Fatalna pogoda dzisiaj, więc zamiast w góry to jedziemy do Wadowic. Jedziemy w ciszy, ale wkrótce tę ciszę przerywa Ojciec …
Jak film wczorajszy ?
Ciężki – mówię otwarcie. Ciągle o nim myślę i być może dlatego padło to pytanie.
Czy kochając Chrystusa nie powinna kochać drugiego człowieka ?
Właśnie !
A właśnie myślałam o tym … Jak to możliwe, że zakonnica, przełożona wszystkich zakonnic była tak okrutna i czyniła okrutnie w imię miłości do Kościoła i do Boga ? Im bardziej była surowa, tym bardziej wydawało się jej, że jest bliżej Nieba. Choć to tylko film i niby fikcja, to jednak ten błąd powtarza także w realnym życiu.
Ojcze, wytłumacz proszę… W tym filmie zakonnice brały normalny ślub z Jezusem. O co chodzi z tymi ślubami ? Czy one muszą ? To nie jest dla mnie… normalne – na końcu się zająknęłam.
Czy jesteś oddana Chrystusowi ?
Tak.
Czy jesteś oddana Piotrowi ?
No wiadomo …
Czy trzeba być zaślubionym, żeby być oddanym ?
Nie.
Oczy mi się otworzyły z zachwytu. Zadając pytania Ojciec zmusza mnie do myślenia, a kiedy sama myślę, to i sama wyciągam wnioski.
W Wadowicach zdecydowaliśmy się na godzinny obchód w muzeum Karola Wojtyły. Krótka recenzja; wspaniale urządzone i zorganizowane miejsce. Obejrzeliśmy tam między innymi dokładną replikę księgi, która zamknęła się podczas pogrzebu. Patrząc na nią zastanawiałam się jak to możliwe, że tak ciężka księga mogła się sama zamknąć.
Replika księgi + odbijające się z sufitu światełka 🙂
To muzeum mnie dobiło. Strasznie się tam zmęczyłem, wyeksploatowałem emocjonalnie. Papież jest taki doskonały, najlepszy uczeń i w ogóle, a ja taka miernota … Bóg chyba się pomylił … – Piotr zaczyna.
To co zrobisz, aby się zmienić ?
Smakowały ci te naleśniczki ?
Wiesz, co znaczy umiar ?
……. – uśmiałam się teraz.
Piotr na śniadaniu w hotelu napasł się za miesiąc, bo zawsze ma ekonomiczne wytłumaczenie; zapłacone, to trzeba korzystać. Teraz się ledwo rusza.
Dziękuję ci Ojcze za ten wyjazd, był świetny.
A ja dziękuję ci Homiel, że nie musiałem w Oświęcimiu płacić 100 złotych.
Nie można płacić za swoje miejsce pracy.
… ???!!! … – Piotrowi mina zrzedła.
Dziękuję Ci za to.
Za co jeszcze ?
Za wszystko.
…….. – bał się już odezwać.
Co w tym muzeum jest takiego, że ja autentycznie poczułam się duchowo najedzona dosłownie „po pachy” ?
Mówiłaś, że Pan Bóg ma swoje biuro w Częstochowie …
… To tam ma swój oddział.
Roześmiałam się, ponieważ będąc w klasztorze w Częstochowie faktycznie powiedziałam do Piotra, że energia Boga jest tu wszechobecna i bardzo mocna. To tak, jakby miał tutaj swoją centralę, swoje główne biuro w Polsce, w którym przesiaduje, pracuje, zawiaduje, kontroluje. Powiedziałam obrazowo, aby do biznesowej głowy Piotra łatwiej dotarło.
Czy ta książka mogła się tak sama zamknąć ?
Oczywiście, że mogła. To zależy od siły wiatru.
Ale nie w tym momencie i nie w tym miejscu.
Jego droga się skończyła.
Pan Bóg ją zamknął.
Czułaś powiew w Kazimierzu ?
Taaaak – pytanie mnie zaskoczyło.
W kaplicy, za każdym razem kiedy tylko jesteśmy w Kazimierskim klasztorze, przy ołtarzu czujemy bardzo silny powiew wiatru. Wbrew temu, co mówił Piotr, który zawsze był pewny, że to znak od Ojca, ja sobie tłumaczyłam, że to tylko przeciąg.
Jedziemy do Kazimierza. Liczyłam na dłuższą pogawędkę, a tu cisza.
Homiel, powiedz coś – nie wytrzymałam.
Masz złe pojęcie o aniołach.
Myślisz, że tylko gadają ?
Twój Gruby jak widzisz ciągle milczy.
Ale wiesz, że to okazja.
Zawsze jest okazja.
No to jest teraz.
A teraz to nie ta okazja.
Czy ten wyjazd będzie udany chociaż ? – Piotr ciągłe spogląda na niebo, które chmurzy się od rana.
Robię wszystko, aby tak było.
Byliśmy na miejscu już o 10 rano i od razu skierowaliśmy się do zakonu. Rozpoczęła się msza, pełno ludzi, ale mimo to przecisnęliśmy się prosto do naszej małej kapliczki. Nie byliśmy tam sami. Piotr usiadł dokładnie naprzeciwko obrazu Jezusa. Ksiądz rozpoczął kazanie, a mówił o nieczystych myślach, które zatruwają dusze. Pomyślałam, że kazanie idealnie dla nas.
Jezus mi powiedział … – nachylił się do mnie.
Czyszczę cię … i wysłał promień światła, który mnie przeszył na wylot.
Spojrzałam na ludzi siedzących obok, aby sprawdzić, czy słyszą. I wtedy ogarnęło mnie dziwne uczucie, bardzo mocne uczucie, że to ostatni raz tu jesteśmy, usłyszałam w swoich myślach słowo „pożegnanie”. A kiedy zaczęłam wątpić w to, co usłyszałam, przeszła mnie na wskroś taka energia, że włosy stanęły mi dęba. To nie mogło być ot tak sobie. Zrozumiałam, że to pożegnanie albo z tym miejscem albo z Jezusem z tego miejsca. Że coś się skończyło. To było tak przygniatające uczucie, że beczeć mi się chciało.
Godzinę później pytam …
Czy dobrze to czułam ? – bo nie byłam pewna.
To było prawdziwe.
Zawsze twoje przeczucia są prawdziwe.
Jesteś tym obdarowana.
Nie obdarzona, a obdarowana.
Jaka to różnica ? – spytałam, bo na pierwszy rzut oka wydaje się bez różnicy.
W niektórych językach jest to równoważne, ale to nie jest równoważne.
Może być obdarzona równoważne z obdarowaną, ale to nie jest prawda.
Muszę to sprawdzić – pomyślałam.
Wydaje się, że obdarzona znaczy otrzymać coś na stałe, jak np. obdarzona urodą, mądrością, rodziną. Obdarowana to otrzymywać co jakiś czas, na przykład obdarowana prezentami. Moje przeczucia się zdarzają od czasu do czasu i nie są stałą częścią mnie.
Wracamy do domu. Milczymy.
Dzisiejszy dzień był dniem magicznym.
Były to wspaniałe chwile, bo ty już wiesz.
……. – oczywiście pochlipuję, bo wiem.
Nie płacz, tylko się ciesz.
Zacznie się dziać w tym roku ? – Piotr zaczyna.
Piotr, prawdę mówisz.
Utknęliśmy w małym korku. Piotr się wnerwił, że stać musi i ani w tył, ani w przód.
Czyż nie warto było ?
Spokojnie. Dojedziesz bez swojego szaleństwa.
Tkwiąc z bezruchu Piotr znowu zaczął wspominać swój zawał. Im dłużej o tym mówił, tym bardziej byłam przerażona, że tak było blisko.
Zabrakło właściwie kilka minut i byłoby po mnie.
No właśnie … Dlaczego Ojciec czekał do ostatniej chwili ?
Czemu czekałem do ostatniej chwili ?
Żeby słuchać tych opowieści.
Zobacz, jak wiele dramatyzmu było i ile to dało.
Czy bylibyście w Bielsku Białej ? W Ustroniu ?
No tak Homiel … – Piotr wzdycha.
Tu Tatuś.
…… – zaczęłam się śmiać na głos, to było cudowne.
Nie będzie okazji jechać do Kazimierza ? Dlatego ostatni raz ? – pytam.
To zdanie jest źle złożone.
To jak powinno być złożone ? – pytam.
Jak złożę, to będziesz miała odpowiedź, a tego nie chcę.
Już zapomnieliście o tej ścianie ?– kryształowej. Ciekawe, bo jadąc do Kazimierza właśnie sobie o niej przypomniałam.
A kiedy przypomina się ? Kiedy coś zaczyna w życie wchodzić.
…. Ten Adam się nie odezwał.
Nie ty dla niego, a on dla ciebie.
Korek się rozluźnił i Piotr postanowił nadrobić zaległości, czyli jechał maksymalnie szybko. Ktoś mu zajechał drogę, więc nerwy mu puściły no i poszła wiącha soczysta …
Mówisz, że boisz się Mnie, to dlaczego w czynach tego nie pokazujesz ?
Niejednego byś załatwił, a przecież w każdym jest cząstka Mnie.
Bo się uczę.
Długo będziesz się uczyć ?
…… – nie wiedział, co powiedzieć.
Rzeczywiście, chyba ostatni raz byliśmy.
Przecież wiecznie z tą teczką nie będziesz chodzić. Już ci to mówiłem.
To powinno potrwać szybko w takim razie.
