Teraz jest Mój rok.

31. 12. 19 r. Szczecin.

Ostatni dzień 2019 roku, godzina 15. Nic się nie wydarzyło, nic się nie dzieje i raczej już nie zdarzy. Tak liczyłam na ten zapowiadany kleik … i nic. Zaczynam wątpić, czy były to słowa Ojca. Nie mam pojęcia jak tłumaczyć to wielkie „nic”. Piotr unika mego wzroku, sam chyba ma wątpliwości. Nie wiem co robić. Chodzę jak struta, dosłownie. Jak to wszystko mam zrozumieć ?

Przez cały okres świąteczny z Ojcem prawie nie rozmawialiśmy. Dodatkowo Piotr na dwa dni wybrał się do Warszawy, więc dwa dni ciszy kompletnej. Dopiero wracając samolotem …

  • Samolot wpadł w turbulencję. Nad Goleniowem pomyślałem, że jest już nisko i nie spadniemy i wtedy usłyszałem …
  • Tak się nie ciesz, z tej wysokości wszyscy zginiecie.

Ucieszyłam się słysząc choć tyle.

  • Pilot powiedział, że cudem przelot był w miarę spokojny.
  • Cudem ?! Cudem ?! – uśmiecham się i zaraz poważnieję.
  • Zobacz, rok się kończy. Mógłby Ojciec tak napisać na kartce co będzie i co mam zrobić – wyrywa mi się żałośnie.
  • Jeszcze czego ! I tak masz dużo.
  • Ojciec dużo mi mówił co mi przygotował.
  • ……. – milczałam, nie chciałam już tego słuchać.

Wieczorem.

Oglądamy TV. Putin zaatakował Polskę swoją wymyślną teorią. https://konkret24.tvn24.pl/swiat,109/to-nie-pierwszy-raz-gdy-rosja-obwinia-polske-o-wybuch-wojny,996653.html

  • Wiesz co zobaczyłem ? Tak jak wcześniej Polska była odcięta od lin, to jeszcze dodatkowo dostała szklaną nad sobą kopułę – otworzył oczy ze zdziwienia.


Godzina 20.00 i ciągle nic. Pojechaliśmy do Krysi, aby w Sylwestra nie była sama.



01. 01. 20 r. Szczecin.

Wracaliśmy o pierwszej w nocy. Nasze mieszkanie znajduje się na zamkniętym osiedlu, przekraczając główną bramę ….

  • To był nasz rok.
  • Teraz jest Mój rok.
  • Całkowicie go przejmuję.

Ciarki mnie przeszły. Piotr powtórzył co usłyszał i jak usłyszał. Był bardzo stanowczy, a więc i słowa Ojca musiały być bardzo stanowcze.

  • Notowaliście sobie, rozważaliście …
  • Teraz jest Mój rok.
  • Czas zabawy się skończył, czas maniany.
  • Czas zabrać się do roboty.

Środek nocy, nie chce nam się spać. Siedzimy w fotelach w kompletnej ciszy, mimo sylwestra. Rozmawiamy o wczorajszym filmie, który obejrzeliśmy z wielką przyjemnością i zrozumieniem. https://www.youtube.com/watch?v=3e2_6U5fD6Q

