Oczami nie dostrzeżesz tego, co dostrzeżesz sercem.

05. 12. 17 r. Warszawa.

Nie dość, że Piotr mam problemy, to jeszcze się nie wysypia, bo ma problemy. Zamknięte koło.

  • Jak Piotrowi pomoc ? – pytam Homiela.
  • Nie przeżywaj, da radę.
  • W przyszłym roku skrzydła mu urosną.
  • Dosłownie? – zażartowałam myśląc nad znaczeniem co znaczy skrzydła urosną. Przypomniała mi się też pewna reklama, co wprawiło mnie w rozbawienie.

Ktoś poczuł chęć do zrobienia czegoś, nabrał otuchy, czuje się swobodny, szczęśliwy i ma chęć do działania.

  • Nie chciałabyś chodzić na kawę z kimś, kto ma skrzydła ?
  • Oczywiście.
  • Wszystko jest pod kontrolą, rób swoje.
  • Niedługo to się zmieni.
  • Homiel pokazuje, że będę mógł uzdrawiać.
  • Temu co ma dużo, będzie dane więcej.
  • Ola powinna się cieszyć, bo choć nie ma zmarszczek to w ogóle ich nie będzie miała – śmiech. Jestem wniebowzięta. 
  • Wszystko się zmieni.
  • Będziesz żył w Bogu i przez Boga, dla Boga będziesz żył.
  • Ale co to znaczy ?
  • Wszystko.
  • Czuję Jego radość, widzę wokół siebie same oczy, które patrzą….
  • …….. – spoważniałam.

  • Wiesz, że koło ciebie jest często Chrystus ? Jesteś od Niego, nazwał cię białą lilią.
  • ?! 
  • Kiedyś nie miałem odwagi patrzyć w twarz Chrystusowi, teraz patrzę. Kiedyś miałem w sobie uległość, teraz mam przyjaźń. Jestem uniżony wobec Ojca, ale patrzę na Ojca. Czy to jest pycha? – mówi w zadumie.
  • Nie wiem.
  • Jak będzie, to będę miał karę.
  • A piecze cię coś ?
  • Serce? No nie…
  • …….
  • Ojcze zajmij się tymi sprawami, Ty lepiej robisz to ode mnie. Jestem taki zmęczony… Czasami brakuje mi tchu.
  • Wkrótce to minie. Sam sobie naprawisz – … nie jestem pewna, czy mówi to Homiel. Ojciec przecież miał… „wyjechać„ . 

Wieczorem. Córka zadzwoniła i opowiedziała o swojej wczorajszej wizji.

  • Miałam sen. Siedzimy wszyscy u Krysi w domu i jemy obiad. Szczęśliwi, że razem i przyszło jakieś dziecko, chłopczyk, blondynek, kręcone włosy. Miał z siedem lat.
  • …… – zapaliła mi się czerwona lampa, choć kręcone włosy i wiek mi nie pasował.
  • Powiedział, że przyszedł na chwilę. Wszyscy go zapraszali do stołu, tylko tata oglądał go podejrzliwie i mierzył wzrokiem. Ten chłopczyk mówi, że prezent przyniósł dla nas i coś wyjął. Wtedy tata wyrwał mu to z ręki i rzucił o ziemię krzycząc; zabieraj mi to stąd. Nic od ciebie nie chcemy !
  • I kiedy to rzucił, wyszła z tego wielka czarna żmija, ale uciekła. Czarny wąż… zwiał jakby się wbił w ziemię… i się obudziłam. Tata tak na niego patrzył jakby od razu wiedział, że to ktoś zły, a tak niewinnie wyglądał…

Rzeczywiście… Piotr może rozpoznawać i widzieć Złego. Czy to jeszcze jeden dar?… Nie wiem, ale wiem, że jest to pomocne w codziennym życiu.



06. 12. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Ludzie są fajni. Jest adwent, wiesz ile ich było rano w kościele ?! – Piotr zdziwiony.
  • A ile było młodych ! – jeszcze bardziej zdziwiony.
  • Ja się opiekuję tobą, a ty się opiekuj nimi ... powiedział mi Ojciec.
  • ……
  • Co oznacza ta wczorajsza wizja z chłopcem ? – nie daje mi to spokoju od wczoraj.
  • Oczami nie dostrzeżesz tego, co dostrzeżesz sercem.
  • A ty masz prawdziwe serce, czyste, więc czuj sercem.
  • Dlaczego przybrał rolę Ojca? Ponoć gacki nie mogą grać Ojca ?
  • A kto powiedział, że to Bóg ?
  • Hmm… Ty się zorientowałeś od razu.
  • Chłopiec, którego ja widziałem nie miał kręconych włosów.
  • Zgadza się, to też mnie uderzyło.
  • I nie miał 7 lat, był młodszy.
  • To też się zgadza.
  • Gacek… skubaniec jest bardzo inteligentny, przybrał obraz kogoś niewinnego i podobnego do Nieba – Piotr zagryza wargi, pewnie mu by przywalił właśnie w tej chwili, gdyby tylko się nawinął.
  • Hmm… Czy gacek jest przewidywalny? – pytam.
  • Nie wchodź w taki tok rozumowania.
  • Zobaczyłem znak ślepej uliczki.

  • Nie przewiduj co zrobi, tylko walcz ze złem.
  • Czy ten sen jest tylko dla córki?
  • Dla was wszystkich.
  • To jest odpowiedź na twoje pytanie, czy jest przewidywalny.
  • Odpowiedź jest; NIE !
  • Szkoda, że mało jest takich co rozumieją, ale Piotr jest jeden.
  • Choć pohańbiony w jego myśli, pan Bóg ma Swoje zdanie.

Piotr nie może sobie darować, że tak nisko upadł. Im bliżej jest Ojca, tym częściej o tym mówi.

  • Co będzie kiedy nasz klucz otworzy se drzwi ?
  • Klucz ?
  • Piotr to nasz klucz.
  • Drzwi do czego ? – pytam.
  • Otworzy se drzwi i se pójdzie.
  • Se ? A gdzie miałbyś pójść ?
  • Do Domu.
  • Do Domu na stałe, czy na chwilę ? – pytam.
  • Dom to Dom.
  • …….
  • Homiel pokazał mi stop-klatkę, jakby wszystko stanęło w miejscu…
  • Ty czekasz na falę, a fala czeka na ciebie.
  • Ta fala ma wziąć Piotrusia, ale mam nadzieję, że i zwróci?
  • To jest jak z obiadem, który zwracasz –… i się śmieje.
  • Niby to samo, ale inaczej wygląda.
  • Homiel ma dzisiaj wyjątkowe poczucie humoru… – pomyślałam.
  • Będziesz „przemielony” – zwracam się do wciąż milczącego Piotra i wcale mi nie do śmiechu. On sam wygląda tak, jakby mu było już wszystko jedno co się wydarzy.
  • Ale tak dokładnie będzie. Pozna co jest w środku i wróci …
  • Ale inny…
  • …….
  • Te święta będą inne?
  • To są nasze święta.
  • Ojcze niebieski przywróć mi moje imię…
  • Tego nie da się zapomnieć, ani tych słów, ani tej uświęconej chwili.
  • Jakbyś mnie nazwał po hebrajsku? – pytam. Ponoć byłam żydówką także.
  • Póki co jesteś Gall Anonim.
  • Masz wiernych czytelników na Górze i na dole i ktoś jeszcze jest czytający.
  • … Kto ?
  • Ten na samym dole – Piotr się w końcu odezwał wybudzony z letargu.



Dopisane 25. 08. 2018 r.

  • Biała lilia Pieśń nad pieśniami: jak lilia pośród cierni, tak przyjaciółka ma pośród dziewcząt (Pnp 2,2).

To może coś liliach…

Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich” – te słowa Jezusa zapisał ewangelista Łukasz (12,27). To rzadki przypadek w Ewangelii, gdy mamy okazję obserwować reakcję Zbawiciela na piękno przyrody. Jezus zachwycający się pięknem kwiatu – na takie rzeczy nie było miejsca w relacjach spisywanych przez niezamożnych ludzi, jakimi byli ewangeliści. Środki pisarskie sporo wtedy kosztowały. „Wiele mógłbym ci napisać, ale nie chcę użyć atramentu i pióra” – pisze św. Jan w pierwszym liście. A jednak pojawił się wyjątek. Co prawda pojawia się on ze względu na dalszy wywód, zachęcający nas do zaufania Bogu, który troszczy się o nas jeszcze bardziej niż o lilie – ale jednak. https://www.gosc.pl/doc/4508362.Kwiat-ktory-zachwycil-samego-Zbawiciela


  • Oczami nie dostrzeżesz tego, co dostrzeżesz sercem.

To może być główna przyczyna życiowych niepowodzeń, problemów i poczucia bezsensu; w twoim wnętrzu trwa duchowa wojna między siłami dobra i ciemności. Zrób pierwszy krok i naucz się rozpoznawać działanie Duchów. Wiele mówi się o szatanie, a słowa egzorcystów mogą przyprawić o dreszcze. Walka rozgrywa się jednak bliżej, niż ci się wydaje. W jaki sposób obronić się przed złem? W rozeznawaniu Duchów bardzo ważną rolę odrywają uczucia i to na nich należy się skupić w pierwszej kolejności. Jak to zrobić? https://www.deon.pl/religia/rekolekcje-adwentowe/adwent-2016/jak-rozpoznac-ducha-8-krokow/art,2,trwa-walka-o-twoja-dusze.html

https://www.youtube.com/watch?time_continue=285&v=9N_0kEyfuDI

 

Nie modlisz się, żeby Mi służyć, ale żeby pomóc.

04. 12. 17 r. Warszawa.

  • Wczoraj wieczorem podczas modlitwy jak zawsze wyrzucałem gacki po imieniu i w pewnej chwili koło ucha zaczęła mi bzyczeć mucha. Nie mam pojęcia skąd się wzięła, bo zimno i wszystkie okna zamknięte. Polatała i zniknęła… Gruba, bzycząca małpa… – Piotr się wzdrygnął.
  • O czym to świadczy? – pyta.
  • Wszyscy słyszą i słuchają.
  • Twoje zaniechanie dla jednych to radość, dla drugich płacz.
  • …….. – zamyślił się.
  • Staram się jak mogę, a nie zawsze mam siłę. Te twoje otwarte wrota plecami zasłaniam, żeby się gacki nie przedostały… – wzdycha zmęczony.
  • Modlę się Ojcze, żeby Ci służyć.
  • Nie modlisz się, żeby Mi służyć, ale żeby pomóc.
  • Przyjaciele sobie pomagają.
  • To nie jestem sługą?
  • A czy sługa zna tajemnice?
  • Nie zna…. Jestem przyjacielem i nie odpuszczę… Dla Ciebie Ojcze.
  • Diabły już nie przekują twego serca na swoją modłę.
  • …….. – zapisywałam w ciszy wszystko, ale po tych słowach moja ręka zawisła w bezruchu nad zeszytem.
  • Jak to mogło się stać?… – zamyśliłam się… Żeby anioł upadł tak nisko…? 
  • Jak mogłeś do tego dopuścić ?!… – spytałam z głębokimi pretensjami.
  • Hmm… Już wiem, zaczęło się od Lutra. Chciałeś dobrze, a wyszło jak wyszło. Luter pojechał do Watykanu, napatrzył się i chciał zrobić porządek, ale nie przemyślał tego do końca. Gacek to wykorzystał, a potem już poleciało… – to tak w skrócie… 
  • Zobaczyłem robala w zdrowym jabłku, zło zaczęło drążyć…

      A. Lenczewska; Słowo pouczenia.
  • Tylko tyle usłyszałeś od Jezusa wczoraj ? – dopytuję na wszelki wypadek.
  • Tak… Przepraszam Was, że przerwałem modlitwę…
  • Nie przepraszaj. Sam cię posłałem.