Chwilę.
Dopisane 04. 05. 2019 r.
W Kazimierzu byliśmy wczoraj, ale już nie spotkaliśmy Jezusa „osobiście”.
Nadal nie rozumiem dlaczego „żywych i martwych”. Przecież ludzie nie wstaną z grobów i będą jak zombi. A co z tymi, którzy są skremowani ? Adwentyści wierzą, że dosłownie wstaną z grobów… Przecież to istna głupota ! – mówię do Piotra rozbrajająco szczerze.
… Widzę, jak Jezus się uśmiecha.
Kwestia „żywych i martwych” męczy mnie od kilku dni. Dlatego pomyślałam, że zapytam sprytnie …
Czy Edziu będzie osądzany na koniec jeszcze raz ? – co wydaje mi się również bez sensu.
……. – ale odpowiedzi nie dostaję.
Mówię teraz w myślach do Ojca …
Nie mam siły, Ojcze zajmij się tym. Wiesz, co mi powiedział ? – Piotr się uśmiecha.
Jak problemy to Ja, a jak dobrze to ty.
Ty to masz układy !
……. – roześmiałam się.
A może Ojciec ma też innych na głowie ? Nie tylko ciebie – mówię do Piotra.
Chcesz powiedzieć, że wcinam się bez kolejki ?
Pewnie tak.
Hmm …. Może … Ciekawe co będzie dalej …
Masz wiedzę, która wpływa na rzeczywistość.
Nie możesz wiedzieć, bo gdybyś wiedział, to byłoby za dużo.
Ale przecież masz taki dar dostać … – przypomniałam sobie.
Ale jeszcze nie teraz.
…. Czy sądowi ostatecznemu podlegają także ci, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie ? – chcę szybko wykorzystać sytuację, ale nadal cisza. Pomyślałam, że spytam Homiela …
Powiedz mi …
… Nie powiem – przerwał.
Dlaczego ?
Bo nie.
Kiedy pijesz szklankę wody haustem, co się dzieje ?
Można się zakrztusić … Rozumiem … – czyli nie wszystko naraz. Zbyt wiele wiedzy naraz może zaszkodzić. Muszę uzbroić się w cierpliwość.
Fala wkrótce się zacznie.
Kiedy was zabraknie, wszystko zubożeje.
Co będzie ?
Nie mówmy o tym, co będzie.
Zróbmy wszystko, co możemy zrobić dla Ojca, żeby Jego dzieci się cieszyły.
Zapisuję słowa Homiela na niebiesko, ale jestem przekonana, że nadal mówi Ojciec. Czekam na ciąg dalszy, jednak Piotr milczy. Wzdycham głośno dając mu do zrozumienia, że chcę rozmawiać, chcę zapisywać, bo czas leci i każda minuta cenna … Proszę Ojca w myślach, żeby mi wytłumaczył „żywych i umarłych”, a Piotr …
To, że nie trafiłem jako dzieciak do poprawczaka, to prawdziwy cud.
…….. – ręce mi opadają. Zebrało mu się na wspominki z dzieciństwa, jak to pierwszym łobuzem na dzielnicy był.
Dla Mnie to cud, a dla jednego z Naszych cudny byłeś.
……. – rozbawiło nas to.
Teraz żartujemy, później będzie czas na wiedzę.
…….. – oczy mi się rozszerzyły z radości. Wiedziałam, że to odpowiedź dla mnie.
Musisz wiedzieć, że na wszystko musi być czas.
Oglądamy w TV „coś tam” … Piotr odwraca głowę i słucha …
Będzie tak, jak było, choć teraz nie jest.
Skojarzenie ? Powrót do Domu.
01. 09. 18 r. Warszawa.
Sobota. Piotr zaczął dzień od dwóch wizji, które miał nad ranem.
Pierwsza to jesteśmy w jakimś pomieszczeniu. Pośrodku jest otwór, jakaś czeluść podobna do tej z filmu „Gwiezdne wojny”. My stoimy i stoi jakiś facet, normalny facet, ale raptem zaczyna się zmieniać. Wychodzą z niego rogi, wylewa się z niego czerwona lawa. Chwycił cię za rękę i uciekł w tą czeluść. Nie wiele myśląc, choć się bardzo bałem, poleciałam za nim. Leciałem nogami w dół i widziałem, że jest daleko przede mną, leciał prosto do piekła. Po drodze prosiłem Ojca, aby mnie uzbroił. Dotarłem na sam dół, było wszędzie czerwono, za ścianą stał gacek, nie widziałem go, ale czułem, że tam jest. Ciebie trzymał, a mnie obserwował, co zrobię. Byłaś kompletnie nieświadoma, co się dzieje. Chwyciłem go i przeciąłem na pół, wziąłem cię za rękę i lekko się uniosłem, żeby polecieć w górę, ale wtedy wszystko zniknęło, całe piekło, byliśmy z powrotem na trawie.
Druga wizja, zaraz po tej … Byliśmy w domu, przyszła paczka, była bardzo elegancka, czerwona, a w środku czarna. W pudełku były buty, okulary, zapakowane super cygaro. Pierwsze, co pomyślałem, na cholerę mi cygaro ! Założyłem okulary i wszystko widziałem świetnie, sto razy lepiej niż teraz. Zdjąłem okulary, spojrzałem na to wszystko, zapakowałem z powrotem i odłożyłem, że mi to niepotrzebne. No i co to znaczy ?
Hmm … Druga wizja jest bardzo czytelna. Czerwony i czarny to prezent od diabła. Buty, czyli na drogę … Okulary, przez które widzisz lepiej … Hmm… – zaczęłam się zastanawiać.
To wiedza … Będziesz widzieć lepiej i więcej, no i cygaro … Symbol luksusu, wygody. Jednym słowem gacek ofiarowuje ci nową drogę, wygodną, prowadzącą do luksusu i wiedzy … Dobrze, że to odrzuciłeś.
A ta pierwsza ?
Nie wiem …
Homiel, ten prezent to od gacka ? Co ty na to ? – Piotr się chce upewnić.
Przysłuchuję się.
Jak zlatywałem na dół … Żenada, ale się bałem.
Każdy by się bał.
Hmm … Czasami ludzie piszą, że kiedy czytają słowa Ojca, to dreszcze ich przechodzą.
A będzie więcej – … słów. I więcej dreszczy.
Mieliśmy zaplanowaną na dzisiaj podróż do Kazimierza Dolnego. Na horyzoncie pojawiło się sporo chmur i to nas zastopowało.
Homiel, jechać ?
Proponuję jutro.
A może jedziemy ?
Posłuchaj w końcu Homiela ! – wkurzyłam się, bo zawsze ma swoje zdanie.
Godzina później. Niebo już kompletnie zachmurzone.
Będzie burza ?
Przecież mówiłem, że zmokniecie. A teraz całuj po nogach.
Sorry, że nie uwierzyłem.
Chciałbym, żebyś nie był przemądrzały.
Ja jestem mądrym … Jak Boga kocham… !
…….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
Widzę więcej.
A mógłbym też widzieć ?
Lepiej nie.
Dlaczego ?
Bo byśmy nie gadali.
Gadali ?
Ola rozmawia, my gadamy.
No to byśmy zmokli jak dwa łyse konie – Piotr się śmieje.
Wnoszę protest. Jeden łysy koń. Klaczy nie ruszaj.
W młodości przyjmowaliśmy zakłady.
O co ?
Co ten wymyśli znowu.
……. – śmieję się.
Wieczorem.
Piotr przypomniał sobie swój zawał i jak blisko był śmierci. Wałkował to przez kilkanaście minut, co mnie szybko zmęczyło, bo ileż można ?! Chcę o tym nie pamiętać.
A co by było, gdybym odszedł ?
…… – spojrzałam na niego ciężkim wzrokiem, bo sama się nad tym zastanawiałam z milion razy.
Wiesz ilu by wyszło ? – … gacków na wierzch.
Cały dzień żartowaliśmy, ale teraz stało się bardzo poważnie.
A co będzie, gdy mnie nie będzie ?
Mój Syn zaczął, ty skończysz.
Ja ?????!!!!! – Piotr przestraszony i kompletnie zdziwiony.
Podniesiesz to wszystko z upadku.
…….. – ciarki mnie przeszły. Ciężko mi się zrobiło od wagi tych słów.
Ja to tylko narzędzie – Piotr się broni…
Więc podniesiemy to razem.
Powiedziałeś, że jesteś gotowy.
…….. – spojrzałam na Piotra, bo tego nie pamiętam.
Dzisiaj powiedziałem Ojcu w kościele … – wytłumaczył.
To, co się stanie, wstrząśnie wielu. A pomoże nieskończenie wielu.
A czy ja to przeżyję ?
Nieważne, czy przeżyjesz.
Ważne, że jesteś koło Mnie.
To jest znak dla was, że to się zaczyna.
……. – siedzimy w ciszy lekko struchlali. Nie wytrzymałam …
Pojechaliśmy na mszę do kościoła „Serca Jezusowego”. Cały czas Piotr był wyjątkowo cichy i zamyślony. Odezwał się dopiero po wyjściu.
Archanioł Michał mówił do mnie …
Taaak ? A skąd wiesz, że to On ? – przerywam pełna wątpliwości.
Powiedział mi to. Przedstawił się.
Taaa …. No dobra i co powiedział ? – ciągle jestem pełna wątpliwości, bo zazwyczaj anioły się nie przedstawiają.
