Masz Mnie, więc cóż ci wrogi ?

09. 09. 21 r. Gdynia. Część 2.

Piotr  klepie mnie w ramię …

  • Potrafiłabyś tak żyć na co dzień ?
  • Byś czas spędzała na rozmowach, na wędrowaniu po pastwisku … Moim …
  • Jesteś gotowa na coś takiego ?
  • …….. – nie wiem co powiedzieć
  • Ojciec mówi …
  • Czeka cię zderzenie ze światem, z mediami, ze wszystkim cię czeka.
  • Gdybym ci dzisiaj pokazał …
  • Widzę jak cała mokra jesteś.
  • Ale na to wszystko będziesz przygotowana.
  • Ale ty to będziesz jeździć !” słynne prorocze zdanie, pamiętasz ?
  • Pamiętam. Dużo będę miała wrogów, Ojcze ?
  • Dużo.
  • …….. – roześmiałam się głośno, ponieważ powiedział to Ojciec bardzo spokojnie i normalnie, jakby było to oczywiste.
  • Dużo przyjaciół, dużo wrogów, ale najważniejsze co ?
  • Masz Mnie, więc cóż ci wrogi ?
  • Kiedy Ja zrobię takpstryknął palcami – i wrogi będą głowę chylić.
  • Kiedy masz Boga za przyjaciela, niestraszna ci choroba, wrogi, problemy, nic ci nie straszne. On cię przed wszystkim ochroni. Dobrze Ojcze mówię ?
  • Chyba nie muszę ci potwierdzać.
  • …….
  • Auto musi odejść jak wasz Harry Potter musiał umrzeć.
  • ……. – zaskakujące, bo w sumie H.Potter umarł niejako na niby.
  • Jakie to ma znaczenie ? – dopytuję.
  • Ma znaczenie, ono musi odejść.
  • Czyli masz go sprzedać.
- Jeździ doskonale, może nie sprzedawać … – Piotr pełen wątpliwości. 
- Cmentarz był jednoznaczny. 
- Dlaczego musi odejść ? 
- Bo ty odchodzisz. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/09/24/wielu-mnie-wysmiewa/

Jedziemy w przepięknej pogodzie, lekki wiatr, słońce, nie za gorące. Chce się żyć …

  • Jak nad morzem. 
  • Ta trasa jest piękna, ale trudniejsza chyba.
  • Już pojawia się „chyba”.
  • Nieee, mówię chyba, bo nie znam innej … To co Ojciec powiedział, trochę mnie przeraziło.
  • Małe piwo.
  • Małe piwo ? – nie wierzę. To koszmar, nie „piwo”.
  • Ale ten ze Szczecinka nie powiedział, że tak będzie.
  • A powiedział ci dużo na temat Piotra ?
  • Nieee …
  • Poza tym, że nie chciał mieć z nim wiele wspólnego …
  • Był przestraszony …
  • Dla mnie była to przykra wizyta. Ja sobie to później uzmysłowiłem. A najgorsza była wizyta diabła wtedy rano. Boże, jak ja się popłakałem ! Ale dostałem wtedy nadzieję, pamiętam.  Nadzieja wtedy była taka, że jednak zaatakowałem go… Że nie uciekałem. „Nie możesz wiecznie uciekać” …
- Chodź ze mną - w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie. 
- Odczep się, czego ty chcesz ode mnie - powiedziałem. 
- Jak to nie wiesz? - Nie wiem. 
- Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie – odparł.
- To nieprawda - zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął dłoń do mnie.
- Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić. 
- Nie, to niemożliwe, nigdy! - krzyknąłem. Zwiałem od niego. Czułem w nim ogromne zło. Chciałem jak najdalej od niego uciec i zbiegłem piętro niżej. Wszedłem do jakiegoś mieszkania, gdzie było kilka kolejnych pomieszczeń. Usłyszałem wtedy głos jakby spoza tego budynku, kogoś, kto obserwował całą sytuację z Góry. 
- Nie możesz wiecznie uciekać, musisz walczyć.
 http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
  • Ja to pamiętam, to mi dużo dało, ta chwila. Ja tego nie zapomnę, wtedy do ciebie dzwoniłem. Ja byłem wtedy załamany. Byłem załamany, mówię ci to otwarcie, przerażony i załamany. W ogóle … Na Ujazdowskich (Al. Ujazdowskie, Warszawa) ciężkie chwile przeżyłem … I dobre …. Pamiętam, że jako siedmioletni chłopiec, nie zapomnę tej sceny przy kościele Serca Jezusowego. Wracałem do domu i odwróciłem się nagle w stronę kościoła, patrzyłem na kościół i powiedziałem tak …
  • Wiem, że Wam jestem potrzebny.

