Dostałam niedawno maila od Izy; Mam dla Pani książkę Marii Vadii, „Zwycięstwo Mocą Uwielbienia”. Już dużo wcześniej głos z głowy nakazał mi kupić dwie, ale ja nie miałam pojęcia dla kogo ta druga. Jak się dopytywałam, to powiedziano mi, że zobaczę.
Czytam tę książkę, ponieważ szybko okazało się, że jest dla mnie. Wszystko co trafia do mnie czytam uważniej i analitycznie, szukając podobieństw, zbieżności i rozwiązań. Bo jeśli coś trafia do mnie w ten sposób, to znaczy, że jest ważne. W książce zwróciłam uwagę na kilka rzeczy, które dały mi odpowiedź na moje trzy pytania, których z kolei nigdy nie zadałam Homielowi.
Maria Vadia opisując Lucyfera napisała;
11 Pan skierował do mnie te słowa:12«Synu człowieczy, podnieś lament nad królem Tyru i powiedz mu: Tak mówi Pan Bóg: Byłeś odbiciem doskonałości,pełen mądrości i niezrównanie piękny. 13 Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym; okrywały cię wszelkiego rodzaju szlachetne kamienie: rubin, topaz, diament, tarszisz, onyks, beryl, szafir, karbunkuł, szmaragd, a ze złota wykonane były twe dzwoneczki i wisiorki szat, które nosiłeś na sobie przygotowane w dniu twego stworzenia. 14 Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni. 15 Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość. ez, 28, 11-16 Biblia poznańska
Dzwoneczki ? Co najmniej kilkanaście razy słyszałam nad swoim uchem lub bezpośrednio w głowie dzwoneczki, a najczęściej dzwonek, który potrafił wybudzić mnie z najgłębszego snu i postawić pionowo na nogi. To jest naprawdę przedziwne uczucie i bardzo nieprzyjemne doznanie. Teraz zrozumiałam, że nie tylko ten od much jest przy nas, ale i ten od dzwoneczków. Hmm… Kto jeszcze ?
2. Czytając „Dzienniczek” Faustyny, przyznam uczciwie, z ręką na sercu, że niemiłosiernie drażniło mnie jedno słowo; oblubienica. W dzisiejszych czasach ma to zabarwienie seksualne, ale dzięki Marii Vadii wiem, że oblubienica znaczy tyle, co ta, która wielbi, chwali, czyni na chwałę Chrystusa. Dawno chciałam o to Homiela spytać, ale się wahałam myśląc, czy nie za daleko się posuwam. Czytając książkę dostałam odpowiedź na kolejne moje pytanie i znowu coś zrozumiałam. Oblubienica to tak, która wielbi, a nie ta, która jest wielbiona, a to wielka różnica. Alicja Lenczewska w „Słowo pouczenia”.
3. Działanie gacka na psychikę człowieka. Maria świetnie to opisała i chwała jej, że jest w stanie to dostrzec. Wielu ludzi ma depresję, faszeruje się tabletkami, a problem może tkwić zupełnie gdzie indziej.
08. 07. 09 r. Warszawa.
Iza dopytuje mnie o Piotra, kim jest faktycznie i jakie nosi imię. A ponieważ nie wiem, czy powinnam to ujawniać, zaproponowałam jej, że jeśli chce się dowiedzieć, niech spyta samego Ojca. No i dzisiaj dostałam odpowiedź…
Hmm… Bywają takie chwile w naszym życiu, które powodują, że zatrzymuje się ziemia i czas staje w miejscu…
Słyszę, że jest „…………”.
p.s. Wymieniła imię, które znaliśmy tylko ja i Piotr… no i oczywiście całe Niebo. A teraz doszła jeszcze Izabela.
Zadzwoniłam do Piotra i mu to przekazałam. U niego też musiała się ziemia zatrzymać, bo zaniemówił na bardzo długo. Nie mamy wątpliwości, że słyszy Ojca.
Wieczorem.
Siedzieliśmy na tej swojej kanapie w milczeniu. Gwarantuję, że Piotr myślał o tym, o czym i ja myślałam.
Iza rzeczywiście może wziąć na siebie cierpienie, tak jak Faustyna – Piotr w zamyśleniu.
A czyż Mój Syn nie cierpiał dla ratowania świata ?
Jeśli ona jest siostra, to weźmie na siebie to samo, a ty jej pomożesz.
Ja ? Ja jestem taki normalny.
Sprawujący porządek.
To prawda.
W przerwach szukający ducha.
To prawda.
Dlaczego w jednym czasie my się spotkaliśmy ? – pytam. Coraz bardziej mnie to zastanawia.
… Dlaczego nie chcecie powiedzie kim ja jestem ?
Bo to niespodzianka. Czy to uniesiesz ?
Ja ? Czemu nie ?
I nie powiem, przyjemnie mi się zrobiło przez chwilę, choć zapachniało pychą. Ale zaraz pomyślałam, że różnych wiadomości można nie unieść, tych dobrych, a zwłaszcza tych złych. Może lepiej nie wiedzieć? I już mi tak przyjemnie nie było, a i pycha gdzieś się ulotniła.
No to jestem tym … Jeśli i Iza to potwierdza, to chyba jestem – Piotr rozkłada ręce bezradnie.
To służba Ojcu.
Nie ma większej radości jak służyć Ojcu.
No i jak ja mam to opisać ? Przecież nie da się… Nie mogę wyjawić… – już rozmyślam, jak to ująć na blogu.
Nie ukryjesz się za długo.
Ukryję jak długo się tylko da – pomyślałam.
Byłaś uznaną świętą.
Jaaa ??!!! Nic nie pamiętam – zrobiło mi się totalnie… głupio.
Byłaś blisko Chrystusa.
Byłam wtedy ?
Wyobraź sobie.
……… – znowu mi się ziemia zatrzymała pod nogami. To może dlatego mam Jego prawdziwe zdjęcie ?
Chrystus cię odwiedzi. Wtedy, gdy książka się zarumieni.
…. Zobaczyłem jak chleb rumieni się pod koniec pieczenia.
Zanim upiecze się chleb, trzeba przygotować ciasto i dopiero włożyć do piekarnika. Ten blog to dopiero surowe ciasto. Jeśli opiszę wszystko, to jedynie w książce. Jeszcze wiele rzeczy się musi wydarzyć, żeby chleb był gotowy. Ta książka ma być chlebem. Słowem Ojca będą się żywić wielu ludzi.
Godzinę później.
No i co ty na to, że Iza dowiedziała się, że jesteś… no sam wiesz? – pytam Piotra.
Skoro już wiesz kim jesteś i masz potwierdzenie, czas rozłożyć skrzydła.
Zbliża się ta chwila, gdy zabiorę cię na chwilę.
Wtedy naprawdę staniesz się Mój.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Coraz więcej maili dostaję od osób czytających blog i coraz trudniej mi ukrywać kim jest Piotr. Musiałabym wiele rozmów w ogóle nie ujawniać, a szkoda byłoby ze względu na wagę wiedzy, która się w nich kryje.
Mam pisać otwarcie kim jest Piotr ?
Pisz co chcesz, ale pas jest Piotra.
No masz ci los … – pomyślałam. Nieważne, czy będę pisałam otwarcie, czy też nie. Niczego w Niebie to nie zmieni. Jest tym, kim jest.
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/
Piotr myje zęby, goli się, śmiechy – chichy i raptem zastyga przed lustrem …
Wiesz co mi powiedział ?
Czy wiesz, że to są ostatnie chwile tego, co trwa ?
Przestaliśmy się cieszyć. W Szczecinie udaje nam się o niczym nie myśleć, a tu raptem Homiel otrzeźwił nas zimną wodą.
To ostatnie chwile, kiedy należysz do tego świata.
Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy. Do Danii służbowo i to własnym autem wyjeżdżała także nasza synowa. Baliśmy się o nią, ponieważ po raz pierwszy w życiu wyjeżdżała dalej niż do Goleniowa. Poprosiłam Ojca, by ją wziął pod swoją opiekę. Rano wyjeżdżając z garażu zobaczyłam nad domem przepiękną tęczę.
Zobacz, to znak – Piotr się ucieszył.
Ciekawe … Prosiłam o coś Ojca wczoraj.
No to masz odpowiedź.
To dla ciebie.
…….. – uśmiechnęłam się.
Podczas podróży rozmawialiśmy niewiele, każde z nas zatopione było w swoich myślach, które okazały się bardzo zbieżne.
Myślę co będzie.
No to myślisz o tym samym, co ja – i zaczęłam się śmiać.
Na pewno szykują mi jakiś nowy zawał, czy coś w tym stylu...
Jakaż to wielka musi być głupota, kiedy mówisz co będzie w przyszłości.
No to co będzie według Ciebie ?
Ja wiem, ale nie powiem.
No powiedz chociaż ile ten stan potrwa ?
Jakiś czas.
No to eureka ! – Piotr rozbawiony.
A co z NIP ?
Trwa tyle, ile powinno trwać. W końcu kanapki były równe sobie.
Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i powiedziała; jestem taka stara. Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem. Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła. Poprosiłam Piotra, by opowiedział mi to z kilkukrotnie, gdyż nie mogłam na początku zrozumieć całości. Słysząc słowa; jestem już taka stara od razu skojarzyłam to sobie z temidą. Temida jest kobietą i jest taka stara jak stary jest świat. Prawdopodobnie wizja dotyczy końcowej rozprawy sądowej. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/
Wszystko zostało powiedziane i pokazane.
Jesteś niecierpliwy, remont robisz.
……. – ech ta niecierpliwość.
Żonie kupiłeś krem ?
Jak to kupiłeś ? – zbaraniałam – Sama sobie kupiłam !
Przecież gdzieś te pieniądze zarabiasz ? – a zarabiam u Piotra.
…….. – ryknęliśmy śmiechem.
Chcesz powiedzieć, że kompletnie jestem uzależniona od Piotra ?
Przedtem on był uzależniony.
Był, ale krótko.
Ale był.
A ja będę już do końca życia ?!
Tego nie wiesz.
Hmm …
Izabela.
Koresponduję z Izą dość intensywnie i jestem zmartwiona. Nie tyle jej mocnymi doświadczeniami, co jej stanem umysłu. A dokładnie tym, co z człowiekiem może zrobić diabeł. Iza we wszystkim, co ją spotyka widzi boską karę. Boli głowa – to kara boska, kręgosłup – kara boska, chore dziecko – to za karę, nie zjem tego, bo mnie Bóg ukarze, nie pójdę tam, bo spadnie kara boska… Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak intensywnym „praniem mózgu”. Pomyślałam słuchając jej raz, czy zdaje sobie sprawę, jak bardzo siebie niszczy, jak niszczy swoich bliskich i jak wiele radości daje gackom? Umartwianie się, poniżanie siebie samego (Ojciec to nazywa „samobiczowaniem”) to jedna z bardziej skutecznych metod działania gacka, a Ojciec nie chce naszej samozagłady!
Czy ona w końcu to zrozumie, że Ojciec nie karze ?
Są różne odcienie niebieskiego.
Jak jej to wytłumaczyć ?
Sama musi zrozumieć.
Hmm …..
Godzinę później. Zastanawiałam się nad naszą historią i podobnym historiami innych ludzi.
Ja na świętą nie kandyduję.
Nie musisz, bo już jesteś.
Co ty mówisz ! – żachnęłam się…, a potem roześmiałam. Zrozumiałam co miał na myśli. Mieć świętą cierpliwość!
Pan Bóg uwielbia ludzi, którzy za Niego decydują.
Twój mąż wiedzie w tym prym – roześmiałam się znowu, bo to oczywista prawda.
…. „Przywróć mi moje imię”…. Jak ja mogłem coś takiego powiedzieć ?! – Piotr ciągle się dziwi.
Już ci przywrócono ? – pytam, bo jakoś nie zauważyłam.
Wiesz kiedy to się stanie ?
W najmniej spodziewanym przez was momencie.
04. 09. 17 r. Warszawa, wieczorem.
Zadzwoniła córka i opowiedziała sen.
Byłam w mieście, pełno ludzi, wjeżdża na ulice kolumna czarnych limuzyn, wszystko było tam czarne, czarne okna. Nikt nie zwrócił na to uwagi, tylko ja. Wiedziałam, że to gacki. Obudziłam się nagle i chciało mi się wymiotować, taką czułam straszną energię.
Wszystko jasne ! Kilka dni się nie modliłeś i gacki wypełzły na wierzch ! – nie wiem dlaczego wkurzyłam się.
Racja, nie miałem siły ….. Dzisiaj w kościele miałem rozmowę … Bóg Ojciec powiedział do mnie…
Przyjmij tę drogę.
Ta fala to Ja i Mój Syn. To My.
Przyjmij to i niczego się nie bój.
…….. – piękne słowa.
Bóg jest tą falą wraz Synem … – powtarza Piotr i oczy mu się zaszkliły.
W takim razie idź dzisiaj wcześniej się pomodlić.
To nie tak od razu. Muszę się mentalnie do tego przygotować. Jak ja się modlę, to pot ze mnie leci.
I rzeczywiście… Piotr ucichł, zatopił się w sobie i dopiero po godzinie poszedł do drugiego pokoju, by odprawić swoje egzorcyzmy. Gdy wrócił był tak bardzo spocony, że musiał się przebrać, aby się nie przeziębić. Dodatkowo był pełen adrenaliny jakby dopiero co przeżył zwycięską bitwę. Oglądałam akurat film „Zmartwychwstały”… Siadł ciężko na kanapie, przyłączył się do oglądania i się nie odzywał… przez chwilę.
Ojciec mi powiedział podczas modlitwy …
To, o co prosisz, dostaniesz.
… ? A o co prosiłeś ?
O przywrócenie ustalonego porządku. Powiedział …
To, że się nie modliłeś przez trzy dni, to duża strata.
… I przypomniał mi sen córki – … pokiwałam ze zrozumieniem głową.
Zamilkłam rozważając jaki wpływ ma modlitwa Piotra na zwykłą codzienność. Zerknęłam na niego, a on wzrok miał skierowywany gdzieś w bok i słuchał…
No powiedz – ponagliłam go widząc, że rozmawia.
……. – ale nie zwrócił na mnie uwagi.
Ojciec powiedział.. – … i westchnął głęboko…
Chciałeś zobaczyć Mojego Syna ?
Chciałem.
Właśnie nadchodzi.
… ???!!! …
Czy na ten świat ?
Na razie do ciebie …
……. Wiesz, że Chrystus jest wysoki ?… Na pewno ponad 1,80 m … Bardzo postawny … Boso idzie … Dlaczego idzie ciągle na boso ? Myślałem, że mają tam sandały ? – Piotr zdziwiony…
A ja nie wiem, czy się śmiać ze szczęścia, czy płakać, bo Piotr był tak niesamowicie w tym szczery i niesamowicie zdziwiony jak dziecko, które odkrywa coś po raz pierwszy.
