Czas to pojęcie Moje.

24. 06. 23 r. Szczecin.

Tak się zdarzyło, że wszyscy powyjeżdżali i kawę pijemy sami.

  • Ile czasu zostało nam jeszcze ? – pytam.
  • Czas to pojęcie Moje.
  • Do was należą zdarzenia.
  • Ile czasu ? Każda chwila zbliża cię do słodkiego bycia.

Zasłuchałam się w muzykę tych słów ….

  • Ojcze, jak Ty pięknie mówisz …
  • Co ty wiesz dziecko …
  • Hmm … – uśmiecham się.
  • Krótkie chwile, a potem nieskończoność.
  • Nieskończoność ? – Piotr.
  • Życie wieczne – tłumaczę.
  • … Jak będzie ? – Piotr.
  • … Zobaczyłem złoty kłos, ręka podała mi złoty kłos … Ojciec powiedział.
  • To dla ciebie.



25. 03. 23 r. Warszawa.

Jadąc do Warszawy …

  • Tak się narobiłem w ogrodzie, że nie miałem siły potem robić egzorcyzmów. Leżę i właśnie o tym myślę i wtedy uderzenie w ścianę. Udałem, że nie słyszałem i znowu uderzenie. Pomyślałem, że może zrobię jutro i uderzenie. No to zrobiłem. Ciekawe kto to uderzał …
  • Domyśl się. Chyba, że to za trudne.
  • ………. – roześmiałam się.
  • Zdenerwował cię (Prigożyn) ? – … że z puczu nic nie wyszło, wycofał się. Niespodziewany zwrot. Prigożyn potwierdza (msn.com)

Ciekawe … Ojciec nie wymienił jego nazwiska, ale i tak wiedziałam o kim mówi. Nazwisko zobaczyłam w swojej głowie …

  • Bardzo. Co sądzisz Ojcze o nim ?
  • Nie będę mówił o zbrodniarzach.
  • To o czym porozmawiamy ?
  • Na pewno nie o panu z Człuchowa.

Buchnęłam śmiechem. Wczoraj obejrzałam jak pan z Człuchowa nazwał siebie mistrzem. Tylko,  że  jego wizje najczęściej rozbiegają się z rzeczywistością.

  • No to co tam w Niebie ? – pytam. 
  • Posucha.
  • Dlaczego ?
  • Mało mówi – … modlitw.
  • Mało piszesz …
  • Jak to ? – wydaje mi się, że na blogu bez zmian, ale może chodzi o nasze rozmowy.
  • . Miałem już dosyć bycia w Szczecinie … Nawet Homiel mnie spytał …
  • Chcesz wracać ? …. Sam chciał wracać.
  • Dlaczego ?
  • Powtarzalność wszystkich rzeczy jest oczywista.
  • A tu nie wiadomo co zrobisz …

Nie wiadomo ? Zawsze mnie to zadziwia. Czyżby faktycznie nie wiedzieli, co wybierze ?

  • Zobacz, czerwiec się kończy, co dalej ? Mógłbyś Ojcze szepnąć słowo ?
  • Dlaczego szepnąć ?
  • Położysz się i którejś nocy ci powiem – … w wizji. 


26. 06. 23 r. Warszawa.

  • Ojcze, daj parę groszy.
  • Dam, ale nie tobie.
  • Dam twojej żonie, a tobie liznąć.
  • Jeszcze nie wiedziałem, by ktoś najadł się od lizania.
  • I ciesz się, że żyjesz,.
  • Ciągle możesz robić (egzorcyzmy) i Mi się przypodobać.


27. 06. 23 r. Warszawa.

  • Podczas egzorcyzmów wczoraj miałem niesamowite widzenie. Gapię się w ścianę i widzę, że jestem w wodzie. Podpływa do mnie Ojciec i pyta krótko ..
  • I jak ?
  • Od razu oddałem Mu plecak. Nie musiał mówić, wiedziałem, że pyta o plecak. Wziął go na Swoje plecy i odpłynęliśmy razem. Wszystko oddałem, co miałem. Co miałem na swoich plecach. Widzę nawet teraz jak płynie z tym plecakiem, wszystko ma na sobie teraz …Teraz płyniemy razem … – wzruszył się Piotr.
  • Wszystko na plecach Ojca ? No cóż … Płynie się.
  • Hmm … A co to znaczy w realu, że oddałeś plecak ?
  • Oddalenie. Oddali się od was.
  • Dokąd płyniemy Ojcze ?
  • Do Walhali …
  • … ??? …

Walhalla, Valhalla – to kraina wiecznego szczęścia. https://pl.wikipedia.org/wiki/Walhalla

  • Płynąc zobaczyłem ląd, to już niedaleko. To wszystko się działo w czasie egzorcyzmów. Ojciec znowu mi pokazał nasze drzewo, które uschło.
  • Drzewa nie są urojeniem.
  • … W Szczecinie nie robię takich egzorcyzmów mocnych. W Warszawie lepiej.
  • Wracaj do jedenastki – …. czyli naszego mieszkania, które ma nr 11. 
  • A ty gdzie chcesz przebywać więcej ? Tu, czy w Szczecinie ? – do mnie.
  • W jedenastce.
  • To jest odpowiedź mądra i cwana.
Vallhalla ?