Chciałeś Mnie usłyszeć, to Mnie usłyszałeś.

20. 09. 19 r. Warszawa.

Ledwo grypa się skończyła, to teraz mam problemy z dyskiem i ledwo poruszam nogą. Piotr też jest bardzo zmęczony, więc właściwie w ogóle nie rozmawiamy z Homielem, a nawet ze sobą. Siedzimy przed TV rozklapiszeni, leci reklama z hasłem „Dobre życie zaczyna się od dobrego jedzenia”.

  • Nieprawda! Jeśli wierzysz to masz dobre życie – Piotr reaguje.
  • A ty we Mnie wierzysz ?
  • Wierzę.
  • To po co odkładasz ?… ciągle odkłada pieniądze do przysłowiowej „skarpety”.
  • Bo Ola mnie pytała !
  • ? ! – budzę się z letargu, bo nie przypominam sobie, abym o to pytała. Piotr ewidentnie zrzuca na mnie swoją winę !
  • …… 
  • Ja pierdzielę… Nic nie odłożę – Piotr się zmartwił.
  • …… – zaczynam się śmiać.
  • Ale jestem idiotą – … mówi ze smutkiem, gdy się zreflektował co powiedział. 

Nie mogłam przestać się śmiać, istny kabaret. Piotr nieustannie walczy sam ze sobą, ze swoją drugą naturą. Duchowość kontra materializm.


  • Nie mogę spać, tak bolą mnie plecy – narzekam po chwili.

  • Homiel, kiedy przejdzie ? – Piotr zagaduje.
  • A na kogo ?
  • ?! – w pierwszym momencie nie rozumiemy odpowiedzi, w drugim zaczynamy się śmiać. Znowu ta niebiańska precyzja słów.

Oglądamy wywiad z Leszkiem Millerem. Jego syn popełnił samobójstwo; https://www.tvp.info/39081247/przeproscie-mnie-zone-wnuczke-leszek-miller-w-przejmujacym-wywiadzie-dla-alarmu Piotr zapatrzył się w telewizor…

  • On jest zawieszony między… jakby wymiarami, ani Niebo, ani piekło… Może czyściec ? – powiedział zamyślony.
  • Skąd wiesz ?
  • No przecież widzę… – zniecierpliwił się. 

Końcówka wywiadu była dla nas bardzo ciekawa.


Przełączmy kanał i zaczynamy oglądać kabaret i „Grupę Mozarta”. Piotr nie przepada za muzyką poważną, więc…

  • Znowu te …
  • Uważaj co mówisz, lubię ich oglądać.
  • Taaak ? Dlaczego ?
  • Są zabawni i twórczy. Ciągle coś tworzą.
  • To prawda… – przyznaję. 

Kończy się kabaret, zaczyna film „Poszukiwacze zaginionej arki”. Oglądamy scenę jak Harrison Ford odkrywa miasto…

  • Też chciałbym tak coś odkryć należącego do Ojca …
  • Jeśli coś chcesz wiedzieć to spytaj...
  • ……. – Piotr się nie odezwał, więc…
  • To ja coś chcę wiedzieć !
  • I po coś to mówił głośno ?
  • …….. – roześmieliśmy się. 

21. 09. 18 r. Warszawa.

Piotr pojechał w końcu do mechanika, którego kiedyś „polecił” nam Ojciec.

Ojciec nie pozwala na kupno nowego samochodu, nakazuje naprawiać to co mamy. Problem w tym, że moje auto 10-letnie BMW naprawdę się już sypie, a nie możemy znaleźć odpowiedniego fachowca. Wczoraj Piotr pojechał do naszego podwykonawcy, a tam poznał mężczyznę lat ok. 60, który zajmuje się wyłącznie BMW. 
- On nam z nieba spadł – Piotr. Dosłownie ! – roześmiałam się. 
- Widzisz to ? Ojciec nie chce, abyśmy coś kupowali, abyśmy wydawali. 
- A ty Mnie posłuchasz. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/02/bog-z-boga-swiatlosc-ze-swiatlosci-bog-prawdziwy-z-boga-prawdziwego/

To był zwykły warsztat samochodowy, który musiał istnieć od wielu lat. Sporo stało tam samochodów, kręciło się kilku klientów. Wśród nich jeden, starszy mężczyzna z siwą brodą i siwą czupryną. Chodził po zakładzie jak profesor z rękoma zaplecionym z tyłu, oglądał na ścianach obrazki, przeglądał gazety. Widać było, że nie jest tu po raz pierwszy. Atmosfera swojska, pracownicy rozmawiali, a w oddali grało radio. W pewnym momencie jeden mechanik do drugiego …

  • Ty ! Słyszałeś ? Jutro załamanie pogody.

Wtedy starszy mężczyzna podchodzi do Piotra i głośno mówi …

  • Zrób pan coś z tą pogodą !
  • Ja ???!!!  – Piotr kompletnie zaskoczony prawie krzyknął.
  • No pewnie ! Pan !
  • No co pan ! Jak to ja ?! – rozejrzał się dookoła, wszyscy patrzyli tylko na nich i się przysłuchiwali.
  • A kto inny ? Przecież pan może.
  • Zmienić pogodę ? No co Pan !
  • Przecież wiesz.

Opowiada mi o tym zaraz po wyjściu z warsztatu. Opowiada przez telefon szepcząc do słuchawki, choć siedział już w samochodzie.

  • Wyobrażasz to sobie ? Wyobrażasz to sobie ???!!! – powtarzał jak mantra kilka razy.
  • Cały czerwony byłem. Skąd on to wiedział ?!
  • ……. – uśmiecham się.
  • A ty wiesz, że z Ojcem rozmawiałeś ? Kto normalnie powiedziałby, żebyś ty pogodę zmienił ? Nikomu nie przyszło by to do głowy.
  • Naprawdę ????
  • Chciałeś Mnie usłyszeć, to Mnie usłyszałeś.
  • ?! – oczy robię – O co chodzi ?
  • Dwa dni temu poprosiłem Ojca, że chciałbym z Nim pogadać tak na żywo, w cztery oczy… Żeby przyszedł tak naprawdę…
  • No nie przesadzaj, Duchem byłem.

Właśnie się nad tym zastanawiałam. Ojciec mówił już, że lubi schodzić na ziemię, nie spytałam jednak jak to robi.

- To cudowne, że Ojciec jest taki… normalny, ludzki. 
- Daje się taki być. 
- Bóg Ojciec schodzi do ludzi i staje się taki jak ludzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/04/16/bog-ojciec-schodzi-do-ludzi-i-staje-sie-taki-jak-ludzie/
- Bóg jest bardzo ludzki, ale uważaj ! 
- Bóg schodzi na dół, ściąga koronę i żyje pośród ludzi. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/04/bog-schodzi-na-dol-sciaga-korone-i-zyje-posrod-ludzi/

Wieczorem.

  • Ale mnie dzisiaj Ojciec zaskoczył – Piotr ciągle jest pod wielkim wrażeniem.
  • Chciałem porozmawiać z Ojcem jak dawniej, a teraz mnie zaskoczył. Pan Bóg naprawdę wszystko słyszy !
  • Zadziwiasz Mnie.

22. 09. 18 r. Warszawa.

Zapalenie korzonków albo uraz dysku nie daje mi spać już trzecią noc.

  • Może ci witaminy pomogą ?
  • Tak pomogą jak kadzidło umarłemu.
  • …… – ryłam ze śmiechu co spowodowało jeszcze większy ból.

Postanowiłam pójść jednak do lekarza i nie czekać na cud. Na szczęście przychodnia w sobotę otwarta, a wolny termin do internisty dopiero na 14.30. Postanowiłam wcześniej zrobić obiad, wyciągnęłam ryby, położyłam na blacie.

  • Usmaż w końcu te ryby ! – napomina mnie  Piotr pół godziny później.
  • Za godzinę, mamy jeszcze czas.
  • Nie teraz ?
  • Przecież nie odpłyną.
  • …… – znowu ryłam ze śmiechu i znowu zaczęło boleć bardziej.

Jedziemy do lekarza, Piotr oczywiście przekroczył skrzyżowanie na czerwonym.

  • Pojechałeś na czerwonym.
  • Wiem.
  • A ! Bo myślałem, że to Ja jestem daltonistą.
  • ……. – Homiel ma dzisiaj ogromne i ironiczne poczucie humoru. 

Do przychodni trafiliśmy o godzinę za wcześnie. Czekając zobaczyliśmy lekarza, który miał mnie wyleczyć.

  • To jakieś dziecko ! – Piotr zniesmaczony, bo jest przyzwyczajony do wieku profesorskiego.

Rzeczywiście, wyglądał może na 35 lat i być może sama bym zdezerterowała, ale nie było innego lekarza w sobotę, więc nie było innego wyjścia jak czekać. Posiedzieliśmy trochę pod gabinetem…

  • A co by było, gdyby mnie Ojciec tak „stuknął” dwa lata temu ? – Piotr sobie przypomniał wizytę w tej samej przychodni, która właściwie uratowała mu życie.
Do gabinetu Piotr wszedł sam. Wyszedł po 10 minutach. Zauważyłam, że profesor zamykając za nim drzwi czujnie mu się przygląda. No i? Eeee tam. Powiedziałem, że mnie krąg boli, a on spojrzał mi w oczy, pomacał palce, kręgi i stwierdził, że to nie mostek. Straciłem 220 zł. Pokazuje mi receptę, a tam napisane… Pilne!!!... podkreślone grubymi kreskami… Ostra niewydolność wieńcowa!!!… Patrzę na to i nie wierzę własnym oczom. Dociera do mnie waga całej sytuacji, choć nadal nie wiem do końca co to znaczy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/29/nie-mogles-odejsc-teraz-bo-wiazemy-z-toba-wielkie-plany/
  • Najpierw wszystko by przygotował, zanim by cię „stuknął”.
  • Ktoś mówi…
  • Nie ktoś, a Ja.
  • Może nie chcę cię „stuknąć”, a ciągle chronię ?
  • Trzymam cię w klatce ?
  • Myślisz, że spełniam wolę każdego ?
  • Spełniłem twoją wolę.
  • Chciałeś Mnie usłyszeć, to usłyszałeś.
  • Dziękuję ci Ojcze…
  • ……. – spojrzałam na Piotra, który wyglądał na wyczerpanego.
  • A ty jak się czujesz ?
  • Jak wyliniały leniwiec.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem.

Ponieważ byliśmy ciągle mocno za wcześnie, poszliśmy do pobliskiej kawiarni na kawę. Prawie wszystkie miejsca były zajęte, wolne tylko obok mężczyzny, który wyglądał jak przeciętny warszawski lump. Sam jego widok budził niechęć, pewnie też nie tylko naszą, bo jak dotąd nikt w jego pobliżu siedzieć nie chciał. Trudno, nie mieliśmy jednak wyjścia. Piotr nie zdążył jeszcze usiąść, gdy facet zagadał do niego po angielsku. Zapytał jak dojść do dworca. I w ten sposób wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja. Mężczyzna z USA przyjechał do Polski turystycznie, przestał mu działać telefon i z tego powodu nie mógł kupić przez telefon biletów, a chciał koniecznie odwiedzić jeszcze Kraków. W pewnym momencie powiedział kompletnie, rozbrajająco szczerze, że dziwi się  i nie rozumie dlaczego ludzie go tutaj unikają.

  • Co robię takiego źle ?

Miał wielką żałość w sobie i wzruszył mnie tym tak bardzo, że ukradkiem spod ciemnych okularów łzy ocierałam.  Rzeczywiście wyglądał bardziej na gościa spod ciemnej gwiazdy niż na turystę, ale to jedno zdanie spowodowało, że jakby światło rozbłysnęło. Wszyscy w tym momencie wokół siedzący zaczęli z nim rozmawiać po angielsku. Każdy chciał mu pomóc, każdy się uśmiechał… Hmm… Był chyba przez chwilę szczęśliwy. Szkoda było go zostawiać, ale lekarz już czekał.


