09. 09. 16 r. Warszawa.
Przyjechałam do Warszawy pełna rozczarowania. Skontaktowałam się z redakcją jednego z miesięczników religijnych przesyłając im zdjęcie Zielonego i dostałam odpowiedź w ilości równej zero. Nie rozumiem kompletnie dlaczego. Mogą nie wierzyć moim słowom, ale są jeszcze zdjęcia, które nie kłamią.
- Nie strasz ich – powiedział Homiel przy kawie.
- … Zobaczyłem obraz. Cała populacja ludzka na planecie, która zaczęła znikać, jeden po drugim … Na kontynentach pozostało po kilka osób.
- Tylu cię zrozumie.
Pięknie to pokazał i znowu musiałam przyznać Mu rację. Naprawdę nieliczni to zrozumieją. Choćbym nie wiem jak gładko i logicznie pisała, dla większości to tylko słowa.
- Dlaczego mi nic nie wychodzi ostatnio ?
- Homiel mówi …
- Powiedz jej, że dam odpowiedź jutro.
- Naprawdę Homiel ? Bo ja nie zapomnę.
- Ani Ja.
- … Nie rozumiem dlaczego chrześcijanie tak się między sobą kłócą … – to pod wpływem czytania historii chrześcijaństwa.
- Sama mówiłaś, że ledwo Chrystus odwrócił się, Oni (p.s. apostołowie) pokłócili się.
- Taka jest natura ludzka.
- Rany … – Homiel mnie faktycznie słucha, złapałam się za głowę, bo opowiadałam o tym Piotrowi jakiś czas temu w swobodnej rozmowie.
Do biura Piotra przyszedł jeden z naszych współpracowników, który od czasu do czasu wykonuje dla nas zlecenia.
- Kiedy przychodzę do pana, to zawsze wysłuchuję tutaj ewangelii. A skąd pan to wszystko wie ?
- Bo widziałem Ojca.
- Jeśli pan widział, to kim pan jest ?
Relacjonuje mi Piotr o tym wieczorem.
- No właśnie … Po co mu to mówisz ? – pytam z pretensją.
- Mów o Bogu, a nie kim jesteś.
- Bo mówisz o sobie, czy o Bogu ?
- No widzisz ?… Ale ciebie przynajmniej słuchają, a jak ja rozmawiam z ludźmi, to jak grochem o ścianę.
- Nie trać wiary, ufaj swojej intuicji.
- My nigdy cię nie opuszczamy.
- To, co dzisiaj cię martwi, jutro będzie cię cieszyć.
- Chrystus pokazał się niewielu, a sfotografował nikomu.
- Pan Bóg jest ciebie blisko, dał ci swój znak na ciele.
No i mnie zamurowało totalnie. Od urodzenia mam na skórze białe, duże znamię, o którym nigdy nie myślę.
10. 09. 16 r. Warszawa.
Rzadko mi się zdarzają sny, a wizje to już uznaję za wydarzenie.
Byłam w mieście, nie wiem jakim. Panował wielki ruch, bo w pobliżu się odbywał się jarmark. Byłam dziwnie ubrana, jak żydówka za dawnych czasów. Chusta na głowie, ciemna długa spódnica. Na ręku miałam maleńkie dziecko, niemowlaka, chłopca o jasnych włosach. Towarzyszyło mi kilka osób, ale przedstawionych w dziwny sposób. Wyglądali jak cienie. Niby ich znałam, ale w sumie to nie wiem, kim byli. Mieli mnie dla bezpieczeństwa odprowadzić do domu, jednak jeden po drugim odchodził, bo uznał, że jarmark ciekawszy. Został jeden. Trochę postał, wahał się i też w końcu odszedł. Bardziej interesowało ich to, co się dzieje w mieście, niż dziecko, które tuliłam na ręku. Nie obchodziło ich to, że było mi ciężko. Pozostaliśmy sami na pustej ulicy, a zaczęła zacinać śnieżyca. Spojrzałam na bose nogi i zauważyłam, że małe czerwone smoki, jak gryfity zaczęły kąsać moje stopy. Spojrzałam na dziecko, było bardzo spokojne, uśmiechnięta twarz, ufne oczy. Powiedziałam … Trudno, do domu wracamy sami, damy radę.
To odpowiedź Homiela, którą obiecał dać dzisiaj.
