09. 08. 17 r. Warszawa.
Śmierć Edzia uderzyła mnie bardziej, niż sądziłam. Pochorowałam się nieco, jak i prawie połowa mojej rodziny. Widocznie emocje osłabiły organizm i wystarczyło. Siedzę w domu i czekam na Piotra, który choć wydaje się mocno wyobcowany i ciągle głęboko zamyślony, to znosi żałobę naprawdę wyjątkowo spokojnie. To on tłumaczy wszystkim dookoła, że przecież Edziu ciągle żyje !
- Skąd ten rak u Edzia ? – pytam.
- Decyzja Pana Boga.
- Wybuchła, kiedy miała wybuchnąć.
- Rozmawiałem z mamą, ona zaczęła wszystko analizować i przyznała mi rację. Od niedawna brało go na wymioty dosłownie z niczego. Musiało się już coś dziać. Jakie to szczęście, że odszedł we śnie. ..
- Dostąpił łaski.
- Za swoje dobro … Mówię to do Oli.
- Do mnie ? – zdziwiłam się, dlaczego akurat do mnie.
- Był słaby i wpływowy. Szanuj go, bo był tatą twojego męża.
- Musisz zmienić swoje nastawienie, bo wraca stare.
Dosłownie zamarłam… Mój teść kiedyś wyrył we mnie głęboką rysę, która się nigdy nie zabliźniła. I choć w ostatnich latach próbował to naprawić, nie dawałam mu szans się zbliżyć, czego teraz bardzo żałuję. I choć teraz o nimr ozmawiamy, że był to wspaniały człowiek, skromny, dobry, to jednak ta rysa gdzieś mi ciągle uwiera. Homiel ujął to idealnie, a Piotr nie mógł tego wiedzieć, bo schowałam ją głęboko w sobie.
- Musisz zapamiętać, że straciłaś przyjaciela.
- Ta rodzina wiele ci zawdzięcza.
- Zamknij te klapkę i zasiej trawę.
- Myślałem, że ci przeszło – Piotr się zdziwił.
- Twoja żonka jest pamiętliwa. Zamknij tę klapkę.
- …….. – no i rozbeczałam się. Uderzył w czuły punkt, w moje wyrzuty sumienia.
- Homiel trafił w sedno, nie chciałam mu dać szansy, by się zbliżyć, choć widziałam, że chce. No i jest za późno teraz ...
- Nie zamykaj człowieka w szufladzie, kiedy chce z niej wyjść.
- Edward był wpływowy, ale był bardzo dobrym człowiekiem, pracuj nad sobą.
- … A ty się nie gniewaj na ptaka.
- …. ??? …. Że cię, za przeproszeniem… obsrał ? – pytam zdziwiona.
- Nie gniewam.
- To nie oddalaj się od tego, co ci przeznaczone.
- O co chodzi ? – pytam.
- …….. – Piotr schylił głowę i po cichu przyznał …
- Nie chciałem przyjąć imienia, dlatego ten ptak …
Nie dlatego, ale już Piotr zdążył zapomnieć.
Wczoraj przyjechała do Warszawy nasza córka. Postanowiliśmy poprowadzić ją utartymi ścieżkami i pokazać nasze miejsca. Po wizycie w katedrze pojechaliśmy do CH Arkadia. Widząc atrakcyjne witryny sklepowe mała wsiąkła gdzieś po drodze, a my zwyczajowo poszliśmy do Grycana. Siedzimy przy stole, rozmawiamy i plum… ptasia kupka spadła na rękaw koszuli Piotra. Podnosimy głowy do góry i szukamy wzrokiem latającego sprawcy… a tam nic. Aaaa to numer! Tutaj?!!! Skąd się to wzięło! -Przed przeznaczeniem nie uciekniesz, teraz wiesz ? http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/07/wielu-puka-i-stuka-wierz-mi-niewielu-sie-dostaje-kto-puka-i-stuka/
- Masz przede wszystkim Nas, a uwierz, że o innych jesteśmy zazdrośni.
- No przestań już ….
- Pamiętaj …
- Muszę zrobić porządek w domu – Piotr snuje plany.
- Zrób, co masz zrobić, a nie robisz tego dla siebie, robisz to dla mamy.
- ….. Nie popełnię tego samego błędu z twoją mamą – mówię twardo, bo słowa Homiela ciągle tkwią mi w głowie.
- Na niej naprawisz swoje błędy.
- Muszę poprawić też swoje błędy z moją mamą – do której brakuje mi cierpliwości.
- Spiesz się, czas szybko płynie …
- … ??? … – spojrzeliśmy się na siebie zaniepokojeni. Bo choć powiedział najbardziej oczywistą prawdę, to jednak nigdy o niej nie pamiętamy.
Spiesz się, czas szybko płynie… – ks. J. Twardowski…
Zrobiliśmy chwilę przerwy, musiałam się pozbierać.
- Naprawdę, chciałeś zrezygnować z imienia ? – pytam, bo zdanie zmienia co drugi dzień.
- …….. – westchnął głęboko.
- A bo ja wiem, czy to prawda ? Wyobrażasz sobie mnie w takiej roli ?
- …….. – wiem, że Piotr wie …, że to prawda.
- Imię w tobie już jest, tylko musi się rozpuścić.
- Dlatego tyle to trwa.
- No właśnie … Piotr po prostu się broni, trudno mu zaakceptować, co się dzieje i co się szykuje.
- Imię zostało nadane i nic już nie zmienisz.
- Możesz się buntować, ale i tak wyjdzie na to, co My chcemy.
- Nie ma więc sensu przed tym uciekać? – pytam.
