Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

25. 03. 18 r. Warszawa.

Po dobrym hotelowym śniadaniu wracaliśmy do Warszawy.

  • Dziękujemy za świetny wyjazd.
  • Chciałem, żebyście pojechali.
  • Dlaczego ? – od razu mnie zaciekawiło.
  • Bo jestem miły.
  • …….. – śmiech.
  • Ale to nie jest tak, że jesteś miły ot tak sobie, wszystko ma swój cel według Ciebie – nie daję za wygraną.
  • Chciałem, żebyście pojechali.
  • Korzystajmy póki czas. Spójrz w lewo…
  • …….. – spojrzeliśmy, a tam biegnie młoda zakonnica ubrana całkowicie na czarno.
  • Co to znaczy ?
  • Tobie mam tłumaczyć ?
  • Hmm…. – teraz mamy czas radości, ale przyjdzie czas… zakonu ? 

Wyjeżdżaliśmy z Sopotu na drogę wiodącą ku autostradzie, było kompletnie pusto, więc Piotr nie zwracał uwagi na zakazy, nakazy i jechał po swojemu. Wyjeżdżamy z zakrętu i widzimy… policjanta. Trzyma wysoko swój lizak i nas zatrzymuje. Policjant, mężczyzna w sile wieku,  podszedł do samochodu i kazał otworzyć okno.

  • Za szybko pan jechał.
  • Możliwe, zamyśliłem się…
  • Proszę o dokumenty.

Policjant otwiera saszetkę, a tam obrazek Jezusa, drugi obrazek Jezusa, obrazek Maryi, obrazek Józefa… Policjant zapatrzył się na to wszystko, spojrzał na nas w milczeniu, potem znowu na to wszystko…

  • Proszę jechać.
  • …….. – Piotr się wzruszył, ja się wzruszyłam, bo coś magicznego wydarzyło się w tym momencie,  wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Działo zupełnie bez słów, ale w trójkę wszyscy  doskonale się rozumieliśmy. Jakieś kosmiczne połączenie, które trwało kilka minut.
  • To na pewno sprawka Homiela – odzywam się dopiero po jakimś czasie.
  • Musimy się wspierać.
  • Ty o Nas walczysz to i My o ciebie.
  • Dziękuję.
  • Stawiasz piwo.
  • Stawiam.
  • To dobrze, bo oboje nie pijemy.
  • Widzisz… Pokażesz Nas i wystarczy.
  • Pamiętaj, nie ma przypadków.
  • ……..
  • To co będzie, będzie od Ojcate słowa skierował nie wiem dlaczego prosto do mnie. Rozumiem, że kiedy zacznie się coś dziać mocnego muszę wierzyć, że tak właśnie ma być.
  • Zobaczyłem wzbierającą się falę, zaraz wybuchnie do góry… – Piotr prowadzi, ale jednocześnie czemuś się przygląda. Nie wiem jak to robi, że może pogodzić jedno z drugim.
  • ……. – byliśmy pod wrażeniem tej sytuacji.
  • Byłem pewny, że zapłacimy. Jechałem 140, a było ograniczenie do 70.
  • Przez chwilę włożyłem Swoje słowa w twoje usta.
  • W Swej naiwności wierzę, że Pan Bóg tego nie widział.
  • Policjant zobaczył Maryję w twoim samochodzie i sobie odpuścił.

  • Wiesz ilu złodziei to widziało ?
  • ???!!! – … i też sobie odpuściło.

Jedziemy w milczeniu jakiś czas. Po chwili mistyki Piotr już myśli bardzo przyziemnie…

  • Przegrałem duży przetarg… Nie dasz mi zarobić ?
  • Ta kwota była niebezpieczna.
  • Dlaczego ?
  • Wyobrażasz sobie, że te usta chcą połknąć rybę, która waży 10 kg ?
  • Pamiętaj, dinozaury były wielkie i wyginęły.
  • Ale Ola by chciała.
  • Już nie ! – poprawiam go szybko – Ty mnie w swoje gierki nie wciągaj.
  • Już przywykła.
  • A ty nie miej do niego pretensji, robi co ma robić.
  • Przyjdzie bez słowa, odejdzie bez słowa.
  • Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
  • No i tyle na ten temat… – kwituję bez żalu.

LK 16; 13 Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi.». Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.


Mijaliśmy reklamę filmu „Św. Paweł, apostoł Chrystusa”, w którym drugoplanową rolę gra Jim Caviezel.

  • Czy Wasza książka trafi do Caviezela? Dowiedziałby się co nieco o sobie.
  • Ty rób swoje, My wiemy pod jaką ma trafić strzechę, puniu.
  • Puniu? On gada do ciebie jak ja – śmieje się Piotr.
  • Hmm… – wcale niezabawne, myślę o tej książce jak bardzo musi Im na niej zależeć.
  • Fala, to nie znaczy tylko, że zostaniesz wzięty.
  • Wejdzie w ciebie też nowy duch.
  • Załatwiliśmy kredyt, teraz herbatę, a potem święta, a potem sąd.
  • A co potem ?
  • A potem fruuuu, zapinamy pasy i wchodzimy do beczki.
  • Sądu jak nie ma tak nie ma. Zmęczony jestem naszym prawnikiem, on nic nie wie.
  • Nie rozważaj, że inny mógł być, bo nie mógł.
  • Inni wzięliby za cel pieniądze, a to nie pieniądze są celem.
  • Nie są ?
  • Otoczyłbyś się luksusem.
  • Czego zabrakło sędzinie, że zdecydowała się na kolejne przeprowadzenie badania ?
  • Niczego jej nie zabrakło.
  • Ona nie chce apelacji. Ona wie gdzie jest sprawiedliwość.
  • Czyli zna tą sprawę od podwórka ?
  • Bardzo dobrze.
  • A jeśli badania będą korzystne dla NIP ?
  • Widocznie wie co robi.
  • ……. – Piotr kręci głową dając do zrozumienia, że jest już tą sprawą bardzo zmęczony. Same zagadki…

Jedziemy w ciszy kilkanaście minut…

  • Rozmawiałem z Joe. On chciałby znowu ściągać herbatę do Polski, ale ja mu zdecydowanie odmówiłem. Ma jeszcze wiele innych pomysłów na biznes.
  • To może zrobicie coś razem ? – podchwytuję pomysł.
  • Jedno słowo ci na to powiem… Mrzonki.
  • Skoro nie możesz mieć, to nic ci nie wyjdzie.
  • To nigdy się nie spotkacie już ?
  • Ta ścieżka zamknięta.
  • Dlaczego ?
  • Po to, żeby zamknąć cykl.
  • Po to, żeby pomócprzywieźć herbatę.
  • Pamiętaj święty, święty, Pan Bóg zastępów, pełne są niebiosa i ziemi obcowanie.
  • ?!
  • Niedługo zaczniesz nowy etap życia.
  • No nie wiem, jestem w kiepskiej formie.
  • Bo się obżarłeś grubasie. Jedz mniej.
  • ……. – wybuchłam śmiechem. Piotr ma takie powiedzenie; zapłacone to trzeba jeść, więc w hotelu zmiata ze stołu szwedzkiego co najmniej połowę podanego śniadania. Wszystkiego musi popróbować.
  • Joe dał mi prawdziwy kolagen, produkują to teraz w jego firmie.
  • Dobry ten kolagen ?
  • Pij królewno i nie oddawaj nikomu.
  • Bo nie jestem zdrowa do końca? Boli mnie kolano na przykład ? Czego mi brakuje ? – przestraszyłam się, że czegoś nie wiem, a coś się dzieje.
  • Kolagenu, poczujesz.
  • …  ??!!
  • Pamiętasz tego biegacza z maratonu? – przypomniałam sobie niedawną sytuację, której oboje byliśmy świadkiem. Szliśmy na spacer, ale naszą uwagę zwrócił przeraźliwy wrzask. Uczestnik maratonu leżał na drodze i wył, nad nimi stali już ratownicy. Mężczyzna miał zawał.
  • Czy ten biegacz z zawałem żyje ?
  • Pytasz, czy jest już szczęśliwy ?
  • Tak –  i uśmiechnęłam się, ponieważ pierwotnie chciałam spytać, czy nie żyje.
  • Jeszcze się męczy.
  • Hmm… Czyli żyje.

Zamilkliśmy. Mija z 30 minut…

  • Dlaczego się nie odzywasz? – pytam Homiela.
  • Tym razem to Ja notuję.
  • Niczego mądrego się od nas raczej nie dowiesz – śmieję się.
  • To byś się zdziwiła.
  • …….
  • Słyszę od jakiegoś czasu suria, suria, suria… Co to znaczy ?
  • Nie wiem… – przyznaję, ale włączam internet.
  • Piszą, że anioł śmierci… – robię zdziwioną minę.
  • Gdybyś wiedział wszystko, nie byłbyś w stanie uwierzyć.
  • Eeee tam, ja to traktuję normalnie.
  • Wiedzieć, że wiesz, a wiedzieć świadomie, że wiesz, to dwie różne rzeczy.
  • …….. – zapisałam szybko słowa i przeanalizowałam je jeszcze raz.
  • To musi być ważne, ta Suria…
  • Każdy kto słucha Mojego słowa, słucha prawdy.
  • ? ! Dlaczego usłyszałem Suria ?
  • Powiedziałeś miłosierdzie jest ważniejsze od sprawiedliwości.
  • ?! – rzeczywiście, tak powiedział wczoraj. Nawet tego nie zanotowałam myśląc, że to mało ważne. Piotr uznał, że miłosierdzie jest ważniejsze od wymierzania sprawiedliwości, co w jego przypadku stanowi milowy krok w rozwoju duchowym.
  • Wczoraj w kościele czułem, że się unoszę jako anioł. Czułem, że fiuta nie mam, byłem przerażony, zacząłem się macać, czy wszystko jest na miejscu – Piotr miał przerażoną minę, a ja nie mogłam przestać wyć ze śmiechu. 
  • Właśnie rozbawiłeś całe niebo.



Dopisane 07. 12. 2018 r.

  • Właśnie rozbawiłeś całe niebomuszę przyznać, że mam czasami wielkie wątpliwości, czy pisać na blogu dokładnie tak jak wyglądają nasze rozmowy. Jak widać  bywają one dosyć soczyste, ale uspokoił mnie Ojciec mówiąc, że ludzie potrzebują też „soli i pieprzu”. Wartością naszej historii jest w głównej mierze to, że my nie udajemy kogoś kim nie jesteśmy. Wielu naukowców dziwi się dlaczego Jezus wybrał Piotra, najbardziej zawodnego z wszystkich. Ojciec powiedział, bo był prawdziwy. Czyli ulepiony z wad i zalet, z wszystkich słabości, które ma każdy człowiek. Tacy i my jesteśmy. 

  • Nie możecie służyć Bogu i Mamonie – Mamon to też imię diabła, dlatego zdanie ma podwójne znaczenie. Mammon (aram. ma`mon – zysk, bogactwo) – w Biblii to aramejskie słowo oznaczało bożka pieniędzy.

Nie ma końca, nie ma początku, jest ciągłość.

24. 03. 18 r. Warszawa.

Piotr kupił Księgę Izajasza, która go zainteresowała ze względu na ważne dla niego słowa.

Wydana w formie książeczki trzeba przyznać była mocno specyficzna. Napisana od tyłu do przodu, na jednej stronie po hebrajsku i nad drugiej po polsku. Piotr zaskoczony przewracał kartkę za kartką, czegoś takiego jeszcze nie widział…

  • Chcesz studiować Moje księgi ?
  • No…Tak.
  • Dobrze, będzie nam łatwiej rozmawiać.

