Słuchajcie, bo idę.

01. 12. 17 r. Warszawa.

Spałam w najlepsze, gdy obudziło mnie bardzo mocne, równomierne, spokojne, trzykrotne uderzenie. Było tak głośne, że  poderwało mnie na równe nogi. Byłam przekonana, że pochodzi z Piotra pokoju, czyli zza ściany.

  • No to, to na pewno musiał usłyszeć – pomyślałam.

Nastawiłam uszy czekając na ciąg dalszy, ale za ścianą nie usłyszałam żadnego ruchu. Zdziwiło mnie to bardzo, bo trzykrotne uderzenie było tak mocne jak wtedy, gdy zatrząsnął się dom. Sprawdziłam zegar… 4, 15 rano. Jeśli Piotr się nie obudził, zaczęłam sugerować już sobie samej, że się przesłyszałam. Nie mogłam zasnąć próbując dojść skąd pochodziło uderzenie, czy to jakiś znak i po co ? Gdy dwie godziny później Piotr się zbudził, zaczęłam go oczywiście wypytywać…

  • Słyszałeś coś w nocy ?
  • Ale co ?
  • No jak to co ? – … jak mógł tego nie słyszeć ?! Nie rozumiem.

Uwierzył mi jednak na słowo, bo nie takie rzeczy się u nas działy, ale na kawie drążyłam temat dalej.

  • Nie jestem w stanie ci to wytłumaczyć, uderzenie głuche, trzy razy …
  • Trzy razy ? – zainteresował się Piotr.
  • Kiedy się uderza trzy razy ?
  • Hmm … Skojarzyło mi się jak „sąd idzie”… albo  uderzenie laski marszałkowskiej … Ogłoszenie czegoś, coś się zacznie… – myślę głośno.
  • ….. Homiel, co to znaczy ? – pytam w końcu u źródła, bo po co mam się męczyć myśleniem.
  • Słuchajcie, bo idę.
  • … ???!!!!  – … i to nie Homiel powiedział. 

Kiedyś oglądałam rozprawę sądową z XIX wieku w W. Brytanii. Zanim wszedł sędzia, pracownik sądu uderzył laską w podłogę trzykrotnie i powiedział; proszę wstać, sąd idzie. To było moje pierwsze skojarzenie, gdy usłyszałam uderzenie. Po powrocie do domu uruchomiłam jednak internet, by sprawdzić bardziej…

1. Wirtualny młotek Caritas Do tej pory aukcje kojarzyły się z licytacją, którą kończy trzykrotne uderzenie drewnianym młotkiem.

2. Trzykrotne uderzenie laski marszałkowskiej w podłogę otwiera i zamyka obrady sejmu i … Laska już w średniowieczu była oznaką godności i władzy, tak duchownej jak i świeckiej. W Polsce od końca XIV wieku używali jej urzędnicy królewscy – marszałkowie wielcy i nadworni. Na forum izby poselskiej, zanim jeszcze wykształciła się funkcja marszałka – jak wynika za źródła ikonograficznego (ilustracji) z początku XVI wieku – laskę trzymał poseł aktualnie prowadzący obrady. Można przypuszczać, że za wzór wzięto z obrad rady królewskiej, późniejszego Senatu, gdzie marszałek wielki lub nadworny z nieodzowną laska w dłoni z upoważnienia monarchy czuwał nad formalnym tokiem obrad.

3. Trzykrotne stuknięcie laską symbolizowało trzy stany sejmujące dawnej Rzeczypospolitej, czyli króla, Senat i Izbę Poselską.