Zauważyłeś na słowa ? Nadchodzi ... To czas teraźniejszy, On już idzie …
Dobrze to tłumaczysz.
Te rybki widziałeś, żebyś sobie przypomniał.
Przypomniał ?
Jak chodziłeś z Ojcem.
… ?! …
- Szedłem z Ojcem. Sięgałem Mu do ramion, a był sporo wyższy. Szliśmy w milczeniu, ale bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem strumyka. Zauważyłem, że moje nogi nie sięgały strumyka, a Ojciec miał stopy zanurzone w wodzie. Zobaczyłem małe rybki, które podpłynęły do Jego stop, zaczęły po prostu szaleć z radości, że są tak blisko Niego. Ciągle krążyły szczęśliwe wokół Jego stóp. Zachwycił mnie ten widok i chciałem sięgnąć też nogami do wody, ale nie dałem rady.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/21/i-ja-do-was-przychodze-tak-jak-wy-do-mnie-przychodzicie/
Piotr zamilkł, ja zamilkłam. Oglądaliśmy film już w ciszy. Gdy główny bohater odkrywa, że Jezus żyje, zaczęłam się śmiać.
Nie byłam w stanie się odezwać przez wiele godzin. Oszołomienie, umysł, który nie może przyjąć co widzi, szok… najbardziej ten moment lubię w tym filmie.
Dopisane 05. 05. 2018 r.
Trwa tyle, ile powinno trwać. W końcu kanapki były równe sobie – sądzimy, że jedna kanapka to zapłata, którą zalega nam NIP. Druga kanapka to odsetki. Odsetki są tym większe, im dłużej NIP nie reguluje swojego zobowiązania. Takie są nasze przypuszczenia, ale to przyszłość odkryje znaczenie tego fragmentu wizji.
To ostatnie chwile, kiedy należysz do tego świata – mija kilka miesięcy i stale słyszymy tego typu zdania, choć wydają się z czasem coraz mocniejsze. Już w Biblii uświadamia się ludzi o rychłej apokalipsie, a jednak mija 2 tys. lat i ciągle czekamy. Zastanawiam się nad pojęciem czasu z punktu widzenia Nieba. Próbuję odgadnąć co znaczy ostatnie chwile, co znaczy wkrótce, jak to przeliczyć na nasze dni, tygodnie, lata… i nie udaje mi się. Oszacowanie czasu jest najtrudniejsze i ma swój cel. Nie znać ani dnia, ani godziny ma swój głęboki sens. Co zrobiłby człowiek, gdyby wiedział, że jutro będzie apokalipsa?
To, że się nie modliłeś przez trzy dni, to duża strata – to nie są słowa bezpodstawne. Jeszcze raz wyjaśnię. Życie toczy się tutaj, w naszej animacji, ale toczy się też tam, za przesłoną, która rozdziela nasze dwa światy. To co dzieje się na ziemi, odbija się echem za przesłoną, na Górze i na dole. Jeśli nasze modlitwy tracą moc, jeśli nasza wiara słabnie, wtedy wzrasta siła zła.
Zmęczona badaniem historii krzyża w końcu spytałam …
Homiel, no proszę cię, powiedz co z tym krzyżem ? Tyle robię dla Was… – mówię prawie z żalem.
Skąd wiesz, że dużo ?
Skąd wiesz co jeszcze będziesz robić ?
Nie mierz swoją miarą.
Na razie odpowiedziałem co do twoich zasług.
… Pokazał jak przypinasz sobie na piersi rosyjskie ordery – Piotr zaczyna się śmiać.
Czyli nic niewarte ?
Ciągle chcesz wiedzy, wiedzy …
…….. – Piotr zamilkł, a mi się głupio zrobiło.
To są kopie i będziesz znajdowała ich bardzo wiele.
W średniowieczu robiono ich znacznie więcej niż dzisiaj.
?! W takim razie, czy krzyż przetrwał ? Ten jeden ?
Zabrali gwoździe i koronę.
Nikt nie zwracał uwagi, nikt nie pamiętał o krzyżu.
?! A Titulus Crucis ?
Był razem z krzyżem i jego też nie ma. Żołdak wyrzucił …
… ???!!! …
… To było chyba powszechne… Widzę wiele krzyży, wszędzie, prawie codziennie ktoś ginął.
Zacznę od początku i spojrzę na historię krzyża z innej strony.
To są kopie i będziesz znajdowała ich bardzo wiele. W średniowieczu robiono ich znacznie więcej niż dzisiaj.
Discovery wyemitowało w krótkim czasie kilka filmów dokumentalnych poświęconych św. Helenie i odkryciu krzyża. Zwróciłam uwagę na parę ciekawych szczegółów, które mogą mieć wpływ na zbliżenie się do prawdy. Helena, wcześniej odsunięta z dworu powraca po 33 latach za sprawą swojego syna Konstantego Wielkiego w 325 roku. Rok później wyjeżdża do Jerozolimy, aby odnaleźć pozostałości po Jezusie. Skąd przyszło jej to do głowy? Jej syn, Konstantyn, który uważał siebie za chrześcijanina (choć dopiero u schyłku życia przyjął chrzest), w tym samym roku, ale nieco wcześniej nakazał zabić swoją żonę i syna!!! https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryspus Ta zbieżność czasowa nie może być przypadkowa. Wydaje się, że wysłał matkę po Chrystusowe relikwie, by zaleczyć swoje sumienie. Najpierw zabija, a następnie szuka odkupienia.
Helena w Jerozolimie przebywa około dwóch lat. Nie ma nic, ale jako pierwsza archeolog na świecie prowadzi wykopaliska na terenie Golgoty. Skąd mogła wiedzieć gdzie szukać?
Dominikański średniowieczny hagiograf Jakub de Voragine w swojej Złotej Legendzie uważa, że odnalezienie krzyża zawdzięczamy charakterowi jaki miała matka cesarza. Stwierdza on następujący fakty: gdy Żydzi nie chcieli wyjawić miejsca ukrycia relikwii, św. Helena kazała wszystkich spalić. Wówczas w wyniku przerażenia mieszkańców, wysłano do niej niejakiego Judasza, który miał być synem nauczyciela ludu i naocznego świadka ukrzyżowania Jezusa Chrystusa. Znał on miejsce ukrycia krzyża, ale sam nie chciał go zdradzić. Bał się starej przepowiedni o zakończeniu sprawowania władzy po odnalezieniu tego przedmiotu. Chcąc dowiedzieć się prawdy, Helena nakazała wrzucić tego człowieka do studni. Dopiero po sześciu dniach z oporami wyznał, gdzie znajduje się krzyż. (!!!)
Z osobą Judy Kyriaka jak i z historią odnalezienia krzyża Pańskiego związana jest syryjska legenda zatytułowana: „Inventio verte Crucis: Syriaca legenda Judae Cyriaci”, pochodząca z przełomu IV/V wieku. Pewien Żyd, o imieniu Juda zdradza po tygodniowych torturach (!!!) miejsce ukrycia świętości. Podczas drogi w okolice dawnej Kalwarii Judasz złożył wyjątkowe wyznanie wiary, modląc się i prosząc Boga o wskazanie miejsca ukrycia drzewa. W dalszej części omawianego podania, wynika, że Bóg wysłuchuje modlitwy i w cudowny sposób, a mianowicie przez trzęsienie ziemi i wydobywanie się woni kadzidła, Juda odnajduje ukryte trzy krzyże w ziemi na głębokości około dwudziestu łokci. (!!!)
Czy te opowieści mogą być prawdziwe? Wyobraźmy sobie… Wielka władczyni, której bardzo zależy na znalezieniu czegoś, co jest związane z Chrystusem. Pragnie tego tak bardzo, że nie zawaha się użyć siły i swojej władzy i staje się dla grupy tamtejszych Hebrajczyków realnym zagrożeniem. Helena w końcu dostaje czego chce… Można by powiedzieć…, że to prawdziwy cud. Czy nie czasami tak, że ktoś bystry przygotował krzyż… dosłownie dla „świętego spokoju”? A przy okazji nieco przedobrzył? Myśląc logicznie… Dlaczego Helenie pokazano aż trzy krzyże, a nie ten jeden konkretny? Po co ktoś miałby zachowywać aż trzy krzyże, jeśli tylko ten jeden jest ważny? Po co miałby się trudzić i ukrywać aż trzy krzyże, jeśli to ten jeden jest ważny?! Nikt nie pamięta imion dwóch złoczyńców, którzy wraz z Chrystusem zostali ukrzyżowani. Nie mieli oni większego znaczenia ani wtedy, ani dzisiaj. Po co więc zachowywać ich krzyże? To nie miałoby sensu. Nawet Helena według zapisów wzięła ze sobą nie trzy, a fragment tylko jednego, tego jedynego według niej… krzyża.
Co prawda nie zbadano wszystkich „prawdziwych krzyży”, ale badania drewna tych kilku wybranych wskazują, że pochodzą z okresu wczesnego średniowiecza. A więc nie jest to ani krzyż z czasów ukrzyżowania Jezusa, ani z czasów odnalezienia go przez Helenę.
Zabrali gwoździe i koronę. Nikt nie zwracał uwagi, nikt nie pamiętał o krzyżu.
W 71 r. p.n.e. podczas buntu Spartakusa, czyli mniej więcej sto lat przed ukrzyżowaniem Chrystusa zanotowano, że na drodze z Capua do Rzymu postawiono 6000 krzyży z ukrzyżowanymi ofiarami. W pierwszym wieku naszej ery romano-żydowski uczony Józef Flawiusz donosił, że do 500 Żydów było krzyżowanych każdego dnia podczas oblężenia Jerozolimy. Ten sam historyk zanotował też, że drewno było tak rzadkie w Jerozolimie w pierwszym wieku, że Rzymianie byli zmuszeni podróżować dziesięć mil od Jerozolimy, aby zabezpieczyć drewno do machiny oblężniczej. http://www.bible.ca/d-history-archeology-crucifixion-cross.htm
Bioarcheolodzy zajmujący się ukrzyżowaniem są zaskoczeni faktem, że przy ogromnej liczbie ludzi zabitych w ten sposób na przestrzeni wieków (poza Yehohanana), nie ma właściwie żadnych bezpośrednich dowodów na tego typu praktyki. Według (rzymskich) źródeł literackich, skazani na ukrzyżowanie nigdy nie nosili pełnego krzyża, pomimo powszechnego przekonania, że jest inaczej. Zamiast tego niesiono tylko poprzeczkę, a pionek ustawiono w stałym miejscu, gdzie był używany do kolejnych egzekucji.W tamtym czasie drewno było dość rzadkie, a używane do ukrzyżowania było często używane wielokrotnie, aż do jego całkowitego zużycia. Ukrzyżowanie było powszechne, ale nie było powszechne przybijanie ludzi do krzyża. Większość z nich była do krzyża przywiązywana za pomocą lin.
To dane archeologiczno-historyczne.
Wyobraźmy sobie więc taką sytuację. Krzyżowanie było częstą formą egzekucji. Nawet wraz z Jezusem, nie jako przy okazji ukrzyżowano jeszcze dwóch innych ludzi. Dla żołdaków prowadzących swoje ofiary było to jeszcze jedno, kolejne zadanie. Po wykonaniu egzekucji tylko ciało Jezusa zostało obwinięte w tkaninę i przeniesione do groty. Dwaj pozostali, jak wszyscy poprzednicy zostali prawdopodobnie zakopani w dole jak to przedstawił film „Zmartwychwstały”. Krzyże zostały rzucone nieopodal gotowe do ponownego użycia.
Nawet gdyby ktoś pomyślał, żeby zachować krzyż, byłoby to dość problematyczne. Co innego ukryć niewielkie gwoździe, a co innego wziąć pod pachę wielki krzyż. Właśnie … gwoździe. Homiel mówi, że zachowały się gwoździe i korona cierniowa. Musiały zostać zabrane, gdy zdejmowano Jezusa z krzyża. I wcale nie musiało to oznaczać, że ktoś chciał je zachować, ponieważ były Jezusa. W ossuarium Kajfasza również znaleziono gwoździe użyte do ukrzyżowania. Otóż… Hebrajczycy mieli pewien zwyczaj. Uważali, że gwoździe wykorzystane do ukrzyżowania mają właściwości magiczne lub lecznicze i składano je ze zmarłymi na wzór rzymskiej monety wkładanej zmarłemu jako symbol przejścia do drugiego świata. Niewykluczone więc, że zabrano gwoździe, ponieważ taki mieli zwyczaj.
Gwoździe zabrali ? – chcę się upewnić.
Dlatego gwoździami wymiotują podczas egzorcyzmów … Teraz mi pokazuje …
Na znak. Wszystko jest powiązane.
Wierzysz w Boga ? To masz !… Tak mówi wtedy gacek – Piotr tłumaczy.
U Kajfasza znaleziono gwoździe, to są te gwoździe ?
Jeśli już, doszukuj się symboliki.
… Czyli to nie te gwoździe...
„Gdy z człowieka wychodzi demon, dla organizmu jest to duży wstrząs fizyczny. Taka osoba bardzo cierpi. W tym przypadku następowało wypluwanie przedmiotów, np. stalowych gwoździ i śrub. Gdy wychodził zły duch, diabeł manifestował swą obecność i człowiek wypluwał gwóźdź. Mam te gwoździe” mówi egzorcysta ks. Edmund Szaniawski.
Gwoździe zebrane przez Gabriela Amortha w trakcie długoletniej posługi egzorcystycznej .
Powrócę do kwestii Św. Graala.
Piotr zaczął mi właśnie opowiadać co raptem zobaczył. Oglądał scenę z góry; długi drewniany stół, połączony z dwóch lub trzech mniejszych, na stole kilka kielichów z różowej, lekko czerwonej gliny (bardzo proste), mężczyźni siedzą na dziwnych ławach, których nogi mają krzyżowe połączenie, najpierw wstał Judasz, odszedł, potem wstali pozostali. Kiedy odeszli od stołu podeszła kobieta, miała chustę na głowie, zebrała kielichy do kosza, wyszła z domu i skierowała się nad wodę, tam umyła naczynia.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/05/swiety-graal/
List do Tymoteusza 2,20 w kontekścieW zamożnym domu znajdują się naczynia złote i srebrne, ale także drewniane i gliniane. Te pierwsze są odświętne, te drugie – do codziennego użytku. Scena z „Pasji” przedstawiająca ostatnią wieczerzę. Tak musiało to wyglądać. Wiele glinianych naczyń. Podczas wieczerzy wszyscy skupieni są wokół Jezusa, ale podczas ukrzyżowania jest tylko Jan. Dlaczego? Jezus nawet dzisiaj mówi, że Jego uczniowie nie wierzyli, nie byli przekonani, że jest Synem Bożym. Zapewne wtedy nikomu z nich nie przyszło do głowy, aby zachowywać na pamiątkę cokolwiek, co związane było z Jezusem.
