Duch Święty to też Ja.

04. 09. 18 r. Warszawa.

Wizja o dwóch falach, które ledwo dotykają stóp Piotra sprawdza się idealnie. Spiętrzają się problemy, ale jakoś tak się dzieje z czasem, że same się rozwiązują.

  • Pomagamy ci, żebyś nie podupadł na zdrowiu.
  • Jesteś nam potrzebny, musisz być w pełni sił.
- Rano miałem wizję; stoimy oboje u ujścia rzeki do morza. Stoimy na brzegu, widzę piasek, krzewy i takie tam…. Ty stoisz za mną jak przyklejona. Widzę dwie fale w oddali, które się zbliżają. Są coraz większe. Już zaczynam zastanawiać się czy nie uciekać. Odwracam głowę i widzę za sobą białe, otwarte drzwi i małe światło w środku. Przed sobą mam fale, które się zbliżają, a za sobą białe drzwi. Spoglądam jeszcze raz na fale i postanawiam zostać. Kiedy pierwsza fala dobija do brzegu, to ledwo moczy mi stopy. Okazała się niegroźna. Druga też, choć zmoczyła mnie bardziej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/04/16/nie-zdajesz-sobie-sprawy-co-nadchodzi/

musisz być w pełni sił ? Do czego ? Jeśli Piotr ma być zdrowy to znaczy, że przyszłość może być pełna emocji, wyczerpujących emocji.

  • Potrzebny jesteś Nam zdrowy.
  • Poruszyło mnie to.
  • A co w tym dziwnego ?
  • To nie My tobie, a ty Nam musisz pomóc, więc musisz być zdrowy i silny.
  • ????!!!! – Piotr spojrzał na mnie zagadkowo.
  • Niczym się nie przejmuj.
  • Pamiętaj, że ta fala cię nie dotknęła.
  • Dzięki Homiel.
  • Tym razem to Ja, ale wszystko to Pan zrobił.
  • Wiesz kto jest Panem.
  • Dlaczego będzie potrzebne ci zdrowie ? – pytam.
  • Ta fala była ogromna – Piotr wspomina wizję z wielką falą sięgającą kilometra, na którą ciągle czekamy. 
  • Z punktu widzenia człowieka to cię rozumiem.
  • Meta już blisko.
  • Dobiegasz do mety.
  • Jesteś zwykłym człowiekiem, jak napisał Adam i niech tak zostanie.
  • A Ola ?
  • Ola pisze. Ma burzę w mózgu, to jej przyzwyczajenie – … rzeczywiście, skrupulatnie wszystko notowałam zastanawiając się dlaczego i dlaczego.
  • Druga natura człowieka to przyzwyczajenie.

05. 09. 18 r. Ustroń.

Jedziemy do Ustronia na kilka zaledwie dni, bo nie stać nas na więcej.

  • Jestem biedny jak mysz kościelna – Piotr się użala.
  • Od kiedy mysz kościelna remonty robi ?
  • Butki sobie kupiłeś ? – wczoraj.
  • Ktoś skrzętnie notuje ile nam wykradłeś.
  • …….. – śmieję się.

Wszystko co mamy, mamy od Ojca, ciągle o tym musimy pamiętać. Jeśli Piotr kupuje sobie butki… to tylko dzięki Ojcu. Mówi się, że człowiek jest panem swego losu… Może inni, ale nie my.

  • Ale Homiel z tą kartką patience powiedział… – przypomniałam sobie.
  • Ludzie tyle prawd zapisują i nie pamiętają.
  • Jasne…
  • Prawda w oczy kole.
  • ……. – roześmiałam się.
  • No kole…

Do Ustronia jedziemy przez Częstochowę. Oczywiście skręcamy prosto do klasztoru, gdyż nie wyobrażamy sobie inaczej. Wchodząc do kaplicy, gdzie jest obraz Częstochowskiej Maryi, trafiliśmy dokładnie na rozdanie komunii. Było bardzo wcześnie, w kaplicy z 50 osób, w tym grupa Włochów, która w pewnej chwili zaczęła śpiewać na cały głos. I to było przepiękne, ponieważ siła tego chóru robiła piorunujące wrażenie. Piotr nachylił się szepcząc…

  • Zrozumiałem, że gacek nie ma takiej siły, aby uderzyć w grupę. Dlatego rozbija grupę, aby zaatakować każdego z osobna. W jedności siła.
  • Hmm… Dlatego rozbija Kościół, żeby zaatakować ? – przyszło mi do głowy.

Msza odbywała się po łacinie, ale mimo tego wszyscy doskonale wiedzieli co mają robić. Kiedy padło hasło po łacinie „przekażcie sobie znak pokoju” wszyscy łącznie z Włochami śmiało wyciągali do siebie ręce. Wszyscy w tej kapicy stali się jednością, wszyscy byli równi, nie było podziału, połączyła wszystkich łacina, której nikt nie rozumiał i Bóg, którego wszyscy kochali. Kiedy przekazywali w ten sposób swój znak pokoju przypomniały mi się słowa pewnej wizjonerki czy świętej nawet, że podczas mszy nie można podawać sobie rąk, ponieważ wtedy odwraca się uwagę od Boga. Pomyślałam teraz, że musi się kompletnie mylić, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że na chwilę, na moment wszystkie granice między ludźmi po prostu runęły. A przecież chyba o to Bogu Ojcu chodzi, aby runęły. I powiem szczerze wzruszyłam się.


Po skończonej mszy w klasztornym sklepiku kupiliśmy dla syna różaniec, tak jak nakazał nam kiedyś Ojciec.

  • Muszę poświęcić ten różaniec – przypomniał Piotr.
  • Moim zdaniem Ojciec to już zrobił.
  • Taaak, ale na wszelki wypadek muszę go poświęcić.
  • Ojcze, on Ci nie wierzy ! – żartuję.
  • To taki agent Tomek.

Usiedliśmy tuż przed głównym ołtarzem.

  • O! Duch Święty! – Piotr krzyknął na widok białego gołębia.
  • A gdzie Ja ?
  • Duch Święty to też Ja.
  • ……. – siedzieliśmy zaskoczeni.
  • Ojciec cię pyta…
  • Co czułaś ?
  • ……. – gorączkowo szukałam odpowiedzi co czułam, ale miałam prawdziwy mętlik w głowie. Musiałam się skupić, żeby złapać tą jedną myśl.
  • Że na to początek drogi.
  • To chciałem usłyszeć.
  • Tam słyszałaś pożegnanie – … w Kazimierzu.
  • Jak połączysz jedno z drugim jest to prawda.

Jedziemy do Ustronia dalej. Myślę nad słowami Ojca…

  • Błogosławieństwo na nowy początek… – zamyśliłam się.
  • Zmiany będą diametralne.
  • Zostanie twoje nazwisko, bo jakoś musisz się tutaj nazywać.
  • A żona ?
  • Żona też.
  • A dzieci ?
  • Ich się nie wyprzesz.
  • Hmm… Jestem bardzo ciekawa jak Wy to zrobicie… Z firmą, z wszystkim – trudno mi to pojąć.
  • Zdziwisz się. To musi być mistrzostwo inżynieryjne.
  • No, ba! – inżynieryjne, czyli precyzyjne.
  • Homiel, masz przewagę. Ty mnie widzisz, a Ja Cię nie.
  • A kto powiedział, że ma być sprawiedliwie ?
  • Ciesz się, że słyszysz. Inni tego nie mają.
  • To prawda… – Piotr się tak już przyzwyczaił, że uważa to za normalne.
  • Wczoraj byłeś bardzo zmęczony. W skali 1- 10 przekroczyłeś 10.
  • Zgadza się.
  • …….
  • Homiel mówi teraz, że…
  • … to pożegnanie z miejscami, w których byłeś.
  • Tak ? Międzyzdroje też ? – zdziwiłam się, gdyż tam jeździmy częściej niż gdzie indziej.
  • Tam to zawsze możesz pojechać, ale do wody już nie wejdziesz.
  • Dlaczego ?
  • Spójrz na kalendarz i powiedz kiedy… – … rzeczywiście nie ma kiedy.
  • Zapominasz o październiku.
  • A potem obudzisz się w dziwnej, nowej rzeczywistości.
  • Homiel się myli, to potrwa jeszcze.
  • Nie mam siły…  – i powiedział to takim tonem, że wybuchnęliśmy śmiechem.

Piotr zawsze wie lepiej kiedy i co…



Dopisane 08. 05. 2019 r.

  • Pamiętaj, że ta fala cię nie dotknęłabardzo wielu ludzi otrzymuje wizje z falą w roli głównej. Jak zauważyłam interpretują ją dosłownie, a wcale dosłownie zazwyczaj nie znaczy. My jak dotąd mieliśmy 4 różne wizje z falą i zawsze oznaczały one wydarzenia, który mają większy lub mniejszy wpływ na nasze życie. Pierwsza wizja to wielka fala zalewająca miasto co było ostrzeżeniem przed utratą życia (atak anafilaktyczny). Druga wizja; pływanie w morzu i nadchodząca fala było ostrzeżeniem przed zawałem. Trzecia fala wielkości kilometra jest ciągle przed nami i ma oznaczać bardzo ważne wydarzenie związane z kompletną zmianą naszego życia. Czwarta wizja z dwiema falami ostrzegały nas przez poważnymi problemami w firmie.

Tak więc wizja z falą wcale nie musi oznaczać, że dojdzie do naturalnego kataklizmu. Pamiętam pewne dość głośne wydarzenie;

W ubiegły piątek do Urzędu Miasta w Ustce i Kołobrzegu trafiło oficjalne pismo od dwóch wróżek z Łodzi Bożena Pazik, wróżka, oraz Anna Bator, jasnowidz i wizjonerka ostrzegają w nim przed olbrzymimi falami, które w połowie kwietnia mają zalać nadmorskie kurorty. Olbrzymia fala ma powstać po podwodnym trzęsieniu ziemi. Samorządowcy nie zbagatelizowali informacji i kopię listu wysłali do wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym w Słupsku. Podobny dokument trafił również do wojewódzkiego sztabu kryzysowego w Gdańsku. Możliwość wystąpienia takiego zjawiska potwierdzają również naukowcy.

Nie wiesz którymi drogami może Ojciec trafić do ciebie.

03. 09. 18 r. Warszawa.

Do kawy siedliśmy w doskonałych humorach.

