Nie oglądaj się do tyłu. Zostaw to.

04. 10. 17 r. Warszawa.

Rozmawialiśmy o Izabeli. Jej sytuacja wydaje się tak skomplikowana, że czujemy się bezradni. Piotr poprzez egzorcyzmy próbuje jej pomóc, ale czy faktycznie to jej pomaga ?

  • A może my jej szkodzimy ? – zaczął mieć wątpliwości.
  • Nawet tak nie myśl. Nie po to Pan Bóg przysłał ją do ciebie.
  • Bóg ją wybrał … To jest coś ! – zamyślam się nad planem Ojca.
  • Szkoda, że nie możesz znać wszystkiego.
  • Są kwiaty, o których się nie mówi, a których zapach jest tak mocny.
  • Nieznane dla ludzi, ale znane dla Kogoś innego, ciche.
  • Kiedyś będzie ci to dane wiedzieć, nie będziesz mogła w to uwierzyć i będziesz bardzo mocno płakać i to cię uśpi …
  • …….. – ciarki mnie przeszły. Nie myślę jeszcze o swojej śmierci, ale może czas zacząć ?
  • Zobaczyłem jak ręka cię wyciąga z tego świata …
  • No pięknie … Czyli dowiem się na koniec – poczułam się dość nieswojo.
  • … Ważne, że z nią jest lepiej. Kiedy się modlę tworzę nad nią tubę. Wymieniam wszystkie osoby, które chronię po imieniu. Izę biorę na koniec, a powinienem na początek.
  • Ważne, że to robisz.
  • Kolejność nie ma znaczenia. Ważne, że ją z imienia wymieniasz.

Imię, które jest jak znamię, pieczęć, wizytówka i w Niebie znaczy coś więcej, ponieważ określa zakres uprawnień, obowiązków, odpowiedzialności. Z doświadczeń egzorcystów wynika jasno, że tylko poznanie imienia demona / diabła, czyli poznanie przeciwnika sprawia, że dane egzorcyzmy są udane, czy też nie. To tak jakby opadła kurtyna i wszystko stało się jasne. Wróg już nie jest nieznany, ale staje się konkretny. Już nie walczymy na oślep, ale uderzamy bardzo celnie. Ta sama zasada dotyczy także ludzi, których chcemy uzdrawiać i ochraniać. Ta sama zasada dotyczy także modlitwy. Dlaczego? Bo wszystko jest energią. Kiedy wysyłamy strumień energii ona musi być skierowana do konkretnego celu, a nie rozproszona gdzieś tam w nicość. Nie ma więc sensu modlić się do „wszystkich świętych” i walczyć z „wszystkimi diabłami”. Daremny trud.

  • To wszystko co się dzieje … jest nienormalne – Piotr rozbrajająco szczerze.
  • I z Ojcem się nie dyskutuje, tylko wykonuje.
  • ……. – spojrzałam na niego z politowaniem, bo nie dyskutuje się tylko z jednym, tym z dołu.
  • Oj, Mały … A On tak lubi z tobą rozmawiać.
  • … ! …  – no właśnie, dawno to zauważyłam. Teraz też przecież rozmawiamy z Ojcem !
  • Niedługo wszystkie twoje wątpliwości, jakie miałeś, zostaną rozwiane.

Wróciłam do domu, włączam komputer… i widzę to…

Oparłam się z wrażenia o krzesło. „Luter i kościół, grzech podziału chrześcijan” i to w miesięczniku „Egzorcysta”, który czytam „zawodowo”. Patrzę i patrzę na to … Przypadek ? Przecież o tym wczoraj rozmawialiśmy ! Czekam niecierpliwie na powrót Piotra i kiedy tylko wchodzi w drzwi domu, zaciągam go na siłę przed komputer.

  • Widzisz to ?!
  • ……. – spojrzał z zaciekawieniem, ale na krótko. Kompletnie nie zrobiło to na nim wrażenia.
  • Homiel, czy to znak z tą okładką ? – pytam więc konkretnie.
  • Wierzę w potęgę twojej intuicji i nie ma przypadków w twoim przypadku.

Piotr zajął się swoimi sprawami, a ja Lutrem. Im dłużej, tym więcej miałam podejrzeń. W mojej głowie świtało pewne pytanie, ale bałam się je po prostu zadać. W końcu nie wytrzymałam …

  • Homiel, czy Piotr może być Lutrem ?
  • Nie może, a był. Zresztą Marcinem …
  • ???!!! Jesus Christi !!!…  – wyrwało mi się.

Oboje dosłownie zamarliśmy. Piotr zaczął się śmiać nerwowo.

  • Co za bzdury !
  • I tak dochodzimy do prawdy.
  • Wszystkie kurtyny są ściągane.

Piotr siedział sztywny, a ponieważ niewiele o Lutrze wiedział, zaczęłam mu czytać na głos  z  https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_Luter

  • Marcin Luter, niemiecki reformator religijny, teolog i inicjator reformacji, mnich augustiański, doktor teologii, współtwórca luteranizmu.. Zakonnik?! Byłeś zakonnikiem! – i przypomniałam sobie słowa AIDY.
Pani mąż był kiedyś zakonnikiem – p. s. myślę, że lepiej mówić po prostu duchownym. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/25/jak-syn-marnotrawny/

W październiku 1510 roku Luter wyjechał do Rzymu, by odwołać się do papieża Juliusza II od decyzji prowincjała saskiej kongregacji Staupitza, nakazującej podniesienie ogólnego poziomu obserwacji. Wrócił zdruzgotany obrazem jaki zastał. Papież, poświęcający wiele czasu wojnom, bezceremonialne zachowanie księży, bluźniercze żonglowanie sakramentami, czy wreszcie to co wywołało jego największy wstrząs i oburzenie – odprawianie w pośpiechu siedmiu mszy świętych przy jednym ołtarzu (pewien ksiądz, widząc, że Luter odprawił dopiero jedną trzecią swojej mszy, poganiał go słowami „Pośpiesz  się! Inni czekają!”. Podróż do Rzymu nie miała większego wpływu na rozwój poglądów teologicznych Lutra, jednak wyniesione z niej doświadczenia wpłynęły na jego późniejszą postawę w walce z papiestwem.

  • To w twoim stylu, chciałeś porządek robić … Nic się nie zmieniłeś – zaczęłam się śmiać.

Wydawały mi się słuszne pomysły Lutra, ale im dalej studiowałam jego historie, tym więcej miałam wątpliwości. Zaczęłam w pewnym momencie coś rozumieć.

Do opuszczenia kryjówki zmusiły go rozruchy, jakie wybuchły w Wittenberdze, a które wywołało radykalne skrzydło reformatorów domagające się natychmiastowego zniesienia mszy, usunięcia wizerunków świętych z kościołów, wprowadzenia komunii pod dwiema postaciami, posuwając się przy tym do czynów obrazoburczych. Drogą codziennych kazań i spotkań udało mu się uśmierzyć tumult i znieść przedwczesne reformy. Przeciwstawiając się średniowiecznemu stosunkowi kościoła do państwa, głosił, że istnienie władzy świeckiej jest zgodne z porządkiem Bożym, dając tym podstawy, na których w XVIII w. oparła się nowoczesna idea państwa. Na bazie niezadowolenia społecznego i częściowo pod wpływem błędnie rozumianej nauki Lutra o wolności chrześcijańskiej, w 1525 roku wybuchła w Niemczech wojna chłopska. W której zginęło ok. 150 tys. osób

  • Hmm…. Luter dobrze zaczął, ale w fatalnym kierunku to się obróciło. Wymknęło się spod kontroli – komentuję na głos, a Piotr ciągle milczał.

Luter nie darzył Żydów sympatią. Pozostał w tym względzie typowym przedstawicielem XVI-wiecznego niemieckiego mieszczaństwa, dla którego Żydzi byli przede wszystkim niepożądaną konkurencją ekonomiczną. W 7-punktowym planie zawartym w traktacie O Żydach i ich kłamstwach (1543) wzywał do ich napiętnowania i dyskryminacji; proponował między innymi, aby palić żydowskie szkoły i synagogi, burzyć ich domy dla chwały Boga czy wprowadzić przymusową pracę dla Żydów. Antysemickie pisma Lutra w XX wieku cytowali narodowosocjalistyczni teolodzy tłumacząc w ten sposób przyczyny prześladowań i zbrodni ludobójstwa holocaustu.

  • …….. – Piotr nadal milczy, ale już pobladł.

Luter wzywał do zabijania czarownic (mówił przy tym wyłącznie o kobietach, nie o czarownikach), tak jak zabija się morderców i rabusiów.

  • Nie mam pojęcia jak AIDA mogła to wiedzieć … Powiedziała, że Piotr był kiedyś zakonnikiem, który sprzeniewierzył się Bogu. Czy tak wyglądało sprzeniewierzenie ? – pomyślałam.
  • No toś … narobił – byłam pod przytłaczającym wrażeniem.
  • Ale byłem kanalią … – Piotr wydukał ze smutkiem.
  • Nie oglądaj się do tyłu. Zostaw to.
  • Nie szukaj tam niczego. Idź do przodu, a nie do tyłu.
  • Hmm … Kiedyś podzieliłeś kościół, teraz może połączysz …? – powiedziałam myśląc o wielkiej fali i planie, który przygotował Ojciec.
  • Jest jeden Bóg.
  • …. Hmm… To ciekawe… – zwróciłam na coś uwagę.
  • Mamy październik, a w październiku tego roku mija 500 lat reformacji – 31 października 2017 roku mija dokładnie 500. rocznica ogłoszenia 95 tez, które według przekazu Marcin Luter przybił do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze. https://www.luther2017.de/pl/2017/jubileusz-reformacji/
  • Hmm… To musi mieć swoje znaczenie, że się dowiedziałeś akurat teraz – nie miałam wątpliwości. Ojciec jest przecież matematyczny, bardzo matematyczny.

Czytam dalej na głos.

Początkowo Luter był tolerancyjny i pokojowo nastawiony do większości ludzi. Twierdził, że „wiara jest wolnym wyborem, którego nie można narzucać”, zaś palenie heretyków jest sprzeczne z wolą Ducha Świętego. Jednakże z biegiem czasu zaczął przyzwalać nie tylko na banicję innowierców, ale nawet na karę śmierci w przypadku agresywnego odłamu anabapystow.

  • To już diabeł – Piotr.
  • Nooo, jeśli to prawda, to niezłe ziółko byłeś – nie wiedziałam co powiedzieć.
  • Przyjrzyj się tej Pani. Katarzynie.
  • … ???!!! …  – zrobiłam wielkie oczy. Luter był żonaty, jako mnich ?!
Lucas Cranach; Marcin Luter i Katarzyn von Bora. 1529.

13 czerwca 1525 Marcin Luter ożenił się z byłą zakonnicą Katarzyną von Bora. Była ona jedną z 12 sióstr, które pod wpływem nauk Lutra uciekły z klasztoru w Nimbschen. Marcin Luter pomagał byłym zakonnicom znaleźć dach nad głową, jak również szukał dla nich odpowiednich mężów (w przypadku reformatora inicjatywa matrymonialna wyszła nie od niego samego, a od Katarzyny).

Tym razem to ja zaczęłam się nerwowo śmiać, bo coś sobie przypomniałam.

-Pokazał mi teraz jak się dziwisz przed komputerem… 
-Ciekawe kim ja byłam… – zamyśliłam się 
–Ponoć zawsze byłam koło ciebie. 
-Zakonnicą.……– poczułam się, jakby mi teraz ktoś usunął ziemię spod nóg. Przypomniałam sobie pierwsze spotkanie z AIDĄ. Usłyszałam wtedy, że byłam zakonnicą i nasza znajomość z Piotrem była bardzo… zażyła?! Nie napisałam tego na blogu uznając, że się pomyliła. Wielokrotnie o tym rozmawialiśmy między sobą, ciesząc się, że nawet w zakonie było nam ku sobie… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/10/rozaniec-ma-wielka-sile-bron-atomowa-wymieka/
  • Też miałaś w tym udział. Przyjrzyj się jej, może coś znajdziesz.
  • ……. – musiałam mieć nietęgą minę.
  • Dlaczego mamy to wszystko wiedzieć ? – pyta Piotr.
  • Możesz wiedzieć bez problemu, bo to uniesiesz … nie byłam tego taka pewna, bo siedział sztywny z wrażenia jak mumia.
  • Homiel powiedział, że krzyż jest twój, pochodzi z XVIII wieku, a to mniej więcej 200 lat po Lutrze – szybko analizuję sytuację.
  • Powiedział, że też zdradziłeś. Do tego stopnia, że utraciłeś ten krzyż … Kim był wtedy Piotr ?
  • Stopniowanie wiedzy daje pełną wiedzę.
  • Pan Bóg ci wybaczył. Pamiętaj.
  • …. Kiedyś to przynajmniej włosy miałeś – zakończyłam wszystko żartem, bo naprawdę nie wiedziałam co  powiedzieć. Szok.



Dopisane 06. 06. 2018 r.

Długo się zastanawiałam, czy pisać o Lutrze. Nie chcę tu bowiem robić niepotrzebnej sensacji, ale wyciągnąć jedynie z tego kolejną naukę.


  • Też miałaś w tym udziałmusiałam sprawdzić o jaki udział chodzi.

Zauroczony żoną Luter przeżywał jednak czasami chwile buntu. Swoim uczniom zwierzył się kiedyś po cichu: „Gdybym miał jeszcze raz znaleźć żonę, wówczas wykułbym z kamienia kobietę posłuszną.” Był to jeden z niewielu wysoków małżonka. Po każdym z nich „Kasia” zaraz wracała na piedestał. Zachwytom Lutra trudno się dziwić. „Kasia” była jego prawdziwą podporą. Luter, oddany całkowicie kościelnej reformie, nie miał głowy do spraw codziennych. Bez zapobiegliwej małżonki najprawdopodobniej nie miałby nawet, co do garnka włożyć, zarabiał bowiem bardzo niewiele. To Katarzyna von Bora była ministrem finansów swego męża, wydzierżawiając pomieszczenia dawnego klasztoru, w którym mieszkali wraz z czwórką dzieci (dwójka zmarła w dzieciństwie). https://kobieta.wp.pl/wspaniala-katarzyna-von-bora-5982318453478529a

Jednym słowem, Katarzyna stworzyła mu warunki, aby Luter mógł swobodnie zająć się swoją pracą. Zabawne, jak sobie tak pomyślę… to dzisiaj jest dokładnie odwrotnie.


  • Kościół gotycki, przed ołtarzem po lewej stronie jest duża tablica. Przy tablicy straciłeś, co miałeś.

