Nie modlisz się, żeby Mi służyć, ale żeby pomóc.

04. 12. 17 r. Warszawa.

  • Wczoraj wieczorem podczas modlitwy jak zawsze wyrzucałem gacki po imieniu i w pewnej chwili koło ucha zaczęła mi bzyczeć mucha. Nie mam pojęcia skąd się wzięła, bo zimno i wszystkie okna zamknięte. Polatała i zniknęła… Gruba, bzycząca małpa… – Piotr się wzdrygnął.
  • O czym to świadczy? – pyta.
  • Wszyscy słyszą i słuchają.
  • Twoje zaniechanie dla jednych to radość, dla drugich płacz.
  • …….. – zamyślił się.
  • Staram się jak mogę, a nie zawsze mam siłę. Te twoje otwarte wrota plecami zasłaniam, żeby się gacki nie przedostały… – wzdycha zmęczony.
  • Modlę się Ojcze, żeby Ci służyć.
  • Nie modlisz się, żeby Mi służyć, ale żeby pomóc.
  • Przyjaciele sobie pomagają.
  • To nie jestem sługą?
  • A czy sługa zna tajemnice?
  • Nie zna…. Jestem przyjacielem i nie odpuszczę… Dla Ciebie Ojcze.
  • Diabły już nie przekują twego serca na swoją modłę.
  • …….. – zapisywałam w ciszy wszystko, ale po tych słowach moja ręka zawisła w bezruchu nad zeszytem.
  • Jak to mogło się stać?… – zamyśliłam się… Żeby anioł upadł tak nisko…? 
  • Jak mogłeś do tego dopuścić ?!… – spytałam z głębokimi pretensjami.
  • Hmm… Już wiem, zaczęło się od Lutra. Chciałeś dobrze, a wyszło jak wyszło. Luter pojechał do Watykanu, napatrzył się i chciał zrobić porządek, ale nie przemyślał tego do końca. Gacek to wykorzystał, a potem już poleciało… – to tak w skrócie… 
  • Zobaczyłem robala w zdrowym jabłku, zło zaczęło drążyć…

      A. Lenczewska; Słowo pouczenia.
  • Tylko tyle usłyszałeś od Jezusa wczoraj ? – dopytuję na wszelki wypadek.
  • Tak… Przepraszam Was, że przerwałem modlitwę…
  • Nie przepraszaj. Sam cię posłałem.

Wieczorem.

Grudzień w naszym biznesie zawsze jest ciężki. Wiele firm chce przed końcem roku zdążyć z wydaniem budżetowych pieniędzy i składają zamówienia tak duże, że Piotr nie jest w stanie tego zrealizować. Musi więc odmawiać, a tym, którym obiecał nie dostarcza na czas. Wszyscy się spieszą, wszyscy robią błędy i wszyscy są wkurzeni. Piotr jest bardzo zmęczony i narzeka na pieczenie w okolicy serca. Leży na sofie rozwalony jak żaba przed sekcją i ślepo gapi się w TV.

  • Dam ci w tym roku już odpocząć. Masz wolne.
  • Trwaj do końca roku, zobaczymy się później.
  • ?? – Piotr spojrzał na mnie pytająco…
  • Pan Bóg gdzieś wyjeżdża? – spytał tak rozbrajająco głupio, że zaczęłam się śmiać. Ale i ja po sekundzie zaczęłam się zastanawiać co to może oznaczać…
  • Mam wolne do końca roku ?
  • Tylko nie szalej – poprawiam go, bo nie sądzę, aby zostawili go bez kontroli.
  • Rób swoje.
  • Nie będziesz słuchać Ojcze ?
  • Masz Homiela.
  • Aaaa… Ty gdzie będziesz ?
  • Myślisz, że panu Bogu urlop się nie przyda ?
  • …….. – przecież nie dosłownie, ale…
  • To znaczy, że nie będziesz słyszeć Ojca? – … i straszliwie smutno mi się zrobiło.
  • No wreszcie sami sobie porozmawiamy – … szepnął żartem do ucha Piotra, a Piotr mi powtórzył.
  • Na czym ma polegać, że mam wolne? Bez Ojca nic nie ma sensu! – Piotr się naprawdę zafrasował. Usiadł na łóżku i czekał na odpowiedź.
  • Ojcu należy się wolne, nie sądzisz? Ciebie ciągle pilnować musi bardzo wszystkich męczyć. 
  • Jesteście Moja „wybuchowa para”.

Bóg Ojciec wykorzystał tytuł filmu, który wczoraj oglądaliśmy. https://www.filmweb.pl/Wybuchowa.Para Mimo, że to komedia naprawdę oboje czuliśmy się jak przed wielkim rozstaniem. Ogarnął nas smutek.

  • Rozumiesz po ludzku, a uczysz ducha. Oczekuję od ciebie więcej.
  • ……..
  • Co poczułeś, gdy to usłyszałeś? – szepczę do Piotra.
  • Jakby mi kawałek serca ubyło.
  • Przyjaciele się nie smucą. Też chciałbym pospacerować.
  • Weź nas ze sobą.
  • Tam gdzie idę, nie mogę was wziąć.
  • ……. – już te słowa gdzieś słyszałam.

21 A oto znowu rzekł do nich: «Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie». 22 Mówili więc Żydzi: «Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?» 23 A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata.

  • Nie poddawaj się..
  • Ojcze, będziemy czekać.
  • Informacje dalej Oli przekazuj.
  • Kto będzie źródłem?
  • Homiel.
  • Kiedy wrócisz?
  • Na święta.

Spisuję tę rozmowę do komputera pięć minut później i zastanawiam się, czy my jesteśmy jeszcze normalni ???



Dopisane 23. 08. 2018 r.

  • Diabły już nie przekują twego serca na swoją modłę – słowa Jezusa z książki A. Lenczewskiej pokazują sedno działania zła. A obrazowo pokazuje to także fragment z filmu „Wonder Women”. Czasami nawet w filmach wysokobudżetowych pojawia się coś wartościowego.

Szatan nie tylko podsuwa myśli, aby czynić złe, nakłania i podsuwa pomysły, by czynić rzeczy w istocie dobre, ale z taką przesadą i w taki sposób, że rodzą zło i niszczą to, co mogło być na chwałę Bożą.

Warto o tym pamiętać, ponieważ dzieje ludzkości utkane są takimi historiami.

Jesteś z Mojej woli i zmierzasz do Mnie.

02. 12. 17 r. Warszawa.

Na kawie…

Wczoraj czytałam artykuł i wypowiedź księdza na temat płci Boga.

Płeć to czasem temat budzący kontrowersje. Z kultowego filmu Juliusza Machulskiego mogliśmy dowiedzieć się, że Kopernik była kobietą. A jakiej płci jest Bóg? Czy mówiąc, że Bóg jest Ojcem, nie popełniamy teologicznego błędu? Każdy z nas zna chyba sformułowanie, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo.

Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że Bóg objawił się nam i zesłał swojego Syna w kontekście, jakim jest kultura patriarchalna. Spisane przekazy ze Starego czy Nowego Testamentu są przecież przesiąknięte tą kulturą i w ten sposób wpływają również na nasze postrzeganie Boga. Ks. Andrzej Draguła w jednym ze swoich tekstów poleca jednak, aby zadać sobie pytanie, „czy celowym zamierzeniem Boga było objawić się w kulturze patriarchalnej, co zdeterminowało nasze myślenie o Bogu jako o ojcu i mężczyźnie? (…) Gdyby Bóg zechciał objawić się w kulturze matriarchalnej, to dominowałoby w nas myślenie o Nim jako o matce i kobiecie”. Może jest to znak, że Bogu zależało bardziej na pokazaniu swojej męskiej natury. Jezus, który był mężczyzną, również utwierdził ten męski obraz Boga. Swoją drogą ciekawie byłoby wyobrazić sobie, że dzieła odkupienia dokonuje kobieta – córka Boga. http://misyjne.pl/jakiej-plci-jest-bog/

  • Ojcze, co byś odpowiedział temu księdzu ?
  • Niech się zajmie swoją fryzurą, której nie ma, a nie pytać jakiej jest płci Bóg.
  • ?! – roześmiałam się, co tu dużo mówić. Co prawda liczyłam na inną odpowiedź, ale Ojciec o tym wiedział. 

W domu sprawdziłam jak wygląda ks. Andrzej Draguła; http://gosc.pl/doc/1555499.Reagujmy-inteligentnie . Widząc jego łysinę roześmiałam się znowu. Bóg naprawdę jest wszechwiedzący


Wieczorem.

Piotr przekazuje Krystynie informacje od Edzia, ale jej reakcje są takie, że nie wiadomo, czy w to wierzy, czy nie. Jakby do niej to nie dochodziło… dziwne. Ciągle muszę się uczyć, że są tacy, do których oczywista prawda nie dochodzi.

  • Naprawdę Edziu pilnuje mamy ?
  • I to jak !
  • Z obowiązku ?
  • Z poczucia winy, gdy zobaczył pełen obraz tego co zostawił.
  • Czy każdy widzi taki obraz po swojej śmierci ? – pytam.
  • Każdy, któremu jest to dane.

Hmm… Czyżby nie każdy miał taką możliwość? Może ten, który trafia od razu na dół… 



03. 12. 17 r. Warszawa.

Piotr radosny od samego rana.

  • Ale miałem wizję !
  • Stałem na wzgórzu i ściągałem chmury, bo była susza. Gdy przyszli ludzie, zaczęli się skarżyć na zimno to dmuchnąłem i te chmury odeszły.
  • Nikomu nie dogodzisz.
  • Hmm… Zgadza się. Jednemu zimno, drugiemu za ciepło… – myślę nad słowami Ojca.
  • Kim jestem i dokąd zmierzam ? – Piotr zapytał, jakby go oświeciło nagle.
  • Jesteś z Mojej woli i zmierzasz do Mnie.
  • Hmm… Właściwie jak każdy człowiek… – pomyślałam.
  • Wczoraj się modliłem i pokazali mi co znaczy moja modlitwa. Pokazali jak kropla spada na wodę i tworzy się mała fala, tak moja modlitwa to snop światła spadający na ziemię, z której rozchodzi się fala na całą ziemię.


Siedzieliśmy na śniadaniu w Ikei i rozmawiając obserwowaliśmy ludzi. Przechodziło obok nas akurat młode, „spore” małżeństwo, które na tacy taszczyło ze sobą mnóstwo jedzenia.

  • Ale morderstwo mają na talerzu! – Piotr nie mógł się powstrzymać od komentarza widząc tam kiełbasy, jajka, sałatki, szynki… chyba wszystko co było do wzięcia.
  • Nie zabieraj im tego, czego jeszcze nie wiedzą.

Podziwiam Ojca, że w jednym zdaniu zawiera tyle treści. Nie da się przekonać ludzi, że czynią źle, jeśli czerpią z pewnych rzeczy radość. Tylko własne doświadczenie, własne przeżycie kiedyś im uświadomi gdzie popełnili i popełniają błąd. 


Po Ikei pojechaliśmy do „naszego kościoła”. „Naszej” kobiecie nie zastanawiając się długo Piotr dał tylko 10 zł.

  • Nie jesteś skory dawać jej więcej usłyszał już w aucie 10 minut później.
  • Wybacz, ale więcej w niej biznesu. Wolę dawać tym, którzy naprawdę potrzebują.
  • Zdaj się na to, co czujesz.

Stojąc pod krzyżem zrozumiałam dlaczego Jezus nie chciał od nas więcej kwiatów. Dzień, kiedy po raz pierwszy kupiliśmy kwiat, a dzień dzisiejszy to wielka różnica.


Wieczorem siedliśmy przed TV.

  • Homiel mi mówi…
  • Robisz głupie oszczędności, a TV mogłeś mieć już dawno.
  • To prawda – śmieję się.