  • Imię Homiel w Niebie ma już swoje stałe miejsce.
  • A właściwie co to za tajemnica ukrywać swoje imię ?
  • Strach podawać rozgłośni Wolna Europa.
  • Że niby od razu rozpowiem ? No i racja… – roześmiałam się.
  • …….
  • Już zapomniałaś co się stało wczoraj ? – Piotr mnie uspakaja.
  • Nieee… – mina mi zgasła, ale może po prostu nie chciałam pamiętać ?
  • Ciekawe… Czy nasz wyjazd do Ustronia też będzie ostatni ? – wybieramy się we wrześniu.
  • A dlaczego ma być ?
  • …….
  • Pogoda jest na zamówienie.
  • Prosiliśmy o to – rzeczywiście dzisiaj się rozpogodziło.
  • Nawet gdybyś nie prosiła, jest na zamówienie. Tak chciałem.
  • Do Kazimierza na dobrą sprawę mogliśmy jechać też w sobotę – Piotr się przekomarza.
  • Wszystkie chwyty dozwolone.
  • Dlaczego ?
  • Mieliście jechać w niedzielę.
  • Czyż nie było pięknie ?
  • To były nasze chwile.
  • A jakie mogłyby być jak nie w niedzielę, w dzień święty…
  • ……. – nie da rady z Nimi wygrać. Kręcę głową, że ma absolutnie rację.
  • Homiel cię pyta…
  • Czy jesteś gotowa na to co ma przyjść do ciebie ?
  • ?! 
  • Musisz być rozważna.
  • Kup co masz kupić, daj co masz dać i zrób co masz zrobić.
  • …… – właśnie zdałam sobie sprawę, że mówi o pieniądzach. Kup, daj, zrób…
  • Bądź rozważna i wsłuchaj się w siebie. Nie ulegaj wpływom.
  • Jasny gwint…. – pomyślałam. Słabo mi się zrobiło.
  • Mam nawet nie słuchać Piotra ?
  • A będziesz go słyszeć ?
  • ?! Co to ma znaczyć ? – pomyślałam.
  • Widzę Homiela jak skacze, śmieje się, lata góra – dól jak koło młyńskie… Z Jego skrzydeł światło iskrzy, energia, cały jest uchachany…. – Piotr jest aż zażenowany tym co widzi, ale nagle zrobił wielkie oczy i patrzy gdzieś przed siebie…
  • Widzę wielką bramę z klepek jak deski, ale to nie deski, ona jest cała ze złota… Światło na nią pada…. Jest w chmurach, wchodzę teraz przez bramę i widzę przepiękne domy, jak z bajki… Widzę ludzi pracujących… To znaczy oni coś robią. Ten, kto lubi kopać w ziemi to sobie kopie… Oni to robią z przyjemnością, są w bieli… Widziałem światło od Ojca złote, przeogromne… Wszędzie jest światło, ale bardzo przyjemne, nie razi…. Widzę Chrystusa pośród ludzi, widzę Ojca, jak odbiera swoją chwałę… – zapatrzył się w zachwycie jak małe dziecko przed choinką z tysiącami świecących prezentów.
  • A jak wyglądał Jezus ? – przerywam mu bycie w tej ekstazie, a on patrzy na mnie jakby nie do końca mnie widział.
  • W białej szacie do łydek, chodził pośród dzieci…

  • Dużo ludzi ?
  • Rzeka do Ojca… Pan Bóg jest naprawdę super, taki w porządku….
  • ……. – roześmiałam się.
  • No co…! Mówię normalnie… Zielona trawa i ciągle widzę jedno drzewo na polanie, lubię to drzewo, jest ono mi dziwnie znajome…
  • A Homiel ciągle lata i się cieszy… Uspokój się chłopie ! – Piotr jest już zdegustowany.
  • Co ty wiesz o lataniu ?!
  • Gada jak Linda ! – Piotr zdziwiony.
  • Gdybyś wiedział to co ja wiem, też byś latał.
  • To podziel się.
  • Nie mogę.
  • Jak się tak cieszy to niech wyjaśni co znaczy „żywych i umarłych” – wtrącam się.
  • Nie mam głowy do tego.
  • Cieszę się. Muszę się nacieszyć chwilą.
  • Którą chwilą ? Przecież jeszcze nie nadeszła… – miałam na myśli falę.
  • Pan Bóg dopuścił do Mnie wiedzę.
  • ……. – zdziwiłam się przeogromnie. Myślałam, że akurat On wie wszystko.

Do wieczora byłam ciężko zamyślona, poirytowana. Omijaliśmy temat Homiela podświadomie bojąc się nowych rewelacji. Ale na dłuższą metę nie dało się o tym nie myśleć.

  • Chciałabym raz zobaczyć jak lata.
  • I zobaczysz.
  • Po śmierci ?
  • Po śmierci zobaczyłaś okno ?
  • Mało w tobie wiary, a innych uczysz.
  • To tobie daliśmy odpowiedź, nie Piotrowi.
  • Nie bądź jak ci nienasyceni.
  • Jak ci, którym ciągle mało.
  • ……. – no i Homiel zirytował mnie na całego.
  • A czy ja jestem nienasycony ? – Piotr się podlizuje.
  • Spokojnie czekasz.
  • Hmm… – poczułam się nieswojo.
  • Homiel pyta …
  • Brakuje ci kartki ?
  • ……. – ramiona opadły mi z niemocy. Dwa dni temu usunęłam kartkę z komputera z napisem patience myśląc, że nie będzie mi już potrzebna.

  • Wybiórczo traktujesz to słowo.
  • Dla niektórych masz, dla niektórych nie masz.
  • …… – głupio mi się zrobiło. I ciężko, że nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd.
  • To jest lekcja, o którą nie pytałaś.
  • …… – jeszcze trochę, a się rozbeczę. Z Ojcem rozmawiam, to sobie teraz uświadomiłam.
  • I co teraz zrobisz ?
  • Dziękuję za lekcję – powiedziałam szczerze. Było mi to potrzebne.
  • Nie wtedy kiedy ty chcesz, lecz wtedy, gdy cię uczymy.

Wstałam z kanapy i zrobiłam karteczkę od nowa.

  • Dobrze zrobiłam ?
  • Richtig – przekazał Piotr.
  • To po niemiecku prawidłowo – tłumaczę mu, bo widzę, że nie ma pojęcia co mówi.
  • Poważnie ?!
  • Kartkę wyrzuciłam ze względu na to, że mi była już niepotrzebna.
  • Ze względu na Dusię, bo przyjdą ci, którzy będą szukali pomocy, a nie będziesz miała czasu dla nich.
  • Nie wiesz którymi drogami może Ojciec trafić do ciebie.
  • Każdy ma swoją rolę, ciebie przygotowuję do twojej.
  • Rozumiem…

Wiedziałam, że to nie Homiel, ale jakoś czułam się w środku skarcona niesłusznie.

  • Chcesz powiedzieć, że czujesz się urażona ?
  • Nieeee…
  • Bo na taką wyglądasz.

Schowałam się ze wstydu do łazienki, oby tylko nie słuchać i nie dawać Piotrowi satysfakcji, gdyż  cały czas miał niezły ubaw, że to w końcu ja dostaję po uszach. Zamykając za sobą drzwi zaczęłam się śmiać i cieszyć zarazem, bo to cudowny dowód na to, że Piotr faktycznie słyszy. Nagle gwałtownie otwierają się drzwi …

  • Ojciec pyta…
  • Dlaczego się śmiejesz ?
  • Bo ma rację ! – i teraz już śmieję się głośno… ze szczęścia. Ta lekcja naprawdę była mi potrzebna.

Poszłam spać, a Piotr na egzorcyzmy. Wpada po 10 minutach…

  • Ojciec kazał mi przerwać i iść do ciebie. Mam ci przekazać…
  • Bardzo cię kocham.
  • Nie bierz tak wszystkiego bardzo do siebie.

No i nie mogłam już zasnąć. 

Nie płacz, tylko się ciesz.

02. 09. 18 r. Warszawa.

Jedziemy do Kazimierza. Liczyłam na dłuższą pogawędkę, a tu cisza.

  • Homiel, powiedz coś – nie wytrzymałam.
  • Masz złe pojęcie o aniołach.
  • Myślisz, że tylko gadają ?
  • Twój Gruby jak widzisz ciągle milczy.
  • Ale wiesz, że to okazja.
  • Zawsze jest okazja.
  • No to jest teraz.
  • A teraz to nie ta okazja.
  • Czy ten wyjazd będzie udany chociaż ? – Piotr ciągłe spogląda na niebo, które chmurzy się od rana.
  • Robię wszystko, aby tak było.

Byliśmy na miejscu już o 10 rano i od razu skierowaliśmy się do zakonu. Rozpoczęła się msza, pełno ludzi, ale mimo to przecisnęliśmy się prosto do naszej małej kapliczki. Nie byliśmy tam sami. Piotr usiadł dokładnie naprzeciwko obrazu Jezusa. Ksiądz rozpoczął kazanie, a mówił o nieczystych myślach, które zatruwają dusze. Pomyślałam, że kazanie idealnie dla nas.

  • Jezus mi powiedział… – nachylił się do mnie.
  • Czyszczę cię i wysłał promień światła, który mnie przeszył na wylot.

Spojrzałam na ludzi siedzących obok, aby sprawdzić czy słyszą. I wtedy ogarnęło mnie dziwne uczucie, bardzo mocne uczucie, że to ostatni raz tu jesteśmy, usłyszałam w swoich myślach słowo „pożegnanie”. A kiedy zaczęłam wątpić w to co usłyszałam, przeszła mnie na wskroś taka energia, że włosy stanęły mi dęba. To nie mogło być ot tak sobie. Zrozumiałam, że to pożegnanie albo z tym miejscem albo z Jezusem z tego miejsca. Że coś się skończyło. To było tak przygniatające uczucie, że beczeć mi się chciało.


Godzinę później pytam…

  • Czy dobrze to czułam ? – bo nie byłam pewna.
  • To było prawdziwe.
  • Zawsze twoje przeczucia są prawdziwe.
  • Jesteś tym obdarowana.
  • Nie obdarzona, a obdarowana.
  • Jaka to różnica ? – spytałam, bo na pierwszy rzut oka wydaje się bez różnicy.
  • W niektórych językach jest to równoważne, ale to nie jest równoważne.
  • Może być obdarzona równoważne z obdarowaną, ale to nie jest prawda.
  • Muszę to sprawdzić – pomyślałam. 

Wydaje się, że obdarzona znaczy  otrzymać coś na stałe, jak np. obdarzona urodą, mądrością, rodziną. Obdarowana to otrzymywać co jakiś czas, na przykład obdarowana prezentami. Moje przeczucia się zdarzają od czasu do czasu i nie są stałą częścią mnie.


Wracamy do domu. Milczymy.

  • Dzisiejszy dzień był dniem magicznym.
  • Były to wspaniałe chwile, bo ty już wiesz.
  • ……. – oczywiście pochlipuję, bo wiem.
  • Nie płacz, tylko się ciesz.
  • Zacznie się dziać w tym roku ? – Piotr zaczyna.
  • Piotr, prawdę mówisz.

Utknęliśmy w małym korku. Piotr się wnerwił, że stać musi i ani w tył, ani w przód.

  • Czyż nie warto było ?
  • Spokojnie. Dojedziesz bez swojego szaleństwa.

Tkwiąc z bezruchu Piotr znowu zaczął wspominać swój zawał. Im dłużej o tym mówił, tym bardziej byłam przerażona, że tak było blisko.

  • Zabrakło właściwie kilka minut i byłoby po mnie. 
  • No właśnie… Dlaczego Ojciec czekał do ostatniej chwili ?
  • Czemu czekałem do ostatniej chwili ?
  • Żeby słuchać tych opowieści.
  • Zobacz jak wiele dramatyzmu było i ile to dało.
  • Czy bylibyście w Bielsku Białej ? W Ustroniu ?
  • No tak Homiel… – Piotr wzdycha.
  • Tu tatuś.
  • …… – zaczęłam się śmiać na głos, to było cudowne.
  • Nie będzie okazji jechać do Kazimierza ? Dlatego ostatni raz ? – pytam. 
  • To zdanie jest źle złożone.
  • To jak powinno być złożone ? – pytam.
  • Jak złożę, to będziesz miała odpowiedź, a tego nie chcę.
  • Już zapomnieliście o tej ścianie ? – kryształowej. Ciekawe, bo jadąc do Kazimierza właśnie sobie o niej przypomniałam.
- Zaczynasz dotykać ściany – … kryształowej. 
- Tą ścianą jestem Ja. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/14/poswiec-sie-dla-tego-swiata-i-wroc-do-mnie/
  • A co to ma do rzeczy ? – Piotr
  • Przypominam o niej.
  • A kiedy przypomina się ?
  • Kiedy coś zaczyna w życie wchodzić.
  • …….
  • Ten Adam się nie odezwał.
  • Nie ty dla niego, a on dla ciebie.