Gdy Piotr wraca wieczorem do domu, składam relację z moich poszukiwań …

  • Hmm… Może to chodzi o sąd ? Może się zacznie w końcu ? – zamyślił się.
  • Władza ludzi was nie dotyczy.
  • Władza ludzi … – musiałam zatrzymać się nad sensem tych słów.
  • Czyli … Moim zdaniem nie spodziewaj się problemów ze strony urzędu skarbowego, czy sądu. Ty podlegasz sądowi boskiemu – … to jedyne rozsądne rozwiązanie. 
  • Po prostu bądź.
  • A kiedy masz być, to nie będziesz.
  • Wstąpię po ciebie i cię zabiorę.
  • To umrę.
  • Nie umrzesz, zabiorę cię.
  • Ale Ojcze, każdy umrze.
  • Ja Swoje, a ty swoje.
  • ………. – normalnie to bym się roześmiała, ale nie było mi do śmiechu.
  • Spytałabym Ojca o to uderzenie, ale mi głupio – zaczynam szeptać do Piotra.
  • A co tu mówić ? Słyszałaś, więc sama sobie dopowiedz.
  • …….. – ciągle mi się kojarzy jako sygnał rozpoczęcia czegoś.
  • A w co uderzyło ? – bo nie byłam pewna jak interpretować.
  • Widzę drewno, dębowe mocne.
  • Zgadza się, to musiało być drewno – … huk był mocny, silny, ale głuchy, trzy wyraźne uderzenia co sekundę.
  • ……… – oboje się zamyśliliśmy.
  • Co Mały chcesz wiedzieć ?
  • Chcę wiedzieć, co chcę wiedzieć – odpowiedział pozornie bez sensu.
  • Więc wiedz, że jestem z tobą zawsze i nic się nie dzieje bez Mojej woli.
  • Co ty myślałeś przy szafie, może stać się w każdej chwili.
  • ?! A o czym myślałeś przy szafie ? – pytam z ciekawości.
  • Stałem przy szafie i się zamyśliłem. Mówię do Ojca, że już 1 grudzień i nic. Mówiłem Ojcu … Zobacz, czas mija i nic ….. Przepraszam cię Ojcze … Wiem, że możesz w każdej chwili zrobić wszystko.
  • Dokładnie tak.
  • Powiem ci coś, nic sobie już nie kupię, nie będzie mi to potrzebne – mówi do mnie. 
  • Zgadzam się, nie będzie.
  • Błogosławieni ci, co słyszą znaki.
  • W domyśle …, dane im słyszeć.

Dane słyszeć i widzieć znaki to coś zdumiewającego i cudownego. Za każdym razem jestem zaskoczona, ale Bóg Ojciec lubi robić takie niespodzianki, lubi jak się człowiek cieszy. Lubi widzieć szeroko otwarte oczy ze zdumienia i łzy radości.


  • Wczoraj poczułem ukłucie na środku mostka, miałem skurcz żyły, którą mam poprawić w przyszłym roku – Piotr rozmawia dalej. 
  • ……. – przestraszył mnie, bo już o tym zapomniałam.
  • Zanim miałbyś trafić znowu na stół, Ja cię zabiorę.
  • Odejdziesz ?! – pytam przerażona.
  • Raczej chodzi o drugą falę…
  • … Ojciec teraz do mnie mówi …
  • Wielu się przy tobie żywi...
  • . Pokazał mi moich pracowników, dostawców, nawet Mirka. Dobrze, że mi Ojciec dał te pieniądze …
- Przydałoby się trochę pieniędzy, ze 100 tys. – wzdycha, bo tyle brakuje mu na zrealizowanie zamówienia. 
- A może być 400 tysięcy ?

Myślałam, że Ojciec zażartował z tymi 400 tys. zł, po prostu „rzucił” jakąś kwotą dla przykładu, ale wczoraj Piotr dostał przelew właśnie na 400 tys.

  • Miałem na wypłaty i rachunki, mam tyle problemów teraz, dlatego nie miałem siły iść rano do kościoła – Piotr zaczyna się tłumaczyć sam przed sobą. 
  • Ojciec musiał być rozczarowany, że nie poszedłeś.
  • Choć Kościół człowiek nosi w sobie, to lubię widzieć cię w tym kościele i słuchać.

Siadłam do komputera, aby spisać notatki z zeszytu i czytam Piotrowi jeszcze raz zdanie, które zrobiło na nas  wielkie wrażenie.

  • Upomnę się o ciebie.
  • Przyjdzie pora, a potrwa to tylko chwilę, bo oddałem cię do tego świata, później cię zabiorę.
  • … Ojciec jest niesamowity.
  • Ale mam nadzieję, że jeśli cię zabierze, to na chwilę.
  • …….. – Piotr leżał na sofie i jakby życie z niego uszło.
  • Dzisiaj bolało mnie serce po zażyciu jednej tabletki. Ktoś mu polecił nowy suplement i chyba jest nie dla mnie.
  • Twój organizm jest tak skonstruowany, że masz brać tylko co niezbędne, więc nie bierz niczego nadto.
  • Ale ponoć to dobre.
  • Mały, nie wkurzaj Mnie.
  • … ???!!!! … – no …, zatkało nas, zapadła cisza.
  • To na pewno Ojciec ? – pytam niepewnie.
  • Tak, tu Tatuś.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem, gwałtownym, serdecznym.
  • Zobaczyłem, że też się śmieje.
  • …….. – i to jest przepiękne. 
  • Jeśli Ojciec ma dobry humor, to spytam … – pomyślałam szybko.
  • Znowu oglądałam o gwoździach znalezionych u Kajfasza, są od Jezusa ?
  • Nie mogę powiedzieć.
  • Dlaczego ?
  • Musisz się uczyć.
  • Kiedy sama dojdziesz do tego, zapamiętasz do końca życia.
  • Ale jak mam się dowiedzieć ?
  • Różne są źródła wiedzy.