Piotr tak długo zwlekał z kupnem nowego telewizora, że dzięki temu na ekran starego patrzyliśmy prawie przez szkło powiększające. Tak było małe, a wzrok mi siadł ogromnie.

  • To auto mogę też zmienić ? – spytał radośnie.
  • Już się tak nie rozpędzaj.
  • Chcesz powiedzieć, że będziesz lepiej Ojca wozić ?
  • No! – … i wybuchneliśmy śmiechem.
  • Wiesz co usłyszałem teraz ?
  • Uzbroję cię czego nikt nie miał na tej ziemi.
  • Do tego trzeba być mądrym.
  • Mam do ciebie pełne zaufanie. Zrobisz porządek.
  • !? Hmm… – właściwie to już się nie dziwię, ja już tylko czekam.

Byłam w łóżku, prawie już spałam. Piotr odprawiał egzorcyzmy, ale przerwał i przyszedł do mnie do pokoju… 

  • Muszę ci coś przekazać. Gdy się modliłem Jezus powiedział mi...
  • Ilekroć dajesz kwiatek, ilekroć dajesz jałmużnę, ilekroć się modlisz, pomagasz ludziom, tylekroć oddajesz Mi dziękczynienie, dziękujesz w czynie.
  • Aha… – zbaraniałam, ponieważ to piękne i nieoczekiwane.
  • Przerwałem modlitwę, żebyś zapisała, bo to ważne.
  • ……… – no więc zapisałam. 

 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe.

28. 11. 17 r. Warszawa.

Na kawie. A może po wczorajszym powinnam powiedzieć… na lekcjach?

  • W kościele rano jak zwykle przyjmowałem opłatek i chciałem powiedzieć; przyjmuję ciało Chrystusa, ale przerwał mi Ojciec.
  • Teraz Ja mówię.
  • A Ja mam do ciebie prośbę.
  • ?! – zrobiłam wielkie oczy czekając w napięciu jakąż to prośbę może mieć sam Bóg…
  • Zaufaj Mi całkowicie.
  • Tak jak ona oddała mi się na przepadłe.
  • ?! Jaka ona? – pytam.
  • Zobaczyłem obraz jakieś zakonnicy, Bóg mówił o zakonnicy, która użyła tego sformułowania.
  • Tak powiedział? – zachwyciła mnie ta prostota.
  • Nooo, wyobrażasz to sobie ?!
  • Nie dziwię się, bo wszystko strasznie przeżywasz, wszystkim się denerwujesz, martwisz, a przecież wierzysz! – i to mnie nieustająco bardzo dziwi.

Piotr mimo swojego niezaprzeczalnego daru, niewiarygodnie bliskiego obcowania z Niebem, zadziwiająco mocno nadal jest związany z ziemią. Może ktoś inny na jego miejscu chodziłby jak „na permanentnym kacu”, ale czasami myślę, że on jest wręcz za bardzo na ziemi, jak na osobę z takimi możliwościami.

  • Łatwo ci powiedzieć. Pierwszy raz się zdarzyło, że nie mam na pensje dla ludzi. Klienci zalegają mi pieniądze! Te cholerne zatory płatnicze załatwią każdą firmę!
  • …….. – przyznaję mu w duchu rację, ale się nie odzywam, bo mam wrażenie, że nic nie jest w stanie teraz go pocieszyć.
  • Pozwól Mi to wszystko poprowadzić.
  • Nie martw się Mały, wszystkie twoje wrogi w perzynę zamienię.
  • Pozwól, że Ja się zajmę twoimi sprawami.
  • Ufność sprawdza się w trudnych sytuacjach, więc ufaj Mi.
  • ………
  • Co ja będę się przejmował ! – Piotr wypuścił z siebie powietrze, może w końcu dotarły do niego słowa Ojca.
  • Chodzi o to, żebyś się nie troskał.
  • Żyj duchem, a materię zostaw Mi.
  • Nie martw się.
  • Zrobię to dla ciebie.
  • …….. – wzruszyłam się… Jakie to piękne i niesamowite słowa…
  • Czy zapamiętasz to przez 3 godziny chociaż? – pytam Piotra celowo bardzo zgryźliwie.
  • W trudnych chwilach pamiętaj o tym.
  • To Ja jestem kapitanem, żaglem, sterem statku, a ty jesteś pasażerem.
  • Pozwól, że Ja cię dowiozę do miejsca przeznaczenia.
  • Nie próbuj zarządzać Moim statkiem, bo kapitan jest jeden.
  • Dostaniesz swój kiedyś statek, też będziesz rządzić.

  • Teraz jest czas nauki.
  • ……..
  • Jak Oni mogą się mną tak zajmować, przecież jestem takim idiotą… – szczery do bólu.
  • Czy idiota tak żarliwie się modli?
  • Jesteś żartowniś mistrz.
  • Przygotuj się na zmiany.
  • To, co zobaczysz i tam, gdzie będziesz nikt ci nie uwierzy.
  • Ale ty uwierzysz, bo to zobaczysz i tam będziesz.
  • Nawet ja nie uwierzę? Ja ?! – pytam kompletnie zdziwiona.
  • Wybacz, ale nie zmieści się to w twojej głowie.
  • Czy byś uwierzyła w to czarne okno, gdybyś to nie zobaczyła?l Ale to tylko okno.
Siedząc na kanapie oglądałam TV. Piotr był w drugim pokoju. W pewnym monecie odwracam głowę w prawo. Właściwie mówiąc dokładniej coś zmusiło mnie, bym obróciła głowę w prawo. Zobaczyłam w białej ścianie czarny kwadrat. Wyglądało to jak okno w ścianie. Zwróciłam uwagę, że to „okno” jest kwadratowe, nie kuliste, nie prostokątne, czy jakiś inny kształt, a kanty „okna” są bardzo ostre. Jeśli mogłabym określić co w tej danej chwili czułam, to nie jestem w stanie opisać tego słowami. W słowniku nie ma takiego słowa, które mogłoby to opisać. Chyba przestałam oddychać, znieruchomiałam, zapatrzyłam się na to w osłupieniu i zaskoczeniu całkowitym… To było niesamowite, nieziemskie, nieprawdopodobne, niezwykłe i wiele innych słów na n… http://osaczenie.pl/wp/2016/05/02/prawda/ 
  • Czy byś uwierzyła, że jest diabeł w domu, gdyby się światło nie zapaliło?
Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet;
- A może mu się to przyśniło? W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie; 
- Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło. 
Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe.  http://osaczenie.pl/wp/2016/04/14/kolejna-szybka-przeprowadzka/ 
  • Czy byś uwierzyła w Nasze słowo, gdyby się dom nie zatrząsł?
- Boże, daj mi jakiś znak, że to jest prawda – poprosiłam w swoich myślach. I wtedy zdarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego… Nie skończyłam słowa „prawda” … kiedy rozległ się w domu wielki huk. Trudno nawet opisać co to było. Pod moim łóżkiem na wysokości poduszki, czyli dokładnie pod moją głową usłyszałam jakby stukot setek kopyt wydobywający się prosto z podłogi, nie spod podłogi, ale właśnie z podłogi, ze stropu podłogi. To było tak głośne, aż zatrząsł się cały dom, dwukondygnacyjna niewielka kamienica, w której mieszka może z 20 osób. Zastygłam w swoim łóżku i tylko zastanawiałam się, czy mi się to przewidziało. Po chwili Piotr wparował do pokoju… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/

Bóg Ojciec właśnie przypomniał kilka wydarzeń, które mną potrząsnęły i sprawiły, że uwierzyłam w istnienie Nieba na milion i więcej procent. Momenty, które sama na własnej skórze doświadczyłam na wskroś. Jeśli więc mówi teraz, nie uwierzysz, to znaczy, że tego co Piotr ja nie doświadczę. Z perspektywy czasu widzę też jak ograniczone możliwości poznawcze ma człowiek. Te trzy doświadczenia uświadomiły mi, że znane nam prawa fizyki należałoby ustanowić od zera. Zresztą… Jestem tego już pewna… i tak znamy (i poznamy) jedynie to, co nam pozwalają poznać.

  • A więc nie uwierzysz.
  • Nie martw się. Ty masz go doprowadzić do pewnego etapu.
  • Ale ja chcę uwierzyć. Za dużo się wydarzyło, żebym nie uwierzyła… nawet na słowo – … czyżbym się właśnie spierała z Ojcem? 
  • Skala będzie nie do uwierzenia.
  • No to jak ja nie uwierzę, to już nikt nie uwierzy.
  • ……..
  • Wyzbądź się strachu i niepewności.
  • Ale jak to zrobić? – Piotr.
  • Zaufaj Mi bezgranicznie.
  • Co się tyczy tej rodziny, nic nie dzieje się bez powodu.
  • Wszystko się toczy, ale toczy się do mety.
  • Czym jest ta meta? Koniec życia Piotra, czy druga fala? – nie odpuszczam.
  • Meta to meta, kiedy spełni swoją rolę.
  • ……..
  • Co sądzisz o ludziach? Czy warto wśród nich żyć?
  • Warto – Piotr powiedział z pewnym wahaniem i wcale mnie to nie dziwi. Gdyby mnie o to zapytano też bym się zawahała, bo odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.
  • Dlaczego?
  • Są fajni, bezradni, skromni… – Piotr szukał dalej, ale nie znalazł.
  • Pan Bóg ukochał ludzi ponad Swoje życie.
  • Dlatego się poświęcił, dał Swoje życie.
  • Przywołałeś imię swoje na grobie swojego taty. Myślisz, że to się stało przypadkiem?
  • Twoja wola i prośba zostanie spełniona.
  • …….. – zrozumiałam wielką wagę tej szczerej rozmowy.
  • Maniana trwa i będzie trwać, a Piotr jest częścią maniany, więc nie martw się.


Dopisane 15. 08. 2018 r.

  • Zaufaj Mi całkowiciejeśli miałabym Boga opisać dwoma słowami to właśnie tymi. Zaufaj Mi. W tym się kryje absolutnie wszystko. Ojca prawdziwa miłość, bo kocha bezwarunkowo i Ojca wszechwiedza, bo wie co będzie. Nic nie jest w stanie się z tym równać.

Czy widzisz, że nieszczęścia następują jedne po drugich, że sytuacja wciąż się pogarsza, zamiast się poprawiać? Nie przejmuj się – zamknij oczy i powiedz Mi z ufnością: „Bądź wola Twoja, TY SIĘ TYM ZAJMIJ”. Powiadam ci, że się zatroszczę, że interweniuję jak lekarz, a nawet uczynię cud, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dostrzegasz, że stan chorego się pogarsza? Nie przerażaj się, ale zamknij oczy i powiedz: „TY SIĘ TYM ZAJMIJ”. Zapewniam cię, że się o ciebie zatroszczę.

https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2016/10/06/pomodl-sie-z-nami-modlitwa-ks-dolindo-ruotolo-jezu-ty-sie-tym-zajmij/


         “Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe”.

Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabrane.

22. 11. 17 r. Warszawa.

Piotr tonie w problemach, nawalają jego ludzie, nawalają dostawcy, nawalają klienci. Chodzi więc wściekły i tylko warczy. Próbuję go uspokoić, ale skutecznie zrobił to dopiero Homiel.

  • Co? Jesteś przejęty swoją sytuacją?
  • No jestem!
  • W każdej chwili możesz być wzięty. I co ty na to?
  • Mam nadzieję, że jesteście mądrzy.
  • ……… – unoszę oczy ku górze wzdychając i mając tylko nadzieję, że to nie z Ojcem tak sobie pozwala.
  • Gdy nadal będziesz tak postępować, odezwie się twoje serce.
  • ……… – i to go uspokoiło. 