Ta scena pochodzi z filmu „Zmartwychwstały” i dotyczy;
36 A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!» 37 Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. 38 Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? 39Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». 40 Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. 41 Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» 42 Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. 43 Wziął i spożył przy nich.
Dwanaście osób, co najmniej kilka glinianych kielichów. Kończą wieczerzę, pozostawiają kielichy i odchodzą. O ile wiem nigdy nie wspominano, aby zachowało się cokolwiek z tego spotkania, a przecież powinno, bo dopiero tutaj uczniowie uwierzyli naprawdę. A jednak i wtedy nie przyszło im do głowy zachowywać cokolwiek, czego dotykał Chrystus. Jeśli nie zachowali teraz, to tym bardziej kilka dni wcześniej, kiedy ich wiara była mniej niż krucha.
Jednym słowem … Mało prawdopodobne, aby „prawdziwy krzyż” i św. Graal w ogóle istniał. Gdyby nawet ktoś zorientował się, że warto mieć namacalny ślad po Mesjaszu, mógł po jakimś czasie wrócić na miejsce zdarzeń i wziąć jakiś kielich, mógł wziąć jakiś krzyż bez żadnej gwarancji jednak, że jest to ten kielich i ten krzyż.
Fajnie byłoby mieć pamiątkę po Ojcu – mówię do siebie nie zastanawiając się zbytnio co mówię.
Po co ci pamiątka po Mnie, skoro ze Mną rozmawiasz ?
Masz krzyż Mojego Syna …
Chcesz kulki świecące ? Koraliki ? Czekoladowe lody ?
Czego chcesz ?
Mark Goodacre, profesor Wydziału Religii Duke University, mówi, że ten ciągły nacisk na autentyczność prawdziwych fragmentów krzyża często odbywa się kosztem znaczenia krzyża. „Rzecz w krzyżu polega na tym, że zawsze trzeba pamiętać, że chodzi o osobę, która tam wisiała, a drewno w końcu to tylko narzędzie tortur.”
Nie drewniany krzyż, a męczeńska, niewinna śmierć na krzyżu jest najważniejsza. Masz krzyż Mojego Syna … Poświęcenie i miłość.
Dopisane 01. 05. 2018 r.
Kiedy po raz pierwszy pisałam o krzyżu „od Maryi” dostałam od Izabeli maila.
Przez kilkadziesiąt godzin nie mogłam w internecie znaleźć krzyża podobnego do naszego; krzyża Armi Christi z drewnem w środku, a ona mi to przesyła w 5 sekund! Bóg Ojciec ma niezwykłe pomysły…
Nie mogłam zasnąć. Perspektywa, że może to być 23 września spowodowała, że poczułam powiew lęku. Może jeszcze nie strachu, ale lęku. Odbyłam nocny monolog z Ojcem. Przyznałam, że pouczam innych, a sama się niepokoję, choć przecież wierzę.
Rano wstaliśmy całkiem rześko i jak to w niedzielę w Warszawie, pojechaliśmy do Ikei. Jadąc w porannych wiadomościach usłyszeliśmy, że Polacy zaczynają wracać do Polski. Natychmiast przypominam sobie słowa Homiela, który zapowiadał to już dwa lata temu.
Na razie to strumyczek, a będzie rzeka – powiedział teraz.
O kurcze, to w takim razie co musi zacząć się dziać w Europie, żeby zaczęli wracać hurtowo ? – pytam, bo jeśli taki skutek, to jaka musi być przyczyna ?
Polski paszport będzie w bardzo dużej cenie.
….. Ale co tam świat, ważne co u was się zacznie.
Kiedy ?
W każdej chwili oczekuj.
Ten czas się skończył, kiedy jeździliście tak beztrosko.
Ale z NIP powiedział wytrwaj do sądu, a potem płyń – Piotr zwraca się do mnie.
Ja tak nie powiedziałem, tak usłyszałeś.
Bingo! Homiel nigdy się nie myli, to Piotr czasami nie dosłyszy. Dlatego tak bardzo proszę, żeby powtarzał mi słowo w słowo.
Ale w takim razie mogę robić błędy pisząc na blogu – zreflektowałam się.
Nie robisz błędów, intuicja cię prowadzi.
…….. – Piotr zamilkł na jakiś czas.
Widzę Edzia …
Pilnuj Matki … – Piotr spojrzał na mnie zaskoczony.
Słyszysz … Edzia ? – pytam na wszelki wypadek.
Zrobiłem piec … – zaczyna się tłumaczyć.
Widziałem, no cholera, żeś musiał tyle wydać !
……. – zaczęłam się śmiać, bo tak właśnie Edziu całe ziemskie życie rozmawiał, nic się nie zmieniło.
Oj Piotr….
Co ?
Ale masz, co masz … Tata kręci głową z niedowierzaniem – Piotr pokazuje, jak robi to Edziu.
Przepraszam za młodość, nigdy nie miałem czasu rozmawiać, tylko cię lałem…
…….. – mnie dosłownie zatkało, a Piotr się rozpłakał. Obawiałam się, czy będzie mógł dalej prowadzić auto w tym stanie.
Edziu mnie przeprasza, bo w dzieciństwie strasznie mnie lał, raz nawet myśleli, że nie żyję… Robiono mi obdukcje – Piotr zaczął opowiadać z żalem, a im więcej sobie przypominał, tym bardzie bolała mnie głowa.
Nie mów już o tym, bo mi przykro.
Nic się nie stało, było, minęło …
Jako dzieciak byłeś niezłe ziółko, dlatego cię lał – przypomniałam sobie opowieści mojej teściowej.
Czeka cię bardzo trudna droga z tym, co dostaniesz.
???!!!
Piotr tak bardzo poczuł się zmęczony, że ledwo dojechał do Ikei. Oboje czuliśmy się bardzo zmęczeni. Kupiliśmy kawę, jakąś kanapkę i usiedliśmy przy stoliku. Rozmowa z Edziem bardzo fizycznie nas wyczerpała i nie rozumiem dlaczego. Nie miałam siły się ruszać.
Ty też tak się czujesz jak ja ? – Piotr siedział z głową opuszczoną blady jak ściana.
Czy Edziu żałował za życia ? – spytałam.
Tak naprawdę teraz żałuje głęboko za ciebie i za mamę twoją.
Pamiętasz, jak gacek zaatakował Edzia ? Prosiłem wtedy Boga, by go odpuścił i wziął mnie.
… ??? …
Homiel mówi, że gacek zrobił to specjalnie, zaatakował go po to, bym ja poprosił.
Może dlatego zostały te ślady na ścianie ? – zaczęłam się zastanawiać.
Miał na oko 110 – 130 cm, ale stopy na ścianie wyglądały nr nogi 34 – 35… Ale w sumie nie można ich mierzyć ludzką miarą.
Skąd wiesz, że miał tyle wzrostu ?
Pokazali mi go. Siadł nad tym obrazkiem jakby chciał … Wiesz co ?… Miał jeszcze ogon…
Dobra … Wystarczy … – pomyślałam, że mam dosyć.
Spytaj Edzia lepiej, tak po starej znajomości, co dostaniesz.
Chyba nie może. Widzę jak schylił głowę ….. Mam wrażenie, że gacki cały czas na mnie polują, czekają tylko w blokach startowych.
…….. – Piotr rozejrzał się dookoła zmęczonym wzrokiem.
Patrzę na ludzi już inaczej, coś się zmieniło we mnie.
Coś się zmienia.
Czy ta droga rzeczywiście będzie trudniejsza niż dotychczasowa ? – pytam, bo słowa Edzia trochę mnie przestraszyły.
Przy Ojcu nic nie jest trudne.
Drogę, wyboje, ławeczkę wybiera zawsze Ojciec.
Zapamiętaj to raz na zawsze.
Poczułam, że to także odpowiedź na mój nocny monolog.
Jak te święta będą wyglądać w tym roku ?
Zapomnij o świętach. To wszystko już było.
No jak mam zapomnieć ? – przecież się nie da.
… Pokazał mi kwiat. Z pąku rozkwita w piękny kwiat.
Wiecznie pąkiem nie możesz być.
Ciężko się czuję – nadal nie mogę dojść do siebie.
Bo taka wiedza musi być prawdziwa – Piotr w zamyśleniu.
A czy kiedyś była nieprawdziwa ?
Wracając z Ikei…
Spytaj się Homiela jak to jest, że możesz rozmawiać tak swobodnie z Edziem ?
Przypominam ci, że tu nazywasz się Piotr, a nie tam.
Nie z tego świata jesteś i nie z tego świata słyszenie i widzenie masz.
Macie tam auta ? – a Piotr dalej uparcie swoje.
Przecież już ci mówił, że nie – byłam już zniecierpliwiona.
Twoje nowe audi to u nas skrzydła turbo, jedno piórko więcej.
…….. – rozśmieszył mnie tym porównaniem.
Dojechaliśmy do kościoła. Wchodząc do „naszego krzyża” zauważyliśmy w rogu „naszą żebrzącą”. Dałam jej 2 złote, a Piotr zero.
Nic jej nie dasz ?
Bo nie mam.
Akurat ! … – pomyślałam.
Skończyła się msza, weszliśmy do głównej nawy kościoła i na chwilę usiedliśmy w ławce. Zauważyłam, że miętoli w ręku 10 zł. A więc miał !
Jezus mi nic nie powiedział, ale pokazał ciastko.
… !!! … – faktycznie, mieliśmy za chwilę podjechać do cukierni i tam coś kupić. Czyli chciał przez to powiedzieć; stać nas na zbytki, a jej żałujemy.
No i co ? Oczywiście wróciliśmy do „naszej kobiety”, której oczy latały dookoła oceniając ile i od kogo może dostać. Było to tak widoczne, że aż nieprzyjemnie. Ale nie ja jestem sędzią, więc nie oceniam.
Patrz, cygankę wyrzucili, a jej pozwolili siedzieć – Piotr już w aucie.
Ludzie faktycznie nie są tolerancyjni.
Odezwał się mistrz tolerancji.
Hmm …. – Piotr się obruszył, ale nic nie powiedział. Może bym się nawet roześmiała, gdybym nie była tak zmęczona.
Wczoraj przyznałam się Ojcu, że mam lekkiego stracha.
To, co nadejdzie, będzie piękne córko, więc nie bój się ani o siebie, ani o Małego.
A to, co czujesz, to ciężar, który zdjąłeś z Edzia, a musiałeś zdjąć, żebyś go uwolnił.
Wzruszyłam się bardzo. Cały czas z Ojcem rozmawiamy … Przebaczenie ma swoją wagę.
Wracaliśmy do domu nie mając ochoty na nic.
To miasto mnie męczy.
Daj sobie chwilę, a nabierzesz powietrza w płuca.
A jak nic się zdarzy do października ? – Piotr.
To znaczy, że coś źle przetłumaczyłam.
Ty już źle nie tłumaczysz.
Dostałam maila od Izy; Wielokrotnie pytałam Boga, dlaczego ja? Prosiłam, żeby mnie zabrał do Siebie i przytulił do Swego Serca, ale zaraz pomyślałam, że to jest egoistyczne myślenie, bo co z S… No i mój kochany Ojciec Pio i jego słowa: ” Aniołowie zazdroszczą nam tylko jednego, cierpienia dla Pana Boga „. Co nam przyjdzie z siedzenia ‚za piecem u Pana Boga’, no i co to jest kilkadziesiąt lat na tej ziemi w porównaniu z wiecznością ( jeden dzień w Niebie, to tysiąc lat na ziemi). Dzisiaj również kilka razy usłyszałam od Boga Ojca, jak bardzo Was Kocha. No i oczywiście nakazał mi o tym pamiętać! To, że Pan Piotr założył się z Ojcem, to powiem szczerze, dla mnie wielka zagadka. Ja jak próbuję coś z Ojcem polemizować, to od razu sprowadza mnie do pionu, mówiąc, żebym nawet nie dyskutowała, bo zaraz dostanę w tyłek. Nie raz jak odwrócę się od Jego Ikony tyłem i się nachylam, by po coś sięgnąć, to Mówi: ” Co mi tu tyłek wystawiasz”… Ale niejednokrotnie Pokazał mi w sposób bolesny, że się z Nim nie wygra.
Przeczytałam Piotrowi maila na głos …
Napisałaś, że założyłem się z Ojcem! ? Założyłem się z Homielem ! – był lekko przerażony, że taka szczera jestem.
Eeee…. I tak nikt w to nie uwierzy … – i machnął ręką po chwili.
A wtedy…
A ty we Mnie wierzysz ?
… ??? …
…. No wierzę … – Piotr zaskoczony pytaniem długo się zastanawiał co odpowiedzieć.
To dlaczego nie ufasz Homielowi ?
No bo to Homiel, to nie Ty Ojcze …
Jeśli stworzyłem Homiela, to jak możesz w Niego nie wierzyć ?
No bo Ojcze z sądem to nie tak prosto. 14 dni na odwołanie, 14 dni na napisanie pisma …
Żebyś się nie zaplątał się w tych czternastkach.
Powiedz Ojcu, że ufasz Mu bezgranicznie … – szepczę śmiejąc się jednocześnie.
Nie podpowiadaj.
No więc ufam Ci bezgranicznie.
To nie jest odpowiedź.
Podtrzymujesz zakład ? Tak, czy nie ?
……. – Piotr zrobił wielkie oczy i nie wiedział jak wybrnąć.
Ojcze, Ty masz zawsze rację, chętnie bym go podtrzymał, ale nie… – i patrzy na mnie błagalnie.
…….. – śmieję się na całego, bo widzę, że nie wie jak się z tego wyplątać.
No… Ojcze, do 23 września nie da się tego załatwić – ciągnie dalej.
Skąd wiesz, że do 23 ma być załatwione ?
Ola tak stwierdziła – Piotr rozkłada ręce zwalając na mnie winę.
Podtrzymujesz do 23 września zakład ? Tak, czy nie ?
Piotr przechodzi burzę mózgu … Nie jestem jasnowidzem, ale po jego twarzy widać to jak na dłoni.
Ojcze, boję się, że mi wlejesz. Powiedziałeś, że zrobisz to po Swojemu, więc ja się wycofuję. Niech będzie według Twojej woli.
Jestem delikatnie tobą rozczarowany.
Taaak ? To chętnie bym ten zakład podtrzymał – ucieszył się.
W sumie nie wiem o co ci chodzi, to jak jest ?
To ja się zgadzam z Tobą Ojcze, twoje słowa mylić nie mogą… Ale przyznasz, że ten 23 września to trudna sprawa … No… Naprawdę trudna sprawa – znowu rozkłada ręce.
…….. Słyszę westchnienie Ojca, chyba jest zmęczony mną … – Piotr się przestraszył.
