Wszystko musi się toczyć w pewnych granicach.

24. 06. 18 r. Warszawa.

Nie da rady rozmawiać będąc w Szczecinie. Dochodzi do tego, że czekam kiedy wyjedziemy. A ponieważ właśnie wracamy, wyjęłam swój kajet, długopisy i czekam. Przypomniałam sobie niedawnego maila z UK, który zrobił na nas wrażenie.

  • Mam nadzieję, że z tym człowiekiem jest coraz lepiej… – odzywa się Piotr. 
  • Pytałeś Mnie, czego od ciebie oczekuję naprawdę.
  • Bywać właśnie w takich sytuacjach.
  • Hmm… Zobaczyłem, jak wyciągam tonącego z wody.

  • Jesteś z tego zadowolony ?
  • Noo …
  • Nie powiedziałbym, że jestem z tego zadowolony, lecz tego od ciebie oczekuję.
  • Problem z tobą jest taki, że szybko ci pióra rosną.
  • To praaawda… – pomyślałam natychmiast. Jego samozadowolenie rośnie do sufitu.
  • Kontaktują się z wami te osoby, które powinny się kontaktować.
  • Przychodzą ci, co są zagubieni.
  • Rozmawiają ze Mną przez was.
  • ……. – uśmiecham się. Tak właśnie się dzieje.
  • Wołali cię pokazać kolor, to idź.
  • ……. – … wstyd mi się zrobiło. Krysia wołała mnie, abym spojrzała na nowy kolor ścian w jej odmalowanym pokoju. Nie miałam na to ochoty, ale pofatygowałam się w końcu na drugie piętro tylko dlatego, bo poczułam myśli Ojca.
  • Masz być wśród ludzi, masz siebie dawać.
  • Jestem słaba, przyznaję… – … czułam się potwornie głupio. Przed przyjazdem do Szczecina dostałam naukę, a teraz reprymendę.
  • Nie wiedziałem, że … słyszę piiiiiii, jak to jest w filmach wykreślone jakieś słowo.
  • Nie wiedziałem, że piiiiii … jest taka skąpa.
  • ……… – spojrzeliśmy na siebie. Ojciec ewidentnie nawiązuje do słów Maryi.
Potem nachyliła się nade mną i spojrzała prosto w moje oczy. Zwróciłem uwagę, że miała niesamowite oczy, niebieskie, lazurowe wręcz, okrągłe i wielkie. 
- Nie wiedziałam, że jesteś tak skąpy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/19/mowisz-wszechobecny-wszechpotezny-wszechmadry-to-staram-sie 
  • Ojciec nie chce powiedzieć twojego imienia.
  • Ojcze, nie chcesz powiedzieć ?
  • I tu piórka się pojawią.
  • …….. – czyli i ja bym urosła zbyt mocno.
  • Masz być z nimi.
  • Ok.
  • Sypnij groszem na ten dom … Ojciec mi teraz mówi.
  • To co mam jeszcze zrobić ?
  • Będziesz wiedzieć.

W połowie drogi zadzwoniła Krysia. Jej znajoma poinformowała o śmierci swojego męża. Ten pan zanim umarł schudł do 30 kg i przebywał przez jakiś czas w agonii. Nie znaliśmy go, ale dzięki tej informacji wywiązała się ciekawa dyskusja.

  • Boże ! Teraz to widzę. Jakie to szczęście, że Edziu odszedł we śnie i bez bólu – Krysi jakby kamień spadł z serca.
  • Tak, to wielka łaska, że Edziu odszedł w ten sposób. Oszczędzono to tacie – Piotr przyznaje po czasie.
  • Nie tacie, a wam.
  • Hmm… To prawda… Jego choroba pogrążyła by całą rodzinę w rozpaczy – … dopiero teraz spojrzałam na to z innej strony.
  • Czy jest możliwe….
  • Wszystko – przerwał mi Ojciec.
  • Pytania, które zadajesz ze względu na to, że piszesz, muszą być mądre.
  • ……. – no i zatkałam się w sobie uświadamiając sobie, że coraz trudniej mi z mądrymi pytaniami. Mam wrażenie, że wszystkie takież pozadawałam już wcześniej.
  • To mam pytanie, które zadała mi córka.
  • Czy jest możliwe, żeby człowiekowi odrosła ucięta noga, jeśli się będzie bardzo modlił ?
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie wzrokiem zdziwienia i politowania. Potem zrobił zeza dając mi zrozumienia, że zgłupiałam do reszty.
  • No… To przecież byłby prawdziwy cud – tłumaczę się. 
  • Bardziej, że znajdzie się człowiek, który tę nogę przeszczepi.
  • Co to by było, gdyby odrosła ?
  • Wszystko musi się toczyć w pewnych granicach.
  • Czyli nie można.
  • Tym sposobem przy możliwościach Piotra miałabyś męża kudłatego.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem.
  • A mógłbyś mi dać włosy ?
  • I co ? Chcesz chodzić do fryzjera ?
  • W sumie… To dlaczego nie mogą odrosnąć ? Przecież wszystko jest możliwe ? – pytam.
  • To matematyka na to nie pozwoli, cyfry nie pozwolą na to odejście.
  • Odejście ?
  • Wyjście poza ustalony margines.
  • Czyli poza matrycę jakby ?
  • Jeśli są jakieś błędy, to są korygowane i to są te cuda.
  • A ta dziura w ścianie to błąd ?
  • To cud, prosiłaś i dostałaś.

Jasny gwint !!!!  Z durnego na pozór pytania taka wiedza ?! Ze słów Ojca wynika, że nasz świat zbudowany jest cyfrowo, jest zbudowany na zasadzie jakiegoś zamkniętego cyfrowego kodu. Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej jest pewna. Kiedy znika mi część ściany i pojawia się czarna otchłań, z której wylatuje ptak…. Kiedy zza przesłony, dosłownie z powietrza wypada nakrętka od pióra… To musi coś znaczyć więcej… Gdzie wcześniej był ten ptak, zanim wyleciał ? Gdzie wcześniej była ta nakrętka, zanim wypadła ? Kiedy Piotr, czasami ja, czasami córka, syn i mnóstwo innych ludzi słyszy głos… To gdzie jest ten Ktoś, do którego głos należy ?  

fragment z filmu „Lucy”.
  • Może powinienem brać pieniądze za dawanie porad ? – Piotr zażartował.
  • Kiedyś dostanę od Ojca batem po dupie za takie gadanie… – zaraz mruczy pod nosem.
  • …….. – nie wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem obawiając się jednocześnie, że to mu nie przejdzie płazem.
  • Nie przejmuj się, już się przyzwyczailiśmy. Zapisaliśmy złotymi zgłoskami.
  • Więc nie dziwi to, że Pan Bóg schudł ostatnio. Nic nie je ze śmiechu.
  • Ha, ha, ha ... – powiedział wolno, zbyt wolno jak na szczery śmiech. Było w tym wiele sarkazmu.
  • Kolejne złote myśli Małego …
  • Dobrze, że potrafisz kpić sam z siebie – powiedziałam szybko.

Zamyśliłam się.

  • Piotr, czy z tą wiedzą jaką masz… Pozwoliłbyś Jezusowi iść na krzyż ? – pytam śmiertelnie poważnie licząc na mądrą odpowiedź.
  • Wpierdoliłbym Judaszowi ! – odpowiada bez zastanowienia.
  • … ???!!!!! …. – ryknęłam śmiechem, bo mówił naprawdę szczerze. Dosadnie i bardzo szczerze. No i ten język !!!
  • Ale to nie Judasz, to nie jego wina, to tylko narzędzie – tłumaczę. 
  • Wiem, wiem … – wzdycha.
  • Rozumiem Ojca, pozwoliłbym i płakałbym – … powiedział po chwili.
  • … Sorry Ojcze, już taki jestem, durnowaty.
  • Szczery. Dobrze zaczął się poranek w Niebie. Wesoło.

Zamilkliśmy na dłuższą chwilę.

  • Jeśli Ojciec chce, abyś sypnął groszem na dom, to znaczy, że tam się przeprowadzimy ? Czy nie będzie cię stać na wynajmowanie mieszkania dalej ? – przerywam milczenie.
  • Co jest silniejsze w tobie. Wiara, czy ciekawość ?
  • ……. – nie wiedziałam co powiedzieć.
  • Jest też trzecia rzecz. Zaufanie.
  • Chciałabyś, żeby była wiara, zaufanie, a na końcu ciekawość ?
  • …….. – już miałam coś tam wydukać po dłuższym namyśle…
  • Wiem, że powiesz ciekawość, bo przecież piszesz dla ludzi.
  • Taaaaaa – to właśnie chciałam powiedzieć.
  • Wiedza ci jest przekazywana stopniowo, bo się pogubisz dziecko.
  • Jeśli poukładasz kolejność właściwie, to będziesz wielka.
  • Na razie kieruje tobą curiosity … A może lepiej I wonder …
  • ……. – trochę mi skrzydła opadły, bo zawsze powinnam wybierać wiarę i zaufanie, a ciekawość na końcu.
  • Czy poczułaś się jak świeca, która została zgaszona ?
  • Taaak … – przyznałam ze śmiechem.
  • Pocieszę cię, że ta świeca jest bardzo wysoka.
  • Gdyby przekazano ci wiedzę od razu, nie zrozumiałabyś.
  • Stopniowaną przekażesz zrozumiale.
  • …….. – spoważniałam. Rzeczywiście, aby pisać logicznie sama muszę wiele rzeczy zrozumieć.
  • Więc wiesz to, co my chcemy, żebyś wiedziała.
  • Więc zostaw tego biedaka, co zeza dostaje.
  • …….. – roześmiałam się.
  • To jest wiedza na laaaaaaaaaata.
  • Mam nadzieję, że ci wyjaśniłem.

Jedziemy dalej, nagle Piotr chwyta się za głowę.

  • Zapomniałem swojego krzyża !!!! – byliśmy pod Poznaniem i już chciał wracać.
  • Wiesz dlaczego zostawiłeś krzyż ? Żebyś poczuł, co dla ciebie znaczy.
  • Jakbym część siebie zostawił… – strasznie rozżalony był.
  • Nie trwóż się, niedługo się z nim połączysz.

Przypomniały mi się słowa o krzyżu, który Niebo nam sprezentowało. Wtedy wydawały nam się tak abstrakcyjne, że aż nienormalne. Z czasem wszystko się sprawdziło.

-Wczoraj ta modlitwa była fajna. 
-Ona nie może być fajna, ma być skuteczna. Z tym krzyżem stanowicie jedność, skuteczną jedność. 
-On ma taką moc? A wygląda tak zwyczajnie... 
-Ty z nim masz taką moc. 
-Jak myślisz? Kiedyś zniknął, a teraz jest. Prosto z Nieba. 
-Powiedz coś jeszcze o nim. 
-Broń. 
-Piotr był kiedyś egzorcysta? Naprawdę? - ciągle wierzyć mi się nie chce. 
-Egzorcysta? To mało powiedziane. Ty nie wypędzasz diabła, ty ich zabijasz.
-Czlowieeeeku!!! – Piotr nie wytrzymał. Ja tego w życiu nie zrobię, ja się do tego nie nadaję! -A skąd wiesz do czego się nadajesz? 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/20/kto-zabil-jezusa/



Dopisane 07. 03. 2019 r.

  • Kontaktują się z wami te osoby, które powinny się kontaktować – pisałam o tym wielokrotnie. Nasze grono się powiększa stopniowo i chyba o to chodzi.

