Spójrz na niebo… To jest pewne.

15. 11. 16 r. Bielsko-Biała

Nowe miejsce i dosyć ciężka noc, choć nic się na szczęście nie działo. Rano Piotr pokazał mi ślad. Trzeci już dzień i jeszcze nie zniknął. Mało tego, wydaje się jeszcze ciemniejszy.

  • Czy to, co widziałem wczoraj … Czy to widziałem naprawdę ? – Piotr ciągle był pod wrażeniem.
  • To, co było wczoraj …, było.

Pojechaliśmy na umówioną wizytę do Kliniki. Już wchodząc natknęliśmy się na Cisowskiego, który ucieszył się, że byliśmy wcześniej. Zaprosił nas do swojego gabinetu i poświęcił nam w sumie 45 minut, choć czekano na niego niecierpliwie już w sali operacyjnej. Piotr przekazał mu płytkę CD, którą musieliśmy zdobyć na nowo. Ale by ją zdobyć, Piotr musiał znowu pojawić się w Szpitalu Wolskim u swojego lekarza prowadzącego. Gdy tam poszedł, prawie się ze sobą w drzwiach zderzyli.

  • To nie ty go szukałeś, to on ci wyszedł naprzeciw – powiedział wtedy Homiel.

Cisowski przyglądał się nagraniu uważnie, a potem uważnie przyglądał się Piotrowi. Na szczęście, zgodnie z zaleceniami Homiela, Piotr ubrany był „jak ta lala”, a może lepiej, jak super prezes. Najlepsza koszula, najlepszy garnitur, zdecydowanie wzbudzał szacunek.

Komputer lekarza lekko był obrócony w moją stronę i mogłam również oglądać to, co i on ogląda. Rzeczywiście, jedna tętnica i to ta jedna z najważniejszych (przednia zstępująca), w pewnym momencie stawała się cienka jak nitka. Cisowski był bardzo spokojny, kompletnie bez emocji, w skupieniu wyciągnął formularz i zaczął wypełniać dane. By przerwać to milczenie powiedziałam …

  • Urokliwe jest to miasto.
  • Ale Bóg o nas zapomniał, taki tutaj czasami smog.

Chciałam mu krzyknąć do ucha, że nie zapomniał, bo jesteśmy tu wyłącznie dzięki Niemu, że to sam Bóg go wybrał…, ale nie miało to w tej chwili żadnego sensu. Data operacji została wyznaczona na koniec lutego z zaznaczeniem, że może zostać przesunięta ze względu na brak funduszy, który zwykle dopada klinikę na początku roku.


Wracaliśmy do Warszawy około 9 rano. Zaczęłam wszystko w myślach analizować …

  • Wszystko ścielą ci pod nogi, dosłownie.
  • Wszystko po to, byś żył, żebyś zrobił, co masz zrobić.
  • A co mam zrobić ?
  • Dowiesz się w odpowiednim czasie.
  • O zawale nie wiedziałeś.
  • Gdybyś wiedział, to byś uciekł, tak kochasz swoje codzienności.
  • To prawda … Gdy wzięli mnie na stół, ja myślałem kiedy pójdę na kawę. To daje stabilność i pewność, te nasze codzienności.
  • Spójrz na niebo … To jest pewne.

Homiel znowu mnie poraził swoją mądrością. Nic na ziemi nie jest pewne. Pewne jest Niebo, które jest wieczne.

  • Co to było wczoraj, ten gacek ?
  • Pomyśl sobie, że tak jak oni cię gryzą, tak im większą krzywdę robisz.
  • Przypalacie się nawzajem.
  • Ostatnio im mocno dokuczyłeś.
  • A co z sądem będzie, mam operację … ?
  • Będzie, kiedy ma być. Ona (sędzina) jest rozważna.
  • Coś się stanie podczas operacji ?
  • Szkoda, że nie żyjesz w Grecji, dramaty byś pisał.
  • Wiedziałeś, że tak będzie Homiel ?
  • Jestem reżyserem tego przedstawienia.
  • ???? – … coś mnie w tej chwili tknęło, że to chyba z Ojcem rozmawiamy.
  • A nie da się tabletką to załatwić ? – Piotr pyta dalej kompletnie nieświadomy.
  • Już za późno.
  • Czy ty wiesz, że rozmawiasz z Ojcem teraz ? Reżyserem może być tylko Ojciec – mówię przytomnie do Piotra.
  • Taaaak ? Z kim teraz rozmawiam ?
  • … Ze Mną.
  • … To Ty Ojcze ?
  • Na to wychodzi … 
  • ………. – Piotr się baaardzo wzruszył.
  • Nie płacz, bo nie masz powodu.
  • No nie mogę stracić swojej najlepszej figury na polu szachowym.
  • Jeśli stracę hetmana, co My poradzimy ?
  • … Ojcze, jesteś najlepszym reżyserem świata – wykrztusiłam, bo sytuacja była niesamowita.
  • Wszechświata – poprawił mnie Piotr. 
  • Choć niewiele wiesz o świecie …, dziękuję.

I oboje  w rozmowie się zacięliśmy. Nie mieliśmy odwagi dalej kontynuować. Wjechaliśmy do Częstochowy i skręciliśmy prosto do klasztoru. Byłam do tej pory tam dwukrotnie. Zawsze pełno ludzi, niewiele więc zobaczyłam. Dzisiaj, być może z powodu pogody przyjechało znacznie mniej zwiedzających. Odwiedziliśmy kaplicę Matki Bożej Maryi, w środku tłoczno, niewiele wolnego miejsca, sporo kalekich ludzi. Wycofaliśmy się po chwili i wiedzeni instynktem poszliśmy na I piętro, gdzie jak się okazało znajdowała się kaplica Świętego Sakramentu i wielki obraz „Jezusa” wg św. Faustyny. Byliśmy prawie sami. Ledwo usiedliśmy w tylnej ławce, Piotr usłyszał …

  • Witam cię w Domu Ojca Mego.
  • Wykorzystuj ten okres na przygotowania.
  • Chodzi o zabieg ?
  • To też czas przygotowawczy.
  • Muszą pójść za tobą.
  • Musisz przyjąć ten kielich. 
  • Kiedy wszystko będzie stracone, wtedy narodzisz się na nowo.
  • Przygotuj się.

Piotr się rozpłakał, a ja czekałam cierpliwie.

  • Rozpłakałem się, bo mnie dotknął – wytłumaczył mi już w samochodzie.
  • Rozpocznie się seria cudów.
  • Ale mam sprawę sądową – Piotr znowu powtarza jakby o tym zapomnieli.
  • … Zobaczyłem Jego dłoń, jak dmuchnął pyłek z dłoni … Czyli to nic nie znaczy.
  • Nie mów już o nich, bo oni od dawna już nie żyją, tylko o tym nie wiedzą.
  • ……
  • Ten klasztor jest niesamowity. Cały ołtarz oddycha, ma taką energię, że się unosi i opada, jak żyjące serce – opowiadał swoje wrażenia.


Wróciliśmy do wizyty u Cisowskiego.

  • Ta rozmowa była inna niż poprzednio – mówię.
  • W jakim sensie inna ?
  • W takim, że ładnie wyglądałeś.
  • Ktoś, kto ma takie biurko i komputer, docenia wygląd.
  • Jest dobry, ale patrzy oczami.
  • … No tak. To normalne …
  • Rozmawiał jak z partnerem, byłeś bardziej czysty od niego.
  • Po trzecie cię nie zapomni.
  • A gdybyśmy tak uciekli i pojechali na Kanary, a nie na zabieg ?
  • Bilety znikną jak ta płytka.
  • Czyli nie ma sensu uciekać ?
  • Wiesz kto cię skierował do tej kliniki ?
  • Motylki, więc motylki będą przy tobie.
  • ………. – przypomniałam sobie Kowalewskiego w fartuchu pełnego motyli. To on nas skierował prosto do Cisowskiego.

Nam skóra cierpła ze strachu, a Homiel śpiewał sobie cały uradowany.

  • Róbmy swoje – Piotr wyraźnie słyszał jak śpiewał tę piosenkę.
  • Homiel, ty znasz każdy repertuar ? – pytam.
  • Wszystkich epok.
  • Którą muzykę lubisz najbardziej ?
  • Tę, którą ty.
  • ……. – zaczęłam się zastanawiać co lubię.
  •  Słyszę słowo Abba, ty też lubisz Abbę ! – Piotr prawie krzyknął odkrywczo.
  • …… – byłam pod ogromnym wrażeniem, gdyż rzeczywiście lubię ABBĘ, ale …!
  • Coś ty, to nie o to chodzi. ABBA to po hebrajsku Ojcze.
  • Aaaaa … Dlatego ? – Piotr pokiwał głową, bo na to by nie wpadł.
  • Nie inaczej.
  • Piotr niedouczony, ale przyjdzie dzień, kiedy będzie nas zawstydzał.
  • Jeśli rozumiem, dostaniesz taką wiedzę, że książkę nową spiszę ?
  • Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole …
  • …  Jak to wpadniesz ?! – znowu ciary mi przeszły po plecach. Nie wiedziałam co Homiel ma dokładnie na myśli.
  • Długo tak ?
  • W życiu długo, ale to chwila.
  • A gdybym nie zrobił tej operacji ?
  • Byłoby … pa pa.
  • ……. – i pokiwał dłonią na pożegnanie. Jednym słowem, jeśli Piotr nie podda się operacji na sercu, to umrze.

Wieczorem Piotr był bardzo zmęczony całym dzisiejszym dniem, za dużo wrażeń naraz. Leżał na kanapie i tylko wzdychał.

  • Mój ty Boże … Mój ty Boże …
  • Co tak Mały wzdychasz ?

Piotr nie odpowiedział, bo nie wiedział co ma powiedzieć.

  • Ojcze, on się martwi.
  • Nie martw się.
  • Wszystkie linki Ja trzymam.



Dopisane 02. 08. 2017 r.

  • Musisz przyjąć ten kielich.

Rzeczywiście, ten kielich wypijecie – powiedział. – Ale nie ja decyduję, kto zasiądzie obok Mnie. Mój Ojciec już dla kogoś przeznaczył te miejsca.

Oddalił się nieco, padł na twarz i modlił się: – Ojcze mój, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich. Ale niech będzie tak, jak Ty pragniesz – nie jak Ja. 


– Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole… – to się jeszcze nie wydarzyło.

  • Czyli najważniejsze przed nami? – pyta Piotr.
  • Przed tobąi pokazał akrobatę skaczącego z trapezu na trapez. Można to zinterpretować, że wielki skok jeszcze przed nim.

Trump jak Nabuchodonozor?