  • Nie mogłem tego zrozumieć. Co ja takie nic … Odwróciłem się i poszedłem dalej. Przecież co ja mogę … Ojcze, jestem mały pipsztok, takie nic.
  • …….
  • … Ojciec milczy, ale tak było.
  • W swej świadomości odezwało się coś głębokiego, zaszytego, schowanego.
  • Ojciec mówi …
  • We wszechświecie, jaki by nie był, gdzie by on nie był, musisz zrozumieć, że wszędzie panuje porządek.
  • I choć wydaje się, że te gwiazdy są chaotycznie rozrzucone, to powiadam ci, że tak nie jest.

Zapadliśmy w zadumę. Faktycznie … Gdyby tak zastanowić się nad tym mocniej, jak to możliwe, że konstelacje są takie, jakie są ?

  • Samochód jest nie bez znaczenia i kończy pewien etap i musi być zakończony.
  • Musisz to zrozumieć.
  • Fajnie, że jest w takim stanie. 
  • Nie powinieneś mieć żalu, widzisz sam jako mechanik, tylko ciągle trzymasz w sobie dziecinny sentyment.
  • Przyzwyczajasz się do tych rzeczy, ale uwierz Mi … 
  • Nawet, gdyby on był nowy, musisz zamknąć pewien etap za sobą.
  • Musisz zrozumieć, że ty ze swoją żoną wyjeżdżacie.
  • Z tego miejsca, tym samochodem.
  • Już nie będziesz leżał, a Ola nie będzie siedziała.

  • To o to chodzi, ale jedziesz w nieznane, tak jak cię pytała dlaczego jedziesz w nieznane.
  • I dlaczego po chodniku. Dlatego, że to jest jazda dla was bezpieczna.
  • Jechałeś ostrożnie, żeby ludziom krzywdy nie zrobić, ale ty im, a nie oni tobie.
  • A na drodze różne sytuacje, szczególnie zdezelowanym samochodem na ulicy. Rozumiesz ?
  • I inna prędkość jest na chodniku.
  • ???!!!
  • Czyli zrobisz co masz zrobić, po to ci powiedziałem.
  • Ola, tłumaczę mu z tym samochodem. On straszny sentyment ma do swoich rzeczy.
  • Zgadza się.
  • Nie chcę cię martwić i ciebie też uważa za swoją rzecz.
  • …….. – śmieję się głośno. Wcale mi to nie przeszkadza.

Droga w Szwajcarii Kaszubskiej to pełno serpentyn, zaczyna mnie mdlić.

  • Z chwilą odejścia Piotra ty i twoja córka będziecie uzdrowione z migren i wszelkich dolegliwości na głowę.
  • W tym momencie wszystko odejdzie.
  • Jako, że nie będzie kogo atakować, a on odrzuci wszystkich od was.
  • Nie będzie nikogo.
  • Poczujesz bardzo dużą ulgę na głowę. Będziesz wiedziała i twoja córka też.
  • Popłaczecie się z dwóch powodów.
  • Z jednego, że nie boli, a z drugiego szkoda, że nie boli.
  • Nie wiem, czy Mnie rozumiesz.
  • ……. – zapłakałam.
  • Takiej drogi się nie spodziewałem.
  • Jak się czujecie ?
  • Fantastycznie.
  • To była jedyna droga swojego rodzaju.
  • Czy po sprzedaniu auta będzie Jegomość ? – pytam. 
  • Ruszy się. Ruszy się z tego miejsca, co odjeżdżacie.

Zadzwonił podwykonawca z informacją, że się spóźni z produkcją i dostawą. Piotr postraszył go mówiąc, że ma tylko kilka dni na realizację zlecenia, choć w rzeczywistości miał ponad tydzień. Akurat z tym podwykonawcą nie da się inaczej rozmawiać. Gdybyśmy powiedzieli prawdę, czekałby do ostatniej chwili i znowu by zawiódł.

