11. 06. 21 r. Warszawa.
Naprawiono nasze audi. Córka odebrała go z warsztatu i jest zachwycona. No i teraz zaczynamy się poważnie wahać.
- Jeździ doskonale, może nie sprzedawać … – Piotr pełen wątpliwości.
- Cmentarz był jednoznaczny.
- Dlaczego musi odejść ?
- Bo ty odchodzisz.
- Hmm … To może ja kupię od ciebie ? I tak zostanie w rodzinie – kombinuję półżartem.
- Nie nabierzesz sprzętu, czasu i to co ma się stać.
- ?!!!
Rozmawialiśmy idąc na kawę, a to zdanie było tak specyficzne pod każdym względem, że musiałam się zatrzymać, aby natychmiast je zapisać. Za 5 minut nie pamiętałabym w ogóle. Nie nabierzesz sprzętu, czyli będzie się psuł nadal. Czasu, czyli wszystko o czasie się zrealizuje. I nie uniknę zdarzeń, które nadchodzą.
- Na razie wszystko w aucie chodzi.
- Ale nie będzie chodzić. Sprzedaj.
- To czym będę jeździć ?
- Fiat Tipo Mi się podoba. Papież nim jeździ.
- ……… – roześmiałam się. Tipo skromny samochód, dla Piotra za skromny.
- To czym jeździć ? – pyta jeszcze raz.
- Książę Jankowski jeździł mercedesem – https://wyborcza.pl/51,76842,15453075.html?i=8
- Aaaa …. – czyli nie mercedesem.
- Zrób porządki, Mały. - …Mam ci zmienić samochody – Piotr spochmurniał. Powiedz dokładnie jak Ojciec to powiedział – nalegam. - Uzbrój dziewczyny w dobre samochody. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/06/12/wiesz-co-to-wiara/
Przy kawie Piotr ocenia każdego kto przechodzi obok naszego stolika. Swoje oko zawiesza głównie na tych, którzy mają tatuaże.
- Jedyny plus dla mnie, że znikniesz to fakt, że nie będziesz mi liczył każdej zmarszczki – pozwalam sobie na sarkazm.
- Zobacz, nie chcą cię tutaj.
- Zniknięcie to będzie spektakularne.
- Poruszy wszystkich.
- Będą się przyznawać ci, którzy się do ciebie nie przyznawali.
- Hmm … A dlaczego Ojcze chcesz, abyśmy sprzedali, a nie lepiej jeździć starym ? – Piotr dopytuje.
- Nie będę się tłumaczył przed gówniarzami. Mówię i jest.
- A nie lepiej naprawić i jeździć ? – powtarzam za Piotrem.
- Lepiej zajmij się fryzurą (byłam u fryzjera) i słuchaj się męża w sprawach prądowych.
Roześmiałam się. Dzisiaj rano Piotr zwracał mi uwagę na kontakty, których mam unikać, gdyż w bardzo kiepskiej są kondycji. Elektryka trzeba będzie wołać jeszcze raz.
- To mieszkanie jak to audi, na pograniczu. I nie musisz uszy pokładać.
- Uszy położyłaś ? – Piotr zdziwiony.
- Dwukrotnie.
Roześmiałam się jeszcze głośniej. Kiedy jestem wkurzona … To znaczy, kiedy Piotr mnie wkurza, to automatycznie moje uszy się lekko cofają i spłaszczają. Do niedawna nie miałam o tym pojęcia.
Wieczorem.
Piotr przychodzi do domu zmęczony całym tygodniem.
- Wielu ludzi mnie nie lubi. Czuję ich energię i to bardzo mnie męczy – pada na tapczan.
- A Mnie wielu wyśmiewa.
- Hmm … – płakać mi się chciało.
12. 06. 21 r. Warszawa.
Piotr ma problem z kręgosłupem, ledwo chodzi.
- Lumbago słyszę, lumbago …
- Pozaciskaj zęby i przejdzie – doradzam. Miałam kiedyś i też zaciskałam zęby.
- Pomyśl sobie, że będzie tego (bólu, chorób) coraz więcej.
- Uuuu… To trzeba zwiewać stąd – zażartowałam.
- Druga mądra. Powiedz, dokąd ?
- Ojcze, w Niebie nie ma bólu ?
- Po co pytasz, skoro wiesz ?
- A tak sobie. Chcę zagadać … – uśmiecham się. Wczoraj rozmawialiśmy, a mimo to najzwyczajniej się stęskniłam.
- Pamiętasz powiedziano mu, że mu płaszcz śmierci uszyli ?
Przypomniałam sobie wizytę u AIDY dwa lata przed wstrząsem anafilaktycznym. Wówczas powiedziała, że wyczuwa wdowieństwo i że płaszcz śmierci został już uszyty. Powiedziała to w taki sposób, jakby wszystko było już przesądzone, a jednak Piotr przeżył, choć rzeczywiście według słów lekarza zabrakło 10 minut, by jej przepowiednia się sprawdziła. I tak to jest z wieszczeniem przyszłości… Ludzie widzą jedynie jedną z możliwości.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/18/ojciec-prowadzi-taka-droga-ze-nie-musisz-sie-niczego-bac/
- Ciekawe … A kto niby uszył ? – pytam, bo chyba nie Niebo.
- No nie wiem. Mają chyba nadmiar krawców.
- … Chyba Ojciec ma dzisiaj humor – roześmiałam się.
- Nie powiedziałbym.
- ……. – znowu się roześmiałam. Bóg, ale jak człowiek …