07. 11. 16 rWarszawa.

Na porannej kawie Piotr dał kelnerce duży napiwek.

  • Rozrzutny jesteś.
  • Też mi to zabierasz ?
  • Raczej ci dodam, przecież muszę ci wyrównać.

Przypomniałam sobie 50 zł dane żebrzącej kobiecie i pół godziny później 50 zł znalezione pod nogami na parkingu. A więc nie był to przypadek i to co wydał, tyle w jakiś sposób zostanie mu zwrócone.

Podjechałem do kościoła, ale podbiegł do mnie człowiek z prośbą, bym zaparkował gdzie indziej, bo zaraz przyjedzie ciężarówka z ekwipunkiem do budowy stajenki. Powiedziałem, że staję tylko na chwilę i zaraz wracam. Wpadłem więc do kościoła i zobaczyłem staruszkę klęczącą i żebrzącą. Tak była zatopiona w swojej modlitwie, że mnie nie zauważyła. Ukląkłem pod krzyżem i od razu usłyszałem Jezusa. 
- Nakarm ją tak, jak Ja ciebie karmię… idź już.
Wstałem więc i dałem jej 50 zł, ona krzyknęła na cały głos;
- O mój Boże!
Kiedy zacząłem odpalać swoje auto nadjechała ciężarówka, wymieniliśmy się miejscami, było jak w zegarku. Ja wyjeżdżam, ona wjeżdża, dlatego powiedział mi idź już. Skąd wiedział? Podjechałem do Ikei, zaparkowałem z daleka, było pusto dookoła, otwieram drzwi, wysiadam… a pod moimi stopami zobaczyłem 50 zł !!! Zwrócili mi je… Zrobiło mi się strasznie głupio, bo wahałem się, czy jej tyle dać. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/29/nakarm-ja-tak-jak-ja-ciebie-karmie/ 
  • Nie trzeba,  Homielku kochany.
  • Kochany ? Okłamujesz sam siebie – Piotr myślał, że Homiel się nie połapie, że w tej chwili próbuje się właśnie cwanie podlizać.
  • Warto cię było ratować dla tej miny w kościele.
  • ……… – zdecydowanie warto, znowu zaczęłam się śmiać przypominając sobie. 
  • Słodycze przeminęły z wiatrem … – westchnął Piotr zrozumiawszy, że żeby przeżyć, musi przestać objadać się cukrem.
  • Przeminęły z zawałem.

Do naszego pracownika zwrócił się z propozycją współpracy przedstawiciel pewnej państwowej firmy. Uzgadniając szczegóły dostawy powiedział coś takiego, co nas natychmiast zelektryzowało.

  • Chcemy współpracować, ale nie podacie nas do sądu ? 
  • O kurcze ! Skąd oni wiedzą ? – Piotr nawet się z tego ucieszył, że  „się gada o tym na mieście”.
  • Taaa … Przynajmniej nas szanują – skwitowałam. 

Mając takie sygnały Piotr coraz bardziej jest pewny, że zrobił słusznie podając NIP do sądu.

  • Szacunek to jedna z odnóg koronki – Homiel dodał.

W niedzielę Piotr otrzymał wiadomość od naszego prawnika.

NIP odniósł się oficjalnym pismem do opinii rzeczoznawcy. Rzeczoznawca sądowy to wieloletni kapitan pożarnictwa, który napisał opinię na 27 stron. Była ona nie tylko bardzo fachowa, ale i bardzo dla nas korzystna. NIP musiał dostać białej gorączki ją analizując. Nie wiem, czy to jest normalne, ale wystosował do sądu oficjalne pismo podważając wiedzę i kompetencje sądowego rzeczoznawcy!!! Noooo … Tego się nie spodziewaliśmy.

  • Oni nie walczą o pieniądze, oni walczą o swoje imię.
  • Wątrobę im przewróciło.
  • Gdyby mogli, zapłaciliby cztery razy i przepędzili cię na cztery wiatry.
  • Spać przez to nie mogą. Nie bój się.
  • Czy to coś zmieni ? To pismo ?
  • Nic się nie zmieni.


08. 21. 16 r.  Warszawa.

Gorączka przedwyborcza w USA i mi się udzieliła. Próbuję się dowiedzieć kto wygra, ale Homiel milczy jak zaklęty. Wieczorem ….

  • Cały czas słyszę Nabuchodonozor …
  • Znowu ? – pytam zdziwiona.
  • Homiel mówi, że to dla ciebie.
  • Rany … Znowu ? – już to przecież przerabiałam. 
Sen Nabuchodonozora o posągu – Daniel opowiada Nabuchodonozorowi jego sen, w którym posąg zbudowany z różnych materiałów zostaje roztrzaskany przez kamień oderwany od góry. Podaje też wytłumaczenie: różne, coraz gorsze, materiały, z których zbudowany jest posąg, oznaczają kolejne królestwa. Kamień, roztrzaskujący na końcu posąg, to wieczne królestwo Boga, które nadejdzie na końcu czasów. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/30/tajemnica-tory/ 
Sen Nabuchodonozora
Sen Nabuchodonozora


09. 11. 16 r. Warszawa.

Wygrał Donald Trump. Przypomniały mi się słowa Homiela sprzed wielu tygodni …

  • Wbrew pozorom to społeczeństwo nie jest tak zepsute.

Oglądam powyborcze relacje i komentarze w TV i słyszę z ust dziennikarki TVN …

  • Trump jak Nabuchodonozor!

???!!! Zelektryzowało mnie to natychmiast, ponieważ przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę. Komentatorka nie rozszerzyła myśli, w takim razie zaczęłam szukać w internecie.

Nabuchodonozor II był królem i twórca potęgi Babilonii. Biblia przybliża tę postać, prezentując jego sen o kolosie na glinianych nogach. Król we śnie ujrzał posąg. Tajemniczy kamień, który stoczył się z góry, uderzył w podstawę i rozbił monumentalna figurę. Ten dramatyczny obrazek symbolizować miał upadek wielkich mocarstw. Dziś ten koszmar śni się także amerykańskim panom świata.

Twórca WikiLeaks Julian Assange udowodnił, że polityka globalna Stanów Zjednoczonych znajduje swoich kontestatorów nie tylko w krajach trzeciego świata, w Rosji, Korei Północnej czy Iranie – wrogowie czają się także wśród najbliższych towarzyszy. Do tej pory byli to niezbyt poważni alterglobaliści apelujący, by „ratować wieloryby przed dominacją konfederatów” albo skandujący „nie karmcie nas swoimi hamburgerami”. Dziś okazało się, że Ameryka ma swojego poważnego wewnętrznego kontestatora. Po raz kolejny okazało się, że nie tylko masy, ale także (a może przede wszystkim) jednostki tworzą ład polityczny. Król Babilonii śnił o rozpadającym się posągu. Jego rozpad symbolizować miał upadek wielkich mocarstw: Babilonu, Persji, Grecji, Rzymu. Czy politycy amerykańscy zaczęli już śnić ten sam sen? https://www.wprost.pl/220542/Amerykanski-sen-Nabuchodonozora 




Dopisane 25. 07. 2017 r.

Wtedy nie rozumiałam jak ten kraj mógł się dorobić takich kandydatów, naprawdę nie było lepszych?… tak sobie wtedy myślałam… Muszę jednak pochylić głowę w pokorze, bo w swojej naiwności i przede wszystkim niewiedzy osądzam, a nie powinnam. Jeśli to on wygrał, to tak miało być. Bóg Ojciec wie co robi!

Jest jeszcze jedna osoba, która powiązała D. Trumpa z Nabuchodonozorem. https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/ks-adam-skwarczynski/ks-adam-skwarczynski-nabuchodonozor/ Ile w tym tekście (tutaj fragment) jest prawdy, czas pokaże. Jednakże, jeśli Homiel również łączy Nabuchodonozora z Trumpem warto to zapamiętać.

Fryderyk z Meksyku; to młody człowiek, od lat obdarzony nocnymi wizjami – na wzór opisywanych przez św. Jana Bosko. W liście do ks. Adama Skwarczyńskiego pisze:

Czuję w ustach słodycz połączoną z goryczą. Zwycięstwo Trumpa wiąże się dla mnie z częściowym wypełnieniem się wizji otrzymanej we śnie, dotyczącej „upadku” Stanów Zjednoczonych. Gorycz dlatego, że stoimy u wrót Końca Czasów, słodycz – gdyż jak Jonasz kontempluję karę ognia, spadającą na „Niniwę”.

  1. Trump nie będzie mógł niczego dokonać. Dobrze to określiłeś: zabraknie mu czasu. Trump nie jest masonem. To idealista. Jest „artystą”, komediantem raczej niż człowiekiem podstępnym lub dwulicowym. Można go uznać za nieobliczalnego szaleńca. Ma w sobie coś z biblijnego króla Nabuchodonozora, jednak zabraknie mu czasu, żeby odegrać swoją sztukę, tragedię. Stanie się dla naszego pokolenia drugim Franciszkiem Ferdynandem – zarzewiem wojny. Padnie zabity, a gdyby nie padł, sam zacząłby wojnę.

Oto dlaczego – w oparciu o wizję symboliczną – osobę Trumpa kojarzę sobie z Nabuchodonozorem:
– tamten był „niszczycielem narodów”, ten stanie się przyczyną i zarzewiem wojny światowej;
– pod rządami Nabuchodonozora zniszczona została świątynia jerozolimska, zaś pod rządami Trumpa posypie się syjonizm masoński;
– sen Nabuchodonozora zawierał wizję posągu ze złota i innych metali i stopami z gliny, a w chwilę później jego kompletną ruinę, zaś Trump jest „królem końca czasów”, kiedy to nastąpi upadek wszystkich ziemskich imperiów;
– tamten kazał wrzucić trzech młodzieńców do rozpalonego pieca, a pod rządami Trumpa dojdzie (pośrednio lub bezpośrednio) do prześladowania Kościoła. Trump, jak król z Księgi Daniela, stanie się obrońcą Kościoła, a tym samym wielkim nieprzyjacielem satanistów;
– Nabuchodonozor był identyfikowany z „Gwiadą Zaranną” (imię własne Lucyfera!), zaś rządy Trumpa będą się wiązały z ostatecznym upadkiem demona-„zwodziciela narodów”;
– wreszcie siedmioletnie pomieszanie zmysłów u króla implikuje straszny los Stanów Zjednoczonych: władca wielu narodów upodobnił się do zwierzęcia jedzącego trawę…

 

 

Koniec jest początkiem nowego.

05. 11. 16 r. Warszawa.