  • Ojcze, to jest bezpieczeństwo – tłumaczę Piotra.
  • Nie chodzi Mi o to. Oko mu nie mrugnęło.
  • Powiem ci szczerze, że zaczynam się martwić o modlitwę.
  • Kiedy on mówi prawdę ?
  • …….. – śmieję się.
  • Czy to nie jest taki „szpieg w krainie deszczowców” ? Wiesz o co Mi chodzi …
  • Wiem … Czy ty się modlisz po to, aby sobie coś załatwić – śmieję się.
  • Nieee, naprawdę Ojcu oddaję to co Jego.

CDN …

Zdajesz się na Mnie ?

09. 09. 21 r. Gdynia.

Budzi nas słońce. Budzi nas przepiękny widok. Oczu nie można oderwać.

Wyjeżdżamy z ciężkim sercem. Widok wschodu słońca zatrzymał nas na dłużej, niż chcieliśmy. Do Szczecina jedziemy przez Szwajcarię Kaszubską. Tak zadecydował Ojciec.

  • Zadowolona ?
  • Oooo tak.
  • Widzisz to ?
  • Widzę …. – przepiękne widoki.
  • Pamiętasz brzask ?
  • Ooooo tak.
  • To dla tego brzasku tu jesteście.
  • Chciałem, żebyś to zobaczyła i już wiesz.
  • Wiem.
  • Zależało Mi, żebyście pojechali.

Wschodzące słońce prosto przed naszymi oknami przypomniały mi o „brzasku”. Słowa Ojca tylko to potwierdziły.

- Tak czekałem na brzask… 
- Brzask przejdzie w świt, a świt przejdzie w dzień. 
- Co znaczy ten brzask ? – pytam. 
- Zmiany, zmiany ! Wielkie jak katedra ! 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/28/tak-czekalem-na-brzask-brzask-przejdzie-w-swit-a-swit-przejdzie-w-dzien/ 
  • Niepokoi mnie Ojcze, że mówisz, że zależało Ci, abyśmy się przejechali.
  • Bo ciągle siedzisz w domu. 
  • Chciałem, żebyś wyjechała gdzieś …
  • Ahaaa ….. – … nie wierzę.
  • Rozumiesz ? „Piwo bezalkoholowe”.
  • …….. – roześmiałam się. Słusznie, że nie wierzę. 

Ojciec nawiązuje do znanej reklamy szczecińskiego browaru. Kiedy wchodziły zakazy reklamy alkoholu, browar wymyślił bardzo sprytną reklamę, które przeszła do historii marketingu. https://szczecin.blogx.pl/2011/02/10/bosman-bezalkoholowy-z-przymruzeniem-oka/

  • To tak na pożegnanie ?
  • A czyje ? Ty gdzieś wyjeżdżasz ?
  • Ja nie.
  • Ja też się nie wybieram mimo, że słyszałaś wczoraj co ? … Lahi …
  • Aaa …. – spoważniałam.
  • Ja nie jadę nigdzie, a ty ?
  • ……..
  • Ojcze, ten pobyt przekroczył nasze wszelkie oczekiwania. Nie spodziewaliśmy się.
  • To prawda … – przytakuję. 
  • Ale żeśmy hotel mieli Ola ! Nie wiedzieliśmy, że tam taras jest – Piotr zadowolony.
  • To może jeszcze raz pojedziemy ? Może będziesz miał jakiś wyjazd ?
  • Będę miał ! – Piotr już kombinuje.
  • Obawiam się, że kolejny wyjazd będzie jak do Krakowa, nieudany.
  • Aaaa … – wiem o co chodzi.

Piotr przypomina sobie o Piecie.

  • Leżałem tam goły i nie miałem siły na nic. Tak to wyglądało. Moje leżenie, to symboliczny obraz cierpiętnictwa.
  • Symboliczny obraz cierpiętnictwa ? A co potem ? – pytam, bo nadal nie wiem. 
  • Razem odjechaliście, przypominam ci.
  • Przestań go ciągle uśmiercać.
  • Spójrz na to !

  • Widzisz to ? Naciesz oczy.
  • Będziesz długo pamiętać wschód słońca, fajny był ?
  • Piękny.
  • Brzask.
  • Piękny. Nie spodziewałam się, że będzie prosto w nasze okna.
  • A Ojcze, będzie jutro pogoda, żebyśmy pojechali z córką jutro nad morze ? – Piotr. 
  • Od pogody znam innego majstra.
  • Ale ja już nic nie robię.
  • Czyli zdajesz się na Mnie ?
  • Tak.
  • Gdyby nie twoja córka, to bym ci ulewę dał.

