Nic się nie dzieje bez powodu i bez potrzeby.

06. 11. 17 r. Warszawa.

Nie spotkaliśmy się dzisiaj na kawie. Piotra nie było w firmie aż tydzień i teraz musi nadrobić zaległości. Siedzę więc w domu i piszę. Od kilku godzin ślęczę nad Wittenbergą jeszcze raz próbując dociec o jaką tablicę w kościele chodzi. Poruszałam się w internecie po niemiecku i zastanawiałam się jednocześnie co działo się z Piotrem przed Lutrem. Szybko się zorientowałam, że sama niczego nie wymyślę, więc postanowiłam poczekać na Homiela. Gdy wrócił Piotr podałam mu obiad, usiadłam na przeciwko i gdy był zajęty przegryzaniem kolejnego kawałka mięsa spytałam…

  • Kim byłeś przed Lutrem?
  • ……. – patrzy na mnie myśląc, że już zdurniałam do reszty. Po chwili jednak…
  • Mówi, że …
  • To jest szlak.
  • ???!!!
  • Jaki szlak?
  • Teraz zobaczyłem templariusza – i wzruszył ramionami.
  • ? To co z tym szlakiem?
  • To jest szlak twoich wyczynów.
  • ?!
  • Daj spokój – Piotr machnął ręką. 
  • Chcę mówić prawdę, a nie wierzą Mi – Homiel zażartował rozżalony.
  • Po co o tym wiedzieć? – pytam już poważnie.
  • Jak się obudzisz jutro rano, to zastanów się czego chcesz w życiu – przygadał mi Homiel. Jeszcze niedawno chciałam się dowiedzieć, a teraz jestem zmęczona tym, co wiem.
  • Jeśli to nieważne, to po co mówisz?
  • Kiedy chcesz wiedzieć, to nie wierzysz.
  • ……. – … bo to tak kosmicznie niewiarygodne. Ale przyznaję Mu też rację, chcę wiedzieć, boję się wiedzieć, a potem nie wierzę w co wiem.
  • W kontekście tego wszystkiego, to nie ma znaczenia.
  • To tak jakbyś zjadł zupę... – Piotr się zatrzymał na chwilę…
  • ogórkową dwa lata temu… Jakie ma to znaczenie?

Aż podniosłam głowę znad zeszytu…

  • Zupę ogórkową?! Tak powiedział?!
  • Kazał mi powiedzieć ogórkowa, nie inna.
  • …… – zaczęłam się śmiać.
  • Dostałeś na obiad mięso, ale sobie ugotowałam zupę ogórkową – i poszłam do lodówki po garnek i postawiłam mu przed nosem na dowód.
  • No i co ty na to? – pytam ze śmiechem.
  • Homiel mówi, że dla mnie jest niezjadliwa, bo mało jest przypraw, ale dla ciebie jest ok.
  • …… – znowu śmieję się głośno.
  • Dałam tylko sól, nie chciało mi się przypraw.

I to są takie chwile, które obezwładniają. Mam całe pudło różnych przypraw, wzięłam je nawet do ręki, ale odstawiłam.

  • Życzę ci Guten Apetit, bo w Niemczech siedzisz… żeby zakończyć wątek niemiecki to à propos ślęczenia nad Wittenbergą.
  • …… – rozmawiam z Homielem już chyba czwarty rok, a ciągle kręcę z niedowierzaniem głową.
  • Homiel dzisiaj jest bardzo precyzyjny. Kazał zmienić w pokoju naszej córki okno.
  • Poison... mówi.
  • Trucizna? – to ciekawe, bo w jej pokoju niemiłosiernie śmierdzi stęchlizną, do tego stopnia, że zaczyna tam się dusić, więc śpi w salonie.
  • Jak jesteś taki precyzyjny Homiel…
  • Jestem kiedy chcę…
  • To pomożesz mi? – chciałam, żeby mi odpowiedział o jaką tablicę w kościele chodzi.
  • Gdybyś pojechała tam, to byś zrozumiała, a ponieważ nie pojedziesz, to zróbmy sobie przerwę.
  • Ok – westchnęłam właściwie z ulgą, nie będę się przecież kłócić z aniołem.
  • Byłeś tak długo w Niemczech, aż Germanem zapachniało.
  • A to źle być Germanem? – pytam.
  • Człowiekiem jest się zawsze, Germanem się bywa, czy też Frankonem.
  • Frankonem? – Piotr pyta mnie oczami, bo to coś nowego.

Zrobiliśmy sobie przerwę. Po krótkim czasie siedliśmy na kanapie zadowoleni, że siedzimy na naszej ulubionej kanapie… Niewielu zrozumie co znaczy siedzieć zadowolonym na kanapie. Iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, ciepło domu i święty spokój.

  • Homiel, powiedz, jak jesteś taki precyzyjny, kiedy ta II fala? – pytam.
  • Tak ci spieszno?
  • Pamiętaj, że odwróci się całe twoje życie do góry nogami.
  • Całe serce, nawet najmniejsza jego część nie ma porównania wobec tego, co nadchodzi.
  • Nie zdajecie sobie sprawy…
  • Ola!!! Wszystko się zmieni. On taki już nie będzie. To co zrobi dla tego domu (remont) już nigdy nie z robi. Biznes? Co to takiego?… będzie pytał.
  • Umiesz naprawdę przestraszyć – wzdycham żałując, że spytałam.
  • A co będzie się dla mnie liczyć? – Piotr. 
  • Ten prawdziwy twój świat.
  • To co on będzie robić? – pytam, bo nie mogę sobie tego wyobrazić.
  • Nie co będzie robić, a kim będzie.. Ojcze, przywróć mi imię moje…przypomniał.
  • Spadałeś długo, więc ta fala pozwoli ci wrócić do Domu.
  • Boże! Ta fala skończy się śmiercią?! – panikuję, bo powrót do Domu kojarzy mi się z jednym.
  • Do Domu można wrócić i za życia.
  • No, ale nie będzie przecież siedzieć cały dzień w fotelu i gapić się w Niebo…?! – pytam, bo ciągle trudno mi sobie wyobrazić o co w tym wszystkim chodzi.
  • Pamiętaj o zupie ogórkowej, gdybyś miała wątpliwości.

Homiel mi dzisiaj udowodnił bardzo mocno, że wszystko widzi, słyszy i analizuje. Udowodnił bardzo mocno jeszcze raz, że Niebo istnieje. A więc to, co mówi teraz… to też prawda.

  • Widziałem jak się zastanawiałaś nad przyprawami i myj ręce!
  • Oj Homielku, nie da się z Tobą wygrać. Wszystko widzisz!
  • I całe szczęście.
  • …….. – i już się zastanawiam, czy ma rację. Rzeczywiście… co by to było, gdyby dało się wygrać z aniołem, czy też z samym Bogiem…? 

  • Tylu ludzi odchodzi teraz – Piotr się zamyślił widząc informacje w TV o śmierci kilku znanych ludzi.
  • A ilu się rodzi?!
  • To jest ciągła nauka, natura ludzka ma żal, ale tak zostaliście wszyscy stworzeni.
  • Pamiętaj!… Na wzór i podobieństwo Ojca…
  • Skąd wiesz… Może taki sam jest…?
  • …….. – uuuuu…. zaczynam podejrzewać, że to z Ojcem rozmawiamy.
  • Rozwieję ci dzisiaj jeszcze twoje wątpliwości.
  • Podtrzymuję Swoje zdanie; trwaj do sądu, a potem płyń.
  • Do tego sądu, o którym myślimy.
  • Twoje przypuszczenia z datą są… – … nieważne.
  • O NIP? Nie o KIO? – pytam rozczarowana, bo zakładałam, że będzie to w październiku, najpóźniej w lutym lub Maju 2018 r.
  • Często cię nie poprawiam, bo cieszy mnie twoje badawcze dochodzenie.
  • Badasz, sprawdzasz i niektóre są to rzeczy fantazyjne i to też jest ciekawe, że nie stoisz w próżni.
  • Ciągle szukasz, sprawdzasz.
  • Czyli chodzi o ten sąd, o NIP?
  • Zawsze o niego chodziło.
  • To dlaczego wtedy potwierdziłeś?
  • Czy nie było weselej? Ile emocji miałaś w tym.
  • ……..
  • Musisz być czujna.
  • Ale ja muszę być pewna!
  • Teraz bądź.
  • Kiedy rozprawa w takim razie? – Piotr.
  • A jakbyś ty chciał?
  • Zdaję się na Was.
  • Więc czekaj, masz inne rzeczy do roboty, nie idź drogą Aleksandry…
  • Dociekliwość, ty realizujesz, a Ola docieka… Dusia…
  • …….
  • To nawet nie wiadomo, czy ta II fala się w tym roku zacznie. Na pewno… – i ugryzłam się w język. Już chciałam tworzyć następne daty.
  • ……
  • Pan Bóg tak patrzy na nas z góry i sobie mówi, co robią ta maluchy – Piotr w zadumie…
  • Co robią te Moje maluchy – poprawił Ojciec.
  • A Ja jestem, który Jestem.
  • … ?!
  • Dajecie Mi wiele radości.
  • Noooo, ty Mały mniej – zażartował…
  • Te chwile będę pamiętał tak, jak wy będziecie pamiętać.
  • ……. – siedzieliśmy zesztywniali, ale mnie korciło, żeby o coś jeszcze spytać i zaczęłam szeptać do Piotra…
  • Czym dajemy radość Ojcu?
  • Wszystkim, a życie nie jest łatwe… tutaj.
  • Ale nic się nie dzieje bez powodu i bez potrzeby.


Dopisane 22. 07. 2018 r.

  • Podtrzymuję Swoje zdanie; trwaj do sądu, a potem płyńpo dwuletnim oczekiwaniu mamy wyznaczoną w końcu datę rozprawy z NIP. To październik (!) 2018 r. Dokładnie 2 lata od zawału Piotra. Mam wrażenie, że Ojciec przesunął datę o rok. Dlaczego? Dla naszej nauki. Bawienie się w datowanie bardzo wiele mnie nauczyło. W tej kwestii żaden człowiek nie może być niczego pewny. Obserwuję poczynania znanego jasnowidza Krzysztofa Jackowkiego, który robi to nieustannie. Czasami widząc jak się poci, gdy jego kalkulacje się nie sprawdzają żałuję, że nie czyta tego blogu. Wiele by zrozumiał.

    Byłeś tak długo w Niemczech, aż Germanem zapachniało – z tego wynika, że Piotr nie raz był narodowości niemieckiej, trzeba się cofnąć aż do głębokiego średniowiecza. 

Bóg zapłać za nowy dzień.

03. 11. 17 r. Szczecin.

Wchodząc rano do pokoju Piotra zauważyłam, że był bardzo milczący i zamyślony. Na moje nalegania co się stało, odprawiał mnie z kwitkiem, że nic. Dopiero parę godzin później powiedział…

  • Gacek zakopał mnie pod ziemią w trumnie. Wieko trumny zaczęło pękać i zaczął na mnie sypać się piasek. Na nogi, do gardła… Czułem jak się duszę … I co teraz powiesz ?
  • … ?! … 
  • Zacząłem się modlić; niech będzie chwała Ojcu i Synowi, było mi łatwiej umierać… i kiedy już umierałem, wizja się skończyła.
  • …. ?! …. – po czymś takim to i ja bym milczała, nie godzinę, a cały dzień.
  • Muszę kupić totka, duża wygrana się szykuje – zmieniam temat, żeby już o tym nie myślał.
  • Twoje bezpieczeństwo to nie twoja gestia, to Nasza gestia.
  • I stanął nasz Piotr w jurcie dnia, oczyścił swe myśli i znowu było jak dawniej.
  • … ?! …
  • Co jeszcze Homiel powiesz ? – spytałam idiotycznie, bo właściwie to nie wiedziałam o co Mu teraz chodzi.
  • Bóg zapłać za nowy dzień.

Dostałam ciekawy mail;

Wczoraj byłem na ciekawym wykładzie, który dał mi do myślenia. Mieliśmy w instytucie wizytę profesora z Arabii Saudyjskiej. Poszedłem z ciekawości na jego wykład. Byłem w szoku. Był z instytutu badawczego w Arabii Saudyjskiej. To mi dało do myślenia. Pokazywał co tam studiują. W Polsce nigdzie tego nie robią. Nie wiem, czy gdziekolwiek w Europie ktokolwiek to robi. Pracują nad elastycznymi tranzystorami. Pokazywał eksperymenty z elastycznymi układami scalonymi. Elektronika w tej chwili to sztywne metale i półprzewodniki. On pokazał układy scalone jak guma. Używają elastycznych materiałów, które pozwalają na rozciąganie, ściskanie, skręcanie itp…To znaczy, że będą mogli implantować elektronikę w oczach, zębach i nie musieć się tym martwić, gdy organizm rośnie, kurczy się, starzeje. Elektronika dostosowuje swój kształt do otoczenia.

Ten profesor powiedział też, że pracował nad urządzeniem typu fit bit z papieru, które jest używane przez muzułmanów przybywających do Mekki każdego roku. Podobno każdy pielgrzym musi mieć takie coś na ciele, gdy wjeżdża do ich kraju.

Czytam tekst na głos Piotrowi…

  • I co Homiel na to.?
  • Nic.
  • Szkoda… – pomyślałam.
  • W jednej myśli jest wiele układów scalonych, do których oni nigdy nie dojdą.
  • Nikt nigdy jej nie ogranicza i nie ograniczało.
  • Tylko zastanów się jak ją zmaterializować, a wszystko jest możliwe.
  • Nooo, ale jak to zrobić ?
  • …….. – Homiel się śmieje do rozpuku.
  • Wyobrażasz sobie, żeby człowiek miał taką możliwość ?
  • Tej Ziemi dawno by nie było.