Zadzwoniła Krysia, miała kolejną akcję z Edziem. Wychodziła z mieszkania o 8 rano na zakupy, była już ubrana i spakowana. Nagle coś tak mocno walnęło na pierwszym piętrze, że kot się zjeżył, zrobił wielkie oczy i zaraz „pofrunął” do góry. Krysia spieszyła się więc nie dociekając co się stało po prostu wyszła z domu. Gdy wróciła 3 godziny później w drzwiach przywitał ją Mirek, nasz pan od remontu. Mamy do niego na tyle dużo zaufania, że dostał klucze do domu i może przychodzić o dowolnej porze niezależnie, czy ktoś jest w domu, czy też nie.

  • Pani Krysiu – mówi z wyrzutem – Dlaczego zamknęła pani kota w łazience na górze?
  • Ja ???!!! – prawie krzyknęła  zdziwiona co on do niej w ogóle mówi.
  • No był zamknięty i miauczał na cały głos…
  • !?

Problem w tym, że ze względu na remont łazienka jest cały czas zamknięta. Poza tym ma ciężkie dębowe drzwi. Żeby je otworzyć lub zamknąć, trzeba nacisnął klamkę, ponieważ nigdy same się nie otwierają, ani nie zamykają. Kto mógł otworzyć drzwi, a potem zamknąć kota w łazience, kiedy w domu nikogo nie ma poza… Edziem?

Nasz F. patrzący z góry schodów.
  • Czy kot mógłby tak gwałtownie pobiec do osoby, której nie zna? – analizowałam zachowanie Franka. Do tej pory, gdy ktoś obcy wchodził do domu, to chował się pod wielki stół, więc miałam wątpliwości.
  • To na pewno Edziu – Piotr był pewien .
  • Ciekawe…
  • Homiel porównał to zamknięcie w łazience do położenia ręki na jej ramieniu.
-Położył mi rękę na ramieniu?! – nie mogła uwierzyć.
-No pewnie!
-To znaczy, że się ze mną zgadza. 
-Hmm… Chciał cię raczej uspokoić – mówię, ponieważ przypomniałam sobie nagle fragment z filmu „Miasto aniołów”. Podczas napadu rabunkowego anioł kładzie dłoń na ramieniu mężczyzny, aby go uspokoić. To pierwsze skojarzenie, które natychmiast nasunęło mi się do głowy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/07/nie-opieraj-swojej-przyszlosci-na-ludziach-lecz-na-ojcu/ 
  • Aaaa… A dlaczego był najpierw hałas? – dopytuję.
  • Ma humory.
  •   To po drugiej stronie może mieć też humory? – zdziwiłam się przeogromnie, bo za życia Edziu miewał swoje humory co najmniej kilka razy w tygodniu.
  • Dlaczego nie? To ciągle człowiek, ale jako duch.
  •  A nie może z nią rozmawiać zamiast dawać takie znaki?
  • To nie jest dobra droga.
  • …….. – chciałam od razu spytać a dlaczego nie… ale uzmysłowiłam sobie szybko, że w przypadku Krysi nie jest to właściwa droga. Nie każdy się nadaje do takiego rodzaju kontaktu.
  • A ja będę takim duchem? – Piotr.
  • Nigdy w życiu.
  • Dlaczego?
  • Przecież wiesz jak się nazywasz.
  • A Ola?
  • Przecież jest taka jak ty.
  • Ten dyszel w dwójkę ciągniecie…
  • Zobaczyłem teraz dwa konie ciągnące wóz…

  • Dzisiaj żyłeś.
  • ……… – oczami pytam Piotra o co chodzi.
  • Eeee… mówiłem swoim ludziom o Bogu.
  • Wiele nauk przekazałeś. Uczysz.

23. 11. 17 r. Szczecin.

Jechaliśmy do Szczecina i rozmawialiśmy.

  • No to mamy klasycznego ducha w domu – mówię będąc pod wrażeniem wczorajszego wydarzenia.
  • Edziu to jedyny duch w tym domu?
  • Nie. To nie są duchy, ale byty. Gdyby mogli, oblepili by was.
  • W jakim sensie?
  • Przekazywania wiedzy.
  • Rozumiem… chcieliby się łączyć z ludźmi.
  • Zobaczyłem kogoś białego i kogoś ubranego normalnie.
  • Ale który z nich jest duchem, a bytem? – pomyślałam.
  • Edziu zajmuje się tylko mamą?
  • Ty to powinieneś i rozumieć najlepiej.
  • Wy macie swoje życie, ona nie miała z nim.
  • On to teraz widzi jaką pustynię po sobie zostawił.
  • To niesamowite… – pomyślałam.

Świat i życie po śmierci… Wygląda na to, że ciągle ludzie żyją. Po swojemu, według innych praw i zasad, ale jednak żyją.


Zamilkliśmy na dość długo. Ja myślałam o Niebie, a Piotr o ziemi.

  • Homiel, z tego co czytam, to ludzie są chyba rozczarowani, że 100-lecie Fatimy przeszło bez mocnego akcentu.
  • Podziękuj sobie.
  • ???!!! Dlaczego sobie?
  • Że nie miało mocnego akcentu. O to się modlicie.
  • Siła modlitwy jest ogromna.
  • ……… –  modliliśmy się, żeby nie było wojny. 
  • Prosiłem Ojca o pomoc w firmie, powiedział teraz…
  • I co? Będziesz Mi wdzięczny?
  • No będę…
  • Aha…
  • …….. – zaczęłam się śmiać, gdyż uwielbiam słuchać ich rozmowy, a dokładnie sposób w jaki rozmawiają. Piotr ciągle myśli, że to Homiel… 
  • Jak sobie przypominam październik i moje liczenie każdego dnia… – … i kręcę głową z niesmakiem.
  • I co teraz widzisz?
  • ……… – nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam nagłe kłębowisko myśli.
  • Że twoje myślenie nie musi być zgodne z Naszym, przynajmniej co do czasu.
  • I co cię to nauczyło?
  • ……… – znowu nie wiedziałam co powiedzieć, ale tym razem ze strachu.
  • Że nic nie jest pewne.
  • Na swoją obronę mogę powiedzieć, że wyraźnie mówiliście o październiku.
  • My nigdy nie kłamiemy, tylko ludzie źle to odczytują.
  • …….. – zgadzam się, po tylu doświadczeniach zgadzam się w 100 procentach.
  • Dzisiaj miałem wizję. Widziałem energię przedmiotów i mogłem ją z łatwością przemieszczać. Waga, wielkość nie miała żadnego znaczenia. Jak się widzi ich energię, takie ich ciało astralne to można wszystko z tym zrobić.
  • Nie przesadzaj, to tylko wizja.
  • No nie wiem…
  • Może będziesz mógł to robić? – pytam żartem.
  • Czy będzie mi dane to robić? – a Piotr pyta na poważnie.
  • Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabrane.

29 Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 30 A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. http://www.biblijni.pl/Mt,25,14-30

  • Komu zabiera się wszystko? – Piotr pyta.
  • Niegodziwcom.
  • Trzymają swoją przyszłość w świecie materialnym, a nie wierzą w Nas.
  • Po co mi taki dar przenoszenia rzeczy ?
  • To tylko wizja, ale bierz co ci dają – wtrącam się ze śmiechem i tak nie wierząc, że taki dar dostanie. Zamiast jednego audi miałby ich 10.  
  • ……..
  • Jak Jezus pomnożył ryby? – pytam, kiedy się chwilę nad tym wszystkim zastanowiłam. Czy czasami takiego daru nie miał właśnie Chrystus?
  • ……… – Piotr się zapatrzył, więc cierpliwie czekałam, ale nie odpowiedział. 

Piotrowi dopisywał humor, a ja nadal intensywnie myślałam o Chrystusie. Homiel skory był do rozmów, więc chciałam Mu zadać jedno konkretne pytanie…

  • Czy Jezus był szczęśliwy z Marią Magdaleną?
  • A skąd mam wiedzieć !? – Piotr prawie krzyknął, widocznie przestraszył się chyba tego pytania.
  • Nie ciebie przecież pytam!
  • Powiedz jej, że był.
  • Tak samo jest szczęśliwy, kiedy piszesz.
  • Opiera głowę na rękach i patrzy.
  • W tym pisaniu jesteś Jego szermierzem.
  • ……. – wzruszyłam się totalnie.
  • Czuję, że Maria Magdalena nie żyła długo po odejściu Chrystusa.
  • Nie żyła, ale żyje teraz i pięknie wygląda.
  •  


Dopisane 11. 08. 2018 r.

  • Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabraneta przypowieść dla wielu nie jest do końca zrozumiana. Myślę, że ten tekst poniżej wiele wyjaśnia. https://biblia.klp.pl/a-7258-2.html 

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.  Rozkazał też trzeciego sługę, jako nieużytecznego, wyrzucić na zewnątrz, w ciemności, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów”.

Jednoznacznym tematem przypowieści jest problem pomnażania Bożych darów. Właściciel symbolizuje Boga, a trzej słudzy – trzy postawy ludzkie, związane z przyjmowaniem i gospodarowaniem tym, co od Boga otrzymaliśmy.  Każdy ze sług otrzymał od właściciela inną liczbę talentów. Od razu nasuwa się przypuszczenie o niesprawiedliwość – dlaczego pierwszy z nich dostał pięć, a inny tylko jeden? Podobnie jest w naszym życiu – niektórzy są bogatsi, inni biedni, jedni mądrzejsi, inni mniej inteligentni, i często nie zależy to od ich osobistego wysiłku. Przypowieść o talentach wyjaśnia tę pozorną Bożą niesprawiedliwość. Jeden talent to około 34 kilogramów złota – jest to więc niewyobrażalne bogactwo. Trzeci sługa nie został więc pokrzywdzony, została mu ofiarowana przeogromna suma. Pierwsze przesłanie przypowieści związane jest więc z naszym obowiązkiem wdzięczności Bogu za wszystko, czym nas obdarza – bo każdy dar od Boga jest drogocenny.
Drugim aspektem przypowieści jest gospodarowanie talentami. Jezus pochwala postawę sług, którzy „puścili w obrót” swoje talenty, a gani tego, który zakopał go w ziemi. Dary od Boga trzeba bowiem nie tylko przyjmować, ale także je wykorzystywać. Trzeci sługa nie zrobił tego, ponieważ bał się swego pana, uważał go za człowieka surowego. Może obawiał się, że nie odbierze swojego talentu z zyskiem? Właściciel zachował się wobec niego adekwatnie do jego przekonania – potraktował go surowo.We współczesnym język polskim słowo „talent” oznacza zdolności nie wypracowane, ale dane poszczególnym ludziom przez los. Przypowieść zobowiązuje nas do wykorzystywania tych talentów w wąskim sensie, jako zdolności. Talentem może być jednak nie tylko umiejętność, ale każdy dar – cecha charakteru, a także wydarzenie, drugi człowiek. Przypowieść o talentach zachęca nas do niepozostania obojętnymi wobec tego daru.

Każdy jest dzieckiem Boga.

13. 11. 17 r. Warszawa. 

Na kawę Piotr przyszedł dziarskim krokiem, aż miło było patrzeć i aż trudno uwierzyć, że jest po zawale i operacji.