Pierwszy raz jesteśmy na Kaszubach, widoki owszem przepiękne, ale ruch spory. Jedziemy w sznurze samochodów, Piotr wymija każdego, kiedy tylko się da. Choć robi to w miarę spokojnie, z nerwów zamykam oczy.

  • Jak widzisz, nie jadę szybko, ja się nie śpieszę. Jeszcze tylko tego wyminę … Bez przerwy w głowie słyszę, że mam jechać spokojnie.
  • Jedź, jakbyś miał jednego. 
  • Z nikim się nie ścigaj, bo wiadomo, że może byś wygrał.
  • Ale Ola będzie miała stresa, Ja będę miał stresa, wszyscy będziemy mieli stresa, a ty przyjedziesz mokry zwycięzca.
  • …….. – buchnęłam śmiechem.
  • To prawda. Cały spocony.
  • Mokry, Ola. Mokry. Spocony to on jest zawsze. Mokry ! 
  • …….. – zastanawiam się o co spytać tym razem.
  • Ola, zobacz wokoło. Zobacz jak pięknie, widzisz to ?
  • Zastanawiasz się nad księżycem, a nie widzisz tego co jest wokół ciebie. Spójrz ! 
  • Nie wiem, kiedy taka trasa ci się powtórzy przez Kaszubską Szwajcarię.
  • Nie wiem, kiedy się powtórzy i czy ci się powtórzy tędy jazda.
  • Może nie, może nigdy.

Jedziemy, rozglądam się dookoła nie mogę pojąć jak Ojciec to wszystko ułożył …

  • O czym myślisz… ? – Piotr.
  • Hipnotyzuje ją otoczenie.
  • …….. – idealne określenie na to, co czuję teraz.
  • Wyszłaś z tego łóżeczka, które masz w Warszawie.
  • Ja nie narzekam.
  • Nie możesz.
  • To udany czas Ola, a jeszcze nieskończony.
  • Zobaczysz się z synem, zobaczysz z rodzicami, wrócimy i co dalej ?
  • Zostanie nam kolejna część wizji, czyli odjazd audi, symboliczny obraz cierpiętnictwa.
  • A co dalej ? Sama się domyśl. Razem odjechaliście, spójrz na to …
  • …….. – rozglądam się w zachwycie.

CDN …

Zabijają niewiernych, a kto jest niewierny ?

08. 09. 21 r. Gdynia część 9.

Kilkugodzinna rozmowa z Ojcem, taka ciepła, niepowtarzalna, sprawiła, że cały czas czuję się jak uskrzydlona, cały czas się śmieję. Stan błogości mnie ogarnął … 

  • Ola, czy nie dostałaś dzisiaj takiej dawki, jakbyś … Jak to co oni mówią … Coś wąchała ?
  • Oj taaak, dawno czegoś takiego nie miałam – wybuchłam śmiechem. Jestem pijana szczęściem.
  • Fajna droga, nie szybka, rozmowna, spokojna, taka inna, nie uważasz ?
  • Tak, cudowna.

Powoli dojeżdżamy do Gdyni, żałuję, że się to zaraz skończy.

  • Pochodzimy razem, będę z tyłu za wami. Jak taka dobra przyzwoitka.
  • Jak wiesz przyzwoitki kiedyś chodziły za narzeczonymi, żeby za rękę się nie trzymali.
  • Hmm … Co za głupie czasy – mówię.
  • Fajne były, podobał Mi się ten pomysł.
  • Tak ? A co myślisz Ojcze o islamie ?
  • Dosyć skrajne, nie ?
  • Fajnie się porozdzielały te wszystkie religie, widzisz to ?
  • Widzę, ale czy fajnie … ? – odważę się nie zgodzić.
  • Coraz trudniej znaleźć im oddech.
  • Tak są gnieceni, nie widzisz tego ?
  • Ale chyba nie islam.
  • Islam też gniecie, sam siebie … 
  • Wymyślają, że w Moje imię …
  • Zabijają niewiernych, a kto jest niewierny ?
  • …….. – zamyśliłam się głęboko.

