29. 01. 22 r. Warszawa. Część 2.
Co to było do cholery !… Myślałam cały czas. Na kawie rozmawialiśmy głównie o tej sytuacji …
- Pojawiła się tak nagle i
- Tak od soboty dobrze było dostać kubeł zimnej wody.
- Ale na mszę zdążyliśmy.
- To się liczy.
- Poczułam, że to jakiś cykl z nią zamknęłam. Często o niej myślałam, dlaczego już jej nie ma. A teraz … – kręcę głową z niesmakiem. Gadać mi się odechciało.
- Ciekawe co mówisz, bo wczoraj usłyszałem …
- To naprawdę już …
- Boję się co nadchodzi.
- Bezgranicznie Mi ufaj.
- Wiesz co ? Jeśli miałoby się coś wydarzyć w kwietniu na święta, to Jegomość już powinien być. Pamiętaj, że Ojciec powiedział, że musisz dać jeszcze „lodziki”, a więc potrzebujesz jeszcze czas, a tu się styczeń kończy.
- Zgadza się – Piotr przytakuje.
- A jeśli jutro się wydarzy ?
- To niemożliwe.
- Nie chcesz porozważać ?
- Nie.
- Ja nie jestem cyganką.
- …. Hmm …. Ale matematyka się nie zgadza Ojcze, nie da rady do kwietnia.
- Czy to jest wyzwanie ?
- Tak ! – palnęłam bez zastanowienia.
- Ładnie się Mną bawisz.
- ……….. – zmartwiałam. Nie o to mi chodziło. Płakać mi się chciało.
- Nie, nie. Po prostu to się nie spina. Właśnie trzeźwo podchodzę.
- Jesteś już zniechęcona ?
- Już nie chcesz się „bawić w jednej piaskownicy” ?
- ……. – roześmiałam się ostrożnie.
- Już odjeżdżacie.
- … Tak naprawdę to nie wiadomo dokąd jedziemy. Może przesuwamy się kilka metrów dalej tylko – gorycz się we mnie przelewa.
- Nie o metry tu chodzi.
- Hmm …
- Pokazała ci się cyganka ?
- To były szpony, Ola.
- Nauczyłaś się czegoś, Ola ?
- Pokazała ci swoją bezwzględność, Ola. Greedy.
- Widzisz jak cię potraktowała ?
- Jak dojną krowę, najchętniej zdjęłaby skórę z tej krowy.
- Dałaś jej szal, żałujesz tego ?
- Nie.
- Ale nauczyłaś się czegoś ?
- To całe zdarzenie z tą osobą jest dla ciebie lekcją.
- To co robić ? Dawać, nie dawać ? – już miesza mi się wszystko …
- Dawać z umiarem.
- A ci, co oddają biednym całe swoje majątki ?
- Zrozumieli, że to, co mają to pustka, której ty nie masz.
- Kto jest trzeźwy u was ?
- Zdecydowanie Piotr.
- A ty może będziesz trzeźwa.
- Może czytając wiadomości (maile) od ludzi, może się zastanowisz, czy mówią prawdę.
- Ola, musisz rozważać.
- Mocna ta lekcja trzeźwości.
I zrozumiałam, że to była lekcja na czas, gdy Piotra już nie będzie. To on mnie sprowadza na ziemię, a jeśli go nie będzie, to kto będzie mnie sprowadzać ? Tylko takie doświadczenie.
Wieczorem.
- I jak się czujesz po spotkaniu z cyganką ?
- „Cyganka prawdę ci powie” …
- Szalik chciała i coś więcej.
- Czujesz się wykorzystana ? – Piotr.
- Chyba było mi to potrzebne.
30. 01. 22 r. Warszawa.
- Siedzę sobie w fotelu i słyszę …
- Jakie jest twoje imię … ?
- „Mam na imię Jenny”, mówię. Tak jak z tej piosenki. Zażartowałem sobie … – Piotr rozbawiony.
- No i co ?
- Ktoś się roześmiał ….
- … Całe szczęście – pomyślałam.
Wczoraj oglądałam; https://youtu.be/gju3Oi7WUMc?t=1032
Co prawda Ojciec nigdy nie użył słów „oświecenie sumień”, ale słowa, które używał ksiądz cytując Maryję, powiedział też kiedyś Ojciec.
- Ojcze, czy to „oświecenie sumień” będzie ? Nigdy nie miałam tych słów w naszych rozmowach.
- Dopust, kwestia słów.
- Wierzysz w to, co piszesz ? Pokrywa się ?
- Nooo … pokrywa. „Wielu się nawróci”. Ojcze, ale powiesz kiedyś ?
- Trzymam Cię Ojcze za słowo … A będzie krzyż na niebie ? - Nawróci się wielu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2022/04/18/nawroci-sie-wielu/
- Wszystko w swoim czasie, Oleńka.
- … Ojciec ma do ciebie wielką słabość.
- Ksiądz Bliźniak był bardzo przejęty – wolę zmienić temat, aby się nie rozbeczeć.
- A mnie przeraził zakonnik, zobaczył kogoś i padł.
- A taki miły człowiek. Piotr jest miły ?
- Bywa – odpowiadam zgodnie z prawdą.
- A jak byś go opisała ? Jest czego się bać ?
- Ooo … tak … – mówię po namyśle.
- Jest nieprzejednany dla wszystkich.
- ……..
- Zdążyłaś na komunię ? A miałaś nie zdążyć według niego.
- Wiedziałaś, że zdążysz. Wierzyłaś, że zdążysz.
- To prawda – byłam tego pewna i czy tą pewność dał mi wtedy Ojciec ?
- A cyganka … Kurtyna w górę …
- Taaaak … – wszystko stało się z nią jasne.