Ojcze przepraszam Cię, niech będzie po Twojemu.
… Pokazał mi obraz… Przypomniał mi wizję…
21. 11. 13 r. Szczecin. W nocy byliśmy w trójkę w olbrzymim pokoju, ja, ty i starszy mężczyzna z siwymi włosami i brodą. Siedziałaś na kanapie z 6 metrów dalej i czekałaś. Podchodzę do okna, pod którym w fotelu siedział mężczyzna. Stanąłem przed nim, kciukami trzymałem połacie marynarki i byłem taki pewny siebie. Obserwując to mężczyzna zaczął się serdecznie śmiać. Wtedy powiedziałem do niego; Fajny jesteś i sympatyczny, ale masz za dużo pomysłów w głowie, nie zostawię Oli z tobą – i wyszedłem zabierając cię ze sobą. Po przebudzeniu miałem wyrzuty sumienia, że tak się do Niego odezwałem, a jeśli to był sam Ojciec? http://osaczenie.pl/wp/2016/05/10/szatan/
Głupi byłem wtedy.
A czy robiąc zakład ze Mną, głupi nie jesteś ?
Jestem. Zdaję się na Ciebie Ojcze.
Zdajesz się, ale do końca Mi nie wierzysz.
….. Ojciec musi cię naprawdę bardzo kochać, że tak ci pozwala – spoważniałam, bo choć dotychczasowa rozmowa była przezabawna (na pozór), niosła w sobie wielką naukę.
To co ? Szczerze… Podtrzymujesz zakład ?
No dobrze, ale zdaję się na Ciebie.
Bądź mężczyzną, to jak ?
No dobrze, to podtrzymuję zakład.
A co ty byś mógł dla Mnie zrobić ?
Modlitwa, post i jałmużna …
Jałmużna była dzisiaj wymuszona, postu nie widziałem, a modlitwa przed tobą – dał na siłę 10 zł, kupił wielkie ciasto…, a modlitwa przed nim.
Potrzebowałem cukru … – zaczął się tłumaczyć z żalem. Zacisnęłam zęby, żeby nie wybuchnąć śmiechem…
Wmawiasz sobie.
….. Chyba Ojciec chce, żebym podtrzymał zakład – Piotr już nie wiedział, co ma zrobić.
No właśnie … Też tak mi się wydaje … Choć nie jestem już tego taka pewna … – przyznałam po chwili.
Dopisane 22. 04. 2018 r.
A to, co czujesz, to ciężar, który zdjąłeś z Edzia, a musiałeś zdjąć, żebyś go uwolnił – odejście Edwarda wiele nas nauczyło o życiu po śmierci. Nie od razu Piotr mógł rozmawiać ze swoim tatą. Piotr musiał zdjąć z niego ciężar winy, żeby go uwolnić. Wydaje się, że przebaczenie jest potrzebne nie tylko żyjącym tutaj, ale żyjącym także tam, na Górze. Być może to brak przebaczenia łączy danych ludzi życie na nowo, gdzieś tam w przyszłości.
Polski paszport będzie w bardzo dużej cenie – Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie tak uhonorowana wysoko, jak żaden kraj w Europie (…) Polsce będą się kłaniać narody Europy. Widzę mapę Europy, widzę orła polskiego w koronie. Polska jaśnieje jak słońce i blask ten pada naokoło. Do nas będą przyjeżdżać inni, aby żyć tutaj i szczycić się tym.
Miałam bardzo rzeczywisty sen, z którego wyrwałam się dopiero nad ranem. Byłam w Szczecinie, stałam na dużym skrzyżowaniu nieopodal mojego zamieszkania. Nadchodził wieczór. Zauważyłam, że ludzie biegali gdzieś w różne strony świata. Ich strach w oczach też mi się udzielił, choć nie wiedziałam dlaczego wokoło tyle zamieszania. Jakiś mężczyzna podchodzi do mnie prowadząc za rękę małego 4 – 5 letniego chłopca o jasnych włosach. Nakazuje, żebym to ja teraz nim się zajęła. Nie protestuję, tylko biorę jasnowłosego za rączkę. Chcę chłopca wziąć do tramwaju, ale nie mam biletu. Widzę, że ludzie dookoła są zdenerwowani, nie zwracają na nas uwagi i miałam wrażenie, że każdy chce szybko wrócić do domu. Ja też chciałam, ale w tym śnie nie wiedziałam dokąd mam iść, jakbym domu nie miała. Wzięłam chłopca za rękę i szliśmy piechotą, a była wczesna zima. Weszliśmy do jakiegoś małego sklepu, chwyciłam chłopca w pół i posadziłam na ławce. Robiąc to znalazłam się na kolanach.
Klęcząc przed nim zauważyłam, że nie ma na sobie butów, a zaczął padać śnieg. Zdenerwowałam się, że buty gdzieś zgubił i zaczęłam lekko potrząsać jego ramionami. Dlaczego jesteś na bosaka ! Miałam do niego pretensje, a on cały czas milczał. Tak klęcząc miałam jego twarz tuż przed sobą. Zauważyłam, że chłopiec patrzy na mnie uważnie, ale radosnymi oczami, był cały uśmiechnięty i szczęśliwy, jakby go to w ogóle nie obchodziło, że nie ma butów. Nie musiał mówić, ale wiedziałam, wyczytałam to w jego oczach, że był przyzwyczajony chodzić na bosaka, nawet zimą. Jego wzrok był tak głęboki, tak mądry, tak przenikliwy, że zamilkłam. Patrząc w Jego oczy doszło do mnie, że bardzo Go kocham, poczułam głęboką miłość … I to mnie obudziło.
Nie opowiedziałam tego Piotrowi od razu. Jeszcze kilka godzin po obudzeniu miałam w pamięci uśmiechniętą twarz i pewność, że był to Ojciec …
Rano pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Na schodach katedry siedziała młoda cyganka z dzieckiem. Podszedł do niej jakiś mężczyzna, który ledwo wyszedł z kościoła. Myśleliśmy, że zainteresował się dziewczyną, jej losem, więc nie podeszliśmy do nich, by nie przeszkadzać.
Uklękliśmy pod krzyżem i kątem oka zauważyłam na końcu długiego klęcznika obrazek Jezusa, a właściwie … wyczułam Jego wzrok. Nie wiem co się ze mną porobiło przez te lata, ale od razu ścisnęło mnie za gardło, to już jest silniejsze od mnie.
Mówi, że to dla ciebie – Piotr się nachyla do mnie.
Naprawdę ? – no i od razu łzy w oczach.
A ten dla ciebie …– pokazał, że w drugim końcu klęcznika leży drugi taki sam obrazek.
Z okazji dzisiejszego waszego święta.
…….. – spojrzeliśmy na siebie zastanawiając się o jakie święto chodzi.
Który dzisiaj ? – pytam.
26 …
Rocznica ślubu ! – nigdy o tym nie pamiętamy. Inni muszą nam przypominać.
Byliśmy sami, więc Piotr nie krył się ze swoimi reakcjami, w pewnej chwili dosłownie się rozpłakał.
Powiedziałem, że chciałbym dotknąć Jego stóp … I wiesz co powiedział ?
Czułem twoją dłoń, gdy gładziłeś Mnie po twarzy.
Aaaa … To zdarzyło się niedawno w Kazimierzu Dolnym. To tam, w klasztorze Piotr nie mógł się powstrzymać, aby nie pogładzić twarzy Chrystusa …
Wychodząc zauważyliśmy, że cyganka siadła poza ogrodzonym terenem kościoła. Dając jej pieniądze dowiedzieliśmy, że mężczyzna, ten który „ledwo wyszedł” z kościoła, przepędził ją o kilka metrów dalej. Bardzo zaczęła się żalić, że ludzie przychodzą się modlić, a zaraz potem przepędzają ją brutalnie szarpiąc za ramię. Trudno mi było w to uwierzyć. Gdyby oni wszyscy wiedzieli, że ta cyganką może być On …
Byliśmy dzisiaj przy „naszym” krzyżu i z daleka zobaczyliśmy cygankę, która od tygodni tam „zawodowo urzęduje” i zarabia żebrząc. Piotr na jej widok zatrzymał się i nie chciał wejść. Powiedział, że przeszkadza mu jej obecność. Trochę go rozumiałam, ponieważ siedziała na posadzce 2 metry od krzyża, ale też nie wyobrażałam sobie, by tam nie wejść. Właściwie zmusiłam go do wejścia. Piotr pomodlił się szybko, wydawałoby się, że zrobił to machinalnie. Poklęczał trochę i wyszedł. Już po wyjściu…
-Ale usłyszałem… ?!-Niech nikt nigdy nas nie rozdziela, tą cyganką mogę być Ja. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/20/jak-bedziesz-widzial-ze-stoja-miedzy-nami-to-nie-boj-sie-isc-do-mnie/
Pojechaliśmy na kawę. Dostałam od Izy nową wiadomość i zaczęłam ją czytać Piotrowi na głos. Wzruszają mnie jej maile, ponieważ widzę z czym się zmaga i jak ciężką ma drogę.
Może Iza musi znaleźć spokój w konfesjonale ? – Piotr.
W konfesjonale znajdzie to, co ta cyganka przed kościołem.
Hmm… Niezrozumienie ?
To prawda. Nawet księża jej nie zrozumieją, może tylko jakiś zakonnik myślący głęboko… – zamyśliłam się.
Mam nadzieję, że u nas znajduje to zrozumienie.
…. Homiel pokazał jak ja ładuję baterię i ona zaczyna świecić. Dostaje od nas światło.
… Albo raczej energię – bo i tak można tę wizję zinterpretować.
Rano usłyszałem słowa…
Dasz świadectwo Mojej wielkiej chwały.
…….. – wzdycham głęboko, bo to chyba ponad nasze siły.
Widziałem Ojca oblicze … Prawdziwe … Wszystkie włosy stają na baczność … – kiedy tylko to wspomina, zawsze przeżywa na nowo.
To niewiele ich stoi.
… Zawsze ma humor – śmieję się głośno.
Ojcze, czy Ty na pewno wiesz co robisz ? – Piotrowi się wyrwało, co znowu wywołało u mnie lawinę śmiechu.
Sam widzisz jaka jestem ofiara losu …
Dzisiaj ofiara, jutro supersonic.
……. – mina mi zrzedła, bo zrozumiałam, że to nie Homiel.
Ty się śmiejesz, a ja jestem ciekawy jak Oni to wszystko zorganizują. Przecież mam firmę !
Ja na pewno nie przejmę twojej firmy, nie nadaję się.
Ale widziałem to w wizji, jak odjechałaś wozem.
Źle to interpretujesz, to nie Ola przejmie, to My przejmiemy wszystko.
Przejmiemy Olę i twój majtek.
Ty zostaniesz z tym chłopcem, biedny i goły.
Zostaniesz z chłopcem, bo tak wybrałeś.
Zatwardziały materialista wybrał ducha.
Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. Wskoczyłem na pakę i usiadłem koło ciebie, nie chciałem zwracać uwagę na tego chłopca, patrzyłem wszędzie, byle nie na tego chłopca.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/
Jasny gwint ! Ojciec ma rację ! Cały czas mieliśmy to przed oczami, przecież auto prowadził mężczyzna w niebieskiej koszuli !
Przejmiecie wszystko ? – Piotr się przeraził, że ktoś mu zabierze, co jego.
Bez skrupułów.
Kiedy ?
To słońce, które poszukujesz, jest wyznacznikiem.
Rozdziawiłam ze zdziwienia buzię. Dzisiaj wpisywałam na blog nowy tekst http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/26/i-chrystusa-nauka-trwala-do-pewnego-czasu-sila-nie-w-ilosci-a-jakosci/ i miałam zdanie, które próbuję rozwikłać od dłuższego czasu; przed trzecim podniesieniem słonecznym staniesz przed obliczem Ojca. Tak to często Ojciec powtarzał, że zaczęłam się zastanawiać, czy czasami Piotr nie usłyszał przesilenie słoneczne. Do tej pory nie wiem jak to rozumieć. Zrozumiem po fakcie.
To jest czas bardzo nieodległy.
To przesilenie, czy podniesienie ?
To nie ma znaczenia, którego słowa używasz.
Ale to na pewno przesilenie ?
Nie ma odwrotu, to nieuchronność zdarzeń, na pewno to nie jest grudzień.
Zacznie się w tym roku ?
Już się zaczęło.
Jak długo będzie trwało ?
Do końca.
Koniec jest odległy ?
Blisko.
Czuje lęk, choć bezgranicznie ufam Ojcu. Mam nadzieję, że mi to wybaczy.
Chociaż dałeś tej cygance 5 złotych, to dałeś jej pokrzepienie.
To bardziej warte niż 50 zł– … które miał schowane w kieszeni, a nie dał… i Ojciec to widział…
Siedziałam oglądając TV i rozmyślałam co znaczy przesilenie.
Przesilenie to przejście z wiosny na lato, lato na jesień i tak dalej… – wzruszam ramionami, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Widzisz, sama sobie poradzisz.
Najbliżej 23 wrzesień … To 23 wrzesień ? – pytam.
……… – ale nie dostałam odpowiedzi.
Ojciec powiedział przed trzecim podniesieniem słonecznym staniesz przed obliczem Ojca… „Przed” … Czyli tak naprawdę w każdej chwili to może się stać – myślę trzeźwo, bo z czasem nauczyłam się, że słowa Ojca są bardzo precyzyjne.
A dlaczego nie październik w takim razie ? Ciągle słyszymy, że to październik jest ważny ?
Kiedyś zrozumiesz.
Dlaczego to ja słyszałem „ehue ana” ? Nic takiego nie zrobiłem …
Sędzią twojej osoby jest ten, kto ci to podał.
…….. – czyli sam Ojciec.
Dopisane 20. 04. 2018 r.
Źle to interpretujesz, to nie Ola przejmie, to my przejmiemy wszystko – może zbyt często powracam do tej wizji, ale tym samym chcę pokazać jak ważne jest zwracanie uwagi na szczegóły. Do tej pory w ogóle nie skupialiśmy się na tym „drobnym” elemencie wizji, jakim wydawało się bycie kierowcą. A przecież gdyby nie kierowca, samochód by nie ruszył. Zbagatelizowaliśmy ten fakt, co było wielkim błędem. Ten błąd zmienia kierunek interpretacji wizji. Wiele osób otrzymuje wizje, ale czy potrafi je interpretować? To jest trudne i wymaga wprawy.
Przed trzecim podniesieniem słonecznym staniesz przed obliczem Ojca… – to również opisuję dokładnie, ponieważ „bawienie się w datowanie”, jak powiedział raz Ojciec było kolejnym poważnym błędem, moim błędem. To niekończącą się lekcja o zaufaniu.
Grzanie załatwione, bezpieczeństwo załatwione, porządki w toku. Spokojnie możemy wracać do Warszawy. Siedzimy w pociągu i jakby z nas powietrze wyparowało.