Wittenberga ma dwa kościoły gotyckie, ale to Kościół Najświętszej Marii Panny – dawny katolicki (!) kościół farny jest uważany za kościół Marcina Lutra. Położony nieopodal rynku, wraz z kościołem zamkowym stanowi dominantę w panoramie historycznego miasta. Od XVI wieku kościół luterański, ważne miejsce w początkowych dziejach reformacji w Niemczech. Świątynia gromadzi liczne dzieła sztuki, przede wszystkim pamiątki z okresu reformacji, m.in. liczne dzieła malarstwa związane z artystycznym rodem Cranachów. https://pl.wikipedia.org/wiki/Kościół_Najświętszej_Marii_Panny_w_Wittenberdze

Nie pojechaliśmy tam jeszcze i raczej nie pojedziemy, ale na szczęście jest internet, więc czy są tam tablice, łatwo sprawdzić. Szukając według wskazówek tej właściwej tablicy szybko się zorientowałam, że nie mam jednej istotnej informacji. Przed ołtarzem, po lewej jak i po prawej stronie widnieją tablice. Problem w tym, że w zależności od tego, czy stoję twarzą do ołtarza, czy tyłem… lewa strona może być prawą stroną. Tak więc de facto trzeba byłoby sprawdzić wszystkie tablice. Ważna wskazówka; tablice musiały istnieć przed śmiercią Lutra, czyli co najmniej do roku 1546, a większość wiszących obecnie tam obrazów i tablic jest z okresu późniejszego.

Główny ołtarz z obrazami Cranacha; Ojca i syna powstał jeszcze za życia Lutra. O pozostałych zabytkowych obrazach i tablicach więcej; 

www.eva-leipzig.de/material/leseproben/pdf/zw_9783374030828_digital_LP.pdf

https://books.google.pl/books?id=JULh-rKevCsC&pg=PA43&lpg=PA43&dq=stadtkirche+wittenberg+chorraum&source=bl&ots=AKcXPwZI6C&sig=hoqgvdUj94Bk11WS5OEDeVMwcWg&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjp-Oj13ujWAhXDHpoKHU3BAAg4ChDoAQg5MAM#v=onepage&q=stadtkirche%20wittenberg%20chorraum&f=false

Jest jeszcze jeden kościół, w którym Lutra pochowano;

www.schlosskirche-wittenberg.de/index.php/de/

Tam również istnieje kilka tablic, ale są to tablice nagrobne (m.in. www.museum-nuernberger-kunst.de/projects/show/701-grabmal-friedrichs-weisen-wittenberg

Obydwa kościoły można obejrzeć na tych filmach; 

https://www.youtube.com/watch?v=i62aupO-XMM

https://www.youtube.com/watch?v=4ypQWdmVZ2g

https://www.youtube.com/watch?v=2KIWQEiUQNc


Nie udało mi się znaleźć tej jednej tablicy, może już nie istnieje, a może istnieje gdzie indziej, w jakiś archiwach muzealnych. W sumie nie jest to takie istotne. Istotne jest co stało się przy tej tablicy.

  • Przy tablicy straciłeś, co miałeś. Za to, co zrobiłeś.

Wczoraj przygotowując ten tekst (z wielkimi oporami i wahaniami), nasunęły mi się nowe pytania. Poprosiłam Ojca o odpowiedź.

  • Co stało się pod tą tablicą? Co się tam wydarzyło?
  • ……..
  • Zobaczyłem odcinek z „Czterech pancernych” jak zginął Olgierd. Ten odcinek nazywał się „Rozstajne drogi”.
  • Czyli doszło do rozstania… Ok… Ale mi chodziło, co takiego zrobił Luter pod tą tablicą?
  • Kiedy dochodzi do rozstania dróg?
  • Kiedy się umiera?
  • Nie… Nie tu.
  • Kiedy się znajduje nowy cel, nowe kierownictwo?
  • Oooo tak.
  • Jak mogłem Cię zdradzić? – Piotr powiedział to w wielkiej żałości.
  • Nigdy mnie nie zdradziłeś.
  • Ale się jednak rozstaliście – wtrącam się.
  • Zawsze byłem blisko.
  • ………
  • Podstawowe pytanie… co Lutrowi zabrano? – drążę dalej.
  • Wszystko.
  • Wszystko? A może jakiś mały przykład z tego „wszystko”?
  • Co jest dla ciebie najcenniejsze w życiu?
  • Rany…. – pomyślałam. Miałam teraz mętlik w głowie. Spojrzałam na Piotra i może powinnam powiedzieć, że Piotr, bo by się jeszcze obraził, że nie Piotr… ale w końcu powiedziałam prawdę …
  • Bóg.
  • Czy odpowiada ci to wyjaśnienie? Czy zrozumiałaś?
  • Bóg jest wszystkim.
  • ……..
  • Czyli… Luter tracąc Boga stracił opiekę, kontakt….?
  • Jego modlitwy nie były słuchane.
  • Bóg się odwrócił, kiedy się modlił.

I teraz doszła do mnie ta pełna jasność. Człowiek, którego modlitwy nie zostają wysłuchiwane jest zdany tylko na siebie, bez opieki, bez wsparcia, bez… ochrony. Owca rzucona pośród wilki i pustka.

Co zaszło przy tej tablicy? Myślę, że doszło do jakiejś wewnętrznej walki, wyznania, „rozmowy”. Patrząc na Piotra nie sądzę, aby Luter słyszał Ojca, ale Ojciec przecież słyszy wszystko. Nie sądzę, żeby słyszał Ojca, bo gdyby słyszał nigdy by tego nie zrobił, co zrobił. Po dokładnym zbadaniu życiorysu Lutra i patrząc z perspektywy dzisiejszej wiedzy, jaką posiadam widzę, że po prostu… stracił wiarę i chciał uczynić Kościół po swojemu. Z pełną świadomością sprzeniewierzył się Bogu, a konsekwencje będą tragiczne. Co za porażka…


  • I tak dochodzimy do prawdy.

Czyli podsumowując. Piotr odzyska to, co utracił. Jego dusza najpierw coś utraciła ….

  • Przypominam ci. Stare miasto, stary kościół. Tam zdradził, tam zostało mu wszystko odebrane. Przy tablicy straciłeś, co miałeś. Za to, co zrobiłeś.

… a teraz odzyskuje.

  • Zwrócę do ciebie przywileje i obowiązki.

Czasami nie wystarczy jedno życie, aby odzyskać Boga. Czasami trzeba przejść naprawdę długą i trudną drogę. Proszę spojrzeć na tę historię z innej perspektywy. Nawet kiedy człowiek odwraca się od Boga,  Bóg zawsze jest blisko i czeka. Człowiek upada, raz, drugi, trzeci… aż zrozumie. Ojca miłość, miłosierdzie jest niewyczerpane. On ciągle czeka, na każdego. 

  • Pan Bóg ci wybaczył. Pamiętaj.

To co przyjdzie, przyniesie wstępne oczyszczenie, ale to będzie za mało.

30. 08.17 r. Warszawa.

Na kawie…

  • Ciągle słyszę „Biedak zawołał, Pan Bóg wysłuchał…” – Piotr wzrusza ramionami …
  • Nie wiem co z tym zrobić …
  • Wołałeś o przywrócenie imienia, to dostaniesz … – przypomniałam sobie…
  • Może… Pokazali mi wczoraj nową metodę walki z gackami. Mam się skupić na swojej wewnętrznej energii. Wtedy tworzy się niebieska otoczka i to gacki odstrasza …

Przypomniałam sobie zdjęcie Piotra, które zrobiłam, gdy rozmawiał z aniołem. Wytworzyła się wokół niego wtedy aura. Jeśli przyjrzeć się temu bliżej, to faktycznie wydaje się jasno niebieska. Im bliżej tułowia, tym jest bardziej niebieska. Ciekawe też, że zrobiłam wtedy zdjęcie poklatkowe, w sumie było ich około 10, ale tylko na jednym uchwycona została ta aura.

  • Jadąc teraz na kawę miałem dziwną wizję. Byłem uwięziony w kokonie zbudowanym z białych piór. Tak mocno, że nie mogłem się ruszyć. Wiedziałem, że to moje więzienie. Obok stali dwaj faceci, mieli kaptury z ostrymi czubami, pilnowali mnie. Mówili do mnie, że nigdy z tego więzienia nie wyjdę i najlepiej jak skończę ze sobą. Wtedy w moich rękach zmaterializował się nóż, ale tępy. Powiedzieli, że z takim tępym to nic nie zrobię. Wtedy nóż stał się ostry. Zasugerowali, że i tak nigdy się nie wydostanę i najlepiej jak skończę ze sobą. To wziąłem nóż i chciałem sobie wbić w pierś. Kiedy już to robiłem, nóż się rozpłynął. Ktoś nie pozwolił mi na to.

Opowiadał, a ja powoli sączyłam swoją kawę.

  • Hmm… To gacek oczywiście, te ostre czuby powinny cię ostrzec.
  • ……. – Piotr nie odpowiedział, bo właśnie oglądał wizji ciąg dalszy.
  • … A teraz widzę, jak ten kokon się otwiera… To wielkie, białe skrzydła i ten nóż leci prosto w czoło gacka – … i lekko krzyknął zachwycony. 
  • Oni nie są w stanie nic tobie zrobić.
  • Próbują wpłynąć, byś sam popełniał błędy.
  • No widzisz ? Od razu wiedziałam … A więc mówisz, że rozczarowałeś Ojca ?
  • ……. – nie odpowiedział.
  • Nie jesteś w stanie Mnie rozczarować.
  • Znam nie tylko twoje myśli, ale znam cię na przestrzał.
  • Wiem kim jesteś.
  • To dlaczego powiedział …
  • Żebyś się uczył.
  • Kiedy ty masz łzę w oku, to Ja też mam.
  • To co miałaś przez chwilę, on ma na co dzień.

Piotr pokazuje jak zsuwa się na mnie zasłona. Przypomniał mi tym samym pewne zdarzenie i niezwykłe uczucie, które temu towarzyszyło. To było tak realne, że pamiętam dokładnie każdy szczegół do dzisiaj. Już wtedy pomyślałam, że Niebo może zrobić z człowiekiem de facto wszystko i nie jesteśmy w stanie przed tym się obronić.

Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/03/zakazany-owoc/
  • Dlaczego miałam ten klosz ?
  • Czy zrozumie głodny najedzonego ? A najedzony głodnego ?

Hmm… – teraz rozumiem. Musiałam przeżyć na własnej skórze, niemal dotknąć, aby zrozumieć jak to jest być po drugiej stronie „lustra weneckiego”, po drugiej stronie przesłony. 

  • Mięśnie ud mnie dziwnie ostatnio bolą, nie daję rady z tym już. Co widzisz ? – pytam Piotra. Jeśli widzi moje migreny i potrafi je czasami uleczyć, to może i teraz pomoże ?
  • Dusza twoja błyszczy.
  • On jest od duszy, nie od ciała.
  • W skrajnych przypadkach interweniuje.
  • Hmm … Czyli nie pomoże … – pomyślałam.
  • Coś sobie przypomniałem … Mówię rano … Idę do kościoła!… I usłyszałem …
  • Nie. Idziesz do Przyjaciela.
  • Pamiętaj, nigdy nie idziesz do kościoła, idziesz do Przyjaciela.
  • Nigdy nie chodziłeś do kościoła.
  • Zawsze chodziłeś do Przyjaciela.
  • ……. – mało się nie pobeczałam, nigdy nie myślałam w ten sposób, a przecież to czysta prawda.
  • Ten obraz, który powiesiłam nad łóżkiem … Mam wrażenie, że mnie obserwuje …

  • To prezent od Nas dla ciebie.
  • Piotr usłyszał, a ty zrobiłaś.
Po kawie pojechaliśmy na drugą stronę Wisły do „naszego” kościoła, o dziwo nie paliło się światło nad krzyżem Jezusa. Kątem oka zobaczyłam uśmiechającego się Piotra, szepnął mi do ucha, że widzi białego gołębia siedzącego na ramionach Chrystusa, a właściwie gołębicę, bo jest gruba. Macha skrzydłami i wydaje swoje dźwięki, czyli chyba… grucha. Spojrzałam na niego z politowaniem, bo oczywiście absolutnie niczego nie widziałam, ale nieoczekiwanie usłyszałam w swojej głowie; zrób zdjęcie. Zdarzyło mi się to pod tym krzyżem po raz pierwszy, więc szybko wyjęłam swojego Iphona i zrobiłam dwa zdjęcia. http://rozmowyzniebem.pl/wp/wp-admin/post.php?post=439&action=edit
  • Kiedy będzie ci ciężko, będą cię atakować, spójrz na ten obraz.
  • … Zobaczyłem laskę, na której się podpierasz.
  • ….. Jak wysoka będzie fala ?
  • Nie wiem, bardzo wysoka. Była ogromna … – Piotr zaskoczony pytaniem.
  • Jest tak wysoka, że sięga do Nieba.
  • Nawet przekracza jego barierę.

Wieczorem.

Oglądaliśmy w TV o reprywatyzacji kamienic w Warszawie. Wsłuchaliśmy się w relacje ludzi, którzy zostali przy tym skrzywdzeni. Im dłużej słuchaliśmy, tym bardziej byliśmy wkurzeni. 

  • Noż… kur…. ma…? – zaklął – Nie można być tak bezwzględnym !
  • Teraz wiesz dlaczego ten świat musi upaść ?
  • Bo nie ma tam miejsca dla Boga.
  • Tylko dwa przykazania są najważniejsze.
  • Nie będziesz miał innych Bogów przede Mnie i Miłuj bliźniego jak siebie samego.
  • Z nich wynikają wszystkie inne.
  • ……. – Ojciec ma rację, ale nie widzę też szansy, aby było lepiej.
  • Słyszę i widzę jak ubierane są konie. Jeden jest siwy … W stodole są, chrapy im pracują, a jeźdźcy się ubierają.
  • Czterej jeźdźcy !!! – uzmysłowiłam sobie.
  • Jak wyglądają ?
  • Jeden ma trupią czaszkę … Strasznie to wygląda, są z dala od koni – Piotr znalazł się jakby w transie…
  • A inni ?
  • Nie widzę, bokiem stoją, ubierają się … To za pięć minut dwunasta jest .. Prawie wszystko gotowe!

Czwarty jeździec; A gdy otworzył czwartą pieczęć, słyszałem głos czwartego zwierzęcia mówiący: Chodź, a patrzaj! I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było śmierć, a piekło szło za nim; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie.

  • Jak tak patrzysz, to szybciej.
  • To nie wojna, to kataklizm ! To uruchomi biedę i nędzę … Ubierali szaty czarne, brązowe, długie…
  • Zasłonię ci oczy na to, co będzie się działo.
  • Dlaczego ?
  • Bo twoje serce nie jest aż tak silne.
  • Nawet nie wiedzą jak wiele ci zawdzięczają, tyle dla nich robisz – … dla ludzi.
  • Widzę falę tsunami zalewającą miasta …
  • To co przyjdzie, przyniesie wstępne oczyszczenie, ale to będzie za mało.



Dopisane 27. 04. 2018 r.