  • Dzisiaj na mszy ksiądz powiedział…
  • Kto chce sprawdzać Ojca nie jest godny Boga…
  • Wiedziałem, że chodzi o mnie. Jestem głupi, że chcę się zakładać z Ojcem i w ten sposób sprawdzam kto ma rację.
  • Hmm… – pomyślałam, że w takim razie te słowa dotyczą i mnie. Bawię się w daty… makabra.
  • Ja się poddaję, nie chcę już zakładu. Wycofuję się już, będzie co ma być. Za wszystko przepraszam… Głupi jestem – Piotr powtarza jak mantrę.
  • Głupi nie umrzesz, skoro to mówisz.
  • Już nie chcesz ze Mną układu ?
  • Nie chcę.
  • Przyjmuję to za akt wiary we Mnie.
  • ……..
  • Zobaczyłem teraz grę „Milionerzy”.
  • To do kiedy obstawiasz ?
  • … Gdybym miał obstawiać, czy sąd będzie na początku grudnia, albo w maju… niech będzie jak ma być, ale taka ludzka opcja to maj… Pomyliłem się?
  • ……. – noż kurna nie wierzę ! Jeszcze przed chwilą mówił, że się nie zakłada !
  • Pokończymy te wszystkie twoje ziemskie sprawy.
  • Dam ci Siebie w większej części niż miałeś.
  • Za życia ? – pytam.
  • Za życia i to już niedługo.
  • I naumiesz się dzielić się Mną z innymi.
  • …….
  • Bóg widzi wszystko, nawet „Milionerów ogląda” – … naszła mnie refleksja pełna zdziwienia.
  • Sam pytania układam.
  • To dlaczego tak mało ludzi wygrywa ? – pytam.
  • Bo pieniądze gubią.
  • Jakie to w sumie proste… – pomyślałam.
  • Dzisiaj jak zwykle zapaliłem świeczki za Edzia, powiedział mi, żebym już nie zapalał, powiedział…
  • Nie musisz palić więcej świeczek za mnie.

Wieczorem.

  • Powinienem powiedzieć babce, żeby podziękowała Ojcu za kolano. Powinna iść do kościoła i zanieść kwiaty – rozmawiamy swobodnie siedząc na kanapie. 
  • Nie ma innej drogi do Ojca jak przez Jego Syna.
  • Ona nie musi tego robić.
  • Powiedziałem ci, robię to tylko dla ciebie.
  • A gdybym powiedział ? Myślisz Ojcze, że się nauczy ?
  • Jeszcze nie teraz i ani trochę.
  • Ty wiedz.
  • Zrób z tą wiedzą co chcesz, bo mam do ciebie zaufanie, tak jak ty masz zaufanie do Mnie.
  • Zawiodłeś się na mnie Ojcze?
  • Nie mogłem się na tobie zawieść.
  • Nie myśl o wrogach twoich.
  • Ja ich zetrę w pył dla ciebie.
  • Ale to ludzie… – Piotr miał na myśli NIP.
  • Ludzi nie dotykam.
  • To tyle gacków jest wśród ludzi?
  • Czy ktoś uwierzy, że jesteś aniołem ?
  • Czy ktoś uwierzy, że jesteś …….., którego posłałem ?
  • Tak uwierz, że tamci też tu żyją, z imienia… – i każdemu można by nadać swoje własne imię.
  • Po to cię tu posłałam, a właściwie zmusiłem cię…
  • A o tatkę Edzia nie martw się, mógł sobie wybrać co chciał.
  • Jesteś miłosierny, dlatego miłosierdzia dostępujesz.
  • Już dostąpiłem miłosierdzia…
  • Nie. Dostąpiłeś łaski.
  • ……..
  • Nabierz oddechu w płuca, zostaw wszystko, nie kupuj niczego, bądź ze Mną.

Siedziałam zaczarowana tą piękną rozmową. Rozmyślałam nad przedziwną drogą, jaką przygotowano Piotrowi. Dawniej wielokrotnie prorok, potem okres krzewienia chrześcijaństwa i nagle Luter, egzorcysta, który zdradził, nazista… Powolny jego upadek… Ale po co to wszystko? Dzisiaj przygotowuję tekst na blog i jest tam zdanie, które dało mi chyba na to odpowiedź;

http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/14/kiedy-jest-wam-dobrze-kiedy-jest-wam-zle-zawsze-jestem/ 
- Najlepszy wojownik to ten, który zna siebie i zna przeciwnika. 
  • …….. – a więc i to było przewidziane… pomyślałam.

Piotr dogłębnie poznał czym jest zło. A kto lepiej pokona zło wiedząc, czym jest zło?

Upadek duszy na przestrzeni wieków. I teraz zachodzę w głowę, czy jakiekolwiek dociekana (jak to robią niektórzy) zmierzające do tego, by odgadnąć schemat, zasady wędrówki duszy w ogóle mają sens? Czy istnieją jakieś ustalone reguły?  Przy ograniczonej wiedzy jaką mamy, czyli bez wglądu w przeszłość i przyszłość, szukanie zasad, a zwłaszcza ustalanie takich zasad nie ma żadnego sensu.

Upadek może być łaską, jeśli prowadzi do opamiętania. Gdybym przez dopuszczanie powszednich upadków nie utrzymywał twego serca w pokorze, inne, o wiele gorsze upadki zniszczyłyby twoją duszę. Cisza grobu jest pozorna – śmierć ciała daje pełnię życia duszy. (A. Lenczewska; Słowo pouczenia).


14. 11. 17 r . Warszawa.

Rano na mszy Jezus ponaglił mnie…

  • Chodź, przyjmij Mnie.
  • …….. – uśmiechnęłam się.
  • Wczoraj czułem cały czas, że Ojciec jest blisko.
  • A teraz myślisz, że Mnie nie ma?
  • …….. – zaskoczył nas. Czasami o tym zapominamy, że na kawie też bywa…
  • Zdałeś się całkowicie na Mnie? – wraca do wczorajszej rozmowy.
  • Tak.
  • No to cieszy Mnie to.
  • Wyłączymy z obiegu czasami twoje szalone myślenie, czasami szalone zniszczenie.
  • Musimy zrobić to inaczej.
  • Bądź Mną, kiedy Ja jestem w tobie.
  • ……..
  • Od wczoraj ciągle słyszę „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój”

Chwała na wysokości Bogu,
a na ziemi pokój ludziom dobrej woli.
Chwalimy Cię.
Błogosławimy Cię.
Wielbimy Cię.
Wysławiamy Cię.
Dzięki Ci składamy,
bo wielka jest chwała Twoja.

Jeśli to ważne sprawdziłam oczywiście jakie pochodzenie ma ta modlitwa; Hymn anielski (bo śpiewali go aniołowie przy narodzeniu Jezusa) odmawiany lub śpiewany podczas Mszy św. z wyjątkiem żałobnych i wielkopostnych. Zwany też doksologią większą. Łac. Gloria in excelsis Deo. http://dziedzictwo.ekai.pl/@@chwala_na_wysokosci_bogu


Wieczorem.

  • Homiel kazał mi jeszcze raz przeczytać dokumenty ze szpitala i tam zobaczyłem, że Brilique (p. s. lekarstwo na rozrzedzenie krwi) mam brać co najmniej rok, minimum rok, a rok się właśnie kończy.
  • To może bierz jeszcze…? – mówię z wahaniem, bo choć lekarstwo skuteczne, to jednak ma uboczne działanie.
  • No nie wiem, ale nie bez powodu to przeczytałem.
  • To Go spytaj w takim razie. Może bierz raz dziennie, nie dwa?
  • Ale bierz.
  • Aaaa widzisz, czyli masz brać.
  • Całą dokumentację medyczną mam w Warszawie, już jestem przypisany do Warszawy.
  • Hmm… ciekawe… – czy to przypadek, że Piotr jest w Warszawie?
  • Nie bez znaczenia jesteście Polakami.
  • ???!!! – robi się jeszcze ciekawiej.
  • Co my byśmy zrobili bez ciebie Homiel – wzdycham.
  • Każdy z Naszej trójki jest na swoim miejscu.
  • Trójki?- … zaczęłam myśleć, dlaczego nie czwórki… Trójki, bo to Ojciec mówi!
  • Załatwimy wszystkie ziemskie sprawy synuś i dalej w drogę!
  • ……..
  • Tak powiedział? Synuś? – rozczuliło mnie to. 
  • Każdy jest dzieckiem Boga.
By Ron Dicianni

Każdy człowiek to Moja świątynia.

08. 11. 17 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie w ciszy, jesteśmy obydwoje zamyśleni i jakoś nam się rozmowa nie klei. Widząc w którymś momencie lekko zaszklone oczy Piotra pytam…

  • O co chodzi?
  • Eeee… nic.
  • Jeśli nic, to dlaczego prawie płaczesz?
  • Edzia widzę…
  • Aaaa…. – a tego się nie spodziewałam.
  • Edziu pilnuje mamy… Ciekawe dlaczego został…? – zaczął myśleć głośno.
  • Bo tak wybrałem, Piotr.
  • A dlaczego?
  • Bo jestem jej to winny. Mogłem pójść dalej, ale zostałem, do końca będę z nią.
  • Pilnuję jej bez przerwy. Piwnice robisz Piotr, bo chcesz.
  • Zgadza się.
  • Dobrze, że piec zrobiłeś.
  • Zrobiłem. 
  • Dobrze, że zrobiłeś – powtórzył.
  • …….. – a mnie z lekka zamurowało, bo i to widzi?
  • Jak ci tam Edziu? – pytam z wahaniem. 
  • ……… – uśmiecha się.
  • Można być w życiu bogaczem, można być nędzarzem, ale pamiętaj… Zawsze w życiu trzeba być przyzwoitym.
  • ……..
  • Rozłączam się, idę tam.
  • ??!!
  • Rozłącza się? – pytam zdezorientowana.
  • Bo go przywołałem.

Bo jestem jej to winny – nie musiałam pytać, aby zrozumieć. Mieszkałam z teściami kilkanaście lat. Krysia często mawiała w przypływie goryczy, że jej małżeństwo to samotność we dwoje. Edziu choć dobry człowiek nie rozumiał, że druga jego połówka potrzebowała także i jego uwagi.

Różne są przyczyny, z powodu których dusza człowieka pozostaje nadal wśród żywych. Pragnienie naprawienia swoich błędów niewątpliwie jest jedną z nich.


09. 11. 17 r. Warszawa.

Piotr czekał na mnie pod fryzjerem dwadzieścia minut. Rozmawiał z Homielem, rozmawiał z firmą i tak na przemian, nie mając żadnych problemów z przeskakiwania z jednego do drugiego świata. Jak on to robi? 

  • Miałem ci coś powiedzieć…. – zaczął szukać w myślach.
  • A! Chodzi o tą kobietę starszą, której dawałaś pieniądze i zakupy. Homiel powiedział…
  • Ten egzamin zdałaś.

Jakiś czasu temu spotkałam na ulicy starszą kobietę, której potem pomagałam finansowo i w zakupach. Nie trwało to w sumie długo, bo ktoś mnie uprzedził, że ona po prostu naciąga ludzi. Przedstawiała siebie jako osobą samotną i bez grosza, a okazało się, że ma i rodzinę i stałe wsparcie. Nie trafił mnie szlag, ale dopadło rozczarowanie. Teraz mówiąc o egzaminie tak mnie zaskoczył tym stwierdzeniem, całkowicie niespodziewanym, że w pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi.

  • Powiedział...
  • Ta łza cię ucieszy.

Gdy Piotr przekazał, że była to próba i ją zdałam to spociły mi się oczy. Minęło kilka miesięcy, a ja biłam się myślami, czy dobrze zrobiłam tak szybko wierząc administratorce budynku, która powiedziała, że staruszka wykorzystuje ludzi. Tydzień później poszłam jeszcze raz, zapukałam do jej drzwi, ale nikt nie otworzył. Powiesiłam zakupy na klamce i wyszłam. Uznałam, że ta historia się zakończyła. Jednak, no właśnie jednak przechodząc niemal codziennie koło jej domu zastanawiałam się, co się z nią stało. I jestem wdzięczna Homielowi dzisiaj, że dał mi odpowiedź.

  • Ta kobieta była zwieńczeniem testu.
  • Rozumiem – i kiwam głową.