Czy ten rok dobiegnie do końca spokojnie ?
Nigdy w życiu ! – Homiel się obruszył i zrobił taką minę, jakby chciał powiedzieć; zgłupiałeś ?!
Dlaczego Iza miała się modlić za nas ? – pytam.
Żebyś nie była wdową, mało tych śladów na ścianie ?
Dostaję cykorii – Piotr udaje, że zaczyna się bać.
Przeżyjemy gestapowców, przeżyjemy i ormowców– Homiel użył jednego z kolejnych, ulubionych powiedzonek Piotra, a ma ich cały zestaw.
Ale wiesz, że to może się zacząć w każdej chwili, my już odetchniemy a tu bach ! – przypomniałam sobie, że Edziu odszedł w ostatnich minutach lipca.
Nie odetchniecie.
Mocno będzie ? – Piotr dopytuje.
Ciągle chcesz to samo robić ?
Kilka dni pracowałeś, a ile się modliłeś ?
Nie możesz tyle tracić.
Powiedziałem ci; każdy dzień bez modlitwy to dzień stracony.
…. Ciągle zastanawiam się nad Izą … To niesamowite jak Ojciec to wszystko ułożył…
Trudno w to wszystko uwierzyć – Piotr przytakuje głową …
A ten swoje – Homiel znużony.
Jaka jest jej przyszłość ?
Tu jest na chwilę i wraca do Domu.
W rozumienia Nieba, w obliczu wieczności wszyscy tutaj jesteśmy na chwilę, ale to nie znaczy, że na krótko.
Wahałam się przez dłuższą chwilę, czy zadać pytanie, które wierciło mi dziurę w mózgu z chwilą, gdy przeczytałam maila od Izy. Wczoraj na blogu pisałam o Faustynie;
Jezus wyraźnie mówi, że ma być sekretarką, ma spisywać Jego słowa i przekazać je ludziom. Mówiąc o przyszłym życiu (w "Dzienniczku" określenie „w przyszłym życiu” występuje 7 razy) bierze się pod uwagę tylko dwie możliwości; życie po śmierci w Niebie lub kolejne życie na ziemi. Czytając tą odpowiedź natychmiast nasuwa mi się kolejne pytanie;Jaki sens miałoby spisywanie słów Jezusa po śmierci w Niebie? Dla kogo? Dla ludzi w Niebie?… Przecież to bezsensu…http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/16/teraz-jestes-gotowy-bedziecie-razem-walczyc-przeciwko-wystepnym/Gdy spytałam Homiela, czy Faustyna powróci odpowiedział;
- Jej droga na ziemi się nie kończy.
I dlatego jedno zdanie Izy głęboko mnie zastanowiło; Też się domyślałam, że Święta Siostra Faustyna Kowalska (która należała do rodziny ze strony mej mamy) nie jest z tego świata (zarówno ta miła mi Święta, jak i drogi mi Ojciec duchowy Święty Ojciec Pio należeli do grona sprawiedliwych w Niebie).
Czy Izabela to Faustyna ? – walnęłam prosto z mostu.
… Homiel chyba nie ma ci nic do powiedzenia ……. Co to będzie …? – znowu pyta o przyszłość.
Zamiast beczeć, to byś się pomodlił, ino wcześniej.
Roześmieliśmy się oboje, bo Homielowi humor dzisiaj dopisuje. Wstawaliśmy o godzinie 3 w nocy i choćby z tego powodu oczywiście Piotr będzie narzekał, że nie ma na nic siły.
Jeśli to wszystko się zrealizuje, co Homiel mówi, to zabiorą nam tę naszą codzienność na amen – analizuję na szybko.
Słyszę …
Przekwitanie, powitanie.
Hmm … – czyli odejdzie stare, nadejdzie nowe.
Piotr się zagłębił w myślach i zapatrzył w sufit. Odezwał się dopiero pół godziny później.
Nawet jak się rozegra 31 grudnia, nie mam zamiaru kupować ci samochodu.
… Uważaj, z Ojcem teraz rozmawiasz – szepnęłam do ucha, choć zdaje się, że z Ojcem rozmawiamy od samego początku.
Nie jest ci potrzebne do szczęścia. Masz siać pychę i zgorszenie ?
Masz zadowolić siebie, czy Mnie ?
Ojcze, musimy opiekować się Izą ?
Wystarczy kontakt. Opiekę ma w domu, od was energię dobrą.
Dlaczego Iza też jest w to wciągnięta ? – ciągle nadziwić się nie mogę.
Masz wiedzę z dwóch źródeł.
Zamilkłam uświadamiając sobie jak świetny i mądry plan ułożył Ojciec. Jeszcze jedna osoba, obca nam do niedawna potwierdza to, co się u nas dzieje. Niespodziewany i bardzo wiarygodny świadek naszych doświadczeń.
Caviezel oficjalnie potwierdził, że znowu zagra Jezusa – przypomniałam sobie… – Ciekawe, czy naprawdę czytał moją kartkę.
Nie zapomnij o Duchu Świętym. Będzie oglądał, czytał i myślał.
Przyjdzie czas, już wkrótce, że będziesz rozmawiała i to nie z sobowtórem.
Przy stoliku, w pokoju, jak dwóch przyjaciół, prawdziwych przyjaciół.
Jak ja się rozbeczałam się… Obok siedzieli ludzie, a ja chlip, chlip, chlip… Bardzo się wzruszyłam.
I przyjdzie to tak niespodziewanie, jak sobowtór się znalazł.
I zatkało mnie w sekundę. Ojciec przypomniał mi rozmowę;
Do końca podróży siedziałam całkowicie pogrążona w swoich myślach. To nieprawdopodobne, niewyobrażalne dla logicznie myślącego człowieka, że wszystko, co słyszymy, co jest nam przekazywane z czasem się sprawdza. Po raz setny poczułam się tak mała, jak kropka na końcu odnóża najmniejszej z małych mrówki.
Dojechaliśmy do domu zmęczeni i senni. Położyliśmy się na drzemkę, by jakoś dotrwać do wieczora.
Wiesz co usłyszałem, gdy się położyłem ?
Biedak zawołał, Pan Bóg wysłuchał.
Sprawdź w internecie…
Biedak zawołał i Pan go wysłuchał. Ps 34 (33), 2-3. 6-7. 17-19. 23 (R.: 7a)
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy,Jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Dusza moja chlubi się Panem, niech słyszą pokorni i niech się weselą.
Biedak zawołał i Pan go wysłuchał.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, oblicza wasze nie zapłoną wstydem. Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Biedak zawołał i Pan go wysłuchał.
Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym, by pamięć o nich wymazać z ziemi. Pan słyszy wołających o pomoc i ratuje ich od wszelkiej udręki.
Biedak zawołał i Pan go wysłuchał.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu. Pan odkupi dusze sług swoich, nie zazna kary, kto się doń ucieka.
Biedak zawołał i Pan go wysłuchał.
Dostałam kolejną wiadomość od Izy.
Nadejdą piękne czasy dla Polski, gdzie Sam Wielki Pan będzie Królował, ale za nim, to nastąpi muszą nadejść straszne czasy. To Wy, Panie Piotrze i Pani Aleksandro przygotowujecie nam wszystkim zesłanym na tą ziemię zaplecze, abyśmy to wszystko przetrwali. Gdy już ludzie będą utrudzeni i wykończeni złem, które ich spotkało, wtedy zaczną mnie słuchać, co zrobić, aby powstrzymać gniew Pana. Inni zesłani mi wtedy pomogą wypełnić moją Misję od Pana. Muszą Oni najpierw uwierzyć, o co przez ostatnie 3 lata się modliłam… W między czasie pozwolono mi ich poznać i zasiać ziarno, które miało zakiełkować wiarą w Prawdziwego Boga, a potem wiarą w to kim są…
Czytam tego maila, przypominam sobie także nasze rozmowy i …
My jej do pięt nie dorastamy – stwierdzam stanowczo. Jej styl pisania i mówienia jest tak różny od naszego, że zaczynam mieć poważne wątpliwości, czy nie jesteśmy zbyt … zwykli.
Gdyby tak było, nie poprawiłbym jej … „Ja, ty i Oni”.
… Duch Święty mnie oświecił i zaczęłam pisać, a dziś rano pozwolił mi dokończyć. Wczoraj w ciągu dnia, gdy wypowiedziałam słowa: ” Tylko Ty i ja Panie i reszta świata… „, On Odpowiedział: ” ty, Ja i oni”. Chodziło Mu o Panią, Pani Aleksandro i o Pana Piotra. Jak byłam dzisiaj na mszy Świętej, Pan Powiedział: ” pamiętaj, że Ich Bardzo Kocham” i jak wracałam Powtórzył te Słowa. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego wszystkiego co się dzieje….
Ona robi swoje, wy robicie swoje.
Zaczynam mieć kompleksy – przyznałam otwarcie.
Piotr pokiwał głową, że mnie całkowicie rozumie. Izabela jest tak nabożna, a my tak normalni, że zaczynam się zastanawiać, czy nie obrażamy Ojca, że jesteśmy aż nadto normalni. A może chciałby inaczej ?
Piotr zgodnie z zaleceniem poszedł pomodlić się wcześniej niż zwykle, ale zaraz wrócił.
Ojciec nakazał mi przerwać modlitwę i ci przekazać …
Nie wolno wam się licytować. Ale to ty dostałaś znak.
Nikt takich znaków nie dostał i pamiętaj o tym. Ty masz jej pomóc.
A tobie pozwoliłem zobaczyć swoje oblicze – zwrócił się do Piotra.
Twój język jest życiowy, a jej bogobojny, ale który trafi bardziej ?
Rozbeczałam się znowu, bo to słowa od Ojca…. Bo w ogóle odpowiedział na moje pytanie… Bo to wszystko jest tak niesamowicie nieprawdopodobne….
Piotr powrócił do modlitwy, pół godziny później, gdy rozłożył się na naszej kanapie przed TV …
No dobra …. Zobaczymy co dalej.
Długo czekać nie będziesz.
Siedzisz sobie i tak rozmawiasz …
Przypominam ci, że po fali spadłeś na głębokie kolana …
Cześć luzak ! ….
I to się skończy.
Dopisane 15. 04. 2018 r.
Przyjdzie czas, już wkrótce, że będziesz rozmawiała i to nie z sobowtórem – już teraz jasne jest dlaczego sam Chrystus wybrał tego człowieka, Jimy Caviezela, do odtworzenia roli Jezusa.
Jesteśmy zajęci instalacją nowego kotła gazowego. Bezpieczeństwo, grzanie, porządek…tak powiedział Ojciec. Chcemy zrobić to, co najważniejsze. Mimo wielu zajęć Piotr nadal ma kontakt.
Byłem w pokoju. Zobaczyłem małego, drewnianego ptaka.
Jaki ?
Nieokreślony, nie byłem w stanie ocenić co to za ptak. Wziąłem go jak zabawkę do łóżka i z nim zasnąłem. Nagle jego jedno skrzydło zaczęło się ruszać, potem drugie, ale to mnie nie ruszyło. Spałem dalej. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem, że cały ptak jest żywy i lata po pokoju …
Ale to wizja ?… Czy co ? – zgłupiałam, tak to opowiadał, że już nie byłam pewna, czy to zdarzyło się na naprawdę, czy nie.
Wizja oczywiście.
15. 08. 18 r. Szczecin.
Dzisiaj, wieczorem dopiero jesteśmy w stanie chwilę porozmawiać.
To co … Szykują się dalsze zmiany ? – Piotr mruczy pod nosem. Śmierć Edzia wiele zmieniła w życiu całej rodziny.
To mało powiedziane, czeka cię rewolucja.
Jak ciebie to i mnie – mówię przytomnie, przecież na jednym wózku jedziemy.
Ciebie to nie dotyczy.
Stracisz męża, ale zyskasz przyjaciela nowego.
Jakim cudem … ? – myślę od razu.
Chciałem się wstawić za Edzia …
Nie musisz, jego duch jest już w krainie szczęśliwości.
A mama ?
Dałeś jej nadzieję z tym domem.
Znajdzie spokój w pieleszy dnia codziennego.
A moi rodzice ? – pytam.
Po cóż im duch, gdy ciasto jest dobre ?
……. – westchnęłam.
Moi rodzice… Nie szukają duchowości, są bardzo przyziemni. Nie rozmawiają o Bogu, o życiu „po”, o Niebie… Nie rozumieją ludzi, którzy nie żyją ziemią. Wystarczy im dobre ciasto, jak powiedział Ojciec.
Samym ciastem człowiek nie żyje.
Oni żyją.
Smutne to.
W sumie nie. Niczego od nich nie wymagamy.
…….. – zastanowiło mnie to od razu.
Czyżby od tych, którzy czują więcej, wymaga się więcej ? Jeśli to Ojciec wszystko daje, daje nasze talenty, nasz wygląd, rozum, więc daje nam również to, czy czujemy więcej, czy czujemy nic. To dlatego niektórzy przechodzą przez życie jak cienie. Oni po prostu są i nic więcej. Ale czy to znaczy, że się nie uczą ?
Robimy ten gaz i przypominam sobie słowa Ojca i nadziwić się nie mogę … To co w takim razie będzie dalej ? – Piotr pyta zamyślony.
Ja na zakon jestem za stara ! – żartuję.
Nie wiek czyni osobę duchową, a zaangażowanie w Ojca.
….. Izabela mnie dzisiaj zaskoczyła… – Piotr kiwa głową nie dowierzając.
Kiedy ostatnim razem widzieliśmy się na stypie, widząc jej zmagania i poznając doświadczenia wręcz nakazałam jej czytać mój blog. Uznałam, że nie ma sensu wszystkiego tłumaczyć, czego wytłumaczyć się w kilku zdaniach po prostu nie da. Powinna to przeczytać. I tak zrobiła.
p. s. poprosiłam ją, by napisała jak to się stało, że przyjechała na stypę (usunęłam imiona).
Dzisiaj napisała maila. (p.s. ponieważ Izabela czyta na bieżąco moje wpisy, więc napiszę również o naszych odczuciach, kiedy dostawaliśmy jej maile.)
W końcu, gdy położyłam S. spać, Duch Święty mnie oświecił i zaczęłam pisać, a dziś rano pozwolił mi dokończyć. Wczoraj w ciągu dnia, gdy wypowiedziałam słowa: ” Tylko Ty i ja Panie i reszta świata… „, On Odpowiedział: ” ty, Ja i oni”. Chodziło Mu o Panią, Pani Aleksandro i o Pana Piotra. Jak byłam dzisiaj na mszy Świętej, Pan Powiedział: ” pamiętaj, że Ich Bardzo Kocham” i jak wracałam powtórzył te słowa. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego wszystkiego co się dzieje….
