Bóg zapłać za nowy dzień.

03. 11. 17 r. Szczecin.

Wchodząc rano do pokoju Piotra zauważyłam, że był bardzo milczący i zamyślony. Na moje nalegania co się stało, odprawiał mnie z kwitkiem, że nic. Dopiero parę godzin później powiedział…

  • Gacek zakopał mnie pod ziemią w trumnie. Wieko trumny zaczęło pękać i zaczął na mnie sypać się piasek. Na nogi, do gardła… Czułem jak się duszę … I co teraz powiesz ?
  • … ?! … 
  • Zacząłem się modlić; niech będzie chwała Ojcu i Synowi, było mi łatwiej umierać… i kiedy już umierałem, wizja się skończyła.
  • …. ?! …. – po czymś takim to i ja bym milczała, nie godzinę, a cały dzień.
  • Muszę kupić totka, duża wygrana się szykuje – zmieniam temat, żeby już o tym nie myślał.
  • Twoje bezpieczeństwo to nie twoja gestia, to Nasza gestia.
  • I stanął nasz Piotr w jurcie dnia, oczyścił swe myśli i znowu było jak dawniej.
  • … ?! …
  • Co jeszcze Homiel powiesz ? – spytałam idiotycznie, bo właściwie to nie wiedziałam o co Mu teraz chodzi.
  • Bóg zapłać za nowy dzień.

Dostałam ciekawy mail;

Wczoraj byłem na ciekawym wykładzie, który dał mi do myślenia. Mieliśmy w instytucie wizytę profesora z Arabii Saudyjskiej. Poszedłem z ciekawości na jego wykład. Byłem w szoku. Był z instytutu badawczego w Arabii Saudyjskiej. To mi dało do myślenia. Pokazywał co tam studiują. W Polsce nigdzie tego nie robią. Nie wiem, czy gdziekolwiek w Europie ktokolwiek to robi. Pracują nad elastycznymi tranzystorami. Pokazywał eksperymenty z elastycznymi układami scalonymi. Elektronika w tej chwili to sztywne metale i półprzewodniki. On pokazał układy scalone jak guma. Używają elastycznych materiałów, które pozwalają na rozciąganie, ściskanie, skręcanie itp…To znaczy, że będą mogli implantować elektronikę w oczach, zębach i nie musieć się tym martwić, gdy organizm rośnie, kurczy się, starzeje. Elektronika dostosowuje swój kształt do otoczenia.

Ten profesor powiedział też, że pracował nad urządzeniem typu fit bit z papieru, które jest używane przez muzułmanów przybywających do Mekki każdego roku. Podobno każdy pielgrzym musi mieć takie coś na ciele, gdy wjeżdża do ich kraju.

Czytam tekst na głos Piotrowi…

  • I co Homiel na to.?
  • Nic.
  • Szkoda… – pomyślałam.
  • W jednej myśli jest wiele układów scalonych, do których oni nigdy nie dojdą.
  • Nikt nigdy jej nie ogranicza i nie ograniczało.
  • Tylko zastanów się jak ją zmaterializować, a wszystko jest możliwe.
  • Nooo, ale jak to zrobić ?
  • …….. – Homiel się śmieje do rozpuku.
  • Wyobrażasz sobie, żeby człowiek miał taką możliwość ?
  • Tej Ziemi dawno by nie było.

Ma rację ? Oczywiście !



04. 11. 17 r. Szczecin.

Piotr ciągle chodzi zamyślony.

  • Dzisiaj nad ranem budząc się poczułem dziwną energię. Dopadło mnie takie uczucie, że cały materializm, wszystkie te samochody, domy, ciuchy są mi całkowicie obojętne. Mówię na głos …
  • Nie chcę tego wszystkiego…
  • A co chcesz ?
  • … Spytał mnie wtedy Ojciec.
  • Ciebie Ojcze, z Tobą być chcę, nic więcej.
  • Poczułem, że wyciąga do mnie niewidzialną dłoń, więc też wyciągnąłem, podałem Mu rękę na zgodę.
  • Oooook…. – słucham uważnie.
  • Wstałem i poszedłem do łazienki.
  • Myślisz, że żaden by nie poszedł ?
  • I wtedy zrozumiałem, że anioły, które stały przed nim,  nie chciały iść celowo. To wyglądało jak jakiś spisek. Mówiłem na nich wcześniej, że to cioty, że nie chcą, a teraz się wstydzę … – Piotr rzeczywiście nawet lekko zrobił się czerwony.
  • Jakoś przeżyją, nauka najważniejsza.
  • Ale Ojciec powiedział, że wstyd tym, którzy nie chcieli – przypominam. 
  • To oficjalna wersja. Prawdziwa wersja to taka, że oni celowo nie chcieli, abym to ja się zgodził.
  • Ooook … A nie wystarczyło po prostu poprosić cię, abyś to zrobił ?
  • Nie, chodziło o to, żebym to zrobił sam z siebie.
  • ……… – zamyśliłam się nad tymi słowami analizując, czy to ma sens. Może tak, a może nie. To naprawdę wyższa matematyka.
  • A Homiel ci mówi coś teraz ?
  • Ta ceglana podłoga może być, ale nie uważasz, że to zbyt szokujące ?
  • …… – zbaraniałam w tej chwili. Wczoraj mówiłam Piotrowi, że chciałabym mieć kuchnię jak z „House of card”, ale z ceglaną podłogą.
  • Mówi, że to byłaby zbyt duża różnica.
  • Homiel pokazał mi teraz, że kuchnia powinna mieć beżową podłogę na całej długości mieszkania.
  • Oczywiście oprócz pokoi – wtrącił się.
  • Jasny gwint… – myślę… Anioł wtrąca mi się do wystroju wnętrza , a myślimy o zrobieniu jeszcze remontu kuchni.
  • To kiedy mam załatwiać ? – Piotr pyta Homiela, jeśli już tak meble nam ustawia.
  • Żadna.
  • Co żadna ? – pytam, bo to dziwna odpowiedź.
  • Odpowiedź żadna od Niego, nic nie mówi.
  • No to nic nie gadaj po prostu, jak nie słyszysz.
  • Ten najwięcej gada, a najmniej może. Prawdziwy rzecznik.
  • …….. – roześmiałam się na głos. Rzeczywiście Piotr znowu planuje, a tak naprawdę to może sobie tylko pogadać.



Dopisane 20. 07. 2018 r.

  • I stanął nasz Piotr w jurcie dnia, oczyścił swe myśli i znowu było jak dawniej – według Wiki jurta to namiot przenośny używany przez ludy tureckie i mongolskie w środkowej Azji, Turcji. Jaki ma to związek z Biblią? Jedynie jako rodzaj namiotu, który również był używany w czasach biblijnych. Polski internet staje się pomału niewystarczający, więc szukam u źródła, czyli u Hebrajczyków i znalazłam coś naprawdę interesującego.

Fragment z https://www.breakingisraelnews.com/74409/new-revelations-tabernacle-challenge-every-known-idea-holy-desert-structure/

Biblijne Tabernakulum, czyli Namiot Spotkania (Przybytek), mogło nie być skromnym prostopadłościennym namiotem, jak wierzyli uczeni od stuleci, ale ogromną okrągłą konstrukcją mającą sześć pięter wysokości, proponuje inżynier z Wisconsin, który spędził lata badając zawiłości biblijnych tekstów opisujących konstrukcję na pustyni. Andrew Hoy, wyszkolony inżynier mechanik z Milwaukee przebywający obecnie w Izraelu w celu zbadania swojej teorii, opracował koncepcję, która kwestionuje wszelkie znane przekonania na temat przenośnej centralnej struktury, którą Izrael służył Bogu przez 400 lat, aż do zbudowania Pierwszej Świątyni. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=76

Hoy ma głowę do liczb i pasję do Biblii. Wychowany w Kościele luterańskim (!), jego osobista podróż doprowadziła go do opuszczenia tego kościoła. Studiował w jesziwie (seminarium religijnym) w Jerozolimie przez pewien czas, koncentrując się na nauce hebrajskiego, aby studiować Biblię w jej oryginalnej formie. Kiedy Hoy przeczytał fragmenty z Księgi Wyjścia dotyczące budowy Przybytku, szczegółowo opisując użyte materiały, postawił wiele pytań. Znał pełnowymiarowe modele Tabernakulum w Timna Park i Ariel w Izraelu i zdał sobie sprawę, że istnieje wiele rozbieżności między tymi przekładami, a tekstem biblijnym.

„Kto tworzy namiot z czterech piętr na pustyni, ze ścianami wykonanymi z belek grubości dwóch stóp?” Zapytał retorycznie Hoy. „Prostokątna wersja wykorzystuje wiele materiałów, których po prostu nie mają odzwierciedlenia w Biblii” – wyjaśnił Breaking Israel News. Był także zakłopotany metodami większości prac naukowych opisywanych przy budowie ścian na dziedzińcu, opisujących ściany z litego drewna połączone prętami.

„Jest to niewygodne i zużywa o wiele więcej drewna niż wymienione w Biblii. Największym problemem jest wykorzystanie srebra jako podstawy dla drewna „- zauważył Hoy. „Pozwolono im uzyskać 100 talentów srebra o wadze czterech ton. Wytwarzanie baz ze srebra wymagałoby znacznie więcej ton srebra, których nie uwzględniono w Biblii. Jako inżynier, rozumiałem srebro i mosiądz jako używane do rozpórek, jako część struktury kopuły.

Hoy wyobraził sobie krąg pościeli i wełnianych prześcieradeł nakryty ogromnym skórzanym ogrodzeniem. Wykorzystując swoje umiejętności inżynierskie i przestrzegając dokładnych ilości drewna i srebra określonych w Biblii, zaprojektował namiot podobny do tradycyjnych jurt używanych w Mongolii (!). Wersja Hoya, oparta na technicznych instrukcjach biblijnych, ma zdumiewające sześć pięter.

Hoy stworzył kompletny plan dla okrągłego Tabernakulum na oprogramowaniu projektowym, aż do najmniejszego sprzętu, w nadziei stworzenia modelu skalowego opartego na jego okrągłej koncepcji. Spędził setki godzin sprawdzając swoją teorię z perspektywy inżynierskiej, a także dla przestrzegania tekstu Biblijnego.

Namiot Zgromadzeń towarzyszył Żydom wędrującym po pustyni, ale stał w Szilo przez ponad 300 lat. Jako teoretycznie przenośna konstrukcja zdemontowana została 3000 lat temu.

Dlaczego Homiel (podejrzewam, że to Ojciec jednak) użył słowa Jurta? Dlaczego nie użył po prostu słowa namiot? Wiedząc, że nigdy nie używa słów ot tak sobie postanowiłam się dzisiaj dowiedzieć czegoś więcej. Co ma wspólnego Piotr z Przybytkiem Mojżeszowym? https://pl.wikipedia.org/wiki/Przybytek_Mojżeszowy

Siedzimy na kawie, Piotr się rozkręca, więc wykorzystuję moment, by zadać pytanie. (fragment dzisiejszej rozmowy).

  • Czy Piotr ma jakiś związek z tą jurtą?
  • Coś wynika z czegoś.
  • Zobaczyłem obrazek, jak ręka go przekreśla. 
  • Aha …. – czyli wiedziałam, że namiot w kształcie prostokąta nie jest prawdziwy. Pan Hoy się nie myli. 

Najlepsza inwestycja to inwestycja w serce.

22. 10. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Wczoraj w nocy ociągałem się z modleniem, nie miałem siły.
  • Co Mały? Zaczynamy?
  • Muszę się położyć i pomyśleć… powiedziałem.
  • Czekam na twoje modlitwy, nie daj się prosić.
  • Jeszcze chwilę.
  • ……..
  • No i co? Już gotowy?
  • Gotowy.
  • Czekam na twoje modlitwy.
  • Ty prosisz, a Ja tobie daję.
  • Ci, za których się modlisz są w dobrym miejscu.

Nieustannie mnie to zadziwia, że modlitwa ma tak olbrzymie znaczenie. Przecież to tylko słowa, a jednak działają… zadziwiające.  Ale te słowa to prośba, rozmowa, energia, uwaga. To jak dyskusja dziecka z rodzicem. Dziecko coś opowiada, czasami się skarży, a rodzic wysłucha, pocieszy, czasami spełni jego prośby. Wzajemne porozumienie i miłość.

  • Miałem dzisiaj dziwną wizję. Byliśmy w urzędzie, płaciłem za coś zaliczką jakiemuś facetowi. Wyszliśmy, ale coś mnie tknęło. Wróciłem i poprosiłem o pokwitowanie za tą zaliczkę. Facet nie chciał mi najpierw dać, a potem narysował na kartce jakieś symbole. Mówię, że to nie jest pokwitowanie, to wtedy narysował mi symbol PSI i wyszedł.

Trzy różne wersje dot. znaku PSI.

https://www.ministranci.pl/Archiwum/2012/3-2012/Z-komza/Slownik-liturgiczny/Znak-krzyza

Psi Litera ψ (psi) powszechnie jest interpretowana jako początkowa litera słowa psyche i znak Ducha Świętego, a według niektórych wyobraża fruwającą gołębicę. Podstawowe znaczenie słowa psyche to „tchnienie życia” dla ludzi i zwierząt. Duch Święty jest tchnieniem Boga, ale w Piśmie Świętym nigdy nie nazywa się Go psyche, lecz zawsze pneuma. ψ (psi) interpretowano również jako „krzyż drzewa życia”, który w średniowieczu oznaczano hieroglificznym znakiem „kwiatu życia”. http://pracowniacalamus.pl/dopobrania/symbole/psi.pdf


„Zabawy z szatanem”; Steve Russo.

  • Patrzę na to i dziwię się co to jest. Idę za nim, aby dał mi normalne pokwitowanie, a nie jakieś bazgroły. W drugim pokoju nie ma tego faceta, za to stoi jakaś kobieta i mówi…
  • Dam panu właściwy kwitek.
  • Wtedy poczułem, że ten facet potrzebuje pomocy. Odsunąłem kobietę i zacząłem go szukać. Widzę, że za jego biurkiem znajduje się wejście do podziemi. Zajrzałem, a tam jakby otchłań. Wpadam w dziurę i w czasie lotu zaczęły rosnąć mi skrzydła. Leciałem tak szybko, że tego faceta dogoniłem. On też ciągle spadał na dół, więc chwyciłem go za kark i wyciągnąłem na wierzch. Zrozumiałem, że on chciał tymi symbolami zwrócić na siebie moją uwagę. On miał skrzydła popielate, był bezradny, a ja jak kolos, miałem ogromne białe skrzydła… Dziwne to było…
  • Homiel? Co to ma znaczyć?
  • Wielu jest takich tutaj.
  • Wiedzą, że jesteś.
  • Nawet ci z dołu będą chcieli się wyrwać, musisz uważać.
  • ?!?… Że co? – Piotr spytał kompletnie zdumiony.
  • On chciał zwrócić uwagę?
  • Wielu będzie chciało zwrócić uwagę.
  • …….. – niewiele z tego rozumieliśmy.
  • Słyszę gacka z dołu jak krzyczy….
  • Działa ten skurwysyn!
  • ……..
  • Tak, jak wielu chce zwrócić uwagę, tak wielu chce cię zlikwidować.

Rozmawialiśmy o tym przy kawie w Ikei. Przez jakiś czas gapiliśmy się na siebie w kompletniej ciszy próbując zrozumieć, co Homiel chce nam przekazać. Wygląda na to, że nawet w piekle są tacy, którzy próbują się stamtąd ewakuować. Ale, czy mówiąc wielu jest takich tutaj... nie miał też na myśli tych, którzy są pośród nas? 


Wychodząc wahaliśmy się, czy nie kupić jeszcze jednego, ostatniego kwiatka. Iść do Jezusa bez niczego? Co prawda powiedział, że więcej nie trzeba, ale…

  • Kupić, nie kupić? Jak kupimy, to znowu się sprzeciwimy… Ale to tylko kwiat – wzruszam ramionami i przestępuję z nogi na nogę nie wiedząc co zrobić.
  • Dobra, ja zaczęłam, ja skończę – zdecydowałam i kupiliśmy.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Daliśmy parę groszy naszej znajomej, postawiliśmy kwiat pod krzyżem i uklękliśmy.