Archaniele (….), pokaż swoje oblicze ... I potem coś tam … Nie pamiętam …
Jak to nie pamiętasz ?! – ręce mi opadły do ziemi.
Homiel, pomóż ! Niech sobie przypomni !
Co pomóż ! To Ja mam amnezję, czy Łysy ma ?
……… – wybuchłam śmiechem.
Homiel, powiedz coś ?
Po co mówić, kiedy jest tak blisko.
Będziesz wszystko wiedzieć.
Wkurzona byłam na Piotra. Nie odzywając się do siebie pojechaliśmy na wyprzedaże do „Arkadii”. Zauważyłam fajne buty za witryną sklepu i Piotr nie pytając mnie o zgodę postanowił je kupić, Zdenerwowałam się, ponieważ były zbyt drogie.
Szkoda, żebyś wydawał tyle.
No co ty, korzystaj ! Nasze kradnie.
……. – roześmialiśmy się oboje. Na chwilę, ponieważ Piotr szybko spoważniał.
Zobaczyłem teraz gacki. Szykowały się do wyjścia na wierzch z piekła, słyszę …
Wiecznie tutaj nie będziesz.
… Widzę ich, jakby w bańce energetycznej, próbują wyjść …
Nie próbują, ale czekają.
Na co czekają ?
Aż zdechniesz ! …
………. – spojrzeliśmy na siebie ciężkim wzrokiem, dreszcze mnie przeszły. Znowu „Arkadia”.
Szybko wróciliśmy do domu. Piotr zaczął oglądać jakiś teleturniej, dochodziła 15.00, a on ciągle ogląda. Dopiero 5 minut po 15 poszedł się pomodlić, bo chciał dokończyć oglądanie. Nie mam do niego siły …
Chciałam poprosić o wyjaśnienie, czy moje wrota piekieł, które widziałam i te otwierane w Jerozolimie mają może jakiś wspólny mianownik.
Pisałam o moich wrotach i ….
O twoich ? Nie należą do ciebie.
Któż to byś była, gdyby do ciebie należały.
To do kogo należą ?
Do tego, który ich zamknął.
A kto ich zamknął ?
Odpowiedź jest oczywista.
Choć to archanioł zamknął diabły za wrotami, to mógł to zrobić tylko na polecenie Ojca.
Dopisane 28. 04. 2019 r.
Będziesz wszystko wiedzieć– wówczas nie zdawaliśmy sobie sprawy z ważności tej sytuacji. Archanioł Michał to nie przypadek i jest to zapisane w pewnej hebrajskiej księdze.
Do tego, który ich zamknął.
Doszło do ciekawej sytuacji. Pisząc o Adamie na blogu ostatnio zastanawiałam się, czy K. Jackowski kiedykolwiek dostanie przekaz prosto z Nieba. Oglądałam wczoraj jego kolejną prelekcję na YT i w pewnej chwili, mówiąc wprost, mnie zamurowało.
Dlaczego mnie to tak uderzyło ? Od kilku miesięcy, zgodnie z nakazem Ojca analizuję apokalipsę. Wczoraj zajmowałam się właśnie upadkiem Babilonu. Muszę coś wyjaśnić, ponieważ dla nie wtajemniczonych w Apokalipsę Jana będzie to niezrozumiałe. Jest kilka elementów w jego wizji, które wydają się być bardzo konkretne;
1. Eufrat – przepływa przez Turcję, Syrię, Irak.
AP 9; 14 mówiący do szóstego anioła, który miał trąbę: «Uwolnij czterech aniołów, związanych nad wielką rzeką Eufratem!» 15 I zostali uwolnieni czterej aniołowie, gotowi na godzinę, dzień, miesiąc i rok, by pozabijać trzecią część ludzi.AP 16; 12 A szósty wylał swą czaszę na rzekę wielką, na Eufrat. A wyschła jej woda, by dla królów ze wschodu słońca droga stanęła otworem. 13 I ujrzałem wychodzące z paszczy Smoka i z paszczy Bestii, i z ust Fałszywego Proroka trzy duchy nieczyste jakby ropuchy ; 14 a są to duchy czyniące znaki – demony, które wychodzą ku królom całej zamieszkanej ziemi, by ich zgromadzić na wojnę w wielkim dniu wszechmogącego Boga.
p. s. Proszę zwrócić uwagę w oryginale na słowa Jackowskiego o rozdawaniu wody.
2. Miastem na 7 wzgórzach może być też Jerozolima (nie tylko Rzym jak niektórzy sądzą), tak jest nazywana od wieków.
17;9 Tu trzeba zrozumienia, o mający mądrość! Siedem głów to jest siedem gór tam, gdzie siedzi na nich Niewiasta.
Ojcze, mamy miasto na 7 wzgórzach, mamy Eufrat, Babilon… Czy ma coś się wydarzyć na Bliskim Wschodzie ? Jerozolima ?
Wojna wisi na włosku.
Wisi, ale czy wybuchnie ?
Już dawno temu by wybuchła, gdyby nie modlitwy.
Wszystko, co ma się zacząć, zacznie się nagle.
To, co się zdarzy na Bliskim Wschodzie, to jest znak nadchodzącej apokalipsy ?
To jest znak ruszenia klocków domino.
Pozostaje pytanie, czym jest Babilon ? Czy faktycznym jedynie miejscem leżącym nad Eufratem, czy jedynie symbolem ? A może jednym i drugim ?
Czym jest Babilon ?
Wszystko się tam zaczęło i jednocześnie wiele jest Babilonów na świecie, które będą upadać.
Jednym zdaniem nie da się roztrząsnąć.
Jeśli Stany upadną w wyniku wielkiej fali, czyż nie powiedzą upadł Babilon ?
Upadek Babilonu jest proporcjonalny do dzisiejszych czasów.
Czyż jak nie upadnie system finansowy, to nie upadnie cały świat ? – p. s. mieliśmy tego przedsmak kilka lat temu.
Czy jak upadnie słońce, to nie będzie Babilonu ? – p. s. zapowiedź globalnej suszy ?
Co się zaczęło w Babilonie ?
Żądza pieniądza, nieprawość, podział na bogactwo i nędzę.
p.s. Mała uwaga. Ojciec nie wypowiedział nazwiska Jackson, lecz Piotr zobaczył jego twarz. Dla łatwiejszego zrozumienia tekstu napisałam wprost.
W kontekście tej rozmowy Babilon określiłabym jako zjawisko, wydarzenie, które będzie miało wymiar więcej niż lokalny i przyniesie długotrwałe skutki. Ponieważ to niezmiernie ważne odkryję trochę informacji na jakim etapie Apokalipsy Jana obecnie jesteśmy.
Gdy spłonęła Katedra Notre Dame Ojciec powiedział;
Tak zabieram Siebie.
Dwaj świadkowie już istnieją – p. s. za wcześnie na wyjaśnienia.
Nadchodzący konflikt, nadchodząca wojna nadejdzie bardzo niedługo. Ale to będzie jedynie znak do rozpoczęcia tego właściwego etapu apokalipsy. Ruszenie klocków domino jest użyte celowo. Cała wizja Jana jest ułożona krok po kroku, jedno wynika z drugiego, wbrew pierwszemu wrażeniu, że mamy tam jedynie chaos. Pełna analiza apokalipsy ukaże się dopiero w książce.
Podsumowując.
K. Jackowski nie rozumie co usłyszał, bo też ta informacja nie miała być dla niego. Ale ! Takich przekazów będzie otrzymywał więcej. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale na przykładzie pana Adama, a teraz i Jackowskiego można zobaczyć, że możliwości Ojca (i pomysły ) są nieograniczone. Obserwujmy więc co KJ będzie mówił i obserwujmy rozwój zdarzeń mając na uwadze, że jesteśmy w trakcie realizującego się proroctwa.
Miałem fajną wizję z Ojcem – tymi słowami Piotr obudził mnie rano.
Byłem w budynku politechniki, wydział chemii. Schodziłem po schodach do wyjścia, ale zatrzymał mnie strażnik. Był bardzo wysoki, miał niebieskie oczy, aż mu się świeciły …
… Anioł… – pomyślałam.
Zaczął wypytywać u kogo byłem i po co. Kiedy mnie tak wypytywał, podszedł do nas wysoki, bardzo postawny, szczupły, starszy mężczyzna w długiej szacie, miał brodę.
… Ojciec… – pomyślałam.
Zatrzymał mnie i poprosił strażnika o klucz. A ja miałem w głowie, że jestem głodny. Kiedy tylko to pomyślałem, dosłownie przed twarzą dostałem tackę plastikową, taki talerz plastikowy, a na niej ryba, kilka ziemniaków i jeden sztuczny widelec. Mężczyzna powiedział …
Chodź ze Mną.
Poszliśmy do pokoju, usiedliśmy, zacząłem jeść, chciałem Go poczęstować, odmówił, ale po chwili się zgodził. Odłamałem kawałek ryby i podałem na widelcu, zjadł. Widzę, że to jedzenie, jakby trafiało w próżnię, przez niego. Odkroiłem drugi kawałek i chcę Mu dać, ale powiedział nie trzeba i wziął ten kawałek palcami. Kiedy zjedliśmy, pokazał stojak z tablicą Mendelejewa, zaczął mi tłumaczyć wszystko … I co to znaczy ?
Ojciec nie tylko cię karmi, ale i uczy ? – pierwsze, co przyszło mi do głowy.
Na kawie rozmawialiśmy o tym dalej.