Z pół godzinnym opóźnieniem, o 15.00 ( co dało mi od razu do myślenia) weszliśmy razem do gabinetu. Weszliśmy niepewni, bo przecież to młody lekarz, ale po jego pierwszych dwóch zdaniach znowu to samo wrażenie, jakby nad nami światło się rozbłysnęło. Sprawdzał mnie dokładnie przez godzinę, a potem rozgadaliśmy się o Polsce. To były najlepiej wydane 135 zł w tym roku, a może i w całym moim życiu. Dobry lekarz i dobry człowiek, mocno wierzący katolik…

Tak właśnie działa Ojciec, podsyła odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie. Wzruszyłam się, bo to jest takie ważne. Wszyscy żyjemy wśród ludzi i wszyscy jesteśmy od siebie w jakimś stopniu uzależnieni. Dobry lekarz, dobry nauczyciel, dobry mechanik i choćby dobry hydraulik. To jest właśnie cud, spotykać na swojej drodze odpowiednich ludzi. 

  • Co sądzisz o tej lekcji ? Piotra nie pytam.
  • Nie osądzać po pozorach, nie oceniać, każdemu dać szansę i zaufać Ojcu – wyliczam jednym tchem.


Dopisane 22. 05. 2019 r.

  • Chciałeś Mnie usłyszeć, to usłyszałeś – wielokrotnie do tego zdarzenia wracaliśmy. To niezwykłe spotkanie rozwiązało też pewną ewangeliczną zagadkę, którą oczywiście opiszę. Czy tylko nam się takie sytuacje zdarzają ? Absolutnie nie. Dla przypomnienia jeszcze i ta historia.

Proszę porównać styl rozmowy z ks. Glasem i rozmowy z Piotrem. To niewątpliwie ta sama „osoba”. Bezpośredniość Ojca jest zaskakująco przecudowna. 

Baranek między wilki.

18. 09. 18 r.

Już wczoraj czułam się „nie-bardzo”, a dzisiaj mnie dopadło. Grypa żołądkowa. Myślałam w pewnym momencie, że życie kończę. Piotra wyrzuciłam do pracy, aby się nie zaraził, a sama „umierałam”. Gdy wrócił, gdy tylko wszedł …

  • Ojciec przekazuje ci, że jutro będzie z tobą lepiej.

Ledwo to powiedział poczułam falę dziwnej, błogiej energii. Cieplej energii, która mnie wzruszyła. Płakać mi się chciało. Przyłożyłam głowę do poduchy i zasnęłam na chwilę.

  • Ojciec powiedział…
  • Musisz być zdrowa, bo wiele musisz jeszcze zrobić zanim odfruniesz.
  • Przepraszam ! Zanim cię wezmę, dziecko Moje.
  • …… – nie odezwałam się, ale wiedziałam, że to odpowiedź na moje myśli.

Podczas przerwy między atakami dostałam telefon z informacją, że moja znajoma dostała wylewu i jest w stanie agonalnym. Pomyślałam wtedy, kiedy głowa mi pulsowała do granic możliwości, że i ja tak kiedyś skończę.

  • Dlaczego Ola choruje ?
  • Tak by nie wiedziała co znaczy życie. Będzie współczuć.
  • Nie możesz jej pomóc ?
  • Nie mogę ingerować w wasze życie.
  • Akurat… – pomyślałam uśmiechając się. 
  • Pan Bóg to wielki strateg – Piotr powiedział tylko.
  • Ty jej pomożesz.
  • Następnym razem będzie ci wierzyła, zanim zapali się światło.
  • Pan Bóg mi nie daruje…. – śmieję się, bo ciągle o tym przypomina.
Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet; - A może mu się to przyśniło? W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie;  -Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło.  Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe.  http://osaczenie.pl/wp/2016/04/14/kolejna-szybka-przeprowadzka/

Piotr pod głowę wciska mi poduszkę z motylkami.

  • To Ojca, uzdrowi cię.
  • Dałeś ją ?
  • Pożyczyłem.
  • A potem ?
  • Zabiorę.
  • No !
  • Ale to ja ją kupiłam ! – przypominam.
  • A od kiedy narzędzie krzyczy ?
  • …….
  • Ojciec mówi…
  • Moje dzieci… Jeszcze trochę i będzie się dużo działo...
  • Nie powiedziałem dużo – poprawia Piotra. 
  • Ooook. – zaczerwienił się.
  • Czy tą falę, te wydarzenia zobaczą też inni ? – dopytuję.
  • Czy dokładnie przeczytałaś i zrozumiałaś napis na swoim komputerze ? 

  • Mały! W przyszłym roku będzie się działo.
  • W tym… poczujesz.

Godzinę później czuję się już znacznie lepiej, ale spoglądam na Piotra, a on dość niewyraźny.

  • A ty jak się czujesz ? – pytam.
  • Ja ? Dobrze.
  • Nie kombinuj ! – przywołuję go do szczerości.
  • A lubisz.
  • Homiel, ciągle mnie słuchasz ?
  • Za to Mi płacą.
  • A ile ?
  • Jedna ambrozja wystarczy.

19. 09. 18 r. Warszawa.

Wczoraj poczułam się wieczorem na tyle dobrze, że zaczęłam studiować ewangelie dalej. Dzisiaj nawet zebrałam się, by pójść na kawę.

  • Ponieważ wczoraj byłam chora, czy mogę za to zadać dwa pytania ?
  • Nigdy na dwóch się nie kończy.
  • ……. – roześmiałam się…
  • Dlaczego Jezus zabronił mówić, że jest Mesjaszem ?
Mateusz; 20 Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.
  • Baranek między wilki.
  • Aaaaa… Baranek to ofiara składana przez Żydów… – … oświeciło mnie.
  • Nie chciał, aby został załatwiony zanim zrobi swoje do końca – Piotr tłumaczy mi po swojemu, bardzo…. „po swojemu”. 
  • To teraz drugie pytanie. Trzy namioty… O co chodzi ?
MT 17; 1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. 2 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. 3 A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. 4 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 5 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» 6 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. 7 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» 8 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.
  •  Nic nie słyszę… – Piotr wzrusza ramionami.
  • Aż 3 apostołów widziało Eliasza na własne oczy !
  • ……. – ale odpowiedź nie padła.
  • Masz silny związek z Jezusem powiedział Ojciec po krótkiej chwili do Piotra.
  • Nic nie pamiętam ! – Piotr natychmiast rozbrajająco szczerze. 

Sposób w jaki to powiedział, a przede wszystkim sens tego zdania doprowadził mnie ze śmiechu do łez.

  • To wejdzie do anegdot.
  • …….
  • To jeszcze jedno…
  • Mówiłem, że na dwóch się nie skończy.
  • ……. – robię głupią minę, ale brnę dalej, bo okazja świetna.
  • Co Eliasz ma naprawić ?
 10 Wtedy zapytali Go uczniowie: «Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» 11 On odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko.
  • Córko, czy jesteś ślepa ?
  • Widzisz i nie widzisz.
  • Nastawiasz ucha i nie słyszysz.
  • Zbulwersowana byłaś TVN i nie wiesz co słyszysz ?
  • ……. – robię wielkie oczy.

Pierwszy świadek przed sejmową komisją ds. VAT pomógł zweryfikować pewne założenia https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-09-18/wydarzenia-i-opinie-marcin-horala-zbigniew-girzynski-pawel-kowal-transmisja-od-1915/?ref=krajbardzo liczę na dochodzenie w sprawie nadużyć VAT. W TVN wczoraj zobaczyłam na własne oczy i uszy co znaczy manipulacja faktami. TVN stwierdził, że profesor Modzelewski to doradca PIS i z tego względu nie jest w ogóle wiarygodny. Nic nie wspomniał o tym, że Modzelewski ostrzegał rząd PO przed nadużyciami, że pisał listy, powiadomienia, raporty. Gdybym nie oglądała jego relacji na żywo, to pewnie bym TVN uwierzyła. Ich manipulacja totalnie mnie zbulwersowała.

  • Czy chcesz być jak oni ?
  • Ślepa i głucha i na dodatek nierozumna ?
  • Ale ci Ojciec powiedział ! – Piotr był po wrażeniem.
  • Dał mi odpowiedź – ucieszyłam się.
  • Eliasz powróci. Przecież jesteśmy w trakcie apokalipsy.
  • …….
  • Uwielbiam, kiedy czuję Ojca. Wszystko przez chwilę tutaj traci swój sens, nic się nie liczy – zamyślił się.
  • A czy teraz czujesz ?
  • Bo trzymam cię bez przerwy na swojej dłoni.
  • Noszę cię przez życie.
  • Kiedy lecą do ciebie strzały, odrzucam je.
  • Kiedy kwiat się budzi, tak otwieram dłoń.

  • Kiedy noc się zbliża, zamykam.


Dopisane 20. 05. 2019 r.

  • Czy chcesz być jak oni ? Ślepa i głucha i na dodatek nierozumna ? oczywiście nie o samo TVN tutaj chodzi, ale o konflikt między prawdą a fałszem, między dobrem a złem. TVN niestety staje się symbolem tego konfliktu, ponieważ stał się nośnikiem fałszywej „prawdy”. Przekonałam się o tym jeszcze raz podczas relacji z pochodu 11 listopada. Byłam wśród tych ludzi, przypadkowo dokładnie tam, gdzie stali narodowcy, a było ich może z 10 osób wśród tysięcy. Młodzi, podpici, przestraszeni. Ciekawa była reakcja osób, którzy ich otaczali, oni próbowali ich wygonić z pochodu. Tam było mnóstwo dzieci, rodzin, przekrój całego społeczeństwa, a potem pierwsze co słyszę w TVN, że to był pochód nacjonalistów. Niedopuszczalna manipulacja.

 

Nie mogę Siebie zabić.

13. 09. 18 r. Szczecin.

Jedziemy do Szczecina. Piotr wspomina nasze początki, kiedy to byliśmy naprawdę biedni.

  • Homiel, jak Ty to zrobiłeś, że dałeś mi te 50 zł ? – … Piotr ciągle pamięta pewne wydarzenie z dawnych lat.
Fragment z dziennika; Któregoś dnia Piotr jak co dzień odprowadzał synka do przedszkola. Był wyjątkowo zamyślony, bo nie miał pieniędzy, aby chleb nawet kupić. „Zrób coś” prosił w myślach kogokolwiek, kto mógłby go usłyszeć. Idąc tak ze spuszczoną głową zauważył za ogrodzeniem na trawie leżący banknot. Niewiele myśląc przeskoczył płot. Po chwili był naprawdę szczęśliwy. Mógł zrobić zakupy. Niesamowite! 
  • Tak to zrobiłem – … i pstryknął palcami.
  • Musieliście komuś zabrać, żeby dać ? – pytam z ciekawości.
  • Sam je produkuję.
  • ……. – śmiejemy się.
  • Czasami sobie tak myślę… O czym Ojciec sobie myśli ?…
  • Chciałbyś Mi do głowy zajrzeć ?
  • Chciałbyś zobaczyć jak wyprowadzić z sytuacji, które stwarzasz ?
  • Jak ty to robisz Ojcze, że wszystkich ogarniasz ?
  • Przecież widziałeś.
  • A widziałeś ? – pytam Piotra.
  • Zobaczyłem jak spojrzałem Ojcu w oczy, zobaczyłem w sekundę, zrozumiałem…

Jedziemy przez jakiś czas w milczeniu, ponieważ Piotr na samo tylko wspomnienie bardzo się wzruszył… Łapię się na tym, że raz mówimy Homiel, raz Ojcze. Chyba dlatego, że już nie jesteśmy pewni kiedy Ojciec, a kiedy Homiel. Ta granica się zaciera. 