  • Wiedziałem, że Mnie nie posłuchacie.
  • Ups… – no i nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.
  • … Stanął teraz przed nami – zaczął cicho relacjonować Piotr.
  • Bardzo was kocham.
  • ……… – bardzo się wzruszyliśmy

Wieczorem.

Rozsiedliśmy się na kanapie.

  • Dzisiaj już 22 – liczę każdy dzień.
  • Do końca zostało 9 dni – Piotr.
  • Przez 8 dni można wszechświat stworzyć.
  • Delektuj się swoją wolnością, pozorną.
  • Myślisz, że myślisz? Czy ci się się wydaje, że myślisz?

Zamilkliśmy na wszelki wypadek, aby nie podpaść bardziej. W TV oglądaliśmy akurat reklamę z Robertem Lewandowskim.

  • Ten to inwestuje wszędzie – Piotr już myśli jak biznesmen.
  • Poza Ziemię nie wyjdzie, Marsa nie sięgnie.
  • …….. – racja, ile można inwestować, w końcu jest jakaś granica.
  • Najlepsza inwestycja to inwestycja w serce.

Zaczęły się wiadomości w TVN. Piotr stara się je regularnie oglądać mimo, że mocno działają mu na nerwy.

  • Nie przyzwyczajaj się.
  • Będziesz musiał zapomnieć o swoich przyzwyczajeniach.
  • ……. – i to mnie zmartwiło. Jeśli stanie się, co się ma stać, to go stracę … w jakimś sensie. 

Piotr boi się podejmować dyskusję, więc po wiadomościach oglądamy film „Indiana Jones”. W pewnym momencie pada zdanie, że imię Boga to Jahwe.

  • Dziwne masz Ojcze imię… Jahwe… – Piotrowi się wyrwało.
  • A co ci nie odpowiada?
  • ……. – myślałam, że padnę teraz z wrażenia.
  • Czy według ciebie powinienem się nazywać Eryk lub Stanisław?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie lekko przestraszony, czy nie posunął się za daleko.
  • Jak ty Ojcze to wszystko robisz? Jesteś tutaj i wszędzie.
  • Kiedyś cię tego wszystkiego uczyłem.
  • Przyjdzie pora i sobie przypomnisz.

Dochodziła 22.00.

  • No i co mały? Wkrótce niedziela będzie za wami.
  • No właśnie… To ostatnia niedziela? – teraz to mi się wyrwało.
  • Nie wspominaj tego tytułu, bo to wiąże się z tragedią wielu ludzi.

Piosenka „Ta ostatnia niedziela” znana jest także z tego, że pod jej wpływem wielu ludzi popełniało samobójstwo, o czym nie pamiętałam. Najpopularniejszym wykonawcą tego utworu jest Mieczysław Fogg. Ze względu na ponury tekst tango. To ostatnia niedziela zyskało miano tanga samobójców. (Wiki)

  • Gdy pójdziesz do Ojca na kakao, to cię stracę… Tak się zmienisz – mówię z żalem.
  • Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji.
  • W tym tysiącleciu to się nie zdarzyło.
  • A w którym? – oczywiście znowu włączam swój komputer mózgowy.
  • Przecież czytałaś. Nie będę mówić tego, co czytałaś.

Siedzimy cicho z 15 minut zdając sobie sprawę, że chyba lepiej milczeć w pokorze. Dzisiaj Ojciec jest wyjątkowo… konkretny. 

  • Dostaniesz nowy dar. Czy go przyjmiesz?
  • ?
  • Dar widzenia przyszłości.
  • Będziesz widzieć to, czego nikt nie widział, tylko bądź ostrożny.
  • …….. – para ze mnie schodzi i spoglądam na Piotra niepewnie, bo wcale nie jestem przekonana, czy powinien wiedzieć aż tyle. 
  • Pan Bóg mi ciebie dał – i patrzy na mnie jakoś tak… dziwnie przenikliwie, aż nieswojo się poczułam.
  • Masz pomóc mi we wszystkim, w misji – mówi ciągle poważnie, a ja nie wiem, czy płakać, czy się cieszyć.
  • Wiesz dlaczego wyglądasz tak, jak wyglądasz?
  • Chciałem, żebyś był jak inni i jeszcze mocniej.
  • Żebyś miał te same instynkty co inni… Bo nie pochodzisz stąd.
  • …….. – zapadła cisza.
  • Jesteś tu Ojcze jeszcze?
  • Nawet jak Mnie nie ma, to zawsze cię słyszę.
  • Nie obawiaj się niczego.
  • Wszystko, co spotykasz na drodze Sam ci przygotowałem, co jest i będzie.
  • ……..
  • Zmienisz się głęboko.
  • Otworzysz okno, przez które wejdzie światło, a Ola ci pomoże.
  • Przez to okno zrodzimy i wejdzie światło.
  • ………
  • Może ja to wszystko źle słyszę? – pyta mnie Piotr po jakimś czasie z wahaniem.
  • To niemożliwe, żeby się działo co się dzieje.
  • Tylko nie zaczynaj.


Dopisane 08. 07. 2018 r.

  • Czy według ciebie powinienem się nazywać Eryk lub Stanisław?

https://religionnews.com/2018/01/25/the-original-hebrew-name-of-god-re-discovered-in-1000-bible-manuscripts/

21 stycznia 2018 r. Badacz Biblii Nehemia Gordon wraz z zespołem odkrył tysiącletni hebrajski rękopis biblijny zawierający oryginalne imię Boga po hebrajsku z samogłoskami.

Przez dwieście lat uczeni wierzyli w oparciu o źródła greckie, że hebrajskie imię Boga było pierwotnie wymawiane „Jahwe”. Pod koniec 2016 roku Gordon znalazł nie przetłumaczone tradycyjne źródła żydowskie, które wyraźnie zidentyfikowały samogłoski imienia Boga po hebrajsku jako „Yehovah.” Jest to podobne do angielskiego Jehowy, ale z „Y” i akcentem na ostatnią sylabę.

Imię Boga, znane jako Tetragram, jest napisane w większości hebrajskich rękopisów biblijnych z brakującą jedną z ich samogłosek, co czyni je nieczytelnymi zgodnie ze starożytnym żydowskim zakazem mówienia tego imienia. Mimo to Gordon odkrył wcześniej pięć rękopisów biblijnych z pełnym zestawem hebrajskich samogłosek dowodzących, że wymowa Tetragramu była znana żydowskim uczonym w Piśmie jako „Jehowa”.

Projekt znalezienia nowych dowodów potwierdzających to odkrycie rozpoczął się w lutym 2017 r., A za niespełna rok Gordon znalazł 1000 hebrajskich rękopisów biblijnych z pełnymi samogłoskami „Jehowa”. Obejmowały one dwa najwcześniejsze znane manuskrypty Biblii hebrajskiej z samogłoskami, Rosyjska Biblioteka Narodowa , Evr. II B 100 od roku 894 ne i Kodeks Kairski proroków od 895 r. Gordon i jego zespół znaleźli samogłoski „Yehovah” w trzech manuskryptach napisanych utraconym „Wskazaniem babilońskim”, odkrytym w Kairze Genizah w 1896 roku. 

Nie daj się czekać na siebie, przecież czekam na ciebie.

20. 10. 17 r. Warszawa. (część II)

Wieczorem byłam zajęta pakowaniem na jutrzejszy wyjazd do Szczecina i nie zwracałam zbytniej uwagi na Piotra.

  • Homiel mówi do ciebie…
  • Pozdrów swoją księgową.
  • ??? Moją?! – stanęłam jak wryta. Skąd on wie, że mam księgową?… Taka myśl przebiegła mi przez głowę, co po kolejnej sekundzie wydało mi się wielce idiotyczne.
  • Naprawdę tak powiedział? – nie dowierzałam.
  • No tak… – i wzruszył ramionami.
  • Dlaczego mam ją pozdrowić? – zaczęłam się zastanawiać i postanowiłam  już w domu do niej zadzwonić.

Joanna prowadziła moją firmę, ale ponieważ zamknęłam firmę nasze drogi się rozeszły już dobrych kilka miesięcy temu.

  • Joasia… – nie wiedziałam jak zaczął.
  • Czy ty jesteś chora? – spytałam wprost, ponieważ czułam, że jeśli mam ją pozdrowić to być może choroba jest tego powodem.
  • Mam z krzyżem problemy, ale już wychodzę z tego. A dlaczego pytasz?
  • Aha, a bo wiesz… Ktoś kazał cię pozdrowić – nadal nie byłam pewna, czy w ogóle o Homielu wspominać, tym bardziej, że ona nie miała o niczym pojęcia.
  • A kto?
  • Wiem to od kogoś, kto rozmawia… Jest takim medium… – jąkałam się totalnie…
  • Masz pozdrowienia od Boga – wypaliłam w końcu i nijak nie wiedziałam jak jej to wyjaśnić.
  • A to dobrze, bo jestem podwójnie chora.
  • …….. – i w tej chwili zbaraniałam. Dlatego, że jednak była chora i dlatego, że te niezwykłe pozdrowienia przyjęła baaaaaardzo zwyczajnie.
  • To znaczy?
  • Odkryto u mnie raka i miałam wycięty kawałek jelita.
  • ……. – znowu mnie zatkało. Okazało się, że niedawno odkryto u niej nieinwazyjnego raka i zrobiono szybko zabieg.
  • Jeśli masz pozdrowienia to znaczy, że się tobą opiekują i chcą ci powiedzieć, że wiedzą o tym i ci pomagają.
  • Wiem o tym, bo ledwo to odkryto, a już miałam zabieg.
  • To dlatego kazano cię pozdrowić! – krzyknęłam jakbym odkryła sezam pełen skarbów.
  • Pokazują, że będzie dobrze.

Przyznałam się po chwili, że to Piotr jest tym niby „medium” i dałam jej namiary na mój blog myśląc, że wiedza tam zawarta pomoże jej bardziej. Znowu przyjęła to baaaaaardzo zwyczajnie, co spowodowało we mnie mieszane uczucia.  Wydawało mi się do tej pory, że każdy, kto zetknie się z Bogiem jest pełen euforii, niedowierzania i szczęśliwości, a tu okazuje się, że ludzie różnie reagują na Boga. Ciągle uczę drugiego człowieka.


Gdy się spakowaliśmy, siedliśmy oboje na swojej kanapie i omawialiśmy miniony dzień. Oczywiście zrelacjonowałam moją rozmowę z księgową, co wywołało u Piotra szeroki uśmiech.

  • A widzisz… Czyli jednak dobrze słyszę.
  • No, na pewno. Zdarzyło się to chyba pierwszy raz.
  • A mąż mojej księgowej naśladuje mnie w jedzeniu, ponoć mówiła, że je to co ja, bo się boi zawału.
  • I Ja mam cię zabrać?
  • .
  • Ktoś ma do ciebie sprawę.
  • … ???
  • Słyszę arię, ktoś mi śpiewa do ucha, coś jak arię, pięknie…
  • …. – dziwne, że wydaje mu się to piękne, bo Piotr nie znosi opery.
  • Wiesz dlaczego mogą ci śpiewać? Bo przesłona coraz cieńsza.
  • Niewielu miało dostęp, a teraz coraz więcej.
  • …… – Piotr nastawił uszy bardziej…
  • O miłości coś śpiewa, śpiewa jakaś kobieta anielica – prychnęłam ze śmiechu, bo  takie określenie mocno mnie rozbawiło.
  • Tam nie ma kobiet i mężczyzn.
  • Śpiewa w imieniu innych.
  • Tobie też śpiewa.
  • Ale ty nie usłyszysz, bo dzieli was gruba przesłona.

Szkoda, choć coraz częściej zastanawiam się, czy chciałabym tak naprawdę być na miejscu Piotra. To co on ma, to już nie zabawa, a ogromna odpowiedzialność.

  • Ale z Joanną wyszło… – nie mogłam uwierzyć.
  • Dzisiaj dałaś jej dużo energii, brakowało jej.
  • Wyjdzie z tego?
  • Ważne co robisz.
  • Pan Bóg już sobie ją upatrzył.
  • To znaczy, że…. – zająknęłam się… – Chce ją wziąć? A ja  ją pocieszałam, że wszystko będzie dobrze…
  • I dobrze.

Piotr poszedł do łazienki znowu nalać kwasu do rur mając nadzieję, że może tym razem się uda. Po ostatniej awarii nasze rury są nadal nieudrożnione.

  • Już przestań lać ten kwas, nic ci to nie da.. Długo tu nie będziesz pomieszkiwać.
  • Pomieszkiwać? – nieustannie zdumiewa mnie precyzja w doborze słów. Mieszkamy trochę w Szczecinie, trochę w Warszawie, rzeczywiście można powiedzieć, że tu i tam tylko pomieszkujemy.
  • Przeniesiesz się.
  • Dokąd? – pytam od razu.
  • A co byś wybrała?
  • Nie wiem.
  • Wiedziałem, że to powiesz.
  • …… –  tak naprawdę, to już mi obojętne. 
  • Widzę biały budynek, białe meble w kuchni, mieszkanie na parterze…
  • Może to w Niebie? Wszystko białe…? – zażartowałam cierpko.
  • Jest sens sprawdzić totka? – kupiłam jednego.
  • Powiem ci kiedy masz sprawdzić.
  • …….
  • Ale z tą Aśką wyszło – nadal o niej myślałam.
  • Nie lękaj się, jeszcze zaznasz wiele przyjaźni od niej.
  • ……. – ucieszyłam się, ponieważ to znaczy, że jeszcze nie odchodzi.
  • Dlaczego Pan Bóg tak spełnia twoje życzenia?
  • Musi cię bardzo lubić, musisz Mu dawać wiele radości.
  • ?! Faktycznie! Musi cię rzeczywiście bardzo lubić – Piotr zaczyna wyliczać wszystkie znaki, które dotąd od Niego dostałam. Ale największe zawsze wrażenie zrobiło na nim jedno;
-Boże, daj mi jakiś znak, że to jest prawda – poprosiłam w swoich myślach. 
I wtedy zdarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego…      Nie skończyłam słowa „prawda” … kiedy rozległ się w domu wielki huk. Trudno nawet opisać co to było. Pod moim łóżkiem na wysokości poduszki, czyli dokładnie pod moją głową usłyszałam jakby stukot setek kopyt wydobywający się prosto z podłogi, nie spod podłogi, ale właśnie z podłogi, ze stropu podłogi. To było tak głośne, aż zatrząsł się cały dom, dwukondygnacyjna niewielka kamienica, w której mieszka może z 20 osób. Zastygłam w swoim łóżku i tylko zastanawiałam się, czy mi się to przewidziało. Po chwili Piotr wparował do pokoju… 
-Słyszałaś to, słyszałaś to, co to było? – pytał kompletnie zszokowany 
–Jakby dom się zatrząsł i podniósł… co to było? Trzęsienie ziemi?
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/
  • Lubi to słowo niespodziewane.
  • Iza powiedziała prawdę.
  • Pan Bóg wybrał cię do tego zadania i dlatego masz Jego znamię.
W końcu, gdy położyłam S. spać, Duch Święty mnie oświecił i zaczęłam pisać, a dziś rano pozwolił mi dokończyć. Wczoraj w ciągu dnia, gdy wypowiedziałam słowa: ” Tylko Ty i ja Panie i reszta świata… „, On Odpowiedział: ” ty, Ja i oni”. Chodziło Mu o Panią, Pani Aleksandro i o Pana Piotra. Jak byłam dzisiaj na mszy Świętej, Pan Powiedział: ” pamiętaj, że Ich Bardzo Kocham” i jak wracałam powtórzył te słowa. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego wszystkiego co się dzieje…. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/11/smrod-diabla-zostawil-swoj-znak/ 

Nie mogłam powstrzymać łez. Nigdy o tym nie pamiętam, że mam znamię. Może dlatego, że jest mało uciążliwe, bo ukryte przed wzrokiem ludzkim.

