Zdrada bardzo boli, ale musi być nauka.

27. 06. 18 r. Warszawa.

Coraz rzadziej rozmawiamy o Marcinie. Co prawda Piotr ciągle chodzi zamyślony, ale trudno powiedzieć gdzie krążą jego myśli.

  • O czym myślisz ? – zaczepiam go dla sprawdzenia.
  • O bramie wjazdowej. Jak ją zamontować.
  • Spytaj Ojca, może mają w Niebie fachowca to ci pomoże – żartuję.
  • Nie mają, po co Im wjazdy – odpowiada poważnie.
  • To byś się zdziwił ile u Nas wjazdów.
  • A po co Wam ?
  • Na samochody.
  • To macie jednak auta. A jakie macie marki ? – Piotr się zainteresował.
  • Niebiańskie.
  • A ile mają koni ?
  • Jednego.
  • ……. – … zaczynam się dusić ze śmiechu, bo Homiel żartuje. Piotr też o tym wie, ale brnie dalej z czystej przyjemności.
  • I wystarczy ?
  • Wystarczy.
  • A to są konie jak u nas ?
  • Nie. To niebiańskie konie.
  • A ile pali ?
  • Chcesz, żeby w niebie palili ? Ta domena należy do piekła.
  • A kto prowadzi ?
  • No… anioły.
  • A gdzie jadą ?
  • Na ryby.
  • Łowią ryby ?
  • Są z rybami.
  • Przecież macie skrzydła, po co wam auta ?
  • Ale po co mam latać, jak mogę jechać ?
  • …….. – śmieję się, bo Homiel sobie kpi na całego, ale w ten sposobi Piotr całkowicie się rozluźnił.
  • … On ci już nie zaszkodzi.
  • Nie ?
  • Nie jest w stanie.
  • Zdradził cię z chciwości.
  • Zostaw go, niech idzie gdzie chce. Zostaw.
  • …….. – Piotr westchnął. A jednak to w nim ciągle tkwiło.
  • Wczoraj odprawiłem egzorcyzmy w 20 minut.
  • To było tempo… !

Wieczorem.

  • Wiesz… Wczoraj Ojciec powiedział mi, że…
  • Tajemnica życia ziemi to tajemnica jądra ziemi. Jego żywotność maleje.
  • O! To ciekawe… Istnieje taka teoria – … świtało mi gdzieś w głowie.
  • I co dalej ?
  • Nic – wzrusza ramionami.
  • Mówiłem Ojcu, że jestem zmęczony i że nie wiem, czy moje serce da radę przetrzymać do końca.
  • I co ?
  • Założysz się ? … powiedział.
  • Założyłeś się ? – pytam ze śmiechem pamiętając wszystkie doświadczenia z zakładami.
  • Coś ty, już nie.
  • … Wiesz co teraz usłyszałem ?
  • Nie martw się.
  • Co masz zrobić zrobisz, zanim stanie się co ma się stać.
  • Hmm… – ciągle te tajemnice…
  • Ojciec powiedział, żebym się modliła, aby nie zabrał mi pamięci.
  • Zabiorę na chwilę.
  • Ale jak? Stracę świadomość w wypadku na przykład ? – moja wyobraźnia tego nie ogarnia.
  • Nie widzę u ciebie wypadku.

28. 06. 18 r. Warszawa.

Miałam nadzieję, że Piotrowi przeszło przynajmniej trochę, ale on nadal rozpamiętuje Marcina. Siedzi na kanapie wgapiony w TV i prawie się nie odzywa.

  • Gdybym nie złapał tego co nabroił, to wiesz co by było.
  • Mówisz o nim ?
  • Dobrze wiesz, o kim mówię.
  • Nie ujdzie mu to na sucho.
  • Zdrada bardzo boli, ale musi być nauka.
  • Uczy się zdradzający i zdradzany.
  • …….
  • Ojciec jest bardzo stanowczym facetem – Piotr do mnie niemal szeptem.
  • Nie podlizuj się.
  • Stwierdzam tylko fakt.
  • Ty zawsze stwierdzasz tylko fakty.

Zadzwoniła moja mama, więc ściszyłam telewizor co było wielce ryzykowne, ponieważ trwał mundialowy mecz. Pół godziny później zadzwoniła Krysia i zupełnie nieświadomie zrobiłam telewizor głośniej, co doprowadziło Piotra niemal do furii. Moją mamusię musiałam słyszeć dobrze, ale teściową już niekoniecznie. 

  • Dlaczego nie ściszasz, kiedy ona dzwoni ?!!! – zrobił mi awanturę.
  • Ojcze, czy Piotr nie przesadza ? – próbuję się bronić.
  • Czy ma rację, czy nie ?
  • Noooo ma.
  • To po co Mnie wołasz ?
  • ……. – roześmiałam się.

Głupio mi było, więc zapatrzyłam się w TV udając, że nic się nie stało. Zauważyłam, że wzrok mi się pogorszył i nie widzę napisów.

  • Na starość będę gruba i ślepa – mówię do siebie.
  • Tak jak poprawi ci się przemiana materii, tak poprawi ci się wzrok.
  • Byłoby miło – ucieszyłam się.
  • Dla kogo ?
  • Po to, żebyś dobrze pisała, czy widziała co piszesz ?
  • ……. – znowu wybuchłam śmiechem.

Dobrze pisać dla Ojca, ale moje odręczne notatki wyglądają koszmarnie. Mając taki wzrok często nie wiem co piszę, same bazgroły.


Zapadła cisza. Długo myślałam jak tu Piotra ożywić…

  • Zauważ, że przed sprawą z Marcinem nie dostałeś żadnego ostrzeżenia, a zazwyczaj dostajesz jak ktoś chce cię oszukać. Jaki wniosek ? Że to musiało się stać !
  • Hmm… Powiem tak. Nie chciałbym być na jego miejscu – powiedział twardo. Spojrzałam na niego i zrozumiałam, że mówił poważnie. Gdyby tylko dano mu władzę to…
  • Póki co zatrzymałem wyroki Piotra.
  • To nie byłaby nauka, a byłaby miazga.
  • Tu jest sędziapowtarza Ojciec wskazując Siebie.
  • ……..
  • Od dwóch dni słyszę…
  • Juda, zdradziłeś syna człowieczego.
  • Nie Judasz ?
  • Juda.

Piotr sprawdził w „Pasji” jak to brzmiało faktycznie, a brzmi Juda. Po aramejsku.


Po egzorcyzmach.

  • Dzisiaj modlitwa mi nie szła. Nie mogłem się skupić. Na koniec usłyszałem…
  • No ! Skończyłeś modlitwę. Na piątkę to nie było.
  • Nie było ? … Pytam i wtedy odzywa się ktoś jeszcze.
  • Na trzy z plusem.
  • Bez plusa… Mówi Ojciec.
  • ….Wyobrażasz sobie ?! Dyskutowali między sobą… !   – wybałusza oczy. 
  • Kto był bardziej surowy, Ojciec czy Jezus ? – sytuacja mnie rozbawiła.
  • Nie wiem.
  • Myślę, że Ojciec – ryzykuję.
  • Nie wiem.
  • Możesz się dowiedzieć ?
  • Co ma się dowiedzieć, kiedy już powiedziałaś.
  • Mój Syn dał na zachętę.
  • ???!!! 
  • Chrystus to chodząca dobroć.
  • Chcesz powiedzieć, że jestem zły ?
  • Nieeee, tak sobie mówię…
  • … Lepiej  czasem się jednak nie odzywać… – szepcze do mnie ze strachem w oczach.

Judaszu, zdradziłeś syna człowieczego…

25. 06. 18 r. Warszawa.

Wieczorem. Córka dzwoni do nas, aby pogadać z Homielem.

  • Homiel, mam urodziny.
  • Całe Niebo składa ci najlepsze życzenia.
  • ……. – … rozpłakała się oczywiście i nic dziwnego, ja też się rozpłakałam. Naprawdę niewiele trzeba, aby się rozbeczeć.
  • Jesteś drzewem szczęścia. Dostaniesz na urodziny prezent.
  • Będziesz coraz lepiej słyszeć, coraz lepiej wiedzieć.
  • Wow, a widzisz ? Już zaczynasz ! – cieszę się przypominając jej o Balisto, książce i dzwonku sprzed kilku dni.
  • Ola, to początek.
  • Ona naprawdę będzie dużo słyszeć, a czegoż się spodziewać po takich rodzicach.
  • Hmm …

Córka mniej więcej co dwa lata wyjeżdża na Wyspy Kanaryjskie, aby odpocząć. Ma tam koleżankę, utarte swoje ścieżki, więc odkłada pieniądze przez kilka miesięcy i wyjeżdża.

  • Czy ten wyjazd będzie inny ? – pyta z ciekawości.
  • Trudno nazwać to wycieczką. Postanowione, że jedziesz.
  • O pieniądze się nie martw, Łysy coś wykombinuje.
  • Nic nie dzieje się bez powodu.
  • Jesteś prawdą. Bardzo cię kocham.

Jestem pewna, że to nie Homiel. (p.s. sprawdziło się w 100%)



26. 06. 18 r. Warszawa.

  • Na mszy po komunii usłyszałem coś dziwnego…
  • Na powrót przyjmuję cię do stanu Naszego.
  • Hmm … Dziwne – przyznałam.
  • Co to znaczy ?
  • Jaki możemy mieć stan … Ciekły, gazowy, stan gotowości, stan kapłański, duchowny … Wiele opcji … Nie wiem … – skończyły mi się pomysły. 
  • ……..
  • Oj Ojcze … – westchnęłam zamyślając się ogólnie nad życiem.
  • To jest okres przed falą.
  • Ile to będzie trwało ? – ledwo Piotr spytał, gdy pomyślałam, że pyta niepotrzebnie, bo i tak się nie dowie.
  • Nie bądź taki jak twoja żona.
  • Jak wyglądał ten okres przed falą w twojej wizji ?
  • Trudno mi się pływało, ciągle pobierałem wody w usta, ale pływałem.
  • Czyli żyłeś normalnie, ale trudniej. To by się zgadzało, bo teraz masz serce słabsze i dlatego masz trudniej. Trudniej ci znosić wszystko.
  • Męczyłem się pływaniem, to prawda. 

  • A kiedy byłeś na fali, to jak się czułeś ?
  • Poczułem się fantastycznie, a potem wystrzeliłem w kosmos i po jakiejś chwili opadłem na kolana.
  • Czyli to są 2 etapy. Byłeś przez jakiś czas na fali i potem wystrzał.
  • Przestanę istnieć – Piotr na to.
  • Tego ci obiecać nie mogę.
  • Wróg u bram, a ty chcesz przestać istnieć ?!
  • Jak ty to sobie wyobrażasz ?!
  • ………. – ucichliśmy przestraszeni.

Po południu Piotr przyszedł totalnie zdołowany. Rzucił teczkę w kąt …

  • Ale mi wbito nóż w serce ! – … i padł ciężko na kanapę.
  • Co się stało ?!
  • Dowiedziałem się, że Marcin pracuje u mojej konkurencji. Ukradł nam dane z firmy, namiary i robi teraz przetargi. Wygrał z nami 3 przetargi. Zna nasze ceny, wszystko…. – był naprawdę zdołowany.
- Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję.… Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany.  - ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie.  Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się . 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/28/bylo-tak-jak-mialo-byc-i-bedzie-jak-ma-byc/ 
  • A rozmawiałem z nim, pytałem, czy idzie do konkurencji, to się zarzekał, że nie … Okłamał mnie w żywe oczy … A ja mu tak pomogłem, pieniądze na mieszkanie dałem … – Piotr nie mógł uwierzyć. Był dogłębnie rozgoryczony.
  • Ale się fatalnie czuję … – siedział w ciszy, a ja nie wiedziałam jak go pocieszyć.
  • Widocznie tak Ojciec chciał – mówię, ale czy to jest pocieszenie ?
  • Wiem, ale to boli …
  • … Teraz ktoś mówi …
  • Judaszu, zdradziłeś syna człowieczego …
  • ???!!!! – zbaraniałam.
  • Nie Ktoś, ale chyba słyszysz Jezusa – byłam zaskoczona.
  • Piotr, wiesz jak to już jest być zdradzonym.
  • Sprzedano cię za 30 srebrników.
  • ……… – chwyciłam swój zeszyt i zaczęłam notować. 