Tablicę Mendelejewa ? Chemia, pierwiastki … Uczył cię budowy świata ? Fajne … – przyznałam.
Ale mam nadzieję, że ta nauka z Ojcem to nie ta druga fala.
Na pewno ! – Piotr zażartował.
Nie mieszaj jej – … w głowie.
Wartownik miał bardzo niebieskie oczy.
To jakiś anioł strażnik, ale ciekawe są te jednorazowe naczynia i jeden widelec. Ojciec dzieli się z tobą swoją wiedzą… – … i spojrzałam akurat na swoją łyżeczkę plastikową od kawy i przyszło mi coś do głowy.
Kiedy dostajesz plastikową łyżeczkę, czy taki widelec, on jest tylko dla ciebie, jest dany jednorazowo, bo potem wyrzuca się to do kosza. Ma ci służyć do konsumpcji, a więc ta wiedza o budowie świata, ta ryba, która jest symbolem Jezusa jest tylko na razie dla ciebie, to jest nauka w cztery oczy, sam na sam … – analizuję wolno.
Hmm … Fajna wizja – myślę sobie.
Pytałam cię niedawno o tablicę Mendelejewa, pamiętasz ?
Może ktoś słuchał wtedy ? – Piotr.
Może ?! Morze jest szerokie i głębokie.
… Pamiętasz coś z tej nauki ? – pytam śmiejąc się.
Powiedziałeś Oli jak wygląda świat, a ona pyta jak jest zbudowany.
….. Dzisiaj w kościele rano widziałem diabły, jak stały wzdłuż nawy i chciały się dorwać do księdza, który odprawiał mszę. Podniosłem ich w górę i spaliłem w pył. Potem rzuciłem do piekła … Zrobiłem to bez zastanowienia … Dlaczego ja tak mogę ?
Obudź tego, co śpi, a zrozumiesz, kto jest w tobie.
…. ???!!! … Hmm….Jak to jest, że mogę to robić ? Tak samo podnoszę Ziemię, podnoszę Polskę. Ale może to nie działa ?
……… – spojrzałam na Piotra uważniej, coś mnie tknęło.
Adam nie wiedział, co mówi, ale tymi słowami właśnie dał cię odpowiedź, że to, co robisz, to się dzieje. Masz mieć pewność – … olśnienie.
Zamyśliłam się nad całą tą sytuacją z Adamem. Uznałam to za absolutnie niezwykłe. Nieznana mi osobiście osoba mailem podaje informacje od kompletnie innej obcej osoby na temat Piotra. To jest naprawdę niesamowite.
Dziękuję ci za Adama Ojcze.
Działamy we wspólnej sprawie.
I dzieje się tu i teraz.
Efekty owoców twoje pracy nie będą długo zwlekać, aby wypłynęły na wierzch.
Zbieraj plony.
Wieczorem. Siedzimy przed TV.
Wiesz, co słyszę ?
Odśwież się przyjacielu, niedługo wyjeżdżasz.
?! Co to znaczy ? – pytam.
Nigdzie przecież nie jedziesz.
……. – oboje robimy zdziwione miny.
Oglądamy film „Grawitacja”. Moment, w którym astronauta wyleciał w kosmos.
Nikt mu nie pomoże. W kosmosie jesteśmy sami – Piotr optymista jak zwykle.
Nieprawda.
A kto jest ?
My.
Dacie się zobaczyć w kosmosie ?
Tak jak i na Ziemi.
Czyli w ogóle …. – myślę.
25. 08. 18 r. Warszawa.
Piotr opowiedział mi o wczorajszym biznesowym spotkaniu.
Zobaczyłem się z takim jednym dyrektorem. On na mnie z hukiem, że mamy zrobić natychmiast. Ja tylko spojrzałem na niego spokojnie, że zrobię wtedy, gdy ja zadecyduję. A on, że on jest tu dyrektorem. No to ja na to;
Dzisiaj pan jest, jutro pan jest, a pojutrze już nie. Dzisiaj jest pan dyrektorem, a Kowalskim jest pan zawsze. Ma pan tylko tyle, ile Pan Bóg panu dał.
…… – uśmiecham się.
Ale go zamurowało. Już wtedy zupełnie inaczej rozmawiał. Wiele się nauczyłem od Ojca … – Piotr się śmieje.
Naszą rozmowę przerywa telefon z życzeniami. Okazuje się, że mamy dzisiaj rocznicę ślubu, o czym zapomnieliśmy. Homiel też przyłączył się do życzeń.
Dzisiaj wasza rocznica.
Dawne lata temu popełniliście szaleństwo.
Gdyby nie My, nie bylibyście razem.
……. – rozumiem doskonale. Czasami jesteśmy jak woda i ogień.
Idę do kuchni i słyszę w głowie głos Edzia, który składa mi życzenia. Staję jak wryta i po sekundzie nie jestem już pewna, czy rzeczywiście słyszę, czy sobie tylko to przypominam, ponieważ za życia nie raz życzenia mi składał. Dziwiło mnie wcześniej, że odkąd odszedł, za nic nie mogę sobie przypomnieć jego głosu, a tu raptem słyszę teraz. Bardzo charakterystyczny głos, choć nie za głośny i jakby niepewny. I to właśnie, gdy składał mi życzenia … Wzruszyłam się. Wracam do Piotra …
Chyba usłyszałam głos twojego taty. Przypomniałam sobie, jak składał mi życzenia.
Bo ci składa.
… ???!!! … – ja zaskoczona, a Piotr podekscytowany.
Czeka cię wielka i daleka droga Mój Synu.
Patrzę na to i nie mogę uwierzyć– … mówi Edziu, chyba…
A kiedy ? – Piotr od razu.
Nie patrzę tam(p. s. daleko),a patrzę tu.
Kurka wodna, ledwo do Nieba trafił, a już zagadkami mówi – … pomyślałam szybko. A za chwilę pomyślałam, że jednak to nie Edziu.
Czyli to szybko się zacznie, już niedługo ?
Powiedz Oli, niech nie płacze.
Jest szczęśliwy… – … Edziu.
…….. – zamyśliliśmy się.
Dlatego ten Adam jest takim znakiem dla mnie – zaczynam rozumieć.
Naprawdę ? – Piotr się dziwi, bo ciągle nie rozumie.
Przecież powiedziałem.
Spięło się, że Mały jest jeden.
Piotr poszedł na egzorcyzmy. Gdy wrócił …
Gdy się modliłem, widziałem Chrystusa, siedział na ławce i słuchał jak się modlę.
Hmm …. Powiedz mi coś … Odmawiasz ciągle te same słowa, te same modlitwy, czy… – … nie dokończyłam, bo się zacięłam. Chciałam powiedzieć; nie znudziło Im się to jeszcze ?
To spróbuj powtarzać te słowa codziennie, przez tydzień, miesiąc, rok.
A im trudniej wymawiać, tym bardziej słucham.
…….. – zawstydziłam się.
Dopisane 26. 04. 2019 r.
Spięło się, że Mały jest jeden – gdy po raz pierwszy dowiedzieliśmy się kim jest Piotr, bardzo nam było trudno to zaakceptować, a uwierzyć jeszcze trudniej. Właściwie do dzisiaj ja osobiście nie mogę wyjść ze zdumienia, a Piotr powoli się do nowej roli przyzwyczaja. Takie sytuacje jak Adam mają nas tylko dodatkowo utwierdzić, że wszystko co się dzieje to nie iluzja.
Wczorajszy mail spowodował, że nie mogłam zasnąć. Uznałam go za znak, znak głównie dla mnie, bo Piotr jak zwykle wszystko bagatelizuje. Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy, oczywiście chciałam porozmawiać, ale nie wiedziałam od czego zacząć. Zaczął Ojciec…
Słyszę…
Lenisz się, a inni potrzebują twojej pomocy.
Przez dwa ostatnie dni nie modliłem się, nie było jak i nie miałem siły – tłumaczy się Piotr.
……. – widząc, że rozmowa się zaczęła, spytałam…
Dlaczego on, ten Adam to zobaczył ?
Żebyś miała znaki.
Żeby ci się zaczęło wszystko spinać w twojej układance.
Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.
Ale co on takiego zobaczył ? Jak zobaczył ? – nie mogło mi się w głowie pomieścić…
Zadzwoń do niego.
Kręciłam głową nie mogąc pojąć, co się dzieje. Zmęczona główkowaniem zmieniłam temat.
Jak Oni chcą zdjąć z ciebie obowiązek ? Kompletnie tego nie widzę.
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Wiadomo – Piotr przytakuje, ale sam w to nie wierzy. Mruga do mnie porozumiewawczo, że tym razem się nie uda.
…. Czy się dowiedzą o Piotrze inni ? Powiedział, że będzie miał wpływ na Polskę – nie mogę przestać o tym myśleć.
A nie ma ?
…….. – ramiona mi opadły, no bo nie mam już argumentów.
Otwieram tego maila jeszcze raz i czytam uważniej.
Adam powiedział, że to człowiek z ogromną wiedzą … – … i wtedy to poczułam. Poczułam pewność.
To na pewno o ciebie chodzi ! – w końcu to sobie uświadomiłam. To bardzo charakterystyczna informacja.
Bingo !
Zobacz, ile zajęło ci to myślenie, a ile zyskałaś ?!
A gdybym ci powiedział …
… Nie zyskałabym pewności…
… To znaczy, że co …, że będą mówić o tobie ?
Po to jest internet. Kolejki będą.
