Mój Syn to Ja, Ja to On.

10. 11. 16 r. Część 2. 

Kiedy Piotr „dogorywał”, zwróciłam uwagę na jego buty, które z tyłu były wykończone kawałkiem skóry imitującej czarnego węża.

  • Ale masz buty !
  • A ja ci powiadam, że tak noszą się zwycięzcy – zażartował Homiel.
  • …… – pokiwałam głową, bo na wszystko ma ripostę. Wąż to symbol diabła.
  • Homiel to niesamowity wojownik – mówię do Piotra.
  • Czy to sprawia Ci przyjemność ? Ta walka ? – pytam.
  • To nie ma znaczenia, do tego jestem stworzony.
  • Przyjemność znajduję gdzie indziej.
  • Ta rozmowa to poezja, która czasami się przeradza w dramat.

Uśmiechnęłam się, ponieważ nawiązuje do naszych kłótni, które od czasu do czasu nam się zdarzają. Potrafimy się pokłócić nawet wtedy, gdy rozmawiamy z Homielem.  Zazwyczaj zawsze o to samo, że Piotr nie ma siły rozmawiać ….  i w ten sposób poezja zamienia się w dramat.

  • Co robisz w wolnych chwilach ?
  • Gram na waltorni.

  • Co z naszym synem ?
  • Tuż, tuż przed progiem domu.
  • …. Już wiem co oznacza w wizji, że temida urosła tak wysoko, że widziałem ją na poziomie jej kolan – Piotr zupełnie zmienił temat. 
- Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i stała się niebotycznie wielka, sięgałem jej do kolan i powiedziała; 
- Jestem taka stara. 
Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; 
- Coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem! Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/ 
  • Będzie wielka władzą, jaką ma.
  • Tak ? Bardzo jestem ciekawy jak się to wszystko potoczy.
  • Tak jak zobaczyłeś.
  • Kiedy ?
  • W wizji, ni mniej, ni więcej.
  • Ciekawe jak oni to zniosą ? – zaczynam się zastanawiać.
  • Dziadygi tego nie przeżyją. Niedosłownie, ambicjonalnie.
  • Odchorują ?
  • Odchorować to wrócić do zdrowia. Nie, nie przeżyją tego.
  • No nie wiem … Co Wy kombinujecie ?
  • Więc bądź zdumiony.
  • Choć znasz jej finał, to przebieg cię jeszcze zaskoczy.
  • Ale oni mnie nienawidzą. ..Piotr w zadumie …
  • Zostaw ich.
  •  Zobaczyłem jak szatkują, kroją i solą … To chcieliby ze mną zrobić.
  • ………
  • Zabraliście mi kawę … – Piotr z żalem, bo już się nie spotykamy tak często jak kiedyś.
  • Dobra trucizna.
  • Ja też nie powinnam pić ? – spytałam.
  • Powoli odchodzi.

To prawda. Costa Coffee do zawału była naszym stałym punktem spotkań, ale od kilku miesięcy dzieje się coś dziwnego. Coraz trudniej mi pić kawę z Costy, dosłownie ledwo ją przełykam i mam odruch wymiotny. Może organizm sam ją odrzuca ?  Jeszcze tej zagadki nie rozwiązałam.

  • Homiel, nie wiem co zrobić z moją firmą – właściwie nie pytam, a stwierdzam fakt. 
  • I ona zaliczyła złote dni.
  • A Ola ? Co ma robić.
  • Ola to przyszłość i złotymi głoskami będzie świecić.
  • ??? … Będę prowadzić biznes ? – byłam zaskoczona, ponieważ już mi się nie chce, swoje zrobiłam.
  • Twoje szczęście w czymś innym upatruję, ciesz się papciami – czyli kapciami. Maniana na całego. 

Pociąg w pewnej chwili zaczął  bardzo się trząść. Czuliśmy silne drgania, nasze ciała też drgały.

  • Czujesz to ?! Tak się trzęsło moje ciało, kiedy otwierały się wrota – natychmiast sobie to przypomniałam.
  • Wrota się już otworzyły.
  • … ???!!!
  • Znowu słyszę gacki, kryczą  ….
  • Zaczyna rosnąć !!!! 
  • … ???
  • Czy nie masz wrażenia, że jedni i drudzy obserwują cię jak się rozwijasz ? – szybko analizuję.
  • Co Homiel na to ?
  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały ?
  • Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • …… – zaczęłam się śmiać, bo ciągle Homiel nawiązuje do naszych kłótni.
  • Już cię nic nie powstrzyma.
  • Przed czym ? – Piotr.
  • Ty już wiesz …
  • Niby co ?
  • Jak masz iść.
  • ………. – a ma iść drogą prostą.

  • Mam do ciebie pytanie techniczne. Jak ty rozpoznajesz, że mówią akurat gacki ? – pytam Piotra.
  • Nie wiem, czuję to, słyszę jakby z dołu …
  • Długo ten stan nie potrwa.

