27. 01. 20 r. Warszawa
- Dzisiaj coś zrozumiałem. Podczas mszy zobaczyłem, że jak wysyłam gacki do piekła, one tam się przekuwają, jakby naprawiają i wracają. Ale kiedy na gacki używam energii Ojca, z Góry, wtedy one się spopielają. A jajo potrzebuje czasu, żeby się odrodziły.
Chciałem iść dalej jeszcze głębiej, bo wiedziałem, że prawdziwe zło jest jeszcze niżej. Pod nim zobaczyłem coś wielkiego w kształcie przezroczystego jaja, w środku zielone jakby rośliny, które się lekko ruszały, wiedziałem, że coś tam w środku żyje. Zamachnąłem się mieczem na to jajo i wtedy usłyszałem; http://osaczenie.pl/wp/2016/05/14/czy-zlo-musi-istniec/
- Ojciec powiedział mi jeszcze, że istnieje pokrewieństwo dusz. To są ci ludzie, którzy się spotykają chociaż na chwilę i mają wrażenie, że się znają.
- …….. – właściwie nie powiedział nic nowego, ale popatrzyłam na Piotra z ciekawością. Zdziwiona byłam, że nawet w czasie mszy dostaje takie przekazy.
Zastanawiamy się, czy robić nowy dach w domu Krysi. Z jednej strony słyszymy, że coś się szykuje, a z drugiej strony uszkodzony dach i wykonawca, którego nie jesteśmy pewni.
- Spytaj się Ojca, czy go brać … – wpadam na pomysł.
- Ja zwykle wszystko na Mnie.
28. 01. 20 r. Warszawa.
Piotr od wczesnego rana na nogach. Miał mnóstwo pracy, ale mimo wszystko udało nam się umówić na kawę.
- Jak się czujesz ?
- Już dobrze.
Wczoraj miałam problem z przełykiem. Coś twardego utknęło mi w środku i za nic nie mogłam sobie z tym poradzić. Nieciekawe uczucie, bo niby się dusisz, ale jednak oddychasz. Dzisiaj czułam się świetnie. Wszystko minęło.
- Wczoraj po raz pierwszy widziałem coś takiego… Jak się modliłem to wpuściłem ci w przełyk wiązkę światła, energię. I ta energia zamieniła się w gwiazdeczki, wypełniły cały twój przełyk. Pierwszy raz coś takiego widziałem.
- ……… – widzę to w wyobraźni.
- Dziwne, usłyszałem teraz zdanie tej kobiety, która powiedziała pani mąż nie zdaje sobie sprawy ze swoich możliwości… Dlaczego kobiecy głos ?
W najczarniejszych chwilach naszych początkowych doświadczeń z gackiem, szukałam pomocy u innych ludzi. Pewnego dnia sprowadziłam do domu w Szczecinie kobietę, która zajmowała się egzorcyzmami. Ktoś mi ją polecił i przyjechała aż z Gorzowa. Jej wizyta, jej modlitwy nic nowego nie wniosły, niczego nie uspokoiły i nie zmieniły, co z dzisiejszej perspektywy jest całkowicie zrozumiałe. Jednak nie znając Piotra … w pewnym momencie gwałtownie odsunęła się na krześle, oczy szeroko otworzyła i w jakimś takim szoku powiedziała zdanie, które utkwiło mi w pamięci na zawsze.
- Mój Boże !!! Pani mąż nie jest z tego świata ! Pani mąż nie zdaje sobie sprawy ze swoich możliwości !
Dosłownie gapiła się na mnie w milczeniu przez długą chwilę. Wtedy pomyślałam … przedziwna kobieta. Byliśmy na początku naszej drogi i szkoda, że nie miałam tej wiedzy co dzisiaj, bo nie puściłabym jej tak szybko. Musiała dostać jakieś tchnienie, przekaz, może widzenie … Zlekceważyłam to … Szkoda …
- A kobiecym po to, żebyś wiedział, że to ciągłość.
- Nie zdajesz sobie sprawy ze swoich możliwości.
- Potwierdzam. Faktycznie je masz – … przypominam sobie swój przełyk.
- … Wczoraj podczas modlitwy znowu zobaczyłem postać Benedykta i Franciszka. Stali obok siebie i zobaczyłem, że te dwie postacie nachodzą na siebie, stają się monolitem.
- Ooo, to ma sens ! Chcą skłócić tych dwóch papieży ! Franciszek ma wydać swoje stanowisko wobec celibatu, z tego wynika jakby mieli mówić jednym głosem ! – …. przyszło mi do głowy.