… Nie do mnie. Ja się nie dam – Piotr się zarzeka.
Wiesz, co to znaczy, że ktoś taki widzi już ? Że się zaczyna – … i poczułam strach, niepewność …
Zapadła cisza. Minęło nas czarne porsche tak szybko i gwałtownie, że zachwiało naszym samochodem.
Ale leci ! Nie jestem w stanie takiego dogonić.
Ale jesteś w stanie go zatrzymać.
… ???!!! …
Powiedz coś jeszcze – Piotr zagaduje myśląc, że z Homielem rozmawia.
To ważne zdanie.
…… – zastanawiam się dlaczego. Może chodzi o możliwości Piotra, które wydają się ciągle narastać.
Dlaczego wybraliście pana Adama, a nie na przykład Jackowskiego ?
A uwierzysz Jackowskiemu ?
…… – zaśmiałam się. Nie uwierzyłabym.
Spytałam o Jackowskiego z prostej przyczyny. Ojciec zasugerował, abym do Adama zadzwoniła. Szukając w internecie do niego kontaktu, na każdym kroku natrafiałam na jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Niebo wybrało jednak kogoś znacznie mniej medialnego, ale skutecznego. Okazało się bowiem, że Adam to nie tylko widzący, ale i egzorcysta.
Adam powiedział, że „nieznana jest jego rola”. Jaka jest moja rola Ojcze ?
Zapisane jest.
… ?! … Gdzie ?
W księgach.
… ?! ….
20. 08. 18 r. Warszawa.
Zadzwoniłam do p. Adama, żeby uzyskać więcej informacji. Nasza rozmowa trwała zaledwie 5 minut, ponieważ byłam zbyt zdenerwowana, a i on nie miał czasu. Przeczytałam mu ten fragment i wtedy powiedział;
Nie pamiętam tego. Kiedy mówię, mam przekaz, to szybko nie pamiętam.
I to mi wystarczyło. Mechanizm przekazywania informacji jest dokładnie jak u Piotra. Słyszy i szybko zapomina. Wiedziałam, że Adam to właściwa osoba.
Zaledwie 10 minut po tej rozmowie strasznie rozbolała mnie głowa. Wzięłam pigułę i nic nie pomogło. Leżałam na podłodze w łazience i rozważałam, czy nie zadzwonić po pogotowie, ale pomyślałam, że może najpierw zadzwonię do Piotra. Mija 20 minut i wszystko minęło. Płakać mi się chciało. Kiedy przyszedł do domu, prawie całowałam go po stopach z wdzięczności, choć oczywiście powinnam leżeć plackiem w kościele. Piotr nie ma niczego poza tym, co mu Ojciec dał.
Naprawdę ci minęło ? – spytał.
Naprawdę.
To jestem dobry w tym ?
Spytaj się ją, czy boli.
Wziąłem twoją głowę między ręce, widziałem ją jak hologram. Homiel mi powiedział, żebym zaczął od kręgosłupa, więc uderzyłem światłem w ostatni kręg, tam się zrobiło fioletowe światło, a w głowie miałaś białe – opisywał.
Prosiłam o pomoc Ojca, Jezusa i nic. Może chcieli, żebym do ciebie zadzwoniła ?
Noooo ….
A dlaczego ?
Dla jego ćwiczeń, Mój króliczku doświadczalny.
Rozumiem doskonale …. – pomyślałam, choć do śmiechu mi nie było.
Gniewasz się ?
Nie gniewam.
… Dzisiaj rano, gdy byłem w kościele, podczas komunii usłyszałem od Ojca …
Widzisz te ręce ?
Spojrzałem na moje ręce, które trzymałem na ławie, a one się ułożyły w trójkąt.
Już wiesz, o kogo chodzi ?
…….. – wzruszyłam się, bo nadal myślałam o wizji Adama i ciągle pytałam sama siebie, czy to prawda.
Z tego, co wyczytałam w internecie o Adamie, to siwy, skromny człowiek. Podczas rozmowy był rzeczowy, stanowczy, konkretny, taki jaki powinien być egzorcysta, on nie lubi rozgłosu …
Nie mógł Ojciec wybrać Jackowskiego – ciągnę dalej.
Notabene, który się ciągle chwali– … a tego Niebo nie lubi.
To spytaj się Ojca, jaka jest rola tego człowieka z wizji – wykorzystuję okazję.
Wiedziałem … – powiedział zrezygnowany.
…….. – śmieję się.
Zacznie się dziać. Czy my jesteśmy gotowi na to ? – strach mnie obleciał.
Nie ma znaczenia.
Czy dobrze zrobiłam, że zadzwoniłam do Adama ?
Nie miałaś wyjścia.
Rzeczywiście, nie miałam – w internecie nie znalazłam żadnego właściwego maila, jedynie telefon.
Znam twoją dociekliwość. Martwi cię to ?
Nie.
On nie musi tego pamiętać – … tych słów.
Ważne, że to napisał.
Pokazałam maila mojej córce. Jej reakcja mnie rozbawiła.
Jak zaczną pisać o tacie na „Pudelku”, to się wyprowadzam z Polski.
Chyba w żaden sposób nie jesteśmy przygotowani na to, co ma nastąpić.
Przepisywałam wczorajszą rozmowę z zeszytu do komputera. Pisząc pomyślałam, że jest ważna szczególnie dla Piotra, więc wysłałam ją mailem, aby jeszcze raz w spokoju mógł sobie przeanalizować.
Przeczytałeś, co ci przesłałam ?
Muszę mieć odpowiednią chwilę na takie rzeczy.
Kiedy chwila jest odpowiednia, małe słowa stają się wielkie.
Kiedy chwila jest nieodpowiednia, ważny tekst nie istnieje.
Wow … To prawda …
Kiedy nasze myśli są rozproszone, czytając coś ważnego nie jesteśmy w stanie docenić ważności danych słów. Wtedy faktycznie ważny tekst przestaje istnieć.
Homiel do ciebie mówi …
Podziwiam twoją zapalczywość.
… ?!… Dlaczego ? Przecież robię to dla Was.
Dla Nas ? Dla was !
Wierząc w Nas będziecie żyć dobrze.
Jasny gwint ! Znowu mają rację. Oni nie potrzebują tych dzienników, deklaracji, opisów, dowodów. To my je potrzebujemy. Jeśli ten dziennik ma komuś pomóc, to przecież nie Im, a nam. To my się uczymy, nie Oni. Dlaczego na tak prostą rzecz wpadłam dopiero teraz ? Wierząc w Nich będziemy żyć dobrze… ? Dobrze, bo zgodnie z dekalogiem. Nie da się wierzyć w Nich i żyć wbrew prawom Ojca.
Co by to było, gdybyś pisała, ale nie słyszała i nie widziała ?
Nie wiem szczerze mówiąc … Podejrzewam, że nie byłoby w tym tyle emocji, ile jest. A mam nadzieję, że jest.
Kiedy słyszysz i masz dowody, twoja siła jest wielka.
Gdybyś nie doświadczyła, wszystko przepłynie.
Bo tak działa życie.
Hmm … To prawda.
Słowa i tylko słowa dzisiaj to za mało. Dzisiejszy człowiek na wszystko potrzebuje niezbitych dowodów, a nawet gdy je otrzymuje to i tak nie wierzy. Niewykluczone, że jest to wina samej nauki i technologii. Żyjemy w tak zaawansowanym technicznie świecie, że wszystko można podważyć, wytłumaczyć, umniejszyć, zbagatelizować, wmówić, że nadprzyrodzone nie istnieje. Tak działa życie… Dzisiejsze życie. Kiedyś było znacznie łatwiej…
Jak to jest, że ludzie sprzed 2000 lat uwierzyli dwunastu obcym chłopom tylko na słowo ? – pytam.
To była świeża rana, czuć było.
Jeszcze się nie zagoiło.
Ale im dalej, tym było trudniej.
To niesamowite, jeśli się nad tym głębiej zastanowić … Pierwsi chrześcijanie nie znali Jezusa, ale pokochali tak bardzo, że w imię tej miłości szli na śmierć … Apostołowie musieli być naprawdę bardzo przekonywujący w ty co głosili. To była świeża rana, czuć było. Bibliści uważają, że właśnie działalność apostolska jest najlepszym dowodem na to, że Chrystus zmartwychwstał naprawdę. Na zdrowy rozum i zdrowy rozsądek… Nikt nie poświęciłby swojego życia (dosłownie) na głoszenie czegoś, czego by nie widział, nie przeżył, nie doświadczył. A oni Jezusa Zmartwychwstałego widzieli na własne oczy. Zmartwychwstanie po prostu jest faktem.
Nie da się porównać człowieka do człowieka. Epoki do epoki.
Czy ktoś by pomyślał, że kiedy się źle czuje, to idzie się zabić ?
A ci, co mają strzec, dają śmierć ?
…….. – zaniemówiłam.
Dwie godziny wcześniej podczas rodzinnego obiadu rozmawialiśmy o Holandii, kraju, w którym wszystko jest postawione „do góry nogami”. Wydaje się, że jedyne istniejące tam zasady to brak zasad. Córka opowiadała …
Czytałam relację pewnej Polki mieszkającej w Holandii, która przyznała się, że niedawno brała na ulicy narkotyki, zemdlała i obudziła się w szpitalu. Na ulicy znalazła ją policja, przywiozła do szpitala, a kiedy się obudziła policjanci przepraszając oddali jej narkotyki. Przepraszali i tłumaczyli się jeszcze, że narkotyki leżały obok niej i należą do niej i niczego sobie nie zabrali.