  • To matematyka na to nie pozwoli, cyfry nie pozwolą na to odejście – naukowcy ciągle coś odkrywają. Życie całe poświęcają, aby odkryć zasady budowy kosmosu, wszechświata, fizyki, życia… Im się wydaje, że odkrywają nowe prawa, a oni odkrywają jedynie prawa, które ustanowił Ojciec. Mało tego, odkrywają tyle, na ile pozwala im Ojciec. 

Na początku rozmów Ojciec często nam powtarzał patrz i obserwuj. Mówiąc krótko nie wiedzieliśmy o co tak naprawdę chodzi. Mamy patrzeć na niebo? Przed siebie? Na co mamy patrzeć i co obserwować? Kiedy jednak z czasem zaczęły się dziać sytuacje dające nam do myślenia zrozumieliśmy, że to właśnie o obserwację takich zjawisk chodzi. Patrz i obserwuj i analizuj…

Bardzo ważne jest, aby zrozumieć, że faktycznie żyjemy w animacji. Wówczas łatwo będzie nam też zrozumieć, że taki „cud na skokach narciarskich” to nie przypadek. Wówczas łatwo będzie nam dostrzec, że wszędzie jest Bóg. 

Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste…

18. 06. 18 r. Warszawa.

Córka obudziła mnie SMS-em.

A więc i ona zaczyna słyszeć…


Mieliśmy z Ojcem prześmieszną rozmowę.  Nasza córka wybierała się do Warszawy i Piotr zabukował jej hotel, a teraz zabierał się za PKP. Wszystko przez internet.

  • Pamiętaj, że będę z wami.
  • Daj jej co najlepsze.
  • Mam jej dać I klasę PKP ? – Piotr niepewnie.
  • Chcesz ją w luku bagażowym wozić ?
  • Załóż, że ona to Ja.
  • Jak Ty, to kupię Ci pierwszą klasę.
  • Kupisz jedynkę ?
  • Tak Ojcze.
  • I kawę dostanę ?
  • Tak Ojcze.
  • Jestem lekko tobą zawiedziony …
  • Chciałeś Mnie posadzić w drugiej klasie….
  • Nieeee, to taki żarcik był.
  • ……. – Piotr odwraca do mnie głowę i robi minę Whoopi Goldberg z filmu „Duch”.

Wyłam ze śmiechu przez pół godziny.



19. 06. 18 r. Warszawa.

Od wielu dni, zgodnie z nakazem Ojca, pracuję nad Apokalipsą. www.rozmowyzniebem.pl/wp/apokalipsa-sw-jana-losy-tego-swiata-sa-przypieczetowane/

Idzie topornie, bo i temat mega ciężki. Ciągle zadaję Piotrowi pytania czując ciężar tego tematu dosłownie na swoich barkach. Dzisiaj Piotr gada o zepsutym sedesie, a ja myślę tylko o apokalipsie. W końcu dochodzi między nami do spięcia.

  • Słuchaj jej ! Odcisk pieczęci ma, a nie jestem zwykł składać swoją pieczęć !
  • … ???!!! …  – Piotr wybałuszył oczy i się uciszył. Ojciec przywołał go do porządku i mogliśmy rozmawiać już dalej.

Rozmowę spisywałam bezpośrednio do komputera …

  • Ale miałem teraz … – przerywa mi Piotr.
  • Zobaczyłem wielką postać mężczyzny w białej szacie do kostek, usiadł koło mnie i przyłożył mi do serca dłonie.
  • ……… – oderwałam się od komputera, bo to znaczy, że ze zmęczenia mógł mieć nie tyle zawał, co jakieś osłabienie. A ja zajęta komputerem tego po prostu nie zauważyłam. Przestraszyłam się…
  • Uspokój Olę … powiedział mi Ojciec. Nie będę miał zawału.

Po tej szybkiej „reanimacji” Piotr poszedł spać.



Dopisane 03. 03. 2019 r.

Trochę aktualności.

Niedawno umieściłam tu film o Rabbim Kadurim ogłaszającym, że nadchodzący Mesjasz to Jezus. Komuś ewidentnie to się nie spodobało. Zwracam na to uwagę, ponieważ do tego filmu jeszcze powrócę. 


Ostatnio gdzie nie spojrzę to widzę działanie Ojca. To jest tak oczywiste, że aż zatyka.

Jak Dawid stał na podium czekając, czy ktoś go wyprzedzi, wierzyłem, że jest szansa na dziesiątkę, może na szóstkę. Było tam w końcu sporo nazwisk, które wzięły się nie wiadomo skąd. I wtedy przyszedł Piotrek Żyła i powiedział, że Dawid to wygra, a Kamil na pewno będzie na podium – opowiada Małysz. https://sportowefakty.wp.pl/skoki-narciarskie/807957/ms-w-skokach-2019-jednoznaczny-komentarz-adama-malysza-nigdy-nie-widzial-takiego

Z 27 miejsca Polak stał się pierwszym i ktoś to przewidział. O „cudzie na skoczni” trąbi już cała Polska i nie tylko. Czytając ten fragment zdałam sobie sprawę…

  • To Ojciec przemówił przez niego … – śmieję się na głos.
  • Dlaczego tak się stało ?
  • To Moje tajemnice.
  • Hmm …. 
  • Biedny jest ten (Hongacher)  i co ma zrobić ?
  • Był pewny, że odchodzi do Niemiec i teraz bije głową o ścianę i pyta „co mam zrobić” …
  • Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste …

Ciekawe… Trener miał decyzję już podjętą i miał ją ogłosić w sobotę, wczoraj. Zdaje się, że „cud” miał zamieszać mu w głowie…  Uśmiechnęłam się, gdy godzinę po tej rozmowie przeczytałam… 

Stefan Horngacher zmienił zdanie. Trener polskich skoczków narciarskich od dawna obiecywał, że na zakończenie mistrzostw świata w Seefeld ogłosi czy dalej będzie pracował z naszą kadrą, czy odejdzie do Niemiec. W sobotę Adam Małysz poinformował dziennikarzy, że Austriak nie da teraz odpowiedzi, bo musi wszystko przemyśleć i „poukładać sobie na spokojnie po mistrzostwach”. Czy Horngacher dostał nową, lepszą propozycję od Niemców? http://www.sport.pl/skoki/7,65074,24509671,stefan-horngacher-zmienil-zdanie-zlamal-obietnice-malysz.html

  • To zostanie ?
  • Tak słabo w Ojca wierzysz ?… i nie wiem szczerze mówiąc co Ojciec dla niego zaplanował.  

Konfliktu Polska – Izrael ciąg dalszy. Kiedy zadajemy sobie pytanie dlaczego tak się dzieje zawsze powtarzam, że warto czasami spróbować patrzeć na świat oczami Ojca. Nic nie dzieje się bez powodu i celu…

Przyznał jednak, że kiedyś sam czuł „silne obrzydzenie” na myśl o Polsce. On i wielu Żydów sądzili, że Niemcy wybudowali obozy w Polsce, bo „wiedzieli”, że Polacy są antysemitami. – Dopiero kryzys, który wybuchł rok temu, zmusił mnie do wsłuchania się w polską narrację. Wtedy po raz pierwszy zacząłem czytać o skali polskiej tragedii, ale też o Polakach, którzy ryzykowali własnym życie, aby ratować Żydów – stwierdził. https://wiadomosci.wp.pl/zdecydowana-wypowiedz-izraelskiego-dziennikarza-katz-jest-przede-wszystkim-idiota-6355037485148289a

Gdyby nie ten konflikt, wielu nadal żyłoby w błędzie. 


Wczoraj  oglądałam brytyjską wersję „Milionerów”. Moją uwagę zwraca mężczyzna, który stracił w wypadku nogę, a podczas operacji 5-krotnie tracił życie. Nie wiem czy jest wierzący, czy nie… Ale to co się stało podczas programu jest zadziwiające… Wygrał już 64 tysięcy funtów, a teraz gra o 125 tys..

  • Już więcej nie wygra. Ojciec mu zwrócił co stracił – powiedział Piotr zamyślony. I tak się stało. Niezwykłe…

Nasze doświadczenia otworzyły mi oczy na świat. Wszędzie dostrzegam rękę Ojca … 

Jesteś kopią Mnie.

13. 06. 18 r. Warszawa.

Dawno tego nie było…

  • Czuję, że w NIP coś się dzieje, na pewno ! Czuję to po głowie.
  • Świetnie to czujesz, diabeł bije na oślep.
  • Taaak ? To może dlatego moi ludzie mają same teraz problemy, sypią się im samochody, maszyny, wszyscy chorują, a jeden miał atak gacka !

Który objawił się nocnym budzeniem i duszeniem. Czasami zastanawiam się, czy gdyby nie Piotr ten człowiek wiedziałby w ogóle co to znaczy diabeł ? Czy bycie w pobliżu Piotra jest dla innych bezpieczne ?

  • Hmm… Były dwie niebezpieczne sytuacje z tobą. Do trzech razy sztuka ? Będzie trzecia próba ?
  • Przekujemy znak diabła V w znak Viktorii … 

Piotr się zamyślił …

  • Jak skończę z remontem, to trzeba uregulować wszystkie notarialne sprawy z domem.
  • I tak zostaniesz z niczym.
  • Ale nie martw się. Twoje kobiety ubierzemy ładnie i zabezpieczymy.
  • A mnie co czeka ? – Piotr zaciekawiony. 
  • Ciebie czeka Ja.
  • Jeśli ty jesteś kim jesteś, to kim jesteś ?
  • ……. – pogubiliśmy się. Powtarzałam to zdanie w głowie z trzy razy, aby zrozumieć.
  • Jesteś kopią Mnie.
  • Więc zrobisz to, co Ja bym zrobił.
  • Ale mocne słowa… – szepcze do mnie.
  • A Ola ?
  • Ostatecznie to auto dowiezie ją do Mnie.
  • Nie może gdzie indziej trafić.
- Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/09/ojciec-silny-przybiera-rozne-postacie/
  • Przyciąganie wzajemne jest zbyt mocne.
  • Tam jest pieczęć Moja, więc muszę odebrać swoje pismo.
  • Zawsze miałam taką pieczęć ? – pytam przez łzy.
  • O statystykę ci chodzi ?

Wieczorem.

  • Miałem wizję. Widziałem ścieżkę wybrukowaną jak w starożytnym Rzymie, prowadziła do tronu. Widziałem setki ludzi w białych kitlach idących do tronu.
  • ……… – skojarzyło mi się to z książką Sigmunda.
  • Machnąłem skrzydłami i sobie poleciałem nad rzekę. Wolałem być sam. Usiadłem nad rzeką, ale raptem dosiadł się do mnie Ojciec.
  • Co tak siedzisz Mały ?… pyta.
  • A tak sobie…
  • Posiedzę z tobą.
  • Ale ludzie czekają.
  • Niech poczekają.
  • ……. – Piotr zamilkł i wzruszył się.
  • Piękna wizja – powiedziałam.
  • A teraz przyznaj się. Powiedz, co twoja dusza chciała ?
  • Eeee… Chciała, żebyś był tylko ze mną.
  • Nie możesz Ojca zawłaszczyć tylko dla siebie.


14. 06. 18 r. Warszawa.