Jakiś czas temu Piotr zajmował się sprowadzaniem z Singapuru herbaty na obniżenie poziomu cukru. Biznes się szybko skończył, ale pozostało kilku indywidualnych klientów, którzy do tej pory do firmy w tej sprawie dzwonią. Zwłaszcza jeden tak usilnie ciągle prosi, że ciężko mu odmawiać. Dowiedzieliśmy się niedawno, że przedstawiciel producenta z  Azji będzie na targach w Gdańsku i poprosiliśmy go więc, aby trochę tej herbaty ze sobą przywiózł. No i co? No i musimy jechać teraz do Gdańska specjalnie po herbatę, za którą nawet  nie weźmiemy pieniędzy. Nie będziemy się targować o 200 zł. Patrzymy na siebie w aucie z niemocą i się śmiejemy, bo tylko takie dwa głąby jak my mogą to zrobić zupełnie z serca. Koszt hotelu jest większy niż ta herbata.  Macham w końcu ręką z rezygnacją, przynajmniej się przejedziemy i miasto zwiedzimy.

Podczas jazdy dostaję telefon od znajomego i dowiaduję się, że mój blog nie działa. Jestem wkurzona na maksa, bo to kolejny już raz, ale niewiele mogę zrobić, tylko czekać. Piotr ciągle mnie pociesza i zaczepia, a ja pomyślałam w pewnym momencie, że jeszcze chwila i go zagryzę.

  • Ola chce ci powiedzieć, żebyś się odczepił.
  • …… – wybuchłam śmiechem, bo faktycznie chciałam mu to powiedzieć, ale obawiałam się awantury.

Homiel sprawił, że denerwowałam się już mniej i cieszyłam się tym wyjazdem. Nie byłam w Gdańsku całe wieki.

  • Ja myślę, ty słyszysz, Homiel mówi – mówię ze śmiechem.
  • Wiesz ile razem możemy zdziałać, gdybyś nie był taki głupi ?
  • A jestem ?
  • Głupio uparty ?
  • …… – zaczęłam się śmiać znowu, bo znowu ma rację.
  • Miałem ciekawą wizję nad ranem.
  • Byliśmy obydwoje w kościele, byli ludzie, my siedzieliśmy w pierwszej ławce, za nami inni, a pośród nich facet, który uważał się za proroka. Był do połowy rozebrany, ale w spodniach. Czytał Biblię na głos, a inni go słuchali, nawet ksiądz w którymś momencie oddał mu pierwszeństwo prowadzenia mszy. Po wszystkim ksiądz chciał mu podziękować dając kwiatek, czerwonego tulipana, ale on to odrzucił i rozglądał się co by tu z kościoła wziąć. Chciał coś więcej. Wyglądał na bardzo pewnego siebie. I wtedy usłyszałem…
  • To ty jesteś prorokiem, a podaje się za ciebie.

Hmm… Natychmiast spoważniałam i coś mnie tknęło. Czy czasami ta wizja nie jest odpowiedzią na maila, którego dostałam jakiś czas temu od pewnego księdza. Wysłałam mu zdjęcie i namalowany na jego podstawie obraz Jezusa, opisałam też krótko historię powstania tego obrazu. Dostałam taką odpowiedź;

Zrozumiałam, że największym oponentem tego co piszę będzie sam Kościół. Czy fakt, że zdjęcie brata Elia jest dużo wyraźniejsze, de facto wygląda jak obraz, czy to dyskredytuje moją historię? W wizji Piotra nie ten jest prorokiem kto na proroka wygląda…

  • Nie widzisz jak my jesteśmy bezwolni w Ich rękach ?
  • No skąd… Piotr uważa, że nie… – Homiel z przekąsem. 
  • Oni jak chcą mogą zrobić z nami wszystko, mogą tak zrobić, że będziemy jak bezwolne lalki, a jednak dają ludziom wolną wolę – … dochodzi do mnie ta prawda absolutna, ale Piotr jakby nie słuchał.
  • Ciężko się czuję.
  • Za szybko wziąłeś leki.
  • Dlaczego ?
  • Za dużo pokarmu.
  • Pokarm?! To jak do zwierzęcia. Bierzesz mnie za zwierzę ?!
  • Tak, za osła Pokazał mi osła teraz ! – Piotr się obruszył.
  • Dlaczego mnie obrażasz ?
  • Czy można nazwać osłem kogoś, kto jest osłem ?
  • W Niebie dzięki tobie mamy nową nomenklaturę.
  • A z drugiej strony przynosisz wiele radości.
  • Uważaj, Homiel dzisiaj złośliwy – śmieję się. 

Jedziemy w ciszy przez jakąś chwilę.

  • A wiesz, że byłem adiutantem Pana Boga ?
  • ?! Skąd wiesz ?
  • Zobaczyłem teraz wizję. Zobaczyłem dwie osoby, starszego i młodszego za Nim. Ten młodszy wszędzie za Nim chodził.
  • Adiutant dotyczy stopni wojskowych.
  • Sekretarzem!… Ale innego pojęcia.
  • Miałeś wiele imion, bo wiele spraw załatwiałeś.
  • Wchodzisz tam gdzie trzeba.
  • To co ja tu robię ?
  • Tu też było trzeba.
  • „Godzina W” przed tobą – p.s. godzina wybuchu powstania.
  • To co Mały? Czas się szykować powoli.
  • …….
  • Homiel śpiewa „Co ja tutaj robię, co ty tutaj robisz…” – … nie chcę wyprowadzać Piotra z błędu, że to już nie Homiel.
  • W Kabale też to jest opisane.
  • O! To dlaczego nie studiujemy kabały ?
  • Po co ci to ?
  • Toś się dużo dowiedziałaś – Piotr sobie zakpił, bo ciągle myśli, że to Homiel.
  • Mam nadzieje, że to nie koniec.
  • Nie ma końca, nie ma początku, jest ciągłość.

Dostałam jeszcze jeden telefon, że mój blog nie działa. Nic nie mogę na to poradzić

  • To twoja pilna praca.
  • Dlatego nie bierz się za biznes, bo żaden ci nie wyjdzie.
  • Rozumiem, pisanie jest ważniejsze – kiwam głową.
  • To pisanie naprawdę zmienia ludzi ?
  • Masz jeszcze wątpliwości ?
  • Zawsze…. – pomyślałam.
  • Często pytam Ojca co mam robić – Piotr na poważnie.
  • I co ?
  • Odpowiada mi…Bądź.
  • Hmm….
  • Ty bądź, Ja robię. Jako jedno.

Zamilkliśmy tym razem na dłużej.

  • Czy naprawdę Homiel używa takich słów jak ciota, głupiec, dureń ? – nie mogę czasami uwierzyć, że to wychodzi prosto z ust anioła.
  • Bóg dał Mi na to zgodę.
  • Piotr jest niekonwencjonalny i ty też możesz być.
  • Spodobało ci się tak mówić ?
  • Nie, lubię czystość.
  • Akurat! – bo mam wrażenie, że spodobało mu się, że nie musi być taki „święty”.
  • Żartowałem.
  • Nie pytaj gracza w scrable jak układać scrable.
  • ……….. – uśmiechnęłam się. To tylko gra pozorów, jak w pokerze. 


Dopisane 05. 12. 2018 r.


  • W kabale też to jest opisane – … faktycznie jest. Znając prawdziwe imię Piotra nietrudno było to znaleźć. Nie będę jednak teraz tutaj tego przetaczać. Skupię się na samej kabale, która wśród chrześcijan ma bardzo złą sławę i pytanie czy słusznie.

Według wiki; Przyjmuje się, że kabała jest to mistyczno-filozoficzna nauka pochodzenia izraelickiego. Według Kabały świat materialny oraz światy duchowe, które znajdują się nad nim, zostały stworzone przez Stwórcę w celu sprawienia maksymalnej radości i zadowolenia stworzeniom, co w kabale określa się terminem „zamysł stworzenia”. Jednak cel nie może być osiągnięty bez udziału stworzeń (dusz ludzi), które inkarnują się w materialnym świecie, dopóki poprzez odmianę swojej natury nie staną się godne całej tej błogości, którą Stwórca pragnie im dać zgodnie z „zamysłem stworzenia”. Dzięki nauce kabały człowiek poznaje, w jaki sposób został stworzony świat, jakie prawa nim rządzą, kim jest człowiek i w jaki sposób powinien odmienić swoją naturę, aby stać się podobnym do Stwórcy (według powiedzianego „Stworzył człowieka na swoje podobieństwo”) i osiągnąć połączenie z Nim. Stan ten w kabale nazywa się Końcowe naprawienie „Gmar Tikun” (heb.גמר תיקון), a jego osiągnięcie jest celem studiów.

Rzymscy Papieże epoki XVI w. nie upatrywali sprzeczności między Kabałą a chrześcijaństwem. Tak na przykład, pierwsze wydanie księgi Zohar zostało wydrukowane przez chrześcijan według wskazówek papieża Piusa IV w 1559 roku. Chrześcijanie, popierając rozszerzanie kabalistycznej literatury, chcieli przyciągnąć Żydów do chrztu.

Kabała mówi, że Źródłem duszy jest Najwyższy. Dusza jest nieśmiertelna i odradza się w nowych ciałach do tej pory, dopóki nie przejdzie przez wszystkie duchowe stopnie do samego Źródła „światła”, Najwyższego.

Zupełnie pobieżnie przestudiowałam zasady kabały. Jedna rzecz mnie zdziwiła; https://www.katolik.pl/kabala–czyli-tajemny-szyfr-biblii,2265,416,cz.html?s=1

Dlaczego Bóg dopuścił, by w stworzonym przez Niego doskonałym świecie mogło zamieszkać zło? Odpowiedź kabalistów jest zaskakująca. Bóg, stwarzając świat, musiał tak się skurczyć, by nie wypełniać sobą całego wszechświata. Akt ten nazywa się cimcum. W chwili „samoograniczenia się” Boga do świata wśliznęło się zło. Tu zaczyna się zadanie powierzone człowiekowi. Tylko on może przywrócić utraconą harmonię. Może uratować Boga i naprawić świat. Kabaliści mówią nawet Bogu pozostającym na wygnaniu. Szechina, czyli Boża obecność w świecie, kobiecy aspekt Boga, potrzebuje wybawiciela: człowieka. Mistycy podejmowali praktyki pozwalające uczestniczyć w ratowaniu Szechiny.

Najwyraźniej widać, że nawet kabaliści nie wiedzą wszystkiego. Trzeba być naprawdę bardzo naiwnym albo nie znać Boga twierdząc, że cokolwiek mogło wśliznąć się niepostrzeżenie, a tym bardziej zło. Jedno co jest pewne jeśli chodzi o Boga… Nic nie dzieje się bez Jego zgody i ani kontroli. Nic nie dzieje się bez przyczyny i bez powodu. 

         Kabała, czyli tajemny szyfr Biblii.

Jeszcze chwilkę potrwa ta chwila, a potem będzie wieczność.

20. 03. 18 r. Warszawa.

Byliśmy na kawie.

  • Dzisiaj w kościele usłyszałem...
  • Nie jesteś stąd. I czy chcesz, czy nie chcesz musisz wrócić do Domu.
  • ……. –  … wzruszyliśmy, bo może to oznacza, że jednak nie trafi na dół.
  • Wczoraj po tej jeździe ze Szczecina nie miałem w ogóle siły się modlić.
  • Przez to, że zrobiłeś zestaw obowiązkowy wylazły już z garnka.
  • Teraz musisz ich łapać.