Ma rację ? Oczywiście !



04. 11. 17 r. Szczecin.

Piotr ciągle chodzi zamyślony.

  • Dzisiaj nad ranem budząc się poczułem dziwną energię. Dopadło mnie takie uczucie, że cały materializm, wszystkie te samochody, domy, ciuchy są mi całkowicie obojętne. Mówię na głos …
  • Nie chcę tego wszystkiego…
  • A co chcesz ?
  • … Spytał mnie wtedy Ojciec.
  • Ciebie Ojcze, z Tobą być chcę, nic więcej.
  • Poczułem, że wyciąga do mnie niewidzialną dłoń, więc też wyciągnąłem, podałem Mu rękę na zgodę.
  • Oooook…. – słucham uważnie.
  • Wstałem i poszedłem do łazienki.
  • Myślisz, że żaden by nie poszedł ?
  • I wtedy zrozumiałem, że anioły, które stały przed nim,  nie chciały iść celowo. To wyglądało jak jakiś spisek. Mówiłem na nich wcześniej, że to cioty, że nie chcą, a teraz się wstydzę … – Piotr rzeczywiście nawet lekko zrobił się czerwony.
  • Jakoś przeżyją, nauka najważniejsza.
  • Ale Ojciec powiedział, że wstyd tym, którzy nie chcieli – przypominam. 
  • To oficjalna wersja. Prawdziwa wersja to taka, że oni celowo nie chcieli, abym to ja się zgodził.
  • Ooook … A nie wystarczyło po prostu poprosić cię, abyś to zrobił ?
  • Nie, chodziło o to, żebym to zrobił sam z siebie.
  • ……… – zamyśliłam się nad tymi słowami analizując, czy to ma sens. Może tak, a może nie. To naprawdę wyższa matematyka.
  • A Homiel ci mówi coś teraz ?
  • Ta ceglana podłoga może być, ale nie uważasz, że to zbyt szokujące ?
  • …… – zbaraniałam w tej chwili. Wczoraj mówiłam Piotrowi, że chciałabym mieć kuchnię jak z „House of card”, ale z ceglaną podłogą.
  • Mówi, że to byłaby zbyt duża różnica.
  • Homiel pokazał mi teraz, że kuchnia powinna mieć beżową podłogę na całej długości mieszkania.
  • Oczywiście oprócz pokoi – wtrącił się.
  • Jasny gwint… – myślę… Anioł wtrąca mi się do wystroju wnętrza , a myślimy o zrobieniu jeszcze remontu kuchni.
  • To kiedy mam załatwiać ? – Piotr pyta Homiela, jeśli już tak meble nam ustawia.
  • Żadna.
  • Co żadna ? – pytam, bo to dziwna odpowiedź.
  • Odpowiedź żadna od Niego, nic nie mówi.
  • No to nic nie gadaj po prostu, jak nie słyszysz.
  • Ten najwięcej gada, a najmniej może. Prawdziwy rzecznik.
  • …….. – roześmiałam się na głos. Rzeczywiście Piotr znowu planuje, a tak naprawdę to może sobie tylko pogadać.



Dopisane 20. 07. 2018 r.

  • I stanął nasz Piotr w jurcie dnia, oczyścił swe myśli i znowu było jak dawniej – według Wiki jurta to namiot przenośny używany przez ludy tureckie i mongolskie w środkowej Azji, Turcji. Jaki ma to związek z Biblią? Jedynie jako rodzaj namiotu, który również był używany w czasach biblijnych. Polski internet staje się pomału niewystarczający, więc szukam u źródła, czyli u Hebrajczyków i znalazłam coś naprawdę interesującego.

Fragment z https://www.breakingisraelnews.com/74409/new-revelations-tabernacle-challenge-every-known-idea-holy-desert-structure/

Biblijne Tabernakulum, czyli Namiot Spotkania (Przybytek), mogło nie być skromnym prostopadłościennym namiotem, jak wierzyli uczeni od stuleci, ale ogromną okrągłą konstrukcją mającą sześć pięter wysokości, proponuje inżynier z Wisconsin, który spędził lata badając zawiłości biblijnych tekstów opisujących konstrukcję na pustyni. Andrew Hoy, wyszkolony inżynier mechanik z Milwaukee przebywający obecnie w Izraelu w celu zbadania swojej teorii, opracował koncepcję, która kwestionuje wszelkie znane przekonania na temat przenośnej centralnej struktury, którą Izrael służył Bogu przez 400 lat, aż do zbudowania Pierwszej Świątyni. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=76

Hoy ma głowę do liczb i pasję do Biblii. Wychowany w Kościele luterańskim (!), jego osobista podróż doprowadziła go do opuszczenia tego kościoła. Studiował w jesziwie (seminarium religijnym) w Jerozolimie przez pewien czas, koncentrując się na nauce hebrajskiego, aby studiować Biblię w jej oryginalnej formie. Kiedy Hoy przeczytał fragmenty z Księgi Wyjścia dotyczące budowy Przybytku, szczegółowo opisując użyte materiały, postawił wiele pytań. Znał pełnowymiarowe modele Tabernakulum w Timna Park i Ariel w Izraelu i zdał sobie sprawę, że istnieje wiele rozbieżności między tymi przekładami, a tekstem biblijnym.

„Kto tworzy namiot z czterech piętr na pustyni, ze ścianami wykonanymi z belek grubości dwóch stóp?” Zapytał retorycznie Hoy. „Prostokątna wersja wykorzystuje wiele materiałów, których po prostu nie mają odzwierciedlenia w Biblii” – wyjaśnił Breaking Israel News. Był także zakłopotany metodami większości prac naukowych opisywanych przy budowie ścian na dziedzińcu, opisujących ściany z litego drewna połączone prętami.

„Jest to niewygodne i zużywa o wiele więcej drewna niż wymienione w Biblii. Największym problemem jest wykorzystanie srebra jako podstawy dla drewna „- zauważył Hoy. „Pozwolono im uzyskać 100 talentów srebra o wadze czterech ton. Wytwarzanie baz ze srebra wymagałoby znacznie więcej ton srebra, których nie uwzględniono w Biblii. Jako inżynier, rozumiałem srebro i mosiądz jako używane do rozpórek, jako część struktury kopuły.

Hoy wyobraził sobie krąg pościeli i wełnianych prześcieradeł nakryty ogromnym skórzanym ogrodzeniem. Wykorzystując swoje umiejętności inżynierskie i przestrzegając dokładnych ilości drewna i srebra określonych w Biblii, zaprojektował namiot podobny do tradycyjnych jurt używanych w Mongolii (!). Wersja Hoya, oparta na technicznych instrukcjach biblijnych, ma zdumiewające sześć pięter.

Hoy stworzył kompletny plan dla okrągłego Tabernakulum na oprogramowaniu projektowym, aż do najmniejszego sprzętu, w nadziei stworzenia modelu skalowego opartego na jego okrągłej koncepcji. Spędził setki godzin sprawdzając swoją teorię z perspektywy inżynierskiej, a także dla przestrzegania tekstu Biblijnego.

Namiot Zgromadzeń towarzyszył Żydom wędrującym po pustyni, ale stał w Szilo przez ponad 300 lat. Jako teoretycznie przenośna konstrukcja zdemontowana została 3000 lat temu.

Dlaczego Homiel (podejrzewam, że to Ojciec jednak) użył słowa Jurta? Dlaczego nie użył po prostu słowa namiot? Wiedząc, że nigdy nie używa słów ot tak sobie postanowiłam się dzisiaj dowiedzieć czegoś więcej. Co ma wspólnego Piotr z Przybytkiem Mojżeszowym? https://pl.wikipedia.org/wiki/Przybytek_Mojżeszowy

Siedzimy na kawie, Piotr się rozkręca, więc wykorzystuję moment, by zadać pytanie. (fragment dzisiejszej rozmowy).

  • Czy Piotr ma jakiś związek z tą jurtą?
  • Coś wynika z czegoś.
  • Zobaczyłem obrazek, jak ręka go przekreśla. 
  • Aha …. – czyli wiedziałam, że namiot w kształcie prostokąta nie jest prawdziwy. Pan Hoy się nie myli. 

Przemówił Ojciec do człowieka, a człowiek zrozumiał.

31. 10. 17 r. Szczecin.

Przyjechaliśmy do Szczecina odpocząć, a jesteśmy zapracowani jak dawno nie byliśmy. Remont dopiero się kończy i przyszedł czas na porządki. Codziennie kilka godzin fizycznej pracy. Cieszy mnie to nawet, bo nie myślę, że kończy się także październik. Oczekuję Bóg-wie-czego, a Homiel mówi nie czekaj na sensację. Kiedy już wieczorem rozsiedliśmy się wymęczeni przed TV poczułam, że jestem rozżalona.

  • Dobrze masz z mężusiem?
  • Jak królowa… kurka wodna…
  • Tylko się nie rozpłacz jakiż to jesteś wspaniały Homiel mu przygadał.

Wyciągam kajet, by to zanotować…

  • Już zaczynasz? – Piotr cierpko. Nie lubi tego, ale wie, że musi tolerować.
  • Tak, bo kocham te nasze rozmowy, a poza tym jest 31.
  • Dzień jak co dzień.

Ostatni dzień października i nic. Ale czy rzeczywiście nic? Hmm… Dwie bardzo ważne wiadomości, Luter, Deisenhofer… cofnięcie się w czasie. Jednostki mogą tego doświadczyć, a ja jestem rozżalona? Głupia jestem! Czasami dochodzi do mnie, że nie zasługuję na to, co się dzieje. Przypominam sobie słowa sprzed miesiąca…

-Te nasze układanki  są nic niewarte. Wszystko sprawdza się co Oni planują, a nie co my planujemy, a potem się dziwimy – mówię po długim namyśle. 
-Twoja wiara będzie poddana weryfikacji. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/02/imie-to-nie-nazwa-to-zakres-obowiazkow-i-wiedzy/ 

02. 11. 17 r. Szczecin.

Cały dzień w ogóle nie poruszaliśmy tematu października, ponieważ oboje byliśmy w jakimś sensie zawiedzeni. A może bardziej nienasyceni, jakby zabrakło tej jednej kropki nad i … Wiedziałam, że Niebo się nie myli, to ja się mylę próbując rozwikłać za wszelką cenę „alfabet Nieba”. Nie da się… Gdy poszliśmy na kawę nie wytrzymałam tej ciszy od dwóch dni, za bardzo za Nimi tęsknie.

  • Homiel, chcę to zrozumieć… Ja muszę to zrozumieć, bo jeśli ja zrozumiem, to inni tym bardziej.
  • Jako zegarmistrz pasujesz do zegarków…
  • widzę napis Ruhla, pisze się samo h. 
  • Ruhla? Pierwsze słyszę, to jakaś marka?
  • ……. – Piotr wzruszył ramionami, bo sam nie wie.
  • Nie martw się, niedługo Warszawa.
  • A… Rozumiem. Wtedy porozmawiamy.
  • ……..
  • Dzisiaj w nocy gacek zadał mi pewne pytanie.
  • ?! Jakie?
  • Czy Bóg jest legendarny?
  • ???!!!
  • I co powiedziałeś?
  • Bóg jest wszystkim, był, jest i będzie.
  • Hmm… Myślisz, że to gacek zadał pytanie?
  • A kto?
  • Myślę, że Bóg Ojciec też mógłby zadać takie pytanie – i powiedziałabym, że jest to nawet w Jego stylu, jeśli mogę się tak wyrazić.
  • Chrystus też spytał, co o mnie myślicie…
  • …….. – oboje się zamyśliliśmy.
  • A co do fali… – zaczął Homiel.
  • Nawet nie można powiedzieć co się odwlecze, to nie uciecze.
  • Ten czas po prostu nie nadszedł.
  • A te wszystkie znaki?
  • To jest wiara, to jest próba dla ciebie.
  • Wiedziałam…

Tym październikiem przećwiczyli mnie wzdłuż i wszerz. Wielkie oczekiwania, które zostały faktycznie szybko zweryfikowane. Czy to zachwiało moją w Nich wiarą? Zaufaniem? Nie. Przez te ostatnie lata coś się w nas przełamało, już się tak nie buntujemy. Zobaczyłam wielokrotnie, że to nie my mamy rację, a Oni. Jeśli nawet czegoś nie rozumiemy teraz, zrozumiemy później, to tylko kwestia czasu.


Opowiedziałam Piotrowi, że na blogu właśnie piszę o jego wizji;

-Usłyszałem coś niesamowitego... Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy, ja stoję za nimi i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich... 
-A któż pójdzie do tego świata? 
-Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem... 
Oto jestem. 
-Ty...? 
-Ojciec był zaskoczony... 
-Więc idź.
-…. i mnie przytulił. 
  • Nooo, była niesamowita. Wtedy, w tych słowach poczułem dużą dozę odpowiedzialności, misji. Wtedy widziałem, że nikt nie chce iść, bo każdy miał przy Ojcu dobrze. Nikt nie chciał zrezygnować z tego, co ma. Anioły miały po 4 metry wysokości, a ja tylko z metr. Stałem w cieniu za plecami Ojca, za kotarą, gdy się zgłosiłem. On odwrócił lekko głowę i spytał …
  • Ty ???