  • Mam nadzieję, że nie będę musiał tam jechać. Ja tam w ogóle nie pasuję.
  • Zapominacie o Mnie.
  • Ludzie nie rozumieją Franciszka – rozmyślam o filmie.
  • Ja tak chciałem.
  • On jest Moim podopiecznym.
  • Film jest dla niego, a ma bardzo wielu wrogów i przeciwników.
  • Ojcze, ja tam się nie nadaję – a Piotr znowu swoje.
  • Ja wiem, czy się nadajesz.
  • Oni mają wiedzę, a ja nic.
  • Przy Mnie będziesz znał wszystkie odpowiedzi.
  • ……..
  • Obawiam się tego roku – zaczynam „jęczeć”. .
  • Niepotrzebnie. Ja jestem przy tobie.
  • Czas rzucić piłkę do kosza.
  • Ale Ojciec jest !!! Oglądałem dzisiaj w komputerze piłkę ręczną …
  • Dlatego mówię, że jestem koło ciebie.
  • Piłka do kosza to zdobywanie punktów, wygrana… Wolałbym, aby Ojciec nie mówił zagadkami.
  • Tak jest weselej.
  • I trudniej – pomyślałam.
  • Dostałeś prezent na święta ? – nie wytrzymałam.
  • ……… – Piotr spojrzał na mnie ciężkim wzrokiem.
  • Ma mówić co słyszy, a nie co sobie dopowiada.
  • Wyraźnie słyszałem ! – Piotr się upiera.
  • …….. – jestem skołowana, rozdarta.
  • Glazerson twierdził, że Mesjasz miał się pojawić na święta tego roku. Dlaczego nie przyszedł ?
  • Nie odzywam się, bo boję się, że będę źle zrozumiany.
  • …….. – roześmiałam się przez lekkie łzy żalu. Ojciec jest cudowny …
  • Wszyscy są pewni o swojej nieomylności.
  • Źle czytają.
  • Ojcze, ale trzeba przyznać, że „mała kicha” z tego wyszła. Mówiłeś Adasiowi o 2019 roku.

  • Dla uspokojenia powiem ci, że ta „kicha” długo nie potrwa.
  • Co czujesz ?
  • W tym roku.
  • Szkoda, że nie mogę rozmawiać z tobą bezpośrednio.
  • A dlaczego ?
  • Bez wahania byś go zostawiła.

Spojrzeliśmy na siebie gwałtownie. Serce mi zamarło widząc teraz oczy Piotra. Straaaasznie głupio mi się zrobiło. W jego oczach zobaczyłam wyraźny do mnie żal, wielką żałość …

  • Nieprawda… – bronię się niemrawo, ale on wie, że to tylko słabe kłamstwo.
  • …….. – zapadła niewygodna cisza. Nie wiem jak z tego wybrnąć, zmieniam temat …
  • Bez względu na wszystko wierzę w swoje wizje. Otwieraną bramę w piekle, kaptur, chleby … Tego jestem pewna na miliony procent.
  • I wreszcie „jesteśmy w domu”.
  • Że się stanie to wiesz, tylko nie wiesz kiedy.
  • Właśnie. Po co więc Ojcze uruchomiłeś Adama ? 
  • Dziwne … Słyszę Dixon
Według jej słów 2020 roku usłyszymy ponoć głos, który rozniesie się po całym świecie i wypowie tylko:
„Dokonało się” 
https://www.antyradio.pl/News/Straszna-przepowiednia-Jeane-Dixon-Co-nas-czeka-w-2020-roku-36747 

http://rozmowyzniebem.pl/wp/2020/07/11/ja-im-powiem/ 

2 przemyślenia nt. „Teraz jest Mój rok.”

  1. Mam takie przeświadczenie że Tutaj, U NAS, Ojciec się niedługo autoryzuje, co nie znaczy że Tylko tutaj będzie się sama prawda sączyć, bo gdyby tak było, to po co NAM weryfikacja Owoców czyli pozytywnych i negatywnych zmian w życiu. Swoją drogą jak w czerwcu 2020 był taki dyg do uwierzytelnienia, ja zostałem zapytany Ilu wierzy w To, co powinno tutaj się wydarzyć a ilu powątpiewa. Ilu z Nas chciało tego wydarzenia a ilu chciało się przekonać! Powiem coś na przyszłość. Jak będzie hasło do walki o taką weryfikację to nie liczmy na innych a liczmy na siebie. Ilu z NAS chce należeć do ludzi WIELKIEJ WIARY. Wszyscy? Bądźmy więc właśnie Tacy bo to jest metoda i znak dla Ojca, na naszą gotowość do takiego doniosłego wydarzenia (bo będzie doniosłe i ważne również dla innych, tych spoza Nas).