  • Uspokój swe zmysły na chwilę, dobrze ci to zrobi.
  • Dlaczego? – Piotr.
  • Odpocznij przed drogą.
  • Co masz na myśli? – pyta wprost zapominając, że to nie Homiel.
  • Niecierpliwość, NIP, uspokój się.
  • To wydarzy się wszystko w Szczecinie? – próbuję się czegoś dowiedzieć.
  • Nie, to się wydarzy w Niebie.
  • Będę pamiętać tą wizytę?
  • Co do joty. Nie idziesz na kawę, idziesz na rozmowę.
  • Ciekawe o czym będziesz rozmawiać – myślę głośno.
  • …..
  • Przypomniał mi spotkanie z gackiem, kiedy wyciągnął rękę i spytał, czy pójdę za nim.
Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą; Chodź ze mną – i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie. Odczep się, czego ty chcesz ode mnie – powiedziałem. Jak to nie wiesz? Nie wiem. Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie– odparł. To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń. Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić. Nie, to niemożliwe, nigdy!– krzyknąłem. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
  • Po co mi to pokazujesz?
  • Żebyś pamiętał.
  • … Wczoraj przed snem siedziałem na łóżku i się zamyśliłem.
  • Co tak myślisz Mały? Czekam na modlitwę.
  • A tak sobie Ojcze, ogólnie myślę.
  • Nie daj się czekać na siebie, przecież czekam na ciebie.
  • . Tak powiedział mi wczoraj Ojciec.

Oboje się zamyśliliśmy. Już nie rozmawiając zaczęliśmy oglądać film „Constantinie”. Gdy pokazano scenę piekła…

https://www.youtube.com/watch?v=AL8Kl-8H9k8

  • Tak wygląda piekło? – pytam.
  • Ciekawa wizja, dla duszy gorzej.
  • Hmm… Ty byłeś w piekle wiele razy, jak to wygląda?
  • Wielopoziomowe, czerwono – czarne, błoto albo muł, czarna sadza, czerwone i czarne robale, ciemno, różne gacki w różnych formach, paskudne, wycie, smród, strach… Ja tak to widziałem. Może ktoś inny widział to inaczej.


Dopisane 05. 07. 2018 r.

  • 112, 113… Ta historia się kończy, papieska – w Polsce mamy być może jednego z najważniejszych znawców Proroctwa Malachiasza; ks. Jana Stachowiaka. Poświęcił 50 lat na zbieranie dokumentacji i jej analizę.

– 29 maja 1954 roku, zgłaszając się do Wyższego Seminarium Duchownego w Poznaniu, wstąpiłem po drodze do księgarni św. Wojciecha i nabyłem książkę, z której po raz pierwszy dowiedziałem się o św. Malachiaszu. Tego dnia w Rzymie wynoszono na ołtarze papieża Piusa X, którego pontyfikat św. Malachiasz określił słowami ,,Ignis ardens’’ (Gorejący płomień świętości). Zdziwiłem się, że w XII wieku przewidział przyszłość papiestwa. To mnie zdopingowało do zdobycia wiedzy dotyczącej całości przepowiedni, bo w książce był tylko fragment – wspomina ks. Jan. Przez kolejne pół wieku, jeżdżąc po świecie, skrzętnie zbierał dokumentację. Nie było to łatwe, bo fragmenty przepowiedni były rozproszone po klasztorach, muzeach i archiwach. Wydanie pracy ciągle odkładano w czasie, z obawy o reakcje odbiorców. Ostatecznie zwyciężyła zachęta do opublikowania, po raz pierwszy w literaturze polskiej, tak pełnego opracowania przepowiedni św. Malachiasza dotyczących wszystkich papieży aż do końca świata. Autor w sposób bardzo przystępny przedstawił autentyczne zapisy pochodzących sprzed 900 lat maksym i podjął próbę ich wyjaśnienia przez pryzmat życiorysów 112 papieży, z akcentem na numizmatykę i heraldykę.

Czy według niego Franciszek to ostatni papież… odpowiedź w wywiadzie;

https://gloria.tv/video/rSdg4rRuGrbM1vPZmZnXhx7Tn

Chcę ci powiedzieć, że losy tego świata są przypieczętowane.

11. 10. 17 r. Warszawa. (III część)

Oprócz rozmów z ostatnich 3 dni (20-23.06.18r), zebrałam także kilka dotychczasowych informacji, które przekazywano nam przez wiele miesięcy i spróbuję ująć wszystko w logiczną całość.

Ojciec kilkukrotnie stwierdził jednoznacznie, że proroctwo się spełnia i że nadchodzi Chrystus. Przyjmowałam to do wiadomości, ale czy naprawdę rozumiałam o co chodzi? Absolutnie nie.

-Proroctwo się spełniło? 
-Spełnia. 
  • Chrystus zerwał cztery pierwsze pieczęcie. Czterech jeźdźców; Wojna, Zaraza, Głód i Śmierć… już czekają. Wojna to jest ten konik, o który pytałaś – cytuję słowa Ojca.
  • Lecz jeździec jeszcze nie wyjechał, względny pokój jest jeszcze na świecie.
  • Taaak, to prawda…
  • Piąta pieczęć również jest zerwana.

Prześladowania ludzi wiary są widoczne gołym okiem na całym świecie i widać to najlepiej w Europie, w Afryce i Azji. Wcale nie muszą być wojny, wystarczy wszechobecna sekularyzacja społeczeństwa, na którą większość wyraża zgodę, bo lepiej według nich żyje się bez Boga, niż z Nim. Antychryst jest naprawdę skuteczny, działa niepostrzeżenie. 

-Teraz wiesz dlaczego ten świat musi upaść? 
-Bo nie ma tam miejsca dla Boga. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/27/to-co-przyjdzie-przyniesie-wstepne-oczyszczenie-ale-to-bedzie-za-malo/
  • Ile pieczęci jest już zerwanych? – upewniam się. 
  •  Widzę cyfrę 5.
  • Na pewno pięć pieczęci jest otwartych?
  • Nie da się ukryć.
  • Szósta pieczęć wydaje się, że to przyszłość. Ta pieczęć przyjdzie oficjalnie – znowu cytuję.
  • A siódma to Twoja wola Ojcze. Czyli czekamy na Twoją decyzję?
  • ……… – nie odpowiedział.
Alicja Lenczewska; Świadectwo.

Przyjrzałam się jeszcze raz wersetom, które opisują zerwanie siódmej pieczęci. A gdy otworzył siódmą pieczęć, stało się milczenie na niebie, jakoby przez pół godziny. 2 I widziałem siedem onych Aniołów, którzy stoją przed obliczem Bożym, a dano im siedem trąb. I wtedy do mnie doszło dlaczego Ojciec nie odpowiedział…

  • Siedmiu aniołów… Ale nie ma ich siedmiu, jednego anioła brakuje… – pytam oczami Piotra, czy coś słyszy.
  • Siódmy filar jest pusty i Niebo czeka na jego powrót… prawda? – pytam niepewnie…
  • Zrób co masz zrobić i wracaj do Domu. Jesteś Nam potrzebny.
  • …….. – ciarki mi przeszły po plecach. Niebo czeka na decyzję Ojca, a Ojciec czeka na powrót Swojego anioła.

I teraz to, co kiedyś było dla mnie niejasne, nagle staje się jasne;

-Cykl je zamknie. 
-Kiedy się zamknie? 
-Jeszcze się nie zaczął. 
-A kiedy się zacznie? 
-Przecież wiesz, jeszcze jesteś. 
-Czyli kiedy odejdziesz… – przypomniałam sobie słowa Ojca.

To jest coś… nieprawdopodobnego… Jestem lekko przerażona i przyznam, że nie miałam pełnej świadomości z wagi tego, co dzieje się w naszym życiu.

  • Ojcze, to wzruszające, że nam tak zawierzyłeś.
  • Cieszę się, że wam zawierzyłem.
  • Bardzo was proszę, jeśli się mylę, to mnie skorygujcie.
  • Jeśli milczę, to już wiesz jak jest.
  • Zobaczyłem puzzle, które układasz w całość – Piotr był nie mniej porażony jak i ja.
  • Bez Ojca absolutnie nie dałabym rady.

Szukając informacji dot. Apokalipsy natrafiłam na ciekawą interpretację; Jeśli chodzi o chronologię wydarzeń, to nie jest tak, że wydarzenia przypisane do jednej z siedmiu pieczęci kończą się całkowicie, gdy otwierana jest pieczęć następna. Można powiedzieć, że w ciągu naszej ziemskiej historii ciągle otwierana jest – i to wielokrotnie – któraś z siedmiu pieczęci. Dlatego niektóre wydarzenia pojawiają się, zanikają i mogą się znów powtórzyć. Często są jakby lustrzanym odbiciem podobnego wydarzenia z przeszłości i zapowiedzią nowego – w przyszłości. Ponieważ Bóg jest prawdziwym Panem historii, dlatego może każdemu wydarzeniu zapobiec i nie dopuścić do jego pojawienia się. Z tego powodu możemy zawsze z ufnością prosić Go o to, by powiedział swoje „dość” każdej formie przemocy i szerzącego się w świecie zła. http://www.teologia.pl/Apok/Ap_00.htm

  • Czy pieczęcie były wcześniej otwierane?
  • Czy chodzi ci o coś takiego jak Atlantyda?
  • Tak.
  • ……..
  • Ojciec się zamyślił… – Piotr tłumaczy Jego milczenie.
  • To inaczej spytam. Czy pojedynczo, pieczęcie 1, 2, 3 i tak dalej były otwierane osobno? Mieliśmy już i wojny, i głód, i zarazę, śmierć…?
  • Były.
  • ale nigdy wszystkie razem… prawda? – i nie wiem dlaczego ogarnął mnie smutek.
  • Nigdy.
  • To co się stanie, stanie się pierwszy raz i ostatni.
  • Wrota ewidentnie zostały otwarte, ale smok, szatan jeszcze nie wyszedł – analizuję dalej.
  • Stalin to był taki smok, szatan we własnej osobie uwolniony z czeluści – Piotr zamyślił się.
  • Wątpię… Te wrota, które się otwierały były bardzo stare, a Ojciec powiedział wtedy, że od czasów potopu nie były otwierane, więc to na pewno nie Stalin – … bo żył stosunkowo niedawno.
  • To zobacz w takim razie jaki zbój przyjdzie na ziemię, większy niż Stalin?! 
  • To nie zbój.
  • To z nieba przyjdzie, a jak przyjdzie fala to nic nie będzie.
  • ???!!! – natychmiast miałam skojarzenie z III Tajemnicą Fatimską. Wszystko się ze sobą zazębia. 

Rozmawialiśmy o otwieranych wrotach, które słyszałam i które ciągle słyszę w swojej głowie, to znaczy ciągle pamiętam ten dźwięk. 
-Co właściwie oznacza apokalipsa, z czym to się wiąże? Planeta zniknie… czy co? – pyta Piotr. 
-Zagłada. 
-… ??? 
-Jezioro siarki i smoły będą się mieszać, zniszczy nieprawość. Bóg oczyści.-Czy wierzysz w Boga? 
-Wierzę. 
-Czy kochasz Boga? 
-Kocham. 
-Żyj nam wiecznie… Tyś jest ten, którego wyniosłem do Góry. 
-To niemożliwe. 
-Przyjmij co ci daję. 
-To pycha. 
-Pycha to być samozwańcem. 
-Pełno jest fałszywych proroków. 
-Tyś do nich nie należysz. Rozmawiasz z Tym, który chce, żebyś Go słyszał. 
-Czy nadchodzą ostateczne czasy? 
-Już się dzieje, ale apogeum przyjdzie… już wkrótce. 
-Ludzie i tak nie uwierzą… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/09/jezioro-siarki-i-smoly-beda-sie-mieszac-zniszczy-nieprawosc-bog-oczysci/

Zrozumiałam dlaczego ludzie nie traktują biblijnej apokalipsy poważnie i przyznaję, że sama miałam do niej stosunek ambiwalentny. Na przestrzeni lat każda wojna, każda zaraza dla przeciętnego człowieka nosiła znamiona apokalipsy i była jak apokalipsa. A jednak wszystko przemijało, rozmywało się w czasie i po latach dochodzono do wniosku, że nie było aż tak tragicznie. „Małe apokalipsy”, te pojedynczo zerwane pieczęcie jeśli uczyły, to na krótko, bo czas robi swoje. Mieliśmy setki, tysiące różnych „apokalips’ i jakoś żyjemy dalej i coraz gorzej. Ale zerwane siedem pieczęci naraz… to już naprawdę musi być bardzo mocne i bardzo skuteczne.

-Jest granica, Bóg przywoła swoje dzieci do porządku i będzie to skuteczne. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/09/20/jest-granica-bog-przywola-swoje-dzieci-do-porzadku-i-bedzie-to-skuteczne/

Jeśli proroctwo się spełnia, to musi  spełnić się także jeszcze jeden istotny element tej układanki;

W Apokalipsie św. Jana (Ap 11, 3-12) napisano, że w ostatnich czasach powstaną dwaj świadkowie, będą głosić Prawdę, czynić cuda, zostaną zabici i znów zmartwychwstaną. Tradycja Kościoła oraz wszyscy współcześni prorocy zgodnie twierdzą, że będą nimi Henoch i Eliasz. Fakt ten więc, mający nastąpić, nie ulega wątpliwości. Ale dlaczego właśnie te, a nie inne, biblijne postaci? Uważano bowiem, że mogą wrócić, ponieważ nie umarły, lecz zostały wzięte do Nieba.

Słowa Ojca temu potwierdzają. 

- I zesłał Ojciec Henocha na ostatnią chwilę. 
- Twoje prawdziwe ja pokaże twoją twarz już za niewiele czasu. 
- Ci, co nie wierzyli i tak nie uwierzą, ale bardzo wielu pójdzie. 
- Czekaj zdarzeń. 
- Nasze drogi zetkną się znowu. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/01/11/i-zeslal-ojciec-henocha-na-ostatnia-chwile/
  • Czy Eliasz już jest?
  • Przychodził wiele razy.
  • ???!!! Ma przyjść przed apokalipsą, a przychodził wiele razy?
  • Chodzi o świadomość.
  • Rozumiem… był, ale nie wiedział, że był Eliaszem…
  • ………..
  • Kiedy Jezus złamał cztery pieczęcie? Było to jakieś wydarzenie?
  • Co spowodowało, że się wrota otworzyły?
  • Nieprawość.
  • Narastająca.
  • ……..
  • Czekasz Ojcze na Piotra?… Prawda?
  • To imię, które dostał na sekundę?
  • O tym mówisz imieniu?
  • Piotr jest kimś więcej niż myślisz też.
  • To kim ja jestem? – wtrącił się sam Piotr.
  • W dużej części jesteś Mną.
  • ………
  • Ojciec pokazał klucz, który wkłada od zamka. Klucz nie może ostatniej zębatki przekręcić. Brakuje ostatniego ogniwa jakby…
  • Jesteś kluczem?
  • Jak on stanie (p. s. filar) wszystko w sekundę się zmieni.
14.09.13 r. Warszawa;  
-Znowu widziałem wielki tron /fotel, na którym siedział starszy mężczyzna, miał białe włosy, brodę, długą jasną szatę. Przed nim stało siedem wielkich filarów w biało pastelowym kolorze, wiedziałem, że w każdym z nich była istota / wartownik, czekali wyprostowani. Bóg wziął do ręki ostatni filar stojący z jego prawej strony, w którym byłem ja, przyglądał się mi uważnie przez chwilę, a ja wyciągałem ręce do przodu i czyniłem pokłony. 
Wizja z 27.10.13 r. 
-Miałem przekaz, chodziłem jak ochroniarz za starszym mężczyzna, usuwałem przed nim wszystkie przeszkody. Znalazłem się przy wielkim tronie, tam siedział On, a ja ruszyłem w miasto i zacząłem walczyć mieczem z gackami. Kiedy skończyłem starszy mężczyzna pogłaskał mnie po głowie, postawił mnie przed tronem jako siódmy filar, powiedział, że każdy z filarów odpowiada za inny świat, a ja mam tu zostać. Sam w pewnej chwili uniósł się gwałtownie do góry i odleciał. Zostawił mnie. Kiedy się obudziłem rozpłakałem się, dlaczego mnie opuścił?
18.08.14 r. 
-Podczas modlitwy miałem wizję; Starszy mężczyzna odłożył filar na bok, miał nieco inny kolor od pozostałych. Ten jeden był złoty i pomarańczowy, pozostałe były białe. Odłożył na miejsce tam, skąd go wziął, stałem prosto w tym filarze i już się kłaniałem. Poczułem, że oddział jest gotowy. 
-Filar musi być niezawodny. 
24.09.17 r. 
-Ojciec powiedział do mnie... 
-Przywracam ci stanowisko dowódcy filarów.
  • Za chwilkę przestaniesz mieszkać w tym ciele, uwolnię cię.
- No to kiedy odejdę? 
- Kiedy się proroctwo wypełni… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/01/11/i-zeslal-ojciec-henocha-na-ostatnia-chwile/

Siedzimy w milczeniu. Patrzę na Piotra jak na kosmitę, bo wierzyć się nie chce, że on taki normalny i taki niezwykły zarazem. Nie wiem ile czasu Ojciec dał mu jeszcze na tym świecie, ale wiem, że im dłużej tu jest, tym lepiej chyba dla wszystkich.


