Mały obudź się, obudź się…

21. 08. 18 r. Warszawa.

Córka będąc pod wrażeniem informacji od p. Adama zaczęła inaczej patrzeć na Piotra. Zaczęła wczoraj zadawać niewygodne pytania, co go szybko zniecierpliwiło.

  • Po co jej to powiedziałaś ? – na kawie wyrzucił swoje do mnie pretensje.
  • Niech wie.
  • Ty sam siebie nie wynoś.
  • To Ja cię wyniosę. Masz być mały.
  • Hmm… Co dalej będzie Ojcze ?
  • Upodabniasz się do Oli, chcesz wiedzieć.
  • Tak sobie pytam.
  • Tak sobie ci nie odpowiem. Będzie grubo.
  • ….. – śmieję się oczywiście za określenie „grubo”.
  • To przez twoje pisanie się tak narobi – Piotr znowu ma do mnie pretensje.
  • Ja tylko piszę o Bogu, ale dzięki tobie – przyznaję szybko.
  • Jakiej oczekujecie nagrody ?
  • Już dostaliśmy.
  • Nie unoś się tak honorem.
  • Może chcesz kolejne blaszane pudełko ? – … czyli auto.
  • No nie…
  • Niebawem wam podziękujemy.
  • Ale ja nic nie chcę.
  • Mały nic nie chce.
  • A ja chcę ? – wtrącam się z wahaniem.
  • Ty musisz dostać.
  • Zawsze za dobrą pracę musi być zapłata.

Piotr słysząc zapłata od razu schodzi na swoje biznesowe problemy co sprawia, że mnie z miejsca szlag trafia. Przeskakuje ze świata do świata z biegłą łatwością.

  • Potrzebuję pieniędzy, pożycz Homiel.
  • ?!!!! – raptem nazywa Ojca Homielem ?   Może mu tak łatwiej, bo łatwiej prosić Homiela niż Ojca.
  • A jak oddasz ? – Ojciec oczywiście ma na myśli modlitwy.
  • Zarobię.
  • Przestań żebrać.

Wieczorem. Piotr zmęczony leży na tapczanie, gapi się w sufit.

  • Ojcze, ciężko być człowiekiem. Mam problemy ze swoimi ludźmi, nawet z własnym synem ! – … pokłócili się o jakieś bzdety.
  • Dlatego nikt nie chciał iść.
  • Mam takie same problemy jak ty.
  • Rożnica między nami jest taka, że z Moim Synem nie mam takich problemów jak ty.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem. Długo się śmialiśmy, ale i Ojciec się śmiał. To było przecudowne. Takie normalne, takie ludzkie, niezwykłe, zabawne, dowcipne… wspaniałe.
  • Naprawdę ? Czy Jezus nie dyskutuje z Ojcem ? Nie spiera się, zawsze się zgadza ? – pytam chyba nazbyt odważnie.
  • To jest tajemne.
  • …….. – kiwam ze zrozumieniem głową.
  • Zanotuj to.
  • W żadnej księdze tego nie znajdziesz.
  • ……. – zanotowałam natychmiast.

Piotr siadł do swojego komputera, ja oglądałam w TV jakiś film.

  • Oglądałem na YouTubie film z jakiegoś pogrzebu i zobaczyłem na nagrobku inicjały, ale moje. A wtedy usłyszałem Ojca…
  • Nie pozwolę ci umrzeć.
  • ???!!!
  • Dlaczego tak powiedział ? – zdziwiłam się.
  • Choć jesteś człowiekiem, nie należysz do rasy ludzkiej.
  • ???!!!
  • Może ja źle słyszę ? – Piotr się zawahał.
  • Jeszcze nie jesteś w tym wieku, abyś miał problemy ze słuchem.
  • …… – mimo całej powagi roześmiałam się.

Dzisiejsze egzorcyzmy Piotra trwały krócej niż zwykle i po powrocie był niezwykle wzruszony.

  • Podczas modlitwy Bóg spytał mnie…
  • Kto ty jesteś ?
  • Powiedziałem… Jam jest Mały.
  • Nie. Ty jesteś Mój Mały.
  • ……. – uśmiechnęłam się.

22. 08. 18 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie, Piotr zmęczony jak zwykle, podkrążone oczy świadczą o tym niezbicie.

  • Pół nocy nie spałem. Wczoraj słyszałem przez godzinę…
  • Mały obudź się, obudź się…
  • . a przecież byłem obudzony.
  • Aha…. – … może chodzi o tego kolosa tam na Górze, który leży na sofie ?
  • To jest niemożliwe, żebym tak sobie z Ojcem rozmawiał.
  • A ten swoje, jak zdarta płyta.
  • Bóg jest wszechmocny, wszechmądry, wszechpotężny… – Piotr się zamyślił.
  • I dodaj wszechdowcipny.
  • …….. – roześmiałam się.

Wieczorem.

Wysłałam do Adama pytanie, na które miałam nadzieję otrzymać odpowiedź, ale nie otrzymałam. Zamyśliłam się…

  • Co tak myślisz ?
  • Eeetam…
  • No co ?
  • Adam się nie odezwał.
  • Odezwą się wszyscy.
  • ???!!!
  • I co im zaoferujesz ?
  • ……. – zbaraniałam. Wiedziałam, że nie o przysłowiową „kawę z ciastem” Ojciec pyta, więc co mogę im zaoferować ?
  • Na pewno nie możesz płakać, bo oni do ciebie przychodzą, a nie ty do nich.
  • Masz dawać twarde i mocne odpowiedzi, a rozczulisz się w czterech ścianach.
  • ???!!! 

Ojciec przygotowuje mnie na jakieś spotkania w przyszłości. Nie wyobrażam sobie tego na dzień dzisiejszy, ponieważ nawet w trakcie 5 – minutowej rozmowy z Adamem prawie już zaczęłam płakać. Jeśli więc Ojciec teraz mi mówi, żebym nie beczała podczas rozmów to wie co mówi. Obawiam się, że … bez melisy na uspokojenie ani rusz. 

  • Ale dlaczego to nie Piotr będzie dawać ? On jest lepszy w dawaniu.
  • Czy chcesz być wiecznie molem książkowym ?
  • Przekażesz tą wiedzę. Będą czytać i pytać.
  • Przecież rozumiesz, co piszesz.
  • Na końcu zdania jest znak pytania, czy kropka ?
  • . kropka.
  • Musisz być trzeźwa. Staraj się nie wzruszać, a będzie ci ciężko... – … się nie wzruszać.
  • Choć emocje są u ludzi, którzy mówią prawdę, to staraj się.
  • Będziesz jeździć i podpisywać.
  • …… – przestraszyłam się. Nie tak sobie to ułożyłam.
  • A ty będziesz gdzie ? – zwracam się do Piotra.
  • Mówimy o tobie.
  • A muszę ?… Jeździć ?
  • A nie chcesz ?
  • Nie lubię samolotów.
  • Oni przyjadą do ciebie, a ty im powiesz.
  • Co mam im jeszcze powiedzieć ? Wszystko jest przecież zapisane…
  • Wystarczy twoje zdanie.
  • Boże… To nie na moje nerwy – myślę sobie. Nie będę latać, ale do nas będą przylatywać. Będę jeździć i do nad będą jeździć. 
  • …….
  • Homiel powiedział mi dzisiaj, że to ja się oddalę od was.
  • Aha… – nie wiedziałam co powiedzieć. Oddali duchowo, czy dosłownie ?
  • Po wszystkim pozwolę ci wrócić.
  • Hmm… Po wszystkim... Ojciec jest super dyplomatą.
  • Nieprawda.
  • W tym zdaniu nie ma dwuznaczności.

Wczoraj zobaczyłam urywek filmu dokumentalnego, w którym pokazano ostatnią wieczerzę. Jezus i apostołowie nie siedzieli, a leżeli jak Rzymianie i w ten sposób jedli wieczerzę. Widząc, że Piotr jest dosyć dobrze podłączony pytam…

  • Czy możesz sprawdzić jak siedzieli podczas wieczerzy ?
  • ……. – Piotr zapatrzył się w gdzieś…
  • Czy przy stole, czy na leżąco ? O to mi chodzi.
  • Przy stole, ale niewysokim. Wygląda jak ława, coś w tym stylu, nie był duży, ciasno tam było.
  • Jak ty to widzisz ?! – nieustająco mnie tym „widzeniem na odległość” zadziwia.
  • No widzę….
  • A widzisz Jezusa ?
  • On też mnie widzi.

Przeczytałam dobre zdanie z opracowania dotyczącego dlaczego Żydzi nie uznali Jezusa za Mesjasza;

Twierdził, że jest z boskości, ale działał tak ludzko. Spodziewali się Mesjasza, a kiedy w końcu przyszedł po prostu spotkali Go inaczej niż się spodziewano. 

Samo sedno. Wszyscy myślą, że Mesjasz musiał być i zachowywać się jak… no właśnie jak ? A to był człowiek. 



Dopisane 24. 04. 2019 r.

Kiedyś było mi wszystko obojętne czy na siedząco, na leżąco, czy na stojąco. Dzisiaj każdy film dokumentalny na temat życia Jezusa analizuję niemal szczegółowo. Zaskoczyła mnie jak duża jest rozbieżność w ukazywaniu pewnych sytuacji. Ze względu na to, że to Marek i Jan jako ewangeliści byli naocznymi świadkami tamtych wydarzeń, to ich relacje powinny być uwzględniane przede wszystkim.

MK 14; 15 On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujecie dla nas».

Zacznijmy od faktów historycznych, czyli tego, jak było naprawdę. Otóż, najprawdopodobniej biesiadnicy uczestniczący w Ostatniej Wieczerzy… leżeli. Według rzymskich zwyczajów leżeli na czymś w rodzaju półokrągłego tapczanu zwanego sigma lub stibadium. Czy Jezus też tak ucztował? Prawdopodobnie tak. Niewiasta, która namaściła stopy Jezusa „stała z tyłu u jego nóg”, a nie mogłaby tego uczynić gdyby Zbawiciel siedział na ławie przy stole.

Już Pedro Chacon (Perus Ciaconus) wysunął taką hipotezę w 1588 roku, zwracając uwagę na fakt, że także wzmianka o Janie, spoczywającym głową na piersi Pana, dowodzi leżącej pozycji biesiadników. Taką Ostatnią Wieczerzę możemy zobaczyć w sztuce wczesnochrześcijańskiej, na miniaturze z VI wieku w manuskrypcie znanym jako Codex Rossanensis i na mozaice (także z VI w.) w kościele Sant’ Apollinare Nuovo w Rawennie. Zbawiciel i apostołowie na wpół leżą, na wpół siedzą na takim właśnie tapczanie. https://stacja7.pl/wiara/ostatnia-wieczerza-jak-bylo-naprawde/

Jezus łamał chleb, podawał kielich wina… Gdyby leżał jak sugerują niektórzy, czy mógłby to wszystko robić jedną ręką, podczas gdy drugą musiałby się podpierać… jeśli naprawdę leżał ? To byłoby szalenie niewygodne i nawet niestosowne w tak ważnej chwili. To była ich ostatnia wspólna, pożegnalna wieczerza. Wieczerza paschalna. Myślę, że to co zobaczył Piotr jest w dużej mierze prawdziwe.

Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.

19. 08. 18 r. Warszawa.

Wczorajszy mail spowodował, że nie mogłam zasnąć. Uznałam go za znak, znak głównie dla mnie, bo Piotr jak zwykle wszystko bagatelizuje. Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy, oczywiście chciałam porozmawiać, ale nie wiedziałam od czego zacząć. Zaczął Ojciec…

  • Słyszę…
  • Lenisz się, a inni potrzebują twojej pomocy.
  • Przez dwa ostatnie dni nie modliłem się, nie było jak i nie miałem siły – tłumaczy się Piotr.
  • ……. – widząc, że rozmowa się zaczęła spytałam…
  • Dlaczego on, ten Adam to zobaczył ?
  • Żebyś miała znaki.
  • Żeby ci się zaczęło wszystko spinać w twojej układance.
  • Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.
  • Ale co on takiego zobaczył ? Jak zobaczył ? – nie mogło mi się w głowie pomieścić…
  • Zadzwoń do niego.

Kręciłam głową nie mogąc pojąć co się dzieje. Zmęczona główkowaniem zmieniłam temat.

  • Jak Oni chcą zdjąć z ciebie obowiązek ? Kompletnie tego nie widzę.
  • Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
  • Wiadomo – Piotr przytakuje, ale sam w to nie wierzy. Mruga do mnie porozumiewawczo, że tym razem się nie uda.
  • ……..
  • Czy się dowiedzą o Piotrze inni ? Powiedział, że będzie miał wpływ na Polskę – nie mogę przestać o tym myśleć.
  • A nie ma ?
  • …….. – ramiona mi opadły, no bo nie mam już argumentów.

Otwieram tego maila jeszcze raz i czytam uważniej.

  • Adam powiedział, że to człowiek z ogromną wiedzą … – … i wtedy to poczułam. Poczułam pewność.
  • To na pewno o ciebie chodzi ! – w końcu to sobie uświadomiłam. To bardzo charakterystyczna informacja.
  • Bingo !
  • Zobacz ile zajęło ci to myślenie, a ile zyskałaś ?!
  • A gdybym ci powiedział …
  • Nie zyskałabym pewności…
  • …….
  • To znaczy, że co… że będą mówić o tobie ?
  • Po to jest internet. Kolejki będą.
  • . Nie do mnie. Ja się nie dam – Piotr się zarzeka.
  • Wiesz co to znaczy, że ktoś taki widzi już ? Że się zaczyna – … i poczułam strach, niepewność…

Zapadła cisza. Minęło nas czarne porsche tak szybko i gwałtownie, że zachwiało naszym samochodem.

  • Ale leci ! Nie jestem w stanie takiego dogonić.
  • Ale jesteś w stanie go zatrzymać.
  • ???!!!
  • Powiedz coś jeszcze – Piotr zagaduje myśląc, że z Homielem rozmawia.
  • To ważne zdanie.
  • …… – zastanawiam się dlaczego. Może chodzi o możliwości Piotra, które wydają się ciągle narastać.
  • Dlaczego wybraliście pana Adama, a nie na przykład Jackowskiego ?
  • A uwierzysz Jackowskiemu ?
  • …… – zaśmiałam się. Nie uwierzyłabym.

Spytałam o Jackowskiego z prostej przyczyny. Ojciec zasugerował, abym do Adama zadzwoniła. Szukając w internecie do niego kontaktu na każdym kroku natrafiałam na jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Niebo wybrało jednak kogoś znacznie mniej medialnego, ale skutecznego. Okazało się bowiem, że Adam to nie tylko widzący, ale i egzorcysta.

  • Adam powiedział, że „nieznana jest jego rola”. Jaka jest moja rola Ojcze ?
  • Zapisane jest.
  • ?! Gdzie ?
  • W księgach.
  • ?!

20. 08. 18 r. Warszawa.

Zadzwoniłam do p. Adama, żeby uzyskać więcej informacji. Nasza rozmowa trwała zaledwie 5 minut, ponieważ byłam zbyt zdenerwowana, a i on nie miał czasu. Przeczytałam mu ten fragment i wtedy powiedział;

  • Nie pamiętam tego. Kiedy mówię, mam przekaz, to szybko nie pamiętam.

I to mi wystarczyło. Mechanizm przekazywania informacji jest dokładnie jak u Piotra. Słyszy i szybko zapomina. Wiedziałam, że Adam to właściwa osoba.

Zaledwie 10 minut po tej rozmowie strasznie rozbolała mnie głowa. Wzięłam pigułę i nic nie pomogło. Leżałam na podłodze w łazience i rozważałam, czy nie zadzwonić po pogotowie, ale pomyślałam, że może najpierw zadzwonię do Piotra. Mija 20 minut i wszystko minęło. Płakać mi się chciało. Kiedy przyszedł do domu prawie całowałam go po stopach z wdzięczności, choć oczywiście powinnam leżeć plackiem w kościele. Piotr nie ma niczego poza tym, co mu Ojciec dał.

  • Naprawdę ci minęło ? – spytał.
  • Naprawdę.
  • To jestem dobry w tym ?
  • Spytaj się ją czy boli.
  • Wziąłem twoją głowę między ręce, widziałem ją jak hologram. Homiel mi powiedział, żebym zaczął od kręgosłupa, więc uderzyłem światłem w ostatni kręg, tam się zrobiło fioletowe światło, a w głowie miałaś białe – opisywał.
  • Prosiłam o pomoc Ojca, Jezusa i nic. Może chcieli, żebym do ciebie zadzwoniła ?
  • Noooo….
  • A dlaczego ?
  • Dla jego ćwiczeń, Mój króliczku doświadczalny.
  • Rozumiem doskonale…. – pomyślałam, choć do śmiechu mi nie było.
  • Gniewasz się ?
  • Nie gniewam.
  • …….
  • Dzisiaj rano, gdy byłem w kościele, podczas komunii usłyszałem od Ojca…
  • Widzisz te ręce ?
  • Spojrzałem na moje ręce, które trzymałem na ławie, a one się ułożyły w trójkąt.

  • Już wiesz o kogo chodzi ?
  • …….. – wzruszyłam się, bo nadal myślałam o wizji Adama i ciągle pytałam sama siebie czy to prawda.
  • Z tego co wyczytałam w internecie o Adamie to siwy, skromny człowiek. Podczas rozmowy był rzeczowy, stanowczy, konkretny, taki jaki powinien być egzorcysta, on nie lubi rozgłosu…
  • Nie mógł Ojciec wybrać Jackowskiego – ciągnę dalej.
  • Notabene, który się ciągle chwali – … a tego Niebo nie lubi.
  • To spytaj się Ojca, jaka jest rola tego człowieka z wizji – wykorzystuję okazję.
  • Wiedziałem… – powiedział zrezygnowany.
  • …….. – śmieję się.
  • Zacznie się dziać. Czy my jesteśmy gotowi na to ? – strach mnie obleciał.
  • Nie ma znaczenia.
  • Czy dobrze zrobiłam, że zadzwoniłam do Adama ?
  • Nie miałaś wyjścia.
  • Rzeczywiście, nie miałam – w internecie nie znalazłam żadnego właściwego maila, jedynie telefon.
  • Znam twoją dociekliwość. Martwi cię to ?
  • Nie.
  • On nie musi tego pamiętać … tych słów.
  • Ważne, że to napisał.

Pokazałam maila mojej córce. Jej reakcja mnie rozbawiła.

  • Jak zaczną pisać o tacie na „Pudelku”, to się wyprowadzam z Polski.

Chyba w żaden sposób nie jesteśmy przygotowani na to, co ma nastąpić.

Wierząc w Nas będziecie żyć dobrze.

18. 08. 18 r. Szczecin.

Przepisywałam wczorajszą rozmowę z zeszytu do komputera. Pisząc pomyślałam, że jest ważna szczególnie dla Piotra, więc wysłałam ją mailem, aby jeszcze raz w spokoju mógł sobie przeanalizować.

  • Przeczytałeś co ci przesłałam ?
  • Muszę mieć odpowiednią chwilę na takie rzeczy.
  • Kiedy chwila jest odpowiednia, małe słowa stają się wielkie.
  • Kiedy chwila jest nieodpowiednia, ważny tekst nie istnieje.
  • Wow… To prawda…

Kiedy nasze myśli są rozproszone, czytając coś ważnego nie jesteśmy w stanie docenić ważności danych słów. Wtedy faktycznie ważny tekst przestaje istnieć.

  • Homiel do ciebie mówi…
  • Podziwiam twoją zapalczywość.
  • ?! Dlaczego? Przecież robię to dla Was.
  • Dla Nas ? Dla was !
  • Wierząc w Nas będziecie żyć dobrze.

Jasny gwint ! Znowu mają rację. Oni nie potrzebują tych dzienników, deklaracji, opisów, dowodów. To my je potrzebujemy. Jeśli ten dziennik ma komuś pomóc to przecież nie Im, a nam. To my się uczymy, nie Oni. Dlaczego na tak prostą rzecz wpadłam dopiero teraz ? Wierząc w Nich będziemy żyć dobrze… ? Dobrze, bo zgodnie z dekalogiem. Nie da się wierzyć w Nich i żyć wbrew  prawom Ojca. 

  • Co by to było, gdybyś pisała, ale nie słyszała i nie widziała ?
  • Nie wiem szczerze mówiąc… Podejrzewam, że nie byłoby w tym tyle emocji ile jest. A mam nadzieję, że jest.
  • Kiedy słyszysz i masz dowody twoja siła jest wielka.
  • Gdybyś nie doświadczyła, wszystko przepłynie.
  • Bo tak działa życie.
  • Hmm… To prawda.

Słowa i tylko słowa dzisiaj to za mało. Dzisiejszy człowiek na wszystko potrzebuje niezbitych dowodów, a nawet gdy je otrzymuje to i tak nie wierzy. Niewykluczone, że jest to wina samej nauki i technologii. Żyjemy w tak zaawansowanym technicznie świecie, że wszystko można podważyć, wytłumaczyć, umniejszyć, zbagatelizować, wmówić, że nadprzyrodzone nie istnieje. Tak działa życie… Dzisiejsze życie. Kiedyś było znacznie łatwiej…

  • Jak to jest, że ludzie sprzed 2000 lat uwierzyli dwunastu obcym chłopom tylko na słowo ? – pytam.
  • To była świeża rana, czuć było.

  • Jeszcze się nie zagoiło.
  • Ale im dalej, tym było trudniej.

