Znaki nie kłamią.

30. 03. 25 r. Warszawa.

Zauważam, że Piotr nieco przytył. Przypominam sobie wczorajszą wieczorną rozmowę …

  • Pozdrów Olę … – Ojciec powiedział wyjątkowo wolno. 
  • Dziękuję … – … ale zwracam uwagę na ton pozdrowienia.
  • Pozdrów Olę za tą obfitość.
  • … Za dużo dałam ?

Gdy Piotr robi za pośrednika i przekazuje słowa Ojca, najpierw skupiam się na treści tych słów, potem zwracam uwagę na intonację i sposób przekazu. Piotr powtarza po prostu dokładnie, co słyszy i jak widzi. Bywa ostatnio dość często tak, że „rozmawiamy” bez słów. Na moje pytania Piotr robi odpowiednie miny, które w danym momencie są odpowiedzią. Mina dezaprobaty, zdziwienia, radości, smutku, znużenia, dosłownie pełna gama przeróżnych emocji … W tym przypadku pozdrowienie zabrzmiało jak nagana.

  • Jutro mu tyle nie dam – zarzekam się.
  • Obiecujesz ?
  • Tak, ale nie dam głowy za Piotra, że sam sobie weźmie. 
  • Ty obiecujesz, Ja go zobowiążę. Słownictwo ci odpowiada ?
  • Taaak – uśmiecham się.
  • Czyli wiesz, że to nie on mówi ?
  • Wiem, nie powiedziałby zobowiążę – roześmiałam się głośniej.

Pilnuję dzisiaj, by Piotr do kawy nie dokupił jeszcze ciasta. Hamuje go jeszcze chyba to, że kawa mocno zdrożała, za jedną zapłaciliśmy około 25 złotych.

  • Kawa nieprzyzwoicie droga, warta tyle, co obiad.
  • Hmm … Rzeczywiście …. – szybka kalkulacja.
  • A nie możesz postawić equal – … równości.
  • . Obiad a kawa … No nie … – pomyślałam. 
  • Wydaje Mi się Moi mili, że na tym etapie co drugi dzień (kawa).
  • …….. – zmartwiłam się. Co drugi dzień, to co drugi dzień rozmowa. Coraz rzadziej …
  • Nie chodzi, że go nie stać, ale że nieprzyzwoicie droga.
  • Nieuchronnie do wielkiej drożyzny idzie.
  • A rzeczy, które po drodze będą, doprowadzą, że będzie pierońsko drogo – … Piotr pierońsko powiedział z bardzo mocnym śląskim akcentem. Bardzo mnie to rozbawiło. 
  • Jak nic, nadchodzi moja wizja z kioskiem.

  • Tylko mnie było stać na kupno tej babki. Kobieta owinęła w gazetę i mi dała.
  • W gazetę ? Taką codzienną ? – jestem zaskoczona, o tym nie mówił, albo nie pamiętam, aby mówił. 
  • Tak, może nie miała opakowania ?
  • Nieee, to też musi coś znaczyć. Pewnie chodzi o to chyba, że gazeta codzienna, chleb codzienny …

Wieczorem. Piotr ma swój osobisty zegar, budzik. Nagle przestał chodzić.

  • Miałem go od początku bycia w tym mieszkaniu. Czyli ponad 10 lat – mówi z wyraźnym żalem.
  • Hmm … Myślisz, że to też znak dla nas ?
  • A znaki nie kłamią.

Spojrzeliśmy się na siebie.

  • Ktoś mnie pogładził właśnie po ręku !… Ale to dziwne odczucie – pogładził miejsce, gdzie poczuł gładzenie.
  • Kto to ?
  • Przyjaciel. I nie Klatu.

Uśmiecham się szeroko, ponieważ akurat siedzę przy komputerze i pracuję nad tekstem o Klatu. Wszystko widzą !

  • Wiesz, co zobaczyłem ? Zobaczyłem, jak Tusk podpisuje pakt z diabłem.
  • … ??? … – robię wielkie oczy. 
  • To znaczy … On słownie podpisał pakt, zgodził się. Dlatego tak wszystko dostawał. Dlatego widziałem za nim wielkiego demona, który go trzyma.
  • Los (Tuska) przesądzony.
  • Płakać po nim nie będą.
  • Drapieżnik, który stanie się ofiarą.
  • Zobaczyłem, jak wszedł w układ z gackiem, a sama wiesz, jak to się kończy. Gacek daje, a potem zabiera …
p.s. Myślę, że wygrana Nawrockiego, to początek końca Tuska.