25. 02. 17 r. Warszawa.
Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Nie było nikogo, kto byłby w potrzebie i nawet z tego powodu poczułam lekkie rozczarowanie. Wrzuciliśmy więc pieniądze do metalowego pojemnika, na którym stało kilka palących się świeczek. Z trudem zapaliliśmy swoje, ale w końcu zaczęły płonąć pełnią swojego blasku. Piotr przechyli lekko głowę i już wiedziałam, że słucha.
- Jezus mówi …
- Nigdy nie zgaśnie to, co ma się palić.
- Idź w tę drogę, którą ci Ojciec wyznaczył.
- ….. Chyba chodzi o operację…? – spojrzał na mnie pytająco, ale ja nie byłam tego taka pewna.
- Zacząłem się modlić słowami, które sam wymyśliłem… Bądź pochwalony Synu Boga Ojca, niech wielbią cię wszystkie stworzenia … i wiesz co usłyszałem ?
- Dziękuję ci za słowa prawdy.
Ponieważ w kościele było bardzo zimno, Piotr nie mogąc się przeziębić przed operacją chciał nałożyć czapkę, szybko jednak z tego zrezygnował.
- No załóż, Jezus to zrozumie.
- Nie mogę założyć, nie jestem Żydem ! – powiedział z wyrzutem.
- …….. – spojrzałam na niego zaskoczona i śmiać mi się zachciało, bo miał tyle w sobie oburzenia, że starczyłoby dla wszystkich.
- … Ależ jesteś.
- Historycznie patrząc …, to jesteś.
- ???? – no to teraz zdębieliśmy.
Piotr musiał poczuć się dość nieswojo słysząc taką informację. Jeszcze przed chwilą nie chciał być utożsamiany z Żydem, a tu się okazuje, że nim był … kiedyś. Przypomniała mi się jego wizja i to nie jedna, w której widział siebie jako Hebrajczyka. Czyżby to była prawda …?
- Kochaj ludzi, kochaj ten świat, walcz o niego.
Usłyszeliśmy na koniec. Kochaj ludzi … i tu zaczyna się problem … Ma kochać też Żydów? Trochę śmiać mi się znowu zachciało, bo z tego powodu Piotr chyba dzisiaj nie uśnie … Raz nazista, raz Żyd … Naprawdę … Niezbadane są wyroki Boga i historie, które pisze …
Postaliśmy jeszcze chwilę i wyszliśmy. Pojechaliśmy na kawę.
- Wczoraj, gdy odprawiałem nowennę …, zobaczyłem Alicję w łóżku. Położyłem jej rękę na głowie i na płucach … Poprosiłem Ojca … Boże daj jej zdrowie i życie.
- Hmm …
- Kurcze … Może się uda. To byłby cud, ale jeśli się nie uda …? A może Ojciec chce ją już u Siebie widzieć ? – mam wielkie wątpliwości, czy się uda.
- …. Zobaczyłem teraz twój rozbity świecznik.
Podeszłam do zlewu, zaczęłam zmywać naczynia, trwało to może 5 minut. Odwracam się i widzę na kaflowej posadzce pod moimi nogami pół wielkanocnego świecznika, którego przed chwilą przecież schowałam. Zesztywniałam… zaczęłam natychmiast analizować sytuację w głowie; kiedy ja to zbiłam? Skąd się to wzięło? Dlaczego nie słyszałam rozbijającego się szklanego świecznika o podłogę? Dlaczego nie słyszał tego Piotr, którzy siedział 3 metry obok? Otworzyłam szafkę, wyciągnęłam z głębi miskę, a w niej… druga połowa świecznika Piotr podszedł i tak oboje patrzyliśmy na rozbity świecznik nic nie rozumiejąc. Jak Oni to robią ?! – spytałam nie będąc do końca pewna kto za tym stoi – Spytaj jednak Homiela, czy to Oni są za to odpowiedzialni – poprosiłam Piotra mając mętne przeczucie. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/20/jak-bedziesz-widzial-ze-stoja-miedzy-nami-to-nie-boj-sie-isc-do-mnie/ - My nie niszczymy, my budujemy.
- Ale dlaczego zbity, a nie na przykład kwiatek ? – pyta mnie Piotr zdumiony.
- Przecież to był gacek, on dał nam znać wtedy – przypominam mu.
- … Wiesz co teraz słyszę ?
- Przeprowadzając się nie uwolnicie się od mnie …
Piotr machnął ręką, jakby się chciał uwolnić od natrętnej muchy. Natychmiast zmieniliśmy temat rozmowy, nie mając zamiaru wdawać się w dyskusję. Byłam jednak zaskoczona, że i on przysłuchuje się naszej rozmowie. Ciągle o tym zapominam, że jest tak blisko.