To niesamowite, jeśli się nad tym głębiej zastanowić… Pierwsi chrześcijanie nie znali Jezusa, ale pokochali tak bardzo, że w imię tej miłości szli na śmierć… Apostołowie musieli być naprawdę bardzo przekonywujący w ty co głosili. To była świeża rana, czuć było. Bibliści uważają, że właśnie działalność apostolska jest najlepszym dowodem na to, że Chrystus  zmartwychwstał naprawdę. Na zdrowy rozum i zdrowy rozsądek… Nikt nie poświęciłby swojego życia (dosłownie) na głoszenie czegoś, czego by nie widział, nie przeżył, nie doświadczył. A oni Jezusa Zmartwychwstałego widzieli na własne oczy. Zmartwychwstanie po prostu jest faktem. 

  • Nie da się porównać człowieka do człowieka. Epoki do epoki.
  • Czy ktoś by pomyślał, że kiedy się źle czuje to idzie się zabić ?
  • A ci co mają strzec, dają śmierć ?
  • …….. – zaniemówiłam.

Dwie godziny wcześniej podczas rodzinnego obiadu rozmawialiśmy o Holandii, kraju, w którym wszystko jest postawione „do góry nogami”. Wydaje się, że jedyne istniejące tam zasady to brak zasad. Córka opowiadała…

  • Czytałam relację pewnej Polki mieszkającej w Holandii, która przyznała się, że niedawno brała na ulicy narkotyki, zemdlała i obudziła się w szpitalu. Na ulicy znalazła ją policja, przywiozła do szpitala, a kiedy się obudziła policjanci przepraszając oddali jej narkotyki. Przepraszali i tłumaczyli się jeszcze, że narkotyki leżały obok niej i należą do niej i niczego sobie nie zabrali.

Słuchaliśmy nie wierząc co słyszymy. Bóg Ojciec też tego słuchał… jak widać.


Wieczorem. Siedzimy w fotelach gapiąc się w TV. Piotr pociera ucho…

  • Ma być koniec remontów… Edziu właśnie mi to powiedział – Piotr zaskoczony.
  • Teraz ? – zdziwiłam się.
  • Słyszę go bardzo wyraźnie. Mówi…
  • Koniec remontów ! Przyszły rok inni ci ułożyli.
  • ?! Inni ?
  • Inni, do których należysz.
  • To co skończą, to skończą – …. pozostały ostatnie poprawki remontowe.
  • Ale schody się rozwalają – Piotr zaczyna się tłumaczyć przed … Edziem.
  • Dlatego skończą.
  • To jest ostatnie co zrobiłeś.
  • Na tym oznaczam moje przyjście do domu.
  • ……. – szybko zapisałam zwracając uwagę na dziwność tego zdania.
  • Żebyś poza teraz nic nie robił.
  • Ale dlaczego ? – mieliśmy plany remontować jeszcze kuchnię.
  • Bo nie ma potrzeby.
  • Da się żyć.
  • Na razie nic nie rób, zobaczysz co będzie. Wkrótce.
  • Co dalej będzie się działo, jeśli możesz powiedzieć ?
  • Nie musisz zgadywać, przecież wiesz.
  • Mam pełno obowiązków tutaj.
  • Zdejmiemy je od ciebie.
  • Czyli dalej nie robić ?
  • Poczekaj do lata, podejmiesz sam decyzje.
  • Tak wszystko się zmieni, że nie będziesz o tym myślał.
  • A co do Oli… Pan Bóg nie da jej krzywdy zrobić z tego co widziałem. Możesz jej to powiedzieć.
  • ……. – tak niespodziewana rozmowa zaskoczyła nas całkowicie. Rozmowa z duchem Edzia o remoncie ???!!! 
  • Hmm… Z tego wszystkiego ciekawi mnie najbardziej w jaki sposób zdejmą z ciebie obowiązek – myślę głośno.
  • No właśnie, a moim obowiązkiem jest moja firma. Słuchajcie tam na Górze ! Firma !
  • Ale się przestraszyliśmy.
  • Ale to jest poważny problem.
  • Ty to umiesz straszyć w sobotę.
  • …….. – zaczynam się śmiać.
  • A drugim ważnym obowiązkiem jestem ja. I co teraz ? – śmieję się dalej.
  • Widzę cię w białej sukni i w koronie.
  • Aha…. – … nie mam pojęcia co to ma znaczyć.

Zadaliśmy jeszcze z dwa pytania, ale zapadła cisza. Dla zabicia czasu sprawdziłam swoją pocztę. Dostałam ciekawego maila, bardzo ciekawego, zelektryzował mnie … Pokazuję Piotrowi, a on pyta Homiela…

  • Ciekawe… Co Ty na to ?
  • Informację masz ode Mnie.
  • …… – zdaję sobie sprawę teraz, że jeśli ma to tylko od Ojca. Nikogo innego.
  • No dobrze i co dalej z tym ?
  • I tyle.

Gapię się na tego maila i gapię… Coś sobie przypomniałam. Niedawno pomyślałam, że jeśli faktycznie Piotr jest tym, kim jest… to ktoś na świecie, jakiś mistyk, czy ktokolwiek w tym rodzaju mający od Boga dar widzenia powinien o tym wiedzieć. Jeszcze raz gapię się na maila, gapię na Piotra…

  • Noż kurza stopa, to nie może być on … – myślę widząc jak żuje gumę.

Piotr wydaje się być tak bardzo normalny, że nie może być to prawda.



Dopisane 20. 04. 2019 r.

Wizja pana Adama jest prawdziwa i w rozmowach będziemy oczywiście do niej powracać. Niedawno pojawił się ktoś jeszcze, kto dostał przekaz tak konkretny, że umieszczę go chyba dopiero w książce. 


                             Życzymy Wam Błogosławionych Świąt. 

Ci, co z byli z Chrystusem pisali na żywo.

16. 08. 18 r. Warszawa.

Piotr na spotkaniu biznesowym zamiast omawiać warunki umowy wdał się w dyskusję na temat Boga. 

  • Pytam się faceta w pewnym momencie wprost; wierzy pan w Boga ?
  • Tak.
  • A dlaczego pan wierzy ?
  • Bo daje mi znaki.
  • W jaki sposób ?
  • Poprzez Ojca Pio. Kiedy mam problem proszę go o pomoc i dostaję. Zawsze, miałem tak ze sto razy… mówi.
  • To jest pan lepszy ode mnie. Ja nie wierzyłem, ale Go zobaczyłem.
  • Zobaczył pan Go ?
  • Tak.
  • To musi mieć wielkie plany wobec pana.
  • ……..
  • Hmm… Fajna rozmowa. Ale nie wiem czy to dobrze, że o tym tak mówisz otwarcie – miałam wątpliwości.
  • Chwaliłem się tobą Ojcze.
  • Przecież widzę.
  • Mówiłem, że Cię widziałem.
  • Przecież słyszę.
  • Nie wkurzasz się na mnie ?
  • Znam cię.
  • To jest silniejsze ode mnie, lubię Go pokazywać – Piotr się uspokoił.

Wyjście na kawę to jedyna dla mnie okazja, aby jakoś wyglądać. Dzisiaj przed lustrem spędziłam pół godziny nie mogąc się zdecydować co ubrać. Ciekawe, ale za każdym razem kiedy stoję przed lustrem mam wyrzuty sumienia. Nachodzi mnie bowiem myśl, że może Ojciec tego nie chce, abym stała przed lustrem.

  • Dobrze wyglądasz – Piotr łaskawie zwrócił na mnie uwagę.
  • I wiesz o co chodzi .
  • A jak ja wyglądam ? – Piotr zaciekawiony.
  • My o sobie nie mówimy. My jesteśmy.
  • To znaczy, że stoisz wyżej niż ja – powiedziałam ze skwaszoną miną.
  • Chcę powiedzieć, że jesteś kobietą, to jest natura.
  • ……..
  • Zobaczyłem wodospad, który obmywa mnie z brudów. Nagle znika i ktoś unosi mnie do góry…

Wizje Piotra są nieoczekiwane i akurat ta nie ma związku z tym, o czym rozmawiamy. To coś znacznie więcej….


17. 08. 18 r. Szczecin.

Jedziemy do Szczecina. 

  • Wiesz co znaczy błogosławieństwo od Boga ? Że nie jesteśmy głodni, mamy zdrowe dzieci, zdrowych rodziców, sami jesteśmy zdrowi…
  • A gdzie nauka ?
  • ???!!! – znowu zaskoczenie. 

Kiedy zawsze jest dobrze, to człowiek nie ma wyzwań. Nie pokonuje problemów, nie podejmuje trudnych decyzji, trudnych wyborów, nie uczy się. Ciągle o tym zapominam.

  • Czyli mieć trudno w życiu to też błogosławieństwo ?
  • ………

Wczoraj jeszcze raz obejrzałam „Paweł – apostoł Jezusa’. Oglądając doszło do mnie w pełnej prawdzie, że wśród czterech ewangelistów tak naprawdę to tylko Marek i Jan byli naocznymi świadkami działalności Jezusa. Paweł nie znał Jezusa, a Łukasz wiedział wszystko od Pawła. Na ile więc ewangelia Łukasza jest wiarygodna ?

  • Ile wydarzeń opisanych w ewangeliach nie jest prawdziwych ?
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie ostro i się spocił. Dopiero jego spojrzenie uzmysłowiło mi, że zadając to pytanie kroczę po grząskim gruncie.
  • Nic nie słyszę…
  • Szkoda… – … ale szczerze mówiąc to mi ulżyło.
  • Źle zadajesz pytanie. Każde oddzielne…
  •  Aaaa rozumiem… Powinnam pytać o każde zdarzenie oddzielnie… – takiej odpowiedzi się nie spodziewałam i zaczęłam myśleć szybko nie mogąc przepuścić okazji, aby się dowiedzieć.
  • Ci co z byli z Chrystusem pisali na żywo.
  • !!!!!! A więc jednak spisywali na żywo !!! – pomyślałam. Słynne źródło „Q”, które według badaczy biblijnych istnieć musiało.
- Jak Ewangeliści mogli zapamiętać słowa Jezusa po kilkunastu latach i je zapisać ? Kiedy my nie pamiętamy już po kilkunastu minutach ?
- Skąd znasz słowa modlitwy „Ojcze nasz” ? 
- Od rodziców – odpowiadam zaskoczona. 
- A oni ? 
- Od swoich. 
- A oni ? 
- No wiadomo, ale te słowa są zapisane w Biblii, czyli mieli do czego sięgać… 
- Tak dojdziesz do źródła… 
- Czyli ktoś je na bieżąco spisywał ! 
- Już ci powiedziałem. 
- Rozumiem… – i poczułam się jakbym dokonała odkrycia stulecia. 
Modlitwa została spisana i potem przekazywana z pokolenia na pokolenie. Tak było też z Ewangelistami, ktoś zapisywał słowa Jezusa ( naukowcy nazywają to źródłem Q) i przekazywano je dalej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/26/zaprawde-powiadam-ci-bracie-ujrzysz-swiatlosc-ojca-naszego/
Odkrycie Ewangelii Tomasza wzmocniło hipotezę o istnieniu źródła Q, gdyż jej odkrycie udowodniło, iż we wczesnym chrześcijaństwie istniał gatunek ewangelii złożonej z samych powiedzeń (logiów) Jezusa, za jaki uważa się właśnie źródło Q. Odkrycie pokazało, że rekonstrukcja źródła Q jest przedsięwzięciem, które posiada naukowe podstawy. Dopuszcza się możliwość, że Ewangelia Tomasza mogła korzystać ze źródła Q. https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangelia_Tomasza 

