08. 04. 25 r. Warszawa.
- Usłyszałem takie zdanie nad ranem. Nie wiem, czy to od Ojca …
- Musicie się pogodzić, że pochodzi z Polski.
- … ??? … Wiesz, co ci powiem ? Ja nie wierzę, aby samo pisanie mogło Chasydów przekonać. Niemożliwe. Słowa ? To za mało.
- Myślę, że to bawienie się w pogodę.
- A kto to wie poza nami … – machnęłam ręką.
- Nie martw się, z czasem się dowiesz.
- … To wielka zagadka, co ich przekonało – mruczę pod nosem.
- Tyle śladów zostawiłaś.
- … ??? … Ale to tylko słowa …
- Kasandra.
- … ??? … W Kasandrę nikt nie wierzył, a prawdę mówiła – Piotr przytomnie.
09. 04. 25 r. Warszawa.
Odwiedziła nas Katarzyna, właścicielka mieszkania, które wynajmujemy. Dotychczas rozmawiałam z nią tylko dwa razy i tylko przez telefon.
- Mam wrażenie, że ona chciała ciebie poznać osobiście – Piotr po namyśle.
- Mnie ? A po co ?
- A jak on zniknie, to z kim będziesz rozmawiać, gdy miesiąc go nie będzie ?
- …. Miesiąc …. ?
- Zgodnie z umową.
- Miesiąc ?!!! … – dopiero do mnie dotarło, że przecież to bardzo długo !
- Mówię ci, ona przyszła tu, żeby ciebie poznać.
- Kolejny stopień przygotowawczy.
- 30 dni … To miesiąc … Ale jakoś brzmi inaczej … – sama jestem zdziwiona tym odkryciem.
10. 04. 25 r. Warszawa.
Piotr rozmawiał z lekarzem, który kiedyś życie mu ratował. Lekarz wypytywał o jego sprawy zdrowotne, a na koniec wygadał się, że na wykładach opowiada studentom o zawale Piotra jako o ciekawym przypadku medycznym.
- I wcale się nie dziwię. Nikt normalny by nie przeżył z taką przepustowością żył.
- To Ojciec trzyma mnie przy życiu, dla was.
- Nieprawda, trzymam cię dla Siebie.
- A wy się załapujecie – … do mnie.
- Znasz takie powiedzenie ? … Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu ?
- …. Oczywiście.
- W tym przypadku wszystkie drogi prowadzą do Piotra.
- Noooo, niestety …. – …. bo to Piotr trzyma cala rodzinę w całości i bezpieczeństwie.
- …. Ojciec kazał mi wczoraj wyciągnąć księgę Henocha i kazał czytać od 68 strony.
- Tak ? A co tam jest ?
- Poczytaj …
Wieczorem.
- No i co o tym myślisz wszystkim ? A może to żarty ? – wyczułam nutkę nadziei u Piotra.
- Żarty to się skończyły.
- … I będzie fala. Byłem przerażony, gdy zobaczyłem. Była wielgachna !
- A co czułeś ? Że zginiesz ?
- No właśnie nie, byłem przerażony, że się nie wdrapię … Nagle się na niej znalazłem.
- Tak mnie Ojciec zabierze, nagle …
- Na 14, czy 30 dni ?
- Właśnie, ja nie wiem. Co mam robić wtedy ? Czekać cały czas ?
- Widziałaś w wizji.
- … ??? … No tak .. Czekałam, aż przyjdziesz, a wszedł Jegomość.
- …. Ojciec mówi …
- Dużo robisz dla Ojca. Jesteś zapalczywa w tym, co robisz.
- Błogosławię ci tą drogę.
11. 04. 25 r. Warszawa.
Szykuje się zmiana pogody, szykuje się migrena.
- Twój kryształ przesunąłem do głowy. Tam ci się rozjaśnił.
- Zasiane zostało w twojej głowie ziarno spokoju.
- … Spokój w głowie, czy wewnętrzny spokój ?
- Migrenusie, które gryzą.
- … Zabawne określenie – pomyślałam.
- Takie czerwone robaczki cię gryzły, tak mi pokazali …
- … Niedługo święta i co dalej ? Ja wiem, ale nie powiem.
- … Chyba się stanie coś drugiego maja, tak słyszę.
- Drugiego maja ?
- Nooo drugiego …, tak słyszę – Piotr z naciskiem.
- Lepiej nie myśl o tym w ogóle. Wiesz jak to z datami … – nie chce mi się nawet kończyć.
Wieczorem.
- Czuję niesamowitą bliskość Królestwa Bożego.
- …….. – spojrzałam na niego uważnie, dlaczego nie mówi po prostu „Nieba” ?
- A nie wiem, dlaczego to powiedziałem … – sam się zdziwił, jakby się zbudził z letargu.
- Tylko pisać …
- To jak łyk świeżego powietrza.
To prawda … Mówiąc Królestwo Boże poczułam energię błogości …