Najpierw ja to czytałam kilkukrotnie nie mogąc uwierzyć, potem przyłączył się sam Piotr.
Coś niesamowitego … – wydukał tylko.
Ona naprawdę rozmawia z Ojcem !
Czy naprawdę Ojciec to powiedział ? – pytam na wszelki wypadek, bo wydaje się to niewyobrażalnie niewiarygodne, żeby przez osobę trzecią, do niedawna nam obcą, Bóg Ojciec przekazywał o nas takie informacje.
Ona nigdy nie kłamie.
….. Idę się pomodlić – i wyszedł.
Wrócił po pięciu minutach oznajmiając …
Jezus kazał ci przekazać…
Podoba Mi się twoja praca, a obraz jest prawdziwy.
…….. – rozdziawiłam buzię ze zdziwienia, to była bardzo niespodziewana odpowiedź na moje niedawne pytanie; czy się podoba ?
17. 08. 17 r. Szczecin.
Miałam zanotowane w moim dzienniku z datą grudniową, że w tym roku czekają nas przeprowadzki. Teraz widzę, że jest to bardzo możliwe. Jeśli dom teściowej stoi już niemal pusty, po co więc wynajmować mieszkanie ? Nie jest to dla mnie wprawdzie szczęśliwe rozwiązanie, ale rozsądek szepcze co innego.
Co z tą przeprowadzką ? Mógłbyś coś powiedzieć Homiel? – zaczął Piotr.
Jak jesteś ciekawy, to zajrzyj do kawy– zażartował. Piotr nie zrozumiał, ale miałam skojarzenie z wróżeniem z kawowych fusów.
Ale jesteś … – Piotr z żalem.
Cokolwiek będzie, to i tak będzie jak Oni chcą – wzruszam ramionami.
Jak zawsze.
Ale czasem to boli – Piotr pomyślał o śmierci Edzia.
Jednych boli, drugich cieszy– bo my się martwimy, a Edziu już szczęśliwy… Taka drobna różnica.
Cierpienie to dogmat Chrystusa.
Im bardziej cierpisz, tym bliżej Chrystusa.
…. Po drugiej fali domy przestaną dla ciebie istnieć.
Pojechaliśmy do teściowej kontynuować instalację gazu. Wielki rumor się zrobił przy tym, ponieważ trzeba było dodatkowo kuć ścianę, więc na koniec wzięliśmy się za ogólne porządki. Widząc nie najlepszy stan psychiczny Krysi, postanowiłam osobiście uporządkować pokój Edzia, do którego nikt poza nim i teściową przez lata nie wchodził. Dziwne to uczucie było widzieć jego kubek, który stał przy łóżku, jego pootwierane lekarstwa, rozrzucone ciuchy, niezaścielone łóżko. Był człowiek, nie ma człowieka … Zaczęłam wszystko zbierać do worka, odwracam się i … wryło mnie dosłownie w podłogę. Na ścianie zauważyłam coś dziwnego … Zawołałam głośno Piotra i musiało być w moim głosie coś takiego, co spowodowało, że pojawił się w 2 sekundy. Staliśmy naprzeciwko ściany próbując zrozumieć, co widzimy. Zrobiłam zdjęcia.
zdjęcia oryginalne
Widzisz to ?
Ślady … – Piotra zamurowało.
Ręce ?
Nieee … Wyglądają na stopy – powiedział zdumiony i rzeczywiście wyglądały jak stopy, które odbiły się idealnie wokół obrazka.
Podeszłam bliżej i przyjrzałam się samemu obrazkowi.
To Święta Rodzina.
Przy okazji przyjrzałam się też bliżej samym śladom. Patrząc pod światło zauważyłam, że czarny ślad świeci, jakby był tłusty. Zrobiłam jeszcze jedno zdjęcie.
To jest chyba osmalone … ? – sama byłam zaskoczona swoim odkryciem.
Homiel, co to są te ślady ?
Smród diabła, zostawił swój znak.
…….. – spojrzeliśmy na siebie zaniepokojeni. Taki dowód na jego istnienie to wielka rzadkość.
Piotr się bardzo wkurzył i zaczął ścierać te ślady najpierw bluzką, którą znalazł na podłodze, a potem dorwał leżący niedaleko nóż i zaczął je zeskrobywać prawie do samej cegły. Kiedy skończył, pozostała po nich jedynie wielka ceglana dziura. Patrząc na nią …
No to co ? Remont ?
Remont – wzruszam ramionami. I tak oto jeszcze jedne słowa Ojca właśnie zaczynają się realizować.
Wieczorem siedliśmy zmęczeni przed TV, ale nie obchodziło nas co leci w TV.
Co z tym domem ? Teraz to nikt nie chce tam już mieszkać.
Dom jest w stanie takim jak zdrowie Edwarda– czyli na pozór wszystko ok, a pod spodem ruina.
Ale wygląda na to, że będziemy tam mieszkać – Piotr drąży dalej.
Wasze plany nie są zbieżne z Naszymi planami.
To co mam robić ?
Oczekuj znaków, przyjdą niebawem.
Hmm…
A co Edziu na remont ? – pytam.
Jest już w innym świecie, zostaw go.
Ciekawe … Od kiedy jest ten ślad na ścianie ?
Homiel mi pokazał, że jak się wyprowadzaliśmy.
I to ma sens … – pomyślałam.
Przywróć mi moje imię… Jak ja mogłem to w ogóle powiedzieć ? – Piotr zamyślił się.
Na „trzeźwo” tego bym nigdy nie powiedział .. Nie wiedziałem co mówię …
Nie ma od tego odwrotu. Ani na sekundę, ani na milimetr.
Hmm…
Kiedy się dzisiaj modliłem, zobaczyłem twarz Chrystusa, ale nie tą co zwykle, ale tą z twojego rysunku … Ciągle ma zamknięte oczy.
Dopisane 10. 04. 2018 r.
Smród diabła, zostawił swój znak – ślady pochodzą z pokoju Edwarda, z domu, w którym wszystko się zaczęło. Opisuję całą historię na http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Wrócę wstecz na chwilę.
20. 11. 10 r. Szczecin.
Przedwczoraj wracaliśmy autem z Warszawy do Szczecina w wesołej atmosferze, byliśmy szczęśliwi. Wchodząc do domu już wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Nie było nikogo, kto mógłby nas witać, co się nigdy nie zdarzało. Po chwili z góry zbiega teściowa i zaczyna krzyczeć do nas z pretensjami. Chyba zebrały jej się wszystkie pretensje świata, bo staliśmy jak wryci nie wiedząc o co jej chodzi. Piotr stał kompletnie zaskoczony, bo zastał całkowicie niesłusznie zaatakowany. Dostało się i mnie. Do tego dołączył niedługo teść. Musieli w pewnym momencie powiedzieć o jedno słowo za dużo, bo Piotrowi zrobiło się tak przykro, że szepnął mi do ucha; Wyprowadzamy się natychmiast. Nie wierzyłam co się dzieje. Nigdy nie widziałam u nich tyle niechęci i złości do nas. Mam wrażenie, że do końca nie wiedzieli co robią, jakby coś w nich wstąpiło. Parę minut później już siedziałam w internecie i szukałam mieszkania. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/08/przeprowadzka/
Bóg Ojciec wrócił do tej sytuacji mówiąc;
Diabeł nie próżnuje. Udało im się was poróżnić. Martwiliśmy się tą chwilą. Choć znamy przyszłość, to martwiliśmy się chwilą.
To nie przypadek, że ślady pokazały się wokół tego obrazka. Niedaleko wisiał też krzyż, a jednak to obrazek wzbudził w gacku większe zainteresowanie. Dlaczego?
Rorate Caeli opublikował tłumaczenie znakomitego wywiadu, pierwotnie opublikowanego w 2008 roku, z kardynałem Carlo Caffarrą z Bolonii. W nim odwołuje się do korespondencji, którą posiadał z Siostrą Łucją, głównym wizjonerem Matki Boskiej w Fatimie:
P. Istnieje przepowiednia s. Łucji dos Santos z Fatimy, która dotyczy „ostatecznej bitwy pomiędzy Panem a królestwem szatana”. Pole bitwy to rodzina. Życie i rodzina. Wiemy, że Jan Paweł II przekazał wam zadanie zaplanowanie i ustanowienie Papieskiego Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną.
> Tak, otrzymałem takie zadanie. Na początku tego dzieła powierzonego mi przez Sługę Bożego Jana Pawła II, napisałem do siostry Łucji z Fatimy przez jej biskupa, ponieważ nie mogłem tego zrobić bezpośrednio. Niewytłumaczalnie jednak, ponieważ nie oczekiwałem odpowiedzi, widząc, że prosiłem tylko o modlitwę, otrzymałem bardzo długi list z jej podpisem – teraz w archiwum Instytutu.
Jeśli nasza rodzina, nawet przy wiedzy, jaką posiadamy została w pewnym momencie poraniona, to cóż można powiedzieć o rodzinie, która takiej wiedzy nie posiada? Z perspektywy czasu widzę dopiero jak łatwo zostaliśmy zmanipulowani i osaczeni. To jest jedna rodzina, a pomnóżmy to przez 10, 100, tysiące… Spójrzmy na cały nasz świat. Rodzina już niewiele znaczy. Czy proroctwo św. Łucji się sprawdza? Absolutnie tak. Diabeł istnieje realnie, to żywa istota, myśląca, inteligentna, zła do szpiku. Nie zna litości. Ukryta, choć niektórzy mieli wątpliwą przyjemność zobaczenia ją na własne oczy… To ona stoi za większością, jeśli nie za wszystkimi aktami, które destrukcyjnie wpływają na jedność rodziny. Diabeł uderza w słaby punkt zbudowanej pieczołowicie struktury. Nałogi, niewiara, zadawnione rany, znudzenie partnerem… to może być cokolwiek.
I mimo, że wiedzieliśmy to wszytko, nie uchroniliśmy się przed popełnieniem klasycznego błędu. Na naszą obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że tak właśnie musiało być, aby tak zostało tu opisane. Jako nauka dla innych.
Śmierć Edzia uderzyła mnie bardziej, niż sądziłam. Pochorowałam się nieco, jak i prawie połowa mojej rodziny. Widocznie emocje osłabiły organizm i wystarczyło. Siedzę w domu i czekam na Piotra, który choć wydaje się mocno wyobcowany i ciągle głęboko zamyślony, to znosi żałobę naprawdę wyjątkowo spokojnie. To on tłumaczy wszystkim dookoła, że przecież Edziu ciągle żyje !
Skąd ten rak u Edzia ? – pytam.
Decyzja Pana Boga.
Wybuchła, kiedy miała wybuchnąć.
Rozmawiałem z mamą, ona zaczęła wszystko analizować i przyznała mi rację. Od niedawna brało go na wymioty dosłownie z niczego. Musiało się już coś dziać. Jakie to szczęście, że odszedł we śnie. ..
Dostąpił łaski.
Za swoje dobro … Mówię to do Oli.
Do mnie ? – zdziwiłam się, dlaczego akurat do mnie.
Był słaby i wpływowy. Szanuj go, bo był tatą twojego męża.
Musisz zmienić swoje nastawienie, bo wraca stare.
Dosłownie zamarłam… Mój teść kiedyś wyrył we mnie głęboką rysę, która się nigdy nie zabliźniła. I choć w ostatnich latach próbował to naprawić, nie dawałam mu szans się zbliżyć, czego teraz bardzo żałuję. I choć teraz o nimr ozmawiamy, że był to wspaniały człowiek, skromny, dobry, to jednak ta rysa gdzieś mi ciągle uwiera. Homiel ujął to idealnie, a Piotr nie mógł tego wiedzieć, bo schowałam ją głęboko w sobie.
Musisz zapamiętać, że straciłaś przyjaciela.
Ta rodzina wiele ci zawdzięcza.
Zamknij te klapkę i zasiej trawę.
Myślałem, że ci przeszło – Piotr się zdziwił.
Twoja żonka jest pamiętliwa. Zamknij tę klapkę.
…….. – no i rozbeczałam się. Uderzył w czuły punkt, w moje wyrzuty sumienia.
Homiel trafił w sedno, nie chciałam mu dać szansy, by się zbliżyć, choć widziałam, że chce. No i jest za późno teraz ...
Nie zamykaj człowieka w szufladzie, kiedy chce z niej wyjść.
Edward był wpływowy, ale był bardzo dobrym człowiekiem, pracuj nad sobą.
… A ty się nie gniewaj na ptaka.
…. ??? …. Że cię, za przeproszeniem… obsrał ? – pytam zdziwiona.
Nie gniewam.
To nie oddalaj się od tego, co ci przeznaczone.
O co chodzi ? – pytam.
…….. – Piotr schylił głowę i po cichu przyznał …
Nie chciałem przyjąć imienia, dlatego ten ptak …
Nie dlatego, ale już Piotr zdążył zapomnieć.
Wczoraj przyjechała do Warszawy nasza córka. Postanowiliśmy poprowadzić ją utartymi ścieżkami i pokazać nasze miejsca. Po wizycie w katedrze pojechaliśmy do CH Arkadia. Widząc atrakcyjne witryny sklepowe mała wsiąkła gdzieś po drodze, a my zwyczajowo poszliśmy do Grycana. Siedzimy przy stole, rozmawiamy i plum… ptasia kupka spadła na rękaw koszuli Piotra. Podnosimy głowy do góry i szukamy wzrokiem latającego sprawcy… a tam nic. Aaaa to numer! Tutaj?!!! Skąd się to wzięło!
-Przed przeznaczeniem nie uciekniesz, teraz wiesz ? http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/07/wielu-puka-i-stuka-wierz-mi-niewielu-sie-dostaje-kto-puka-i-stuka/
Masz przede wszystkim Nas, a uwierz, że o innych jesteśmy zazdrośni.
No przestań już ….
Pamiętaj …
Muszę zrobić porządek w domu – Piotr snuje plany.
Zrób, co masz zrobić, a nie robisz tego dla siebie, robisz to dla mamy.
….. Nie popełnię tego samego błędu z twoją mamą – mówię twardo, bo słowa Homiela ciągle tkwią mi w głowie.
Na niej naprawisz swoje błędy.
Muszę poprawić też swoje błędy z moją mamą – do której brakuje mi cierpliwości.
Spiesz się, czas szybko płynie …
… ??? … – spojrzeliśmy się na siebie zaniepokojeni. Bo choć powiedział najbardziej oczywistą prawdę, to jednak nigdy o niej nie pamiętamy.
Spiesz się, czas szybko płynie…– ks. J. Twardowski…
Zrobiliśmy chwilę przerwy, musiałam się pozbierać.
Naprawdę, chciałeś zrezygnować z imienia ? – pytam, bo zdanie zmienia co drugi dzień.
…….. – westchnął głęboko.
A bo ja wiem, czy to prawda ? Wyobrażasz sobie mnie w takiej roli ?