  • Słuchaj ! Przyszło mi coś do głowy… Było wielu proroków w Biblii, ale dlaczego to Eliasza wziął Ojciec do nieba ? Dlaczego Eliasz nie umarł jak człowiek ?
  • ……. – Piotrowi się oczy zaszkliły. 
  • Nie powiem ci.
  • No powiedz !
  • Nie…
  • No powiedz ! – nalegam bardziej.
  • Ojciec powiedział…
  • Nie mogę Siebie zabić.
  • ……. 
  • Jak to zabić … – patrzyłam na Piotra przez długą chwilę próbując zrozumieć sens tych słów.
  • Przecież Chrystus zginął, a był Twoim synem – Piotr też nie mógł zrozumieć.
  • Ale zmartwychwstał.
  • Chcesz, abym uśmiercał swoją kopię ?
  • ?! … – niesamowite…

Teraz zrozumiałam. „Mały Jahwe”… , a więc to prawda… Wszystko ma swój głęboki sens i to jest naprawdę wyższa matematyka i to rabinistyczna.

  • Dlaczego Jezus wołał Eliasza ? – Piotr przerywa moje zamyślenie.
 45 Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. 46 Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? 47 Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: «On Eliasza woła». 48 Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. 49 Lecz inni mówili: «Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić». 50 A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.
  • Nie wołał Eliasza, wołał Ojca, ale ludzie myśleli, że woła Eliasza.
  • Co ma to wspólnego ?
  • Więcej niż myślisz.

W świadomości ówczesnych Izraelitów powrót Eliasza był ciągle aktualny. Jest aktualny do dzisiaj. 


Jedziemy oboje kompletnie zamyśleni. Może mniej więcej godzinę później…

  • Ojciec mówi…
  • Ola to towarzysz twojego życia.
  • Towarzysz ?
  • Ona nie prowadzi swojego życia, ona ci towarzyszy.
  • …… – ręce mi opadły. Nie można ująć tego lepiej. Nie mam swojego życia, wszystko się kręci wokół Piotra.
  • Ale nie zawsze tak było, miałam swoją firmę i miałam swoje życie – zaczynam się tłumaczyć, aby nie czuć się takim już zupełnym zerem.
  • To czemu coraz gorzej ci szło ?
  • Czemu opuszczałaś obowiązki ?
  • Booo… – zawahałam się – Zrozumiałam co jest ważniejsze.
  • Wędrujecie razem.
  • Za każdym razem tak było ?
  • Czasami towarzyszyłaś inaczej.

W radio głośno o akcji Franciszka; Papież Franciszek zwołuje szczyt ws. pedofilii w Kościele. Wezwano przewodniczących episkopatu. Po kolejnych doniesieniach o pedofilii w Kościele papież Franciszek zwołał szczyt na temat zapobiegania nadużyciom duchowieństwa. Mają w nim uczestniczyć przewodniczący episkopatów z całego świata. http://wiadomo

  • Co taki ksiądz sobie myśli, który atakuje dzieci ! – Piotr się wkurzył.
  • Gdyby wierzył, to by tego nie zrobił.
  • Jest tam dla innych celów i nie nazywaj go księdzem.

16. 09. 18 r. Warszawa.

Wracamy do Warszawy. Dwa dni nie-rozmów robi swoje. Nie wiem od czego zacząć.

  • Nasza córka boi się, że będziesz znany.
  • Będziesz mogła sprzedawać po mnie skarpetki i zarabiać. Nareszcie się dorobisz – Piotr kpi sobie na całego.
  • Żadna jego rzecz, żadna jego czynność nie jest na sprzedaż.
  • Hmm….
  • Ciekawe, o czym Ojciec teraz myśli – Piotr znowu swoje.
  • Ważne, że myślę.
  • Ale o czym ?
  • O wszystkim i o wszystkich.
  • Jak Ty to robisz Ojcze ?
  • Jest tylko jeden Jahwe.

Godzina później. Jedziemy autostradą kolejny raz, ponieważ znam ją już na pamięć rozglądam się po krajobrazie znudzonym wzrokiem. W oddali na tle nieba zauważam wiszący metaliczny obiekt odbijający się w słońcu. Był to wielki balon turystyczny i w tym momencie przypomniałam sobie doświadczenie Krzysztofa Jackowskiego, który jak twierdzi jadąc autem spotkał UFO. Zaczęłam o tym opowiadać Piotrowi, bo naprawdę wierzę w jego relację …

  • Ścigali go, żeby mieć jego autograf.
  • ……. – wybuchłam śmiechem, łzy mi poleciały po polikach, wiele w tym było humoru.
  • Ale Jackowski pomaga wielu ludziom.
  • Uzdrawiajcie, a będziecie uzdrowieni.
  • Pomagajcie, a i wam pomogą.
  • Hmm… – zamyśliłam się.

Mam wrażenie od jakiegoś czasu, że nasz słynny jasnowidz jest mocno na cenzurowanym. I zaczynam rozumieć dlaczego. W którymś z licznych wywiadów przyznaje sam zaskoczony, że swój dar ma dzięki Bogu. Zadziwiające jak szybko o tym zapomniał.


  • Czy ja nie jestem za normalna ? Czy nie powinnam mówić jak Faustyna, a nie tak… normalnie ? – nurtuje mnie to od dawna.
  • Nie naśladuj jej, bo kto ciebie będzie naśladować ?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie pytająco.
  • Rozumiesz coś z tego ?
  • ……. – roześmiałam się. Zrozumiałam tylko tyle, że mam być sobą.

Zaczęliśmy słuchać wiadomości w radio o relacjach Polski z Niemcami.

  • Polska znowu staje okoniem Niemcom.
  • Ale teraz Polska ma sprzymierzeńca.
  • Orbana ?
  • Piotra.

Wieczorem. Oglądamy naszego ulubionego  porucznika Colombo.

  • Ja też się tak czepiam jak on ? Czy jestem jak Colombo ?
  • Nie, ty jesteś jak Kojak.
  • …. – roześmiałam się.
  • Jesteś tu na chwilę, ale nie przez przypadek.
  • Nie ma przypadków ?
  • W naszym fachu nie istnieją.

Piotr poszedł na egzorcyzmy.

  • Zaczynam modlitwę, ale najpierw chciałem poprawić obrazek na ścianie, bo wisiał krzywo. Kiedy chciałem go powiesić poleciał mi gwoźdź, więc poszedłem po młotek. Słyszę w głowie…
  • Jaką masz kondycję ? Masz werwę ?
  • Mam.
  • To może pomodlimy się razem ? Będę cię dokładnie słuchał.
  • Nie ma problemu.
  • …….
  • Powiem ci tak między nami, Pan Bóg jest rewelacja – … prawie się rozpłakał. 


Dopisane 18. 05. 2019 r.

  • Chcesz, abym uśmiercał swoją kopię ?

Żeby zrozumieć Ojca, trzeba sięgnąć do wiedzy przekazywanej dawnym prorokom żydowskim lub rabinom, której nie znajdzie się w Biblii. Powtarzam to wielokrotnie, ale naprawdę nie ma innego wyjścia. 

- Czy Enoch, Eliasz, Melchizedek to jedna dusza? - To jeden prorok.  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/12/ludzie-musza-wybrac-a-nie-miec-od-razu/

Napiszę otwartym testem dla pełnego zrozumienia słów Ojca. Eliasz i Henoch to jedna dusza ! Z osobą Henocha ścisłe powiązany jest Metatron. Ponieważ dzisiaj mam pełniejszą wiedzę skoryguję niektóre dane, które można znaleźć w Wikipedii. Www.pl.wikipedia.org/wiki/Metatron/

1.Często utożsamiany z biblijnym Henochem, który za życia został wzięty do nieba, tam został przemieniony w anioła i pełni funkcję boskiego pisarza, zapisującego ludzkie czyny – jest odwrotnie. Metatron był Metatronem przed wszystkimi wiekami. Na długo przed Henochem. To nie człowiek stał się aniołem, ale anioł człowiekiem.

2.Według niektórych tradycji jego inkarnacją ma być także Mesjasz – Mesjasz był i jest tylko jeden.

3.Etymologia imienia tego anioła jest niejasna, być może pochodzi od słowa matara – „pełniący straż”; lub metator – „przewodnik, posłaniec” – głównym znaczeniem tego imienia jest jednak; Ten, który mierzy, co jest bardzo istotne.

Kościół Chrześcijański nie zna Metatrona, kapłani o nim niewiele wiedzą, choć Metatron występuje kilkukrotnie w Biblii. Anioł, który mierzy Nowe Jeruzalem w Apokalipsie Jana to właśnie Metatron.

9 I przyszedł jeden z siedmiu aniołów, co trzymają siedem czasz pełnych siedmiu plag ostatecznych, i tak się do mnie odezwał: «Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka». 15 A ten, który mówił ze mną, miał złotą trzcinę jako miarę, by zmierzyć Miasto i jego bramy, i jego mur. 16 A Miasto układa się w czworobok i długość jego tak wielka jest, jak i szerokość. I zmierzył Miasto trzciną poprzez dwanaście tysięcy stadiów: długość, szerokość i wysokość jego są równe. 17 I zmierzył jego mur - sto czterdzieści cztery łokcie: miara, którą ma anioł, jest miarą człowieka.

Bóg nazywa Metatrona Swoją kopią; Mały Jahwe. Mały Jahwe lub Mniejszy Jahwe to jedno z imion Metatrona.

Jeśli więc Henoch i Eliasz to Metatron czyli Mały Jahwe, to dlatego Ojciec powiedział;

  • Chcesz, abym uśmiercał swoją kopię ?
  • Nie mogę Siebie zabić.

Kto to jest prorok ?

12. 09. 18 r. Warszawa.

Czytam dalej Ewangelie i odnajduję w tym czystą przyjemność. Może dlatego, że czytam je z innego punktu widzenia, czytam jak kronikę, naoczną relację, sprawozdanie… Nasze rozmowy przygotowały mnie do czytania Ewangelii i przyzwyczaiły do tego szczególnego stylu języka, jakim posługiwał się Jezus. Ciekawe, ale on się nie zmienił do dzisiaj.

Na kawę przygotowałam sobie kolejne pytania, a Piotr widząc moje notatki piany dostał na ustach.

  • Nie mam siły, daj mi spokój !
  • Nie dam, bo to nie o ciebie chodzi – uświadamiam go szybko.
  • Ewangelia opisuje…
 MT 3:16 A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. 

M; 1;10 W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. 

 Ł 3;A gdy się modlił, otworzyło się niebo 22 i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, 

J 1;32 Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. 
  • Czy widział to tylko Jezus ? A może to była wizja tak jak Piotr dostaje ?
  • Zanim zaczęłaś, wiedziałem o co spytasz – machnął z rezygnacją ręką.
  • Ojciec mówi…
  • Tylko dla Niego.
  • To jest to samo jak Szaweł spotkał Chrystusa.
  • Było tylko dla Niego.
  • W takim razie Jezus musiał komuś o tym opowiedzieć… – pomyślałam natychmiast. Tak jak i Piotr opowiedział mi.

Jeszcze raz dochodzi do mnie, że to niebywałe. Po dwóch tysiącach lat ktoś jeszcze zobaczył gołębicę i nawet zdjęcie zrobił. I to zdjęcie pokazuje jak cienka przesłona nas dzieli, jak łatwo przenikają się nasze światy, jak Oni są blisko.

Patrząc na gołębia nasuwa mi się pytanie. Dlaczego apostołowie lub ci, którzy pisali ewangelie użyli słowa „jak/niby gołębica” ? Napisać „zobaczył gołębicę”, a napisać jako porównanie „Ducha jak gołębicę”… to wielka różnica. Może błąd tkwi w tłumaczeniu, może w oryginale brzmi to „jako gołębicę” ? A może ci co pisali zachowali się zachowawczo nie wierząc, że można było zobaczyć ją naprawdę ? Być może… Nie mniej jednak to się wydarzyło. Duch Święty jako gołębica pojawił się naprawdę. 