  • Teraz wiesz dlaczego ten świat musi upaść ? Bo nie ma tam miejsca dla Boga ostatnio kazano Piotrowi studiować Księgę Izajasza;

Oto Pan pustoszy ziemię, niszczy ją i przewraca jej powierzchnię, a mieszkańców jej rozprasza. I będzie [dotknięty] jak lud, tak kapłan, jak sługa, tak jego pan, jak służąca, tak jej pani, jak nabywca, tak sprzedawca, jak pożyczkę dający, tak biorący ją, jak wierzyciel, tak jego dłużnik. Okropnie spustoszona będzie ziemia i bezgranicznie rozdrapana,bo Pan wydał taki wyrok. Żałośnie wygląda ziemia, zmarniała; świat opadł z sił, niszczeje, niebo wraz z ziemią się wyczerpały. Ziemia została splugawiona przez swoich mieszkańców, bo pogwałcili prawa, przestąpili przykazania, złamali wieczyste przymierze. Dlatego ziemię pochłania przekleństwo, a jej mieszkańcy odpokutowują; dlatego się przerzedzają mieszkańcy ziemi i mało ludzi zostało. Księga Izajasza; apokalipsa Izajasza.


  • To co przyjdzie, przyniesie wstępne oczyszczenie, ale to będzie za mało.
Alicja Lenczewska; Świadectwo.

Jeśli miałabym przewidzieć rozwój wypadków, to stawiam raczej na globalny kataklizm i wynikającego z tego konsekwencje związane z ogólnoświatową gospodarką, polityką, religią… a i ewentualne wojny, które miałyby na celu przeorganizowanie dotychczasowej równowagi społeczno – ekonomicznej. Spójrzmy jednak ponownie na nasz świat z perspektywy Nieba. Bogu Ojcu nie zależy na tym, by dzisiejsi wielcy (USA, Rosja, Chiny itd) stali się małymi, a mniejsi jeszcze mniejszymi.

Ojciec chce przywrócić odwiecznie ustalony porządek. Dekalog! A w gruncie rzeczy dwa przykazania;

  • Nie będziesz miał innych Bogów przede mnie i Miłuj bliźniego jak siebie samego.

Chce przywrócić świat, gdzie będzie miejsce dla Boga. Największe zmiany jakie dotkną człowieka będą na polu wiary, polu ducha i to w skali globalnej. To wpłynie na pozostałe dziedziny życia każdego człowieka. Na gospodarkę, kulturę, politykę… itd. Spójrzmy przez moment na obecną sytuację. Gdybyśmy wierzyli, że Bóg jest i wszystko widzi i wszystko ocenia, czy ktokolwiek odważyłby się przejmować te kamienice, wyrzucać ludzi na bruk, aby zarobić parę groszy więcej? Tym bardziej, że to co materialne na ziemi, kompletnie nie liczy się w Niebie? Śmieją się co niektórzy z wiary w istnienie Boga, a nie wiedzą, że to dzięki niej ten świat jeszcze jako tako funkcjonuje. Zmniejsza się jednak liczby tych, którzy wierzą. Co w takim razie zrobić? Jakie jest wyjście? Czy jesteście w stanie zrozumieć teraz Ojca i przyznać Mu rację? 


  • To prezent od Nas dla ciebie. Piotr usłyszał, a ty zrobiłaśmam pewne nagranie zrobione zaraz po ujrzeniu gołębia w kościele. Nagrałam to telefonem, gdy wracaliśmy autem (zmieniłam barwę głosu, aby zachować anonimowość). Piotr relacjonuje na gorąco co zobaczył i jeszcze nie wie, że dzięki niemu zostało zrobione zdjęcie Chrystusa. Tak wyglądają zazwyczaj nasze rozmowy, w trakcie których często się śmieję. Dzieje się tak, ponieważ opowiadając Piotr bardzo żywo i dość kabaretowo gestykuluje. A poza tym… to objawa wielkiej wewnętrznej radości i szczęścia, gdy Bóg jest tak blisko… 

 

Dasz świadectwo Mojej wielkiej chwały.

26. 08. 17 r. Warszawa.

Miałam bardzo rzeczywisty sen, z którego wyrwałam się dopiero nad ranem. Byłam w Szczecinie, stałam na dużym skrzyżowaniu nieopodal mojego zamieszkania. Nadchodził wieczór. Zauważyłam, że ludzie biegali gdzieś w różne strony świata. Ich strach w oczach też mi się udzielił, choć nie wiedziałam dlaczego wokoło tyle zamieszania. Jakiś mężczyzna podchodzi do mnie prowadząc za rękę małego 4 – 5 letniego chłopca o jasnych włosach. Nakazuje, żebym to ja teraz nim się zajęła. Nie protestuję, tylko biorę jasnowłosego za rączkę. Chcę chłopca wziąć do tramwaju, ale nie mam biletu. Widzę, że ludzie dookoła są zdenerwowani, nie zwracają na nas uwagi i miałam wrażenie, że każdy chce szybko wrócić do domu. Ja też chciałam, ale w tym śnie nie wiedziałam dokąd mam iść, jakbym domu nie miała. Wzięłam chłopca za rękę i szliśmy piechotą, a była wczesna zima. Weszliśmy do jakiegoś małego sklepu, chwyciłam chłopca w pół i posadziłam na ławce. Robiąc to znalazłam się na kolanach.

Klęcząc przed nim zauważyłam, że nie ma na sobie butów, a zaczął padać śnieg. Zdenerwowałam się, że buty gdzieś zgubił i zaczęłam lekko potrząsać jego ramionami. Dlaczego jesteś na bosaka ! Miałam do niego pretensje, a on cały czas milczał. Tak klęcząc miałam jego twarz tuż przed sobą. Zauważyłam, że chłopiec patrzy na mnie uważnie, ale radosnymi oczami, był cały uśmiechnięty i szczęśliwy, jakby go to w ogóle nie obchodziło, że nie ma butów. Nie musiał mówić, ale wiedziałam, wyczytałam to w jego oczach, że był przyzwyczajony chodzić na bosaka, nawet zimą. Jego wzrok był tak głęboki, tak mądry, tak przenikliwy, że zamilkłam. Patrząc w Jego oczy doszło do mnie, że bardzo Go kocham, poczułam głęboką miłość … I to mnie obudziło.

Nie opowiedziałam tego Piotrowi od razu. Jeszcze kilka godzin po obudzeniu miałam w pamięci uśmiechniętą twarz i  pewność, że był to Ojciec …


Rano pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Na schodach katedry siedziała młoda cyganka z dzieckiem. Podszedł do niej jakiś mężczyzna, który ledwo wyszedł z kościoła. Myśleliśmy, że zainteresował się dziewczyną, jej losem, więc nie podeszliśmy do nich, by nie przeszkadzać.

Uklękliśmy pod krzyżem i kątem oka zauważyłam na końcu długiego klęcznika obrazek Jezusa, a właściwie … wyczułam Jego wzrok. Nie wiem co się ze mną porobiło przez te lata, ale od razu ścisnęło mnie za gardło, to już jest silniejsze od mnie.

  • Mówi, że to dla ciebie Piotr się nachyla do mnie.
  • Naprawdę ? – no i od razu łzy w oczach. 

  • A ten dla ciebie … – pokazał, że w drugim końcu klęcznika leży drugi taki sam obrazek.
  • Z okazji dzisiejszego waszego święta.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie zastanawiając się o jakie święto chodzi.
  • Który dzisiaj ? – pytam. 
  • 26 …
  • Rocznica ślubu ! – nigdy o tym nie pamiętamy. Inni muszą nam przypominać.

Byliśmy sami, więc Piotr nie krył się ze swoimi reakcjami, w pewnej chwili dosłownie się rozpłakał.

  • Powiedziałem, że chciałbym dotknąć Jego stóp … I wiesz co powiedział ?
  • Czułem twoją dłoń, gdy gładziłeś Mnie po twarzy.

Aaaa … To zdarzyło się niedawno w Kazimierzu Dolnym. To tam, w klasztorze Piotr nie mógł się powstrzymać, aby nie pogładzić twarzy Chrystusa …

Wychodząc zauważyliśmy, że cyganka siadła poza ogrodzonym terenem kościoła. Dając jej pieniądze dowiedzieliśmy, że mężczyzna, ten który „ledwo wyszedł” z kościoła, przepędził ją o kilka metrów dalej. Bardzo zaczęła się żalić, że ludzie przychodzą się modlić, a zaraz potem przepędzają ją brutalnie szarpiąc za ramię. Trudno mi było w to uwierzyć. Gdyby oni wszyscy wiedzieli, że ta cyganką może być On …

Byliśmy dzisiaj przy „naszym” krzyżu i z daleka zobaczyliśmy cygankę, która od tygodni tam „zawodowo urzęduje” i zarabia żebrząc. Piotr na jej widok zatrzymał się i nie chciał wejść. Powiedział, że przeszkadza mu jej obecność. Trochę go rozumiałam, ponieważ siedziała na posadzce 2 metry od krzyża, ale też nie wyobrażałam sobie, by tam nie wejść. Właściwie zmusiłam go do wejścia. Piotr pomodlił się szybko, wydawałoby się, że zrobił to machinalnie. Poklęczał trochę i wyszedł. Już po wyjściu… 
-Ale usłyszałem… ?! 
-Niech nikt nigdy nas nie rozdziela, tą cyganką mogę być Ja. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/20/jak-bedziesz-widzial-ze-stoja-miedzy-nami-to-nie-boj-sie-isc-do-mnie/

Pojechaliśmy na kawę. Dostałam od Izy nową wiadomość i zaczęłam ją czytać Piotrowi na głos. Wzruszają mnie jej maile, ponieważ widzę z czym się zmaga i jak ciężką ma drogę.

  • Może Iza musi znaleźć spokój w konfesjonale ? – Piotr.
  • W konfesjonale znajdzie to, co ta cyganka przed kościołem.
  • Hmm… Niezrozumienie ?
  • To prawda. Nawet księża jej nie zrozumieją, może tylko jakiś zakonnik myślący głęboko… – zamyśliłam się.
  • Mam nadzieję, że u nas znajduje to zrozumienie.
  • …. Homiel pokazał jak ja ładuję baterię i ona zaczyna świecić. Dostaje od nas światło.
  • … Albo raczej energię – bo i tak można tę wizję zinterpretować.
  • Rano usłyszałem słowa…
  • Dasz świadectwo Mojej wielkiej chwały.
  • …….. – wzdycham głęboko, bo to chyba ponad nasze siły.
  • Widziałem Ojca oblicze … Prawdziwe … Wszystkie włosy stają na baczność … – kiedy tylko to wspomina, zawsze przeżywa na nowo.
  • To niewiele ich stoi.
  • … Zawsze ma humor – śmieję się głośno.
  • Ojcze, czy Ty na pewno wiesz co robisz ? – Piotrowi się wyrwało, co znowu wywołało u mnie lawinę śmiechu.
  • Sam widzisz jaka jestem ofiara losu …
  • Dzisiaj ofiara, jutro supersonic.
  • ……. – mina mi zrzedła, bo zrozumiałam, że to nie Homiel.

Zajrzałam do internetu co znaczy supersonic; https://pl.bab.la/slownik/angielski-polski/supersonic

  • Ty się śmiejesz, a ja jestem ciekawy jak Oni to wszystko zorganizują. Przecież mam firmę !
  • Ja na pewno nie przejmę twojej firmy, nie nadaję się.
  • Ale widziałem to w wizji, jak odjechałaś wozem.
  • Źle to interpretujesz, to nie Ola przejmie, to My przejmiemy wszystko.
  • Przejmiemy Olę i twój majtek.
  • Ty zostaniesz z tym chłopcem, biedny i goły.
  • Zostaniesz z chłopcem, bo tak wybrałeś.
  • Zatwardziały materialista wybrał ducha.
Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. Wskoczyłem na pakę i usiadłem koło ciebie, nie chciałem zwracać uwagę na tego chłopca, patrzyłem wszędzie, byle nie na tego chłopca. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/
  • Jasny gwint ! Ojciec ma rację ! Cały czas mieliśmy to przed oczami, przecież auto prowadził mężczyzna w niebieskiej koszuli !
  • Przejmiecie wszystko ? – Piotr się przeraził, że ktoś mu zabierze, co jego.
  • Bez skrupułów.
  • Kiedy ?
  • To słońce, które poszukujesz, jest wyznacznikiem.

Rozdziawiłam ze zdziwienia buzię. Dzisiaj wpisywałam na blog nowy tekst http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/26/i-chrystusa-nauka-trwala-do-pewnego-czasu-sila-nie-w-ilosci-a-jakosci/ i miałam zdanie, które próbuję rozwikłać od dłuższego czasu; przed trzecim podniesieniem słonecznym staniesz przed obliczem OjcaTak to często Ojciec powtarzał, że zaczęłam się zastanawiać, czy czasami Piotr nie usłyszał przesilenie słoneczne. Do tej pory nie wiem jak to rozumieć. Zrozumiem po fakcie.

  • To jest czas bardzo nieodległy.
  • To przesilenie, czy podniesienie ?
  • To nie ma znaczenia, którego słowa używasz.
  • Ale to na pewno przesilenie ?
  • Nie ma odwrotu, to nieuchronność zdarzeń, na pewno to nie jest grudzień.
  • Zacznie się w tym roku ?
  • Już się zaczęło.
  • Jak długo będzie trwało ?
  • Do końca.
  • Koniec jest odległy ?
  • Blisko.

Czuje lęk, choć bezgranicznie ufam Ojcu. Mam nadzieję, że mi to wybaczy.


Poszliśmy do kina na „Valerian”.                                http://www.filmweb.pl/film/Valerian+i+Miasto+Tysiąca+Planet-2017-659080

  • Chciałabym o nim zapomnieć raz, a dobrze – mówię do Piotra dwie godziny później.
  • Nie ma już dobrych filmów – potwierdza.
  • Jest… „Pasja”… To film absolutny…
  • Tak, ale stary…
  • Jaki stary ! – obruszyłam się.
  • ….. Zapisz coś …. Usłyszałem coś chyba po aramejsku …
  • Ehuenaa
  • naa ?
  • Tak, jakby dwa razy „a” na końcu…
  • …….. – zapisałam i już zaczęłam główkować jak mam to sprawdzić.
  • Homiel mówi, że znajdziesz w „Pasji” … Pokazał scenę z Kajfaszem.

To już drugi raz musiałam włączyć „Pasję” i przesłuchać scenę po scenie z Kajfaszem w słuchawkach.

  • Jezusie z Nazaretu, powiedz nam, czy jesteś Mesjaszem, Synem Boga Żywego? – Kajfasz. 
  • Ja jestem Ehue ana – Piotr lekko nie dosłyszał.

To jest ten sam fragment, w którym sprawdzaliśmy słowo „szedaja”. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/16/czy-wierzysz-ze-jeden-czlowiek-moze-uniesc-brzemie-grzechu-calego-swiata/ Zagłębiłam się w te słowa i miałam nieodparte wrażenie, że nie p „Ehue ana” chodzi. To tylko wskazówka, by zwrócić uwagę następne zdanie Jezusa; I ujrzycie Syna Człowieczego po prawicy Bożej i przychodzącego na obłokach niebieskich.

  • Dlaczego to usłyszałem? 
  • Dlatego, że zasłużyłeś na te słowa.
  • Chociaż dałeś tej cygance 5 złotych, to dałeś jej pokrzepienie. 
  • To bardziej warte niż 50 zł – … które miał schowane w kieszeni, a nie dał… i Ojciec to widział… 

Siedziałam oglądając TV i rozmyślałam co znaczy przesilenie.