Szukam jakiejś nadziei w słowach… Chcę ci powiedzieć, że losy tego świata są przypieczętowane.

Przypieczętowane, czyli klamka zapadła, ale czy z drugiej strony przypieczętowane nie mogą znaczyć opieczętowane, jeśli losy tego świata mają siedem pieczęci? Szybko zdaję sobie sprawę, że to płonne nadzieje… Bóg Ojciec jest tak precyzyjny w doborze słów, że na pewno widzi różnice między przypieczętowaniem, a opieczętowaniem i ja to szczerze rozumiem. Rozumiem, że ten świat musi się skończyć i narodzić na nowo, aby przywrócić odwiecznie ustalony porządek.

  • Czy Ojciec mógłby zmienić plany? – pytam Piotra.
  • Musi przestrzegać co jest zapisane. Musi się wypełnić co jest zapisane.
  • Tak powiedział ci teraz? – upewniam się.
  • Tobie też powiedziałem.

!!!!!! Pracując nad tym tekstem rozmyślałam, czy jest to możliwe i dostałam odpowiedź. Nie był to męski głos w głowie, który czasami słyszałam, ale myśl, jaką każdy ma w swojej głowie. Z tym, że ta myśl była też konkretną odpowiedzią.  Pytam myślą o coś w głowie i myślą w głowie dostaję odpowiedź. Ktoś mógłby powiedzieć, że gadam sama ze sobą, ale te odpowiedzi są bardzo… w stylu Ojca i mają w sobie wiedzę, której ja nie posiadam. Zdarza mi się to ostatnio  coraz częściej i już się zastanawiałam, czy to przypadek, a to Ojciec tak ze mną rozmawia… Co więc powiedział? 

Ojciec nie może zmieniać praw, które sam ustanowił. Gdyby zmienił, czy byłby nadal wiarygodny? Kto wierzyłby w kogoś, kto zmienia to, co sam ustanowił? 

  • Jeśli apokalipsa została zapisana 2 tysiące lat temu, a wtedy chrześcijaństwa nawet jeszcze nie było, wszystko dopiero kiełkowało, Ojciec musiał wiedzieć jak to się wszystko potoczy – mówię do Piotra.
  • W takim razie nasuwa się pytanie… Dlaczego Jezus się poświęcił? Po co to wszystko?
  • Dlaczego poszłaś do jednej szkoły, a potem do drugiej? A potem jeszcze do trzeciej?
  • Dlaczego u schyłku życia człowiek mądrzeje?… O przepraszam! Powinien być mądrzejszy?
  • Nauka. I odpowiedź na to pytanie jest odpowiedzią na to, co cię nurtuje.
  • Wszystko po to, by u schyłku życia pójść na wyższy poziom.
  • Czy śmierć Jezusa była do tego niezbędna?
  • Gdyby jej nie było, czy byłaby wiara chrześcijańska?

Hmm… Gdyby nie było śmierci Jezusa nie byłoby i zmartwychwstania, nie byłoby chrześcijaństwa. Jezusa z Nazaretu odnotowano by w historii jako kolejnego żydowskiego proroka lub może przeszedłby nawet niezauważony.

  • Dlaczego nie można jaja zniszczyć?
  • Bo zło kształtuje, uczy.
  • Cóż ci da dwója w dzienniczku?
  • To zależy… – pomyślałam, ale wolałam milczeć.
  • Daje ci mobilizację.
  • Pokazałem Małemu kto wygra. Nie mogę zmienić co jest zapisane, choć prosiliście.

Piotr miał w nocy pokazany wynik meczu Polska-Senegal. Znając wynik meczu nawet nie chciał go oglądać twierdząc, że i tak przegramy. Nie wierząc mu i widząc 0:1 poprosiłam o zmianę wyniku, ale wydarzyło się, co się wydarzyło. (p. s.  napiszę, żeby nie było wątpliwości; nie znam wyniku mundialu).

  • Ale To ty piszesz wszystko Ojcze.
  • Czy ustanowione prawo przez państwo może być złamane?
  • No… niektórzy je łamią.
  • Łamią źli ludzie, a My nie jesteśmy źli.
  • Jeśli to wszystko jest zaplanowane, to po co się modlić, jeśli i tak się zrealizuje? Po co się modlić, jeśli się tego nie zmieni?
  • Czy pogoda się zmienia?
  • Tak.
  • Tak i wszystko może się zmienić.
  • Ale jednak Apokalipsa się akurat nie zmieni.
  • Jedni mogą pójść jedną drogą, a drudzy inną drugą.
  • Czyli modlitwa nic nie zmieni, co zapisane?
  • Jeśli modlisz się o deszcz, to będzie deszcz – ale jest znacząca różnica modlić się o przysłowiowy deszcz, czyli doraźne rozwiązywanie problemów, a modlić o odwołanie Apokalipsy.
  • A jeśli będę się modliła, żeby nie było Apokalipsy?
  • To dla ciebie nie będzie – … bo na przykład mogę już nie żyć, albo ją przeżyć.
  • A ilu jest modlących?
  • A gdybym się modliła, żeby dla innych nie było?
  • To za mało.
  • Modlić się za innych to piękne, ale czy oni to zrozumieją, że mała Ola się modliła?
  • Grzesiek dalej będzie bił swoją żonę, tyle, że dłużej – p. s. Piotr nazywa ogólnie tych „Grześkami”, którzy leją swoje żony.
  • ……..
  • Gdy wrócisz do Ojca nie znaczy, że Apokalipsa się szybko zacznie, to może potrwać kolejne… set lat – … mam taką cichą nadzieję.
  • Może być, że nie znaczy, ale może być też tak, że to nie znaczy, że nie znaczy.
  • ? – musiałam na chwilę się zatrzymać i pomyśleć… Podwójne zaprzeczenie… Czyli może się zacząć kiedyś, a może i zacząć się szybko.
  • Co to znaczy w końcu? – Piotr się zniecierpliwił.
  • Znaczy, że macacie.
  • Że ta pieczęć jest Moja, a nie twoja, ani twojej żony.

Siódma pieczęć; Moja wola. Tylko Ojciec wie kiedy podejmie decyzję.

-Nigdy nie daję dat, to zakazane, bo ktoś inny przyjdzie pode Mnie i mu uwierzysz. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/06/nigdy-nie-daje-dat-bo-ktos-inny-przyjdzie-pode-mnie-i-mu-uwierzysz/
-Nie widzę, bokiem stoją, ubierają się… To za pięć minut dwunasta jest… Prawie wszystko gotowe!
-Jak tak patrzysz to szybciej. 
-To nie wojna, to kataklizm! To uruchomi biedę i nędzę… Ubierali szaty czarne, brązowe, długie… 
-Zasłonię ci oczy na to, co będzie się działo. 
-Dlaczego? 
-Twoje serce nie jest aż tak silne. Nawet nie wiedzą jak wiele ci zawdzięczają, tyle dla nich robisz – … dla ludzi. 
-Widzę fale tsunami zalewającą miasta… 
-Przyjdzie, przyniesie wstępne oczyszczenie, ale to będzie za mało. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/27/to-co-przyjdzie-przyniesie-wstepne-oczyszczenie-ale-to-bedzie-za-malo/

Kiedy zaczynałam pracować nad Apokalipsą absolutnie nie wiedziałam, że tak się rozwinie cała rozmowa. Im głębiej wchodziłam, tym bardziej wahałam się, czy w ogóle to publikować. To jest tak niesamowicie nieprawdopodobne, że myśląc zdroworozsądkowo zabrakło mi w pewnym momencie przekonania, że słyszę prawdę. A jednak… nie mogę zwątpić, bo wiem co widziałam i słyszałam na własne oczy i uszy. Mogę jedynie bezradnie rozłożyć ręce.  Robię to, co do mnie należy, a reszta należy już wyłącznie do Boga Stwórcy.

Biblia mówi prawdę. Jeśli spojrzymy na dzieło Ojca jako na hologram świata i zobaczymy w nim całą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość ludzkości, zapisaną historię Jego dzieci i to z różnymi wariantami, bo mamy przecież wolną wolę… to zrozumiemy jak wielka jest Mądrość Ojca, Jego miłość i Miłosierdzie. Co znaczy śmierć Jezusa dla naszej nauki, jak wiele Ojciec poświęcił dla nas, jeśli tak naprawdę poświęcił sam Siebie… Zrozumiemy istotę i sens Apokalipsy.

Izabela powiedziała mi coś pięknego. Poprosiła Ojca, aby mogła przez chwilę widzieć nasz świat Jego oczami. I kiedy pewnego dnia było jej dane widzieć… patrząc na nasz świat, patrząc na ludzi czuła tylko miłość, była pełna miłości… Ojciec kocha swoje dzieci, nigdy nie przestał kochać, ale też nie pozwoli, aby Jego dzieci wiecznie klepały Go po głowie. Apokalipsa to nie jest koniec, to nauka, kolejny etap. Wszystko po to, abyśmy stali się po prostu doskonalsi i doskonalsi wrócili do Niego, do Domu na wieczność.

- Ja jestem Drzewem Życia. Kto wierzy we Mnie, ma życie wieczne. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/07/ja-jestem-drzewem-zycia/

Prawda nie jest pychą.

09. 10. 17 r. Warszawa.

Wczoraj przyszło oficjalne pismo z Krajowej Izby Odwoławczej o umorzeniu sprawy. Czyli czekamy na NIP. Czyli od początku żadna inna sprawa nie wchodziła w rachubę, jak tylko NIP, a sprawa w KIO to była próba naszego zaufania.

  • Dostałeś wczoraj z KIO… Rozumiesz, że nie jesteś w stanie wygrać z Niebem?
  • To się ciesz. Co by było, gdyby było inaczej?
  • No właśnie… Piekło na ziemi.
  • Jak przyjdzie moment właściwy, to sprawy potoczą się błyskawicznie.
  • A może zapomnicie?
  • To nie ty, to My na niego czekaliśmy. Pilnujemy każdego dnia.
  • ………. – Piotr zaczął patrzyć przed siebie….
  • Widzę ich kalendarz. Kostki z datami, a jedna wyższa niż inne. Nie widzę cyfr…

  • Wiesz czym oni piszą? Piórem! Ale piórem ptasim! – Piotr zrobił oczy pełne zdziwienia…
  • Po co im pióro jeśli mają taką technikę! Nie są zbyt mocni…
  • ……… – gały wytrzeszczam z wrażenia co on gada. Niebo nie jest wszechmocne ???!!!!… Bo piórem pisze…..!!!!!!
  • Chodzi o naturę, nie technikę.
  • Wszystko co od Ojca jest dobre! – poprawiam go szybko odnosząc jednocześnie wrażenie, że chyba się Bogu podlizuję, a nie taki mam zamiar…
  • Ten tydzień jest ważny? – pytam.
  •  Słyszę teraz piosenkę „Karuzela… Manam.
  • Karuzela na Bielanach (p.s. Koterbska) to za wolne tempo, karuzela (p.s. Manam) może być.
  • ……..
  • Ciągle słyszę przywróć imię moje.
  • Powiedziałeś to za wielką cenę. Odejście twojego taty.
  • Które imię ci zostanie przywrócone? Jak myślisz?
  • No właśnie…
  • Odpowiedź jest banalna, wszystkie.
  • Dostaniesz to, kto nikt w przeszłości tego nie miał i mieć nie będzie.
  • ???!!! Wszystkie! No nie świruj!
  • … Słyszę, że ktoś wybuchł głębokim śmiechem.
  • …….. – a ja znowu oczy w słup. 
  • Wiesz co to znaczy mieć różne imiona? – pytam, żeby tego nie lekceważył co słyszy. 
  • Że będziesz miał wielkie możliwości.
  • Nie wiesz już w jego pochopność, zanim coś zrobi to się pomodli.
  • Wpadam chyba w pychę…. – Piotr szepcze do siebie.
  • Prawda nie jest pychą.
  • A ludzie się dowiedzą?
  • Ludzie zaczną nazywać to niewytłumaczalnym zjawiskiem.
  • Nagle zaczną znikać arsenały broni, a wróg stanie się przyjacielem.
  • Mam to pisać oficjalnie? – spytałam, bo to mocno ryzykowne. A jeśli się nie spełni?
  • Ale sama mówiłaś, że z półrocznym poślizgiem.
  • Chwila to sekunda, a życie to 2 chwile.

Wieczorem. Chciałam coś powiedzieć o Lutrze, ale Piotr gwałtownie mi przerwał.

  • Daj mi spokój z tym idiotą.
  • Mówisz o sobie…? – chciałam powiedzieć, ale się powstrzymałam.
  • Od kiedy się znamy? – pyta mnie.
  • Pewnie od Luthra – powiedziałam lekko ironicznie.
  • Mylisz się.
  • Taaak? To od kiedy?
  • Od czasów, kiedy się jeszcze berła nie nosiło.
  • ???!!! – a to ci zagwozdka.

Ks. Estery; Wszyscy słudzy króla i ludność państw królewskich wiedzą, że jedno dla nich jest prawo, dla każdego mężczyzny i każdej kobiety, którzy udają się do króla na dziedziniec wewnętrzny, a którzy nie otrzymali wezwania: mają być zabici, chyba że król wyciągnie nad nimi złote berło, to wtedy pozostaną przy życiu.

Jeśli Biblia wymienia berło kilkukrotnie, to musimy znać się baaaardzo długo. Homiel nie chciał nic więcej powiedzieć, a w mojej głowie kłębiły się różne myśli… 13 ma być w sobotę, czy coś się wtedy wydarzy?

  • Homiel, pójdziesz z nami na lody w sobotę?
  • To przebiegłe pytanie.
  • Wiem – zaczęłam się śmiać – Długo nad nim myślałam.
  • Odpowiem tak… Na pewno będę z wami.
  • To przebiegła odpowiedź – i śmieję się dalej.
  • Kto by się spodziewał, że śnieg będzie to ten śnieg.
  • To prawda, w życiu bym nie przepuszczał, że tak to rozegracie.
  • Więc kiedy widzisz jak to wszystko działa, dlaczego pytasz o NIP?
  • Czy chmury się już zbierają nad nimi?
  • Będzie grom z jasnego nieba, tylko dziura zostanie.
  • …….
  • Przestań się bać czegoś, co da ci uwolnienie.
  • Chciałbym powiedzieć przestań się bać człowieku, ale ugryzłem się w język.
  • Przecież jestem człowiekiem!
  • Nie zostałeś zrodzony.
  • ?! Jak to? Przecież normalnie się urodziłem!
  • ………
  • Pokazał mi jak Ojciec wziął glinę i ulepił… kogoś.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie nic nie rozumiejąc.