  • Pamiętasz jak Ojciec powiedział, że przywróci mi imię moje ? Kiedy to się stanie ?
  • Naprawdę szybko, czas nadchodzi.
  • Wiesz co znaczy według Nieba „szybko”… Jestem ostrożna z datami – pouczam Piotra. Lepiej nie nastawiać się na żadne daty.
  • Ty też jesteś uczona.
  • A potem co dalej ? – Piotr.
  • Będziemy zamykać teatrzyk.
  • Ten teatrzyk to życie Piotra ?
  • A Ja tak cię wysoko cenię …
  • Czyli nie życie Piotra… – pomyślałam.
  • Jeśli chcesz czasowniki wiedzy…
  • Jeśli stanie się niemiłosiernie bezpiecznie, wiedz, że to jest ten czas.
  • I zobaczą to, czego nie widzieli.
  • I poczują to, czego nie czuli.
  • Lecz niewielu to zrozumie.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie uważnie.
  • Trzeba gacki niszczyć – Piotr.
  • Trzeba mentalność ludzi zmienić.
  • Kiedy diabły przestaną atakować ?
  • Do kiedy istnieje zło.
  • ….. Masz niewyobrażalne możliwości.
  • Jak to możliwe w ogóle ? – Piotr sam się dziwi.
  • Po prostu śpisz, więc nie wiesz.
  • Myślisz, że każdy może wypędzać wymieniając ich z imienia ?



Dopisane 25. 02. 2019 r.

  • Będziemy zamykać teatrzyk.
  • Jeśli chcesz czasowniki wiedzy…
  • Jeśli stanie się niemiłosiernie bezpiecznie wiedz, że to jest ten czas.
  • I zobaczą to, czego nie widzieli.
  • I poczują to, czego nie czuli.
  • Lecz niewielu to zrozumie.

Czego dotyczą te słowa ? Nasz świat nazwany kiedyś przez Ojca animacją, dość często jest porównywany do teatru, w którym ludzie odgrywają swoją rolę, a reżyserem jest Bóg.

- W jednej sekundzie moglibyśmy ten świat zamknąć, ale to jest… teatr… doświadczeń. 
- Ten świat jest animacją, jest jak boczne pole do ćwiczeń, do uczenia się. 
- Tamten jest realny, ten stworzony. 
- Ukrzyżowanie jest dla tego świata, ma pomóc w uczeniu się. 
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/17/228/

Niewątpliwie Ojciec mówi o końcu świata, jaki znamy i paruzji, na którą czekamy. Kiedy to będzie ? Bardzo ciekawa wskazówka; Jeśli stanie się niemiłosiernie bezpiecznie wiedz, że to jest ten czas.

Daty powtórnego przyjścia Jezusa i zamykania „teatrzyku” oczywiście nigdy Ojciec nie zdradzi. Wydaje się jednak jasnym, iż mocno nas to zaskoczy. Co zgadzałoby się ze słowami ewangelicznymi ;

Dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: «pokój i bezpieczeństwo» – tak niespodziewanie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą… Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej… czuwajmy i bądźmy trzeźwi… odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia… Uważajcie, aby nikt nie odpłacał złem za złe, zawsze usiłujcie czynić dobrze sobie nawzajem i wobec wszystkich. Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie… Ducha nie gaście… Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła (Tes 5,2-4.6.15-19.22).

Ponieważ słowa Ojca mają również wymiar czysto symboliczny, spokój i bezpieczeństwo nie musi oznaczać dosłownie, że dotyczy to czasu bez wojen i konfliktów. Może to równie dobrze oznaczać, że ludzie poczują się pewni, iż Boga po prostu nie ma. Zaczną żyć jak chcą. Poczują się bezpiecznie, bo bezkarnie. Obserwując dzisiejszy świat myślę, że to się już dzieje. Musimy pamiętać, że….. 

2 P 3/9 Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was.

Pytam się dzisiaj Ojca co to znaczy…

  • Kiedy nikt nie będzie się spodziewał i będzie fajnie.

Nasza miłość braterska naprawi ten świat.

09. 06. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Byliśmy sami, a potem …

  • Jezus zszedł do mnie i przytulił jak brata. Położył głowę na ramieniu, ja położyłem na Jego ramieniu. Powiedział …
  • Nasza miłość braterska naprawi ten świat.
  • Aha … Ciekawe jak ? – od razu pomyślałam.

Po doświadczeniach z gołębiem nic mnie pod „naszym krzyżem”  już nie zdziwi. Nie męczy mnie pytanie, czy dzieje się naprawdę, ale co to znaczy, co się dzieje. Jeśli Piotr mówi, że widzi, to znaczy, że widzi. 


Pojechaliśmy do Ikei na śniadanie. Ledwo usiedliśmy, zaczęłam męczyć Piotra o Lutra. Chciałam o coś spytać, ale Piotr na siłę wciskał mi do buzi kawałek sera.

  • No co robisz ! – zdenerwował mnie szybko.
  • Powiedział, że nie przestaniesz pytać i …
  • Zatkaj jej buzię serem … Tak powiedział …
  • ……. – śmiałam się do łez przez chwilę.
  • … Znowu po wczorajszym jedzeniu przytyłem – Piotr westchnął. 
  • Homiel, Ty to masz dobrze. Jesz i nie tyjesz – żartuję.
  • Moja strawa to doznania.
  • Aaaa … – zrobiło się poważnie.
  • Ta chwila w kościele to piękna chwila wytchnienia.
  • Wiem, że jesteś zmęczony całym tygodniem.
  • Ale katalog wyrzuciłem – …. nowy katalog z Audi.
  • Aczkolwiek, gdybyście tak zechcieli …
  • Zostaw te dobra.
  • Nakręcamy cię do działania.
  • Co ja będę mógł ?
  • Wszystko.
  • …….. – już wiemy, że to z Ojcem rozmawiamy.
  • Panie Ojcze, nie chce mi się iść na rozprawę z NIP.
  • Ale pójdziesz.
  • Ale po co ?
  • Narzekasz ?
  • Nie, ale mówię, że mi się nie chce.
  • Wiesz jak Mi się nie chce słyszeć biadolenia niektórych ludzi ?
  • Na przykład twojej żony ? Wszystko chce wiedzieć !
  • ……. – wybuchłam śmiechem.

Idąc ulicą zauważyliśmy małą cukierenkę. Kupiliśmy tam ciasto …

  • Mały, takiego ciasta to w Niebie nie ma.
  • To błąd Ojcze – zażartowałam.
  • Warto było tu schodzić – zażartowałam drugi raz, ale pomyślałam po chwili, że dostanę zaraz za to w łeb.
  • Ale … W sumie Ojcze, mógłbyś tu zejść i je spróbować.
  • Jadłem wielokrotnie.
  • Jak to ?
  • A skąd wiesz, kto je piecze ?
  • …. ??? ….  – Ojciec to potrafi zaskoczyć…

Wracamy do domu.

Oglądamy Familiadę, a tam drużyna pod tytułem; tatuaże. Ludzie promujący tatuaże jako coś oczywistego i pięknego. Doszli do finału.

  • Mam nadzieję, że nie wygrają – palnęłam widząc co się dzieje. Faktycznie nie wygrali.
  • Chciałaś, to masz.
  • A może są przyzwoici ? – Piotr na to.
  • Luter też był do pewnego czasu przyzwoity.
  • Do którego momentu ?
  • Chcesz znać dzień i godzinę ? To nic ci nie da.

Przygotowywałam tekst o Lutrze http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/10/ i Ojciec odpowiedział na moje pytania. Znowu rozmyślałam, dlaczego tak wielu wybranych przez Ojca ludzi zabijało innych ludzi.

  • Tej chemii ci nie powiem, nie zrozumiesz. Zrozumiesz w kontekście całości.
  • Michał też zabija, czy mam go przez to odrzucić ?
  • … ?! …


Gapimy się dalej w TV, Piotr w pewnym momencie masuje sobie serce…

  • Ojcze, serce mnie boli.
  • Nie martw się, nie zdążysz umrzeć.
  • Zabiorę cię, zanim ducha wyzioniesz.
  • Ale co to znaczy ? – pytam.
  • Ojcze, nie chcę ci robić kłopotów – Piotr się włącza.
  • Nie zdążysz, obiecuję ci to.
  • Jak to możliwe ?
  • Jak mówiłeś, nie ma dla Mnie rzeczy niemożliwych.
  • Co znaczy nie zdążysz umrzeć ?
  • Nie dam ci umrzeć.
  • Dlaczego ?
  • Już taka twoja uroda.
  • Mam coraz słabsze serce.
  • Myślisz, że tego nie widzę ?
  • I żyły.
  • Żyły też widzę.
  • Nie jest tak źle z tobą.
  • Jestem jeszcze w formie ?
  • ……. – cisza.

Piotr nie miał siły na egzorcyzmy, ale obowiązek wzywa, więc zebrał się w sobie i poszedł. Chyba zrobił zestaw jedynie obowiązkowy, ponieważ szybko wrócił.

  • Dostałem ochrzan za NIP. Ojciec powiedział …
  • Razem zaczęliśmy, razem skończymy.
  • Masz być niewzruszony. Stać i patrzeć.



Dopisane 21. 02. 2019 r.

  • Tej chemii ci nie powiem, nie zrozumiesz. Zrozumiesz w kontekście całości.

Bóg prowadzi do siebie ludzi różnymi drogami. Biografie wielu ze świętych to dowody na to, jak bardzo prawdziwe jest powiedzenie „Póki życia, póty nadziei”. Nie ma znaczenia, jak daleko od stada i w jak fatalne otoczenie zapuściła się dana owieczka – pasterz ją znajdzie, jeśli tylko będzie chciała wrócić lub przyjść do Kościoła. Wśród osób kanonizowanych są oszuści, mordercy (czasem wielokrotni i mający na sumieniu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem), złodzieje, nałogowcy, seksoholicy i można by tę listę ciągnąć dalej. Łączy ich jedno: od momentu, kiedy spotkali Jezusa, do każdego z tych określeń należy dodać bardzo istotne słówko „były”. Spotkanie z łaską i współpracą z nią pozwoliły im rozstać się ze złem, które czynili, i doprowadziły tych ludzi na ołtarze. https://pl.aleteia.org/2018/08/04/wielcy-grzesznicy-ktorzy-zostali-wielkimi-swietymi/


  • Zatkaj jej buzię serem.poczucie humoru Ojca nieustannie mnie zadziwia. Myślę, że rozmawia z nami w ten sposób również dlatego, że i my mamy wielkie poczucie humoru i jednak pewien dystans i zdrowy rozsądek do siebie i do wszystkiego. Nie siedzimy w kącie całymi dniami i nie roztkliwiamy się nad tym co się dzieje. Jesteśmy na wskroś normalni i myślę, że nasze poczucie humoru bardzo nam ułatwia funkcjonować w tej, trzeba przyznać, bardzo nadzwyczajnej naszej rzeczywistości. Dzisiejszy SMS mojej córki …..  

Jak Mnie kochasz, to czego się bać ?

03. 06. 18 r. Warszawa.

Wszystko wraca do normy. Jesteśmy na kawie. Rozmawiamy o trwającym remoncie i jego kosztach, które ciągle rosną.