Wieczorem.

Grudzień w naszym biznesie zawsze jest ciężki. Wiele firm chce przed końcem roku zdążyć z wydaniem budżetowych pieniędzy i składają zamówienia tak duże, że Piotr nie jest w stanie tego zrealizować. Musi więc odmawiać, a tym, którym obiecał nie dostarcza na czas. Wszyscy się spieszą, wszyscy robią błędy i wszyscy są wkurzeni. Piotr jest bardzo zmęczony i narzeka na pieczenie w okolicy serca. Leży na sofie rozwalony jak żaba przed sekcją i ślepo gapi się w TV.

  • Dam ci w tym roku już odpocząć. Masz wolne.
  • Trwaj do końca roku, zobaczymy się później.
  • ?? – Piotr spojrzał na mnie pytająco…
  • Pan Bóg gdzieś wyjeżdża? – spytał tak rozbrajająco głupio, że zaczęłam się śmiać. Ale i ja po sekundzie zaczęłam się zastanawiać co to może oznaczać…
  • Mam wolne do końca roku ?
  • Tylko nie szalej – poprawiam go, bo nie sądzę, aby zostawili go bez kontroli.
  • Rób swoje.
  • Nie będziesz słuchać Ojcze ?
  • Masz Homiela.
  • Aaaa… Ty gdzie będziesz ?
  • Myślisz, że panu Bogu urlop się nie przyda ?
  • …….. – przecież nie dosłownie, ale…
  • To znaczy, że nie będziesz słyszeć Ojca? – … i straszliwie smutno mi się zrobiło.
  • No wreszcie sami sobie porozmawiamy – … szepnął żartem do ucha Piotra, a Piotr mi powtórzył.
  • Na czym ma polegać, że mam wolne? Bez Ojca nic nie ma sensu! – Piotr się naprawdę zafrasował. Usiadł na łóżku i czekał na odpowiedź.
  • Ojcu należy się wolne, nie sądzisz? Ciebie ciągle pilnować musi bardzo wszystkich męczyć. 
  • Jesteście Moja „wybuchowa para”.

Bóg Ojciec wykorzystał tytuł filmu, który wczoraj oglądaliśmy. https://www.filmweb.pl/Wybuchowa.Para Mimo, że to komedia naprawdę oboje czuliśmy się jak przed wielkim rozstaniem. Ogarnął nas smutek.

  • Rozumiesz po ludzku, a uczysz ducha. Oczekuję od ciebie więcej.
  • ……..
  • Co poczułeś, gdy to usłyszałeś? – szepczę do Piotra.
  • Jakby mi kawałek serca ubyło.
  • Przyjaciele się nie smucą. Też chciałbym pospacerować.
  • Weź nas ze sobą.
  • Tam gdzie idę, nie mogę was wziąć.
  • ……. – już te słowa gdzieś słyszałam.

21 A oto znowu rzekł do nich: «Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie». 22 Mówili więc Żydzi: «Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?» 23 A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata.

  • Nie poddawaj się..
  • Ojcze, będziemy czekać.
  • Informacje dalej Oli przekazuj.
  • Kto będzie źródłem?
  • Homiel.
  • Kiedy wrócisz?
  • Na święta.

Spisuję tę rozmowę do komputera pięć minut później i zastanawiam się, czy my jesteśmy jeszcze normalni ???



Dopisane 23. 08. 2018 r.

  • Diabły już nie przekują twego serca na swoją modłę – słowa Jezusa z książki A. Lenczewskiej pokazują sedno działania zła. A obrazowo pokazuje to także fragment z filmu „Wonder Women”. Czasami nawet w filmach wysokobudżetowych pojawia się coś wartościowego.

Szatan nie tylko podsuwa myśli, aby czynić złe, nakłania i podsuwa pomysły, by czynić rzeczy w istocie dobre, ale z taką przesadą i w taki sposób, że rodzą zło i niszczą to, co mogło być na chwałę Bożą.

Warto o tym pamiętać, ponieważ dzieje ludzkości utkane są takimi historiami.

Jesteś z Mojej woli i zmierzasz do Mnie.

02. 12. 17 r. Warszawa.

Na kawie…

Wczoraj czytałam artykuł i wypowiedź księdza na temat płci Boga.

Płeć to czasem temat budzący kontrowersje. Z kultowego filmu Juliusza Machulskiego mogliśmy dowiedzieć się, że Kopernik była kobietą. A jakiej płci jest Bóg? Czy mówiąc, że Bóg jest Ojcem, nie popełniamy teologicznego błędu? Każdy z nas zna chyba sformułowanie, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo.

Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że Bóg objawił się nam i zesłał swojego Syna w kontekście, jakim jest kultura patriarchalna. Spisane przekazy ze Starego czy Nowego Testamentu są przecież przesiąknięte tą kulturą i w ten sposób wpływają również na nasze postrzeganie Boga. Ks. Andrzej Draguła w jednym ze swoich tekstów poleca jednak, aby zadać sobie pytanie, „czy celowym zamierzeniem Boga było objawić się w kulturze patriarchalnej, co zdeterminowało nasze myślenie o Bogu jako o ojcu i mężczyźnie? (…) Gdyby Bóg zechciał objawić się w kulturze matriarchalnej, to dominowałoby w nas myślenie o Nim jako o matce i kobiecie”. Może jest to znak, że Bogu zależało bardziej na pokazaniu swojej męskiej natury. Jezus, który był mężczyzną, również utwierdził ten męski obraz Boga. Swoją drogą ciekawie byłoby wyobrazić sobie, że dzieła odkupienia dokonuje kobieta – córka Boga. http://misyjne.pl/jakiej-plci-jest-bog/

  • Ojcze, co byś odpowiedział temu księdzu ?
  • Niech się zajmie swoją fryzurą, której nie ma, a nie pytać jakiej jest płci Bóg.
  • ?! – roześmiałam się, co tu dużo mówić. Co prawda liczyłam na inną odpowiedź, ale Ojciec o tym wiedział. 

W domu sprawdziłam jak wygląda ks. Andrzej Draguła; http://gosc.pl/doc/1555499.Reagujmy-inteligentnie . Widząc jego łysinę roześmiałam się znowu. Bóg naprawdę jest wszechwiedzący


Wieczorem.

Piotr przekazuje Krystynie informacje od Edzia, ale jej reakcje są takie, że nie wiadomo, czy w to wierzy, czy nie. Jakby do niej to nie dochodziło… dziwne. Ciągle muszę się uczyć, że są tacy, do których oczywista prawda nie dochodzi.

  • Naprawdę Edziu pilnuje mamy ?
  • I to jak !
  • Z obowiązku ?
  • Z poczucia winy, gdy zobaczył pełen obraz tego co zostawił.
  • Czy każdy widzi taki obraz po swojej śmierci ? – pytam.
  • Każdy, któremu jest to dane.

Hmm… Czyżby nie każdy miał taką możliwość? Może ten, który trafia od razu na dół… 



03. 12. 17 r. Warszawa.

Piotr radosny od samego rana.

  • Ale miałem wizję !
  • Stałem na wzgórzu i ściągałem chmury, bo była susza. Gdy przyszli ludzie, zaczęli się skarżyć na zimno to dmuchnąłem i te chmury odeszły.
  • Nikomu nie dogodzisz.
  • Hmm… Zgadza się. Jednemu zimno, drugiemu za ciepło… – myślę nad słowami Ojca.
  • Kim jestem i dokąd zmierzam ? – Piotr zapytał, jakby go oświeciło nagle.
  • Jesteś z Mojej woli i zmierzasz do Mnie.
  • Hmm… Właściwie jak każdy człowiek… – pomyślałam.
  • Wczoraj się modliłem i pokazali mi co znaczy moja modlitwa. Pokazali jak kropla spada na wodę i tworzy się mała fala, tak moja modlitwa to snop światła spadający na ziemię, z której rozchodzi się fala na całą ziemię.


Siedzieliśmy na śniadaniu w Ikei i rozmawiając obserwowaliśmy ludzi. Przechodziło obok nas akurat młode, „spore” małżeństwo, które na tacy taszczyło ze sobą mnóstwo jedzenia.

  • Ale morderstwo mają na talerzu! – Piotr nie mógł się powstrzymać od komentarza widząc tam kiełbasy, jajka, sałatki, szynki… chyba wszystko co było do wzięcia.
  • Nie zabieraj im tego, czego jeszcze nie wiedzą.

Podziwiam Ojca, że w jednym zdaniu zawiera tyle treści. Nie da się przekonać ludzi, że czynią źle, jeśli czerpią z pewnych rzeczy radość. Tylko własne doświadczenie, własne przeżycie kiedyś im uświadomi gdzie popełnili i popełniają błąd. 


Po Ikei pojechaliśmy do „naszego kościoła”. „Naszej” kobiecie nie zastanawiając się długo Piotr dał tylko 10 zł.

  • Nie jesteś skory dawać jej więcej usłyszał już w aucie 10 minut później.
  • Wybacz, ale więcej w niej biznesu. Wolę dawać tym, którzy naprawdę potrzebują.
  • Zdaj się na to, co czujesz.

Stojąc pod krzyżem zrozumiałam dlaczego Jezus nie chciał od nas więcej kwiatów. Dzień, kiedy po raz pierwszy kupiliśmy kwiat, a dzień dzisiejszy to wielka różnica.


Wieczorem siedliśmy przed TV.

  • Homiel mi mówi…
  • Robisz głupie oszczędności, a TV mogłeś mieć już dawno.
  • To prawda – śmieję się.

Piotr tak długo zwlekał z kupnem nowego telewizora, że dzięki temu na ekran starego patrzyliśmy prawie przez szkło powiększające. Tak było małe, a wzrok mi siadł ogromnie.

  • To auto mogę też zmienić ? – spytał radośnie.
  • Już się tak nie rozpędzaj.
  • Chcesz powiedzieć, że będziesz lepiej Ojca wozić ?
  • No! – … i wybuchneliśmy śmiechem.
  • Wiesz co usłyszałem teraz ?
  • Uzbroję cię czego nikt nie miał na tej ziemi.
  • Do tego trzeba być mądrym.
  • Mam do ciebie pełne zaufanie. Zrobisz porządek.
  • !? Hmm… – właściwie to już się nie dziwię, ja już tylko czekam.

Byłam w łóżku, prawie już spałam. Piotr odprawiał egzorcyzmy, ale przerwał i przyszedł do mnie do pokoju… 

  • Muszę ci coś przekazać. Gdy się modliłem Jezus powiedział mi...
  • Ilekroć dajesz kwiatek, ilekroć dajesz jałmużnę, ilekroć się modlisz, pomagasz ludziom, tylekroć oddajesz Mi dziękczynienie, dziękujesz w czynie.
  • Aha… – zbaraniałam, ponieważ to piękne i nieoczekiwane.
  • Przerwałem modlitwę, żebyś zapisała, bo to ważne.
  • ……… – no więc zapisałam. 

 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Słuchajcie, bo idę.