Tak jak przepuszczałam, musi istnieć lub istniało najstarsze źródło, na którym opierali się wszyscy inni. Naprawdę nie sposób normalnemu człowiekowi zapamiętać słów Jezusa nie zapisując ich na bieżąco. Mamy czterech twórców ewangelii. Czy to jeden z nich jest autorem najstarszego źródła…? Pewnie nigdy się nie dowiemy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/25/niezwykla-wielkanoc/
  • Ci co żyli później, pisali ze słyszenia, co nie znaczy, że źle pisali.
  • Bije dzwon, ale nie wiesz w którym kościele.
  • Rozmowa z Piłatem… Czy to się zdarzyło ? Powiedział; Czy jesteś królem ?
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie teraz z politowaniem. Pewnie pomyślał, że zdurniałam do reszty.
  • To spotkanie odbyło się ponoć w cztery oczy – tłumaczę mu.
  • Jezus nie miał okazji, nie miał kiedy przekazać tej rozmowy uczniom… Jeśli nie miał to nikt nie o tym nie wiedział. Chyba, że zrobił to sam Piłat, przekazał to komuś, nawet nieświadomie. Co jest bardzo możliwe, bo w ewangelii jest to opisane jako proces sądowy – analizuję.
  • Ale z drugiej strony… Jest relacja Caviezela podczas kręcenia filmu. Właśnie podczas kręcenia tej sceny przeszedł przez niego Duch Święty.

  • Z moich doświadczeń odczytuję to jako potwierdzenie, prawdę. Miałam takie doznanie nie raz… Dobrze analizuję ?
  • Bardzo.
  • A chodzenie po wodzie ?… – spytałam.

Ledwo skończyłam pytanie zrozumiałam, że nikt by tego nie wymyślił. Bo nikt w tamtych czasach nie wpadłby na pomysł, że to jest w ogóle możliwe, więc ktoś to faktycznie widział i opisał. To tak jak okno w mojej ścianie. Niemożliwe, a było. Sama nie byłabym w stanie tego wymyślić.

Siedząc na kanapie oglądałam TV. Piotr był w drugim pokoju. W pewnym monecie odwracam głowę w prawo. Właściwie mówiąc dokładniej coś zmusiło mnie, bym obróciła głowę w prawo. Zobaczyłam w białej ścianie czarny kwadrat. Wyglądało to jak okno w ścianie. Zwróciłam uwagę, że to „okno” jest kwadratowe, nie kuliste, nie prostokątne, czy jakiś inny kształt, a kanty „okna” są bardzo ostre. Jeśli mogłabym określić co w tej danej chwili czułam, to nie jestem w stanie opisać tego słowami. W słowniku nie ma takiego słowa, które mogłoby to opisać. Chyba przestałam oddychać, znieruchomiałam, zapatrzyłam się na to w osłupieniu i zaskoczeniu całkowitym… To było niesamowite, nieziemskie, nieprawdopodobne, niezwykłe i wiele innych słów na n… http://osaczenie.pl/wp/2016/05/02/prawda/
  • A dlaczego nie miałoby nie być ?
  • …….
  • Dlaczego Maria Magdalena nie była na ostatniej wieczerzy ? Dlaczego jej nie pozwolił być ? Takie były zwyczaje? A może Jezus nie chciał, aby usłyszała, że pośród nich jest zdrajca, który go wyda ? Gdyby wiedziała zrobiłaby wszystko, aby go powstrzymać ? Mogła przeszkodzić planowi ? – pytania sypały mi się jak z rękawa.
  • Ty też zostałeś zdradzony.
  • Powiedz, strasznie boli ?
  • Pomagasz, a on cię zdradził.
  • ……. – kiedy nie dostałam odpowiedzi zrozumiałam, że mam już nie pytać.
  • Gdybyś wiedział, że cię Marcin zdradzi pomagałbyś mu ? – pytam zaciekawiona.
  • Jezus też wiedział i nic nie zrobił – przypominam mu. 
  • Chyyyba tak… Nie kierowałbym się kalkulacją, a sercem.
  • Dlatego jesteś wielki, Mały.
  • Co czuł Jezus do Judasza ? –  pytam.
  • Rozgoryczenie.
  • Kara przyszła z Góry, nie od Chrystusa.
  • …….
  • Czy ewangelia tak zwana „według Tomasza” powinna być dołączona do tych czterech ? –       https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangelia_Tomasza
  • Po co sobie mieszasz w głowie ?


Dopisane 18. 04. 2019 r.

Ale z drugiej strony... Jest relacja Caviezela podczas kręcenia filmu. Właśnie podczas kręcenia tej sceny przeszedł przez niego Duch Święty.

Doskonale wiem o czym J. Caviezel mówi i jakie to jest uczucie. Bardzo specyficzne i można porównać do energii w postaci jakby chłodnego powietrza, które przechodzi przez cały organizm. To, że aktor podczas kręcenia tej sceny doznał obecności Nieba jest dla mnie osobiście znakiem i potwierdzeniem, że działo się to naprawdę.


- Przyjmij ten film jako bazę twojej wiedzy. Film jest bardzo prawdziwy. 
- On sam nie kręcił i nie rozważaj czy tak było, czy nie było. 
- Twoja książka to narodziny prawdy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/20/kto-zabil-jezusa/
  • Kara przyszła z Góry, nie od Chrystusa – dlaczego Ojciec zaznaczył, że los Judasza został przypieczętowany przez Ojca, a nie samego Jezusa ?

Jan, naoczny świadek wydarzeń, opisuje: „Jezus powiedział: «To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu». Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wstąpił w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: «Co masz czynić, czyń prędzej»” (J 13, 26−27).

W kilku filmach dokumentalnych na temat życia Chrystusa spotkałam się ze stwierdzeniem, że to sam Jezus podając chleb zadecydował o losie Judasza i przejęcie przez szatana. Błąd. 


  • Źle zadajesz pytanie. Każde oddzielne… –  udzielona wskazówka otworzyła mi wiele możliwości. To wtedy postanowiłam przeanalizować wszystkie cztery ewangelie od początku zadając Ojcu konkretne pytania. Dzisiaj wiem, że i to było „ukartowane”, ponieważ opisując dokładnie doświadczenia Piotra, jego wizje, rozmowy, sposób zachowania, reagowania… dużo łatwiej będzie zrozumieć samego Jezusa. W każdym razie wiele ciekawych informacji pojawi się w naszych rozmowach i słowa Twoja książka to narodziny prawdy nabiorą nowego znaczenia. To nie będzie wiedza rewolucyjna, ale wyjaśniająca i uzupełniająca.

Myślisz o Ojcu, a Ojciec myśli o tobie.

10. 08. 18 r. Warszawa.

  • Podczas przyjmowania komunii zamknąłem na chwilę oczy i wtedy miałem wizję. Zobaczyłem dwa wielkie pierścienie świecące białym światłem, w środku obwódka była czarna. Pomiędzy pierścieniami trzymał się cały wszechświat. Chwilę później te pierścienie się zmniejszyły i zobaczyłem nie wszechświat, a planetę pomiędzy nimi. Pierścienie obróciły się w pionie, zmniejszyły i ja się znalazłem między nimi. Emitowały do środka piękne światło. Usłyszałem…
  • Technologia.
  • Hmm... Co to znaczy Homiel ?
  • Wiesz tyle, ile wiesz.
  • No powiedz, co oznaczają te pierścienie ?
  • Zmiany.
  • Zmiany, zmiany … Czyli nic nowego … Ale to ciekawe …
  • Dzisiaj Homiel mi powiedział, że jedna z linii na pięciolinii to moje zdrowie.
  • Oczywiście ! – … że ja na to nie wpadłam wcześniej.
  • Jedna zdrowie, druga duch.
  • A trzecia rodzina ?
  • Spokojnie, spokojnie panno Elke.
  • Zdrowie to ważna nitka, żebyś zrobił mission compliete.
  • A która jest najważniejsza ?
  • Czy da się zagrać muzykę na 4 liniach ?
  • Żeby zagrać muszą być wszystkie.

Kapitalnie odniósł się do wczorajszej wizji o pięciolinii i nie jestem pewna czy to Homiel. Człowiek stanowi całość jak pięciolinia. Każda linia odgrywa jakąś rolę. W przepadku Piotra zdrowie, duchowość (duch?), materializm (proza życia), gacek i co ? Myślę, że sam Bóg. Każdego życie to pięciolinia, ale czy u każdego jest taka sama ?  Wątpię. 


Piotr wczoraj nie miał siły rozmawiać, bo zaatakowała go alergia. Kichał, łzy mu się lały litrami i nie nadążał wymieniać chusteczek. Bardzo go to osłabiło. Poprosił o pomoc Ojca i dzięki temu mógł spać całą noc.

  • Twoje ciało to twoja karoseria.
  • A dusza ? – … i pomyślałam, że może silnik.
  • Też nie silnik.
  • To co w takim razie ?
  • To coś.
  • Wczoraj pomogła mi Maryja.
  • Wymieniliśmy ci olej.

Ojciec porównał budowę człowieka do samochodu. W przypadku Piotra, auto-maniaka, to najlepsze porównanie.


Wieczorem. W TV oglądamy programy wspominające zmarłą Korę Jackowską.

  • Ciekawe gdzie poszła… – Piotr mruczy pod nosem.
  • Jest w drodze do lepszego świata.
  • Zasłużyła na to ?
  • Jak najbardziej.
  • Dziwactw miała wiele, ale zasłużyła.
  • ?! – nie wiem o jakie dziwactwa chodzi, ale artyści tak już mają. Mają swoje dziwactwa.
  • Na piekło trzeba sobie zapracować – Piotr.
  • I mówienie, że na przykład buddysta idzie do piekła, bo buddysta… to czysta bzdura – dodaję.
  • Nie wedle tego w co wierzą, leczę wedle tego co czynią.
  • ……. – słucham tych słów i podziwiam mądrość Ojca.
  • Myślisz o Ojcu, a Ojciec myśli o tobie. Nieustająco.
  • Pracuj dalej nad dziełem.
  • Nie puszczaj wodze fantazji, bo zagorzały fan wszystko przyjmie, ale ten co ma wątpliwości wszystko ci zarzuci.
  • Bądź rozsądna.
  • Czy do tej pory zrobiłam błędy ?
  • Doszlifuj to.
  • Opracuj to bardzo rzetelnie na Moją chwałę.
  • …….. – zmartwiłam się. Wszystko piszę rzetelnie, ale może faktycznie gdzieś przesadziłam ?
  • Ale jakie fragmenty ?
  • Chodź do Mnie.
  • Przytul się do Mojego boku, a wszystko zrozumiesz.
  • …….
  • Do jakiej pracy się wybierasz ?
  • ……. – głupio mi się zrobiło, bo wczoraj zagadnęłam Piotra, że może poszukam jakiejś pracy. Zrobiłam to pod wpływem chwili słysząc, że na rynku jest mnóstwo ofert.
  • Powiem ci, w której hucie brakuje ludzi do odlewania stali.