Sobota, więc pojechaliśmy do katedry. Zwróciłam uwagę, że krzyż Chrystusa wręcz świecił. Być może to efekt wiszących wyżej świateł, w każdym razie wyglądał dzisiaj wyjątkowo pięknie. Klęcząc słyszeliśmy z oddali grupę kobiet odprawiających głośno różaniec. To wszystko razem sprawiło, że było wręcz magicznie. W takich chwilach nauczyłam się cierpliwie czekać i milczeć. Kilka zaledwie minut później …

  • I Ja do was przychodzę tak, jak wy do Mnie przychodzicie.

Szepnął do mnie Piotr cytując słowa Jezusa. Od razu się wzruszyłam. Piotr wstał z kolan, więc i ja wstałam.

  • Idziesz już ? – spytałam zdziwiona.
  •  Nie – powiedział, ale dopiero po chwili.

Postaliśmy się jeszcze z 5 minut. Wychodząc …

  • Faktycznie chciałem wyjść, ale powstrzymał mnie Jezus. Powiedział … 
  • Piotrze, nie odchodź jeszcze …, i wtedy …

I wtedy Piotr się rozpłakał. Musiałam poczekać chwilę, aż się uspokoi.

  • Podszedł do mnie. Zobaczyłem świetlistą postać, która schodzi z krzyża. Poczułem, jak przykłada swoją dłoń do mojego serca, jakby chciał go naprawić.


Jechaliśmy na kawę w całkowitej ciszy. W kawiarni wyjęłam notes, długopis i  spytałam wprost …

  • No i co Homiel mogę dzisiaj zapisać w dzienniku ?
  • Nadchodzą zmiany.
  • Jakie ?
  • Globalne.
  • Dla nas, czy dla świata ?
  • Mówimy o was, prawda o świecie została wam dawno ujawniona – miał na myśli wizję z wypalonym ziarnem.
  • O nas ?
  • Wielkie zdziwienie was czeka, niedowierzanie.
  • Wszystko się skończy ?
  • Raczej zacznie, koniec jest początkiem nowego.
  • Powiedz coś jeszcze …
  • Zaufaj losowi.
  • Nadchodzą dni, kiedy dzień stanie się nocą, a noc stanie się dniem.
  • Nadchodzi apokalipsa ?
  • Ona już trwa, to już się dzieje.
  • ??? Urzeknij mnie swoją wiedzą …. – Piotr spytał nieco uszczypliwie zniecierpliwiony brakiem konkretów.
  • Globalność zmian polega na ich nieodwracalności. 
  • Będziecie zaskoczeni.
  • Poczujesz zapach świeżego powietrza, wiele problemów ci zabierzemy.
  • ???
  • Dobra zmiana nadeszłana razie jedyna zmiana to inna dieta.
  • Tak źle jadłem ?
  • Sama trucizna.
  • A teraz ?
  • Teraz mniej.

Siedzieliśmy i czekaliśmy na kelnerkę, by zamówić to, co zwykle. Pomyślałam nagle, nie wiedzieć czemu, że bez zamówienia przyniesie nam gorącą kawę i desery … Ledwo skończyłam swoje myśli, pojawia się kelnerka niosąca dwie kawy i lody, postawiła nam je pod nosem.

Nie mogłam się wyjść ze zdumienia. Chodzimy do tej cukierni od kilku lat w miarę regularnie i zamawiamy to samo, ale po raz pierwszy kelnerka nie pytając co chcemy, sama przyniosła, co chcemy. Byłam naprawdę pod wrażeniem.

  • Za tą intuicję płacisz migrenami.
  • Dar okupiony bólem. 

To prawda, wczoraj cały dzień leżałam w łóżku, nawet tabletki do tej pory niezawodne, tym razem zawiodły.

  • A nie może być inaczej ? Nie mogę mieć intuicji bez migreny ?
  • Nie. Śmiało czuj, a będziesz wiedzieć.
  • Otwórz wreszcie tę książkę, zacznij czytać …

Pięknie powiedziane … Otworzyć książkę to w tym przypadku zaufać totalnie swojej intuicji.

  • Ale jak to zrobić ? Jak uczyć się czytać z książki, jak wyćwiczyć intuicję, by czytać z książki ?
  • Zapłacone – sprzedane, nie bój się widzieć…

Zapłacone – sprzedane, to znaczy jeśli cierpię migreny, żeby mieć intuicję to powinnam z tego daru czerpać garściami.

  • Ale jak to zrobić ? Mam zadawać sobie pytania i sobie odpowiadać ? To jest szalenie trudne …
  • Nigdy nie jest łatwo iść przez ciernie.
  • Możliwości twoje wielkie, ale płacisz za to. Ćwicz.
  • Ćwicz, ćwicz … – mruknęłam pod nosem zastanawiając się jak.
  • Co będzie na obiedzie ? – spytał.
  • ???

Gdy zadał mi to pytanie, wiedziałam od razu, że nie chodzi Mu o potrawę, ale o jakieś wydarzenie. Mignęła mi w głowie krótka scenka; zobaczyłam wysoki kielich i sytuację, że ktoś coś wylewa. Zamyśliłam się głęboko …

  • Kto wygra wybory w USA Homiel ?
  • Ten, kto ma wygrać.
  • No powiedz, nie powiem nikomu.
  • ………. – cisza. 
  • … Wiesz co teraz zobaczyłem ? Ktoś odgarnia chmury i mówi z góry …
  • Przestań męczyć Mojego pracownika !
  • … ??? – zrobiłam wielkie oczy i zaczęłam się śmiać. Faktycznie, zachowuję się jak na przesłuchaniu. 
  • Ojciec nam się przysłuchuje … – Piotr się ucieszył, a ja już mniej. Świadomość Jego tak bliskiej obecności  paraliżuje mnie ze wstydu.

Godzinę wcześniej Homiel „rzucił”, że nie każdy człowiek ma aktywnego anioła i to mnie zdziwiło, bo jest to wbrew ogólnie przyjętej opinii. Pociągnęłam ten temat dalej …

  • Są ci, co mają z Góry.
  • Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy.
  • To są ci, na których inni się uczą.
  • To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych.
  • To duża sztuka.
  • Na przykład taki degenerat, który ciągle pije ?
  • To był jego wybór, na nim uczy się 300, to są wybory duszy.

Jedliśmy lody w zadumie, ktoś z boku patrząc na nas mógłby pomyśleć, że jesteśmy myślami bardzo daleko.

  • Lubię morza, oceany … – Piotr.
  • Homiel, macie tam u Siebie morza ? – od razu pytam.
  • Wystarczy te tutaj.
  • A macie wodę ? – pyta Piotr.
  • Przecież widziałeś.

Piotr niemalże zadławił się swoją kawą z wrażenia. Przyciśnięty do muru opowiedział mi o wizji, którą miał niedawno.

  • Szedłem z Ojcem. Sięgałem mu do ramion, a był sporo wyższy. Szliśmy w milczeniu, ale bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem strumyka. Zauważyłem, że moje nogi nie sięgały strumyka, a Ojciec miał stopy zanurzone w wodzie. Zobaczyłem małe rybki, które podpłynęły do Jego stop, zaczęły po prostu szaleć z radości, że są tak blisko Niego. Ciągle krążyły szczęśliwe wokół Jego stóp. Zachwycił mnie ten widok i chciałem sięgnąć też nogami do wody, ale nie dałem rady.
  •  Że ja tak mogę…? Że ja to widzę…? – spytał zdziwiony.


Pokręciliśmy się po galerii parę godzin i poszliśmy na obiad. Widzę, że kelnerka przyniosła komuś siedzącemu obok deser w wielkim kielichu. Nie od razu przypomniałam sobie, że oczami wyobraźni właśnie taką scenę widziałam kilka godzin wcześniej. Skojarzyłam dopiero, gdy Piotr wylał na stół herbatę. Czyli tak to ma wyglądać ? Tak mam ćwiczyć intuicję ? 


Piotr był zmęczony, więc pojechaliśmy do domu. O 15.00 poszliśmy się pomodlić, osobno. Kilkanaście minut później …

  • Wiesz co usłyszałem ?
  • Czy wiesz, że dzisiaj Mój Syn cię dotknął ?

dotknął w kościele.




Dopisane 21. 07. 17 r.

  • Są ci, co mają z Góry. Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy. To są ci, na których inni się uczą. To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych. To duża sztuka.

To zdanie zmieniło mój stosunek do ludzi biednych, kalekich, upośledzonych i z tzw. marginesu społecznego. Jeśli wybrali taki los jeszcze na etapie bycia duszą, to chwała im za to, bo faktycznie, trzeba mieć wielką odwagę i pokorę zarazem, by być jedynie narzędziem dla nauk innych. Może dlatego też Jezus szczególnie umiłował tych odtrąconych i sponiewieranych?

A. Lenczewska - Świadectwo
A. Lenczewska – Świadectwo

  • Apokalipsa już trwa, to już się dzieje – do kwestii apokalipsy wrócę w późniejszych wpisach, ale tutaj chciałabym tylko zdradzić, że błędem jest przeświadczenie, że apokalipsa to jedno, mocne zdarzenie. Tak, jak w przypadku Fatimy, która jak zjawisko tak naprawdę trwała około 2 lat (do tego powrócę), tak i apokalipsa to dłuższy proces, ciąg wydarzeń zmierzających do konkretnego celu.

Pan Bóg kocha ludzi, poświęcił Siebie.

29. 10. 16 r. Warszawa.

Zadzwonił znajomy, dzięki któremu poznaliśmy naszego pierwszego kardiologa.

  • Słyszałem, że miał pan problemy. Pan Bóg nie pozwolił, by pan odszedł.

Tym samym trafił w samo sedno.


Z powodu choroby sędziny rozprawa została zdjęta z wokandy, a nowej daty jeszcze nie wyznaczono.

  • Ale opinie rzeczoznawcy mamy świetną – pocieszam Piotra.
  • Ci, co sami pouczali, sami zostali pouczeni.
  • Smród możesz poczuć.
  • Od czego ?
  • Tak się pocą.
  • Ty ich już nie interesujesz, zajmują się samym sobą, co może ich spotkać.

Piotr po zabiegu nie ma siły na poranne chodzenie do kościoła, ani nawet na wieczorne modlitwy. Przychodzi z firmy i dosłownie pada. Miał w związku z tym pouczającą rozmowę.