  • Przesilenie to przejście z wiosny na lato, lato na jesień i tak dalej… – wzruszam ramionami, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.
  • Widzisz, sama sobie poradzisz.
  • Najbliżej 23 wrzesień … To 23 wrzesień ? – pytam.
  • ……… – ale nie dostałam odpowiedzi.
  • Ojciec powiedział przed trzecim podniesieniem słonecznym staniesz przed obliczem Ojca „Przed” … Czyli tak naprawdę w każdej chwili to może się stać – myślę trzeźwo, bo z czasem nauczyłam się, że słowa Ojca są bardzo precyzyjne.
  • A dlaczego nie październik w takim razie ? Ciągle słyszymy, że to październik jest ważny ?
  • Kiedyś zrozumiesz.
  • Dlaczego to ja słyszałem „ehue ana” ? Nic takiego nie zrobiłem …
  • Sędzią twojej osoby jest ten, kto ci to podał.
  • …….. – czyli sam Ojciec.



Dopisane 20. 04. 2018 r.

  • Źle to interpretujesz, to nie Ola przejmie, to my przejmiemy wszystkomoże zbyt często powracam do tej wizji, ale tym samym chcę pokazać jak ważne jest zwracanie uwagi na szczegóły. Do tej pory w ogóle nie skupialiśmy się na tym „drobnym” elemencie wizji, jakim wydawało się bycie kierowcą. A przecież gdyby nie kierowca, samochód by nie ruszył. Zbagatelizowaliśmy ten fakt, co było wielkim błędem. Ten błąd zmienia kierunek interpretacji wizji. Wiele osób otrzymuje wizje, ale czy potrafi je interpretować? To jest trudne i wymaga wprawy.

  • Przed trzecim podniesieniem słonecznym staniesz przed obliczem Ojcato również opisuję dokładnie, ponieważ „bawienie się w datowanie”, jak powiedział raz Ojciec było kolejnym poważnym błędem, moim błędem. To niekończącą się lekcja o zaufaniu.

Jak zaufasz, to nawet kruki będą cię karmić.

23. 08. 17 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie.

  • Nie wiem co planuje Ojciec, ale mam nadzieję, że będziemy mieli na kawę – Piotr zamyślił się.
  • Dawno mógłbyś kasłać, a jednak pijesz tę kawę.
  • Hmm… – uśmiechnęłam się, bo faktycznie … Jakoś tak się zawsze dzieje, że mimo wielu problemów z głodu nie umieramy.
  • Bo nie „mieć”, a „być” jest ważne.
  • Dużo wody przelało się w rzece, zanim to powiedziałeś.
  • Teraz mogę usiąść w fotelu … … czyli odpocząć.
  • To takie ważne ?
  • Ty nie wiesz ile nacerowałem się skarpet, byś to zrozumiał.
  • …….. – zaczęłam się śmiać.
  • Czyli tyle drogi musiałem przejść, aż dziury zrobiłem w skarpecie … Ten to ma powiedzenia – Piotr kręci głową, a mnie ciary przechodzą po plecach, bo widocznie nie zdaje sobie sprawy, że z Ojcem rozmawia.
  • Ale w tym świecie, tak to już jest, że trzeba coś jeść – mówię.
  • Jak zaufasz, to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz.
  • … ???!!!! …

Uśmiechnęłam się zaskoczona. Gdy z kuchennych zapasów zostaje mi czerstwy już chleb, nie mam siły wyrzucać go do śmieci, lecz kładę na balkon. Zlatują się tam różne ptaki, a zwłaszcza jedna uparta wrona.  Gawroni po swojemu, jakby dziękowała. Pewnego razu przybliżyła nawet głowę do szyby, przez którą ją obserwowałam i tak sobie oboje spojrzeliśmy w oczy, co było dość niezwykłe. Nazwałam ją „moim krukiem”. Kiedy wychodzę z domu, często czeka przy wejściu do budynku, nawet dzisiaj. Mówię do niego …

  • Cześć kruk – … a ona piórami rusza. W takich chwilach mam wrażenie, że wszyscy na tym świecie są w jakiś przedziwny sposób ze sobą połączeni.

„mój kruk”

Piotr zaczął opowiadać o firmie, ostatnio ma mnóstwo w pracy i w związku z tym mnóstwo problemów.

  • Ciekawe … Dlaczego tak nagle, jakby się worek rozwiązał …
  • Wiesz dlaczego twoi ludzie mają tak dużo pracy teraz ?
  • Żebyś był im niepotrzebny, będą sobie radzić.
  • Ale to nie potrwa wiecznie, to na jakiś czas – mówię przytomnie.
  • …. Miałem dzisiaj dziwną sytuację z R. Kiedy wszedł do pokoju, poczułem zapach skóry i zobaczyłem 3 monety na dole skórzanego worka.
  • Czuję skórę pustej sakwy … Mówię do niego.
  • Co to znaczy ?… Pyta mnie R.
  • Że nie ma pan pieniędzy.
  • No właśnie … W tej sprawie przychodzę.
  • ……. – zaczynam się śmiać.
  • Nie zdziwił się? Twoi ludzie będę się ciebie bali.
  • Eeeetam …. – i Piotr machnął ręką.

Wieczorem.

Oglądamy informacje w TV, że zakończono akcje „Selfie dla Maryi” http://koronamaryi.pl/dolacz/selfie/

  • Szkoda … Nie wiedziałam o tym. Też bym wysłała.
  • Wasze selfie jest u Nas.
  • Cała ściana, obrazy zatrzymane w kadrze.
  • Tak ? – nie wiem, czy Homiel żartuje, czy mówi prawdę.
  • Lepiej byś mi pomógł w pisaniu – a przygotowywałam tekst o ewentualnym końcu świata, które nie będzie końcem.
  • Jestem spokojny o ciebie.
  • Kiedy nie wiesz, odpowiedź znajdujesz w głowie.

To ciekawe, co powiedział. Rzeczywiście, co prawda nie słyszę Jego głosu, ale kiedy się nad czymś głęboko zastanawiam, w środku głowy zdania układają mi się same. To przychodzi jak olśnienie. Czasami słyszy się, że ktoś coś powiedział mimowolnie, podświadomie, intuicyjnie. Lub ktoś coś odkrył nagle krzycząc eureka … Wierzę w to, a właściwie jestem pewna, że do tego rękę przyłożyło samo Niebo.

  • Czy zdarza się, że ktoś umiera wbrew Waszej woli ? – pytam.
  • Jesteś szutnik – p.s. po rosyjsku żartowniś.
  • Hmm …. – czyli to nie jest tak, że na przykład jakiś samobójca będzie dla Nieba zaskoczeniem. Śmierć samobójcza jest nie tyle zaplanowana, co brana pod uwagę jako ewentualność.
  • ….. NIP będzie następnym w roku, moim zdaniem – Piotr ciągle o przyziemnych sprawach.
  • Na kolana ich rzucę.
  • … ???!!! … – Piotr lekko struchlał. A ja struchlałam, bo z Ojcem cały czas rozmawialiśmy. 
  • To brzmi jak wyrok.
  • To jest wyrok.
  • Co oznacza huk przy twoim nazwisku ? Jaka to jest reakcja ?
  • Hmm… Gwałtowna ? – Piotr niepewnie.
  • A widzisz … Czyli myślisz.
  • … Słyszę, że ktoś się śmieje w tej chwili, aż się trzęsie.
  • … Zobaczyłem scenę z Jokerem, kiedy zobaczył siebie w lustrze i nie mógł się przestać śmiać  – https://www.youtube.com/watch?v=Dj2rQaj25h4
  • Joker śmieje się z siebie – już analizuję.
  • Co to znaczy ?
  • Że też będziesz śmiał się sam z siebie, ze swoich wątpliwości, jakie ciągle masz.
  • Jak myślisz … Pan Bóg lubi zakłady ? Lubi się zakładać ? – Piotr pyta niepewnie, bo już zaczyna wątpić, czy dobrze zrobił.
  • Bardzo lubi.
  • Dlaczego ?
  • Lubi, gdy widzi jak ludzie się dziwią.

Hmm… To w takim razie lubi, gdy jestem w permanentnym zdziwieniu. Z powodu zdziwienia  ciągle chodzę zamyślona. Do tego stopnia, że niedawno patelnię próbowałam wcisnąć do pralki. Zorientowałam się, że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy nie chciała przejść przez okienko. Pan Bóg nie tylko lubi, ale też musi mieć niezłą z tego rozrywkę i akurat tym wcale zdziwiona nie jestem. Kiedy w TV nasłucham się wiadomości ze świata, też przełączam na kabarety, dla równowagi. 



24. 08. 17 r. Warszawa.

Poszłam do kina obejrzeć film; Fatima; ostatnia tajemnica. Siedziałam w ostatnim rzędzie i obserwowałam kto przyszedł na seans. W kinie było 33 osoby, w tym 5 mężczyzn, 3 siostry zakonne. Podsłuchiwałam ludzi, którzy siedzieli najbliżej mnie i szybko zorientowałam się, że zdecydowanie nie były to osoby, które przyszły na seans przypadkowo. Jakie to szczęście, że są na tym świecie jeszcze tacy, którzy traktują to poważnie. 

  • Dowiedziałaś się czegoś nowego w tym filmie ? – Piotr pyta mnie wieczorem.
  • Nic nowego się nie dowiedziała, ale się utwierdziła.
  • … Ma rację !… – roześmiałam się głośno. 

Kiedyś Piotr sprowadzał z Singapuru specjalistyczną herbatę drastycznie obniżającą poziom cukru. Zwykła herbata, ale działała jak lekarstwo, jednak mi tego nie sprzedawała się dobrze na naszym rynku. Nie było sensu dalej w to brnąć, więc zaprzestał ją sprowadzać. Dzisiaj spotkał pewnego człowieka …

  • Wchodzę do niego.
  • Kawy się pan napije ?… Mówi do mnie.
  • Nie mogę jestem po zawale, już piłem dzisiaj jedną.
  • Ja też nie mogę, mam cukrzycę.
  • A ile pan ma tego cukru?
  • 215.
  • Insulina jest potrzebna.
  • Proszę pana, kiedyś była taka herbata, ale jej już nie ma, byłem zdrowy wtedy jak rydz.
  • … I pokazuje mi stare pudełko.
  • Tą herbatę kiedyś ja ściągałem, ale przestałem.
  • Proszę pana, ja poszukuje jej po całej Europie. Czy pani wie, że w 2010 wykupiłem wszystkie zapasy i piłem po terminie ważności dwa lata ? Trzymała mnie przy życiu, a teraz nie mogę sobie poradzić ze sobą.
  • Ściągałem ją, więc postaram się panu to załatwić.
  • … Spojrzałem na niego i mówię …
  • Zaczynam mieć wątpliwości, czy celem tej wizyty jest podpisanie umowy, czy załatwienie tej herbaty.
  • Wie pan co ? Pan mnie szokuje … Jak pan to widzi ? Bóg mi pana zesłał.
  • … Koronka… –  uśmiecham się.
  • Skontaktowałem się z Singapurem i poprosiłem o herbatę, mają przesłać.
  • Zrobiłeś wielką rzecz dzisiaj – … a przecież nie musiał.
  • Byłeś wielki, przełamałeś się.
  • Napisałeś i dostałeś odpowiedź.
  • Tam inny skrzydlaty siedzi, nie bój się.

Byłeś wielki, przełamałeś się… Zamyśliłam się nad tymi słowami. Zerwanie kontaktu z Singapurem było dość gwałtowne i burzliwe. Piotr zarzekał się, że już nigdy tam nie zadzwoni, ani nie napisze, a jednak ten ”inny skrzydlaty” był na tyle skuteczny, że zwykłe, biznesowe spotkanie przerodziło się w akcję ratunkową. Mamy być dobrzy dla innych ludzi. Drobnymi gestami naprawiamy ten świat. Tak właśnie działa Bóg. I tego chce Bóg.

  • Jak Ojciec to robi ? – wyrwało mi się, bo byłam pod wielkim wrażeniem.
  • … Słyszę śmiech …
  • A ty Mnie z sądem pouczasz ?
  • Ojcze, gdyby głupota mogła latać, to fruwała by pod niebiosa – Piotr zacytował słynne słowa ze znanego czeskiego serialu.
  • Myślę, że wyżej.
  • …….. – śmieję się głośno, uwielbiam takie chwile.
  • Jakie będą te święta ? – Piotr już na poważnie. 
  • Inne niż zwykle.
  • Na czym polega ta inność ? – Piotr drąży dalej.
  • Zobaczymy.
  • Czy chociaż skład ten sam zostanie ? – pytam, bo takiej zmiany obawiam się najbardziej.
  • Limit w tym roku wyczerpany.
  • Czyli w tym roku nikt już nie odejdzie… –  i od razu dochodzi do mnie myśl, że Niebo nigdy nie mówi dokładnych dat.
  • A czy coś się będzie się działo w tym roku jeszcze ?
  • Co chwilę coś się dzieje.
  • Przewiduję duże zmiany.
  • Ten huk przy twoim nazwisku to nie taki sobie huk, to coś więcej.
  • Co masz na myśli ?
  • Rozwiniesz skrzydła.
  • W jaki to sposób ?
  • Martwi Mnie, że o to pytasz, to świadczy o twojej inteligencji.
  • … Czy wiele się zdarzy ? 
  • Jeszcze wiele.
  • Dlaczego mam kłopoty teraz ?
  • Żebyś nie odleciał. Tylko będąc na ziemi trzeźwo, będziesz zrozumiany.
  • Oderwana będzie Iza, która nic nie rozumie, a mówi prawdę. Ona odleciała.
  • ….. Przez te problemy bardzo bolało mnie serce. W pewnej chwili myślałem, że umieram.

Spojrzałam na Piotra spokojnie … Ciekawe … Zauważyłam, że wcale mnie to nie zdenerwowało, co powiedział. Tak bardzo ufam Ojcu i wierzę w Jego plany i wiem, że Piotr ma żyć jeszcze, że przyjęłam to bardzo, bardzo spokojnie. 

  • Ojcze, jak on wytrzyma huk, kiedy go serce boli ?
  • Są różne huki, może być miły huk.
  • ……. Właśnie wchodzimy z placu zabaw do przedpokoju.
  • A co dalej ?
  • Pokój.
  • A co w tym pokoju ?
  • Spotkanie.
  • Zobaczyłem ławeczkę zieloną z długimi belkami, po lewej stronie widzę drzwi zamknięte, a na dole smugę światła z pokoju.
  • Od niedawna tak siedzisz.
  • Jedna chwila na Górze będzie ważniejsza niż całe twoje życie tutaj.




Dopisane 19. 04. 2018 r.

  • Jak zaufasz to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz.