  • Odłożyłem trochę pieniędzy i powiedziałem… Ojcze, proszę, nie ruszaj ich.
  • I co ?
  • Roześmiał się. A teraz to, co odłożyłem, musiałem sprzedać. Miałem po cichu odłożonych trochę Euro… Koszty remontu są wyższe niż myślałem – Piotr drapie się po głowie.
  • Fajnie się robi z tobą interesy.
  • Chciałbym mieć więcej pieniędzy.
  • Po co, przecież masz.
  • Dla bezpieczeństwa.
  • Bezpieczeństwo to Ja.
  • ……. – śmieję się.
  • To nic nowego, Ojciec nie pozwala ci odłożyć, nie zauważyłeś ? Jak tylko coś masz na boku, od razu masz jakieś dodatkowe koszty. 
  • Na szczęście mamy siebie.
  • I mamy Ojca – przypominam.
  • Chciałeś Mnie przehandlować ? Stawiając Mnie na ostatnim miejscu ?
  • ……. – ucieszyłam się, że naprawdę wszystko wraca do normy. Ojciec rozmawia !
  • Nareszcie jesteśmy bliżej Ciebie, dzisiaj, jutro, pojutrze … – mówię.
  • Zawsze jesteście, tylko nie wiecie.
  • … Spiesz się, nie czekaj do jesieni.
  • Z remontem mam się spieszyć ?
  • Skończ, co masz skończyć.
  • Powoli się spiesz. Latem załatw wszystkie sprawy do końca.
  • A co z przeprowadzką ? – Piotr spytał. Na samą myśl o przeprowadzce zrobiło mi się niedobrze.
  • Nie krzyw się – skarcił mnie Ojciec.
  • Na krzywienie nie ma miejsca.
  • Na zdziwienia nie ma końca.
  • W końcu powtarzasz, że jestem Wszechmądry.
  • O taaak !
  • Wsłuchuj się w siebie, przynajmniej tobie nie muszę tego powtarzać.

Zamyśliłam się … Chyba już rozumiem, co znaczy wsłuchuj się w siebie. Kiedy piszę, od jakiegoś czasu wyłączam telewizor, radio, chcę mieć ciszę. Czasami zadaję sobie pytania i o dziwo dostaję odpowiedzi. Nie słyszę głosu męskiego, ale słyszę głos moich myśli. Czasami w ten sposób słyszę całe zdania, które potem tu zapisuję.

  • Coś się ze mną stanie, jeśli Ojciec chce, abym się spieszył.
  • Spieszyć powoli, czyli masz robić konsekwentnie, systematycznie, ale powoli do przodu. Zauważ, że facet dostał sen, że ma zająć dla ciebie termin!, a mógł dopiero w przyszłym roku i to w marcu ! To znaczy, że Ojciec faktycznie przyspieszył bieg spraw.
  • Ale dlaczego ?! – Piotr się zafrasował.
  • Nie będziesz miał głowy do remontów.

Poszliśmy do „naszego krzyża”. Trwała msza, nie trafiliśmy na nią od początku, ale byliśmy do końca. Piotr nachylił się do mnie i szeptem …

  • Ojciec mówi znowu …
  • Spiesz się powoli, ale spiesz.
  • Gdy ksiądz powiedział „oto ciało moje”, usłyszałem …
  • Ciało Moje w tobie.
  • Gdy powiedział „oto krew moja”, usłyszałem …
  • Krew Moja w tobie.
  • A po komunii …
  • A teraz cały jestem w tobie.

Wyjęłam swój zeszyt i nie zważając na innych szybko to zapisałam.


Wieczorem. Po egzorcyzmach …

  • Ojciec powiedział podczas modlitwy dziwną rzecz.
  • Kup synowi różaniec w pudełeczku, żeby wiedział, że jest od ciebie.
  • Kiedy przyjdzie pora, ten różaniec będzie miał wielką siłę.
  • Ma wiedzieć, że jest od ciebie.
  • Rzeczywiście dziwne … – przyznałam.
  • A potem usłyszałem gacki. Krzyczały do mnie …
  • Nie myśl, że wyjdzie ci to na sucho !!!!
  • ……. – spojrzałam na Piotra.
  • Koniecznie kup ten różaniec, to musi być ważne.

Przeczytałam historię Jakuba, który mocował się z aniołem. Próbowałam się dowiedzieć, z którym to aniołem tak się siłował ….

  • Wkrótce się dowiesz i znacznie więcej, na które nie byłabyś w stanie zadać pytania.
  • To, że nie dostajesz tej odpowiedzi dzisiaj, pojutrze, to dostaniesz za kilka dni.
  • Nie chodzi o dopust do Piotra.
  • Chodzi o to, że to nie pora na to.


05. 06. 18 r. Warszawa.

Piotr ciągle wspomina wizję, którą miał rok temu. Tak mocno wciąż ją przeżywa, jakby to wydarzyło się wczoraj.

- Usłyszałem coś niesamowitego… Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy i mają po 4 metry, ja stoję za Ojcem, jakby w cieniu i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich…  
- A któż pójdzie do tego świata?  
- Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem…  
- Oto jestem. 
- Ty…? - Ojciec był zaskoczony i zdziwiony, że taka miernota się zgłosiła, tak mi się wydawało…   
- Więc idź. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/02/kiedy-pozadliwosc-oczu-jest-wielka-wtedy-twoja-wiara-jest-zadna/
  • Chciałbyś być taki jak te anioły ?
  • Były przepiękne ! Ale wolę być sobą.
  • Nie pociąga cię to ?
  • Nie pociąga.
  • Nic się nie zmieniłeś. Zawsze byłeś taki.
  • Podziwiasz ich, ale chcesz być sobą.
  • Hmm…. Naprawdę te anioły były przepiękne, a ja przy nich to jak kapiszon – wzruszył się i już nie odezwał.

Wieczorem. Piotr wrócił do domu wkurzony.

  • Marcin odchodzi definitywnie ! – rzucił teczką na podłogę.
- Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję.… Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany. 
- ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie. 
- Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się ?  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/28/bylo-tak-jak-mialo-byc-i-bedzie-jak-ma-byc/
  • Będzie rozważał, aby wrócić, ale wybijemy mu to z głowy.
  • Taaak ? – Piotr zaskoczony.
  • Będzie chciał wrócić ? To nie będzie w nowej firmie idealnie ?
  • Nigdzie nie jest idealnie.
  • ……. – Piotr się cieszy, a mnie zastanowiły słowa wybijemy mu to z głowy. Dlaczego Ojciec nie będzie chciał, aby wrócił ? 
  • Pamiętaj, że podjudzał ludzi.
  • Nie widział firmy, widział tylko siebie.

Piotra zamurowało. Dochodziły do niego głosy, że Marcin namawiał innych do odejścia, ale w to nie wierzył. Wydaje się teraz, że jego „najlepszy człowiek” taki najlepszy po prostu nie był.

  • Ojcze, dzisiaj opieprzałem ludzi, za wiele mam stresów.
  • Nie narzekaj. Jeszcze trochę, a sobie odpoczniesz.
  • Kiedy ?
  • Do gaju jeszcze trochę.
  • Strach się bać.
  • Jak Mnie kochasz, to czego się bać ?
  • Sumienie cię gryzło ?
  • Gryzło.
  • Jeśli gryzło, to już dobrze.
  • A Ty widzisz sumienie ?
  • Nie zadawaj Mi głupich pytań.
  • …. Pamiętasz, co czułaś podczas modlitwy dzisiaj ? nagle Ojciec zwraca się do mnie.
  • ……. – zgłupiałam z tego zaskoczenia i szukałam w pamięci, co czułam …
  • Tylko nie wymyślaj.
  • No to nie pamiętam – przyznałam uczciwie.
  • To jutro pomódl się tak, abyś czuła.
  • Wtedy będziemy czuć razem.

Natychmiast wiedziałam, o co chodzi. Nie pamiętałam, bo nie mogłam pamiętać. Co można czuć, gdy się nie czuje, co mówi ? Kiedy się modlę naprawdę i kiedy moje myśli krążą wokół Nieba, bardzo często czuję na skórze ciarki. Jakaś energia przenika całe ciało i wtedy mam dreszcze lub mrowienie. Dzisiaj, gdy się modliłam … myślałam o krawcowej, do której powinnam się zgłosić. Pod koniec modlitwy pomyślałam, że nic dzisiaj nie czuję. I to teraz przypomniał mi Ojciec. To był pstryczek w nos. Modlitwa bez należnej uwagi jest nic niewarta.

  • Pamiętaj, że masz kupić różaniec w pudełeczku, może pudełko wygrawerować ?
  • Ten będzie jedyny, a Ja go dotknę.

Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

30. 05. 18 r. Warszawa.

Jedziemy do Szczecina samochodem. Mam nadzieję na długą rozmowę.

  • Pan Bóg pewnie myśli, że jestem idiotą.
  • Skąd wiesz, co myślę ?
  • Lepiej się skup na jeździe, bo sam nie jedziesz.
  • Nie widzę Cię – Piotr zażartował patrząc we wsteczne lusterko.
  • Ale Ja ciebie widzę.

Ucieszyłam się, ale Piotr zamilkł. Nie wiem, o czym myślał, ale w pewnej chwili …

  • Pan Bóg za pierwszym razem zasłonił Chrystusa, zobaczyłem tylko Jego nogę.

Nie wiedziałam, o czym mówi. Po dłuższym główkowaniu przypomniałam sobie, to była bardzo dawna wizja. Dzisiaj rozumiem, że wtedy zasłonił, ponieważ Piotr w żaden sposób nie był gotowy na Chrystusa.

- Pan Bóg stanął przed Jezusem i mi Go zasłonił w całości. Bóg nie chciał, żebym na Niego patrzył. Widziałem tylko Jego nogę zza szaty Ojca. I chociaż to noga to i tak czułem niesamowitą miłość. 
  • Powiedz, co widziałeś za drugim razem.
  • …….. – Piotr znowu zamilkł.

Po długiej chwili wytłumaczył mi w końcu, że nie było drugiego razu, a ja zdałam sobie sprawę, że Ojcu chodziło o precyzyjność doboru słów. Jeśli ktoś mówi „za pierwszym razem” to znaczy, że musiał być co najmniej i ten drugi raz. Jednak po chwili … albo Piotr zapomniał albo nie chciał mówić. Nie pamiętam, czy było to za drugim razem …

- Dzisiaj na porannej mszy zobaczyłem Ojca i Syna. Ojciec stał za Jezusem i trzymał go za ramiona. Wyglądało to tak, jakby chciał mi Go przedstawić. Zrozumiałem, że Ojciec i Jezus to jedno, poczułem ich nierozłączność. Poczułem, że w ten sposób pojednałem się z Chrystusem, że niepotrzebnie umniejszałem Jego rolę. Zawsze wielką więź czułem z Ojcem, do Niego tęskniłem i wydawało mi się, że Jezus mi nie ufa. A On dzisiaj mi powiedział...
- Ja w tobie, ty we Mnie. 
- Przeprosiłem Go za wszystko. 
- Tak jak My tobie zaufaliśmy, tak ty Nam zaufaj. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/05/trwajcie-we-mnie-nie-zatwardzajcie-swoich-serc/ 

Wspominanie takich wizji powoduje, że stajemy się bardzo poważni.

  • Najbardziej mnie denerwuje, kiedy mówisz, że Homiel nie ma racji – przyznaję po namyśle.
  • Jesteś na etapie małpki.

Prawie się roześmiałam. To jak laboratorium. Są naukowcy i są małpki.


Nie miałam pomysłu na pytania, więc Piotr zaczął wspominać Edzia. Jego wspomnienia szybko podsumował Ojciec …

  • Film z życia był nieubłagany. Nadrabia, co utracił. Poprosił.
  • Właśnie ! … – przyszło mi coś w końcu do głowy.
  • Każdy ma wybór ? Każdy może być z kimś po śmierci tak, jak Edziu przy Krysi ?
  • Oooo, nie.
  • Hmm …. No tak, niektórzy trafiają prosto na dół … – … zapomniałam.