…….. – wiem, że Piotr wie …, że to prawda.
Imię w tobie już jest, tylko musi się rozpuścić.
Dlatego tyle to trwa.
No właśnie … Piotr po prostu się broni, trudno mu zaakceptować, co się dzieje i co się szykuje.
Imię zostało nadane i nic już nie zmienisz.
Możesz się buntować, ale i tak wyjdzie na to, co My chcemy.
Nie ma więc sensu przed tym uciekać? – pytam.
Dokąd ? Kula jest okrągła, a wszędzie My.
Jak uciekniesz od Nas, to będzie tylko popiół.
Ale ja mam przecież rodzinę na utrzymaniu, ludzi … – a Piotr ciągle swoje.
Za żywota waszego powróci Mesjasz.
…. ???!!! … Wooow …
Hmm… Ale narodzi się, czy… ? – … wyłoni się z nieba, chciałam dokończyć.
Przybędzie gotowy. Nie będzie musiał dorastać.
……… – czyli nie będzie powtórki sprzed 2050 la … Nie będzie jeszcze jednej „Maryi, Józefa”… to już było.
Zobaczymy Go ?
Sercem Go widujesz często.
Kiedy piszesz o Nim, masz Go na co dzień.
I godna jesteś tego.
Zabrakło mi teraz oddechu … Często kończę swoją modlitwę słowami; nie jestem tego godna.
…Poza małą wpadką z Edziem.
Poprawię się.
Oddaj Krystynie to, co nie dałaś Edwardowi.
Pamiętaj. My myślimy inaczej. Wybaczamy i kochamy.
Gdyby Pan Bóg nie wybaczał człowiekowi, nie byłoby nikogo.
… Co mam robić ? – pyta Piotr.
Bądź i czekaj na swoją kolej.
Zamyśliliśmy się nad wszystkim.
Homiel powiedział w listopadzie, że wszystko w tym roku zacznie się realizować – akurat przygotowywałam o tym tekst na blog.
Powiedział to rok temu ? – Piotr zaskoczony.
Nie rok temu, ale w ubiegłym roku– poprawił Homiel, co mnie zaskoczyło i dało do myślenia. Precyzja doboru słów jest wyjątkowa.
A ja i tak sądzę, że z NIP będzie za rok, nie w tym roku.
Z panem Bogiem nikt nie wygrał zakładu.
Ale ja się zakładałem z tobą Homiel, nie z Panem Bogiem.
Moim zdaniem to nie ptak powinien ci nasrać, ale latająca krowa, tak durny czasami jesteś – walnęłam, bo siły już nie miałam od wiecznych tłumaczeń.
Nie krowa, a słoń.
Wtedy zmądrzejesz.
Ja i tak wiem lepiej – Piotr uparcie swoje.
Dobrze, więc Ja zrobię Swoje, a ty trwaj w swoim.
I mimo powagi całej tej rozmowy wszyscy się roześmieliśmy. Nagle coś mnie olśniło … Jasny gwint, my cały czas z Ojcem rozmawiamy! Kto może zrobić swoje ? Nie odkryłam tego jednak Piotrowi, by się dodatkowo nie stresował.
Jak długo to może potrwać ? Przyjście Mesjasza ?
Niebo jest niecierpliwe.
10 lat ?
Tyle cierpliwości już w sobie nie ma.
5 lat ?
Będziesz słyszał Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu teraz i zawsze, zawsze – powtórzył Ojciec z naciskiem.
I na wieki wieków amen.
Wooow …
Piotr poszedł odprawić egzorcyzmy. Po powrocie rozmawialiśmy dalej.
Słyszę teraz, że ktoś mówi…
Henoch.
Czy Eliasz wiedział, że był Henochem? – pytam.
Dwa w jednym.
Ale czy wiedział wtedy, kiedy żył?
Dwa w jednym– powtórzył.
Zasłużyłeś sobie na tę prawdę. Oddałeś cześć Chrystusowi.
Z Piotra powietrze zeszło w jednej sekundzie. Schylił głowę i objął rękoma. Musiałam poczekać, bo nie wiedziałam co się dzieje.
Gdy się modliłem; Chwała i dziękczynienie. Bądź w każdym momencie Jezusowi w Najświętszym Boskim Sakramencie… Zobaczyłem Jego ostatnie tchnienie na krzyżu.
Gdy powiedziałem; Ile minut w godzinie, A godzin w wieczności, Tyle kroć bądź pochwalon, Jezu, ma miłości… Zobaczyłem Go w białej długiej szacie, w przepięknej koronie.
……..
Ciągle słyszę Henoch i Henoch…
Przyzwyczajaj się.
Boże … Jak to sobie przeanalizuję wszystko, to powinienem leżeć krzyżem w kościele – mówię do Piotra.
Dzięki Bogu nie leżysz.
…. Boję się tego, co ma nadejść – Piotr w zamyśleniu.
Ty się powinieneś najmniej bać przy tym, co wiesz.
Jeśli naprawdę chcesz wrócić do Domu, nic nie powinno być dla ciebie problemem. Wszystko przetrzymasz.
A czy w Swoim świecie macie auta ?
….??? !!! … – no nie wierzę własnym uszom ! Widząc jednak minę Piotra zdaję sobie sprawę, że żartuje.
A czy nogi ci nie wystarczą ?
Widziałeś Ojca w Rolls-Royce ?
Chodzi na bosaka i jest cały szczęśliwy.
Dopisane 07. 04. 2018 r.
Spiesz się, czas szybko płynie… – mogłabym to przemilczeć i nic nie pisać, ale uznałam, że to jedna z najpiękniejszych lekcji, jaką może dostać człowiek. Siła krzywdy, która zatruwa życie i siła wybaczania, która uzdrawia. Ja chcę stanąć przed obliczem Ojca uzdrowiona.
Za żywota waszego powróci Mesjasz –nie wiem jak i kiedy. Nie wiem, czy dosłownie. Może to też tylko, czy aż … symbolika.
Szedłem po schodach i zauważyłem leżący złoty pierścień. Wziąłem go do ręki, a on zaczął się mienić napisem. Pomyślałem „pierścień Saurona” i chciałem go wyrzucić. Już chciałem to zrobić, ale zauważyłem, że się rozszerza i jest pełen brylantów.
Dużo było tych brylantów?
Mnóstwo.
To wyobraź sobie, że każdy to świecący człowiek. Tylu ich nosisz na sobie.
Co znaczy, że świecą ?
Dusze czystych ludzi. Czasami jeden brylant to grupa ludzi.
…….. – na to bym nie wpadła.
Ja też miałam dzisiaj wizję. Bardzo wyraźną. Widziałam Edzia w kuchni. Był dużo młodszy i miał na sobie niebieską koszulę, w której zwykł chodzić codziennie. Mrugnął do mnie okiem jak łobuziak i powiedział…
Dzień dobry Krysia!
Do ciebie powiedział Krysia ? – zdziwił się Piotr.
Myślę, że ona nie jest jeszcze gotowa na takie spotkanie. Bierze leki uspakajające, jest półprzytomna …To jest informacja dla niej, ale poprzez mnie.
Chyba tak, ale dlaczego dzień dobry ? – dopytuje.
Dzień dobry, czyli jest już gotowy do spotkania. Myślę, że niedługo sam się odezwie bezpośrednio do niej.
Byłam tego prawie pewna, ponieważ kiedy już zaczęłam się zastanawiać, czy mi się to faktycznie śniło, odezwał się przy moim uchu głośny dźwięk przychodzącego SMS, niejako na potwierdzenie, że choć to sen, to dzieje się naprawdę. Mój telefon ładował się w kuchni, 15 metrów o mojego pokoju. Nawet gdyby jakimś dziwnym trafem ktoś w środku nocy przesłał SMS, nie usłyszałabym go.
Po „dzień dobry Krysia” nie mogłam już zasnąć. Pewnie i tak bym nie zasnęła, gdyż dzisiaj w południe był pogrzeb. Najpierw msza żałobna, potem wystawienie urny. Weszliśmy do kaplicy, gdzie cała rodzina i znajomi zebrali się, by pożegnać Edzia. Dziwnie było patrzeć na stojącą urnę i uzmysłowić sobie, że tam jest… człowiek. Staliśmy razem z córką w pierwszej ławie i wyjątkowo cieszyłam się, że obok nas i za nami nie było nikogo więcej. Piotr w pewnym momencie zaczął coś szeptać i myślałam, że się modli. Ale zastanawiające było to, że powtarzał w kółko tylko jedno zdanie. Nie wsłuchiwałam się zbytnio co mówi, ale w końcu córka mnie szturchnęła w łokieć …
Co się dzieje z tatą ?!
Dopiero wtedy nastawiłam ucho bardziej, próbując zrozumieć co mówi.
Ojcze niebieski przywróć mi imię moje … Ojcze niebieski przywróć mi imię moje … Ojcze niebieski przywróć mi imię moje …
Powtarzał jak nakręcony coraz głośniej. Córka zaczęła mnie szturchać mocniej, że coś jest nie tak, ja zaczęłam z kolei szturchać Piotra, by się uspokoił, a on dalej to samo. Wpadłam lekko w panikę, bo zrozumiałam, że coś się dzieje. Uderzyłam go łokciem mocnej, aż się ocknął. Wychodząc z kaplicy Piotr szeptem zaczął mi opowiadać …
Ktoś mówił przeze mnie, nie mogłem się powstrzymać. Ojciec powiedział …
Nigdy ci go nie zabrałem, tylko zgasło.
Imię twoje w drodze.
Usłyszałem jeszcze …
Poświęcenie.
Nic z tego nie zrozumiałam, ale przypomniałam sobie słowa; To, co się zdarzy w najbliższych dniach zaskoczy cię dogłębnie. Nie będziesz wiedział o co chodzi, poddaj się temu.
Przerwaliśmy rozmowę, bo nadszedł czas właściwego pogrzebu. Było absolutnie pięknie, wszystko dopisało i ksiądz i pogoda. Po pogrzebie 24 osoby pojechały na stypę. Okazało się, że z jakiegoś powodu przygotowano za mało miejsca, więc ja, Piotr i jeszcze jedna osoba musieliśmy usiąść przy osobnym stoliku. Dołączyła do nas Izabela. Widząc ją siedzącą naprzeciwko już wiedziałam, że to absolutnie nie może być przypadek. Izabela!
Piotr ma siostrę. Siostra syna. Syn ma żonę, a ona siostrę… Izabelę. Po raz pierwszy spotkaliśmy ją na weselu i nawet nie pamiętam, czy zostaliśmy sobie przedstawieni. Jednakże to tam po raz pierwszy usłyszałam, że Izabela jest „dziwna”. „Dziwna”… to znaczy, że to coś dla nas!… Tak wtedy sobie pomyślałam. Kolejny raz spotkaliśmy się na świętach. Izabela nie rzucała się w oczy, ale nasze czujne oczy zwróciły na nią uwagę. Kiedy wszyscy w wesołych humorach zagłębiali się w swoich talerzach Izabela się modliła. Przy stole, przy wszystkich, w ciszy. Piotr przyjrzał się jej uważnie i zmarszczył czoło. Wyjaśnił potem, że zobaczył przy niej dwa diabły, które ją męczyły. Wtedy zainteresowaliśmy się nią bardziej i zaczęliśmy dyskretnie o nią dopytywać. Wyjaśniło się, co znaczy „dziwna”. Potrafiła krzyczeć na środku kościoła, rozmawiać z kimś niewidzialnym, słyszeć Boga, Jezusa. Pomyślałam wtedy, że dziewczyna ma „problem”, który nie jest nam obcy. Zdaje się, że ta szczuplutka, wiotka, młoda kobieta jest ciężko doświadczana. Niezrozumiana przez rodzinę, otoczenie musi czuć się samotnie. Kolejne spotkanie rodzinne kilka miesięcy później i Izabela jest znowu. Chciałam do niej podejść i porozmawiać, ale nie wyszło.
A teraz siedzi naprzeciwko nas… na stypie. Moje jedno na nią spojrzenie i wiedziałam, że tak miało być. Wystarczyło pierwsze rzucone zdanie, aby zrozumieć, że przy tym stole spotkały się 3 osoby, które się całkowicie rozumiały. Rozmawialiśmy o naszych doświadczeniach, których wspólnym mianownikiem był Bóg. Ona też rozmawia z Ojcem…!!! Przegadaliśmy tak ponad godzinę nie zwracając na nikogo uwagi. Kiedy inni rozmawiali o Edziu, my rozmawialiśmy o Bogu.
Wieczorem zmęczeni fizycznie i psychicznie siedzieliśmy w ciszy przed zgaszonym telewizorem.
Wiesz co mi się podobało dzisiaj ? Że Bóg uważa nas za narzędzie. Super to zrobił, że z Izą rozmawialiśmy.
Eureka.
Czyli słucha bez przerwy …
Ty dalej zdziwiony ?
Jesteście narzędziami oboje.
Po to została skierowana do was, by odebrała to, co robią narzędzia.
Naładowałeś ją energią.
……… – kręcę z niedowierzaniem głową. Nigdy nie wiadomo co i gdzie się wydarzy.
Czy wiesz, co się stało ?
Czy zdajesz sobie sprawę ?
…….. – spojrzeliśmy na siebie, bo przecież wiadomo …, pogrzeb Edzia.
Przywołałeś swoje imię prawdziwe.
Wiesz, co to oznacza ?
Że będziesz zachowywał się i będziesz tym, który nosił to imię.
……. – spojrzeliśmy się na siebie jeszcze raz, bo nie zdawaliśmy sobie sprawy z wagi tego zdarzenia.
Twoje ziemskie imię przestanie istnieć.
Przekujesz sam siebie.
Jak to możliwe ?
Nie pytaj. Zrobiłeś to w bardzo doniosłej chwili.
Dlaczego ?
Ten głos był bardzo mocno słyszany.
Piotrze, to nie są już przelewki.
Będziesz tym, którym jesteś naprawdę.
Maska zostanie zdjęta.
Będę tu żył ?
O to chodzi, żebyś tu żył bez maski.
Siedzieliśmy oszołomieni totalnie. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z ważności tego wydarzenia.
Wiesz,co usłyszałem ?
Czekałem na ten moment.
Elajahi, Elajahi … I tak dotkniesz Mojego Syna.
…….. – zastygłam. Kiedy słyszymy słowa po aramejsku wiemy, że to ważna chwila.
Tak teraz usłyszałem… Elajahi albo Elahija… Może Elihija… – Piotr wzruszył tylko ramionami. Był tak zmęczony, że sprawiał wrażenie, jakby było mu już obojętne, co słyszy, co widzi …
Chyba trzeba będzie się przeprowadzać z powrotem do twojej mamy – zmieniam temat.
Ale nie czuję tej przeprowadzki.
Ja też nie.
Nie czujesz, bo się nie doczekasz.