Szybko zdałam sobie sprawę, że dzieje się coś niezwykłego i pięknego zarazem. Marcin przeszedł do konkurencji, bo dostał tam służbowe auto i większe pieniądze. Dostał „srebrniki”.

  • Sprzedał się za auto – Piotr kręci głową w amoku.
  • Nie Piotr, za srebrniki. A miał u ciebie wszystko.
  • Judasz też miał wszystko.
  • Piotr, to będzie dla Andrzeja lekcja. Jezus przyrównał go do Judasza.
  • Ale ja nie chcę, żeby się wieszał.
  • Przecież nie o wieszanie chodzi, on zrozumie swój błąd – szybko mu tłumaczę.
  • Czy chcesz powiedzieć, że chodzi ci o syna marnotrawnego ?
  • ……… – uśmiechnęłam się.
  • Zanim Judasz się powiesił, zrozumiał, co uczynił.
  • Przyjmiesz go, kiedy się nauczy ?
  • No nie wiem, raczej nie.
  • A Pan Bóg ma cię przyjąć ?
  • …….. – po moim plecach mrowie przeleciało.
  • Ale Panie Boże, to jest nie w porządku.
  • Byłeś gorszy.
  • Ale on mnie zdradził.
  • A wiesz dlaczego cię zdradził ? Zrobił to dla ciebie.
  • Dla mnie ?
  • Żebyś się nauczył.
  • Daj spokój Ojcze … Nie mogę go przyjąć z powrotem.
  • Zrobisz, co będziesz czuł.
  • Ojcze, no nie bądź taki … Dałem mu wszystko.
  • Ja też dałem ci wszystko.

Piotr się wyprostował i w sekundę przestał narzekać. Takie otrzeźwienie było mu potrzebne.

  • Życzę mu, żeby mu się wiodło jak najlepiej.
  • Ale nie będzie mu się wiodło najlepiej.
  • Ty już nauczyłeś swoich ludzi. 

Od lipca wchodzi w życie ustawa o podzielnej płatności, co jest wielkim utrudnieniem w prowadzeniu firmy i przetargów. Marcin odszedł z początkiem lipca, Piotr nie zdążył go nauczył jak się w tych nowych warunkach poruszać. Ta podzielność wymaga od firmy zupełnie innego zarządzania kosztami. Wiele przetargów będzie nieopłacalnych. 

  • On tego jeszcze nie wie.
  • ……. – widzę, że Piotr już jest spokojniejszy.
  • Przysięgał mi, że nie idzie do konkurencji, dlatego byłem tak rozczarowany. W cztery oczy z nim rozmawiałem !!!
  • ……… – teraz dopiero naprawdę zrozumiałam jego rozgoryczenie. Mnie by szlag trafił na miejscu.
  • A jak wróci, co zrobisz ?
  • To zależy co powie Ojciec.
  • A jak nic nie powie ?
  • … To zależy.
  • Zrobię, co karzesz. Jestem tylko pionkiem.
  • Jak ty Mnie rozczuliłeś, jesteś tylko pionkiem …
  • Widziałem Jezusa, jak był rozczarowany Judaszem …
  • Teraz już wiesz jak czuje się człowiek zdradzony …

  • Strasznie się czuję.
  • Lecz pocieszę cię, długo to nie potrwa.
  • Rób swoje.
  • Nic nie rób przeciw niemu, bo Ojciec mu drogę wyznaczył.
  • Może wróci do ciebie, a może pójdzie dalej.
  • To Ojciec drogę mu wytyczył.
  • Nie minie koniec roku, a już go w tej firmie nie będzie.
  • Nie sądzę, wygra kontrakty to nie będą chcieli go puścić.
  • Więc niech wygra.
  • Czy zawsze trzeba i odpuszczać takim ludziom ? – pytam.
  • Sprawiedliwość należy do Ojca.
  • ……..
  • Nie mogę tego przetrawić.
  • Nie możesz ?
  • Nie mogę.
  • Powiem ci nie po chrześcijańsku …, olej to.



Dopisane 09. 03. 2019 r.

  • Judasz też miał wszystko.

Sytuacja z Marcinem była wstępem do tej niesamowitej rozmowy, która zawierała kilka lekcji naraz. Piotr w danym momencie był zdecydowany uruchomić postępowanie sądowe i już rozmawiał z naszym prawnikiem. Po tym co usłyszał całkowicie jednak zmienił decyzję. Sprawiedliwość oddał Ojcu. I co dalej… Konkurencja, firma z wieloletnim stażem działalności podzieliła się na mniejsze z powodu kłótni właścicieli. Przestała wygrywać, a ponosić koszty. Z tego co wiemy obecnie, Marcin lekko nie ma. Piotr przestał się nim interesować, choć spotykają się czasami w konkursach przetargowych. Każdy robi swoje.

Sprawa Marcina nauczyła nas znowu, że nic nie dzieje się bez powodu i bez celu. Nauczyła nas cierpliwości i zaufania.

Każdy z nas ma swojego „Judasza”. Jeśli mu wybaczymy, to i Bóg nam wybaczy… I tego przede wszystkim nauczyła nas ta rozmowa.

Istnieje tzw. Ewangelia wg Judasza. Narobiła wiele szumu w świecie biblistów, ponieważ według niej Judasz nie zdradził Jezusa, ale wydał go na Jego własne życzenie. Wielokrotnie o to pytałam, czy to prawda, ale odpowiedzi nie uzyskałam do czasu tej rozmowy.

Gdyby faktycznie tak było jak opisuje ta ewangelia, Jezus nie powinien mieć do Judasza żalu. A jednak powiedział…

  • Piotr, wiesz jak to już jest być zdradzonym.

A gdzie miejsce dla Mnie ?

20. 06. 18 r. Warszawa.

W ostatnich dniach ciepło się zrobiło, śpimy więc przy otwartych oknach, a to z kolei spowodowało, że uliczny hałas nie dał nam spać. Oboje jesteśmy wymęczeni. Siedzimy na kawie i kompletnie nic nam się nie chce.

  • Ojcze, jestem już naprawdę zmęczony. Dałbyś jakąś rentę i miałbym spokój.
  • A ile chcesz ?
  • 5 tys. złotych ?
  • To za mało dla nich wszystkich.
  • ……. – roześmiałam się. Ojciec rzeczywiście zna się na ekonomii. Przy utrzymaniu dwóch domów to zdecydowanie za mało.
  • To 10 ? I będę ich wszystkich lubił.
  • …….. – znowu się śmieję. Ojciec wyrzuca często Piotrowi, że unika ludzi jakby ich nie lubił.
  • Nie chcę, abyś ich wszystkich lubił.
  • Hmm…
  • Ojciec mówi, że ten mój wczorajszy ból serca to wynik dwóch kaw.
  • Jedna wystarczy.
  • Zmęczony jestem, to dlatego.
  • Tylko sąd nam został Mały, a potem wszystko już poleci.
  • …….. – kiedy tylko o tym słyszę ciarki mnie przechodzą.
  • Ojciec cię pyta…
  • Ręka przestała boleć ?
  • Taaak ! – … jestem zdziwiona i jednocześnie wniebowzięta.

Zgodnie z nakazem Ojca zaczęłam notować o co się modlę. Podczas pisania o apokalipsie prawa ręka odmówiła mi posłuszeństwa. Dostałam tak mocnego skurczu, że nie mogłam pisać na komputerze. Pomyślałam… A co mi szkodzi pomodlić się o rękę …  Opowiedziałam o tym Piotrowi, by wyjaśnić o co chodzi.

  • A widzisz ! To znaczy, że dobrze słyszę.
  • Lubię te kawy. Słucham waszych rozmów, sam czasem siedzę koło was.
  • Mały słyszy, ale nie wie co słyszy. Dobrze, że ty notujesz.
  • ……. – śmiech.

To zadziwiające… Zdarza się, że Piotr powtarza jak karabin maszynowy co słyszy, a kiedy proszę, by potworzył to pyta co ? Mówiłem coś ?… Do szału mnie tym doprowadza, bo często mam zapisane co drugie zdanie. Po protu nie nadążam z notowaniem… 

  • Szantażuję swoich ludzi, żeby się lepiej zachowywali.
  • Tak ? A ty możesz mówić o szantażu ? – jestem pełna wątpliwości. „Prorok” i szantaż ?
  • On może.
  • Pobłażasz mu Ojcze – żartuję.
  • Dużo znosi.
  • Hmm… To prawda… – i natychmiast spoważniałam.

Zakończyłam pracować na apokalipsą i jestem pod wrażeniem.

  • Gdyby nie Ojciec nie dałabym absolutnie rady – rozkładam szeroko ręce, człowiek sam nic nie jest w stanie zrobić.
  • Dobrze czytasz te kody.
  • Jesteś jednym z lepszych deszyfratorów tego tekstu.
  • Inna sprawa, że masz dobrą pomoc w postaci….
  • Zobaczyłem twój komputer.
  • Zgadza się, nowa technologia mi pomaga, ale to dzięki tobie Ojcze wszystko jest jasne. W ogóle… – przyszło mi teraz coś do głowy…
  • Mam wrażenie Ojcze, że tak to zaplanowałeś. Tajemnice tego świata ujrzą światło dzienne dzięki technice. Gdyby nie internet, nie miałabym do niczego dostępu.
  • A gdzie miejsce dla człowieka ?
  • A gdzie miejsce dla Mnie ?
  • Ta technologia oddala nas od siebie, bo tak zamierza ten z dołu.
  • ……. – zamyśliłam się.
  • Ale technologia jest też dobra – włącza się Piotr.
  • Jest dobra dla tych co krzyczą.
  • Sam mówiłeś, że zło jest łatwe.
  • W internecie pełno jest zła, ale jest też trochę dobra – próbuję coś wywalczyć.
  • I cała w tym nadzieja.

Wieczorem. Jutro jedziemy do Szczecina i dostałam od Ojca pouczenie.

  • Daj się cieszyć jej radością, bo się cieszywzdycham. Chodzi oczywiście o Krysię, ciągle tkwi we mnie jakaś mała zadra.
  • Daj siebie.
  • Pamiętaj co powiedziała Maryja do Piotra.
  • Pamiętam.
Potem nachyliła się nade mną i spojrzała prosto w moje oczy. Zwróciłem uwagę, że miała niesamowite oczy, niebieskie, lazurowe wręcz, okrągłe i wielkie. 
- Nie wiedziałam, że jesteś tak skąpy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/19/mowisz-wszechobecny-wszechpotezny-wszechmadry-to-staram-sie/ 
  • Ciesz się jej radością, naprawisz wiele rzeczy, bo on tam też będzie.
  • Pilnuje ją biedaka.
  • Dlaczego biedaka ?
  • Bo wybrał to co zepsuł, a mógł iść dalej.
  • ?! Edziu miał iść dalej ? – próbuję zrozumieć.
  • To przywilej móc zostać. Za czystość serca.
  • Duch może widzieć ?
  • Jeśli ma taki dopust.
  • Masz być miła dla Krysi ! – Piotr strofuje mnie mocno, co mnie natychmiast rozśmiesza.
  • Wiesz jaka jest różnica miedzy tobą mały, a Mną ? Że Mnie wysłucha.
  • Oczywiście !
  • Edziu jest na niej sfokusowany. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
  • Rozumiem… – pomyślałam. Sama używam tego słowa dość często.
  • Co dalej Ojcze ? – Piotr.
  • Cieszę się, że się spotkacie.
  • Bardzo zależy Mi, żebyście ją zbudowali.
  • Wyobraź sobie, że wychodzisz z zadymionego pokoju i dostajesz morskiego powietrza…

Wzięłam sobie to do serca. Siedzieliśmy przez godzinę w ciszy, ale moje myśli krążyły wokół apokalipsy.

  • Ojciec cię teraz pyta…
  • Jak chcesz zakończyć swoje dzieło ?
  • I jak myślisz, czego będzie dotyczyć ?
  • …….. – wstrzymałam oddech i zaczęłam intensywnie myśleć.
  • Przydałby się jakiś mocny dowód – … kończąc zdanie zdałam sobie sprawę, że głupoty gadam, bo czyż może być coś mocniejszego niż cała ta historia ze zdjęciem Jezusa włącznie ?
  • Co myślisz o tym co Piotr usłyszał ?
  • ????!!!! – nie wiedziałam o co chodzi.
  • Dzisiaj w kościele ksiądz opowiedział historię Eliasza i… człowieka, który chwycił jego płaszcz – wyjaśnił mi Piotr.