Jedziemy dalej.

  • Czy moja maniana się skończy ?
  • Wkrótce będziesz miała świadome bezpieczeństwo.
  • …….. – ciągle o tym słyszę, ale co to znaczy ?

Jedziemy dalej. Opowiadam Piotrowi o rekolekcjach ks. Glassa, który narzeka, że na Zachodzie Kościół już właściwie upadł.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Zastanowiłam się nad tymi słowami. Mogą mieć podwójne znaczenie. Albo dosłownie falę (przecież Wielka Brytania to wyspa) albo chodzi o falę Piotra. Czas pokaże.


Na autostradzie mijaliśmy dziesiątki tirów. I wtedy sobie coś przypomniałam. Rekrutując kilka lat temu kierowców TIR do pracy w Niemczech, wśród kandydatów natrafiłam na człowieka, który mnie zadziwił. Już pierwsze trzy zdania przez telefon zwróciły moją na niego uwagę, ponieważ bardzo się spośród innych wyróżniał. Jak się okazało, był prawnikiem, znał dobrze niemiecki i chciał pracować jak kierowca TIR-a. Stwierdził nawet, że zawsze o tym myślał.  Zdębiałam dosłownie, bo zdarza się to raz na tysiąc może przypadków. Trzy razy go pytałam przez telefon, czy się dobrze nad tym zastanowił. Niemieckiej firmie było obojętne kim z wykształcenia jest kandydat, oby miał odpowiednie prawo jazdy i dobry niemiecki, więc szybko został zatrudniony.

Po jakimś czasie zgłasza się do mnie ten człowiek ponownie i opowiada. Firma niemiecka, której siedziba znajdowała się niedaleko granicy, zatrudniała bardzo wielu polskich kierowców i miała dyspozytora, rodowitego oczywiście Niemca, który się nimi zajmował. Dyspozytor fatalnie traktował Polaków, między sobą nazywali go nawet „gestapowcem”. Wyzwiska, mobbing, wyzysk i wiele innych nadużyć spowodowało, że pan prawnik-tirowiec w końcu nie wytrzymał i podał jako prawnik  firmę do sądu. Całą firmą wstrząsnęło, a „gestapowiec” został dyscyplinarnie zwolniony.

Wtedy słuchając jego historii pomyślałam, że to niezwykła historia. Ale dzisiaj, po tych wszystkich doświadczeniach jestem pewna, że to historia utkana przez Ojca. Znalazł się jeden sprawiedliwy, który zrobił porządki. Przepiękna koronka. Iluż to prawników pracuje jako kierowca TIR i trafia tam gdzie jest naprawdę potrzebny ? 



01. 06. 18 r. Szczecin.

W Szczecinie jesteśmy oblegani przez rodzinę, zaległe sprawy, toczący się remont, więc właściwie nie rozmawiamy. Raz tylko ….

  • Daj mi dwadzieścia złotych, bo mi zabrakło – proszę Piotra.
  • Nie mam.
  • No daj, bo musiałabym pójść do bankomatu.
  • Skubie cię … Co Mały ?
  • No skubie – Piotr wzdycha ze śmiechem.
  • Chciałbyś zwiać do Nieba ?
  • No chciałbym.
  • Marzenie ściętej głowy.


02. 06. 18 r. Warszawa.

Jedziemy z powrotem.

  • Cieszysz się Ojcze, że wracamy ?
  • A jak myślisz ?
  • …….. – myślę, że się cieszy, ponieważ Piotr w ogóle się nie modlił. Nie miał na to siły i nie miał czasu.
  • Nie wiem, może chcesz, abyśmy byli z rodziną ? – pytam jednak.
  • Rodzina to cząstka.

Rodzina to cząstka… Coś zrozumiałam w tej chwili.

ŁK 9; 61 Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!» 62 Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego»

Wybór między rodziną a Bogiem wydaje się dla wielu oczywisty. Rodzina pierwsza. Dla mnie jednak… nie jest to już takie oczywiste. Te dwa dni bez rozmów spowodowało, że najnormalniej w świecie bardzo zatęskniłam za Ojcem. Poczułam to wręcz fizycznie i to nagłe uczucie mnie samą mocno zaskoczyło. Bo jak można tęsknić fizycznie za kimś, kogo się nigdy nie widziało ?

  • Pan Bóg mówi do ciebie …
  • Powiedz jej, że ją bardzo kocham i że obiecuję jej stolik.
  • Stolik ? – wzruszyłam się.

Wystarczy rzucić tylko hasło „stolik”, a już wiem o co chodzi.

Dziennik Faustyny; Dziś, gdy wyszłam do ogrodu, rzekł do mnie Pan: Wróć się do swej separatki, bo tam na ciebie czekać będę. Gdy wróciłam, natychmiast ujrzałam Pana Jezusa, który siedział przy stole i czekał na mnie. Z łaskawym spojrzeniem rzekł do mnie: Córko moja, pragnę, abyś pisała teraz, bo spacer ten nie byłby zgodny z wolą moją. Pozostałam sama i wzięłam się zaraz do pisania.

Stół, stolik, przy którym siedział Jezus, niezmiennie mnie zadziwia. Jest niezwykły z kilku względów. Stół jako symbol spotkania, rozmowy. Pokazuje też normalność w zachowaniu Chrystusa. Siedział i czekał… , a czy nie powinno być odwrotnie ?

Faustyna i Jezus przy stole


Jedziemy dalej.

  • Jak to będzie z naszą przyszłością ? – Piotr próbuje macać.
  • Ja wiem.
  • Powiedz trochę – palnął bez namysłu.
  • A gdzie zabawa ? Przestań się mazgaić.



Dopisane 15. 02. 2019 r.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Mój znajomy przebywający od dłuższego czasu w Wielkiej Brytanii jako człowiek mocno wierzący zdruzgotany jest społeczeństwem, w którym dane mu pracować i żyć. Poprosiłam, aby opisał krótko ostatnie wydarzenia, których był świadkiem.

Zacząłem pracę w pewnej firmie, w której pracownicy to imprezowicze i hedoniści. Każde zarobione pieniądze wydają na imprezy, alkohol, marihuanę. Szczególnie taki T. Jego życie to łatwe panienki, piwo, marihuana, imprezowanie na maxa, a przy tym inne narkotyki jak kokaina, extasy, próbował w życiu już prawie każdego narkotyku. Najbardziej irytujące było to, że musiałem go często dowozić i odwozić do/z pracy, a ten nie dokładał się do paliwa, za to najczęściej kończyło się piciem w barze po pracy a często już w drodze do domu w moim samochodzie pił piwo z puszek. Wspominali też o pewnym P. który kiedyś z nimi pracował, miał dziecko, ale dziewczyna go zostawiła i odeszła z dzieckiem. Kilka miesięcy temu P. wrócił do pracy i zrobił na mnie negatywne wrażenie.

Pierwszego dnia odwiozłem P. i T. do domu, po drodze zapalili w moim samochodzie marihuanę, pojechaliśmy do baru, bo to piątek był, na piwo. P. naśmiecił w moim samochodzie, zaczął wygadywać głupoty, a w barze rzucił moim telefonem na podłogę. Natychmiast pojechałem do domu i przypomniałem sobie pewne opowieści, że dziewczyna odeszła od niego bo był idiotą, pijakiem i brał narkotyki. Młody człowiek, a nałogi wzięły nad nim górę, dobry pracownik, ale po pracy pijaństwo i narkotyki. Mieszkał niedaleko mnie i jego ulubiony bar znajdował się tuż obok mojego domu, była to podrzędna spelunka, gdzie policja i pogotowie często przyjeżdżały do awanturujących się klientów. P. miał tam wielu znajomych, w tym barman dawał mu piwo „na kreskę”, gdy ten nie miał pieniędzy.

Raz w niedziele około 11.30 spotkałem go przed tym barem i zapraszał mnie na piwo, ale odmówiłem. Umówiliśmy się, że w poniedziałek odbiorę go do pracy o 6.15. Gdy zajechałem do jego domu, P. leżał na łóżku w butach, ubraniu, bardzo pijany i być może naćpany, że ledwie się ruszał, do pracy oczywiście się nie nadawał w tym stanie. Zadzwoniłem do bossa i powiedziałem, że P napił się, co go bardzo zdenerwowało, bo potrzebny mu był człowiek do pracy. P. wrócił po kilku dniach do pracy i obiecał, że powstrzyma się od picia. Powiedział mi, że wtedy skończył picie w poniedziałek nad ranem około 4 rano i nie miał siły rozbierać się i zdjąć buty. Jednak praca z nimi T. była ciężka, cała masa opowieści o imprezach, ilości wypalonej marihuany, zwidach po LSD, panienkach, ilości wychlanego piwa i innych alkoholi. 2 tyg przed Bożym Narodzeniem zapytałem jak spędza święta, oczywiście święta służą do solidnego nażarcia się, nachlania i naćpania się. Nic więcej, zero modlitwy, skupienia się na tym święcie na pamiątkę czego je obchodzimy.

W tym czasie miałem taką wizję, że obaj stają na krawędzi czarnej dziury i niewiele trzeba, żeby w tą czarną dziurę wpadli i zostali zmieleni i słowo „destrukcja”. Potem druga wizja w ciemności, takie okna na każdego i niewiele trzeba, żeby coś niszczycielskiego do nich się dostało przez te okno i poczucie, że zostało im niewiele czasu. Powiedziałem im, że mają dziadowskie życie, ale się tylko uśmieli.

Przed Bożym Narodzeniem skończyliśmy pracę i już go nie widziałem, ale powiedział mi, że zmienia mieszkanie i wynajmuje po Nowym Roku nowe w pobliżu jego ulubionego baru, a więc dość blisko mnie. Po Nowym Roku dostałem wiadomość, że P powiesił się na pasku od spodni, nad ranem w noworoczny dzień. Cały Sylwester pil z bratem w jego domu, skończyli picie około 4 rano już w Nowy Rok, brat poszedł spać, a jak wstał po 7 rano znalazł P. powieszonego na pasku od spodni gdzieś przy schodach w domu. Już nie żył. Pogrzeb był świecki, celebrant przez pół godziny go wychwalał i skremowali go. Przyczyna śmierci niezbyt znana, był pijany i wciągnął kokainę w tamten dzień. Rzekomo miał depresją, że dziewczyna zabrała mu dziecko i nie chciała, aby się z dzieckiem widywał. Prawda taka, że sędzia nakazał mu zrobić test na narkotyki i zależnie od wyniku będzie mógł się widywać z dzieckiem. P. odmówił poddania się testowi i powiedział w sądzie, że on pali tylko marihuanę. Nie przebadał się, więc sędzia nie pozwolił mu się widywać z dzieckiem. T. mocno tę śmierć kolegi przebolał, pili razem w barze 2 dni przed jego śmiercią, robili sobie wspólne zdjęcia i wrzucali na FB, P. miał plany na pracę po Nowym Roku i przeniesienie się do innego mieszkania. Jak człowiek, który jest mocno pijany, który w takim stanienie zdejmował z siebie ubrania, ani butów, zdjął pasek ze spodni, założył na szyję, drugi koniec zaczepił do czegoś ?  