11. 08. 18 r. Warszawa.

Zadzwoniła córka.

  • Miałam dziwny sen, rozmawiałam z ciocią. Powiedziała, że jest jesień i „od tego momentu to ja opiekuję się babcią”.
  • Ciekawe… Co to znaczy Homiel ?
  • Czy my mamy umowę podpisaną ?
  • Umowę ?
  • Na deszyfrację ?
  • No mamy… – zażartowałam.
  • To pokaż Mi ją.
  • Nieważne co znaczy.
  • Ważne, że dostaje coraz więcej.

Rozmawialiśmy o życiu i nagle przyszła do mnie pewna myśl….

  • Jakby wyglądałoby moje życie, gdyby Piotr umarł ?
  • Nie ma takiej wersji.
  • No, ale było bardzo blisko.
  • Nie zajmuję się czymś, czego nie ma.
  • Fala nadejdzie niedługo ?
  • Najwyższa pora.


Dopisane 14. 04. 2019 r.

  • Opracuj to bardzo rzetelnie na Moją chwałę – … i tu będzie problem. Będę musiała wyłożyć „kawę na ławę” wykorzystując źródła judaistyczne. To w nich zapisane są informacje, które pomogą zrozumieć naszą historię.

Dziwactw miała wiele, ale zasłużyłaoczywiście zaczęłam sprawdzać.

Pewnie nikt się nie domyśla, co sprawia największą radość piosenkarce? Otóż Kora uwielbia w wolnym czasie malować figurki Madonny. – Bo to jest piękne, to mnie wzrusza, stoję przed taką Madonną jak przed matką… opowiada Jackowska. Człowiekowi już zawsze wydaje się, że jest niedostrzegany, nikt go nie kocha i nie chce. To takie tatuaże i ryty, których już nie sposób się wyzbyć. Gdzieś więc pewnie w tym symbolu Madonny znajduję pewne ukojenie. Ona urasta do rangi nadzwyczajnie opiekuńczej i sprawczej. Kora otworzyła się, opowiedziała o życiu, bólu i stracie. i choć ma swoje dziwactwa (więcej tutaj), to jednak posiada również wrażliwą i szczerą duszę. https://www.kozaczek.pl/kora-non-stop-popelnialam-samobojstwo/

Kiedyś to niebezpieczne słowo, znaczy nigdy.

08. 08. 18 r. Warszawa.

Piotr siadając do stolika…

  • Z Panem Bogiem rozmawiałem !
  • ……. – od razu oblewa mnie fala szczęścia i radości. Nie wiem jak to się dzieje, jakby energia z Piotra przelewała się także na mnie.
  • Pokazał mi pięciolinię, na końcu której stał Ojciec. Ja przeskakiwałem na różne linie, ale posuwając się powoli do przodu. Powiedział…
  • Co to się stało na jednej ?
  • Brudy widzę, co Ja tu widzę ? Wyrzuć to !
  • A co to było ?
  • Gacek mi podrzucał brudne myśli. Ta pięciolinia to było moje życie. Jedna linia to duchowość, druga materializm, trzecia gacek.. i dwie pozostałe. Ale nie wiem co to.
  • A na koniec mnie pobłogosławił i powiedział, żebym szedł do pracy.

Wizja wydawała mi się bardzo ciekawa. Muzyka jest tworzona na pięciolinii, tworzy całość, a każda linia to inny dźwięk… Nasze całe życie jest jak pięciolinia. Pięknie pokazał to Ojciec.

  • Dobrze masz z Ojcem – śmieję się.
  • Największe szczęście w życiu to słyszeć Ojca.
  • Lizus.
  • Mogę być lizusem.
  • …….
  • Wczoraj powiedziałeś, ze czułeś jedną energię… Według ciebie Jezus to Ojciec ?
  • ……. – Piotr się zawahał.
  • Chcesz powiedzieć, że twój syn to Piotr ?
  • No właśnie… – ulżyło mi. Syn to syn, Ojciec to Ojciec.
  • Gdybyś to był ty, żyłbyś w zgodzie ze sobą, a jednak nie żyjesz.
  • Twój syn ma więcej genów twoich niż ci się wydaje, a uwidocznią się później.
  • Czyli Jezus to odrębna jednostka. Człowiek, ale z genami Ojca… Tak to rozumiem – … zamyśliłam się.

Robi się naprawdę ciepło. Rozmawiamy między sobą co by tu zrobić, aby było zimniej…

  • Masz wejście do hologramu, jak mówi twoja żona.
  • Wiesz, że możesz przestawić słońce, rozchwiać wszechświat ?
  • Ale z sercem nie mogłem sobie pomóc.
  • Bo jesteśmy zespołem. Pomagamy sobie.
  • ……. – tak sobie rozmawiali, a ja cięgle myślałam o jednym.
  • Jezus urodził się 2 tysiące lat temu, zmartwychwstał, jest w Niebie… Czy był w Niebie przedtem ? Wcześniej, przed narodzeniem tutaj na ziemi ? A Maryja ? Czy jest w Niebie dopiero po Chrystusie ? Czy była wcześniej ?
  • Nie widzisz, że przekaźnik się zaciął ?
  • ……. – rzeczywiście, Piotr nagle osłabł po kawie i nie chciało mu się nic.
  • A możesz Ojcze kiedyś na to odpowiedzieć ?
  • Kiedyś to niebezpieczne słowo, znaczy nigdy.
  • No to dzisiaj wieczorem ?
  • To niech będzie kiedyś.
  • ……. – Piotr mimo zmęczenia wybuchł śmiechem.
  • Ojciec też ogląda kabarety.
  • ……. – zaraz jednak zapadł w jakiś trans. Zapadł tak nagle jak pstryknięciem palcami.
  • Widzę golgotę i dwoje ludzi na krzyżu i Jezusa pośrodku. Niebo jest całe czarne… Gigantyczne pioruny. Widzę Jezusa jak jest skonany… Oni Go zatłukli, cały jest we krwi… A potem pojawia się w Górze małe światełko, które rozbłyska nad tym wszystkim i rozświetla całe niebo… I pojawia się zielona trawa…
  • ……. – mowę mi zabrało. Zielona trawa pojawia się często przy wizji Nieba.

  • Słyszę, że to wzgórze czaszki. Obok tych krzyży widzę dużą, ludzką czaszkę. Zwykłą, normalną czaszkę… Ale jest wielka… – Piotr robi wielkie oczy…
  • Widzę tysiące spadających gwiazd i nastała zielona trawa, piękne drzewa… Powstał nowy świat… Widzę nowy świat… Ale widzę też, że powoli ta trawa wysycha i drzewa obumierają, ziemia jest zepsuta, tylko gdzieniegdzie są zielone zdrowe kępy trawy….. – Piotr siedzi i w skupieniu opisuje przenikając mnie wzrokiem. To znaczy patrzy na mnie, ale nie jestem pewna czy mnie w ogóle widzi.
  • Ziemia zostaje wyniszczona. Widzę skorodowane metale, spalone domy… To przyszłość.
  • Przeszłość i przyszłość – jestem tego pewna.

Ukrzyżowanie Jezusa, Jego śmierć nadała jakby nowy sens życiu ludziom na tej planecie. Jednak przyszłość wydaje się przerażająca, o czym prorokuje właśnie Jan w swojej apokalipsie. Mam wrażenie, że Piotr widział skróconą jej wersję.

  • Wzgórze, na którym ukrzyżowano Jezusa nazywano „wzgórzem czaszki” i naukowcy sądzą, że to dlatego, że było podobne do czaszki.
  • Hmm… Widzę oczodoły… – Piotr zdziwiony.

Wieczorem oglądaliśmy po raz kolejny „Egzorcyzmy Emilii Rose”.                 

  • Dużo jest takich Anneliese Michel ?
  • Bardzo dużo jest w szpitalach. Lekarze nie mają wiedzy.
  • Dlaczego tak jest ? Bo tak jest łatwiej.
  • ……. – jasne, łatwiej oddać do szpitala niż walczyć.
  • Nawet Piotra głowę zaczęli badać.
  • Kiedy przestał, wszystko wróciło do normy.
Ciekawa rzecz zdarzyła się 3 dnia pobytu w szpitalu. Piotr z OIOM-u został przeniesiony na inną salę. Zrobiono mu wszystkie niezbędne badania. Rano na obchodzie wśród kilku lekarzy była kobieta około 35 lat, która wyjątkowo długo i uważnie wpatrywała się w Piotra i w końcu spytała go na osobności; 
- Czy nie ma pan nocnych wizyt, czy nie budzi się pan w nocy. 
To pytanie kompletnie zaskoczyło Piotra, nie spodziewał się takiego pytania i to w szpitalu. Chciał w pierwszej chwili zaprzeczyć, ale po chwili dogadali się szybko i zaczęli rozmawiać otwarcie. Lekarka stwierdziła, że Piotr ma coś dziwnego w sobie i wcześniej miała już podobnego pacjenta (kobietę). Sama później z tą lekarką rozmawiałam i okazała się bardzo osobą wierzącą. Może ci „bardzo wierzący” czują i widzą więcej? W każdym razie Piotrowi to się nie zdarza, ale zaczął się zwierzać kobiecie, którą widział może po raz drugi raz w życiu. Chyba ją swoimi opowieściami przestraszył, a może i zaintrygował, bo zrobiła mu rezonans głowy, wyniki okazały się absolutnie normalne. Myślę, że po tym doświadczeniu Piotr na drugi raz nie będzie już taki wylewny. 
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/06/plaszcz-smierci/
  • Do jest dopuszczone do nich ?
  • To skomplikowane. Wiele jest ścieżek. 


Dopisane 12. 04. 2019 r.

W 1800 roku archeolodzy badający Jerozolimę odkryli wzgórze, które przypomina kształtem czaszkę. Tak narodziła się teoria, że właśnie tutaj ukrzyżowano Jezusa. Poniższe współczesne zdjęcie faktycznie pokazuje, że wzgórze przypomina czaszkę. 

Ale to zdjęcie sprzed 100 lat (około 1900 r.) oddaje to jeszcze lepiej.

Kamień w kształcie czaszki.

Słynne słowo Golgota pochodzi z hebrajskiego golgoleth (גלגלת), co oznacza „czaszkę”. Pochodzi z korzenia G.L.L. co oznacza „okrągły”, który jest również korzeniem słowa Galilea. Aramejski odpowiednik Golgota został zastosowany na wzgórzu ukrzyżowania, ponieważ była to gładka, okrągła biała skała przypominająca ludzką głowę. Ale to nie jedyne miejsce, w którym słowo Golgoleth pojawia się w Biblii. W Księdze Liczb Pan nakazuje Mojżeszowi, aby przeprowadził spis ludu: „2«Dokonajcie obliczenia całego zgromadzenia Izraelitów według szczepów i rodów, licząc według głów imiona wszystkich mężczyzn. (Liczb 1: 2). W języku hebrajskim słowo „głów” to golgoleth, dosłownie „przez ich czaszki”. W czasach Biblii najlepszym sposobem na dokładne uwzględnienie dużej grupy ludzi było policzenie ich, głowa po głowie.