Trzymam w ręku prawdziwy skarb, ale nikt nie chce tego przyjąć, bo ciekawszy jest świat doczesny niż chłopiec o jasnych włosach. Smok to symbol diabła. Dlaczego były małe i gryzły nogi ? Bym nie mogła dalej iść drogą, którą wyznaczył Bóg; trudno, wracamy do domu sami, damy radę – ale Bóg nie daje więcej, niż człowiek jest w stanie unieść.
Pojechaliśmy do katedry. Stojąc pod krzyżem Piotr doznał ciekawej wizji.
- Szliśmy drogą przez czarne chaszcze z kolcami, w pewnym momencie chaszcze się skończyły, polanka się pojawiła, na środku była piękna złota kula, uniosła się i nas zabrała. Chaszcze wycinaliśmy razem, ty tłukłaś mieczem z prawej, ja z lewej strony. Polanka piękna, tak zielona, że chciałoby się polizać i pewnym momencie widzę na środku polany jest kula, złoto świecącą jak ze złota. Szliśmy w dwójkę. Do polanki doszliśmy, weszliśmy do światła i zniknęliśmy. Koniec wizji. Chrystus powiedział …
- Już niewiele tej drogi zostało, idę z wami.
- Bądź przy Mnie, jak Ja jestem przy tobie.
- Trzymajcie się razem.
Zwyczajowo po katedrze pojechaliśmy na kawę. Oboje byliśmy wyjątkowo zmęczeni. Piotr przedwczoraj miał kolejną z rzędu ciężką noc. Gacki tak waliły w drewniany bok łóżka, że chyba nawet sąsiedzi dwa pietra niżej musieli to słyszeć. W każdym razie jeszcze jedna stracona nocka za nami. Wczoraj z tego powodu nie miał siły się modlić, bo ze zmęczenia dosłownie padał na nos.
- … I wtedy usłyszałem od Jezusa …
- Wytrwaj.
- … To musiałem wytrwać.
- Nie musiałeś, ale wytrwałeś.
- Nie tylko Ja ci dziękuję.
- W tych słowach jest wielka siła, bo modlisz się za wszystkich, za swoich wrogów również.
- …. Też jestem skonana, usłyszałam wielką muchę o 3 w nocy i wtedy zrobiłam egzorcyzmy, to znaczy tę modlitwę egzorcyzmującą.
- Zrobiłaś więcej, niż mówisz.
- Tak ??? – ciągle mnie to dziwi, że taka modlitwa może być skuteczna.
- Kiedy to robicie, wiele dusz się zbawia.
- My tego nie wiemy.
- Ale My wiemy.
Kelnerka postawiła pod naszymi nosami wielkie kielichy lodów z bitą śmietaną. A ponieważ kielich Piotra wydawał mi się większy, doszło do mnie, że …
- … Nigdy nie schudniesz – wyraziłam swoją wątpliwość widząc te setki kalorii.
- Mono monachia … Tam bym cię umiejscowił – powiedział Homiel.
- Że co ?
- Słyszę mona monachia … – Piotr nie był pewny.
- Pierwsze słyszę – i wyjęłam telefon, by w internecie natychmiast to sprawdzić, ale pojawiła się monarchia, więc przestałam dalej szukać myśląc, że Piotr źle usłyszał.
- Tego tutaj nie znajdziesz – Homiel na to.
- Ok, w takim razie sprawdzę w domu.
- ………
- Zacząłem odkładać euro po cichu – i mówiąc to zaczął szeptać …
- Nagi przyszedłeś, nagi wrócisz …
- Rany … Czyli co ? Nie ma sensu ?
- Nie trwóż się, zaufaj bezgranicznie.
- Ci, co poszli w miasto, odkładają ... – Homiel nawiązał nagle do mojej dzisiejszej wizji … Ci, co poszli w miasto, wybrali materializm.
- Cholera, myślałem, że po cichu odłożę trochę – i znowu zaczyna szeptać.
- Kiedy chcesz powiedzieć Oli na ucho, mówisz przez Moje ucho – i pokazał jak przystawia ucho do ucha.
Lody mi się roztopiły, bo ciągle się śmiałam. Niedługo potem przypomniały mi się słowa ks. Glasa;
- Zostało im mało czasu, a mówił o diabłach.
- Co to znaczy Homiel ? – Piotr zaciekawiony.
- Czy przypadkiem jesteście razem ? – miałam wrażenie, że mówi o tym dzienniku, który będzie stanowić w przyszłości dowód na istnienie Nieba.