Narysował na kartce jak wyglądała ta scena, przyjrzałam się jej…

  • Stałeś w cieniu, jak szara eminencja, która ciągle chroni szefa. Nie chciałeś się rzucać w oczy i wolałeś zostać nie widziany, umniejszałeś swoje znaczenie, dlatego byłeś znacznie mniejszy. Komu pozwala się stać za swoimi plecami? Komuś, komu się ufa.
  • …….. – Piotr się wzruszył przypominając sobie to kolejny raz.
  • I jesteś.
  • Wstyd tym, którzy mieli pójść, a nie poszli.
  • Ojciec wiedział jak będzie?
  • Wszystko wie, Ojciec by nie wiedział?

W Biblii jest opisana identyczna niemal sytuacja, te same słowa.

Powołanie Izajasza

1 W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. 2 Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. 3 I wołał jeden do drugiego: «Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały». 4 Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem.5 I powiedziałem: «Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!» 6 Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. 7 Dotknął nim ust moich i rzekł: «Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech». 8 I usłyszałem głos Pana mówiącego: «Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?» Odpowiedziałem: «Oto ja, poślij mnie!» 9 I rzekł [mi]:«Idź i mów do tego ludu: Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia, patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania! 10 Zatwardź serce tego ludu, znieczul jego uszy, zaślep jego oczy, iżby oczami nie widział ani uszami nie słyszał, i serce jego by nie pojęło, żeby się nie nawrócił i nie był uzdrowiony» 11 Wtedy zapytałem: «Jak długo, Panie?» On odrzekł: «Aż runą miasta wyludnione i domy bez ludzi, a pola pozostaną pustkowiem. 12 Pan wyrzuci ludzi daleko, tak że zwiększy się pustynia wewnątrz kraju. 13 A jeśli jeszcze dziesiąta część [ludności] zostanie, to i ona powtórnie ulegnie zniszczeniu jak terebint lub dąb, z których pień tylko zostaje po zwaleniu. Reszta jego [będzie] świętym nasieniem».

Poruszyła mnie nie tylko opisana scena, ale także ostatnie zdania. Runą miasta i dziesiąta cześć ludności zostanie… Przypomniałam sobie  słowa Ojca, że zostanie jeden na dziesięciu, nie wspominając już o samej apokalipsie.

  • Homiel, dlaczego to Piotr widział? Czy ta scena się powtarzała?
  • ……..
  • Czy Piotr to Izajasz? – pytam niepewnie.
  • Homiel siedzi cicho, ale zrobił taką minę… – Piotr pokazał, jak mocno ściska usta.
  • Szukaj dalej, a może znajdziesz...
  • A może się mylę, ostatnio często się mylę jak widzisz…
  • Szukaj…
  • Szukaj, szukaj… Ale gdzie?! – pomyślałam.
  • . Trudne to jest
  • Bardzo… Co jest prawdą, a co nie…
  • Widziałem twoje rozżalenie. Sam wycierałem ci łzy.
  • Ucz się…
  • Jak się uczy człowiek najlepiej?
  • Na błędach.
  • To jest lekcja dla ciebie, nie dla Piotra.
  • Ty jesteś teraz celem, a Piotr narzędziem.
  • To ty masz się uczyć.
  • Pod koniec będziesz jak wyrocznia.
  • Widząc człowieka będziesz wiedziała co przedtem i potem.
  • ???!!! – już zaczynam podejrzewać, że to Ojciec przemawia. Od początku był to Ojciec.
  • Robisz błędy wyznaczając daty.
  • Daty zna tylko Ojciec, więcej tego błędu nie zrobisz.
  • Ooooo, na pewno… – pomyślałam.
  • Przemówił Ojciec do człowieka, a człowiek zrozumiał.
  • Nie koncertuj się na datach, a na zdarzeniach.
  • Sprawdź co znaczy nazwa Ruhla.
  • Pierwsze słyszę…

Sprawdziłam, gdy ledwo dorwałam się do komputera.

Zegarki vintage, prócz ogromnego uroku, ciekawego design’u oraz tradycyjnych werków mechanicznych, często posiadają także bardzo ciekawą historię. W przypadku prezentowanego poniżej zegarka RUHLA historia zadziwia podwójnie, gdyż model Chronograf stał się symbolem tej marki, a równocześnie czasomierz ten wyprodukowano w GDR, czyli kraju, którego nie znajdziecie na mapie, ponieważ nie istnieje już od 25 lat.  Zakłady RUHLA stworzyły dziesiątki różnych modeli i wyprodukowały miliony różnego rodzaju urządzeń do pomiaru czasu. W większości były to urządzenia dość prostej konstrukcji, ich mechanizmy w większości nie posiadały kamieni łożyskujących – były to werki z wychwytem kołkowym – a koperty wykonane były z mosiądzu.

Trzeba przyznać, iż były to równocześnie zegarki dość trwałe, ładnie prezentowały się na ręce oraz odmierzały czas – choć należy zaznaczyć, że kaliber 24 charakteryzował się dobowymi odchyleniami na poziomie +240 sekund / – 120 sekund na dzień http://manufakturaczasu.pl/ruhla-chronograf/

Śmieję się sama z siebie. Jestem jako ten zegarek; prosty, dość ładny, porządny, tyle, że nieprecyzyjny z wymierzaniem czasu. Śmieję się jeszcze radośniej, bo dostrzegam kolejny raz jak niesamowicie, nieprzeciętnie dowcipny jest Ojciec. 

Żeby się podnieść, muszą upaść.

28. 10. 17 r. Szczecin.

Przyjechaliśmy do Szczecina zmęczeni. Wieczorem rozsiadamy się przed TV mając nadzieję na nic-nie-róbstwo, ale nagle słyszymy nad głowami klap, klap, klap naszej pani prokurator… Patrzymy na siebie lekko przerażeni… My zmęczeni, a szykuje się  bezsenna noc. 

  • Jasny gwint! Nie było tego kilka miesięcy!

Siedzimy już nerwowo i tylko czekamy. Po godzinie zaczęła się aria.

  • Zaraz ich popędzę – Piotr stuka nerwowo palcami po poręczy fotela.
  • Oni nie są warci ruchu. Upadną.
  • Żeby się podnieść, muszą upaść.
  • Nie martw się, to wkrótce będzie historią.
  • Naprawdę ? – trudno na razie w to uwierzyć, bo aria rozkręca się na dobre.
  • Naprawdę, niedługo to potrwa. Przed nami piękne dni.
  • Włóż zatyczki, Pan Bóg się nimi zajmie – doradzam Piotrowi. Zatyczek mam całą szafę na wszelki wypadek.
  • Bezwstydna baba.
  • Niczego po niej lepszego się nie spodziewaj, lecz czas zapłaty dla niej nadchodzi.
  • Ciekawe w jaki sposób… – myślę sobie…
  • Wyjątkowo dzisiaj czułem Homiela, stał tuż przy mnie, na centymetry…
  • Zawsze stoję.
  • ……..
  • Wiesz dlaczego Edziu się nie materializuje Krysi ? Bo chciałaby pójść za nim, a ma tu być.
  • A skąd wiesz ?
  • Homiel mi powiedział.
  • ……..
  • Ale tej babie nie można nic zrobić?
  • Wytrzymaj to.
  • Nie przyszedłeś tu, by sądzić i karać.
  • Ale uczyć, naprawiać, rozwijać, przypomnieć… 
  • A wiesz dlaczego ?
  • Bo nie wiesz.
  • Ale dziwna odpowiedź… – pomyślałam w pierwszej chwili, ale w drugiej już zrozumiałam.

Bo nie wiesz jaki jest cel twojego życia tutaj, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Jaka jest przyszłość i przeszłość, jakie plany ma Ojciec… nic nie wiesz. Ale jednego jestem pewna… to nie Homiel teraz z nami rozmawia.


Znajoma Piotra cierpi od dłuższego czasu na permanentne zapalenie płynu maziowego kolana. Wczoraj o piątej rano Piotr został zbudzony mając przed oczami jej wizerunek. A dokładnie … pokazano mu jej rozpalone do białości kolano. Piotr mimo zaspania zajął się czyszczeniem tego kolana w ten sam sposób, jak leczy i moje migreny. Czyli wizualizował z nieba białe światło i wpuszczał w jej ciało. Zajęło mu to kilkanaście minut, po czym zmęczony zasnął głęboko jakby przebiegł maraton. Dzisiaj zadzwonił do znajomej i okazało się, że ból minął. Na jak długo? To się okaże. 

  • Dziękuję ci Ojcze.
  • Nie zrobiłem tego dla niej, ale dla ciebie.
  • A dlaczego nie miałoby być dla niej ? – pytam od razu.
  • Jaka by była z tego korzyść ?
  • Czy uwierzyłaby skąd to jest ?
  • Czy by się zmieniła ?
  • Hmm… Nie… – przyznałam w myślach rację, bo ona nigdy by nie uwierzyła, że to od Boga.

Nie wiem, czy uwierzyłaby nawet wtedy, gdyby sam Ojciec stanął przed nią w pełnej okazałości. Pewni ludzie są bardzo przy ziemi, a nie przy Niebie i to się nigdy nie zmieni.

  • Mały walczy o nią, poprosił i dostał.
  • A ja prosiłam i co?
  • Wszystko przed tobą Moja córko.
  • ……. – zawstydziłam się za swoje pytanie i za swoją bezczelność.
  • Mogę prosić dalej?
  • Na to czekam. Po cichu wszystko dostajesz.
  • ?!

I przypomniałam pewien  moment w moim życiu, w którym po raz pierwszy zwróciłam uwagę na to, że ktoś niewidzialny spełnia moje życzenia. Na długo przed Homielem, z 15 lat temu bardzo chciałam mieć okulary w złotej oprawce, na które nie było mnie stać, a które były wówczas bardzo modne. Któregoś dnia Piotr kupił używany dostawczy samochód. W schowku znalazłam okulary, o których marzyłam od jakiegoś czasu. Wtedy to biorąc je do ręki z niedowierzaniem powiedziałam do Piotra…

  • Wiesz co? Ktoś chyba wysłuchuje moje myśli… – … pamiętam to do dzisiaj.

Dostałam dzisiaj maila, który jeszcze raz potwierdził, że osoby czytające ten blog, nie czytają go przez przypadek. Kiedyś Ojciec powiedział, że ta pierwsza grupa ludzi czytające Jego słowa jest wybrana przez Niego osobiście. Dlaczego? To już Jego tajemnica. Widocznie ma wobec każdego swoje plany.

Cześć; dziś w nocy obudziło mnie wołanie Anioła o Apokalipsie. Nie pamiętam już dokładnie tych słów, ale to były słowa z Apokalipsy, wiem bo czytałem ją i słuchałem parę razy.


30. 10. 17 r. Szczecin.

Nasze rozmowy w Szczecinie są krótkie i konkretne. Piotrowi nie chce się rozmawiać z natłoku spraw rodzinnych i Homiel doskonale o tym wie. Zapisuję więc wszystko co się da, bo szkoda każdego dnia.

  • Nad ranem obudził mnie wzrok wlepiony we mnie. Zobaczyłem okno zrobione w przesłonie, ta przesłona miała z 10 m grubości, a na końcu było kwadratowe okno. Stała w nim dziwna istota, cała przezroczysta, ale miała normalne oczy. Patrzyła się na mnie, a kiedy się zorientowała, że ja widzę ręką zamknęła przesłonę. 

  • Ciekawe… Homiel co to ?
  • Coś. Twój mąż budzi zainteresowanie wielu istot.
  • ?!
  • Nie macie świadomości, nie zdajesz sobie sprawy.
  • Operujecie nazwami i nie zdajecie sobie spawy z istoty, która tu mieszka.
  • Piotruś ?! – nie przesadzasz?… Chciałam powiedzieć, ale się ugryzłam w język.
  • A Ola ?
  • Ola to hol. Holuje cię do miejsca, gdzie zostaniesz naprawiony do końca.
  • W twoim języku będziesz lepszy niż twoje audi A 8.
  • Bez holownika nie dojedzie? – pytam.
  • No jak to bez holownika ?
  • Przecież jesteście Wy…?
  • ……..
  • Homiel nic nie mówisz.
  • Miesiąc się kończy, wolę patrzeć, nie mówić.
  • Został jeden dzień.
  • Dwa.
  • No dobra, dzisiaj 30.
  • Przecież mówiłem, że będzie ciekawie.
  • Tak tylko gadasz…
  • Tak gadam.
  • Mówi się mówisz, a nie gadasz.
  • Ale erudytą jesteś !

Jeszcze jedna, typowa przyjaciół rozmowa przy kawie. 

Poświęć się dla tego świata i wróć do Mnie.

26. 10. 17 r. Warszawa.

O Eduardzie myślałam pół nocy.

  • Jeśli po słowach Homiela udało mi się faceta zlokalizować to znaczy, że z tym Lutrem też może być prawda… 
  • ……… – Piotr podniósł oczy do góry jakby chciał mi powiedzieć, że ma to w du…e.

Jego zdrowe podejście sprawiło, że roześmiałam się na głos. Bardzo mi to teraz pomogło, bo w jednej chwili przestałam się tym przejmować. Nie mogłam spać, a on mnie wyleczył w sekundę. 