Prawie się rozbeczałam. Rozdziawiłam usta szeroko, oczy szeroko, bo nie spodziewałam się, że dostanę odpowiedź. Wzruszyłam się bardzo. To takie uczucie, jakbym cofnęła się w czasie i była tam na miejscu. Widząc, że mogę pytać zajrzałam do swoich notatek…

  • Powołanie Piotra, Andrzeja, Jakuba, Jana…
19 I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi». 20 Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. 
21.A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci: Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. 22A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. 
  • Co takiego się stało, że w jednej chwili rzucili wszystko, zostawili rodziny i poszli ? Trzeba przyznać, że to jest niezwykłe zachowanie. Przecież nie znali Go wcześniej, a poszli jak zahipnotyzowani.
  • Byli gotowi. Wiedzieli co wybrać.
  • Jak myślisz, jak wielu jest gotowych rzucić wszystko z sekundy na sekundę ?
  • Przypomnij sobie przypowieść o człowieku, który chciał iść, a nie chciał rzucić wszystko.
  • Nie był gotowy.
 Mt 19; 21 Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» 22 Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

Zamurowało mnie. Ogarnęło mnie dziwne uczucie… Rozmawiam z Bogiem o tym co było… Czy to się dzieje naprawdę… ? Musiała upłynąć dłuższa chwila, zanim odezwałam się ponownie.

  • Rozumiem… Hmm… Ten człowiek sam zwrócił się do Jezusa, ale nie był gotowy. W przypadku Szymona było odwrotnie. To Jezus sam zwrócił się do Szymona, bo on był gotowy… – … zamyśliłam się.
  • Wygląda na to, że od początku Jezus wiedział do kogo się ma zwracać. To mógł wiedzieć tylko ktoś, kto widzi, słyszy Boga… Ktoś kto wie i zna przyszłość… To kolejny dowód na boskość Jezusa – analizuję głośno.
  • Jezus ich wybrał, wiedział kogo ma wybrać, a jednak suma summarum nie uwierzyli, zostawili Go na koniec… – przypomniałam sobie.
  • Wyszła natura ludzka.
  • Piotr wie kim jest.
  • Pokazywaliśmy mu jego pas, ale dalej ma wątpliwości.
  • Bo tak ten świat jest zbudowany.
  • Ty piszesz ważne tematy, a on myśli o problemach z pracy.
  • Pomyśl sobie, że zaufał on na przepadłe, a trzeba się oddać.
  • To nie jest łatwe.
  • Nie jest – przyznałam.
  • ……
  • Czy Jan Chrzciciel był ostatnim prorokiem ?
 Mt 11; 13 Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. 14 A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. 15 Kto ma uszy, niechaj słucha!
  • Kto to jest prorok ?
  • Ktoś rozmawiający z Chrystusem i Bogiem i przekazujący tą wiedzę ludziom.
  • Hmm… – zagłębiłam się w te słowa.
  • W takim razie… Faustyna ? … Nie… – zaraz zwątpiłam, bo prorok to coś więcej niż słyszeć i rozmawiać i pisać.
  • A co myślisz o Janie Pawle II ?
  • On ? Hmm… Bardziej, ale czy rozmawiał ?
  • ……. – cisza.
  • Jan zwątpił w boskość Jezusa ?
 Mt 11 2 Tymczasem Jan, skoro usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów 3 z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» 

Nie otrzymałam odpowiedzi, ale jego zwątpienie nie jest dla mnie niczym zaskakującym. Ileż to razy sama zaczynałam wątpić uznając, że to wszystko co się dzieje jest zbyt niemożliwe, aby się działo. Nawet w obliczu wszystkich dotychczasowych doświadczeń i znaków do moich drzwi często puka mój zdrowy rozsądek. Codziennie szukam potwierdzenia i codziennie je dostaję, ale przychodzi nowy dzień i znowu czekam na potwierdzenie…

Zwątpienie dobrze świadczy o Janie Chrzcicielu. Nie był szaleńcem, który wszystko przyjmował jak leci. I wygląda na to, że to faktycznie Eliasz. Dlaczego kwestia Jana Chrzciciela tak mnie męczy ? Ciekawe, ale nie spotkałam się z kategorycznym stwierdzeniem w komentarzach analizujących Ewangelie, żeby Kościół Katolicki uznał Jana za Eliasza. Różnie to tłumaczą, ale za nic nie chcą przyjąć JCh za Eliasza. Uznając taką konfigurację KK musiałby przyznać, że mamy do czynienia z powrotem duszy, zjawiskiem znanym jako reinkarnacja. Problem tkwi w tym, że Eliasz nie powrócił na swoim rydwanie tak jak odszedł, ale urodził się raz jeszcze jak każdy człowiek. Ot i zagwozdka.

  • Mam jeszcze jedno pytanie. Żydzi chcieli zabić Jezusa, bo tak naprawdę łamał ich prawa, zasady, burzył to, co przez wieki było ustalone. Burzył ich porządek… Prawda ?
 9 Idąc stamtąd, wszedł do ich synagogi. 10 A [był tam] człowiek, który miał uschłą rękę. Zapytali Go, by móc Go oskarżyć: «Czy wolno uzdrawiać w szabat?» 11 Lecz On im odpowiedział: «Kto z was jeśli ma jedną owcę, i jeżeli mu ta w dół wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej? 12 O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca! Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić». 13 Wtedy rzekł do owego człowieka: «Wyciągnij rękę!» Wyciągnął, i stała się znów tak zdrowa jak druga. 14 Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. 
  • Po co pytasz, jeśli wiesz ?

Wieczorem.

Nadchodzi huragan do USA i nie wiedzieć dlaczego mocno to Piotra zaniepokoiło. https://wiadomosci.wp.pl/6-elektrowni-atomowych-na-trasie-huraganu-6294848765425281a

  • Homiel, zrób coś.
  • Eliasz wiedziałby co robić.
  • A skąd wiedział ? – pytam z ciekawości.
  • A skąd wiedział Jan Chrzciciel, że to Chrystus ?
  • Bo wiedział… – pomyślałam.
  • …….
  • Muszę schudnąć. Przedtem uratowało mnie, że nie palę, a teraz uratuje jak schudnę – Piotr maca się po brzuchu.
  • A za trzecim razem uratuje jak sobie paznokcie umalujesz.
  • Ojciec cię uratował !!! – przypominam mu głośno. Już zapomniał kto naprawdę go uratował ?
  • Operacja trwała u mnie 5 godzin. Ciekawe dlaczego tak długo ?
  • Wiesz dlaczego to tyle trwało ?
  • Bo miałem otwartą książkę i musiałem się uczyć.
  • …… – wybuchłam śmiechem.
  • Homiel mi mówi teraz, że spłynie na mnie dopust boży – …. robi wielkie oczy.
  • Na ciebie ? – dziwię się.
  • Też się dziwię.
  • Homiel, powiedz tak na 100%… Czy Eliasz był Janem Chrzcicielem ?
  • Kiedy wszystko odgadniesz, Piotr odejdzie.
  • …….. – natychmiast odechciało mi się pytać.
  • Czyli mam nie pytać najlepiej ?
  • Chęć twoja wiedzy jest wielka.
  • Mogę przestać pytać.
  • Nie przestaniesz.
  • To nie będę pytać już o Jana.

Dopiero spisując rozmowę do komputera zorientowałam się, że to z Ojcem rozmawialiśmy.



Dopisane 16. 05. 2019 r. 

Przeglądając internet zauważyłam minikonkurs; Jakie pierwsze imię biblijne zawiera imię Boga ?

Prorok Eliasz jest jednym z najbardziej wpływowych proroków w Biblii hebrajskiej. Zgodnie z Pismem, Eliasz jest tak ważny, że tylko on ma zaszczyt zapoczątkować przyjście Mesjasza (Malachiasz 3:23). Jak stał się tak wyróżniony ? Co uczyniło z niego niezwykłą postać ? Sekret jego sukcesu jest w jego imieniu.

39 Cały lud to ujrzał i upadł na twarz, a potem rzekł: «Naprawdę Jahwe jest Bogiem! Naprawdę Pan jest Bogiem!» 40 Eliasz zaś im rozkazał: «Chwytajcie proroków Baala! Niech nikt z nich nie ujdzie!» Zaraz więc ich schwytali. Eliasz zaś sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich wytracił.

W języku hebrajskim wyrażenie to zawiera te same dwa słowa, które składają się na imię Eliasz (יְהוָה הוּא הָאֱלֹהִים). Imię Elijah, Eliyahu (אליהו) w języku hebrajskim, składa się z dwóch hebrajskich słów: Eli (אלי), co oznacza „mój Bóg” i Yahu (יהו) – część hebrajskiego imienia Pana YHWH (יהוה).

Imię „Eliasz” jako pierwsze w Biblii zawiera w sobie też imię Boga. Nic też dziwnego, że Eliasz był i jest ulubionym prorokiem Boga. I to on ma się ponowie pojawić przed powrotem Chrystusa. I nie pojawi się na swoim rydwanie, ale urodzi raz jeszcze jak każdy człowiek.  

Ta ziemia to permanentne pole walki.

11. 09. 18 r. Warszawa.

Czytam ewangelie bardzo dokładnie. Zapisuję sobie fragmenty, które mnie zainteresowały szczególnie i zbieram je do kupy, żeby w odpowiednim momencie spytać raz, a dobrze. Trafiają jednak się takie zdania, takie słowa, które wiercą mi dziurę w mózgu już teraz i nie dają spać. Siedzimy dzisiaj na kawie, kręcę się nerwowo, bo nie wiem jak zacząć…

  • Czy mogę spytać Homiela… Ojca… Jeszua… – już sama nie wiem do kogo powinnam się zwrócić. Obawiam się, że nie dostanę odpowiedzi i nie chcę dostać po uszach. Biorę głęboki wdech w końcu…
  • Jezus powiedział … Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz… Co miał na myśli ?
  • Powinnaś sama wiedzieć.
  • Ta ziemia to permanentne pole walki.
  • Miecz, aby walczyć ze złem. To jest ten miecz.
  • Wspomnij swojego Nautilusa, przyniosłaś im pokój, a oni cię zaatakowali.
- Zobaczyłem cztery, może pięć osób, w tym jedną małą kobietę. Stałaś prawie w kręgu w kształcie U, a oni cię otaczali. Szydzili z ciebie i śmiali się, ale to kobieta ich do tego namawiała. Oni się jej słuchali. Zerwali z ciebie niebieską marynarkę, a ten najgorszy, który cię atakował nałożył ją na siebie i lał na nią brudną wodę. Wielu stało w kręgu i ze śmiechem to obserwowało – Piotr był naprawdę wkurzony. 
- Co robiłam w tym kręgu ? – chciałam dowiedzieć się więcej. 
- Pokazywałaś swoje dłonie rozłożone jak do modlitwy, jakbyś coś tłumaczyła. 
- Hmm…. Rozłożone dłonie to w mowie ciała znaczy „nie mam nic do ukrycia” – co było zgodnie z prawdą. 
- Niebieska marynarka; niebieski to symbol Nieba, marynarka – to jak ubiór urzędowy. 
Homiel czasami nazywa mnie adwokatem Nieba, bo ciągle Ich bronię. Lanie brudnej wody – szydzenie, brukanie, wyśmiewanie, czasami mówi się „wylać wiadro pomyj komuś na głowę”. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/23/nigdy-nie-jest-tak-ze-jest-idealnie-dla-ludzkosci/
  • Spójrz na tego, który namalował ci obraz.
  • Zobacz jego zmienność.
  • Raz jest zły, raz dobry.
  • …….. – szczęka zjechała mi do samej ziemi. Ja już tego nie pamiętałam.