  • Szczecin ci nie służy do pracy duszpasterskiej.
  • ……. – to prawda, nie mamy czasu na rozmowy, na modlitwę, na przemyślenia. Życie codziennością wsysa nas całkowicie.
  • Dziękuję ci za życzenia Homielku.
  • Życzenia przed tobą, miodna pszczółko.
  • Żebyś ty wiedziała ile miodu przynosisz !
  • Ty też bierzesz w tym udział do Piotra, bez niego nic bym nie napisała.
  • Jestem najlepszym uczniem Ojca – mówię ze śmiechem.
  • Pisząc na blogu i analizując co piszę, uczę się podwójnie.
  • Dzisiaj nie zaprzeczę.

Wieczorem.

Do Warszawy dojechał dzisiaj także nasz syn. Nie chciał mieszkać z nami, więc wynajął sobie hotel. Wpadł do nas kolację, ale po godzinie i on był bardzo zmęczony. Obserwowaliśmy go z okna jak wychodził do taksówki. W tym momencie oboje pomyśleliśmy o tym samym. Jak i kiedy się stało, że tak wyrósł ?! Spoglądając na niego z góry czułam się tak, jakbym się z nim żegnała. Łzy mi poleciały po polikach.

  • Pan Bóg mówi do ciebie , że…
  • Nigdy nie doświadczę cię uczuciem straty, a poczułaś to patrząc.
  • ……. – wzruszyłam się jeszcze bardziej, gdyż odpowiedział na moje myśli.
  • On ma opiekę, a ty masz słowo, że nigdy cię tak nie doświadczę.
  • Gdyby ktoś miał odejść to Piotr.
  • Miał tyle razy odejść, więcej niż (przysłowiowy) kot.
  • To prawda… – Piotr się zamyślił.
  • Ale i tak czujesz powoli odchodzenie.
  • Czuję …

Piotr wyszedł do swojego pokoju się pomodlić, wrócił jednak bardzo szybko.

  • Szykowałem się do modlitwy, wziąłem swój krzyż i słyszę Jezusa…
  • Spójrz na Mnie.
  • Spojrzałem na obraz z Jego wizerunkiem, który wisiał na ścianie…
  • Jesteśmy zadowoleni z waszej pracy, spełniacie pokładane w was nadzieje.
  • … Tak mi powiedział, a teraz mówi…
  • Przekaż Oli…
  • Składam ci najserdeczniejsze i najcieplejsze życzenia z okazji urodzin.
  • Wiedz, że bardzo cię kocham.
  • ……. – rozbeczałam się na całego.
  • Powiedz Mu, że ja też…. – choć zabrzmiało to dość głupio, to nie mogłam wymyślić na teraz nic mądrzejszego.
  • Wiem.
  • Teraz masz życzenia od Pana Ojca…
  • Powiedz Mojej malej, że jest dla Mnie ważna nie tylko dlatego, że pisze.
  • Przekaż jej to, bo ma urodziny.
  • A dlaczego jeszcze ? – spytał Piotr.
  • Jak ona się zagłębi w siebie, będzie wiedzieć.
  • Już tu nie wróci.
  • To jest twoja ostatnia rodzina.

23. 03. 18 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie zmęczeni, niedospani.

  • Wczoraj nie miałem siły się modlić. Wiesz co usłyszałem ? Rozmowy gacków między sobą…
  • To jest twój walczący ?!
  • Śmiali się ze mnie…
  • ……. – kiwam ze zrozumieniem głową. Robienie codziennie egzorcyzmów wymaga naprawdę wielkiej samodyscypliny, a czasami nie ma się na nic ochoty. Trudna sprawa…
  • Czytam książkę tego Richarda, którą mi dałaś. On często pisze, że tam są tłumy ludzi w Niebie. Czytając jakbym się tam przeniósł i zobaczyłem to na własne oczy. W pewnym momencie zobaczyłem wśród tych ludzi samego siebie, ale nie chciałem być z nimi. Poszedłem nad rzekę, usiadłem i owinąłem się skrzydłami. Gdy tak siedziałem zobaczyłem dwóch mężczyzn, którzy idą w moim kierunku.
  • Wiesz dlaczego nie chcesz być z nimi ?
  • Bo nie jesteś z tego świata. W wolnej chwili chcesz być sam.
  • Tam są miliony ludzi ! – Piotr zdziwiony.
  • No właśnie… A Niebo ciągle mówi o „wąskich drzwiach”. Stale mówi, że przechodzi niewielu…  Jak to jest w końcu ? –  dla mnie to prawdziwa zagadka. Jak to rozumieć ?
  • …….. – Piotr wzrusza ramionami.
  • Ten Richard nie mógł wchodzić do wielu miejsc, miał zakazane – Piotr kontynuuje swoje rozważania.
  • Mówiłam ci, te drzwi są do czegoś jeszcze… Jakby Nieba w Niebie… To jakieś szczególne miejsce – … a ja swoje.
  • …….. – zamyśliliśmy się.
  • Dokąd prowadzą te „wąskie drzwi” ? Ale tak naprawdę ? – pytam w końcu.
  • Kiedyś się dowiesz, teraz za wcześnie.
  • Czyli mam rację ! Te drzwi są dokądś jeszcze ?
  • To miejsce dla nielicznych – Piotr.
  • Interesuje cię co jest za tymi drzwiami ?
  • Tak.
  • Twój świat.
  • Czyli jaki ?
  • Otwierają się te drzwi ze wszechświatów.
  • Pomyśl, a będziesz tam. Przypomnij sobie.
  • To niesprawiedliwe, że Piotr może, a ja nie – żartuję.
  • Ty ! Z Biblioteki ! Wiesz gdzie jest główna biblioteka ?
  • ???!!! Za drzwiami ? – wydukałam.

Właśnie zrozumiałam, że te szczątkowe informacje ujawniły jak zbudowane jest Niebo. No… mniej więcej…

  • Wiesz, że Ojciec stworzył czas ?
  • Będziecie bardzo mądrzy, uzbroicie się w wielką wiedzę.
  • Twoja książka będzie czytana jednym tchnieniem, kiedy dołożysz parę rzeczy.
  • Lecz wszystko ma swoje miejsce i swój czas.
  • …….
  • Wiesz, że w realnym świecie jestem wielki jak ziemia ?
  • ……. – śmiać mi się chciało, bo dla niego realny świat to już Niebo, nie ziemia.
  • Im większy, tym większa odpowiedzialność.
  • Masz nie czerpać korzyści, a służyć.
  • No właśnie… służyć. Wczoraj spotkałem takiego faceta, który było widać, że lewak na 1000 procent. Chciałem mu opowiedzieć o Bogu, ale zanim się odezwałem odezwał się Homiel. Kazał mi go zostawić, powiedział…
  • On nawet nie jest gotowy, żeby słuchać.
  • Hmm… Czysta prawda.
  • Ojciec musi mnie mieć dosyć, bo jestem kompletnie niesubordynowany.
  • No pewnie, ty zawsze wiesz lepiej – śmieję się.
  • Jak odejdziesz będą tęsknić za tobą.
  • A odejdę ?
  • Dom wzywa.
  • Ty też poczujesz tęsknotę za Domem.
  • Ja ? – zdziwiłam się i odkryłam, że w duchu faktycznie nie czuję takiej tęsknoty jak Piotr.
  • Widzę cię w puchu.
  • Jaki kolor chcesz tego puchu, biały, różowy niebieski ?
  • ……. – żeby nie podpaść zaczęłam szybko analizować, a jaki byłby dla Ojca najlepszy ?
  • Jaki Ojciec da – … nie miałam pojęcia.
  • W takim razie da najlepszy.
  • Dzisiaj Jezus w kościele mi powiedział…
  • Jeszcze chwilkę potrwa ta chwila, a potem będzie wieczność.
  • Hmm… – zamyśliłam się nad stylem tego zdania.

Wiem kiedy mówi Ojciec, a kiedy mówi Jezus. Istnieje wyraźnie wyczuwalna, aczkolwiek minimalna różnica, nie potrafię tylko jeszcze zdefiniować na czym ona polega.

  • Co tam Ojciec wymyślił z tą falą… ? – Piotr.
  • ……. – robię oczy w słup.
  • Ktoś się śmieje …
  • Wymyślił !!!???

Piotr przypomniał sobie o wizji, w której oprowadzał Ojca po swojej firmie.

Wczoraj miałem fajną wizję. Oprowadzałem Ojca po mojej firmie. Przy każdym stoliku, przy każdym pracowniku się zatrzymywał i coś mu mówił do ucha, chyba przekazywał informację. Do mojej księgowej powiedział… 
- Widziałem jak modliłaś się żarliwie za Alicję, ale ona już była u Mnie. www.rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/03/bog-co-zamierzal-raz-nigdy-nie-zmienia/   
  • Jak wyglądał ?
  • Białe włosy do ramion, siwa bródka, wysoki, biała szata do stóp…
  • To taka starsza kopia… Jezusa ?
  • Tak, ale oceniam Go na 55-56 lat.
  • Chcesz powiedzieć, że byłem w twoim wieku ?

I w tej chwili zrozumiałam, że być może Bóg Ojciec pokazuje się w taki sposób, jaki oczekuje tego dany człowiek. 

Kiedy zło trzyma się na uwięzi, nie wszystko jest stracone.

13. 03. 18 r. Warszawa.

Piotr podtruty od wczorajszego jedzenia na tyle poczuł się źle, że pozostał dzisiaj w domu. Nad ranem zbudził go telefon i już sam fakt, że był mocno nad ranem bardzo go zdenerwował. Złapał się za serce i runął na łóżko. Nadranne telefony kojarzą mu się po Edziu tylko z jednym, że coś się w domu stało. Tym razem nic się nie stało, to księgowa się pomyliła, miała zadzwonić do kogoś innego. Piany niemal dostałam na ustach, ale może i dobrze, że tak się stało, przynajmniej wiem w jakim stanie jest jego serce. 

Dodatkowo córka miała ciekawy sen, o którym postanowiłam Piotrowi w tym stanie nie mówić.


Wpisywałam na blog tekst i przyjrzałam się jednemu zdaniu bardzo uważnie. Czytam Piotrowi…

- Kiedy słońce wzejdzie 2 razy, na 3 dzień po tym zdarzeniu Nas odwiedzisz. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/12/zdaj-sobie-sprawe-ze-to-co-widzisz-to-widzisz/
  • Ja się na wszystko już zgadzam – jęknął.
  • A czy mogłeś się nie zgodzić ?

p.s. – To samo zdanie padło w opisanej rozmowie dot. Kamila Stocha. Co może oznaczać? Jeszcze nie wiem. 