  • Homiel, brakuje mi tego pomiędzy… Pomiędzy Lutrem, a tym nazistą. Brakuję mi tego, do którego należał krzyż. Daj jakiś trop.
  • Nie zdążysz go znaleźć, będziesz miała inne rzeczy na głowie.
  • Naprawdę?
  • Naprawdę.
  • Teraz jedziemy do Szczecina. Zostajesz tam na tydzień, czy wracasz ze mną? – pyta Piotr.
  • Nie ma głupich! walnął Homiel, co mnie rozśmieszyło jeszcze bardziej, bo wyjął mi to zdanie dosłownie z głowy.
  • ………
  • Dzisiaj rano w kościele Jezus powiedział mi….
  • Duch twój i ciało twoje będzie świecić.
  • Nie wiem co to ma znaczyć…
  • ……… – ja też nie wiedziałam, bo przecież chyba nie będzie świecić  dosłownie.
  • Musiałabyś zobaczyć te oczy, żeby zrozumieć kim ta istota jest. Czysta, powalająca mądrość, obejmuje cały wszechświat…
- Gdy przyjąłem Eucharystię zobaczyłem oczy kogoś bardzo mądrego, które powoli się otwierały… 
- Poczułem wielki respekt, były bardzo podobne do oczu Ojca 
- Kto to Homiel ? Czyje to oczy ?
- Podpisuje się… 
......– Piotr zrobił znak X. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/10/jedna-gora-sie-skonczy-bedzie-druga/
  • Daj jej spokój.
  • Ale ja też tak bym chciała zobaczyć.
  • Masz wiedzę światła i dawaj tę wiedzę.
  • Pan Bóg przeznaczył ci to, co najlepsze.
  • ……..
  • Zobaczyłem znowu tą wizję, nie tego oczekuję od ciebie.
- Starszy mężczyzna z siwą brodą w długiej szacie lekko kroczył po ziemi, właściwie lekko się nad ziemią unosił. Ja szedłem przed nim i zamiatałem szybko ścieżkę, po której On szedł. Nie chciałem, by trafił na jakąś przeszkodę, bo szedł boso. W pewnym momencie zobaczyłem wystający z ziemi bolec, dopadłem do niego i próbowałem go wyrwać, ale tkwił bardzo głęboko, a widzę, że On się zbliża. Położyłem się więc na nim, by staruszek mógł przejść bezpiecznie. Kiedy podszedł spojrzał na mnie i powiedział;
- Nie tego od ciebie oczekuję i przeszedł bokiem.
  • Tą wiedzę przekaże ci Ojciec bezpośrednio.
  • Powiem co zrobisz dla Mnie.
  • ……… 
  • Jak to zrobię, to może wrócę do Domu ?
  • Nie powiedziałem może.
  • Wrócisz, ale jak się dobrze sprawisz.

Włączyliśmy film, jednakże Piotr zamiast w telewizor gapi się w jakiś punkt pokoju.

  • Ale Pan Bóg jest niesamowity… Powiedział do mnie teraz…
  • Wkrótce staniesz się celem dla tych, którzy cię nienawidzą i tych, którzy będą szli za tobą.
  • Poświęć się dla tego świata i wróć do Mnie.
  • …….. – zaniemówiłam, bo co to znaczy?
  • Zaczynasz dotykać ściany – … kryształowej.
  • Tą ścianą jestem Ja.
  • Utkano ci już powróz.
  • Zobaczyłem jak słońce obraca się wokół siebie trzy razy.

27. 10. 17 r. Szczecin.

Jedziemy do Szczecina, a Homiel milczy.

  • Gdzie jesteś? – pytam, żeby zacząć rozmowę.
  • Frunę przed wami, złapałem dobry wiatr.
  • Jesteś cudowny! – śmieję się na głos widzą to oczami wyobraźni.
  • Tak te ptacy już mają.

Mija jedna godzina, druga i nic. Zatopiliśmy się we własnych myślach…

  • A gdybym tak umarł podczas operacji?
  • Ale tak się nie stało.
  • Asystowałem przy operacji, narzędzia podawałem.
  • ……….
  • Dostałam wczoraj trochę maili.
  • To twoja robota, że ludzie to czytają – Piotr.
  • To nasza wspólna zasługa, nic bym bez ciebie nie zrobiła.
  • Chcesz już medal?
  • Za co? – pytam. 
  • Za skromność.
  • Stwierdzam tylko fakt.
  • Fajnego masz mężusia – Piotr o sobie.
  • Nie wytrzymam tego, zaraz zwymiotuję.
  • Widzisz? Ty medalu nie dostaniesz – śmieję się, bo to najprawdziwsza prawda.

Mija kolejna godzina w ciszy. Nie mając pomysłu na Homiela zaczęłam Piotrowi czytać, co odkryłam wczoraj o Deisenhoferze. Znając nieco niemiecki zaczęłam szukać informacji w internecie po niemiecku. Natrafiłam na ciekawą rozmowę między zdaje się jego wnukiem, a znawcą historii II wojny światowej. https://forum.axishistory.com/viewtopic.php?t=66868

Z pewnością był najlepiej wykształconym ze wszystkich czołowych postaci Waffen SS, ale był kluczowym przywódcą w rozwoju oddziałów straży KL w latach przedwojennych. Kiedy kilka lat temu korespondowałem z dr. Karolem Sydnorem („Żołnierze zniszczenia”), zidentyfikował Deisenhofera (wraz z Helmutem Beckerem i Maxem Simonem) jako głównego politycznego „fanatyka” SS-Totenkopfverbände. W książce Yergera znajduje się zdjęcie z około 1942 roku Deisenhofera odwiedzającego KL Gross-Rosen i komendanta Arthura Rödla, jego starego znajomego w KL Buchenwald (Deisenhofer był doradcą prawnym SS-TV Sachsen i SS-TV Thuringen w 1937 r. ).

Deisenhofer, według wiedzy kogokolwiek, nie popełnił żadnych udokumentowanych zbrodni wojennych i był wybitnym żołnierzem. Jakiekolwiek zaangażowanie w zbrodnie wojenne mogło być w Polsce we wrześniu 1939 r., gdy SS-TV Oberbayern było zaangażowane w działania „policyjne i bezpieczeństwa”, masowe egzekucje polskich duchownych, Żydów i inteligencji. W tym czasie Deisenhofer był dowódcą batalionu w „Oberbayern”. Działalność SS-TV Brandenberg została udokumentowana, „Oberbayern” i „Thuringen” otrzymały zadania o podobnym charakterze. Uważam Deisenhofera za bardzo interesujący przykład „intelektualnego” SS-mana. Jego poziom wykształcenia był porównywalny do Wernera Besta, Waltera Schellenberga, Otto Ohlendorfa. To, że znalazł wspólny język z takimi ludźmi jak Theodor Eicke, Karl Koch i Arthur Rödl, jest nieco zdumiewające. Założę się, że rozmowy wokół stołu z oficerami Dachau były co najmniej interesujące! W swoim umyśle był patriotą i honorowym żołnierzem.

  • A widzisz? Może nie był taki zły?
  • Taaak? On szkolił innych i to w Berlinie. Jak myślisz… Kogo bierze się na szkoleniowców? – pytam już zgryźliwie. Wiele lat zajmowałam się organizacją szkoleń i coś o tym wiem.
  • Hmm… Bierze się najlepszych – przyznał po chwili milczenia.


Dopisane 14. 07. 2018 r.

  • Byłeś najgorszy z najgorszych w Dachau – kto ma rację? Historia, która nie odnotowała oficjalnie zbrodni wojennych Deisenhofera, czy Niebo? To, że nie odnotowała nie znaczy, że nic się nie wydarzyło. Nawet w tej rozmowie padają słowa, które dają wiele do myślenia.

politycznego „fanatyka” SS-Totenkopfverbände.

…Jakiekolwiek zaangażowanie w zbrodnie wojenne mogło być w Polsce we wrześniu 1939 r., gdy SS-TV Oberbayern było zaangażowane w działania „policyjne i bezpieczeństwa”, masowe egzekucje polskich duchownych, Żydów i inteligencji.

…To, że znalazł wspólny język z takimi ludźmi jak Theodor Eicke , Karl Koch i Arthur Rödl (p.s. zbrodniarze wojenni), jest nieco zdumiewające

Był dowódcą II batalionu III Dywizji Pancernej Totenkompf; uznawanej za najbardziej fanatyczną spośród dywizji Waffen-SS. https://pl.wikipedia.org/wiki/3_Dywizja_Pancerna_SS_

Jaki więc był pan Eduard Deisenhofer? Fanatyczny nazista z dobrym wykształceniem, co czyni go jeszcze bardziej niebezpiecznym. Miał świadomość, miał wiedzę i czynił zło.

Kościół jest dla wszystkich.

25. 10. 17 r. Warszawa.

Piotr nadal myślał o wczorajszej wizji. Nie dawało mu to spokoju.

  • Ja to wyraźnie czułem pod palcami, jakbym się cofnął w czasie i zapinał mundur.
  • …….
  • Hmm … Nie mogę zrozumieć … Jak z taką przeszłością mogę pochodzić Stamtąd ? – patrzy na mnie szczerze zdziwiony.
  • My też tego nie rozumiemy, a jednak to prawda.
  • Tak zrył twoją głowę diabeł.
  • Ten gnojek …
  • Nie używaj słów pogardy nawet do swoich nieprzyjaciół.
  • Pogarda to… – i pokazał palcem na „dół”. Domena diabła.
  • Teraz rozumiesz, że to ważne, żeby to było w tym roku? – upieram się, choć nie mam pojęcia tak naprawdę kiedy.
  • Czy to ważne czy 2017 czy 2018 ? A może to będzie w przyszłym roku ? – Piotr sceptyczny jak zawsze.
  • Ano ma. Chodzi o cykliczność i zamykanie kręgów.
  • Kim my jesteśmy ? – Piotr.
  • Nie ma jesteśmy, a kim ty jesteś. Daj Oli spokój.
  • Tych imion tak wiele…
  • Czego się boisz ? Zaufaj Ojcu.
  • Choć fala jest potężna, to jest odpowiedź.
  • Mogę myć u was kibelki i schody, oby u Was.
  • Schody masz zapewnione …
  • ………
  • Zobaczyłem teraz scenę… Myję schody i widzę, że na dole toczy się bitwa między białymi i czarnymi. Rozglądam się, czy nikt mnie nie widzi, zlatuję na dół, robię porządek i wracam jak gdyby nigdy nic i dalej sprzątam. Myślę, że Ojciec tego nie zauważy. Jestem kompletnie niesubordynowany… – kiwa głową zły na siebie, a mi się śmiać chce. Cały Piotruś! 
  • …….. – podniósł głowę do góry i słuchał. Łokciem go trącam, aby mówił co słyszy.
  • Co zrobisz jak ci dam Ziemię, byś zrobił porządek ?
  • Przywrócę harmonię, wybiję czarnych.
  • To jest zła droga, oni muszą sami wybrać.
  • …….. – Piotr patrzy na mnie z wołaniem o pomoc, a ja przewracam oczami, żeby sam sobie radził. 
  • Jak chcesz ich przebudzić ?
  • …….
  • Potrzebny jest wstrząs – odzywam się w końcu.

Od wielu miesięcy nauka Ojca spowodowała, że próbuję patrzeć na nasz świat Jego oczami i widzę, że w dzisiejszych czasach nie ma innej drogi jak wstrząs. Człowiek musi sam powalczyć o miłość, pokój, o szczęście. Musi mu na czymś zależeć. Sam powinien zrozumieć co jest dobre, a co złe. W rozmowach z ludźmi szybko się zorientowałam, że nie przekonasz nikogo na słowo, że Bóg istnieje i jest naprawdę pod każdym względem wspaniały …. Doskonały strateg, nauczyciel, myśliciel, mędrzec, cudowny Ojciec. Czy tak trudno pojąć, że nie może dawać swoim dzieciom wyłącznie słodkiej bitej śmietany ? I, że czasami dla zdrowia potrzebna jest też i sól ? 

  • Czy wojna może być dobra ?
  • Jak spuści się psy z Isengardu to zacznie się dziać, a ty ciągle to trzymasz.
  • Oni chcą wyjść, a ty ich wywalasz.
  • Dlaczego człowiek jest tak słaby Ojcze ? – pytam.
  • Gdyby był mocny, nigdy by się nie nauczył.

Gdy wróciłam do domu włączyłam TV, zaczęłam się krzątać po pokoju słuchając kątem ucha filmu dokumentalnego dotyczącego II wojny światowej. W pewnym momencie padło tam zdanie; lista oprawców Oświęcimia. Wyprostowałam się i pomyślałam, że jeśli jest taka lista Oświęcimia, to może jest też podobna lista dot. Dachau.

- Byłeś najgorszy z najgorszych w Dachau.

Zostawiłam sprzątanie i siadłam do komputera. Postanowiłam sprawdzić wizję Piotra. Zaczęłam od tego, czy lista istnieje; https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Personel_Dachau Wow… 268 ludzi związanych z Dachau.

Aby zawęzić to „szacowne grono” potrzebowałam więcej informacji. Cofnęłam się do moich zapisków.