- Dokąd ? Kula jest okrągła, a wszędzie My.
- Jak uciekniesz od Nas, to będzie tylko popiół.
- Ale ja mam przecież rodzinę na utrzymaniu, ludzi … – a Piotr ciągle swoje.
- Za żywota waszego powróci Mesjasz.
- …. ???!!! … Wooow …
- Hmm… Ale narodzi się, czy… ? – … wyłoni się z nieba, chciałam dokończyć.
- Przybędzie gotowy. Nie będzie musiał dorastać.
- ……… – czyli nie będzie powtórki sprzed 2050 la … Nie będzie jeszcze jednej „Maryi, Józefa”… to już było.
- Zobaczymy Go ?
- Sercem Go widujesz często.
- Kiedy piszesz o Nim, masz Go na co dzień.
- I godna jesteś tego.
Zabrakło mi teraz oddechu … Często kończę swoją modlitwę słowami; nie jestem tego godna.
- … Poza małą wpadką z Edziem.
- Poprawię się.
- Oddaj Krystynie to, co nie dałaś Edwardowi.
- Pamiętaj. My myślimy inaczej. Wybaczamy i kochamy.
- Gdyby Pan Bóg nie wybaczał człowiekowi, nie byłoby nikogo.
- … Co mam robić ? – pyta Piotr.
- Bądź i czekaj na swoją kolej.
Zamyśliliśmy się nad wszystkim.
- Homiel powiedział w listopadzie, że wszystko w tym roku zacznie się realizować – akurat przygotowywałam o tym tekst na blog.
- Powiedział to rok temu ? – Piotr zaskoczony.
- Nie rok temu, ale w ubiegłym roku – poprawił Homiel, co mnie zaskoczyło i dało do myślenia. Precyzja doboru słów jest wyjątkowa.
- A ja i tak sądzę, że z NIP będzie za rok, nie w tym roku.
- Z panem Bogiem nikt nie wygrał zakładu.
- Ale ja się zakładałem z tobą Homiel, nie z Panem Bogiem.
- Moim zdaniem to nie ptak powinien ci nasrać, ale latająca krowa, tak durny czasami jesteś – walnęłam, bo siły już nie miałam od wiecznych tłumaczeń.
- Nie krowa, a słoń.
- Wtedy zmądrzejesz.
- Ja i tak wiem lepiej – Piotr uparcie swoje.
- Dobrze, więc Ja zrobię Swoje, a ty trwaj w swoim.
I mimo powagi całej tej rozmowy wszyscy się roześmieliśmy. Nagle coś mnie olśniło … Jasny gwint, my cały czas z Ojcem rozmawiamy! Kto może zrobić swoje ? Nie odkryłam tego jednak Piotrowi, by się dodatkowo nie stresował.
- Jak długo to może potrwać ? Przyjście Mesjasza ?
- Niebo jest niecierpliwe.
- 10 lat ?
- Tyle cierpliwości już w sobie nie ma.
- 5 lat ?
- Będziesz słyszał Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu teraz i zawsze, zawsze – powtórzył Ojciec z naciskiem.
- I na wieki wieków amen.
- Wooow …
Piotr poszedł odprawić egzorcyzmy. Po powrocie rozmawialiśmy dalej.
- Słyszę teraz, że ktoś mówi…
- Henoch.
- Czy Eliasz wiedział, że był Henochem? – pytam.
- Dwa w jednym.
- Ale czy wiedział wtedy, kiedy żył?
- Dwa w jednym – powtórzył.
- Zasłużyłeś sobie na tę prawdę. Oddałeś cześć Chrystusowi.
Z Piotra powietrze zeszło w jednej sekundzie. Schylił głowę i objął rękoma. Musiałam poczekać, bo nie wiedziałam co się dzieje.
- Gdy się modliłem; Chwała i dziękczynienie. Bądź w każdym momencie Jezusowi w Najświętszym Boskim Sakramencie… Zobaczyłem Jego ostatnie tchnienie na krzyżu.
- Gdy powiedziałem; Ile minut w godzinie, A godzin w wieczności, Tyle kroć bądź pochwalon, Jezu, ma miłości… Zobaczyłem Go w białej długiej szacie, w przepięknej koronie.
- ……..
- Ciągle słyszę Henoch i Henoch…
- Przyzwyczajaj się.
- Boże … Jak to sobie przeanalizuję wszystko, to powinienem leżeć krzyżem w kościele – mówię do Piotra.
- Dzięki Bogu nie leżysz.
- …. Boję się tego, co ma nadejść – Piotr w zamyśleniu.
- Ty się powinieneś najmniej bać przy tym, co wiesz.
- Jeśli naprawdę chcesz wrócić do Domu, nic nie powinno być dla ciebie problemem. Wszystko przetrzymasz.
- A czy w Swoim świecie macie auta ?
- ….??? !!! … – no nie wierzę własnym uszom ! Widząc jednak minę Piotra zdaję sobie sprawę, że żartuje.
- A czy nogi ci nie wystarczą ?
- Widziałeś Ojca w Rolls-Royce ?
- Chodzi na bosaka i jest cały szczęśliwy.
Dopisane 07. 04. 2018 r.
- Spiesz się, czas szybko płynie… – mogłabym to przemilczeć i nic nie pisać, ale uznałam, że to jedna z najpiękniejszych lekcji, jaką może dostać człowiek. Siła krzywdy, która zatruwa życie i siła wybaczania, która uzdrawia. Ja chcę stanąć przed obliczem Ojca uzdrowiona.
- Za żywota waszego powróci Mesjasz – nie wiem jak i kiedy. Nie wiem, czy dosłownie. Może to też tylko, czy aż … symbolika.