Wtedy rzekł Eliasz do niego: «Zostańże tutaj, bo Pan posłał mnie aż do Jordanu». Elizeusz zaś odpowiedział: «Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!» I szli dalej razem. 7 A pięćdziesiąt osób z uczniów proroków poszło i stanęło z przeciwka, z dala, podczas gdy oni obydwaj przystanęli nad Jordanem. 8 Wtedy Eliasz zdjął swój płaszcz, zwinął go i uderzył wody, tak iż się rozdzieliły w obydwie strony. A oni we dwóch przeszli po suchym łożysku. 9 Kiedy zaś przeszli, rzekł Eliasz do Elizeusza: «Żądaj, co mam ci uczynić, zanim wzięty będę od ciebie». Elizeusz zaś powiedział: «Niechby – proszę – dwie części twego ducha przeszły na mnie!» 10 On zaś odrzekł: «Trudnej rzeczy zażądałeś. Jeżeli mnie ujrzysz, jak wzięty będę od ciebie, spełni się twoje życzenie; jeśli zaś nie [ujrzysz], nie spełni się». 11 Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios.12 Elizeusz zaś patrzał i wołał: «Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze». I już go więcej nie ujrzał. Ująwszy następnie szaty swoje, Elizeusz rozdarł je na dwie części 13 i podniósł płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego. Wrócił i stanął nad brzegiem Jordanu.

  • Wow… Czy mam rozumieć, że mam przejąć pałeczkę po tobie ? Kontynuować, opisać jak odejdziesz ?
  • … Ojciec się uśmiechnął i wyszedł z pokoju …
  • A był ? – byłam zdziwiona.
  • Wysoka postać w białej szacie na bosaka.
  • …….. – westchnęłam z żalem, że nigdy nic nie widzę.
  • O tym płaszczu miałaś się dowiedzieć – Piotr tłumaczy mi na spokojnie.
  • Nooo przepraszam bardzo… Sfilmuję jak odchodzisz i dam na YouTube ? – zakpiłam lekko ciągle rozżalona. Rozżalona też dlatego, że Piotr wszystko widzi i wszystko traktuje tak normalnie, że nawet z kanapy się nie podniósł, tylko leżał rozłożony.
  • Nie doceniasz słowa pisanego.

Już się nie odzywałam, przetrawiałam w sobie co usłyszałam. Piotr za to przypomniał sobie jak chciał Ojca „wykiwać”.

  • W wizji chciałem po cichu wracać do Szczecina, ale żeby się Bóg nie zorientował, to kupiłem bilet na Zieloną Górę. Wszystko to dzieje się w wizji. Wsiadłem do pociągu na Szczecin, ale udawałem, że jadę do Zielonej Góry. Jadę, cieszę się, że w końcu w Szczecinie będę, ale nagle na torach pojawia się wielka biała ręka, która zastopowała pociąg i wtedy słyszę…
  • A dokąd to ?
  • . Zrozumiałem, że do końca życia będę w Warszawie. Nie ucieknę przed Ojcem.

  • Ojca się nie da oszukać, wszystko widzi… Ale musi mieć ze mnie kabaret !… – wzdycha.
  • Jesteś jak Stańczyk.
  • Ale to był mądry błazen.
  • A kto mówi, że jesteś idiotą ?
  • … Próbowałeś Mnie oszukać.
  • Aaaa… To taki żarcik był.
  • Ja wiem, że chcesz Mnie rozbawić, ale czasami chcę, żebyś był poważny.

 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Nie uchronisz się od tego co ma być.

16. 06. 18 r. Warszawa.

Często zastanawiamy się nad tym co nadchodzi, a nie wiemy co…

  • Nie uchronisz się od tego co ma być.
  • Możesz tak bez metafor ? – Piotr myśli, że to Homiel.
  • Nie byłoby ciekawie.
  • ……. – roześmiałam się.
  • Dziękuję wam, że daliście Mnie przez siebie.
  • Jesteście Mnie blisko.
  • Tak Ojcze….
  • Stanie się coś takiego Piotr, co sprawi, że bardzo się zbliżymy do siebie.
  • Możesz być jeszcze bardziej bliżej Ojca ? – pytam zdziwiona. Nie można chyba być bliżej Ojca niż jest Piotr. 
  • Ooooo tak…
  • Na razie twoje modlitwy są z obowiązku i pomocy innym, a Ja bym chciał, żebyś to robił dla Mnie. Z miłości.
  • Cieszę się na tą chwilę.
  • A i ty konkrety zanotujesz.
  • Chciałbym, żebyś to robił z myślą o Mnie i dla Mnie, a wtedy Ja im dam o co prosisz.
  • To nie jest takie łatwe… – Piotr się zamyślił.
  • …….
  • Co się wydarzy ?
  • Będziemy znowu razem spacerować po trawie, po łące, pogadamy.


Po egzorcyzmach….

  • Jezus mi powiedział podczas modlitwy, żebym odpędzał gacki mówiąc…
  • W imię Moje wypędzam was z tego świata.
  • Hmm…
  • Ojciec cię pyta…
  • O co się modliłaś dzisiaj ?
  •  !? – …. „oż ty Karol”… Nie pamiętam.
  • Pamiętaj, że modlisz się cały czas do tego samego krzyża i to jest skuteczne.
  • Kiedy Piotr stąd odejdzie to ty nigdy tu nie wrócisz.
  • Zapisz to wszystko niewiasto.
  • Mam notować o co się modlę ? – nie bardzo rozumiem po co….
  • Pisz to kartka w kartkę.
  • Zobacz co wyjdzie po miesiącu.
  • Really !? – nadal nie rozumiem.
  • Jadwiga była bardzo bogobojna.
  • Odkryjesz swoje tajemnice.
  • Jak ta, która to pisała o co się modliła.
  •  Zobaczyłem dużą książkę i obok małą.
  • Znowu Jadwiga… Młodo umarła… – Nie można chyba być bliżej Ojca niż jest Piotr. 
  • A ile zrobiła !
  • Dzięki niej uniwersytet powstał.
  •  Zobaczyłem jak bierze do ręki skrzynie z kosztownościami, pieniędzmi …

Dzisiaj pisałam tekst o ulepieniu z gliny człowieka.

- Przestań się bać czegoś, co da ci uwolnienie. 
- Chciałbym powiedzieć przestań się bać człowieku, ale ugryzłem się w język. 
- Przecież jestem człowiekiem ! 
- Nie zostałeś zrodzony. 
- ?! Jak to? Przecież normalnie się urodziłem! 
- ... Pokazał mi jak Ojciec wziął glinę i ulepił… kogoś.
- ....... – spojrzeliśmy na siebie nic nie rozumiejąc. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/16/
  • A jak stworzyłeś anioła Ojcze ?
  • A co mi dasz za to ?
  • Wszystko.
  • Wszystko to nic. A może Nowenna ?
  • O rany….
  • Dobrze rozmawiam z ludźmi o Tobie ? – włącza się Piotr.
  • Dobrze.
  • Dobrze cię ulepiłem.

Trwały mistrzostwa świata w piłce nożnej i Piotr całkowicie „zszedł na ziemię”. Oglądałam jakiś mecz razem z nim, ale szybko mnie znudził.

  • Ojcze, kto wygra mundial ? – pytam choć obiecałam sobie, że już nigdy więcej o to nie spytam.
  • Nikomu nie powiem ! – zarzekam się. 
  • Ja też nie.
  • . – buchnęłam śmiechem.

17. 06. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj niedziela. Idziemy piechotą rano po prawie pustej Warszawie.

  • Sporo ludzi wyjechało, zobacz – Piotr zwraca mi uwagę.
  • Nie będzie to trwało wiecznie.
  • Dlaczego ?
  • Wkrótce się zarybi.
  • Ciekawe…. – pomyślałam. To kolejny dany sygnał, że liczba ludzi wrośnie. Może przez powroty.

Poszliśmy do kościoła św. Krzyża. Wiele było ludzi. Msza zakończyła się pieśnią do Archanioła Michała, co mnie zaskoczyło, ponieważ w Szczecinie tego nie ma w ogóle. Widząc ten tłum śpiewający naszła mnie pewna refleksja….

  • Zobacz… Tyle się modlą, żeby szatan spadł do piekieł, a tu nic – szepczę do Piotra.
  • Tyle się modli, żeby spadł i równie tyle się modli, żeby wrócił odpowiedział natychmiast Ojciec.

Wyjęłam zeszyt i ostentacyjnie przy wszystkich szybko to zapisałam. Niesamowicie mocne i ważne zdanie.

… równie tyle się modli, żeby wróciłNie chodzi dosłownie o satanistów, których jest tak naprawdę garstka zaledwie ( w porównaniu do całej populacji ludzi). Chodzi o tych wszystkich, którzy poprzez swoje działania, wybory sprzeciwiają się Bogu i Jego odwiecznie ustalonym zasadom.


Wieczorem. Siedzimy przed TV i czekamy na kolejny mecz.

  • Dzisiaj nad ranem Edziu mi powiedział…
  • Załatwiaj wszystko co masz i wracaj do Domu, bo jesteś potrzebny.
  • Ciekawe do czego jesteś potrzebny i co ma do tego Edziu ? – dziwię się.
  • A jak myślisz, kto przez niego przemawiał ?

Piotr znowu zaczął wspominać aniołów przy tronie, którzy nie chcieli iść.

  • Tamci wyglądali niesamowicie ! Byli przepiękni, jak arystokracja ! – ciągle jest pod wrażeniem.
  • Zależy ci, żeby być arystokracją ?
  • Mam to w dupie… 
  • …… – ratunku !  Przewracam oczami… On się nigdy nie nauczy. 
  • I takiej odpowiedzi oczekiwałem.
  • ……. – roześmialiśmy się. Bóg musiał się już przyzwyczaić do perlistych odzywek Piotra.
  • Mam naprawdę notować o co się modlę ? – nie mogłam zrozumieć po co.
  • To jest ważne.
  • Nie rozumiem…
  • Dzisiaj tego nie rozumiesz.
  • Przecież mówię „Ojcze nasz”, „Maryjo”, itd…
  • Nie do kogo, ale o co…
  • Hmm…. Dlaczego Ojciec wybierał na proroków tylko mężczyzn ?
  • Kiepsko piszą.
  • ???!!!
  • Wyobrażasz sobie kobietę w roli dyrektora i mężczyznę, który pisze ?
  • Czyli… Gdyby było u nas odwrotnie ?

Nie wyobrażam sobie. Piotr nie umie pisać, a ja zarządzać jego firmą.



Dopisane 01. 03. 2019 r.

  • Dzięki niej uniwersytet powstał – … Jadwiga wraca jak bumerang…

Kazimierz Wielki powołał Studium Generale (taka nazwa wówczas obowiązywała) 12 maja 1364. Do funkcjonowania uniwersytetu potrzebna była jednak zgoda papieża, a potem biskupa gnieźnieńskiego. Faktyczna działalność Akademii Krakowskiej rozpoczęła się jednak dopiero 3 lata po wydaniu papieskiej bulli. Wykłady prowadzono na trzech wydziałach: sztuk wyzwolonych, medycyny i prawa. Po 6 latach od założenia uczelni w 1370 roku król niespodziewanie umarł, a rozwój uczelni został wstrzymany. Ludwik Węgierski nie był zainteresowany rozwojem Akademii Krakowskiej. Dopiero po 30 latach na mocy zapisu królowej Jadwigi Władysław Jagiełło odnawia uniwersytet. Sama królowa ponadto zapisała uczelni w testamencie swój majątek – Akademia Krakowska staje się rzeczywiście jednym z ważniejszych naukowych uniwersyteckich ośrodków Europy. https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1214974,Akademia-Krakowska-–-najstarszy-uniwersytet-w-Polsce

W katedrze wawelskiej ustanowiła królowa Jadwiga kolegium szesnastu psałterzystów oddających cześć Bogu nieustannie dniem i nocą. Na dworze papieskim w Rzymie podjęła starania o odnowienie działalności Akademii Krakowskiej. W 1397 roku uzyskała pozwolenie papieskie na otwarcie wydziału teologicznego na Uniwersytecie Krakowskim. W swoim testamencie zapisała uniwersytetowi ogromne sumy (10 kg złota, osobiste klejnoty), dzięki którym wznowił on swoją działalność w 1400 roku. Odnowiony uniwersytet służy podniesieniu kultury umysłowej w Polsce. Kiedy w latach 80. XX wieku otworzono jej grobowiec, znajdujący się w Katedrze Wawelskiej, stwierdzono, że istotnie klejnoty grobowe wykonane były ze skóry i drewna. http://fara.biecz.pl/?page_id=57 Faktycznie, swoje dobra materialne trzymała w skrzyni; https://www.zsp-nowiny.pl/index.php/nasza-szkola/nasza-patronka

Taka zabawa w detektywa  to cudowna rzecz… Gdy wszystko się sprawdza… 

Stachiewicz, Piotr (1853-1938); Jadwiga przekazująca swoje klejnoty.