Fragment, w którym pokazano marsz najważniejszych dygnitarzy SS zwróciło naszą uwagę. Zwróciliśmy uwagę na to, że każdy z nich miał bardzo wyczyszczone buty. Spojrzeliśmy na siebie ze zrozumieniem. W pewnej chwili pomyślałam nawet, że jakość tego archiwalnego filmu jest znakomita, jeśli widać tak świecące i wyglancowane buty. 
-Ja też lubię pucować swoje buty... - i wyraźnie zrobiło mu się z tą świadomością dość dziwnie... 
-Pamiętasz czarną koszulę ?... - Piotr potrząsnął głową jakby nie chciał tego słuchać. Kilkanaście lat temu nosił czarną koszule, którą lubił wyjątkowo. 
-Tylko brakuje - pokazał znak SS. 
-Wiesz, że jako dzieciak w podstawówce malowałem sobie pod pachą ten znak? - powiedział smutno. 
Siedzieliśmy w milczeniu. Gdy korytarzem przechodził młody chłopak Piotr gwałtownie złapał się za głowę i zrobił się czerwony. Myślałam, że znowu miał zawał.
-Zobaczyłem przed oczami jak do kogoś strzelam i nożem tnę, jako ss-man...
-Bali się ciebie nie tylko normalni, ale i swoi. 
-Uniknąłeś kary? - od razu się tym zainteresowałam.
-Wyśliznąłeś się, byłeś bardzo poszukiwany, „nieszczęśliwie” spaliłeś się żywcem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/10/09/ 

Przestudiowałam dokładnie listę z Dachau wyłączając automatycznie tych, którzy żyli dłużej niż 1960 r. (rok urodzenia Piotra). Pozostało kilkadziesiąt nazwisk. Im dłużej czytałam ich życiorysy, tym bardziej na wymioty mnie brało. Myślałam nawet, żeby dać sobie z tym spokój, ale wtedy spojrzałam uważniej na to zdanie;

  • Wyśliznąłeś się, byłeś bardzo poszukiwany, „nieszczęśliwie” spaliłeś się żywcem.

Trzy istotne informacje. Wyśliznął się, czyli uniknął kary… Następnym więc krokiem było odrzucenie tych, którzy nie zostali oficjalnie straceni, ani ukarani. Zostało mi ok. 90 nazwisk. Zastanowiło mnie teraz, czy wizja Piotra z palącym się mundurem może być wskazówką. Zaczęłam sprawdzać więc umundurowanie SS.

Kolejna selekcja według stopnia. Zostało mi trzech ludzi, dwóch z nich przeżyło wojnę Fritz Degelow, Alois Obermeier, ale moją uwagę zwrócił ktoś jeszcze; Eduard Deisenhofer.

  • Ja pierdzielę…! – pomyślałam widząc jego kołnierzyk.

Wczytałam się w niego na https://pl.wikipedia.org/wiki/Eduard_Deisenhofer .

W drogę na Pomorze wyruszył samochodem, ale w trakcie podróży jego pojazd został zaatakowany przez sowiecki samolot szturmowy. Zginął Deisenhofer, jego kierowca i adiutant.

  • Faktycznie się wyśliznął… – pomyślałam, ale nie ma tu słowa, że spalił się żywcem.

Zaczęłam drążyć dalej. I znalazłam to; http://www.die-freiwilligen.pl/indeks-osobowosci/ss-oberf-hrer-eduard-deisenhofer

Pod koniec stycznia 1945 roku natomiast wydano mu rozkaz udania się do Arnswalde (Choszczno) na Pomorzu Zachodnim w celu przejęcia dowodzenia nad złożoną z ochotników łotewskich, 15 Dywizją Grenadierów SS (1-wsza łotewska). W drogę na Pomorze wyruszył samochodem, ale w trakcie podróży jego wóz został zaatakowany przez sowiecki samolot szturmowy. W ataku zginęli wszyscy pasażerowie. Oprócz samego Deisenhofera zginął również jego kierowca i adiutant. Ponieważ do dnia dzisiejszego nie ma „namacalnych” dowodów jego śmierci, a jego szczątki nie zostały odnalezione jest on klasyfikowany jako zaginiony w akcji 26 stycznia 1945 roku, a nie poległy w walce.

Nieszczęśliwie” spaliłeś się żywcembomba musiała uderzyć prosto na niego, jeśli się całkowicie spalił i jego szczątków nigdy nie znaleziono. Zrozumiałe są też i te słowa; byłeś bardzo poszukiwany. Klasyfikację „jako zaginiony w akcji” na pewno nie przyznaje się od razu, ale po sprawdzeniu i dochodzeniu co stało się z danym człowiekiem. Na pewno więc był poszukiwany.

Zebrałam wszystkie ustalenia razem; Dachau, 4 wypustki na mundurze i , biała stójka wokoło szyi, nie zostaje mu wymierzona kara, ginie spalony, zginął pod Choszcznem (niedaleko Szczecina). Ten człowiek miał też epizod związany z tłumieniem powstania warszawskiego (sierpień 1944), czyli był w Warszawie, a Piotr przecież spotkał tu kogoś z dawnej przeszłości…

W drugiej połowie lipca, Deisenhofera skierowano z powrotem na wschód, miał tam objąć dowództwo nad 5 Dywizją Pancerną SS „Wiking”, obecnie uwikłanej w ciężkich walkach w okolicy Modlina. Część pododdziałów brała również udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku. Deisenhofer dowodzenie przejął oficjalnie w dniu 6 sierpnia 1944 roku. W połowie sierpnia, Deisenhofer został jednak odwołany z powrotem do Berlina, aby czekać na kolejny przydział. 

-Dzisiaj chyba spotkałem swoją dawną ofiarę – powiedział Piotr wyraźnie poruszony. 
-Dyrektor zadał mi pytanie. Wie pan… ciągle mi się śni… jak mając 16 lat szedłem do komory gazowej, zostałem spalony… ciągle mi się to śni. Dzisiaj miałem też remake… Panie Piotrze… – zaczął z wahaniem 
–Musi istnieć jakaś wyższa inteligencja, która tym zarządza. 
-Kiedy mi o tym opowiadał zobaczyłem jego przeszłość, zobaczyłem… że to ja go prowadziłem do komory i to przeze mnie został zabity.
…… – zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia. 
-I co ja mam teraz zrobić? – spytał bezradnie. 
-Nic… tę podróż musisz odbyć. 
-Zacząłem mówić mu o Bogu, że istnieje, że Go widziałem, słyszę… Czy to przypadek, że go spotkałem? 
-W twoim życiu nie ma przypadków. 
-Wielu takich jeszcze Piotr spotka? – spytałam Homiela, bo sytuacja była wyjątkowa. 
-Nie chodzi o ilość, ale o symbol. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/19/najwieksza-wiedza-jest-przez-doswiadczenie/

Piotr jako mały chłopak często płakał, że chce mieć „z powrotem swój krzyż żelazny”, później kupił go na jakimś bazarze. Przez wiele lat kolekcjonował krzyże SS, których pozbył się dopiero kilka lat temu… Miał chyba z 10 lat, gdy pisakiem pod pachą narysował sobie znak SS. Jego umiłowanie do porządku, rygoru, stanowczość… Kiedyś będąc w Berlinie powiedział, że „tu się czuje jak w domu”… No i ten kołnierzyk… Do dzisiaj zapina się pod samą szyję, co mnie okropnie denerwuje. Ja mu odpinam, a on zapina. Piotr na drugie imię ma Edward. Na jego tatę, też Edwarda, mówiono czasami w domu Eduard… Czy to wszystko… przypadek? 

Gdy Piotr wrócił do domu natychmiast powiadomiłam go o moim odkryciu.

  • Nie chcę o tym słyszeć – żachnął się.
  • Ok, rozumiem – przyznałam mu rację i postanowiłam poczekać na odpowiednią chwilę.
  • …….
  • Homiel to ten ? – spytałam, gdy nadeszła.
  • A jakie ma to dzisiaj znaczenie ?
  • Żadnego… – pomyślałam i postanowiłam poczekać na jeszcze jedną odpowiednią chwilę.

Zaczęliśmy dalej oglądać „House of cards”. Scena, gdzie Francis wchodzi do kościoła….

  • On do kościoła ?! – Piotr się wkurzył maksymalnie zapominając, że to tylko film.
  • Kościół jest dla wszystkich.
  • Chrystus dał się ukrzyżować za wszystkich, nie dzielił.
  • Hmm … – to kolejna święta racja. Ludzie ciągle o tym zapominają i ciekawe co na to sam Kościół … 
  • Po dzisiejszym widzeniu na pewno coś się ze mną stanie. Musisz trzymać mnie za rękę.
  • To ci nie pomoże.
  • Boisz się swojego wyzwolenia ?
  • Boisz się poznać prawdziwe, swoje Ja ?
  • A kto we mnie mieszka ?
  • Na pewno nie jesteś tak zabawny.
  • Powiedz mi Homiel tylko jedno zdanie, cz ten Eduard to… – chciałam wykorzystać odpowiedni moment, który właśnie nadszedł. 
  • Trafiłaś – przerwał mi w pół zdania.
  • Powoli karty otwieramy.



    Dopisane 12. 07. 2018 r.

    Jak spuści się psy z Asgardu to zacznie się dziać, a ty ciągle to trzymasz – jesteśmy miłośnikami Trylogii Tolkiena „Władca pierścieni”, dlatego też Ojciec nawiązał do tej powieści. Jak się później okaże nie po raz ostatni. W takich drobnych niuansach Niebo wykazuje wielką mądrość, ponieważ nawiązuje do symboli, obrazów, które są nam znane i zrozumiałe. Tak samo czynił to Chrystus i Ojciec dwa tysiące lat temu i wcześniej. Przesuńmy się w przyszłość i teraz załóżmy, że ten dziennik będzie czytany za 2 tysiące lat. Czy ludzie z tego okresu będą mieli w ogóle pojęcie co to telefon komórkowy, telewizor, itd? Tego nie wiemy. Zmierzam do tego, że aby zrozumieć Biblię, Ewangelie przede wszystkim trzeba znać daną teraźniejszość i rzeczywistość, w której żyli ludzie. Przykładowo, zanim zaczniemy się oburzać, że bezpłodna Rachela dała Jakubowi za żonę swoją niewolnicę Bilhę warto sprawdzić, czy nie było to ówczesną obyczajową normą.


    -Jak chcesz ich przebudzić? mamy czasy ostateczne? Ciekawy artykuł.

    – Czy jest jakaś szansa, żeby powstała odpowiednia komisja ekumeniczna, która mogłaby wypracować kodeks etyczny dla liderów wspólnot religijnych?

    Na obecnym etapie nie widzę takiej możliwości. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dziesięcioleciach chrześcijanie będą coraz bardziej podzieleni i skłóceni. Nazywam ten proces hybrydową wojną religijną, jakiej chrześcijaństwo jeszcze nie znałohttps://ekai.pl/trudno-powiedziec-w-jakich-krajach-katolicyzm-przetrwa/


    -Powoli karty otwieramynie było to miłe odkrycie, ale dużo dało mi do myślenia. Pan Eduard miał troje dzieci, dwoje przeżyło wojnę. Jego bezpośredni potomkowie żyją do dzisiaj i świadomość tego jest dość dziwnym uczuciem… I znowu zrozumiałam jak wielka jest mądrość Ojca. Dlaczego nie pamiętamy co było wcześniej? To skomplikowało by życie każdego człowieka. Taka wiedza naprawdę jest nam do niczego potrzebna. 

Jedna góra się skończy, będzie druga.

23. 10. 17 r. Warszawa.

Piotr wstał rano już zmęczony.

  • Szedłem pod górę i walczyłem z czarnymi żołnierzami. Strzelali do mnie, góra była bardzo stroma, tak bardzo, że musiałem się wspinać jak himalaiści. Cały czas chcieli mnie zabić, a ja tylko się uchylałem przed strzałami. Jestem tak zmęczony, że nie mam ochoty na nic.
  • Nie jesteś Kowalski, żeby tu się mazać.
  • Nie po to cię tu wysłałem.
  • …….. – Piotr zesztywniał, wyprostował się i w sekundę wszystko mu minęło.
  • To wszystko są próby i będą do samego końca.
  • Jedna góra się skończy, będzie druga.
  • …….. – Piotr się zamyślił.
  • Pan Bóg jest niesamowity, wie wszystko, a mimo to pyta co wybieram, co myślę…
  • Idąc twoim myśleniem… Taki już jestem.
  • Jest rewelacyjny! – wyrwało mi się.
  • Nie mówmy o Mnie, walczymy o ciebie.
  • To nie Ja się zmieniam, to ty się zmieniasz.
  • Od początku było wiadomo, że będzie trudno.
  • Ty nie jesteś herbata. Ty jesteś esencją herbaty.
  • Im wszystkim się wydaje, że mogą być bez herbaty. Ale bez esencji nie ma herbaty.
  • Nie jesteś tu po ty, by pławić się w luksusie.
  • Znoś mężnie trudy.
  • Dzisiaj 23. Coś się wydarzy?
  • A co obstawiasz?
  • ……. – Piotr się zawahał, już taki odważny nie był.
  • A Ty?
  • …….. – lekko słabo mi się zrobiło. 
  • Ja jestem krupierem. Ja nie gram, przyjmuję zakłady.
  • Iza miała dostać też wiadomość o naszym październiku – przypomniałam sobie.
  • Pamiętaj co powiedziałem wczoraj…
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie, bo oczywiście już nie pamiętał.
  • O stworzeniu świata… Przez 8 dni można wszechświat stworzyć przypominam.
  • …….. – machnął ręką zniechęcony. Wstał gwałtownie, zachwiał się i prawie upadł.
  • Czuję jak słabe mam serce, muszę uważać.

Wieczorem.