Życie bez nadziei. W jakim kierunku idzie ten świat…

W Nowym Jorku wprowadzono nowe prawo aborcyjne, które pozwala przerwać ciążę nawet w jej końcowym etapie w przypadku podejrzeń zagrożenia zdrowia i życia matki, a także poważnej choroby płodu – informuje KAI. https://wiadomosci.wp.pl/usa-nowe-radykalnie-liberalne-prawo-aborcyjne-w-nowym-jorku-aborcja-mozliwa-nawet-w-ostatnim-dniu-ciazy-6343825084954753a

Poczekaj na falę, wymiecie wszystko… nie zdziwiłabym się, gdyby miało znaczenie dosłowne.

Przegrana po stokroć uczy bardziej.

28. 05. 18 r. Warszawa.

Po śmierci Edzia rozpoczęliśmy remont domu. Trwa on z przerwami do dzisiaj, ponieważ albo zima, albo jesień, albo pieniędzy nie ma, albo nowy pomysł naszedł, żeby kafelki zmienić. W tym roku w lutym Piotr zaplanował zrobienie garażu, ale zapomniał o pewnym szczególe. Nie uprzedził o swoich planach naszego remonciarza. Bardzo więc wątpiłam, czy uda się go do nas ściągnąć, ponieważ do niego kolejka od roku stoi długa, bo jak wiadomo fachowców w dzisiejszych czasach jak na lekarstwo.

  • Dobra, zadzwoń do niego – śmieję się Piotrowi w twarz – Sezon na remonty trwa, a ty tak na ostatnią chwilę ?

Piotr niezrażony wyciągnął telefon i dzwoni …

  • Wie pan … Wcale mnie to nie dziwi, że pan dzwoni – odzywa się głos po drugiej stronie słuchawki.
  • Taaaak ? – Piotr zdziwiony.
  • Miałem sen. Ktoś we śnie mi powiedział, abym zarezerwował dla pana czas na remont … Mogę zacząć za kilka dni …
  • …….. – Piotr stał w bezruchu z telefonem przy uchu, chyba się zastanawiał, czy on tak na poważnie …
  • Taaaaak ? – powtórzył zdziwiony kompletnie.
  • To jakieś … szaleństwo – kręcę głową z niedowierzaniem.

Przypomniałam sobie tą rozmowę widząc jak już się remont kończy.

  • Sen ! To ci dopiero. Gdyby tylko wiedział … – zamyśliłam się.
  • Dlaczego się tak spieszysz Ojcze ? – przyszło mi do głowy.
  • Żeby zdążyć na czas.

… ??? … Już sama nie wiem, czy lepiej wiedzieć od razu wszystko, czy lepiej nie wiedzieć nic. Ojciec przemawia takimi zagadkami ….


Wieczorem.

Wczoraj dowiedziałam się, że córka znajomego ma się raz lepiej, raz gorzej. Mimo, że Piotr codziennie nad nią pracuje, nie widać większych postępów albo tak mi się wydaje, że nie widać. Może nasze oczekiwania są zbyt duże… ?

Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki. 
-Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany. 
Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył… 
-Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ? 
-Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/11/a-skad-wiesz-jaki-jestem/
  • Dlaczego Ojcze tak jest ?
  • A kto powiedział, że Piotr ma ją uzdrowić ?
  • To fakt, nikt … – … szkoda. Zaczęłam na tym myślę szerzej …
  • Zauważyłeś, że ci, co wierzą, mają zawsze jakieś … próby swojej wiary ? Dlaczego ci, co najbardziej wierzą, najbardziej są testowani ?
  • A skąd wiesz, że wierzysz ?
  • … ???!!! … – pytanie mnie zaskoczyło.
  • Jak pijesz tę kawę, to wydaje ci się, że wierzysz.
  • … ??? …  – …. niesamowite.

I jakie to prawdziwe ! Jak łatwo mówić „wierzę”, kiedy wszystko jest ok. Kiedy się jest zdrowym, szczęśliwym, spokojnym, ma się pieniądze na „przysłowiową kawę”, kiedy słońce świeci, kiedy kochamy lub jesteśmy kochani … Jak łatwo mówić wierzę … Człowiek do końca siebie nie zna, dopóki nie zostanie przygwożdżony do ściany. Wtedy widzi się nagiego.

  • Wiesz kiedy kręgosłup twardnieje ? – …. kształtuje się.
  • Zwycięstwa ? Najbardziej uczą przegrane.
  • Przegrana po stokroć uczy bardziej.
  • Niesamowita lekcja – pomyślałam.
  • To NIP przegra ? – Piotr się włącza.
  • Pan Bóg nie potrzebuje przegranej, żeby się uczyć.
  • A poza tym chcesz powiedzieć, że zło ma wygrać ?
  • Nie po to jest taka skomplikowana koronka, żebym miał przegrać.
  • Pan Bóg was (!) uczy.
  • Hmm …. Czy Ojciec tworzy aniołów dalej ? – pytam.
  • Nie, ma stałą ilość – Piotr pewnie – Musi być równowaga.
  • Ale tych dobrych jest coraz mniej. Więcej jest na dole – przypominam sobie rozmowę.
- Upadek moralny postępuje. 
- To jest nieuniknione. 
- Dużo więcej wierzących jest przychodzących z tobą, niż przy pełnych w niedziele. 
Miał na myśli poranne msze w ciągu tygodnia. Rzeczywiście, przychodzi tam niewielka i ta sama grupa ludzi, mniej więcej średnio 15 osób. Ile trzeba mieć zaparcia w sobie i wiary, by budzić się codziennie o 6.00 rano i biec na 7.00 do kościoła, wiedzą tylko oni sami. 
- Ile jest Czarnych, 3/4 ? 
- Znacznie więcej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/18/choc-nie-ma-mnie-tu-to-jestem-bo-ojciec-jest-tu/
  • Co jest lepsze ?
  • Dwudziestu nijakich, czy jeden konkretny ?

  • Twoja książka pokazuje bliskość Boga. Jego normalność – Piotr zamyślony.
  • Zobaczyłem, że będzie złota i gruba.
  • Przecież rozmawiamy, jakbyśmy przy rosole rozmawiali.
  • Dlaczego rosół ? – Piotr zdziwiony.
  • Rosół dla pokrzepienia.
  • … Ale numer ! Ja rzeczywiście słyszę ! Bo tego bym nie wymyślił.

Oglądaliśmy film „Ocalony”. https://www.filmweb.pl/film/Ocalony-2013-613320 Film na faktach, więc tym bardziej robił wrażenie. Nie mogłam go oglądać do końca ze względu na drastyczność scen, ale Piotr był w swoim żywiole.

  • Wykończyłbym ich wszystkich. Nie wypuściłbym Talibów…

Za głowę się złapałam, co wygaduje. Moja pierwsza myśl …

  • Mam nadzieję, że Ojciec tego nie słyszał…


29. 05. 18 r. Warszawa.

  • Dzisiaj w kościele słyszę „ostatni będą pierwszymi”. Poszedłem do komunii, podchodzi ksiądz i zabrakło dla mnie opłatka. Podchodzi drugi i jemu też zabrakło. Zostałem sam jak palec przed tym ołtarzem i czekałem na opłatek. I tak ostatni staje się pierwszym … – cieszy się zadowolony.
  • A mi się wydaje, że zabrakło dla ciebie za wczorajsze gadanie. Chciałeś ich załatwić, więc opłatek ci się nie należy !
  • Nie chełp się … ,teraz słyszę.
  • Czyli mam rację ? – cieszę się. Uwielbiam mieć rację.
  • Ojciec jest niesamowity.
  • Czy zaczął się proces podlizywania ?
  • Stwierdzam fakt.
  • A może jednak trochę się podlizujesz ?
  • Może trochę.
  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.
  •  Nowogródku ? Urodził się tam ? – pyta mnie Piotr szeptem.
  • Nie wiem.
  • Jesteś pewny, że w Nowogródku ? – Piotr pyta Ojca. 
  • Ja tak, a ty ?
  • Ok, już nic nie mówię.

Sprawdzam oczywiście natychmiast; Adam Mickiewicz ur. 24 grudnia 1798 w Zaosiu lub Nowogródku. (Wiki)

Malutkie słowo „lub” postawiło moje włosy pionowo. Bóg Ojciec naprawdę wie wszystko…


Piotr poszedł się pomodlić. Gdy wrócił…

  • Zobacz, całą koszulkę mam mokrą, tak się modliłem !
  • Nie przesadzaj, z parę miejsc miałeś sucho.
  • ……… – wybuchnęliśmy śmiechem, nigdy nie będzie za mało modlitwy.



Dopisane 13. 02. 2019 r.

  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.

Ciekawe… Jeśli wyjdzie ta książka na światło dzienne, czy dane historyczne zastaną skorygowane ?

Obecny Dom – Muzeum Adama Mickiewicza nie jest tamtym, rodzinnym domem poety, lecz jego repliką. Nie zmienia to jednak faktu, że jego historia jest ciekawa. Nasz poeta urodził się, jak wiadomo, 24 grudnia 1798 roku w dworku Mickiewiczów w Zaosiu, odległym od Nowogródka (Навагрудак) o ponad 60 kilometrów. Nie ma to jednak, poza ustnymi zapewnieniami rodziców i położnej, żadnego potwierdzenia w dokumentach. W najważniejszym – akcie chrztu, jest tylko data plus informacje o rodzicach i rodzicach chrzestnych noworodka. Brak natomiast zwyczajowej informacji gdzie i kiedy dziecko urodziło się. Stąd nadal pewne wątpliwości, przypuszczenia, że może jednak poród odbył się w Nowogródku, ewentualnie w innym istniejącym wówczas Zosiu, położonym o7 km od miasta. Jak było na pewno, już się chyba nie dowiemy. Nie ma jednak żadnych niepodważalnych dowodów, że uznana za oficjalną data i miejsce urodzin nie są prawdziwe. http://www.krajoznawcy.info.pl/rodzinny-dom-adama-mickiewicza-26664

Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.

27. 05. 18 r. Warszawa.

Dzień w dzień wstaję o 6.00 i dzisiaj w niedzielę chciałam to sobie odespać, ale oczywiście się nie udało, bo Piotr wparował z samiutkiego rana do pokoju szukając sennika. 

  • Miałem sen ! Zobaczyłem odpływ w morzu. Fala cofnęła się daleko w głąb morza i zobaczyłem piękny piasek, muszle … Ciągnąłem cię za rękę, żeby zobaczyć jak daleko cofnęła się ta fala, a ty szłaś jak kłoda ! Pokazywałem ci … Zobacz ja tu pięknie, a ty w dupie to miałaś prawie ! – był oburzony. 

  • Ponieważ poszliśmy za daleko, cofnąłem się z powrotem. Co to może znaczyć ?
  • Na moje oko różnie – śmieję się. Piotr wszystko bierze na poważnie.
  • Może cofnięcie fali przed wielkim tsunami ? Albo może faktycznie tylko cofnięcie się fali i zobaczenie pięknego piasku … Nie wiem – wzruszam ramionami, nie chciało mi się myśleć tak z rana. 
  • No to ja też nie wiem.
  • Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.
  • Wiosną tego roku dowiesz się znacznie więcej.
  • A ty będziesz tylko pisać i pisać.
  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice.
  • Aaaa … Teraz rozumiesz ?! – … że ja na to nie wpadłam !
  • Teraz rozumiesz ? Faktycznie morze zakrywa, a kiedy jest odpływ, to odkrywa. Czyli odkryjesz jakieś tajemnice ! – byłam pod wrażeniem prostoty tej wizji.
  • Ale dlaczego byłaś tak obojętna ? Jakbyś nie rozumiała ?
  • Bo za duża nas przepaść dzieli. Ty widzisz, słyszysz i ty zobaczysz te tajemnice, nie ja.
  • Mały musi swoje korzenie poodtykać. On to zrozumie w mig.
  • A ja ? – pomyślałam i żal mi się zrobiło.
  • Musisz zrozumieć, że tylko widzisz wierzchołek góry, a reszta skryta jest pod wodą.
  • …. Piotr, kiedy zobaczysz, będziesz pewny kim jesteś ?
  • Tak.
  • I będziesz wiedział, co robić ?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie szukając pomocy …
  • Wiosna już jest i trwa do 21 czerwca, a już mamy zaraz czerwiec – Piotr zwraca uwagę.
  • Ja już się nie wdaję w te wyliczanki. Właśnie piszę na blogu o październiku i widzę, że wiele miało być w październiku, a było w miarę spokojnie, więc już taka pewna nie jestem niczego – zamyśliłam się jak trudno wbić się prawidłowo w datowanie.