Bez względu na to i tak będę przy nim.

Dzisiejszy wpis chciałabym poświęcić jednej tylko sprawie. Pewnemu mailowi, który za zgodą autora tutaj w całości przedstawię. Ponieważ jest długi i zrzut screena w pełni tego nie obejmuje, część jest oryginalna, a część do-kopiowana. W treści nie wprowadzałam żadnych poprawek.

15.16. 18 r. Warszawa.

Dostałam bardzo ciekawego maila.

.. I właśnie w VI’17 roku w moim życiu pojawiło się Boże działanie, prawdziwy Różaniec i modlitwa do Matki Bożej, Chrystusa, Ducha Świętego, Michała Archanioła.

#Wizja:

W początkowej fazie odmawiania mego różańca tj. około 2 tygodnia miałem krótką ale znamienną dla mnie wizję. Widziałem w niej jakąś polanę i walkę Aniołów z Demonami, po środku tej polany stał wbity w trawiaste podłoże bardzo wysoki, drewniany pal, ostro zakończony. Nie byłoby w nim nic dziwnego z wyjątkiem tego, że ów pal dzielił się nie jako na dwie równe części odgrodzone dwoma kolorami. W dolnej części było drewno a od połowy w górę był on rdzawo-metalowy. Osobiście dla mnie to trochę dziwna konstrukcja jak na słup i nigdy wcześniej takiego pala w moim, życiu nie widziałem.

Wracając do opisu samej WIZJI:

– zobaczyłem w niej oprócz znamiennego PALA, trzy Demony, dwa z nich trzymały Anioła a trzeci Demon ugodził go śmiertelnie. Miałem niesamowite wrażenie, że to ja jestem tym Aniołem i to ja tracę życie, tak jakbym coś przegrał. Po tym zdarzeniu widziałem też inne Anioły, które się pojawiły nad trawiastym polem/łące i z powietrza wyłapywały Demon. Nadlatując na nich łapały je rękoma i unosiły je w górę w powietrze a następnie zrzucały je na wcześniej opisany PAL. Demony ginęły na tym PALU. I to był koniec mojej wizji. Poczułem lekki niepokój w mojej głowie, szybko jednak skupiłem moje myśli i dalej odmawiałem, jeszcze bardziej gorliwie różaniec w tym dniu. Modląc się do Michała Archanioła o ochronę.

Jak tylko mogłem z całego serca i sił, rzetelnie pomimo pokus – 3 x dziennie odmawiałem Nowennę, przez jej 54 dni. W tym czasie pożegnałem się z Polską i rodziną, ponieważ zostałem zmuszony do wyjazdu za chlebem na emigrację do UK (Wielka Brytania). Dalej ukończyłem zmawianie różańca już w UK. W tym czasie nie odnotowałem żadnych szczególnie ważnych w moim i tak nie kolorowym życiu zdarzeń, oprócz oczywiście samego wyjazdu do UK i wspomnianej wizji.

#Środowisko: Bardzo spodobało mi się to miejsce w którym zamieszkałem na emigracji w UK, wręcz było to dla mnie magiczne miejsce, ale niestety też i nie pozbawione elementu ciemności. Szczególnie mam tu na myśli kobiety upodabniające się do czarownic, wiedźm i mężczyzn o podobnych upodobaniach oraz dziwne, zabobonne obrzędy, które występowały tam w tym mieście tj. – Hastings w UK. [patrz załącznik: witches.jpg].

Mimo tego poznałem w tej bajkowej miejscowości innych katolików, chrześcijan, także moich rodaków ale też i anglików. Uczęszczałem do kościoła [patrz załącznik: church.jpg]. i modliłem się charyzmatycznie z moją nauczycielką j. Angielskiego, która to jest dla mnie Bożym darem a także mocno pobożną kobietą. Dodam, że w trakcie naszych spotkań także jej wspomniałem o mojej różańcowej wizji.

#Objawienia prawdy z WIZJI NOWENNY: W dniu 17 IX’17 roku, zaraz po mszy i po poświęceniu mego nowego krucyfiksa, który otrzymałem od wspomnianej nauczycielki j. angielskiego oraz po otrzymaniu niezbędnych wskazówek od bliskich znajomych chrześcijan bezpośrednio po mszy odprawionej w katolickim kościele – ruszyłem z uśmiechem na twarzy i z Bogiem w sercu na wydawać by się miało wspaniałą krajoznawczą wycieczkę, bliską z naturą i pięknymi widokami. Wszedłem na pierwsze pobliskie wzniesienie z klifem i ku moim oczom ukazał się niesamowity obraz [patrz załącznik: pillar.jpg].

Nie wierzyłem w to co widzę, szybko zadzwoniłem do przyjaciela z Polski i powiedziałem mu, że widzę właśnie teraz PAL z mojej wizji, jedyna różnica jaka była to miał on na samym szczycie metalowy kosz na węgla do rozpalania ognia, służył on jako pochodnia i nie był ostro zakończony jak w mojej wizji. To właśnie on mnie namówił aby do Was napisać i się poradzić.

#Wypełnienie WIZJI: Wycieczka była przepiękna, po opanowaniu emocji i chwili rozmowy z przyjacielem ruszyłem dalej w nieznane i cieszyłem się przyrodą, robiąc zdjęcia i filmy jednak powrót okazał się tragiczny dla mnie w skutkach i do dnia dzisiejszego zastanawiam się co wtedy się stało nie tak jak powinno? Spotkałem na drodze kobietę ubraną na czarno z czarny wilczurem a następnie, w tym dniu straciłem zdrowie w wyniku poważnego upadku i zostałem zmuszony to szybszego niż planowałem powrotu do Polski z UK. Gdy uległem wypadkowi, nie została mi udzielona prawidłowo pomoc angielskim szpitalu i teraz będąc w Polsce będę miał poważną operację. Gdyby mi udzielono pomocy w ciągu 2 tygodni od wypadku to teraz prawdopodobnie byłbym w pełni zdrowym człowiekiem. Od tej pory coś się stało coś się zmieniło i życie stało się bez celowe, pomimo moje wiary w Boga i w Jego miłość i miłosierdzie.

#Pytanie do Was: Czy to co było w mojej wizji, ten czas, miejsce i to, że odmawiałem Nowennę Pompejańską w jakiś sposób lub przyczynę mogą się wiązać z naszą przyszłością. Czy Wasze wizje też mają w sobie taki PAL [patrz załącznik: pillar.jpg]? Czy według Was istnieją Szare Anioły, czy mieliście z nimi kontakt?



Czytając, już pierwsze zdania uzmysłowiły mi, że mam przed sobą coś nietypowego i bardzo ciekawego. Chciałam jak najszybciej przekazać to Piotrowi. Gdy wieczorem pojawił się w domu… zmęczony oczywiście, zjadł najpierw obiad, rozłożył się na kanapie i zastygł w bezruchu. Pogadaliśmy trochę, ale za nic nie chciał wdawać się w głębszą dyskusję. Prawie już zrezygnowałam myśląc, że spróbuję jutro…

  • Ojciec mówi mi teraz…
  • Przeczytaj Małemu wizję.
  •  Oho, to dla Ojca jest ważne ! – pomyślałam i się zdziwiłam.

Po raz pierwszy zdarzyło się, że to sam Ojciec nakazał pochylić się nad czyjąś historią. Czytam więc na głos i powoli cały mail… i teraz słysząc w uszach co czytam, odbieram go całkiem inaczej. Na koniec wiem już o co chodzi. 

  • Próba. Ojcze, to próba – mówię.
  • Próba to dobry początek.
  • Pan Bóg go próbie poddał…

Kiwam głową widząc cały obraz opisanej sytuacji. A Piotr, ponieważ słyszy, robi w tej chwili wyłącznie za pośrednika, za tubę przekazującą słowa Ojca.

  • Jeśli będzie wytrwały, zwycięży.
  • Operacja będzie błahostką.
  • Co zrobić, żeby był jeszcze silniejszy w swoim postanowieniu ?
  • Poddać go próbie – Piotr powtarza.
  • Im trudniejsza próba tym
  • Hmm…. Gdyby tylko odmawiał nowennę i nic by się nie wydarzyło, to byłoby to bez większej nauki.
  • Pan Bóg ma plan wobec niego.
  • Wiara to jedno, a doświadczenie sprawia, że wiara staje się silniejsza.
  • Zapytaj go, czy Mnie kocha ?
  • Gdy Mnie kocha, osobiście będę go operował.
  • Ale chcę Jego szczerości. A wtedy… zoperuję jak Małego.

Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem.  Mogę zaryzykować stwierdzenie, że ten człowiek ewidentnie został przez Ojca wybrany.

  • Zazdrosny jesteś ? – pytam Piotra.
  • Nieeee – … to „nie” przeciąga w nieskończoność.
  • To Twój człowiek Ojcze ? – pytam.
  • Ten aniołek ma…
  • …….. zobaczyłem biały kręgosłup.
  • Czyli ta próba musi ukształtować i wzmocnić mu „kręgosłup” ? Jego wiarę ?
  • A po co ma się próbę ?
  • Żeby jak będzie występ wszystko się poukładało.
  • Jeśli nie zwątpi, będę wiedział, że nie zwątpi.
  • Jeśli zwątpi, będę wiedział, że zwątpi.
  • Ale bez względu na to i tak będę przy nim.
  • Wierzę w niego, więc niech on uwierzy we Mnie.
  • Kiedy spotka tego kogo spotkał, musi wiedzieć co ma czynić.
  • A nie upadać.

Zapisałam skrzętnie wszystko i przekazałam.



Dopisane 27. 02. 2019 r.

Oczywiście historii tej jest ciąg dalszy. Niedawno ponownie dostałam maila.

Kilkanaście dni przed otrzymaniem pierwszego maila mieliśmy ciekawą dyskusję;

- Dlaczego ci co najbardziej wierzą, najbardziej są testowani ? 
- A skąd wiesz, że wierzysz ? ???!!! – pytanie mnie zaskoczyło. 
- Jak pijesz tę kawę to wydaje ci się, że wierzysz. 
– …. niesamowite. I jakie to prawdziwe ! Jak łatwo mówić „wierzę”, kiedy wszystko jest ok. Kiedy się jest zdrowym, szczęśliwym, spokojnym, ma się pieniądze na „przysłowiową kawę”, kiedy słońce świeci, kiedy kochamy lub jesteśmy kochani… Jak łatwo mówić wierzę… Człowiek do końca siebie nie zna, dopóki nie zostanie przygwożdżony do ściany. Wtedy widzi się nagiego. 
- Wiesz kiedy kręgosłup twardnieje ? – …. kształtuje się. 
- Zwycięstwa ? Najbardziej uczą przegrane… 
- Przegrana po stokroć uczy bardziej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/13/przegrana-po-stokroc-uczy-bardziej/

Te maile, ta historia potwierdza tylko tyle i aż tyle, że słowa Ojca to nie teoria, ale fakty. To się dzieje. Każdego niemal dnia doświadczamy próby, jedni w ten, czy inny sposób. Zadajemy sobie pytania… A dlaczego akurat my? A dlaczego tak… A skąd wiesz, że wierzysz ? …. To jest odpowiedź na wszystko.


W mailu pada określenie „szary anioł”. „Czy według Was istnieją Szare Anioły, czy mieliście z nimi kontakt?”. Jeszcze jeden fragment z innego maila;

Niedawno w weekend, będąc pod wpływem alkoholu, po wypiciu kilku piw ze znajomym, szedłem sobie wieczorem po mojej okolicy gdy nagle zobaczyłem siedzącego na ławce człowieka. Spożywał on piwo i miał bardzo zasmuconą minę. Dosiadłem się do niego pomimo jego wielkiej niechęci do mnie i dezaprobaty dla mojego sąsiedztwa. Z początku był nie gościnny i nawet mnie odpędzał. Ja jednak się nie poddawałem i czułem, że muszę tu zostać, posiedzieć, porozmawiać z nim. Wypytywałem go o różne sprawy, aż w końcu stwierdził, że jest bezrobotny i ma problemy z matką. Miałem wtedy papierosa w dłoni. I stało się coś dziwnego dla mnie, bardzo niepokojącego z jednej strony. Właśnie tym samym chodnikiem przechodził inny mężczyzna, potężnej postury, wielki chłopak ubrany w białą koszulę. Zawołałem go i poprosiłem o ognień. Zastanawiające jest to, że zawsze dbałem o zdrowie i z zasady nie palę papierosów, nie lubię ich ale to się zmienia od kilku tygodni u mnie.