Administratorka wyrosła jakby spod ziemi, dosłownie! W ogóle nie słyszałam jej kroków, wyrosła spod ziemi albo raczej spadła z nieba i powiedziała, co powiedziała. Góra uznała, że czas zakończyć ten sprawdzian i podesłali odpowiednią osobę w odpowiedniej chwili. Już wtedy nad tym się zastanawiałam, czy to przypadek. 

  • Ale największy test miałam z datami w październiku, byłam przekonana, że dobrze kombinuję, taka mądra i cwana jestem.
  • Za mało danych miałaś, żeby to ocenić.
  • Te dane dane zostały ci celowo, abyś się uczyła.
  • Rozumiem i dziękuję – … i naprawdę dziękuję.

To mnie nauczyło, aby nie planować, nie czekać, nie mówić, że coś jest na pewno, a zawierzyć wszystko Ojcu. On po prostu wie lepiej. Jezu, Ty się tym zajmij…. ma swój sens.


Piliśmy dalej swoje kawusie i zagłębiliśmy się w swoich myślach.

  • Co za gacek! Wierzyć się nie chce! – przerywa nagle milczenie.
  • O kim tym mówisz teraz?
  • O Underwoodzie! – Piotr przeżywa Francisa Underwooda (film House of Cards), jakby on faktycznie żył.
  • Hmm… Ciekawe… Dużo jest takich Francisów w rzeczywistości? – pytam.
  • Bardzo dużo, ale na mniejszą skalę.
  • W biurach, uczelniach, domu… Robią dzieci, żeby je maltretować…
  • !!! ??? – właśnie podsumował w kilku słowach ostatnie drastyczne informacje, które pojawiły się w internecie…
  • Ty to rozumiesz, bo nie jesteś z tego świata.
  • ………
  • Znowu zobaczyłem scenę, jak Bóg pyta, kto pójdzie do tego świata…
  • Ale… – zająknęłam się.
  • Ale w sumie dlaczego akurat to on musiał zejść? Mógł każdy iść tak naprawdę… – pytam Homiela. 
  • Już to odkryłaś.
  • ?!…. – ramiona mi opadły, zaczęłam szukać szybko w myślach co odkryłam.
  • Ma to zrobić człowiek, natura twojego męża ma być dwoista.
  • …….. – Piotr przekazał słowa i pyta mnie oczami o co chodzi.
  • Homiel pokazał mi teraz szklankę wody. Wsadza ją do zamrażarki i jest lodem, wyciąga i jest woda.

  • Aaaaa rozumiem, materia w dwóch postaciach, woda i lód, człowiek i anioł …. niesamowite… – byłam pod wrażeniem.
  • Wszystkie anioły są wielkie, ale on jest mały.
  • Ale czy mały znaczy słaby?
  • Ponoć jednak tamten anioł jest potężny – mówię ze zdziwieniem.
  • Ale był człowiekiem. 
  • To jest nasz posłaniec, człowiek do specjalnych poruczeń.
  • …….. – Piotr zrobił taką minę, jakby nie zrozumiał.
  • Albo inny film ci przytoczę…. „Na kłopoty Bednarski”.
  • ……. – zaczęliśmy się śmiać, jednak po chwili znowu zapadliśmy w głęboko zadumę. To jest tak wszystko niesamowite….
  • Wiesz co teraz słyszę?
  • Obiecałem ci, że pierwszy odejdziesz.
  • I słowa dotrzymałem.
  • …….. – zmroziło mnie w sekundę.
  • Uważaj, z Ojcem teraz rozmawiasz – ale nie to było teraz istotne. Te słowa ???!!! 
  • Tak naprawdę umarłeś, ale wróciłeś.
  • Słowa dotrzymałem.
  • Umarłeś tam na stole.
  • Nie było cię, a na dowód tego zobacz co się stało z twoją rodziną dwa wypadki o tej samej godzinie.
  • ……. – rozdziawiłam szeroko buzię, bo coś sobie przypomniałam.
-Zanim mnie obudzono po operacji, wcześniej widziałem siebie z góry. Wisiałem pod sufitem i oglądałem siebie będąc lekko z boku. Obserwowałem jak cztery kobiety wzięły mnie pod pachy i pod kolana i przeniosły ze stołu operacyjnego na łóżko, byłem cały umazany na brązowo, jakieś środki dezynfekujące. .. – zaczęłam patrzeć na Piotra z zaciekawieniem zastanawiając się, czy zdaje sobie sprawę z wagi tego wydarzenia. 
-Zacząłem przyglądać się sobie i pytać dlaczego jestem taki brązowy? Ale wiesz co? Patrzyłem na to moje ciało kompletnie bez emocji, jakby to był worek skóry – opowiada Piotr powoli widocznie znowu to przeżywał. 
-Po co masz się emocjonować! Ileż tych ciał już było… sir, her… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/26/u-nas-nie-ma-czarow-u-nas-jest-powazna-praca/
  • Mówiłeś, że widziałeś siebie z góry jak cię nieśli… Twoja dusza uleciała wtedy na chwilę! – właśnie zdałam sobie z tego sprawę.
  • ?! Może faktycznie wtedy umarłem? – Piotr zdziwiony. 
  • Kiedy to się zdarzyło, przed operacją, czy po? – pytam przytomnie, bo dziwne, że lekarze tego nie zauważyli, aparatura powinna to wykazać.
  • Po, przenosili mnie z łóżka operacyjnego na inne.
  • … Czyli byłeś już rozłączony.
  • Umarłeś i wróciłeś.
  • Dlatego umarłeś pierwszy.
  • Piotr… z Panem Bogiem nie wygrasz.
  • I nie chcę.
  • Ojcze…. naprawdę umarł? – ciągle byłam w szoku.
  • To jest już nieważne, to już było.
  • Ważne co teraz. Teraz masz problemy, z którymi sobie poradzisz.
  • A co po problemach?
  • Nauczysz się fruwać.
  • …….
  • Co się miało stać, to się stało.
  • Każdy człowiek to Moja świątynia.
  • Kto chce zniszczyć Moją świątynię, tego Ja zniszczę.

Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście” (I Kor. 3, 16-17).



Dopisane 26. 07. 2018 r.


  • Już to odkryłaś – no niestety, nie na tym blogu  odkryję to do końca. 

 

Ratujesz choćby jednego człowieka, ratujesz Ojca.

07. 11. 17 r. Warszawa.

Czekałam na Piotra na kawie mniej więcej od 9.00. Gdy przyszedł pół godziny później spytał…

  • Od kiedy czekasz?
  • 9.05 już siedziałam.
  • Homiel mnie ponaglił, powiedział…
  • Ty sobie wyjeżdżasz, a Ola już siedzi.
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo widać dzisiaj mamy „zupy ogórkowej” ciąg dalszy, czyli precyzja na co dzień.
  • Jak jechałem do ciebie to sobie podśpiewywałem pod nosem razem z radiem, a On mówi do mnie…
  • Bądź poważny.
  • Teraz mnie oglądacie?
  • Bez przerwy patrzą.
  • …….. – zaczynam się śmiać znowu.
  • Ale Piotr nie może być ciągle poważny – próbuję go bronić. 
  • Ale bądź mądrze wesoły…
  • Ale to trudne.
  • Lepiej być głupio wesołym?
  • ……. – zamknęłam się w sekundę, bo miał rację ….
  • Homiel… – chciałam o coś spytać, co mnie dręczyło od wczoraj. 
  • Czy sprzeniewierzenie się Bogu dotyczy Lutra?
  • Lutra łotra. Zasiał ziarno niezgody i podział, w imię osobistej polityki i egoizmu.
  • ?! Da się to naprawić?
  • A jak myślisz?
  • Musiałoby być wielkie trzęsienie ziemi, a na razie jest to niemożliwe.
  • Zaraz setek tysięcy będzie pytać dlaczego, kiedy jest nam tak dobrze…
  • A sprawca siedzi i pije kawę.
  • ……. – i kawa utknęła mi w gardle, dosłownie.
  • Ale Ojciec musiał o tym przecież wiedzieć – pytam czując pewną bezradność.
  • Naturalnie.
  • I pozwolił na to?
  • Tak. Jak tobie pozwolił na daty.
  • ……. – zdenerwowałam się. Chciałabym o tej wpadce już zapomnieć.

Zadzwonił telefon idealnie w porę. Klient bezpodstawnie narzekał na coś tam… Szybko zmęczyło to Piotra.

  • Będziesz męczył ten miesiąc i ten rok. 
  • Do samego końca będziesz męczył, nawet nie zauważysz końca roku.
  • Sprawy sądowej też nie zauważę?
  • Na sprawę czekasz?
  • To kiedy ta sprawa?
  • Wiem, ale nie powiem.
  • Homiel wstał chyba dzisiaj lewą nogą – myślę po cichu.
  • Co się martwisz? Masz zakład. Auto czeka.
  • No właśnie, jak przegrasz zakład masz auto – ironizuję, choć pamiętam, że zakład już nie obowiązuje.
  • Bądź spokojny jeśli wiesz, że wygrasz.
  • ……..
  • Ale Pan Bóg da mi do wiwatu za to wszystko – Piotr chyba sobie przypomniał o Lutrze, a może o wszystkim naraz…
  • Głupcze, ratuję cię!
  • …….. – Boże, to znowu Ojciec… A my tak… 
  • Za to, co zrobiłeś winny Mu jesteś codzienną modlitwę, odpychanie diabła.
  • Jesteś Mu winny posłuszeństwo i pomoc w ratowaniu Jego dzieci.
  • Musisz zmienić myślenie i patrz na nich inaczej.
  • Tego od ciebie oczekuję.
  • Ratuj ich.
  • Nie zastanawiaj się, czy jesteś zmęczony, ale mów za nich codziennie.
  • To jest istota twojego życia. Wpierw przemiana, potem pomoc.
  • Przysłuż się Ojcu.
  • Ratujesz choćby jednego człowieka, ratujesz Ojca.
  • Wyobraź sobie jak oddajesz Swojego ukochanego Syna, by Go wychłostali i ukrzyżowali, a On to zrobił ! 
  • ………. – myślałam, że się teraz rozpłaczę. Sama mając syna dogłębnie poczułam energię tych słów. https://www.youtube.com/watch?v=cNUiHudgvGk

  • A ty się zastanawiasz nad sądem?
  • Zastanawiaj się na ludźmi.
  • Nie trać czasu na inne rozważania.
  • Ty, mając taką wiedzę bawisz się w zakłady? O jakiś samochód!?
  • Bądź znowu duchem i bądź znowu prorokiem!

Siedzieliśmy sztywni. Tego było nam trzeba, małego wstrząsu.


08. 11. 17 r. Warszawa.

Wieczorem. Naczytałam się kilku życiorysów osób uznanych później za świętych…

  • Nie mogę zrozumieć, jak człowiek mordujący może być święty.
  • Uchylam się od odpowiedzi.
  • Jakbym ci zawiłości zaczął tłumaczyć, Piotr byłby wyczerpany energetycznie.
  • Poczytaj Biblię.
  • No proszę cie…. – pomyślałam, a któryż to fragment?
  • Które chwile są ważne dla ciebie?
  • …….?
  • Hmm… Te z Wami – miałam na myśli nasze rozmowy, obcowanie.
  • Chciałem usłyszeć to, co wiem.
  • Powiem ci coś Ola.
  • Twoja chęć wiedzy zostanie wkrótce zaspokojona…
  • ……..
  • Widziałaś ten filmik, że facet jedzie rykszą, jest wypadek i anioł go przenosi? – pyta nagle Piotr.
  • Bardzo znany – od razu wiedziałam o co mu chodzi. https://www.youtube.com/watch?v=QPyWoW0TCEo

  • Homiel, to fałszywka? – pytam, bo bardzo bym chciała, żeby nie był to fake.
  • Nie wiem. Musiałbym sprawdzić, który z kolegów to zrobił.
  • …….. – zaczynam się śmiać. Doskonale wie, a to znaczy, że…
  • A ten filmik z aniołem w Jakarcie?
  • To był anioł, który zleciał w Jakarcie. https://www.youtube.com/watch?v=LGSEzCNEOfI


Znajoma ponownie narzeka na kolano. Znowu ją boli, a jeszcze niedawno nie bolało. Poczuła się na tyle pewnie, że szarżowała zamiast siebie oszczędzać. Kiedy tak narzekała Piotr przypomniał jej szybko dlaczego kolano zostało jej wcześniej uzdrowione i komu powinna dziękować. Miał cichą nadzieję, że teraz, jeśli zaczęło boleć przynajmniej się nad tym zastanowi. Może sama zacznie się modlić i prosić. Szybko jednak nas otrzeźwiła mówiąc, że to bzdura, tak bardzo jest przy ziemi.