Już wcześniej pytałam o te gwoździe, a dzisiaj zrobiłam to dla pewności;

-U Kajfasza znaleziono gwoździe, to są te gwoździe? 
-Jeśli już, doszukuj się symboliki. 
Czyli to nie te gwoździe...
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/01/masz-krzyz-mojego-syna-czego-chcesz/

To nie są gwoździe z krzyża, na którym umarł Jezus.

https://www.youtube.com/watch?v=gW7QTKgw3z8 

Rozegramy to po Mojemu, nie po twojemu.

21. 08. 16 r. Warszawa.

Piotr miał wizję. Prowadzi małą armatę strzelniczą z czterema działami i całość jedzie na drewnianych kołach. Prowadzi ją w stronę budynku, gdzie dużymi literami  jest  napisane NIP. Po lewej jego stronie stoi inny budynek z nazwą „zamówienia publiczne”. Najpierw zaczyna strzelać z działa w stronę głównego budynku wiedząc, że w środku są dwaj dyrektorzy. Gdy budynek niemal cały się rozpadł, zaczyna strzelać w stronę zamówień publicznych.                                          

Opowiadając Piotr rozsiadł się w fotelu i wydawał się bardzo zadowolony, a mnie coś zastanowiło … Po pierwsze Piotr nie powinien sam strzelać, tą sprawiedliwość wymierza tylko Niebo. Po drugie uderzyło mnie, że koło tej armaty, które prowadzi do zagłady, wyglądało jak drewniane drzwiczki do piekła, które kiedyś Piotr widział w naszym pokoju. Nie byłam pewna od kogo ta wizja pochodzi. 

  • Mam wątpliwości.
  • Homiel, wyjaśnij w takim razie – Piotr pyta, bo i sam zwątpił.
  • Jak ci wręczą broń, to ją wyrzuć, bo miecz już dostałeś.
  • … Wow, a jednak miałam rację.

Analizowanie wizji to jedna z najtrudniejszych rzeczy z jaką mam w swoim życiu do czynienia. Po tych kilku latach stałego ćwiczenia wiem, że nawet najdrobniejszy szczegół może naprowadzić interpretację na właściwy kierunek i wtedy okazuje się, że nasze pierwsze wrażenie może być całkowicie mylne. Analizowanie wizji wymaga przede wszystkim bezgranicznego zaufania, zrozumienia i wiary w Boga. Myślę, że to jest podstawa. Armata jako symbol niszczenia nie jest wiadomością z Nieba. Analizując wizje zawsze stawiam sobie najpierw pytanie, czy Oni, ci najmądrzejsi, ci przepełnieni miłością, miłosierdziem i wszechwiedzą posłużyliby się takim, a nie innym symbolem.


Byliśmy w kościele u „naszego krzyża”. Na posadzce siedziała ta sama, co zwykle kobieta. Weszliśmy i pomodliliśmy się. To nie jest już nawet śmieszne, ale Piotr chciał wyjść inną drogą, aby ją ominąć. Zauważył jednak, że podeszła do niej  starsza kobiecina. Pochyliła się  i spytała …

  • Ciężko masz ?

Dała jej parę groszy, choć pewnie sama niewiele miała. Piotrowi się głupio zrobiło i również wcisnął 5 zł, które miał schowane na wszelki wypadek w kieszeni. Nie był poruszony tym, że dała jej być może swój ostatni grosz, ale jej słowami. Jezus do tej pory cały czas milczał, a teraz powiedział … 

  • I co ? Dodała ci śmiałości ?
  • A to ty powinieneś dawać śmiałość.

Cierpliwie czekam, kiedy z Nieba na Piotra spadnie jakiś grom, bo nauki, jakie dostaje starczają mu ledwie na pięć minut. Jeśli uda Im się zmienić Piotra, to w Niebie zorganizują wielkie święto. … Tego jestem pewna. 


W Ikei przy śniadaniu rozmawialiśmy o przyszłości i o tym, co nam szykują.