01. 12. 17 r. Warszawa.

Spałam w najlepsze, gdy obudziło mnie bardzo mocne, równomierne, spokojne, trzykrotne uderzenie. Było tak głośne, że  poderwało mnie na równe nogi. Byłam przekonana, że pochodzi z Piotra pokoju, czyli zza ściany.

  • No to, to na pewno musiał usłyszeć – pomyślałam.

Nastawiłam uszy czekając na ciąg dalszy, ale za ścianą nie usłyszałam żadnego ruchu. Zdziwiło mnie to bardzo, bo trzykrotne uderzenie było tak mocne jak wtedy, gdy zatrząsnął się dom. Sprawdziłam zegar… 4, 15 rano. Jeśli Piotr się nie obudził, zaczęłam sugerować już sobie samej, że się przesłyszałam. Nie mogłam zasnąć próbując dojść skąd pochodziło uderzenie, czy to jakiś znak i po co ? Gdy dwie godziny później Piotr się zbudził, zaczęłam go oczywiście wypytywać…

  • Słyszałeś coś w nocy ?
  • Ale co ?
  • No jak to co ? – … jak mógł tego nie słyszeć ?! Nie rozumiem.

Uwierzył mi jednak na słowo, bo nie takie rzeczy się u nas działy, ale na kawie drążyłam temat dalej.

  • Nie jestem w stanie ci to wytłumaczyć, uderzenie głuche, trzy razy …
  • Trzy razy ? – zainteresował się Piotr.
  • Kiedy się uderza trzy razy ?
  • Hmm … Skojarzyło mi się jak „sąd idzie”… albo  uderzenie laski marszałkowskiej … Ogłoszenie czegoś, coś się zacznie… – myślę głośno.
  • ….. Homiel, co to znaczy ? – pytam w końcu u źródła, bo po co mam się męczyć myśleniem.
  • Słuchajcie, bo idę.
  • … ???!!!!  – … i to nie Homiel powiedział. 

Kiedyś oglądałam rozprawę sądową z XIX wieku w W. Brytanii. Zanim wszedł sędzia, pracownik sądu uderzył laską w podłogę trzykrotnie i powiedział; proszę wstać, sąd idzie. To było moje pierwsze skojarzenie, gdy usłyszałam uderzenie. Po powrocie do domu uruchomiłam jednak internet, by sprawdzić bardziej…

1. Wirtualny młotek Caritas Do tej pory aukcje kojarzyły się z licytacją, którą kończy trzykrotne uderzenie drewnianym młotkiem.

2. Trzykrotne uderzenie laski marszałkowskiej w podłogę otwiera i zamyka obrady sejmu i … Laska już w średniowieczu była oznaką godności i władzy, tak duchownej jak i świeckiej. W Polsce od końca XIV wieku używali jej urzędnicy królewscy – marszałkowie wielcy i nadworni. Na forum izby poselskiej, zanim jeszcze wykształciła się funkcja marszałka – jak wynika za źródła ikonograficznego (ilustracji) z początku XVI wieku – laskę trzymał poseł aktualnie prowadzący obrady. Można przypuszczać, że za wzór wzięto z obrad rady królewskiej, późniejszego Senatu, gdzie marszałek wielki lub nadworny z nieodzowną laska w dłoni z upoważnienia monarchy czuwał nad formalnym tokiem obrad.

3. Trzykrotne stuknięcie laską symbolizowało trzy stany sejmujące dawnej Rzeczypospolitej, czyli króla, Senat i Izbę Poselską.


Gdy Piotr wraca wieczorem do domu, składam relację z moich poszukiwań …

  • Hmm… Może to chodzi o sąd ? Może się zacznie w końcu ? – zamyślił się.
  • Władza ludzi was nie dotyczy.
  • Władza ludzi … – musiałam zatrzymać się nad sensem tych słów.
  • Czyli … Moim zdaniem nie spodziewaj się problemów ze strony urzędu skarbowego, czy sądu. Ty podlegasz sądowi boskiemu – … to jedyne rozsądne rozwiązanie. 
  • Po prostu bądź.
  • A kiedy masz być, to nie będziesz.
  • Wstąpię po ciebie i cię zabiorę.
  • To umrę.
  • Nie umrzesz, zabiorę cię.
  • Ale Ojcze, każdy umrze.
  • Ja Swoje, a ty swoje.
  • ………. – normalnie to bym się roześmiała, ale nie było mi do śmiechu.
  • Spytałabym Ojca o to uderzenie, ale mi głupio – zaczynam szeptać do Piotra.
  • A co tu mówić ? Słyszałaś, więc sama sobie dopowiedz.
  • …….. – ciągle mi się kojarzy jako sygnał rozpoczęcia czegoś.
  • A w co uderzyło ? – bo nie byłam pewna jak interpretować.
  • Widzę drewno, dębowe mocne.
  • Zgadza się, to musiało być drewno – … huk był mocny, silny, ale głuchy, trzy wyraźne uderzenia co sekundę.
  • ……… – oboje się zamyśliliśmy.
  • Co Mały chcesz wiedzieć ?
  • Chcę wiedzieć, co chcę wiedzieć – odpowiedział pozornie bez sensu.
  • Więc wiedz, że jestem z tobą zawsze i nic się nie dzieje bez Mojej woli.
  • Co ty myślałeś przy szafie, może stać się w każdej chwili.
  • ?! A o czym myślałeś przy szafie ? – pytam z ciekawości.
  • Stałem przy szafie i się zamyśliłem. Mówię do Ojca, że już 1 grudzień i nic. Mówiłem Ojcu … Zobacz, czas mija i nic ….. Przepraszam cię Ojcze … Wiem, że możesz w każdej chwili zrobić wszystko.
  • Dokładnie tak.
  • Powiem ci coś, nic sobie już nie kupię, nie będzie mi to potrzebne – mówi do mnie. 
  • Zgadzam się, nie będzie.
  • Błogosławieni ci, co słyszą znaki.
  • W domyśle …, dane im słyszeć.

Dane słyszeć i widzieć znaki to coś zdumiewającego i cudownego. Za każdym razem jestem zaskoczona, ale Bóg Ojciec lubi robić takie niespodzianki, lubi jak się człowiek cieszy. Lubi widzieć szeroko otwarte oczy ze zdumienia i łzy radości.


  • Wczoraj poczułem ukłucie na środku mostka, miałem skurcz żyły, którą mam poprawić w przyszłym roku – Piotr rozmawia dalej. 
  • ……. – przestraszył mnie, bo już o tym zapomniałam.
  • Zanim miałbyś trafić znowu na stół, Ja cię zabiorę.
  • Odejdziesz ?! – pytam przerażona.
  • Raczej chodzi o drugą falę…
  • … Ojciec teraz do mnie mówi …
  • Wielu się przy tobie żywi...
  • . Pokazał mi moich pracowników, dostawców, nawet Mirka. Dobrze, że mi Ojciec dał te pieniądze …
- Przydałoby się trochę pieniędzy, ze 100 tys. – wzdycha, bo tyle brakuje mu na zrealizowanie zamówienia. 
- A może być 400 tysięcy ?

Myślałam, że Ojciec zażartował z tymi 400 tys. zł, po prostu „rzucił” jakąś kwotą dla przykładu, ale wczoraj Piotr dostał przelew właśnie na 400 tys.

  • Miałem na wypłaty i rachunki, mam tyle problemów teraz, dlatego nie miałem siły iść rano do kościoła – Piotr zaczyna się tłumaczyć sam przed sobą. 
  • Ojciec musiał być rozczarowany, że nie poszedłeś.
  • Choć Kościół człowiek nosi w sobie, to lubię widzieć cię w tym kościele i słuchać.

Siadłam do komputera, aby spisać notatki z zeszytu i czytam Piotrowi jeszcze raz zdanie, które zrobiło na nas  wielkie wrażenie.

  • Upomnę się o ciebie.
  • Przyjdzie pora, a potrwa to tylko chwilę, bo oddałem cię do tego świata, później cię zabiorę.
  • … Ojciec jest niesamowity.
  • Ale mam nadzieję, że jeśli cię zabierze, to na chwilę.
  • …….. – Piotr leżał na sofie i jakby życie z niego uszło.
  • Dzisiaj bolało mnie serce po zażyciu jednej tabletki. Ktoś mu polecił nowy suplement i chyba jest nie dla mnie.
  • Twój organizm jest tak skonstruowany, że masz brać tylko co niezbędne, więc nie bierz niczego nadto.
  • Ale ponoć to dobre.
  • Mały, nie wkurzaj Mnie.
  • … ???!!!! … – no …, zatkało nas, zapadła cisza.
  • To na pewno Ojciec ? – pytam niepewnie.
  • Tak, tu Tatuś.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem, gwałtownym, serdecznym.
  • Zobaczyłem, że też się śmieje.
  • …….. – i to jest przepiękne. 
  • Jeśli Ojciec ma dobry humor, to spytam … – pomyślałam szybko.
  • Znowu oglądałam o gwoździach znalezionych u Kajfasza, są od Jezusa ?
  • Nie mogę powiedzieć.
  • Dlaczego ?
  • Musisz się uczyć.
  • Kiedy sama dojdziesz do tego, zapamiętasz do końca życia.
  • Ale jak mam się dowiedzieć ?
  • Różne są źródła wiedzy.

Już wcześniej pytałam o te gwoździe, a dzisiaj zrobiłam to dla pewności;

-U Kajfasza znaleziono gwoździe, to są te gwoździe? 
-Jeśli już, doszukuj się symboliki. 
Czyli to nie te gwoździe...
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/01/masz-krzyz-mojego-syna-czego-chcesz/

To nie są gwoździe z krzyża, na którym umarł Jezus.

https://www.youtube.com/watch?v=gW7QTKgw3z8 

Ja ci daję, to ty Mi też daj.

29. 11. 17 r. Warszawa.

Nie być rano na kawie to nie mieć lekcji i życie raptem zaczyna być puste. Kiedy więc Piotr wieczorem przychodzi do domu próbuję go namówić na spytki, ale z powodu zmęczenia broni się przede mną  rękoma i nogami. Siedliśmy więc przed TV i zaczęliśmy oglądać kolejny odcinek „Narcosa” https://www.filmweb.pl/serial/Narcos-2015-680486 . Widząc jak wielki boss narkotykowy musi uciekać tracąc wszystko…

  • Nie ma sensu opierać swojego życia na pieniądzach.
  • A na kim tyś by oparł? pyta Homiel, co wprawia mnie w cudowny humor, bo w końcu się odezwał!
  • Na Bogu.
  • …….
  • Coraz więcej mam przemyśleń.
  • O czym myślisz? pyta, choć i tak przecież wie. Może sam chce podtrzymać rozmowę?
  • Że wszystko mija, kończy się listopad, a niedawno był październik.
  • A to coś nowego.
  • …….. – śmieję się głośno, właśnie tego mi brakowało. Tej niebiańskiej ironii.
  • Wolę jak jesteś normalny, za dużo myślisz .
  • Dojście do drugiej fali potrwa z 3 lata – Piotr zaczyna kombinować.
  • Ciekawa teoria, ale nie będzie miała miejsca.
  • A coś się stanie w tym roku?
  • Spędzisz święta z rodziną, co prawda niepełną, ale jednak.