Rzeczywiście, obraz namalował jeden z tych atakujących. Chwilowo się wtedy nawrócił, ale co się dzieje z nim teraz ? Nie mam pojęcia.

Spojrzałam na ten tekst i coś mnie tknęło. Od kilku tygodni szukam grafika komputerowego, malarza, który przygotowałby na podstawie zdjęcia odpowiedni, wyraźny rysunek Jezusa. Wszyscy mi odmówili, ale autor powyższego tekstu jest też rysownikiem, grafikiem komputerowym. Niedawno Ojciec powiedział... 
- Walcz do końca, w końcu trafisz na właściwą ścieżkę. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/18/jezus-umarl-za-wszystkich-i-ma-lekko-uchylone-drzwi/
  • Na to pytanie już sama znasz odpowiedź.
  • Na każdym miejscu, każdym kroku jest pole walki.
  • Nawet z mamą twoją walczysz.
  • Czasami wychodzi prawdziwa Ola, bo znasz słowa czcij Ojca i Matkę swoją.
  • Oddziel kłótnię od walki.
  • Oddziel spieranie się od walki.
  • …….. – dech mi zaparło.

Niedawna rozmowa telefoniczna z moją mamą spowodowała, że na długo nie chciało mi się  z nią rozmawiać. Opowiedziała, że spotkała swoją znajomą, która stwierdziła w przypływie jakiegoś impulsu, iż Polska jest narodem wybranym przez Boga.

  • Wyobrażasz sobie ?! Co za wariatka… Idiotka !

Potrząsnęło mną, ale się nie odezwałam. Niestety nie stanęłam też w obronie tej kobiety, choć wiem, że ma rację. Wolałam się wycofać, aby nie podsycać agresji. Teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale teraz przynajmniej zrozumiałam dalsze słowa Jezusa…

34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. 
LK; 12; 49 Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął 50 Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. 51 Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. 52 Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; 53 ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej». 

Jezus nie chce poróżniać ludzi celowo jakby to wynikało z Jego słów. To się dzieje niejako automatycznie. Dlaczego ? Dlatego, że kto wierzy „na przepadłe” zaczyna spostrzegać ten świat i ludzi zupełnie inaczej. Pozostali, najczęściej najbliższa rodzina, znajomi, przyjaciele po prostu tego nie są w stanie zrozumieć i bardzo często nawet zaakceptować, więc konflikty rodzinne są niemal na porządku dziennym. 

A tak poza tym… Szczerze mówiąc… Ludzie, którzy wierzą „na przepadłe” nie potrzebują już innych ludzi, aby żyć. Wystarczy im Bóg. I to jest naprawdę bardzo trudne do zrozumienia. Ludzie Boga w gruncie rzeczy stają się ludźmi samotnymi. 


Widząc, że dostałam tak wyczerpującą odpowiedź chciałam zadać kolejne pytanie…

  • Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak jesteś naumiana, tylko nie pamiętasz.
  • Wracaj do swoich zapisków…
  • Pokazał mi twoje zeszyty w szufladzie… Masz tam ich kilka! – Piotr zdziwiony… ja także. Nie miał pojęcia gdzie trzymam zapisane zeszyty. Rzeczywiście trzymam jej w nocnej szufladzie, ale w Szczecinie.
  • Cieszymy się, że czytasz Biblię. Zastanawiasz się.
  • Hmm… Mogę zadać pytanie dotyczące Eliasza ?
  • Nie wiem, czy będę znał odpowiedź.
  • Nie wierzę, na pewno znasz – śmieję się.
  • Nie wiem, czy będę znał odpowiedź dla ciebie.
  • …. – natychmiast spoważniałam.
  • Znasz powiedzenie co jest lepsze dla człowieka ? Dać wędkę, czy dać rybę ?
  • Masz głowę nie tylko do czesania na Wilczejp.s. tam chodzę do fryzjera.
  • Niech te twoje zwoje pracują, bo przecież masz te zwoje – … mózgowe.
  • Ale się często mylę.
  • …….
  • Wygląda na to, że Jezus uzdrowił setki ludzi.
  • Uzdrawiał nie tylko na ciele, ale i na duszy.
  • Czy Jan Chrzciciel to rzeczywiście Eliasz ? – ryzykuję, bo ciągle mnie to męczy.
  • Za daleko sięgasz.
  • Hmm…. – no i nie wiem.

I nie wiem, czy znaczy to; 1) za daleko się posuwasz? 2) za daleko sięgasz, bo jest ktoś bliżej Jezusa, kto był Eliaszem ?

  • Do Jana Chrzciciela przychodziło mnóstwo ludzi.
5 Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. 6 Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.
  • Kiedy pojawił się Jezus w tłumie, a zakładam, że był tam jednym z wielu ludzi… Skąd Jan wiedział, że Jezus to Ten jedyny ?
13 Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. 14 Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» 15 Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. 
  • Skąd wiedziałaś, że Piotr jest ten właściwy ?
  • ?! – musiałam zacząć sobie na gwałt przypominać nasze pierwsze spotkania.
  • U ciebie trwało to 2 tygodnie, u niego 2 sekundy.
  • Skąd wiedziałaś ?
  • …… – Ojciec mnie zaskoczył. Kiedy spotkałam Piotra po prostu wiedziałam, a właściwie…
  • Przypominasz sobie ? – zwracam się do Piotra.
  • Jak mi się oświadczałeś to mówiłeś mi później wielokrotnie, że nie wiedziałeś co mówisz, jakby ktoś za ciebie to mówił.
  • On był w świadomości.
  • Dlaczego chcesz to wiedzieć ?
  • Dlaczego nie chcesz tego przyjąć ?
  • To nie taaak – zawahałam się.
  • Chcę, aby ludzie zrozumieli jak to działa, jak działa Ojciec.

Zamyśliłam się. Skąd wiedziałaś ? Trudno to wyjaśnić. Pewne rzeczy się po prostu wie, wie gdzieś głęboko w duszy. Stuprocentowa pewność. I żadna logika, żaden rozum nie ma tu nic do rzeczy. To dusza pamięta, ma coś zakodowane w sobie i w ważnych chwilach się odzywa.

  • Czytam te ewangelie i jestem pewna, że ludzie, którzy słuchali Jezusa na żywo niewiele z tego rozumieli. Nie rozumieli Go. Nie mogli Go zrozumieć – przyszła do mnie taka refleksja. 
  • ……..
  • Ojciec mówi do mnie… 
  • Jesteś złotem, który się formuje pokazał mi takie surowe złoto jak z lawy.


Późnym wieczorem zadzwoniła Krysia z wiadomością, że w sobotę ma drobny chirurgiczny zabieg na dłoni, którą z powodu zapalenia ścięgna przestała ruszać. Piotr się mocno przestraszył, że będzie jak z Edziem. Musiałam go uspakajać, że nic na to nie wskazuje, ale tak naprawdę podczas egzorcyzmów uspokoił go dopiero sam Ojciec…

  • Zamiast myśleć o chorobie chodź do Mnie, przytulę cię.
  • Chodź, będę cię słuchać i ci pomogę się pomodlić.
  • Mogę się położyć na chwilę na poduszce ?
  • Weź sobie Moją.
- Modliłem się… Boli mnie kolano, więc podłożyłem sobie pod kolana tę poduszkę. Usłyszałem głos Jezusa… 
- Uczysz i chronisz ludzi Moich, a Ja uczę i chronię ciebie. 
- Dochodzisz do kresu tej drogi i przyjmij to, co nadejdzie. 
- Zaufaj Mi do końca, bo innej drogi dla ciebie nie ma. 
- Spójrz na dół. 
- Schyliłem głowę i pierwsze co widzę to oczywiście poduszka. Nie wiedziałem czego mam szukać, po chwili zobaczyłem na niej dwa motyle, czerwonego i niebieskiego. 
- A teraz dokończ modlitwę. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/20/dawac-nie-tym-co-placza-a-co-potrzebuja/

 



Dopisane 14. 05. 2019 r.

  • Czy Jan Chrzciciel to rzeczywiście Eliasz ?
  • Za daleko sięgasz. Wracaj do swoich zapisków...

Trzecia opcja, że za daleko sięgam jest taka, że rzeczywiście powtarzam niektóre pytania, a odpowiedź już padła.

- To powiedz Homiel, czy Eliasz był Janem Chrzcicielem ? 
- … Uśmiecha się, ale nic nie mówi. Powtarzam to samo pytanie godzinę później, gdy Piotr leżał już na kanapie. 
- No Homiel, powiedz wprost. To jest za poważna sprawa na nie-wprost. 
- Nie ma przypadkowości. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/28/eliasz-jest-jeden/

Czy Polska jest przez Ojca wybrana ? Iskra będzie dowodem, że tak właśnie jest.

Czy trzeba być zaślubionym, żeby być oddanym ?

08. 09.18 r. Ustroń.

Fatalna pogoda dzisiaj, więc zamiast w góry to jedziemy do Wadowic. Jedziemy prawie w ciszy, ale wkrótce tę ciszę przerywa Ojciec …

  • Jak film wczorajszy ?
  • Ciężki – mówię otwarcie. Ciągle o nim myślę i być może dlatego padło to pytanie.
  • Czy kochając Chrystusa nie powinna kochać drugiego człowieka ?
  • Właśnie !

A właśnie myślałam o tym jak to możliwe, że zakonnica, przełożona wszystkich zakonnic była tak okrutna i czyniła okrutnie w imię miłości do Kościoła i do Boga ? Im bardziej była surowa, tym bardziej wydawało się jej, że jest bliżej Nieba. Choć to tylko film i niby fikcja, to jednak ten błąd powtarza także w realnym życiu. 

  • Ojcze, wytłumacz proszę… W tym filmie zakonnice brały normalny ślub z Jezusem. O co chodzi z tymi ślubami? Czy one muszą ? To nie jest dla mnie… normalne – na końcu się zająknęłam.
  • Czy jesteś oddana Chrystusowi ?
  • Tak.
  • Czy jesteś oddana Piotrowi ?
  • No wiadomo…
  • Czy trzeba być zaślubionym, żeby być oddanym ?
  • Nie.

Oczy mi się otworzyły z zachwytu. Zadając pytania Ojciec zmusza mnie do myślenia, a kiedy sama myślę, to i sama wyciągam wnioski.


W Wadowicach zdecydowaliśmy się na godzinny obchód w muzeum Karola Wojtyły. Krótka recenzja; wspaniale urządzone i zorganizowane miejsce. Obejrzeliśmy tam między innymi dokładną replikę księgi, która zamknęła się podczas pogrzebu. Patrząc na nią zastanawiałam się jak to możliwe, że tak ciężka księga mogła się sama zamknąć.

Replika księgi + odbijające się z sufitu światełka 🙂
- Dlaczego Jezus na zdjęciu ma oczy zamknięte? 
- Pokazał mi, że kiedy umierają ludzie, to zamyka im się oczy, a potem zobaczyłem księgę, którą zamknęła się podczas pogrzebu Jan Pawła II… Zamknięcie oczu to jak zamknięcie pewnej drogi… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/26/u-was-szczescie-u-nas-wszystko-zaplanowane/

09. 09. 18 r. Warszawa.

Wracamy do Warszawy. I nawet się z tego cieszę. 

  • To muzeum mnie dobiło. Strasznie się tam zmęczyłem, wyeksploatowałem emocjonalnie. Papież jest taki doskonały, najlepszy uczeń i w ogóle, a ja taka miernota… Bóg chyba się pomylił… – Piotr zaczyna.
  • To co zrobisz, aby się zmienić ?
  • Smakowały ci te naleśniczki ?
  • Wiesz co znaczy umiar ?
  • ……. – uśmiałam się teraz.

