Kiedyś zrozumieją oni wszyscy, pozwolę im.

31. 05. 24 r. Warszawa.

  • Znowu na kawie.
  • Znowu … Na szczęście znowu ! – cieszę się.
  • Pamiętasz, jak powiedziałaś nie zabieraj nam tej kawy ?
  • … Pamiętam … – mały niepokój, bo co znaczy to pytanie ?
  • Wtedy chodziło o kawę.

Faktycznie, wtedy zmieniliśmy miejsce naszych spotkań na kawie.

-Zabierzecie nam te kawy? – pytam.  
-Jedna próba nieudana, bronicie się. Ale nie tak wyobrażam sobie waszą przyszłość. 
https://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/18/to-jest-antychryst-zero-zasad-wolnosc-lezysko-diabla/
  • I co masz przed sobą ?
  • Kawę.
  • Między nami jest kwita. Ja daję ci kawę, ty dajesz Mi różaniec.
  • Oczywiście to jest żart – …. dodał Ojciec po chwili.
  • To jest nieprzeliczalne, ty dajesz za ludzi.
  • … Nigdy nie myślałam, że będę robić codziennie różaniec. Zobacz, ty z nas wszystkich jesteś najbliżej Ojca, a jednak nie jesteś tak … rozmodlony, że robisz codziennie różaniec.
  • To prawda … Jak to interpretować ?
  • Nie wiem, ty mi powiedz.
  • Ojcze, dlaczego tak ? – Piotr pyta.
  • Bezsprzecznie prawisz prawdę i bezsprzecznie jest wiele innych prawd, że Moje imiona są zatopione w nim.
  •  Wczoraj robiłem egzorcyzmy i wtedy Ojciec powiedział mi coś takiego …
  • Jedenastka przekazała ci informację, że tylko szatan został zamknięty, to dlaczego przy egzorcyzmach wymieniasz ich wszystkich po kolei ?
  • No i jestem w kropce. Wiesz, że Belzebub i Lewiatan są uwiezieni ?
  • Po co ich wyrzucasz, skoro są uwięzieni ?
  •  …. ??? … To mam ich nie wymieniać ? – Piotr zdezorientowany. 
  • Wiesz co ? Moim zdaniem nawet jak są zamknięci, to nie zaszkodzi ich wymieniać.

Pojechaliśmy na pizzę. W oczekiwaniu na „nasze jadło” Piotr wziął serwetkę, coś napisał …

  • Ojciec pokazał, że masz Jego pełnomocnictwo. Ty piszesz, a Ojciec się podpisuje.
  • …….. – i zapatrzył się na napis, palcem go dotknął delikatnie …
  • Dotknąłem tych liter i usłyszałem …
  • Nie mówisz różańca, ale jesteśmy tak blisko siebie …
  • Kiedyś zrozumieją oni wszyscy, pozwolę im.
  • ……… – wzruszył się.
  • Dzisiaj miałem fajną rzecz. Na chwilę mi się przesłona rozsunęła i szybko zajrzałem za przesłonę. Tam zobaczyłem niesamowity świat. Złotawy, w blasku. Przepiękny świat, były tam złote choinki, istoty jakieś pracowały przy tych choinkach. Z tym złotem chodzi o to, że one nie są z metalu złota, ale taki blask jest niesamowicie złotawy. To są istoty podobne do ludzi.
  • No jak to „podobne” ? – już się obawiałam, że jakieś ufoludki.
  • Takie specyficzne, nieduże anioły. Wszystko mnie tam oślepiało. Kiedy zauważyli, że się przedostałem, to mi od razu  przesłonę zamknęli.

Pizza „weszła na stół”, spokojnie jemy, gdy …

  • To koniec na jakiś czas z restauracjami, tyle macie trucizny w sobie.
  • … ???….  Tak była szkodliwa ? – zmartwiłam się. 
  • Za tą cenę ?
  • To gdzie jest dobra pizza ?
  • W Niebie.
  • Nooo wiadomo … – śmiech.
  • Mamy tam pizzerię.
  • …. To jak długo będziemy mieli w sobie truciznę ? – spoważniałam. 
  • Zależy od trucizny.
  • ………. – roześmiałam się. Mistrzowska odpowiedź.

 Tam zobaczyłem niesamowity świat. Złotawy, w blasku.