Moja wesołość prysnęła w sekundę. Mówiąc niepełna przypomniałam sobie słowa sprzed wielu miesięcy. Kiedy powiedział, że święta w 2016 roku będą ostatnie w pełnym składzie to znaczy, że święta w 2017 roku będę już w niepełnym składzie. Nie mylił się…

19. 12. 16 r. 
-Ale na szczęście jeszcze święta przed nami. 
-To będą ostatnie święta w tym składzie. 
-…… – spojrzeliśmy na siebie znowu, tym razem z lekkim strachem w oczach. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/22/jestes-wrazliwy-na-lzy-badz-wrazliwy-na-czlowieka-diabel-tez-potrafi-plakac/
  • Nie będzie nastrojów, ale urzędowo.
  • Przyjemne też będą chwile, na szczęście jest twoja córka, synowa, która wciągnęła się do drużyny pierścienia.
  • A kto jest hobbitem? – zażartował Piotr.
  • Nie ma wyraźnego, ale jest cel.
  • A kto jest celem?
  • Pycio – … ten, który pyta.
  • …….. – uświadamiam sobie powoli, że to nie Homiel.

Kiedy zaczynamy rozmowę, jakąkolwiek, jestem przeszczęśliwa, że w ogóle rozmawiamy. Możemy rozmawiać o niczym, ale ja i tak będę przeszczęśliwa. W takich chwilach czasami zdarza mi się zapomnieć, że rozmawiamy przecież z samym Niebem. I kiedy padają takie słowa jak te, natychmiast wypełnia mnie powaga, ponieważ zdaję sobie sprawę z wszechmocy, wszechpotęgi i wszechmądrości Ojca. Jak można walczyć, sprzeciwiać się, nawet spierać z Kimś, kto może i wie wszystko? Naprawdę trzeba być nieskończenie głupim. 


Zamyśleni wróciliśmy do oglądania serialu, ale nie potrwało to długo…

  • Jam jest.
  • ………
  • Kim jesteś? – pyta Piotr po chwili. Otwieram oczy ze zdumienia, bo nie wierzę, że pyta.
  • Tym, który jest.
  • Nazwałem cię moją małą kopią, bo nim jesteś.
  • Panie Boże, ale ja jestem taki głupkowaty, żarty sobie robię…
  • A może Ja też taki jestem?
  • Ale ty jesteś taki poważny, widziałem to przecież.
  • Widziałeś to, co chciałem byś widział.
  • Zabawimy się jeszcze nie raz Mały za twojego życia.
  • Dasz mi radość, a Ja tobie.

Zapisywałam szybko wszystko w zeszycie i w pewnym momencie zaczęłam kręcić z niedowierzaniem głową.

  • Co tak kręcisz?
  • Bo przygotowywałam tekst na blog i się zastanawiałam, czy pisać…
  • Możesz – przerwał mi Ojciec.
  • dopisać?
  • Możesz.
  • ……..
  • A nad czym się zastanawiałaś? – dopytuje Piotr z ciekawości.
  • O twoich zabawach z Ojcem, o wycieraniu przez ciebie łez… Wydawało mi się to bardzo intymne.
  • Nooo… – wzruszył się na samo wspomnienie.
W kościele miałem przepiękną wizję. Zmniejszyłem się do wielkości małego chłopca. Spodem dłoni ścierałem łzy z oczu Ojca, z Jego policzka, zacząłem Go całować po oczach, trzymałem Go za szyję. Piotr prawie się rozpłakał w tej kawiarni, a ja to zrozumiałam. Więź między nim, a Ojcem jest ogromna. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/30/nie-zrozumiesz-do-konca-praw-bozych/

-Nikt tego nie zrozumie co znaczy być z Ojcem... Pamiętam, jak się wygłupiałem często, łapałem Go za brodę i ciągnąłem, w dwójkę pękaliśmy ze śmiechu... Ja to normalnie widziałem... To jest głębokie i mocne, że ty nie masz pojęcia... Mało tego... niedawno zobaczyłem, jak On mnie uczył jak się w powietrzu zachowywać, ręką pokazywał... - zaczął mi wymachiwać przed nosem. Mogłam sobie to tylko wyobrazić. Niedawno miałem tę wizję znowu… Widziałem jak dobywać miecz, wszystko... - Piotr się bardzo wzruszył. 
-…... Dzisiaj zobaczyłem Ojca bawiącego się z innym człowiekiem, podrzucał go do góry tak, jak mnie podrzucał. Bawili się jak ojciec z synem. Spojrzałem tylko na nich i usiadłem pod drzewem... Czułem się zazdrosny – i znowu się wzruszył. 
Gdy Piotr opowiada o Ojcu nie może przestać płakać.     http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/14/kiedy-jest-wam-dobrze-kiedy-jest-wam-zle-zawsze-jestem/

30. 11. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Mam pytanie do Homiela…

Piotra o mało szlag nie trafił na miejscu, bo ledwo usiadł przy stoliku, a ja już zaczynam. Musiałam przeczekać pierwszą burzę, aby się uspokoił.

  • Wczoraj miałem takie problemy w firmie, że w końcu dałem za wygraną i powiedziałem Ojcu tak jak ten zakonnik; ty się tym zajmij…
  • I wiesz co? Poczułem od razu wielką ulgę – Piotr zaczął się cieszyć.
  • A ty co będziesz robić?
  • ?!!! – Piotra zatkało i wyprostował się jak przywołany do tablicy skarcony uczeń.
  • Dzisiaj nie poszedłem do kościoła, bo byłem bardzo zmęczony – zaczął się tłumaczyć.
  • To nie jest powód.
  • Musisz się przełamać.
  • Skoro tobie daję, to Mi też daj.
  • Dajesz ludziom, daj Mi.
  • Przepraszam, byłem bardzo zmęczony.
  • ………
  • Ktoś mi mówi… Najbardziej cenię kiedy padasz, mdlejesz, a robisz swoje...
  • Nie ktoś tylko Ja! powiedział baaardzo stanowczo. 
  • Trzeba było iść, a nie tłumaczyć się przed samym sobą.
  • Ja ci daję, to ty Mi też daj.
  • …….. – Piotr już się nie odzywał.
  • A co do Eliasza…
  • Wystarczy, że będą wiedzieć, że robił.
  • Szczegóły techniczne są dla was, między Mną a Małym.
  • Oni mają wiedzieć, że jest ziemia, a nie jak powstaje.
  • Dziękuję – kamień spadł mi z serca.
  • Ale mogę te zdania napisać?
  • Możesz.

Pisałam na blogu o Eliaszu i jego możliwościach wpływania na pogodę. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/30/nie-zrozumiesz-do-konca-praw-bozych/

Taaaak… Podczas pewnej rozmowy Bóg Ojciec pokazał jak Eliasz zmieniał pogodę… przyznam. Czy chciałabym się tą wiedzą podzielić? Oczywiście myślałam o tym, ale nie byłam pewna, ponieważ jednak trzeba wiedzieć gdzie kończy się zabawa, a zaczyna odpowiedzialność. Pamiętam doskonale słowa Ojca; Pamiętaj, większa wiedza to większa odpowiedzialność. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/13/wieksza-wiedza-to-wieksza-odpowiedzialnosc/


  • Moim zdaniem za 3 lata druga fala ruszy – zaczął Piotr po krótkiej przerwie.
  • Nie sądzę, masz zakład z Ojcem. Trzy lata to za długo.
  • A co do zakładu…
  • Czy ty myślisz, że Ja muszę zawsze wygrać?
  • A może chcę przegrać?
  • A może wygram?
  • A może nie wiem co zrobię?
  • A może zrobię wszystko w jeden dzień?
  • … 

Słowa Ojca nas zaskoczyły. Bóg nie wie…? Czy żartuje, że nie wie…? Siedzimy w ciszy, bo nie wiemy…

  • Ty masz być czujny, bo nie wiesz co się stanie.
  • Nie masz wyrokować, ty masz prowadzić.
  • Zakładam się z niedowiarkami, a nie z tobą, a czas jest względny.
  • Więc przywołuję, żebyś krawat ubrał zapięty pod szyję –a miał rozpiętą koszulę.
  • Śmiejmy się z innych, a nie z siebie nawzajem?
  • To masz, powiedz kiedy co będzie.
  • Więc co powiesz?
  • …….. ?!
  • Przepraszam cię Ojcze – wydukał.
  • Jak na przeprosiny nie widziałem uniżenia.
  • Modlisz się do Mnie i mówisz Wszechobecny, Wszechmogący, Wszechmądry, Wszechpotężny…
  • Zastanowiłeś się nad tymi słowami?
  • To znaczy, że wiem co robię.
  • W każdej chwili cię słucham i mogę zrobić wszystko w jednej i każdej chwili.
  • …….. – szybko zapisywałam i bałam się odezwać.
  • Zastanawiam się, czy kawy u siebie nie wprowadzić, bo to są pouczające chwile.
  • ……… – dawno się tak nam nie dostało, ale…. kocham to. 
  • Wiesz co zobaczyłem?
  • Gdy ty piszesz do zeszytu, a potem do komputera…. jednocześnie otwiera się księga u Nich i tam w tej księdze twoje słowa tutaj, tam piszą się na złoto…. niesamowite…

  • TDW.
  • Co to znaczy?
  • Trwały dorobek wiedzy.
  • Większego komplementu nie mogłaś dostać.
  • Dziękuję Ojcze… – szepnęłam, ale w myślach przerażona jestem odpowiedzialnością, która z tego wynika.

 

Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe.

28. 11. 17 r. Warszawa.

Na kawie. A może po wczorajszym powinnam powiedzieć… na lekcjach?

  • W kościele rano jak zwykle przyjmowałem opłatek i chciałem powiedzieć; przyjmuję ciało Chrystusa, ale przerwał mi Ojciec.
  • Teraz Ja mówię.
  • A Ja mam do ciebie prośbę.
  • ?! – zrobiłam wielkie oczy czekając w napięciu jakąż to prośbę może mieć sam Bóg…
  • Zaufaj Mi całkowicie.
  • Tak jak ona oddała mi się na przepadłe.
  • ?! Jaka ona? – pytam.
  • Zobaczyłem obraz jakieś zakonnicy, Bóg mówił o zakonnicy, która użyła tego sformułowania.
  • Tak powiedział? – zachwyciła mnie ta prostota.
  • Nooo, wyobrażasz to sobie ?!
  • Nie dziwię się, bo wszystko strasznie przeżywasz, wszystkim się denerwujesz, martwisz, a przecież wierzysz! – i to mnie nieustająco bardzo dziwi.

Piotr mimo swojego niezaprzeczalnego daru, niewiarygodnie bliskiego obcowania z Niebem, zadziwiająco mocno nadal jest związany z ziemią. Może ktoś inny na jego miejscu chodziłby jak „na permanentnym kacu”, ale czasami myślę, że on jest wręcz za bardzo na ziemi, jak na osobę z takimi możliwościami.