  • Jak powiedział Ojciec zrobił to dla ciebie, nie dla niej. Dobrze powiedział, że ona tego nie doceni, nie zrozumie.
  • Bo ty w Nas wierzysz i będziesz pamiętać.
  • Tak, wierzę.
  • Wierzysz z wyjątkiem sądu.
  • Bo uważam, że nie macie racji.
  • . Homiel się roześmiał.
  • Cieszysz się Homiel, że wróciliśmy do Warszawy?
  • Co mam się cieszyć skoro jest, co ma być?
  • Ta druga fala to musi być coś niewyobrażalnego, to może wiele zmienić. 
  • Zmienić? Niż już nie będzie takie jak było.
  • Ale nie będę podlewał oliwy do ognia. Sam zobaczysz.
  • ……..
  • Październik minął to o czym teraz będziemy rozmawiać? – pytam.
  • O nieuchronnym.
  • Zwracam uwagę, że jest to bezterminowe, co już uchroni Olę przed wydawaniem dat.
  • Nie odpuszczają – myślę sobie. Dostałam bardzo po uszach i byłam bardzo rozżalona, ale dziękuję Im za tą lekcję.
  • Nieuchronne, czyli to nadejdzie? – upewniam się. 
  • Oglądasz film „Terminator”…?
  • Taaaak… – zaskoczył mnie. Akurat leciał przed moimi oczami w TV.
  • Do tej wojny w końcu dochodzi.
  • ?! … No tak.


Dopisane 24. 07. 2018 r.

  • To był anioł, który zleciał w Jakarcie.

Znając sposób rozmowy Homiela, Jego poczucie humoru, takt, dyplomację i mądrość… wiem, że te filmiki ku uciesze ludzi są zrobione i niewiele z prawdą mają wspólnego. Wielka szkoda!… Miałam cichą nadzieję, że jest inaczej. A może po prostu człowiek tak bardzo tęskni za Niebem, że już nie myśli racjonalnie? Nawet ja ufałam w pewnym momencie, że są prawdziwe. 

Ten film został wydany pod koniec 2010 roku jako część kampanii znanej jako „Fallen Angels” lub „Even Angels will Fall” dla męskiej wody kolońskiej Lynx Excite. Lynx to międzynarodowa marka Axe. Kampania była czasami nazywana „toporami aniołów upadłych”. Kampania obejmowała anioły zstępujące z niebios, przyciągane zapachem wody kolońskiej. Utworzono kilka reklam telewizyjnych wraz z urządzeniem rozszerzonej rzeczywistości umieszczonym w londyńskiej stacji metra Victoria, aby symulować anioły spadające na tych, którzy stali za logo firmy. https://www.youtube.com/watch?v=NjGupLyB8K0

  • Musiałbym sprawdzić, który z kolegów to zrobił.

http://wafflesatnoon.com/teleportation-rescue-video/ Film, który po raz pierwszy ukazał się w 2012 r., Został wyprodukowany jako promocja chińskiej gry wideo Zhu Xian 2. Przekonujące wideo zgromadziło miliony wyświetleń, często udostępnianych przez czytelników, którzy wierzyli, że materiał jest prawdziwy.

W takim razie może dam wskazówkę, jak wyglądałby anioł uchwycony na zdjęciu, czy filmie. Kiedyś namawiałam Homiela na to, by się dał sfotografować. Stwierdził, że nie ma sensu, bo na zdjęciu będzie tylko światło. Jest pewien dość mało znany film, nad którym również debatowano w TV. https://www.youtube.com/watch?v=33QkyJ2gYM4

https://www.youtube.com/watch?time_continue=215&v=eBeZl3kHbHE

  • Homiel, czy jest prawdziwy?
  • …… – Piotr gdzieś się zapatrzył…
  • Pokazał mi fragment z filmy „Miasto Aniołów”. Jak zrobiono aniołowi zdjęcie…

Nic się nie dzieje bez powodu i bez potrzeby.

06. 11. 17 r. Warszawa.

Nie spotkaliśmy się dzisiaj na kawie. Piotra nie było w firmie aż tydzień i teraz musi nadrobić zaległości. Siedzę więc w domu i piszę. Od kilku godzin ślęczę nad Wittenbergą jeszcze raz próbując dociec o jaką tablicę w kościele chodzi. Poruszałam się w internecie po niemiecku i zastanawiałam się jednocześnie co działo się z Piotrem przed Lutrem. Szybko się zorientowałam, że sama niczego nie wymyślę, więc postanowiłam poczekać na Homiela. Gdy wrócił Piotr podałam mu obiad, usiadłam na przeciwko i gdy był zajęty przegryzaniem kolejnego kawałka mięsa spytałam…

  • Kim byłeś przed Lutrem?
  • ……. – patrzy na mnie myśląc, że już zdurniałam do reszty. Po chwili jednak…
  • Mówi, że …
  • To jest szlak.
  • ???!!!
  • Jaki szlak?
  • Teraz zobaczyłem templariusza – i wzruszył ramionami.
  • ? To co z tym szlakiem?
  • To jest szlak twoich wyczynów.
  • ?!
  • Daj spokój – Piotr machnął ręką. 
  • Chcę mówić prawdę, a nie wierzą Mi – Homiel zażartował rozżalony.
  • Po co o tym wiedzieć? – pytam już poważnie.
  • Jak się obudzisz jutro rano, to zastanów się czego chcesz w życiu – przygadał mi Homiel. Jeszcze niedawno chciałam się dowiedzieć, a teraz jestem zmęczona tym, co wiem.
  • Jeśli to nieważne, to po co mówisz?
  • Kiedy chcesz wiedzieć, to nie wierzysz.
  • ……. – … bo to tak kosmicznie niewiarygodne. Ale przyznaję Mu też rację, chcę wiedzieć, boję się wiedzieć, a potem nie wierzę w co wiem.
  • W kontekście tego wszystkiego, to nie ma znaczenia.
  • To tak jakbyś zjadł zupę... – Piotr się zatrzymał na chwilę…
  • ogórkową dwa lata temu… Jakie ma to znaczenie?

Aż podniosłam głowę znad zeszytu…

  • Zupę ogórkową?! Tak powiedział?!
  • Kazał mi powiedzieć ogórkowa, nie inna.
  • …… – zaczęłam się śmiać.
  • Dostałeś na obiad mięso, ale sobie ugotowałam zupę ogórkową – i poszłam do lodówki po garnek i postawiłam mu przed nosem na dowód.
  • No i co ty na to? – pytam ze śmiechem.
  • Homiel mówi, że dla mnie jest niezjadliwa, bo mało jest przypraw, ale dla ciebie jest ok.
  • …… – znowu śmieję się głośno.
  • Dałam tylko sól, nie chciało mi się przypraw.

I to są takie chwile, które obezwładniają. Mam całe pudło różnych przypraw, wzięłam je nawet do ręki, ale odstawiłam.

  • Życzę ci Guten Apetit, bo w Niemczech siedzisz… żeby zakończyć wątek niemiecki to à propos ślęczenia nad Wittenbergą.
  • …… – rozmawiam z Homielem już chyba czwarty rok, a ciągle kręcę z niedowierzaniem głową.
  • Homiel dzisiaj jest bardzo precyzyjny. Kazał zmienić w pokoju naszej córki okno.
  • Poison... mówi.
  • Trucizna? – to ciekawe, bo w jej pokoju niemiłosiernie śmierdzi stęchlizną, do tego stopnia, że zaczyna tam się dusić, więc śpi w salonie.
  • Jak jesteś taki precyzyjny Homiel…
  • Jestem kiedy chcę…
  • To pomożesz mi? – chciałam, żeby mi odpowiedział o jaką tablicę w kościele chodzi.
  • Gdybyś pojechała tam, to byś zrozumiała, a ponieważ nie pojedziesz, to zróbmy sobie przerwę.
  • Ok – westchnęłam właściwie z ulgą, nie będę się przecież kłócić z aniołem.
  • Byłeś tak długo w Niemczech, aż Germanem zapachniało.
  • A to źle być Germanem? – pytam.
  • Człowiekiem jest się zawsze, Germanem się bywa, czy też Frankonem.
  • Frankonem? – Piotr pyta mnie oczami, bo to coś nowego.

Zrobiliśmy sobie przerwę. Po krótkim czasie siedliśmy na kanapie zadowoleni, że siedzimy na naszej ulubionej kanapie… Niewielu zrozumie co znaczy siedzieć zadowolonym na kanapie. Iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, ciepło domu i święty spokój.

  • Homiel, powiedz, jak jesteś taki precyzyjny, kiedy ta II fala? – pytam.
  • Tak ci spieszno?
  • Pamiętaj, że odwróci się całe twoje życie do góry nogami.
  • Całe serce, nawet najmniejsza jego część nie ma porównania wobec tego, co nadchodzi.
  • Nie zdajecie sobie sprawy…
  • Ola!!! Wszystko się zmieni. On taki już nie będzie. To co zrobi dla tego domu (remont) już nigdy nie z robi. Biznes? Co to takiego?… będzie pytał.
  • Umiesz naprawdę przestraszyć – wzdycham żałując, że spytałam.
  • A co będzie się dla mnie liczyć? – Piotr. 
  • Ten prawdziwy twój świat.
  • To co on będzie robić? – pytam, bo nie mogę sobie tego wyobrazić.
  • Nie co będzie robić, a kim będzie.. Ojcze, przywróć mi imię moje…przypomniał.
  • Spadałeś długo, więc ta fala pozwoli ci wrócić do Domu.
  • Boże! Ta fala skończy się śmiercią?! – panikuję, bo powrót do Domu kojarzy mi się z jednym.
  • Do Domu można wrócić i za życia.
  • No, ale nie będzie przecież siedzieć cały dzień w fotelu i gapić się w Niebo…?! – pytam, bo ciągle trudno mi sobie wyobrazić o co w tym wszystkim chodzi.
  • Pamiętaj o zupie ogórkowej, gdybyś miała wątpliwości.

Homiel mi dzisiaj udowodnił bardzo mocno, że wszystko widzi, słyszy i analizuje. Udowodnił bardzo mocno jeszcze raz, że Niebo istnieje. A więc to, co mówi teraz… to też prawda.

  • Widziałem jak się zastanawiałaś nad przyprawami i myj ręce!
  • Oj Homielku, nie da się z Tobą wygrać. Wszystko widzisz!
  • I całe szczęście.
  • …….. – i już się zastanawiam, czy ma rację. Rzeczywiście… co by to było, gdyby dało się wygrać z aniołem, czy też z samym Bogiem…? 