Czy to jest to właśnie wzgórze ? Czy to jest Golgota ? Baaardzo możliwe. 

Był czas, gdy był czas egzaminu i jest czas prawdy.

05. 08. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Nie było jeszcze mszy, ale była nasza żebrząca. Daliśmy jej trochę pieniędzy i klęknęliśmy pod krzyżem. Jej obecność metr dalej wyjątkowo mi dzisiaj uwierała. Szybko wstałam na nogi, ale Piotr ciągle tkwił na kolanach. Gdy się wyprostował po jakimś czasie, szepnął mi …

  • Szkoda, że wstałaś. Powiedział, żebyś nie odchodziła. Powiedział…
  • Nie odchodźcie.
  • Światło przyszło do Mnie.
  • To dlaczego mi nie powiedziałeś ! – miałam wielkie pretensje i płakać mi się zachciało.
  • Ale ja mówię do Niego… To Ty jesteś światłem.
  • Światło przyszło… powtórzył…
  • ……. – miałam wielki żal, że nie powiedział mi o tym od razu.
  • Tak wielu przychodzi i nic nie rozumie… mówi teraz.
  • Tak wielu się modli, a i tak niewielu rozumie.
  • Tak powiedział ?
  • Sam powinieneś się modlić za innych i dla siebie.
  • ……. – oboje się bardzo wzruszyliśmy.

Po mszy na kawę jechaliśmy przez długi czas w całkowitej ciszy.

  • Ciągle słyszę…
  • Wracaj do Nas Mały.
  • No to wracamy do kościoła ?! – ucieszyłam się wiedząc oczywiście, że tak naprawdę nie o taki powrót Im chodzi.

Wróciliśmy. Wysiadając z auta zauważyłam, że nasza żebrząca oddaliła się od kościoła co mnie zdziwiło, bo kolejna msza się dopiero zaczynała i mogła „zarobić” teraz znacznie więcej. Zauważyłam też jej wzrok pełen zdziwienia, że znowu jesteśmy i coś w tym wzroku uchwyciłam… Wahanie, czy wracać na swoje miejsce, czy też nie. Poszliśmy prosto pod „nasz krzyż” znowu i uklękliśmy jeszcze raz. Po minucie odwracam głowę, a żebrząca klęczy obok i się niby modli. I wtedy poczułam do niej wielką niechęć. Ewidentnie cofnęła się do kościoła byle tylko coś jeszcze dostać. Byliśmy tym oboje zniesmaczeni i dlatego nic już od nas nie dostała. 

Rozmawialiśmy o tej sytuacji jakiś czas później. 

  • Jak byliśmy pierwszy raz Jezus powiedział do mnie…
  • Dzisiaj nie ma egzaminu, daj jej tyle… i wypadło mi z portfela 10 zł.
  • Ta kobieta się nie modli, ale co mnie to w sumie obchodzi, Ojciec ją osądzi – Piotr komentuje.
  • Otóż to.
  • W Jednej osobie jestem chirurgiem i temidą.
  • I do Mnie to należy.
  • I to się zbliża.
  • ……
  • Poznaliście prawdę o tej pani.
  • To są ci sami co….
  •  Zobaczyłem handlarzy ze świątyni, których Jezus wyrzucił.

  • Był czas, gdy był czas egzaminu i jest czas prawdy.
  • Aaaaa…. Najpierw Ojciec nas na niej uczył, a potem pokazał prawdę o niej… Super ! – Piotr był zachwycony. 

Wieczorem.

Rozmawiamy o córce, która od wiecznie walczy ze swoim apetytem.

  • Homiel mówi, że się zakładają na Górze co zje dzisiaj.
  • Wielu się fortuny dorobiło.
  • Ciekawe czy o nas się tak zakładają… O mnie na przykład ? – śmieję się. 
  • Za poważne rzeczy robisz.
  • Jesteś przewidywalna, bo poruszasz się wedle ruchów Ojca.
  • Aha! Jestem kompletnie ubezwłasnowolniona w takim razie – myślę sobie, ale po chwili… A co mi tam ! Mogę być! 
  • Ojciec jest tak niesamowity… Tak niesamowity, że … No nie wiem… – Piotrowi zabrakło słów.
  • Jesteś pełen podziwu ?
  • Jestem.
  • To Mi miło.

07. 08. 18 r. Warszawa.

  • Rano w kościele rozmawiałem z Ojcem. Było nawet sporo ludzi i mówię…
  • Ojcze, zobacz jak wielu się modli, ilu masz wyznawców.
  • A czy tak samo robią jak mówią ?
  • Właśnie !!! Nawet pedofile się modlą… Modlą się i robią dalej… – … dzisiaj zgryźliwa jestem.
  • Wyrzucam gacki z imienia i czuję, że Bóg tego słucha.
  • Słucha, bo jest reżyserem tego filmu.
  • Hmm… – Piotr się zamyślił.
  • Jak kiedyś zobaczyłem Ojca to miałem pełne gacie ze strachu.
  • Nie miałeś pełnych gaci.
  • Poczułeś wielki respekt i szacunek.
  • No… to właśnie chciałem powiedzieć – Piotr się zreflektował.
  • Poczułem się zerem wielkim wtedy.
  • Lubię jak jesteś pokornym, ale nie lubię jak przesadzasz.

Uśmiecham się. Piotr wielokrotnie próbował wejść w łaski Ojca, ale On tego bardzo nie lubi. Wydaje się, że nie znosi fałszu. Nie znosi tych, którzy chcą być na siłę świętymi. Wielu przebywa godzinami w kościele, leży plackiem na posadzce, a zaraz po wyjściu nie robią tak samo jak mówią…

  • Czuję, że Marcin ma problemy. Cieszę się, że Ojciec mi go zabrał.
  • Hmm… Teraz rozumiem co znaczy zetrę twoich wrogów w pył. Nie oznacza, że ich zniszczy. Ale, że usunie ich z twojej drogi i da im inną drogę. A to co innego…
- Zawiodłeś się na mnie Ojcze ? 
- Nie mogłem się na tobie zawieść. 
- Nie myśl o wrogach twoich. 
- Ja ich zetrę w pył dla ciebie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/01/kazdy-jest-dzieckiem-boga/
  • Niech on robi co chce. Ważne, że jest daleko od ciebie.
  • Dawali mu lepsze auto, więc poszedł.
  • No właśnie, a twoje auto wytrzyma ? – pytam.
  • Wytrzyma do końca.
  • Końca mojego czy jego ? – Piotr zaciekawiony. 
  • Końca właściwego.
  • …….
  • Wiesz, że będziesz bardzo mądry ?
  • A teraz nie jestem ?
  • Teraz jesteś trzpiotem.
  • A czy mądrość pasuje do mnie ?
  • Waśnie do ciebie.
  • Wygląd masz już gotowy.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Zdaje się, że będziesz uczył. Będziesz miał wiedzę, a wygląd masz taki, że trudno ci nie uwierzyć – przyznaję szczerze.
  • Ja się nie nadaję.
  • Jeszcze.

Wieczorem.

Piotr już tak się przyzwyczaił do odprawiania egzorcyzmów mniej więcej o 19, że teraz dzieli dzień od kawy do egzorcyzmów.

  • Dzisiaj czułem energię Ojca i Jezusa.
  • Ciekawe…. To są dwie odrębne energie ?
  • Hmm… Moim zdaniem jedna.
  • No to jak mogłeś czuć ich obu ?
  • ……… – Piotr nie był w stanie mi wyjaśnić.
  • Szkoda, że ja nie czuję.
  • Wszystko przed tobą córko.

Siedzimy na sofie w milczeniu jakiś czas…

  • Jak widzisz Ojcze nasz harmonogram dnia ? Nasze rytuały codzienne ? – Piotr zagaduje.
  • Jak na końcu staniesz przede Mną to ci powiem.
  • Ale powiedz…
  • Jakie jest twoje motto ?
  • ? Nie pamiętam.
  • Nie patrz oczami, patrz sercem.

Zrozumiałam tylko tyle, że sami powinniśmy wiedzieć. Nasze odczucia powiedzą nam prawdę.


Niedawno Ojciec wspomniał o iskrze i dzisiaj wpadłam na pewien pomysł. Sprawdziłam kiedy to Faustyna mówiła o iskrze z Polski. Według jej dziennika to maj 1938 rok.

  • Czy ta iskra pojawia się 100 lat później, jakby w rocznicę ? Tak jak „moje drzwi” 100 lat od Fatimy ?
13. 10. 16 r. Warszawa. Piotr ciągle w szpitalu, więc w domu jestem sama. Obudziło mnie dzisiaj nad ranem coś… absolutnie mrożącego krew w żyłach. Nie wiem jakich słów użyć, by dokładnie to odzwierciedlić… Najpierw zobaczyłam ogromne, ciemne drzwi, a właściwie wrota, które się z trudem otwierały gdzieś głęboko pod ziemią. Wydawały przy tym straszliwy, bardzo głośny dźwięk. To był dźwięk metalowych, grubych, dawno nie otwieranych wrót. Otwierały się wolno, jakby z wysiłkiem. Zgrzyt metalu przypominał mi dźwięk ocierającego się metalu o metal podczas zwalniania pociągu. Słysząc ten dźwięk pomyślałam, że to musiał być bardzo stary metal, nieużywany przez długi czas, bowiem zobaczyłam wyraźne ślady rdzy pozostawione na ziemi. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/01/dziwne-rzeczy-beda-sie-dziac-kiedy-wszyscy-beda-spali/
  • Drzwi nie otworzyły się, bo jest setna rocznica Fatimy.
  • A dlaczego ? – byłam lekko zaskoczona.
  • Bo się otworzyły.
  • Bo nadszedł czas.

Rozumiem. Znowu bawię się w datowanie. Bóg kieruje się Swoimi wyliczeniami i wcale nie muszę ich rozumieć.


Zaczęliśmy oglądać film „Wszystko stracone”. https://www.filmweb.pl/film/Wszystko+stracone-2013-645967 Na koniec…

  • Powinien mieć metalową łódź, a nie ponton – Piotr komentuje.
  • Oj Mały… Bo cię posadzę na takiej łodzi i zobaczymy co zrobisz.
  • Myśl ludzka w porównaniu z naturą ? Ciągle w rozwoju.



Dopisane 10. 04. 2019 r.

Niedawno Ojciec zwrócił mi uwagę, abym przestudiowała Jego słowa od początku naszych rozmów. Ma to związek z Apokalipsą Jana, którą ponownie mam zgłębić. Słowa przekazane w naszych rozmowach, na różne tematy mają znacznie szerszy wydźwięk, podobnie jak i jest w Biblii. To nowe dla mnie odkrycie.