Piotr na śniadaniu w hotelu napasł się za miesiąc, bo zawsze ma ekonomiczne wytłumaczenie; zapłacone to trzeba korzystać. Teraz się ledwo rusza.

  • Dziękuję ci Ojcze za ten wyjazd, był świetny.
  • A ja dziękuję ci Homiel, że nie musiałem w Oświęcimiu płacić 100 złotych.
  • Nie można płacić za swoje miejsce pracy.
  • ???!!! – Piotrowi mina zrzedła.
  • Dziękuję ci za to.
  • Za co jeszcze ?
  • Za wszystko.
  • …… – bał się już odezwać.
  • Co w tym muzeum jest takiego, że ja autentycznie poczułam się duchowo najedzona dosłownie „po pachy” ?
  • Mówiłaś, że Pan Bóg ma swoje biuro w Częstochowie…
  • To tam ma swój oddział.

Roześmiałam się, ponieważ będąc w klasztorze w Częstochowie faktycznie powiedziałam do Piotra, że energia Boga jest tu wszechobecna i bardzo mocna. To tak jakby miał tutaj swoją centralę, swoje główne biuro w Polsce,  w którym przesiaduje, pracuje, zawiaduje, kontroluje. Powiedziałam obrazowo, aby do biznesowej głowy Piotra łatwiej to dotarło. 

  • Czy ta książka mogła się tak sama zamknąć ?
  • Oczywiście, że mogła. To zależy od siły wiatru.
  • Ale nie w tym momencie i nie w tym miejscu.
  • Jego droga się skończyła.
  • Pan Bóg ją zamknął.
  • Czułaś powiew w Kazimierzu ?
  • Taaaak – pytanie mnie zaskoczyło.

W kaplicy, za każdym razem kiedy tylko jesteśmy w Kazimierskim klasztorze, przy ołtarzu czujemy bardzo silny powiew wiatru. Wbrew temu co mówił Piotr, który zawsze był pewny, że to znak od Ojca, ja sobie tłumaczyłam, że to tylko przeciąg.

  • Przecież trzeba ci dać jakoś znak, że jesteśmy.
  • ……. – wzruszyłam się.

 

Co nieuchronne to Ja.

06. 09. 18 r. Ustroń

Postanowiliśmy pojechać do Oświęcimia. Byłam tam jako dzieciak i uznałam, że po latach muszę pojechać jeszcze raz. Inne doświadczenie i inna świadomość. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że do 10.00 można wejść indywidualnie i za darmo, a potem tylko w grupach i bilety po 50 zł od osoby. Trafiliśmy do kasy biletowej 5 minut po 10.00. Piotr do kasjerki…

  • Skierował mnie tutaj profesor historii Seroczyński i mówił, że mogę wejść za darmo… – wymyślił na poczekaniu.

Był tak przekonywający, że i ja bym uwierzyła. Kasjerka nie miała pojęcia co za Seroczyński, ja nie miałam pojęcia, ani tym bardziej Piotr, bo wziął to nazwisko kompletnie „z sufitu”. Kasjerka nie będąc pewna z kim ma do czynienia wydała Piotrowi ostatnie darmowe wejściówki.

  • To Homiel mi podrzucił to nazwisko i mnie nakręcił do gadania. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ! – był cały uradowany.
  • 100 złotych za bilety ? Pióro mi zwiędło z wrażenia.
  • Zarabiać na śmierci jest gorsze niż zarabiać w synagodze.

Wow ! A myślałam, że będzie wielkie Jego zniesmaczenie. Homiel przypomniał nam chwilę, kiedy to my byliśmy bardzo zniesmaczeni. Długo przed „erą Homiela” będąc w Krakowie zwiedzaliśmy stary Kazimierz. Chodząc tak od domu do domu natrafiliśmy na synagogę. Ponieważ nigdy w synagodze nie byliśmy, postanowiliśmy ją dogłębnie obejrzeć. Wchodzimy do środka, a na dzień dobry wita nas żydowski kapłan, czy administrator… nie wiem, zażądał za wejście odpowiedniej opłaty. Stanęliśmy jak wryci nie rozumiejąc co on do nas w ogóle mówi, choć mówił płynnie po polsku. Po prostu trudno nam było zrozumieć, że za wejście do świątyni ktoś mógłby zażądać pieniędzy. Spojrzeliśmy na siebie, spojrzeliśmy na tego człowieka i wyszliśmy nie oglądając nic. No i proszę, Homiel o tym wiedział i pamiętał.

Nasze wejściówki pozwoliły nam na swobodne zwiedzanie Ausschwitz, a potem Birkenau. Blok za blokiem, metr za metrem.

Mnóstwo ludzi z całego świata, dookoła wiele różnych języków, świetni tłumacze, świetna organizacja i wszechobecna kontrola. Duże wrażenie robiły grupy Żydów starych i młodych modlących się na każdym kroku. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie jedna Żydówka w średnim wieku, którą mijałam w korytarzu jednego z bloku. Była wstrząśnięta tak bardzo, że chodziła głośno szlochając. Nie mogła się powstrzymać i to jej ta rozpacz poruszyła mnie bardzo i uzmysłowiła ogrom cierpienia, jakim przesiąknięte jest to miejsce. Oczywiście widząc ją we łzach i ja się popłakałam. Beznadzieja…


Natrafiliśmy na blok, w którym było bardzo mało ludzi i w którym pokazywano w kilku językach archiwalne, pełne egzaltacji przemówienia Goebbelsa, Hitlera, Goeringa o potrzebie likwidowania narodu żydowskiego. 

  • No i co ty na to Homiel ? – Piotr pyta szeptem.
  • Też się tak udzielałeś. Może nie tu… panie doktorze.
  • Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś.
  • Jak ?
  • Szkoliłeś.
  • ?! – rany ! Przypomniał Deisenhofera ! Był doktorem ekonomii!

Widząc co się dzieje wyjęłam szybko swój zeszyt, aby notować.

  • Odpowiedz Mi szczerze…
  • Kto był ci bliższy ?
  • Czy ten co krzyczał po niemiecku, czy ten, który z bólu ? Powiedz szczerze.
  • …… – Piotra zamurowało.
  • No…. niestety… – zaczął się jąkać.
  • ……. – patrzę na niego i nie wierzę.
  • Poczułem przywiązanie jak usłyszałem niemiecki. Ja to podświadomie pamiętam, słuchałem tych przemówień na własne oczy – rozkłada ręce bezradnie i ze wstydem.
  • Jest bardzo dobre to, że jesteś szczery.
  • Łatwiej ci będzie zwalczyć, kiedy wiesz.

Kilka godzin później przepisując ten tekst do komputera zauważyłam, że Ojciec (a nie Homiel)  używa jakby skrótów myślowych.

  • Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś. Szkoliłeśczyli uszanuj tych, którzy zginęli przez tych, których szkolił do zabijania. Jest też w tym zdaniu coś głębszego. Kto jest bardziej winny… Ten, który zabija, czy ten który uczy zabijać ? 11 Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie». 

07. 09. 18 r. Ustroń.

Odwiedziliśmy ten sam co ostatnio urokliwy kościołek. Byliśmy kompletnie sami, więc Piotr mógł się nazwiedzać do syta. Skupił się na figurze Jezusa w złotej szacie, który stał za ołtarzem. Patrzy się i patrzy…

  • Rany, kto Mu robił te ręce ! Przecież są za duże ! – powiedział dokładnie to co pomyślałam 3 sekundy wcześniej.
  • Nie mówmy jak wyglądam.
  • Pomyślmy, że Jestem.

Przestaliśmy oceniać cokolwiek w tym kościele, usiedliśmy tylko w ławce i się pomodliliśmy.


Poszliśmy na kawę i rozmawialiśmy o wczorajszym dniu, który zrobił na nas tak mocne wrażenie.

  • Miałem dzisiaj sen. Byłem jednym z więźniów i to ja zabijałem esesmanów. Nie mogłem się powstrzymać.
  • Musisz zdać sobie sprawę, że w każdej sekundzie jesteście słyszeni i oceniani.
  • A dlaczego tak ? – pytam.
  • Bo tak.
  • Każdy włos, który wypadł Łysemu też był liczony.

p. s. Wieczorem studiując ewangelie natrafiłam na słowa, które mnie zaskoczyły. Liczony wypadający każdy włos uznałam za żart, a to słowa Jezusa;

28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. 29 Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. 30 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. 31 Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.


Rozmawiamy dalej.

  • Gdy kolejka liniowa stanęła w miejscu.. – a stanęła jadąc dzisiaj na górę Czantorię – … Pierwsze co powiedziałam to Ojcze ratuj ! Mam już to chyba w podświadomości – przyznałam.
  • Ojciec cieszy się, kiedy człowiek Go prosi. Bardzo to lubi, kiedy może pomóc. To wiara – tłumaczy Piotr.
  • I tu się nie mylisz ani w słowie w każdym zdaniu. To prawda.
  • …… – ucieszyłam się, że Ojciec jest teraz z nami i się odezwał.
  • W tej wizji ze śmieciami zostawiłaś mnie, zabrałaś wszystko i sobie pojechałaś ! – miał do mnie wyrzuty, a przecież to wizja ! Tego nawet jeszcze nie było !
    - Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/09/ojciec-silny-przybiera-rozne-postacie/
  • Musiałem się zająć chłopcem, bo on płakał !
  • Czyżbyś bał się zostać ze Mną ?
  • Nie bój się tego, co nieuchronne.
  • Co nieuchronne to ,Ja.

Wieczorem.

Obejrzeliśmy film „Nowicjat”.  Film poruszał baaaardzo ciężki temat. Im dłużej oglądałam, tym bardziej nie mogłam się zgodzić z obrazem zakonu, jaki jest tam przedstawiany. A już słowa filmowej przełożonej zakonu; musisz okazać, czy warta jesteś miłości Chrystusa... wkurzyły mnie na maksa. Co pięć minut pytałam Homiela czy tak powinno to wyglądać. Umartwianie się, biczowanie, czy to wszystko jest naprawdę potrzebne, aby być bliżej Boga, ale On milczał…

  • Wyobrażasz sobie, żebym był księdzem ? – pyta mnie Piotr w pewnym momencie.
  • W Niebie też sobie tego nie wyobrażają.

Pod koniec filmu siostra przełożona czyta najważniejsze postanowienia soboru, między innymi i to, które uzmysłowiło mi istotę rzeczy; W oczach zarówno kościoła jak i w oczach Boga status wszystkich zakonnic będzie równy statusowi każdego praktykującego katolika.

To zdanie sprawiło, że przyjrzałam się postanowieniom II Soboru bliżej. http://archwwa.pl/wiadomosci/co-sobor-watykanski-ii-wniosl-w-zycie-kosciola/ Kiedy przeanalizuje się je głębiej aż trudno sobie wyobrazić, że Kościół Katolicki  był kiedyś tak odseparowany od zwykłego człowieka i uważał się za coś nietykalnego. 

  • Hmm… Teraz rozumiem… – mówię do Piotra.
  • I teraz masz już odpowiedź.
  • Teraz rozumiem. 
  • Nie taki zakon Nam się podoba.

Duch Święty to też Ja.

04. 09. 18 r. Warszawa.

Wizja o dwóch falach, które ledwo dotykają stóp Piotra sprawdza się idealnie. Spiętrzają się problemy, ale jakoś tak się dzieje z czasem, że same się rozwiązują.