14. 03. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Ubierałem się do pracy rano i słyszę…
  • Wracasz do arki ?
  • Do jakiej arki ?
  • Do pracy.
  • Chyba do orki !
  • Nie, do arki.
  • ……. – robimy zdziwioną minę. Nie wiadomo o co chodzi, a jak nie wiadomo to trzeba zostawić na później.
  • Dzisiaj zmarł Hawking, co jakiś czas zmieniał zdanie co do Boga – byłam ciekawa opinii Nieba.  https://pl.wikipedia.org/wiki/Stephen_Hawking
  • Zmieni znowu.
  • …….. – rozbawiła mnie ta mega-prosta odpowiedź. No to się musiał zdziwić.  
  • Zobaczysz, coś się ze mną stanie – Piotr zaczyna.
  • Jak Ja lubię to pierdzielenie !
  • Ty rozsądny ! Po to cię ratowano, żeby cię zabrać ?
  • …… – wybuchłam śmiechem, kawa mi się rozlała po brodzie, bo któryż to anioł mówi w ten sposób ?
  • Masz zdecydowanie zły wpływ na Niego. Zepsułeś anioła !
  • Pierdzielenie? To już nie anioł. To jak rodzina – Piotr też się śmieje. 
  • Czyżbyśmy byli szwagrami ?
  • Mów mi szwagroszczak – … sprawdzam od razu w internecie, a to w gwarze warszawskiej znaczy szwagier. 
  • Nie mam wpływu na swoje życie. Homiel, czemu tak jest ? – Piotr wzdycha.
  • Bo jesteś szczęściarzem.
  • Nawet nie wiesz ile postaci było pod postacią Homiel, z którymi rozmawiałeś, ale w ścisłym gronie.
  • O! A kto jeszcze ?
  • Maryja.
  • Homiel to dość uniwersalne imię.
  • Taaak? To kto jeszcze ?
  • Michał.
  • Pokazał mi tubę i kilka osób w kolejce…

Jak się tak zastanowić to faktycznie Homiel wydawał się mówić w różnym stylu, nam się czasami wydawało, że humoru nie miał, albo „zaspany”, a to możliwe, że za każdym razem kto inny. Dorwali się do Piotra, bo „ma odetkane ucho i słyszy”. Jednak zdecydowanie inaczej brzmią słowa samego Ojca. Jest w nich jakaś nieokreślona siła, moc i energia. 


Wieczorem.

Piotr zaczął wspominać pogrzeb Edzia.

  • Mówię ci, coś się wydarzy, nie na darmo mówiłem „przywróć mi imię moje”.
  • Biedak zawołał, Ojciec wysłuchał.
  • To co się dzieje dziać się musi, a dziać się będzie – natychmiast sobie przypomniałam; czekaj na zdarzenia. One cie zaskoczą, one są moją wolą.
  • Oglądasz skoki, a ktoś dostaje olśnienia.
  • Sędzina dostanie olśnienia ? – Piotr się ucieszył.
  • Przesłona została zdjęta.
  • ……. – szkoda, że nie możemy tego zweryfikować.
  • Codziennie robię egzorcyzmy.
  • Pan Bóg powiedział „nie tego ciebie oczekuję”.
Starszy mężczyzna z siwą brodą w długiej szacie lekko kroczył po ziemi, właściwie lekko się nad ziemią unosił. Ja szedłem przed nim i zamiatałem szybko ścieżkę, po której On szedł. Nie chciałem, by trafił na jakąś przeszkodę, bo szedł boso. W pewnym momencie zobaczyłem wystający z ziemi bolec, dopadłem do niego i próbowałem go wyrwać, ale tkwił bardzo głęboko, a widzę, że On się zbliża. Położyłem się więc na nim, by staruszek mógł przejść bezpiecznie. Kiedy podszedł spojrzał na mnie i powiedział; 
- Nie tego od ciebie oczekuję – i przeszedł bokiem. http://osaczenie.pl/wp/2016/05/08/nie-tego-od-ciebie-oczekuje/
  • Teraz już wiesz czego od ciebie oczekuję.
  • Teraz wypełniasz swoją rolę.
  • Coraz mniej zła na świecie. Widzisz ?
  • Będą czerpać przyjemność w dawaniu. Odnajdą w sobie światło.
  • Kiedy zło trzyma się na uwięzi, nie wszystko jest stracone. 
  • Ponoć wiele jest nieodwołalnego.
  • Rób swoje.
  • Któryś cierpiał za nas rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami. 
  • Twoja firma to arka, ale nie Noego, ale to arka.
  • Ale i arka dopłynęła do brzegu. Będzie miała swój koniec – mówię przytomnie.
  • Na razie wszystko przegrywam, wszystkie przetargi – Piotr narzeka.
  • Tatuś cię nie zostawi – pocieszam go i wychodzę do kuchni.
  • Ktoś cię poprawia – Piotr idzie za mną.
  • Abba. 
  • ?
  • To po aramejsku tata – tłumaczę Piotrowi i łezka mi się zakręciła w oku.
  • Nic mi nie idzie – Piotr dalej narzeka.
  • Myślisz, że nie widzę ?
  • Najpierw zrobimy kredyt. 
  • A potem ? – pytam.
  • Święta, w których nie chcesz uczestniczyć cwaniaczku. Pilnujesz Małego. 
  • Wiesz dlaczego jesteś łysy? Bo w innym świecie masz piękną czuprynę – zwraca się do Piotra. 
  • ……. – cieszyłam się tą chwilą.
  • To najlepsza część tego dnia.

Piotr dostał na rok obrotowy kredyt  z dobrym oprocentowaniem. Święta… Faktycznie nie miałam ochoty na wielkie zgromadzenie, w głowie kombinowałam jak się z tego wymigać. A ta rozmowa to najlepsza część dnia, ponieważ doszło do wielkiej awantury w rodzinie. Naciskają na nas, abyśmy szybko się przeprowadzili, a nam brakuje już argumentów na nie. Tak więc Ojciec podsumował mnie dzisiaj idealnie.


Pisząc tekst na blogu zwróciłam uwagę na to zdanie.

- Podczas modlitwy o 15.00 czułem na sobie wzrok Ojca. Spuściłem od razu głowę i zamknąłem oczy. Ojciec ręką dotknął mojego podbródka i podniósł moją głowę, chciał żebym patrzył. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/10/dzien-chwaly-naszego-ojca-jest-bliski/

Przypomniała mi się relacja Richarda Sigmunda. Przed tronem stali też ludzie wyprostowani, nie wszyscy się kłaniali, jakby Ojciec tego nie chciał.



Dopisane 29. 11. 2018 r.

Wizja córki o spadającym suficie odzwierciedlała znane powiedzenie; Jakby na głowę zwalił mi się sufit. Miało to związek w tym czasie z chwilowym załamaniem Krysi po śmierci Edzia. Dawno już zauważyłam, że Niebo posługuję się obrazami, które nawiązują do znanej nam rzeczywistości. Pierwsze pytanie jakie powinniśmy sobie zadać po takich wizjach to; z czym ona nam się kojarzy? Znalezienie odpowiedzi bardzo ułatwia rozszyfrowanie przekazu.


  • Coraz mniej zła na świecie. Widzisz?pół roku temu faktycznie wiele zapalnych punktów zostało zgaszonych. Syria, Korea, a nawet konflikt polsko-izraelski. 

  • Zmieni znowu.

W jednym z ostatnich wykładów na kalifornijskim Caltechu Hawking powiedział, że nasz wszechświat nie potrzebował żadnej boskiej pomocy, kiedy się zaczął. „Co robił Bóg przed aktem stworzenia? Przygotowywał piekło dla tych, którzy zadają takie pytania? – zapytał. Jakie jest jego podejście do Boga i czy zmieniło się przez lata? Sądzę, że w tym temacie niezbyt wiele się zmieniło. Przez większość swojego życia Hawking był agnostykiem na granicy ateizmu. Ostatnio mówi o tym więcej, ale mimo faktu, że nie wierzy w Boga, Stephen nigdy nie powiedział, że jego nauka wyklucza możliwość, że Bóg istnieje. Osobiście mam nadzieję, że częścią jego dziedzictwa nie będzie zachęcanie młodych ludzi do bycia zwolennikami bezmyślnego ateizmu. Decyzja na temat wiary w Boga albo jej braku jest o wiele głębsza i wymaga o wiele więcej przemyśleń, niż po prostu naśladowanie naukowego celebryty/gwiazdy – i nie ma tu znaczenia, jak bardzo wyjątkowy i genialny jest ten człowiek.  https://gazetalubuska.pl/stephen-hawking-jest-ateista-chociaz-nie-wyklucza-ze-bog-istnieje-rozmowa/ar/940333/2

Zaufaj Mi, jak Ja ci zaufałem.

09. 03. 18 r. Warszawa.

Nie pamiętam już dnia bez wizji. Piotr ma je codziennie, czasami klika w ciągu dnia. 

  • Miałem wizję. Naprawiałem światła, bo wiedziałem, że wyjeżdżamy. Mieliśmy wielkie, stare kufry pełne naszych rzeczy, chciałem jeszcze na koniec pojechać nad morze.
  • Hmm…. Wyjazd, czy przeprowadzka ?
  • Nie wiem, ale mieliśmy wszystkie nasze rzeczy kufrach. W tej wizji wiedziałem, że mam jeszcze godzinę.
  • Albo zmiana miejsca zamieszkania albo koniec i zarazem początek jakiegoś etapu – analizuję głośno.
  • Ale za jakiś czas… Homiel co to znaczy ?
  • A czy macie swój dom ?
  • … O co chodzi ? – pyta mnie Piotr po chwili zastanowienia.
  • Przekonamy się „za godzinę” – wzruszam ramionami. Przełożenie niebiańskiego czasu na ziemski jest nie do przełożenia.
  • ……..
  • Moje modlitwy coś robią ? – pyta kilka minut później.
  • Czy robią ?!
  • Wojna by była. 
  • Twojej Polski by nie było, tak by ją zjedli.
  • Wszyscy by się na nią rzucili, rozkradli, zniszczyli…
  • ???!!! 
  • No dobrze… – mówię z wahaniem, bo to takie… irracjonalne nawet jak dla mnie.
  • A co będzie jeśli odejdziesz ? – pytam.
  • Ty jesteś.
  • Oli daj spokój, ona jest niewinna. Zostaw pisarza Boga.
  • Wiesz gdzie się nauczyłaś pisać ?
  • Wyobraź sobie pokój. Siedziałaś, a Pan Bóg ci dyktował.
  • Całą bibliotekę zapisaliście.
  • Przeczytaj mi to gołąbeczko Moja… tak mówił do ciebie – Piotr powtarza co słyszy, a ja prawie już płaczę.
  • Nie gołąbeczko. Gołębicopoprawił Ojciec.
  • ……. – siedzimy i pijemy nasze kawy, Piotr na sucho, ja ze łzami w oczach.
  • Wyobrażasz sobie spisywać słowa Ojca ? – jakoś trudno mi sobie to przyswoić w głowie.
  • Nazwał cię tipewriter (maszynistka).
  • A komu powierza się pisanie ? Najbardziej zaufanej osobie.
  • Chciałabyś pracować teraz ? – pyta mnie Piotr.
  • Wolę nie dojadać, a pisać.
  • I tak dojadasz.
  • …  – wybuchłam śmiechem.
  • Słyszę trąby, aż mnie uszy bolą, jest ich z 50… Od tego huku powietrze wiruje… Niesamowite… – chwycił się za uszy i zaczął pocierać.
  • Trąby oznaczają nadejście kogoś, obwieszczenie wieści.
  • Nadchodzi twoje Ja.
  • Moje ja ?! – Piotr zdziwiony – Przecież jestem.
  • Nie ty, nadchodzi imię twoje.
  • Myślałeś, że tak sobie przyjdzie ?
  • Ono wejdzie jakbyś się narodził.
  • Możliwości nieograniczone, wiedza nieograniczona, ale czy będziesz chciał z tego korzystać kiedy będziesz czuć wszystko ?
  • ??!!! – to może dlatego ostatnio Piotr tak się dziwnie  czuje. Jego ciało idzie, ale głowę jakby miał obok.

Siła „Pasji” wynika również z tego, że dialogi są po aramejsku, w ojczystym języku Chrystusa. Ostatnio zaczęłam uczyć się kilku słów po aramejsku i trafiłam na fajny tekst.