  • Nie mam siły się modlić.
  • On (diabeł) chce pokazać, że człowiek jest nic nie warty, broń ich (ludzi).
  • Więcej wkładaj wiary w modlitwę, wyrywaj z ziemi tą złą energię.
  • Nie mam siły, nie widzisz tego ?
  • Pokładam w tobie wielką nadzieję.
  • Niczego się nie lękaj, rób swoje.
  • Nie czekaj na określoną godzinę, rób to niezwłocznie.
  • Ja ci pomogę.
  • … Pan Bóg kocha ludzi, poświęcił Siebie, patrzył na Swojego Syna …
  • To jest po strokroć gorsze.
  • … Aż tak nas nienawidzą gacki ?
  • Ponad wszystko.
  • A cóż my takiego robimy ? Przecież … – Piotr spojrzał na mnie, jakby chciał powiedzieć, że jesteśmy tak mali, a oni tak wielcy.
  • Egzorcyzmy … Wpełzają tam, gdzie wypełzają, wrzucacie ich do nory.
  • … Działacie razem, więc musisz żyć … 
  • Więc nie jedz wiele, jedz jak ptaszek.
  • Jak ptaszek, czy jak ten ptak prehistoryczny ? – zażartował Piotr.
  • Jak ptaszek.

Piotr zażartował, ale Homielowi do śmiechu najwyraźniej nie było.



30. 10. 16 r. Szczecin.

Siedzimy przed TV zmęczeni. Piotr zapadł w letarg i tylko patrzył bezmyślnie, tak mi się zdawało.

  • Mnóstwo dzieci jest w niebie. Mają plac zabaw, huśtawki, karuzele … Był Chrystus z nimi na biało ubrany, szata opasana paskiem …
  • Jak to zobaczyłeś ?
  • Najpierw przeszedłem niebo, niebo z gwiazdami, ciemność i potem światło …
  • Tak zbudowany jest ten świat ? Niebo, ciemność, światło …? – spytałam.
  • Mówię, co widzę – i wzruszył ramionami mając „gdzieś”, czy mu wierzę, czy nie.
  • …. Widziałeś tych ludzi na rynku ?

Rano robiliśmy zakupy i zatrzymaliśmy się na rynku visa z vis budki z piwem. Widok był smutny, dopiero 11.00, a już wokół masa pijaków.

  • Taki człowiek ma też swojego anioła … – zaczęłam analizować.
  • Co anioł takiego człowieka robi ? Gdzie on jest ? – pytam.
  • Zajmuje się sobą. Kwadratura koła.
  • Może i na niego 5 minut przyjdzie … ?

Zrobiłam wielkie oczy, ponieważ powiedział coś bardzo ciekawego … zajmuje się sobą. Czyli to nie jest tak, że anioł za wszelką cenę walczy o swojego podopiecznego. Pewnie by nawet to zrobił, gdyby sam człowiek choć trochę się wysilił.


W TV pokazano skutki trzęsienia ziemi we Włoszech.

  • Ta ziemia będzie domagała się sprawiedliwości.
  • ???!!!



02. 11. 16 r. Warszawa

Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu papież Franciszek wykluczył możliwość nadawania święceń kapłańskich kobietom. Ojciec Święty podkreślił, że stanowisko w tej sprawie wygłosił Jan Paweł II i pozostaje ono aktualne.

Dziennikarze zadali papieżowi Franciszkowi pytanie o święcenia kobiet w związku ze spotkaniem, do którego doszło podczas pielgrzymki do Szwecji. Ojciec Święty modlił się wówczas wspólnie z Evą Cecilią Brunne, która stoi na czele kościoła luterańskiego w Szwecji. Franciszek odparł, że na razie nie można realistycznie myśleć o tym, aby w kościele były kobiety księża. Ojciec Święty przypomniał, że w 1994 Jan Paweł II wydał specjalny list apostolski zatytułowany „O udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom”, w którym jasno zaznaczył, że w kościele katolickim kobiety nie mogą otrzymywać święceń.„Kościół katolicki naucza, że kobiety nie mogą być wyświęcenie na kapłanów, ponieważ Jezus dobrowolnie wybrał tylko mężczyzn na swych Apostołów” – czytamy w dokumencie. .Watykan stoi na stanowisku, że to nauczanie jest nieomylną częścią tradycji katolickiej. https://www.wprost.pl/swiat/10029112/Papiez-Franciszek-o-mozliwosci-wyswiecania-kobiet.html

  • Czy to jest w porządku ? – pytam. 
  • Nie poprawiaj tego, kto jest od Boga.
  •  ???
  • Co poczułaś wczoraj ?nagle mnie spytał.
  • ……… – gorączkowo zaczęłam myśleć o co chodzi.
  • Pokazał mi teraz „Pasję” – mówi Piotr.
  • Aaaaa … No jasne !!!

Wczoraj przyjechaliśmy do Warszawy późnym wieczorem. Jeszcze będąc w butach włączyłam TV i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam film „Pasja”, a dokładnie scenę biczowania Jezusa, co mnie wryło natychmiast w podłogę.

  • Serce mi zmiękło – mówię, ale zaraz zastanowiłam się głębiej, co ja tak naprawdę poczułam, kiedy zobaczyłam Jezusa.
  • … Poczułam miłość – przyznałam w końcu szczerze.
  • To miłość wzajemna.



Dopisane 17. 07. 2017 r.

Mnóstwo dzieci jest w niebie. Mają plac zabaw, huśtawki, karuzele… był Chrystus z nimi na biało był ubrany, szata opasana paskiem… – we wspomnieniach Coltona Burbo „Niebo istnieje naprawdę” jest pewna scena, która idealnie pasuje do tych słów. Homiel nazywa to miejsce; Dzieciniec. 

Niebo
Niebo

Pan Bóg kocha ludzi, poświęcił Siebie, patrzył na Swojego Syna, to jest po strokroć gorsze.

Bóg Ojciec to nie jakaś trudno do zdefiniowana bezduszna kosmiczna energia! To „Osoba”, która czuje. Opisując nasze doświadczenia głównie na to chcę zwrócić uwagę i dać Jego istnienia dowody. 

Diabeł nie atakuje rzeczy, lecz bezpośrednio ciebie.

28. 11. 16 r. Warszawa.

Od zawału Piotr schudł 8 kilo. To, czego się nie dało zrobić w ciągu kilku lat, Homiele zrobiły w ciągu kilkunastu dni.

  • A ile Ty ważysz Homiel ? – Piotr zażartował.
  • Mniej niż ty, a jestem dwa razy większy.
  • Taaak ? – Piotr wiedział, że i Homiel zażartował, ale spytał …
  • To co u ciebie waży … Mózg ? – … i zaczął się śmiać.
  • Skrzydła – …i je Homiel rozpostarł …
  • ……. – Piotr zamilkł gwałtownie.
  • No tak … Mogą swoje ważyć …  – pokiwał głową, gdy je zobaczył w pełnej okazałości.


Kilka godzin później jechaliśmy autem …

  • Siedzą za nami, głowy im wystają ponad dach – opisywał Homiela i mojego Grubaska.
  • To chyba im zimno – zażartowałam.
  • Mamy serca gorące to i Nam ciepło.
  • Macie serce ? – pytam.
  • Cały jestem sercem.
  • …….. – jak o sercu mowa to i przypomnieliśmy sobie o zawale.
  • Przyznam, że ten zawał był dla mnie niespodzianką.
  • Takich niespodzianek będzie bez liku.
  • … Ale to była niemiła niespodzianka.
  • Byłaby niemiła, gdyby się źle skończyła.
  • …….. – to fakt, trzeba przyznać.
  • To raz jeszcze dziękuję za życie.
  • Masz jeszcze co robić.

Zamyśliliśmy się oboje. Ciągle się zastanawiamy co nam dalej szykują … Już przez tą jedną „miłą niespodziankę” o mało nie osiwiałam.

  • Mało mi daliście ? Mało widzę, słyszę ? 
  • Przy tym, co będziesz widział, to mało widzisz.
  • ? !  
  • Po co to wszystko ?
  • Będziesz pokazywał ludziom, będziesz bliżej Domu.
  • ……… – Piotr natychmiast się wzruszył.
  • Nie wzruszaj się, bo i Ja się wzruszam.
  • …. Ale z tym zawałem …
  • A ostrzegałem cię !

Rzeczywiście ostrzegał, by nie jadł za dużo słodyczy i pił słodkiej kawy.

  • Będzie lepiej ciąćpowiedział kiedyś.  A teraz jak się odżywiam ?
  • Jak cnotliwa panna … I wtedy widzę 7 z przodu sugestia, że widzi wiek ponad siedemdziesiąt lat.
  • Mam szansę dożyć 70 lat ?
  • Szansę masz, wszystko idzie zgodnie z planem …, untill today …
  • Dlaczego mówisz po angielsku ? – pytam od razu.
  • Piotr by tego nie powiedział.

Homiel wtrącając od czasu do czasu słówka niemieckie lub angielskie daje mi w ten sposób znak, że to faktycznie On mówi, a nie wyobraźnia samego Piotra.


Jadąc dalej przypomnieliśmy sobie o piórze, które zniknęło i po chwili pojawiło się na stole.

  • Często tak robicie ? – spytałam.
  • … Pokazał mi buty …, i krzesło.

Córka, podczas naszej obecności w Warszawie pomieszkiwała w naszym mieszkaniu w Szczecinie. Wchodząc do mieszkania miała pewien wkurzający mnie zwyczaj. Po środku salonu zrzucała buty z nóg machając nimi na oślep w prawo i w lewo, więc buty lądowały kilka metrów dalej bez ładu i składu w różnych częściach pokoju. Jakiś czas temu zrobiła to znowu. Ale tym razem zdarzyło się coś przedziwnego.

  • Zrzuciłam buty jak zwykle, odwróciłam się na chwilę, a po chwili zobaczyłam moje buty ułożone po środku pokoju jakby były na wystawie, jeden oparty o drugiego.

Tak ją to wystraszyło, że uciekła z mieszkania. Była przerażona i myślała, że to gacek. A dzisiaj się dowiaduję, że to mój Grubasek pilnował porządku. 

Drugi przykład, jaki podał i to mnie zdziwiło, to krzesło.

Piotr przyjechał do Warszawy późnym wieczorem. Na dzień dobry, jeszcze w drzwiach usłyszał; 
- Znowu przyjechał ten gnój, idziemy 
Nie był to zwyczajny głos, lecz warkot. 
- Cześć dupki – odpowiedział Piotr w swoim „pięknym” stylu. 
Piotr położył na stole w kuchni czapkę, a na niej rękawiczki. Wszedł do pokoju obok, kiedy się odwrócił zobaczył swoją czapkę leżącą centralnie na podłodze w pokoju. Na czapce leżały rękawiczki. Czyli w ciągu kilku sekund czapka z rękawiczkami „powędrowała” sama kilka metrów. Piotr zaczął się śmiać. Rozebrał się z płaszcza, wrócił do kuchni i chciał usiąść na krześle. Już siadał, kiedy nie mógł ręką wymacać krzesła, odwrócił się i zobaczył, że krzesło, które podsunął sobie przed chwilą pod tyłek stoi też w pokoju.
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/13/czas-ustawowy/
  • To Wy ? – byliśmy naprawdę zaskoczeni.
  • Chcieliśmy cię przestraszyć, byś się nie rozgaszczał.
  • Diabeł nie atakuje rzeczy, lecz bezpośrednio ciebie.