Potwierdzeniem prawdziwości troskliwej opieki Boga wobec wszystkich pokładających w Nim nadzieję, nawet podczas klęski suszy, jest wzruszający biblijny przekaz o tym, jak w sytuacji postępującego kataklizmu Eliasz był cudownie karmiony przez kruki: „Wówczas zostało skierowane do niego słowo PANA: Idź stąd na wschód i ukryj się w wąwozie potoku Kerit, na wschód od Jordanu. Będziesz tam pił wodę z potoku, krukom zaś rozkazałem, aby cię żywiły. Wyruszył więc zgodnie z rozkazem PANA i zatrzymał się nad potokiem Kerit, na wschód od Jordanu. Rano i wieczorem kruki przynosiły mu chleb i mięso, wodę zaś pił z potoku. Po pewnym czasie jednak potok wysechł, gdyż w kraju nie było deszczu” (1Krl 17,2-6). W oparciu o przywołany epizod można powiedzieć, że prorok posłuszny Bożemu słowu uczy wszystkich wierzących, że życie w całkowitej zależności od Boga wymaga absolutnego zawierzenia Mu, bez szukania jakichkolwiek zabezpieczeń, gdyż istnienie człowieka jest wyłącznie Bożym darem. http://tarnow.gosc.pl/files/14/10/26/344464_wiek20C5BCyjC485cy20wiarC485.pdf

Niedawno „mój kruk” zrobił mi niespodziankę. Bez powodu podleciał do okna, siadł na parapecie i zajrzał mi do pokoju. De facto przyłożył swoją głowę do szyby, aby zajrzeć do środka. Coś tam po „swojemu” powiedział i zaczął wędrować po parapecie w tą i z powrotem przez kilka długich minut. Trzy osoby przyglądały się temu zjawisku z rozbawieniem, ale tylko Piotr i ja wiedzieliśmy o co chodzi.  Kompletnie się nas nie bał. Czy historia z Eliaszem i krukiem może być prawdziwa? Zdecydowanie tak. 

Iskra to wiele składowych.

21. 08. 17 r. Warszawa.

Piotr się zmienia i to na moich oczach. Chodzi zamyślony, nie ma w nim tego kabaretowego poczucia humoru, który go tak charakteryzował. A może to po prostu jedynie żałoba ?

  • Jesteśmy na zakręcie – mówi w zadumie. 
  • Na zakręcie byłeś w ubiegłym roku.
  • Dzisiaj wchodzisz w ścianę – … kryształową ścianę.
  • Chyba wchodzimy – poprawia Piotr.
  • Nie mieszaj jej w to.
  • Dotyczy to tylko ciebie.
  • Wiesz co znaczy ściana kryształowa ? Oczyszczenie.
  • To samo pokazał mi teraz Homiel. Pokazał jak wchodzę w kryształową ścianę i odpadają ze mnie wszelkie brudy …….. No to będzie ciężko – Piotr westchnął.
  • Nie, Piotr. Będzie rewolucyjnie.
  • Tak ?
  • Rewolucja wszystko zmienia.
  • Ale rewolucja jest burzliwa.
  • Nie wszystkie, była taka aksamitna…
  • …….. – nooo, o tej akurat zapomnieliśmy. https://pl.wikipedia.org/wiki/Aksamitna_rewolucja
  • Kwiatki na polu wyrosną.
  • … Widzę białą postać idącą po polu, gdzie dotyka tam rosną nowe kwiaty.
  • ……..
  • Jak temu, co imię zwrócili mogą kwiaty rosnąć ? – pyta Piotr ciągle głęboko zamyślony.
  • Nie tak powiedziałem.
  • Nie bój się tego imienia.
  • …… Widzę jak czerwona pustynia zamienia się w kwiaty … 
Atacama w Chile; nazywana najbardziej suchą pustynią świata, zakwitła.
  • Taka moc będzie w tobie.
  • Jak to możliwe ?
  • Wszystko jest możliwe przyjacielu.
  • Kim jest Iza ?
  • Jest taka jak Anneliese, ale da coś więcej.
  • To jest ta iskra Boża ? – o której wspomniał Jezus Faustynie.
  • Iskra to wiele składowych.
  • ……. Mam wrażenie, że to faktycznie czasy ostateczne, coś się wydarzy.
  • I to szybko.


22. 08. 17 r. Warszawa.

Czekałam na Piotra w kawiarni. Przyszedł zadowolony, ale i nadal ciągle zamyślony.

  • W kościele usłyszałem od Ojca… – i się zaciął, łzy mu poleciały.
  • Zwracam ci wszystko, co ci zabrałem.
  • Hmm… Wszystko ? Krzyż już masz, imię już masz… – wyliczam.
  • Pokazał mi postać idącą po pustyni, tam gdzie kładła stopę, tam rosła trawa.
  • Piękne ….
  • A teraz Homiel pokazuje mi jak idę drogą i krok po kroku zaczynam się uzbrajać jak ten … No … Iron Mann… Po kolei, nawet czuję jakbym miał nakolanniki … Dziwne uczucie ...

  • Czuję, że ta moja tułaczka tutaj się skończy. Czuję teraz jak mam te nakolanniki, na łokciach coś … Wszystko mieni się na złoto …

Piotr bardzo się wzruszył i nie mógł przez chwilę dalej mówić. Oglądał swoje nogi, ręce, macał się po łokciach, jakby faktycznie coś tam miał … Musiałam go uspokoić, bo ludzie zaczęli się interesować, co robi.

  • Pan Bóg nie lubi, gdy zachowuję jak ta ciota, nie lubi kiedy się mażę …
  • …….. – a jednak się rozkleił. Musiałam poczekać, aż dojdzie do siebie.
  • Czy te święta będą normalne ?

Spytał może dlatego, że wczoraj przypomniałam mu słowa z grudnia, kiedy to Homiel powiedział, że święta nie będą w tym samym składzie. Szczerze mówiąc, to dość porażające, że Jego słowa tak mocno się realizują.

  • Już nic nie będzie normalne.
  • Z odejściem Edwarda skończyła się era spokoju i stagnacji.
  • Spodziewaj się huku przy twoim nazwisku.
  • Wypłyniesz na powierzchnię, rozwiniesz swoje ogromne skrzydła.
  • Dmuchniesz te gacki i polecisz.

Huk przy nazwisku? I to jest ta jedna z niewielu rzeczy, których nie chciałabym, aby się sprawdziły. Nie chcemy rozgłosu, chyba, że Ojciec zaplanował inaczej... 

  • Pan Bóg lubi ciszę przecież … – Piotr zaczyna się bronić.
  • Skąd wiesz co Pan Bóg lubi ?oho! Już wiedziałam, że na pewno rozmawiamy z Ojcem. Nie uprzedziłam jednak Piotra, bo chciałam, żeby dalej rozmawiał swobodnie.
  • Dawno nie byłeś w Niebie, to nie wiesz.
  • Żeby wstrząsnąć potrzebny jest huk.
  • Kiedy ten huk ?
  • Nim się obejrzysz.
  • Ja w to wierzę… Z Caviezelem też powiedział, że znajdzie się sam i się znalazł !!! – ciągle nie mogę wyjść z głębokiego zdziwienia.
  • Oni używają takich słów, które trudno w danej chwili zrozumieć, a po fakcie pasują wręcz idealne!
  • Caviezel przyleci jeszcze raz.
  • Z tej okazji nie zrezygnuje, która mu się nadarzy.
  • … ???!!! …
  • Zaczynam się bać naprawdę – Piotr siedział sztywny.
  • Ty ? Przed tobą się wszyscy trzęśli.
  • Widzę, że rzeczywiście Ojciec pozbawił cię wszystkiego.
  • Nawet wśród aniołów, gdzie panuje wszechobecna miłość, byłeś nieprzejednany.
  • Odejście Edwarda to początek wielkich zmian.
  • ……. – spojrzeliśmy na siebie zmęczonym wzrokiem.
  • Ciekawe jak Oni to zrobią ? – już nie pytam czy zrobią, ale jak ! To jest zagadka !
  • Samo się robi …
  • Samo … „Sam się znalazł” – od razu pomyślałam.
  • Nie po to cię wysłałem tutaj, byś był ślepy.
  • Ten błąd już robiłeś.
  • ……… – Piotr zrozumiał, że z Ojcem rozmawia.
  • Czy trzeba się modlić do aniołów ? – dostałam mailem takie pytanie.
  • Modlitwy tworzyli ludzie nawiedzeni przez Ducha Świętego.
  • Wooow… – właśnie nad tym zastanawiałam się ostatnio. Niektóre modlitwy są bardzo trafne, a widzę to dopiero teraz, mając wiedzę. Nie mogły pochodzić tylko od człowieka.

Wieczorem.

  • Pan Bóg zabronił mi mówić o sobie – Piotr zaskoczony.
  • Ty masz milczeć, Ja będę mówił.
  • Cicha niemowa obdarzona łaską widzenia.
  • Widzisz i wiesz. 

Utyskiwałam nad moim nadmiarem normalności i brakiem bogobojności w rozmowach, a dzisiaj czytam w „Świadectwo”.





Dopisane 17. 04. 2018 r.

  • Jest taka jak Anneliese, ale da coś więcej.

Anneliese Michel – niemiecka katoliczka poddana wielu egzorcyzmom przed śmiercią. https://pl.wikipedia.org/wiki/Anneliese_Michel


  • Iskra to wiele składowych – Dzienniczek św. Faustyny. 

Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa:

Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje.

Ślepy i głuchy jestem na ciebie.

01. 08. 17 r. Warszawa.

Wczoraj wieczorem Piotr poszedł się pomodlić, ale wrócił po 5 minutach.

  • Gdy się modliłem, Homiel pokazał mi w głowie świstek ze szpitala. Nie mogłem się kompletnie skupić, muszę sprawdzić o co chodzi.

Zaczął przeszukiwać całą szafę szukając tego świstka papieru. A kiedy w końcu znalazł …

  • Niemożliwe … Na jutro na 8 rano mam wizytę u kardiologa … Zapomniałem zupełnie – patrzył na kartkę i nie dowierzał.
  • Jeśli ci kazali to sprawdzić, to znaczy, że musisz iść. Ale dlaczego ? – od razu zaczęłam myśleć głośno.
  • Masz dwie możliwości. Jeśli kazali ci iść, to znaczy, że albo jest z tobą dobrze, albo źle.
  • Jest trzecia możliwość. Recepta. Jego lekarz na urlopie.
  • Aaaa, tego nie brałam pod uwagę.

Z tą myślą poszliśmy szybciej spać. Zasnęłam natychmiast. Mniej więcej o 3 w nocy zbudził mnie Piotr. Wszedł do pokoju i stanął w drzwiach. Nic nie powiedział, ale po jego twarzy, po całym nim widziałam, że coś się stało. Dopiero po chwili się odezwał jak echo …

  • Edziu zmarł.
  • …….. –  nie byłam pewna, czy żartuje, czy mówi prawdę.
  • Jak to ?! Przecież … – przecież wszystko było w porządku !!!, pomyślałam.
  • Zadzwonili ze szpitala.

Piotr usiadł koło mnie na łóżku i się nie odzywał. Nie płakał, nie łkał, nie mówił … Był w szoku.

  • Lekarz powiedział, że odszedł we śnie. Nie wiadomo dlaczego. Pytał, czy chcemy zrobić sekcję zwłok … – mówił jak maszyna.
  • Może to jakaś pomyłka ? – zasugerowałam, bo przecież jeszcze wczoraj z Ojcem na temat Edzia rozmawialiśmy.

Piotr uczepił się tej myśli i zadzwonił do szpitala. Rozmawiał z lekarzem spokojnie jeszcze raz  tym razem pytając o szczegóły. Edziu po kolacji się położył i zasnął. Przechodzący pielęgniarz zwrócił uwagę, że śpi za mocno. O 23.45 zorientowano się, że zatrzymało się serce. Robiono mu czterokrotnie resuscytację. Okazuje się, że cały oddział jest w szoku, bo wszystko, absolutnie wszystko było w porządku.

  • Wie pan, zazwyczaj tak długo nie walczymy o człowieka. Cztery razy robiliśmy mu reanimację i trzy razy nam się udawało wrócić serce, ale za czwartym nie dało rady. To wyglądało tak, jakby on już nie chciał.

Analizowałam każde słowo tego lekarza i zrozumiałam, że taki był plan. Ale tego jeszcze Piotr nie wiedział i nie widział. Rozpłakał się rzewnymi łzami. Nawet nie próbowałam go pocieszać, bo w takiej chwili łzy są najlepszym ujściem emocji. Zrozumiałam też, dlaczego 3 miesiące wcześniej Piotr miał operację serca. Patrząc na jego łzy i trzęsące się ciało wiedziałam, że takiego stresu mógłby najzwyczajniej nie przeżyć.

Piotr podniósł głowę ku górze …

  • Dlaczego Ojcze ? Mieliście dać mi znak. Dlaczego Ojcze ?
  • Żebyś miał wolną głowę.
  • Dlaczego ?
  • Szykuję cię do wielkich rzeczy.

Ojciec powtórzył słowa, które powiedział niedawno. Nic z tego dzisiaj nie zrozumieliśmy, ale Piotr się nieco uspokoił. Postanowiliśmy jechać do Szczecina już rano, ale przypomniałam sobie o wizycie u kardiologa.

  • Słuchaj, jeśli Homiel przypomniał ci tą wizytę, to znaczy, że masz iść.

Wizyta o 8 rano, więc wiele czasu nie traciliśmy. Piotr nie powiedział kardiologowi co się właśnie wydarzyło, ale kardiolog powiedział coś istotnego.

  • Czy pan wie, jak ważną miał pan operację ? Tętnica przednia zstępująca jest tak ważna, a miał pan tylko 3 procent przepustowości. Najmniejszy stres, przeżycie mogło by pana zabić. Dziwię się, że od razu pana nie wzięli na stół.
  • Teraz rozumiesz ? – pytam Piotra.

Nie przeżyłby tego, co właśnie się zaczyna.


Po południu dojechaliśmy do Szczecina. Oczywiście cała rodzina była w szoku i postawiona na baczność. Zaczęliśmy rozmawiać w swoim gronie i analizować co się stało. Okazało się, że dwie osoby miały dziwne wizje, które zwiastowały nadchodzące wydarzenie. Najciekawszą, najbardziej trafną miał mój syn. Zobaczył śpiącego Edzia, którego próbował obudzić, ale ten już nie żył. Drugą wizję miała Krysia, żona Edzia.

  • Chciałam pójść na cmentarz ubrana na czarno, ale moja mama mnie powstrzymała i kazała wracać. Moja mama zawsze mi się śniła, gdy miało się coś wydarzyć. Powiedziała, że to jeszcze nie pora na mnie.
  • Ciekawe … – pomyślałam. 

Wieczorem.

Piotrowi puściły nerwy i płakał. Siedział w fotelu i płakał. Po chwili przestał i zaczął słuchać …

  • Ojciec powiedział mi …
  • Jeśli chcesz, pokażę ci gdzie jest.

