27. 11. 21 r. Warszawa.
Nowy wirus w rodzinie nie odpuszcza, wydaje się być groźny … Wariant Nu JUŻ W POLSCE?! Jest groźniejszy i zjadliwszy (msn.com) Omikron straszniejszy niż przypuszczano. Przemieszcza się na dużych przestrzeniach – WP Wiadomości
- Jak się my uchronimy ? – pytam.
- Masz pierwotne przeciwciała, one na tym bazują – … bazują na pierwszym wirusie.
- Wywoła panikę wśród ludzi, stanie się bardzo agresywny.
- Dzieciaki już chorują. Ciekawe, czy ich przeciwciała będą ich chronić … – gdybam.
- Nie w takim stopniu jak ciebie.
- To co pierwotne jest najsilniejsze. Rozumiesz ?
- To tak jakbyś miała osłonę z betonu, a oni z gipsu.
- … Co jest silniejsze, przeciwciała naturalne, czy poprzez szczepienia ?
- Zdecydowanie pierwotne.
- Czy jeśli wirus dojdzie do końca alfabetu, to będzie koniec wirusa ?
- Nie zastanawiaj się nad tym.
- Najgorsze przed nami ?
- Chcesz budować współczynnik bezpieczeństwa ?
- Masz Mi ufać.
- Razem piszemy, razem żyjemy, ufaj Mi.
- Może bym tak nie przeżywała z moim covidem, gdybym nie usłyszała, że nie zachoruję …
- W sumie przechorowałaś, a nie zachorowałaś.
- Gdybyś zachorowała, to byś była w szpitalu – Piotr dodał.
- Noooo… Jeśli to tak rozważamy … – zaczynam się śmiać.
- To teraz popij sobie kakao.
- Kakao ? – spoglądam na swoją kawę.
- Kakao, bo zatkało kakao ?
- ……. – roześmiałam się.
Widzę, że Piotr się wzruszył. Jestem zdziwiona, bo przecież nie z powodu covida …
- Czasami widzę jak upadam na ulicy i ktoś podnosi mnie do góry w powietrzu, do nieba. Słyszę słowa …
- Obudź się, obudź się … i wtedy znowu znajduję się na ulicy i mam otwarte oczy.
Wieczorem.
Pracuję przy komputerze, Piotr przy swoim.
- Dziwne … – przerywa ciszę.
- Wszedłem na dwie strony z II Wojną Światową i od razu wzięło mnie na wymioty. Ciekawe dlaczego …
- To jest ta twoja przemiana, o którą pytała Ola.
Faktycznie pytałam. Pytałam, czy jego przemiana ciągle trwa, a może się skończyła, bo jakoś nie zauważyłam, aby był szczególnie inny.
- Masz pozdrowienia od Ojca – Piotr nagle.
- Oj Ojcze … – ucieszyłam się i poderwałam.
- Nie chcę rozmawiać, tylko masz pozdrowienia.
- Ta rozmowa o 15.00 była ciekawa.
Zawstydziłam się. Modliłam się ponad 30 minut, ale mój mózg dosyć często zbaczał z głównej drogi i myślał o pierdołach. Korygowałam się w porę za każdym razem i chyba to Ojciec widział, jeśli tak mówi.
- Kupiłam lotto i nic oczywiście.
- Nic ci to nie da, dopóki nie będzie zgody z Góry.
No właśnie … Kiedy ktoś wygrywa, myślimy; ale ma szczęście. Szczęście ?
- A skąd wiesz, czy wygrana jest dobra ?
- A może karzę tych, co wygrywają ?
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/03/17/nigdy-nie-wiesz-co-bedzie-dobre/
Zaczęłam czytać II Księgę Henocha, zgodnie z zaleceniami.
- Według tej księgi Henoch spisał 366 ksiąg i wziął je ze sobą na ziemię. Wziął je faktycznie ?
- Po co ?
- To po co pisał ?
- Żeby się uczyć, uczył się pisząc.
- Ale tam jest wyraźnie napisane, że wziął je ze sobą i dał je synom … – jestem mocno zdezorientowana. Technicznie nie jest możliwe, by mógł z Nieba przynieść coś sobą. Chyba, że się mylę …
28. 11. 21 r. Warszawa.
Siedzimy w milczeniu nad kawą za długo …
- Ojcze, jesteś dzisiaj nierozmowny ? – pytam nieśmiało.
- Bo on jest nierozmowny, a mam na to baczenie.
- …. Czuję się fatalnie, ktoś mi wysyła energię, chce mi się zwymiotować … Wielka nienawiść … – trzyma się za głowę.
No więc dobrze … Ja zaczynam. Opowiadam o II Henochu. O wielu pytaniach, które mam w głowie … Piotr nawet nie jest w stanie się wypowiedzieć, tylko trzyma się za głowę.
- Poczułem teraz, że byłem bardzo blisko Ojca kiedyś … Ojcze, jak Ty sobie radzisz tam … – westchnął.
- Wyobraź sobie, że Sobie radzę.
- Patrzę pod nogi, jak idę.
Roześmiałam się mimo tej minorowej atmosfery. Ojciec jak zwykle dowcipny i pyta mnie nagle …
- Jak oceniasz swoje życie dotychczasowe ?
- ??? – zaskoczył mnie.
- Zauważ, że przy niedzieli to Ja zadaję pytanie.
- ……. – roześmiałam się ponownie.
Długo się zastanawiałam i nie wiedziałam co powiedzieć.
- Zastanów się, bo widzę chaos … – w mojej głowie. Musiało to tak wyglądać, bo lotem błyskawicy przeleciałam całe swoje życie …
- Hmm … W pewnym momencie to była wojna … – … powiedziałam już poważnie.
- To wtedy, gdy zderzyliśmy się z diabłem w cztery oczy.
Przypomnienie tego faktu sprowadziło naszą rozmowę na zupełnie nowy tor. Zdaliśmy sobie sprawę, że trudno uwierzyć, że przeżyliśmy aż tyle. A jednak było i … nie minęło …
- Ten rok co nadchodzi, jest chyba ostatni.
- Dobrze mówisz. Wszystko co ma się wydarzyć, teraz się wydarzy.
I znowu to niebiańskie poczucie czasu … Teraz w pojęciu niebiańskim, czyli minimum rok …
Do kawiarni weszli rodzice z dwójką małych dzieci. Piotr się nachyla do mnie …
- Przy dzieciakach stoją dwaj aniołowie. Przy dorosłych nie ma.
- A dlaczego oni nie mają ? – pytam zdziwiona.
- Przy dzieciach są aniołowie, a potem odchodzą jak są nieprzywoływane.
- Hmm … A jak wyglądają ?
- Z 2,5 metra, nie mają skrzydeł. Skłonili głowę do mnie i się odwrócili do dzieci.
-"Już nigdy cię nie puszczę". http://osaczenie.pl/wp/2016/03/10/1998-2000-2001/ - Dlaczego On powiedział wtedy... To znaczy spytaj Go … Gdzie On w takim razie był, kiedy Go nie było ? - Anioł nie wzywany nie ma potrzeby bycia. - Człowiek może prosić, żeby pojawił się Biały. - Każdy człowiek może posiadać anioła. - Zło ma przyzwolenie, człowiek ma wybór, wybiera niewielu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/06/ty-myslisz-swiatem-ludzi-a-jest-wiele-swiatow/