Jestem aniołem prowadzenia, a nie aniołem zwiastowania.

24. 12. 16 r. Szczecin.

O 15.00 poszliśmy się pomodlić, każdy osobno. Po 10 minutach Piotr wyszedł blady i lekko skołowany.

  • Nie uwierzysz … Wchodząc do pokoju powiedziałem … Przyszedłem oddać Ci chwałę Ojcze … Powiedziałem to ot tak sobie, bezwiednie. Natychmiast usłyszałem …
  • No to cię słucham.
  • … Zgłupiałem! … Dosłownie !, ale nie mogłem się wycofać. Odmówiłem „Chwała Ojcze i Synowi” itd., a kiedy skończyłem, usłyszałem znowu Ojca …
  • I ja tobie życzę i twojej rodzinie spokojnych, wesołych świąt z okazji ROCZNICY URODZENIA MEGO SYNA.

Rocznicy urodzenia Mego Syna…! Bóg Ojciec jest bardzo precyzyjny. Nikt nie mówi rocznicy, ale z okazji Bożego Narodzenia. Pokazał, że to my ciągle się mylimy, bo przecież jeśli Chrystus narodził się mniej więcej 2000 tys. lat temu, to dzisiaj jest to bez wątpienia „tylko” kolejna rocznica.


Po wigilii, którą spędziliśmy w gronie rodzinnym, siedliśmy w swoim cichym mieszkaniu tylko we dwójkę i rozmawialiśmy o słowach Ojca. Ja kręciłam głową z niedowierzaniem, a Piotr siedział bardzo zamyślony, bardziej niż kiedykolwiek.

  • Wiesz co mówi mi teraz Homiel ?
  • Szał niebieskich ciał … nuci mi tę piosenkę.

Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc związku.

  • Co chcesz przez to powiedzieć Homiel ?
  • Przyszłość.
  • ?
  • Posłuchaj refrenu piosenki.

Nie było innego wyjścia jak tylko znaleźć tekst piosenki w internecie. http://www.tekstowo.pl/piosenka,maanam,szal_niebieskich_cial.html

A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją.
A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją.

Nadal nie widziałam związku.

  • Homiel, o co chodzi ?
  • To przekaz, nie wywiad.

Hmm … Nie chce powiedzieć więcej i w tym momencie przypomniałam sobie pewne słowa sprzed dwóch lat … 

  • Kiedy 5 planeta twojego układu zrówna się z Ziemią, wtedy nadejdzie koniec.
  • Czy ma to jakiś związek ? – pytam.  
  • Od dwóch dni widzę jak tablice z przykazaniami są złote i otaczają ziemię i są wielkości ziemi, otoczyły z czterech stron świata … – Piotr ciągle w zadumie.

  • Jaki będzie przyszły rok ? – pytam, bo zdaję sobie sprawę z powagi przekazu, którego nie rozumiem, ale podskórnie czuję, że jest bardzo ważny.
  • Przełomowy.
  • Dla nas, czy dla świata ?
  • Jeśli dla was, to i dla świata.


25. 12. 16 r. Szczecin.

Drugi dzień świąt również spędziliśmy z całą rodziną. Pamiętając o słowach Homiela spoglądałam na każdego z myślą, czy to tego nie będzie w następnym składzie. Nie brałam pod uwagę Piotra, bo przecież nie ratowaliby go w październiku, by zabrać w lutym.  Mój wzrok padł na żonę siostrzeńca, która była w ciąży. Widząc jej brzuszek pomyślałam, że faktycznie skład w przyszłym roku na pewno się zmieni.


Wieczorem również usiedliśmy sami przed TV.

  • To, co spotkało mnie wczoraj, to było niesamowite, Ojciec złożył mi życzenia ! – Piotr ciągle nie mógł w to uwierzyć. 
  • Nikomu tego nie zrobił.
  • Ale to przecież niemożliwe !
  • Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś ?
  • Bóg Ojciec jest bardzo bezpośredni – stwierdzam, co mnie za każdym razem zadziwia.
  • Na tym polega Jego Wielkość, że kiedy trzeba, odbiera to, co Mu się należy.
  • A kiedy trzeba, jest pośród tych, którzy potrzebują.
  • Co będzie dalej ?
  • Pojedziesz, dokończysz ten rok – Piotr wraca do Warszawy na klika dni.
  • A przyszły ?
  • W drogę.
  • Homiel mówi teraz, że powoli otwierają ci dostęp do Nich …
  • Really ? – wyrwało mi się ze zdziwienia.
  • To znak nadchodzących zmian.
  • Będziesz coraz więcej słyszała.
  • ………. – już zacieram ręce. 
  • Czy za rok będzie tak miło na święta jak było dzisiaj ? – pytam, bo ciągle myślę o „zmienionym składzie”.
  • Wolałbym o tym nie mówić.
  • Dlaczego ?
  • Jestem aniołem prowadzenia, a nie aniołem zwiastowania.

Zastanowiło mnie to … Czyżby jednak nie o „brzuszek” chodziło ? 




Dopisane 24. 08. 2017 r.

  • Z okazji ROCZNICY URODZENIA MEGO SYNA – dla cierpliwie czytających zdradzę, że za jakiś czas dowiemy się kiedy faktycznie urodził się Chrystus. Precyzyjność pytań jest w naszych rozmowach bardzo istotna. Na ile precyzyjne jest pytanie, na tyle precyzyjna jest odpowiedź. 
A. Lenczewska; Świadectwo
A. Lenczewska; Świadectwo

  • Jestem aniołem prowadzenia, a nie aniołem zwiastowania – Homiel jest od prowadzenia, a nie od tłumaczenia ważnych informacji, tak jak to czynił i prawdopodobnie czyni Archanioł Gabriel, anioł zwiastowania, który pewnego dnia dwa tysiące lat temu ukazał się młodej dziewczynie o imieniu Miriam (Maryja). Do Gabriela jeszcze wrócę.

  • Kiedy 5 planeta twojego układu zrówna się z ziemią, wtedy nadejdzie koniec – przyznam, że to prawdziwa i jedyna kosmiczna zagadka do rozwiązania. Zwróciłam się do fachowca od astronomii, by spróbował wyjaśnić tę ( i inne) informację, ale się nie udało.

Hmm, widzę że problem jest natury bardziej filozoficznej czy refleksyjnej niż naukowej. Patrząc na przytoczone cytaty myślę, że na pewno nie należy ich odczytywać w sposób dosłowny, a nie chciałbym brnąć w interpretację tego typu tekstów nie mając ich przed oczyma. Niestety bardziej nie potrafię pomóc. Pozdrawiam.”

Z doświadczenia wiem, że to, co niejasne dzisiaj, staje się jasne „jutro”. Homiel nie po raz pierwszy i nie ostatni, jak się okaże, odwołuje się do astronomii. Czy słusznie?

Biblia i nauka: Kształt ziemi i porządek wszechświata.  http://www.kazdystudent.pl/a/nauka.html

Biblia mówiła o „okręgu ziemi” na długo przed Galileuszem, gdy ludzie myśleli, że ziemia jest płaska, a zanim człowiek zrozumiał astronomię, Biblia powiedziała, że Bóg umieścił gwiazdy na niebie, unieruchamiając je na swoich miejscach. Dzisiaj, powiedzielibyśmy, że sprawia to grawitacja, lecz znów, Bóg nas wyprzedził.

Jest tym, który trzyma siły na swoim miejscu, tym, który nadał wszechświatowi porządek. A my, przez Jego wyczucie czasu, pojawiliśmy się, by obserwować ten porządek i zrozumieć te siły. Właśnie to założenie (Boży porządek rzeczy) był naukowym punktem wyjścia dla wielu znakomitych naukowców (np. dla Izaaka Newtona). Siły i porządek rzeczy są widoczne, lecz co je wywołało? Dzisiejsi naukowcy szukają wielkiej jednolitej teorii pola – kleju, który połączy teorię kwantową i astrofizykę w jedno. Zauważ, że to Bóg we własnej osobie jest tym jednolitym polem, którego poszukują. To Bóg, który decyduje, że rzeczy będą działały inaczej na poziomie astronomicznym niż na mikroskopowym. Rozmiar jest względny i nieistotny. Rzeczy powinny działać tak samo na obydwu poziomach, astronomicznym i mikroskopowym, lecz tak się nie dzieje. Stąd, zbici z tropu naukowcy, starający połapać w tym wszystkim, ponieważ Bóg nie stanowi ich punktu wyjścia. Nawet jeśli odkryta zostaje siła, która wiele rzeczy wyjaśnia (np. grawitacja), nadal pozostaje pytanie: skąd się ona wzięła.

 

Diabeł też potrafi płakać.

18. 12. 16 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Organizowano przedświąteczną żywą szopkę, więc kręciło się sporo ludzi, nawet pojawiła się lokalna telewizja. No!… Na pewno nic się tym razem nie wydarzy, pomyślałam. Zauważyłam cygankę, która biadoliła na cały głos, ale kompletnie nikt nie zwracał na nią uwagi i każdy omijał jak trędowatą. Nawet Piotr do kościoła wszedł innym wejściem, oby jej tylko nie spotkać. Zrobiło mi się jej bardzo żal nie dlatego, że wyglądała nędznie, ale dlatego, że była tak lekceważona. 

Stanęliśmy pod krzyżem, ale ja ciągle myślałam o cygance. Zaczęłam macać się po kieszeniach w poszukiwaniu jakichkolwiek pieniędzy. Piotrowi musiało się głupio zrobić widząc moje starania, bo zaraz poszedł w moje ślady. Znalazłam dla niej 5 zł i a Piotr 2 zł.

  • Daj jej – i chciał mi wcisnąć 2 zł do ręki.
  • Sam jej daj !

Wkurzył mnie, że nie chciał jej dać osobiście, jakby miał się od niej zarazić. Westchnął tylko i zastygł na chwilę… Wyszliśmy i daliśmy cygance pieniądze, każdy osobno. W aucie Piotr zaczął opowiadać.

  • Kiedy mi to powiedziałaś, usłyszałem …
  • Serce bije, cierń Mój wzmaga.

Para ze mnie zeszła, bo nie zrozumiałam słów, ale poczułam ich wielką żałość.