Dwie godziny później podczas modlitwy …

  • Zobaczyłem swojego tatę na polu zasianym złotymi łanami zboża, które falowały. Biegł do niego Napar (p.s. jego ukochany pies rottweiler).
  • Napar ? Przecież był czarny jak sadza. Czarny pies w Niebie ? – nie mogłam wyłączyć swojego analitycznego myślenia nawet w takiej chwili.
  • Nie był czarny, ale płowy. Na polu w oddali stało jedno zielone drzewo, a pod nim dwoje starszych ludzi. Kobieta uczesana w krótkie warkoczyki i nieco wyższy od niej mężczyzna. Pies zaprowadził Edzia do tych ludzi …
  • Hmm … – obecność psa wcale mnie nie dziwi. Często miałam wrażenie, że Edziu psa kocha bardziej  niż człowieka.
  • To jego rodzice. Wiesz, że tata Edzia nie był wysoki ? – opowiadał mi z ciekawością dziecka.
  • Nie martw się swoim tatą, ty się martw żywymi.
  • Jak sobie poradzi teraz Krysia ?
  • Rozwiązanie będzie bardziej proste niż myślisz.

  • Mogłem dać tacie moje leki na rozrzedzenie krwi, to może nie miałby zatoru.

Myślimy, że to zator był przyczyną zgonu, jednak pewności żadnej nie mamy, a na sekcje zwłok się nie zgodziliśmy. To już nie miało sensu.

  • Czy masz do siebie pretensje ?
  • A Ja ci mówię, że nic byś nie zrobił.
  • Dlaczego Piotr nie dostał znaku, a inni dostali ?
  • Chcesz drugi zawał ?
  • Rozumiem … – mądrość Ojca mnie powala.

Oczywiście ma rację. Piotr nie należy do tych, których można uprzedzać. On nie dostał znaku, ale dostał nasz syn. Ojciec wywiązał się ze swojej obietnicy.

  • Dlaczego Edziu musiał odejść ? – pyta Piotr i znowu się rozpłakał.
  • Zwątpiłeś we wszystko ?
  • …….. – Piotr nie miał odwagi powiedzieć głośno „tak”.
  • Zobaczyłem egipską łódź, którą wczoraj oglądałem na discovery.
  • Jaką ?
  • Tę, która po śmierci na drugą stronę przepływa.
  • Jeszcze trochę, a twoja łódź też dobije do brzegu.
  • Została jedna przeszkoda.
  • Została jedna ?
  • Dosłownie wodospad, ale nie duży, jakbyś nogą wpadł w kałużę.
  • ???
  • Ta śmierć jest bezsensowna – Piotr z żalem.
  • Nie obrażaj Ojca – żachnęłam się, bo byłam pewna, że teraz tego nie rozumie, ale zrozumie później.
  • Miał dziurawe skarpety i nie potrzebował innych, a ja mam ich całą szafę !
  • Czy wreszcie to zrozumiałeś ?
  • Co sądzisz teraz o Audi A8 ?
  • Nawet na to nie spojrzę.
  • Więc co jest twoim celem ?
  • Bóg Ojciec.
  • Więc idź do Niego. On na ciebie czeka.
  • Jak mam pójść ?!
  • Zobaczysz.
  • …… Zobaczyłem teraz jelita Edzia … Zobaczyłem tam czarną masę … Wow … Gdyby nie odszedł, teraz miałby raka jelit ! Zobaczyłem 3 palce … To trzy miesiące … Tyle trwałaby agonia … Zobaczyłem ból i jego płacz – Piotr opowiadał jak w transie …
  • … Więc podziękuj Ojcu, że odszedł tak szybko i to we śnie. Najlepsza śmierć ! Chciałabym tak umrzeć … To wielka łaska tak umrzeć.

Teraz zrozumiałam wszystko i byłam Ojcu po prostu bardzo wdzięczna. Teraz zrozumiałam co znaczy czyścić przedpole. Gdyby Edziu miał wielomiesięczną chorobę w mękach zmieniłoby to życie całej rodziny nie mówiąc o bólu, jaki przeżywałby sam Edziu. Zaczęliśmy łączyć pewne fakty. Przed operacją go zważono i dowiedzieliśmy się w ten sposób, że w ciągu miesiąca schudł 8 kilo. Od miesiąca jadł suche bułki, bo nawet po wodzie czuł się fatalnie, a za nic nie chciał iść do lekarza. On się po prostu bał diagnozy, a wiedział, że jest źle. Przebąkiwał to nawet mojej teściowej, że może ma raka, ale zaraz obracał to w żart, więc nikt nie traktował jego słów poważnie. Do teraz …

  • Gdzie jest tato teraz ? – Piotr już całkiem uspokojony.
  • To, co widziałeś, nie było urojenie.
  • To, co się zdarzy w najbliższych dniach, zaskoczy cię dogłębnie.
  • Nie będziesz wiedział o co chodzi, poddaj się temu.
  • …. Przepraszam Ojcze, że zwątpiłem.
  • Nawet tego nie zauważyłem, tak cię kocham.
  • …. Dzisiaj w aucie bardzo piekło mnie serce, ale szybko przestało. Zobaczyłem teraz, że wtedy Maryja przyłożyła do serca swoją dłoń … Maryja ma piękną dłoń, jak nimfa, jest bardzo biała, delikatna dłoń. Maryja to przepiękna kobieta … Taka dama !
  • ………
  • Słyszę, że ktoś się śmieje.
  • Już dobrze … Nasłuchałam się od ciebie komplementów, wystarczy.
  • Nabierz większego zaufania, bo nie będę wiecznie cię ratować.
  • ……. – robię oczy jak spodki, bo to rzadkość usłyszeć Maryję.
  • Tato jest naprawdę szczęśliwy … – Piotr uspokojony.
  • Niestety będzie musiał wrócić.
  • Choć był człowiekiem bardzo dobrym, pewnych cech się nie wyzbył.
  • Wrócić ? Jak to wrócić ? Jakich cech ? – zgłupiałam.
  • …. Ojcze, kiedy się spotkamy ?
  • Spotkamy się tak, jak pokazała Maryja.
Leżałem na boku. Godzina 22.50. Byłem zmęczony. Spojrzałem gwałtownie w bok, bo kątem oka zauważyłem, że coś się dzieje. Zobaczyłem przesłonę, która dzieli nasze światy, była tak cienka i przezroczysta jak folia. Zza tej folii wysunęła się dłoń, długie, wąskie palce, całkowicie świetliste. Ta dłoń była królewska, biała, szlachetna… 
- Wszystko o czym myślisz minie…. i pstryknął palcami, a myślałem wtedy o śmierci, jak to będzie. Usłyszałem to pstryknięcie przy uchu. Poczułem wielką lekkość w głowie… Poczułem, żebym się nie martwił, bo to wszystko przejdzie jak… pstryknięcie palcami. Raz, ciach i po wszystkim. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/07/wypelnia-sie-proroctwo-to-co-zostalo-zapisane-sie-wypelni/
  • Czy nie za dużo sobie pozwalam wobec Ciebie Ojcze ?
  • Ślepy i głuchy jestem na ciebie.

My wierzymy w ciebie, ty musisz wierzyć w Nas.

20. 03. 17 r. Ustroń.

Poczłapałam piętro wyżej do Piotra i jeszcze w drzwiach jego pokoju usłyszałam …

  • Masz rację, że pierwsza fala to serce.

O wizji z dwiema falami rozmawiamy codziennie. Wizja była sugestywna, pełna symboliki i dotyczyła naszego życia, naszej przyszłości. Nic też dziwnego, że próbowaliśmy ja rozwikłać na wszelkie możliwe sposoby. Dochodzę jednak do wniosku, że nie damy rady tego rozwiązać. Nigdy w życiu, przenigdy w życiu nie spodziewaliśmy się, że pierwsza fala, która unosi Piotra wysoko to ciąg wydarzeń związanych z sercem, czyli zawałem, operacją i rehabilitacją. Rozumiem dzisiaj dlaczego tak trudno rozszyfrować samą Biblię, choćby wizję apokalipsy. Człowiek może jedynie przypuszczać, ale pewnym będzie dopiero po fakcie i też nie dałabym 100 procentowej pewności, że tak będzie. 

  • Druga fala to też musi być cykl zdarzeń – i byłam raczej tego pewna – Tylko jakich ?

Właśnie … Jakich ? …  Druga fala w wizji była ogromna, więc co może być bardziej znaczącego niż zawał serca ?!!!! Nie mam takiej wyobraźni, by cokolwiek wymyślić.

  • Ciekawe co to będzie ta druga fala … – Piotr się zadumał.
  • Coś, co powali cię na kolana. Na kolanach wylądowałeś na lądzie.
  • To dlatego muszę mieć serce zdrowe, żeby to przejść – Piotr dalej w zadumie.
  • ……… – w duchu przyznałam mu rację, niestety.
  • Wierzysz ? 
  • Jak wierzysz ?
  • No wierzę przecież.
  • Będziesz poddany próbie z wiarą.
  • Już się boję. Jestem tchórzem.
  • Tchórz nie zrobiłby to, co ty.
  • …….. – siedzieliśmy w milczeniu zastanawiając się nad tymi słowami. Nie wiem dlaczego przyszło mi do głowy pytanie …
  • Maryja zmarła, czy odeszła jak Eliasz ?
  • Dlaczego chcesz wiedzieć co nieodgadnione ?
  • Bo są różne wersje i nie wiadomo czego się trzymać.
  • ……… – oczywiście nie odpowiedział i wcale mnie to nie zdziwiło. To jedno z tych pytań, które jest niepotrzebne, bo niczego nie zmieni.
  • A co mi życzysz na urodziny ? – spytałam.
  • Niebo życzy ci wytrwałości i szczęścia.
  • Meta już niedaleko.
  • Meta ? O kurcze ! Niedługo umrę ?! … – pomyślałam i wcale nie byłam przerażona. 
  • A czego mi będziecie życzyć ? – spytał Piotr zazdrosny.
  • Audi S8 królu złoty – … i ryknęliśmy razem śmiechem, gdyż ironia Homiela sięgnęła właśnie zenitu.

Przekazałam zdjęcie Chrystusa do analizy w laboratorium kryminalistycznym i do dzisiaj nie mam żadnej odpowiedzi.

  • Nie denerwuj się z tym zdjęciem, zostaw to czasowi.
  • Ale, czy to jest zły pomysł ?
  • ……….
  • Słyszysz pytanie Oli ? – Piotr nalega. 
  • Słyszę doskonale, ale z twoich ust słyszę donioślej.


21. 03. 17 r. Ustroń.

Wczoraj przygotowywałam nowy tekst, by dzisiaj umieścić go na blogu;

- Kto jest bardziej niebezpieczny? Upadły, czy demon?
- Nie dziel. Nie ma większego, czy mniejszego zła. 
- A jednak upadły ma szanse wrócić. 
- Czyń to, co podług Chrystusa. 
- Tyle podłości jest dookoła, nie zajmuj się tym, a nie Ja to mówię. 
- Czy to moja wina, że został zaatakowany? – spytałam o znajomego, którego wyrzucono. Poczułam się winna zaistniałej sytuacji. 
- Czy uległabyś szantażowi ? 
- To jego walka. Rób swoje.

http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/21/nie-lituj-sie-nad-zlem-bo-ono-nad-toba-litowac-sie-nie-bedzie/

Chciałam wspomnianego znajomego uprzedzić, by to przeczytał, ale nie zdążyłam, ponieważ wcześniej otrzymałam od niego maila.

Coś mnie tknęło …

  • Czy to przypadek ?
  • Zapamiętaj raz na zawsze.
  • Nic w waszym życiu nie dzieje się przez przypadek, ani nie działo.
  • Kwestia jest tylko taka, czy więcej, czy mniej położyć na barki i ile wytrzymasz.

Właściwie to cieszę się, że ktoś jeszcze tego tak namacalnie doznał. Niemal identyczną sytuację przeżyłam kilka lat temu. Bardzo trudno opisać słowami i przekazać logikę całego wydarzenia, ale no cóż… Przeżyć na własnej skórze, a jedynie sobie o tym poczytać, to ogromna różnica. 

Otworzyłam swój laptop, zaczęłam naciskać klawisze chcąc wpisać pierwsze moje słowa na tym forum i dosłownie w tym momencie stało się coś przedziwnego. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam. Rozległ się wielki huk. Jakby zwalił się sufit na podłogę. Ten dźwięk przypominał mieszaninę spadającego dzwonu, rozbitego szkła, betonu, gruzu. Zamarłam, spojrzałam na salon, gdzie oprócz telewizora były tylko fotele i dywan … i zaczęłam pisać dalej. 
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/16/nautilus/

Trzeci raz z rzędu o godzinie 3.00 w nocy telewizor w pokoju Piotra włączył się … sam. To go wyrywało ze snu i stawiało na nogi. Dzisiaj jest już tym naprawdę zmęczony.

  • Kto włącza TV ?
  • A któż może włączać jak nie ten, który … pokazał rozbity świecznik z mojego mieszkania.
  • Po co to robi ?
  • A po co robisz, jak jesteś w furii ?
  • Czyli to oznaka wściekłości ?
  • …. Wściekłości, że żyjesz – odpowiedziałam za Homiela.


22. 02. 17 r. Ustroń.

Serce się goi, rany się goją, więc wracamy powoli do normalnego życia. NIP staje się znowu częstym tematem naszych rozmów.

  • Czy sędzina pamięta o nas ? Tak długo się nie odzywa – Piotr zaniepokojony.
  • W październiku nie było rozprawy z powodu jej choroby, ale minęło już prawie pół roku i ona w ogóle się nie odzywa. Homiel powiedział, że nastanie antrakt, czyli przerwa, ale tak długo ? – pytam zdziwiona. 
  • Nie, nie pamięta, ale My pamiętamy.
  • Kiedy przyjdzie pora, wszystko ruszy w trymiga.
  • A wszystko się sprawdzi ?
  • To, co pokazałem, stać się musi.
  • My wierzymy w ciebie, ty musisz wierzyć w Nas.

Homiel pokazał zaśniedziałe naczynie, które wkłada do miski pełnej wody z rozpuszczoną pastą do zębów. Gdy je wyciąga, naczynie w połowie jest czyste i błyszczące.

  • Wiesz, że pasta do zębów służy do czyszczenia sreber ? Stara dobra metoda – byłam pod wrażeniem pomysłowości Homiela.
  • Jak nowe.
  • Wyobraź sobie, że tak wkładamy NIP, cały szlam zostaje.
  • Czy musisz użyć siły fizycznej, żeby zeszło ? Samo schodzi.
  • Dobrze, że nie ma teraz sądu, nie dałbyś rady – Piotr jest w gorszej kondycji niż w październiku.
  • Teraz nie jest czas sądu, a czas powrotu do zdrowia, korzystajcie.

Gdy Homiel powiedział korzystajcie, aż podskoczyłam. Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, czy po cichu nie uciec z sanatorium. Jednak wycieczka po okolicach Ustronia rozwiała nasze naprawdę durne pomysły. Na początku niecierpliwie liczyłam każdy dzień do wyjazdu, teraz liczę każdą chwilę, która nam jeszcze została.

  • Skończy się to niebawem ?
  • Jak wszystko.
  • Jak wszystko w tym świecie, co nie powinno cię martwić z tą wiedzą, jaką masz.
  • Wrócę do Domu ?
  • Innego nie masz.
  • Tu jesteś trampem. Tylko nie myl z … pokazał ze śmiechem twarz Donalda Trumpa.
  • Chociaż naczynie życia jest … – pokazał 3/4 szklanki pełne. 

