04. 11. 21 r. Warszawa.
Trzeba to sobie powiedzieć uczciwie. Im więcej mamy problemów, tym częściej myślimy o Jegomościu. Boję się, że to błąd.
- Tak naprawdę to ja nie wiem co On miał w tym neseserku. Był w sumie nieduży – przypominam sobie.
- Wystarczy, że miał komputerek do przelewów.
- ……. – buchnęłam śmiechem. Tego się u Ojca nie spodziewałam.
- Idźmy z duchem czasów.
- Zastanów się lepiej dokąd jedziesz ze swoją żonką – zwraca się do Piotra.
- Leżysz tam od dawna na tym chodniku …
- A rozważ, że może Olę gdzieś odwozisz …
- ???!!! Oooo …. A tego nie braliśmy pod uwagę – spojrzeliśmy się na siebie.
Wieczorem.
„Powaliła” nas dzisiaj pewna wiadomość. Po zawale Piotra dużo większą uwagę zaczęliśmy przywiązywać do jakości jedzenia. Mamy zaufanych dostawców, na których możemy liczyć. Z niektórymi się „zakumplowaliśmy”. I właśnie otrzymaliśmy bardzo smutną i szokującą informację. Nasz znajomy nagle, absolutnie nagle … odszedł. Po prostu osunął się na ziemię i „odszedł”.
- Gdy się modliłem o 15.00, mówię do Ojca; przyjmij go do Nieba Ojcze. I wiesz co powiedział ? Nie mogłem się przestać śmiać.
- Już się starał. Próbował przekupić świętego Piotra polędwiczkami.
- ……. – roześmiałam się. Kupowaliśmy u niego głównie wieprzowe polędwiczki.
- Wiesz, że Ojciec sobie jaja robi – Piotr szeptem.
- Oczywiście – bo to rozmowa na w pół żartem i pół serio.
- Ojciec mówi teraz …
- Święty Piotr nie dał się przekupić.
- (Mariusz) Zobaczył wtedy twoje zdjęcie na galerii zesłanych i powiedział …
- „Znam go. Karmiłem go.”
- Wkupił się w ten sposób, że ciebie karmił.
Niby śmierć jest śmiertelnie poważnym tematem, to jednak nie mogłam przestać się śmiać. Przyjmować śmierć na wesoło ? Nawet wierząc w Niebo jest to trudne.
- Nie wiem, czy cię to zadowala …
- Tak, Ojcze – Piotr ze śmiechem.
- Bardzo się cieszę.
- Czyli ciebie też kupił teraz przez polędwiczki ?
- Bo go nie znasz w sumie.
- Cieszysz się, że jest, bo ci polędwiczki załatwiał ?
- No właśnie …
Niby żart, a jaka mądrość. Faktycznie, lubiliśmy go. Ale nasza znajomość ograniczała się wyłącznie do zakupów, w rzeczywistości nic o nim nie wiedzieliśmy poza tym, że miał świetne mięso. Czy to wystarczy, aby sądzić, że jest dobrym człowiekiem ? To chce nam powiedzieć teraz Ojciec ?
- Ooooj … Płytka to ocena – powiedział wolno Ojciec.
- Ale niech już będzie.
- Przed zakładem mamy tych, których się pozbyliśmy – czyli takich jak Piotr, którzy się po ziemi wałęsają.
- A wewnątrz jest aleja zasłużonych.
- Hmm …
- Ciekawe jak duża jest ta galeria przed bramą – pytam.
- Oj, dłuuuga. Brakuje tylko jeszcze ciebie. Dłuuuga.
- A aleja zasłużonych ?
- Wiesz … To są ci znani, do których się modlisz.
- ???!!!
- Jest tam Mojżesz … A na zewnątrz są ci, którzy są passe.
- A nie w podróży ?
- No niech będzie w podróży służbowej … Nieudanej.
- No jak to ? – śmieję się dalej.
- A czego się spodziewałaś ?
- No jak to ?! Metatron passe ?
- A co to ! Imię zmienia jego wyczyny ?
- Oceniamy nie za imię, tylko za to co uczynił.
- Nooo, przecież wielkim prorokiem był w międzyczasie.
- Spójrz na niego. A co teraz ?
- Zapytaj go kiedy robił egzorcyzmy.
- Hmm … – już nie chcę Ojcu przypominać, że jego niemoc jest przecież zaplanowana.
- Teraz rozumiesz ?
- Ale przekonał nas ten mięsożerny dostawca, że możemy przyjąć, wyjątkowo.
- Mimo, że Piotr leży w galerii nielubianych.
- Hmm…. A jednak Ojcze czekasz na niego.
- I nie tylko Ja.
- Widziałaś tamten bat ?
W tym momencie, z polecenia Świętego, niech będzie błogosławiony, przybył ANAFIEL JHWH Książę Chwały obdarzony zaszczytami, ozdobiony, cudowny, przerażający, wywołujący trwogę i – uderzył mnie sześćdziesięcioma biczami ognia, i spowodował, że zerwałem się [z Wielkiego Tronu] na nogi. (III Księga Henocha)
- Ale Ojcze, przecież Twoje imię jest w nim.
- Już zapomniałem.
- Ten handlarz mięsem zawrócił Mi w głowie.
- … To jak może być przed bramą ? – śmieję się lekko.
- Jest, popadł w niełaskę.
- Powiedziałem; imię nie czyni.
- Czyni to, co ty robisz.
- Zobacz, ty piszesz codziennie nieutrudzenie.
- Ale wątpliwości też mam – spoważniałam.
Spoważniałam, bo już nie byłam pewna. Piotr jest w wielkiej zażyłości z Ojcem, a jednak oceniany jest bardzo surowo.
- Miło porozmawiać, kiedy rozmowa się nie klei. Miło, mimo wszystko.
- Lubię te rozmowy.
- Ja też uwielbiam.
- Z tobą, Olu. Oluś ! To już wiesz.
- Wiem …
- Wali się ten świat zbudowany przeze Mnie.
- No wali …
- Widzisz co się dzieje ? Z tymi dziećmi Moimi ?
- Szaleją, robią sobie krzywdę nawzajem.
- I uważają, że to jest piękne.
- Cieszą się swoją pseudowolnością.
- A nie wiedzą, że głęboko brną w smołę.
- I nie ma wyjścia, rozumiesz ?
- Jest Mi smutno z tego powodu.
- ……… – rozumiem.
- No Ojcze, ciśnienie jest ogromne.
- I narasta.
- Płakać się chce, płakać się chce …
- Nie martw się.