Korek się rozluźnił i Piotr postanowił nadrobić zaległości, czyli jechał maksymalnie szybko. Ktoś mu zajechał drogę, więc nerwy mu puściły no i poszła wiącha soczysta …

  • Mówisz, że boisz się Mnie to dlaczego w czynach tego nie pokazujesz ?
  • Niejednego byś załatwił, a przecież w każdym jest cząstka Mnie.
  • Bo się uczę.
  • Długo będziesz się uczyć ?
  • …… – nie wiedział co powiedzieć.
  • Rzeczywiście, chyba ostatni raz byliśmy.
  • Przecież wiecznie z tą teczką nie będziesz chodzić. Już ci to mówiłem.
  • To powinno potrwać szybko w takim razie.
  • Chwilę.


Dopisane 04. 05. 2019 r.

W Kazimierzu byliśmy wczoraj, ale już nie spotkaliśmy Jezusa „osobiście”.

Mój Syn zaczął, ty skończysz.

30. 08. 18 r. Warszawa.

Wieczorem.

  • Nadal nie rozumiem dlaczego „żywych i martwych”. Przecież ludzie nie wstaną z grobów i będą jak zombi. A co z tymi, którzy są skremowani ? Adwentyści wierzą, że dosłownie wstaną z grobów… Przecież to istna głupota ! – mówię do Piotra rozbrajająco szczerze.
  • ……..
  • Widzę jak Jezus się uśmiecha.

Kwestia „żywych i martwych” męczy mnie od kilku dni. Dlatego pomyślałam, że zapytam sprytnie  …

  • Czy Edziu będzie osądzany na koniec jeszcze raz ? – co wydaje mi się również bez sensu.
  • ……. – ale odpowiedzi nie dostaję.
  • Mówię teraz w myślach do Ojca…
  • Nie mam siły, Ojcze zajmij się tym. Wiesz co mi powiedział ? – Piotr się uśmiecha.
  • Jak problemy to Ja, a jak dobrze to ty.
  • Ty to masz układy !
  • ……. – roześmiałam się.
  • A może Ojciec ma też innych na głowie ? Nie tylko ciebie – mówię do Piotra.
  • Chcesz powiedzieć, że wcinam się bez kolejki ?
  • Pewnie tak.
  • Hmm…. Może… Ciekawe co będzie dalej…
  • Masz wiedzę, która wpływa na rzeczywistość.
  • Nie możesz wiedzieć, bo gdybyś wiedział, to byłoby za dużo.
  • Ale przecież masz taki dar dostać… – przypomniałam sobie.
  • Ale jeszcze nie teraz.
  • …….
  • Czy sądowi ostatecznemu podlegają także ci, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie ? – chcę szybko wykorzystać sytuację, ale nadal cisza. Pomyślałam, że spytam Homiela …
  • Powiedz mi…
  • Nie powiem – przerwał.
  • Dlaczego ?
  • Bo nie.
  • Kiedy pijesz szklankę wody haustem, co się dzieje ?
  • Można się zakrztusić… Rozumiem… – czyli nie wszystko naraz. Zbyt wiele wiedzy naraz może zaszkodzić. Muszę uzbroić się w cierpliwość.
  • Fala wkrótce się zacznie.
  • Kiedy was zabraknie, wszystko zubożeje.
  • Co będzie ?
  • Nie mówmy o tym co będzie.
  • Zróbmy wszystko co możemy zrobić dla Ojca, żeby Jego dzieci się cieszyły.

Zapisuję słowa Homiela na niebiesko, ale jestem przekonana, że nadal mówi Ojciec. Czekam na ciąg dalszy, jednak Piotr milczy. Wzdycham głośno dając mu do zrozumienia, że chcę rozmawiać, chcę zapisywać, bo czas leci i każda minuta cenna… Proszę Ojca w myślach, żeby mi wytłumaczył „żywych i umarłych”, a Piotr…

  • To, że nie trafiłem jako dzieciak do poprawczaka to prawdziwy cud.
  • …….. – ręce mi opadają. Zebrało mu się na wspominki z dzieciństwa jak to pierwszym łobuzem na dzielnicy był.
  • Dla Mnie to cud, a dla jednego z Naszych cudny byłeś.
  • ……. – rozbawiło nas to.
  • Teraz żartujemy, później będzie czas na wiedzę.
  • …….. – oczy mi się rozszerzyły z radości. Wiedziałam, że to odpowiedź dla mnie.
  • Musisz wiedzieć, że na wszystko musi być czas.

Oglądamy  w TV „coś tam”… Piotr odwraca głowę i słucha…

  • Będzie tak jak było, choć teraz nie jest.

Kojarzy mi to się z powrotem do Domu.



01. 09. 18 r. Warszawa.

Sobota. Piotr zaczął dzień od dwóch wizji, które miał nad ranem.

  • Pierwsza to jesteśmy w jakimś pomieszczeniu. Pośrodku jest otwór, jakaś czeluść podobna do tej z filmu „Gwiezdne wojny”. My stoimy i stoi jakiś facet, normalny facet, ale raptem zaczyna się zmieniać. Wychodzą z niego rogi, wylewa się z niego czerwona lawa. Chwycił cię za rękę i uciekł w tą czeluść. Nie wiele myśląc, choć się bardzo bałem poleciałam za nim. Leciałem nogami w dół i widziałem, że jest daleko przede mną, leciał prosto do piekła. Po drodze prosiłem Ojca, aby mnie uzbroił. Dotarłem na sam dół, było wszędzie czerwono, za ścianą stał gacek, nie wiedziałem go, ale czułem, że tam jest. Ciebie trzymał, a mnie obserwował co zrobię. Byłaś kompletnie nieświadoma co się dzieje. Chwyciłem go i przeciąłem na pół, wziąłem cię za rękę i lekko się uniosłem, żeby polecieć w górę, ale wtedy wszystko zniknęło, całe piekło, byliśmy  z powrotem na trawie.

  • Druga wizja, zaraz po tej… Byliśmy w domu, przyszła paczka, była bardzo elegancka, czerwona, a w środku czara. W pudełku były buty, okulary, zapakowane super cygaro. Pierwsze co pomyślałem na cholerę mi cygaro ! Założyłem okulary i wszystko widziałem świetnie, sto razy lepiej niż teraz. Zdjąłem okulary, spojrzałem na to wszystko, zapakowałem z powrotem i odłożyłem, że mi to niepotrzebne. No i co to znaczy ?
  • Hmm… Druga wizja jest bardzo czytelna. Czerwony i czarny to prezent od diabła. Buty, czyli na drogę… Okulary, przez które widzisz lepiej… Hmm… – zaczęłam się zastanawiać.
  • To wiedza… Będziesz widzieć lepiej i więcej, no i cygaro… Symbol luksusu, wygody. Jednym słowem gacek ofiarowuje ci nową drogę, wygodną, prowadzącą do luksusu i wiedzy… Dobrze, że to odrzuciłeś.
  • A ta pierwsza ?
  • Nie wiem…
  • Homiel, ten prezent to od gacka ? Co ty na to ? – Piotr się chce upewnić.
  • Przysłuchuję się.
  • Nigdy nie widziałem Pana Boga z cygarem.
  • A widzisz !!!
  • Jak zlatywałem na dół… Żenada, ale się bałem.
  • Każdy by się bał.
  • Hmm…
  • Czasami ludzie piszą, że kiedy czytają słowa Ojca to dreszcze ich przechodzą.
  • A będzie więcej – … słów. I więcej dreszczy.

Mieliśmy zaplanowaną na dzisiaj podróż do Kazimierza Dolnego. Na horyzoncie pojawiło się sporo chmur i to nas zastopowało.

  • Homiel, jechać ?
  • Proponuję jutro.
  • A może jedziemy ?
  • Posłuchaj w końcu Homiela ! – wkurzyłam się, bo zawsze ma swoje zdanie.

Godzina później. Niebo już kompletnie zachmurzone.

  • Będzie burza ?
  • Przecież mówiłem, że zmokniecie. A teraz całuj po nogach.
  • Sorry, że nie uwierzyłem.
  • Chciałbym, żebyś nie był przemądrzały.
  • Ja jestem mądrym … Jak Boga kocham… !
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Widzę więcej.
  • A mógłbym też widzieć ?
  • Lepiej nie.
  • Dlaczego ?
  • Bo byśmy nie gadali.
  • Gadali ?
  • Ola rozmawia, my gadamy.
  • No to byśmy zmokli jak dwa łyse konie – Piotr się śmieje.
  • Wnoszę protest. Jeden łysy koń. Klaczy nie ruszaj.
  • W młodości przyjmowaliśmy zakłady.
  • O co ?
  • Co ten wymyśli znowu.
  • ……. – śmieję się.

Wieczorem.

Piotr przypomniał sobie swój zawał i jak blisko był śmierci. Wałkował to przez kilkanaście minut co mnie szybko zmęczyło, bo ileż można ?! Chcę o tym nie pamiętać.

  • A co by było, gdybym odszedł ?
  • …… – spojrzałam na niego ciężkim wzrokiem, bo sama się nad tym zastanawiałam z milion razy.
  • Wiesz ilu by wyszło ? – … gacków na wierzch.

Cały dzień żartowaliśmy, ale teraz stało się bardzo poważnie.

  • A co będzie, gdy mnie nie będzie ?
  • Mój Syn zaczął, ty skończysz.
  • Ja ?????!!!!! – Piotr przestraszony i kompletnie zdziwiony.
  • Podniesiesz to wszystko z upadku.
  • …….. – ciarki mnie przeszły. Ciężko mi się zrobiło od wagi tych słów.
  • Ja to tylko narzędzie – Piotr się broni…
  • Więc podniesiemy to razem.
  • Powiedziałeś, że jesteś gotowy.
  • …….. – spojrzałam na Piotra, bo tego nie pamiętam.
  • Dzisiaj powiedziałem Ojcu w kościele… – wytłumaczył.
  • To co się stanie wstrząśnie wielu.
  • A pomoże nieskończenie wielu.
  • A czy ja to przeżyję ?
  • Nieważne, czy przeżyjesz.
  • Ważne, że jesteś koło Mnie.
  • To jest znak dla was, że to się zaczyna.
  • ……. – siedzimy w ciszy lekko struchlali. Nie wytrzymałam…
  • Co Jezus zaczął ? – pytam szeptem Piotra.

Prawdziwe odpowiedzi znają prawdziwi prorocy.

27. 08. 18 r. Warszawa.

  • Miałem dziwną wizję. Uciekałem przed złem, a to zło wyglądało jak czarne obślizłe robale, które miały ostre zęby. Uciekałem przez las, potem przez pole, a potem przez wysokie zarośla. Robale ciągle za mną. Zacząłem się wspinać po tych zaroślach na górę i kiedy moja głowa wychyliła się ponad te zarosła zobaczyłem luksusowe mieszkanie. Było jasne, duże i tam się nagle znalazłem. Teraz mogłem obserwować wszystko z góry i widziałem, że ziemia nie da sobie rady sama i zrozumiałem, że ja mogę temu zaradzić. Wtedy wybuchłem i cała energia rozprzestrzeniła się na cały świat, ale o dziwo ominęła USA, Kanadę. Ciekawe dlaczego… – zrobił zdziwioną minę.
  • …….. – też się zdziwiłam, bo Kanady raczej nie zaliczyłabym do listy krajów szczególnie wybranych przez diabła. Może Piotr to źle zinterpretował, może zobaczył, że po prostu chodzi o kontynent amerykański.
  • Hmm… Może to jest to co ten Adam widział, zrobisz coś dla Polaków i dla świata ?
  • To niemożliwe, że to o mnie chodzi… – Piotr się zamyślił.
  • Łysy się zgadza, Ojca widziałeś i coś nie coś wiesz.