  • … A i ono się wypełni.
  • Kiedy odejdę ?
  • Nie, nie odejdziesz … Wrócisz.
  • Będę pamiętać to wszystko stąd ?
  • Z technicznymi pytaniami to nie do Mnie.



Dopisane 06. 11. 2017 r.

  • Zapamiętaj raz na zawsze. Nic w waszym życiu nie dzieje przez przypadek, ani nie działo celowo umieściłam tutaj fragment listu od znajomego, ponieważ wokół tego blogu zaczęło dziać się coś dziwnego. Niektóre osoby kontaktujące się ze mną i czytające umieszczane teksty doświadczają ciekawych, często wzruszających przeżyć. Za ich pozwoleniem będę je czasami publikować, ponieważ jak powiedział sam Ojciec… słowa, które tutaj czytacie niosą światło

Nigdy nie jest za późno.

21. 02. 17 r.  Warszawa.

Jutro Piotr ma diagnostykę koronograficzną, więc chodzi cały w nerwach. Nie dziwię się, bo sama jestem w nerwach. Widocznie chodzenie w nerwach jest zaraźliwe. 

Poszliśmy na kawę. Niedawno Homiel zaśpiewał o niej simple the best, więc nie mamy wyrzutów sumienia. Piliśmy tę kawę i zachciało mi się kichać. Piotr poszedł po chusteczkę do kelnerki i położył mi ją po chwili na stoliku. 

  • No … Nie wierzę …

Widząc ten napis jako hasło przewodnie kawiarni… zaniemówiliśmy.

  • Jak Ty to robisz ? – Piotr spytał nie wierząc co widzi.
  • Widzę do przodu.
  • Wszystko ?
  • Co chcę i potrzebuję… A wy zwątpiliście we Mnie – zrozumiałam, że to z Bogiem Ojcem teraz rozmawiamy, z czego do końca chyba Piotr nie zdawał sobie sprawy. 
  • Takich będzie dużo – p. s. wczorajszy mail.
  • Jesteście jak oni.
  • Apostołowie ciągle wątpili.
  • …….. – smutno mi się zrobiło, bo zrozumiałam, że zasmuciliśmy samego Ojca. Ale o tym nie powiedziałam Piotrowi. Chciałam, żeby dalej rozmawiał swobodnie.
  • Dobudzą mnie w szpitalu ?
  • My cię dobudzimy.
  • Dacie radę ?
  • Damy.
  • Zginę ?
  • Celem Ojca nie jest byś zginął, ale żebyś żył.
  • Masz jeszcze coś do zrobienia – powiedziałam pewnie, bo dzisiaj jestem tego pewna.
  • I to całkiem sporo.
  • Przyglądając się tej sprawie, twoje życie dopiero się zacznie.
  • A cóż takiego będę robił ?
  • ………. – cisza. 

Wieczorem.

Znajoma księgowej ma gwałtowny nawrót białaczki. Rozmawialiśmy, czy da się ją jeszcze uratować.

  • Czy nie jest za późno ?
  • Nigdy nie jest za późno.
  • Daj jej życie, Ojcze.
  • A co dasz od siebie ?
  • Będę grzeczny – miał na myśli posłuszny woli Ojca, z czym ciągle ma problemy. 
  • To za mało.

Skuliłam się w sobie, bo rozmowa zaczynała być … nieziemska.

  • Możemy zawrzeć pakt.
  • Przestanie dla ciebie istnieć świat, a Ja ci ją przyniosę.
  • Pozbędziesz się twoich nawyków …
  • Ty, który koszule poprawiasz dwa razy.

Piotra zatkało, zatkało i mnie. Pół godziny wcześniej skończyłam drugi raz prasować koszule, które za pierwszym razem dla Piotra nie były dość dobrze wyprasowane. Tak bardzo chciał być doskonały … 

  • O rany ! Ojciec wszystko widział ! Widział, jak prasujesz – mówi szeptem zawstydzony. Widziałam, że się zawahał, bo nie wiedział co odpowiedzieć. Spojrzał na mnie szukając ratunku.
  • Nie patrz na mnie, ja tu tylko spisuję – rozkładam bezradnie ręce zadowolona. Po raz pierwszy chyba się cieszę, że to nie ja słyszę, a tylko robię za kronikarza.
  • Usłyszałem Nowenna …
  • Nowenna pompejańska … Już to drugi raz nakazują ci ją odmawiać … – Piotr o tym zapomniał.
  • Czy chcę wiele od ciebie za jej życie ?
  • Nie.
  • Ale jest to wiele.
  • To zdaje się godzina modlitwy codziennie przez kilka tygodni – zaczęłam szybko tłumaczyć Piotrowi i obawiałam się, że to go przestraszy.
  • Co to nowenna ? – Piotr do mnie.
  • Poczytaj, w ten sposób tryb się rozrośnie.
  • Ale ja idę do szpitala ! – powiedział prawie odkrywczo.
  • To ci odpuszczę.
  • Ale już jutro idę do szpitala !
  • To jest jutro.

Piotrowi chodziło o to, że Alicja jest już prawie w agonii, a modlitwa trwa półtora miesiąca. Jeśli odliczymy 3 dni pobytu w szpitalu, to po prostu nie zdąży się jej uleczyć. To byłby istny cud, gdyby udało się ją uratować w tym stanie.

  • Ojcze, gdyby się ją udało uratować, to ja to ogłoszę światu, to będzie na twoją chwałę – mówię. 
  • Zawsze w ciebie wierzyłem.
  • Ojcze, to może różaniec ? Jest krótszy – Piotr już zaczął kombinować… i nie wierzyłam własnym uszom. 
  • Ty wyznaczyłeś Mi cel, a Ja tobie.
  • Ojcze, no nie wiem, czy dam radę …
  • Tyle dla ciebie ona znaczy ?

Piotr spojrzał na mnie ciężko i wiedział, że nie ma wyjścia. Zaczął sprawdzać w internecie jak odmawia się Nowennę Pompejańską.

  • To można rozłożyć na cały dzień ! – był tym odkryciem całkiem uradowany.
  • A toś się ucieszył.
  • Jeśli chcesz ją uratować, musisz zacząć od razu, bo ona długo nie pociągnie. 
  • Musisz się spieszyć.
  • Spójrz na swoje dłonie…
  • Nie doliczysz palców, a ona odejdzie … , więc będziesz siedział dalej ?

Piotr machinalnie spojrzał na swoje ręce i zrozumiał, że nie doliczy się 10 dni, a ona umrze. Wstał z kanapy ciężko i z wyraźnym spowolnieniem. Już się wybierał do drugiego pokoju, gdy …

  • Nie zapomnij różańca.

Zawrócił i wziął różaniec leżący na stole. Wychodząc …

  • No to zostawiam cię samą – mówi do mnie i zrobił taką minę jakby szedł do dentysty. Cała ta rozmowa wzbudziła w nim lęk zmieszany z niepewnością. 
  • Nie jest sama.
  • Pamiętaj w jakiej intencji się modlisz. 

Gdy wrócił po godzinie, był wykończony. Blady i wykończony. Patrząc na niego miałam nieodparte wrażenie, że życie, które kiedyś odbierał, teraz w ten sposób oddaje. Modli się za życie kogoś, kogo nawet nie zna. Czy to jest ta równowaga, o której Niebo mówi, że we wszechświecie jest najważniejsza ?  




Dopisane 15. 10. 2017 r.

  • Jesteście jak oni. Apostołowie ciągle wątpili – Dziękuję wszystkim tym wątpiącym, którzy piszą czasami do mnie. Dzięki wam mamy tak ciekawe rozmowy. 

Jezus i apostołowie


  • Poczytaj, w ten sposób tryb się rozrośnie Nowenna Pompejańska rozkręca się na dobre, coraz więcej ludzi ją odprawia i ma się wrażenie, że ruszyła wielka Boska krucjata z nowenną na czele.

  • Możemy zawrzeć pakt – i nie będzie to jedyny pakt z Ojcem w naszym życiu

Rzadkie to sformułowanie; pakt z Bogiem. Zazwyczaj mówimy; układ z Panem Bogiem, przymierze z Bogiem. Jest to tak rzadkie, że zaczęłam wertować internet.

W uroczystość Objawienia Pańskiego, 6 stycznia 1919 roku, w czasie wieczornych modlitw ku powszechnemu zdumieniu ks. Alberione zaczął wyjaśniać słowa ułożonej przez siebie modlitwy, którą potem wszyscy uroczyście odmówili. Była to wyjątkowa modlitwa, do dziś posługują się nią duchowi synowie i córki ks. Alberionego. Sam twórca nazywał ją Paktem albo Tajemnicą powodzenia. Jej przesłanie w najogólniejszym zarysie jest następujące: jesteśmy zbyt słabi i niewykształceni, aby podołać zadaniom, które Pan Bóg nam powierzył. Prosimy więc Go o to, aby to On sam w nas działał i udoskonalał efekty naszej pracy, tak aby przynosiła ona jak najlepsze i największe owoce. Ze swojej strony zobowiązujemy się do pełnego oddania się Mu i robienia wszystkiego wyłącznie na Jego chwałę i dla pokoju ludzi. Pan Bóg dotrzymuje swoich obietnic, więc potrzeba tylko, abyśmy okazali się wierni przymierzu zawartemu z Nim.

http://www.paulus.org.pl/n1377,niezwykly-pakt-z-panem-bogiem
23 gdyż zawrzesz pakt z kamieniami i przyjaźń z polną zwierzyną. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=435

Zło zawsze jest w pretensjach, zawsze biedne.

12. 02. 17 r.   Warszawa.

Jakiś czas temu za namową znajomego ponownie zaczęłam przeglądać forum FN. Ostatnio przyłączyłam się nawet do rozmowy dotyczącej wędrówki dusz. Dzisiaj przeczytałam coś, co mnie naprawdę bardzo rozbawiło i zarazem zaskoczyło.

Wypowiadam na głos pytanie od naszej czytelniczki „jaki jest końcowy cel nauki duszy”. Można by żartobliwie powiedzieć, że wywołana dusza się odezwała… Nie chcę wyrokować, czy to faktycznie EVP czy też przypadkowy trzask, który ułożył się w słowo „halo”. http://www.nautilus.org.pl/artykuly,3302,czy-w-trakcie-tzw-multimedialnego-czata-z-pokladu-fn-nagral-.html

 https://www.youtube.com/watch?time_continue=13&v=KODperkEVhk

Czytam i słucham i zaczynam coś podejrzewać… Po ostatnich „numerach” Homiela wszystkiego mogę się spodziewać, ale na wszelki wypadek pytam …

  • Masz coś z tym wspólnego ?
  • Przecież działamy razem.
  • A dlaczego „halo” ?
  • A co to zmieniło ?

Hmm… Czy to coś zmieniło ? Na pewno było to pełne zaskoczenie dla samego autora artykułu, a dla innych ? Może ktoś spojrzy na to, co piszę innym wzrokiem…  Na pewno było to kapitalne doświadczenie, a Niebo udowodniło raz jeszcze, że naprawdę potrafi zaskoczyć.

  • Myślę, że zatkało niektórych …
  • A ponoć nie zatyka …
  • ……
  • YES.
  • Oooooooo… Mój ty Grubasku!!!… Wiedziałam …, czułam, że to twoja sprawka – byłam wzruszona, bo Mój Grubasek powiedział swoje klasyczne YES. Tak rzadko się odzywa, że po prostu się rozbeczałam.
  • Jesteś kochany !!!
  • Zasługujesz na to.
  • To twój głos ?
  • ……..
  • Możesz być Grubasek ? – spytałam wykorzystując tę chwilę.
  • Nie mam nic przeciwko temu, że tak Mnie nazwałaś.
  •  Bez przerwy jestem przy tobie, natchnienie masz też ode Mnie.
  • A tobie … – zwrócił się do Piotra.
  • … Życzę zdrowia, żebyś z wielką Pasją zrobił to, co masz zrobić.
  • Pasją ?
  • Nie udawaj, że nie wiesz …
  • Wielokrotnie to oglądałeś, zrobisz to z Pasją … Koniec przekazu.
  • To z okazji nadchodzących Walentynek ? – nie chciałam, żeby już zamilkł.
  • Z okazji wszystkiego.
  • Bardzo Ci dziękuję.
  • Koncert życzeń rozpoczęty.
  • A więc mogę dalej prosić ?
  • ……… – już nie odpowiedział, a ja ciągle nie mogłam uwierzyć, że się odezwał.
  • Zrobisz to z „Pasją”, czyli zrobisz to z Jezusem – tłumaczę Piotrowi.

Jak On to zrobił i czy to Jego głos,  nie wiem. Wiem, że to nie przypadek, że „halo” jest w tym, a nie innym momencie.


Czas nauki duszy według Chrystusa.



13. 02. 17 r. Warszawa.

Piotr mnie obudził rano i uraczył urokliwą opowieścią.

  • Gdy wczoraj wieczorem się modliłem, zobaczyłem na obrazku Jezusa białego, normalnego gołębia. Usiadł sobie na ramce obrazka i patrzył się na mnie.
  • Aha …
  • Gdy skończyłem się modlić, usiadł mi na ramieniu, potem na ręku. Nie ruszałem się, bo nie chciałem go spłoszyć. Biła z niego jakaś dziwna energia. Potem utworzył się tunel w powietrzu i on sobie w to wszedł spokojnie. Wszystko zniknęło …
  • ??? 
  • I po co ja ci to wszystko opowiadam i tak nie uwierzysz ! – spojrzał na mnie i machnął ręką.

. I tu się myli ! Wierzę, przecież mam gołębia na zdjęciu, a okno do drugiego świata widziałam na własne oczy. Jak coś takiego widzi się na własne oczy, absolutnie wszystko jest możliwe.

  • I co dalej ? – pytam.
  • Nic, a dzisiaj znowu obudzili mnie do kościoła. Usłyszałem …
  • Wstawaj, idziesz do Przyjaciela.

Wieczorem.

Zadzwonił Kowalewski, zrobił to, co obiecał. Zorganizował konsylium lekarskie w sprawie Piotra. Poza jeszcze jedną koronografią zastanawiali się, czy zrobić mu operację serca jednak w Warszawie, a nie w Bielsku – Białej. Powiedział coś ciekawego.

  • To dziwne proszę pana. Te żyły, które ja panu zrobiłem (stenty), najlepiej wychodzą właśnie nam, a im nie. Te żyły, które zostały do zrobienia wychodzą nam najsłabiej, a najlepiej w Bielsku. Ja jestem bardzo życzliwy panu, ale musi pan sam zdecydować.
  • Nie ma co się zastanawiać – mówię do Piotra. Wyjścia już nie ma.
  • Nigdy nie było.
  • Właśnie. Decyzja podjęta, jedziemy do Cisowskiego.

Nie po to zobaczyliśmy te motylki, nie po to zniknęła nam dyskietka, nie po to rozchorował się Piotr będąc w Bielsku. Wszystko odbyło się po coś.