Słuchaliśmy nie wierząc, co słyszymy. Bóg Ojciec też tego słuchał …, jak widać.
Wieczorem. Siedzimy w fotelach gapiąc się w TV. Piotr pociera ucho…
Ma być koniec remontów… Edziu właśnie mi to powiedział – Piotr zaskoczony.
Teraz ? – zdziwiłam się.
Słyszę go bardzo wyraźnie. Mówi…
Koniec remontów ! Przyszły rok inni ci ułożyli.
?!Inni ?
Inni, do których należysz.
To co skończą, to skończą – …. pozostały ostatnie poprawki remontowe.
Ale schody się rozwalają – Piotr zaczyna się tłumaczyć przed … Edziem.
Dlatego skończą.
To jest ostatnie, co zrobiłeś.
Na tym oznaczam moje przyjście do domu.
……. – szybko zapisałam zwracając uwagę na dziwność tego zdania.
Żebyś poza teraz nic nie robił.
Ale dlaczego ? – mieliśmy plany remontować jeszcze kuchnię.
Bo nie ma potrzeby.
Da się żyć.
Na razie nic nie rób, zobaczysz, co będzie. Wkrótce.
Co dalej będzie się działo, jeśli możesz powiedzieć ?
Nie musisz zgadywać, przecież wiesz.
Mam pełno obowiązków tutaj.
Zdejmiemy je od ciebie.
Czyli dalej nie robić ?
Poczekaj do lata, podejmiesz sam decyzje.
Tak wszystko się zmieni, że nie będziesz o tym myślał.
A co do Oli … Pan Bóg nie da jej krzywdy zrobić z tego, co widziałem. Możesz jej to powiedzieć.
……. – tak niespodziewana rozmowa zaskoczyła nas całkowicie. Rozmowa z duchem Edzia o remoncie ???!!!
Hmm … Z tego wszystkiego ciekawi mnie najbardziej w jaki sposób zdejmą z ciebie obowiązek – myślę głośno.
No właśnie, a moim obowiązkiem jest moja firma. Słuchajcie tam na Górze ! Firma !
Ale się przestraszyliśmy.
Ale to jest poważny problem.
Ty to umiesz straszyć w sobotę.
…….. – zaczynam się śmiać.
A drugim ważnym obowiązkiem jestem ja. I co teraz ? – śmieję się dalej.
… Widzę cię w białej sukni i w koronie.
Aha …. – … nie mam pojęcia, co to ma znaczyć.
Zadaliśmy jeszcze z dwa pytania, ale zapadła cisza. Dla zabicia czasu sprawdziłam swoją pocztę. Dostałam ciekawego maila, bardzo ciekawego, zelektryzował mnie … Pokazuję Piotrowi, a on pyta Homiela…
Ciekawe… Co Ty na to ?
Informację masz ode Mnie.
…… – zdaję sobie sprawę teraz, że jeśli ma to tylko od Ojca. Nikogo innego.
No dobrze i co dalej z tym ?
I tyle.
Gapię się na tego maila i gapię… Coś sobie przypomniałam. Niedawno pomyślałam, że jeśli faktycznie Piotr jest tym, kim jest… to ktoś na świecie, jakiś mistyk, czy ktokolwiek w tym rodzaju mający od Boga dar widzenia powinien o tym wiedzieć. Jeszcze raz gapię się na maila, gapię na Piotra…
Noż kurza stopa, to nie może być on … – myślę widząc jak żuje gumę.
Piotr wydaje się być tak bardzo normalny, że nie może być to prawda.
Dopisane 20. 04. 2019 r.
Wizja pana Adama jest prawdziwa i w rozmowach będziemy oczywiście do niej powracać. Niedawno pojawił się ktoś jeszcze, kto dostał przekaz tak konkretny, że umieszczę go chyba dopiero w książce.
Podczas przyjmowania komunii zamknąłem na chwilę oczy i wtedy miałem wizję. Zobaczyłem dwa wielkie pierścienie świecące białym światłem, w środku obwódka była czarna. Pomiędzy pierścieniami trzymał się cały wszechświat. Chwilę później te pierścienie się zmniejszyły i zobaczyłem nie wszechświat, a planetę pomiędzy nimi. Pierścienie obróciły się w pionie, zmniejszyły i ja się znalazłem między nimi. Emitowały do środka piękne światło. Usłyszałem …
Technologia.
Hmm... Co to znaczy Homiel ?
Wiesz tyle, ile wiesz.
No powiedz, co oznaczają te pierścienie ?
Zmiany.
Zmiany, zmiany … Czyli nic nowego … Ale to ciekawe …
Dzisiaj Homiel mi powiedział, że jedna z linii na pięciolinii to moje zdrowie.
Oczywiście ! – … że ja na to nie wpadłam wcześniej.
Jedna zdrowie, druga duch.
A trzecia rodzina ?
Spokojnie, spokojnie panno Elke.
Zdrowie to ważna nitka, żebyś zrobił mission compliete.
A która jest najważniejsza ?
Czy da się zagrać muzykę na 4 liniach ?
Żeby zagrać, muszą być wszystkie.
Kapitalnie odniósł się do wczorajszej wizji o pięciolinii i nie jestem pewna. czy to Homiel. Człowiek stanowi całość jak pięciolinia. Każda linia odgrywa jakąś rolę. W przepadku Piotra zdrowie, duchowość (duch?), materializm (proza życia), gacek i co ? Myślę, że sam Bóg. Każdego życie to pięciolinia, ale czy u każdego jest taka sama ? Wątpię.
Piotr wczoraj nie miał siły rozmawiać, bo zaatakowała go alergia. Kichał, łzy mu się lały litrami i nie nadążał wymieniać chusteczek. Bardzo go to osłabiło. Poprosił o pomoc Ojca i dzięki temu mógł spać całą noc.
Twoje ciało to twoja karoseria.
A dusza ? – … i pomyślałam, że może silnik.
Też nie silnik.
To co w takim razie ?
To coś.
Wczoraj pomogła mi Maryja.
Wymieniliśmy ci olej.
Ojciec porównał budowę człowieka do samochodu. W przypadku Piotra, auto-maniaka, to najlepsze porównanie.
Wieczorem. W TV oglądamy programy wspominające zmarłą Korę Jackowską.
Ciekawe gdzie poszła … – Piotr mruczy pod nosem.
Jest w drodze do lepszego świata.
Zasłużyła na to ?
Jak najbardziej.
Dziwactw miała wiele, ale zasłużyła.
… ?! … – nie wiem, o jakie dziwactwa chodzi, ale artyści tak już mają. Mają swoje dziwactwa.
Na piekło trzeba sobie zapracować – Piotr.
I mówienie, że na przykład buddysta idzie do piekła, bo buddysta…, to czysta bzdura – dodaję.
Nie wedle tego, w co wierzą, leczę wedle tego, co czynią.
……. – słucham tych słów i podziwiam mądrość Ojca.
Myślisz o Ojcu, a Ojciec myśli o tobie. Nieustająco.
Pracuj dalej nad dziełem.
Nie puszczaj wodze fantazji, bo zagorzały fan wszystko przyjmie, ale ten, co ma wątpliwości, wszystko ci zarzuci.
Bądź rozsądna.
Czy do tej pory zrobiłam błędy ?
Doszlifuj to.
Opracuj to bardzo rzetelnie na Moją chwałę.
…….. – zmartwiłam się. Wszystko piszę rzetelnie, ale może faktycznie gdzieś przesadziłam ?
Ale jakie fragmenty ?
Chodź do Mnie.
Przytul się do Mojego boku, a wszystko zrozumiesz.
…. Do jakiej pracy się wybierasz ?
……. – głupio mi się zrobiło, bo wczoraj zagadnęłam Piotra, że może poszukam jakiejś pracy. Zrobiłam to pod wpływem chwili słysząc, że na rynku jest mnóstwo ofert.
Powiem ci, w której hucie brakuje ludzi do odlewania stali.
11. 08. 18 r. Warszawa.
Zadzwoniła córka.
Miałam dziwny sen, rozmawiałam z ciocią. Powiedziała, że jest jesień i „od tego momentu to ja opiekuję się babcią”.
Ciekawe … Co to znaczy Homiel ?
Czy my mamy umowę podpisaną ?
Umowę ?
Na deszyfrację ?
No mamy … – zażartowałam.
To pokaż Mi ją.
Nieważne, co znaczy.
Ważne, że dostaje coraz więcej.
Rozmawialiśmy o życiu i nagle przyszła do mnie pewna myśl ….
Jakby wyglądałoby moje życie, gdyby Piotr umarł ?
Nie ma takiej wersji.
No, ale było bardzo blisko.
Nie zajmuję się czymś, czego nie ma.
Fala nadejdzie niedługo ?
Najwyższa pora.
Dopisane 14. 04. 2019 r.
Opracuj to bardzo rzetelnie na Moją chwałę – … i tu będzie problem. Będę musiała wyłożyć „kawę na ławę” wykorzystując źródła judaistyczne. To w nich zapisane są informacje, które pomogą zrozumieć naszą historię.
Dziwactw miała wiele, ale zasłużyła – oczywiście zaczęłam sprawdzać.