  • O czym wtedy myślałeś ? To musi być odpowiedź na twoje myśli !
  • Zastanawiałem się czy dać cygance pieniądze.
  • No jasne ! Chciał ci powiedzieć …
  • Ty żyjesz, a ciągle Mnie ranisz.
  • Ale ja wiem co ona jest!  Naciągaczka i udaje ! – Piotr już prawie z płaczem.
  • Jest potrzebująca, ma rodzinę – Homiel na to.
  • Nie rozgraniczaj ludzi, nie oceniaj, nie jesteś sędzią.
  • Kiedy wchodzisz do kościoła, wyłącz komputer …
  • To prawda, ty ciągle kalkulujesz ! – mówię.
  • Jesteś wrażliwy na łzy, bądź wrażliwy na człowieka.
  • Diabeł też potrafi płakać.
  • Trzeba było dać jejpokazał 10 zł.
  • …, które miałeś schowane, lepiej by się się spodnie nosiło.
  • Miałeś 10 zł ? – spytałam z niedowierzaniem.
  • …… – Piotr wzruszył ramionami zrezygnowany.

Kupił wczoraj spodnie, które ledwo zapiął mimo, że sporo schudł. Danie parę groszy go nie zubożeje, a komuś pomoże. Jadąc autem prawie się nie odzywaliśmy do siebie. Ja ciągle myślałam o tym, że nauki „spod krzyża” idą na marne, a Piotr narzekał na kręgosłup.

  • Pojedziemy na chwilę do domu, podgrzeję sobie plecy.
  • Jak już pojedziemy, to nie wyjdziemy … – pomyślałam natychmiast.
  • Nie martw się, wyjdziemy – mówi mi na to Piotr – Usłyszałem twoje myśli.
  • … ??? 
  • To chyba Homiel sam ci je podsuwa – mówię z żalem, że współpracują ze sobą za moimi plecami. 
  • Ty ją słyszysz, a ona ciebie … jeśli ja słyszę, to tylko intuicyjnie.
  • A Ty nie podsłuchuj ! – Piotr do Homiela.
  • Będę !
  • ………. – i ta najprostsza z możliwych odpowiedź bardzo mnie rozśmieszyła. 
  • … Pamiętasz, jak Bóg Ojciec spytał cię, czy jesteś gotowy do drogi ? – pytam. 
  • Po dzisiejszym myślę, że nie jestem gotowy do drogi – Piotr kiwa głową w zamyśleniu.
  • Nie zawsze byłeś, ale już jesteś.


19. 12. 16 r.  Warszawa.

Siedzimy na kanapie wieczorem i oglądamy po kolei wszystkie programy informacyjne w TV. Wszędzie to samo; ciągła wojna między PIS a resztą świata.

  • Czy PIS przetrwa ? – pytam.
  • Spytaj raczej, czy przetrwa świat … 
  • ???!!!
  • A przetrwa ?
  • Nie może.
  • Wow … ??? !!! – nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.

Piotr przełączył się na kanał rozrywkowy i zaczęliśmy oglądać jeden z odcinków „Gwiazdy lombardu”. Lubimy ten cykl, ponieważ wiele można się dowiedzieć i nauczyć przy okazji.

  • Ładna ta broń – mówi Piotr, gdy ktoś do sprzedaży przyniósł stary pistolet.
  • Ale to ciągle broń siejąca śmierć.
  • Broń to broń – podsumowałam odkrywczo zadowolona ze swojej wątpliwej mądrości.
  • Nie, może być też broń pokoju.
  • A co to ?
  • Gołąbek. Każdy gołąbek kruszy najtwardsze serca.

  • Homiel, Twoje informacje dotyczące przyszłości są wyjątkowe konkretne – Piotr z przekąsem.
  • Nadchodzą zdarzenia, które wiele zmienią.
  • …… – spojrzeliśmy na siebie w milczeniu, bo powtarza to ostatnio niemal codziennie.
  • Ten rok to spokój ?
  • A ile go jeszcze zostało ?
  • ……… – jasny gwint ! Dzisiaj 19, rzeczywiście do nowego roku już niewiele zostało.
  • Ale na szczęście jeszcze święta przed nami.
  • To będą ostatnie święta w tym składzie.
  • Twoja dusza wróci do macierzy.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie znowu, tym razem z lekkim strachem w oczach.
  • Co jeszcze się wydarzy…?
  • Niektóre rzeczy przyspieszają.
  • Pięć minut od Nas dla Was. 
  • Jak to się stanie …,  do świtu niedaleko.

Słysząc o świcie przypomniało mi się jedno wydarzenie sprzed roku.

- Usłyszałem w głowie muzykę, którą znam z filmu, przejmująca i nie wiem co to znaczy. Całą drogę brzmiała mi w mózgu. Odyseja kosmiczna 2001” i czołówka muzyczna, którą nazwano „The Dawn of man” „Świt ludzkości”.   http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/18/ojciec-prowadzi-taka-droga-ze-nie-musisz-sie-niczego-bac/



Dopisane 22. 08. 2017 r. 

  • To będą ostatnie święta w tym składzie – i tak się stało.

  • Pięć minut od Nas dla Was, jak to się stanie… do świtu niedaleko – trudno mi wyjaśnić w tej chwili z wyprzedzaniem te zagadkowe słowa. Bardzo ciekawie o „świcie” mówi Jezus Alicji Lenczewskiej.

Ludzkość czekają wielkie wydarzenia, upadek Kościoła, jakiego znamy i jego odrodzenie. Powyższe słowa były przekazane około 20 lat temu i czy można w tej chwili powiedzieć, że jesteśmy świadkami powolnego upadku Kościoła nie tyle jako instytucji, co religii? Ilu jeszcze tak naprawdę wierzy w Boga? 

W tym świecie wiecznie żyć nie będziesz.

08. 12. 16 r. Szczecin.

Rano zadzwonił Piotr.

  • Myłem się dzisiaj w łazience, położyłem mydło na umywalce, namydliłem twarz, ale okazało się, że za mało. Ręką sięgam po mydło …, a mydła nie ma. Szukam na podłodze, bo myślałem, że spadło, szukam pod szafką, w umywalce, pod prysznicem, poszedłem nawet do pokoju, bo już zgłupiałem. Może wyszedłem i nie pamiętam, że wyszedłem ? A mydła ciągle nie ma. Znowu podchodzę do umywalki, opieram się ręką o umywalkę i zaczynam główkować, gdzie te cholerne mydło się podziało. Nagle czuję pod ręką, że ktoś mi wsuwa mydło … Wyobrażasz to sobie ?!!! W rękę włożyli mi mydło !
  • Spytaj się Homiela, czy to On – już się śmiałam na całego, bo przypomniałam sobie o znikającym piórze.
  • Stagnacja zabija – powiedział ze śmiechem. Homielowi się chyba nudzi ! 

Ponieważ jestem ciągle w Szczecinie, Piotr dzwoni i opowiada co się dzieje w sanatorium. Znajomi, z którymi ćwiczy, zaczęli nazywać go „wielebny”. Zaczęło się od kobiety, która stwierdziła, że wygląda na księdza i zamiast „dzień dobry” wita go …

  • Cześć wielebny !

To już kolejna osoba, która całkowicie podświadomie bierze Piotra za księdza.

  • Ale się porobiło – Piotr nie może wyjść ze zdziwienia, że przebywa w sanatorium.
  • Zmiany dopiero przed wami – Homiel się wtrącił nawet przez telefon.
  • I co będzie ?
  • Cuda bracie.
  • Możesz powiedzieć jakie ?
  • To co się dzieje, dzieje się ponad wszelkie ludzkie postrzegania, lecz naprawdę się dzieje.
  • Pan Bóg na ciebie patrzy i kibicuje.
  • Nie wiem co znaczy kibicuje u Nich, to samo co u nas ? – pyta mnie Piotr.
  • Dokładnie tak.
  • Zauważyłaś, że mówi niekonkretnie ?
  • Mam taką naturę.
  • A nie możesz inaczej ?
  • Nie spiesz się, bo mała już notuje.

Dostałam spazmów ze śmiechu. Piotr mi opowiadał, a ja oczywiście starałam się zapisać każde słowo. Problem w tym, że Piotr nie wiedział, iż notowałam i opowiadał dosyć szybko. Nie nadążałam spisywać i w końcu zaczęłam pisać skrótami. 



15. 12. 16 r.  Warszawa.

Przyjechałam w końcu do Warszawy. Piotra wypisali z sanatorium na jego prośbę nieco wcześniej i cieszy mnie to bardzo. Jak dobrze wrócić do Piotra i… Homiela… Oboje się bardzo wzruszyliśmy jakby rozumiejąc, że nam niewiele czasu pozostało. Oczywiście od razu idziemy na kawę…

  • Co u ciebie biznesowo ?
  • Mailem przychodzą tylko same reklamy, żaden biznes. To moja wina, powinnam się bardziej starać – przyznałam całkowicie szczerze.
  • Nie ma w tym żadnej twojej winy – pocieszył mnie Homiel.
  • No tak … Jeśli nie moja to wina, znaczy, że to Oni przykrócili mi wszystko.
  • ….. Czy mam jej coś przekazać na pocieszenie ? – Piotr pyta Homiela.
  • Powiedz jej, że jej powiesz.
  • Ale co ?
  • Przecież nie masz głowy do czesania … Myśl ! 
  • ……… – zaczęłam się śmiać, uświadomiłam sobie jak bardzo mi tych rozmów brakowało. Tego ciętego Homiela humoru i nauki jednocześnie.
  • To co mam jej powiedzieć ?
  • Informacje w toku.
  • …….. – jeśli w toku, to nie ma sensu naciskać.
  • Jak tam w sanatorium ? – pytam.
  • Gdy dzisiaj wychodziłem, jeden z kuracjuszy na pożegnanie powiedział mi, że przychodził na śniadanie specjalnie wcześniej, by zjeść ze mną przy jednym stole. Powiedział mi to dopiero na koniec. Powiedział …
  • Ma pan tak pozytywną energię, że przy panu czuję się dużo lepiej.
  • Hmm …. Wcale mnie to nie dziwi – bo rzeczywiście ją ma.

Wieczorem siedzieliśmy po staremu na naszej wysłużonej kanapie i oglądaliśmy TV.

  • Jestem tak zmęczony, że nie mam siły się modlić wieczorami. Powiedziałem to Homielowi, a wtedy zobaczyłem Boga, który pracował na polu. Orał i orał, siał, orał, wyrywał perzyny … To praca bez końca …

  • Rozmawiałem dzisiaj z Ojcem – Piotr się przyznał.
  • Co będzie dalej ? … Spytałem …
  • W tym świecie wiecznie żyć nie będziesz.
  • Spojrzałem na samolot lecący wysoko.
  • Gdzie ty chcesz Mały lecieć ?… Spytał mnie …
  • Mały ?
  • Bo jesteś mały.
  • …. Hmm … Piękne masz te rozmowy … – uśmiechnęłam się.
  • Ojciec jest taką mądrością, że aż trudno uwierzyć ! – mówi Piotr do bólu szczerze, aż zaczynam się obawiać, czy nie posuwa się za daleko.
  • Ta mądrość, kiedy patrzy na ciebie, też nie może uwierzyć – odpowiada teraz Bóg Ojciec.
  • A w co nie może uwierzyć ?
  • Brak Mi słów.