Mam wrażenie, że to zabawa kotka w myszkę, kiedy my jesteśmy czegoś pewni, to nic się nie dzieje. A kiedy tylko przestajemy liczyć, dzieje się mnóstwo. Jakby ktoś chciał pokazać, kto tu rządzi naprawdę …

  • Dlaczego październik nie wypalił ?
  • Może dla ciebie …
  • Ktoś przesunął. Znasz powiedzenie; co się odwlecze, to nie uciecze ?
  • Hmm …. – dlaczego mam nieodparte wrażenie, że była to dla mnie zrobione specjalnie jako nauka, a właściwie nauczka …
  • To nauczka ?
  • Sama już wiesz.
  • Niczego nie możemy być pewni, a przede wszystkim dat. Więc nie nastawiaj się na wiosnę, będzie co będzie. Wolę być zaskoczona, niż rozczarowana – mówię do Piotra.
  • Racja, racja … Dziękuję za pióro, tak przy okazji.
  • Nie wysilaj się.
  • ……… – buchnęliśmy śmiechem.

Poszliśmy na film „Han Solo”. Wyszliśmy w połowie, a może wcześniej …

  • Nie wiedziałem, że tak można mózg wypalić – odezwał się Homiel. 
  • Tak dobrze aktorom płacą, dlaczego nie grali ?
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo faktycznie, beznadziejna gra aktorska, wszystko było beznadziejne.
  • Nie mogłeś nas uprzedzić ? 70 zł poszło w dym !
  • Dobrze, że poszliście. Piotr miał kontakt.
  • Taaaak ?
  • Wyłączyłem się z tego filmu. Zobaczyłem, jak Ojciec wyciąga mnie do innego świata, porozmawialiśmy sobie … – zawstydził się.
  • A o czym ?
  • A nie powiem.
  • To niesprawiedliwe. A bez tego filmu nie dałoby rady ?
  • Co by było, gdyby było w październiku ?

Uśmiecham się. Co by było, czyli „gdybanie” nie jest naszą mocną stroną. „Nie znasz dnia ani godziny”… to czysta prawda.

Mt 25, 13: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”


Wieczorem. Podano w TVP informacje, że zaczęły się powroty z Wielkiej Brytanii. Nastawiłam uszy… 

- Częścią podnoszenia Polski jest czyszczenie jej. 
- Burzą się ci najbardziej, którzy mają najwięcej za pazurami. 
- I tak musi być i tak będzie. 
- Czy PIS odpuści ? 
- Nie odpuści, bo Ja nie odpuszczę. 
- To ma być czysty kraj i będzie taką oazą na tej pustyni. 
- Powroty to się dopiero zaczną do tego kraju. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/22/dla-chwaly-ojca-zapanuje-swiatlosc-na-swiecie/
  • Czy to jest to, o czym Ojcze mówiłeś ?
  • Tak naprawdę powroty się jeszcze nie zaczęły. Zaczną.
  • Hmm … – ciekawe dlaczego …

Piotr poszedł „na” egzorcyzmy. Po powrocie opowiada …

  • Modliłem się; módl się za nami, którzy się do ciebie uciekamy… i słyszę głos Maryi ! – … robi zdziwione oczy.
  • Nieustająco się modlę … powiedziała.
  • Miałeś rację, dlatego Mnie nie ma.
  • ???!!! Rozumiesz coś z tego ?
  • ……. – szukam w głowie… ! Pytałam dlaczego Sigmund w Niebie nie widział Maryi !
- Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ? 
- A widział Mnie ?
… Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/13/stanie-sie-swiatlo/
  • Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!!
  • …….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia.



Dopisane 10. 02. 2019 r.

Pisząc na blogu dzisiaj, nie wiem o czy będę pisać jutro. Po prostu co dwa dni przewracam kolejną kartkę w swoim dzienniku i dopiero wtedy wiem, o czym będzie. Dlatego jestem dzisiaj bardzo zaskoczona.

  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice – wizja z morzem, które odsłania tajemnice mocno mną potrząsnęła. Wczoraj, czyli zanim o niej przeczytałam, dostałam wiadomość od znajomego;

Wygląda na to, że nie przypadkowo otrzymałam tą wiadomość akurat wczoraj, więc oczywiście pytam co to znaczy …

  • To co było ukryte, wypłynęło.
  • Przed II wojną światową też pokazał się krzyż, na niebie…

Tyle na dzisiaj mogę powiedzieć, ale wrócę do tego w odpowiednim czasie.


Dzisiaj ewidentnie wiem co miały znaczyć słowa…

-Twój dziennik to ostatnie zadanie tutaj. 
-Musisz pisać, ale nie spiesz się. 
-Pisząc ten dziennik mam wrażenie, że on już się skończył, że nie ma już nic ciekawego - ja na to. 
-Mylisz się, dopiero się zacznie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/

Musisz pisać, ale nie spiesz się – zwłoka w pisaniu na tym blogu wynosi na dzień dzisiejszy około 7 miesięcy. Widać jednak, że tak miało właśnie być. Myślę, że to też dowód dla nas, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wiele informacji podanych wcześniej sprawdza się na naszych oczach i wiele sytuacji jest kompatybilnych z tym, co przeżywają czytający ten blog. Na przykład dzisiejszy mail…

Ojciec jest naprawdę… niesamowity. Brakuje słów… 

Niebo to przystanek.

24. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr miał dzisiaj ważne spotkanie biznesowe, spotkał się ze swoją konkurencją i to było dobre spotkanie. Wiele sobie wyjaśnili i zrozumieli, że każdy działa nie dla pieniędzy, ale na tyle, żeby przetrwać i po prostu żyć.

Na kawie wspominaliśmy czas, gdy jego firma była na skraju bankructwa, więc żeby przetrwała, przelałam mu wszystkie zarobione w mojej firmie pieniądze.

  • Dzięki Bogu, że tyle zarabiałaś w pewnym momencie, że mogłaś mi pomóc – Piotr całkowicie szczerze.
  • Teraz wiem, że to dosłownie dzięki Bogu –  kiwam głową. 

Rzeczywiście tak było. Miałam krótki okres w swojej działalności, że czego się nie dotknęłam, to wszystko wychodziło super, gdzie u innych było bardzo nie super. U mnie telefony się urywały, a u konkurencji milczały. Już wtedy mnie zastanowiło, że dzieje się coś dziwnego, a jeszcze nie rozmawialiśmy z Homielem. Odkładałam zarobione pieniądze „do kupki”, czyli na konto i lubiłam czasami tam zaglądać zdziwiona nie wierząc, co widzą moje oczy. Nigdy, przenigdy nie wierzyłam, że będę miała aż tyle.

  • Jak ci przelewałam ostatnie pieniądze, to płakałam – przyznałam szczerze.
  • Oddam ci w odpowiednim czasie tyle, że nie będziesz mogła uwierzyć.
  • … ???! …
  • Za to, co uczyniłaś, to samo będzie uczynione.
  • Jak przyjdzie czas, pozbawię cię świadomości, bo zasłużyłaś sobie na to, więc łez nie będzie w tobie nigdy.

… Pozbawię cię świadomości ? Będę miała Alzheimera !,  pomyślałam od razu. Alzheimera dostanę i wszystko zapomnę ! Nawet nie będę wiedzieć, kiedy Piotra zabraknie. Nie będzie łez, nie będzie pamięci…, przyszło mi do głowy i wpadłam w panikę. 

  • Zrozumiałem tego faceta z konkurencji – Piotr zmienia temat.
  • Nie może mi pomóc, bo sam będzie miał problemy, a ma więcej ludzi na stanie niż ja.
  • ……. – słucham i widzę w nim dzisiaj wielkie zrozumienie i miłosierdzie do drugiego człowieka. Jeszcze niedawno tak łatwo by mu nie przepuścił.
  • Dobrym człowiekiem jest Piotruś, prawda Homiel ?
  • Udał nam się skubaniec.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem. 

Zamyśliliśmy się po chwili oboje nad niesamowitością Ojca… Faktycznie nic nie dzieje się bez przyczyny…

  • Jeśli Ojcze stworzyłeś świat, wszechświat, a byłeś już … To gdzie byłeś ? Gdzie Twój dom ?
  • Wkrótce się dowiesz.
  • Nie jestem godny.
  • Nie ty o tym decydujesz.
  • Ola, z Ojcem nie ma żartów, trzeba siedzieć cicho i robić swoje – zwraca się do mnie.
  • To pierwsze mądre zdanie, które powiedziałeś.
  • …….. – roześmialiśmy się.
  • Czy Jezusowi też Ojciec dał kielich jak tobie ? Bo wielu ludzi myśli, że Jego słowa to tylko metafora – próbuję się dowiedzieć o kielichu nieco więcej.
  • Nie zagłębiaj się, bo zaczniesz zmieniać historię.
  • A zmieniałam do tej pory ? – przestraszyłam się.
  • Dlatego cię koryguję.
  • Uff …. – ulżyło mi.
  • Ojciec mówił wczoraj tak, że tylko mogłem słuchać z rozdziawioną miną – Piotr znowu zrobił rozdziawioną minę na samo wspomnienie.
  • Ze zrozumieniem.
  • Hmm …. Może Bóg to kosmita jednak ? – ryzykuję.
  • Kto według ciebie jest kosmitą ?
  • Kto lata w kosmosie ?
  • Kto stworzył kosmos ?
  • To każdy jest kosmitą.
  • … ???!!! …
  • Niebo to przystanek.
  • … ??? Taaaak ? To znaczy, że opisywane tam miasta, domy, ulice to tylko iluzja ? – drążę dalej.
  • To jest przez jakiś czas.
  • A potem co ?
  • Potem do celu.
  • To jaki to cel ?
  • …….. – cisza.
  • Ponoć ja pracuję w bibliotece….
  • W nad-bibliotece.