Opisując scenę pojmania Jezusa, Mateusz wkłada w Jego usta wypowiedź, której druga część ma zapewne charakter przysłowiowy: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52). O przysłowiowym wydźwięku logionu świadczy wykorzystanie go w Jr 15,2 i Ap 13,10. W kontekście rodzimego języka Jezusa wypowiedź nabiera swoistej dwuznaczności, która wzbogaca rozumienie jej treści. W języku aramejskim termin @yys (saiif) oznacza zarówno „miecz”, jak i „koniec”. Jezusowy logion !twmy @yysb @yys bsnd lk (kal d-nsab saiif b-saiif yimuthun) można z powodzeniem przetłumaczyć:

Każdy, kto chwyta za miecz, w końcu zginie”. 

  • Widzisz? Wystarczy powiedzieć mniej więcej saiif ehue ana (jestem mieczem) i już gadasz, co ty na to Homiel ?
  • Ty masz miecz sprawiedliwości.
  • Jako sprawiedliwy nie możesz zginąć.

10. 03. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do naszego krzyża. Nie było ani mszy, ani ludzi. Postaliśmy pod krzyżem spokojnie i dłużej. Wychodząc Piotr zaczął cytować Ojca…

  • Czekaj na zdarzenia.
  • One cię zaskoczą.
  • One są Moją wolą.
  • A kiedy ?
  • Nie zdarza się za 5 lat, czy 2, zdarza się teraz.
  • Człowiek prorokiem stającym się. Twoje imię pędzi.

Ciarki przechodzą. Przypominam sobie, że podobne słowa już padły. Kilka tygodni przed śmiercią Edzia.

- Najbliższy czas bardzo cię zaskoczy, ale nic nie rób. 
- Bierz wszystko, bo wszystko jest ode Mnie. 
- Ta chwila musi nadejść i właśnie nadchodzi.  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/14/4255/

Piotr lekko pobladł. Siła tych słów go zatrwożyła. Do domu wróciliśmy w całkowitej ciszy. Odezwał się w końcu po dłuższej chwili…

  • Homiel, słyszałeś słowa Ojca ?
  • Powiedzmy, że to Ja mówiłem.
  • Przyjmij to stary, masz już swoje lata i przyjmij to poważnie.
  • Wiesz przecież jaki jestem Ojcze.
  • Wiem jaki będziesz i nie mów, że jesteś tchórzem, bo pamiętaj, że jestem nieomylny.
  • Wiem Ojcze, ale odbieram siebie obecną chwilą.
  • Ta chwila nie będzie miała przełożenia w przyszłości.
  • Tak ? – zdziwiony.
  • Tak malutki i nie płacz, bo i Ja płaczę.
  • Płaczę nie dlatego, że ty płaczesz, ale bo wiem co będzie.
  • A jak będzie ?
  • Będzie pięknie. Zaufaj Mi, jak Ja ci zaufałem.
  • Co o tym myślisz ? – pyta mnie.
  • Lepiej nie myśl.
  • Co za ulga – myślę, bo nie mam pojęcia co o tym myśleć.
  • … Czy mogę o coś zapytać ?
  • Co chcesz ? – Piotr mnie pyta ze strachem w oczach bojąc się, że mogę mieć kolejne durne pytanie.
  • Ojciec już i tak pewnie wie – … naprawdę było mi głupio, że chcę o to spytać…
  • Ech te kobiety.
  • …  – zaczęłam się śmiać głośno, gdyż właśnie potwierdził, że wie.
  • … Czy Bóg Ojciec ma żonę ?

Piotr zrobił tak wielkie oczy jakby właśnie odkrył, że postradałam wszystkie zmysły. Ale nie wpadłabym na to pytanie, gdybym nie przeczytała go w internecie. To było pytanie jakiegoś dziecka. Czytając pomyślałam… faktycznie, czy ma ?

  • ……. – nie odpowiedział.
  • Jeśli było to złe pytanie, to chciałabym przeprosić.
  • Chciałbym posiedzieć z Ojcem na trawie, pogadać… – Piotr się wtrącił.
  • A może na kawę ?
  • O co chciałbyś Mnie zapytać ?
  • O nic, tylko siedziałbym koło Ciebie.
  • …….
  • Te słowa Ojca dzisiaj były naprawdę ciężkie – Piotr się zamyślił.
  • Nie ciężkie, miały swoją wagę.
  • Musisz dobierać odpowiednio słowa, a będziesz lepiej rozumiany.

Zauważyłam, że im poważniejsze rozmowy toczymy z Niebem, tym bardziej Piotr potrzebuje odreagowania. Siedzi teraz przed TV, ogląda kabarety i śmieje się głośno, choć zna je na pamięć.  

  • Nie śmiej się pełną twarzą i nie smuć się. Daj radość oczami.
  • Ale jak oczami ? – dziwi się.
  • Przecież wiesz.
  • ??? Tak Jezus robi – przypomniałam sobie. Zawsze mnie to zastanawiało, dlaczego tylko się lekko uśmiecha.
  • A może Piotr się odzywać ?
  • Rozmowa jest wskazana.
  • Ale macie u siebie radochę kiedy się śmieje…
  • Wielu ledwo trzyma się przy życiu.
  • Hmm… Może powinieneś być poważny ? – zaczynam już wątpić.
  • Będzie poważny. I na to przyjdzie czas.

Piotr przełączył kanał i zaczęliśmy oglądać „Poszukiwacze zaginionej Arki”… po raz tysięczny.

  • Ciekawe… Czy znajdą kiedyś arkę ?
  • Jeśli zasłużą.
  • ???!!! 

Kończy się film, przeskakujemy z kanału na kanał. Wszędzie ostrzegają, że jutro niedziela niehandlowa. W zależności od kanału ludzie są albo za albo przeciw. Wydaje się, że jedni i drudzy mają rację. 

  • Sądzę, że Pan Bóg nie chce, żeby ludzie pracowali w niedziele – myślę głośno.
  • A z drugiej strony jest wielu, którzy robią w niedziele zakupy – Piotr tłumaczy się, bo sami tak robimy. 
  • A jest druga strona ?
  • Mówisz przywróć ustalony porządek i mówisz druga strona ?
  • Bądź konsekwentny.

Patrzcie na znaki.

05. 03. 18 r. Warszawa.

Mój tata poszedł na drugi wyznaczony termin kolonografii. Pojawił się rano w szpitalu, załatwione zostały odpowiednie dokumenty, dostał łózko… przybiega lekarz i mówi…

  • Panie Kowalski, nie robimy pana zabiegu, bo w szpitalu panuje grypa.

Opowiada mi o tym podczas kawy przez telefon moja mama. Uznałabym to za ciekawostkę, gdyby nie to, że zdarzyło się tak drugi raz z rzędu.

  • Natychmiast niech wraca do domu, bo to znak, drugi raz niech tego nie lekceważy.

Moja mama przekazała co usłyszała, ale tata zdecydował się zostać w szpitalu.

  • Homiel, czy dobrze byłoby, żeby nie poszedł na zabieg ?
  • Patrzcie na znaki.
  • ……. – Piotr się zapatrzył.
  • Skanuję twojego tatę i nic mu nie dolega, jest zdrowy, niepotrzebnie tam idzie.

Piotr mnie zadziwia. Od niedawna potrafi skanować, to znaczy prześwietla człowieka od stóp do głowy jak laser. I robi to absolutnie z otwartymi oczami. Ciekawe jest, że kiedy tak prześwietla wzrokiem to rzeczywiście jego wzrok jakby nie patrzył na człowieka, ale przez człowieka. Czuję się wtedy naprawdę nieswojo.

  • ……. – znowu się zamyślił.
  • Wiesz, że Bóg Ojciec jest też duchem ?
  • Chyba Duchem Świętym – poprawiam go szybko.
  • Nie, to nie to. Też Go chciałem przeskanować i zobaczyłem białą poświatę jak u ducha, ale głowę normalnie…
  • Czyś ty zgłupiał ?! – przestraszyłam się.
  • Mały, chcesz Mnie prześwietlić ? Tego Ja nawet nie przewidziałem.
  • Chcesz zobaczyć czy jestem zdrowy ?
  • ……. – zaśmiałam się. Piotr poczuł, że się zagalopował, więc szybko wrócił na „ziemię”.

Krysia nalega, aby się do niej sprowadzić z powrotem, a my mamy wielkie opory. Zwłaszcza córka, która pod naszą nieobecność, czyli ostatnio prawie stale, nasze wynajmowane w Szczecinie mieszkanie zajmuje. Czuje się tam jak pani na włościach i ja to doskonale rozumiem. Wolność, swoboda, wygoda… 

  • Chyba przedłużymy wynajmowanie… – Piotr stoi na rozdrożu.
  • Wiem, ale spytaj się Ojca.
  • Zostaw jej to na chwilę, dla tego Mojego dziecka.
  • Za jej nieprzemyślaną szczerość.
  • Nieprzemyślana szczerość ? A…. bo ona nie kalkuluje, tylko robi.
  • Prawdziwe dobro.
  • Ty jesteś stary cwaniak, a dziewczyny są uczciwie.
  • A syn ?
  • Daleko jabłko od jabłoni nie upada, drugi cwaniak.
  • ……. – roześmieliśmy się oboje, bo faktycznie tak jest.
  • Póki pozwolisz Ojcze, to jej to będę dawać.
  • Pomyślimy jak to rozwiązać, by wilk syty i owca cała. Tak się mówi ?
  • Tak Ojcze. To ciężkie do wykonania.
  • …….
  • Ta śmierć i zmartwychwstanie da początek czemuś wielkiemu.
  • ???!!! – patrzymy na siebie nic nie rozumiejąc. Ojciec przerwał nasze zamyślenie tajemniczymi słowami. 
  • Śmierć i zmartwychwstanie… Wielkanoc ? – pytam.
  • Skoro ci to mówię, więc wiesz co to oznacza.
  • Oznacza ni mniej, ni więcej, że zaczynamy.
  • Wszystko się wypełniło, wszystko zostało ustawione, by się zaczęło.
  • ???!!!
  • Ale sądu nie było… ?
  • To dopiero początek. Kulminacja później. Harmonogram został wcześniej ustalony.
  • … Słyszę wiersz Tuwima o lokomotywie; Rusza powoli lokomotywa…
  • To jest początek fali ? – pytam.
  • Tego nie powiedziałem.
  • Chcesz poznać Moje plany ?
  • No ! – Piotr się wyrwał z nadzieją.
  • Cierpliwości My friend.
  • To naprawdę było zaplanowane przed wszystkimi wiekami ? – pytam z kosmicznym zdziwieniem.
  • Twoje pytanie jest pełne niewiary, a co to dopiero kiedy usłyszysz odpowiedź.

Wieczorem.

Nie rozmawialiśmy o porannych słowach Ojca, być może ze strachu. Czasami łapię się na tym, że chyba lepiej pewnych rzeczy nie wiedzieć, niż wiedzieć. Siedzieliśmy więc oboje w zamyśleniu kiedy widzę, że Piotr wyciąga rękę przed siebie.

  • Co robisz ?
  • Ojciec mówi…
  • Chodź Mały.
  • Aha… no to idź.

Poszedł odprawić egzorcyzmy, a po powrocie…

  • Pan Bóg powiedział mi…
  • Uczysz się. Już się nie śmiejesz z grubych, brzydkich, innych.
  • We mnie jest tyle miłości…
  • Nie, jesteś stanowczością. Miłości to ty się uczysz.
  • Pamiętaj, oni mają gorzej.
  • Święta prawda…. – pomyślałam. Szkoda, że się o tym zazwyczaj nie pamięta.
  • …….
  • Słuchaj, to niemożliwe, żeby mi się to wszystko przytrafiło, to nie może dziać się naprawdę ! – Piotr potrząsa głową jakby chciał się na siłę obudzić z letargu.
  • Pan Bóg dał ci parasol...
  • zobaczyłem parasol w kolorach tęczy…
  • tyle pluje na ciebie aniołów, bo tak nie wierzysz.
  • Dziwny jesteś.
  • ……. – duszę się ze śmiechu, ale prawdę powiedziawszy rozumiem go doskonale. Ileż to razy sama potrząsam głową, aby się otrzeźwić.