Uderzyła mnie ostatnio wypowiedź pewnego ortodoksyjnego dziennikarza katolickiego, który zaatakował papieża Franciszka za słowa dotyczące ekumenizmu. W przeciwieństwie do papieża dziennikarz stwierdził, że inne religie to wymysł diabła. Pamiętam słowa Ojca …

- Dlaczego jest tyle religii ? 
− Dlatego, że powstała wieża Babel, dlatego, że zbudowano Złotego Cielca. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/05/swiety-graal/ 
- Dlaczego Chrystus narodził się wśród Żydów i dlaczego akurat wtedy, nie wcześniej i nie później ?
 - Naród bez ziemi, uciskany. 
- Jezus jest miłością świata, nie mogło być jednej, szczelnej religii. Tak Bóg wybrał. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/15/ten-swiat-wielokrotnie-mial-upasc/ 
- Nie wyśmiewaj się z innych religii, bo wielu podąża właściwą drogą. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/15/pasja-mela-gibsona-nosnik-prawdy/ 
- Jest wiele religii, ale jeden Bóg. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/12/14/nie-ty-mnie-wybrales-lecz-ja-ciebie/ 

  • Fajna podróż.
  • Bardzo, bardzo !
  • Jak ci przeszkadza to Moje poklepywanie, to powiedz.
  • Nie przeszkadza – śmieję się.
  • Widzisz jak Ja mam ? Widzisz to Piotr ? – …. bo Piotrowi bym odklepała.
  • Powiedzieć ci coś ? Zaplanowałem tą podróż.

Nawigacja pokazuje, że do Gdyni lepiej jechać przez Gdańsk.

  • Ja nie chcę przez Gdańsk, chcesz przez Gdańsk ? – pyta mnie Piotr.
  • Czemu nie, ładne miasto.
  • Ojciec mówi … 
  •  Ja też chcę …
  • . Nooo, my chcemy – roześmiałam się.
  • Do Sopotu jedziemy, Ola ?
  • Nie ma sensu, jedź do Gdyni.
  • Mamy kierowcę.
  • Sopot przereklamowany – cały czas się śmieję.
  • Kierowca ?
  • Nie ! Sopot.
  • Myślałem, że kierowca.
  • Eeee nie, kierowca niedoceniany.
  • Z cicha pęk, nie ?
  • Nooo … – śmieję się.
  • Ma tyle temperamentu, że muszę go blokować.
  • Nie macie pojęcia z kim macie do czynienia.
  • Taaak ? Ja taki jestem ? – Piotr udaje, że się puszy.
  • Nie do ciebie mówię.
  • Ja mogę o tobie mówić, ty masz o sobie nie mówić.
  • Tak jest ! …

Mimo nawigacji trochę się pogubiliśmy, ale trwało to tylko chwilę.