Mi też brakuje słów, gdy Piotr zadaje takie pytanie. Milczeliśmy przez kilkanaście minut.

  • Gacek ciągle mnie atakuje, nawet w sanatorium nie miałem spokoju – narzeka Piotr. Widzę, że nagle sztywnieje i nastawia ucha …
  • … Gdybym mógł, to bym ci kark skręcił, ale nie mogę.
  • Za to wszystko !
  • Bo ta gra nie toczy się według naszych zasad.
  • …… ?! – Piotr powtórzył słowa i jednocześnie ścisnął pięści. Gdyby go widział, to pewnie by mu przyłożył.
  • Liczę na twoje potknięcie.
  • Pamiętaj ! Nic nie zostało zakończone. Chciałbym cię dopaść i pożreć.
  • A udław się !
  • … Tak, jak pożeram ich dziesiątki tysięcy …
  • …… – te słowa przyprawiły mnie o dreszcze…
  • Czy przejąłeś się tym, co powiedział ? – Homiel.
  • …….. – Piotr nie odpowiedział, bo mimo tylu doświadczeń takie bezpośrednie zetknięcie ciągle robi  ogromne na nim wrażenie.
  • Pamiętaj ! To siewca kłamstwa.

Piotr się uspokoił, ale nie miał ochoty już rozmawiać, więc i ja nie nalegałam. Siedzieliśmy zamyśleni przez dłuższą chwilę …

  • Czy serce wróci do pełnej sprawności ?
  • Nie będzie ci potrzebne do tego, co robić będziesz.
  • Co takiego będę robić ?
  • Patrz na zegar.

I w tym momencie w telewizyjnej reklamie pokazano zegar i wskazówkę, która do chodzi do godziny 12.00.

  • Nie powiem, co będziesz robić, ale do końca szczęście cię nie opuści.

Będziecie razem walczyć przeciwko występnym.

27. 11. 16 r. Szczecin. 

Piotr przed wyjazdem zjadł ostatnie, normalne śniadanie. Piszę ostatnie, bo podejrzewam, że w sanatorium dla świeżych zawałowców normalnie to raczej nie będzie.

  • Podróżny w drodze je to, co mu wpadnie w ręce.

Homiel chce powiedzieć, że Piotr jako wieczny wędrowiec niech się cieszy, że ma cokolwiek do jedzenia.

  • Ta wasza codzienność odchodzi w niepamięć.
  • Już nam zabrałeś przecież trochę … 

Zaczęliśmy się natychmiast zastanawiać, co w takim razie stracimy jeszcze.

  • Czy chcesz tam się zestarzeć ?
  • Tam ? – nie zrozumieliśmy, co ma na myśli.
  • Pokazał mi warszawskie mieszkanie, jak ściany się kurczą …
  • Niech ten łabądź też ma.

Uśmiechnęłam się, bo od razu wiedziałam co Homiel miał na myśli. Ostatnim czasy coraz częściej mawiam do Piotra, że w tym mieszkaniu zaczynam się dusić. I kurczące się ściany były tego symbolem.

  • Dlaczego mówi łabądź, a nie łabędź ? – pyta mnie Piotr.

Wzruszyłam ramionami, pomyślałam, że Piotr po prostu źle usłyszał. Nie było to ważne w tej chwili.

  • Przecież ona to jest jastrząb … Tak pokazaliście Olę w mojej wizji …
  • Dla kogo jastrząb to jastrząb, dla mnie łabądź powtórzył.
  • A ja się nie liczę ? – Piotr spytał, że coś mi szykują, a jego pomijają.
  • Nie rozśmieszaj mnie acan.
  • W takim razie kiedy kolejna przeprowadzka ? – Piotr spytał.
  • Już nie wkrótce, a szybko.
  • … Mam grać na loterii ? – zażartowałam, bo nijak nie mogłam sobie tego wyobrazić.
  • Loteria sama przyjdzie do ciebie.
  • Ale sam mówiłeś, że trzeba mieć nic, by być blisko Chrystusa …
  • Zaufaj Nauczycielowi.
  • ……. – czyli zaufaj Bogu.
  • Poznajecie świat dla wielu zakazany.
  • Wiedza bezcenna.
  • Cóż ci dadzą te domy …
  •  A tam życie wieczne …

Gdy Piotr wyjechał, zaczęłam oczywiście sprawdzać, dlaczego „łąbądź” a nie „łabędź” i co znaczy acan.

Wygląda na to, że pierwotnie mieliśmy łabędzia z „ą” w mianowniku i „ę” w przypadkach zależnych. Jako że jednak rozwój języka postępuje w kierunku eliminacji oboczności, w literackiej polszczyźnie „wygrał” łabędź, a forma łabądź będzie gwarowa, regionalna, archaiczna (niepotrzebne, skreślić – jak mawiał Tomasz Baranowski), a do tego zwalczana przez wąskich purystów. Nazwa gatunkowa to łabędź, łabądź jest ryzykowny w wypracowaniu domowym, ale nie widzę powodu, by zwalczać go w mowie potocznej. Kiedyś i tak zniknie, zostanie tylko w starej literaturze. http://sjp.pl/łabądź

http://www.sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=3778&forma=ŁABĄDŹ#3778

Przed paroma dniami pewien bardzo znany dziennikarz wyraźnie upajał się w swym telewizyjnym reportażu mianownikowym brzmieniem „łabądź”. Powtarzał je z wyraźnym upodobaniem kilka razy. Niestety, nie był w zgodzie z obowiązującym dziś kształtem tego rzeczownika, a jest nim łabędź.
Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/704181,jan-miodek-krolowa-labedz-i-zoladz,id,t.html

Współczesne słowniki jednoznacznie określają formę łabądź jako błędną. Pod tym linkiem (http://sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=3778) znajdzie Pani słownik z XVII wieku. Używano wówczas formy łabęć, drugorzędnie łabędź, a łabądź był wariantem fonetycznym. Być może taka forma funkcjonowała lub funkcjonuje w dialektach. W każdym razie trzeba powiedzieć, że kierunek ewolucji wyrazu był inny: łabęć → łabędź.

Acan; dawniej: staropolski zwrot grzecznościowy tytuł grzecznościowy, skrót od wyrażenia „waszmość pan”, zwykle jako zwrot kierowany wprost do rozmówcy, odpowiadający dzisiejszemu „pan”, „wy” (zwykle z odcieniem lekceważenia); aćpan, acpan, aspan, waćpan, waćpan, waspan, acan.

Homiel dzisiaj pobawił się staropolszczyzną, o której nikt już nie pamięta.



29. 11. 16 r.  Szczecin. 

Piotr zadzwonił z sanatorium i zaczął opowiadać. W pokoju jest sam, łóżko obok jest wolne. Na razie wśród kuracjuszy jest najmłodszy. Gdy zaczął relacjonować, że musi ćwiczyć ze staruszkami trzymając się za ręce,  ryknęłam śmiechem. On wielki prezes …  Niewątpliwie będzie to dla niego spora lekcja pokory. Na koniec spytałam …

  • A co słychać u Homiela ?
  • Leżę na drugim łóżku – … i znowu ryknęłam śmiechem.


03. 12. 16 r.  Szczecin. 

Homiel obiecał Piotrowi, że w pokoju będzie mieszkać sami i tak było, ale przez jeden dzień. Dokooptowali mu mężczyznę, który strasznie chrapał. Piotr po drugiej nieprzespanej nocy wkurzył się i poprosił o przeniesienie …, i znowu jest sam. Trafił do nowo wyremontowanego budynku i dostał nieużywany jeszcze apartament. Zadzwonił rano …

  • Byłem tak zmęczony, że zasnąłem wczoraj już o 20.00. Obudziłem się o drugiej w nocy i przypomniałem sobie … Boże ! Nie pomodliłem się !
  • … Jeszcze będę cię słuchał … Usłyszałem natychmiast.
  • Więc pomodliłem się krótko i powiedziałem na koniec … Dziękuję ci Ojcze, że żyję, a wtedy przypomniał mi Chrystusa jak w kościele dotknął mojego serca … Chrystus to mój przyjaciel, powiedziałem … Jest dla mnie największym przyjacielem i mówiłem to absolutnie szczerze i wtedy usłyszałem bicie dzwonów, ogromnych dzwonów. Widziałem jak biły … I wtedy Ojciec powiedział do mnie. ..
  • Teraz jesteś gotowy, będziecie razem walczyć przeciwko występnym.


06. 12. 16 r.  Szczecin. 

Kiedy nie ma Piotra, mam czas na zgłębianie lektury, między innymi czytam „Dzienniczek Faustyny”. Jestem pewna, że przeżyła spotkania dokładnie tak, jak to opisała. Wiele widzę wspólnych cech z naszymi rozmowami i przeżyciami. Widzenie diabła, wizje, no i rozmowy. Bardzo zainteresował mnie fragment z dzienniczka

Pisz o mojej dobroci, co ci przyjdzie na myśl. — Odpowiedziałam: Jak to, Panie, a jak napiszę za wiele? — I odpowiedział mi Pan: Córko moja, chociażbyś mówiła naraz wszystkimi językami ludzkimi i anielskimi, to i tak nie wypowiedziałabyś za wiele, ale owszem, dopiero byś w cząstce wysławiła dobroć moją — moje niezgłębione miłosierdzie. O mój Jezu, wkładaj sam słowa w usta moje, abym mogła Cię godnie uwielbiać. Córko moja, bądź spokojna, czyń, co ci każę. Myśl twoja jest złączona z myślą moją, więc pisz, co ci na myśl przyjdzie. Jesteś sekretarką mojego miłosierdzia, wybrałem cię na ten urząd w tym i przyszłym życiu. Tak chcę, pomimo wszystkich przeciwności, jakie ci stawiać będą; wiedz, że upodobanie moje nie zmieni się.

Uderzyły mnie słowa przyszłym życiu… O jakim / którym życiu mówi Jezus ? 

Wysłałam to pytanie do Zakonu św. Faustyny z prośbą o interpretacje i po dwóch dniach otrzymałam odpowiedź; Pan Bóg wybrał s. Faustynę i dał jej szczególną misję głoszenia całemu światu orędzia o Jego miłosierdziu. Święta już za życia robiła wszystko, aby każdy człowiek uwierzył w Boże miłosierdzie i Mu zaufał, ale i teraz, po śmierci, cały czas to robi.