Oglądamy powtórkę z wczorajszego zwycięstwa.

https://www.youtube.com/watch?v=lmhz2ZFSrz8

W tv słyszę słowa ; Nie wiem, co się stało. Weszły we mnie jakieś dodatkowe moce. Muszę to obejrzeć na powtórce, bo nie pamiętam, co się działo.

  • Hmm… to Wasza sprawka ? – uśmiecham się pod nosem.
  • Dwóch pod pachę go wzięło i niosło.
  • ?! 


Dopisane 21. 11. 2018 r.

  • Patrzcie na znakitata zrobił zabieg i wszystko było w porządku. Stwierdzono, że jest zdrowy, a jednak kiedy wrócił ze szpitala po kilku dniach rozchorował się na anginę. Do tego stopnia, że efektem ubocznym stracił na pół roku poczucie smaku i do dzisiaj nie odzyskał go w pełni. Nie wiedząc co je stracił apetyt i bardzo schudł. Sytuacja obecnie się unormowała, jednak na samo wspomnienie, że mógł ten zabieg odwołać wzrusza jedynie ramionami, że to nie miało znaczenia. A ja twierdzę stanowczo; zwracajcie uwagę na znaki, które podrzuca wam Niebo.

Wiara to nie obowiązek. Wiara to przywilej.

02. 03. 18 r. Warszawa.

Zdarza się, że w nocy natura woła mnie do toalety. Myślę… przetrwam jakoś do rana i wystarczy, a kiedy tak sobie myślę, wtedy słyszę koło mojej głowy w ścianę lub w podłogę stuknięcie. Dzisiaj też miałam takie stuknięcie i drugie już bezpośrednio w łazience. Mocne uderzenie  koło stopy, a ponieważ było ciemno, środek nocy, więc wydawało się to dosyć głośne. 

  • Po co to robicie ? – pytam rano.
  • Nie trzymaj, to szkodzi.
  • Jasny gwint… – … widzą wszystko… 

Na moim stoliku przy łóżku stoi tubka kremu, zawsze tam stoi. Wieczorem zniknęła i zaczęłam szukać jej wszędzie. Pod… za… przed… nad… łóżkiem, wszędzie tam gdzie mogła się poturlać. Nie znalazłam, więc siadłam zastanawiając się gdzie u licha jest. Moja głowa odwróciła się sama w stronę stolika jeszcze raz i co ? Stoi ! Czy mi się przewidziało, czy co !? Nie byłam pewna.

Dzisiaj córka wysłała mi wiadomość;

Patrzę na to i się śmieję.

  • Mój krem to też Wy ?
  • Spisek.
  • To już drugi raz.

03. 03. 18 r. Warszawa.

Znowu sobota.

  • Zobacz, dzień po dniu leci, ciągle to samo… – zebrało mi się na rozważania.
  • Ten rok cię jeszcze zaskoczy.
  • ……. – zaczęłam notować. 
  • Po co to piszesz ? Przecież to uzgodniliśmy na kawie.
  • ? – nie wiedziałam o czym mówi.
  • Marzec przeleci.
  • Homiel ciągle siedzi z nami i się gapi.
  • Patrzy. To poprawna forma.
  • A co w ogóle słychać u Ciebie ?
  • Śpiący jestem – zażartował, bo też byliśmy śpiący.
  • A Wy w ogóle śpicie ?
  • Przy was się nie da.
  • A co robi Ojciec teraz ?
  • A co ma robić ?
  • Może pije kawę, je ciepłego rogalika, czyta gazetę o Niebie … – Piotr żartuje, ale w tych żartach jest wiele miłości.
  • Tak myślisz ?
  • Zaprosiłbym Go na kawę, wypiłby z nami ?
  • Z tobą na pewno.
  • Może by Chrystus się dołączył ?
  • I jesteśmy w komplecie.
  • Ta rozmowa wczorajsza była kapitalna – http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/02/ja-wiem-co-sprawiedliwe/
  • Bo Bóg jest niesamowity, jest super – Piotr rozpływa się.
  • Zanim coś powiesz pomyśl, że jestem wszechobecny.
  • O! – to nie Homiel.
  • Pan Bóg chce mi dać siłę uzdrawiania.
  • Skąd wiesz ?
  • Zobaczyłem chorego, wyciągnąłem do niego rękę i powiedziałem; wierzysz w Boga? Już jesteś zdrowy… Mam ludzi uzdrawiać ? – Piotr zdziwiony.
  • Czyja to droga ?… Panie stolarzu ?
  •  – otwieram szeroko oczy. Piotr działa także w biznesie stolarskim.
  • Idziesz drogą… Jezusa ? – nie wiedziałam jak te słowa zinterpretować – A wiesz jak to się skończyło…

Jechaliśmy autem i zauważyliśmy kobietę na przystanku, którą spisywał człowiek odpowiedzialny za sprawdzanie biletów. Widocznie złapał ją jadącą na gapę i teraz ponosi tego konsekwencje. Kobieta płakała, była młoda, a facet urzędowo nieczuły.

  • Zapłaciłbym za nią ten mandat.
  • Jak za tą rudą ?

Spojrzeliśmy na siebie gwałtownie. Mieliśmy pewne wydarzenie w naszym życiu. Jadąc pociągiem w przedziale mieliśmy młodą dziewczynę, która jechała bez biletu. Piotr zdecydował się za nią zapłacić, choć jak się okazało na samym końcu nawet nie podziękowała. Dość pouczające było to doświadczenie, jednak szybko o nim zapomnieliśmy. 

  • Zostaw ją. Pomagasz jej modląc się.
  • Mogę to zapisać ?
  • Też jej pomagasz pisząc. Uczysz innych, inni uczą się na niej.
  • Ale łzy miała – Piotr bierze ją w obronę.
  • Diabeł też płacze.
  • !!!???
  • Może tu chodzi o to, że jak jest przepis, że ma mieć bilet to ma mieć? Na zasadzie; oddaj cesarzowi to cesarskie… ? – próbuję zrozumieć.
  • W ten sposób to i za moją firmę się zabiorą, zawsze można znaleźć coś nie tak – Piotr się zmartwił.
  • Twoja firma żyje w innym świecie.

Wieczorem. Przygotowywałam nowy tekst na blog i przeczytałam Piotrowi rozmowę;

- Szykuję ci nowe szaty… zgrzebne. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/04/sludze-sie-nie-pokazuje-prawd-przyjacielowi-pokazuje-sie-wszystko/
  • A ja sobie fury oglądam.
  • Oglądać możesz.

Piotr poszedł się pomodlić, gdy wrócił;

  • Gdy kończyłem modlitwę Michale Archaniele stań na czele swojego niebiańskiego wojska… Ojciec powiedział mi…
  • Ja cię słuchałem, ale Michał cię wysłuchał.
  • Hmm… – uśmiechnęłam się.

04. 03. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Piotr mnie szturcha…

  • Jezus powiedział…
  • Będziesz mówił ludziom kim jesteś, ale nie uwierzą.
  • Pójdą nieliczni, a tych, którzy nie uwierzą zostaw.
  • Hmm… – padnę trupem, kiedy to się wydarzy.
  • Teraz ktoś mówi… – ciągle szepcze…
  • Wiara nie jest dla wszystkich i każdy ma wybór, ale nie każdy wybierze.
  • …….
  • Zobaczyłem starszego faceta, który siedział w pierwszej ławce jak na audytorium, wychyli się i zaczął na mnie krzyczeć, że się nie zgadza.

  • Powiadam ci, że pokazuje drogę, którą powinieneś iść. Co zrobisz ?
  • Wiara to nie obowiązek. Wiara to przywilej.
  • Niebo nie jest dla wszystkich.

Wychodząc z kościoła cały czas myślałam o tych słowach zdając sobie jednocześnie sprawę jak wielu ludzi, nawet kapłanów myli się twierdząc, że Niebo szeroko otwarte jest dla wszystkich i kto chce, to proszę bardzo… Niebo to nie jest zbieranina wszystkich. Ojciec zapewne pragnąłby przygarnąć wszystkich, ale to się nie uda i nie dlatego, że nie chce, a dlatego, że my tak wybierzemy.  

Jedziemy w ciszy…

  • Zobacz, ale piękny samochód jedzie ! – Piotr zwrócił uwagę na mijające nas Audi A8.
  • Marzy ci się Wersal ?
  • Noooo !
  • Szaty zgrzebne to nie Wersal.
  • ……. – uśmiecham się pod nosem.
  • Nasze rozmowy z Ojcem są niesamowite.
  • Ojciec jest super, dlaczego mnie wybrał ? Takiego durnia ?
  • Nie mów tak, bo mówiąc, że wybrał durnia obrażasz Go.
  • Racja, racja – przestraszył się.
  • ……. – Piotr z piskiem opon przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle.
  • Nie zawiodłeś Mnie – … i to nie była pochwała.
  • Stary, jesteś najlepszym numerem jaki udało Mi się stworzyć.
  • ….  – wybuchłam śmiechem.



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/ …………

Mam wszystko pod kontrolą.

24. 02. 18 r. Szczecin.

Syn powrócił szczęśliwie z morza, więc w domu radocha i obżarstwo. Codziennie uczta. Piotr odchudzony tyje nagle za szybko i to zdecydowanie odbija się na jego zdrowiu.

  • Ostatnio podczas modlitwy czuję Was coraz bardziej – Piotr się przechwala.
  • My też ciebie czujemy, zwłaszcza po tej kiełbasie.
  • ….  – wybucham śmiechem i widzę, że Piotrowi mina zrzedła.
  • Obrażasz się ?
  • Nigdy się nie obrażam.
  • ……. – akurat !!! Jego kolejny „dowcip roku”.
  • Jesteś mądry ?
  • Jestem.
  • Nie mam więcej pytań.
  • Ojcu wierzę bezgranicznie.
  • To dlaczego boisz się o kredyt ?
  • …… – to się nazywa szach mat. Mina Piotra bezcenna.

Nie odzywa się przez pół godziny chyba obrażony jednak.

  • Jak się modlę to czuję Maryję.
  • To kiepsko, powinieneś czuć wszystkich.
  • ……. – kolejny szach mat. Śmieję się przez 5 minut, a Piotr milczy już do końca dnia. Z Ojcem nie wygra…

25. 02. 18 r. Szczecin.

Wczoraj wieczorem ścięło mnie z nóg już o 20.00. Spałam jak dziecko przez 10 godzin, więc rano wstaję świeża ja poranna bryza. Widzę Piotra na chwiejnych nogach.

  • Miałem straszną noc. Prawie całą noc  walczyłem z gackiem. Ledwo wyszłaś wszystko zaczęło wokół mnie stukać, a nach uchem usłyszałem szszszzsz…. Taki szept i już wiedziałem, że nie jestem sam. Poszedłem spać. Około 3.00 coś mnie budzi. Otwieram wolno oczy i widzę przed łóżkiem zmaterializowaną czarną bryłę, wyglądało to jak czarne pudło wielkie jak człowiek. To coś syczało…
  • Azzzazzzzel.… przedłużało zzzz w nieskończoność, aż uszy mnie bolały.
  • Wziąłem swój krzyż do ręki i zacząłem znowuż egzorcyzmy. Skończyłem około 4 nad ranem. Nic się nie liczyło wtedy, ten świat doczesny nie miał znaczenia… Byliśmy tylko ja i on. Krzyczałem…
  • Widzisz krzyż?! Jego rany ?! Nie masz prawa tu być !!! … Wymieniałem ich po imieniu. Ten klocek się rozpływał w powietrzu… Na koniec usłyszałem…
  • Jak Boga kocham… Udało mu się !