  • Ty ! Naprawdę rozmawiam z Ojcem ! – Piotr odkrywczo.
  • Ty się kiedyś doigrasz !
  • A pamiętasz zgadujkę w pociągu pierwszą ?
  • O czym pomyślałem ? Idziemy do ogrodu ? Na działkę ? Pamiętasz ?
  • Jeeezu, pamiętam to !
Jeśli faktycznie rozmawiasz ze swoim Aniołem zróbmy mały eksperyment. Ja sobie coś pomyślę, coś konkretnego i niech On ci przekaże, o czym właśnie pomyślałam. To będzie dowód, że on istnieje ! Piotr przystał na to, ale niechętnie. Skupiłam się i powtarzałam słowa w głowie; Działka rodziców, działka rodziców – wyobrażałam sobie, że siedzę na tej działce i odpoczywam. Piotr wzruszył ramionami. Zauważyłam, że był trochę rozgoryczony i zawstydzony. Nastawiał swoje ucho na maksa… i nic. Bardzo zależało mu, by się udało. Zrobiło mi się go żal. Piotr dalej milczał zrezygnowany i rozczarowany, aż się spocił biedactwo. Nie chciałam go dalej frustrować, więc wyszłam z przedziału. Kiedy po mniej więcej 5-7 minutach wróciłam spytał; 
- Kiedy idziesz na działkę rodziców ? 
http://osaczenie.pl/wp/ 
  • Było zaskoczenie ?
  • O bożeee … Szok, to był szok.
  • Wierzysz teraz ? Zawsze wierzyłaś.
  • Pamiętam tą zgadywankę, to był dla mnie swoisty wstrząs.
  • Szok.
  • Tak.
  • Jak to możliwe ?”
  • Tak.
  • „To jest niemożliwe”, a jednak.
  • A jest możliwe z tym domem, który podniosłem ?
  • Trzepnąłem, żebyś wiedziała, że się nie mylisz.
  • Czy to prawda Ojcze?”, powiedziałaś.
  • A Ja ci powiedziałem „tak”.
Boże, daj mi jakiś znak, że to jest prawda – poprosiłam w swoich myślach. I wtedy zdarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego … 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/ 
  • Nosi Moje imiona, wiesz ? Dałem mu je.
  • Dlaczego wywyższyłem go ponad innych dając mu imiona ?
  • Dlaczego, jak myślisz ?
  • Hmm … No kogoś musiałeś wybrać Ojcze. … Nie wiem …. Dlaczego ? …
  • Tak naprawdę, to się na nim nie zawiodłem.
  • Wzruszyłem się, bo Ojciec przekazał mi energię, taką specyficzną …
  • Ale wymagam od niego za to dużo więcej niż od innych, wiesz ?
  • Dlatego taki bidny jest, nie ? Myślisz, że jest ?
  • Zobacz jak Ja ciebie ciągle sprawdzam, co ty słuchasz.
  • Zadaję ci pytania. Oczekuję twoich odpowiedzi.
  • Bo jak to powiedziałaś, uczę się.
  • Zwróć uwagę, że to Ja cię ciągnę do rozmowy.
  • …….. – roześmiałam się głośno.
  • Zwróć uwagę, że to Ja cię ciągnę i dużo mówię.
  • Tłumaczę ci wszystko, widzisz to ?
  • Tłumaczę ci jak temu małemu chłopcu co jest i jak jest.

  • Tyle, ile mogę, bo nie chcę ci za dużo wytłumaczyć, bo przyjdzie „Arab” i będzie bezrobotny.
  • Boże !!!, niemożliwe … – śmieję się głośno.
  • Jestem wniebowzięta Ojcze, po prostu … Powiedziałeś Ojcze, że nigdy się na nim nie zawiodłeś, ale jest jeszcze Archanioł Michał …
  • Jest jeszcze covid, gdzie przepłakałaś to.
  • Potem to ci odkryję, dlaczego musiało tak być.
  • Potem będziecie płakać, jak dowiesz się prawdy, ile ten płacz jest warty.
  • Tak naprawdę jesteś bogu ducha winna, ciągle chodzi o niego.
  • Ciągle chodzi o Piotra ?
  • W tym wypadku tak, ale to jeszcze chwila.

Skręcamy na Gdynię.

  • Mogę spytać coś Ojca ? W ostatnim orędziu Maryja mówi, żeby ludzie, którzy mieszkają na wybrzeżu, się cofnęli w głąb.
  • Trochę się podmoczą.
  • A Szczecin jest zagrożony ?
  • Powiem jak będzie ze Szczecinem.
  • Dużo zależy od twojego męża, wiesz ?
  • Wszędzie dziurawi niebo, żeby deszcz lał na Mazowszu, rozumiesz ?
  • Po cichu, ty nie wiesz co on robi.
  • Czy fala przyjdzie … – Piotr w zamyśleniu. 
  • Przyjdzie.
  • Czy zrobi krzywdę ?
  • Może nie zrobić. Może ominąć dziwnym trafem.
  • Powiedz coś jeszcze. To jest istotne, wielu ludzi może zginąć – naciskam na Piotra, by wyżej nastawił uszy.
  • ……….
  • Widzisz te tatuaże ! – zauważyłam faceta, który mnie zmroził swoim widokiem. 
  • Ola współczuj mu.
  • On jest ubezwłasnowolniony, … zostaw go.