  • Łatwo ci powiedzieć. Pierwszy raz się zdarzyło, że nie mam na pensje dla ludzi. Klienci zalegają mi pieniądze! Te cholerne zatory płatnicze załatwią każdą firmę!
  • …….. – przyznaję mu w duchu rację, ale się nie odzywam, bo mam wrażenie, że nic nie jest w stanie teraz go pocieszyć.
  • Pozwól Mi to wszystko poprowadzić.
  • Nie martw się Mały, wszystkie twoje wrogi w perzynę zamienię.
  • Pozwól, że Ja się zajmę twoimi sprawami.
  • Ufność sprawdza się w trudnych sytuacjach, więc ufaj Mi.
  • ………
  • Co ja będę się przejmował ! – Piotr wypuścił z siebie powietrze, może w końcu dotarły do niego słowa Ojca.
  • Chodzi o to, żebyś się nie troskał.
  • Żyj duchem, a materię zostaw Mi.
  • Nie martw się.
  • Zrobię to dla ciebie.
  • …….. – wzruszyłam się… Jakie to piękne i niesamowite słowa…
  • Czy zapamiętasz to przez 3 godziny chociaż? – pytam Piotra celowo bardzo zgryźliwie.
  • W trudnych chwilach pamiętaj o tym.
  • To Ja jestem kapitanem, żaglem, sterem statku, a ty jesteś pasażerem.
  • Pozwól, że Ja cię dowiozę do miejsca przeznaczenia.
  • Nie próbuj zarządzać Moim statkiem, bo kapitan jest jeden.
  • Dostaniesz swój kiedyś statek, też będziesz rządzić.

  • Teraz jest czas nauki.
  • ……..
  • Jak Oni mogą się mną tak zajmować, przecież jestem takim idiotą… – szczery do bólu.
  • Czy idiota tak żarliwie się modli?
  • Jesteś żartowniś mistrz.
  • Przygotuj się na zmiany.
  • To, co zobaczysz i tam, gdzie będziesz nikt ci nie uwierzy.
  • Ale ty uwierzysz, bo to zobaczysz i tam będziesz.
  • Nawet ja nie uwierzę? Ja ?! – pytam kompletnie zdziwiona.
  • Wybacz, ale nie zmieści się to w twojej głowie.
  • Czy byś uwierzyła w to czarne okno, gdybyś to nie zobaczyła?l Ale to tylko okno.
Siedząc na kanapie oglądałam TV. Piotr był w drugim pokoju. W pewnym monecie odwracam głowę w prawo. Właściwie mówiąc dokładniej coś zmusiło mnie, bym obróciła głowę w prawo. Zobaczyłam w białej ścianie czarny kwadrat. Wyglądało to jak okno w ścianie. Zwróciłam uwagę, że to „okno” jest kwadratowe, nie kuliste, nie prostokątne, czy jakiś inny kształt, a kanty „okna” są bardzo ostre. Jeśli mogłabym określić co w tej danej chwili czułam, to nie jestem w stanie opisać tego słowami. W słowniku nie ma takiego słowa, które mogłoby to opisać. Chyba przestałam oddychać, znieruchomiałam, zapatrzyłam się na to w osłupieniu i zaskoczeniu całkowitym… To było niesamowite, nieziemskie, nieprawdopodobne, niezwykłe i wiele innych słów na n… http://osaczenie.pl/wp/2016/05/02/prawda/ 
  • Czy byś uwierzyła, że jest diabeł w domu, gdyby się światło nie zapaliło?
Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet;
- A może mu się to przyśniło? W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie; 
- Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło. 
Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe.  http://osaczenie.pl/wp/2016/04/14/kolejna-szybka-przeprowadzka/ 
  • Czy byś uwierzyła w Nasze słowo, gdyby się dom nie zatrząsł?
- Boże, daj mi jakiś znak, że to jest prawda – poprosiłam w swoich myślach. I wtedy zdarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego… Nie skończyłam słowa „prawda” … kiedy rozległ się w domu wielki huk. Trudno nawet opisać co to było. Pod moim łóżkiem na wysokości poduszki, czyli dokładnie pod moją głową usłyszałam jakby stukot setek kopyt wydobywający się prosto z podłogi, nie spod podłogi, ale właśnie z podłogi, ze stropu podłogi. To było tak głośne, aż zatrząsł się cały dom, dwukondygnacyjna niewielka kamienica, w której mieszka może z 20 osób. Zastygłam w swoim łóżku i tylko zastanawiałam się, czy mi się to przewidziało. Po chwili Piotr wparował do pokoju… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/

Bóg Ojciec właśnie przypomniał kilka wydarzeń, które mną potrząsnęły i sprawiły, że uwierzyłam w istnienie Nieba na milion i więcej procent. Momenty, które sama na własnej skórze doświadczyłam na wskroś. Jeśli więc mówi teraz, nie uwierzysz, to znaczy, że tego co Piotr ja nie doświadczę. Z perspektywy czasu widzę też jak ograniczone możliwości poznawcze ma człowiek. Te trzy doświadczenia uświadomiły mi, że znane nam prawa fizyki należałoby ustanowić od zera. Zresztą… Jestem tego już pewna… i tak znamy (i poznamy) jedynie to, co nam pozwalają poznać.

  • A więc nie uwierzysz.
  • Nie martw się. Ty masz go doprowadzić do pewnego etapu.
  • Ale ja chcę uwierzyć. Za dużo się wydarzyło, żebym nie uwierzyła… nawet na słowo – … czyżbym się właśnie spierała z Ojcem? 
  • Skala będzie nie do uwierzenia.
  • No to jak ja nie uwierzę, to już nikt nie uwierzy.
  • ……..
  • Wyzbądź się strachu i niepewności.
  • Ale jak to zrobić? – Piotr.
  • Zaufaj Mi bezgranicznie.
  • Co się tyczy tej rodziny, nic nie dzieje się bez powodu.
  • Wszystko się toczy, ale toczy się do mety.
  • Czym jest ta meta? Koniec życia Piotra, czy druga fala? – nie odpuszczam.
  • Meta to meta, kiedy spełni swoją rolę.
  • ……..
  • Co sądzisz o ludziach? Czy warto wśród nich żyć?
  • Warto – Piotr powiedział z pewnym wahaniem i wcale mnie to nie dziwi. Gdyby mnie o to zapytano też bym się zawahała, bo odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.
  • Dlaczego?
  • Są fajni, bezradni, skromni… – Piotr szukał dalej, ale nie znalazł.
  • Pan Bóg ukochał ludzi ponad Swoje życie.
  • Dlatego się poświęcił, dał Swoje życie.
  • Przywołałeś imię swoje na grobie swojego taty. Myślisz, że to się stało przypadkiem?
  • Twoja wola i prośba zostanie spełniona.
  • …….. – zrozumiałam wielką wagę tej szczerej rozmowy.
  • Maniana trwa i będzie trwać, a Piotr jest częścią maniany, więc nie martw się.


Dopisane 15. 08. 2018 r.

  • Zaufaj Mi całkowiciejeśli miałabym Boga opisać dwoma słowami to właśnie tymi. Zaufaj Mi. W tym się kryje absolutnie wszystko. Ojca prawdziwa miłość, bo kocha bezwarunkowo i Ojca wszechwiedza, bo wie co będzie. Nic nie jest w stanie się z tym równać.

Czy widzisz, że nieszczęścia następują jedne po drugich, że sytuacja wciąż się pogarsza, zamiast się poprawiać? Nie przejmuj się – zamknij oczy i powiedz Mi z ufnością: „Bądź wola Twoja, TY SIĘ TYM ZAJMIJ”. Powiadam ci, że się zatroszczę, że interweniuję jak lekarz, a nawet uczynię cud, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dostrzegasz, że stan chorego się pogarsza? Nie przerażaj się, ale zamknij oczy i powiedz: „TY SIĘ TYM ZAJMIJ”. Zapewniam cię, że się o ciebie zatroszczę.

https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2016/10/06/pomodl-sie-z-nami-modlitwa-ks-dolindo-ruotolo-jezu-ty-sie-tym-zajmij/


         “Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe”.

Dałem ci Siebie.

24. 11. 17 r. Szczecin.

Wczoraj padliśmy już o 20.00 i spaliśmy całą noc. 

  • Nad ranem miałem piękną wizję – Piotr obudził mnie siadając na krawędzi łóżka. 
  • Leżę na polu, przy polnej drodze, obok stoi krzyż przydrożny, leżę w trawie, czy zbożu… Jestem bardzo głodny, w łachmanach, nie mam siły się ruszyć, widzę jakąś furmankę z kobietą, patrzy na mnie, ale nie chce mi pomóc, przejeżdża dalej. Mija jakiś czas i czuję, że umieram z głodu. Nadciągają chmury, zrobiło się ciemno, zaczął padać rzęsisty deszcz, a ja ciągle leżałem. Przesuwam się wtedy w głąb tej trawy. Zaczęły walić grzmoty i błyskawice, wyciągnąłem ręce, żeby we mnie uderzyły… będę miał w końcu spoko pomyślałem, ale wszystko biło obok mnie. Mówię na głos…
  • Nadeszła ta chwila, odchodzę z tej rzeczywistości. Rozpływam się we mgle czasu… i dobyłem miecz na powrót do domu… – zamilkł…
  • Dziwne słowa… – powiedział po chwili namysłu. 
  • Wtedy nadleciał czarny kruk, usiadł mi na piersiach, czułem jego ciężar. Spojrzał na mnie swoim okiem, a miał bardzo mądry wzrok. Puknął mnie dziobem w czoło, bym się ocknął do reszty. Miał w dziobie kawałek ciemnego chleba, włożył mi go do ust… nakarmił mnie. Jedząc chleb czułem wyraźnie pod zębami ziarna…
  • …….. – Piotr się wzruszył. 
  • Kruk? Pewnie nie pamiętasz co powiedział niedawno Homiel…
  • Jak zaufasz to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz.
- Jak zaufasz to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz. 
Uśmiechnęłam się zaskoczona. Gdy z kuchennych zapasów zostaje mi czerstwy już chleb, nie mam siły wyrzucać go do śmieci, lecz kładę na balkon. Zlatują się tam różne ptaki, a zwłaszcza jedna uparta wrona. Gawroni po swojemu jakby dziękowała. Pewnego razu przybliżyła nawet głowę do szyby, przez którą ją obserwowałam i tak sobie spojrzeliśmy w oczy… co było dość niezwykłe. Nazwałam ją „moim krukiem”. Kiedy wychodzę z domu, często czeka przy wejściu do budynku, nawet dzisiaj. Mówię do niej… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/19/jak-zaufasz-to-nawet-kruki-beda-cie-karmic/ 
  • Hmm… Ciekawe co to znaczy…
  • To nie dotyczy twojej przyszłości, do dotyczy teraz. Przyjdzie pomoc.

Piotr ma ostatnio tak wielkie problemy, że zaczyna mu brakować siły na przetrwanie do jutra. Byłam przy nim, kiedy akurat przez telefon rozmawiał ze swoimi pracownikami i głowa rozbolała mnie już po pięciu minutach słuchania ich konwersacji. Piotr jest w Szczecinie i kiedy go nie ma w firmie nikt nie jest w stanie samodzielnie podjąć decyzji, wieczne narzekania, pretensje, problemy, przerzucanie się obowiązkami. Wszyscy stali się bezwolni jakby się zmówili.

  • Pomoc przyjdzie, nie martw się. Żeby ci, co na tobie spoczywają, żeby żyli.
  • Dlaczego kruk?
  • Skoro jesteś człowiekiem, na powrót tak samo jesteś karmiony.
  • Twoja wizja to prawda. Chowasz się przed wszystkimi.
  • Bo chowasz się w trawie, nie chcesz rzucać się w oczy. Ten ciemny chleb to zdrowy chleb, ziarnisty, razowy. Chleb od Boga – tłumaczę mu wizję.

Później sprawdziłam symbol kruka w Biblii i ciarki mnie przeszły.