Pisałam dzisiaj na blogu tekst Nie możesz nie lubić ludzi, bo w każdym z nich jestem Ja.I dostałam odpowiedź. Cieszę, się, że słowa tu przekazywane i spisywane działają też na innych;

Kolejna historia, dzisiaj jedna z moich Podopiecznych rozszalała się na dobre, doszło także z jej strony do rękoczynów. Jakoś ją uspokoiłam, choć łatwo nie było ale przez dłuższy czas chodziłam z myślą o niej, że jej zwyczajnie nie lubię. Po kolacji otwieram Pani bloga a tam dzisiejszy tytuł „nie możesz nie lubić ludzi, bo w każdym z nich jestem ja” ….. opadła mi szczęka, znowu…


Doczytałam do końca miesięcznik „Egzorcysta” poświęcony Marcinowi Luter. Na koniec przeczytałam zdanie, które mocno mnie zastanowiło.

Tam zdradził, tam zostało mu wszystko odebrane.

Jeśli 31 zdradził…. to może 31 wróci? Bóg Ojciec lubi być precyzyjny. 

  • Homiel, czy mam rację z tym 31 października? – ciekawość mnie zżera, a wiem, że to się Ojcu nie podoba.
  • Kojarzę cię z górnikiem.
  • Dlaczego?
  • Kopie i kopie? – Piotr ze śmiechem.
  • Drążysz i drążysz.
  • A nie możesz dać odpowiedzi? – nie odpuszczam, ale i sama się już śmieję.
  • Jedna odpowiedź rodzi 3 pytania, czekaj.
  • …….. – westchnęłam.
  • Fala już była? – pyta Piotr.
  • A czułeś ją?
  • Nie.
  • No to koniec rozmowy – myślę sobie oglądając kolejny odcinek „House of Cards”.
  • ……..
  • Chciałabyś mieszkać jak ten Underwood w Białym domu? – pyta Piotr.
  • Coś ty!
  • To jest buda dla psa.
  • Dlaczego?
  • Służy jak pies.
  • Komu?
  • Jak to komu? – i pokazał palcem na „dół”.
  • Czy informacje z 31 zobaczyłam przypadkowo? – nie odpuszczam dalej.
  • W twoim życiu i twojego męża nic nie jest przypadkowe.
  • Czyli mogę mieć rację? – i się cieszę.
  • Nie wiem dlaczego tak się cieszysz. Tak zależało ci na kawce.
  • …….. – mina mi zrzedła natychmiast.

Już zapomniałam, że kiedy zacznie się fala mogę wszystko utracić. Nasze poranne kawy, rozmowy… Życie, jakie znam…


24. 10. 2017 r. Warszawa.

Dzisiaj rano w kościele.

  • Przed przyjęciem Eucharystii dostałem niesamowitą wizję. Zobaczyłem siebie w mundurze SS. Miałem wokół szyi białe coś, jakby pod spodem koszulę, biały kołnierzyk, białą stójkę, czułem to wyraźnie, bo mnie uwierała, a po lewej stronie 4 wypustki. Nagle mój kołnierzyk zaczął się spalać, pojawił się z boku czerwony wiatr, który jakby działał pod silnym ciśnieniem. Zaczął tak ssać ze mnie wszystko, że rozrywał kawałek po kawałku cały mundur. Kiedy zerwał wszystko, zostałem nago, a wtedy ten wiatr się wycofał, schował do dziury i zamknęła się klapa. Patrzę, a widzę na sobie długą szatę, nie białą, ale lekko szarą. To było niesamowite… Cały mundur zaczął ze mnie odpadać w kawałkach, ta ssawka wysysała go ze mnie…

  • Te cztery wypustki to kto? – pytam.
  • Takie mundury mieli łobuzy…
  • Łobuz? To nowe określenie mordercy?
  • ?! 
  • Gdy przyjąłem Eucharystię zobaczyłem oczy kogoś bardzo mądrego, które powoli się otwierały… Poczułem wielki respekt, były bardzo podobne do oczu Ojca.
  • ……… – słuchałam uważnie.
  • Kto to Homiel? Czyje to oczy?
  • Podpisuje się… – Piotr zrobił znak X. 
  • …….. – łzy mi napłynęły do oczy, bo przecież to Chrystus!
  • Kiedy to się skończyło, usłyszałem słowa księdza…
  • Ten, kto ma wiedzę, ma ogromną odpowiedzialność.

Zamilkliśmy, to było przepiękne. Spalony, pochłonięty mundur SS…. Spalone, zerwane więzy z przeszłością… i za tym wszystkim stoi Chrystus. Jego siła przebaczenia jest ogromna. To jest właśnie miłosierdzie i wielka miłość Ojca i Syna do człowieka. Jako do syna marnotrawnego powracającego do Domu. 



Dopisane 10. 07. 2018 r.

  • Od początku było wiadomo, że będzie trudno.
A.Lenczewska.

Najlepsza inwestycja to inwestycja w serce.

22. 10. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Wczoraj w nocy ociągałem się z modleniem, nie miałem siły.
  • Co Mały? Zaczynamy?
  • Muszę się położyć i pomyśleć… powiedziałem.
  • Czekam na twoje modlitwy, nie daj się prosić.
  • Jeszcze chwilę.
  • ……..
  • No i co? Już gotowy?
  • Gotowy.
  • Czekam na twoje modlitwy.
  • Ty prosisz, a Ja tobie daję.
  • Ci, za których się modlisz są w dobrym miejscu.

Nieustannie mnie to zadziwia, że modlitwa ma tak olbrzymie znaczenie. Przecież to tylko słowa, a jednak działają… zadziwiające.  Ale te słowa to prośba, rozmowa, energia, uwaga. To jak dyskusja dziecka z rodzicem. Dziecko coś opowiada, czasami się skarży, a rodzic wysłucha, pocieszy, czasami spełni jego prośby. Wzajemne porozumienie i miłość.

  • Miałem dzisiaj dziwną wizję. Byliśmy w urzędzie, płaciłem za coś zaliczką jakiemuś facetowi. Wyszliśmy, ale coś mnie tknęło. Wróciłem i poprosiłem o pokwitowanie za tą zaliczkę. Facet nie chciał mi najpierw dać, a potem narysował na kartce jakieś symbole. Mówię, że to nie jest pokwitowanie, to wtedy narysował mi symbol PSI i wyszedł.

Trzy różne wersje dot. znaku PSI.

https://www.ministranci.pl/Archiwum/2012/3-2012/Z-komza/Slownik-liturgiczny/Znak-krzyza

Psi Litera ψ (psi) powszechnie jest interpretowana jako początkowa litera słowa psyche i znak Ducha Świętego, a według niektórych wyobraża fruwającą gołębicę. Podstawowe znaczenie słowa psyche to „tchnienie życia” dla ludzi i zwierząt. Duch Święty jest tchnieniem Boga, ale w Piśmie Świętym nigdy nie nazywa się Go psyche, lecz zawsze pneuma. ψ (psi) interpretowano również jako „krzyż drzewa życia”, który w średniowieczu oznaczano hieroglificznym znakiem „kwiatu życia”. http://pracowniacalamus.pl/dopobrania/symbole/psi.pdf


„Zabawy z szatanem”; Steve Russo.

  • Patrzę na to i dziwię się co to jest. Idę za nim, aby dał mi normalne pokwitowanie, a nie jakieś bazgroły. W drugim pokoju nie ma tego faceta, za to stoi jakaś kobieta i mówi…
  • Dam panu właściwy kwitek.
  • Wtedy poczułem, że ten facet potrzebuje pomocy. Odsunąłem kobietę i zacząłem go szukać. Widzę, że za jego biurkiem znajduje się wejście do podziemi. Zajrzałem, a tam jakby otchłań. Wpadam w dziurę i w czasie lotu zaczęły rosnąć mi skrzydła. Leciałem tak szybko, że tego faceta dogoniłem. On też ciągle spadał na dół, więc chwyciłem go za kark i wyciągnąłem na wierzch. Zrozumiałem, że on chciał tymi symbolami zwrócić na siebie moją uwagę. On miał skrzydła popielate, był bezradny, a ja jak kolos, miałem ogromne białe skrzydła… Dziwne to było…
  • Homiel? Co to ma znaczyć?
  • Wielu jest takich tutaj.
  • Wiedzą, że jesteś.
  • Nawet ci z dołu będą chcieli się wyrwać, musisz uważać.
  • ?!?… Że co? – Piotr spytał kompletnie zdumiony.
  • On chciał zwrócić uwagę?
  • Wielu będzie chciało zwrócić uwagę.
  • …….. – niewiele z tego rozumieliśmy.
  • Słyszę gacka z dołu jak krzyczy….
  • Działa ten skurwysyn!
  • ……..
  • Tak, jak wielu chce zwrócić uwagę, tak wielu chce cię zlikwidować.

Rozmawialiśmy o tym przy kawie w Ikei. Przez jakiś czas gapiliśmy się na siebie w kompletniej ciszy próbując zrozumieć, co Homiel chce nam przekazać. Wygląda na to, że nawet w piekle są tacy, którzy próbują się stamtąd ewakuować. Ale, czy mówiąc wielu jest takich tutaj... nie miał też na myśli tych, którzy są pośród nas? 


Wychodząc wahaliśmy się, czy nie kupić jeszcze jednego, ostatniego kwiatka. Iść do Jezusa bez niczego? Co prawda powiedział, że więcej nie trzeba, ale…

  • Kupić, nie kupić? Jak kupimy, to znowu się sprzeciwimy… Ale to tylko kwiat – wzruszam ramionami i przestępuję z nogi na nogę nie wiedząc co zrobić.
  • Dobra, ja zaczęłam, ja skończę – zdecydowałam i kupiliśmy.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Daliśmy parę groszy naszej znajomej, postawiliśmy kwiat pod krzyżem i uklękliśmy.

  • Wiedziałem, że Mnie nie posłuchacie.
  • Ups… – no i nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.
  • … Stanął teraz przed nami – zaczął cicho relacjonować Piotr.
  • Bardzo was kocham.
  • ……… – bardzo się wzruszyliśmy

Wieczorem.

Rozsiedliśmy się na kanapie.

  • Dzisiaj już 22 – liczę każdy dzień.
  • Do końca zostało 9 dni – Piotr.
  • Przez 8 dni można wszechświat stworzyć.
  • Delektuj się swoją wolnością, pozorną.
  • Myślisz, że myślisz? Czy ci się się wydaje, że myślisz?

Zamilkliśmy na wszelki wypadek, aby nie podpaść bardziej. W TV oglądaliśmy akurat reklamę z Robertem Lewandowskim.

  • Ten to inwestuje wszędzie – Piotr już myśli jak biznesmen.
  • Poza Ziemię nie wyjdzie, Marsa nie sięgnie.
  • …….. – racja, ile można inwestować, w końcu jest jakaś granica.
  • Najlepsza inwestycja to inwestycja w serce.

Zaczęły się wiadomości w TVN. Piotr stara się je regularnie oglądać mimo, że mocno działają mu na nerwy.

  • Nie przyzwyczajaj się.
  • Będziesz musiał zapomnieć o swoich przyzwyczajeniach.
  • ……. – i to mnie zmartwiło. Jeśli stanie się, co się ma stać, to go stracę … w jakimś sensie. 

Piotr boi się podejmować dyskusję, więc po wiadomościach oglądamy film „Indiana Jones”. W pewnym momencie pada zdanie, że imię Boga to Jahwe.

  • Dziwne masz Ojcze imię… Jahwe… – Piotrowi się wyrwało.
  • A co ci nie odpowiada?
  • ……. – myślałam, że padnę teraz z wrażenia.
  • Czy według ciebie powinienem się nazywać Eryk lub Stanisław?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie lekko przestraszony, czy nie posunął się za daleko.
  • Jak ty Ojcze to wszystko robisz? Jesteś tutaj i wszędzie.
  • Kiedyś cię tego wszystkiego uczyłem.
  • Przyjdzie pora i sobie przypomnisz.

Dochodziła 22.00.

  • No i co mały? Wkrótce niedziela będzie za wami.
  • No właśnie… To ostatnia niedziela? – teraz to mi się wyrwało.
  • Nie wspominaj tego tytułu, bo to wiąże się z tragedią wielu ludzi.

Piosenka „Ta ostatnia niedziela” znana jest także z tego, że pod jej wpływem wielu ludzi popełniało samobójstwo, o czym nie pamiętałam. Najpopularniejszym wykonawcą tego utworu jest Mieczysław Fogg. Ze względu na ponury tekst tango. To ostatnia niedziela zyskało miano tanga samobójców. (Wiki)

  • Gdy pójdziesz do Ojca na kakao, to cię stracę… Tak się zmienisz – mówię z żalem.
  • Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji.
  • W tym tysiącleciu to się nie zdarzyło.
  • A w którym? – oczywiście znowu włączam swój komputer mózgowy.
  • Przecież czytałaś. Nie będę mówić tego, co czytałaś.

Siedzimy cicho z 15 minut zdając sobie sprawę, że chyba lepiej milczeć w pokorze. Dzisiaj Ojciec jest wyjątkowo… konkretny. 