  • Nauczymy cię latać.
  • Dosłownie ? – zażartowałam, a Piotr popukał się w czoło, że głupoty mówię.
  • Mam nadzieję, że nie będę przerażony.
  • Staniesz się tym, którego nie znasz.
  • Wbrew pozorom odnajdziesz spokój.
  • Hmm … – chcą chyba powiedzieć, że Piotr nie zna siebie do końca.

Poszliśmy do kina na nową wersję „Ben Hur” http://www.filmweb.pl/film/Ben-Hur-2016-679424 Czekając na seans, a byliśmy sami, nasza rozmowa zeszła na kwestię Żydów.

  • Żydzi nie wierzą w Chrystusa, lecz wielu z nich przechodzi na wiarę Chrystusa.

W filmie jedną z piękniejszych scen jest chwila, w której Ben Hur żegna się ze swoim zwycięskim koniem.

Ten biały koń skojarzył mi się z samym Niebem. W tej samej chwili Piotr miał ciekawą rozmowę.

  • Ojcze, ja jestem cały dla Ciebie …
  • Wiem, Mały.
  • Ale rozegramy to po Mojemu, nie po twojemu.
  • Niech tak będzie.

Słowo rozegramy ma swoje tutaj szczególne znaczenie. Pożegnanie z koniem to końcowa scena pościgu rydwanów, który został rozegrany według założonej wcześniej strategii (Ben Hur uczy się ścigania rydwanami i jego mentorem jest doświadczony Ilderim). Zwycięża zakład, bo działał zgodnie z przyjętym planem.



22. 08. 16 r. Warszawa.

Piotr chodzi ostatnio mocno zamyślony. Nawet na kawie prawie się nie odzywał.

  • Homiel mi mówi …
  • Wytrwaj, to już długo nie potrwa według czasu ziemskiego.
  • Co dalej ?
  • W drogę.
  • Co to znaczy ?
  • ……..
  • Ważyłem się na tej nowej wadze … – kupiliśmy nową wagę, bo dotychczasowa zaczęła szaleć.
  • Od nowej wagi, wagi ci nie ubędzie.
  • Widzę, że Homiel ma humor dzisiaj – zaczynam się śmiać.
  • Gdybym pił, też byłbym ciągle wesoły – Piotr lekko zgryźliwie.
  • Czyści duchem nie skalają się alkoholem.
  • Ciekawe … – pomyślałam, bo oboje jesteśmy abstynentami.
  • Za Chrystusa często pito alkohol, musieli chyba chodzić ciągle podpici ? – znowu pytam. 
  • Wtedy zamożni pili wino, biedni pili wodę.
  • Czytałam w jakimś opracowaniu napisanym przez księdza, że jako cieśla Jezus dobrze zarabiał.
  • Na których komiksach ten ksiądz szkolony ?
  • To biedaczek …
  • Sam mówił, że nie ma gdzie głowy przyłożyć, czy tak mówi zamożny człowiek ?
  • …… – i w tej chwili szczęka mi opadła. Homiel opowiadał o Jezusie tak, jakby to było zaledwie wczoraj. 

Piotr zaczął narzekać na swoich ludzi, że są bezwolni i nie potrafią samodzielnie podejmować decyzji.

  • Znając ciebie też na ich miejscu bałabym się podejmować decyzje. Ty wszystko musisz kontrolować … Ale nie mów ludziom, że wyjeżdżasz – za parę dni wracamy do Szczecina. 
  • Daj im odczuć, że bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze – przypomniałam sobie słowa Homiela.
  • Hmm …. Czy kobieta powinna pracować ? – pytam.
  • Powinna coś robić, dzieci pozostawiać … – pokazał obraz chłopca narkomana. Chciał w ten sposób powiedzieć, że dzieci nie pilnowane mogą zejść na złą drogę.
  • To jest nierealne w dzisiejszych czasach, kiedy trzeba opłacać wszystkie rachunki – Piotr odpowiada rzeczowo i ma rację.
  • Przywróć ustalony porządek – Homiel powtórzył słowa, które codziennie powtarzamy w modlitwie.
  • O to się modlisz codziennie.
  • Mąż pracuje, żona pracuje w domu.
  • Nie wiesz, powiadam ci, kto ciężej pracuje.
  • Święta racja! –  i już oczami wyobraźni widzę miny tych wszystkich feministek, które by to słyszały.

Na koniec naszej kawy opowiadam Piotrowi o rozmowie przeprowadzanej z kwiaciarką. Nie sama rozmowa była istotna, lecz wyjątkowa życzliwość tej kobiety, co w tym mieście jest dość unikalne.

  • W każdym mieście są życzliwi ludzie – mówi Piotr wzruszając ramionami.
  • Nie miasto, a świat jest twoim domem.