  • W Jednej osobie jestem chirurgiem i temidą. I do Mnie to należy. I to się zbliża. 

 +

  • Drzwi nie otworzyły się, bo jest setna rocznica Fatimy. Bo się otworzyły. Bo nadszedł czas. 

Z Ojcem zawsze jest lepiej.

30. 07. 18 r. Szczecin.

Mija równy rok od śmierci Edzia, więc Piotr poszedł zamówić na jutro mszę. Okazało się, że ludzie zapisywali się na 1 sierpnia już od maja i w ogóle nie ma miejsc. Piotr nalegał i nalegał, a ksiądz nie i nie.

  • Chcesz, aby mnie z kurii zwolnili ? Najbliższy termin to 3 wrzesień.

Wraca Piotr do domu i mówi o tym Krysi, a ta w płacz. No więc Piotr z powrotem do księdza, a on w drzwiach na niego o dziwo czekał jakby wiedział, że wróci. 

  • Dobrze, że pan jest.
  • Jesteśmy po tej samej stronie – wali Piotr prosto z mostu.
  • Jesteś księdzem ?
  • Nie takim jak pan myśli – …. i wtedy ksiądz się zamyślił.
  • Dobra …. – otworzył swój notes.
  • W sobotę nie ma mszy… to 3 sierpnia w piątek na 8 rano.

Oczywiście się uśmiecham.

  • To nie przypadek. Nie byłabym zdziwiona, gdyby to 3 sierpnia był pogrzeb Edzia. Nieważne kiedy odszedł, ale kiedy był pogrzeb.
  • Ojcze dziękuje Ci za pomoc.
  • Pomoc ? Wsłuchaj się w słowa Oli.
  • ??!!! To powtórz dlaczego 3 ?
  • ……. – sprawdzam, bo nie byłam pewna.
  • 4 sierpnia był pogrzeb, ale 4 sierpień to sobota, a wtedy nie ma mszy. Rok temu powiedziałeś „przywróć mi imię moje.” Może właśnie o to chodzi…
- Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… 
Powtarzał to jak nakręcony coraz głośniej. Córka zaczęła mnie szturchać mocniej, że coś jest nie tak, ja zaczęłam z kolei szturchać Piotra, by się uspokoił, a on dalej to samo. Wpadłam lekko w panikę, bo zrozumiałam, że coś się dzieje. Uderzyłam go łokciem mocnej, aż się ocknął. Wychodząc z kaplicy Piotr szeptem zaczął mi opowiadać… Ktoś mówił przeze mnie, nie mogłem się powstrzymać. Ojciec powiedział… 
- Nigdy ci go nie zabrałem, tylko zgasło. Imię twoje w drodze. 
- Usłyszałem jeszcze… 
- Poświęcenie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/01/bedziesz-tym-ktorym-jestes-naprawde-maska-zostanie-zdjeta/
  • Czy to ważne ? – pyta Piotr zdziwiony i pełen zwątpienia.
  • A gdzie twoja cierpliwość ?
  • Dzieje się.
  • …….
  • Hmm… Ten ksiądz na mnie czekał. Mówi do mnie najpierw; nie będę kłamał, nie ma miejsca.
  • Ja na to… Kłamać, tak pod krzyżem ?
  • To żeś się wyrobił – śmieję się.
  • A z drugiej strony kusił.
  • Taaak ? – śmieję się bardziej.
  • Trzymałem w ręku pieniądze, by widział, że mogę zapłacić.
  • ……. – … kręcę głową z niedowierzania. Do końca cwaniak.
  • I co o tym sądzisz Homiel ?
  • Pierwsza wizyta była twoja.
  • A druga nasza. Która była lepsza ?
  • No wiadomo.
  • Z Ojcem zawsze jest lepiej.
  • ……. – śmiałam się i jednocześnie zastanawiałam, czy rzeczywiście przeniesienie daty na 3 ma jakieś znaczenie.
  • A ty Co czujesz ?
  • Boję się już czuć. Dostałam już tyle razy po głowie za moje bawienie się datami i analizy…
  • Nie bój się czuć.
  • Na nic się nie nastawiam, ale nie jestem też zdziwiona, że zostało przeniesione na 3.08.
  • Od tej daty powinno coś się zacząć.
  • Hmm, ale my nie musimy o tym wcale wiedzieć – pomyślałam.
  • Pozornie nic się nie dzieje – … Ojciec sczytał moje myśli.
  •  Zobaczyłem nadchodzące burze i grzmoty.

Po to właśnie przyjechaliśmy do Szczecina na tydzień, aby zamówić rocznicową mszę. Od początku Piotr się uparł na datę pierwszego sierpnia. Słuchałam go i siedziałam cicho zastanawiając się, czy nie powinno być jednak czwartego, w rocznice pogrzebu. Nie chodzi o sam pogrzeb, chodzi o to co się tam wtedy stało. Ojciec tak często podkreślał wagę tego wydarzenia, że bez wątpienia musiało to mieć wielkie znaczenie, którego my jeszcze po prostu nie rozumiemy.


03. 08. 18 r. Szczecin.

Na mszę za Edzia przybyliśmy punktualnie. Kiedy wszyscy dookoła byli zatroskani, ja czułam radość.

  • Czułaś coś ? – pyta mnie Piotr godzinę później będąc chyba lekko zawiedziony, że nic się nie wydarzyło.
  • Radość, wielką radość i w sumie nie wiem dlaczego – … nie wiedziałam jak się z tego wytłumaczyć.
  • Zamknąłeś cykl.
  • …….. – jaki to cykl chciałam spytać, ale zabrakło odwagi.
  • Poproś Ojca o poprawę pogody – … było bardzo gorąco.
  • Sama poproś.
  • Twoje modlitwy są słuchane.
  • Mówisz cicho, a u Nas jest głośno.
  • Przy twoich myślach są tubyzwrócił się do mnie.

Wieczorem.

Piotr mimo, że jest w Szczecinie to oczywiście pracuje. Odbiera telefony, robi przetargi, brak biura w niczym mu nie przeszkadza. Jest tak zmęczony po kilku godzinach, dodatkowo także pogodą, że powłóczy już nogami. Wchodząc powoli do pokoju nagle zatrzymał się, bo tuż przed jego nosem sfrunął „z Nieba” obrazek i upadł mu prosto pod nogi.

  • Czekałeś na znaki w kościele ?
  • Tak.
  • A one są u ciebie w domu.

Nie miał prawa sam z siebie tak po prostu sfrunąć, bo tkwił jeszcze przed chwilą w szafie za szybą.



Dopisane 06. 04. 2019 r.

  • Pozornie nic się nie dzieje – jak już wspomniałam w listopadzie dojdzie do pewnego wydarzenia, które mi pokazało bardzo dokładnie co znaczy pozornie nic się nie dzieje. Pozornie to nic się nie dzieje u nas, ale nie znaczy, że nie dzieje się u Nich. Wszystkie decyzje o losach ludzi najpierw zapadają na Górze, a potem dzieje się na dole. 


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

 

Wiele będzie iskier, ale liczy się jedna iskra.

28. 07. 18 r.

Rano wyjechaliśmy do Szczecina. Perspektywa tygodniowego pobytu w domu bardzo nas cieszyła. Czekałam na dobry moment, aby zacząć rozmowę.

  • Homiel we wszystkim mi pomaga. Muszę Mu  jakoś się odpłacić – ale to Piotr zaczął.
  • Wolę czyny.
  • Czyli co ?
  • Różaniec.
  • Ciekawe…. Od kiedy to  używany jest różaniec ? Kto go wymyślił ? – już zaczynam pytać.
  • Różańcem nie wolno się bawić.
  • Oook… – już nie miałam więcej pytań. Czasami lepiej po prostu nie pytać, tylko przyjmować bez pytań.
  • …….
  • Ciekawe co dalej będzie…
  • Sąd to jest początek lawiny wszystkiego.
  • Ty powinieneś wiedzieć, a i Ola skoro pyta o różaniec.
  • Wizje są jednoznaczne.
  • Taaa… łatwo powiedzieć… – pomyślałam.

W radio podano informację o śmierci Kory Jackowskiej. Niby człowiek się tego spodziewał ze względu na jej chorobę, ale mimo wszystko było to spore dla nas zaskoczenie. Dziennikarz odtworzył z piosenki jej słowa; Ja się nie boję, zamykam oczy, miłość jest w Niebie… Bardzo nas to wzruszyło.

  • Kora odeszła młodo – Piotr kiwa głową.
  • Młodo odeszła Przybylska, ale co znaczy młodo ?
  • Nigdy nie jest się na umieranie za młodym.
  • A ja wielokrotnie miałem umrzeć.
  • Tek, potwierdzam.
  • Ale jeszcze żyjesz.
  • ………
  • Jak przyjdzie pora, to mnie Ojciec weźmie w sekundę.
  • Na coś takiego to trzeba sobie zasłużyć.
  • A więc sposób w jaki umieramy ma swoje znaczenie ?
  • …….. – cisza.
  • Od dawna mam wizję jak wiszę w powietrzu bezwładnie, a ze mnie wychodzi światło i rozświetla cały wszechświat. Wiszę i głowa mi opada.

  • Jeszcze żyjesz, na chwałę Ojca.
  • Nigdy nie zgub tego zdania.
  • Renifery już się szykują.
  • ???!!! Jak u św. Mikołaja ?

Piotr zapadł w zadumę.

  • Ojciec ciągle mówi, że coś się wydarzy. Muszę ci kupić nowe auto, bo to się psuje i żebyś miała.
  • Ciekawe za co … – myślę racjonalnie.
  • Na sam koniec wszystko dasz, dam ci to.
  • Jak ci to kupi, to się martw.
  • ……. – odechciało mi się wszystkiego w sekundę.

Wiem co Ojciec chce powiedzieć. Kiedy Piotr zaopatrzy nas we wszystko, zapewni bezpieczeństwo, wtedy odejdzie.

  • Jak ja będę żyła nie słysząc Was ?
  • Będziesz słyszała.
  • Hmm…
  • Czy gacek na dobre już odszedł ?
  • …….. – zerkam na Piotra i się dziwię. Naiwny, czy tylko udaje naiwnego ?
  • Ślady, które masz na sobie są ?
  • Znak na kolanie to twoja nagroda.
  • Dla żołnierza to jest nagroda jak każda szrama po bitwie.
  • A przeciwnik był naprawdę trudny.
  • Przede wszystkim trudny był do rozpoznania.
  • Taaa, nawet są przezroczyste – Piotr prycha pod nosem ciągle zdziwiony.
  • Nawet nie zdajecie sobie sprawy co robicie dla tego świata.
  • Ty egzorcyzmami, a ty pisaniem.
  • Eeeee tam… To czyta może z kilkanaście osób – macham ręką, że nie ma się czym przejmować.
  • Uratować jednego to uratować świat.
  • Dlaczego nie pamiętasz ?
  • Piszesz bez pamięci, a czytasz bez zrozumienia.
  • Może mam Alzheimera ?
  • Chciałabyś.
  • Broń Boże !
  • Miałabyś wytłumaczenie.
  • Hmm… Mam wrażenie, że te wszystkie gacki twoje i ludzi, których oczyszczasz to dla ciebie, żebyś się kształcił – mówię do Piotra.
  • Miałem się kształcić ?
  • Wiele będzie iskier, ale liczy się jedna iskra.
  • ???!!!  – spojrzeliśmy na siebie zdziwieni, ponieważ to zdanie padło jakby zupełnie z innego kontekstu.