Tak bardzo Homielom zależało na opuszczeniu tego mieszkania, że posunęli się do nadzwyczajnego działania. 




Jezioro siarki i smoły będą się mieszać, zniszczy nieprawość.

22. 10. 16 r. Warszawa.

Przy córce do tej pory Homiel mówił niewiele. Gdy na chwilę oddaliła się do jakiegoś sklepu, powiedział … 

  • Wróg u bram.
  • Czy zawał to preludium zmian ? Ciągle mówisz o tym od dłuższego czasu …
  • A jak myślisz ?
  • No to zaczynacie z grubej rury …, można powiedzieć – mówię. 
  • Ty jeszcze nie wiesz co znaczy gruba rura.

Wow …  Jeśli Piotr to ledwo przeżył, to co nam zafundują dalej ?


Poszliśmy w trójkę do restauracji. Czekając na zamówienie Homiel tym razem bardzo się rozgadał. Córka wiedziała, że istnieje, ale nigdy nie była świadkiem naszych rozmów i dzisiaj w końcu zobaczyła na własne oczy, jak to się dzieje. Do tej pory tylko słyszała nasze relacje, a dzisiaj przeżyła to osobiście.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy cicho. W pewnym momencie Homiel wyjawił nam córki małą tajemnicę, o której nie mieliśmy pojęcia. Gwałtownie zrobiła się bardzo czerwona i dosłownie się spociła. Dlaczego Homiel to zrobił ? Chciał udowodnić, że istnieje, bo mała do końca w Niego nie wierzyła.



23. 10. 16 r. Warszawa.

Piotr ciągle słaby i dużo odpoczywa.

  • Leżałem na łóżku i czułem, że ktoś patrzy na mnie z góry. Usłyszałem …
  • Mały, zapali się jeszcze dla ciebie słońce.
  • Zobaczyłem jak Ojciec bierze mnie na ręce jak dziecko, jak matka trzymająca dziecko w objęciach i zabiera do góry … Ale to dziwne, bo zabrał mnie w połowie, jakby połowa mojego ducha pozostała na ziemi, a połowa poleciała do góry. Ojciec rozmawiał z tą częścią, która unosiła się do góry, ale ja tutaj na ziemi to słyszałem.

Piotr próbował mi wytłumaczyć, co właśnie przeżywał. Trudno było mi sobie to wyobrazić, ale słuchałam z uwagą … 

  • Ten duch był złoto – żółty. Ojciec powiedział do drugiej połowy, która została na ziemi …
  • Musisz pozostać pośród ludzi. 
  • …… – niesamowite.
  • To, co było kiedyś normalne, teraz cię zadziwia. 

Może faktycznie kiedyś dla Piotra było normalne oddzielenie ducha od ciała, ale dzisiaj jest to mu całkowicie obce. Wszystko poznaje od nowa.


Rozmawialiśmy o otwieranych wrotach, które słyszałam i które ciągle słyszę w swojej głowie. To znaczy ciągle pamiętam ten dźwięk.

  • Co właściwie oznacza apokalipsa, z czym to się wiąże ? Planeta zniknie,  czy co … ? – pyta Piotr.
  • Zagłada.
  • ???
  • Jezioro siarki i smoły będą się mieszać, zniszczy nieprawość.
  • Bóg oczyści.
  • ???
  • Czy wierzysz w Boga ?
  • Wierzę.
  • Czy kochasz Boga ?
  • Kocham.
  • Czy chcesz pieniędzy ?
  • Nie chcę.
  • Czy chcesz dawać ludziom uczciwie to, co się im należy ?
  • Tak.
  • Żyj nam wiecznie… Tyś jest ten, którego wyniosłem do Góry.
  • To niemożliwe.
  • Przyjmij co ci daję.
  • To pycha.
  • Pycha to być samozwańcem.
  • Pełno jest fałszywych proroków.
  • Tyś do nich nie należysz.
  • Rozmawiasz z Tym, który chce, żebyś Go słyszał.
  • Czy nadchodzą ostateczne czasy ?
  • Już się dzieje, ale apogeum przyjdzie …, już wkrótce.
  • Ludzie i tak nie uwierzą …



Dopisane 09. 07. 2017 r. 

  • Jezioro siarki i smoły będą się mieszać, zniszczy nieprawość. Bóg oczyści.

Apokalipsa – Objawienie;

(20) I pochwycono Bestię, a z nią Fałszywego Proroka, co czynił wobec niej znaki, którymi zwiódł tych, co wzięli znamię Bestii i oddawali pokłon jej obrazowi. Oboje żywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora, gorejącego siarką.
(10) A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków.
(8) A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga.


  • Już się dzieje, ale apogeum przyjdzie… już wkrótce.

Nie jesteśmy jedynymi osobami, które są świadkami słów wieszczących nadejście „rychłego końca”. Alicja Lenczewska słyszała to wielokrotnie.

A. Lenczewska; Słowo pouczenia.
A. Lenczewska; Słowo pouczenia.

Ja jestem Drzewem Życia.

20. 10. 16 r. Warszawa.

Otrzymaliśmy wiadomość, że umarł nasz znajomy, którego nie widzieliśmy z dwadzieścia lat. Mniej więcej miesiąc temu dowiedzieliśmy się, że dostał udaru, a ostatecznie zmarł w hospicjum na zawał. Pamiętam go jako człowieka bardzo inteligentnego, ale totalnego pijaka. Nie mogę zrozumieć jak taki człowiek mógł doprowadzić się do takiego stanu. Nie tylko pił, ale i palił na potęgę, zaliczał każdą stację benzynową w mieście kupując kilka hot-dogów dziennie. Z każdą kobietą, która była w jego życiu, szybko się rozstawał.

  • Co z nim dalej ? – spytałam, ponieważ byłam ciekawa co się dzieje z kimś takim po śmierci.
  • Od początku był w rozsypce.

To prawda. Kompletnie na niczym mu nie zależało, dodatkowo ateista … Porażka …

  • I co z nim ?
  • Stało się to, co najlepsze mogło się stać.
  • Pan Bóg wysłuchał twojej modlitwy.

Odpowiedź mnie całkowicie zaskoczyła, ale nie Piotra. Przyznał się, że gdy dowiedział się o udarze, poprosił Ojca, by zabrał od niego diabły, które przy nim zobaczył.

  • Ale ja modliłem się, by gacki od niego odeszły…, a nie żeby umarł …  – Piotr nieco zdziwiony. 
  • Dlatego udało się, przestali go męczyć.

Zadziwiające … Śmierć może być dla niektórych prawdziwym wybawieniem i jedynym wyjściem. Homiel w tej chwili pokazał zupełnie inne spojrzenie na śmierć …

  • A widzisz !… Ja żyję !
  • To koło za dużo kół by zatrzymało.

Święta racja. Od niego zależy wiele istnień … Pracownicy i ich rodziny … Dostawcy i ich rodziny … Podwykonawcy i ich rodziny … Cała machina zbudowana jak wnętrze dobrze działającego zegara. Zdajemy sobie sprawę z ciążącej na nas odpowiedzialności, dlatego Piotr od lat nie był na urlopie i dostał w końcu zawału. To musiało się tak skończyć.

  • Ola prowadziłaby firmę.
  • To koło nie jest uformowane jeszcze.

Kolejna święta racja, w żaden sposób nie jestem do tego przygotowana i raczej nie będę.


Stało się to, co najlepsze mogło się stać. Pan Bóg wysłuchał twojej modlitwy... – przypomniałam sobie pewną sprawę. Moja znajoma stawiająca kiedyś karty opowiadała o swojej znajomej. Kobieta popadła w straszne długi przez syna i męża. Jej syn był narkomanem, mąż ją tłukł, do tego rozchorowała się ciężko … No jednym słowem gehenna. Przyszła do niej, bo chciała usłyszeć coś pokrzepiającego.

  • Zobaczyłam w kartach, że nadchodzą dla niej świetne czasy, że wszystkie kłopoty miną jak ręką odjął, że będzie szczęśliwa. Sama byłam zaskoczona tą zmianą. Myślałam, że coś wygra, bo taka zmiana ? Po 2 tygodniach dowiaduję się, że zmarła nagle. Nie rozumiem, bo nie widziałam jej śmierci, ale to, że będzie szczęśliwa. 

Uśmiechnęłam się. Bóg się nad nią ulitował, wysłuchał jej prośby i skończył jej gehennę, a teraz jest szczęśliwa. Bywa i tak … 


Rozmawiamy o odwołanej sprawie z NIP.

  • Homiel, to Twoja sprawa ?
  • Nie miałbyś siły, a musisz stawić czoło z gotową przyłbicą.
  • … ?
  • … Kluczyku, nie martw się, otworzysz i te drzwi.

Pomysłowość Homiela w kreacji obrazów i tłumaczeniu zadziwia mnie. Niedawno tłumaczył nam, dlaczego tak wszystko  wolno się dzieje. Pokazał kluczyk, który jest wkładany do zamka, a jest wkładany powoli. Dopiero, gdy wejdzie gładko we wszystkie tryby wewnątrz zamka, kluczyk wchodzi do końca i otwierają się drzwi. Na tym polega koronka, wszystko musi zatrybić i zgrać się w jednym czasie.

Według wcześniejszych słów Homiela wszystko miało się skończyć w październiku, ale faktycznie nie powiedział którego roku. W tym roku to się nie skończy, więc kiedy ?

  • Jesteś pewna, że się nie skończyła ?

I w tym momencie przypomniała mi się przysłana od rzeczoznawczy w październiku opinia, która dla nas jest absolutnie pozytywna i miażdżąca dla NIP. Od tej opinii sędzina uzależniała swój wyrok. Według mnie następna rozprawa będzie jedynie formalnością.


Po zawale Piotr jest ciągle bardzo osłabiony, wieczorami wygląda jak cień samego siebie.

  • Ale się słabo czuję …
  • Jak zbity kurczak, bo do koguta ci daleko – … jak widać Homielowi humor ciągle dopisuje. 

Dzisiaj Piotr został wybudzony z anielskim nakazem, że ma iść do kościoła.

  • Gdy brałem hostię, usłyszałem Ojca.
  • Pozwolę ci jeszcze smakować tę radość.