  • Jak on to widział ?  – nie mogę się nadziwić. Ojciec potrafi zaskoczyć.
  • A jak Piotr widzi ?
  • A jak ty widziałaś okno ?
  • A nie pamięta i to go uwierzytelnia.
  • To prawda, nic nie był w stanie powiedzieć więcej. Powiedział, że nie pamięta jak mówił i co widział.
  • …….
  • Ilu ludzi pracuje dla zła? Jak myślisz ? – pyta mnie Piotr.
  • ……. – żachnęłam się, bo jakich ludzi ma na myśli ?
  • Źle postawione pytanie.
  • Ile świadomie pracuje, a ile jest wykorzystywanych ?
  • No właśnie ! – o to mi chodziło.
  • A ilu świadomych pracuje ?
  • I tam też jest podział.
  • Hmm… Najgorsze, że zło może być zaraźliwe – powiedziałam mając na myśli określenie; syndrom lucyfera.

Efekt Lucyfera – termin wprowadzony przez Philipa Zimbardo. Określa on przemianę charakteru człowieka z dobrego na zły, jedynie z powodu środowiska, w jakim się znajduje. Termin określa się też mianem przemiany z anioła w diabła. (wiki)

Siedzimy krótką chwilę w ciszy.

  • Kupiłam kwiaty dla Jezusa i położyłam pod krzyżem.
  • On o tym wie.
  • On ? Znaczy kto ?
  • Chrystus o tym wie – Piotr się poprawia.
  • On jest na dole, My mówimy po imieniu.
  • A dlaczego gacki nie mówią po imieniu ? – pytam. Zauważyłam to dawno. Na Chrystusa mówią „on”. Na Maryję „ona”.
  • Lekceważenie, brak szacunku…
  • Hmm…. – kiwam głową ze zrozumieniem.

Piotr jest bardzo zamyślony. Nie wiem jak go przywrócić do życia.

  • O czym myślisz ? Coś taki poważny ?!
  • Nie chce mi się żartować.
  • Chcesz powiedzieć, że po fali nie będziesz w ogóle się śmiać ?
  • Na którym to zdjęciu Maryja się uśmiecha albo Chrystus ?
  • Zawsze jest zadumiona.
  • To dlaczego Ojciec jest tak radosny, dowcipny ?
  • Kiedy z wami rozmawia to jest.
  • Czy chcesz, żeby płakał tak jak i ty płaczesz ?
  • Bo bycie z Wami to wielka radość.
  • Dusza się cieszy.
  • ……. – westchnęłam. Najprawdziwsza prawda.
  • Dokończ co masz dokończyć i wracajOjciec zwraca się do Piotra.
  • Choć, pogadamy.
  • Będziemy z Synem czekać na ciebie.
  • Za wszystko cię rozliczymy.
  • O rany ! Tyle brudów mam za pazurami.
  • Przyjrzymy się temu brudowi.
  • Lepiej nie … – Piotr się przestraszył.
  • Luter, nazista i coś jeszcze… Jak wyświetlą film o mnie to spalę się ze wstydu.
  • Ale miałeś też piękną kartę.
  • Nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz.
  • A kończysz nieźle. O siebie nie pytam – śmieję się.
  • Po co pytać czystą wodę o czystość ?
  • …… – szybko w duchu wyliczyłam swoje grzechy.
  • Wiem, o czym myślisz.
  • Woda dalej jest czysta.
  • Pójdę siedzieć za swoje grzechy – Piotr niepewnie.
  • Siedzieć ?! Siedzieć to przywilej, nie kara.
  • Tyrać ! Orka !
  • Przestań mielić ozorem.
  • Gdybyś pasem miał dostać, już byś dostał. A może dostałeś ?
  • …... – Piotr zamilkł na dobre.
  • Myślę, że na podstawie tych wszystkich rozmów, które mam zapisane, Oni wszyscy czekają na ciebie z miłością i utęsknieniem.

Wieczorem.

Pracowałam nad tekstem do blogu; 
11. Potem ujrzałem niebo otwarte: a oto - biały koń, a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto sprawiedliwie sądzi i walczy. 12. Oczy Jego jak płomień ognia, a wiele diademów na Jego głowie. Ma wypisane imię, którego nikt nie zna prócz Niego. 13. Odziany jest w szatę we krwi skąpaną, a imię Jego nazwano: Słowo Boga. 14. A wojska, które są w niebie, towarzyszyły Mu na białych koniach - wszyscy odziani w biały, czysty bisior. 15. A z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu Wszechmogącego Boga. 16. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW. 

To są dwie różne postacie i Chrystus na pewno nie jest łucznikiem (jeździec apokalipsy). Ta część wizji kończy się ciekawym zdaniem; 

21. A inni zostali zabici mieczem Siedzącego na koniu, mieczem, który wyszedł z ust Jego. Wszystkie zaś ptaki najadły się ciał ich do syta. 

Co znaczy miecz wychodzący z ust Chrystusa? Słowa są też mieczem, orężem w walce. Może dlatego ta część wizji nosi tytuł; Pierwsza walka zwycięskiego Słowa? Wole jednak spytać... 

- Ojcze.... - zabrakło mi trochę odwagi w tej chwili... 
- Po co właściwie na koniu ? Chrystus mógłby wrócić tak samo jak odszedł ? 
- A jak wraca Zwycięzca? 
...... - wzruszyłam się, przełknęłam ślinę i odważyłam się znowu. 
- Co znaczy miecz z ust ? 
- Przyjdzie sądzić żywych i umarłych.  
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/29/wkrotce-przybede-na-bialym-koniu/

Czytam Piotrowi na głos, ciarki nas przechodzą. Dosłownie czujemy na całym ciele.

  • Ojciec jest niesamowity, On jest nie mądry, on jest… – Piotr nie mógł znaleźć słów.
  • Tylko nie mów, że przemądrzały.
  • Arcymądry.
  • A jednak są dla ciebie autorytety.
  • ……. – wybuchłam śmiechem. Piotr należy do tych mężczyzn alfa, którzy autorytetów nie posiadają.
  • Nie do doścignienia.
  • Bądź uczciwy, a będziesz dościgniony.
  • ……. 
  • Ja rozumiem sądzić żywych, ale sądzić umarłych ? Przecież kiedy człowiek umiera to już ma nad sobą sąd. Niektórzy ludzie po śmierci idą na dół, a reszta idzie do Góry.
  • Tak myślisz ?
  • …… – zgłupiałam.
  • To co znaczy sądzić żywych i umarłych ?
  • Weź księgę i przeczytaj ze zrozumieniem.

Poczytałam na szybko i nadal nie wiem.

  • Ojcze pomóż, bo nie wiem.
  • Prawdziwe odpowiedzi znają prawdziwi prorocy.
  • Musisz cierpliwie czytać.
  • ……. – Piotr się śmieje zadowolony.
  • Jak będę chciał to może ci powiem wiedzę, to będzie mój prezent na rocznicę ślubu.
  • To już pycha.
  • Przekażesz co masz przekazać.
  • A mogę trochę pohandlować ?
  • To już kapryszenie.

I tak pozostałam w niewiedzy.



Dopisane 30. 04. 2019 r.

  • Tak myślisz ? – prosty podział na dół i Górę, czyli na piekło i Niebo jest jak się okaże … za proste. Istnieją poza naszym „hologramem” poziomy jakby pośrednie. Nie umiem w tej chwili inaczej tego określić. Jeden z poziomów to znany nam czyściec. Ale jest też coś takiego jak przedsionek piekła, o czym dowiedzieliśmy się niedawno. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że bez względu na to czy wierzymy, czy nie wierzymy… piekło jako miejsce faktycznie istnieje. 

  • Przekażesz co masz przekazać – chcę zwrócić uwagę na to zdanie. Ludzie, którzy słyszą Ojca, Maryję, Chrystusa, anioły, a potem piszą o tym w książkach, w internecie… mają wiedzę w takim zakresie, w jakim mają ją mieć. Wszystko jest pod kontrolą i „ocenzurowane”. 

Wczoraj dostałam maila; tutaj tylko mały fragment.

Musiałam najpierw sprawdzić o co chodzi, ponieważ nie śledzę tej strony i nie znam tej osoby. Od razu podkreślam, że mój mąż nie ma na imię Piotr. Takie imię przybrał wyłącznie na potrzeby tego blogu, ponieważ jeszcze nie chce i nie może się ujawniać. Po drugie poza tym blogiem nigdzie indziej się nie udziela. Tak więc Piotr od ks. Skwarczyńskiego to zupełnie inna osoba.

Wczytałam się w wizje pana Piotra dokładnie i oczywiście na jego temat sobie co nieco z Ojcem porozmawialiśmy. Bardzo wiele rzeczy się pokrywa z naszą wiedzą, ale chcę zwrócić uwagę tylko na dwa elementy, które dane jest wiedzieć naprawdę niewielu. 

  1. „Bóg widząc to odsłoni obiekt, który pojawi się dość nagle. Dla większości ludzi będzie już za późno.”

Pan Piotr potwierdził to, w co trudno mi było kiedyś uwierzyć. Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o spadającym na ziemie meteorycie (lub asteroidzie) „mój Piotr” powiedział, że to pojawi się nagle, że wyłoni się jakby z innego wymiaru i ludzie nie zdążą się na to przygotować. Uderzenie docelowo ma spowodować drugi potop.

- Wyobraź sobie skalę 1000 albo milion razy większą. 
- Tak będzie ? 
- Piszesz i nie wiesz ? 
- Jak się na to przygotować ? 
- Nie zdołają się przygotować. 
W takim razie to musi być nagłe wydarzenie albo zbyt duże, by móc się przygotować – pomyślałam. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/09/kto-powiedzial-ze-latwo-znaczy-dobrze/ 

2. Przypomnij im, że „Z POLSKI WYJDZIE ISKRA, KTÓRA PRZYGOTUJE ŚWIAT NA MOJE OSTATECZNE PRZYJŚCIE”.

Potwierdzam. Czym jest ta iskra? Rozwiązanie jest ukryte w tym zdaniu. Chrystus dał bardzo jasną wskazówkę.


Przetoczę fragment dzisiejszej rozmowy z Ojcem.

  • Czy on przekazuje prawdę ?
  • W większości.
  • Pamiętaj, że czas dla was jak i dla niego jest wyłącznie we władzy Ojca.
  • Nie przywołuj żadnego terminu, żadnej daty.
  • To jest we władzy Ojca.
  • Daty, które słyszałem w przeszłości nie miały żadnej wartości – p. s. my często wcześniej próbowaliśmy datować wydarzenia, które były nam zapowiadane.
  • Czy opisane wydarzenia, ta chronologia jest prawdziwa ?
  • Scenariusz prawdopodobny.

Pan Piotr przedstawia scenariusz wydarzeń, który trzeba poważnie wziąć pod uwagę. Jak rozumiem błędem z jego strony jest próba umiejscowienia tych wydarzeń w czasie. Jeśli są tu osoby śledzące przekazy pana Piotra prośba, aby mu to przekazać. I polecam wszystkim jego orędzia i zapiski do przestudiowania, bo szkoda byłoby, gdyby przepadły gdzieś w otchłani mocno zaśmieconego internetu. Jeśli ktoś ma z nim kontakt proszę go zachęcić do pisania swoich rozmów bezpośrednio na blogu lub w inny sposób. 

https://niepoprawni.pl/blog/jacek-mruk/ks-adam-skwarczynski-oczyszczenie-swiata-oczyma-piotra

Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.

19. 08. 18 r. Warszawa.

Wczorajszy mail spowodował, że nie mogłam zasnąć. Uznałam go za znak, znak głównie dla mnie, bo Piotr jak zwykle wszystko bagatelizuje. Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy, oczywiście chciałam porozmawiać, ale nie wiedziałam od czego zacząć. Zaczął Ojciec…

  • Słyszę…
  • Lenisz się, a inni potrzebują twojej pomocy.
  • Przez dwa ostatnie dni nie modliłem się, nie było jak i nie miałem siły – tłumaczy się Piotr.
  • ……. – widząc, że rozmowa się zaczęła spytałam…
  • Dlaczego on, ten Adam to zobaczył ?
  • Żebyś miała znaki.
  • Żeby ci się zaczęło wszystko spinać w twojej układance.
  • Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.
  • Ale co on takiego zobaczył ? Jak zobaczył ? – nie mogło mi się w głowie pomieścić…
  • Zadzwoń do niego.