Jezus wyraźnie mówi, że ma być sekretarką, ma spisywać Jego słowa i przekazać je ludziom. Mówiąc o przyszłym życiu (w „Dzienniczku” określenie „w przyszłym życiu” występuje 7 razy) bierze się pod uwagę tylko dwie możliwości; życie po śmierci w Niebie lub kolejne życie na ziemi. Czytając tą odpowiedź natychmiast nasuwa mi się kolejne pytanie;

  • Jaki sens miałoby spisywanie słów Jezusa po śmierci w Niebie ? Dla kogo ? Dla ludzi w Niebie ?… Przecież to bezsensu … 

Akurat zadzwonił Piotr z sanatorium i przy okazji pytam o to Homiela …

  • Jej droga na Ziemi się nie kończy.
  • … ???!!! … 

O kurcze ! A więc Jezus mówiąc o przyszłym życiu Faustyny …, mówił dosłownie ! Opowiadam Piotrowi przez telefon o Faustynie, o której właściwie nic nie wie.

  • Faustyna widziała Jezusa w pełnej okazałości, rozmawiała z nim oko w oko !
  • Hmm …
  • Też byś tak chciała ?
  • A nie ?
  • To tak będzie.

  • Gdy się modliłem dzisiaj, usłyszałem Ojca …
  • Poniszczą ci to ciało trochę, ale Duch jest silny.
  • Będą cię kaleczyć, ale to tylko chwila.



Dopisane 16. 08. 2017 r.

Teraz jesteś gotowy, będziecie razem walczyć przeciwko występnym – Ks. Daniela (23); A przy końcu ich panowania, gdy występni dopełnią swej miary, powstanie król o okrutnym obliczu, zdolny rozumieć rzeczy tajemne.

Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.

25. 11. 16 r. Szczecin.

Jechaliśmy pociągiem. Wciąż pamiętając o wczorajszych słowach liczyłam na ciekawą rozmowę, zwłaszcza teraz, kiedy Homiel zapowiedział swoje odejście. Piotra męczyła wizja z dwiema falami, ciągle się zastanawia, co może to oznaczać. Po doświadczeniach z NIP wiemy, że jego wizje to zaszyfrowane wiadomości dotyczące zdarzeń w przyszłości i z tego względu musimy traktować je z największą uwagą. Każdy szczegół wydaje się ważny, a wiele z nich są dla nas niezrozumiałe. 

  • Dlaczego ja dopływam do brzegu ?
  • Człowiek nie ryba, przeznaczony jest do chodzenia, a ty ciągle pływasz.

Wow… Homiel jak zwykle niezawodny. Piotr wielokrotnie opowiadając o biznesie, o swoim życiu używa powiedzenia; żeby móc połączyć wszystko i jakoś żyć, muszę ciągle „pływać”. Mówiąc „pływać” ma na myśli kombinować, działać wielotorowo, nie mając jednocześnie żadnej stabilizacji. Stały grunt daje pewność, w jego życiu tego stałego lądu po prostu nie ma. Dopłynięcie do brzegu może oznaczać koniec takiej walki i osiągnięcie jakiejś stałości.

  • W przyszłym roku nie będziesz tym samym Piotrem – dodał Homiel.
  • ???

Piotr przypomniał sobie film „Adwokat diabła”. Donald Trump jest tym, na którego wszyscy czekają na bankiecie u Szatana, ale się nie zjawia. p. s. Apartament Donalda Trumpa w Trump Tower, był użyty w filmie jako dom postaci Alexa Cullena. Jego punkt orientacyjny stanowi złoty wystrój i klasyczny widok na Central Park.

  • Scenarzysta uznał go za diabła ? – zaciekawiło mnie to. 
  • Jakie to ma znacznie ?
  • Przed płomieniem nikt się nie ukryje, a nadchodzi ten płomień.
  • To jest nieuniknione ?
  • Nieuniknione. Wszystko o czym mówimy, przechodzi w fazę realizacji.
  • Nawet nie wiesz jak amfiteatr jest pełny, loża honorowa też.
  • To horror będzie …
  • Kryminał.

Homiel uwielbia zagadki, ale o „końcowym rozstrzygnięciu” mówi ostatnio tak często, że zaczęłam już w to wierzyć.


  • Będę miał kiedyś nowe auto ?
  • Nie będzie ci potrzebne.
  • A mi ? – spytałam.
  • Tobie zawsze jest potrzebne – zażartował.
  • Dlaczego nie będzie potrzebne ?
  • Zrozumiesz …, nie będziesz chciał.
  • Przygotuj się na rozstajne drogi.
  • … Co to znaczy ? Spytaj ! – ponaglam Piotra, a Piotr zmęczony …
  • Chcecie mnie oboje wykończyć ?
  • Ja nie, to Dusia ! – Homiel pokazał jak rękoma łapię Piotra za szyję i duszę, duszę pytaniami.

Bardzo mnie tym rozbawił. Dusia !?…  Tylko On mógł to wymyślić. Tak więc od dzisiaj mam nowe imię. 

  • Porozmawiajmy – nalegałam – Sam mówiłeś, że odchodzisz …
  • To, co ma nadejść, nie nadeszło, a jak nadejdzie, nie będziesz miała czasu na to.
  • ??? W tym roku się zacznie ?
  • Ten rok to cisza.
  • Przyszły ?
  • Burza w eterze.
  • Wszystko się zmieni ?
  • Wszystko zacznie się zmieniać.
  • Ja się zmienię ? A Dusia ?
  • Będzie twoja asystentką.
  • Wolę jak siedzi i gotuje – Piotr to typowy facet.
  • Ale ona nie woli.
  • Będę asystentką, bo będę spisywała !
  • Nie tylko to, będziesz asystować. 
  • ???!!! – skojarzyło mi się to z wyjazdami.
  • Hmmm … Z mieszkania w Szczecinie zrezygnujemy ?
  • Ten wątek niedługo się skończy.
  • Jak to ?
  • Sami zrezygnujecie.
  • ????!!!!!– zaskoczyła mnie ta informacja, ale jestem pełna wątpliwości, czy Homiel nie przesadza. Nic w tej chwili nie wskazuje na to, że będziemy się przeprowadzać.
  • To, że jedziemy akurat do Cisowskiego, to naprawdę nie przypadek ?
  • Zrobi jedno, naprawi drugie.
  • A co zrobi ?
  • Dla niego rutyna, dla innego nowość.
  • A Wy nie możecie załatwić tego ?
  • Cudów ci się zachciało ?
  • Nie ma pozwolenia. Masz swoje przejść.
  • Ile będziecie mnie jeszcze trzymać przy życiu ?
  • Tyle, ile trzeba i nie przy życiu, lecz tutaj.
  • A jak będzie z biznesem ?
  • W przyszłym roku będzie bardzo ciężki.
  • To nic nowego … A to co się zdarzy, ułatwi nam życie ?
  • Zapobierzy katastrofie.
  • Nadchodzi katastrofa ?
  • Dla bardzo wielu.
  • A miało być tak dobrze z PIS … 
  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić.
  • Czy możemy się jakoś do tego przygotować ? Na te czasy ?
  • Nie będzie wam dane. Oczekuj informacji.
  • Choć jesteś człowiekiem, będzie go w tobie coraz mniej.
  • Nawet nie poczujesz, że to się w ciebie wlewa.
  • Uwierzą nieliczni. A nieliczni to dużo.
  • Nawet Oli trudno będzie pojąć.
  • Jak się zmienisz, to może ty się ode mnie odsuniesz ? – pytam Piotra.
  • Nie da się. Dwie połówki zassane sokiem.
  • Nawet jak oderwiesz na siłę, to wyschną.

Homiel przypomniał nam ten obraz.

  • …… – nie wiedziałam o co dalej pytać. Ale przypomniałam sobie coś, co mnie męczyło do dawna.
  • Czy Enoch, Eliasz, Melchizedek to jedna dusza ?
  • To jeden prorok.
  • Aaa …. – znowu mnie zaskoczył. Co miał na myśli ? 
  • … Homiel powiedział teraz, że nie zdajemy sobie sprawy, jak często Bóg Ojciec schodzi do ludzi.
  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.
  • A teraz ktoś siedzi z nami teraz ? – pyta Piotr.
  • No kto ? Ja tu siedzę, Gruby siedzi, a dach otwarty – … i wszyscy nas słuchają.
  • Jak to jest, że masz tyle włosów ? To niesprawiedliwe ! Ponoć mądrej głowie włos się nie trzyma … – Piotr sobie lekko kpi.
  • A wiesz, że Bóg Ojciec ma dużo włosów ?
  • Aaaa … To ja się wycofuję ! – Piotr nie chciał rozmawiać o Ojcu.
  • Oblicze Boga oglądają nieliczni.
  • A ja ? – spytałam. 
  • Jakie masz znamię ?

Wzruszyłam się. Moja blizna … Nigdy nie o niej nie pamiętam, to AIDA po raz pierwszy mi powiedziała, że pochodzi od Ojca.

  • Masz odpowiedź …
  • Podlewa swoje kwiaty w ogrodzie codziennie.

Siedzieliśmy chwilę w milczeniu … Piotr się wyprostował ..

  • Gdybym chciał, to bym się ukazał i Oli i wszystkim, którym mówisz o Mnie.
  • Chciałbym, żeby nie widzieli, ale żeby byli dobrzy sami z siebie.
  • Ucz sam, ale beze Mnie.
  • Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.
  • Te słowa usłyszał Melchizedek.
  • Czcij Mnie i kochaj Mnie, jak czcisz i kochasz Mojego Syna.
  • Jesteśmy przyjaciółmi, ale ludzie muszą wybierać.

Spisywałam te słowa i ręka mi drżała. To jeszcze jedna odpowiedź samego Boga Ojca na kolejne fundamentalne pytanie, które od zawsze stawiają sobie ludzie. Dlaczego się nie ukazuje … 

  • Wiesz co teraz słyszę …? Z dołu …
  • Dla tych śmierdzieli ?! Tyle ?!!!

   




Dopisane 12. 08. 2017 r. 

  • Wszystko o czym mówimy przechodzi w fazę realizacji – muszę to potwierdzić… i w takim razie jest to dość porażające. Jeśli realizują się Jego słowa, które dotyczą naszego życia (np. przeprowadzka, której się nie spodziewaliśmy), to będą się realizować słowa, które dotyczą i całego świata, a to może być, na podstawie mojej wiedzy na dzień dzisiejszy, naprawdę dla wielu nie tyle porażające, co przerażające. Temu poświecę odrębny wpis, bo wymaga to głębokiej analizy.