  • Pomagamy ci, żebyś nie podupadł na zdrowiu.
  • Jesteś nam potrzebny, musisz być w pełni sił.
- Rano miałem wizję; stoimy oboje u ujścia rzeki do morza. Stoimy na brzegu, widzę piasek, krzewy i takie tam…. Ty stoisz za mną jak przyklejona. Widzę dwie fale w oddali, które się zbliżają. Są coraz większe. Już zaczynam zastanawiać się czy nie uciekać. Odwracam głowę i widzę za sobą białe, otwarte drzwi i małe światło w środku. Przed sobą mam fale, które się zbliżają, a za sobą białe drzwi. Spoglądam jeszcze raz na fale i postanawiam zostać. Kiedy pierwsza fala dobija do brzegu, to ledwo moczy mi stopy. Okazała się niegroźna. Druga też, choć zmoczyła mnie bardziej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/04/16/nie-zdajesz-sobie-sprawy-co-nadchodzi/

musisz być w pełni sił ? Do czego ? Jeśli Piotr ma być zdrowy to znaczy, że przyszłość może być pełna emocji, wyczerpujących emocji.

  • Potrzebny jesteś Nam zdrowy.
  • Poruszyło mnie to.
  • A co w tym dziwnego ?
  • To nie My tobie, a ty Nam musisz pomóc, więc musisz być zdrowy i silny.
  • ????!!!! – Piotr spojrzał na mnie zagadkowo.
  • Niczym się nie przejmuj.
  • Pamiętaj, że ta fala cię nie dotknęła.
  • Dzięki Homiel.
  • Tym razem to Ja, ale wszystko to Pan zrobił.
  • Wiesz kto jest Panem.
  • Dlaczego będzie potrzebne ci zdrowie ? – pytam.
  • Ta fala była ogromna – Piotr wspomina wizję z wielką falą sięgającą kilometra, na którą ciągle czekamy. 
  • Z punktu widzenia człowieka to cię rozumiem.
  • Meta już blisko.
  • Dobiegasz do mety.
  • Jesteś zwykłym człowiekiem, jak napisał Adam i niech tak zostanie.
  • A Ola ?
  • Ola pisze. Ma burzę w mózgu, to jej przyzwyczajenie – … rzeczywiście, skrupulatnie wszystko notowałam zastanawiając się dlaczego i dlaczego.
  • Druga natura człowieka to przyzwyczajenie.

05. 09. 18 r. Ustroń.

Jedziemy do Ustronia na kilka zaledwie dni, bo nie stać nas na więcej.

  • Jestem biedny jak mysz kościelna – Piotr się użala.
  • Od kiedy mysz kościelna remonty robi ?
  • Butki sobie kupiłeś ? – wczoraj.
  • Ktoś skrzętnie notuje ile nam wykradłeś.
  • …….. – śmieję się.

Wszystko co mamy, mamy od Ojca, ciągle o tym musimy pamiętać. Jeśli Piotr kupuje sobie butki… to tylko dzięki Ojcu. Mówi się, że człowiek jest panem swego losu… Może inni, ale nie my.

  • Ale Homiel z tą kartką patience powiedział… – przypomniałam sobie.
  • Ludzie tyle prawd zapisują i nie pamiętają.
  • Jasne…
  • Prawda w oczy kole.
  • ……. – roześmiałam się.
  • No kole…

Do Ustronia jedziemy przez Częstochowę. Oczywiście skręcamy prosto do klasztoru, gdyż nie wyobrażamy sobie inaczej. Wchodząc do kaplicy, gdzie jest obraz Częstochowskiej Maryi, trafiliśmy dokładnie na rozdanie komunii. Było bardzo wcześnie, w kaplicy z 50 osób, w tym grupa Włochów, która w pewnej chwili zaczęła śpiewać na cały głos. I to było przepiękne, ponieważ siła tego chóru robiła piorunujące wrażenie. Piotr nachylił się szepcząc…

  • Zrozumiałem, że gacek nie ma takiej siły, aby uderzyć w grupę. Dlatego rozbija grupę, aby zaatakować każdego z osobna. W jedności siła.
  • Hmm… Dlatego rozbija Kościół, żeby zaatakować ? – przyszło mi do głowy.

Msza odbywała się po łacinie, ale mimo tego wszyscy doskonale wiedzieli co mają robić. Kiedy padło hasło po łacinie „przekażcie sobie znak pokoju” wszyscy łącznie z Włochami śmiało wyciągali do siebie ręce. Wszyscy w tej kapicy stali się jednością, wszyscy byli równi, nie było podziału, połączyła wszystkich łacina, której nikt nie rozumiał i Bóg, którego wszyscy kochali. Kiedy przekazywali w ten sposób swój znak pokoju przypomniały mi się słowa pewnej wizjonerki czy świętej nawet, że podczas mszy nie można podawać sobie rąk, ponieważ wtedy odwraca się uwagę od Boga. Pomyślałam teraz, że musi się kompletnie mylić, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że na chwilę, na moment wszystkie granice między ludźmi po prostu runęły. A przecież chyba o to Bogu Ojcu chodzi, aby runęły. I powiem szczerze wzruszyłam się.


Po skończonej mszy w klasztornym sklepiku kupiliśmy dla syna różaniec, tak jak nakazał nam kiedyś Ojciec.

  • Muszę poświęcić ten różaniec – przypomniał Piotr.
  • Moim zdaniem Ojciec to już zrobił.
  • Taaak, ale na wszelki wypadek muszę go poświęcić.
  • Ojcze, on Ci nie wierzy ! – żartuję.
  • To taki agent Tomek.

Usiedliśmy tuż przed głównym ołtarzem.

  • O! Duch Święty! – Piotr krzyknął na widok białego gołębia.
  • A gdzie Ja ?
  • Duch Święty to też Ja.
  • ……. – siedzieliśmy zaskoczeni.
  • Ojciec cię pyta…
  • Co czułaś ?
  • ……. – gorączkowo szukałam odpowiedzi co czułam, ale miałam prawdziwy mętlik w głowie. Musiałam się skupić, żeby złapać tą jedną myśl.
  • Że na to początek drogi.
  • To chciałem usłyszeć.
  • Tam słyszałaś pożegnanie – … w Kazimierzu.
  • Jak połączysz jedno z drugim jest to prawda.

Jedziemy do Ustronia dalej. Myślę nad słowami Ojca…

  • Błogosławieństwo na nowy początek… – zamyśliłam się.
  • Zmiany będą diametralne.
  • Zostanie twoje nazwisko, bo jakoś musisz się tutaj nazywać.
  • A żona ?
  • Żona też.
  • A dzieci ?
  • Ich się nie wyprzesz.
  • Hmm… Jestem bardzo ciekawa jak Wy to zrobicie… Z firmą, z wszystkim – trudno mi to pojąć.
  • Zdziwisz się. To musi być mistrzostwo inżynieryjne.
  • No, ba! – inżynieryjne, czyli precyzyjne.
  • Homiel, masz przewagę. Ty mnie widzisz, a Ja Cię nie.
  • A kto powiedział, że ma być sprawiedliwie ?
  • Ciesz się, że słyszysz. Inni tego nie mają.
  • To prawda… – Piotr się tak już przyzwyczaił, że uważa to za normalne.
  • Wczoraj byłeś bardzo zmęczony. W skali 1- 10 przekroczyłeś 10.
  • Zgadza się.
  • …….
  • Homiel mówi teraz, że…
  • … to pożegnanie z miejscami, w których byłeś.
  • Tak ? Międzyzdroje też ? – zdziwiłam się, gdyż tam jeździmy częściej niż gdzie indziej.
  • Tam to zawsze możesz pojechać, ale do wody już nie wejdziesz.
  • Dlaczego ?
  • Spójrz na kalendarz i powiedz kiedy… – … rzeczywiście nie ma kiedy.
  • Zapominasz o październiku.
  • A potem obudzisz się w dziwnej, nowej rzeczywistości.
  • Homiel się myli, to potrwa jeszcze.
  • Nie mam siły…  – i powiedział to takim tonem, że wybuchnęliśmy śmiechem.

Piotr zawsze wie lepiej kiedy i co…



Dopisane 08. 05. 2019 r.

  • Pamiętaj, że ta fala cię nie dotknęłabardzo wielu ludzi otrzymuje wizje z falą w roli głównej. Jak zauważyłam interpretują ją dosłownie, a wcale dosłownie zazwyczaj nie znaczy. My jak dotąd mieliśmy 4 różne wizje z falą i zawsze oznaczały one wydarzenia, który mają większy lub mniejszy wpływ na nasze życie. Pierwsza wizja to wielka fala zalewająca miasto co było ostrzeżeniem przed utratą życia (atak anafilaktyczny). Druga wizja; pływanie w morzu i nadchodząca fala było ostrzeżeniem przed zawałem. Trzecia fala wielkości kilometra jest ciągle przed nami i ma oznaczać bardzo ważne wydarzenie związane z kompletną zmianą naszego życia. Czwarta wizja z dwiema falami ostrzegały nas przez poważnymi problemami w firmie.

Tak więc wizja z falą wcale nie musi oznaczać, że dojdzie do naturalnego kataklizmu. Pamiętam pewne dość głośne wydarzenie;

W ubiegły piątek do Urzędu Miasta w Ustce i Kołobrzegu trafiło oficjalne pismo od dwóch wróżek z Łodzi Bożena Pazik, wróżka, oraz Anna Bator, jasnowidz i wizjonerka ostrzegają w nim przed olbrzymimi falami, które w połowie kwietnia mają zalać nadmorskie kurorty. Olbrzymia fala ma powstać po podwodnym trzęsieniu ziemi. Samorządowcy nie zbagatelizowali informacji i kopię listu wysłali do wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym w Słupsku. Podobny dokument trafił również do wojewódzkiego sztabu kryzysowego w Gdańsku. Możliwość wystąpienia takiego zjawiska potwierdzają również naukowcy.

Nie wiesz którymi drogami może Ojciec trafić do ciebie.

03. 09. 18 r. Warszawa.

Do kawy siedliśmy w doskonałych humorach.

  • Imię Homiel w Niebie ma już swoje stałe miejsce.
  • A właściwie co to za tajemnica ukrywać swoje imię ?
  • Strach podawać rozgłośni Wolna Europa.
  • Że niby od razu rozpowiem ? No i racja… – roześmiałam się.
  • …….
  • Już zapomniałaś co się stało wczoraj ? – Piotr mnie uspakaja.
  • Nieee… – mina mi zgasła, ale może po prostu nie chciałam pamiętać ?
  • Ciekawe… Czy nasz wyjazd do Ustronia też będzie ostatni ? – wybieramy się we wrześniu.
  • A dlaczego ma być ?
  • …….
  • Pogoda jest na zamówienie.
  • Prosiliśmy o to – rzeczywiście dzisiaj się rozpogodziło.
  • Nawet gdybyś nie prosiła, jest na zamówienie. Tak chciałem.
  • Do Kazimierza na dobrą sprawę mogliśmy jechać też w sobotę – Piotr się przekomarza.
  • Wszystkie chwyty dozwolone.
  • Dlaczego ?
  • Mieliście jechać w niedzielę.
  • Czyż nie było pięknie ?
  • To były nasze chwile.
  • A jakie mogłyby być jak nie w niedzielę, w dzień święty…
  • ……. – nie da rady z Nimi wygrać. Kręcę głową, że ma absolutnie rację.
  • Homiel cię pyta…
  • Czy jesteś gotowa na to co ma przyjść do ciebie ?
  • ?! 
  • Musisz być rozważna.
  • Kup co masz kupić, daj co masz dać i zrób co masz zrobić.
  • …… – właśnie zdałam sobie sprawę, że mówi o pieniądzach. Kup, daj, zrób…
  • Bądź rozważna i wsłuchaj się w siebie. Nie ulegaj wpływom.
  • Jasny gwint…. – pomyślałam. Słabo mi się zrobiło.
  • Mam nawet nie słuchać Piotra ?
  • A będziesz go słyszeć ?
  • ?! Co to ma znaczyć ? – pomyślałam.
  • Widzę Homiela jak skacze, śmieje się, lata góra – dól jak koło młyńskie… Z Jego skrzydeł światło iskrzy, energia, cały jest uchachany…. – Piotr jest aż zażenowany tym co widzi, ale nagle zrobił wielkie oczy i patrzy gdzieś przed siebie…
  • Widzę wielką bramę z klepek jak deski, ale to nie deski, ona jest cała ze złota… Światło na nią pada…. Jest w chmurach, wchodzę teraz przez bramę i widzę przepiękne domy, jak z bajki… Widzę ludzi pracujących… To znaczy oni coś robią. Ten, kto lubi kopać w ziemi to sobie kopie… Oni to robią z przyjemnością, są w bieli… Widziałem światło od Ojca złote, przeogromne… Wszędzie jest światło, ale bardzo przyjemne, nie razi…. Widzę Chrystusa pośród ludzi, widzę Ojca, jak odbiera swoją chwałę… – zapatrzył się w zachwycie jak małe dziecko przed choinką z tysiącami świecących prezentów.
  • A jak wyglądał Jezus ? – przerywam mu bycie w tej ekstazie, a on patrzy na mnie jakby nie do końca mnie widział.
  • W białej szacie do łydek, chodził pośród dzieci…