Ten wielki chłopak nagle podszedł do mnie i ku mojemu zdziwieniu klęknął przede mną. Następnie podał mi zapaloną zapalniczkę, po tym wstał i z uśmiechem się oddalił od nas. Mój współ-ławkowicz, popatrzył na mnie i w jednej chwili zrobił się bardzo dla mnie życzliwy, chciał abym dłużej z nim został i porozmawiał, wręcz nalegał. Poczułem, że muszę już iść i że to tak jakby czas jego rozmowy ze mną już minął. Wtedy wstałem a i on wstał też razem ze mną. Szedł jeszcze przez jakąś chwilę za mną i mnie zagadywał, wtedy odwróciłem się do niego i zakazałem mu iść za mną. Powiedziałem mu, że musi wrócić do kościoła, musi iść na niedzielną mszę i się modlić za siebie i matkę. Zaakceptował to i już nie szedł dalej za mną – czy tak uczynił jak mu powiedziałem tego nie wiem ale zauważyłem, że już nie miał tego smutku w oczach, że to było mu potrzebne.

Pytałem się Was wcześniej w poprzednim emailu czy coś mówi Wam słowo Szary Anioł, bo kiedy wstawałem i już odchodziłem od mojego kompana z ławki, spytał mnie kim ja jestem, co tu robię a ja mu bezwiednie, bez namysłu i z powagą odparłem, że jestem takim Szarym Aniołem. Sam nie wiem co to oznacza i czy coś ważnego oznacza ale czemu to powiedziałem – czy to było nawiązanie do mojej WIZJI z Nowenny Pompejańskiej, kiedy to czułem w niej jak jestem Aniołem zabijanym przez trzy Demony. Ale tamten Anioł był od Boga i nie jakimś tam Szarym Aniołem. Jak mam to rozumieć?

  • Oni będę chcieli się wyrwać z piekieł ? – pytam. 
  • Raczej z nicości.

Co znaczy szary anioł… Anioł, który nie jest ani biały, ani czarny… Ani dobry, ani zły… Ani z Nieba, ani z piekła… Odpowiedź…

-Miałem dzisiaj dziwną wizję. Byliśmy w urzędzie, płaciłem za coś zaliczką jakiemuś facetowi. Wyszliśmy, ale coś mnie tknęło. Wróciłem i poprosiłem o pokwitowanie za tą zaliczkę. Facet nie chciał mi najpierw dać, a potem narysował na kartce jakieś symbole. Mówię, że to nie jest pokwitowanie, to wtedy narysował mi symbol PSI i wyszedł. Patrzę na to i dziwię się co to jest. Idę za nim, aby dał mi normalne pokwitowanie, a nie jakieś bazgroły. W drugim pokoju nie ma tego faceta, za to stoi jakaś kobieta i mówi… Dam panu właściwy kwitek. Wtedy poczułem, że ten facet potrzebuje pomocy. Odsunąłem kobietę i zacząłem go szukać. Widzę, że za jego biurkiem znajduje się wejście do podziemi.Zajrzałem, a tam jakby otchłań. Wpadam w dziurę i w czasie lotu zaczęły rosnąć mi skrzydła. Leciałem tak szybko, że tego faceta dogoniłem. On też ciągle spadał na dół, więc chwyciłem go za kark i wyciągnąłem na wierzch. Zrozumiałem, że on chciał tymi symbolami zwrócić na siebie moją uwagę. On miał skrzydła popielate, był bezradny, a ja jak kolos, miałem ogromne białe skrzydła… Dziwne to było… 
- Homiel? Co to ma znaczyć? 
- Wielu jest takich tutaj. Wiedzą, że jesteś. Nawet ci z dołu będą chcieli się wyrwać, musisz uważać. 
- On chciał zwrócić uwagę? 
- Wielu będzie chciało zwrócić uwagę. 
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/08/

Anioł szary, anioł popielaty… Anioł, który walczy o powrót do Domu. Ojciec dał mu wielką szansę i mam nadzieję, że nigdy jej nie zmarnuje, bo nic nie jest przesądzone. Wierzę w niego, więc niech on uwierzy we Mnie. Niech znajdzie w sobie siłę… 

Ten dziennik czyta co najmniej kilka osób, które zostały poddane trudnej próbie. Te słowa są skierowane również do nich… Chciałabym, żeby pamiętali, że niezależnie od wszystkiego…

  • Jeśli zwątpi będę wiedział, że zwątpi.
  • Ale bez względu na to i tak będę przy nim.

Chciałabym podziękować bohaterowi tej historii za to, że przełamał się, aby do nas napisać. Dzięki niemu jeszcze raz mogliśmy zobaczyć jak Wszechmądry jest Ojciec. I że Jest !!!!!!

Dziękuję wszystkim, ponieważ wasze doświadczenia dają na to namacalne dowody.

Nasza miłość braterska naprawi ten świat.

09. 06. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Byliśmy sami, a potem…

  • Jezus zszedł do mnie i przytulił jak brata. Położył głowę na ramieniu, ja położyłem na Jego ramieniu. Powiedział…
  • Nasza miłość braterska naprawi ten świat.
  • Aha… Ciekawe jak ? – od razu pomyślałam.

Po doświadczeniach z gołębiem nic mnie pod „naszym krzyżem” co się dzieje już nie zdziwi. Nie męczy mnie pytanie, czy dzieje się naprawdę, ale co to znaczy co się dzieje. Jeśli Piotr mówi, że widzi, to znaczy, że widzi. 


Pojechaliśmy do Ikei na śniadanie. Ledwo usiedliśmy zaczęłam męczyć Piotra o Lutra. Chciałam o coś spytać, ale Piotr na siłę wciskał mi do buzi kawałek sera.

  • No co robisz !- zdenerwował mnie szybko.
  • Powiedział, że nie przestaniesz pytać i …
  • Zatkaj jej buzię serem.… tak powiedział…
  • ……. – śmiałam się do łez przez chwilę.
  • … Znowu po wczorajszym jedzeniu przytyłem – Piotr westchnął. 
  • Homiel, Ty to masz dobrze. Jesz i nie tyjesz – żartuję.
  • Moja strawa to doznania.
  • Aaaa…. – zrobiło się poważnie.
  • Ta chwila w kościele to piękna chwila wytchnienia.
  • Wiem, że jesteś zmęczony całym tygodniem.
  • Ale katalog wyrzuciłem – …. nowy katalog z Audi.
  • Aczkolwiek, gdybyście tak zechcieli…
  • Zostaw te dobra.
  • Nakręcamy cię do działania.
  • Co ja będę mógł ?
  • Wszystko.
  • …….. – już wiemy, że to z Ojcem rozmawiamy.
  • Panie Ojcze, nie chce mi się iść na rozprawę z NIP.
  • Ale pójdziesz.
  • Ale po co ?
  • Narzekasz ?
  • Nie, ale mówię, że mi się nie chce.
  • Wiesz jak mi się nie chce słyszeć biadolenia niektórych ludzi ?
  • Na przykład twojej żony ? Wszystko chce wiedzieć !
  • ……. – wybuchłam śmiechem.

Idąc ulicą zauważyliśmy małą cukierenkę. Kupiliśmy tam ciasto…

  • Mały, takiego ciasta to w Niebie nie ma.
  • To błąd Ojcze – zażartowałam.
  • Warto było tu schodzić – zażartowałam drugi raz, ale pomyślałam po chwili, że dostanę zaraz za to w łeb.
  • Ale… w sumie Ojcze, mógłbyś tu zejść i je spróbować.
  • Jadłem wielokrotnie.
  • Jak to ?
  • A skąd wiesz kto je piecze ?
  • ….   – Ojciec to potrafi zaskoczyć…

Wracamy do domu.

Oglądamy Familiadę, a tam drużyna pod tytułem; tatuaże. Ludzie promujący tatuaże jako coś oczywistego i pięknego.  Doszli do finału.

  • Mam nadzieję, że nie wygrają – palnęłam widząc co się dzieje. Faktycznie nie wygrali.
  • Chciałaś, to masz.
  • A może są przyzwoici ? – Piotr na to.
  • Luter też był do pewnego czasu przyzwoity.
  • Do którego momentu ?
  • Chcesz znać dzień i godzinę ? To nic ci nie da.

Przygotowywałam tekst o Lutrze http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/10/ i Ojciec odpowiedział na moje pytania. Znowu rozmyślałam, dlaczego tak wielu wybranych przez Ojca ludzi zabijało innych ludzi.

  • Tej chemii ci nie powiem, nie zrozumiesz. Zrozumiesz w kontekście całości.
  • Michał też zabija, czy mam go przez to odrzucić ?
  • ?!

Gapimy się dalej w TV, Piotr w pewnym momencie masuje sobie serce…

  • Ojcze, serce mnie boli.
  • Nie martw się, nie zdążysz umrzeć.
  • Zabiorę cię zanim ducha wyzioniesz.
  • Ale co to znaczy ? – pytam.
  • Ojcze, nie chcę ci robić kłopotów – Piotr się włącza.
  • Nie zdążysz, obiecuję ci to.
  • Jak to możliwe ?
  • Jak mówiłeś, nie ma dla Mnie rzeczy niemożliwych.
  • Co znaczy nie zdążysz umrzeć ?
  • Nie dam ci umrzeć.
  • Dlaczego ?
  • Już taka twoja uroda.
  • Mam coraz słabsze serce.
  • Myślisz, że tego nie widzę ?
  • I żyły.
  • Żyły też widzę.
  • Nie jest tak źle z tobą.
  • Jestem jeszcze w formie ?
  • ……. – cisza.

Piotr nie miał siły na egzorcyzmy, ale obowiązek wzywa, więc zebrał się w sobie i poszedł. Chyba zrobił zestaw jedynie obowiązkowy, ponieważ szybko wrócił.

  • Dostałem ochrzan za NIP. Ojciec powiedział…
  • Razem zaczęliśmy, razem skończymy.
  • Masz być niewzruszony. Stać i patrzeć.


Dopisane 21. 02. 2019 r.

  • Tej chemii ci nie powiem, nie zrozumiesz. Zrozumiesz w kontekście całości.

Bóg prowadzi do siebie ludzi różnymi drogami. Biografie wielu ze świętych to dowody na to, jak bardzo prawdziwe jest powiedzenie „Póki życia, póty nadziei”. Nie ma znaczenia, jak daleko od stada i w jak fatalne otoczenie zapuściła się dana owieczka – pasterz ją znajdzie, jeśli tylko będzie chciała wrócić lub przyjść do Kościoła. Wśród osób kanonizowanych są oszuści, mordercy (czasem wielokrotni i mający na sumieniu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem), złodzieje, nałogowcy, seksoholicy i można by tę listę ciągnąć dalej. Łączy ich jedno: od momentu, kiedy spotkali Jezusa, do każdego z tych określeń należy dodać bardzo istotne słówko „były”. Spotkanie z łaską i współpracą z nią pozwoliły im rozstać się ze złem, które czynili, i doprowadziły tych ludzi na ołtarze. https://pl.aleteia.org/2018/08/04/wielcy-grzesznicy-ktorzy-zostali-wielkimi-swietymi/


  • Zatkaj jej buzię serem.poczucie humoru Ojca nieustannie mnie zadziwia. Myślę, że rozmawia z nami w ten sposób również dlatego, że i my mamy wielkie poczucie humoru i jednak pewien dystans i zdrowy rozsądek do siebie i do wszystkiego. Nie siedzimy w kącie całymi dniami i nie roztkliwiamy się nad tym co się dzieje. Jesteśmy na wskroś normalni i myślę, że nasze poczucie humoru bardzo nam ułatwia funkcjonować w tej, trzeba przyznać, bardzo nadzwyczajnej naszej rzeczywistości. Dzisiejszy SMS mojej córki …..  

Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.