  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić – te słowa odnoszą się do obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej w Polsce. Kiedy nastało PIS Homiel wyraził swoją opinię mówiąc, że to najlepsza na dzisiaj opcja dla Polski. Czy ma rację? Wielu moich znajomych przyznaje dzisiaj, że żyli w błędzie stojąc przeciwko obecnemu rządowi, który faktycznie wyplewia robactwo. Tak więc na obecną sytuację  w Polsce spoglądam spokojnie, bo wiem, że tak musi być. 

  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.

Znam wasze potrzeby, pragnienia i to wszystko, co jest w was, ale jak bardzo byłbym szczęśliwy i wdzięczny, gdybym zobaczył, że przychodzicie do Mnie i powierzacie Mi swoje potrzeby, jak to czyni pełne ufności dziecko wobec swego ojca. Jakże mógłbym odmówić wam jakiejkolwiek rzeczy – o małym czy dużym znaczeniu – gdy Mnie o nią prosicie?

Chociaż Mnie nie widzicie, czy nie czujecie, że jestem bardzo blisko was w wydarzeniach dziejących się w was i wokół was? Jakże zasługujący na nagrodę będzie dla was dzień, w którym uwierzycie we Mnie nie widząc Mnie! http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_02.htm


  • Te słowa usłyszał Melchizedek – czy da się to sprawdzić w jakikolwiek sposób? Wątpię. Melchizedek uosabiał postać wyznającą monoteizm w czasach jeszcze przed Abrahamem, albo wręcz, jak Henoch, poza narodowością żydowską. Był stawiany na równi z Eliaszem, Mesjaszem synem Józefa (tzn. Jezusem) oraz Mesjaszem synem Dawida (por. Psalmu 104,2). https://pl.wikipedia.org/wiki/Melchizedek

Wszystko musi być okupione.

11. 11. 16 r. Szczecin.

Poszliśmy do kościoła św. Rodziny w Szczecinie. http://www.swrodzina.eparafia.pl Więcej ruchu ! …, tak grzmiał lekarz, więc kiedy jest okazja, to idziemy, a nie jedziemy. Stanęliśmy pod figurą Jezusa. Prawie się nic nie wydarzyło, ale to „prawie” jest też wszystkim.

  • Znowu razem – powiedział do Jezusa Piotr dotykając Jego stopy.
  • Zawsze razem.

Wracaliśmy wolno i nasz spacer po zawale trwał nieco dłużej niż zwykle.

  • Jak leżałem w szpitalu, nikt mi nie dawał moich lat, dawali mi 45.
  • To dobry wynik – kiwam z uznaniem.

Po chwili słyszę sapanie.

  • Nie mam już siły, zmachałem się – Piotr się zatrzymał i oparł o płot.
  • To jesteś młody, czy nie ? Podnieś się ! 

Po spacerze poszedł do łazienki. Gdy wrócił …

  • Spojrzałem w lustro i spytałem … No to kiedy mnie weźmiecie ? Teraz, za miesiąc, za rok ?
  • Umrzesz, „ale jeszcze nie teraz” – zacytował słowa z filmu „Gladiator”.
  • Piotr jest ciągle zamyślony – mówię do Homiela.
  • Czyż nie o to chodziło, by mniej mówił, a więcej myślał ?
  • Głupotami nie pociągniesz ludzi.


13. 11. 16 r. Warszawa.

Wracaliśmy do Warszawy PKP. Ktoś pod Szczecinem rzucił się pod pociąg i przejazd był częściowo zablokowany. Kilka godzin później za Poznaniem historia się powtórzyła. Spowodowało to utrudnienia i opóźnienia niemal na całej linii Szczecin – Warszawa. Jeździmy pociągami kilkanaście lat, ale takiej plagi samobójstw nigdy wcześniej nie było. Byliśmy w fatalnym nastroju i niewiele się odzywaliśmy.

  • Homiel powiedział, żebym uważał, bo …
  • Gacki nie słuchają, ale wsłuchują się.
  • Czyli słuchają ludzi dokładnie ?
  • Tak.
  • Jak rozpoznać kiedy to oni się odzywają ? – pytam. 
  • Czuj sercem. W końcu po coś masz te migreny.
  • A nie może być tak bez migren ? 
  • Wszystko musi być okupione.
  • To, co stracili Adam i Ewa.

Dzisiaj przed wyjazdem i przez sekundy słuchaliśmy przemowy papieża Franciszka. Powiedział, że czasy są ostateczne. Powróciłam teraz do jego słów.

  • To by się zgadzało – powiedziałam mając na uwadze wszystko, co się na świecie ostatnio dzieje.
  • Franciszek jest sygnatariuszem tego upadku.
  • … ??? …

A ponieważ nie wiedziałam co znaczy dokładnie sygnatariusz, nie pociągnęłam tego wątku dalej.


  • NIP odwoła się, jeśli przegra ?
  • Zapłoną wstydem otoczenia.
  • Ale oni dojdą do siebie z czasem.
  • Popiół nie ma do czego wracać.

Wróciliśmy do Warszawy z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Wchodząc do mieszkania około 22.30 Piotr łapie się za bok swojej klatki. Myślę, że znowu ma zawał i w sekundę zamieram w bezruchu. Piotr zaczyna jęczeć … 

  • Coś mnie uchlastało … 

Rozebrał się, podciągnął koszulę i rzeczywiście … Długa, mocno czerwona pręga.  Zrobiłam zdjęcie. 



14. 11. 16 r. Bielsko – Biała. 

Dzisiaj jedziemy do Bielska-Białej, do kliniki, w której pracuje Marek Cisowski. Piotr ciągle się łudzi, że uniknie operacji, ale ja już jestem pewna, że będzie dokładnie odwrotnie. Homiele nie chowaliby płytki CD tylko po to, byśmy się tam jedynie przejechali.

Gdy Piotr rano wstał, pierwsze co zauważyłam, to ciemny ślad po wczorajszym ataku. Zrobił się siniak. Ponieważ Piotr musi zażywać specjalne leki na rozrzedzenie krwi każda rana, każde zadrapanie, uderzenie pozostawiają po sobie trwalszy, niż zwykle ślad.

  • Ale mnie dorwał …
  • Każde twoje tchnienie, każdy ruch, gest, myśl jest obserwowana.
  • Wyobraź sobie miliony oczu na świecie.
  • Wyobraź sobie, że one wszystkie cię obserwują.
  • Aż tak ? – nie wiem jak Piotr, ale mnie ciarki po plecach przeszły.
  • Wyobraź sobie, że aż tak.
  • Bez przerwy ?
  • Bez przerwy.
  • Te oczu są z dołu, czy Góry ?
  • Zewsząd.
  • To bez sensu Homiel … – Piotr miał na myśli, że jest nikim, by się nim tak zajmowano.
  • Bez sensu jest to, co powiedziałeś teraz.
  • Nie masz wiedzy.


Jechaliśmy do Bielska tym razem autem. Po drodze mijamy Częstochowę i w naszej sytuacji byłoby swoistą „zdradą”, gdybyśmy do Klasztoru nie zajrzeli. Jednak z braku czasu postanowiliśmy zrobić to wracając do Warszawy.

  • Widzisz ? Jedziesz, a twoi pracownicy jednak jakoś dają sobie radę bez ciebie, mogą pracować sami.
  • Gdzie tam ! Gubią się, ciągle czegoś chcą.
  • Jakoś telefonów od nich nie widzę.
  • To nie ma nic wspólnego z tym, co może być.
  • Ci chłopcy są od Boga.
  • Aaa, czyli dlatego ciągle ci Ojciec mówi … prowadź ludzi Moich … – przypomniałam sobie.

Homiel co chwilę coś komentował, był w doskonałym humorze.

  • Czy Chrystus bywa tak bezpośredni jak Ojciec ? – pytam.
  • Brak słów, by Go skomplementować.

Rozmawialiśmy o tuszy Piotra. Co prawda sporo schudł, ale przydało by się jeszcze więcej.

  • Dlaczego post jest taki ważny ?
  • Żyjesz duchem, a nie materią.
  • Czy da się żyć bez jedzenia ?
  • Nie jesteś gotowy na taką przemianę, światło prowadzi i karmi.
  • Wyobrażasz sobie, że mógłbyś lewitować ?
  • Co trzeba zrobić żeby lewitować ?
  • Musisz zapomnieć, że masz ciało.
  • A nie może by tak Piotruś polewitować trochę ? To byłaby zabawa – zażartowałam.
  • Po co ? Najgorsze jest robić sztukę dla sztuki.
  • Jaki jest tego cel ?
  • A cel jest ważny.

I w ten sposób Homiel szybko sprowadził mnie na ziemię.


Wjeżdżając do Bielska-Białej byłam zaskoczona urodą tego miasta. Urokliwe kamienice i góry posypane siwizną, pierwszym śniegiem, robiły bardzo pozytywne wrażenie. Spojrzałam dookoła …

  • Tu jest dobra kardiologia, można żyć.
  • Wolę długopalcą się świecę.

I znowu od razu przywrócił mnie do porządku. Na co komu świetna kardiologia, gdy świeczka i tak ma zgasnąć ? Można żyć w najlepszym miejscu na świecie, ale kiedy twoja świeca ma zgasnąć, to zgaśnie. Taka jest Boska wszechmoc.


Po obiedzie w hotelowej restauracji poszliśmy do pokoju, położyliśmy się na łóżkach i oglądaliśmy TV. Byliśmy zmęczeni. W pewnej chwili słyszę bardzo głośny dźwięk, dźwięk przypominający trzeszczenie suchego drewna. Jakby bardzo suche drzewo ktoś na siłę rozciągał, albo odwrotnie …, mocno ściskał. Mało brakowało, a posypałyby się iskry. To było tak głośne, że ktoś za drzwiami idący hotelowym korytarzem mógłby z powodzeniem to usłyszeć. Zaczęłam się rozglądać, bo co prawda było dookoła trochę drewnianych mebli, ale ten zdumiewający dźwięk, był jakby w powietrzu i dokładnie pośrodku pokoju. Dziwne, pomyślałam. Kiedy ja się rozglądałam szukając źródła tego dźwięku, Piotr zrobił się prawie biały.

  • Wiesz co się teraz stało ? Zza przesłony przede mną wyłoniła się gęba gacka. Był czarno-zielony, miał czarne oczy, trochę trójkątna gęba, czarne plamy na gębie. Powiedział do mnie …
  • Nienawidzę cię ty skurwysynu !
  • … ???!!!