  • Dostaniesz nowy dar. Czy go przyjmiesz?
  • ?
  • Dar widzenia przyszłości.
  • Będziesz widzieć to, czego nikt nie widział, tylko bądź ostrożny.
  • …….. – para ze mnie schodzi i spoglądam na Piotra niepewnie, bo wcale nie jestem przekonana, czy powinien wiedzieć aż tyle. 
  • Pan Bóg mi ciebie dał – i patrzy na mnie jakoś tak… dziwnie przenikliwie, aż nieswojo się poczułam.
  • Masz pomóc mi we wszystkim, w misji – mówi ciągle poważnie, a ja nie wiem, czy płakać, czy się cieszyć.
  • Wiesz dlaczego wyglądasz tak, jak wyglądasz?
  • Chciałem, żebyś był jak inni i jeszcze mocniej.
  • Żebyś miał te same instynkty co inni… Bo nie pochodzisz stąd.
  • …….. – zapadła cisza.
  • Jesteś tu Ojcze jeszcze?
  • Nawet jak Mnie nie ma, to zawsze cię słyszę.
  • Nie obawiaj się niczego.
  • Wszystko, co spotykasz na drodze Sam ci przygotowałem, co jest i będzie.
  • ……..
  • Zmienisz się głęboko.
  • Otworzysz okno, przez które wejdzie światło, a Ola ci pomoże.
  • Przez to okno zrodzimy i wejdzie światło.
  • ………
  • Może ja to wszystko źle słyszę? – pyta mnie Piotr po jakimś czasie z wahaniem.
  • To niemożliwe, żeby się działo co się dzieje.
  • Tylko nie zaczynaj.


Dopisane 08. 07. 2018 r.

  • Czy według ciebie powinienem się nazywać Eryk lub Stanisław?

https://religionnews.com/2018/01/25/the-original-hebrew-name-of-god-re-discovered-in-1000-bible-manuscripts/

21 stycznia 2018 r. Badacz Biblii Nehemia Gordon wraz z zespołem odkrył tysiącletni hebrajski rękopis biblijny zawierający oryginalne imię Boga po hebrajsku z samogłoskami.

Przez dwieście lat uczeni wierzyli w oparciu o źródła greckie, że hebrajskie imię Boga było pierwotnie wymawiane „Jahwe”. Pod koniec 2016 roku Gordon znalazł nie przetłumaczone tradycyjne źródła żydowskie, które wyraźnie zidentyfikowały samogłoski imienia Boga po hebrajsku jako „Yehovah.” Jest to podobne do angielskiego Jehowy, ale z „Y” i akcentem na ostatnią sylabę.

Imię Boga, znane jako Tetragram, jest napisane w większości hebrajskich rękopisów biblijnych z brakującą jedną z ich samogłosek, co czyni je nieczytelnymi zgodnie ze starożytnym żydowskim zakazem mówienia tego imienia. Mimo to Gordon odkrył wcześniej pięć rękopisów biblijnych z pełnym zestawem hebrajskich samogłosek dowodzących, że wymowa Tetragramu była znana żydowskim uczonym w Piśmie jako „Jehowa”.

Projekt znalezienia nowych dowodów potwierdzających to odkrycie rozpoczął się w lutym 2017 r., A za niespełna rok Gordon znalazł 1000 hebrajskich rękopisów biblijnych z pełnymi samogłoskami „Jehowa”. Obejmowały one dwa najwcześniejsze znane manuskrypty Biblii hebrajskiej z samogłoskami, Rosyjska Biblioteka Narodowa , Evr. II B 100 od roku 894 ne i Kodeks Kairski proroków od 895 r. Gordon i jego zespół znaleźli samogłoski „Yehovah” w trzech manuskryptach napisanych utraconym „Wskazaniem babilońskim”, odkrytym w Kairze Genizah w 1896 roku. 

Nie daj się czekać na siebie, przecież czekam na ciebie.

20. 10. 17 r. Warszawa. (część II)

Wieczorem byłam zajęta pakowaniem na jutrzejszy wyjazd do Szczecina i nie zwracałam zbytniej uwagi na Piotra.

  • Homiel mówi do ciebie…
  • Pozdrów swoją księgową.
  • ??? Moją?! – stanęłam jak wryta. Skąd on wie, że mam księgową?… Taka myśl przebiegła mi przez głowę, co po kolejnej sekundzie wydało mi się wielce idiotyczne.
  • Naprawdę tak powiedział? – nie dowierzałam.
  • No tak… – i wzruszył ramionami.
  • Dlaczego mam ją pozdrowić? – zaczęłam się zastanawiać i postanowiłam  już w domu do niej zadzwonić.

Joanna prowadziła moją firmę, ale ponieważ zamknęłam firmę nasze drogi się rozeszły już dobrych kilka miesięcy temu.

  • Joasia… – nie wiedziałam jak zaczął.
  • Czy ty jesteś chora? – spytałam wprost, ponieważ czułam, że jeśli mam ją pozdrowić to być może choroba jest tego powodem.
  • Mam z krzyżem problemy, ale już wychodzę z tego. A dlaczego pytasz?
  • Aha, a bo wiesz… Ktoś kazał cię pozdrowić – nadal nie byłam pewna, czy w ogóle o Homielu wspominać, tym bardziej, że ona nie miała o niczym pojęcia.
  • A kto?
  • Wiem to od kogoś, kto rozmawia… Jest takim medium… – jąkałam się totalnie…
  • Masz pozdrowienia od Boga – wypaliłam w końcu i nijak nie wiedziałam jak jej to wyjaśnić.
  • A to dobrze, bo jestem podwójnie chora.
  • …….. – i w tej chwili zbaraniałam. Dlatego, że jednak była chora i dlatego, że te niezwykłe pozdrowienia przyjęła baaaaaardzo zwyczajnie.
  • To znaczy?
  • Odkryto u mnie raka i miałam wycięty kawałek jelita.
  • ……. – znowu mnie zatkało. Okazało się, że niedawno odkryto u niej nieinwazyjnego raka i zrobiono szybko zabieg.
  • Jeśli masz pozdrowienia to znaczy, że się tobą opiekują i chcą ci powiedzieć, że wiedzą o tym i ci pomagają.
  • Wiem o tym, bo ledwo to odkryto, a już miałam zabieg.
  • To dlatego kazano cię pozdrowić! – krzyknęłam jakbym odkryła sezam pełen skarbów.
  • Pokazują, że będzie dobrze.

Przyznałam się po chwili, że to Piotr jest tym niby „medium” i dałam jej namiary na mój blog myśląc, że wiedza tam zawarta pomoże jej bardziej. Znowu przyjęła to baaaaaardzo zwyczajnie, co spowodowało we mnie mieszane uczucia.  Wydawało mi się do tej pory, że każdy, kto zetknie się z Bogiem jest pełen euforii, niedowierzania i szczęśliwości, a tu okazuje się, że ludzie różnie reagują na Boga. Ciągle uczę drugiego człowieka.


Gdy się spakowaliśmy, siedliśmy oboje na swojej kanapie i omawialiśmy miniony dzień. Oczywiście zrelacjonowałam moją rozmowę z księgową, co wywołało u Piotra szeroki uśmiech.

  • A widzisz… Czyli jednak dobrze słyszę.
  • No, na pewno. Zdarzyło się to chyba pierwszy raz.
  • A mąż mojej księgowej naśladuje mnie w jedzeniu, ponoć mówiła, że je to co ja, bo się boi zawału.
  • I Ja mam cię zabrać?
  • .
  • Ktoś ma do ciebie sprawę.
  • … ???
  • Słyszę arię, ktoś mi śpiewa do ucha, coś jak arię, pięknie…
  • …. – dziwne, że wydaje mu się to piękne, bo Piotr nie znosi opery.
  • Wiesz dlaczego mogą ci śpiewać? Bo przesłona coraz cieńsza.
  • Niewielu miało dostęp, a teraz coraz więcej.
  • …… – Piotr nastawił uszy bardziej…
  • O miłości coś śpiewa, śpiewa jakaś kobieta anielica – prychnęłam ze śmiechu, bo  takie określenie mocno mnie rozbawiło.
  • Tam nie ma kobiet i mężczyzn.
  • Śpiewa w imieniu innych.
  • Tobie też śpiewa.
  • Ale ty nie usłyszysz, bo dzieli was gruba przesłona.

Szkoda, choć coraz częściej zastanawiam się, czy chciałabym tak naprawdę być na miejscu Piotra. To co on ma, to już nie zabawa, a ogromna odpowiedzialność.

  • Ale z Joanną wyszło… – nie mogłam uwierzyć.
  • Dzisiaj dałaś jej dużo energii, brakowało jej.
  • Wyjdzie z tego?
  • Ważne co robisz.
  • Pan Bóg już sobie ją upatrzył.
  • To znaczy, że…. – zająknęłam się… – Chce ją wziąć? A ja  ją pocieszałam, że wszystko będzie dobrze…
  • I dobrze.

Piotr poszedł do łazienki znowu nalać kwasu do rur mając nadzieję, że może tym razem się uda. Po ostatniej awarii nasze rury są nadal nieudrożnione.

  • Już przestań lać ten kwas, nic ci to nie da.. Długo tu nie będziesz pomieszkiwać.
  • Pomieszkiwać? – nieustannie zdumiewa mnie precyzja w doborze słów. Mieszkamy trochę w Szczecinie, trochę w Warszawie, rzeczywiście można powiedzieć, że tu i tam tylko pomieszkujemy.
  • Przeniesiesz się.
  • Dokąd? – pytam od razu.
  • A co byś wybrała?
  • Nie wiem.
  • Wiedziałem, że to powiesz.
  • …… –  tak naprawdę, to już mi obojętne. 
  • Widzę biały budynek, białe meble w kuchni, mieszkanie na parterze…
  • Może to w Niebie? Wszystko białe…? – zażartowałam cierpko.
  • Jest sens sprawdzić totka? – kupiłam jednego.
  • Powiem ci kiedy masz sprawdzić.
  • …….
  • Ale z tą Aśką wyszło – nadal o niej myślałam.
  • Nie lękaj się, jeszcze zaznasz wiele przyjaźni od niej.
  • ……. – ucieszyłam się, ponieważ to znaczy, że jeszcze nie odchodzi.
  • Dlaczego Pan Bóg tak spełnia twoje życzenia?
  • Musi cię bardzo lubić, musisz Mu dawać wiele radości.
  • ?! Faktycznie! Musi cię rzeczywiście bardzo lubić – Piotr zaczyna wyliczać wszystkie znaki, które dotąd od Niego dostałam. Ale największe zawsze wrażenie zrobiło na nim jedno;
-Boże, daj mi jakiś znak, że to jest prawda – poprosiłam w swoich myślach. 
I wtedy zdarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego…      Nie skończyłam słowa „prawda” … kiedy rozległ się w domu wielki huk. Trudno nawet opisać co to było. Pod moim łóżkiem na wysokości poduszki, czyli dokładnie pod moją głową usłyszałam jakby stukot setek kopyt wydobywający się prosto z podłogi, nie spod podłogi, ale właśnie z podłogi, ze stropu podłogi. To było tak głośne, aż zatrząsł się cały dom, dwukondygnacyjna niewielka kamienica, w której mieszka może z 20 osób. Zastygłam w swoim łóżku i tylko zastanawiałam się, czy mi się to przewidziało. Po chwili Piotr wparował do pokoju… 
-Słyszałaś to, słyszałaś to, co to było? – pytał kompletnie zszokowany 
–Jakby dom się zatrząsł i podniósł… co to było? Trzęsienie ziemi?
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/
  • Lubi to słowo niespodziewane.
  • Iza powiedziała prawdę.
  • Pan Bóg wybrał cię do tego zadania i dlatego masz Jego znamię.
W końcu, gdy położyłam S. spać, Duch Święty mnie oświecił i zaczęłam pisać, a dziś rano pozwolił mi dokończyć. Wczoraj w ciągu dnia, gdy wypowiedziałam słowa: ” Tylko Ty i ja Panie i reszta świata… „, On Odpowiedział: ” ty, Ja i oni”. Chodziło Mu o Panią, Pani Aleksandro i o Pana Piotra. Jak byłam dzisiaj na mszy Świętej, Pan Powiedział: ” pamiętaj, że Ich Bardzo Kocham” i jak wracałam powtórzył te słowa. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego wszystkiego co się dzieje…. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/11/smrod-diabla-zostawil-swoj-znak/ 

Nie mogłam powstrzymać łez. Nigdy o tym nie pamiętam, że mam znamię. Może dlatego, że jest mało uciążliwe, bo ukryte przed wzrokiem ludzkim.

  • Uspokój swe zmysły na chwilę, dobrze ci to zrobi.
  • Dlaczego? – Piotr.
  • Odpocznij przed drogą.
  • Co masz na myśli? – pyta wprost zapominając, że to nie Homiel.
  • Niecierpliwość, NIP, uspokój się.
  • To wydarzy się wszystko w Szczecinie? – próbuję się czegoś dowiedzieć.
  • Nie, to się wydarzy w Niebie.
  • Będę pamiętać tą wizytę?
  • Co do joty. Nie idziesz na kawę, idziesz na rozmowę.
  • Ciekawe o czym będziesz rozmawiać – myślę głośno.
  • …..
  • Przypomniał mi spotkanie z gackiem, kiedy wyciągnął rękę i spytał, czy pójdę za nim.
Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą; Chodź ze mną – i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie. Odczep się, czego ty chcesz ode mnie – powiedziałem. Jak to nie wiesz? Nie wiem. Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie– odparł. To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń. Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić. Nie, to niemożliwe, nigdy!– krzyknąłem. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
  • Po co mi to pokazujesz?
  • Żebyś pamiętał.
  • … Wczoraj przed snem siedziałem na łóżku i się zamyśliłem.
  • Co tak myślisz Mały? Czekam na modlitwę.
  • A tak sobie Ojcze, ogólnie myślę.
  • Nie daj się czekać na siebie, przecież czekam na ciebie.
  • . Tak powiedział mi wczoraj Ojciec.