Kilka dni temu zauważyłam w internecie informację;
Takiego sporu Kościół nie pamięta. Benedykt XVI podważa reformę Franciszka, która ma utrzymać latynoskich katolików. W październiku na zakończenie miesięcznego synodu w Rzymie Kościołów dziewięciu krajów regionu Amazonii przeprowadzono głosowanie w sprawie ewentualnego przyznania prawa lokalnym biskupom do wyświęcenia na księży żonatych diakonów. Propozycja została przyjęta, i to zdecydowaną większością 128 głosów za przy 41 przeciw. Franciszek zapowiedział, że w najbliższych miesiącach skieruje list do amazońskiej społeczności katolickiej, w której ustosunkuje się do tej petycji. Wiele wskazuje na to, że będzie jej przychylny. Jeszcze jako kardynał Buenos Aires podkreślał w książce „W niebie i na ziemi” napisanej razem z rabinem Abrahamem Skórką, że celibat księży nie jest dogmatem, ale wywodzi się z tradycji Kościoła i „na razie” powinien zostać utrzymany, bo się „sprawdził”. W domyśle: może podlegać zmianom, jeśli tego będą wymagały okoliczności. https://www.rp.pl/Kosciol/301139897-Spor-Benedykta-XVI-z-Franciszkiem-Chodzi-o-celibat.html
Czytając byłam naprawdę zdziwiona. Pamiętam jednak słowa Ojca o Franciszku … I ta wizja Piotra … Teraz Sama jestem ciekawa jak to się skończy.
Wczoraj odbywały się uroczystości rocznicowe w Auschwitz. Piotr ubolewał nad pewnym zdjęciem, które go bardzo wzruszyło.
- Ciekawe co z nią dalej …
- Jest w Niebie i jest szczęśliwa.
- Słyszę teraz ….
- Hitleryzm to imperium zła.
- A stalinizm ?
- To samo.
Zapadła cisza długa …
- Co mogę jeszcze zapisać Ojcze ?
- Po pierwsze od wczoraj świecisz w środku.
- Po drugie będzie ci dane widzieć za życia Tego, z którym rozmawiasz przez niego.
- ???!!! – to było tak niespodziewane, że zaniemówiłam.
Wieczorem.
Biegając po kanałach TV natrafiliśmy na baaaardzo ciekawy program dokumentalny o Albercie Göringu. Był bratem Hermanna Göringa, zbrodniarza II Wojny Światowej i jednego z twórców nazistowskich Niemiec. Pan Albert zamiast pławić się w blasku chwały swojego brata, jak się okazało wykorzystywał go do ratowania Żydów. Niesamowita, mało znana historia. Dwaj bracia, którzy stali po dwóch stronach barykady.
- Ciekawe, czy on trafił do Nieba.
- Masz jeszcze wątpliwości ?
- Doceń pod jaką presją pracował, należy mu się wiele drzewek.
Drzewek … ? Drzewa Sprawiedliwych w Izraelu.
Czytając o Albercie ; Według ustaleń Williama Burke’a można udokumentować 92 przypadki osób uratowanych przez Göringa, ale najprawdopodobniej nie jest to pełna lista. Z inicjatywy Burke’a w instytucie Jad Waszem ma rozpocząć się procedura, zmierzająca do ustalenia, czy możliwe jest nadanie tytułu „Sprawiedliwego wśród Narodów Świata”.
Wow… Czyli dopiero nad tym pracują. To dlatego Ojciec powiedział; należy mu się wiele drzewek.
Dostałam wczoraj mail.
Jak dotąd oglądaliśmy informacje o wirusie w Chinach raczej na spokojnie. Chiny, tak daleko … Cóż może się zdarzyć… Wirus przejdzie jak grypa i po wszystkim. A teraz pomyślałam, że może podchodzimy do tego jednaj zbyt spokojnie. Czytam Piotrowi na głos.
- Słyszę…
- Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy – … i zrobił minę zaskoczenia.
- Usłyszałem chrapy konia, prychanie … Widzę siwego konia i jeźdźca … Głowa w kapturze … ale to nie głowa, to sama czaszka… – Piotr się zapatrzył.
- Hmm… Epidemia, zaraza to jeden ze znaków apokalipsy – przypominam.
- To ciekawe, bo w ubiegłym chyba roku widziałem siodłanego konia.
- Ale Ojciec powiedział wczoraj, żebyśmy nie panikowali – przypominam sobie na spokojnie.