Oboje nas zmroziło. Piotr przez dłuższą chwilę nie był w stanie się poruszyć.

  • Nawet tutaj nas dorwali…

I to zaskoczyło mnie najbardziej.




Dopisane 31. 07. 2017 r.

  • Wolę długopalcą się świecę – przypadek Jana Kulczyka jest doskonałym przykładem na prawdziwość tych słów.

  • Franciszek jest sygnatariuszem tego upadku.

Sygnatariusz. 1. państwo zawierające międzynarodowe porozumienie lub traktat; 2. osoba upoważniona do podpisania umowy międzynarodowej lub osoba podpisująca umowę, oświadczenie lub memoriał

Internet aż tonie w informacjach, iż Franciszek to ostatni papież i antychryst.

On nie jest ani ostatnim, ani antychrystem, ale kolejnym znakiem, sygnatariuszem (od łac. signator – ‚podpisujący’ od signum‚ znak’) czasów apokaliptycznych, których jesteśmy właśnie świadkami.


  • Wszystko musi być okupione. To co stracili Adam i Ewa.

Z opisów biblijnych wynika, że pierwsi ludzie po stworzeniu byli święci. Ich ciała miały nie podlegać cierpieniom ani śmierci. Ich rozum był światły, a wola skłonna do dobrego. Byli szczęśliwi. Ich stan, jak też miejsce przebywania, Biblia nazywa „ogrodem”. Aby jednak te wszystkie dary nie były bez żadnej zasługi ze strony człowieka, Pan Bóg wystawił go na bliżej nam nieznaną próbę, którą Biblia w sposób obrazowy przedstawia jako zakaz spożywania owocu z drzewa zakazanego. Pierwsi rodzice, za namową szatana, nie wypełnili polecenia Bożego, dlatego utracili wszystkie przywileje otrzymane w raju. Pan Bóg w swoim miłosierdziu zapowiedział jednak Zbawiciela świata, który wyjdzie z rodzaju ludzkiego i pokona szatana: przywróci zakłócony przez grzech pierworodny ład – ludziom da zbawienie, a Panu Bogu pełne wynagrodzenie.

http://www.fronda.pl/a/swieci-adam-i-ewa-pierwsi-rodzice,45480.html


  • Wyobraź sobie, że one wszystkie cię obserwują.

Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem.

10. 11. 16 r.  Część 1. Warszawa. 

Dzisiaj wracamy do Szczecina, więc pobudka z budzikiem o 5.30. Ja się ledwo zwlekłam z łóżka, a Piotr wstał jak rześki poranek i od razu zaczął opowiadać …

  • Modliłem się wczoraj i miałem przepiękną rozmowę z Chrystusem. Patrzyłem na obraz Chrystusa i spuściłem oczy. Od razu usłyszałem …
  • Piotr, patrz Mi w oczy.
  • Dlaczego nie patrzysz Mi w oczy ?
  • Nie mogę, jesteś Synem Boga, a czuję się taki brudny …
  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.
  • …. Bardzo się wzruszyłem i podniosłem głowę.
  • …. Jesteś bardzo dobrym człowiekiem … i pokazał mi jak dałem pieniądze tej kobiecie w kościele…
  • Wkrótce wyboje się skończą …

Opowiada mi w łazience, myłam zęby akurat i tak myjąc poczułam jak kap, kap… łzy lecą. To było głęboko wzruszające.

  • Ten obraz żyje ! Rozumiesz ?
  • Jak każdy inny – podsumował Homiel.

Wkrótce wyboje się skończą  czyli, jak się domyślam, przed nami prosta już droga ?


W pociągu, mimo wielu ludzi, którzy tak jak i my wracali na święta do domu, rozmawialiśmy dalej. Nie było sensu przejmować się nimi, kiedy i Homiel się nie przejmował.

  • Wczoraj Ojciec pokazał mi kulę ziemską i wiszące nad nią tablice z przykazaniami, było ich z 30. Wirowały w powietrzu, były po dwie w połowie otwarte, a ja palcem kierowałem tablice do każdego państwa, do każdego zakątku ziemi.

  • Tam, gdzie jest buddyzm też ? – pytam.
  • Nie chodzi o religie, tam kieruje się energia z prawdą.
  • To czyni twoja modlitwa.
  • Były ogromne … Biła z nich energia prawości …
  • ……..
  • Mówię teraz do Ojca … Ojcze, przywróć ustalony porządek …
  • Więc go przywróć.
  • Masz wszelką władzę, załatw sprawę na Ziemi i wracaj.
  • …? Przecież nie da się tego zrobić … – jestem skołowana. 
  • Zrobisz to bez problemu.
  • Walczyliśmy o ciebie, abyś ty walczył o ludzi.
  • Cieszę się, że odzyskujesz świadomość.
  • …? Czy sobie poradzę ?
  • Ty sobie nie poradzisz ?
  • Rób co do ciebie należy.

Piotr się zaciął, więc łokciem ponaglam go, by rozmawiał dalej, gdyż cały czas wszystko zapisywałam.

  • Współczuję ci, Mały.
  • No właśnie … Jestem taki mały, co ja mogę ?
  • Najlepsi niczym się nie wyróżniają.
  • A co z moim sercem ?
  • Bije dla Mnie.
  • Czy moi rodzice będą żyć dłużej niż ja ?
  • Gdzie ?
  • …??? – Piotr zapomniał sprecyzować, czy na ziemi, czy w Niebie, a może jeszcze gdzie indziej …?
  • Nikt nie będzie żyć dłużej od ciebie, bo życie czeka cię wieczne.
  • ??? A zasługuję na to ?
  • Nie zadawaj Mi nudnych pytań.
  • … Ojciec pokazał mi scenę. Jestem w rzeczach, moje ciało się zdematerializowało i te rzeczy opadły na ziemię jak szmaty …

Zapatrzył się w dal …

  • Widzę, że Ich skrzydła chowają się automatycznie … Kiedy chcą, to są. Kiedy nie, to się chowają … Wiesz, że tak naprawdę to Ojciec nie ma brody ? To ludziom pokazuje się z brodą …

Słuchałam zahipnotyzowana …

  • Czuję teraz diabła … Słyszę Lucyfer … Stoi w ciemności … To jeden z moich przeciwników … On czuje pogardę do Metatrona, bo był człowiekiem. Słyszę jak krzyczy …
  • Ten pomiot chce coś nam dać ? A jest nikim !!!

Piotr był jak w transie … Mówił bardzo szybko i ledwo nadążałam spisywać. 

Ten pomiot chce coś nam dać ? Zdziwiłam się w pierwszym odruchu, bo co może Metatron im dać ? Przypomniałam sobie zdanie, które niedawno gdzieś mignęło mi w internecie. Ponoć Metatron schodził do piekła, by obiecać im, że jak się nawrócą, to wrócą do Nieba. Czyste sience fiction …, a może i nie ? 

  • Diabły gardzą ludźmi.
  • Wiesz co jest w nich najgorsze ? – przypomniałam sobie mojego „kudłatego” siedzącej na łóżku.
Dzisiaj miałam niesamowitą nocną wizytę. Obudziłam się w środku nocy wydawałoby się bez powodu. Podnosząc lekko głowę zobaczyłam wlepione w siebie całkowicie czarne gałki oczu. Twarz człowieka (?) była porośnięta czarnymi włosami jak u małpy, szybkim rzutek oka cały wydawał się we włosach. Człowiek z zezwierzęconą twarzą siedział w nogach mojego łóżka i się… gapił. Co mnie uderzyło... to jego twarz, która nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, a oczy były absolutnie zimne. Nie wiem, czy to coś cokolwiek czuło.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/wp-admin/post.php?post=1768&action=edit
  • Oni patrzą na człowieka całkowicie z zimną obojętnością … Nie wiadomo co myślą, czego się można spodziewać … Lepsza już ta nienawiść, niż to „nic”… Bo nienawiść to już coś … 

Piotr padł jak kawka, prawie zasnął, tyle kosztowało go to energii. Musiałam poczekać.




Dopisane 27. 07. 2017 r.

  • Nie zadawaj mi nudnych pytań – Rozmowy z Ojcem rozwinęły się znacznie i muszę powiedzieć, że właśnie z pytaniami mam największy problem. Każde wydaje się banalne, a tych niebanalnych boję się zadać.

  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.

Te słowa tak głęboko zapadły mi w sercu i głowie, że nigdy o nich nie zapominam modląc się przed obrazem Jezusa.

Dzienniczek św. Faustyny; Mów do mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem.

Wygrałeś ze sobą bitwę, ale nie wygrałeś ze sobą wojny.

06. 11. 16 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do Ikei po parę drobiazgów, a przy okazji zjedliśmy też skromne śniadanie.

  • Dobrze trafiłaś mówiąc, że od wiosny przyszłego roku się zacznieHomiel do mnie.
  • Nie bardzo rozumiem … Tak mówiłam ? – może rzeczywiście w ubiegłym roku tak mówiłam, ale zdążyłam już zapomnieć.
  • Według Homiela przeanalizowałaś sprawę i powiedziałaś, że nasze zmiany zaczną się na wiosnę, a dzisiaj miałem wizję. Zobaczyłem oś czasu, na niej zaznaczony luty i maj. Chyba sprawa sądowa się skończy w lutym i maju.

  • Za dużo mówię – Homiel na to.
  • Akurat ! – już „wierzę”, że powiedział coś przez przypadek. 
  • Ok. Pierwsza zmiana to na pewno twój zawał – zaczynam analizować.
  • Powiedziałem, że zabiorę wam tę codzienność.
  • No i Ci się udało. To co nam jeszcze zabierzesz ?
  • Co wam dam !
  • ? To co nam dasz ?
  • Radość, ty to pierwsza odczujesz.
  • Jaaa ?… Córka pozna w końcu kogoś ? – dużą radość by mi to sprawiło.
  • I ta latorośl znajdzie ziemię, na której będzie się rozwijać.
  • A syn ?
  • Czy nie widzisz, że jego autostrada prosta ? Pruje, a nie jedzie.
  • To fakt. A Piotruś ?
  • Dom się o niego upomni.
  • ????!!!!
  • Chcecie go zabrać ? – niemal wycedziłam te słowa. 
  • To jest nieuchronne.
  • Czy ty wiesz ilu płacze za nim ?
  • Ale to bez sensu ! Jeśli chcecie go zabrać w przyszłym roku, to po co go ratowaliście ?
  • A kto mówi o przyszłym roku ?
  • ………. – wzięłam głęboki oddech, bo zapomniałam, że trzeba z Homielem rozmawiać precyzyjnie.
  • Czy w przyszłym roku będzie z nami na święta ? – spytałam z innej strony.
  • Chcesz go zawłaszczyć tylko dla siebie ? – … noż kurde…! Odechciało mi się pytać.
  • ………..
  • Ciekawe do którego Domu trafię – Piotr.
  • Wiadomo przecież.
  • Dla mnie to oczywiste, na pewno nie na dół – wyjaśniłam szybko Piotrowi.
  • Masz wiele wspólnego z Tomaszem.
  • Dobry człowiek, ale zawsze musiał pomacać.
  • …….?
  • Długo będę w Warszawie ?
  • I ten wątek będzie przeorganizowany.

