Czas się określić.

17. 12. 23 r. Warszawa. Zatrułam się czymś ewidentnie, cały brzuch mam jak balon dosłownie … Czułam, że nie mam jeść tego łososia … – stękam. Mówiłem ci … Słuchaj siebie, słuchaj jego. Największym błędem jest, że go nie słuchają. Umieralność onkologiczna wynika z wiary, że ludzie co dają, dają dobrze … Spojrzałam na swoją kawę, … Czytaj dalej Czas się określić.

Czasu nie ma wiele.

15. 12. 23 r. Warszawa. Córka dzwoni rano i oświadcza słabym głosem, że jest chora, ma anginę. Miesiąc temu skończyła jedną, dzisiaj ma drugą, jesteśmy naprawdę zmartwieni. W naszej rodzinie to się nie zdarza. Ojcze, nie wiem, czy iść na wigilię. Nie wiem, czy to bezpieczne dla innych. Ostatnia wieczerza. … ??? … Chlebki zrobione, wszystkie zapakowane. Zaniemówiliśmy. Nikt … Czytaj dalej Czasu nie ma wiele.

Czekam na zdarzenia w tym świecie i innych światach.

12. 12. 23 r. Warszawa. Pół nocy nie spałem, a nad ranem miałem wizję. Siedzę na przystanku tramwajowym niedaleko mojego biura. Podjeżdża fordem mój pracownik, ja wsiadam i siadam do niego tyłem jako pasażer. Zauważam, że są też jego dwoje dzieci, są szczęśliwe, bawiły się razem. On mnie odwozi do domu … Takie mam przeświadczenie, do domu … … Czytaj dalej Czekam na zdarzenia w tym świecie i innych światach.

Współcierpiąca z Synem.

10. 12. 23 r. Warszawa. Rozmawiamy o atakach na papieża Jana Pawła II. Nie trwóż się. …. Ojciec dotknął mojego ramienia, dosłownie poczułem to … Ojcze … A co u Chrystusa ? – pytam ostrożnie, dawno o Nim nie mówiliśmy. Też jest na angielskim … Wiesz po co ? Conversation to each other. ……… – uśmiecham się … Czytaj dalej Współcierpiąca z Synem.

Nie wlewa się do studni.

09. 12. 23 r. Warszawa. Sytuacja w kościele na porannej mszy. Pojechaliśmy do „naszego krzyża” i widzę zdumiona, że pod krzyżem siedzi cyganka. Nie ta, co zawsze, ale inna, młodsza. Niby się modliła, choć pewna nie jestem. Miałam ostatnie sto złotych i ani jednej złotówki wolnej. Przez całą mszę zastanawiałam się, czy dać, czy nie dać. Po … Czytaj dalej Nie wlewa się do studni.

Róbmy swoje.

06. 12. 23 r. Warszawa. Od 2 dni widzę siebie w czarnym, bardzo wykwintnym płaszczu, to dyplomatka. Poszedłem do swoich pracowników, którzy gdzieś pracowali. Chciałem tylko zobaczyć, ale czułem się już tylko jako widz, a nie ich szef. W ogóle się dziwnie czuję ostatnio, obco, jakbym tutaj nie pasował … Hmm … Ciekawe … – kiwam … Czytaj dalej Róbmy swoje.

Na wszystko przyjdzie pora.

30. 11. 23 r. Szczecin. W krótkiej chwili bycia sam na sam Ojciec mówi do Piotra, że dostanie pieniądze, da mu możliwość kupienia nowego samochodu i będzie czekał co zrobi …. Nic nie kupię – Piotr się zarzeka. Nie kupuj, Ja ci dam prezent. Prezent, który przewyższy wszystko. 03. 12. 23 r. Warszawa. Wracając do … Czytaj dalej Na wszystko przyjdzie pora.

Najpiękniejsze są chwile, których nie znamy.

20. 11. 23 r. Warszawa. Jedziemy do Szczecina, przedostatnia jazda w tym roku. Kolejna będzie już tylko przed świętami. Wczoraj zobaczyłem bombkę w kształcie złotego liścia. Dzisiaj rano znowu – Piotr sobie przypomina. Homiel, co to znaczy ? – pytam mając  nadzieję zarazem, że to początek długiej rozmowy. Szczęśliwy znak. Taaaa … A … tak konkretniej … Czytaj dalej Najpiękniejsze są chwile, których nie znamy.

Słyszysz, kiedy masz słyszeć.

26. 11. 23 r. Warszawa. Nie mogłam wczoraj zasnąć, myślałam o zakładzie … Dzisiaj na kawie … Ojcze, odwołuję nasz zakład, mogę ? Dlaczego ? Nie chcesz adrenaliny ? Eee … A jednak odwołuję … Za późno, mleko się rozlało. Jeśli jesteś pewna, to może wygrasz ? ……… – słabo mi się zrobiło. No to … Czytaj dalej Słyszysz, kiedy masz słyszeć.

Nie bój się tego, co będzie.

25. 11. 23 r. Warszawa. Sobota, pierwsze słowa z rana zwiastują, że to będzie bardzo udany w rozmowy dzień.  Komu bije dzwon ? Aha, czas wstawać na mszę ? – … dochodziła siódma rano. Potem pomyślałam, że  może chodzi o zupełnie coś innego …  Na kawie. Zakład trwa ? Noooo tak … – mówię niepewnie. Już … Czytaj dalej Nie bój się tego, co będzie.