  • Tylu ludzi odchodzi teraz – Piotr się zamyślił widząc informacje w TV o śmierci kilku znanych ludzi.
  • A ilu się rodzi?!
  • To jest ciągła nauka, natura ludzka ma żal, ale tak zostaliście wszyscy stworzeni.
  • Pamiętaj!… Na wzór i podobieństwo Ojca…
  • Skąd wiesz… Może taki sam jest…?
  • …….. – uuuuu…. zaczynam podejrzewać, że to z Ojcem rozmawiamy.
  • Rozwieję ci dzisiaj jeszcze twoje wątpliwości.
  • Podtrzymuję Swoje zdanie; trwaj do sądu, a potem płyń.
  • Do tego sądu, o którym myślimy.
  • Twoje przypuszczenia z datą są… – … nieważne.
  • O NIP? Nie o KIO? – pytam rozczarowana, bo zakładałam, że będzie to w październiku, najpóźniej w lutym lub Maju 2018 r.
  • Często cię nie poprawiam, bo cieszy mnie twoje badawcze dochodzenie.
  • Badasz, sprawdzasz i niektóre są to rzeczy fantazyjne i to też jest ciekawe, że nie stoisz w próżni.
  • Ciągle szukasz, sprawdzasz.
  • Czyli chodzi o ten sąd, o NIP?
  • Zawsze o niego chodziło.
  • To dlaczego wtedy potwierdziłeś?
  • Czy nie było weselej? Ile emocji miałaś w tym.
  • ……..
  • Musisz być czujna.
  • Ale ja muszę być pewna!
  • Teraz bądź.
  • Kiedy rozprawa w takim razie? – Piotr.
  • A jakbyś ty chciał?
  • Zdaję się na Was.
  • Więc czekaj, masz inne rzeczy do roboty, nie idź drogą Aleksandry…
  • Dociekliwość, ty realizujesz, a Ola docieka… Dusia…
  • …….
  • To nawet nie wiadomo, czy ta II fala się w tym roku zacznie. Na pewno… – i ugryzłam się w język. Już chciałam tworzyć następne daty.
  • ……
  • Pan Bóg tak patrzy na nas z góry i sobie mówi, co robią ta maluchy – Piotr w zadumie…
  • Co robią te Moje maluchy – poprawił Ojciec.
  • A Ja jestem, który Jestem.
  • … ?!
  • Dajecie Mi wiele radości.
  • Noooo, ty Mały mniej – zażartował…
  • Te chwile będę pamiętał tak, jak wy będziecie pamiętać.
  • ……. – siedzieliśmy zesztywniali, ale mnie korciło, żeby o coś jeszcze spytać i zaczęłam szeptać do Piotra…
  • Czym dajemy radość Ojcu?
  • Wszystkim, a życie nie jest łatwe… tutaj.
  • Ale nic się nie dzieje bez powodu i bez potrzeby.


Dopisane 22. 07. 2018 r.

  • Podtrzymuję Swoje zdanie; trwaj do sądu, a potem płyńpo dwuletnim oczekiwaniu mamy wyznaczoną w końcu datę rozprawy z NIP. To październik (!) 2018 r. Dokładnie 2 lata od zawału Piotra. Mam wrażenie, że Ojciec przesunął datę o rok. Dlaczego? Dla naszej nauki. Bawienie się w datowanie bardzo wiele mnie nauczyło. W tej kwestii żaden człowiek nie może być niczego pewny. Obserwuję poczynania znanego jasnowidza Krzysztofa Jackowkiego, który robi to nieustannie. Czasami widząc jak się poci, gdy jego kalkulacje się nie sprawdzają żałuję, że nie czyta tego blogu. Wiele by zrozumiał.

    Byłeś tak długo w Niemczech, aż Germanem zapachniało – z tego wynika, że Piotr nie raz był narodowości niemieckiej, trzeba się cofnąć aż do głębokiego średniowiecza. 

Żeby się podnieść, muszą upaść.

28. 10. 17 r. Szczecin.

Przyjechaliśmy do Szczecina zmęczeni. Wieczorem rozsiadamy się przed TV mając nadzieję na nic-nie-róbstwo, ale nagle słyszymy nad głowami klap, klap, klap naszej pani prokurator… Patrzymy na siebie lekko przerażeni… My zmęczeni, a szykuje się  bezsenna noc. 

  • Jasny gwint! Nie było tego kilka miesięcy!

Siedzimy już nerwowo i tylko czekamy. Po godzinie zaczęła się aria.

  • Zaraz ich popędzę – Piotr stuka nerwowo palcami po poręczy fotela.
  • Oni nie są warci ruchu. Upadną.
  • Żeby się podnieść, muszą upaść.
  • Nie martw się, to wkrótce będzie historią.
  • Naprawdę ? – trudno na razie w to uwierzyć, bo aria rozkręca się na dobre.
  • Naprawdę, niedługo to potrwa. Przed nami piękne dni.
  • Włóż zatyczki, Pan Bóg się nimi zajmie – doradzam Piotrowi. Zatyczek mam całą szafę na wszelki wypadek.
  • Bezwstydna baba.
  • Niczego po niej lepszego się nie spodziewaj, lecz czas zapłaty dla niej nadchodzi.
  • Ciekawe w jaki sposób… – myślę sobie…
  • Wyjątkowo dzisiaj czułem Homiela, stał tuż przy mnie, na centymetry…
  • Zawsze stoję.
  • ……..
  • Wiesz dlaczego Edziu się nie materializuje Krysi ? Bo chciałaby pójść za nim, a ma tu być.
  • A skąd wiesz ?
  • Homiel mi powiedział.
  • ……..
  • Ale tej babie nie można nic zrobić?
  • Wytrzymaj to.
  • Nie przyszedłeś tu, by sądzić i karać.
  • Ale uczyć, naprawiać, rozwijać, przypomnieć… 
  • A wiesz dlaczego ?
  • Bo nie wiesz.
  • Ale dziwna odpowiedź… – pomyślałam w pierwszej chwili, ale w drugiej już zrozumiałam.

Bo nie wiesz jaki jest cel twojego życia tutaj, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Jaka jest przyszłość i przeszłość, jakie plany ma Ojciec… nic nie wiesz. Ale jednego jestem pewna… to nie Homiel teraz z nami rozmawia.


Znajoma Piotra cierpi od dłuższego czasu na permanentne zapalenie płynu maziowego kolana. Wczoraj o piątej rano Piotr został zbudzony mając przed oczami jej wizerunek. A dokładnie … pokazano mu jej rozpalone do białości kolano. Piotr mimo zaspania zajął się czyszczeniem tego kolana w ten sam sposób, jak leczy i moje migreny. Czyli wizualizował z nieba białe światło i wpuszczał w jej ciało. Zajęło mu to kilkanaście minut, po czym zmęczony zasnął głęboko jakby przebiegł maraton. Dzisiaj zadzwonił do znajomej i okazało się, że ból minął. Na jak długo? To się okaże. 

  • Dziękuję ci Ojcze.
  • Nie zrobiłem tego dla niej, ale dla ciebie.
  • A dlaczego nie miałoby być dla niej ? – pytam od razu.
  • Jaka by była z tego korzyść ?
  • Czy uwierzyłaby skąd to jest ?
  • Czy by się zmieniła ?
  • Hmm… Nie… – przyznałam w myślach rację, bo ona nigdy by nie uwierzyła, że to od Boga.

Nie wiem, czy uwierzyłaby nawet wtedy, gdyby sam Ojciec stanął przed nią w pełnej okazałości. Pewni ludzie są bardzo przy ziemi, a nie przy Niebie i to się nigdy nie zmieni.

  • Mały walczy o nią, poprosił i dostał.
  • A ja prosiłam i co?
  • Wszystko przed tobą Moja córko.
  • ……. – zawstydziłam się za swoje pytanie i za swoją bezczelność.
  • Mogę prosić dalej?
  • Na to czekam. Po cichu wszystko dostajesz.
  • ?!

I przypomniałam pewien  moment w moim życiu, w którym po raz pierwszy zwróciłam uwagę na to, że ktoś niewidzialny spełnia moje życzenia. Na długo przed Homielem, z 15 lat temu bardzo chciałam mieć okulary w złotej oprawce, na które nie było mnie stać, a które były wówczas bardzo modne. Któregoś dnia Piotr kupił używany dostawczy samochód. W schowku znalazłam okulary, o których marzyłam od jakiegoś czasu. Wtedy to biorąc je do ręki z niedowierzaniem powiedziałam do Piotra…

  • Wiesz co? Ktoś chyba wysłuchuje moje myśli… – … pamiętam to do dzisiaj.

Dostałam dzisiaj maila, który jeszcze raz potwierdził, że osoby czytające ten blog, nie czytają go przez przypadek. Kiedyś Ojciec powiedział, że ta pierwsza grupa ludzi czytające Jego słowa jest wybrana przez Niego osobiście. Dlaczego? To już Jego tajemnica. Widocznie ma wobec każdego swoje plany.

Cześć; dziś w nocy obudziło mnie wołanie Anioła o Apokalipsie. Nie pamiętam już dokładnie tych słów, ale to były słowa z Apokalipsy, wiem bo czytałem ją i słuchałem parę razy.


30. 10. 17 r. Szczecin.

Nasze rozmowy w Szczecinie są krótkie i konkretne. Piotrowi nie chce się rozmawiać z natłoku spraw rodzinnych i Homiel doskonale o tym wie. Zapisuję więc wszystko co się da, bo szkoda każdego dnia.

  • Nad ranem obudził mnie wzrok wlepiony we mnie. Zobaczyłem okno zrobione w przesłonie, ta przesłona miała z 10 m grubości, a na końcu było kwadratowe okno. Stała w nim dziwna istota, cała przezroczysta, ale miała normalne oczy. Patrzyła się na mnie, a kiedy się zorientowała, że ja widzę ręką zamknęła przesłonę. 

  • Ciekawe… Homiel co to ?
  • Coś. Twój mąż budzi zainteresowanie wielu istot.
  • ?!
  • Nie macie świadomości, nie zdajesz sobie sprawy.
  • Operujecie nazwami i nie zdajecie sobie spawy z istoty, która tu mieszka.
  • Piotruś ?! – nie przesadzasz?… Chciałam powiedzieć, ale się ugryzłam w język.
  • A Ola ?
  • Ola to hol. Holuje cię do miejsca, gdzie zostaniesz naprawiony do końca.
  • W twoim języku będziesz lepszy niż twoje audi A 8.
  • Bez holownika nie dojedzie? – pytam.
  • No jak to bez holownika ?
  • Przecież jesteście Wy…?
  • ……..
  • Homiel nic nie mówisz.
  • Miesiąc się kończy, wolę patrzeć, nie mówić.
  • Został jeden dzień.
  • Dwa.
  • No dobra, dzisiaj 30.
  • Przecież mówiłem, że będzie ciekawie.
  • Tak tylko gadasz…
  • Tak gadam.
  • Mówi się mówisz, a nie gadasz.
  • Ale erudytą jesteś !

Jeszcze jedna, typowa przyjaciół rozmowa przy kawie. 

Nie daj się czekać na siebie, przecież czekam na ciebie.

20. 10. 17 r. Warszawa. (część II)

Wieczorem byłam zajęta pakowaniem na jutrzejszy wyjazd do Szczecina i nie zwracałam zbytniej uwagi na Piotra.

  • Homiel mówi do ciebie…
  • Pozdrów swoją księgową.
  • ??? Moją?! – stanęłam jak wryta. Skąd on wie, że mam księgową?… Taka myśl przebiegła mi przez głowę, co po kolejnej sekundzie wydało mi się wielce idiotyczne.
  • Naprawdę tak powiedział? – nie dowierzałam.
  • No tak… – i wzruszył ramionami.
  • Dlaczego mam ją pozdrowić? – zaczęłam się zastanawiać i postanowiłam  już w domu do niej zadzwonić.

Joanna prowadziła moją firmę, ale ponieważ zamknęłam firmę nasze drogi się rozeszły już dobrych kilka miesięcy temu.