  • Dużo ludzi ?
  • Rzeka do Ojca… Pan Bóg jest naprawdę super, taki w porządku….
  • ……. – roześmiałam się.
  • No co…! Mówię normalnie… Zielona trawa i ciągle widzę jedno drzewo na polanie, lubię to drzewo, jest ono mi dziwnie znajome…
  • A Homiel ciągle lata i się cieszy… Uspokój się chłopie ! – Piotr jest już zdegustowany.
  • Co ty wiesz o lataniu ?!
  • Gada jak Linda ! – Piotr zdziwiony.
  • Gdybyś wiedział to co ja wiem, też byś latał.
  • To podziel się.
  • Nie mogę.
  • Jak się tak cieszy to niech wyjaśni co znaczy „żywych i umarłych” – wtrącam się.
  • Nie mam głowy do tego.
  • Cieszę się. Muszę się nacieszyć chwilą.
  • Którą chwilą ? Przecież jeszcze nie nadeszła… – miałam na myśli falę.
  • Pan Bóg dopuścił do Mnie wiedzę.
  • ……. – zdziwiłam się przeogromnie. Myślałam, że akurat On wie wszystko.

Do wieczora byłam ciężko zamyślona, poirytowana. Omijaliśmy temat Homiela podświadomie bojąc się nowych rewelacji. Ale na dłuższą metę nie dało się o tym nie myśleć.

  • Chciałabym raz zobaczyć jak lata.
  • I zobaczysz.
  • Po śmierci ?
  • Po śmierci zobaczyłaś okno ?
  • Mało w tobie wiary, a innych uczysz.
  • To tobie daliśmy odpowiedź, nie Piotrowi.
  • Nie bądź jak ci nienasyceni.
  • Jak ci, którym ciągle mało.
  • ……. – no i Homiel zirytował mnie na całego.
  • A czy ja jestem nienasycony ? – Piotr się podlizuje.
  • Spokojnie czekasz.
  • Hmm… – poczułam się nieswojo.
  • Homiel pyta …
  • Brakuje ci kartki ?
  • ……. – ramiona opadły mi z niemocy. Dwa dni temu usunęłam kartkę z komputera z napisem patience myśląc, że nie będzie mi już potrzebna.

  • Wybiórczo traktujesz to słowo.
  • Dla niektórych masz, dla niektórych nie masz.
  • …… – głupio mi się zrobiło. I ciężko, że nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd.
  • To jest lekcja, o którą nie pytałaś.
  • …… – jeszcze trochę, a się rozbeczę. Z Ojcem rozmawiam, to sobie teraz uświadomiłam.
  • I co teraz zrobisz ?
  • Dziękuję za lekcję – powiedziałam szczerze. Było mi to potrzebne.
  • Nie wtedy kiedy ty chcesz, lecz wtedy, gdy cię uczymy.

Wstałam z kanapy i zrobiłam karteczkę od nowa.

  • Dobrze zrobiłam ?
  • Richtig – przekazał Piotr.
  • To po niemiecku prawidłowo – tłumaczę mu, bo widzę, że nie ma pojęcia co mówi.
  • Poważnie ?!
  • Kartkę wyrzuciłam ze względu na to, że mi była już niepotrzebna.
  • Ze względu na Dusię, bo przyjdą ci, którzy będą szukali pomocy, a nie będziesz miała czasu dla nich.
  • Nie wiesz którymi drogami może Ojciec trafić do ciebie.
  • Każdy ma swoją rolę, ciebie przygotowuję do twojej.
  • Rozumiem…

Wiedziałam, że to nie Homiel, ale jakoś czułam się w środku skarcona niesłusznie.

  • Chcesz powiedzieć, że czujesz się urażona ?
  • Nieeee…
  • Bo na taką wyglądasz.

Schowałam się ze wstydu do łazienki, oby tylko nie słuchać i nie dawać Piotrowi satysfakcji, gdyż  cały czas miał niezły ubaw, że to w końcu ja dostaję po uszach. Zamykając za sobą drzwi zaczęłam się śmiać i cieszyć zarazem, bo to cudowny dowód na to, że Piotr faktycznie słyszy. Nagle gwałtownie otwierają się drzwi …

  • Ojciec pyta…
  • Dlaczego się śmiejesz ?
  • Bo ma rację ! – i teraz już śmieję się głośno… ze szczęścia. Ta lekcja naprawdę była mi potrzebna.

Poszłam spać, a Piotr na egzorcyzmy. Wpada po 10 minutach…

  • Ojciec kazał mi przerwać i iść do ciebie. Mam ci przekazać…
  • Bardzo cię kocham.
  • Nie bierz tak wszystkiego bardzo do siebie.

No i nie mogłam już zasnąć. 

Nie płacz, tylko się ciesz.

02. 09. 18 r. Warszawa.

Jedziemy do Kazimierza. Liczyłam na dłuższą pogawędkę, a tu cisza.

  • Homiel, powiedz coś – nie wytrzymałam.
  • Masz złe pojęcie o aniołach.
  • Myślisz, że tylko gadają ?
  • Twój Gruby jak widzisz ciągle milczy.
  • Ale wiesz, że to okazja.
  • Zawsze jest okazja.
  • No to jest teraz.
  • A teraz to nie ta okazja.
  • Czy ten wyjazd będzie udany chociaż ? – Piotr ciągłe spogląda na niebo, które chmurzy się od rana.
  • Robię wszystko, aby tak było.

Byliśmy na miejscu już o 10 rano i od razu skierowaliśmy się do zakonu. Rozpoczęła się msza, pełno ludzi, ale mimo to przecisnęliśmy się prosto do naszej małej kapliczki. Nie byliśmy tam sami. Piotr usiadł dokładnie naprzeciwko obrazu Jezusa. Ksiądz rozpoczął kazanie, a mówił o nieczystych myślach, które zatruwają dusze. Pomyślałam, że kazanie idealnie dla nas.

  • Jezus mi powiedział… – nachylił się do mnie.
  • Czyszczę cię i wysłał promień światła, który mnie przeszył na wylot.

Spojrzałam na ludzi siedzących obok, aby sprawdzić czy słyszą. I wtedy ogarnęło mnie dziwne uczucie, bardzo mocne uczucie, że to ostatni raz tu jesteśmy, usłyszałam w swoich myślach słowo „pożegnanie”. A kiedy zaczęłam wątpić w to co usłyszałam, przeszła mnie na wskroś taka energia, że włosy stanęły mi dęba. To nie mogło być ot tak sobie. Zrozumiałam, że to pożegnanie albo z tym miejscem albo z Jezusem z tego miejsca. Że coś się skończyło. To było tak przygniatające uczucie, że beczeć mi się chciało.


Godzinę później pytam…

  • Czy dobrze to czułam ? – bo nie byłam pewna.
  • To było prawdziwe.
  • Zawsze twoje przeczucia są prawdziwe.
  • Jesteś tym obdarowana.
  • Nie obdarzona, a obdarowana.
  • Jaka to różnica ? – spytałam, bo na pierwszy rzut oka wydaje się bez różnicy.
  • W niektórych językach jest to równoważne, ale to nie jest równoważne.
  • Może być obdarzona równoważne z obdarowaną, ale to nie jest prawda.
  • Muszę to sprawdzić – pomyślałam. 

Wydaje się, że obdarzona znaczy  otrzymać coś na stałe, jak np. obdarzona urodą, mądrością, rodziną. Obdarowana to otrzymywać co jakiś czas, na przykład obdarowana prezentami. Moje przeczucia się zdarzają od czasu do czasu i nie są stałą częścią mnie.


Wracamy do domu. Milczymy.

  • Dzisiejszy dzień był dniem magicznym.
  • Były to wspaniałe chwile, bo ty już wiesz.
  • ……. – oczywiście pochlipuję, bo wiem.
  • Nie płacz, tylko się ciesz.
  • Zacznie się dziać w tym roku ? – Piotr zaczyna.
  • Piotr, prawdę mówisz.

Utknęliśmy w małym korku. Piotr się wnerwił, że stać musi i ani w tył, ani w przód.

  • Czyż nie warto było ?
  • Spokojnie. Dojedziesz bez swojego szaleństwa.

Tkwiąc z bezruchu Piotr znowu zaczął wspominać swój zawał. Im dłużej o tym mówił, tym bardziej byłam przerażona, że tak było blisko.

  • Zabrakło właściwie kilka minut i byłoby po mnie. 
  • No właśnie… Dlaczego Ojciec czekał do ostatniej chwili ?
  • Czemu czekałem do ostatniej chwili ?
  • Żeby słuchać tych opowieści.
  • Zobacz jak wiele dramatyzmu było i ile to dało.
  • Czy bylibyście w Bielsku Białej ? W Ustroniu ?
  • No tak Homiel… – Piotr wzdycha.
  • Tu tatuś.
  • …… – zaczęłam się śmiać na głos, to było cudowne.
  • Nie będzie okazji jechać do Kazimierza ? Dlatego ostatni raz ? – pytam. 
  • To zdanie jest źle złożone.
  • To jak powinno być złożone ? – pytam.
  • Jak złożę, to będziesz miała odpowiedź, a tego nie chcę.
  • Już zapomnieliście o tej ścianie ? – kryształowej. Ciekawe, bo jadąc do Kazimierza właśnie sobie o niej przypomniałam.
- Zaczynasz dotykać ściany – … kryształowej. 
- Tą ścianą jestem Ja. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/14/poswiec-sie-dla-tego-swiata-i-wroc-do-mnie/
  • A co to ma do rzeczy ? – Piotr
  • Przypominam o niej.
  • A kiedy przypomina się ?
  • Kiedy coś zaczyna w życie wchodzić.
  • …….
  • Ten Adam się nie odezwał.
  • Nie ty dla niego, a on dla ciebie.

Korek się rozluźnił i Piotr postanowił nadrobić zaległości, czyli jechał maksymalnie szybko. Ktoś mu zajechał drogę, więc nerwy mu puściły no i poszła wiącha soczysta …

  • Mówisz, że boisz się Mnie to dlaczego w czynach tego nie pokazujesz ?
  • Niejednego byś załatwił, a przecież w każdym jest cząstka Mnie.
  • Bo się uczę.
  • Długo będziesz się uczyć ?
  • …… – nie wiedział co powiedzieć.
  • Rzeczywiście, chyba ostatni raz byliśmy.
  • Przecież wiecznie z tą teczką nie będziesz chodzić. Już ci to mówiłem.
  • To powinno potrwać szybko w takim razie.
  • Chwilę.


Dopisane 04. 05. 2019 r.

W Kazimierzu byliśmy wczoraj, ale już nie spotkaliśmy Jezusa „osobiście”.