Pewnie nikt się nie domyśla, co sprawia największą radość piosenkarce? Otóż Kora uwielbia w wolnym czasie malować figurki Madonny. – Bo to jest piękne, to mnie wzrusza, stoję przed taką Madonną jak przed matką… – opowiada Jackowska. – Człowiekowi już zawsze wydaje się, że jest niedostrzegany, nikt go nie kocha i nie chce. To takie tatuaże i ryty, których już nie sposób się wyzbyć. Gdzieś więc pewnie w tym symbolu Madonny znajduję pewne ukojenie. Ona urasta do rangi nadzwyczajnie opiekuńczej i sprawczej. Kora otworzyła się, opowiedziała o życiu, bólu i stracie. i choć ma swoje dziwactwa (więcej tutaj), to jednak posiada również wrażliwą i szczerą duszę. https://www.kozaczek.pl/kora-non-stop-popelnialam-samobojstwo/
……. – od razu oblewa mnie fala szczęścia i radości. Nie wiem jak to się dzieje, jakby energia z Piotra przelewała się także na mnie.
Pokazał mi pięciolinię, na końcu której stał Ojciec. Ja przeskakiwałem na różne linie, ale posuwając się powoli do przodu. Powiedział…
Co to się stało na jednej ?
Brudy widzę, co Ja tu widzę ? Wyrzuć to !
A co to było ?
Gacek mi podrzucał brudne myśli. Ta pięciolinia to było moje życie. Jedna linia to duchowość, druga materializm, trzecia gacek.. i dwie pozostałe. Ale nie wiem co to.
A na koniec mnie pobłogosławił i powiedział, żebym szedł do pracy.
Wizja wydawała mi się bardzo ciekawa. Muzyka jest tworzona na pięciolinii, tworzy całość, a każda linia to inny dźwięk… Nasze całe życie jest jak pięciolinia. Pięknie pokazał to Ojciec.
Dobrze masz z Ojcem – śmieję się.
Największe szczęście w życiu, to słyszeć Ojca.
Lizus.
Mogę być lizusem.
… Wczoraj powiedziałeś, ze czułeś jedną energię … Według ciebie Jezus to Ojciec ?
……. – Piotr się zawahał.
Chcesz powiedzieć, że twój syn to Piotr ?
No właśnie … – ulżyło mi. Syn to syn, Ojciec to Ojciec.
Gdybyś to był ty, żyłbyś w zgodzie ze sobą, a jednak nie żyjesz.
Twój syn ma więcej genów twoich niż ci się wydaje, a uwidocznią się później.
Czyli Jezus to odrębna jednostka. Człowiek, ale z genami Ojca … Tak to rozumiem – … zamyśliłam się.
Robi się naprawdę ciepło. Rozmawiamy między sobą, co by tu zrobić, aby było zimniej …
Masz wejście do hologramu, jak mówi twoja żona.
Wiesz, że możesz przestawić słońce, rozchwiać wszechświat ?
Ale z sercem nie mogłem sobie pomóc.
Bo jesteśmy zespołem. Pomagamy sobie.
……. – tak sobie rozmawiali, a ja cięgle myślałam o jednym.
Jezus urodził się 2 tysiące lat temu, zmartwychwstał, jest w Niebie … Czy był w Niebie przedtem ? Wcześniej, przed narodzeniem tutaj na Ziemi ? A Maryja ? Czy jest w Niebie dopiero po Chrystusie ? Czy była wcześniej ?
Nie widzisz, że przekaźnik się zaciął ?
……. – rzeczywiście, Piotr nagle osłabł po kawie i nie chciało mu się nic.
A możesz Ojcze kiedyś na to odpowiedzieć ?
Kiedyś to niebezpieczne słowo, znaczy nigdy.
No to dzisiaj wieczorem ?
To niech będzie kiedyś.
……. – Piotr mimo zmęczenia wybuchł śmiechem.
Ojciec też ogląda kabarety.
……. – zaraz jednak zapadł w jakiś trans. Zapadł tak nagle jak pstryknięciem palcami.
Widzę golgotę i dwoje ludzi na krzyżu i Jezusa pośrodku. Niebo jest całe czarne … Gigantyczne pioruny. Widzę Jezusa jak jest skonany … Oni Go zatłukli, cały jest we krwi … A potem pojawia się w Górze małe światełko, które rozbłyska nad tym wszystkim i rozświetla całe niebo … I pojawia się zielona trawa …
……. – mowę mi zabrało. Zielona trawa pojawia się często przy wizji Nieba.
Słyszę, że to wzgórze czaszki. Obok tych krzyży widzę dużą, ludzką czaszkę. Zwykłą, normalną czaszkę … Ale jest wielka … – Piotr robi wielkie oczy …
Widzę tysiące spadających gwiazd i nastała zielona trawa, piękne drzewa … Powstał nowy świat … Widzę nowy świat … Ale widzę też, że powoli ta trawa wysycha i drzewa obumierają, ziemia jest zepsuta, tylko gdzieniegdzie są zielone zdrowe kępy trawy ….. – Piotr siedzi i w skupieniu opisuje przenikając mnie wzrokiem. To znaczy patrzy na mnie, ale nie jestem pewna, czy mnie w ogóle widzi.
Ziemia zostaje wyniszczona. Widzę skorodowane metale, spalone domy … To przyszłość.
Przeszłość i przyszłość – jestem tego pewna.
Ukrzyżowanie Jezusa, Jego śmierć nadała, jakby nowy sens życiu ludziom na tej planecie. Jednak przyszłość wydaje się przerażająca, o czym prorokuje właśnie Jan w swojej apokalipsie. Mam wrażenie, że Piotr widział skróconą jej wersję.
Wzgórze, na którym ukrzyżowano Jezusa nazywano „wzgórzem czaszki” i naukowcy sądzą, że to dlatego, że było podobne do czaszki.
Bardzo dużo jest w szpitalach. Lekarze nie mają wiedzy.
Dlaczego tak jest ? Bo tak jest łatwiej.
……. – jasne, łatwiej oddać do szpitala niż walczyć.
Nawet Piotra głowę zaczęli badać.
Kiedy przestał, wszystko wróciło do normy.
Ciekawa rzecz zdarzyła się 3 dnia pobytu w szpitalu. Piotr z OIOM-u został przeniesiony na inną salę. Zrobiono mu wszystkie niezbędne badania. Rano na obchodzie wśród kilku lekarzy była kobieta około 35 lat, która wyjątkowo długo i uważnie wpatrywała się w Piotra i w końcu spytała go na osobności;
- Czy nie ma pan nocnych wizyt, czy nie budzi się pan w nocy.
To pytanie kompletnie zaskoczyło Piotra, nie spodziewał się takiego pytania i to w szpitalu. Chciał w pierwszej chwili zaprzeczyć, ale po chwili dogadali się szybko i zaczęli rozmawiać otwarcie. Lekarka stwierdziła, że Piotr ma coś dziwnego w sobie i wcześniej miała już podobnego pacjenta (kobietę). Sama później z tą lekarką rozmawiałam i okazała się bardzo osobą wierzącą. Może ci „bardzo wierzący” czują i widzą więcej? W każdym razie Piotrowi to się nie zdarza, ale zaczął się zwierzać kobiecie, którą widział może po raz drugi raz w życiu. Chyba ją swoimi opowieściami przestraszył, a może i zaintrygował, bo zrobiła mu rezonans głowy, wyniki okazały się absolutnie normalne. Myślę, że po tym doświadczeniu Piotr na drugi raz nie będzie już taki wylewny.
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/06/plaszcz-smierci/
Do jest dopuszczone do nich ?
To skomplikowane. Wiele jest ścieżek.
Dopisane 12. 04. 2019 r.
W 1800 roku archeolodzy badający Jerozolimę odkryli wzgórze, które przypomina kształtem czaszkę. Tak narodziła się teoria, że właśnie tutaj ukrzyżowano Jezusa. Poniższe współczesne zdjęcie faktycznie pokazuje, że wzgórze przypomina czaszkę.
Ale to zdjęcie sprzed 100 lat (około 1900 r.) oddaje to jeszcze lepiej.
Słynne słowo Golgota pochodzi z hebrajskiego golgoleth (גלגלת), co oznacza „czaszkę”. Pochodzi z korzenia G.L.L. co oznacza „okrągły”, który jest również korzeniem słowa Galilea. Aramejski odpowiednik Golgota został zastosowany na wzgórzu ukrzyżowania, ponieważ była to gładka, okrągła biała skała przypominająca ludzką głowę. Ale to nie jedyne miejsce, w którym słowo Golgoleth pojawia się w Biblii. W Księdze Liczb Pan nakazuje Mojżeszowi, aby przeprowadził spis ludu: „2«Dokonajcie obliczenia całego zgromadzenia Izraelitów według szczepów i rodów, licząc według głów imiona wszystkich mężczyzn.” (Liczb 1: 2). W języku hebrajskim słowo „głów” to golgoleth, dosłownie „przez ich czaszki”. W czasach Biblii najlepszym sposobem na dokładne uwzględnienie dużej grupy ludzi było policzenie ich, głowa po głowie.
Czy to jest to właśnie wzgórze ? Czy to jest Golgota ? Baaardzo możliwe.
Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Nie było jeszcze mszy, ale była nasza żebrząca. Daliśmy jej trochę pieniędzy i klęknęliśmy pod krzyżem. Jej obecność metr dalej wyjątkowo mi dzisiaj uwierała. Szybko wstałam na nogi, ale Piotr ciągle tkwił na kolanach. Gdy się wyprostował po jakimś czasie, szepnął mi …
Szkoda, że wstałaś. Powiedział, żebyś nie odchodziła. Powiedział …
Nie odchodźcie. Światło przyszło do Mnie.