  • Skomplikowane to wszystko. Może ta fala się zacznie… nie wiadomo kiedy ? Już Jezus mówił, że wróci wkrótce, a mijają 2 tysiące lat – myślę głośno.
  • Tak, u Nich czas to pojęcie względne – Piotr kiwa głową.
  • Fala to nie jest pojęcie względne.
  • Fala jest konkretnie osadzona w czasie.
  • Tak jak i twoje serce było osadzone w konkretnym czasie.
  • Na drugi dzień już byś nie żył.
  • ……. – zmroziło mnie samo przypomnienie.
Znowu znak. Piotr nie przywiązuje do tego wagi, ale takie informacje w mojej głowie zapadają na bardzo długo. Dlatego widząc receptę od razu przypomniałam sobie o tym kardiologu. Piotr był jak w amoku, więc ja przejęłam stery i kazałam mu natychmiast do niego zadzwonić. Nie jutro, nie za godzinę, ale teraz, na korytarzu przychodni. Na szczęście odebrał i chciał nas przyjąć w środę, ale uparłam się, że przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Pojechaliśmy do Szpitala Wolskiego, bo tam akurat miał dyżur. Piotr ledwo wdrapał się na drugie piętro. Ja usiadłam na korytarzu, a Piotr wszedł do gabinetu. Ponieważ drzwi były nieszczelne mogłam słyszeć o czym rozmawiali. A rozmawiali o pracy, życiu, Piotr opisał jak się czuje… rozmawiali jak dobrzy znajomi. W pewnej chwili drzwi się otwierają i wychodzi kardiolog na korytarz. Mija mnie nie zwracając uwagi i zatrzymuje się metr dalej. Dzwoni. 
- Szykujcie miejsce u siebie, bo ja nie mam. Mam tu człowieka, który w każdej chwili może zejść. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/29/nie-mogles-odejsc-teraz-bo-wiazemy-z-toba-wielkie-plany/
  • To ja się uparłam, aby pójść do szpitala w poniedziałek. Kilka godzin później już byś nie żył !
  • Więc wszystko zawdzięczasz Fionie.
  • Fiona ? – śmieję się. Żona Shreka ?
  • Ojcze, dlaczego tak wszystko działo się na ostatnią chwilę ?
  • Pomyśl jakie były emocje i są nadal.
  • Chwile dramaturgi mają swój cel.
  • Jaki ?
  • Nie dajesz 15 kotletów, tylko 14.
  • ……. – roześmiałam się. To czysta prawda. Te mocne przeżycia dały mi tak w tyłek, że teraz bardzo pilnuję Piotra pod względem odżywiania.
  • Macie swój funclub aniołów. Wielu was słucha i to jest też klub wesołości.
  • Uczą się na nas ?
  • Patrzą, słuchają, śmieją.
  • …. Ciekawe … Czy inni ludzie też tak się modlą jak ja, że wymieniają gacki po imieniu ?
  • Nie sądzę, wielu się boi.
  • Daj im spokój.
  • Po to masz hełm, miecz, stary jeszcze mundur (p. s. zbroję), abyś działał za dwóch.
  • Rozumiem…
  • ……. – a ja zaczęłam się zastanawiać co znaczystary jeszcze mundur”Dlaczego stary ? I dlaczego jeszcze ?



Dopisane 06. 02. 2019 r.

  • Niebo to przystanekjeśli chodzi o budowę Nieba wiedza chrześcijańska jest bardzo okrojona i skąpa. Według hebrajskich starych ksiąg mamy kilka poziomów Nieba, a dokładnie jest ich siedem. Tak twierdzi sam Henoch, którego Kościół Katolicki (w zależności co jego z nauk pasuje) akceptuje, a czasami nie akceptuje. Jednak w Nowym Testamencie, a dokładnie w 2 liście do Koryntian jest coś zaskakującego;

2 Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem – też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba (chodzi o apostoła św. Piotra). 3 I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, Bóg to wie – 4 został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać.

Biblia mówi; wąskie są drzwi, niewielu przez nie przejdzie. Ale pytanie przejdzie… dokąd ? Oglądam sporadycznie film dokumentalny o człowieku rozmawiającym ze zmarłymi; Medium z Manhattanu. https://www.youtube.com/watch?v=CcRa4yN-UOo. Są ludzie obdarzeni autentycznym darem widzenia i rozmawiania ze zmarłymi i tak było od zawsze. Analizując co mówią zastanawiające jak wielu ludzi przechodzi do Nieba, a przecież drzwi są wąskie… Nasz Edziu, dobry człowiek, ale niezbyt wierzący też trafił do Nieba. Jeśli nie było mu  trudno trafić do Nieba, to po co mu jeszcze dodatkowo jakieś wąskie  drzwi? Przecież jest już w Niebie. Otóż… To jest przez jakiś czas. Pytam się dzisiaj….

  • Do którego nieba prowadzą wąskie drzwi ?
  • Do właściwego.
  • Czy ludzie mogą wejść do siódmego Nieba ?
  • Nie.
  • A dokąd mogą wejść ?
  • To zależy dokąd mają bilety. 

Roześmiałam się oczywiście, ponieważ najwidoczniej zdradzić Ojciec tego nie chce. Ważne, że jest więcej niż jeden poziom Nieba. Skąd w ludowych powiedzeniach pojawiło się i takie…. Czuję się jak w siódmym niebie ?

Co naprawdę znaczą „wąskie drzwi” i co znaczy , że to przystanek i przez jakiś czas opiszę za kilka miesięcy. Nie jest to aż tak skomplikowane jakby się wydawało. 

Przeżywaliśmy wszystko razem. Ojciec też.

20. 05. 18 r. Warszawa.

Jadąc do Kazimierza miałam wszystko przygotowane, zeszyt, długopis jeden i drugi, na wypadek, gdyby ten pierwszy padł, bo tak się już zdarzało. Homiel jednak milczał i to mnie zaniepokoiło. Prawie się nie odzywał, więc i Piotrowi głupoty zaczęły przychodzić do głowy.

  • Jak byś zinterpretowała wiersz „Świtezianka” ?
  • ……. – spojrzałam na niego, czy się dobrze czuje.
  • Wiersz nie dla ciebie, tyś wojownik.
  • …… – ulżyło mi, że chociaż Homiel jest po staremu.
  • Co znaczyło MM u Jadwigi ? – wczoraj to odkryłam.
  • To, co teraz.
  • …??? …

I koniec rozmowy.


Dojechaliśmy do Kazimierza i skierowaliśmy się prosto do klasztoru trafiając dokładnie na początek mszy. Przemknęliśmy bokiem i dotarliśmy do naszej ukrytej kaplicy, gdzie kiedyś dostaliśmy od Maryi krzyż. Byliśmy w niej sami i oboje mieliśmy z czasem wrażenie, że cała msza odbyła się wyłącznie dla nas. Kiedy ksiądz powiedział, że właśnie dzisiaj jest dzień Ducha Świętego i to koniec okresu wielkanocnego, spojrzeliśmy na siebie przypominając sobie słowa, że po Wielkanocy Pendolino.

Po zakończeniu mszy poszliśmy do krzyża Chrystusa, którego twarz wydaje się ciągle żywa. Piotr dotknął Jego głowy i cały krzyż gwałtownie się poruszył, co spowodowało, że serce stanęło mi w gardle, bo wyglądało to tak, jakby Chrystus się obudził. Sekundę po tym dołączył do nas starszy zakonnik, z którego biło niesamowite ciepło.

  • Zakochani ? – spojrzał na nas i na Jezusa, dając do zrozumienia, że miał na myśli zakochani w Chrystusie.

Nerwy mi puściły i zalałam się łzami. Zakonnik spojrzał ze zrozumieniem, Piotr zaczął coś tam tłumaczyć, a ja nie mogłam przestać płakać. Nie wiem, co się stało.


Wracając do Warszawy Piotr zaczął wspominać swój atak serca.

  • Ten lekarz co zdiagnozował u mnie ostrą niewydolność, nie powinien mnie w ogóle z gabinetu wypuścić – Piotr z pretensjami po dwóch latach.
  • Powinien zadzwonić na pogotowie, bo miałem już ostry zawał i wiedział to.
  • No właśnie, dlaczego tego nie zrobił ?
  • Bo nie wybrałby najlepszej opcji.
  • Ważne, że było skuteczne.
  • Czekali odpowiedni ludzie na szachownicy.
  • ……. – faktycznie. Trafiłby nie wiadomo gdzie, a tak trafił tam, gdzie miał trafić.
  • Dlaczego to takie skomplikowane ? Gdyby trafił na pogotowie, to nie trafiłby do Cisowskiego ? – nie mogłam zrozumieć dlaczego była potrzebna aż taka łamigłówka.
  • To były trudne chwile – Piotr się zamyślił. 
  • Nie mieliście trudnych chwili. 
  • Mieliśmy trudne chwile.
  • Przeżywaliśmy wszystko razem. Ojciec też.

Wieczorem.

Piotr oglądał w TV program przyrodniczy. Z poczwarki wyłania się piękny motyl. Piotr patrzy i patrzy…

  • Ojcze, ale to wszystko stworzyłeś ! … To jest…
  • No dokończ.
  • Nooo …. Rewelacja ! Ale Ci się to wszystko udało ! – pełen podziwu.
  • Ty Mi się nie udałeś, ciągle się opierasz.
  • Bo to wszystko niemożliwe ! – … co się dzieje.

Słuchałam tego z przyjemnością. Naprawdę, to wszystko jest niewiarygodnie niemożliwe.


Po egzorcyzmach.

Podczas modlitwy Ojciec przypomniał mi; przywróć mi imię moje. Dziwne zdanie tak po roku ?

- Co się dzieje z tatą?! 
Dopiero wtedy nastawiłam ucho bardziej, próbując zrozumieć co mówi. 
- Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje…
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/01/bedziesz-tym-ktorym-jestes-naprawde-maska-zostanie-zdjeta/
  • ……. – od razu pomyślałam, że rok to będzie dopiero w sierpniu.
  • Nie ma roku.
  • A widzisz ! – ucieszyłam się, że miałam rację.
  • Masz odpowiedź odnośnie daty.
  • Co to znaczy; przywróć mi imię moje ?
  • Które ?
  • No nie wiem.
  • Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie.


21. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr niewiele mówił, wydukał tylko, że w kościele na mszy zobaczył fotel Ojca, a z niego niebieską energię, która jak siatka oplata całą ziemię.

  • Homiel mi mówi, żebym zajął się modlitwą …. Ciągle coś ode mnie chce.
  • Za dużo się nie chwal, każdy coś chce.
  • Tam chcą, tutaj chcą, wszędzie chcą.
  • Dlatego nikt się nie pchał.



Dopisane 02. 02. 2019 r.

  • Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie – dzisiaj wiemy o co chodzi, ale nie wiem, czy mogę to tutaj dzisiaj wyjaśniać. Za wcześnie. 

Jest pewna interesująca informacja w życiorysie Jadwigi;

Według zapisów kronikarzy Święta Jadwiga uprawiała surowe umartwienia. Jej kierownikiem duchowym był krakowski dominikanin Henryk Bitterfeld, autor traktatu o Komunii świętej i traktatu ascetyczno-mistycznego napisanego specjalnie dla Jadwigi. W swym życiu harmonijnie łączyła kontemplację z działalnością praktyczną, co wyraziła również w nawiązującym do Ewangelii symbolu dwóch przeplatających się liter MM (Maria i Marta), który poleciła umieścić na ścianach swej komnaty, a chcąc, by chwała Boża nieustannie rozbrzmiewała w katedrze wawelskiej założyła i zapewniła utrzymanie Kolegium Psałterzystów, którzy dzień i noc śpiewali psalmy przed Najświętszym Sakramentem. (WIKI).

Historycy się mylą. To nie Maria i Marta. To Maria Magdalena… tak powiedział Ojciec jakiś czas temu.

  • Skąd Jadwiga wiedziała, że MM to Maria Magdalena, a nie Maria i Marta ?
  • A skąd wiesz teraz ?
  • ……. ?!

Wygląda na to, że jej też powiedziano. To nie legenda, że Jadwiga rozmawiała z Chrystusem.