……. – zsunęłam się niemal z fotela, bo słabo mi się zrobiło. Jeden pogrzeb wystarczy.
Dosyć odejść na razie. Teraz kolej na ciebie.
To, co się zacznie, zaskoczy was wszystkich.
Prosiłeś, żeby przywrócono ci imię, więc zostanie.
Co mi to da ?
Wiele kłopotów, ale przywrócisz wiarę.
Nie będą mogli uwierzyć w to, co będziesz robił, będą mówić szarlatan.
Ciężki dzień dzisiaj, ale najważniejsze słowo padło.
Jakie ?
Pojednanie.
Pojednanie twojego taty z Ojcem, a najważniejsze pojednanie się z Izą.
Pojednałeś się z tą słabą sarenką. Silna i słaba.
……. – a więc to nie przypadek !
Dałaś jej dzisiaj więcej niż wszystkie nauki.
Dbaj o nią – zwrócił się Ojciec do mnie.
To ją wzmocni, a tobie da coraz większe poczucie misji.
Nauczysz się dawać.
To, co dzisiaj napisałaś, wystarczy na przepiękną homilię.
Pojednanie to właściwe słowo na dzisiejszy dzień. Choćby też dlatego, że na pogrzebie pojawili się ludzie, z którymi Edziu nie rozmawiał od wielu lat.
Ojcze niebieski przywróć mi imię moje …
Dzisiaj padło zaklęcie i pieczęć. Została złamana.
…….. – myślałam, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a siedzę ciągle oszołomiona.
Niewiarygodne to wszystko … Ojcze, czy ja mam pisać o tym otwarcie ? – czuję na sobie wielką odpowiedzialność i zrozumiałam, że wielkie zmiany właśnie się rozpoczęły.
I tak niedługo będzie jasne.
Niewiarygodne … – tym razem Piotr dziwi się na głos.
Słyszę śmiech Ojca … Pewnie się śmieje, że ja taki durny jestem, ciągle się dziwię ….
Imię jest twoje.
Zostanie ci zwrócone, co zostało zabrane.
Dopisane 01. 04. 2018 r.
Wiele trzeba byłoby wyjaśniać, żeby cała ta rozmowa była zrozumiała. Wszystko wyjaśni się z czasem. Jednak dzisiaj mogę powiedzieć, że był to jeden z ważniejszych dni naszego życia. Początek końca drogi. Będę też pisać o Izabeli, za jej zgodą.
Po tylu doświadczeniach myślałam już, że naprawdę niewiele może nas zaskoczyć, ale tak jak powiedział Ojciec… zdziwienia nie będzie końca.
Święta Wielkanocne. Poniżej historia powstania filmu „Pasja” i jak wielki wpływ miała na twórców tego filmu. Warto zwrócić uwagę co powiedział Jim Caviezel.
Wczoraj wieczorem Piotr poszedł się pomodlić, ale wrócił po 5 minutach.
Gdy się modliłem, Homiel pokazał mi w głowie świstek ze szpitala. Nie mogłem się kompletnie skupić, muszę sprawdzić o co chodzi.
Zaczął przeszukiwać całą szafę szukając tego świstka papieru. A kiedy w końcu znalazł …
Niemożliwe … Na jutro na 8 rano mam wizytę u kardiologa … Zapomniałem zupełnie – patrzył na kartkę i nie dowierzał.
Jeśli ci kazali to sprawdzić, to znaczy, że musisz iść. Ale dlaczego ? – od razu zaczęłam myśleć głośno.
Masz dwie możliwości. Jeśli kazali ci iść, to znaczy, że albo jest z tobą dobrze, albo źle.
Jest trzecia możliwość. Recepta. Jego lekarz na urlopie.
Aaaa, tego nie brałam pod uwagę.
Z tą myślą poszliśmy szybciej spać. Zasnęłam natychmiast. Mniej więcej o 3 w nocy zbudził mnie Piotr. Wszedł do pokoju i stanął w drzwiach. Nic nie powiedział, ale po jego twarzy, po całym nim widziałam, że coś się stało. Dopiero po chwili się odezwał jak echo …
Edziu zmarł.
…….. – nie byłam pewna, czy żartuje, czy mówi prawdę.
Jak to ?! Przecież … – przecież wszystko było w porządku !!!, pomyślałam.
Zadzwonili ze szpitala.
Piotr usiadł koło mnie na łóżku i się nie odzywał. Nie płakał, nie łkał, nie mówił … Był w szoku.
Lekarz powiedział, że odszedł we śnie. Nie wiadomo dlaczego. Pytał, czy chcemy zrobić sekcję zwłok … – mówił jak maszyna.
Może to jakaś pomyłka ? – zasugerowałam, bo przecież jeszcze wczoraj z Ojcem na temat Edzia rozmawialiśmy.
Piotr uczepił się tej myśli i zadzwonił do szpitala. Rozmawiał z lekarzem spokojnie jeszcze raz tym razem pytając o szczegóły. Edziu po kolacji się położył i zasnął. Przechodzący pielęgniarz zwrócił uwagę, że śpi za mocno. O 23.45 zorientowano się, że zatrzymało się serce. Robiono mu czterokrotnie resuscytację. Okazuje się, że cały oddział jest w szoku, bo wszystko, absolutnie wszystko było w porządku.
Wie pan, zazwyczaj tak długo nie walczymy o człowieka. Cztery razy robiliśmy mu reanimację i trzy razy nam się udawało wrócić serce, ale za czwartym nie dało rady. To wyglądało tak, jakby on już nie chciał.
Analizowałam każde słowo tego lekarza i zrozumiałam, że taki był plan. Ale tego jeszcze Piotr nie wiedział i nie widział. Rozpłakał się rzewnymi łzami. Nawet nie próbowałam go pocieszać, bo w takiej chwili łzy są najlepszym ujściem emocji. Zrozumiałam też, dlaczego 3 miesiące wcześniej Piotr miał operację serca. Patrząc na jego łzy i trzęsące się ciało wiedziałam, że takiego stresu mógłby najzwyczajniej nie przeżyć.
Piotr podniósł głowę ku górze …
Dlaczego Ojcze ? Mieliście dać mi znak. Dlaczego Ojcze ?
Żebyś miał wolną głowę.
Dlaczego ?
Szykuję cię do wielkich rzeczy.
Ojciec powtórzył słowa, które powiedział niedawno. Nic z tego dzisiaj nie zrozumieliśmy, ale Piotr się nieco uspokoił. Postanowiliśmy jechać do Szczecina już rano, ale przypomniałam sobie o wizycie u kardiologa.
Słuchaj, jeśli Homiel przypomniał ci tą wizytę, to znaczy, że masz iść.
Wizyta o 8 rano, więc wiele czasu nie traciliśmy. Piotr nie powiedział kardiologowi co się właśnie wydarzyło, ale kardiolog powiedział coś istotnego.
Czy pan wie, jak ważną miał pan operację ? Tętnica przednia zstępująca jest tak ważna, a miał pan tylko 3 procent przepustowości. Najmniejszy stres, przeżycie mogło by pana zabić. Dziwię się, że od razu pana nie wzięli na stół.
Teraz rozumiesz ? – pytam Piotra.
Nie przeżyłby tego, co właśnie się zaczyna.
Po południu dojechaliśmy do Szczecina. Oczywiście cała rodzina była w szoku i postawiona na baczność. Zaczęliśmy rozmawiać w swoim gronie i analizować co się stało. Okazało się, że dwie osoby miały dziwne wizje, które zwiastowały nadchodzące wydarzenie. Najciekawszą, najbardziej trafną miał mój syn. Zobaczył śpiącego Edzia, którego próbował obudzić, ale ten już nie żył. Drugą wizję miała Krysia, żona Edzia.
Chciałam pójść na cmentarz ubrana na czarno, ale moja mama mnie powstrzymała i kazała wracać. Moja mama zawsze mi się śniła, gdy miało się coś wydarzyć. Powiedziała, że to jeszcze nie pora na mnie.
Ciekawe … – pomyślałam.
Wieczorem.
Piotrowi puściły nerwy i płakał. Siedział w fotelu i płakał. Po chwili przestał i zaczął słuchać …
Ojciec powiedział mi …
Jeśli chcesz, pokażę ci gdzie jest.
Dwie godziny później podczas modlitwy …
Zobaczyłem swojego tatę na polu zasianym złotymi łanami zboża, które falowały. Biegł do niego Napar (p.s. jego ukochany pies rottweiler).
Napar ? Przecież był czarny jak sadza. Czarny pies w Niebie ? – nie mogłam wyłączyć swojego analitycznego myślenia nawet w takiej chwili.
Nie był czarny, ale płowy. Na polu w oddali stało jedno zielone drzewo, a pod nim dwoje starszych ludzi. Kobieta uczesana w krótkie warkoczyki i nieco wyższy od niej mężczyzna. Pies zaprowadził Edzia do tych ludzi …
Hmm … – obecność psa wcale mnie nie dziwi. Często miałam wrażenie, że Edziu psa kocha bardziej niż człowieka.
To jego rodzice. Wiesz, że tata Edzia nie był wysoki ? – opowiadał mi z ciekawością dziecka.
Nie martw się swoim tatą, ty się martw żywymi.
Jak sobie poradzi teraz Krysia ?
Rozwiązanie będzie bardziej proste niż myślisz.
Mogłem dać tacie moje leki na rozrzedzenie krwi, to może nie miałby zatoru.
Myślimy, że to zator był przyczyną zgonu, jednak pewności żadnej nie mamy, a na sekcje zwłok się nie zgodziliśmy. To już nie miało sensu.
Czy masz do siebie pretensje ?
A Ja ci mówię, że nic byś nie zrobił.
Dlaczego Piotr nie dostał znaku, a inni dostali ?
Chcesz drugi zawał ?
Rozumiem … – mądrość Ojca mnie powala.
Oczywiście ma rację. Piotr nie należy do tych, których można uprzedzać. On nie dostał znaku, ale dostał nasz syn. Ojciec wywiązał się ze swojej obietnicy.
Dlaczego Edziu musiał odejść ? – pyta Piotr i znowu się rozpłakał.
Zwątpiłeś we wszystko ?
…….. – Piotr nie miał odwagi powiedzieć głośno „tak”.
Zobaczyłem egipską łódź, którą wczoraj oglądałem na discovery.
Jaką ?
Tę, która po śmierci na drugą stronę przepływa.
Jeszcze trochę, a twoja łódź też dobije do brzegu.
Została jedna przeszkoda.
Została jedna ?
Dosłownie wodospad, ale nie duży, jakbyś nogą wpadł w kałużę.
???
Ta śmierć jest bezsensowna – Piotr z żalem.
Nie obrażaj Ojca – żachnęłam się, bo byłam pewna, że teraz tego nie rozumie, ale zrozumie później.
Miał dziurawe skarpety i nie potrzebował innych, a ja mam ich całą szafę !
Czy wreszcie to zrozumiałeś ?
Co sądzisz teraz o Audi A8 ?
Nawet na to nie spojrzę.
Więc co jest twoim celem ?
Bóg Ojciec.
Więc idź do Niego. On na ciebie czeka.
Jak mam pójść ?!
Zobaczysz.
…… Zobaczyłem teraz jelita Edzia … Zobaczyłem tam czarną masę … Wow … Gdyby nie odszedł, teraz miałby raka jelit ! Zobaczyłem 3 palce … To trzy miesiące … Tyle trwałaby agonia … Zobaczyłem ból i jego płacz – Piotr opowiadał jak w transie …
… Więc podziękuj Ojcu, że odszedł tak szybko i to we śnie. Najlepsza śmierć ! Chciałabym tak umrzeć … To wielka łaska tak umrzeć.
Teraz zrozumiałam wszystko i byłam Ojcu po prostu bardzo wdzięczna. Teraz zrozumiałam co znaczy czyścić przedpole.Gdyby Edziu miał wielomiesięczną chorobę w mękach zmieniłoby to życie całej rodziny nie mówiąc o bólu, jaki przeżywałby sam Edziu. Zaczęliśmy łączyć pewne fakty. Przed operacją go zważono i dowiedzieliśmy się w ten sposób, że w ciągu miesiąca schudł 8 kilo. Od miesiąca jadł suche bułki, bo nawet po wodzie czuł się fatalnie, a za nic nie chciał iść do lekarza. On się po prostu bał diagnozy, a wiedział, że jest źle. Przebąkiwał to nawet mojej teściowej, że może ma raka, ale zaraz obracał to w żart, więc nikt nie traktował jego słów poważnie. Do teraz …
Gdzie jest tato teraz ? – Piotr już całkiem uspokojony.
To, co widziałeś, nie było urojenie.
To, co się zdarzy w najbliższych dniach, zaskoczy cię dogłębnie.
Nie będziesz wiedział o co chodzi, poddaj się temu.
…. Przepraszam Ojcze, że zwątpiłem.
Nawet tego nie zauważyłem, tak cię kocham.
…. Dzisiaj w aucie bardzo piekło mnie serce, ale szybko przestało. Zobaczyłem teraz, że wtedy Maryja przyłożyła do serca swoją dłoń … Maryja ma piękną dłoń, jak nimfa, jest bardzo biała, delikatna dłoń. Maryja to przepiękna kobieta … Taka dama !
………
Słyszę, że ktoś się śmieje.
Już dobrze … Nasłuchałam się od ciebie komplementów, wystarczy.
Nabierz większego zaufania, bo nie będę wiecznie cię ratować.
……. – robię oczy jak spodki, bo to rzadkość usłyszeć Maryję.
Tato jest naprawdę szczęśliwy … – Piotr uspokojony.
Niestety będzie musiał wrócić.
Choć był człowiekiem bardzo dobrym, pewnych cech się nie wyzbył.
Wrócić ? Jak to wrócić ? Jakich cech ? – zgłupiałam.
…. Ojcze, kiedy się spotkamy ?
Spotkamy się tak, jak pokazała Maryja.
Leżałem na boku. Godzina 22.50. Byłem zmęczony. Spojrzałem gwałtownie w bok, bo kątem oka zauważyłem, że coś się dzieje. Zobaczyłem przesłonę, która dzieli nasze światy, była tak cienka i przezroczysta jak folia. Zza tej folii wysunęła się dłoń, długie, wąskie palce, całkowicie świetliste. Ta dłoń była królewska, biała, szlachetna…
- Wszystko o czym myślisz minie…. i pstryknął palcami, a myślałem wtedy o śmierci, jak to będzie. Usłyszałem to pstryknięcie przy uchu. Poczułem wielką lekkość w głowie… Poczułem, żebym się nie martwił, bo to wszystko przejdzie jak… pstryknięcie palcami. Raz, ciach i po wszystkim.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/07/wypelnia-sie-proroctwo-to-co-zostalo-zapisane-sie-wypelni/
Czy nie za dużo sobie pozwalam wobec Ciebie Ojcze ?