  • Joasia… – nie wiedziałam jak zaczął.
  • Czy ty jesteś chora? – spytałam wprost, ponieważ czułam, że jeśli mam ją pozdrowić to być może choroba jest tego powodem.
  • Mam z krzyżem problemy, ale już wychodzę z tego. A dlaczego pytasz?
  • Aha, a bo wiesz… Ktoś kazał cię pozdrowić – nadal nie byłam pewna, czy w ogóle o Homielu wspominać, tym bardziej, że ona nie miała o niczym pojęcia.
  • A kto?
  • Wiem to od kogoś, kto rozmawia… Jest takim medium… – jąkałam się totalnie…
  • Masz pozdrowienia od Boga – wypaliłam w końcu i nijak nie wiedziałam jak jej to wyjaśnić.
  • A to dobrze, bo jestem podwójnie chora.
  • …….. – i w tej chwili zbaraniałam. Dlatego, że jednak była chora i dlatego, że te niezwykłe pozdrowienia przyjęła baaaaaardzo zwyczajnie.
  • To znaczy?
  • Odkryto u mnie raka i miałam wycięty kawałek jelita.
  • ……. – znowu mnie zatkało. Okazało się, że niedawno odkryto u niej nieinwazyjnego raka i zrobiono szybko zabieg.
  • Jeśli masz pozdrowienia to znaczy, że się tobą opiekują i chcą ci powiedzieć, że wiedzą o tym i ci pomagają.
  • Wiem o tym, bo ledwo to odkryto, a już miałam zabieg.
  • To dlatego kazano cię pozdrowić! – krzyknęłam jakbym odkryła sezam pełen skarbów.
  • Pokazują, że będzie dobrze.

Przyznałam się po chwili, że to Piotr jest tym niby „medium” i dałam jej namiary na mój blog myśląc, że wiedza tam zawarta pomoże jej bardziej. Znowu przyjęła to baaaaaardzo zwyczajnie, co spowodowało we mnie mieszane uczucia.  Wydawało mi się do tej pory, że każdy, kto zetknie się z Bogiem jest pełen euforii, niedowierzania i szczęśliwości, a tu okazuje się, że ludzie różnie reagują na Boga. Ciągle uczę drugiego człowieka.


Gdy się spakowaliśmy, siedliśmy oboje na swojej kanapie i omawialiśmy miniony dzień. Oczywiście zrelacjonowałam moją rozmowę z księgową, co wywołało u Piotra szeroki uśmiech.

  • A widzisz… Czyli jednak dobrze słyszę.
  • No, na pewno. Zdarzyło się to chyba pierwszy raz.
  • A mąż mojej księgowej naśladuje mnie w jedzeniu, ponoć mówiła, że je to co ja, bo się boi zawału.
  • I Ja mam cię zabrać?
  • .
  • Ktoś ma do ciebie sprawę.
  • … ???
  • Słyszę arię, ktoś mi śpiewa do ucha, coś jak arię, pięknie…
  • …. – dziwne, że wydaje mu się to piękne, bo Piotr nie znosi opery.
  • Wiesz dlaczego mogą ci śpiewać? Bo przesłona coraz cieńsza.
  • Niewielu miało dostęp, a teraz coraz więcej.
  • …… – Piotr nastawił uszy bardziej…
  • O miłości coś śpiewa, śpiewa jakaś kobieta anielica – prychnęłam ze śmiechu, bo  takie określenie mocno mnie rozbawiło.
  • Tam nie ma kobiet i mężczyzn.
  • Śpiewa w imieniu innych.
  • Tobie też śpiewa.
  • Ale ty nie usłyszysz, bo dzieli was gruba przesłona.

Szkoda, choć coraz częściej zastanawiam się, czy chciałabym tak naprawdę być na miejscu Piotra. To co on ma, to już nie zabawa, a ogromna odpowiedzialność.

  • Ale z Joanną wyszło… – nie mogłam uwierzyć.
  • Dzisiaj dałaś jej dużo energii, brakowało jej.
  • Wyjdzie z tego?
  • Ważne co robisz.
  • Pan Bóg już sobie ją upatrzył.
  • To znaczy, że…. – zająknęłam się… – Chce ją wziąć? A ja  ją pocieszałam, że wszystko będzie dobrze…
  • I dobrze.

Piotr poszedł do łazienki znowu nalać kwasu do rur mając nadzieję, że może tym razem się uda. Po ostatniej awarii nasze rury są nadal nieudrożnione.

  • Już przestań lać ten kwas, nic ci to nie da.. Długo tu nie będziesz pomieszkiwać.
  • Pomieszkiwać? – nieustannie zdumiewa mnie precyzja w doborze słów. Mieszkamy trochę w Szczecinie, trochę w Warszawie, rzeczywiście można powiedzieć, że tu i tam tylko pomieszkujemy.
  • Przeniesiesz się.
  • Dokąd? – pytam od razu.
  • A co byś wybrała?
  • Nie wiem.
  • Wiedziałem, że to powiesz.
  • …… –  tak naprawdę, to już mi obojętne. 
  • Widzę biały budynek, białe meble w kuchni, mieszkanie na parterze…
  • Może to w Niebie? Wszystko białe…? – zażartowałam cierpko.
  • Jest sens sprawdzić totka? – kupiłam jednego.
  • Powiem ci kiedy masz sprawdzić.
  • …….
  • Ale z tą Aśką wyszło – nadal o niej myślałam.
  • Nie lękaj się, jeszcze zaznasz wiele przyjaźni od niej.
  • ……. – ucieszyłam się, ponieważ to znaczy, że jeszcze nie odchodzi.
  • Dlaczego Pan Bóg tak spełnia twoje życzenia?
  • Musi cię bardzo lubić, musisz Mu dawać wiele radości.
  • ?! Faktycznie! Musi cię rzeczywiście bardzo lubić – Piotr zaczyna wyliczać wszystkie znaki, które dotąd od Niego dostałam. Ale największe zawsze wrażenie zrobiło na nim jedno;
-Boże, daj mi jakiś znak, że to jest prawda – poprosiłam w swoich myślach. 
I wtedy zdarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego…      Nie skończyłam słowa „prawda” … kiedy rozległ się w domu wielki huk. Trudno nawet opisać co to było. Pod moim łóżkiem na wysokości poduszki, czyli dokładnie pod moją głową usłyszałam jakby stukot setek kopyt wydobywający się prosto z podłogi, nie spod podłogi, ale właśnie z podłogi, ze stropu podłogi. To było tak głośne, aż zatrząsł się cały dom, dwukondygnacyjna niewielka kamienica, w której mieszka może z 20 osób. Zastygłam w swoim łóżku i tylko zastanawiałam się, czy mi się to przewidziało. Po chwili Piotr wparował do pokoju… 
-Słyszałaś to, słyszałaś to, co to było? – pytał kompletnie zszokowany 
–Jakby dom się zatrząsł i podniósł… co to było? Trzęsienie ziemi?
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/
  • Lubi to słowo niespodziewane.
  • Iza powiedziała prawdę.
  • Pan Bóg wybrał cię do tego zadania i dlatego masz Jego znamię.
W końcu, gdy położyłam S. spać, Duch Święty mnie oświecił i zaczęłam pisać, a dziś rano pozwolił mi dokończyć. Wczoraj w ciągu dnia, gdy wypowiedziałam słowa: ” Tylko Ty i ja Panie i reszta świata… „, On Odpowiedział: ” ty, Ja i oni”. Chodziło Mu o Panią, Pani Aleksandro i o Pana Piotra. Jak byłam dzisiaj na mszy Świętej, Pan Powiedział: ” pamiętaj, że Ich Bardzo Kocham” i jak wracałam powtórzył te słowa. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego wszystkiego co się dzieje…. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/11/smrod-diabla-zostawil-swoj-znak/ 

Nie mogłam powstrzymać łez. Nigdy o tym nie pamiętam, że mam znamię. Może dlatego, że jest mało uciążliwe, bo ukryte przed wzrokiem ludzkim.

  • Uspokój swe zmysły na chwilę, dobrze ci to zrobi.
  • Dlaczego? – Piotr.
  • Odpocznij przed drogą.
  • Co masz na myśli? – pyta wprost zapominając, że to nie Homiel.
  • Niecierpliwość, NIP, uspokój się.
  • To wydarzy się wszystko w Szczecinie? – próbuję się czegoś dowiedzieć.
  • Nie, to się wydarzy w Niebie.
  • Będę pamiętać tą wizytę?
  • Co do joty. Nie idziesz na kawę, idziesz na rozmowę.
  • Ciekawe o czym będziesz rozmawiać – myślę głośno.
  • …..
  • Przypomniał mi spotkanie z gackiem, kiedy wyciągnął rękę i spytał, czy pójdę za nim.
Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą; Chodź ze mną – i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie. Odczep się, czego ty chcesz ode mnie – powiedziałem. Jak to nie wiesz? Nie wiem. Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie– odparł. To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń. Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić. Nie, to niemożliwe, nigdy!– krzyknąłem. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
  • Po co mi to pokazujesz?
  • Żebyś pamiętał.
  • … Wczoraj przed snem siedziałem na łóżku i się zamyśliłem.
  • Co tak myślisz Mały? Czekam na modlitwę.
  • A tak sobie Ojcze, ogólnie myślę.
  • Nie daj się czekać na siebie, przecież czekam na ciebie.
  • . Tak powiedział mi wczoraj Ojciec.

Oboje się zamyśliliśmy. Już nie rozmawiając zaczęliśmy oglądać film „Constantinie”. Gdy pokazano scenę piekła…

https://www.youtube.com/watch?v=AL8Kl-8H9k8

  • Tak wygląda piekło? – pytam.
  • Ciekawa wizja, dla duszy gorzej.
  • Hmm… Ty byłeś w piekle wiele razy, jak to wygląda?
  • Wielopoziomowe, czerwono – czarne, błoto albo muł, czarna sadza, czerwone i czarne robale, ciemno, różne gacki w różnych formach, paskudne, wycie, smród, strach… Ja tak to widziałem. Może ktoś inny widział to inaczej.


Dopisane 05. 07. 2018 r.

  • 112, 113… Ta historia się kończy, papieska – w Polsce mamy być może jednego z najważniejszych znawców Proroctwa Malachiasza; ks. Jana Stachowiaka. Poświęcił 50 lat na zbieranie dokumentacji i jej analizę.

– 29 maja 1954 roku, zgłaszając się do Wyższego Seminarium Duchownego w Poznaniu, wstąpiłem po drodze do księgarni św. Wojciecha i nabyłem książkę, z której po raz pierwszy dowiedziałem się o św. Malachiaszu. Tego dnia w Rzymie wynoszono na ołtarze papieża Piusa X, którego pontyfikat św. Malachiasz określił słowami ,,Ignis ardens’’ (Gorejący płomień świętości). Zdziwiłem się, że w XII wieku przewidział przyszłość papiestwa. To mnie zdopingowało do zdobycia wiedzy dotyczącej całości przepowiedni, bo w książce był tylko fragment – wspomina ks. Jan. Przez kolejne pół wieku, jeżdżąc po świecie, skrzętnie zbierał dokumentację. Nie było to łatwe, bo fragmenty przepowiedni były rozproszone po klasztorach, muzeach i archiwach. Wydanie pracy ciągle odkładano w czasie, z obawy o reakcje odbiorców. Ostatecznie zwyciężyła zachęta do opublikowania, po raz pierwszy w literaturze polskiej, tak pełnego opracowania przepowiedni św. Malachiasza dotyczących wszystkich papieży aż do końca świata. Autor w sposób bardzo przystępny przedstawił autentyczne zapisy pochodzących sprzed 900 lat maksym i podjął próbę ich wyjaśnienia przez pryzmat życiorysów 112 papieży, z akcentem na numizmatykę i heraldykę.

Czy według niego Franciszek to ostatni papież… odpowiedź w wywiadzie;

https://gloria.tv/video/rSdg4rRuGrbM1vPZmZnXhx7Tn