Jedną z zapowiadanych zmian w naszym życiu jest usunięcie z naszej drogi prawdziwego wroga. Osoba, która złorzeczyła całej rodzinie, spiskowała, obróciła przeciwko nam prawie wszystkich sąsiadów. Po 50 latach zamieszkiwania tuż za miedzą, w końcu się wyprowadziła. Jej syn na odchodnym tak mocno walnął furtką, że zatrząsł się cały metalowy płot. Roześmieli się na głos i wydawałoby się, że są szczęśliwi. Myślę jednak, że tak naprawdę to tylko pozory, ponieważ z powodu narastających długów byli zmuszeni sprzedać swój dom. Wątpię, żeby ktokolwiek z radością opuszczał swój dom, kiedy musi.

  • Czego oczekujesz ? Zło zawsze jest w pretensjach, zawsze biedne.
  • To nie było zadowolenie, to furia.
  • A nowi sąsiedzi będą lepsi ?
  • Gorsi nie mogą być. Tamci to skrytobójcy, zabijali plotką.
  • To jedna z tych zmian, które nadchodzą ?
  • To było nieuniknione.
  • …….. – Piotr się zamyślił.
  • Ciągle mnie martwi, że w tej wizji z falami wylądowałem na kolanach.

  • Naprawdę nie widzisz pozytywów ? – pytam.
  • W końcu przestaniesz pływać i nie utoniesz.
  • Ale na ziemi mogę nogę złamać !
  • No takiej odpowiedzi  nie przewidziałem, muszę powtórzyć braciom.

Zaczęliśmy się śmiać. Piotr jest taki, że cokolwiek będzie, to według niego będzie źle. Uprawia czarnowidztwo na każdym kroku …

  • Jesteś Kubuś Fatalista.
  • Słyszę jak Homiel się śmieje.
  • Puszczę tę audycję głośno, niech wszyscy się śmieją.
  • A co z tym gołębiem wczoraj ? Widziałem to rzeczywiście ?
  • Widziałeś.
  • Czym sobie zasłużyłem ?
  • To już wiesz.
  • …….. – pytam wzrokiem Piotra, bo ja nie wiem.
  • Wczoraj nie miałem siły się modlić, ale ktoś powiedział do mnie …
  • A możesz kogoś uratować…
  • To wstałem, zacząłem się modlić i wtedy pojawił się gołąb.
  • No i co Homiel dalej?
  • Ja też wolałbym mieć grunt pod nogami, więc daj się ponieść falom czasu.
  • Lepiej złamać nogę, niż się utopić – Piotr na to.
  • Dosyć tej niepewności.
  • Musisz zostawić ich w bezpieczeństwie, będzie ci łatwiej.
  • Za życia cię zabierzemy.
  • Może do zakonu pójdziesz ? – od razu zaczęłam analizować, no bo jak to zrozumieć ?
  • … A ja ? – spytałam.
  • Pod tę modlitwę tuba musi być podłączona.
  • Czyli będę … – tuba to ja, tuba to moje pisanie, tuba to wiedza, która idzie w świat.
  • Homiel nie ściemniasz ? Bo potrafisz ściemniać – pyta Piotr.
  • Nie tym razemi znowu śmiech.



Dopisane 03. 10. 2017 r.

  • Zło zawsze jest w pretensjach, zawsze biednetrafna uwaga. To ciekawe, Piotr kilkukrotnie widział diabła jako biednego, ułomnego, skulonego starca. Wydawał się nieszkodliwy, ale z chwilą jego zlekceważenia on prostował się i rósł w siłę. Myślę, że to jedna z jego wojennych sztuczek, jak zmylić przeciwnika.

Niezmiennie uważam, że spotkanie z diabłem, czy to w formie duchowej, czy fizycznej jest najkrótszą drogą powrotną do Boga Ojca. 


  • No takiej odpowiedzi nie przewidziałem, muszę powtórzyć braciom – i to jest właśnie planowanie. Człowiek ma wolny wybór, ale nasze wszystkie wybory są przewidziane. Przypomina to bardzo zaawansowaną grę komputerową, gdzie na końcu i tak wygrywa jej Stwórca.

Dlaczego mam ją zostawić? Nawet jej nie znasz…?

19. 01. 17 r. Warszawa. 

Piotr przyszedł z pracy przybity. Kobieta, za którą się modlił i która wyszła z białaczki (choć nie musi być to akurat dzięki Piotrowi, ponieważ wielu się za nią modliło + leczenie farmakologiczne)…, ma nawrót choroby. Mało tego, białaczka uderzyła ze zdwojoną siłą.        

Piotr zaczął mówić o swojej księgowej, której przyjaciółka Alicja jakiś czas temu zachorowała na białaczkę, a wczoraj okazało się, że jest prawie zdrowa. Oczywiście była leczona farmakologicznie, ale dodatkowo czuwała nad nią specjalnie powołana do tego grupa modlitewna. Piotr długo przekonywał księgową, że modlitwa ma ogromną siłę i przyniesie wymierne efekty. Czy w to uwierzyła? Trudno powiedzieć. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/16/ojciec-chroni-wszystkich-lecz-nieliczni-sa-narzedziem-do-tej-ochrony/

Usiadł na kanapie i nawet nie zdjął płaszcza. Patrzyłam na niego zaskoczona jego smutkiem.

  • Dlaczego ona znowu choruje ? – spytał się Ojca.
  • Nie możesz jej zostawić ? 
  • ……. – zamurowało mnie. 

Zaskoczyła mnie bezpośredniość tego pytania i to, co wydarzyło się potem. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy tak otwarcie o śmierci. 

  • Dlaczego prosisz o nią ?
  • Skąd wiesz, czy jest dobra ?
  • Powiedziano mi.

Uderzyło mnie i to pytanie i ta odpowiedź. Przypomniałam sobie bowiem słowa Jezusa;

33 Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» 34nJezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?»

Fakt, że ktoś coś powiedział, nic nie znaczy, że jest prawdą. Człowiek sam musi ocenić, co jest prawdą, a co nie jest. Dla mnie osobiście to jedna z najważniejszych lekcji ewangelicznych. Piotr nie znał osobiście Alicji. 

  • Dlaczego mam ją zostawić ?
  • Nawet jej nie znasz … 
  • Jeśli jej nie zabiorę, zabiorę kogoś, kogo nie znasz.
  • Rachunek musi się zgadzać.
  • …. Zobaczyłem wagę z dwiema szalami, na jednej jakieś murzyńskie dziecko, a na drugiej Alicję – Piotr opowiada, a ja zapisuję.

waga sprawiedliwości

  • Ani jedno, ani drugie nie znasz.
  • …….. – Piotr zamilkł i chyba zrozumiał, że nie ma prawa nawet pytać, kiedy nic nie wie.
  • Ojcze, niech się dzieje Twoja wola – schylił głowę w pokorze.

Niesamowita odpowiedź … Rachunek musi się zgadzać …, ale dlaczego ? Przypomniało nam to pewną sytuację, atak anafilaktyczny Piotra. Udało się go uratować, ale niedługo potem przeczytałam całkiem „przypadkowo”, że jakiś mężczyzna umarł z powodu trucizny podanej do zęba. Już wtedy przemknęła przez moją głowę myśl, że rachunek musi się zgadzać. Nawet tak to ujęłam w swojej głowie; rachunek musi się zgadzać. To już naprawdę wyższa matematyka, której człowiek nie jest w stanie pojąć. Kurczę się w sobie będąc pod wrażeniem i wszechpotęgi i wszechmądrości Boga Ojca. Nie jestem w stanie wyrazić tego w słowach. 

  • Ojciec pokazał mi jeszcze, że kiedy człowiek umiera, jego dusza bardzo szybko przechodzi na drugą stronę. Kiedy ktoś umiera, tutaj go żegnają i jednocześnie witają po drugiej stronie.


20. 01. 17 r. Szczecin. 

Gdy przyjeżdżamy do Szczecina, mamy pewien zwyczaj. Zbieramy się całą rodziną i zamawiamy 4 duże pizze. Wszyscy się z tego cieszą, ale dzisiaj widząc, rozlewający się tłusty, żółty ser zrozumiałam jak wielki to błąd. Dla Piotra zabójstwo i Homiel to potwierdził.    

  • Walczymy o twoje życie.
  • Nie walczymy o twoją śmierć.

Po tych słowach będąc w sklepie postanowiłam poszukać tzw. zdrowej żywności. 

  • Nie uchronisz go – … od razu mnie zmroziło.
  • A operacja ?
  • Nie jest dla zdrowia.
  • ……… – spojrzeliśmy na siebie.
  • Wydaje mi się, że upieprzą mnie trochę – Piotr ujął to bardzo dosadnie.
  • Nie trochę, a porządnie.
  • Po operacji schudniesz i będziesz taki ! – i pokazałam palec mając na myśli, że będzie chudy jak palec.
  • Nie ten palec …
  • … ?

Nie ten palec ? Oboje zorientowaliśmy się, że pokazałam środkowy palec ! A co znaczy pokazanie środkowego palca ? Homiel jest bardzo czujny … 


Przechodząc koło sklepu z walizkami Piotr się zatrzymał, zauważył na przecenie całkiem sensowny kuferek.

  • Nie kupuj walizki, już tak jeździć nie będziesz.
  • Jak to ? Co się stanie ? – pytam od razu. Niedawno kazał kupić walizkę, a dzisiaj już nie ? A może tamta po prostu wystarczy ?
  • Ty … Sherlock Holmes …, zaczynasz ?
  • Mówisz zagadkami, a ja lubię zagadki, dlatego pytam.
  • …….. – ale nie odpowiedział.

Wieczorem.

  • Wczoraj podczas modlitwy rozmawiałem z Ojcem. Poczułem, że skończył się czas przymykania oka na wszystko. Nastał czas wyciągania konsekwencji.
  • A jaki będzie przyszły rok ? Będzie spokojniejszy ? – spytałam 
  • Przez te góry nic nie widzę – Piotr zaczął naśladować Homiela. Przyłożył rękę do czoła i zrobił gest jakby wypatrywał czegoś w oddali …, czym mnie od razu oczywiście rozśmieszył.

Moje obecne życie polega na administrowaniu domem, analizowaniu naszych rozmów i pisaniu. Maniana w pełni. Dzisiaj odkryłam coś ciekawego i dziwne, że dopiero tak późno. Homiel zaznaczał, że ważne wydarzenia w naszym życiu odbywają się lub będą odbywać w październiku. Śmierć Krysi, rozstanie ze wspólniczką, zawał, sąd … Ale są pewne wydarzenia, które odbywały się w sierpniu, choćby nasz ślub i przeprowadzka Piotra do Warszawy.

  • Przeprowadziłeś się do Warszawy w sierpniu, nie w październiku, a to była wielka zmiana w naszym życiu – analizuję na głos. 
  • Stare rozdanie i pokazał koło, które się zamyka. Symbol zamkniętego cyklu.
  • Czyli zamknęło się wcześniej jakieś inne koło ? Cykl ?
  • Nowe koło, nowe rozdanie.
  • Czyli to jest drugie koło, a będzie jeszcze jedno koło, trzecie rozdanie ?
  • Oczywiście, ale znacznie mniejsze i grubsze.
  • Co znaczy grubsze ? Wielkość i grubość ma znaczenie ?
  • Soczyste. Jak z owocem, jest zwykłe i soczyste.
  • W trzecim kole który miesiąc dla nas będzie ważny ?
  • ….. Pokazał mi teraz scenę z filmu jak Travolta dostał światłem w głowę – Piotr spojrzał na mnie zdziwiony. Oczywiście wiedziałam, że chodzi o film „Phenomen”.

Zaczęłam pojmować tę łamigłówkę. Życie człowieka dzieli się na cykle. Dzieciństwo, młodość, dojrzałość, starość …, to są jedne cykle. Ale są także inne, które każdy może nazwać po swojemu. Moja znajoma mawia, że żyła do rozwodu, a teraz żyje po rozwodzie. To też cykle. Nasze życie porównałabym do długoletniej nauki, choć Homiel ma swoje porównanie. Widzi je w formie wielkiego przestawienia … Wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Zakończenie…, trzecie koło ma być soczyste, czyli bogate w doświadczenia, wrażenia, przeżycia. 

  • Kiedy się zacznie trzeci cykl ?
  • Wkrótce … Eliaszu.
  • … ???!!!! Woooow – zatkało nas. 
  • Dlaczego Eliaszu ?
  • Eliasz dostał wiele możliwości, dlatego – próbuję odgadnąć pamiętając film „Phenomen”. 
  • …. Homiel pokazał mi… – Piotr wziął do ręki mój notes i narysował …

Pierwsze koło, pierwszy cykl to wiek do 35 lat, wtedy Piotr przeniósł się do Warszawy i to zmieniło w naszym życiu absolutnie wszystko. Drugie koło trwa już 22 lata, to intensywny okres nauki i przemiany. Trzeci cykl zacznie się już wkrótce, tak wynika ze słów Homiela. Ile lat potrwa trzeci cykl ? Może z 10 lat, może jeszcze mniej, a może się całkowicie mylę we wszystkim … ? 




Dopisane 13. 09. 2017 r.

  • Dlaczego prosisz o nią? Skąd wiesz, czy jest dobra? – niczego nie nauczyłam się tak bardzo podczas naszych rozmów jak tego, że nie wolno nam oceniać innych. I pytanie dlaczego ona, dlaczego on… naprawdę nie ma sensu. 
A. Lenczewska; Świadectwo
A. Lenczewska; Świadectwo

  • Nowe koło, nowe rozdanie – otrzymałam pytanie;

Chodzi mi po głowie taki temat; czy poruszaliście Państwo kiedykolwiek temat skamieniałości np kości dinozaurów – jakie zdanie ma Homiel, czyżby istniało tu życie stworzone przez Boga (pole doświadczalne) ale przed pojawieniem się człowieka, bo byłoby to niezgodne z Biblią (gdzie tworząc świat w 6 dni stworzył człowieka (chyba, że jeden dzień w rozumieniu boga to tysiące lat w naszym rozumieniu). Tak tylko z ciekawości pytam.

Homiel odpowiedział kiedyś na podobne pytanie stwierdzając krótko, że ludzkość żyje w cyklach. To wtedy po raz pierwszy, o ile dobrze pamiętam, użył tego słowa. Dzisiaj spytałam Go o to ponownie;

  • Człowiek żyje etapowo. Żyjesz w jednym z etapów.
  • Czy kiedyś był bardziej niż teraz rozwinięty etap? – miałam na myśli, czy kiedyś istniała bardziej niż dzisiaj rozwinięta cywilizacja.
  • Niczym się nie różnią.
  • Dochodzi do pewnego momentu i upada.
  • Zwróć uwagę, że pozornie diabeł wygrywa.
  • Pozornie, bo dusza się rozwija i przechodzi do kolejnego etapu.
  • Czy etapy kiedyś się skończą ?
  • Nie jestem w stanie ci odpowiedzieć.
  • …… – pokazał jak mała jest Ziemia przy oku Ojca.

  • Nie jesteś w stanie tego zrozumieć.

p.s. Niczym się nie różnią. Dochodzi do pewnego momentu i upada – Homiel zapewne miał na myśli nie rozwój technologiczny, a człowieka jako takiego. Jego emocje, myśli, wybory. Ciągle jesteśmy tacy sami.