A ponieważ pytać nie było sensu, bo i tak byśmy się nie dowiedzieli, skupiliśmy się szybko na oglądaniu filmu „Rozgrywka” http://www.filmweb.pl/film/Rozgrywka-2001-10841 W pewnym momencie rozbrzmiała piękna muzyka…

  • Lubię taki jazz – Piotr.
  • To nie jazz.
  • A co?
  • Swing.
  • To Ty się też na tym znasz?
  • Tak jak i na medycynie.
  • Boże! To z Ojcem cały czas rozmawiasz! – odkrycie po kilku godzinach. 

Oczywiście sprawdziłam, a nie było łatwo; http://www.soundtrackinfo.com/OST/score/

http://www.geocities.jp/artanisjp/818green.htm; Cassandra Wilson is an American jazz musician, vocalist, songwriter … 2001 The Score: „Green Dolphin Street” and „You’re About to Give In„: …. It was originally played in an up-tempo swing style.



Dopisane 16. 06. 2018 r.

  • Od czasów, kiedy się jeszcze berła nie nosiło – zdarzają się historie i to wcale nie tak rzadko, że dwoje ludzi spotykając się po raz pierwszy w życiu czują jakby znali się od wieków. Nie poczułam tego spotykając Piotra, ale on chyba musiał mieć takie wrażenie, ponieważ oświadczył się po 2 tygodniach od pierwszej randki! 

Jezus Chrystus powiedział Katarzynie Emmerich ciekawe zdanie;

Dwojaka jest łączność w małżeństwie. Najpierw łączność ciała i krwi, którą rozrywa śmierć, i tacy małżonkowie nie odnajdą się na drugim świecie. Lecz powinien istnieć między małżonkami także węzeł duchowy, bo ten łączy ich nierozerwalnie i w tym i w przyszłym życiu. Niech więc o to się nie trwożą, czy odnajdą się tam z osobna, czy razem. Jeśli to było małżeństwo ducha, to odnajdą się potem w jednym ciele”…

Jezus użył identycznego sformułowania, jakie użył w rozmowie z Faustyną; Wybrałem cię na ten urząd w tym i przyszłym życiu. Już o tym pisałam wcześniej, ale dla przypomnienia mówi jednoznacznie o przyszłym życiu na ziemi.

Czy w przypadku Emmerich Jezus także mówi o następnym życiu na ziemi?

Po pierwsze nie może mówić, że małżonkowie na ziemi będą małżonkami także w Niebie, bo takich związków tam po prostu nie ma. Po drugie sam też wyjaśnia, czy są małżeństwa w Niebie.

Mt 22,23: W owym dniu przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli go w ten sposób: „Nauczycielu, Mojżesz powiedział: Jeśli kto umrze bezdzietnie, niech jego brat weźmie wdowę po nim i wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było u nas siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł, a ponieważ nie miał potomstwa, zostawił swoją żonę bratu. Tak samo drugi i trzeci – aż do siódmego. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta. Do którego więc z tych siedmiu należeć będzie przy zmartwychwstaniu? Bo wszyscy ją mieli [za żonę]”. Jezus im odpowiedział: „Jesteście w błędzie, nie znając Pisma ani mocy Bożej. Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie.

Jednym słowem, drogi ludzi związanych duchowo krzyżują się na ziemi wielokrotnie.


  • Nie zostałeś zrodzony – Jak został stworzony człowiek według Biblii? Ulepiony z gliny jak widział to Piotr?

Ks. Rodzaju; Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił.

Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi, więc dlaczego Hiob twierdzi, że został ulepiony z gliny? Kolejna zagadka.

Księga Hioba; mam tutaj dwa różne tłumaczenie Biblii. 

http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=440
8
Twe ręce ukształtowały mnie, uczyniły: opuszczonego dokoła chcesz zniszczyć?
9
Wspomnij, żeś ulepił mnie z gliny: i chcesz obrócić mnie w proch?

http://www.tamax.com.pl/biblia/st-pl-k-hioba.html

8 Ręce twoje wykształtowały mię, i uczyniły mię; a przecię mię zewsząd gubisz.
9 Pomnij proszę, żeś mię jako glinę ulepił, a w proch mię zaś obrócisz.

Ulepiony z gliny, a ulepiony jak glina to ogromna różnica. I wtedy przyszło mi do głowy, że wizja Piotra może mieć inne znaczenie, niż pierwotnie sądziłam.

  • Nie może Biblia mylić się w takiej kwestii, musi być konsekwentna – mówię do Piotra dzisiaj.
  • Nie może być tak, że w jednym miejscu mówi, że z gliny, a w drugim, że z prochu ziemi. Z gliny według Hebrajczyków to kształtowano Golema – https://pl.wikipedia.org/wiki/Golem
  • Moim zdaniem twoja wizja znaczy, że Pan Bóg  ulepił cię jak glinę – skończyłam swoje wywody.
  • Ty to masz problemy – Piotr się żachnął zmęczony już z rana.
  • Ojcze, jak to w końcu jest? Jak powstał człowiek?
  • Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz.
  • A kształtowanie to inna sprawa.
  • A więc miałam rację!
  • Bez Nas co drugie zdanie kończyłabyś z „?”, a nawet każde.
  • Absolutnie tak! Bez Ojca nic nie ma. 

Co znaczy odpowiednie tłumaczenie Biblii i trochę rozsądku. 


  • Nagle zaczną znikać arsenały broni, a wróg stanie się przyjacielem – minęło od tej rozmowy 7 miesięcy i mamy to…

Wieszczono rychłą wojnę, a mamy niespodziankę i oby trwała wiecznie. Nie tylko spotkanie, ale i rozmowy o denuklearyzacji. Sama jestem bardzo zaskoczona. Nasze rozmowy się  urzeczywistniają, co jest naprawdę niesamowite.

https://wiadomosci.wp.pl/trump-i-kim-dzong-un-podpisali-dokument-rozpoczynamy-proces-denuklearyzacji-6261893190690945a

Przygotuj swoją duszę, bo w każdej chwili może być wzięta.

08. 10. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Ale miałem rozmowę… Pobeczałem sobie trochę, gdy przypomniałem sobie moje chwile z Ojcem i usłyszałem wtedy…
  • Dlaczego płaczesz Mały?
  • Nie powiem Ci.
  • Wszystko widzę w twoim sercu.
  • Pytam się po to, by rozładować to, co masz w sercu.

Nie powiem Ci…?!… Tylko Piotr mógł tak odpowiedzieć… szkoda słów. Z drugiej strony nawet mi  się to podoba. Jego bezpośredniość i prostota. Pytanie tylko, czy to podoba się Ojcu… 


Pojechaliśmy do Ikei. Mijając dział z talerzami Piotr….

  • Kupimy do naszego domu też talerze.
  • Do którego?
  • No… nie wiem w w końcu.
  • Do Naszego?
  • A macie tam talerze?
  • Oczywiście.
  • Jakie?
  • Mamy w was.
  • ?!

List do Rzymian; 

(20) Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie takim uczyniłeś?


Zamiast talerzy kupiliśmy kolejny kwiat i pojechaliśmy prosto do kościoła. Piotr postawił kwiat po prawej stronie „naszego krzyża”. W sumie pod stopami Chrystusa stało już osiem naszych kwiatów, wszystkie sztuczne niestety. Pomodliliśmy się pod krzyżem, daliśmy pieniądze żebrzącej kobiecie i poszliśmy po chwili na mszę. Kiedy rozpoczynała się komunia święta jakoś tak się złożyło, że stanęliśmy na końcu długiej kolejki. Widzę, że Piotr wyciera oczy, a to znaczy, że rozmawia… Czekam, aż przestanie, ale boję się, że zapomni co słyszy, więc wyciągam swój zeszyt przy wszystkich i notuję…

  • Przygotuj swoją duszę, bo w każdej chwili może być wzięta.
  • …….. – Piotr mi szepcze do ucha.
  • Już nie przynoś… – … kwiatów.
  • Dlaczego? – zdziwiło mnie to.
  • Jezus już nie chce kwiatów?
  • Wypełniłeś wszystko.
  • Jezus pokazał mi, że kwiaty ułożyły się w formie krzyża…
  • Really? – zdziwiłam się, że nie zauważyłam. Po hostii cofnęłam się pod krzyż i zrobiłam zdjęcie. Rzeczywiście, nasze sztuczności ktoś poukładał w formie krzyża.

  • Błogosławiony ten, którego imię nosisz w sercu.

Już w aucie roztrząsaliśmy tylko jedno zdanie; w każdej chwili może być wzięty. Znowu zaczęłam analizować kiedy to jest możliwe.

  • Jutro musisz być przytomny, bo musisz zapłacić pensje, a Bóg nie pozwoli, byś zostawił swoich ludzi. Na pewno nie będzie to jutro. 
  • Pan Bóg wszystko dokładnie zaplanował. W każdym szczególe, ze wszystkimi ludźmi.
  • A tę lukę po mnie zapełnicie? – Piotr myśli, że umrze, a mi się śmiać z nerwów chce.
  • Nie musimy, będziesz.
  • Ojciec pokazał mi jak stoję w rozkroku w dwóch światach.
  • I co z tą wiedzą zrobisz?


Wieczorem.

http://telewizjarepublika.pl/kuzniar-palikot-skowyt-szatana-na-temat-akcji-quotrozaniec-do-granicquot,54928.html

Wczorajsza akcja modlitewna „Różaniec do granic” okazała się tak wielkim sukcesem, który odbił się echem na cały świat. Ponad milion osób uczestniczyło w spontanicznej akcji modlitewnej, w której modlono się w sposób szczególny za pokój na świecie. Ale i przybywa tzw. hejtu szatańskiego, który pokazuje jedynie, że zły po prostu przegrywa.

  • Jesteśmy światłem w Europie?
  • Na świecie.
  • Proroctwo się spełniło?
  • Spełnia.
  • ………
  • Przyjąłeś Mojego Syna – … komunia.
  • Podziękowałeś za wszystko –kwiaty.
  • Dałeś jałmużnę – … żebraczka.
  • I teraz ze Mną masz do pogadania.

Długo się nie odzywaliśmy. Myśli kłębiły mi się w głowie, tysiąc pytań na sekundę…

  • Ciekawe o czym będziecie rozmawiać…
  • Raczej Ojciec da mi za wszystko pasem…
  • Myślisz po ziemsku.
  • Ten, który się obudzi nie ma nic wspólnego z ziemskim życiem.

Znowu zamilkliśmy na długo. Tak trudno ogarnąć rozumem wszystko …

  • Do pogadania...? To brzmi jak wezwanie na dywanik – Piotr dłuuugo myślał.
  • Czy Pinokio boi się rozmawiać ze swoim stwórcą?
  • Ale mam w Niebie opinię… Pinokio przecież kłamał! – szepcze mi do ucha.
  • A wiesz co jest najgorsze? Że myślisz, że jestem głuchy – … Ojciec też szeptem.
  • ……… – nie wytrzymałam. Wybuchłam soczystym śmiechem, ale zaraz mnie na płacz wzięło. Przyszła do mnie nagle myśl, że jeszcze niedawno mogłabym to wszystko stracić w sekundę. Poczułam się jakby mi tlen zabrano.
  • Nie skrzywdzę cię jego osobą.
  • Dziękuję ci Ojcze – pochlipałam pod nosem.
  • Nie tylko ty Mi dziękujesz.
  • …….. – cała rodzina dziękuję, że Piotr żyje.
  • Ojciec pokazał mi, że Edziu dostał dar od Nich.
  • Twój tato to mieszaniec.
  • ?!
  • Pokazał mi jak rękoma otaczał kompas.

To ulubiona Edzia zabawa. Chwalił się, że jak przykładał obydwie ręce do kompasu strzałka odchylała się znacznie w prawo. U nikogo z nas kompas tak nie reagował, jak u Edzia. Miał silną, uzdrawiającą energię. Kwiaty, które przesadzał, w ogrodzie szalały, rozwijały się szybko na cztery strony świata. W ogrodzie skumulowały się też chyba wszystkie wróble z całego miasta. Obce psy podbiegały i kładły mu się brzuchem do góry czekając, aż je dotknie. Taaaa, Edziu miał dar, szkoda tylko, że tak późno wszyscy zwrócili na to uwagę. Mógł zrobić z niego większy użytek. 

  • Daliśmy coś od Siebie. Trudno było mu dopasować się do tego świata.
  • Wiesz jak Edziu odszedł? – pytam Piotra, bo ciągle gdzieś patrzył w dal.
  • On spał, a świetlista postać rękę położyła na jego ramieniu i powiedziała…
  • Już czas...
  • i On wstał bez wahania.
  • Anioł?
  • Nie wiem. Cały świecił, ale tak, że nic nie raziło. To jak światło pod lodem, takie ciepłe światło, przytłumione…
  • Tak właśnie wygląda śmierć? – pomyślałam i się wzruszyłam.

Słowo pouczenia; A. Lenczewska

 

Stwórca wszystko przygotował.

22. 09. 17 r. Warszawa.

Rano.

  • Miałem niesamowitą wizję! – Piotr podekscytowany.
  • Kiedy się już obudziłem miałem wizję. Widziałem Niebo, byłem w Niebie! Widziałem jak przed tronem stoją szeregi aniołów ze skrzydłami, stali tak, jak się witało kiedyś cesarza w Rzymie. To był wielki plac, cały biało – złoty. Czekali na kogoś. Anioły śpiewały, na fanfarach trąbiły, były olbrzymie! Zobaczyłem to i pomyślałem, że ta impreza to nie dla mnie, ja tego nie lubię. Skręciłem w bok i zobaczyłem mały sklepik, coś jak sklepik. Za ladą stał też anioł, wyglądał jak ten z filmu z Travoltą… Taki… cwaniak, brakowało mu tylko papierosa w ustach… Miałem takie wrażenie… Dałem mu monetę, żeby kupić oranżadę.

  • Co za dziwna wizja… – myślę sobie…
  • A on wziął tą monetę i zaczął obracać w palcach jakby się nią bawił. Miedziana była, zwykła i pokazał mi ręką…
  • Tam, za rogiem jest rzeczka i tam się napij.
  • Poszedłem nad rzekę, ręką zebrałem trochę wody i napiłem się tylko łyka.
  • I wtedy urosły mi skrzydła… Białe, wielkie, urosłem cały… Usiadłem nad tą rzeką, a wtedy obok mnie pojawił się starszy mężczyzna, też usiadł. Powiedział…
  • Jedna chwila, druga chwila, trzecia chwila …
  • Czwarta będzie wiecznością ze Mną.
  • I to ci się śniło?
  • Nie, już się obudziłem, widziałem to na jawie… Jak dostałem skrzydła to bardzo urosłem.
  • ……..
  • Żeby być dużym, trzeba być małym… usłyszałem teraz. 

Ew. Mateusza; Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.


Wieczorem Piotr wrócił do swojej wizji.

  • Wszystko zaczęło się od defilady… Białe konie, anioły wszędzie, kwiaty, śpiewy, nikt nie zwracał na mnie uwagi, jakbym niewidzialny był. Zostawiłem to towarzystwo, bo to nie było dla mnie. Zauważyłem w oddali budę i tam zajrzałem. Za ladą stał anioł – cwaniak, tak się zachowywał, ale czułem przez skórę, że to tylko pozory, że ma ogromną wiedzę, bo bacznie mi się przyglądał.
  • Wiesz jak to z barmanami jest? To najlepsi szpiedzy, wszystko wiedzą i widzą – śmieję się, ponieważ bardzo lubię Piotra sposób opisywania. Nie ma w tym patosu, ale normalność.
  • Spytałem go czy, ma trochę oranżady i pokazałem mu monetę, spojrzał na nią ze znudzeniem, nie zrobiła na niego większego wrażenia.
  • Tam masz rzeczkę, idź sobie i się napij.
  • Może pomyślał, że mnie na oranżadę nie stać? Woda w rzece była krystalicznie czysta. Napiłem się, urosły mi skrzydła, siadłem i przyszedł starszy mężczyzna na biało…
  • …….. – Piotr zaciął się i oczy mu się zaszkliły.
  • Teraz usłyszałem…
  • Myślisz, że zapomniałem o tobie ?
  • Nie odchodź od nich, dasz im radość.
  • Zanim odejdziesz, daj im więcej siebie.
  • Ale jak ?
  • Bóg Ojciec zawsze był blisko ciebie, a ty się zbliżasz do Ojca.
  • Tam gdzie ty pójdziesz, niewielu idzie.
  • A możesz konkretniej ? – prawie zemdlałam teraz, bo może nie zdaje sobie sprawy, że z Ojcem rozmawia ?
  • To jest konkretnie.
  • Tylko Ojciec decyduje kto tam wejdzie.
  • A ponoć Homiel i Ojciec to jedno – Piotr do mnie.
  • Zapomniałeś, że Ojciec jest wszechobecny ?
  • …….. !!!
  • Jest jednym. Tak jak ty prezesem, wiceprezesem, handlowcem.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.