06. 06. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj pomyślałam, że chyba staję się „moherowym beretem”. Nie potrafię z ludźmi rozmawiać o Bogu na spokojnie. Chciałabym krzyczeć na głos, że jest i kiedy wśród ludzi słyszę, że Boga nie ma… to dostaję „białej gorączki”. Opowiadam o tym Piotrowi, gdy nagle …

  • Patience … Dziwne … Zobaczyłam teraz w głowie swoją kartkę z komputera …

  • Taaak ? – Piotr zaskoczony.
  • No taaak – byłam zdziwiona. I teraz w sekundę zrozumiałam w jaki sposób Piotr widzi.
  • Wiesz co usłyszałem ?
  • Pan Bóg szykuje cię na rozmowy.
  • Ty Mnie zrozumiesz.
  • Najłatwiejsze zostawiłem Sobie na koniec.
  • …. ????!!!! …


07. 06. 18 r. Warszawa.

Bolała mnie głowa, a byliśmy umówieni. Doszłam na miejsce lekko się kiwając. Ucieszyłam się, że Piotr był w dobrej formie mimo nieprzespanej nocy. Liczyłam, że mi teraz pomoże.

  • Ciekawe… Homiel mi pokazał, że jak wciskam w ciebie energię, to ona tylko przelatuje przez ciebie i ucieka.
  • Zrób kostkę i zostaw. Ona zrobi swoje …, głąbie.
  • Głąbie ?! – Piotr zdziwiony, a ja się śmieję na głos. Nie odważyłabym się na „głąba”, ale aniołowi wolno wszystko.
  • Zrobię taką kostkę z mamą – … choruje ostatnio.
  • To już ciebie nie będę nazywał głąbem.
  • Musisz tą kostkę zakotwiczyć.
  • Ale jak to zrobić ?
  • Nauczysz się.
  • Dużo muszę się jeszcze uczyć ?
  • Jeszcze nic nie umiesz …, głąbie.
  • Uważasz, że niemądry jestem ? Głąbem jestem ? – Piotr jeszcze spokojny.
  • Do filozofów nie należysz.
  • Homiel, bądź bardziej sprawiedliwy – wtrącam się ze śmiechem.

Nadzwyczajne, ale mija 5 minut i ból głowy też mija. To niesamowite. Piotr jest coraz lepszy.

  • Głupiego nie ruszy.
  • Co ja Ci takiego zrobiłem ?! – Piotr już się wkurzył.
  • Za tą odzywkę.
  • ……. – Piotr myślał i myślał..
  • Aaaa ! Pokazał mi faceta z auta. Jak jechałem do ciebie, zajechał mi drogę młody facet. Nazwałem go „ty chu…u” !
  • Nazwałeś go … A może to przyjaciel ?
  • … Teraz mi pokazał, że za tym chłopakiem w aucie siedział jego anioł stróż … Jak krzyknąłem, to zrobił minę ostrą i wysłał raport do Góry o moim zachowaniu …
  • … Potem zobaczyłem oczy Ojca, który spojrzał na mnie z Góry. W Jego oczach było tyle dezaprobaty … Był mną zdegustowany … – Piotr mówił patrząc na mnie, ale jakby mnie nie widział. Widział coś innego … Widział Niebo …

Zapatrzyłam się na ten widok. Już się nie śmiałam, bo widziałam w oczach Piotra to, co on widział … To była piękna chwila …

  • Słuchaj ! Nosisz ten pas, ale w każdej chwili mogę go ci zabrać.
  • Nie po to, by zabrać .
  • Ale, aby ci przyłożyć.
  • … ???!!! …
  • Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.
  • … ???!!!  …. – … upadłe anioły ? Ojciec im zabrał pasy i strącił do piekła ?
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne. Przypominał mi pas góralski – próbował mi wytłumaczyć wtedy Piotr. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/

  • No to przepraszam.
  • Kogo przepraszasz ?
  • Tego człowieka.
  • A Ojca ! – wtrącam się szybko.
  • I Ciebie Ojcze.
  • Kogo w pierwszej kolejności przepraszasz ?
  • …….. – zrobił wielkie, zmęczone oczy, w których czaiła się panika, nie chciał zrobić kolejnego błędu. Na wszelki wypadek spuściłam wzrok, bo bałam się, że zaraz wybuchnę śmiechem. Piotr w takich sytuacjach swoim zachowaniem jest bardzo komiczny.
  • Tego człowieka, a potem Ciebie.
  • A nie równolegle ?
  • Ups, a jednak błąd … – pomyślałam.
  • I myślisz, że jesteś taki ważny, bo dużo wczoraj zrobiłeś ? – … wczoraj miał mocne egzorcyzmy.
  • A dzisiaj wszystko to zmazałeś.
  • Przepraszam.
  • Panuj nad swoimi nerwami.
  • Wiśta wio łatwo powiedzieć …, pomyślałem i zobaczyłem oczy Ojca. Znowu był mną zdegustowany. Musiał usłyszeć moje myśli.
  • …….. – nie dałam rady, wybuchłam w końcu śmiechem. 
  • Czy mógłbyś nie słuchać moich myśli ?
  • Niestety słyszę.
  • Ale mam baczenie na ciebie jak niesprawnego na umyśle, bo gdybym cię traktował poważnie, to bym się załamał.
  • Uważam się za żywe srebro – Piotr brnie dalej.
  • Ty to masz mniemanie o sobie… 
  • …. Dajesz tyle emocji, jak cię tu nie kochać – wtrącam się. 
  • Pewnie nie raz Ojcu gula skacze, tak jest na mnie wściekły.
  • Ojcze ? Gula Ci czasem skacze ? – pytam.
  • Jak widzę, co wyczynia ?
  • W twoim zachowaniu widzę Siebie w młodości.
  • ??? …Jak to z młodości ? – to mnie zaintrygowało. Bóg Ojciec był kiedyś … młody ?
  • Przyjmij samo zdanie jako zdanie.
  • Nie roztrząsaj, bo nie jesteś w stanie tego zrozumieć.
  • … W naszym interesie jest, żebyś schudł na żywotność, energiczność, przyjmowanie stresów.
  • Trzymany tu będziesz ile będzie potrzeba i znikniesz stąd.
  • …. Zobaczyłem teraz jak ktoś batem strzela … Czyli … Zniknę tak nagle jak uderzenie batem.
  • Ktoś będzie świadkiem twojego zniknięcia ? – spoważniałam.
  • Tatuś.
  • Tatuś Edward ?
  • Tatuś Edward jest twoim tatusiem fizycznym.
  • Jestem tatusiem duchowym … i nie tylko.
  • Jak to ?
  • Nie martw się. Ty nie będziesz musiała go szukać, bo by ci serce pękło.
  • Dlaczego nie będę musiała ?
  • Magic.
  • Będę miała Alzheimera ?! – bo tylko tak mogę nie pamiętać.
  • Ojciec za bardzo cię kocha, by cię tak doświadczyć.
  • Hmm … Zagadka stulecia. Znikniesz, a ja nie będzie cię szukać….
  • Wyobraź sobie, że tak będzie.
  • A rodzina ?
  • Nikt to nikt.
  • Tylko nie pytaj, czy pani księgowa będzie szukać.
  • Czy ludzie to zrozumieją ?
  • Będą się cieszyć tym, co dostaną.
  • To nie będziesz miał miejsca na cmentarzu ?
  • Nie ma ciała, nie ma grobu.
  • Wypożyczyliśmy go na Ziemię.
  • A ja taki kabareciarz …
  • Nie chodzi o twoje wygłupy, chodzi o twoją obecność.
  • Ale jestem taki mały.
  • Wielkość nie ma znaczenia. Będziesz większy od nich – p. s. wizja z aniołami.
  • … Dzisiaj jesteś podwójnie na plusie.
  • Z głową – … bo mi ją „naprawił”.
  • Rozmową…. O przepraszam…. Z materiałem do opracowania.

Kto by pomyślał, że z tak błahej na początku rozmowy wyjdzie taka nauka.


Wieczorem. Piotr poszedł na egzorcyzmy.

  • Obiecałem Ojcu, że nie będę obrażać więcej ludzi.
  • Jak to zrobisz ? – pyta teraz.
  • Będę bić siebie w szczękę zanim zacznę.
  • Nie pozwolę na to, bo głowę stracisz.
  • Ojciec powiedział, abym wprowadził jeszcze jedną modlitwę…

Czytam swoje zapiski jeszcze raz i wyję ze śmiechu.  Przyjaźń i zażyłość między Ojcem i Piotrem jest cudowna i niepowtarzalna. Tu jest wszystko… ironia, śmiech, emocje, naturalność, miłość, a przy tym niesamowita nauka…

 

Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.

27. 05. 18 r. Warszawa.

Dzień w dzień wstaję o 6.00 i dzisiaj w niedzielę chciałam to sobie odespać, ale oczywiście się nie udało, bo Piotr wparował z samiutkiego rana do pokoju szukając sennika. 

  • Miałem sen ! Zobaczyłem odpływ w morzu. Fala cofnęła się daleko w głąb morza i zobaczyłem piękny piasek, muszle… Ciągnąłem cię za rękę, żeby zobaczyć jak daleko cofnęła się ta fala, a ty szłaś jak kłoda! Pokazywałem ci… Zobacz ja tu pięknie, a ty w dupie to miałaś prawie ! – był oburzony. 

  • Ponieważ poszliśmy za daleko cofnąłem się z powrotem. Co to może znaczyć ?
  • Na moje oko różnie – śmieję się. Piotr wszystko bierze na poważnie i jeszcze mi wleje, że byłam jak kłoda !
  • Może cofnięcie fali przed wielkim tsunami ? Albo może faktycznie tylko cofnięcie się fali i zobaczenie pięknego piasku… Nie wiem – wzruszam ramionami, nie chciało mi się myśleć tak z rana. 
  • No to ja też nie wiem.
  • Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.
  • Wiosną tego roku dowiesz się znacznie więcej.
  • A ty będziesz tylko pisać i pisać.
  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice.
  • Aaaa… Teraz rozumiesz ?! – … że ja na to nie wpadłam !
  • Teraz rozumiesz? Faktycznie morze zakrywa, a kiedy jest odpływ to odkrywa. Czyli odkryjesz jakieś tajemnice ! – byłam pod wrażeniem prostoty tej wizji.
  • Ale dlaczego byłaś tak obojętna ? Jakbyś nie rozumiała ?
  • Bo za duża nas przepaść dzieli. Ty widzisz, słyszysz i ty zobaczysz te tajemnice, nie ja.
  • Mały musi swoje korzenie poodtykać. On to zrozumie w mig.
  • A ja ? – pomyślałam i żal mi się zrobiło.
  • Musisz zrozumieć, że tylko widzisz wierzchołek góry, a reszta skryta jest pod wodą.
  • …….
  • Piotr, kiedy zobaczysz będziesz pewny kim jesteś ?
  • Tak.
  • I będziesz wiedział co robić ?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie szukając pomocy…
  • Wiosna już jest i trwa do 21 czerwca, a już mamy zaraz czerwiec – Piotr zwraca uwagę.
  • Ja już się nie wdaję w te wyliczanki. Właśnie piszę na blogu o październiku i widzę, że wiele miało być w październiku, a było w miarę spokojnie, więc już taka pewna nie jestem niczego.
  • ………. – zamyśliłam się jak trudno wbić się prawidłowo w datowanie.

Mam wrażenie, że to zabawa kotka w myszkę, kiedy my jesteśmy czegoś pewni, to nic się nie dzieje. A kiedy tylko przestajemy liczyć, dzieje się mnóstwo. Jakby ktoś chciał pokazać kto tu rządzi naprawdę…

  • Dlaczego październik nie wypalił ?
  • Może dla ciebie…
  • Ktoś przesunął. Znasz powiedzenie co się odwlecze, to nie uciecze ?
  • Hmm…. – dlaczego mam nieodparte wrażenie, że była to dla mnie zrobione specjalnie jako nauka, a właściwie nauczka…
  • To nauczka ?
  • Sama już wiesz.
  • Niczego nie możemy być pewni, a przede wszystkim dat. Więc nie nastawiaj się na wiosnę, będzie co będzie. Wolę być zaskoczona niż rozczarowana – mówię do Piotra.
  • Racja, racja… Dziękuję za pióro, tak przy okazji.
  • Nie wysilaj się.
  • ……… – buchnęliśmy śmiechem.

Poszliśmy na film „Han Solo”. Wyszliśmy w połowie, a może wcześniej, bo nie wiem ile on w sumie trwał.