Zdawałam sobie sprawę o jaką iskrę chodzi, ale zabrakło mi odwagi na dalsze pytania.

  • Jako żołnierz Ojca musiałeś dostać trudne zadanie, żebyś był coraz lepszy. Nie wiem czy jakikolwiek ksiądz by dał radę to co ty robisz.
  • Dałby każdy, jeśli pomógłby mu Ojciec.
  • To prawda…
  • Żeby spalić ich w tunelu to nie mogło być łatwe.
  • O co chodzi ? – pytam. 
  • Miałem wizję. Czekam w tunelu na gacki, które biegły, aby mnie dopaść. Stałem z mieczem gotowy do walki, nie uciekałem.
  • I co?
  • Walczyłem, aż w końcu rozpostarłem szeroko ręce i dopiero moja anergia je spaliła.
  • Aaaa, to dlatego myślałeś, że ćwiczenie ciebie skończyło się…
  • Wszystko płynie, walka ciągle będzie trwała, ale nie w takim stopniu.

Dojechaliśmy do Szczecina i prosto na obiad do Krysi. Z powodu gorąca Piotr miał na sobie krótkie spodenki i oczywiście Krysia zwróciła uwagę na ślady po ugryzieniach wyraźnie widoczne na  jego nogach. 

  • Co to ?
  • Gacki mnie gryzą – Piotr wzruszył ramionami.
  • …….. – Krysia patrzy i patrzy próbując zrozumieć co to gacek.
  • Tak ? Zazwyczaj gryzą grupy krwi a i b.
  • ?! – spojrzałyśmy na siebie z córką prawie dusząc się ze śmiechu.
  • Ty wiesz o czym on mówi ? – wtrąca się córka.
  • A to świnie – powiedziała Krysia po chwili zastanowienia.
  • Nie lubią mnie – Piotr śmiertelnie poważnie.
  • To złóż reklamacje – Krysia na to.

Istny kabaret. Musiałam wyjść, żeby nie płakać ze śmiechu. 


Wieczorem.

  • Dlaczego uważasz, że jesteś brzydki i mały ? – Piotr ciągle wspomina, że tamte anioły były takie piękne, a on taki miernota. 
  • Bo oni byli przepiękni. 
  • A skąd wiesz jak Ja bym chciał wyglądać ? Może tak jak ty ?
  • Możesz wyglądać jak chcesz Ojcze.
  • Nigdy nie walczę ze Swoją naturą.
  • To jest niezgodne z Moją naturą.
  • Nigdy nie mów, że tamci byli piękniejsi, lepsi.
  • Jesteś tu naprawdę na chwilę, to naprawdę krótko potrwa.
  • ……….
  • Nie mam siły na modlitwę.
  • Twój kadisz ?
  • Co ? 

Kadisz, również Kadysz, Kaddisz (hebr. קדיש – święty; jidysz: Kadesz) – jedna z najważniejszych modlitw w judaizmie, będąca składnikiem wszelkich żydowskich modłów zbiorowych. Jest to doksologia w języku aramejskim, wysławiająca Imię Boże, wyrażająca poddanie się Jego woli oraz wzywająca rychłego nadejścia królestwa Bożego. Często mylnie nazywana modlitwą za zmarłych. 



Dopisane 04. 04. 2019 r.

Żeby zrozumieć siłę różańca trzeba poznać jego historię;

Tajemnice różańcowe w takiej postaci, w jakiej znamy je dzisiaj, jeszcze się wtedy nie ukształtowały. Nastąpiło to dopiero w XIII wieku. Różni teologowie od dawna uważali, że sto pięćdziesiąt psalmów to ukryte proroctwa o życiu Jezusa. W oparciu o studia nad psalmami opracowano psałterze naszego Pana, Jezusa Chrystusa, a tak-że hymny na cześć Maryi. Powstały cztery róże psałterze: sto pięćdziesiąt razy Ojcze nasz, sto pięćdziesiąt razy Pozdrowienie anielskie, sto pięćdziesiąt razy Chwała Jezusowi, sto pięćdziesiąt razy Chwała Maryi.

Około r. 1350 ukształtowało się Zdrowaś Mario w takiej postaci, w jakiej znamy je dzisiaj. Stało się to dzięki zakonowi kartuzów, który połączył pozdrowienie archanioła Gabriela z pozdrowieniem św. Elżbiety oraz dodał „teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen”. https://liturgia.wiara.pl/doc/3458824.Krotka-historia-rozanca

Tam gdzie spojrzysz, tam jestem.

25. 07. 18 r. Warszawa.

  • Byłem dzisiaj w kościele i bardzo mnie serce zabolało. Pytam Ojca, dlaczego ? Ale cisza.
  • Czas umierać ? Pytam…
  • Póki ostatnie nie wypełni się co zostało zapisane, nie odejdziesz.
  • Podeszła do mnie Maryja, pocałowała mnie w czoło i wtedy nabrałem wielkiej energii.
  • ……. – robię oczy w słup myśląc, że nic mnie już nie zdziwi.
  • Hmm… Gdzie to jest zapisane ? Można gdzieś to znaleźć ?
  • Tych ksiąg nie znajdziesz. Zapisane na Górze.
  • A dużo jest do zrealizowania jeszcze co zapisane ? – drążę dalej.
  • Nie powinno cię to interesować.
  • Pisz co się dzieje, a nie co ma się dziać.
  • Czy ten śpiący u Ojca już się obudził ?
  • Nie mógł się obudzić skoro swojego męża widzisz.
  • Ojciec przeczesuje mu głowę czasami, bo…
  • ……. – Piotr nie mógł dokończyć, oczy miał pełne łez i ciągle tylko ślinę przełykał. 
  • Bo ?
  • Z tęsknoty.
  • A ja jestem taka ciota, do niczego – prawie płacze.
Budzisz się. Zamiast cieszyć się, że odzyskasz stare to się martwisz ? http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/24/my-nie-mozemy-przegrac/ 

Musiałam poczekać chwilę, aż się uspokoi.

  • Musisz dawać ludziom wrażliwość, musisz być otwarty, jeśli chcesz uczyć innych.
  • Jeżeli kogoś chcesz przekonać wiedzą a jesteś obojętny, to jaką chcesz ich przekonać wiedzą ?
  • …… – oboje musieliśmy się zagłębić w te słowa. Jakoś nie wyobrażam sobie Piotra uczącego innych.
  • Zaskoczona jeszcze będziesz… Ojciec mówi do ciebie.
  • O co chodzi ? – szepczę nachylając się do Piotra.
  • O twojego męża.
  • Myślisz, że wszystko już wiesz ?
  • Niczego nie wiesz, twoja świadomość nic nie wie.
  • O masz ci los – pomyślałam.
  • Ojcze, gdzie jesteś ? Gdzie stoisz ? – Piotr.
  • Tam gdzie spojrzysz, tam jestem.
  • Tęsknię za Tobą.
  • Wiem.
  • Ola też tęskni.
  • Daj jej to powiedzieć. Daj jej to wykazać.
  • ……. – zaciełam się. Nie byłam w stanie powiedzieć na głos.
  • Zmęczony jestem Ojcze.
  • W normalnych warunkach nie żyłbyś już wiele razy.
  • Żyję na kredyt.
  • Jesteś zadłużony i w banku i u Mnie.
  • Ale jeszcze wiele masz do zrobienia. Garaż kończysz dla swojej żonki.

Remont u Krysi nie ma chyba końca. Niedawno Piotr stwierdził, że należałoby zrobić garaż, tak na wszelki wypadek.

  • Czyli… czas się przeprowadzać ? – pytam niepewnie.
  • Pozwól Moja córko, że przemilczę. Z dwóch powodów.
  • Nie chcę odkrywać przyszłości i nie chcę, żebyś myślała, że idziesz tam gdzie nie chcesz.

Wieczorem.

Piotr poza Warszawą ma zatrudnionego jeszcze jednego handlowca, którego trzyma głównie z tego powodu, że jest fajny. Ekonomicznie kompletnie się to nie opłaca, ale on po prostu jest fajny, tak fajny, że nawet trudno go reprymendować. Patrzy tymi swoimi oczami jak „Kot w butach” ze Shreka i koniec. Rozkłada człowieka. 

  • Ojciec chce, abym kupił mu nowe auto służbowe. 
  • Kup mu ten samochód. To Mój człowiek.
  • A muszę ?
  • Mam ci wysłać na piśmie ?
  • No nie trzeba.
  • Nie zbiedniejesz, przepraszam, nie zbiedniejemy.
  • ……. – zapisuję i się śmieję.
  • A co mi powiesz Ojcze ?
  • Więcej do powiedzenia ma ci do przekazania Syn Mój, ale zostawi sobie na inną chwilę.
  • ???!!!
  • I nic z tym Mały nie zrobisz.
  • Wow….

Piotr ogląda swoje nogi.

  • Jestem coraz bardziej atakowany, gryziony… Ciekawe dlaczego…
  • Jak to dlaczego ? Bo jest wojna.
  • Jaka wojna ?
  • Między tobą a nimi.

Spojrzał jeszcze raz na swoje nogi, podniósł się gwałtownie z tapczanu i poszedł „na egzorcyzmy”. Gdy wrócił po godzinie…

  • Chcę zacząć, a Ojciec mnie pyta…
  • Przyszedłeś się pomodlić ?
  • Tak.
  • To zaczynaj.
  • Zakonnik – wojownik.


Dopisane 02. 04. 2019 r.

To Mój człowiekwiąże się z nim ciekawa historyjka. To mężczyzna lat około 43 obecnie, bardzo wrażliwy, uczciwy, spokojny i jakiś czas temu pewnego dnia wypłakał się „na moim ramieniu”, że chciałby mieć żonę. Mowę mi zabrało, bo był w tym szalenie szczery. Patrząc na niego zrozumiałam, że mężczyzna to jednak też człowiek i też chce mieć rodzinę.   W myślach proszę Ojca…

  • Ojcze, znajdź mu kogoś. Tak mi się żal jego zrobiło.

Minęło kilka miesięcy i jest już żonaty. Ojciec później nawiązywał do tego wydarzenia raz, czy dwa dając go jako przykład, że trzeba tylko prosić. Informacja o jego szybkim ożenku kompletnie nas zaskoczyła  i pokazała, że Ojciec ma do niego jakąś wyjątkową słabość.