Dojechaliśmy na miejsce. Nocujemy w hotelu Mariot Cortyard. Mieliśmy zabukowany pokój przez internet z widokiem na pobliską budowę, okazało się. Recepcjonistka, która nas obsługiwała, spojrzała na nas uważnie i zmieniła na pokój z widokiem na morze. Spojrzeliśmy się na siebie bez słów …

Zrobiliśmy tak, jak powiedział Ojciec. Poszliśmy na spacer, kupiliśmy lody. Hotel leży w świetnym miejscu, widać morze, widać duże statki. Stanęliśmy na hotelowym tarasie podziwiając ten widok …

  • Wyobraź sobie, że przyjdzie fala – mówię.
  • Jak przyjdzie fala, to będą łódeczki.
  • ……….
  • Wiesz co słyszę ? Lahi, lahi … Chrystus woła Ojca teraz … – Piotr robi oczy jak spodki.
  • Daleko nie odchodźcie, zobaczę o co chodzi …
  • ……… – nie wiedziałam, czy się śmiać na całego, czy zachować powagę. Było to absolutnie niezwykłe. Lahi, lahi kojarzy mi się tylko z krzyżem.
- Słyszę lahi, lahi, lahi … Widzę Chrystusa na krzyżu, woła Lahi, Lahi, Lahi. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/09/07/elahi-uchron-nas-od-wodzenia-na-pokuszenie/ 

Siedzimy w pokoju, nastaje wieczór, mamy piękny widok, nieustannie jestem pod wrażeniem dzisiejszej rozmowy …

  • Czy jesteś zadowolona ?
  • Będziesz miała co pisać, choć podróż jeszcze nie zakończona.
  • Ojcze, zrobiłeś nam wielki prezent.

Ja to wszystko stworzyłem.

08. 09. 21 r. Gdynia. 

Dojechaliśmy do miejscowości, w której umówiliśmy się na spotkanie. Zostałam w aucie spodziewając się, że Piotr wróci co najmniej za pół godziny, ale ku mojemu zdumieniu wrócił już po 5 minutach. Okazało się, że człowiek, z którym się umówiliśmy, wyjechał. Zepsuł mu się samochód i już dzisiaj nie wróci. Ooooook … W tym momencie zdaję sobie sprawę, że to spotkanie nie miało w naszej podróży żadnego znaczenia. Włączam nagrywanie, jedziemy dalej …