- Czyli coś się szykuje ?
- Szykuje się od dłuższego czasu.
- ……….
- Pliennych nie będzie – oboje zrobiliśmy wielkie oczy nie rozumiejąc.
- Co to znaczy ?
- Jeńców nie będzie – przetłumaczył Piotr, zna trochę rosyjski.
- Dlaczego powiedział to po rosyjsku ? To musi mieć jakieś znaczenie, chyba, że mu się wymsknęło.
- Wszystko ma znaczenie – Homiel nawiązał do jeńców wojennych, których Rosjanie więzili podczas (i po) II wojny światowej.
- Konwencja żadna w grę nie wchodzi, po to jest czas nauki.
- Chrystus następnym razem nie przyjdzie, żeby uczyć, ale by sądzić.
A wtedy jeńców (пленных) nie będzie, będą albo zwycięzcy, albo przegrani.
Po Grycanie poszliśmy w miasto i po drodze wstąpiliśmy na chwilę do Kościoła św. Krzyża. To tam Piotr często rozmawia z Ojcem. Tak było i tym razem.
- Twój syn ma tubę, lecz twoja jest dziesięciokrotnie większą. Rozszarpali by cię.
- …. Ojciec założył tubę na mnie – opisuje Piotr co widzi.
- I twojej żonie. Siła w waszej jedności.
Już w domu sprawdziłam co znaczy monochomachia. Monachomachia; „Wojna mnichów” Monachomachia wywołała skandal – występowała przeciw zakonom, zasobnemu życiu duchownych, próżniactwu i zacofaniu. Stanowi utrzymaną w duchu oświecenia krytykę wad społecznych, obecnych również w Kościele, czego Krasicki nigdy nie ukrywał. https://pl.wikipedia.org/wiki/Monachomachia,_czyli_Wojna_mnichów
Nigdy o tym nie słyszałam. Za każdym razem potwierdzanie słów anioła robi na mnie piorunujące wrażenie. Homiel na każdym kroku porównuje Piotra do kapłana. Zwrócił nam uwagę, że …
- Chrystus też nie był księdzem, a uczył.
Wieczorem oglądaliśmy film o zdradzie, polowaniu, nieuczciwości „Łowca” http://www.filmweb.pl/film/Łowca-2011-595571 ), a wczoraj o „Lucy” i możliwościach ludzkiego mózgu. http://www.filmweb.pl/film/Lucy-2014-687712 Homiel podsumował dwa filmy jednocześnie.
- To jest słabość tego gatunku.
- Dlaczego gatunku ? – pytam.
- Bo wiele jest nacji we wszechświecie.
- Lekko to mnie zmroziło, zabrzmiało tak bardzo… obco – Piotr na to.
- Niepotrzebnie Mój przyjacielu.
- Widziałeś Ojca ?
- Widziałem.
- Czy jest starcem z brodą ? Nie.
- Tak ludziom się pokazuje.
- ……
- Wiesz … Wolę się skupić na tym świecie, jestem na to za głupia – ta świadomość przerasta moje pojmowanie.
- Nie za głupia, lecz co może zrobić te 3 procent – zażartował.
- Tak nisko mnie oceniasz ?
- To będę wylewny, 5,5 procent.
- No to daj 10, a będę mądrzejsza.
- Wtedy wszystkie światy będą otwarte przed tobą.
Dopisane 30. 05. 2017 r.
- Nie za głupia, lecz co może zrobić te 3 procent – Homiel sobie zażartował z ludzkich teorii, ale nie zmienia to faktu, że możliwości ludzkiego mózgu nie są do końca odkryte.
- Konwencja żadna w grę nie wchodzi, po to jest czas nauki – Homiel odwołuje się do konwencji genewskiej https://pl.wikipedia.org/wiki/Konwencje_genewskie
- Pliennych nie będzie – пленных не брать – to często używany cytat. Lew Tołstoj użył tych słów w słynnej książce „Wojna i pokój” i to zapewne miał na myśli Homiel. W wojnie z piekłem nie ma miejsca na jeńców. Tutaj są jednoznaczne wybory.
- Nie strasz ich – W książce Johna Thavisa „Tajemnice watykańskich proroctw. Jak Kościół bada zjawiska nadprzyrodzone” ze zdumieniem przeczytałam fragment odnoszący się do kwestii diabła.