Piotr ma trzy wizytówki. Gdy spotyka się z handlowcem, daje wizytówkę handlowca, by go od razu nie peszyć. Kiedy spotyka się z prezesem daje czasami wizytówka wice-prezesa. Dlaczego? Ponieważ czasami potrzebuje więcej czasu na podjęcie decyzji i mawia wtedy, że musi skonsultować się ze swoim szefem. W przeciwieństwie do wielu Piotr nie choruje na władzę, ani zaszczyty. Jest skoncentrowany na załatwianie danej sprawy, a takie proste rozwiązania bardzo mu w tym pomagają.

  • Tak Ojciec jest Homielem i tym, który przychodzi do Oli.


23. 09. 17 r. Warszawa.

Rano pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Zanim weszliśmy Piotr wcisnął mi do dłoni 2 zł, bo nie miałam nic. Sobie pozostawił 10 zł. W sobotę, w taki dzień jak dzisiaj pełnym deszczu do katedry idą ci, którzy tego naprawdę pragną, więc poza zawodowo żebrzącą sympatyczną cyganką, w kościele byliśmy właściwie sami. Nie wiem na co liczyła cyganka, jednak siedziała w tym deszczu przed kościołem i to z małym dzieckiem na ręku. Żałość człowieka brała. Stanęliśmy pod „naszym krzyżem”, a pod krzyżem prawdziwy ogród. Nasze cztery wiecznie „żywe” kwiaty stały tuż po stopami Jezusa.

  • Jezus mówi do mnie… – zaczyna szeptać mi do ucha.
  • Ile dasz ?
  • Wiem co chcesz powiedzieć – wzdycha Piotr.
  • Widzisz ? Wszystkie twoje kwiatki są przy Mnie.
  • Ja pomyślałem o was, a ty o Mnie.
  • ……… – Piotr znowu wzdycha.
  • Oddaj mi te dwa złote, dam ci moje 10 – … znowu szepcze i sięga do swojej kieszeni.

W aucie zaczął tłumaczyć.

  • Gdy mi powiedział Ile dasz pokazał mi, że wczoraj zamówiłem paczki z orzechami.
  • To ile w końcu dałeś ?
  • Oddałem wszystko co miałem.
  • Taaak ? Czyli ile? 2 zł ?
  • ……… – Piotr zaczął gryźć własny język.
  • Miałem  schowane jeszcze 50 zł – mówi cicho i robi przy tym taką minę jakby miał się zaraz rozpłakać. 

Nie dałam rady dalej utrzymać pełnej powagi, bo widząc jego grymas wielkiej żałości zaczęłam histerycznie się śmiać. Dał, owszem, ale ile to go musiało kosztować!!! Piotr chętnie daje, ale daje tym, którzy uczciwie pracują, a czy cyganka pracuje, czy już naciąga? Tej tajemnicy jeszcze nie odgadł.

  • Zwycięstwo było niezłe, bo dałeś po cichu – czyli nie chwalił się, że dał.
  • Zdałeś dzisiaj egzamin, oddałeś wszystko co masz.

Pojechaliśmy na kawę. Piotr zaczął podsumowywać cały swój ubiegły tydzień, który był wyjątkowo ciężki.

  • Same problemy, wszędzie kłopoty, gacki działają na całego.
  • Ty wybrałeś to pole bitwy.
  • Zanim wybrałeś się w podroż, miałeś wybór.
  • Powiedziałeś, że Ojcu na tym zależy.
  • ……… – ucichliśmy na moment przypominając sobie…
- Usłyszałem coś niesamowitego… Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy i mają po 4 metry, ja stoję za Ojcem, jakby w cieniu i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich… 
- A któż pójdzie do tego świata? 
- Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem… 
- Oto jestem.
 - Ty…? - Ojciec był zaskoczony i zdziwiony, że taka miernota się zgłosiła, tak mi się wydawało…      
- Więc idź. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/02/kiedy-pozadliwosc-oczu-jest-wielka-wtedy-twoja-wiara-jest-zadna/

Nieco później w jakieś gazecie natrafiłam na ten tekst.

Ks. Izajasza; I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto ja, poślij mnie!

Dziwnie się poczułam czytając ten fragment, jakby sama Biblia urzeczywistniała się na naszych oczach. Zrobiłam zdjęcie, a potem sprawdziłam w Biblii, czy rzeczywiście jest to opisane. Jak to możliwe? A teraz Bóg Ojciec do tego nawiązuje… Brak słów… 

  • Twoi pracownicy robią same błędy, bo wiedzą, że mają ciebie i ty wszystko za nich pozałatwiasz, ponaprawiasz – mówię do Piotra zmęczona. 
  • Chcesz powiedzieć, że habemus papam ?
  • Dokładnie tak. Zrobią błędy, a ty i tak wszystko będziesz po nich sprzątał. Jak w Watykanie – i się śmieję.

Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, Piotr zaczął przyglądać się mojej bluzce, którą kupiłam 2 lata temu i nałożyłam ją dzisiaj raz pierwszy. 

  • Czy ty wiesz co ty masz napisane na tej bluzce ?
  • A mam coś ? – zaczęłam ją oglądać, bo wcześniej się jej nie przyglądałam. Czytam, a tam…. catch the wave – trzymaj falę, złap falę.

  • Czy napis jest ot tak sobie? – pytam na wszelki wypadek.
  • Myślisz, że jest ot tak sobie ?
  • Stwórca wszystko przygotował. 
  • ………
  • Fala go złapie, ale świadomości nie straci, nie martw się.
  • Złapałeś już tą falę ? – pytam, bo jakoś nie zauważyłam.
  • Strach w tobie czuję i obawę, a nie zaufanie.
  • …….. – przyznaję rację, bo tak jest. Ja po prostu nie mam pojęcia czego mam się spodziewać.
  • Przyjrzyj się jeszcze raz paradzie ... mówi do mnie Ojciec teraz.
  • ? Paradzie ?… Aaaa, tej wczorajszej z wizji! – przypominam sobie.
  • Oni mnie nie widzieli, dopiero w sklepiku mnie zobaczył – Piotr znowu powraca do „Nieba”.
  • Może na paradzie czekali na ciebie? Moneta musi być ważna, spytaj co to znaczy ? – nalegam, bo dopiero teraz jego wizja zainteresowała mnie bardziej.
  • Słyszę Charon ….
  • Tak myślałam, to Charonowi dawało się monetę, by przepuścił, ale to przecież mitologia grecka! – dziwię się, bo co ma mitologia do Nieba ?

Charon – w mitologii greckiej bóg umierających i konających, przewoźnik dusz przez rzekę Styks; w mitologii etruskiej „demon śmierci”. W Boskiej Komedii Dantego Alighieriego, Charon przewozi potępieńców do piekła. (Wiki).

  • Ale co to znaczy ?
  • To jest proste.
  • ………
  • Charon przewoził ludzi do piekła. Charon to symbol, a ten anioł jest jak Charon. Zobaczył twoją monetę i stwierdził, że do piekła się nie nadajesz i pokazał ci rzekę z krystalicznie czystą wodą, a to rzeka życia i dlatego dostałeś z powrotem skrzydła! Ta woda z rzeki cię oczyściła z grzechów! – raptem wszystko stało się jasne.
  • Wiesz już dlaczego przeczytałeś ? A teraz się złap !
  • Zobaczyłem teraz karuzelę i człowieka, który siedzi na krześle karuzeli i trzyma się mocno krzesła.
  • Rozumiesz? Zostałeś oczyszczony, a teraz czekaj na rozwój wydarzeń, a będą to takie wydarzenia, że z wrażenia będziesz musiał się mocno trzymać – tłumaczę Piotrowi sama zdziwiona, jak łatwo nam poszła to łamigłówka pełna symboli.

Wieczorem. Oboje byliśmy zmęczeni i zamyśleni po porannej rozmowie.

  • Pokazali mi jeszcze raz jak po pierwszej fali spłynąłem łagodnie. 
  • Hmm… Ale to prawda, łagodnie dochodzisz do siebie.
  • Nigdy nie należałeś do tego świata, byłeś tu dla Ojca.
  • Ja przeżyłem, ale wolałbym, żeby Edziu też żył.
  • Chorowałby, nie miałbyś czystej głowy.
  • Nieprawda. Chodzi o „przywróć imię moje”.
  • Hmm… Ciekawe gdzie trafię, może do czyśćca? – Piotr już kombinuje.
  • A co tam chcesz robić ?
  • …….. ?
  • Wiesz, że Ojciec przyglądał się nam w kościele ?
  • Tak? To szkoda, że się prawie rozpłakałeś jak dawałeś pieniądze – uśmiecham się na samo wspomnienie.
  • To była łagodna wersja tragikomedii.
  • …….. – … o na pewno. Na te wizyty u „naszego krzyża” to chyba całe Niebo czeka.
  • Jak ja mam iść do Ojca? Przecież to niemożliwe !!! – Piotr nagle wybuchł, widocznie ciągle myślał o wczorajszej wizji.
  • Wyobraź sobie, że stoję metr od ciebie.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie niepewnie.
  • Poczęstowałabym kawą.
  • Coś ty ! Taką słabą ? – Piotr uważa, że lurę robię. 
  • Nie narzekaj na to co ci daję, bo dobre daję.

Jak to „daję” ? Przecież to ja robię kawę… Ale zaraz sobie przypomniałam słowa przeczytane u Alicji Lenczewskiej; wszystko co masz, masz to ode Mnie.

Mądrość Ojca mnie paraliżuje. W każdym słowie, zdaniu jest Jego nauka. Nie może być coś złe, jeśli pochodzi od Ojca. A jeśli nawet wydaje nam się, że coś jest niewłaściwe, jest takie w jakiś celu.

  • Ojcze, jestem nikim.
  • Jeżeli jesteś nikim to jak zrobisz to, co masz zrobić ?
  • Jesteś tym, kim jesteś.
  • ……..
  • Widzę znowu pas swój i swoje rzeczy… Ktoś wyczyścił i położył.
  • Bóg Ojciec mówi do ciebie, żebyś się nie trwożyła, bo …
  • … Jeśli opuści to ciało, to na chwilę.
  • I jak mam się nie trwożyć ? Już się denerwuję… – myślę „po cichu”.
  • Widzę swoje rzeczy… Wygląda jak długa koszula, leży ułożona na podeście, biała, długa, pas co widziałem wcześniej. To jest małe pomieszczenie przed wyjściem na dużą salę. Tam jest dużo osób. Drzwi same się otworzą, wprowadza tam światło… – zapatrzył się…
  • To są dane techniczne dla Oli …
  • Dla Mojej córki z wyższego poziomu.
  • Ja chyba opuszczę to ciało, chyba wtedy zemdleję … – Piotr.
  • No właśnie tego się boję, co ja mam robić? Reanimować, dzwonić na pogotowie ?
  • Nie martw się.
  • Jak mam się nie martwić ? – myślę „po cichu” znowu mając nadzieję, że Ojciec nie słyszy.
  • Dlaczego nie chciałem iść na tę paradę ? Dziwny jestem…
  • Bo to nie twoja droga.
  • Twoje korzenie są tak mocne, że nikt ich nie wyrwie.
  • Idziesz tam, gdzie ci każę.
  • Co to strażnik, co się cieszy z wszystkimi ?


Dopisane 25. 05. 2018 r.

  • Ty wybrałeś to pole bitwy. Zanim wybrałeś się w podroż miałeś wybór – o ile wiem to każdy, zanim wybierze się „w podróż” ma wybór.

 

To co przyjdzie, przyniesie wstępne oczyszczenie, ale to będzie za mało.

30. 08.17 r. Warszawa.

Na kawie…

  • Ciągle słyszę „Biedak zawołał, Pan Bóg wysłuchał…” – Piotr wzrusza ramionami …
  • Nie wiem co z tym zrobić …
  • Wołałeś o przywrócenie imienia, to dostaniesz … – przypomniałam sobie…
  • Może… Pokazali mi wczoraj nową metodę walki z gackami. Mam się skupić na swojej wewnętrznej energii. Wtedy tworzy się niebieska otoczka i to gacki odstrasza …

Przypomniałam sobie zdjęcie Piotra, które zrobiłam, gdy rozmawiał z aniołem. Wytworzyła się wokół niego wtedy aura. Jeśli przyjrzeć się temu bliżej, to faktycznie wydaje się jasno niebieska. Im bliżej tułowia, tym jest bardziej niebieska. Ciekawe też, że zrobiłam wtedy zdjęcie poklatkowe, w sumie było ich około 10, ale tylko na jednym uchwycona została ta aura.

  • Jadąc teraz na kawę miałem dziwną wizję. Byłem uwięziony w kokonie zbudowanym z białych piór. Tak mocno, że nie mogłem się ruszyć. Wiedziałem, że to moje więzienie. Obok stali dwaj faceci, mieli kaptury z ostrymi czubami, pilnowali mnie. Mówili do mnie, że nigdy z tego więzienia nie wyjdę i najlepiej jak skończę ze sobą. Wtedy w moich rękach zmaterializował się nóż, ale tępy. Powiedzieli, że z takim tępym to nic nie zrobię. Wtedy nóż stał się ostry. Zasugerowali, że i tak nigdy się nie wydostanę i najlepiej jak skończę ze sobą. To wziąłem nóż i chciałem sobie wbić w pierś. Kiedy już to robiłem, nóż się rozpłynął. Ktoś nie pozwolił mi na to.

Opowiadał, a ja powoli sączyłam swoją kawę.

  • Hmm… To gacek oczywiście, te ostre czuby powinny cię ostrzec.
  • ……. – Piotr nie odpowiedział, bo właśnie oglądał wizji ciąg dalszy.
  • … A teraz widzę, jak ten kokon się otwiera… To wielkie, białe skrzydła i ten nóż leci prosto w czoło gacka – … i lekko krzyknął zachwycony. 
  • Oni nie są w stanie nic tobie zrobić.
  • Próbują wpłynąć, byś sam popełniał błędy.
  • No widzisz ? Od razu wiedziałam … A więc mówisz, że rozczarowałeś Ojca ?
  • ……. – nie odpowiedział.
  • Nie jesteś w stanie Mnie rozczarować.
  • Znam nie tylko twoje myśli, ale znam cię na przestrzał.
  • Wiem kim jesteś.
  • To dlaczego powiedział …
  • Żebyś się uczył.
  • Kiedy ty masz łzę w oku, to Ja też mam.
  • To co miałaś przez chwilę, on ma na co dzień.

Piotr pokazuje jak zsuwa się na mnie zasłona. Przypomniał mi tym samym pewne zdarzenie i niezwykłe uczucie, które temu towarzyszyło. To było tak realne, że pamiętam dokładnie każdy szczegół do dzisiaj. Już wtedy pomyślałam, że Niebo może zrobić z człowiekiem de facto wszystko i nie jesteśmy w stanie przed tym się obronić.

Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/03/zakazany-owoc/
  • Dlaczego miałam ten klosz ?
  • Czy zrozumie głodny najedzonego ? A najedzony głodnego ?

Hmm… – teraz rozumiem. Musiałam przeżyć na własnej skórze, niemal dotknąć, aby zrozumieć jak to jest być po drugiej stronie „lustra weneckiego”, po drugiej stronie przesłony. 