Kruk (hebr. עורב orev) jest pierwszym ptakiem wymienionym w Biblii (Ks. Rodzaju 8,6). Imię takie („totemiczne”) nosi jeden z wodzów Madianitów (Ks. Sędziów 7,25). Jeden z psalmów życzliwie wspomina wołające o pokarm krucze pisklęta (Ps 147), wspomniane również w Księdze Hioba (38,41), zaś głodny prorok Eliasz korzysta z przynoszonego przez tego ptaka pożywienia (I Ks. Król. 17,6). W Nowym Testamencie św. Łukasz przytacza go jako przykład w dydaktycznej wypowiedzi Jezusa (Łk 12,24). https://pl.wikipedia.org/wiki/Kruk_i_wrona_w_kulturze


Wybraliśmy się na kawę. Piotr jechał jak szalony nie zważając na czerwone światła i nawet mijany przez nas milicjant zrobił zdziwioną minę, że ktoś się ośmielał jechać w ten sposób. Pewnie z powodu tego zdziwienia nie zdążył nas zatrzymać… Trzymałam się uchwytu i tylko w duchu myślałam, kiedy to się skończy.

  • A wiesz, że Piotr jest podobny do Nas?
  • Tak ?! Też przekraczacie na czerwonym? – pytam mając na myśli, czy łamią przepisy.
  • Kiedy życie tego wymaga…
  • ?! A to coś nowego…

Myślałam, że na kawie będzie nieco spokojniej, ale Piotr przez telefon dalej cały czas rozwiązywał swoje problemy. W wolnej chwili między telefonami Homiel się wtrącił…

  • Nie martw się, pomoc w drodze.
  • A zdążysz, jeśli jest w drodze?
  • W przeciwieństwie do was My znamy daty. Wy je tylko macacie.
  • Ładnie tak naigrawać się z kogoś? – żartuję.
  • My też chcemy mieć trochę zabawy.
  • ………. – ja się uśmiecham, ale Piotr ciągle pochmurny.
  • Przydałoby się trochę pieniędzy, ze 100 tys. – wzdycha, bo tyle brakuje mu na zrealizowanie zamówienia.
  • A może być 400 tys?
  • Może.
  • Kruk krukowi oka nie wykole.
  • Co to znaczy? – pyta mnie Piotr wyraźnie zmęczony kolejną zagadką.
  • Kruk jest od Boga, ty też jesteś od Boga, dlatego kruk nie może zaszkodzić krukowi, swój swojego nie skrzywdzi.

Mimo, że jesteśmy w Szczecinie staram się nie odpuszczać modlitwy o 15.00.

  • Idę się pomodlić.
  • Jako nasza córka wiesz gdzie twoje miejsce.
  • ?! 

27. 11. 17 r. Warszawa.

Ponieważ Piotra nie było kilka dni w firmie, postanowił nie iść dzisiaj na kawę, aby nie tracić więcej czasu. Pogodziłam się, że kawę będę musiała wypić w domu i to sama, ale w którymś momencie przemknęła mi przez głowę myśl, że Piotr będzie gdzieś w mieście i zmieni swoje plany. Dwie godziny później już zwątpiłam, że zadzwoni więc narzuciłam na siebie byle co i poszłam do pobliskiego sklepu. Nie umalowana, nie uczesana, w spodniach od pidżamy. Co mi tam… myślę sobie… Wracając słyszę z dna torby telefon, dzwoni Piotr z propozycją kawy! Dałam nura do domu, żeby w pięć minut się przebrać i po chwili cała szczęśliwa byłam już gotowa.

  • Jechałem do ministerstwa i Homiel mi podsunął tą myśl, żeby do ciebie zadzwonić – tłumaczy się, gdy wsiadłam do auta. 
  • Dzięki ci Homiel – cieszę się, bo lubię takie niespodzianki.

Jednakże zaraz analizuję, czy to na pewno była niespodzianka, czy czasami to jeszcze jeden Ich plan? Ta myśl, że będzie kawa przemknęła mi z chwilą, kiedy zamknęłam za Piotrem drzwi. Nawet on o tym nie wiedział, że będzie jechać do ministerstwa. Kolejny raz przekonuję się, że jesteśmy totalnie bezwolni w rękach Ojca. Robią z nami co chcą. Być może ktoś inny by się wkurzył na moim miejscu, ale dla mnie to jest… nieustająco niesamowite. Dlaczego zależy Im na tej kawie dzisiaj tak bardzo, że zaplanowali ją już znacznie wcześniej? 

  • Rano w kościele miałem piękne słowa… Gdy wziąłem opłatek do ust usłyszałem Ojca… – opowiada już przy kawie.
  • O czym marzysz Mały?… Bo przecież masz właśnie wszystko.
  • Hmm… coś pięknego… – kiwam głową.
  • Nie zdążyłem odpowiedzieć.
  • I o to chodziło. Bóg Ojciec uprzedził twoją odpowiedź… bo przecież masz wszystko.
  • Chyba Homiel… teraz pyta…
  • Myślisz o Nich?
  • ? O nich? A o kim myślisz? – pytam szeptem Piotra.
  • O NIP.
  • Nie martw się, oni o tobie więcej rozmyślają.
  • Dobijamy do brzegu.
  • Co to znaczy?
  • ………. – nie odpowiedział, ale dobijanie do brzegu to jak koniec podróży.
  • Homielku? Chciałeś iść na kawę?
  • To nie znaczy, że zacznę mówić. 
  • ………. – zaczęłam się śmiać, dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo stęskniłam się za Nim przez ten weekend.
  • Siedzisz tu obok?
  • Siedzimy.
  • To ilu Was jest?
  • Któż by zliczył. Podnieś swoje palce i policz przez „n”.
  • Jak się potoczą nasze sprawy? – pyta Piotr.
  • Nie będziesz się spodziewał, łącznie z twoim sądem. Zaskoczy cię cała sytuacja.
  • W najmniej oczekiwanej chwili wszyscy się o swoje upomną.
  • W tym roku jeszcze? – pytam.
  • Czas dla ciebie jest zgubny.
  • ……… – głupio mi się zrobiło i chyba walnę sobie w głowę cegłą, ponieważ ciągle robię ten sam błąd, wyznaczam daty!
  • Wczoraj miałem mocną modlitwę mimo, że byłem zmęczony.
  • Niektóre są z parą, niektóre bez. Ważne, że są.
  • Co Wam to daje? Modlitwy? Dlaczego to jest takie ważne? – pytam.
  • Jak cię ktoś prosi o chleb jeden raz, dwa razy, codziennie… nie dasz mu?
  • Dasz i jeszcze posmarujesz masłem.
  • A dasz temu co nie prosi?
  • Sprawiedliwych jest mało.
  • Czy to jest różnica, czy ktoś się modli, czy rozmawia normalnie w Wami? – Piotr.
  • Wy nie jesteście normalni.
  • Wielu jest takich, co rozmawiają.
  • Narodziłeś się jako człowiek, ale nie pochodzisz z tego świata.
  • Coraz większy korytarz łączności jest między tobą a z tym, skąd pochodzisz.
  • Czyż nie łatwiej jest ci z tym?
  • Poza tym łatwiej ci walczyć.
  • Co wolicie, modlitwę czy rozmowę? – pytam.
  • A jaka jest definicja modlitwy?
  • Rozmowa może być jego modlitwą.
  • Ważne kogo się prosi, o co się prosi.
  • Czy nasze modlitwy, ludzi modlitwy są Wam potrzebne?
  • Wszystkim.
  • Zobaczyłem krople rtęci w szklanej tubie, która płynie od brzegu do brzegu.
  • Hmm… jakie to mądre. Działa w dwie strony… – pomyślałam.


Piotr odwoził mnie autem do domu w zamyśleniu…

  • Piękne słowa mi powiedział Ojciec… bo masz wszystko... No bo mam – i sam był zdziwiony tym odkryciem.
  • Dałem ci Siebie.
  • Jeśli będzie ci czegoś brakować to znaczy, że nic nie rozumiesz.
  • Ty też dawaj innym. Pamiętaj.
  • …….. – biłam się z myślami, czy się wtrącić do rozmowy.
  • Bóg Ojciec chce ci powiedzieć też, żebyś się nie szarpał z wszystkim, walczył o każdą złotówkę, zlecenie itd… Prawda Ojcze?
  • Prawda. I to jest tylko ta jedna prawda.

Zamurowało mnie. Naprawdę dziwnie poczułam się, gdy dostałam potwierdzenie. Dosłownie przełknęłam ślinę z wrażenia. Chyba dopiero teraz doszło do mnie w pełni, że można z Ojcem rozmawiać baaaardzo normalnie, jak z człowiekiem. Że można dyskutować… i… że to Go cieszy…  Jakiż Bóg musi być mądry, że zniża się do człowieka, przecież wcale nie musi i nawet nie wiem, czy jest Mu to potrzebne… A jednak robi to… Niesamowite…

  • Po cóż poszliście na kawę?
  • Teraz wiesz, że nie tylko ty czekasz na kawę.

Kawa… to już nie jest kawa. To nasze spotkania z Niebem, nasze bardzo intensywne, mądre rozmowy. Nauka.

 

 

Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabrane.

22. 11. 17 r. Warszawa.

Piotr tonie w problemach, nawalają jego ludzie, nawalają dostawcy, nawalają klienci. Chodzi więc wściekły i tylko warczy. Próbuję go uspokoić, ale skutecznie zrobił to dopiero Homiel.

  • Co? Jesteś przejęty swoją sytuacją?
  • No jestem!
  • W każdej chwili możesz być wzięty. I co ty na to?
  • Mam nadzieję, że jesteście mądrzy.
  • ……… – unoszę oczy ku górze wzdychając i mając tylko nadzieję, że to nie z Ojcem tak sobie pozwala.
  • Gdy nadal będziesz tak postępować, odezwie się twoje serce.
  • ……… – i to go uspokoiło. 

Zadzwoniła Krysia, miała kolejną akcję z Edziem. Wychodziła z mieszkania o 8 rano na zakupy, była już ubrana i spakowana. Nagle coś tak mocno walnęło na pierwszym piętrze, że kot się zjeżył, zrobił wielkie oczy i zaraz „pofrunął” do góry. Krysia spieszyła się więc nie dociekając co się stało po prostu wyszła z domu. Gdy wróciła 3 godziny później w drzwiach przywitał ją Mirek, nasz pan od remontu. Mamy do niego na tyle dużo zaufania, że dostał klucze do domu i może przychodzić o dowolnej porze niezależnie, czy ktoś jest w domu, czy też nie.

  • Pani Krysiu – mówi z wyrzutem – Dlaczego zamknęła pani kota w łazience na górze?
  • Ja ???!!! – prawie krzyknęła  zdziwiona co on do niej w ogóle mówi.
  • No był zamknięty i miauczał na cały głos…
  • !?

Problem w tym, że ze względu na remont łazienka jest cały czas zamknięta. Poza tym ma ciężkie dębowe drzwi. Żeby je otworzyć lub zamknąć, trzeba nacisnął klamkę, ponieważ nigdy same się nie otwierają, ani nie zamykają. Kto mógł otworzyć drzwi, a potem zamknąć kota w łazience, kiedy w domu nikogo nie ma poza… Edziem?