  • Wiesz … Ja to wszystko stworzyłem.
  • Chcę widzieć radość tych ludzi, ale chcę, aby nigdy o Mnie nie zapominali.
  • Postaram się to tak napisać, tą książkę.
  • Tak naprawdę wszędzie coś daję palcem Swoim, wiesz ?
  • A oni o Mnie zapominają. 
  • Mało tego, oni Mnie wykluczają ze swojego życia.
p.s. wahałam się co do tego zdjęcia tutaj. No cóż, jest brutalne, ale adekwatne. Bardziej wymownego nie znalazłam.
  • To prawda …
  • I tutaj płaczę, rozumiesz ?
  • Rozumiem, w pełni rozumiem … Ja bym się wkurzyła na Twoim miejscu Ojcze.
  • Dlatego zaczynam się wkurzać.
  • …….. – roześmiałam się.
  • Mówiąc krótko, „nakręcasz” ?
  • Noooo, niech tak będzie, noooo …. Nakręcam – … do działania.
  • Chodzi o pewną sprawiedliwość.
  • Tak, to prawda.
  • Jeśli ta książka powstanie, nigdy wcześniej z Tobą tak chyba nikt nie rozmawiał, Ojcze …?
  • Chcesz powiedzieć tak na luzaku ?
  • Na luzaku.
  • No nie. Wszyscy synowie padają na twarz.
  • No właśnie. A może my robimy błąd ?
  • Nawet oczu nie podniosą, bo się boją.
  • To może … – trochę się przestraszyłam – To może my robimy źle ?
  • Ola, gdybym chciał, to teraz to drzewo spadłoby na ten samochód.
  • Widocznie tego nie chcę, a chcę tego, co jest.
  • Ooook, właśnie ciągle się zastanawiałam dlaczego my jesteśmy tacy normalni … A Eliasz rozmawiał z Tobą Ojcze normalnie, tak jak my ?
  • Rozmawiał normalnie, bardzo dużo się uskarżał, na niewygody… długi czas przebywał na pustyni.
  • Lubię go, wiesz ? Eliasza …
  • Tak ?
  • Tak, generalnie sympatyczny człowiek, trochę szalony.
  • Wiesz o co Mi chodzi … Biegał z tym siurakiem, nie zwracał uwagi, że odkryty
  • ……… – Piotr naśladując Ojca pokazał minę pełną dezaprobaty, bardzo mnie to rozśmieszyło.
  • A Henoch ?
  • A to poważniejszy gość. Wiesz, dzieci i … (inne sprawy) …
  • A Eliasz nie miał dzieci ? – pytam zdziwiona.
  • Wiesz, że nie wiem ?
  • ……… – „nie wiem” u Ojca zawsze doprowadza mnie do histerycznego śmiechu.
  • … Kurka wodna, to jest niesamowite !!! … – mówię ze śmiechem nie wierząc, że rozmawiamy naprawdę na wielkim luzie …
  • A ciekawa jestem… Czy Chrystus rozmawiał z Ojcem tak …
  • Zostawmy to – powiedział stanowczo. 
  • Oook.
  • Pamiętasz jak cię wyproszono w Kazimierzu spod krzyża ?
  • Tak  – … nigdy tego nie zapomnę. 
Od wielu lat raz w roku jeździmy do Kazimierza Dolnego, ale dopiero dzisiaj w klasztorze http://www.franciszkanie-kazimierz.pl odkryliśmy małą kapliczkę z wielkim obrazem Chrystusa. Uklękliśmy przed Nim, ale na chwilę zaledwie, ponieważ nagle do kapliczki wpadła młoda dziewczyna. Nie patrząc na nas rzuciła w kąt swój plecak i nie klęknęła, ale z impetem padła przed Nim na kolana tak, że ewidentnie było widać, iż czuje się tutaj jak u siebie. Nie wzburzyło nas to, ale lekko rozbawiło. Kilka minut w trójkę klęczeliśmy przed Chrystusem w ciszy. Było to niezwykłe. Wstaliśmy jednak, by mogła pomodlić się sama. 
- Ona miała jakieś sprawy do Jezusa – szepnął Piotr wychodząc z kapliczki. 
- Jest chora. Jezus przywitał nas, ale powiedział, że teraz musi ją wysłuchać, to Jego podopieczna. Czekał na to spotkanie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/09/04/oto-syn-moj-milujac-mego-syna-milujesz-mnie/ 
  • Każdy z nas ma swoje sprawy.
  • Z wami mam bardzo dużo emocjonalnych, ciepłych spraw, z innymi też mam.
  • To jest zasłonięte częściowo, rozumiesz o co Mi chodzi ?
  • Rozumiem.
  • Tak jak wtedy. Ta miła dziewczyna chciała porozmawiać.
  • Chrystus podziękował ci za kwiatek, ale powiedział idźcie już.
  • To był czas dla niej, rozumiesz ?
  • Pewne relacje są nasze i nie opowiadamy o nich dalej.
  • Bo co by to było, gdyby wszyscy wiedzieli kto w jakich chodzi majteczkach.
  • Rozumiesz ? No naprawdę jaśniej się nie da.
  • Tak jak te wizje, które dostałaś, które są dla ciebie, jednoznaczne.
  • Są formą człowieka ze Szczecinka.
  • Wtedy była to dla ciebie nadzieja, że wiedziałaś, że tak będzie i teraz wiesz jak będzie dalej.
  • Masz kontynuację tego, rozumiesz ?
  • Rozumiem.
  • Swoją drogą … Jak ten czas leci …
  • Przed chwileczką wyjeżdżaliście, kawę piliście, zobacz …  A już dojeżdżacie do celu dojeżdżamy do Gdyni.
  • Pamiętasz jak byłaś na Wawelu ? Taka sobie była to wizyta.
- Czyli co ? Wawel zamykamy ? 
- Zamykamy. 
- Całą historię zamykamy. Wydasz książkę i odlatujemy ? 
- Czyli … Wydam książkę i do Domu ? 
- A gdzie chcesz iść ? Do Krakowa ? 
- ……. – roześmiałam się dość smutno. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/11/09/kazda-modlitwa-szczera-jest-wazna/ 
  • Nawet hotel był taki sobie … Już ci nie jest żal. Jakoś wszystko było takie odległe …
  • Taak ! – i od razu myśl, dlaczego Ojciec mi o tym mówi ? …
  • Żeby nic nie było ci żal, już ci nie jest żal ?
  • No nie jest żal.
  • Wszystko było rozczarowujące, nie uważasz ?
  • A zapowiadało się przepięknie.
  • Tak, z wielką nadzieją, a wyszło  … – właśnie rozczarywująco. 
  • Jeźdźcie, zaplanowane to jest przeze Mnie.

Czyli tak miało być, ale dlaczego ?

CDN …