21. 10. 16 r. Warszawa.

Córka przyjechała na weekend, więc obowiązkowo w trójkę pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Myślałam, że nic się nie wydarzy, ale Piotr zaczął mówić, a ja notować.

  • Patrząc na Chrystusa usłyszałem …
  • Drzewo życia.
  • Ten głos był z boku. Tak jakby ktoś mówił, że On, Jezus jest drzewem życia. Potem usłyszałem …
  • Ja jestem Drzewem Życia.
  • Kto wierzy we Mnie, ma życie wieczne.



Dopisane 07. 07. 2017 r.

  • Ja jestem Drzewem Życia. Kto wierzy we Mnie, ma życie wieczne.

W środku ogrodu natomiast rosło drzewo życia oraz drzewo poznania dobra i zła (Rdz 2,9). Symbol drzewa życia znany jest nie tylko tradycji biblijnej. Według pisemnych wschodnich przekazów starożytnych ludów w centrum ziemi rosło drzewo życia, rodzące owoce nieśmiertelności, którymi żywili się bogowie.

Tekst biblijny jednak przedstawia odmienną myśl i podpowiada, że drzewo życia oraz drzewo poznania dobra i zła były również w zasięgu ręki człowieka, nie tylko Boga, choć dla człowieka objęte zakazem spożywania jego owoców. Wyciągnięcie ręki po „zakazany owoc” oznacza, że człowiek od zarania swojego istnienia świadomy był swojej skończoności, śmiertelności. Mógłby jednak tę własną egzystencjalną granicę pokonać dzięki pokarmowi danemu mu przez Boga. Symbol drzewa poznania dobra i zła nie ma odpowiednika w mitologiach starożytnych. Oba drzewa pojawiają się w Ogrodzie Eden zanim znalazł się tam człowiek. Oznacza to, że zarówno nieśmiertelność, jak i określenie tego, co jest dobre, a co złe, zastrzegł Bóg dla siebie.

Obraz drzewa życia pojawia się dwukrotnie na końcu Biblii, w Apokalipsie: Zwycięzcy pozwolę jeść z drzewa życia, które znajduje się w raju Boga (Ap 2,7). Na środku placu miasta, pomiędzy brzegami rzeki rośnie drzewo życia rodzące owoce dwanaście razy. Wydaje ono owoc co miesiąc, a jego liście służą narodom jako lekarstwo (Ap 22,2).

Drzewo życia – symbol życia, którym jest Bóg! Drzewo poznania dobra i zła – symbol wszechwiedzy Boga, który jako jedyny wie, co naprawdę jest dobre, a co złe dla człowieka.

Jeśli Jezus mówi o sobie: Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, to znaczy, że On jest nowym drzewem życia. On daje życie (wieczne), bo jest jego źródłem – zasadzony pośród ludzkości przez Ojca, który jest tym, który stale uprawia, kultywuje ludzkość.” http://kielce-dabrowa.pl/teksty/drzewo-zycia-5-niedziela-wielkanocna/

Drzewo życia – fresk Taddeo Gaddiego z kościoła Santa Croce we Florencji (1360) fragment
Drzewo życia – fresk Taddeo Gaddiego z kościoła Santa Croce we Florencji (1360) fragment

Mówiąc otwarcie, by zrozumieć Jezusa mówiącego „Ja jestem drzewem życia” musiałam posiłkować się internetem. I dzięki powyższemu tekstowi bardziej zrozumiałe są dla mnie również i te słowa, przekazane A. Lenczewskiej.

Jeśli prawda jest prawdą, a prawdę tu opisuję, to nie może być kłamstwem. Zdaje sobie sprawę, że wielu to czytających ciągle ma wątpliwości, ale jeśli czytając słowa prosto z Nieba czują spokój, radość, zadumę, to ten owoc jest prawdziwy.

Zaprowadzę cię do twojego źródła, do początku.

18. 10. 16 r. Warszawa.

Siedzieliśmy znowu na szpitalnym korytarzu, tym razem czekając na wypis. Piotr zmusił lekarkę do szybszego zwolnienia ze względu na rozprawę sądową. Lekarka nie była zbyt zadowolona tłumacząc, że Piotr musi jak właśnie teraz unikać stresu. Łatwo powiedzieć … Siedzieliśmy więc i czekaliśmy cierpliwie.

  • Odbyła się narodowa pokuta na Jasnej Górze. Był spory tłum – opowiadam Piotrowi.
  • Taka pokuta coś daje ?pyta Piotr.
  • Wszystko daje, ale psy zostały spuszczone.

Po usłyszeniu otwieranych drzwi kilka dni temu wiedziałam, że coś się zaczyna dziać albo zacznie i wcale Homiela odpowiedź mnie nie zdziwiła. Byłabym zdziwiona raczej, gdyby było inaczej. Miałam wrażenie, że te wrota są otwierane bardzo rzadko, ale jak już otwarte, to na rozcież.

  • Dziwne … Zobaczyłem wielkiego jakby ducha przyklejonego do białej ziemi … Nie wiem co to było, jakaś istota ? Podnosił powoli głowę w powolnym tempie jak mumia. Widziałem tylko głowę. Jak podniósł, miał martwe oczy. Jakby był zbudowany z mgły, ale materialny … Dziwne … – Piotr opowiadał co zobaczył. 

  • … Anioł śmierci … ? – pomyślałam. 

Naszą rozmowę przerwał telefon. Zadzwonił prawnik.

  • Panie Piotrze, nie wiem jak to powiedzieć, ale rozprawa się nie odbędzie. Dostałem maila z sądu, że sędzina się rozchorowała i sprawa została zdjęta z wokandy.
  • Aha … – tylko tyle Piotr powiedział, bo z wrażenia „zgłupiał”. Tego się nie spodziewał.

Spojrzeliśmy się na siebie i oboje kręcimy z niedowierzania głową.

  • Jakie to szczęście ! Nie mam siły siedzieć na sali i być wypytywany.
  • Człowiecze ! Wszystko jest ustawione pod ciebie.
  • Uczysz się, a ty cały świat.

Wypis otrzymaliśmy około 13.00 i zaraz po wyjściu ze szpitala, pierwsze kroki skierował Piotr do firmy oczywiście. Wszyscy czekali na niego z niecierpliwością, a niektórzy szczególnie, ponieważ Piotr miał do podpisania kilka zaległych dokumentów. Leżały na jego biurku, a obok dokumentów jak zwykle jego ulubione i jedyne pióro, które kiedyś dostał w prezencie. Piotr usiadł, przeczytał jeden dokument, potem drugi. Wziął do ręki pióro, nakrętkę położył tuż obok, podpisał, co miał podpisać i chciał zamknąć pióro, ale nakrętka zniknęła ze stołu !!! Dosłownie, bo zawieruszyć się nie mogła. Biurko Piotra jest prawie ascetyczne.

Wszędzie jej szukaliśmy, na biurku, obok, na kolanach pod biurkiem. Bałam się, że Piotr się zdenerwuje i będziemy musieli wracać do szpitala. Kiedy staliśmy tak bezradnie zastanawiając się co się z nakrętką stało …, ona spadła na blat biurka z wysokości około 10 cm. Dosłownie wypadła z powietrza, jakby jakaś niewidzialna ręka wpuściła ją zza „przesłony” do naszego świata.

  • Widziałaś to ?!… Cholera co to ? – Piotr zdezorientowany – Może to gacek ?
  • Chwila … – zaczęłam myśleć, bo Piotr już wszędzie gacka widzi.
  • Tym piórem podpisujesz wszystkie umowy … Ktoś cię powitał w ten sposób, jakby chciał powiedzieć welcome home… Pióro to znaczy, że wszystko wraca do normy – zaśmiałam się, bo to był świetny pomysł na przywitanie.
  • Jak Wy to robicie ?!!! – Piotr nie mógł się nadziwić.
  • Nie zdradzam Mojej techniki.
  • Cieszą się, że wróciłeś – miałam na myśli wszystkich Homieli w Niebie.
  • Myślisz ?
  • Musisz żyć.
  • A gdyby się nie udało ?
  • …. Pokazał mi domek z kart jak ktoś zdmuchnął …
  • Czyli wszystko by runęło, trzeba byłoby zaczynać od początku – wiedziałam to na pewno.
  • Dlaczego to zrobiliście ?
  • Żebyś wiedział, że jesteśmy.
  • Czym sobie zasłużyłem ?
  • Dbamy o reprezentację kraju – zażartował Homiel odnosząc się do meczu, który ma się dzisiaj rozegrać, a o którym pół godziny wcześniej rozmawialiśmy.
  • A w jakiej dyscyplinie ta reprezentacja ?
  • Dyscyplinie obrony.


19. 10. 16 r. Warszawa.

Pracownicy firmy byli wczoraj tak przerażeni stanem zdrowia Piotra (był bardzo blady i gwałtownie wychudł), że nakazali mu pozostać w domu. Miał z tego powodu dużo czasu na przemyślenia.

  • Panie Boży dziękuję za życie.
  • Nie ma sprawy, Mały.
  • Ty wiesz teraz.
  • Ja wiedziałem wcześniej, ale wszystko w swoim czasie.

Wieczorem.

  • Podziękowałem Ojcu, że żyję.
  • Jeszcze niejedną radość otrzymasz.

Przypomniałam sobie słowa; zabiorę wam tę codzienność… i zdałam sobie sprawę, że właśnie się sprawdziły, bo teraz będziemy musieli całkowicie przemeblować nasze życie. Lekarz zasugerował, że nasze codzienne, słodkie kawy mocno przyczyniły się do miażdżycy.

  • Te kawki będą mi też szkodzić ? – spytałam.
  • To on jest pomazańcem.
  • … ??? …

Piotr słuchał Modlitwy Jezusowej na YT. W pewnej chwili przestał, bo się wzruszył.

  • Powiedział do mnie …
  • Zaprowadzę cię do twojego źródła, do początku.



Dopisane 04. 07. 2017 r.

  • Nie zdradzam Mojej techniki – nazwaliśmy to wydarzenie „efektem pióra”. Ponieważ zdarzyło nam się to jeszcze kilkukrotnie, używając tego określenia naznaczyliśmy sytuację, kiedy coś było, a zniknęło lub odwrotnie… czegoś nie było, a jest.

  • Wszystko daje, ale psy zostały spuszczone – machina ruszyła, można by rzec.  