Nasz F. patrzący z góry schodów.
  • Czy kot mógłby tak gwałtownie pobiec do osoby, której nie zna? – analizowałam zachowanie Franka. Do tej pory, gdy ktoś obcy wchodził do domu, to chował się pod wielki stół, więc miałam wątpliwości.
  • To na pewno Edziu – Piotr był pewien .
  • Ciekawe…
  • Homiel porównał to zamknięcie w łazience do położenia ręki na jej ramieniu.
-Położył mi rękę na ramieniu?! – nie mogła uwierzyć.
-No pewnie!
-To znaczy, że się ze mną zgadza. 
-Hmm… Chciał cię raczej uspokoić – mówię, ponieważ przypomniałam sobie nagle fragment z filmu „Miasto aniołów”. Podczas napadu rabunkowego anioł kładzie dłoń na ramieniu mężczyzny, aby go uspokoić. To pierwsze skojarzenie, które natychmiast nasunęło mi się do głowy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/07/nie-opieraj-swojej-przyszlosci-na-ludziach-lecz-na-ojcu/ 
  • Aaaa… A dlaczego był najpierw hałas? – dopytuję.
  • Ma humory.
  •   To po drugiej stronie może mieć też humory? – zdziwiłam się przeogromnie, bo za życia Edziu miewał swoje humory co najmniej kilka razy w tygodniu.
  • Dlaczego nie? To ciągle człowiek, ale jako duch.
  •  A nie może z nią rozmawiać zamiast dawać takie znaki?
  • To nie jest dobra droga.
  • …….. – chciałam od razu spytać a dlaczego nie… ale uzmysłowiłam sobie szybko, że w przypadku Krysi nie jest to właściwa droga. Nie każdy się nadaje do takiego rodzaju kontaktu.
  • A ja będę takim duchem? – Piotr.
  • Nigdy w życiu.
  • Dlaczego?
  • Przecież wiesz jak się nazywasz.
  • A Ola?
  • Przecież jest taka jak ty.
  • Ten dyszel w dwójkę ciągniecie…
  • Zobaczyłem teraz dwa konie ciągnące wóz…

  • Dzisiaj żyłeś.
  • ……… – oczami pytam Piotra o co chodzi.
  • Eeee… mówiłem swoim ludziom o Bogu.
  • Wiele nauk przekazałeś. Uczysz.

23. 11. 17 r. Szczecin.

Jechaliśmy do Szczecina i rozmawialiśmy.

  • No to mamy klasycznego ducha w domu – mówię będąc pod wrażeniem wczorajszego wydarzenia.
  • Edziu to jedyny duch w tym domu?
  • Nie. To nie są duchy, ale byty. Gdyby mogli, oblepili by was.
  • W jakim sensie?
  • Przekazywania wiedzy.
  • Rozumiem… chcieliby się łączyć z ludźmi.
  • Zobaczyłem kogoś białego i kogoś ubranego normalnie.
  • Ale który z nich jest duchem, a bytem? – pomyślałam.
  • Edziu zajmuje się tylko mamą?
  • Ty to powinieneś i rozumieć najlepiej.
  • Wy macie swoje życie, ona nie miała z nim.
  • On to teraz widzi jaką pustynię po sobie zostawił.
  • To niesamowite… – pomyślałam.

Świat i życie po śmierci… Wygląda na to, że ciągle ludzie żyją. Po swojemu, według innych praw i zasad, ale jednak żyją.


Zamilkliśmy na dość długo. Ja myślałam o Niebie, a Piotr o ziemi.

  • Homiel, z tego co czytam, to ludzie są chyba rozczarowani, że 100-lecie Fatimy przeszło bez mocnego akcentu.
  • Podziękuj sobie.
  • ???!!! Dlaczego sobie?
  • Że nie miało mocnego akcentu. O to się modlicie.
  • Siła modlitwy jest ogromna.
  • ……… –  modliliśmy się, żeby nie było wojny. 
  • Prosiłem Ojca o pomoc w firmie, powiedział teraz…
  • I co? Będziesz Mi wdzięczny?
  • No będę…
  • Aha…
  • …….. – zaczęłam się śmiać, gdyż uwielbiam słuchać ich rozmowy, a dokładnie sposób w jaki rozmawiają. Piotr ciągle myśli, że to Homiel… 
  • Jak sobie przypominam październik i moje liczenie każdego dnia… – … i kręcę głową z niesmakiem.
  • I co teraz widzisz?
  • ……… – nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam nagłe kłębowisko myśli.
  • Że twoje myślenie nie musi być zgodne z Naszym, przynajmniej co do czasu.
  • I co cię to nauczyło?
  • ……… – znowu nie wiedziałam co powiedzieć, ale tym razem ze strachu.
  • Że nic nie jest pewne.
  • Na swoją obronę mogę powiedzieć, że wyraźnie mówiliście o październiku.
  • My nigdy nie kłamiemy, tylko ludzie źle to odczytują.
  • …….. – zgadzam się, po tylu doświadczeniach zgadzam się w 100 procentach.
  • Dzisiaj miałem wizję. Widziałem energię przedmiotów i mogłem ją z łatwością przemieszczać. Waga, wielkość nie miała żadnego znaczenia. Jak się widzi ich energię, takie ich ciało astralne to można wszystko z tym zrobić.
  • Nie przesadzaj, to tylko wizja.
  • No nie wiem…
  • Może będziesz mógł to robić? – pytam żartem.
  • Czy będzie mi dane to robić? – a Piotr pyta na poważnie.
  • Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabrane.

29 Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 30 A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. http://www.biblijni.pl/Mt,25,14-30

  • Komu zabiera się wszystko? – Piotr pyta.
  • Niegodziwcom.
  • Trzymają swoją przyszłość w świecie materialnym, a nie wierzą w Nas.
  • Po co mi taki dar przenoszenia rzeczy ?
  • To tylko wizja, ale bierz co ci dają – wtrącam się ze śmiechem i tak nie wierząc, że taki dar dostanie. Zamiast jednego audi miałby ich 10.  
  • ……..
  • Jak Jezus pomnożył ryby? – pytam, kiedy się chwilę nad tym wszystkim zastanowiłam. Czy czasami takiego daru nie miał właśnie Chrystus?
  • ……… – Piotr się zapatrzył, więc cierpliwie czekałam, ale nie odpowiedział. 

Piotrowi dopisywał humor, a ja nadal intensywnie myślałam o Chrystusie. Homiel skory był do rozmów, więc chciałam Mu zadać jedno konkretne pytanie…

  • Czy Jezus był szczęśliwy z Marią Magdaleną?
  • A skąd mam wiedzieć !? – Piotr prawie krzyknął, widocznie przestraszył się chyba tego pytania.
  • Nie ciebie przecież pytam!
  • Powiedz jej, że był.
  • Tak samo jest szczęśliwy, kiedy piszesz.
  • Opiera głowę na rękach i patrzy.
  • W tym pisaniu jesteś Jego szermierzem.
  • ……. – wzruszyłam się totalnie.
  • Czuję, że Maria Magdalena nie żyła długo po odejściu Chrystusa.
  • Nie żyła, ale żyje teraz i pięknie wygląda.
  •  


Dopisane 11. 08. 2018 r.

  • Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabraneta przypowieść dla wielu nie jest do końca zrozumiana. Myślę, że ten tekst poniżej wiele wyjaśnia. https://biblia.klp.pl/a-7258-2.html 

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.  Rozkazał też trzeciego sługę, jako nieużytecznego, wyrzucić na zewnątrz, w ciemności, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów”.

Jednoznacznym tematem przypowieści jest problem pomnażania Bożych darów. Właściciel symbolizuje Boga, a trzej słudzy – trzy postawy ludzkie, związane z przyjmowaniem i gospodarowaniem tym, co od Boga otrzymaliśmy.  Każdy ze sług otrzymał od właściciela inną liczbę talentów. Od razu nasuwa się przypuszczenie o niesprawiedliwość – dlaczego pierwszy z nich dostał pięć, a inny tylko jeden? Podobnie jest w naszym życiu – niektórzy są bogatsi, inni biedni, jedni mądrzejsi, inni mniej inteligentni, i często nie zależy to od ich osobistego wysiłku. Przypowieść o talentach wyjaśnia tę pozorną Bożą niesprawiedliwość. Jeden talent to około 34 kilogramów złota – jest to więc niewyobrażalne bogactwo. Trzeci sługa nie został więc pokrzywdzony, została mu ofiarowana przeogromna suma. Pierwsze przesłanie przypowieści związane jest więc z naszym obowiązkiem wdzięczności Bogu za wszystko, czym nas obdarza – bo każdy dar od Boga jest drogocenny.
Drugim aspektem przypowieści jest gospodarowanie talentami. Jezus pochwala postawę sług, którzy „puścili w obrót” swoje talenty, a gani tego, który zakopał go w ziemi. Dary od Boga trzeba bowiem nie tylko przyjmować, ale także je wykorzystywać. Trzeci sługa nie zrobił tego, ponieważ bał się swego pana, uważał go za człowieka surowego. Może obawiał się, że nie odbierze swojego talentu z zyskiem? Właściciel zachował się wobec niego adekwatnie do jego przekonania – potraktował go surowo.We współczesnym język polskim słowo „talent” oznacza zdolności nie wypracowane, ale dane poszczególnym ludziom przez los. Przypowieść zobowiązuje nas do wykorzystywania tych talentów w wąskim sensie, jako zdolności. Talentem może być jednak nie tylko umiejętność, ale każdy dar – cecha charakteru, a także wydarzenie, drugi człowiek. Przypowieść o talentach zachęca nas do niepozostania obojętnymi wobec tego daru.

Bóg jest Wszechobecny.

21. 11. 17 r. Warszawa.

Rozmawiamy sobie na kawie o bieżących sprawach i sprawach, które mają nadejść. Niebo ciągle nas uświadamia, że jakieś wydarzenia nadchodzą, ale wstajemy rano każdego dnia, rozglądamy się dookoła i wszystko jest po staremu.

  • Na szczęście nic się nie dzieje – Piotr wzdycha z ulgą.
  • Myślisz, że ci odpuścimy choćby na milimetr ?
  • Nooo... Ale nic się nie dzieje…
  • Według ciebie nic się nie dzieje.
  • Ale macie pewnie inne plany, dlatego jest spokój.
  • Ty jesteś Naszym planem, wszystko w przygotowaniu.
  • No i masz babo placek … – pomyślałam.

Wczoraj Homiel się nie odzywał, może dlatego, że Piotr był kompletnie nie w sosie.

  • Co u Was Homiel słychać na Górze ? – pytam więc stęskniona nieco.
  • Co u Nas ? Przelewa się ta woda.
  • ???!!! Czyli leci … czas ? – nie wiem dlaczego, skojarzyło mi się to z upływem czasu.
  • A gdzie jest Pan Bóg ? – pyta Piotr.
  • Koło ciebie.
  • Koło mnie ?
  • Przecież jest wszechobecny.
  • …???!!! … 

Myślałam, że z krzesła spadnę z wrażenia, bo właśnie o tym wczoraj między sobą rozmawialiśmy. Rozmawialiśmy, że jak to jest możliwe, że Bóg słucha każdego, widzi każdego… Jeśli jest wszędzie naraz, to musi być wszechobecny!

  • Ojciec pokazał mi tego mężczyznę z filmu Matrix, który na końcu układał programy.