W Ikei kupiłam mały, sztuczny kwiatek, który chciałam postawić pod krzyżem. Trzymając go w ręku stwierdziłam, że generalnie nie lubię sztucznych kwiatów, ale cóż, jeśli nie zniknie, to przynajmniej będzie stał co najmniej długo. Piotr szepnął mi do ucha …

  • Jezus teraz do ciebie mówi …
  • Zaprawdę powiadam ci, że wszystko zostanie uświęcone, nikt tego nie ruszy.
  • ……… – wybałuszyłam oczy ze zdziwienia, bo nie spodziewałam się, że odezwie się akurat teraz.

Domyślam się jednak dlaczego Jezus zrobił to właśnie w tej chwili. Nikt tego nie ruszy ... Kupiliśmy taki sam kwiatek pod krzyż, który znajduje się w Szczecinie i zniknął niestety na drugi dzień. Wszystko zostanie uświęcone Nie ma większego znaczenia, czy prawdziwy, czy sztuczny, liczy się intencja. Choć, jeśli mamy wybór, lepiej ofiarować prawdziwy. 


Pojechaliśmy do katedry, do „naszego krzyża”. Ponieważ dzisiaj niedziela oczywiście przywitała nas żebrząca, ta sama co zwykle, kobieta. Już nie zwracając na nią uwagi uklękliśmy pod krzyżem. Słyszę po chwili, że Piotr zaczyna się cicho śmiać. Miał przy tym tak komiczną minę, że i mi się udzieliło. Mrugam do niego pytając o co chodzi ?… Nie chciał powiedzieć. Wstaliśmy i mijając kobietę poszliśmy do głównej bramy. Piotr się zatrzymał i zaczął się wiercić nerwowo w miejscu. Wyjął z portfela 100 zł i obracał banknotem w palcach wyraźnie nie chcąc się z nim rozstawać. Przypomniał mi w tym momencie pewną scenę z filmu „Uwierz w ducha”.

To skojarzenie spowodowało, że strasznie mi się śmiać zachciało, więc wolałam wyjść po prostu z kościoła. Piotr podszedł w końcu do żebrzącej kobiety i wcisnął jej banknot do ręki. Dopiero w aucie opowiedział …

  • Kiedy się modliłem usłyszałem …
  • Piotr, ty to ty.
  • Ona to Ja, więc co uczynisz ?
  • ???
  • Dałem jej 100 zł, najwięcej ile miałem.
  • A ile jeszcze miałeś ?
  • 50 zł.
  • To nie dałeś jej wszystkiego – już zaczęłam się śmiać.
  • Ale dałem więcej !
  • Dzisiaj wygrałeś sam ze sobą, pokonałeś siebie.
  • Ty tego nie odczujesz, a na nią niebo zstąpiło, ale walka była piękna.
  • Walka ? To kabaret raczej … – pomyślałam.
  • I Ja za kwiatek ci dziękuję.
  • ………. – i głupio mi się zrobiło natychmiast za moje myśli, bo nie sądziłam, że to sam Jezus teraz mówi.
  • A ja ci dziękuję za życie – Piotr.

Nieco później …

  • Dałeś 100 …
  • Nie jest źle
  • A nie możesz powiedzieć, że jest dobrze ? – spytałam, bo jak na Piotra sto to jak milion.
  • A czy oddał siebie całego ?
  • …. Uczyniłeś dobrze, ale nie najlepiej. 
  • Wygrałeś ze sobą bitwę, ale nie wygrałeś ze sobą wojny.
  • Znaczy…, przegrałem ?
  • Nie przegrałeś, ale fanfarów nie słyszę.
  • …. Nikt w to wszystko nie uwierzy, jeśli komuś o tym powiem – mówi po chwili. 

  • Bo tylko ty słyszysz.
  • Niewiele istot ogląda oblicze Ojca, więc nie rozważaj, czy wierzy, czy nie.
  • Masz swoje zdanie, znasz ostateczną prawdę … Ty znasz.
  • Nikt nie uwierzy.
  • Bo mają wybór, dlatego tak niewielu przejdzie.
  • Co się dzieje z tym, co nie przejdą ? – pytam natychmiast.
  • ………. 
  • Myślisz, że dałeś jej pieniądze ?
  • Dałeś jej szczęście.



Dopisane 23. 07. 2017 r.

Zobaczyłem oś czasu, na niej zaznaczony luty i maj – wizja okazała się trafna, tylko interpretacja mylna.


  • Masz wiele wspólnego z Tomaszem. Dobry człowiek, ale zawsze musiał pomacać.

zawsze musiał pomacać… – Pamiętam, że bardzo rozbawiło mnie to stwierdzenie. Jest nie tylko zabawne, ale i konkretne. Co my właściwie wiemy o Tomaszu poza tym, co możemy przeczytać w Wikipedii?

O świętym Tomaszu Apostole mówi się czasem „niewierny Tomasz”. Oczywiście nie oznacza to, jakoby był niewierny Jezusowi. Był jednym z dwunastu Jego najważniejszych uczniów, zawsze przykładnie dochowującym Mu wierności. W naszej pamięci pozostał jednak jako ten, który nie uwierzył w Zmartwychwstanie. Miał pecha.
Kiedy zmartwychwstały Jezus ukazał się po raz pierwszy apostołom, Tomasza przy tym nie było. Trudno się dziwić, że kiedy mu o tym opowiadali, miał zwykłe ludzkie wątpliwości. Dopiero kiedy ujrzał rany Zbawiciela, wypowiedział z pokorą znamienne zdanie, przytoczone w Ewangelii według św. Jana: „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28).

Rubens przedstawił Tomasza jako człowieka sędziwego, mającego za sobą doświadczenia całego życia. W jego ręce włożył księgę, którą święty wnikliwie studiuje. W ten sposób pokazał Tomasza nie jako patrona wątpiących, lecz jako patrona dociekliwych, tych, którzy chcą wszystko poznać i zrozumieć. Artysta sugeruje, że ciekawość świata nie opuściła Tomasza przez całe życie i nie stała się żadną przeszkodą w jego drodze do świętości. http://kosciol.wiara.pl/doc/489401.Wierny-i-dociekliwy


Bo mają wybór, dlatego tak niewielu przejdzie – jeśli ktoś czyta uważnie opisane tutaj nasze rozmowy zauważy, że nawet z najzabawniejszych scen naszego życia wychodzą piękne lekcje i nauki. W tym przypadku pojawiła się też konkretna informacja, którą uzupełnię o słowa z książki „Słowo Pouczenia”.

Poddaj się temu co będzie się działo.

02. 11. 16 r. Katowice. 

Odkąd wróciliśmy ze szpitala, myślałam o Marku Cisowskim, kardiologu z Katowic, o którym wspomniał Kowalewski ubrany w motylki. Mimo, że Piotr był ciągle słaby, wierciłam mu dziurę w brzuchu, by do niego pojechać. Jak się okazuje, nie jest to takie proste. Owszem, przyjmuje w Katowicach, ale tylko w środy i to co drugi tydzień. Z tego względu trudno było się do niego dostać. Udało mi się umówić wizytę dopiero na dzisiaj.

Kowalewski wskazując na Cisowskiego powiedział wyraźnie, że bez CD z nagranym podczas koronografii badaniem żył, ich przepustowością i układem jechać do niego nie ma sensu. On to musi zobaczyć. Wychodząc ze szpitala Piotr został więc wyposażony w pełną dokumentację i oczywiście CD. Wszystko trzymał w specjalnych kopertach w specjalnej teczce, by się nie zgubiło.

Obawiałam się tego wyjazdu podwójnie. Nie byłam pewna, czy nie za wcześnie dla Piotra na takie wojaże, a po drugie oboje byliśmy zdenerwowani, bo też nie wiedzieliśmy co powie nam o stanie zdrowia Piotra sam Cisowski ”czytając” CD.  Przed wyjazdem usiedliśmy, by się uspokoić.

  • Masz wszystko ?  – pytam.
  • ……….. – Piotr sprawdza teczkę.
  • Wszystko jest.
  • Masz CD ? – pytam dla pewności.
  • . Nie ma !
  • Jak to nie ma !

Godzina do odjazdu, a my nie możemy tej płytki znaleźć ! Nie mogłam w to uwierzyć, ale na „spokojnie”, metodycznie, szafka po szafce szukaliśmy jej jak szaleni. Piotr się bardzo zdenerwował i od razu dostał kłucie w sercu, co mnie natychmiast otrzeźwiło. Już chciałam go opieprzyć, że gdzieś CD podział, ale się powstrzymałam w ostatniej chwili.

  • Trudno, jedziemy bez płytki – zdecydowałam.
  • Najwyżej się przejedziemy – a w środku mną telepało z nerwów, choć starałam się tego po sobie nie pokazywać.

W pociągu do Katowic było pełno ludzi. Nie odzywaliśmy się do siebie i nie wiem o czym myślał Piotr, ale ja cały czas głowiłam się nad tym gdzie ta cholerna płytka CD mogła się podziać. Naprawdę z wisielczym nastawieniem poszliśmy do przychodni, a ponieważ byliśmy 2 godziny za wcześnie, poszliśmy do restauracji. Mieliśmy wizytę o 16, ale lekarz spóźnił się kolejną godzinę, więc w sumie czekaliśmy trzy godziny. Cisowski wysłuchał Piotra, ale szybko stwierdził, że bez płytki nie jest w stanie niczego zdiagnozować, więc nasz przyjazd jest bezcelowy. Myślałam, że na miejscu szlag mnie trafi. Wzięłam głęboki oddech … I wtedy powiedział zdanie, które mnie zastanowiło …

  • Proszę przyjechać do mnie bezpośrednio do kliniki w Bielsku – Białej. To jest mój numer telefonu.

I to mnie „tknęło”. A może właśnie tak miało być … ? 