Miałam dziwne wrażenie, że celowo mnie uśpiono, by Piotr przeszedł tą bitwę. Ale kto mógłby powiedzieć Jak Boga kocham…. Gacek ? 


27. 02. 18 r. Warszawa.

Jesteśmy już na miejscu, to znaczy na naszej kawie. Cieszę się, bo nie miałam siły wczoraj rozmawiać. Oczy mi się kleiły po nocnym wstawaniu i cieszyłam się nawet, że w pociągu Homiel się nie odzywał.

  • Jadąc do ciebie usłyszałem…
  • W tym się roku zacznie, w przyszłym skończy.
  • Ale co ? – pytam. Wiele rzeczy się może teraz zacząć i skończyć w przyszłym roku.
  • Nie wiem. A co z biznesem ?
  • Ja się tym zajmę.
  • A co z rodziną, żoną, dziećmi ?
  • Też się tym zajmę.
  • Wszystkim się zajmiesz ?
  • Ja się zajmę twoimi sprawami, a ty Moimi.
  • Z Ojcem rozmawiasz… – wzdycham.
  • Nie potrafię ci tego wyjaśnić, ale coraz bardziej mi głowa ucieka w duchowość.
  • To nie wyjaśniaj.
  • Uwierz Mi, wszystkie twoje wizje się sprawdzą.
  • A co z moją dzisiejszą wizją ? – przypomniałam sobie.

Śniło mi się, że się szykuję na ślub, to znaczy ja miałam wyjść za mąż, choć w tym śnie byłam dojrzałą kobietą. Miałam gdzieś jechać i wziąć ślub, tyle wiedziałam. W tym śnie wiedziałam też, że pana młodego nawet nie znam. W wizji kombinowałam więc cały czas jak tu się z tego wymigać. Czułam jednak obecność kogoś, kto mnie pilnował, żebym pojechała. No więc powoli, żeby przeciągać maksymalnie czas, ubierałam się w białą suknię. Powoli wsiadam do auta, ale uparłam się, że sama będę prowadzić. I tak bardzo nie chciałam jechać na swój własny ślub, że ledwo ruszyłam to wjechałam do rowu symulując wypadek. Sen mi się urywa, gdy komuś niewidzialnemu tłumaczę, że nie dojadę, ponieważ mam wypadek.

  • Od rana analizowałam ten sen, ale stwierdziłam, że to jakaś głupota i zostawiłam to za sobą.
  • Poślubisz nowy początek, nowy temat.
  • Ale ja tego nie chciałam w tej wizji.
  • Bo tak lubisz to co się toczy – … czyli nasze kawki, rozmowy, pisanie.
  • Ale w tym śnie nie wyszłam za mąż, czyli nie poślubię nowego początku – upieram się.
  • Jeszcze.
  • ……. – czy to nie „ślub” na siłę? Czy ktoś w takim związku może być szczęśliwy?
  • Ciekawe co Pan Bóg nam szykuje jeszcze, co z nami zrobi… – Piotr się zamyślił.
  • Z wami ? Ze światem !

Spojrzeliśmy na siebie ciężkim wzrokiem. Nie wiem jak Piotr, ale czy to dzieje się naprawdę?… Pytam siebie teraz.

  • Przedwczoraj miałem wizję.
  • Zobaczyłem synagogę na łapach, która idzie do Polski. Zburzyłem ją. Zrobiłbym z tym porządek, ale nie wolno mi.

  • Ciekawa wizja – pomyślałam. Spór z Izraelem odnośnie obciążenia Polski holocaustem się zaostrza. 
  • To już wiesz co ci nie wolno
  • ……. – to już sprawa tej wagi, która należy do Ojca. 
  • Jak może ktoś przyjść i spytać, czy jestem tym…, wiesz… To się w pale nie mieści !  – Piotr wybucha rozkładając bezradnie ręce.  Przyznaję mu rację, sama się dziwię.
  • Ojciec kazał mi spojrzeć na tego faceta – Piotr pokazał ręką na mężczyznę, który prowadził niewidomego chłopaka.
  • Tak Ja przyprowadzę ślepego do ciebie.
  • Niesamowite… – … muszę przyznać.
  • Czy to coś zmieni jak ktoś się dowie ?
  • Mały kamyk uruchomi lawinę i poruszenie całej skały.
  • Sam masz nie mówić z imienia kim jesteś, ale jak cię zapytają z imienia kim jesteś, to powiesz kim jesteś.
  • Ehue ana.
  • …….
  • Może to o ciebie chodzi, nie o mnie ! – Piotr chce przerzucić ten ciężar na mnie.
  • Ooooo, na pewno nie. A jakie imiona miałam na ziemi wcześniej ?
  • Bałem się tego rozwiązania worka.
  • ……. – zaczęłam się śmiać. Rozwiązany worek to znaczy setki moich pytań…

Wieczorem. Piotr odprawił swoje egzorcyzmy w ciągu kilkunastu minut, ale zanim to zrobił…

  • Usiadłem w pokoju i się zamyśliłem. Moi ludzie dali mi tyle problemów dzisiaj, że miałem ich serdecznie dosyć i chciałem być sam. Zapatrzyłem się w okno i wtedy usłyszałem…
  • Mały, mam wszystko pod kontrolą.
  • Cudownie… Z Ojcem nie zginiesz – wzruszyłam się.

Stanie się światło.

23. 02. 18 r. Szczecin.

  • Uczyłem swoich ludzi jak mają postępować w biznesie. Ciągle mówiłem bądźcie stanowczy, ale uczciwi. Wedle słów Homiela.
  • Moim zdaniem dobrze to robisz, dobrze prowadzisz firmę, choć na mieszkanie nas nie stać, ale to nie twoja wina. Tak ma być… – … i absolutnie się z tym pogodziłam. 
  • Pan Bóg każe, to ja robię.
  • A gdybym nie kazał, to byś nie robił ? Masz dobre serce, więc rób.
  • Faktycznie domu nie masz, ale mieszkacie we Mnie.
  • Jakoś ta matematyka się układa póki co…
  • ……. – wzruszyłam się.
  • Jeden pracownik nie chciał ode mnie pożyczki, zaskoczył mnie zupełnie.
  • Doceń ten skarb narodów.
  • Prawdziwym skarbem są ludzie.
  • No, może oprócz Oli książki i jeszcze kliku innych książek i listów.
  • ???!!! Jakich listów ? – myślę w duchu i dopiero po kilku sekundach dochodzi do mnie, że przecież Nowy Testament to też Listy.
  • Fajną miałeś rozmowę wczoraj wieczorem – przypominam sobie.
  • Jest czas, kiedy ten czas należy do Oli i to są te kawy.
  • ……. – zamyśliłam się, bo nawet nie zauważyłam, że właśnie tak jest. To na kawie, kiedy Piotr jest jeszcze świeży i w miarę wypoczęty przeprowadzamy wiele ciekawych rozmów i wiele wtedy zapisuję. 
  • Ale jest czas, kiedy ten czas należy do nas.
  • Są chwile, kiedy chcę porozmawiać z tobą sam na sam.
  • Dobrze, więcej jej nic nie powiem.
  • ?!….. – no ręce mi opadły. Piotr jak zwykle radykalnie.
  • Takiej brutalnej odpowiedzi nie oczekiwałem.
  • … Zobaczyłem zieloną trawę…
  • Byliśmy sami Piotr, a potem poszliśmy do ludzi.
  • ……. – znowu się wzruszyłam, bo Ojciec przypomina chwile zanim wszystko tu się zaczęło.
  • Ojciec pokazał mi, że twoja książka odczytuje hieroglify, czyli wszystko tłumaczy i to jest ważne co robisz, ale czasami chce być ze mną sam.
  • Czuję się zazdrosna – mówię półżartem. 
  • ……..
  • Spytałem Boga o samochód.
  • Że co ?!- w takiej chwili pytać o samochód ?!
  • Po co ci ?
  • Do przemieszczania się.
  • Będziesz się przemieszczać.
  • Ale ja tak między miastami…
  • Mam do ciebie prośbę, zaplanuj coś jeszcze.
  • ……..
  • Kiedyś tak wiele spędziliśmy razem chwil, a może tak tęsknię do tego ?
  • …….. – bałam się już odezwać, płakać mi się chciało.
  • Ojcze, ale masz ich tak tyle tam… – Piotr zaczął coś tam wykrztuszać z siebie.
  • Jak dostaniesz 10 kilo chleba i najesz się do syta, nie chciałbyś trochę soli ?
  • Co to znaczy? – pyta mnie cicho.
  • Myślę, że nikt nie sprawia mu tyle radości co ty. Jesteś tak niepokorny, że aż zabawny. 
  • A może się mylę ? – zaraz pomyślałam.
  • Mogę o coś spytać ? – pytam.
  • Pytać zawsze możesz.
  • ……. – uśmiecham się. Pytać zawsze mogę co nie znaczy, że zawsze dostanę odpowiedź.
  • Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ?
  • A widział Mnie ?
  • – … to mnie zaskoczyło. 

Richard Sigmund okazał się pastorem, czyli protestantem. I właśnie to mnie zastanowiło. Po doświadczeniach z Lutrem do protestantów mam baaaardzo ograniczone zaufanie. On widział tak wiele, widział prawie wszystko to co i Piotr widział, a jednak nie widział Maryi. Dlaczego? Przecież logicznie myśląc, jeśli widzi się prawdziwe, rzeczywiste Niebo, to powinno się widzieć wszystko niezależnie od tego w co się wierzy. Nie może być tak, że nie widział Maryi, bo jako protestant w nią nie wierzył. Poza tym rzeczywiście nie widział Ojca, tak jak Piotr Go widzi. 

  • Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej.
  • Aaaaa…. – zatkało mnie teraz. Nie wiedziałam co powiedzieć.
  • Skoro mamy tę kwestię omówioną wpadnę za jakiś czas i sobie pogadamy – … czyli wieczorem.
  • I tak nie wierzę, byś trzymał język za zębami.

Wieczorem.

Namawiam Piotra na obejrzenie serialu „Gra o tron”. Walka z diabłem to coś dokładnie dla Piotra, ale on się opiera tak uparcie, że w końcu pytam Homiela.

  • Ma obejrzeć film ? – mam nadzieję, że mnie poprze.
  • Nie wiem co ci powiedzieć.
  • To nie mów – bałam się, że powie, iż według Niego to film do niczego.
  • Nie dlatego, że jest tak dobry. Nie odciągaj go.
  • Aaaa rozumiem. Jak zaczniesz oglądać, to wsiąkniesz w ten film.
  • A ma wsiąknąć w modlitwę.

No i teraz sama nie wiem co robić. Przestałam go namawiać. Oglądamy Wiadomości, ale Piotr patrzy tępym wzrokiem przed siebie. 