Kręciłam głową nie mogąc pojąć co się dzieje. Zmęczona główkowaniem zmieniłam temat.

  • Jak Oni chcą zdjąć z ciebie obowiązek ? Kompletnie tego nie widzę.
  • Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
  • Wiadomo – Piotr przytakuje, ale sam w to nie wierzy. Mruga do mnie porozumiewawczo, że tym razem się nie uda.
  • ……..
  • Czy się dowiedzą o Piotrze inni ? Powiedział, że będzie miał wpływ na Polskę – nie mogę przestać o tym myśleć.
  • A nie ma ?
  • …….. – ramiona mi opadły, no bo nie mam już argumentów.

Otwieram tego maila jeszcze raz i czytam uważniej.

  • Adam powiedział, że to człowiek z ogromną wiedzą … – … i wtedy to poczułam. Poczułam pewność.
  • To na pewno o ciebie chodzi ! – w końcu to sobie uświadomiłam. To bardzo charakterystyczna informacja.
  • Bingo !
  • Zobacz ile zajęło ci to myślenie, a ile zyskałaś ?!
  • A gdybym ci powiedział …
  • Nie zyskałabym pewności…
  • …….
  • To znaczy, że co… że będą mówić o tobie ?
  • Po to jest internet. Kolejki będą.
  • . Nie do mnie. Ja się nie dam – Piotr się zarzeka.
  • Wiesz co to znaczy, że ktoś taki widzi już ? Że się zaczyna – … i poczułam strach, niepewność…

Zapadła cisza. Minęło nas czarne porsche tak szybko i gwałtownie, że zachwiało naszym samochodem.

  • Ale leci ! Nie jestem w stanie takiego dogonić.
  • Ale jesteś w stanie go zatrzymać.
  • ???!!!
  • Powiedz coś jeszcze – Piotr zagaduje myśląc, że z Homielem rozmawia.
  • To ważne zdanie.
  • …… – zastanawiam się dlaczego. Może chodzi o możliwości Piotra, które wydają się ciągle narastać.
  • Dlaczego wybraliście pana Adama, a nie na przykład Jackowskiego ?
  • A uwierzysz Jackowskiemu ?
  • …… – zaśmiałam się. Nie uwierzyłabym.

Spytałam o Jackowskiego z prostej przyczyny. Ojciec zasugerował, abym do Adama zadzwoniła. Szukając w internecie do niego kontaktu na każdym kroku natrafiałam na jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Niebo wybrało jednak kogoś znacznie mniej medialnego, ale skutecznego. Okazało się bowiem, że Adam to nie tylko widzący, ale i egzorcysta.

  • Adam powiedział, że „nieznana jest jego rola”. Jaka jest moja rola Ojcze ?
  • Zapisane jest.
  • ?! Gdzie ?
  • W księgach.
  • ?!

20. 08. 18 r. Warszawa.

Zadzwoniłam do p. Adama, żeby uzyskać więcej informacji. Nasza rozmowa trwała zaledwie 5 minut, ponieważ byłam zbyt zdenerwowana, a i on nie miał czasu. Przeczytałam mu ten fragment i wtedy powiedział;

  • Nie pamiętam tego. Kiedy mówię, mam przekaz, to szybko nie pamiętam.

I to mi wystarczyło. Mechanizm przekazywania informacji jest dokładnie jak u Piotra. Słyszy i szybko zapomina. Wiedziałam, że Adam to właściwa osoba.

Zaledwie 10 minut po tej rozmowie strasznie rozbolała mnie głowa. Wzięłam pigułę i nic nie pomogło. Leżałam na podłodze w łazience i rozważałam, czy nie zadzwonić po pogotowie, ale pomyślałam, że może najpierw zadzwonię do Piotra. Mija 20 minut i wszystko minęło. Płakać mi się chciało. Kiedy przyszedł do domu prawie całowałam go po stopach z wdzięczności, choć oczywiście powinnam leżeć plackiem w kościele. Piotr nie ma niczego poza tym, co mu Ojciec dał.

  • Naprawdę ci minęło ? – spytał.
  • Naprawdę.
  • To jestem dobry w tym ?
  • Spytaj się ją czy boli.
  • Wziąłem twoją głowę między ręce, widziałem ją jak hologram. Homiel mi powiedział, żebym zaczął od kręgosłupa, więc uderzyłem światłem w ostatni kręg, tam się zrobiło fioletowe światło, a w głowie miałaś białe – opisywał.
  • Prosiłam o pomoc Ojca, Jezusa i nic. Może chcieli, żebym do ciebie zadzwoniła ?
  • Noooo….
  • A dlaczego ?
  • Dla jego ćwiczeń, Mój króliczku doświadczalny.
  • Rozumiem doskonale…. – pomyślałam, choć do śmiechu mi nie było.
  • Gniewasz się ?
  • Nie gniewam.
  • …….
  • Dzisiaj rano, gdy byłem w kościele, podczas komunii usłyszałem od Ojca…
  • Widzisz te ręce ?
  • Spojrzałem na moje ręce, które trzymałem na ławie, a one się ułożyły w trójkąt.

  • Już wiesz o kogo chodzi ?
  • …….. – wzruszyłam się, bo nadal myślałam o wizji Adama i ciągle pytałam sama siebie czy to prawda.
  • Z tego co wyczytałam w internecie o Adamie to siwy, skromny człowiek. Podczas rozmowy był rzeczowy, stanowczy, konkretny, taki jaki powinien być egzorcysta, on nie lubi rozgłosu…
  • Nie mógł Ojciec wybrać Jackowskiego – ciągnę dalej.
  • Notabene, który się ciągle chwali – … a tego Niebo nie lubi.
  • To spytaj się Ojca, jaka jest rola tego człowieka z wizji – wykorzystuję okazję.
  • Wiedziałem… – powiedział zrezygnowany.
  • …….. – śmieję się.
  • Zacznie się dziać. Czy my jesteśmy gotowi na to ? – strach mnie obleciał.
  • Nie ma znaczenia.
  • Czy dobrze zrobiłam, że zadzwoniłam do Adama ?
  • Nie miałaś wyjścia.
  • Rzeczywiście, nie miałam – w internecie nie znalazłam żadnego właściwego maila, jedynie telefon.
  • Znam twoją dociekliwość. Martwi cię to ?
  • Nie.
  • On nie musi tego pamiętać … tych słów.
  • Ważne, że to napisał.

Pokazałam maila mojej córce. Jej reakcja mnie rozbawiła.

  • Jak zaczną pisać o tacie na „Pudelku”, to się wyprowadzam z Polski.

Chyba w żaden sposób nie jesteśmy przygotowani na to, co ma nastąpić.

Wierząc w Nas będziecie żyć dobrze.

18. 08. 18 r. Szczecin.

Przepisywałam wczorajszą rozmowę z zeszytu do komputera. Pisząc pomyślałam, że jest ważna szczególnie dla Piotra, więc wysłałam ją mailem, aby jeszcze raz w spokoju mógł sobie przeanalizować.

  • Przeczytałeś co ci przesłałam ?
  • Muszę mieć odpowiednią chwilę na takie rzeczy.
  • Kiedy chwila jest odpowiednia, małe słowa stają się wielkie.
  • Kiedy chwila jest nieodpowiednia, ważny tekst nie istnieje.
  • Wow… To prawda…

Kiedy nasze myśli są rozproszone, czytając coś ważnego nie jesteśmy w stanie docenić ważności danych słów. Wtedy faktycznie ważny tekst przestaje istnieć.

  • Homiel do ciebie mówi…
  • Podziwiam twoją zapalczywość.
  • ?! Dlaczego? Przecież robię to dla Was.
  • Dla Nas ? Dla was !
  • Wierząc w Nas będziecie żyć dobrze.

Jasny gwint ! Znowu mają rację. Oni nie potrzebują tych dzienników, deklaracji, opisów, dowodów. To my je potrzebujemy. Jeśli ten dziennik ma komuś pomóc to przecież nie Im, a nam. To my się uczymy, nie Oni. Dlaczego na tak prostą rzecz wpadłam dopiero teraz ? Wierząc w Nich będziemy żyć dobrze… ? Dobrze, bo zgodnie z dekalogiem. Nie da się wierzyć w Nich i żyć wbrew  prawom Ojca. 

  • Co by to było, gdybyś pisała, ale nie słyszała i nie widziała ?
  • Nie wiem szczerze mówiąc… Podejrzewam, że nie byłoby w tym tyle emocji ile jest. A mam nadzieję, że jest.
  • Kiedy słyszysz i masz dowody twoja siła jest wielka.
  • Gdybyś nie doświadczyła, wszystko przepłynie.
  • Bo tak działa życie.
  • Hmm… To prawda.

Słowa i tylko słowa dzisiaj to za mało. Dzisiejszy człowiek na wszystko potrzebuje niezbitych dowodów, a nawet gdy je otrzymuje to i tak nie wierzy. Niewykluczone, że jest to wina samej nauki i technologii. Żyjemy w tak zaawansowanym technicznie świecie, że wszystko można podważyć, wytłumaczyć, umniejszyć, zbagatelizować, wmówić, że nadprzyrodzone nie istnieje. Tak działa życie… Dzisiejsze życie. Kiedyś było znacznie łatwiej…

  • Jak to jest, że ludzie sprzed 2000 lat uwierzyli dwunastu obcym chłopom tylko na słowo ? – pytam.
  • To była świeża rana, czuć było.

  • Jeszcze się nie zagoiło.
  • Ale im dalej, tym było trudniej.

To niesamowite, jeśli się nad tym głębiej zastanowić… Pierwsi chrześcijanie nie znali Jezusa, ale pokochali tak bardzo, że w imię tej miłości szli na śmierć… Apostołowie musieli być naprawdę bardzo przekonywujący w ty co głosili. To była świeża rana, czuć było. Bibliści uważają, że właśnie działalność apostolska jest najlepszym dowodem na to, że Chrystus  zmartwychwstał naprawdę. Na zdrowy rozum i zdrowy rozsądek… Nikt nie poświęciłby swojego życia (dosłownie) na głoszenie czegoś, czego by nie widział, nie przeżył, nie doświadczył. A oni Jezusa Zmartwychwstałego widzieli na własne oczy. Zmartwychwstanie po prostu jest faktem. 

  • Nie da się porównać człowieka do człowieka. Epoki do epoki.
  • Czy ktoś by pomyślał, że kiedy się źle czuje to idzie się zabić ?
  • A ci co mają strzec, dają śmierć ?
  • …….. – zaniemówiłam.

Dwie godziny wcześniej podczas rodzinnego obiadu rozmawialiśmy o Holandii, kraju, w którym wszystko jest postawione „do góry nogami”. Wydaje się, że jedyne istniejące tam zasady to brak zasad. Córka opowiadała…

  • Czytałam relację pewnej Polki mieszkającej w Holandii, która przyznała się, że niedawno brała na ulicy narkotyki, zemdlała i obudziła się w szpitalu. Na ulicy znalazła ją policja, przywiozła do szpitala, a kiedy się obudziła policjanci przepraszając oddali jej narkotyki. Przepraszali i tłumaczyli się jeszcze, że narkotyki leżały obok niej i należą do niej i niczego sobie nie zabrali.

Słuchaliśmy nie wierząc co słyszymy. Bóg Ojciec też tego słuchał… jak widać.