    1. Zacząłem tutaj pisać o kolejnych etapach wzrostu duchowego, to teraz napiszę o kolejnym potencjalnym etapie. Jak już przerobiliśmy temat wzrostu duchowego, kolejnym możliwym przeżyciem może być zaliczenie ułudy. Co to takiego? To przeżycie fizyczne gdzie jesteśmy w nieco zmienionym Realu, ale nie na tyle żeby się bać, a na tyle żeby nam wyrosły przysłowiowe, w początkowej fazie skrzydła. Przeżywamy wtedy jakieś wydarzenie, spotkanie, będąc w bliskiej nam życiowo lokacji. Nie wiemy na początku że to ułuda ale finalnie o tym się dowiadujemy. Przeżyłem kilka takich ułud. Jedną z nich było opanowanie paniki poszkodowanego kierowcy w wypadku samochodowym. Jak poczulibyście się wiedząc że za chwilę dojdzie do wypadku ??? Zostało mi to powiedziane i postawiono mi pytanie co ja bym zrobił w takiej sytuacji !!! Myślę że każdy i również ja, w tym momencie stanowiłbym sobą najnormalniejsze w świecie niedowiarstwo, co oczywiście miało wtedy miejsce i bach …obok mnie, duża wywrotka Steyr wjechała osobówce z Bielska Białej w bagażnik na pochyłej drodze biegnącej z wiaduktu. Co jest, co ja mam teraz robić? zapytałem bez jakiegoś wewnętrznego dygotania , no o tym właśnie chcemy się przekonać zabrzmiała w mojej głowie odpowiedź. OK – no to zobaczymy jak mi pójdzie. Wkraczam do akcji, uspokajam ofiarę wypadku mężczyznę który wysiadł z samochodu oszacować stłuczkę, pytam czy wszystko gra i polecam zatelefonować ze swojego telefonu na policję (bo poszkodowany pytał mnie wcześniej o to czy nie mam telefonu) oraz podpowiadam aby zapytać ich, czy „mamy” blokować cały pas, czy też gdzieś zjechać na bok w oczekiwaniu na przyjazd radiowozu do spisania protokołu wypadku. Kierowca telefonuje. Podchodzę do sprawcy i pytam czy wszystko gra a on odpowiada jakoś beznamiętnie, że tak, że takie rzeczy się zdarzają, pytam go o rodzinę, o to że pewnie cały czas w drodze jest, o to jak to się stało a on znowu beznamiętnie odpowiada coś mi coś wykrętnie. Stał i patrzył jakoś bez uczucia na wijącego się w zdenerwowaniu najechanego kierującego. Coś mnie od tego człowieka odrzucało. Nawet zapytałem sam siebie czy to na pewno jest człowiek. Czy czasem nie ma w naszym życiu takich sytuacji gdzie jeden żeruje na strachu i zagubieniu innego. Bo po coś, to wszystko się wtedy tam działo. Dałem sobie jednak z moimi pytaniami i nim spokój a zająłem się tym zdezorientowanym. Był po rozmowie i polecono mu zjechać na bok i umożliwić przejazd innym a myślę, że zator który się wytworzył był już całkiem spory. W jazgocie okrzyków i klaksonów zdenerwowanych innych uczestników drogi polecam dwom panom zjechać na sam dół drogi i zająć boczną dojazdową mało uczęszczaną drogę co też za chwilę następuje. Przechodzę obok oczekujących na przyjazd policji, jakiś zadowolony jestem i idę do domu. I tyle. Modlę się uskrzydlony dziękując za to, że mogłem komuś pomóc …
      Bo najwięksi w Niebie wiedzą o problemach TYCH najmniejszych… i starają się im pomóc. Tak również wygląda NIEBO z czego Jego skrawek tutaj teraz odkrywam.
      p.s. pytałem czy to opublikować tutaj na stronie?
      no i …no comment
      Wj 4,11-12

Możliwość komentowania jest wyłączona.