  • Z tym prezentem na święta nigdy bym się nie spodziewał, że to tak będzie. Pan Bóg jest nieprzewidywalny.
  • No cóż… Już taki jestem.
  • Dlatego ty też taki jesteś. Nigdy nie wiadomo co zrobisz.
  • Naprawdę nie wiadomo ? – jestem pełna wątpliwości. Ojciec by nie wiedział ?
  • Już sobie odpowiedziałaś na to pytanie wczoraj.
  • … 

A wczoraj powiedziałam do Piotra…

  • Ja to widzę tak. Pomagasz tylu ludziom, a to przecież Ojciec ustala długość palenia się świeczki. Moim zdaniem Ojciec doskonale wie co wykombinujesz, doskonale to przewiduje, a może nawet cię podpuszcza, a wiesz po co? Żebyś się ćwiczył i uwierzył, że to ty możesz.
  • ……..
  • Hmm… A jednak potrafisz Ojca zaskoczyć, bo dzięki temu śmiał się głośno nie raz.
  • A tobie pięknie powiedział „dziecinko, ta chwila długo nie potrwa”.
  • ……. – wystarczyło, że mi to przypomniał, a ja się rozpłakałam.
  • Co się stanie po tej „chwili” ?
  • Stanie się światło. Światło wejdzie w ciebie.
  • Zjawią się ci, którzy będą wiedzieć, że to ostateczne czasy.
  • ???!!!
  • Ale jak to się zjawią ? – próbuję zrozumieć.
  • To będą wielkie rzeczy, musisz bacznie obserwować.


Dopisane 13. 11. 2018 r.

  • Zjawią się ci, którzy będą wiedzieć, że to ostateczne czasyzapomniałam już o tych słowach. Jednakże w sierpniu otrzymałam pewnego maila, który chyba można potraktować jako wstęp to zapowiadanych wydarzeń. Będę jeszcze o tym pisać. 

 

 

Kiedy mrok w głowie, trudniej światłu się przebić.

16. 02. 18 r. Warszawa.

Richard Sigmund spowodował, że dzisiaj pisząc na blogu mogłam się nieźle uśmiać, uśmiać z własnej głupoty.

- Zaskoczycie nas jeszcze czymś ? 
- Zaskoczenie dopiero nadejdzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/16/nie-tylko-chlebem-czlowiek-zyje/

Nigdy nie mogę być niczego już pewna, a każdy następny dzień to wielka niewiadoma.

  • Czy ten Sigmund zobaczył falę, żebyśmy naprawdę mieli o tym przeczytać ? – spytałam wprost.
  • Masz sygnał.
  • ……. – i w tej momencie rozległ się przeraźliwy dźwięk alarmu, tak uporczywy i głośny, że oboje musieliśmy rękoma zatkać uszy. Rozejrzeliśmy się dookoła, ale ludzie zachowywali się normalnie. Może to próba ogniowa w galerii handlowej, czy coś w tym rodzaju?
  • To ostatnia próba podejścia ratunku.
  • Co ma się zdarzyć ?
  • Jeśli się nie uda, stanie się to co zapisane jest.
  • Widzę statek, który się kołysze na morzu… To jeszcze nie jest sztorm… Ktoś w morzu tonie i ktoś z tego statku rzuca mu koło ratunkowe…
  • Ostatnie koło ratunkowe ?
  • To dopiero będzie.
  • Czy to wykorzystają, czy nie ? – Piotr. 
  • Nie znasz ludzi !? Nie złapią tego koła ratunkowego, nikt w to wszystko nie uwierzy – mówię twardo.
  • Moja mama na przykład… Pokazywałam jej zdjęcie Jezusa w telefonie, opowiedziałam jej o okolicznościach i w ogóle ją to nie ruszyło! Śmiała się, że ludzie sobie Bożki wybierają. Szlag mnie trafił ! – w końcu to wyplułam z siebie. Schowałam tę zadrę głęboko, chciałam ją zakopać, zapomnieć, ale się nie dało. Jej słowa bardzo mnie zabolały.
  • U niej zaznasz obiadków i goryczy nieświadomości.
  • To dlaczego nie daliście mi rodziców, którzy by wierzyli ?
  • Ich celem było wydanie ciebie, po to przyszli.
  • A nie byłoby łatwiej, żeby wierzyli ?
  • Miałaś być jak czysta kartka.
  • Zapisujesz od początku, a tu masz informacje z pierwszej ręki.
  • ……. – wzdycham ciężko, ale to najczystsza prawda. Uczę się wszystkiego od początku, odkrywam na nowo i może dlatego jest we mnie tyle zdziwienia. 
  • Może nieliczni uwierzą w takim razie ?
  • A może to dla tych nielicznych ?
  • Oooook. W takim razie robimy swoje, a reszta należy do Góry.
  • …….
  • Homiel, ma piękne skrzydła, świecą się na biało… – Piotr się zapatrzył. 
  • Dzięki Jimmy.
  • Dlaczego Jimmy ?
  • Ironizuje do Hendriksa chyba. AAA!!! Bo on miał włosy, a ja nie ! On ze mnie ciągle kpi…
  • Homiel… Wszystko nam się kończy, mieszkanie, auto się psuje…
  • Mi też pióra wypadają.
  • ….  – … chyba muszę sobie jakiś botoks strzelić, bo mam już zmarszczki od śmiechu. 

Wieczorem.

Postanowiłam „Byłem w Niebie” zacząć czytać jeszcze raz od samego początku. Łącznie ze wstępem, który sobie wcześniej odpuściłam. Jedno z pierwszych zdań w przedmowie znowu powaliło mnie na kolana, a myślałam, że jeśli chodzi o tę książkę dziwniej już nie może być. „Był 17 października 1974 roku…”

  • Wiesz kiedy on był w Niebie ?! Kiedy miał wypadek ?! 17 października !!! 
  • A wiesz co słyszę od godziny ?
  • Nowe Jeruzalem…
- Prywatnie powiem ci czego nie zrozumiesz. 
- Dla wielu lepiej, żebyś się nie obudził……
- ??? No i nie rozumiem. Za to ciągle słyszę 17 październik i 17 październik… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/18/to-jest-antychryst-zero-zasad-wolnosc-lezysko-diabla/

Siedmiopiętrowa fala przypływu – ostatnie wielkie dzieło Boga” – Richard Sigmund. 

Zebrałam kilka cytatów z naszych rozmów dotyczące fali, które mogłyby to potwierdzić.

  • Sprawię, że przyjdzie czas, że wszyscy je zobaczą.
  • Przyniesiesz laur Mojemu Synowi.
  • Zrobisz to dla Mojego Syna chwały.
  • Ludzie zaczną wierzyć w Boga, okryjesz chwałą Ojca i Syna, przez nieprawości przebije się światłość i rozgoni poranną mgłę i znowu będzie pięknie.
  • Co się martwisz. To co będzie, będzie dla chwały Ojca.
  • Mówię ci bracie, dzień chwały naszego Ojca JEST BLISKI.
  • Wydobędę z ciebie na Swoją chwałę.
  • Dasz świadectwo Mojej wielkiej chwały.
  • Dla Chwały Ojca zapanuje światłość na świecie.
  • Myślisz, że ta fala ma cię umyć?
  • Te zdarzenia są tak niebotyczne wielkie, że nie jestem w stanie tego powiedzieć.
  • Jak ci powiem, to nigdy nie uwierzysz, dlatego ci nie powiem.
  • Zdarzenia, które nastąpią przyćmią wszystko, co do tej pory było.
  • Te zdarzenia są już u progu.
  • Sposobcie się do tego, co ma nadejść.
  • Sposobcie się, bo Ja nadchodzę.

………………..

  • Jak będziesz na fali to spójrz na prawo i kogo zobaczysz… Jak myślisz?
  • Spójrz na lewo, kogo zobaczysz? Razem będziemy.
  • Nie bój się niczego to co będzie. Zrobisz to dla Mnie i Mojego Syna, da ci to radość.

………………….

  • Tą falą jestem Ja.
  • Ta fala to Ja i Mój Syn. To My.

Czytam to wszystko naraz i zdaję sobie sprawę, że chyba stoimy u progu czegoś wielkiego.


Przewracam kartkę za kartką zwracając tym razem na szczegóły i jestem zdumiona. Mnóstwo wspólnych elementów; przesłona oddzielająca nasze światy.


Księgi życia – ja miałam ich dwanaście.

- Zobaczyłem 12 ksiąg, stalowa szara okładka, a na grzbiecie czerwona jakby naklejka i coś napisane... Dzieje losu... Każda księga to jedno twoje życie. 
- Ostatnia księga, a rozdział jest pisany. 
- ...... - zrozumiałam, że 12 ksiąg to 12 żywotów, dwunasty jest w trakcie, bo jest pisany. 
- A pierwsza? Kiedy była? 
- Widzę ją w pajęczynie... Musi być bardzo stara, czyli to było bardzo dawno temu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/01/11/i-zeslal-ojciec-henocha-na-ostatnia-chwile/


Poza tym widział pałace, fontanny, biblioteki, rzeki, jeziora, drzewa, kwiaty, ptaki, tron, anioły, miejsca dla dzieci, amfiteatr, miecze, muzyka, sprzęt muzyczny, kolumny i Jezusa z dziećmi, z którymi często bywa…

- Homiel, co tam nowego w Niebie? 
- Po staremu. Bóg Ojciec rozważa, a Młodszy z dziećmi.
Myślałam, że padnę z wrażenia. Odpowiedział tak prosto, jakby mówił o wujku z Siemianowic. Po chwili tknęło mnie, że powiedział Młodszy o Jezusie. Jezus często odwiedza dzieciniec i Piotr też to widział. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/04/to-cialo-nalezy-do-tego-swiata/

Wszystko co widział Piotr, widział też Richard. Tylko, że Richard musiał najpierw umrzeć, aby zobaczyć. Nieprawdopodobne…

  • Homiel, czy data wypadku tego Richarda Sigmunda 17 października to nasza data ?
  • To jest ciekawa data.
  • Myślisz, że te gwiazdy palą się tak sobie ?
  • One są po coś Mój synu.
  • ……. 
  • Jak ja mam podołać temu wszystkiemu ? – Piotr pyta ciężkim głosem.
  • Materiał wybrano odpowiedni.
  • Nie chcę tego słuchać! To jest pycha.
  • …….
  • Ja naprawdę będę nie do życia. Będę głową zupełnie gdzie indziej, a to się zbliża wielkimi krokami.
  • … Ojciec powiedział mi teraz, że
  • Przed tysiącami lat wybrałem ciebie dla Siebie.

Słucham  i brakuje mi słów… 


Piotr nie chciał już myśleć i włączył Tv. Oglądaliśmy kanał za kanałem, a programy wydają się coraz głupsze, a może to my tak się zmieniamy…

  • Nadchodzi czas tempogłowych. Łatwi dla gacka.
  • Kiedy mrok w głowie, trudniej światłu się przebić.



Dopisane 05. 11. 2018 r.

  • Myślisz, że te gwiazdy palą się tak sobie ? One są po coś Mój synu.

Fragment z księgi Henocha;

Ma on władzę na niebie nad nocą i dniem, aby Zapalać światło jaśniejące dla ludzi: słońce i księżyc i gwiazdy i wszystkie moce niebios, które poruszają się po swoich orbitach.

Zanim słońce i konstelacje zostały stworzone, zanim gwiazdy nieba zostały utworzone, jego imię zostało nazwane przed Panem Duchów.

Anioł Uriel, którego Pan wiecznej chwały uczynił odpowiedzialnym za wszystkie światła nieba na niebie i na świecie, pokazał mi znaki, czasy, lata i dni, aby mogły panować na obliczu nieba i ukazywać się nad ziemią i być dowódcami dnia i nocy, a mianowicie słońce i księżyc i gwiazdy i wszystkie służące stworzenia, które poruszają się na wszystkich wozach nieba.