05. 02. 23 r. Warszawa.
- Otwieram oczy i co widzę ? Nad sobą pod sufitem wielką głowę podłużną w poziomie i wielki szeroki uśmiech, mały nos … Pytam od razu ktoś ty ? …
- Zagadka.
- Kurna dosyć mam tych zagadek ! …, wypaliłem i sobie poszedł, to znaczy zniknął …
- ………. – zaśmiałam się głośno. Był tak zirytowany, że zabrzmiał wyjątkowo rozbrajająco w swojej szczerości.
- A potem pokazano mi, że odjeżdżam z miejsca, Pieta …
- Hmm … – spoważniałam, dawno o Piecie nie rozmawialiśmy.
- Jestem tak zmęczony już wszystkim … Ale nie mogę narzekać ! – Piotr się zreflektował w porę.
- Sam chciałem iść, to mam. A Bóg wybrał mnie z taką odrazą, niechęcią … Ty ?! Był zdziwiony, że się zgłosiłem …, pamiętam dobrze …
- Gdybym Ja wszystko pamiętał, to by cię dawno nie było.
- … ??? … – Piotr się skulił w sobie.
- Więc ty Mi też nie pamiętaj.
- … Ojciec jest kochany, naprawdę …
- Jak ty nie będziesz wszystkiego pamiętał, to i Ja nie będę pamiętał.
- Mamy umowę ?
- …….. – uśmiechamy się.
- Piąty dzisiaj – … Ojciec wolno.
- Piąty luty 2023 roku … – powtórzył.
- W lutym miały być początki zmian, czy czegoś … – przypominam sobie.
- Zobacz, księgę czyta …
- Wczoraj czytałem znowu. A potem myślałem o firmie.
- Kłopoty i problemy są potrzebne, tak powiedział zakonnik.
- Więc znoś je wszystkie, bo są potrzebne.
- Prawdę ci powiedział, ni mniej, ni więcej.
Pijemy kawę w nowym miejscu …, na dworcu o dziwo. Spoglądamy na ludzi, którzy wędrują w tą i wewte …
- Fajnie sobie żyjecie na tym świecie.
- Zazdrości wam wielu tego i to jest normalne.
- Nawet to, że trzymacie się za ręce, jest według tego świata nietypowe.
Bardzo nietypowe, spostrzegam to w oczach ludzi, których mijamy.
06. 02. 23 r. Warszawa.
Piotr codziennie czyta Henocha i codziennie jest pod wrażeniem. Męczy mnie wspomnieniami o wizji; A któż pójdzie ?
- Po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego tamci się nie zgłosili. Ojciec pytał, a to jak rozkaz. Żaden z nich nawet głowy nie podniósł.
- Dali ci szansę …
- …. Się wykazać – dokończyłam śmiejąc się.
- A wiesz co to znaczy ? To było ukartowane. Dałeś się złapać.
- Tak to mogę się dać złapać – odparł Piotr.
- Hmm … Ojcze, ale po co ta gra ? – pytam.
- Ojcze, nie mogłeś po prostu powiedzieć; wstań i idź ?
- To było jak przedstawienie – Piotr kiwa głową.
- Nie psuj wszystkiego.
- Chcesz powiedzieć, że to był program „Mamy cię” ?
Roześmiałam się, ale mimo wszystko to prawdziwa zagadka. No bo jeśli wszyscy grali, to musieli wiedzieć chyba o jaką grę chodzi.
- Dzisiaj nad ranem miałem widzenie. Przymknęłam oczy i widzę, że jestem w przestrzeni. Podchodzi do mnie jakaś kobieta, lat około 38, zaczesana do tyłu i mówi …
- Mów do mnie …
- O co ci chodzi ?!!! Byłem trochę niegrzeczny. Wciągnęła nosem powietrze z moich ust, rękę przyłożyła do mojej twarzy i mówi …
- Wyczuwam ciepło z ust z lewej strony.
- …. ???!!! …. – gapię się na Piotra, czy on tak na poważnie. Ale zaraz mi coś przyszło do głowy …
- Chyyyyba musisz iść do dentysty, może coś ci się tam dzieje … – powiedziałam prawie pewnie.
Zamyśliłam się … Jakie niezwykłe to wszystko … Lekarz z Niebios ?
- Bóg cię pozdrawia.
- Dziękuję.
- Widzę jak czyta, co piszesz i widzę w Jego oczach uśmiech, uśmiecha się oczami.
- …….. – Piotr się zapatrzył.
- Widzę Edzia ze swoim psem na polanie … Wysoka trawa, rzuca mu kijek, bawią się, jest przeszcześliwy. To jest ich świat.
- Nie do końca, pilnuje twojej mamy.
To też niezwykłe, ale chcę o coś spytać …
- Ojcze Bachmut. Chyba się poddadzą.
- Tak musi być. Tuż, tuż mają wygrać (Rosja).
- … Ze Stalingradem było tak samo. Niemcy weszli do miasta i co ?
Pocieszające.