  • Nie wiedziałem, że tak można mózg wypalić – odezwał się Homiel. 
  • Tak dobrze aktorom płacą, dlaczego nie grali ?
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo faktycznie, beznadziejna gra aktorska, wszystko było beznadziejne.
  • Nie mogłeś nas uprzedzić ? 70 zł poszło w dym !
  • Dobrze, że poszliście. Piotr miał kontakt.
  • Taaaak ?
  • Wyłączyłem się z tego filmu. Zobaczyłem jak Ojciec wyciąga mnie do innego świata, porozmawialiśmy sobie… – zawstydził się.
  • A o czym ?
  • A nie powiem.
  • To niesprawiedliwe. A bez tego filmu nie dałoby rady ?
  • Co by było, gdyby było w październiku ?
  • …….. – uśmiecham się. Co by było, czyli „gdybanie” nie jest naszą mocną stroną. „Nie znasz dnia ani godziny”… to czysta prawda.

Mt 25, 13: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”


Wieczorem. Podano w TVP informacje, że zaczęły się powroty z Wielkiej Brytanii. Nastawiłam uszy… 

- Częścią podnoszenia Polski jest czyszczenie jej. 
- Burzą się ci najbardziej, którzy mają najwięcej za pazurami. 
- I tak musi być i tak będzie. 
- Czy PIS odpuści ? 
- Nie odpuści, bo Ja nie odpuszczę. 
- To ma być czysty kraj i będzie taką oazą na tej pustyni. 
- Powroty to się dopiero zaczną do tego kraju. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/22/dla-chwaly-ojca-zapanuje-swiatlosc-na-swiecie/
  • Czy to jest to o czym Ojcze mówiłeś ?
  • Tak naprawdę powroty się jeszcze nie zaczęły. Zaczną.
  • Hmm… – ciekawe dlaczego…

Piotr poszedł „na” egzorcyzmy. Po powrocie opowiada…

  • Modliłem się; módl się za nami, którzy się do ciebie uciekamy… i słyszę głos Maryi ! – … robi zdziwione oczy.
  • Nieustająco się modlę… powiedziała.
  • Miałeś rację, dlatego Mnie nie ma.
  • ???!!! Rozumiesz coś z tego ?
  • ……. – szukam w głowie… ! Pytałam dlaczego Sigmund w Niebie nie widział Maryi !
- Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ? 
- A widział Mnie ?
… Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/13/stanie-sie-swiatlo/
  • Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!!
  • …….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia.


Dopisane 10. 02. 2019 r.

Pisząc na blogu dzisiaj, nie wiem o czy będę pisać jutro. Po prostu co dwa dni przewracam kolejną kartkę w swoim dzienniku i dopiero wtedy wiem, o czym będzie. Dlatego jestem dzisiaj bardzo zaskoczona.

  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice – wizja z morzem, które odsłania tajemnice mocno mną potrząsnęła. Wczoraj, czyli zanim o niej przeczytałam, dostałam wiadomość od znajomego;

Wygląda na to, że nie przypadkowo otrzymałam tą wiadomość akurat wczoraj, więc oczywiście pytam co to znaczy …

  • To co było ukryte, wypłynęło.
  • Przed II wojną światową też pokazał się krzyż, na niebie…

Tyle na dzisiaj mogę powiedzieć, ale wrócę do tego w odpowiednim czasie.


Dzisiaj ewidentnie wiem co miały znaczyć słowa…

-Twój dziennik to ostatnie zadanie tutaj. 
-Musisz pisać, ale nie spiesz się. 
-Pisząc ten dziennik mam wrażenie, że on już się skończył, że nie ma już nic ciekawego - ja na to. 
-Mylisz się, dopiero się zacznie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/

Musisz pisać, ale nie spiesz się – zwłoka w pisaniu na tym blogu wynosi na dzień dzisiejszy około 7 miesięcy. Widać jednak, że tak miało właśnie być. Myślę, że to też dowód dla nas, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wiele informacji podanych wcześniej sprawdza się na naszych oczach i wiele sytuacji jest kompatybilnych z tym, co przeżywają czytający ten blog. Na przykład dzisiejszy mail…

Ojciec jest naprawdę… niesamowity. Brakuje słów… 

Niebo to przystanek.

24. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr miał dzisiaj ważne spotkanie biznesowe, spotkał się ze swoją konkurencją i to było dobre spotkanie. Wiele sobie wyjaśnili i zrozumieli, że każdy działa nie dla pieniędzy, a na tyle, żeby przetrwać i po prostu żyć.

Na kawie wspominaliśmy czas, gdy jego firma była na skraju bankructwa, więc żeby przetrwała przelałam mu wszystkie zarobione w mojej firmie pieniądze.

  • Dzięki Bogu, że tyle zarabiałaś w pewnym momencie, że mogłaś mi pomóc – Piotr całkowicie szczerze.
  • Teraz wiem, że to dosłownie dzięki Bogu –  kiwam głową. 

Rzeczywiście tak było. Miałam krótki okres w swojej działalności, że czego się nie dotknęłam to wszystko wychodziło super, gdzie u innych było bardzo nie super. U mnie telefony się urywały, a u konkurencji milczały. Już wtedy mnie zastanowiło, że dzieje się coś dziwnego, a jeszcze nie rozmawialiśmy z Homielem. Odkładałam zarobione pieniądze „do kupki”, czyli na konto i lubiłam czasami tam zaglądać zdziwiona nie wierząc co widzą moje oczy. Nigdy, przenigdy nie wierzyłam, że będę miała aż tyle.

  • Jak ci przelewałam ostatnie pieniądze, to płakałam – przyznałam szczerze.
  • Oddam ci w odpowiednim czasie tyle, że nie będziesz mogła uwierzyć.
  • ?!
  • Za to co uczyniłaś, to samo będzie uczynione.
  • Jak przyjdzie czas pozbawię cię świadomości, bo zasłużyłaś sobie na to, więc łez nie będzie w tobie nigdy.
  • Będę miała Alzheimera ! –  pomyślałam od razu. 

Alzheimera dostanę i wszystko zapomnę ! Nawet nie będę wiedzieć, kiedy Piotra zabraknie. Nie będzie łez, nie będzie pamięci… przyszło mi do głowy i wpadłam w panikę. 

  • Zrozumiałem tego faceta z konkurencji – Piotr zmienia temat.
  • Nie może mi pomóc, bo sam będzie miał problemy, a ma więcej ludzi na stanie niż ja.
  • ……. – słucham i widzę w nim dzisiaj wielkie zrozumienie i miłosierdzie do drugiego człowieka. Jeszcze niedawno tak łatwo by mu nie przepuścił.
  • Dobrym człowiekiem jest Piotruś, prawda Homiel ?
  • Udał nam się skubaniec.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem. 

Zamyśliliśmy się po chwili oboje nad niesamowitością Ojca… Faktycznie nic nie dzieje się bez przyczyny…

  • Jeśli Ojcze stworzyłeś świat, wszechświat, a byłeś już… to gdzie byłeś ? Gdzie Twój dom ?
  • Wkrótce się dowiesz.
  • Nie jestem godny.
  • Nie ty o tym decydujesz.
  • Ola, z Ojcem nie ma żartów, trzeba siedzieć cicho i robić swoje – zwraca się do mnie.
  • To pierwsze mądre zdanie, które powiedziałeś.
  • …….. – roześmialiśmy się.
  • Czy Jezusowi też Ojciec dał kielich jak tobie ? Bo wielu ludzi myśli, że Jego słowa to tylko metafora – próbuję się dowiedzieć o kielichu nieco więcej.
  • Nie zagłębiaj się, bo zaczniesz zmieniać historię.
  • A zmieniałam do tej pory ? – przestraszyłam się.
  • Dlatego cię koryguję.
  • Uff…. – ulżyło mi.
  • Ojciec mówił wczoraj tak, że tylko mogłem słuchać z rozdziawioną miną – Piotr znowu zrobił rozdziawioną minę na samo wspomnienie.
  • Ze zrozumieniem.
  • Hmm…. Może Bóg to kosmita jednak ? – ryzykuję.
  • Kto według ciebie jest kosmitą ?
  • Kto lata w kosmosie ?
  • Kto stworzył kosmos ?
  • To każdy jest kosmitą.
  • ???!!!
  • Niebo to przystanek.
  •  Taaaak ? To znaczy, że opisywane tam miasta, domy, ulice to tylko iluzja ? – drążę dalej.
  • To jest przez jakiś czas.
  • A potem co ?
  • Potem do celu.
  • To jaki to cel ?
  • …….. – cisza.
  • Ponoć ja pracuję w bibliotece….
  • W nad-bibliotece.
  • ………

  • Skomplikowane to wszystko. Może ta fala się zacznie… nie wiadomo kiedy ? Już Jezus mówił, że wróci wkrótce, a mija 2 tys lat – myślę głośno.
  • Tak, u Nich czas to pojęcie względne – Piotr kiwa głową.
  • Fala to nie jest pojęcie względne.
  • Fala jest konkretnie osadzona w czasie.
  • Tak jak i twoje serce było osadzone w konkretnym czasie.
  • Na drugi dzień już byś nie żył.
  • ……. – zmroziło mnie samo przypomnienie.
Znowu znak. Piotr nie przywiązuje do tego wagi, ale takie informacje w mojej głowie zapadają na bardzo długo. Dlatego widząc receptę od razu przypomniałam sobie o tym kardiologu. Piotr był jak w amoku, więc ja przejęłam stery i kazałam mu natychmiast do niego zadzwonić. Nie jutro, nie za godzinę, ale teraz, na korytarzu przychodni. Na szczęście odebrał i chciał nas przyjąć w środę, ale uparłam się, że przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Pojechaliśmy do Szpitala Wolskiego, bo tam akurat miał dyżur. Piotr ledwo wdrapał się na drugie piętro. Ja usiadłam na korytarzu, a Piotr wszedł do gabinetu. Ponieważ drzwi były nieszczelne mogłam słyszeć o czym rozmawiali. A rozmawiali o pracy, życiu, Piotr opisał jak się czuje… rozmawiali jak dobrzy znajomi. W pewnej chwili drzwi się otwierają i wychodzi kardiolog na korytarz. Mija mnie nie zwracając uwagi i zatrzymuje się metr dalej. Dzwoni. 
- Szykujcie miejsce u siebie, bo ja nie mam. Mam tu człowieka, który w każdej chwili może zejść. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/29/nie-mogles-odejsc-teraz-bo-wiazemy-z-toba-wielkie-plany/
  • To ja się uparłam, aby pójść do szpitala w poniedziałek. Kilka godzin później już byś nie żył !
  • Więc wszystko zawdzięczasz Fionie.
  • Fiona ? – śmieję się. Żona Shreka ?
  • Ojcze, dlaczego tak wszystko działo się na ostatnią chwilę ?
  • Pomyśl jakie były emocje i są nadal.
  • Chwile dramaturgi mają swój cel.
  • Jaki ?
  • Nie dajesz 15 kotletów, tylko 14.
  • ……. – roześmiałam się. To czysta prawda. Te mocne przeżycia dały mi tak w tyłek, że teraz bardzo pilnuję Piotra pod względem odżywiania.
  • Macie swój funclub aniołów. Wielu was słucha i to jest też klub wesołości.
  • Uczą się na nas ?
  • Patrzą, słuchają, śmieją.
  • ……..
  • Ciekawe… Czy inni ludzie też tak się modlą jak ja, że wymieniają gacki po imieniu ?
  • Nie sądzę, wielu się boi.
  • Daj im spokój.
  • Po to masz hełm, miecz, stary jeszcze mundur (p. s. zbroję), abyś działał za dwóch.
  • Rozumiem…
  • ……. – a ja zaczęłam się zastanawiać co znaczystary jeszcze mundur”Dlaczego stary ? I dlaczego jeszcze ?


Dopisane 06. 02. 2019 r.

  • Niebo to przystanekjeśli chodzi o budowę Nieba wiedza chrześcijańska jest bardzo okrojona i skąpa. Według hebrajskich starych ksiąg mamy kilka poziomów Nieba, a dokładnie jest ich siedem. Tak twierdzi sam Henoch, którego Kościół Katolicki (w zależności co jego z nauk pasuje) akceptuje, a czasami nie akceptuje. Jednak w Nowym Testamencie, a dokładnie w 2 liście do Koryntian jest coś zaskakującego;

2 Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem – też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba (chodzi o apostoła św. Piotra). 3 I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, Bóg to wie – 4 został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać.