- Nikt w to nie uwierzyłby …
- To, że nie wierzą, nie znaczy, że się nie dzieje.
- W zdjęcie Chrystusa też nie wierzą …
- Nie zrażaj się, że inni nie widzą.
- Oni widzą nic poza sobą w lustrze.
- ….. To będzie bardzo ciężka operacja – Piotr zaczyna swoje czarnowidztwo …
- Homiel ratuj, nie chce Ci się już wymiotować słysząc ciągle to samo ? – zaczynam się śmiać.
- Wytrzymajmy to, bądźmy z nim.
- A ja wam mówię, że to jest ciężka operacja ! Muszą mnie cewnikować, a ja się nie zgadzam ! Wyobrażasz sobie to ?!!! Nie dam się …
- …….. – wybuchłam śmiechem.
- Aaaa … To o to ci chodzi … Przestań ! Chrystusa prawie nago krzyżowali … Wyobrażasz sobie to !!! – powiedziałam już całkiem poważnie.
Nie wiem dlaczego, ale dopiero teraz widząc wielkie rozgoryczenie i poniżenie Piotra zrozumiałam w pełni, co musiał czuć sam Jezus. On, Syn Boga…, w taki sposób, nago … Totalne poniżenie … Rozbeczałam się, bo po prostu to sobie wyobraziłam.
- Chrystus ci teraz dziękuje, że Go ciągle wspominasz i wielki prezent ci szykują.
- To na urodziny ? – spytałam pochlipując.
- To na wszystko.
- … Słyszę …
- Nie zabierzemy cię.
- A kiedy ?
- Jestem cienki Bolek na to, by mówić.
- Bolek ?
- Mówię dwugłosem.
- …….. – znowu śmieję się głośno. Homiel użył kolejnego powiedzonka Piotra, dlatego powiedział dwugłosem.
Zapadliśmy po chwili oboje w zadumę. Myślałam o stylu, w jakim prowadzimy rozmowy z Niebem. Są tak swobodne, tak proste i piękne zarazem.
- A co z NIP ? – spytał Piotr przerywając mi. Ja o Niebie, a on o ziemi …
- Bądź spokojny, więc co ma się stać, to się stanie.
- Co widziałeś, to się stanie.
- Ciekawe … Kiedy się zaczną te zmiany ? Za tydzień, dwa… ?
- Ruszą hurtem.
- Znowu będziemy zaskoczeni ?
- Przynajmniej zawału nie będziesz miał – Homiel się uśmiechnął, ale zaraz przyszło mi coś do głowy …
- My się śmiejemy, a może dopiero teraz to ma znaczenie ? Może coś się tak zacznie dziać, że …
- … Muszę mieć mocne serce, by to udźwignąć ? – Piotr dokończył.
- Dlaczego tak straszysz od razu ?
- Z tego, co pamiętam, zawsze na cztery łapy spadasz, a Ja z tobą.
- No bo sam wiesz ...
- Przyjaciel jest prowadzony przez przyjaciela.
- To ci powinno wystarczyć.
Zawsze na cztery łapy spadasz… ?… Przelecieliśmy szybko przez nasze dotychczasowe życie i zdaliśmy sobie sprawę, że rzeczywiście … Cokolwiek się działo złego, złe było tylko na początku. Potem wychodziło na naszą korzyść.
- Z taką opieką nigdy nie upadniesz … Pamiętasz słowa Jezusa … ?
- Ja w tobie, ty we Mnie na wszystkie wieki, na zawsz …
- …… – Piotr przytaknął i łezka zakręciła się w jego oku …
- Jestem płaczliwa ciota …
- Oj Piotr, zadziwiasz wszystkich swoimi słowami – zaśmiał się Homiel.
Wieczorem.
Oglądaliśmy film „Red lights.” http://www.filmweb.pl/film/Red+Lights-2012-601997. Ten film jest dla nas o tyle interesujący, że dotyczy walki między nauką, a metafizyką. Nauką, a tym co niewytłumaczalne, wybiegające poza rozum i logikę. Oglądając zastanawiałam się, czy jakikolwiek naukowiec uwierzyłby w to, co piszę. Moje rozmyślania przerwał Homiel.
- Ostatnie zdanie jest dla ciebie – powiedział do Piotra.
Ledwo to powiedział, a padły słowa kończące cały film.
- Nie da się wiecznie zaprzeczać faktom.
- Nie można negować kim się jest, nie można bez końca negować kim się jest.