Śmiałam się serdecznie, ponieważ pokazał to idealnie. Pomyślałam, że wykorzystam teraz sytuację, kiedy tak się dobrze rozmawia …

  • Dlaczego Ojciec pokazuje się także jako chłopczyk ? – nurtowało mnie to już od dawna. Oboje mieliśmy wizje z Ojcem jako kilkuletnim chłopcem i nie do końca rozumiem, co miałoby to znaczyć.
  • Jeszcze nie zasłużyłaś na tą odpowiedź.
  • Nie zasłużyłam ?! – łzy stanęły mi w oczach. 
  • Nie zasłużyłaś, by dalej to przekazać.
  • Spodziewaj się odpowiedzi wkrótce.
  • ……… – ciągle byłam zaskoczona.
  • Pokazał cię jako auto formuły 1… Jedziesz szybko, za szybko. Co usłyszysz, to przekazujesz … Chyba za wcześniej, byś to wiedziała.
  • Hmm … Rozumiem …
  • A co pisał Chrystus wtedy na ziemi ? – znowu pytam.

https://www.youtube.com/watch?v=G3ykt6pyLJ4

1 Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować2. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć3. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. 10 Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» 11 A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!».

  • Spytaj się Jego, a ci odpowie.
  • Przecież nie słyszę … – ramiona mi opadły z bezsilności.
  • Nie martw się, znajdzie ścieżkę dostępu.
  • Uwierz w siebie, nie skazuj się tylko na Piotra, Moja mała wróżko.
  • On jest niezły zawodnik, minie metę i co dalej ?

On jest niezły zawodnik, minie metę i co dalej ?… Płakać mi się chciało. Wizja z biegnącym chłopcem, potem mężczyzną, aż pada w ramiona Ojca … Tak wygląda droga życia Piotra. Ojciec chce mi coś przekazać … Kiedy Piotr odejdzie to co wtedy ?

- Zobaczyłem w oddali starszego mężczyznę w białej szacie. Stał za białą metą. Gdy zacząłem do Niego biec byłem małym chłopcem, gdy ją przekroczyłem byłem już dorosły. Mężczyzna podszedł do mnie ... Prawą ręką wziął za głowę i przytulił do swojego ramienia... Drugą ręką mnie objął. Byłem wtulony w Jego ramiona, ale miałem wolne ręce. Odpiąłem swój pas, przy którym był zaczepiony mój miecz. Pas spadł na ziemię z hukiem, a kiedy spadł mogłem w końcu też Go objąć. 
www.rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/10/nie-ma-litosci-dla-tych-wszystkich-obrazow-nie-ma-zmilowania-dla-zla/  
  • Pokazał jak toniesz w wiedzy. Pokazał strużkę wody jak włos, która spływa na twoją głowę. Potem ta stróżka się rozszerza i rozszerza, pełna wody, potem ocean … Leje ci się na głowę…
  • ……… –  słuchałam jak zaczarowana. Izaak Newton powiedział… To co człowiek wie to kropla w morzu, a to czego nie wie to cały ocean.
  • Uwierz w siebie … Mario, Natalio, Jadwigo … Uwierz w siebie.
  • ……… – przełknęłam ślinę lekko zdenerwowana.
  • Natalio ?
  • Buduj ją, żeby była pewna tego, co robi.
  • Dasz tyle światła … Spójrz w górę.

Cały poranek niebo było całkowicie spowite chmurami, ale właśnie teraz w małej wnęce pojawiło się słońce.

  • Twoje światło będzie na stałe.



Dopisane 09. 08. 2018 r.

  • Spytaj się Jego, a ci odpowieco rysował Jezus… odpowiedź będzie i ciekawa i banalnie prosta.

  • Jeszcze nie zasłużyłaś na tą odpowiedź.

Wczoraj wieczorem pytam…

  • Czy już zasłużyłam na odpowiedź dlaczego jako chłopiec?
  • A czym się różni dziecko od dorosłego?
  • Hm.. wiedzą, doświadczeniem, świadomością… – zaczęłam wyliczać.
  • Niewinnością, czystością.
  • Świat nie zdąży go pobrudzić.
  • I trudnym do uwierzenia wyglądem.
  • Jeszcze im trudniej jest uwierzyć.

Przy okazji tego pytania Bóg Ojciec dał odpowiedź jeszcze na jedno pytanie, którego nigdy nie zadałam, a które mnie od czasu do czasu wielce nurtowało. Dlaczego Maryja chcąc przekazać swoje orędzie w Fatimie wybrała troje dzieci, a nie chociażby jednego dorosłego. Jak wszystko co z Nieba i to było przemyślane. Jednemu dziecku łatwo zarzucić konfabulacje, ale trudno zignorować to samo doświadczenie trojga naraz. Niewinność dziecka, szczerość jest bardzo przekonywująca. I bardzo dobrze to pokazano w filmie… https://www.youtube.com/watch?time_continue=4170&v=ArNyrG72hdo

Były przesłuchiwane, na krótko nawet zatrzymane w areszcie, zastraszane i zdziwione całym zamieszaniem, bo „przecież mówimy prawdę”. Inaczej wygląda to w przypadku dorosłego, a nawet grupy dorosłych. Zarzut, że ulegli masowej halucynacji mógł być nie do obalenia.  Mało tego, przy odpowiedniej argumentacji sami mogliby w to uwierzyć. 

 

Cel uświęca środki.

17. 11. 17 r. Warszawa.

  • Wczoraj w nocy miałem dalszą część wizji z balonem.
  • Stoimy razem z dyrektorem NIP, on obok mnie. Temida sięga mieczem mojej szyi, myślę sobie… już po mnie. Ale jej miecz, kiedy dotyka mojej szyi, to się dematerializuje i przechodzi przez nią jak przez hologram. Jakbym to ja był hologramem. Przechodzi przez moją szyję i sięga szyi dyrektora. Kiedy ostrze dochodzi do jego szyi to materializuje się ponownie i przecina mu głowę, a głowa opada…
  • Wyobrażasz to sobie !? – Piotr był bardzo poruszony.
  • Bez szwanku przechodzi przez moją szyję i ucina głowę dyrektorowi! Niesamowite!
  • Klinga trzyma mocno ostrze… – wyciąga pod mój nos swoją rękę pokazując niby miecz, którego i tak nie widzę.
  • Temida to szczupła, wysoka babka…
  • Jej drugie imię to sprawiedliwość, a pierwsze znacie.
  • Ona z nikim nie rozmawia, ciągle waży.
  • Hmm… To dlatego ma zakryte oczy, jest bezstronna – i zaczynam rozważać, czy ktoś taki jak Temida w Niebie istnieje naprawdę.
  • Jak mnie uderzyła w szyję, to zacząłem się macać, czy mam jeszcze szyję, tak było to realne! – musiało być realne, bo Piotr z wrażenia, aż się lekko spocił.
  • Ten rzeczoznawca, sam wiesz, jest „bogu ducha winny”. Pomylił się, bo miał się pomylić – … już mnie chyba nic w tej kwestii nie zdziwi.
  • Cel uświęca środki.

Milczeliśmy chwilę dłużej. Piotr się cieszy, że rozprawa szybko, a ja wręcz przeciwnie, bo jak rozprawa to i druga fala. A wtedy zmieni się wszystko.


  • Wczoraj pisałam na blogu o Caviezelu…

Caviezel oficjalnie potwierdził, że znowu zagra Jezusa – przypomniałam sobie… – Ciekawe, czy naprawdę czytał moją kartkę. 
-Nie zapomnij o Duchu Świętym. 
-Będzie oglądał, czytał i myślał. 
-Przyjdzie czas, już wkrótce, że będziesz rozmawiała i to nie z sobowtórem. 
-Przy stoliku, w pokoju, jak dwóch przyjaciół, prawdziwych przyjaciół. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/15/biedak-zawolal-pan-bog-wysluchal/ 
  • Myślisz, że to przenośnia? – pytam Piotra niepewnie czytając te słowa ponownie.
  • Myślę, że dosłownie.
  • ???!!! 
  • Ale za życia, czy po śmierci? – pytam niepewnie dalej.
  • Doświadczysz tego za życia. 
  • ???!!!  
  • Wtedy Chyba padnę trupem z wrażenia – pierwsze co pomyślałam.

Do domu wróciłam jak na skrzydłach. Kilka godzin później zadzwonił do mnie Piotr. Gdy widzę, że dzwoni z pracy to wiem, że coś się musiało stać. Zaczął szeptać przez telefon, że doszło do niesamowitej sytuacji podczas rozmowy z jednym z pracowników.

  • Powiem ci później – i się wyłączył.

Noż… nie mógł zakończyć rozmowy gorzej! Mam tak czekać kilka godzin nie wiedząc?!


Wieczorem. 

  • Rozmawiałem z pracownikiem o zamówieniu krzeseł. Narzekał, że ma z tym trudności, ponieważ zablokowano nam konto, bo ponoć mamy nieuregulowane płatności. Napisałem na samoprzylepnej kartce kwotę, jaką niby zalegamy i przykleiłem ją do biurka. Nagle ta kartka z impetem podniosła się do góry, gwałtownie obracała się kilka razy w powietrzu i z impetem spadła na biurko jakby ją ktoś rzucił.
  • Co pan robi?! … krzyknąłem do niego.
  • Ja nic nie robię!… był cały przestraszony.

Siedzę chwilę znieruchomiały, a kartka rzucona została na blacie. Pracownik wyszedł i po chwili wraca.

  • Konto jest już odblokowane!… Prawie krzyczy…
  • ……. – uśmiecham się szeroko, bo lubię takie opowieści. 
  • Kartka nie miała prawa podskoczyć, bo była przyklejona. Podniosła, kręciła się i została rzucona.
  • I co na to twój pracownik?
  • Magia! Zaczął się nerwowo śmiać, że czegoś takiego jeszcze nie widział. 
  • Hmm… Homiel to zrobił, rzucił tą kartką jakby śmieciem była, a nie miała prawa się poderwać sama i obrócić w powietrzu, bo przykleiłem ją do blatu biurka – Piotr ciągle przeżywał na nowo.
  • Hmm…. ciekawe dlaczego to zrobił.
  • Bo u nich błąd, a nie przekroczyłeś limitu.
  • ?! – Boże! Oni naprawdę znają się na ekonomii… śmieję się głośno. 
  • To ty Homiel? Gdybyś mógł tak zawsze…
  • Co ty na to – pyta mnie Piotr?
  • Wspaniała sprawa.
  • …….
  • Homiel nie zrobił tego dla zabawy, chciał żeby był przy tym świadek – już włączyłam analityczny tok myślenia.
  • Tak myślisz? Ale dlaczego?
  • To ciebie uwiarygadnia.
  • Homiel… Dlaczego zrobiłeś z tym papierem? – pyta Piotr.
  • Żebyś wiedział, żeby wszyscy wiedzieli.
  • Nie mogłeś więcej?
  • Spokojnie, spokojnie panno Elkeużył fragmentu tekstu z filmu „Stawka większa niż życie”. Często używa go sam Piotr, gdy chce mnie uspokoić.
  • Czyli miałam rację !?
  • Nie mylisz się, poza datami.
  • Ech… – nie musiał mi tego przypominać. 


Dopisane 05. 08. 2018 r.

Jej drugie imię to sprawiedliwość, a pierwsze znaciedzisiaj rozmawialiśmy o pewnej sprawie i padło piękne zdanie;

  • W jednej osobie jestem chirurgiem i Temidą.

Kiedy o Caviezelu mowa to tym razem wywiad z Melem Gibsonem i jego nowym filmie Resurrection z Caviezelem w roli Jezusa ponownie.