  • Nie ma sprawy Mały – często zadziwia mnie bezpośredniość Ojca i wprost uwielbiam takie rozmowy. 
A. Lenczewska; Świadectwo
A. Lenczewska; Świadectwo

  • To on jest pomazańcem – jest kilka znaczeń „pomazańca”, ale ten fragment jest wobec Piotra najbardziej właściwy; W Nowym Testamencie słowo „namaszczenie” to chrio, które oznacza „smarować czy nacierać olejem”, a odnosi się do „poświęcenia na urząd czy służbę”; aleipho, które oznacza „namaścić.” W czasach biblijnych, ludzie byli namaszczeni olejem, aby wskazać na Boże błogosławieństwo lub powołanie tej osoby.

https://www.gotquestions.org/Polski/namaszczony.html

Jednym słowem; powołany / naznaczony do służby.



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Wrota piekieł.

13. 10. 16 r. Warszawa.

Piotr ciągle w szpitalu, więc w domu jestem sama. Obudziło mnie dzisiaj nad ranem coś … absolutnie mrożącego krew w żyłach. Nie wiem jakich słów użyć, by dokładnie to odzwierciedlić. Najpierw zobaczyłam ogromne, ciemne drzwi, a właściwie wrota, które się z trudem otwierały gdzieś głęboko pod ziemią. Wydawały przy tym straszliwy, bardzo głośny dźwięk. To był dźwięk metalowych, grubych, dawno nie otwieranych wrót. Otwierały się wolno, jakby z wysiłkiem. Zgrzyt metalu przypominał mi dźwięk ocierającego się metalu o metal podczas zwalniania pociągu. Słysząc ten dźwięk pomyślałam, że to musiał być bardzo stary metal, nieużywany przez długi czas, bowiem zobaczyłam wyraźne ślady rdzy pozostawione na ziemi.

Być może ten zgrzyt metalu nawet by mnie nie obudził, bo byłam bardzo zmęczona ostatnimi wydarzeniami, ale wraz z otwieranymi drzwiami trzęsła się dosłownie cała ziemia pod moim łóżkiem. To było niewiarygodne. Po prostu zatrzęsła się ziemia i to ostatecznie poderwało mnie na równe nogi. Po raz pierwszy zrozumiałam co znaczy trzęsienie ziemi. Tak jak nagle się zatrzęsło, tak nagle ucichło. Panował całkowity spokój. Prawdopodobnie nikt tego nie słyszał, ani nie poczuł, to było tylko dla mnie. Już mi się podobna rzecz zdarzyła wcześniej, więc wiedziałam, że to ważne. Byłam pewna, że to trzęsienie zostało wywołane przez otwierające się wrota.

Gdy przyszłam do szpitala, od razu opowiedziałam o tym Piotrowi. Tak się zdenerwował, że natychmiast skoczyło mu ciśnienie  i zrobił się blady.

  • To było przy otwieraniu, czy zamykaniu drzwi ?
  • Otwierały się … Tak mi się wydaje. Spytaj się Homiela, co to było.
  • Zobaczyłem teraz wielkie drzwi, które się otwierają … Czyje to drzwi ?
  • Jaki dźwięk, taka nacja.
  • Wrota piekieł słyszę.
  • ??? !!! Dlaczego to usłyszałam ?
  • Coś może się stać ? – Piotr był wyraźnie zmartwiony.
  • Nie stać, tylko dziać.
  • Wykorzystali twoją nieobecność.
  • Ale dlaczego ja to słyszałam ? – dopytuję. 
  • Przekażesz w sposób wiarygodny.

Zaczęłam szybko analizować. Z powodu nieszczęsnego zawału Piotr oczywiście się nie modli, po prostu nie ma na to siły. A kiedy się nie modli, gacki sobie folgują. Wyłażą na wierzch.

  • Pokazali co znaczy siła modlitwy. Kiedy się modlisz, wrota są zamknięte. Kiedy cię nie ma, to sam widzisz.
  • Co to się będzie działo ? – Piotr się zamyślił.
  • … Jeśli cokolwiek będzie się działo, twoje serce to wytrzyma ? – pytam niepewnie.
  • Musi.
  • To odpowiedź godna wojownika.
  • Drzwi już nie zamkniesz, a możesz ich nie wypuścić.
  • Zostały otwarte zgodnie z księgą.
  • ???
  • A teraz stój tam na straży.
  • Z jaką księgą ? – …  szukam w głowie.
  • Czy Oni nie przesadzają ? Co my możemy zrobić ? – zapytałam, bo chyba przeceniają nasze możliwości. Poczułam się bardzo zmęczona, z jednej strony zawał, z drugiej taka odpowiedzialność.
  • … Zobaczyłem siebie, byłem w połowie fioletowy. Trzymałem nad sobą wielką gwiazdę …
  • ???!!!
  • Co to będzie się działo ? – znowu Piotr pyta.
  • Nic się nie będzie działo …, jak się sprawisz dobrze. 
  • Wracaj synu, bo jesteś potrzebny.
  • Porządek trzeba uczynić.
  • … Zdajesz sobie sprawę z Kim teraz rozmawiasz ? – pytam po cichu Piotra, bo dopiero teraz to odkryłam …
  • Kto mówi „synu” ?
  • …… – Piotr kiwa głową z niemocy tego, co się  wokół niego dzieje.
  • … Chcę wyjść szybciej ze szpitala.
  • Tylko spróbuj ! Ja cię położyłem, Ja cię zabiorę.
  • …… – ciarki mnie przeszły. Z Ojcem nie ma żartów.
  • Słyszysz ? Masz się kurować, żebyś był w pełni sił. Masz tu mnóstwo czasu, to się módl nawet w łóżku.
  • ……. – widzę, że się zamyślił głęboko.
  • Wiesz co usłyszałem ? Gacka z dołu.
  • Drzwi otwierasz ?!
  • Zgadzasz się na otwarcie drzwi ! 
  • To po co go stawiasz ?! 
  • …… – zamurowało mnie.

Rozmowa między diabłem a Bogiem ? Czuję, że właśnie jesteśmy świadkami wielkiej tajemnicy, którą człowiekowi trudno pojąć.

  • Rozumiesz co się dzieje ? Bóg Ojciec zezwala na otwarcie drzwi … Naprawdę coś zacznie się dziać – mówię do Piotra.
  • To ostatnie wybicie dzwonu przed tym, co nieuchronne i przed tym, o co się modlisz.
  • Dziwne rzeczy będą się dziać, kiedy wszyscy będą spali.

. A modlę się o przywrócenie ustalonego porządku.

  • Ile czasu trwa wybicie dzwonu ? – spytałam mając na myśli, czy przerwa między biciem dzwonu u Nich, to u nas dzień, rok, czy 10 lat. Mając te wiedzę mniej więcej wiedziałabym, kiedy to „coś” zacznie się.
  • Niestrudzenie walczysz o swoje. To chwila – zawstydziłam się w moment, bo faktycznie wykorzystuję każdą okazję, by się dowiedzieć czegoś więcej.
  • Już niedługo nie będziesz mówił do mnie Homiel – zwrócił się do Piotra.
  • A jak ?
  • Znasz Mnie od zawsze.
  • A Ola ?
  • Zrobiła swoje.

To była tak niesamowita i wyczerpująca rozmowa, że Piotr padł na łóżko prawie nieprzytomny.




Dopisane 29. 06. 2017 r.

  • Drzwi już nie zamkniesz, a możesz ich nie wypuścić – nie wypuścić Złego.

  • Zostały otwarte zgodnie z księgą – pół dnia spędziłam przed komputerem szukając o jaką księgę chodzi. Poddałam się po kilku godzinach i spytałam wprost o to Homiela obawiając się, że nakaże mi szukać dalej, ale na szczęście podpowiedział…

Psalmy

I teraz było znacznie łatwiej.

Psalm 24 już od początku w Kościele interpretowany był chrystologicznie, tzn. jako hymn na cześć Chrystusa Króla. Znana jest dobrze apokryficzna interpretacja, która dialog zawarty w psalmie wkłada w usta otchłani i szatana i aniołów. Chrystus, umarłszy na krzyżu, zstępuje do otchłani jako zwycięski Król chwały i roztrzaskuje bramy piekieł, uwalniając sprawiedliwych Starego Testamentu. Chrystologicznie interpretują psalm również Ojcowie Kościoła. Według Świętego Grzegorza z Nyssy natchniony psalmista w tekście tym opisuje wniebowstąpienie Chrystusa dzień ostatecznego tryumfu i królewskiej Intronizacji Jezusa Króla. Grzegorz pisze: Dalszy ciąg tego psalmu (chodzi o nasz podniosły dialog z Psalmu 24) jest może nawet bardziej wzniosły niż sama nauka Ewangelii. Ona bowiem opowiedziała życie Pana na ziemi i Jego powrót do nieba, a ten wzniosły Prorok, wyszedłszy poza samego siebie (…) miesza się między moce nadświatowe i przytacza nam ich słowa śpiewane wtedy, gdy odprowadzając wracającego Pana rozkazują aniołom przebywającym na ziemi (…) podnieść bramy, mówiąc: „Podnieście, książęta, bramy wasze, i podnieście się wy, odwieczne podwoje, a wejdzie Król chwały”. Według czcigodnego Bedy psalmista wyznaje Chrystusa jako Króla chwały. To określenie pada aż pięciokrotnie. Autor natchniony pragnie przez to obudzić specjalną cześć dla Jezusa Króla, który włada całym stworzonym światem.

Teksty te, nawiązując do psalmu i do opisywanego w nim wydarzenia, wykorzystuje także w swej modlitwie Liturgia Godzin. Oto cztery antyfony z Wezwania i z Godziny czytań na wszystkie niedziele Adwentu a więc czasu oczekiwania na przyjście Chrystusa: * Uwielbiajmy Pana i Króla, który do nas przyjdzie. * Oto Król najwyższy przybędzie z wielką mocą, aby zbawić wszystkie narody, alleluja. * Ciesz się i wesel, córo Jeuzalem: Oto twój Król przychodzi do ciebie. Nie lękaj się, Syjonie, bo wkrótce nadejdzie twoje zbawienie. * Oczyśćmy nasze serca na przyjście najwyższego Króla; stawajmy się godni wyjść Mu na spotkanie, bo nie będzie zwlekał i wkrótce nadejdzie. http://www.katolik.pl/jezus—krol-chwaly-,741,416,cz.html


Dziwne rzeczy będą się dziać, kiedy wszyscy będą spali – trudno mi analizować słowa samego Ojca, ale myślę, że powinnam się przy tych akurat słowach zatrzymać na chwilę. Kiedy wszyscy będą spać… może znaczyć dosłowność takiej chwili, ale nauczona doświadczeniem może być to też metafora. Jest kilka ciekawych zdań w Biblii, które nawiązują do słowa sen.

Uczyć głupiego – to kleić skorupy lub budzić śpiącego z głębokiego snu. Mądrość Syracha.