Pociągiem mieliśmy wracać ok. 18, ale spóźnił się prawie godzinę. Byłam już naprawdę zmęczona, a tym bardziej Piotr, przecież jest po zawale. W przedziale byliśmy na szczęście sami i wtedy nerwy mi puściły. Posprzeczaliśmy się całkowicie bez sensu. Tę mroźną atmosferę przerwał telefon od naszego pracownika, który zrelacjonował krótko, że w firmie wszystko w porządku.

  • Chłopcy sobie radzą jakoś w pracy – Piotr już na spokojnie.
  • Bez ducha twego nie istnieją – odezwał się w końcu „Homiel”, a cały dzień siedział cicho.
  • Naprawdę ?
  • Me słowo mylić nie może.
  • Ola dałaby sobie radę ?
  • Ola to My.
  • A ja ?
  • Ty to ty.
  • Co z tą płytką ? – pytam ostro, za ostro.
  • Akcja pióro.
  •  No nieee …  – nie wierzę własnym uszom !
  • Ale dlaczego ???!!! – nie rozumiem dlaczego ją zabrali …
  • Może tam zrobią głębsze badania ? Ubierz się dobrze.
  • ….. Pokazał mi garnitur … Pierwszy raz coś takiego mi pokazał, kazał mi się dobrze ubrać … – Piotr był totalnie zdziwiony. 
  • Kazał ci się ubrać w garnitur ? – spytałam dla pewności jeszcze raz, gdyż to nietypowe polecenie bardzo mnie zastanowiło.
  • Czyli …. Chce, by potraktowali cię poważnie ? – zaczęłam analizować.

Spojrzałam na Piotra, który był ubrany na sportowo i nie mógł na nikim zrobić większego wrażenia. Ale czy zrobienie wrażenia jest tutaj takie ważne ? 

  • To znaczy,  że twoja sytuacja nie jest za ciekawa – zaczynam analizować dalej.
  • … Jeśli Oni chcą, byś jechał bezpośrednio do kliniki … – zdałam sobie sprawę z powagi całej sytuacji.
  • Jedzenie to twój grzech, ale są rzeczy, które się dzieją – genetyka, na którą nie ma wpływu.
  • … Gdzie płytka ?
  • Schowana.
  • A dlaczego ta wizyta tam jest taka ważna ?
  • Zobaczy to, co Kowalewski nie zobaczył.
  • Nic nie dzieje się bez powodu.
  • Szykujecie go do wielkich rzeczy, dlaczego nie daliście mu już na początku dobrego serca ? – pytam z pretensją.
  • Jesteś zbyt matematyczna, nie zrozumiesz ducha.

Faktycznie, ciągle tego nie rozumiałam.

  • Kiedy wszystko będzie wydawało się źle, we śnie skontaktujemy się z tobą.
  • Damy ci coś i pokażemy.
  • ????
  • A nie możecie mi normalnie przekazać ? – Piotr się przestraszył.
  • Ten drobny zabieg zmienił ci psychikę …
  • Sam sen to za mało.
  • …… ?
  • A nie da się inaczej ?
  • Nie da się, tak są te światy zbudowane.
  • Wrócisz do swojego ciała w odmienionym duchu, jesteś gotowy na tę wizytę.
  • Coś się ze mną stanie ? – Piotr przestraszył się jeszcze bardziej. Homiel mówił takimi kosmicznymi zagadkami, że trudno było cokolwiek zrozumieć. Jedyne co do mnie dotarło to fakt, że Oni chcą go gdzieś wziąć !!!??? 
  • A Ola ?!
  • Oli nikt nie tknie.
  • Czy znasz przypowieść o synu marnotrawnym ?
  • Ale wróci do żywych … Prawda ? – dopytuję i ciarki przechodzą mi po plecach, bo wiem jak nieograniczoną wyobraźnię i pomysły mają Homiele.
  • Na pewno, ale do których … ?
  • Proście, a będzie wam dane …
  • Tam, po drugiej stronie też proszą.
  • Po drugiej ? – komu tak zależy, by Piotr wrócił do Domu ?
  • Nie kłóćcie się. Czyni się to, co ma się dziać.
  • Po to piórem uczyniłem, żebyś zrozumiał.
  • ……….. – głowa zaczęła mnie boleć z napięcia i zmęczenia.
  • Na razie spędź te święta z rodziną.
  • A sąd ?
  • To danie jest gotowe.
  •  ……
  • Poddaj się temu, co będzie się działo.
  • ……
  • Trzeba dobrze znaki odczytywać – mówię do Piotra.
  • Nie zawsze 1+1 jest dwa.
  • Czasami jeden i jeden jest jeden.
  • … Pokazał jak jeden zlewa się z jeden, nadal jest jeden …

Homiel chciał chyba powiedzieć, że nie zawsze moja logika i matematyka daje dobre efekty.

  • Mamy cieszyć się życiem ?… Bo nie wiadomo co będzie ? – pyta Piotr.
  • Kiedy poznasz nowe, za starym nostalgii nie będzie.



Dopisane 19. 07. 2017 r.

  • Sam sen to za mało – podczas snów i wizji Piotr przenosi się do Ich świata. Każda taka wizyta, każde doznanie stopniowo zmienia jego psychikę. 

  • Poddaj się temu, co będzie się działo.

Doskonale pamiętam ten dzień i tę rozmowę. Dopiero to doświadczenie uzmysłowiło mi całkowicie jak bezradni jesteśmy wobec potęgi i mądrości Boga Ojca.

A. Lemczewska; Słowo pouczenia.
A. Lemczewska; Słowo pouczenia.

To w tym pociągu, w tym przedziale zrozumieliśmy jeszcze raz jakim pyłkiem jesteśmy wobec wszechmocy Nieba. Pamiętam, że spuściłam wtedy głowę i zrozumiałam, że musimy absolutnie poddać się woli Ojca i Mu bezgranicznie zaufać, co w naszym przypadku było… dość trudne. Oboje z natury lubimy mieć wszystko pod kontrolą, planować i przewidywać, a tutaj poruszaliśmy się jak ślepi w labiryncie 100 metrów pod ziemią. Wtedy byłam pewna, że rozmawiamy z Homielem, dzisiaj wiem, że rozmawialiśmy z samym Ojcem. Gdybym wiedziała to wtedy, prawdopodobnie nasza rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. 

Nasze dalsze doświadczenie pokażą jak warto zaufać Niebu. Właściwie chciałabym powiedzieć coś ważnego.

Choćby wam świat się walił na głowę… bezgranicznie zaufajcie Ojcu. 

Większa wiedza to większa odpowiedzialność.

26. 10. 16 r. Warszawa.

Wieczorem.

- Homiel… jakie słowo lubisz najbardziej ? 
- Kiedy miałeś 3 lata i nadałeś Mi imię, pokochałem go najbardziej.
  • Aleś wczoraj powiedział z tym słowem, które kochasz najbardziej – Piotr z uznaniem pokiwał głową …
  • Spotkamy się w trójkę i będziemy się widzieć.
  • Po śmierci ?
  • Po jakiej śmierci ? Przed tobą widzę życie na zawsze.
  • Gdyby takie osoby jak ty umierały, wszechświat nie miałby sensu.

Dwie godziny później …

  • Czy odkryłaś coś dzisiaj ? – spytał mnie Homiel.

Zastrzelił” mnie tym pytaniem, bo rzeczywiście odkryłam coś związanego z Metatronem.

Metatron jest jednym z najważniejszych aniołów w niebiańskiej hierarchii. Jest członkiem specjalnej grupy, której pozwolono patrzeć na oblicze Boga, takiego zaszczytu większość aniołów nie posiada. W literaturze Metatron jest często określany jako „Książę oblicza”…. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/27/bog-moze-wszystko-wzial-enocha-i-zrobil-metatronem/

  • Czy oczekujesz nagrody w zamian ?
  • A mogę ? Nie robię tego dla nagrody.
  • Czy oczekujesz nagrody ? powtórzył.
  • … To jakiś sprawdzian ? – poczułam się niepewnie. 
  • ……… – nie odpowiedział, a ja się zastanawiałam co mogę oczekiwać. Od dawna myślę o jednym, chciałabym usłyszeć Jezusa.
  • I zobaczysz Boże Narodzenie.
  • … ???!!!
  • Pamiętaj, większa wiedza to większa odpowiedzialność.

Bolała mnie głowa i Piotr postanowił mi pomóc. Z chwilą gdy „umocował” we mnie białe światło, tak osłabł, że sam padł na podłogę. Nie jest jeszcze gotowy na takie akty miłosierdzia.

  • Gdzieś mi głowa uciekła, nie wiem, gdzie byłem … – powiedział, gdy się ocknął.
  • Już nic nie będzie tak, jak było.
  • … Ty jesteś dla niego dla Piotra.
  • A on jest dla Nas.
  • … Zanim popłyniesz, musisz się lekko przeobrazić – Homiel odniósł się do wizji z wielką falą.
  • Czego Wy ode mnie chcecie ?! – Piotr był wyraźnie zmęczony ciągłymi zagadkami.
  • Spójrz na sufit …
  • …….. – Piotr spojrzał w górę … Sufit jak sufit.
  • Widzisz sufit, a będziesz widzieć gwiazdy.



27. 11. 16 r. Warszawa.

Ze względu na niedawny zawał, dość często zaczynamy mówić o śmierci.

  • Ja mogę odejść, ale ty musisz być – mówi do mnie Piotr.
  • Jak ty odejdziesz, to po co ma być ?
  • ???!!! Jak to ?! – … pomyślałam.
  • Przecież ma córkę i syna !
  • O nich się nie martw, wiara w tobie nikła …
  • Bo wiara to nie tylko wiara, ale też zaufanie – mówię.
  • …. Miałem wizję. Biję mieczem diabły, macham nim dookoła, pocę się, ale nagle przypominam sobie nauki Jezusa. Chowam więc miecz i czuję narastającą wiarę w Chrystusa, a wtedy słyszę krzyk gacków … 
  • On już wie !!!
  • …. Widzisz ? Taki głupi nie jesteś … 
  • Panie, wybacz, że tak do ciebie mówię, ale chciałem, żeby było wesoło.

… No i było. Piotr ciągle twierdzi, że jest za głupi na to, co musi się przydarzyło. Ostatnim razem powiedział to dokładnie godzinę temu …




Dopisane 13. 07. 2017 r

  • I zobaczysz Boże Narodzenie – nie wiem do dzisiaj co miał na myśli, ale oczywiście nie chodzi o święta Bożego Narodzenia. Homiel wspomina w naszych rozmowach o ponownym nadejściu Chrystusa i to jest prawdopodobnie, choć mogę się mylić, to właściwe Boże Narodzenie.