Wieczorem. Siedzimy w fotelach gapiąc się w TV. Piotr pociera ucho…

  • Ma być koniec remontów… Edziu właśnie mi to powiedział – Piotr zaskoczony.
  • Teraz ? – zdziwiłam się.
  • Słyszę go bardzo wyraźnie. Mówi…
  • Koniec remontów ! Przyszły rok inni ci ułożyli.
  • ?! Inni ?
  • Inni, do których należysz.
  • To co skończą, to skończą – …. pozostały ostatnie poprawki remontowe.
  • Ale schody się rozwalają – Piotr zaczyna się tłumaczyć przed … Edziem.
  • Dlatego skończą.
  • To jest ostatnie co zrobiłeś.
  • Na tym oznaczam moje przyjście do domu.
  • ……. – szybko zapisałam zwracając uwagę na dziwność tego zdania.
  • Żebyś poza teraz nic nie robił.
  • Ale dlaczego ? – mieliśmy plany remontować jeszcze kuchnię.
  • Bo nie ma potrzeby.
  • Da się żyć.
  • Na razie nic nie rób, zobaczysz co będzie. Wkrótce.
  • Co dalej będzie się działo, jeśli możesz powiedzieć ?
  • Nie musisz zgadywać, przecież wiesz.
  • Mam pełno obowiązków tutaj.
  • Zdejmiemy je od ciebie.
  • Czyli dalej nie robić ?
  • Poczekaj do lata, podejmiesz sam decyzje.
  • Tak wszystko się zmieni, że nie będziesz o tym myślał.
  • A co do Oli… Pan Bóg nie da jej krzywdy zrobić z tego co widziałem. Możesz jej to powiedzieć.
  • ……. – tak niespodziewana rozmowa zaskoczyła nas całkowicie. Rozmowa z duchem Edzia o remoncie ???!!! 
  • Hmm… Z tego wszystkiego ciekawi mnie najbardziej w jaki sposób zdejmą z ciebie obowiązek – myślę głośno.
  • No właśnie, a moim obowiązkiem jest moja firma. Słuchajcie tam na Górze ! Firma !
  • Ale się przestraszyliśmy.
  • Ale to jest poważny problem.
  • Ty to umiesz straszyć w sobotę.
  • …….. – zaczynam się śmiać.
  • A drugim ważnym obowiązkiem jestem ja. I co teraz ? – śmieję się dalej.
  • Widzę cię w białej sukni i w koronie.
  • Aha…. – … nie mam pojęcia co to ma znaczyć.

Zadaliśmy jeszcze z dwa pytania, ale zapadła cisza. Dla zabicia czasu sprawdziłam swoją pocztę. Dostałam ciekawego maila, bardzo ciekawego, zelektryzował mnie … Pokazuję Piotrowi, a on pyta Homiela…

  • Ciekawe… Co Ty na to ?
  • Informację masz ode Mnie.
  • …… – zdaję sobie sprawę teraz, że jeśli ma to tylko od Ojca. Nikogo innego.
  • No dobrze i co dalej z tym ?
  • I tyle.

Gapię się na tego maila i gapię… Coś sobie przypomniałam. Niedawno pomyślałam, że jeśli faktycznie Piotr jest tym, kim jest… to ktoś na świecie, jakiś mistyk, czy ktokolwiek w tym rodzaju mający od Boga dar widzenia powinien o tym wiedzieć. Jeszcze raz gapię się na maila, gapię na Piotra…

  • Noż kurza stopa, to nie może być on … – myślę widząc jak żuje gumę.

Piotr wydaje się być tak bardzo normalny, że nie może być to prawda.



Dopisane 20. 04. 2019 r.

Wizja pana Adama jest prawdziwa i w rozmowach będziemy oczywiście do niej powracać. Niedawno pojawił się ktoś jeszcze, kto dostał przekaz tak konkretny, że umieszczę go chyba dopiero w książce. 


                             Życzymy Wam Błogosławionych Świąt. 

Ci, co z byli z Chrystusem pisali na żywo.

16. 08. 18 r. Warszawa.

Piotr na spotkaniu biznesowym zamiast omawiać warunki umowy wdał się w dyskusję na temat Boga. 

  • Pytam się faceta w pewnym momencie wprost; wierzy pan w Boga ?
  • Tak.
  • A dlaczego pan wierzy ?
  • Bo daje mi znaki.
  • W jaki sposób ?
  • Poprzez Ojca Pio. Kiedy mam problem proszę go o pomoc i dostaję. Zawsze, miałem tak ze sto razy… mówi.
  • To jest pan lepszy ode mnie. Ja nie wierzyłem, ale Go zobaczyłem.
  • Zobaczył pan Go ?
  • Tak.
  • To musi mieć wielkie plany wobec pana.
  • ……..
  • Hmm… Fajna rozmowa. Ale nie wiem czy to dobrze, że o tym tak mówisz otwarcie – miałam wątpliwości.
  • Chwaliłem się tobą Ojcze.
  • Przecież widzę.
  • Mówiłem, że Cię widziałem.
  • Przecież słyszę.
  • Nie wkurzasz się na mnie ?
  • Znam cię.
  • To jest silniejsze ode mnie, lubię Go pokazywać – Piotr się uspokoił.

Wyjście na kawę to jedyna dla mnie okazja, aby jakoś wyglądać. Dzisiaj przed lustrem spędziłam pół godziny nie mogąc się zdecydować co ubrać. Ciekawe, ale za każdym razem kiedy stoję przed lustrem mam wyrzuty sumienia. Nachodzi mnie bowiem myśl, że może Ojciec tego nie chce, abym stała przed lustrem.

  • Dobrze wyglądasz – Piotr łaskawie zwrócił na mnie uwagę.
  • I wiesz o co chodzi .
  • A jak ja wyglądam ? – Piotr zaciekawiony.
  • My o sobie nie mówimy. My jesteśmy.
  • To znaczy, że stoisz wyżej niż ja – powiedziałam ze skwaszoną miną.
  • Chcę powiedzieć, że jesteś kobietą, to jest natura.
  • ……..
  • Zobaczyłem wodospad, który obmywa mnie z brudów. Nagle znika i ktoś unosi mnie do góry…

Wizje Piotra są nieoczekiwane i akurat ta nie ma związku z tym, o czym rozmawiamy. To coś znacznie więcej….


17. 08. 18 r. Szczecin.

Jedziemy do Szczecina. 

  • Wiesz co znaczy błogosławieństwo od Boga ? Że nie jesteśmy głodni, mamy zdrowe dzieci, zdrowych rodziców, sami jesteśmy zdrowi…
  • A gdzie nauka ?
  • ???!!! – znowu zaskoczenie. 

Kiedy zawsze jest dobrze, to człowiek nie ma wyzwań. Nie pokonuje problemów, nie podejmuje trudnych decyzji, trudnych wyborów, nie uczy się. Ciągle o tym zapominam.

  • Czyli mieć trudno w życiu to też błogosławieństwo ?
  • ………

Wczoraj jeszcze raz obejrzałam „Paweł – apostoł Jezusa’. Oglądając doszło do mnie w pełnej prawdzie, że wśród czterech ewangelistów tak naprawdę to tylko Marek i Jan byli naocznymi świadkami działalności Jezusa. Paweł nie znał Jezusa, a Łukasz wiedział wszystko od Pawła. Na ile więc ewangelia Łukasza jest wiarygodna ?

  • Ile wydarzeń opisanych w ewangeliach nie jest prawdziwych ?
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie ostro i się spocił. Dopiero jego spojrzenie uzmysłowiło mi, że zadając to pytanie kroczę po grząskim gruncie.
  • Nic nie słyszę…
  • Szkoda… – … ale szczerze mówiąc to mi ulżyło.
  • Źle zadajesz pytanie. Każde oddzielne…
  •  Aaaa rozumiem… Powinnam pytać o każde zdarzenie oddzielnie… – takiej odpowiedzi się nie spodziewałam i zaczęłam myśleć szybko nie mogąc przepuścić okazji, aby się dowiedzieć.
  • Ci co z byli z Chrystusem pisali na żywo.
  • !!!!!! A więc jednak spisywali na żywo !!! – pomyślałam. Słynne źródło „Q”, które według badaczy biblijnych istnieć musiało.
- Jak Ewangeliści mogli zapamiętać słowa Jezusa po kilkunastu latach i je zapisać ? Kiedy my nie pamiętamy już po kilkunastu minutach ?
- Skąd znasz słowa modlitwy „Ojcze nasz” ? 
- Od rodziców – odpowiadam zaskoczona. 
- A oni ? 
- Od swoich. 
- A oni ? 
- No wiadomo, ale te słowa są zapisane w Biblii, czyli mieli do czego sięgać… 
- Tak dojdziesz do źródła… 
- Czyli ktoś je na bieżąco spisywał ! 
- Już ci powiedziałem. 
- Rozumiem… – i poczułam się jakbym dokonała odkrycia stulecia. 
Modlitwa została spisana i potem przekazywana z pokolenia na pokolenie. Tak było też z Ewangelistami, ktoś zapisywał słowa Jezusa ( naukowcy nazywają to źródłem Q) i przekazywano je dalej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/26/zaprawde-powiadam-ci-bracie-ujrzysz-swiatlosc-ojca-naszego/
Odkrycie Ewangelii Tomasza wzmocniło hipotezę o istnieniu źródła Q, gdyż jej odkrycie udowodniło, iż we wczesnym chrześcijaństwie istniał gatunek ewangelii złożonej z samych powiedzeń (logiów) Jezusa, za jaki uważa się właśnie źródło Q. Odkrycie pokazało, że rekonstrukcja źródła Q jest przedsięwzięciem, które posiada naukowe podstawy. Dopuszcza się możliwość, że Ewangelia Tomasza mogła korzystać ze źródła Q. https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangelia_Tomasza 

Tak jak przepuszczałam, musi istnieć lub istniało najstarsze źródło, na którym opierali się wszyscy inni. Naprawdę nie sposób normalnemu człowiekowi zapamiętać słów Jezusa nie zapisując ich na bieżąco. Mamy czterech twórców ewangelii. Czy to jeden z nich jest autorem najstarszego źródła…? Pewnie nigdy się nie dowiemy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/25/niezwykla-wielkanoc/
  • Ci co żyli później, pisali ze słyszenia, co nie znaczy, że źle pisali.
  • Bije dzwon, ale nie wiesz w którym kościele.
  • Rozmowa z Piłatem… Czy to się zdarzyło ? Powiedział; Czy jesteś królem ?
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie teraz z politowaniem. Pewnie pomyślał, że zdurniałam do reszty.
  • To spotkanie odbyło się ponoć w cztery oczy – tłumaczę mu.
  • Jezus nie miał okazji, nie miał kiedy przekazać tej rozmowy uczniom… Jeśli nie miał to nikt nie o tym nie wiedział. Chyba, że zrobił to sam Piłat, przekazał to komuś, nawet nieświadomie. Co jest bardzo możliwe, bo w ewangelii jest to opisane jako proces sądowy – analizuję.
  • Ale z drugiej strony… Jest relacja Caviezela podczas kręcenia filmu. Właśnie podczas kręcenia tej sceny przeszedł przez niego Duch Święty.

  • Z moich doświadczeń odczytuję to jako potwierdzenie, prawdę. Miałam takie doznanie nie raz… Dobrze analizuję ?
  • Bardzo.
  • A chodzenie po wodzie ?… – spytałam.

Ledwo skończyłam pytanie zrozumiałam, że nikt by tego nie wymyślił. Bo nikt w tamtych czasach nie wpadłby na pomysł, że to jest w ogóle możliwe, więc ktoś to faktycznie widział i opisał. To tak jak okno w mojej ścianie. Niemożliwe, a było. Sama nie byłabym w stanie tego wymyślić.