  • Mięśnie ud mnie dziwnie ostatnio bolą, nie daję rady z tym już. Co widzisz ? – pytam Piotra. Jeśli widzi moje migreny i potrafi je czasami uleczyć, to może i teraz pomoże ?
  • Dusza twoja błyszczy.
  • On jest od duszy, nie od ciała.
  • W skrajnych przypadkach interweniuje.
  • Hmm … Czyli nie pomoże … – pomyślałam.
  • Coś sobie przypomniałem … Mówię rano … Idę do kościoła!… I usłyszałem …
  • Nie. Idziesz do Przyjaciela.
  • Pamiętaj, nigdy nie idziesz do kościoła, idziesz do Przyjaciela.
  • Nigdy nie chodziłeś do kościoła.
  • Zawsze chodziłeś do Przyjaciela.
  • ……. – mało się nie pobeczałam, nigdy nie myślałam w ten sposób, a przecież to czysta prawda.
  • Ten obraz, który powiesiłam nad łóżkiem … Mam wrażenie, że mnie obserwuje …

  • To prezent od Nas dla ciebie.
  • Piotr usłyszał, a ty zrobiłaś.
Po kawie pojechaliśmy na drugą stronę Wisły do „naszego” kościoła, o dziwo nie paliło się światło nad krzyżem Jezusa. Kątem oka zobaczyłam uśmiechającego się Piotra, szepnął mi do ucha, że widzi białego gołębia siedzącego na ramionach Chrystusa, a właściwie gołębicę, bo jest gruba. Macha skrzydłami i wydaje swoje dźwięki, czyli chyba… grucha. Spojrzałam na niego z politowaniem, bo oczywiście absolutnie niczego nie widziałam, ale nieoczekiwanie usłyszałam w swojej głowie; zrób zdjęcie. Zdarzyło mi się to pod tym krzyżem po raz pierwszy, więc szybko wyjęłam swojego Iphona i zrobiłam dwa zdjęcia. http://rozmowyzniebem.pl/wp/wp-admin/post.php?post=439&action=edit
  • Kiedy będzie ci ciężko, będą cię atakować, spójrz na ten obraz.
  • … Zobaczyłem laskę, na której się podpierasz.
  • ….. Jak wysoka będzie fala ?
  • Nie wiem, bardzo wysoka. Była ogromna … – Piotr zaskoczony pytaniem.
  • Jest tak wysoka, że sięga do Nieba.
  • Nawet przekracza jego barierę.

Wieczorem.

Oglądaliśmy w TV o reprywatyzacji kamienic w Warszawie. Wsłuchaliśmy się w relacje ludzi, którzy zostali przy tym skrzywdzeni. Im dłużej słuchaliśmy, tym bardziej byliśmy wkurzeni. 

  • Noż… kur…. ma…? – zaklął – Nie można być tak bezwzględnym !
  • Teraz wiesz dlaczego ten świat musi upaść ?
  • Bo nie ma tam miejsca dla Boga.
  • Tylko dwa przykazania są najważniejsze.
  • Nie będziesz miał innych Bogów przede Mnie i Miłuj bliźniego jak siebie samego.
  • Z nich wynikają wszystkie inne.
  • ……. – Ojciec ma rację, ale nie widzę też szansy, aby było lepiej.
  • Słyszę i widzę jak ubierane są konie. Jeden jest siwy … W stodole są, chrapy im pracują, a jeźdźcy się ubierają.
  • Czterej jeźdźcy !!! – uzmysłowiłam sobie.
  • Jak wyglądają ?
  • Jeden ma trupią czaszkę … Strasznie to wygląda, są z dala od koni – Piotr znalazł się jakby w transie…
  • A inni ?
  • Nie widzę, bokiem stoją, ubierają się … To za pięć minut dwunasta jest .. Prawie wszystko gotowe!

Czwarty jeździec; A gdy otworzył czwartą pieczęć, słyszałem głos czwartego zwierzęcia mówiący: Chodź, a patrzaj! I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było śmierć, a piekło szło za nim; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie.

  • Jak tak patrzysz, to szybciej.
  • To nie wojna, to kataklizm ! To uruchomi biedę i nędzę … Ubierali szaty czarne, brązowe, długie…
  • Zasłonię ci oczy na to, co będzie się działo.
  • Dlaczego ?
  • Bo twoje serce nie jest aż tak silne.
  • Nawet nie wiedzą jak wiele ci zawdzięczają, tyle dla nich robisz – … dla ludzi.
  • Widzę falę tsunami zalewającą miasta …
  • To co przyjdzie, przyniesie wstępne oczyszczenie, ale to będzie za mało.



Dopisane 27. 04. 2018 r.

  • Teraz wiesz dlaczego ten świat musi upaść ? Bo nie ma tam miejsca dla Boga ostatnio kazano Piotrowi studiować Księgę Izajasza;

Oto Pan pustoszy ziemię, niszczy ją i przewraca jej powierzchnię, a mieszkańców jej rozprasza. I będzie [dotknięty] jak lud, tak kapłan, jak sługa, tak jego pan, jak służąca, tak jej pani, jak nabywca, tak sprzedawca, jak pożyczkę dający, tak biorący ją, jak wierzyciel, tak jego dłużnik. Okropnie spustoszona będzie ziemia i bezgranicznie rozdrapana,bo Pan wydał taki wyrok. Żałośnie wygląda ziemia, zmarniała; świat opadł z sił, niszczeje, niebo wraz z ziemią się wyczerpały. Ziemia została splugawiona przez swoich mieszkańców, bo pogwałcili prawa, przestąpili przykazania, złamali wieczyste przymierze. Dlatego ziemię pochłania przekleństwo, a jej mieszkańcy odpokutowują; dlatego się przerzedzają mieszkańcy ziemi i mało ludzi zostało. Księga Izajasza; apokalipsa Izajasza.


  • To co przyjdzie, przyniesie wstępne oczyszczenie, ale to będzie za mało.
Alicja Lenczewska; Świadectwo.

Jeśli miałabym przewidzieć rozwój wypadków, to stawiam raczej na globalny kataklizm i wynikającego z tego konsekwencje związane z ogólnoświatową gospodarką, polityką, religią… a i ewentualne wojny, które miałyby na celu przeorganizowanie dotychczasowej równowagi społeczno – ekonomicznej. Spójrzmy jednak ponownie na nasz świat z perspektywy Nieba. Bogu Ojcu nie zależy na tym, by dzisiejsi wielcy (USA, Rosja, Chiny itd) stali się małymi, a mniejsi jeszcze mniejszymi.

Ojciec chce przywrócić odwiecznie ustalony porządek. Dekalog! A w gruncie rzeczy dwa przykazania;

  • Nie będziesz miał innych Bogów przede mnie i Miłuj bliźniego jak siebie samego.

Chce przywrócić świat, gdzie będzie miejsce dla Boga. Największe zmiany jakie dotkną człowieka będą na polu wiary, polu ducha i to w skali globalnej. To wpłynie na pozostałe dziedziny życia każdego człowieka. Na gospodarkę, kulturę, politykę… itd. Spójrzmy przez moment na obecną sytuację. Gdybyśmy wierzyli, że Bóg jest i wszystko widzi i wszystko ocenia, czy ktokolwiek odważyłby się przejmować te kamienice, wyrzucać ludzi na bruk, aby zarobić parę groszy więcej? Tym bardziej, że to co materialne na ziemi, kompletnie nie liczy się w Niebie? Śmieją się co niektórzy z wiary w istnienie Boga, a nie wiedzą, że to dzięki niej ten świat jeszcze jako tako funkcjonuje. Zmniejsza się jednak liczby tych, którzy wierzą. Co w takim razie zrobić? Jakie jest wyjście? Czy jesteście w stanie zrozumieć teraz Ojca i przyznać Mu rację? 


  • To prezent od Nas dla ciebie. Piotr usłyszał, a ty zrobiłaśmam pewne nagranie zrobione zaraz po ujrzeniu gołębia w kościele. Nagrałam to telefonem, gdy wracaliśmy autem (zmieniłam barwę głosu, aby zachować anonimowość). Piotr relacjonuje na gorąco co zobaczył i jeszcze nie wie, że dzięki niemu zostało zrobione zdjęcie Chrystusa. Tak wyglądają zazwyczaj nasze rozmowy, w trakcie których często się śmieję. Dzieje się tak, ponieważ opowiadając Piotr bardzo żywo i dość kabaretowo gestykuluje. A poza tym… to objawa wielkiej wewnętrznej radości i szczęścia, gdy Bóg jest tak blisko… 

 

Bądź sobą, bądź jak skała, jeśli jesteś czegoś pewny.

28. 08. 17 r. Warszawa.

Jechaliśmy do Kazimierza Dolnego …

  • Dzisiaj, gdy się modliłem; Ty, który rządzisz w nieomylny sposób całym wszechświatem… usłyszałem…
  • Nieomylny ? A mówiłeś, że zakład wygrasz.
  • ……. – zaczęłam się śmiać przypominając sobie wczorajszą rozmowę. Była cudowna pod każdym względem.
  • Widzę teraz Edzia, ma kilka psów koło siebie. ..
  • A ja się tak śmierci bałem … Mówi…
  • Dziwne … Przebierają go w białe ciuchy … – Piotr zapatrzył się przed siebie jednocześnie prowadząc samochód.
  • ??? Ledwo umarł i już go przebierają ? – spytałam.
  • Nie tak ledwo, minął prawie miesiąc.
  • Rany! Jak czas szybko leci … – pomyślałam.
  • W białe rzeczy? A to ciekawe… To może dlatego, gdy niektórzy widzą swoich bliskich w białych szatach to mówią, że są aniołami. .. Homiel, Edziu będzie aniołem ? 
  • Dobrym duchem.
  • Czyli, aniołem ? – pytam jeszcze raz, żeby zrozumieć lepiej.
  • Nie, opiekunem. To będzie rewelacyjny opiekun, bardzo dbały.
  • To ludzie stają się aniołami, czy nie ?
  • Jak chcesz zobaczyć anioła, spójrzcie na siebie.
  • …….. – i spojrzeliśmy.
  • Ty, Homiel ! Jesteś super anioł – Piotr zaczął się podlizywać.
  • Willkomen.

Wlekliśmy się przez jakiś czas za wolno jadącym autem, który prowadził starszy na pierwszy rzut oka mężczyzna. 

  • Ale ten dziadek jedzie ! – Piotr się zniecierpliwił.
  • Ten dziadek jest niewiele starszy do ciebie. Tylko siwej bródki nie masz.
  • Mam po bokach, ale krótkie, dlatego nie widać.
  • Te nędzne resztki ? zaśmiał się Homiel za karę.
  • Ale jesteś !
  • A ty ?!
  • …….. – śmieję się na głos … Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie…
  • Co to będzie Homiel ? – Piotr chciał zmienić temat orientując się w porę, że z Nim nie wygra. Homiel punktuje każdy błąd.
  • …. W wizji, gdy zobaczyłem falę, to bardzo szybko znalazłem się na jej szczycie… – przypomniał sobie.
- Zobaczyłem wielką falę, zdziwiłem się, że taka wielka i nagle byłem na jej szczycie. Nie wiadomo skąd się tam wziąłem. Zacząłem płynąć po jej tafli i czułem się tak, jakbym serfował... Fajnie mi było... Potem fala wyrzuciła mnie w powietrze wysoko i straciłem świadomość, jakby mnie nie było... Doszedłem do siebie na brzegu lądu, klęczałem na kolanach na kamieniach, w oddali zobaczyłem dwie kobiety, ale one nie zwracały na mnie uwagi, były jakby w negatywie zdjęcia... http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/22/nauka-nie-ma-konca/

  • To znaczy, że od zobaczenia do skoku będzie krótko … Jakie wydarzenie powiążesz z zobaczeniem fali?  – pytam.
  • Na prochach Edwarda wypowiedziałeś słowa.
  • Tak zobaczyłeś falę.
  • …???! …. – czyli to był początek ?
  • No to już niedługo… – westchnął Piotr. 
  • Czy boisz się poznać siebie samego ?
  • Bez przerwy miałeś kontakt z Nami, abyś nie przeżył szoku.
  • Prawdziwe imię nie z tego świata jest.
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie ciężkim wzrokiem. Zna swoje imię, ale trudno mu zaakceptować to, co się z tym imieniem wiąże.
  • Mały, szykuj się do drogi.
  • Już ? – spytałam i zrozumiałam, że cały czas z Ojcem rozmawiamy.
  • Dopiero.
  • Czy daleko będę leciał ?
  • Na drugą stronęczy Ojciec mówi o… Niebie ?
  • … ? To daleko ?
  • Z jednej strony daleko, z drugiej strony na wyciągnięcie rękito prawda, dla niektórych Niebo jest na wyciągnięcie ręki, ale dla niektórych jest nieosiągalne.
  • A kiedy ?
  • Jedni do szkoły, a ty wiesz dokąd.
  • Jedni uczyć się dalej, a Piotr do Domu … – pomyślałam.
  • Ale co to znaczy ? … Że umrze ?! – pomyślałam dalej. 

    W klasztorze zwyczajowo odwiedziliśmy naszą kaplicę, a potem odszukaliśmy krzyż z figurą drewnianego Chrystusa, którego twarz wydaje się wyjątkowo męczeńska. Idąc śladami Piotra i ja pogładziłam Jezusa po twarzy nieoczekiwanie wyczuwając pod palcami Jego usta. Tak mnie to zaskoczyło, że ze wzruszenia ścisnęło mnie za gardło.

    Wychodząc z klasztoru Piotr zaczął mi szeptać…

  • Widzisz tę figurę ?

  • Aha …
  • Ojciec powiedział…
  • Zobacz, na tej rzeźbie mam tyle włosów co ty. Coś nas łączy … I się śmieje.
  • ……. – ja też się śmieję. Ojciec ma niesamowite poczucie humoru.

Wracając do Warszawy wróciliśmy także do rozmowy …

  • Ojcze, to co się stanie ze mną ?
  • Mały, kawy się napijesz, przecież lubisz kawę.
  • Zobaczysz, co znaczy dobrze zaparzona kawa.

Kawa” to symbol spotkania, rozmowy. 


Dojechaliśmy do domu zmęczeni. Padliśmy oboje na kanapę.

  • Po co masz iść na kawę ? Po co to wasze spotkanie ? To jest zagadka ! – pytam.
  • Hmm… Może chodzi o iskrę, o której mówiła Faustyna ?
  • Tego nie wiesz ! – reaguję natychmiast.
  • Nie lekceważ Piotra.
  • Uważasz, że on jest nikim, a My wszystko.
  • Nawet nie wiesz jak się mylisz.
  • …….. – przyznam, że mnie zamurowało.
  • Naprawdę ? – Piotr zdziwiony.
  • Reperuję twoją reputację i roześmiał się, a mi zrobiło się naprawdę głupio. Rzeczywiście, ostatnio dla mnie było ważniejsze nie, co mówi Piotr, ale co mówi Niebo.
  • Po prostu … Piotr czasami się myli – zaczynam się plątać. 
  • A ja muszę być pewna, co piszę.
  • Gdybyś wiedziała, to byś inaczej mówiła.
  • Zabierają ci, co twoje, ale nie martw się, wszystko odzyskasz Ojciec zwraca się do Piotra.
  • …. Iza mówi językiem tak … rozmodlonym, może ja też tak powinnam ? – przypomniałam sobie o mailach Izabeli.
  • Ona pisze językiem bogobojnym i ją rozumieją ci, których nie trzeba już prowadzić.
  • Jej słownictwo przychodzi samo, czy tego się trzeba nauczyć ? Pytam, bo ja musiałabym to wklepać na pamięć – przyznaję szczerze.
  • Samo.
  • Hmm … – jak to możliwe, że przychodzi jej to tak zaskakująco normalnie, jakby jedną nogą była ciągle w Niebie ? 
  • Gdy Piotr „odleci”, to mam wołać pogotowie ? Co mam robić ?
  • Och te wasze teorie. Jedna sekunda tu, to tam 100 lat. I odwrotnie.
  • ……. – zapadliśmy w zadumę nad tym wszystkim.
  • Co poczułaś jak dotknęłaś ust Mego Syna ?
  • … ???… – ramiona mi opadły z wrażenia.
  • Żałość, wzruszenie … – zabrakło mi odwagi, by powiedzieć głośno … miłość.