A to, co wychodzi na jaw, ulega przemianie pod wpływem Bożego światła. Dlatego mówi się: „Obudź się, śpiący, i powstań z martwych, a zabłyśnie ci Chrystus”.

Mówiąc Kiedy wszyscy będą spać Ojciec może także powiedzieć…

„Kiedy już nikt w swojej głupocie nie będzie pamiętać o Chrystusie, dziwne rzeczy zaczną się dziać.” By jednak nie pomylić się zbyt mocno poprosiłam o wsparcie Homiela.

  • Co się dzieje kiedy człowiek śpi? Chodzi o tą świadomość, o te wybory.

  • To ostatnie wybicie dzwonu przed tym, co nieuchronne i przed tym, o co się modlisz.

Doświadczenie związane z otwieranymi wrotami stawiam na równi z dwoma innymi spektakularnymi moimi przeżyciami; otwarciem w ścianie okna do Ich wymiaru, który opisywałam kilkukrotnie oraz http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/ odpowiedź na moje pytanie w postaci trzęsącego się domu. W jakimś sensie to dzisiejsze opisane wydarzenie stawia całą naszą historię na nowy tor. Będziemy w rozmowach wracać do tego wielokrotnie, ponieważ jak się okaże, jest związane z poniższą informacją.

Dwumiesięcznik „Któż jak Bóg”; artykuł dotyczący „Tajemnic Fatimy”.

Wiążemy z tobą wielkie plany.

10. 10. 16 r. Warszawa.

Wstałam rano i widzę u Piotra zapalone światło. Wchodzę do pokoju, a on siedzi na łóżku.

  • Całą noc tak siedzę, bardzo boli mnie wszystko w płucach, w przełyku.

Byłam przerażona i wkurzona, naprawdę wkurzona i nie zamierzałam dalej słuchać już Piotra. Chwytam za telefon, by zadzwonić na pogotowie.

  • Daj spokój, zaraz przejdzie, muszę iść do firmy.
  • To zbyt poważne, trzeba zadzwonić.
  • Wiem lepiej.

Wstał, spakował się, ubrał i wyszedł. Zaraz po jego wyjściu zaczęłam szukać w przychodni na Ordynackiej odpowiedniego lekarza. 10 lat temu badano mu serce i stwierdzono, że jest ono zdrowe, ale uszkodzony jest jeden krąg na wysokości mostka, który uciska i to on powoduje wrażenie zawału. Pamiętając o tej diagnozie zadzwoniłam na Ordynacką, aby umówić się na zrobienie zdjęcia RTG. Okazało się, że trzeba mieć skierowanie. W takim razie przejrzałam stronę internetową przychodni i natrafiłam na profesora neurochirurga Tadeusza Styczyńskiego, specjalistę od kręgosłupa. Pomyślałam, że jeśli profesor, to musi znać się na rzeczy.

Zadzwoniłam do Piotra oznajmiając, że ma wizytę równo o 15.00 i odłożyłam słuchawkę, by nie słuchać kolejnej jego wymówki. 15.00 ? Pomyślałam, że to dobry znak. Do przychodni przyszłam znacznie wcześniej i czekałam siedząc naprzeciwko wejścia. Kiedy pojawił się Piotr od razu zauważyłam, że ledwo wchodził po schodach. Jeden stopień i stoi. Drugi stopień i stoi. Przeraziłam się znowu.

Do gabinetu Piotr wszedł sam. Wyszedł po 10 minutach. Zauważyłam, że profesor zamykając za nim drzwi czujnie mu się przygląda.

  • No i?
  • Eeee tam. Powiedziałem, że mnie krąg boli, a on spojrzał mi w oczy, pomacał palce, kręgi i stwierdził, że to nie mostek. Straciłem 220 zł.

Pokazuje mi receptę, a tam napisane… Pilne!!!... podkreślone grubymi kreskami… Ostra niewydolność wieńcowa!!!… Patrzę na to i nie wierzę własnym oczom. Dociera do mnie powaga całej sytuacji, choć nadal nie wiem do końca co to znaczy.

3 miesiące temu jeden ze znajomych zadzwonił do Piotra, że chce się z nim spotkać, a przy okazji przyprowadził swojego kolegę, specjalistę od kardiologii. Jak stwierdził wówczas …

  • I właściwie nie wiem dlaczego to zrobiłem.

Te słowa mnie zastanowiły. To znak, pomyślałam. Kazałam Piotrowi na wszelki wypadek zachować w komórce jego nr telefonu. Kardiolog wyjechał za granicę, ale dokładnie trzy dni temu odezwał się telefonicznie ponownie. (?!) Podczas rozmowy powiedział coś, co mnie znowu zastanowiło … 

  • Dzwonię do pana, ale właściwie nie wiem dlaczego. Coś mnie zmusiło.

Znowu znak ? Piotr nie przywiązuje do tego wagi, ale takie informacje w mojej głowie zapadają na bardzo długo. Dlatego widząc receptę od razu przypomniałam sobie o tym kardiologu. Piotr był jak w amoku, więc ja przejęłam stery i kazałam mu natychmiast do niego zadzwonić. Nie jutro, nie za godzinę, ale teraz, na korytarzu przychodni.

Na szczęście odebrał i chciał nas przyjąć w środę, ale uparłam się, że przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Pojechaliśmy do Szpitala Wolskiego, bo tam akurat miał dyżur. Piotr ledwo wdrapał się na drugie piętro. Ja usiadłam na korytarzu, a Piotr wszedł do gabinetu. Ponieważ drzwi były nieszczelne mogłam słyszeć o czym rozmawiali. A rozmawiali o pracy, życiu, Piotr opisał jak się czuje … Rozmawiali jak dobrzy znajomi. W pewnej chwili drzwi się otwierają i wychodzi kardiolog na korytarz. Mija mnie nie zwracając uwagi i zatrzymuje się metr dalej. Dzwoni.

  • Szykujcie miejsce u siebie, bo ja nie mam. Mam tu człowieka, który w każdej chwili może zejść.

Słabo mi się zrobiło, bo mówił o Piotrze !  Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tak źle. Kardiolog wraca do gabinetu bardzo spokojnie i zaczyna kontynuować rozmowę.

  • A może pan zostanie tu dzisiaj, zrobimy badania, zobaczymy co się dzieje – mówi prawie łagodnie. 
  • Nie ma takiej potrzeby – Piotr na to.

Słysząc to wpadam do gabinetu.

  • Zostajesz i już ! – kardiolog na mnie oczy, a ja się przedstawiam.
  • Słyszałam co pan mówił przez telefon.

Zrozumieliśmy się w sekundę. Kardiolog dzwoni na izbę przyjęć i uprzedza, że przyjdziemy. Schodzimy dwa piętra niżej i wychodzimy z budynku, ponieważ izba przyjęć jest w innym miejscu. Zaczyna padać deszcz, a Piotr idzie bardzo wolno. W izbie przyjęć siedzi w kolejce około 30 ludzi. Kobieta od pierwszego kontaktu mierzy mu ciśnienie, spisuje dane i każe czekać. Siedzimy z całą resztą pół godziny. Wywołują Piotra i znika mi za drzwiami. Zostaję i czekam kolejną godzinę. Otwierają się drzwi i ktoś wywołuje moje nazwisko. Wchodzę na oddział ratunkowy i widzę lezącego Piotra na szpitalnym wózku i dwóch sanitariuszy. Wychodzimy z budynku i kierujemy się na kardiologię, bo …

  • Pani mąż ma zawał – słyszę.
  • Tak, Oluś mam zawał – Piotr ledwo mówi i robi tak zaskoczoną minę, że mi się śmiać chce. Ale tym razem to z nerwów raczej.

Patrzę na niego i ciągle nie wierzę. Sanitariusze się spieszą, bo już czekają na oddziale zabiegowym. Zostaję sama z Piotra torbą, płaszczem, dokumentami, a deszcz pada. Jak w tanim, łzawym filmie, pomyślałam. Wracam do domu. Sama.



11. 10. 16 r. Warszawa.

Dzisiaj prawie nie spałam, a jednak czułam wielki spokój, bo gdzieś tam głęboko wiedziałam, że wszystko skończy się dobrze. Przypomniałam sobie słowa Jezusa z 30 lipca …

  • Jesteś atakowany większa grupą … Jesteście atakowani. Musisz być uważny.

I stało się ! Nie mogę uwierzyć !

Pojechałam do szpitala już przed siódmą rano. Znalazłam go na OIOM-ie. Wyglądał wyjątkowo dobrze, jak na ciężko chorego, choć widać było w nim wielkie zmęczenie.

  • Wiesz co się stało ? Zrobili mi koronografię i włożyli trzy stenty. Kardiolog, który mi to robił był trochę zdziwiony. Gdy mi czyścił żyły, patrzył na monitor i …
  • . Wie pan ? Pan nie powinien żyć … Nie rozumiem tego … Patrzę na monitor i widzę pana żyły, ma pan przepustowość tylko 1 %… Tyle tego robię, a widzę coś takiego po raz pierwszy. Pan nie ma prawa żyć … Krew utworzyła boczną drogę … Oderwała się płytka, ale na na szczęście utworzyła się nie wiadomo czemu boczna żyłka, które pozwoliła tej płytce płynąć dalej. Ale ma pan szczęście!!! Jakim cudem pan żyje ???!!!
  • Szczęście ??? !!!… – myślę w duchu. Homiele bardzo się postarały.
  • Wiesz co jeszcze ? Jak pokazałem receptę, zobaczyli nazwisko tego profesora i okazało się, że znowu mam ogromne szczęście, że trafiłem na najlepszego fachowca. Prawie cały oddział się u niego uczył !
  • …….. – słuchałam tego w milczeniu i już wiedziałam, że tak właśnie miało być.
  • Nie mogłeś odejść teraz, bo wiążemy z tobą wielkie plany.

Wieczorem, spisując dzisiejszy dzień zrozumiałam, że Niebo może absolutnie wszystko. Dać życie i odebrać życie. 



12. 10. 16 r.  Warszawa.

Pojechałam do szpitala i dowiaduję się tym razem od pielęgniarki, że właściwie Piotr powinien już nie żyć, że miał ogromne szczęście, że to prawie cud … Według kardiologa robiącego mu koronografię, świetnego fachowca (Marek Kowaleski) 98 % ludzi z objawami Piotra umiera. Piotr coraz silniejszy, ale ciągle leży na OIOM-ie. Homiel odezwał się tylko raz.

  • Moc wrażeń przed tobą.
  • Ale kolejnego zawału nie będziesz miał. Obiecuję.
  • To był najlepszy sposób na ujście tej energii.