Siedząc na kanapie oglądałam TV. Piotr był w drugim pokoju. W pewnym monecie odwracam głowę w prawo. Właściwie mówiąc dokładniej coś zmusiło mnie, bym obróciła głowę w prawo. Zobaczyłam w białej ścianie czarny kwadrat. Wyglądało to jak okno w ścianie. Zwróciłam uwagę, że to „okno” jest kwadratowe, nie kuliste, nie prostokątne, czy jakiś inny kształt, a kanty „okna” są bardzo ostre. Jeśli mogłabym określić co w tej danej chwili czułam, to nie jestem w stanie opisać tego słowami. W słowniku nie ma takiego słowa, które mogłoby to opisać. Chyba przestałam oddychać, znieruchomiałam, zapatrzyłam się na to w osłupieniu i zaskoczeniu całkowitym… To było niesamowite, nieziemskie, nieprawdopodobne, niezwykłe i wiele innych słów na n… http://osaczenie.pl/wp/2016/05/02/prawda/
  • A dlaczego nie miałoby nie być ?
  • …….
  • Dlaczego Maria Magdalena nie była na ostatniej wieczerzy ? Dlaczego jej nie pozwolił być ? Takie były zwyczaje? A może Jezus nie chciał, aby usłyszała, że pośród nich jest zdrajca, który go wyda ? Gdyby wiedziała zrobiłaby wszystko, aby go powstrzymać ? Mogła przeszkodzić planowi ? – pytania sypały mi się jak z rękawa.
  • Ty też zostałeś zdradzony.
  • Powiedz, strasznie boli ?
  • Pomagasz, a on cię zdradził.
  • ……. – kiedy nie dostałam odpowiedzi zrozumiałam, że mam już nie pytać.
  • Gdybyś wiedział, że cię Marcin zdradzi pomagałbyś mu ? – pytam zaciekawiona.
  • Jezus też wiedział i nic nie zrobił – przypominam mu. 
  • Chyyyba tak… Nie kierowałbym się kalkulacją, a sercem.
  • Dlatego jesteś wielki, Mały.
  • Co czuł Jezus do Judasza ? –  pytam.
  • Rozgoryczenie.
  • Kara przyszła z Góry, nie od Chrystusa.
  • …….
  • Czy ewangelia tak zwana „według Tomasza” powinna być dołączona do tych czterech ? –       https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangelia_Tomasza
  • Po co sobie mieszasz w głowie ?


Dopisane 18. 04. 2019 r.

Ale z drugiej strony... Jest relacja Caviezela podczas kręcenia filmu. Właśnie podczas kręcenia tej sceny przeszedł przez niego Duch Święty.

Doskonale wiem o czym J. Caviezel mówi i jakie to jest uczucie. Bardzo specyficzne i można porównać do energii w postaci jakby chłodnego powietrza, które przechodzi przez cały organizm. To, że aktor podczas kręcenia tej sceny doznał obecności Nieba jest dla mnie osobiście znakiem i potwierdzeniem, że działo się to naprawdę.


- Przyjmij ten film jako bazę twojej wiedzy. Film jest bardzo prawdziwy. 
- On sam nie kręcił i nie rozważaj czy tak było, czy nie było. 
- Twoja książka to narodziny prawdy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/20/kto-zabil-jezusa/
  • Kara przyszła z Góry, nie od Chrystusa – dlaczego Ojciec zaznaczył, że los Judasza został przypieczętowany przez Ojca, a nie samego Jezusa ?

Jan, naoczny świadek wydarzeń, opisuje: „Jezus powiedział: «To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu». Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wstąpił w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: «Co masz czynić, czyń prędzej»” (J 13, 26−27).

W kilku filmach dokumentalnych na temat życia Chrystusa spotkałam się ze stwierdzeniem, że to sam Jezus podając chleb zadecydował o losie Judasza i przejęcie przez szatana. Błąd. 


  • Źle zadajesz pytanie. Każde oddzielne… –  udzielona wskazówka otworzyła mi wiele możliwości. To wtedy postanowiłam przeanalizować wszystkie cztery ewangelie od początku zadając Ojcu konkretne pytania. Dzisiaj wiem, że i to było „ukartowane”, ponieważ opisując dokładnie doświadczenia Piotra, jego wizje, rozmowy, sposób zachowania, reagowania… dużo łatwiej będzie zrozumieć samego Jezusa. W każdym razie wiele ciekawych informacji pojawi się w naszych rozmowach i słowa Twoja książka to narodziny prawdy nabiorą nowego znaczenia. To nie będzie wiedza rewolucyjna, ale wyjaśniająca i uzupełniająca.

Nie zdajesz sobie sprawy, co nadchodzi.

14. 08. 18 r. Warszawa.

Od dwóch dni Niebo milczy. Nie mam pojęcia dlaczego i bardzo mnie to niepokoi. Każda dłuższa cisza wydaje mi się ciszą przed burzą.

  • Dlaczego Homiel się nie odzywa ? – pytam w końcu.
  • Może coś nadchodzi ?
  • Mam chwilę zadumy wyjaśnia.
  • Zobaczyłem jak siedzi przy kominku, gra na mandolinie, pije wino i oczy ma skierowane w górę.
  • ……. – roześmiałam się. Żartuje jak zawsze, a już myślałam, że gdzieś zniknął.
  • Nie martw się.
  • Przecierają się te dwa krzemienie i rozpali to światło.
  • Nosi to imię, to musi wrócić.
  • Hmm… O co Mu chodzi ? – Piotr pyta mnie szeptem.
  • Piotr jest tutaj ostatni raz na ziemi, a więc i Homiel – … pomyślałam.
  • Nie będziesz tęsknił za ziemią ?
  • I tak i nie.
  • Tak, bo wszystko co stworzył Bóg Ojciec jest przepiękne.
  • Nie, bo bliżej Ojca.
  • Ale cóż Ja mogę … Jestem tam, gdzie Mnie poślą.
  • Melancholijny anioł – … znowu pomyślałam.
  • ….. Wizje Ojca są niesamowite. Przed drugą falą pamiętam doskonale trudniej mi było pływać. Pokazali mi jak zachłystałem się ciągle wodą.
  • Jest ci ciężej, bo i serce masz słabsze.
  • Zauważ, że mimo zachłyśnięcia nie utonąłeś.
  • Prawda. Co to jest fala ?
  • To co ma być.
  • Co to jest ta fala ?
  • To, co zobaczyłeś, to jest między tobą a Ojcem.
  • To, co zobaczysz, jest od Tego, kto cię tu posłał.
  • Kiedy ujrzę tą falę ?
  • Za dnia.
  • …… – Piotr machnął ręką zrezygnowany. Nie dają mu się dowiedzieć.

Wieczorem.

Czytałam dzisiaj, że Mendelejew stworzył swoje tablice pod wpływem snu, a potem się niby z tego odżegnywał.

Legenda o śnie Mendelejewa ; Wielu słyszało historię o tym, jak D.I. Mendelejewowi tablica przyśniła się w czasie drzemki. Ta wersja była aktywnie rozpowszechniana przez wspomnianego powyżej kolegę Mendelejewa A.A. Inostrancewa, jako zabawny żarcik, którym rozbawiał swoich studentów. Mówił, że Dmitrij Iwanowicz położył się do łóżka i we śnie dokładnie zobaczył swój układ, którego wszystkie pierwiastki były ułożone w poprawnym szyku. Wkrótce studenci żartowali, że w ten sam sposób została wynaleziona 40° wódka. Jednak istniały realne przesłanki, potwierdzające prawdziwość tej historii. Mendelejew pracował nad swoją tablicą bez przerw na sen i odpoczynek, gdy Inostrancew pewnego dnia zobaczył zmęczonego naukowca. W dzień Mendelejew zdecydował się na krótką drzemkę. Kilkadziesiąt minut później się obudził i od razu chwycił za kartkę, po czym narysował na niej gotową tablicę. Sam naukowiec obalał całą historię ze snem, mówiąc: “Ja nad tym być może z 20 lat się zastanawiałem, a wy myślicie: siedziałem i nagle… gotowe”. A więc legenda o śnie może i jest bardzo atrakcyjna, ale stworzenie tablicy stało się możliwe tylko dzięki zawziętości. https://zalajkowane.pl/jak-powstawal-uklad-okresowy-pierwiastkow-niezwykly-proces-tworczy-dmitrija-mendelejewa/

  • No to jak to było w końcu ? To Wy daliście wskazówkę, czy nie ?
  • A kto ?
  • … ?! …

Niebo współdziała z człowiekiem najczęściej poprzez sny, przynajmniej ja mam takie wrażenie czytając historie ludzi opisujących swoje doświadczenia z pogranicza mistyki. Historia Mendelejewa nie jest jedynym przykładem.

Słynny fizyk Niels Bohr zastanawiał się intensywnie nad strukturą atomu i pewnej nocy przyśniło mu się Słońce, wokół którego krążyły planety. Wizja ta natchnęła Bohra do opracowania znanego do dziś modelu atomu. Inny przykład to twórczy mąż, który współczuł swojej drugiej połowie udręk związanych z ręcznym szyciem – Elias Howe, wynalazca maszyny do szycia. Ponieważ pewien problem konstrukcyjny wydawał mu się nie do rozwiązania, zwątpił, że kiedykolwiek ukończy swoje techniczne dzieło. Z pomocą przyszedł sen. Wynalazca wyśnił ludożerców tańczących z włóczniami wokół ogniska. Na przemian wkładali je w ogień i wyciągali, a każda z nich miała na samym czubku mały otwór. W ten sposób Elias Howe odkrył, jak prowadzić igłę przez tkaninę, nie wyjmując jej z kotwiczki. Chemik Friedrich August na podstawie symboliki swojego snu odkrył pierścieniową budowę benzenu. „Einstein powiedział, że cała jego kariera była przedłużoną medytacją na sen, który miał jako nastolatek” – wyjaśnił ks. John W. Price w wywiadzie dla Johna H. Lienharda, emerytowanego profesora inżynierii mechanicznej i historii na Uniwersytecie w Houston, w audycji radiowej „Engines of Our Ingenuity”. „Marzył, że jedzie na sankach po stromym, śnieżnym zboczu, a gdy zbliżał się do prędkości światła we śnie, kolory zlewały się w jedno. Spędził większość swojej kariery, zainspirowany tym marzeniem, myśląc o tym, co dzieje się z prędkością światła. https://www.ancient-origins.net/unexplained-phenomena/five-scientific-discoveries-made-dreams-004491 https://expressbydgoski.pl/zycie-snem-sen-zyciem/ar/11220668

Powiedzenie „przespać się z problemem” nabiera nowego znaczenia.



15. 08. 18 r. Warszawa.

Wczoraj Piotr był tak bardzo zmęczony, że w ogóle się nie modlił. Nawet gdy go ściągnęli z łóżka przed 24.00, to i tak się nie pomodlił. Był wykończony.

  • Wszystko psuję – powiedział ze smutkiem na kawie.
  • Mały, Mały… – powiedział ze smutkiem Ojciec.
  • Rano miałem wizję; stoimy oboje u ujścia rzeki do morza. Stoimy na brzegu, widzę piasek, krzewy i takie tam…. Ty stoisz za mną jak przyklejona. Widzę dwie fale w oddali, które się zbliżają. Są coraz większe. Już zaczynam zastanawiać się czy nie uciekać. Odwracam głowę i widzę za sobą białe, otwarte drzwi i małe światło w środku. Przed sobą mam fale, które się zbliżają, a za sobą białe drzwi. Spoglądam jeszcze raz na fale i postanawiam zostać. Kiedy pierwsza fala dobija do brzegu, to ledwo moczy mi stopy. Okazała się niegroźna. Druga też, choć zmoczyła mnie bardziej.
  • Hmm… Co to znaczy ? – pytam.
  • Chciałabyś rozwiązać wszystkie zagadki tego świata ?
  • Tak – śmieję się na głos. Udawać, że nie… mija się z celem.
  • A jak je rozwikłasz to co będziesz robić ?
  • Hmm….
  • Podstawa to nauka.
  • Jak będziesz dostawać to gdzie nauka ?
  • Sama musisz dochodzić, więcej się nauczysz.