29. 08. 17 r. Warszawa.

Piotr wrócił z pracy w wojowniczym nastroju. Zerkał tylko na mnie spode łba, a ja czekałam cierpliwie na rozwój sytuacji.

  • Bóg Ojciec powiedział, że jest mną rozczarowany.
  • Za co ?
  • Za zakład. Powiedział …
  • Bądź sobą, bądź jak skała, jeśli jesteś czegoś pewny.
  • Aaa … Czyli powinieneś do końca optować za swoim ?
  • Wahałem się ze strachu.
  • Dlatego przegrałeś powiedział teraz.
  • Głupi jestem Ojcze.
  • Nie chcę, byś uważał siebie za głupiego, tylko za niepewnego.
  • Uważam, że nie daję rady z tymi… zawiłościami – Piotr szczerze rozkłada bezradnie ręce. 
  • Celna uwaga, ale to My tworzymy te zawiłości.
  • A więc zakład podtrzymujesz ?
  • Tak.



Dopisane 25. 04. 2018 r.

Och te wasze teorie. Jedna sekunda tu, to tam 100 lat. I odwrotnie – im więcej wiemy, tym bardziej zapadamy w zadumę. Gdy zaczynamy dostrzegać jak nieprawdopodobnie mądry jest Bóg Ojciec, tym trudniej znaleźć nam odpowiednie słowo, by wyrazić nasz podziw. Bardzo trafnie opisała to również Aniela Salawa.

Jak zaufasz, to nawet kruki będą cię karmić.

23. 08. 17 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie.

  • Nie wiem co planuje Ojciec, ale mam nadzieję, że będziemy mieli na kawę – Piotr zamyślił się.
  • Dawno mógłbyś kasłać, a jednak pijesz tę kawę.
  • Hmm… – uśmiechnęłam się, bo faktycznie … Jakoś tak się zawsze dzieje, że mimo wielu problemów z głodu nie umieramy.
  • Bo nie „mieć”, a „być” jest ważne.
  • Dużo wody przelało się w rzece, zanim to powiedziałeś.
  • Teraz mogę usiąść w fotelu … … czyli odpocząć.
  • To takie ważne ?
  • Ty nie wiesz ile nacerowałem się skarpet, byś to zrozumiał.
  • …….. – zaczęłam się śmiać.
  • Czyli tyle drogi musiałem przejść, aż dziury zrobiłem w skarpecie … Ten to ma powiedzenia – Piotr kręci głową, a mnie ciary przechodzą po plecach, bo widocznie nie zdaje sobie sprawy, że z Ojcem rozmawia.
  • Ale w tym świecie, tak to już jest, że trzeba coś jeść – mówię.
  • Jak zaufasz, to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz.
  • … ???!!!! …

Uśmiechnęłam się zaskoczona. Gdy z kuchennych zapasów zostaje mi czerstwy już chleb, nie mam siły wyrzucać go do śmieci, lecz kładę na balkon. Zlatują się tam różne ptaki, a zwłaszcza jedna uparta wrona.  Gawroni po swojemu, jakby dziękowała. Pewnego razu przybliżyła nawet głowę do szyby, przez którą ją obserwowałam i tak sobie oboje spojrzeliśmy w oczy, co było dość niezwykłe. Nazwałam ją „moim krukiem”. Kiedy wychodzę z domu, często czeka przy wejściu do budynku, nawet dzisiaj. Mówię do niego …

  • Cześć kruk – … a ona piórami rusza. W takich chwilach mam wrażenie, że wszyscy na tym świecie są w jakiś przedziwny sposób ze sobą połączeni.

„mój kruk”

Piotr zaczął opowiadać o firmie, ostatnio ma mnóstwo w pracy i w związku z tym mnóstwo problemów.

  • Ciekawe … Dlaczego tak nagle, jakby się worek rozwiązał …
  • Wiesz dlaczego twoi ludzie mają tak dużo pracy teraz ?
  • Żebyś był im niepotrzebny, będą sobie radzić.
  • Ale to nie potrwa wiecznie, to na jakiś czas – mówię przytomnie.
  • …. Miałem dzisiaj dziwną sytuację z R. Kiedy wszedł do pokoju, poczułem zapach skóry i zobaczyłem 3 monety na dole skórzanego worka.
  • Czuję skórę pustej sakwy … Mówię do niego.
  • Co to znaczy ?… Pyta mnie R.
  • Że nie ma pan pieniędzy.
  • No właśnie … W tej sprawie przychodzę.
  • ……. – zaczynam się śmiać.
  • Nie zdziwił się? Twoi ludzie będę się ciebie bali.
  • Eeeetam …. – i Piotr machnął ręką.

Wieczorem.

Oglądamy informacje w TV, że zakończono akcje „Selfie dla Maryi” http://koronamaryi.pl/dolacz/selfie/

  • Szkoda … Nie wiedziałam o tym. Też bym wysłała.
  • Wasze selfie jest u Nas.
  • Cała ściana, obrazy zatrzymane w kadrze.
  • Tak ? – nie wiem, czy Homiel żartuje, czy mówi prawdę.
  • Lepiej byś mi pomógł w pisaniu – a przygotowywałam tekst o ewentualnym końcu świata, które nie będzie końcem.
  • Jestem spokojny o ciebie.
  • Kiedy nie wiesz, odpowiedź znajdujesz w głowie.

To ciekawe, co powiedział. Rzeczywiście, co prawda nie słyszę Jego głosu, ale kiedy się nad czymś głęboko zastanawiam, w środku głowy zdania układają mi się same. To przychodzi jak olśnienie. Czasami słyszy się, że ktoś coś powiedział mimowolnie, podświadomie, intuicyjnie. Lub ktoś coś odkrył nagle krzycząc eureka … Wierzę w to, a właściwie jestem pewna, że do tego rękę przyłożyło samo Niebo.

  • Czy zdarza się, że ktoś umiera wbrew Waszej woli ? – pytam.
  • Jesteś szutnik – p.s. po rosyjsku żartowniś.
  • Hmm …. – czyli to nie jest tak, że na przykład jakiś samobójca będzie dla Nieba zaskoczeniem. Śmierć samobójcza jest nie tyle zaplanowana, co brana pod uwagę jako ewentualność.
  • ….. NIP będzie następnym w roku, moim zdaniem – Piotr ciągle o przyziemnych sprawach.
  • Na kolana ich rzucę.
  • … ???!!! … – Piotr lekko struchlał. A ja struchlałam, bo z Ojcem cały czas rozmawialiśmy. 
  • To brzmi jak wyrok.
  • To jest wyrok.
  • Co oznacza huk przy twoim nazwisku ? Jaka to jest reakcja ?
  • Hmm… Gwałtowna ? – Piotr niepewnie.
  • A widzisz … Czyli myślisz.
  • … Słyszę, że ktoś się śmieje w tej chwili, aż się trzęsie.
  • … Zobaczyłem scenę z Jokerem, kiedy zobaczył siebie w lustrze i nie mógł się przestać śmiać  – https://www.youtube.com/watch?v=Dj2rQaj25h4
  • Joker śmieje się z siebie – już analizuję.
  • Co to znaczy ?
  • Że też będziesz śmiał się sam z siebie, ze swoich wątpliwości, jakie ciągle masz.
  • Jak myślisz … Pan Bóg lubi zakłady ? Lubi się zakładać ? – Piotr pyta niepewnie, bo już zaczyna wątpić, czy dobrze zrobił.
  • Bardzo lubi.
  • Dlaczego ?
  • Lubi, gdy widzi jak ludzie się dziwią.

Hmm… To w takim razie lubi, gdy jestem w permanentnym zdziwieniu. Z powodu zdziwienia  ciągle chodzę zamyślona. Do tego stopnia, że niedawno patelnię próbowałam wcisnąć do pralki. Zorientowałam się, że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy nie chciała przejść przez okienko. Pan Bóg nie tylko lubi, ale też musi mieć niezłą z tego rozrywkę i akurat tym wcale zdziwiona nie jestem. Kiedy w TV nasłucham się wiadomości ze świata, też przełączam na kabarety, dla równowagi. 



24. 08. 17 r. Warszawa.

Poszłam do kina obejrzeć film; Fatima; ostatnia tajemnica. Siedziałam w ostatnim rzędzie i obserwowałam kto przyszedł na seans. W kinie było 33 osoby, w tym 5 mężczyzn, 3 siostry zakonne. Podsłuchiwałam ludzi, którzy siedzieli najbliżej mnie i szybko zorientowałam się, że zdecydowanie nie były to osoby, które przyszły na seans przypadkowo. Jakie to szczęście, że są na tym świecie jeszcze tacy, którzy traktują to poważnie. 

  • Dowiedziałaś się czegoś nowego w tym filmie ? – Piotr pyta mnie wieczorem.
  • Nic nowego się nie dowiedziała, ale się utwierdziła.
  • … Ma rację !… – roześmiałam się głośno. 

Kiedyś Piotr sprowadzał z Singapuru specjalistyczną herbatę drastycznie obniżającą poziom cukru. Zwykła herbata, ale działała jak lekarstwo, jednak mi tego nie sprzedawała się dobrze na naszym rynku. Nie było sensu dalej w to brnąć, więc zaprzestał ją sprowadzać. Dzisiaj spotkał pewnego człowieka …

  • Wchodzę do niego.
  • Kawy się pan napije ?… Mówi do mnie.
  • Nie mogę jestem po zawale, już piłem dzisiaj jedną.
  • Ja też nie mogę, mam cukrzycę.
  • A ile pan ma tego cukru?
  • 215.
  • Insulina jest potrzebna.
  • Proszę pana, kiedyś była taka herbata, ale jej już nie ma, byłem zdrowy wtedy jak rydz.
  • … I pokazuje mi stare pudełko.
  • Tą herbatę kiedyś ja ściągałem, ale przestałem.
  • Proszę pana, ja poszukuje jej po całej Europie. Czy pani wie, że w 2010 wykupiłem wszystkie zapasy i piłem po terminie ważności dwa lata ? Trzymała mnie przy życiu, a teraz nie mogę sobie poradzić ze sobą.
  • Ściągałem ją, więc postaram się panu to załatwić.
  • … Spojrzałem na niego i mówię …
  • Zaczynam mieć wątpliwości, czy celem tej wizyty jest podpisanie umowy, czy załatwienie tej herbaty.
  • Wie pan co ? Pan mnie szokuje … Jak pan to widzi ? Bóg mi pana zesłał.
  • … Koronka… –  uśmiecham się.
  • Skontaktowałem się z Singapurem i poprosiłem o herbatę, mają przesłać.
  • Zrobiłeś wielką rzecz dzisiaj – … a przecież nie musiał.
  • Byłeś wielki, przełamałeś się.
  • Napisałeś i dostałeś odpowiedź.
  • Tam inny skrzydlaty siedzi, nie bój się.

Byłeś wielki, przełamałeś się… Zamyśliłam się nad tymi słowami. Zerwanie kontaktu z Singapurem było dość gwałtowne i burzliwe. Piotr zarzekał się, że już nigdy tam nie zadzwoni, ani nie napisze, a jednak ten ”inny skrzydlaty” był na tyle skuteczny, że zwykłe, biznesowe spotkanie przerodziło się w akcję ratunkową. Mamy być dobrzy dla innych ludzi. Drobnymi gestami naprawiamy ten świat. Tak właśnie działa Bóg. I tego chce Bóg.

  • Jak Ojciec to robi ? – wyrwało mi się, bo byłam pod wielkim wrażeniem.
  • … Słyszę śmiech …
  • A ty Mnie z sądem pouczasz ?
  • Ojcze, gdyby głupota mogła latać, to fruwała by pod niebiosa – Piotr zacytował słynne słowa ze znanego czeskiego serialu.
  • Myślę, że wyżej.
  • …….. – śmieję się głośno, uwielbiam takie chwile.
  • Jakie będą te święta ? – Piotr już na poważnie. 
  • Inne niż zwykle.
  • Na czym polega ta inność ? – Piotr drąży dalej.
  • Zobaczymy.
  • Czy chociaż skład ten sam zostanie ? – pytam, bo takiej zmiany obawiam się najbardziej.
  • Limit w tym roku wyczerpany.
  • Czyli w tym roku nikt już nie odejdzie… –  i od razu dochodzi do mnie myśl, że Niebo nigdy nie mówi dokładnych dat.
  • A czy coś się będzie się działo w tym roku jeszcze ?
  • Co chwilę coś się dzieje.
  • Przewiduję duże zmiany.
  • Ten huk przy twoim nazwisku to nie taki sobie huk, to coś więcej.
  • Co masz na myśli ?
  • Rozwiniesz skrzydła.
  • W jaki to sposób ?
  • Martwi Mnie, że o to pytasz, to świadczy o twojej inteligencji.
  • … Czy wiele się zdarzy ? 
  • Jeszcze wiele.
  • Dlaczego mam kłopoty teraz ?
  • Żebyś nie odleciał. Tylko będąc na ziemi trzeźwo, będziesz zrozumiany.
  • Oderwana będzie Iza, która nic nie rozumie, a mówi prawdę. Ona odleciała.
  • ….. Przez te problemy bardzo bolało mnie serce. W pewnej chwili myślałem, że umieram.

Spojrzałam na Piotra spokojnie … Ciekawe … Zauważyłam, że wcale mnie to nie zdenerwowało, co powiedział. Tak bardzo ufam Ojcu i wierzę w Jego plany i wiem, że Piotr ma żyć jeszcze, że przyjęłam to bardzo, bardzo spokojnie. 

  • Ojcze, jak on wytrzyma huk, kiedy go serce boli ?
  • Są różne huki, może być miły huk.
  • ……. Właśnie wchodzimy z placu zabaw do przedpokoju.
  • A co dalej ?
  • Pokój.
  • A co w tym pokoju ?
  • Spotkanie.
  • Zobaczyłem ławeczkę zieloną z długimi belkami, po lewej stronie widzę drzwi zamknięte, a na dole smugę światła z pokoju.
  • Od niedawna tak siedzisz.
  • Jedna chwila na Górze będzie ważniejsza niż całe twoje życie tutaj.




Dopisane 19. 04. 2018 r.

  • Jak zaufasz to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz.

Potwierdzeniem prawdziwości troskliwej opieki Boga wobec wszystkich pokładających w Nim nadzieję, nawet podczas klęski suszy, jest wzruszający biblijny przekaz o tym, jak w sytuacji postępującego kataklizmu Eliasz był cudownie karmiony przez kruki: „Wówczas zostało skierowane do niego słowo PANA: Idź stąd na wschód i ukryj się w wąwozie potoku Kerit, na wschód od Jordanu. Będziesz tam pił wodę z potoku, krukom zaś rozkazałem, aby cię żywiły. Wyruszył więc zgodnie z rozkazem PANA i zatrzymał się nad potokiem Kerit, na wschód od Jordanu. Rano i wieczorem kruki przynosiły mu chleb i mięso, wodę zaś pił z potoku. Po pewnym czasie jednak potok wysechł, gdyż w kraju nie było deszczu” (1Krl 17,2-6). W oparciu o przywołany epizod można powiedzieć, że prorok posłuszny Bożemu słowu uczy wszystkich wierzących, że życie w całkowitej zależności od Boga wymaga absolutnego zawierzenia Mu, bez szukania jakichkolwiek zabezpieczeń, gdyż istnienie człowieka jest wyłącznie Bożym darem. http://tarnow.gosc.pl/files/14/10/26/344464_wiek20C5BCyjC485cy20wiarC485.pdf

Niedawno „mój kruk” zrobił mi niespodziankę. Bez powodu podleciał do okna, siadł na parapecie i zajrzał mi do pokoju. De facto przyłożył swoją głowę do szyby, aby zajrzeć do środka. Coś tam po „swojemu” powiedział i zaczął wędrować po parapecie w tą i z powrotem przez kilka długich minut. Trzy osoby przyglądały się temu zjawisku z rozbawieniem, ale tylko Piotr i ja wiedzieliśmy o co chodzi.  Kompletnie się nas nie bał. Czy historia z Eliaszem i krukiem może być prawdziwa? Zdecydowanie tak.