Wieczorem.

Piotr po ciężkim dniu w pracy rozłożył się wygodnie na kanapie i otępiałym wzrokiem oglądał TV. W pewnym momencie się ożywił.

  • W pracy o 15.00 poczułem obecność gacków. W głowie zbudowałem zbroję, którą się opasałem od stóp do głów. Poczułem wielką siłę piekła, a wtedy wypuściłem z siebie gigantyczną energię, bo chciałem rozwalić to towarzystwo. Ale najpierw spytałem Ojca …
  • Ojcze mogę ?
  • Na nic wszystkie nauki.
  • Dlatego Mój Syn powiedział ci, byś się uczył, nie walczył.
  • … No widzisz ? Nie uczysz się – przypomniałam sobie czego dotyczą te słowa.   
Ciągle załatwiam gacki, macham tym mieczem w tą i wewte, a On w kremowej szacie ciągle idzie spokojnie dalej! Kiedy demony w końcu dopadły do Niego, trzymając ciągle swoją księgę w prawej ręce, spokojnie uniósł lewą rękę do góry i ich zatrzymał, nawet na nich nie spojrzał, bo cały czas czytał tę księgę! Wszystkie demony odskoczyły na tysiące kilometrów, nie zabijał ich, ale odsunął od siebie. Miał przy tym w sobie tyle spokoju, tyle spokoju…. 
- Po co ja ci jestem potrzeby, wszystko zrobisz sam ? – spytałem ciągle zdenerwowany. 
- Nie jesteś tylko po to, żeby walczyć, ale żeby się uczyć.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/26/okaleczasz-siebie-okaleczasz-mnie/

Piotr relacjonował dzisiejsze wydarzenie i jednocześnie pogłośnił ekran telewizora. Spojrzałam na niego zdziwiona.

  • Oglądasz TV i jednocześnie mówisz o Ojcu ? – wierzyć mi się nie chce …
  • . Wiesz co teraz usłyszałem ? – Piotr się natychmiast wyprostował, a ja zrozumiałam, że to coś ważnego.
  • Mały … Ja nie mogę konkurować z telewizją, a ty nie jesteś aż taka gwiazda.
  • Ojcze wybacz mi.
  • Nie robię nic innego, jak tylko ci wybaczam.
  • Tęsknota większa niż grzechy.

Oboje się wzruszyliśmy. Baliśmy się odezwać i nastała cisza. Bojąc się odezwać, oglądaliśmy TV dalej. Pokazano wielką nowojorską bibliotekę.

  • Nie mógłbym pracować w bibliotece.
  • Tak mówi człowiek czynu, nie myślunku.
  • Myślunku ? Chyba pomyślunku ! – Piotr poprawia.
  • Pomyśleć, a myśleć to wielka różnica.
  • …… –  mistrzowska odpowiedź. Ja się nie odzywam na wszelki wypadek, bo nie jestem pewna z Kim rozmawia Piotr.
  • Płacicie sobie tam na Górze za różne uczynki ?
  • Każdy ma swoje zadania.
  • U Nas się nie płaci, u Nas się jest.

Siedzieliśmy tak sobie dyskutując już o bieżących sprawach biznesowych, kiedy Piotr się wyprostował znowu.

  • Ktoś przeszedł w długiej białej szacie, miał długie włosy … Usłyszałem … 
  • Czas zdjąć przesłonę.



Dopisane 18. 05. 2017 r. 

  • Sam mówił, że nie ma gdzie głowy przyłożyć – Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę [jeziora]. A przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: „Nauczycielu, pójdę za tobą, dokądkolwiek się udasz”. Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają nory, a ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć” (Mt 8,18–20).

  • Czas zdjąć przesłonę – kojarzy mi się głównie z jednym. Robiąc zdjęcie Zielonego byłam 3 lata temu pewna, że dał się złapać. Kilka miesięcy później Homiel wytłumaczył, że nie dał się złapać, ale, że przesłona została zdjęta. Czyli aparat fotograficzny telefonu uchwycił to, co zostało nam na chwile odsłonięte. Piotr myśli, że kupując mi nowocześniejszy telefon czy aparat fotograficzny zacznę robić zdjęcia wszystkiego, co ludzkie oko nie łapie. Otóż nie. Aparat fotograficzny uchwyci Ich świat wtedy, gdy Oni na to pozwolą.

Przesłona według Homiela to nie tylko granica między naszymi światami, ale także „granica” powstrzymująca jakieś wydarzenia. Kojarzy mi się to z otwieraną bramką w boksach startowych.