Oboje się zamyśliliśmy. Już nie rozmawiając zaczęliśmy oglądać film „Constantinie”. Gdy pokazano scenę piekła…

https://www.youtube.com/watch?v=AL8Kl-8H9k8

  • Tak wygląda piekło? – pytam.
  • Ciekawa wizja, dla duszy gorzej.
  • Hmm… Ty byłeś w piekle wiele razy, jak to wygląda?
  • Wielopoziomowe, czerwono – czarne, błoto albo muł, czarna sadza, czerwone i czarne robale, ciemno, różne gacki w różnych formach, paskudne, wycie, smród, strach… Ja tak to widziałem. Może ktoś inny widział to inaczej.


Dopisane 05. 07. 2018 r.

  • 112, 113… Ta historia się kończy, papieska – w Polsce mamy być może jednego z najważniejszych znawców Proroctwa Malachiasza; ks. Jana Stachowiaka. Poświęcił 50 lat na zbieranie dokumentacji i jej analizę.

– 29 maja 1954 roku, zgłaszając się do Wyższego Seminarium Duchownego w Poznaniu, wstąpiłem po drodze do księgarni św. Wojciecha i nabyłem książkę, z której po raz pierwszy dowiedziałem się o św. Malachiaszu. Tego dnia w Rzymie wynoszono na ołtarze papieża Piusa X, którego pontyfikat św. Malachiasz określił słowami ,,Ignis ardens’’ (Gorejący płomień świętości). Zdziwiłem się, że w XII wieku przewidział przyszłość papiestwa. To mnie zdopingowało do zdobycia wiedzy dotyczącej całości przepowiedni, bo w książce był tylko fragment – wspomina ks. Jan. Przez kolejne pół wieku, jeżdżąc po świecie, skrzętnie zbierał dokumentację. Nie było to łatwe, bo fragmenty przepowiedni były rozproszone po klasztorach, muzeach i archiwach. Wydanie pracy ciągle odkładano w czasie, z obawy o reakcje odbiorców. Ostatecznie zwyciężyła zachęta do opublikowania, po raz pierwszy w literaturze polskiej, tak pełnego opracowania przepowiedni św. Malachiasza dotyczących wszystkich papieży aż do końca świata. Autor w sposób bardzo przystępny przedstawił autentyczne zapisy pochodzących sprzed 900 lat maksym i podjął próbę ich wyjaśnienia przez pryzmat życiorysów 112 papieży, z akcentem na numizmatykę i heraldykę.

Czy według niego Franciszek to ostatni papież… odpowiedź w wywiadzie;

https://gloria.tv/video/rSdg4rRuGrbM1vPZmZnXhx7Tn

Nie patrz w Niebo, Ojciec jest obok.

20. 10. 17 r. Warszawa. (część I)

Umówiliśmy się nieco później niż zwykle, ale oboje byliśmy szczęśliwi, że w ogóle byliśmy razem choć przez chwilę. Te wszystkie rozmowy z Ojcem, nieuchronność zdarzeń, które mają nastąpić uświadomiły nam, że każda chwila tutaj jest cenna.

  • Zobaczyłem teraz stopy Ojca, który idzie po chmurach. Stąpa po chmurach, idzie sobie… Poszedł chyba na spacer…
  • Mów dalej… Uwielbiam tego słuchać…
  • Ojciec nie chce, żebym był płaczkiem i lizusem. On chce, żebym był twardy.
  • Nie da się – stwierdzam uczciwie. Gdy czuje się Ich energię, łzy same napływają do oczu i trudno je powstrzymać. W całym swoim życiu tyle nie beczałam, jak w ostatnich czterech latach.
  • Nigdy się nie da………
  • Dzisiaj już 20 – mówię.
  • Już 20, a tu nic i nic nie będzie.
  • Jesteś pewny ?
  • Na twoim miejscu siedziałbym cicho, a patrząc na ostatnią historię może być w ostatniej minucie, tak jak Edziu był w ostatniej minucie.
  • Więc pij tę kawę i ciesz się chwilą i nie mów pochopnie, bo nie licuje z tym co wiesz.
  • Ostatnia minuta może być ważniejsza niż cały miesiąc.
  • Święta prawda – myślę w duchu. Już zapomniałam, że Edziu odszedł w ostatnich minutach lipca.
  • Zobaczyłem, że postawiłem pierwsze kroki i czuję, że w pokoju są dwa fotele i dwóch mężczyzn, siedzą. Mam cykora…

  • Przyjaciół się nie obawiaj, przyjaciół witaj.
  • …….. – zamyśliłam się nad tymi słowami. Przyjaźń znaczyła zawsze dla mnie więcej niż miłość. Miłość przemija, przyjaźń trwa do końca.
  • Lubię te chwile z kawą. Ola notuje, Ja notuję.
  • Gdzie notujesz?
  • W myślach.
  • Nie lekceważ cyfr, które ci podał Piotr.
  • …  – robię oczy, bo nie wiem o co chodzi.
  • 112, 113… Ta historia się kończy, papieska.
  • …….. – zdębiałam mówiąc krótko.

Wczoraj mieliśmy rozmowę;

  • Homiel mi mówi, że wypełnia się proroctwo Malachiasza.
  • Co ty gadasz! – żachnęłam się.
  • Pytałam, czy Franciszek to ostatni papież i powiedział, że to nie ostatni przywódca.
  • Ale nie powiedział, że papież.
  • Nie po to się chodziło na nauki, żeby odpowiedzieć tak banalnie.
- Czy Franciszek jest ostatnim papieżem? 
- Na pewno nie jest ostatnim przewodnikiem. 
- Czy spełnia swoją rolę? 
- Już spełnił. 
- Wystarczy, że był. Wypełnia się proroctwo. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/03/nadejdzie-nowe-jeruzalem/
Piotr w tym momencie przypomniał sobie wizję sprzed kilku tygodni, którą szczerze mówiąc zignorowałam. Widział gacki wychodzące z podziemi galerii handlowej „Arkadia”. Wychodzili na powierzchnię jak żołnierze, jeden za drugim. W pewnym momencie dowódca się zatrzymał i wstrzymał ręką pozostałych. Powiedział coś dziwnego; 
- Dopóki on jest, nie przejdziemy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/02/15/nie-tylko-modlitwa-jest-wazna-ale-przyjmowanie-chrystusa-jest-wazne/
  • Nasz skrzydlaty przyjaciel ich blokuje, wiesz dlaczego ?
  • Walczy o odkupienie.
  • ?!
  • Homiel mi teraz pokazał kręcące się wokół siebie słońce i liczbę 365… To rok… Co to znaczy?
  • Rok? – zaczęłam gorączkowo myśleć, że rok będziesz żył tylko? To niemożliwe.
  • Ile razy widziałeś kręcące się wokół siebie słońce?
  • Nie wiem, nie liczyłem.
  • Twoja maniana przemieni się w sielankę.
  • Rok będzie jeszcze? To niemożliwe.
  • Edziu też było niemożliwe.
  • Nie bój się, nie stracisz go.
  • Wyobraź sobie człowieka, który zobaczył wszystko.
  • Jak ktoś taki będzie tu był ?
  • ……. – westchnęłam, bo chyba zrozumiałam, co miał Homiel na myśli. Będzie się tu czuł obco.
  • Zobaczyłem teraz w twojej głowie niebo pełne gwiazd… Co to znaczy? Może teraz ty będziesz miała wizje?
  • Kiedy odejdzie Benedykt? – pytam myśląc naiwnie, że się dowiem.
  • Szybko. Nie bez kozery mewa gołębia przepędziła.
  • To Franciszek szybko odejdzie?
  • Nie pytaj o daty. Malachiasz nie mylił się.
  • ……. – Piotr zapatrzył się w górę.
  • Nie patrz w Niebo, Ojciec jest obok.
  • Chciałbyś Go zobaczyć ?
  • Boję się.
  • A ja chcę! – prawie krzyknęłam.
  • Ty Mnie już znasz.
  • … ??? A niby skąd? – pomyślałam i przypomniałam sobie sen z chłopcem, który zgubił buty. A kiedy sobie to przypomniałam, zdałam sobie także sprawę, że cały czas z Ojcem rozmawiamy.
Klęcząc przed nim zauważyłam, że nie ma na sobie butów, a zaczął padać śnieg. Zdenerwowało mnie to, że zgubił buty i zaczęłam potrząsać jego ramionami. Dlaczego jesteś na bosaka! Miałam do niego pretensje, a on cały czas milczał. Tak klęcząc miałam jego twarz tuż przed sobą. Zauważyłam, że chłopiec patrzy na mnie uważnie, ale radosnymi oczami, był cały uśmiechnięty i szczęśliwy, jakby go to w ogóle nie obchodziło, że zgubił buty. Nie musiał mówić, ale wiedziałam, że był przyzwyczajony chodzić na bosaka, nawet zimą. Jego wzrok był tak głęboki, tak mądry, tak przenikliwy, że zamilkłam. Patrząc w jego oczy doszło do mnie, że bardzo go kocham, poczułam głęboką miłość… i to mnie obudziło. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/21/dasz-swiadectwo-mojej-wielkiej-chwaly/
  • W trudnych chwilach trzymałem twoje serce w dłoni, że by nie krwawiło.
  • Wyobraź sobie, że wszystko co razem przeszliście od dawna, znajdzie koniec tu teraz.
  • Choć tego nie wiesz twoja dusza się raduje tu i teraz.
  • Pokazał mi Ojciec małą chmurę samotną, która płynie po niebie i wpływa w wielką chmurę.
  • Wszystko musi być zrobione z głową, bo wielu ludzi jest koło was.
  • Nie chciałabym tu już wracać – przyznałam otwarcie i szczerze i prawie szeptem.
  • I nie wrócisz.
  • A ja? – Piotr.
  • Ty opuścisz w ogóle te światy.
  • Nie myśl, że będziesz się do Oli dokopywać i przekraczać granice.
  • …….. – naprędce przeanalizowałam te słowa i wygląda to tak, jakby świat Ojca był zbudowany z wielu światów.
  • Wiesz, że ten świat jest na zewnętrznych rubieżach? Prawie na końcu wymiarów wszystkich…?
  • Skąd wiesz?
  • No… Teraz przeleciałem przez to wszystko…



Dopisane 04. 07. 2018 r.

  • Ten świat trzymany jest sztucznie – nie ulega wątpliwości, że spokój tego świata był wielokrotnie zagrożony. Nie tylko w odpowiednim czasie zażegnano widmo wojen, ale także dziwnym trafem omijają naszą planetę w swojej drodze przeróżne asteroidy. Ostatnia 14/15 kwietnia 2018  r. http://www.eska.pl/news/asteroida_2018_przeleciala_bardzo_blisko_ziemi_bylo_niebezpiecznie_video/152154

  • Wyobraź sobie, że wszystko co razem przeszliście od dawna, znajdzie koniec tu teraz – wędrówka dusz skończy się w tym życiu.

  • Ty opuścisz w ogóle te światy.

Nie od dziś wiadomo, że – zgodnie z teorią Wielkiego Wybuchu – wszechświat stale się rozszerza. Jednocześnie oznacza to, że ma on swoje granice. Dlatego naukowcy są przekonani, że za jego „kulisami” znajduje się o wiele więcej niż możemy sobie wyobrazić. Na przykład inne wszechświaty, które podobnie jak nasz, „rozpychają się łokciami” i napierają na swoich sąsiadów. Najnowsze dane zebrane przez należący do Europejskiej Agencji Kosmicznej teleskop Plancka są tego pierwszym dowodem – donosi prestiżowy brytyjski magazyn „New Scientist”. W obliczu odkrycia stwierdzenie „nie jesteśmy sami we wszechświecie” może nabrać zupełnie nowego znaczenia.Jasne punkty zaobserwowane na mapach promieniowania CMB (mikrofalowe promieniowanie tła będące pozostałością po wczesnych etapach ewolucji naszego uniwersum) przez dr Ranga-Ram Chary’ego z kalifornijskiego ośrodka misji Planck (U.S. Planck Data Center) są, jak sugeruje badacz, śladem materii kosmicznej pochodzącej z sąsiednich wszechświatów. Według Chary’ego materia ta „wdziera się” do naszego wszechświata. Tego rodzaju kolizja wszechświatów jest prawdopodobna, jeśli założymy, że nasz Wszechświat jest tylko jedną z wielu „baniek”. Wieloświat, czyli zbiór wszelkich potencjalnie istniejących wszechświatów, mógł powstać w wyniku tzw. inflacji kosmologicznej – procesu ekspansji materii zapoczątkowanej w momencie Wielkiego Wybuchu. http://www.newsweek.pl/wiedza/nauka/czy-rownolegle-wszechswiaty-istnieja-odkrycie-naukowca,artykuly,373147,1.html


  • Homiel mi teraz pokazał kręcące się wokół siebie słońce i liczbę 365… To rok… Co to znaczy?

Chociaż o tym, że Słońce nie okrąża Ziemi, ale stoi w miejscu, wiemy dzięki Mikołajowi Kopernikowi już od szesnastego wieku, to jednak wtedy wielki astronom nadal nie wiedział, że nie do końca jest to prawda. Dziś wiemy, że Słońce wcale nie stoi w miejscu, ale podobnie jak Ziemia obraca się wokół własnej osi. Oznacza to, że na Słońcu można mówić o występowaniu doby. Ziemi pełny obrót wokół własnej osi zajmuje tylko 24 godziny, natomiast Słońcu aż 25 dni.

Homielowi nie chodziło o obrót Słońca wokół własnej osi, a obrót Ziemi wokół Słońca. Ruch obiegowy trwa 365 dni.