Westchnęłam. Pierwsze skojarzenie, które mi się nasunęło, że białe drzwi za plecami to wyjście awaryjne. Białe zawsze w naszych wizjach znaczyło Niebo. Piotr ma ostatnio mnóstwo problemów. Za dużo wziął na siebie zleceń i ma teraz poważne trudności z ich realizacją. To, że został na plaży i czekał znaczy, że zdecydował, aby zaufać Ojcu. Czekał na to co nadchodzi, ale ponieważ zaufał to nic mu się nie stało. Tak zrozumiałam tą wizję i tak przetłumaczyłam ją Piotrowi.

  • Jesteś genialny Ojcze.
  • To dlaczego się martwisz ?
  • Bo muszę podjąć decyzje.
  • A skąd wiesz, czy to nie Ja siedzę w twojej głowie ?
  • No wiem.
  • To przestań robić za osikę, te fale ledwo cię dotknęły.
  • Osika, bo się trzęsie – Piotr się śmieje.
  • Masz fajną ekipę.
  • A co z tym co zdradził ?
  • Za dużo palm się najadł.
  • ?… – robię zdziwione oczy nie rozumiejąc.
  • Palma mu odbiła… Tak się mówi – Piotr śmieje się jeszcze głośniej.

Uśmiecham się, bo widzę teraz jak doskonale obaj się rozumieją. Wystarczy jedno odpowiednie słowo, a wszystko jasne.


Pojechaliśmy zobaczyć defiladę. Wsłuchałam się w przemówienie prezydenta Dudy i powiem, że byłam pod wrażeniem. Dzięki temu przemówieniu zobaczyłam działanie i wielki wpływ Ojca w historię Polski. Nie wykluczam, że Duda musiał być w jakimś stopniu natchniony przemawiając, ponieważ nie tylko to zauważył, ale i nadal temu odpowiednie znaczenie.

Drodzy Rodacy!

Nie pamiętam, żeby w tak doniosłym dniu jak ten – w Święto Wojska Polskiego – w roku, który jest tak szczególny, „Mazurek Dąbrowskiego” był śpiewany przy akompaniamencie gromów. Jakże to znamienne. Wielka defilada i wielkie siły natury.  Mówimy czasem, że te 98 lat temu tutaj, na przedpolach Warszawy, zdarzył się cud nad Wisłą. Owszem, z całą pewnością był tam na pewno element cudu. Wierzący powiedzą: „Pan Bóg stanął w obronie Polski, wsparł polskich żołnierzy. Matka Najświętsza wsparła swoich chłopców, swoje dzieci”. Po to, by mogli się obronić przed sowiecką, czerwoną nawałą. By mogli obronić wolność, niepodległość, a przede wszystkim obronić chrześcijaństwo i życie. Ale wiemy doskonale, że to tylko jeden z elementów sukcesu. Drugim był geniusz dowódców, męstwo żołnierzy, a przede wszystkim ich umiejętności. I te właśnie czynniki zdecydowały o tym, że Polska zwyciężyła – że manewr obejścia wojsk sowieckich, Armii Czerwonej, i ofensywy znad Wieprza powiódł się. (!) Że informacje nie przeszły albo nie uwierzono w to, że polska armia planuje tak szeroko zakrojoną i tak przygotowaną ofensywę. (!) Na czas, w ostatniej chwili, dotarła amunicja od przyjaciół Węgrów. Wiele czynników złożyło się tutaj. (!) I zwyciężyliśmy. Tak – my zwyciężyliśmy. My, Polacy, zwyciężyliśmy! http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/579386,przemowienie-prezydenta-andrzeja-dudy-z-okazji-swieta-wojska-polskiego.html

Nie ma przypadków.




Dopisane 16. 04. 2019 r.

Wczoraj doszło do pożaru Notre Dame. Oczywiście o tym rozmawialiśmy. (fragment rozmowy)

  • To symboliczny upadek Chrześcijaństwa ? Już wszędzie o tym mówią.
  • Ta korona cierniowa jest dla nich, po to ją uratowali.
  • Dlaczego Francja ?
  • Chodzi o to, że oni nic już nie robią, są bezbronni.
  • Już tego się nie da zatrzymać.
  • Tych kilku modlących się to ostatnie zdrowe ziarno, które przykrywa inne.
  • Z tego już nic nie wyrośnie, w tym nie ma życia.
  • … Zobaczyłem spychacz, którzy zrównuje ziemię…
  • … Widzę jak Niebo będzie czarne, błyskawice…
  •  Zatrwożą się wszyscy.
  • … Bez przerwy widzę wypalone kadzie z ziarnem…
  • Będziesz świadkiem tych wydarzeń, które nadejdą – do mnie. 
  • Zbliża się chwila prawdy i cel twojego życia – do Piotra. 
  • Dla niektórych już nie będzie radości dnia brzasku. 

  • Wybrali noc.
  • Nie zdajesz sobie sprawy nad tym, co nadchodzi.
  • Pogrom ? To za mało.
  • Czy śmierć jest lekcją ?
  • Nie. To, co nadchodzi będzie lekcją. Świadomość.

 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Myślisz o Ojcu, a Ojciec myśli o tobie.

10. 08. 18 r. Warszawa.

  • Podczas przyjmowania komunii zamknąłem na chwilę oczy i wtedy miałem wizję. Zobaczyłem dwa wielkie pierścienie świecące białym światłem, w środku obwódka była czarna. Pomiędzy pierścieniami trzymał się cały wszechświat. Chwilę później te pierścienie się zmniejszyły i zobaczyłem nie wszechświat, a planetę pomiędzy nimi. Pierścienie obróciły się w pionie, zmniejszyły i ja się znalazłem między nimi. Emitowały do środka piękne światło. Usłyszałem…
  • Technologia.
  • Hmm... Co to znaczy Homiel ?
  • Wiesz tyle, ile wiesz.
  • No powiedz, co oznaczają te pierścienie ?
  • Zmiany.
  • Zmiany, zmiany … Czyli nic nowego … Ale to ciekawe …
  • Dzisiaj Homiel mi powiedział, że jedna z linii na pięciolinii to moje zdrowie.
  • Oczywiście ! – … że ja na to nie wpadłam wcześniej.
  • Jedna zdrowie, druga duch.
  • A trzecia rodzina ?
  • Spokojnie, spokojnie panno Elke.
  • Zdrowie to ważna nitka, żebyś zrobił mission compliete.
  • A która jest najważniejsza ?
  • Czy da się zagrać muzykę na 4 liniach ?
  • Żeby zagrać muszą być wszystkie.

Kapitalnie odniósł się do wczorajszej wizji o pięciolinii i nie jestem pewna czy to Homiel. Człowiek stanowi całość jak pięciolinia. Każda linia odgrywa jakąś rolę. W przepadku Piotra zdrowie, duchowość (duch?), materializm (proza życia), gacek i co ? Myślę, że sam Bóg. Każdego życie to pięciolinia, ale czy u każdego jest taka sama ?  Wątpię. 


Piotr wczoraj nie miał siły rozmawiać, bo zaatakowała go alergia. Kichał, łzy mu się lały litrami i nie nadążał wymieniać chusteczek. Bardzo go to osłabiło. Poprosił o pomoc Ojca i dzięki temu mógł spać całą noc.

  • Twoje ciało to twoja karoseria.
  • A dusza ? – … i pomyślałam, że może silnik.
  • Też nie silnik.
  • To co w takim razie ?
  • To coś.
  • Wczoraj pomogła mi Maryja.
  • Wymieniliśmy ci olej.

Ojciec porównał budowę człowieka do samochodu. W przypadku Piotra, auto-maniaka, to najlepsze porównanie.


Wieczorem. W TV oglądamy programy wspominające zmarłą Korę Jackowską.

  • Ciekawe gdzie poszła… – Piotr mruczy pod nosem.
  • Jest w drodze do lepszego świata.
  • Zasłużyła na to ?
  • Jak najbardziej.
  • Dziwactw miała wiele, ale zasłużyła.
  • ?! – nie wiem o jakie dziwactwa chodzi, ale artyści tak już mają. Mają swoje dziwactwa.
  • Na piekło trzeba sobie zapracować – Piotr.
  • I mówienie, że na przykład buddysta idzie do piekła, bo buddysta… to czysta bzdura – dodaję.
  • Nie wedle tego w co wierzą, leczę wedle tego co czynią.
  • ……. – słucham tych słów i podziwiam mądrość Ojca.
  • Myślisz o Ojcu, a Ojciec myśli o tobie. Nieustająco.
  • Pracuj dalej nad dziełem.
  • Nie puszczaj wodze fantazji, bo zagorzały fan wszystko przyjmie, ale ten co ma wątpliwości wszystko ci zarzuci.
  • Bądź rozsądna.
  • Czy do tej pory zrobiłam błędy ?
  • Doszlifuj to.
  • Opracuj to bardzo rzetelnie na Moją chwałę.
  • …….. – zmartwiłam się. Wszystko piszę rzetelnie, ale może faktycznie gdzieś przesadziłam ?
  • Ale jakie fragmenty ?
  • Chodź do Mnie.
  • Przytul się do Mojego boku, a wszystko zrozumiesz.
  • …….
  • Do jakiej pracy się wybierasz ?
  • ……. – głupio mi się zrobiło, bo wczoraj zagadnęłam Piotra, że może poszukam jakiejś pracy. Zrobiłam to pod wpływem chwili słysząc, że na rynku jest mnóstwo ofert.
  • Powiem ci, w której hucie brakuje ludzi do odlewania stali.

11. 08. 18 r. Warszawa.

Zadzwoniła córka.

  • Miałam dziwny sen, rozmawiałam z ciocią. Powiedziała, że jest jesień i „od tego momentu to ja opiekuję się babcią”.
  • Ciekawe… Co to znaczy Homiel ?
  • Czy my mamy umowę podpisaną ?
  • Umowę ?
  • Na deszyfrację ?
  • No mamy… – zażartowałam.
  • To pokaż Mi ją.
  • Nieważne co znaczy.
  • Ważne, że dostaje coraz więcej.

Rozmawialiśmy o życiu i nagle przyszła do mnie pewna myśl….

  • Jakby wyglądałoby moje życie, gdyby Piotr umarł ?
  • Nie ma takiej wersji.
  • No, ale było bardzo blisko.
  • Nie zajmuję się czymś, czego nie ma.
  • Fala nadejdzie niedługo ?
  • Najwyższa pora.


Dopisane 14. 04. 2019 r.

  • Opracuj to bardzo rzetelnie na Moją chwałę – … i tu będzie problem. Będę musiała wyłożyć „kawę na ławę” wykorzystując źródła judaistyczne. To w nich zapisane są informacje, które pomogą zrozumieć naszą historię.

Dziwactw miała wiele, ale zasłużyłaoczywiście zaczęłam sprawdzać.

Pewnie nikt się nie domyśla, co sprawia największą radość piosenkarce? Otóż Kora uwielbia w wolnym czasie malować figurki Madonny. – Bo to jest piękne, to mnie wzrusza, stoję przed taką Madonną jak przed matką… opowiada Jackowska. Człowiekowi już zawsze wydaje się, że jest niedostrzegany, nikt go nie kocha i nie chce. To takie tatuaże i ryty, których już nie sposób się wyzbyć. Gdzieś więc pewnie w tym symbolu Madonny znajduję pewne ukojenie. Ona urasta do rangi nadzwyczajnie opiekuńczej i sprawczej. Kora otworzyła się, opowiedziała o życiu, bólu i stracie. i choć ma swoje dziwactwa (więcej tutaj), to jednak posiada również wrażliwą i szczerą duszę. https://www.kozaczek.pl/kora-non-stop-popelnialam-samobojstwo/