- Wy nie.
- ……. – zamyśliłam się na długą chwilę. Jeśli są już obecni świadkowie, to i czas na plagi.
- Apokalipsa według Świętego Jana.
- Zaczęło się.
Dopisane 22. 08. 2020 r.
Otrzymałam mail.
To fragment. Autorka pyta, czy ma wracać do Polski już teraz. Nie otrzymałam odpowiedzi od razu, ale po kilku godzinach. Odpowiedź w formie zagadki.
- Słyszę Calderon. Calderon – Piotr powtarzał akcentując wyraźnie literę „o”.
- A nie caldera ?
- Wyraźnie słyszałem Calderon !
Nie wiedząc dlaczego nie caldera zaczęłam szukać w internecie i pierwsze co się wyświetliło to; Pedro Calderón de la Barca. Oczywiście zwróciłam uwagę na zaakcentowane „o” w nazwisku.
- Ksiądz, pisarz, pisał komedie… – czytam – A co z nim ?
- Ładną ma poezję. Sakralną też.
Wydaje się bez związku, ale przecież to słowa Ojca, więc musi coś znaczyć. Przyszło mi do głowy, że ponieważ Calderón to Hiszpan, być może nazwa wulkanu w Yellowstone pochodzi od tej osoby albo po prostu od języka hiszpańskiego, bo też oficjalnie to Hiszpanie odkryli Amerykę. Zamyśliłam się.
- Coś mi się wydaje, że chyba Ojciec dał właśnie odpowiedź.
- El calderon ! – Piotr znowu.
- El ? – upewniam się.
- Tak jak El Nino.
- El Nino znaczy dzieciątko – Piotr spojrzał na mnie uważnie.
El Niño – Zjawisko to otrzymało nazwę El Niño (po hiszpańsku chłopiec, dzieciątko), z powodu jego związku z okresem Bożego Narodzenia i Dzieciątkiem Jezus.
I w tej sekundzie jestem już pewna, że to odpowiedź. Sprawdzałam jaki jest związek między calderą a calderonem. Rzeczywiście pochodzi od hiszpańskiego cauldron. https://www.thefreedictionary.com/caldera
Co prawda mamy na Wyspach Kanaryjskich wulkan o nazwie Calderon, ale w przypadku AJ musi to być zjawisko globalne, a wybuch tego wulkanu takiego zasięgu raczej by nie miał. Jakie więc wnioski ? Ta odpowiedź – zagadka to niezwykły sposób przekazania istotnej informacji. El Nino to zjawisko pogodowe i oceaniczne wpływające na pogodę na całym świecie. Ojciec chce powiedzieć, że i El Calderón trzeba rozumieć jako zjawisko wulkaniczne, które będzie miało wpływ na cały świat. „El Calderón” jako zjawisko jeszcze nie istnieje w słowniku obiegowym. Jednak wydaje się, że wkrótce może się to zmienić.
Czy ta odpowiedź wystarczy autorce maila ? Nie wiem. Uważnie przeczytałam ostatnie orędzia z Trevignano, które i mnie zastanawiają. Śledzę je od jakiegoś czasu ze względu na podobieństwo informacji. Wiele jest tam zbieżności z naszymi, aczkolwiek w tych orędziach jest jeden bardzo poważny „zgrzyt”, który może podważyć całość, więc jestem mimo wszystko ostrożna. Napiszę o tym za jakiś czas.
31 marca pisałam …
- Ojcze, robić zapasy tak jak mówi Madonna ? - Nie. To jeszcze nie ta pora. http://rozmowyzniebem.pl/wp/wirus-dostana-lekarstwo-z-nieba/
Wtedy to była jeszcze nie pora. 12 lipca spytałam ponownie. Nie przetoczę w tej chwili całej rozmowy, ale Ojciec powiedział, że powoli możemy zapasy już robić. Z akcentem na „powoli”. Znając już Niebo trudno powiedzieć ile to „powoli” może potrwać. Miesiąc, pół roku, rok … Dlaczego nie napisałam tego od razu ? Ponieważ zastanowiła mnie reakcja mojej córki. Kiedy powiedziałam, że powoli możemy coś kupować więcej, ona pół godziny później była już w sklepie. Panika to najgorszy doradca. Czy zapasy będą potrzebne ze względu na wojnę, czy kataklizm … Nie wiem. Wiem jedynie, że nie będzie tak źle. Może dlatego, że żyjemy w Polsce.