Biblia mówi; wąskie są drzwi, niewielu przez nie przejdzie. Ale pytanie przejdzie… dokąd ? Oglądam sporadycznie film dokumentalny o człowieku rozmawiającym ze zmarłymi; Medium z Manhattanu. https://www.youtube.com/watch?v=CcRa4yN-UOo. Są ludzie obdarzeni autentycznym darem widzenia i rozmawiania ze zmarłymi i tak było od zawsze. Analizując co mówią zastanawiające jak wielu ludzi przechodzi do Nieba, a przecież drzwi są wąskie… Nasz Edziu, dobry człowiek, ale niezbyt wierzący też trafił do Nieba. Jeśli nie było mu  trudno trafić do Nieba, to po co mu jeszcze dodatkowo jakieś wąskie  drzwi? Przecież jest już w Niebie. Otóż… To jest przez jakiś czas. Pytam się dzisiaj….

  • Do którego nieba prowadzą wąskie drzwi ?
  • Do właściwego.
  • Czy ludzie mogą wejść do siódmego Nieba ?
  • Nie.
  • A dokąd mogą wejść ?
  • To zależy dokąd mają bilety. 

Roześmiałam się oczywiście, ponieważ najwidoczniej zdradzić Ojciec tego nie chce. Ważne, że jest więcej niż jeden poziom Nieba. Skąd w ludowych powiedzeniach pojawiło się i takie…. Czuję się jak w siódmym niebie ?

Co naprawdę znaczą „wąskie drzwi” i co znaczy , że to przystanek i przez jakiś czas opiszę za kilka miesięcy. Nie jest to aż tak skomplikowane jakby się wydawało. 

Kielich krwi Mojej.

22. 05. 18 r. Warszawa.

Mam prawdziwy dylemat czy się przeprowadzać do Krysi, czy nie. Remont się kończy i trzeba będzie podjąć decyzję.

  • Ojcze, zdecyduj za nas.
  • A myślałem, że posłałem wojownika.
  • Tak będzie lepiej.
  • Jeśli za was zadecyduję, to decyzja będzie stanowcza i dziwna.
  • Dziwna ? – pomyślałam ciekawe dlaczego ?
  • To niech tak będzie, oby była Twoja – mówię dalej.
  • Wyczuwam tu cwaniactwo.
  • Spójrz… miałam spojrzeć na niebo, a tam chmury, które szybko przepływały.
  • Nie bój się tego, czego jesteś pewna co w tobie umieściłem.
  • A jak masz wątpliwości, spójrz na swój brzuch.
  • ……. – czyli na pieczęć – chmurkę.
  • Wbrew pozorom masz oczy i uszy, a on jest ślepy, ale ma inne widzenie.
  • Wiesz jaka byłaby moja decyzja, ale szkoda mi Piotra.
  • A mi go nie szkoda za tego ( ps. Eduard Deisenhofer), skoro to odkryłaś.
  • ?! Wow…. – już o tym zapomniałam.
  • We śnie ktoś mnie dzisiaj zapytał… – Piotr pociera czoło.
  • Czy ty jesteś tym kim jesteś ?
  • We śnie! Ale pamiętałem co mam odpowiedzieć i powiedziałem
  • Jam jest…. i obudziłem się, przestraszyłem się, że to pycha.
  • Ja jestem tylko Piotr.
  • Dobre sobie.
  • Wiesz czym jest kożuch na mleku ?
  • Zakrywa to co w środku.
  • Niewielu lubi kożuch, ale mleko prawie wszyscy.
  • Co to znaczy ?
  • Hmm… Może to co przewidział Ojciec ? Odkryje imię twoje prawdziwe.

Wieczorem.

Piotr chodzi zmęczony z niedospania i z powodu problemów w firmie.

  • Idę się pomodlić, bo wczoraj nie dałem rady, choć ktoś za 5 dwunasta pociągnął mnie za stopę, żebym się modlił.
  • Nie gniewam się, w końcu jesteś człowiekiem.
  • Też masz prawo być zmęczony.
  • Jestem człowiekiem ?
  • Jesteś człowiekiem.
  • Widzisz jak brzmi to dumnie ?
  • A gdybym chciał, żebyś został na zawsze ?
  • ……. – Piotr się zawahał.
  • Zostałbym, tylko zostaw mi tę niewiastę … to niby do mnie.
  • Musiałbym ją spytać.
  • Chcesz zostać?
  • ……. – no zamurowało mnie. W pierwszej chwili pomyślałam nie chcę, w drugiej, że jak trzeba to zostanę.
  • Ja nie wiem… Spełnię twoją wolę Ojcze, a jak Ty chcesz ?
  • Zdałeś egzamin.
  • ……. – czy ja zdałam ? Nie mam pojęcia, ale wątpię.

23. 05. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Homiel powiedział, że Edziu będzie w domu dopóki jest mama.
  • Film obejrzał i się przeraził.
  • Za życia samotna. Miał możliwość naprawy, więc naprawia. Poprosił o to.
  • O ! To ciekawe, czyli zmarli oglądają podsumowanie swojego życia, plusy i minusy – pomyślałam.
  • Czy u nas też tak będzie? – Piotr.
  • To dotyczy ludzi.
  • Czyli co ?
  • Czyli dałem ci odpowiedź.
  • Ale przecież jestem człowiekiem.
  • Teraz tak.
  • O ! To ciekawe, może nie–ludzie są inaczej oceniani ? – pomyślałam znowu.

Wieczorem.

  • Ktoś mnie obgaduje, zobacz jakie mam czerwone uszy ! – Piotr pokazuje i rzeczywiście są czerwone na maksa.
  • Ciekawe kto mnie tak obgaduje…
  • Dumasz i dumasz, pewnie ty myślisz o sobie…
  • …….. – roześmieliśmy się soczyście.
  • Homiel, jaką dzisiaj dasz nam lekcję? – spytałam nieoczekiwanie.
  • Ty to się umiesz zebrać z pytaniem ! Włosy mi stanęły dęba.
  • ……. – śmiech.
  • Dobra… Czas na mnie, idę zrobić egzorcyzmy. Idę zrobić swoją robotę – Piotr podniósł się ciężko.
  • Robota ?
  • A nie ?
  • To misja.
  • Dla mnie to zadanie, czyli robota.

I poszedł. Wrócił znacznie później niż zwykle.

  • Ale miałem dzisiaj !
  • Zacząłem się modlić i chyba znalazłem się tam ! – wskazał palcem na niebo.
  • Ktoś mi podał kielich, napiłem się trochę i czułem, że przez moje gardło coś przepływa. Czułem Ojca obok, był też Chrystus…
  • Ale tak na żywo ? Wyłonił się zza przesłony ? – dopytuję.
  • Nie, nie zrozumiesz tego. To było tam ! – i znowu pokazuje palcem w górę.
  • Zostawiłeś Mi kielich goryczy.
  • Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie.
  • Będziesz czynił tak jak Ja czynię, bo Ja jestem w tobie.
  • Dostaniesz to, o co prosiłeś.
  • To co odjąłem ci, to ci zwrócę.
  • Powoli musisz pożegnać się ze swoim imieniem.
  • ……. – zastygam, bo słowa brzmią bardzo poważnie.
  • Ojciec mówił dziwnym językiem, ledwo zapamiętałem, tylko słuchałem. Nie jestem w stanie dokładnie powtórzyć.
  • Po polsku ?
  • Po polsku, ale dziwnie.
  • Jak wyglądał ten kielich ?
  • Szkło matowe, białe, złote obwódki na górze i na dole złote.

  • Czy to przyjmujesz ? pyta teraz.
  • …….. – pytanie zaskoczyło Piotra.
  • Przyjmuję.

Zapadliśmy w zadumę. Nie rozumiejąc do końca co się wydarzyło, zaczęliśmy oglądać TV. Jakaś grubawa babka dziwnie wystrojona zwróciła Piotra uwagę.

  • Gruba, ale na pewno dobra.
  • Czuj daną osobę, nie kieruj się wyglądem.
  • ………
  • Ciekawe co ta wizja z kielichem znaczy – podchwytuję możliwość, że odezwał się Ojciec.
  • Jeśli twój mąż będzie fruwać nie myśl sobie, że będziesz tak sobie siedziała.
  • Przywiązał cię linami i też będziesz fruwać.
  • Gdzie ci będzie lepiej ?
  • Więc co będę robić ?
  • To co umiesz najlepiej i to co robisz teraz czyli pisać.
  • Czym był ten kielich … Ojcze ?
  • Pan Bóg wlał Siebie w niego.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie, bo czy tak dosłownie ?
  • Poczułem jak leci przez gardło. Słodkie to to nie było – Piotr zdziwiony.
  • Na słodkie nie zasługujesz.
  • To, że walczysz teraz nie znaczy, że zostało ci zapomniane.
  • To jak on ma wrócić do Ciebie mając taką przeszłość ? – pytam.
  • To nie twój problem „twoja rozczochrana”.
  • Ten kielich… Jakie to ma znaczenie na przyszłość ?
  • Poczytaj co pisałaś – … wcześniej.
  • Hmm….
  • Usłyszałem…
  • Kielich krwi Mojej.


Dopisane 05. 02. 2019 r.

Nie zastanawiałam się wcześniej nad znaczeniem kielicha. Oczy szerzej otworzyłam przeczytawszy adnotację w Biblii; „Puchar” lub „kielich” wina czy innego napoju upajającego jest obrazem przenośnym gniewu Bożego, często stosowanym u proroków.

Wydaje się, że nie tylko symbolem gniewu.

PSALM 16; 5 Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego : To właśnie Ty mój los zabezpieczasz.

MT 20; 22 Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». 23 On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie.

ŁK 22; 40 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».4 A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się 4 tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»

J 18; 11 Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»

Kielich to też symbol drogi życia (losu), jaką przygotował Ojciec.

  • Zostawiłeś mi kielich goryczy – w którymś momencie odejście od Boga.
  • Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie – i powrót do Boga.
  • Czy to przyjmujesz ?

Nasze życie można często przyrównać do picia z kielicha. Gdy synowie Zebedeusza kłócili się o miejsce po prawicy i lewicy Jezusa, Pan zapytał ich, czy są w stanie żyć podobnie, jak On słowami: „Czy możecie pić z kielicha, z którego i ja piję?”. Moje życie jest tym, co piję. Mój kielich to mój los, udział w nim. Gdy piję gorzki napój – moje życie jest ciężkie, gdy piję słodycz – moje życie przeżywam w lekkości. Możemy żyć na sposób Chrystusa, lecz o naszym wywyższeniu czy poniżeniu decyduje sam Bóg.

Nam również zdarza się pić z Jezusowego kielicha. Przechodzić wraz z Nim i dobre i złe. Błogosławieństwo i posłuszeństwo, poczucie osamotnienia i lęk. I w naszym życiu są momenty, kiedy pijemy pełnymi haustami. Gdy czujemy, ze Pan nas wypełnia aż po brzegi! Wiara przecież ma być radością i przynosić radość jak dobre, wystałe wino! Chodzić z Jezusem do domów grzeszników, celników i nierządnic i przynosić im pociechę i właściwe Słowo. Lecz w pewnej chwili przychodzi kielich załamania. Uświadamiamy sobie, że ktoś za nas zapłacił a cena za to, byśmy żyli wiecznie jest bardzo wysoka. Że w życiu muszą nastąpić również i te chwile niepopularne i niewygodne, momenty, gdy to ja jestem tym, który musi iść dalej. Ktoś to przecież musi zrobić. Nie będzie nikogo innego. Nastanie taki ogród Getsemane, gdy każdy z nas weźmie do ręki kielich goryczy z prośbą, by nie musiał go wypić, „[n]ie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Krzyż. Żółć zmieszana z winem lub ocet. Wino wzbogacone mirrą. Tyle zostało z uczty Baranka? Nie, nie chcę. To nie jest to upojenie, na które tak bardzo czekałem.

Prawdopodobnie nieczęsto zastanawiamy się nad tym, co to znaczy pić kielich Chrystusa. Że wiara znaczy przeżywanie tych gorzkich i słodkich chwil. Że od Boga nie mamy oczekiwać i przyjmować tylko tego, co dobre. Że przecież ten kielich goryczy podaje bądź odbiera nam właśnie Bóg, nikt inny. Gdy więc będziemy jutro spoglądać na kielich i pić z niego, pamiętajmy o tym.     http://reformowani.org.pl/kazania/teksty/1151-kielich-goryczy