27. 04. 23 r. Szczecin.
Po Piotrze nie widać żadnego zdenerwowania, nawet zamyślenia. Jakby to wszystko jego nie dotyczyło.
- Zobaczyłem wczoraj przed snem autostradę do Nieba, jak tunel wyglądał.
- Hmm …. Może to znak ?
29. 04. 23 r. Szczecin.
No i nastał ten dzień. Targają mną takie wątpliwości, że trudno mi zasnąć. Piotr ma podobnie.
- Straciłaś wiarę ? …
- ………. – nie wiem co powiedzieć.
- Wczoraj ktoś mnie namówił, żebym przejrzał zdjęcia rodzinne.
- Hmm ….
Jedziemy do Połczyna odebrać Krystynę z sanatorium. Pada deszcz, boję się pytać, Piotr też nie jest chętny na rozmowy.
- Nie martw się, jeszcze się nagadasz i nasłuchasz.
- A poza tym od Jednego ciągle słuchać, to jest nudne …
- Nieee Ojcze … Przecież to do Ojca. Jeśli nawet nic się nie zdarzy, to chciałabym Ojcu bardzo podziękować za wszystko. Byłam bardzo szczęśliwa w tych chwilach.
- Dlaczego nie ma wyjść ?
- Bo może tak chcesz Ojcze.
- Każda łza czyni człowieka lepszym.
- Powiedz Oli, że ją bardzo kocham.
- Uwielbiam twoje wyliczenia, twoje plany, aby wszystkim oznajmić.
- To jest bezwarunkowa miłość.
- Ola, wszystko będzie.
- Pamiętasz o zakładzie ? Z dreszczykiem ?
- Mimo wszystko jeśli się nie zdarzy, to się nie zdziwię.
- Ola ciągle w dołku.
- Ano …
30. 04. 23 r. Szczecin.
- Miałem wizję. Byłem w jakieś przestrzeni, zobaczyłem na niby podłodze moją obrączkę, którą kiedyś gdzieś podziałem. Włożyłem ją na palec i wtedy rozległ się krzyk gacków, byli bardzo wściekli. Pojawił się wielki diabeł, miał z 4-5 metrów, chwycił mnie za szyję i zaczął dusić. Uniósł do góry tak, że wisiałem w powietrzu, tak mnie trzymał za gardło. Kopnąłem go i spadłem i … koniec. Miał wyjątkowo długie łapy, człowieka ręce, ale długie, wielkie łapy …
Obrączka ? Musi być bardzo ważna. Nigdy jej nie nosi. Kilka miesięcy po ślubie okazało się, że Piotr jest uczulony na złoto, więc schował obrączkę tak efektywnie, że z czasem uznaliśmy, że ją po prostu zgubił. Kupiłam nową obrączkę i też ją schował i teraz się zastanawiamy gdzie schował. W pewnym momencie dostaję obraz w głowie gdzie ona jest. Zajrzałam do małej szkatułki, która leży głęboko w szafce. Faktycznie, tam właśnie jest. Nie nałożył jej na palec mimo tej wizji, schował do portfela.
02. 05. 23 r. Szczecin.
Dzisiaj „216”. Jestem cała w nerwach, tylko nie wiem w których bardziej. Tych, gdy coś wyjdzie, czy tych, gdy nic nie wyjdzie.
- Nie denerwuj się, to nie będzie bolało.
- Pamiętasz jeszcze o Piecie ?
- Tak.
- Pamiętasz, gdy wchodzisz do salonu, czy tak w ogóle ?
Roześmiałam się nieszczerze. Pamiętam wchodząc do salonu, bo nie da się jej nie zauważyć. Przywieźliśmy ją do Szczecina zgodnie ze słowami Ojca i postawiliśmy w salonie …
-Gdyby ta Pieta był u Krysi, chroniłaby ten dom po wszech czasy. … No to trzeba kupić … – podjęłam decyzję. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2023/08/27/dziekuje-ze-masz-do-mnie-zaufanie/
- Pieta stworzyła przyjazną aurę w tym domu.
Może to i prawda. Na razie nie jestem w stanie tego ocenić, bo chodzę cała w nerwach.
- Zobaczysz, nic nie będzie jutro, Jegomościa nie było i tyle …
- To twój papierek lakmusowy.
- Być albo nie być.
- …….. – nie mam siły nad tym myśleć dłużej.
- Masz pozdrowienia z samego pałacu.
- Żebyś nie była taka znerwicowana.
- …….. – nie da się.
- Czekając na Godota … Co to ?
- Taka sztuka … – machnęłam ręką i czytam Piotrowi z internetu na głos.
Czekając na Godota” jest scenicznym przedstawieniem człowieka oraz jego gorliwości w oczekiwaniu na spełnienie najskrytszych marzeń, planów, nadziei. Jest ukazaniem trudów jakie musimy przejść, aby osiągnąć wymarzony cel. Niestety nie wszystkie nasze postanowienia mogą się urzeczywistnić i właśnie to próbuje uświadomić nam Samuel Beckett. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/252178/czekajac-na-godota
- No pięknie, będziemy czekać bez końca … – pomyślałam.
- Część pasuje do Oli, ale ta sztuka (jest) ze zmianami.
- Ale jak tu się nie denerwować.
- Znamy się tylko z widzenia, a jedno o drugim nic nie wie ? – zaśpiewał Ojciec.
- Zachowaj rozwagę i spokój.
- Jak będzie wyglądał jutro twój dzień, kiedy go nie będzie ?
- Wstajesz i myślisz ?
- Kiedy Ojciec zadaje tak pytanie, to już wiem, że będziesz. I wiesz dlaczego tak mówię ? Nie było Jegomościa. Wizja się jeszcze nie sprawdza, tu jest pies pogrzebany – przypominam.
Siedzimy w ciszy …
- Jutrzejszy dzień jest ważny.
- Mam ci przypomnieć wizję.
- Przecież pamiętam – mruczę pod nosem.
- To mnie dotyczy „216 dni”, nie ciebie.
- Przecież wiem … – wzruszam ramionami.
- Twoja córka ma dobrą intuicję.
- … ???!!! .. Hmm …
Zadzwoniła dzisiaj i nakazała nam jutro iść do kościoła. Nie pierwszego z brzegu, ale koniecznie do tego, w którym braliśmy ślub. Jest to też kościół, który ona sama odwiedza co niedzielę.
- Ktoś mnie do tego zmusza, aby wam to powiedzieć …
Kiedy zadzwoniła po raz trzeci i powtórzyła po raz trzeci, że tam mamy iść, zgodziliśmy się w końcu dla wspólnego świętego spokoju.
- Nie bądź taka posępna, bo na miłość boską nie masz powodu, jeszcze masz czas.
- Dzisiaj mi się kończy „216”, od jutra mogę zniknąć w każdej chwili.
- Ola posępna, a dotyczy to ciebie … – do Piotra.