To dlaczego mi nie powiedziałeś ! – miałam wielkie pretensje i płakać mi się zachciało.
Ale ja mówię do Niego… To Ty jesteś światłem.
Światło przyszło …Powtórzył…
……. – miałam wielki żal, że nie powiedział mi o tym od razu.
Tak wielu przychodzi i nic nie rozumie… Mówi teraz.
Tak wielu się modli, a i tak niewielu rozumie.
… Tak powiedział ?
Sam powinieneś się modlić za innych i dla siebie.
……. – oboje się bardzo wzruszyliśmy.
Po mszy na kawę jechaliśmy przez długi czas w całkowitej ciszy.
… Ciągle słyszę …
Wracaj do Nas Mały.
No to wracamy do kościoła ?! – ucieszyłam się wiedząc oczywiście, że tak naprawdę nie o taki powrót Im chodzi.
Wróciliśmy. Wysiadając z auta zauważyłam, że nasza żebrząca oddaliła się od kościoła co mnie zdziwiło, bo kolejna msza się dopiero zaczynała i mogła „zarobić” teraz znacznie więcej. Zauważyłam też jej wzrok pełen zdziwienia, że znowu jesteśmy i coś w tym wzroku uchwyciłam … Wahanie, czy wracać na swoje miejsce, czy też nie. Poszliśmy prosto pod „nasz krzyż” znowu i uklękliśmy jeszcze raz. Po minucie odwracam głowę, a żebrząca klęczy obok i się niby modli. I wtedy poczułam do niej wielką niechęć. Ewidentnie cofnęła się do kościoła, byle tylko coś jeszcze dostać. Byliśmy tym oboje zniesmaczeni i dlatego nic już od nas nie dostała.
Rozmawialiśmy o tej sytuacji jakiś czas później.
Jak byliśmy pierwszy raz, Jezus powiedział do mnie …
Dzisiaj nie ma egzaminu, daj jej tyle… i wypadło mi z portfela 10 zł.
Ta kobieta się nie modli, ale co mnie to w sumie obchodzi, Ojciec ją osądzi – Piotr komentuje.
Otóż to. W Jednej osobie jestem chirurgiem i temidą.
I do Mnie to należy.
I to się zbliża.
…. Poznaliście prawdę o tej pani.
To są ci sami co ….
… Zobaczyłem handlarzy ze świątyni, których Jezus wyrzucił.
Był czas, gdy był czas egzaminu i jest czas prawdy.
Aaaaa …. Najpierw Ojciec nas na niej uczył, a potem pokazał prawdę o niej … Super ! – Piotr był zachwycony.
Wieczorem.
Rozmawiamy o córce, która wiecznie walczy ze swoim apetytem.
Homiel mówi, że się zakładają na Górze, co zje dzisiaj.
Wielu się fortuny dorobiło.
Ciekawe, czy o nas się tak zakładają … O mnie na przykład ? – śmieję się.
Za poważne rzeczy robisz.
Jesteś przewidywalna, bo poruszasz się wedle ruchów Ojca.
Aha ! Jestem kompletnie ubezwłasnowolniona w takim razie – myślę sobie, ale po chwili… A co mi tam ! Mogę być!
Ojciec jest tak niesamowity … Tak niesamowity, że … No nie wiem … – Piotrowi zabrakło słów.
Jesteś pełen podziwu ?
Jestem.
To Mi miło.
07. 08. 18 r. Warszawa.
Rano w kościele rozmawiałem z Ojcem. Było nawet sporo ludzi i mówię …
Ojcze, zobacz jak wielu się modli, ilu masz wyznawców.
A czy tak samo robią, jak mówią ?
Właśnie !!! Nawet pedofile się modlą … Modlą się i robią dalej … – … dzisiaj zgryźliwa jestem.
Wyrzucam gacki z imienia i czuję, że Bóg tego słucha.
Słucha, bo jest reżyserem tego filmu.
Hmm … – Piotr się zamyślił.
Jak kiedyś zobaczyłem Ojca to miałem pełne gacie ze strachu.
Nie miałeś pełnych gaci.
Poczułeś wielki respekt i szacunek.
No … To właśnie chciałem powiedzieć – Piotr się zreflektował.
Poczułem się zerem wielkim wtedy.
Lubię, jak jesteś pokornym, ale nie lubię, jak przesadzasz.
Uśmiecham się. Piotr wielokrotnie próbował wejść w łaski Ojca, ale On tego bardzo nie lubi. Wydaje się, że nie znosi fałszu. Nie znosi tych, którzy chcą być na siłę świętymi. Wielu przebywa godzinami w kościele, leży plackiem na posadzce, a zaraz po wyjściu nie robią tak samo, jak mówią …
Czuję, że Marcin ma problemy. Cieszę się, że Ojciec mi go zabrał.
Hmm… Teraz rozumiem, co znaczy zetrę twoich wrogów w pył. Nie oznacza, że ich zniszczy. Ale, że usunie ich z twojej drogi i da im inną drogę. A to co innego …
Niech on robi, co chce. Ważne, że jest daleko od ciebie.
Dawali mu lepsze auto, więc poszedł.
No właśnie, a twoje auto wytrzyma ? – pytam.
Wytrzyma do końca.
Końca mojego, czy jego ? – Piotr zaciekawiony.
Końca właściwego.
…. Wiesz, że będziesz bardzo mądry ?
A teraz nie jestem ?
Teraz jesteś trzpiotem.
A czy mądrość pasuje do mnie ?
Waśnie do ciebie. Wygląd masz już gotowy.
…….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
Zdaje się, że będziesz uczył. Będziesz miał wiedzę, a wygląd masz taki, że trudno ci nie uwierzyć – przyznaję szczerze.
Ja się nie nadaję.
Jeszcze.
Wieczorem.
Piotr już tak się przyzwyczaił do odprawiania egzorcyzmów mniej więcej o 19, że teraz dzieli dzień od kawy do egzorcyzmów.
Dzisiaj czułem energię Ojca i Jezusa.
Ciekawe …. To są dwie odrębne energie ?
Hmm … Moim zdaniem jedna.
No to jak mogłeś czuć ich obu ?
……… – Piotr nie był w stanie mi wyjaśnić.
… Szkoda, że ja nie czuję.
Wszystko przed tobą córko.
Siedzimy na sofie w milczeniu jakiś czas …
Jak widzisz Ojcze nasz harmonogram dnia ? Nasze rytuały codzienne ? – Piotr zagaduje.
Jak na końcu staniesz przede Mną, to ci powiem.
Ale powiedz …
Jakie jest twoje motto ?
? Nie pamiętam.
Nie patrz oczami, patrz sercem.
Zrozumiałam tylko tyle, że sami powinniśmy wiedzieć. Nasze odczucia powiedzą nam prawdę.
Niedawno Ojciec wspomniał o iskrze i dzisiaj wpadłam na pewien pomysł. Sprawdziłam, kiedy to Faustyna mówiła o iskrze z Polski. Według jej dziennika to maj 1938 rok.
Czy ta iskra pojawia się 100 lat później, jakby w rocznicę ? Tak jak „moje drzwi” 100 lat od Fatimy ?
13. 10. 16 r. Warszawa. Piotr ciągle w szpitalu, więc w domu jestem sama. Obudziło mnie dzisiaj nad ranem coś… absolutnie mrożącego krew w żyłach. Nie wiem jakich słów użyć, by dokładnie to odzwierciedlić… Najpierw zobaczyłam ogromne, ciemne drzwi, a właściwie wrota, które się z trudem otwierały gdzieś głęboko pod ziemią. Wydawały przy tym straszliwy, bardzo głośny dźwięk. To był dźwięk metalowych, grubych, dawno nie otwieranych wrót. Otwierały się wolno, jakby z wysiłkiem. Zgrzyt metalu przypominał mi dźwięk ocierającego się metalu o metal podczas zwalniania pociągu. Słysząc ten dźwięk pomyślałam, że to musiał być bardzo stary metal, nieużywany przez długi czas, bowiem zobaczyłam wyraźne ślady rdzy pozostawione na ziemi. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/01/dziwne-rzeczy-beda-sie-dziac-kiedy-wszyscy-beda-spali/
Drzwi nie otworzyły się, bo jest setna rocznica Fatimy.
A dlaczego ? – byłam lekko zaskoczona.
Bo się otworzyły.
Bo nadszedł czas.
Rozumiem. Znowu bawię się w datowanie. Bóg kieruje się Swoimi wyliczeniami i wcale nie muszę ich rozumieć.
Powinien mieć metalową łódź, a nie ponton – Piotr komentuje.
Oj Mały … Bo cię posadzę na takiej łodzi i zobaczymy, co zrobisz.
Myśl ludzka w porównaniu z naturą ? Ciągle w rozwoju.
Dopisane 10. 04. 2019 r.
Niedawno Ojciec zwrócił mi uwagę, abym przestudiowała Jego słowa od początku naszych rozmów. Ma to związek z Apokalipsą Jana, którą ponownie mam zgłębić. Słowa przekazane w naszych rozmowach, na różne tematy mają znacznie szerszy wydźwięk, podobnie jak i jest w Biblii. To nowe dla mnie odkrycie.
W Jednej osobie jestem chirurgiem i temidą. I do Mnie to należy. I to się zbliża.
+
Drzwi nie otworzyły się, bo jest setna rocznica Fatimy. Bo się otworzyły. Bo nadszedł czas.