Piotr wrócił do wczorajszej rozmowy z Chrystusem. Znowu mi zaczął opowiadać ze wzruszeniem…

  • Patrz Mi w oczy … Tak powiedział…
  • Chciałbym, żebyś nazywał Mnie tak, jak Ja cię nazwałem.
  • …….. – i Piotr się znowu wzruszył.
  • To plan samego Ojca … Poczułem, że chciał…, byśmy się zbliżyli do siebie.
  • Pamiętaj … Mój Syn to Ja, Ja to On.
  • Rozmawiając z Nim to tak, jakbyś rozmawiał ze Mną. 

Zrozumiałam w tej chwili dlaczego Piotr słyszy często jednocześnie i Ojca i Syna, a od dłuższego czasu nurtowało mnie to pytanie. Zamilkliśmy do końca podróży … 


Wieczorem.

  • Ojcze, jestem taki grzeszny.
  • Jesteś grzeszny.
  • Jeśli to mówisz, to jestem zbudowany.



Dopisane 29. 07. 2017 r.

  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały? Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • . – zaczęłam się śmiać, bo ciągle nawiązuje do naszych kłótni.

Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że rozmawiamy z Ojcem i dlatego pozwalaliśmy sobie na większy luz.

Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem.

10. 11. 16 r.  Część 1. Warszawa. 

Dzisiaj wracamy do Szczecina, więc pobudka z budzikiem o 5.30. Ja się ledwo zwlekłam z łóżka, a Piotr wstał jak rześki poranek i od razu zaczął opowiadać …

  • Modliłem się wczoraj i miałem przepiękną rozmowę z Chrystusem. Patrzyłem na obraz Chrystusa i spuściłem oczy. Od razu usłyszałem …
  • Piotr, patrz Mi w oczy.
  • Dlaczego nie patrzysz Mi w oczy ?
  • Nie mogę, jesteś Synem Boga, a czuję się taki brudny …
  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.
  • …. Bardzo się wzruszyłem i podniosłem głowę.
  • …. Jesteś bardzo dobrym człowiekiem … i pokazał mi jak dałem pieniądze tej kobiecie w kościele…
  • Wkrótce wyboje się skończą …

Opowiada mi w łazience, myłam zęby akurat i tak myjąc poczułam jak kap, kap… łzy lecą. To było głęboko wzruszające.

  • Ten obraz żyje ! Rozumiesz ?
  • Jak każdy inny – podsumował Homiel.

Wkrótce wyboje się skończą  czyli, jak się domyślam, przed nami prosta już droga ?


W pociągu, mimo wielu ludzi, którzy tak jak i my wracali na święta do domu, rozmawialiśmy dalej. Nie było sensu przejmować się nimi, kiedy i Homiel się nie przejmował.

  • Wczoraj Ojciec pokazał mi kulę ziemską i wiszące nad nią tablice z przykazaniami, było ich z 30. Wirowały w powietrzu, były po dwie w połowie otwarte, a ja palcem kierowałem tablice do każdego państwa, do każdego zakątku ziemi.

  • Tam, gdzie jest buddyzm też ? – pytam.
  • Nie chodzi o religie, tam kieruje się energia z prawdą.
  • To czyni twoja modlitwa.
  • Były ogromne … Biła z nich energia prawości …
  • ……..
  • Mówię teraz do Ojca … Ojcze, przywróć ustalony porządek …
  • Więc go przywróć.
  • Masz wszelką władzę, załatw sprawę na Ziemi i wracaj.
  • …? Przecież nie da się tego zrobić … – jestem skołowana. 
  • Zrobisz to bez problemu.
  • Walczyliśmy o ciebie, abyś ty walczył o ludzi.
  • Cieszę się, że odzyskujesz świadomość.
  • …? Czy sobie poradzę ?
  • Ty sobie nie poradzisz ?
  • Rób co do ciebie należy.

Piotr się zaciął, więc łokciem ponaglam go, by rozmawiał dalej, gdyż cały czas wszystko zapisywałam.

  • Współczuję ci, Mały.
  • No właśnie … Jestem taki mały, co ja mogę ?
  • Najlepsi niczym się nie wyróżniają.
  • A co z moim sercem ?
  • Bije dla Mnie.
  • Czy moi rodzice będą żyć dłużej niż ja ?
  • Gdzie ?
  • …??? – Piotr zapomniał sprecyzować, czy na ziemi, czy w Niebie, a może jeszcze gdzie indziej …?
  • Nikt nie będzie żyć dłużej od ciebie, bo życie czeka cię wieczne.
  • ??? A zasługuję na to ?
  • Nie zadawaj Mi nudnych pytań.
  • … Ojciec pokazał mi scenę. Jestem w rzeczach, moje ciało się zdematerializowało i te rzeczy opadły na ziemię jak szmaty …

Zapatrzył się w dal …

  • Widzę, że Ich skrzydła chowają się automatycznie … Kiedy chcą, to są. Kiedy nie, to się chowają … Wiesz, że tak naprawdę to Ojciec nie ma brody ? To ludziom pokazuje się z brodą …

Słuchałam zahipnotyzowana …

  • Czuję teraz diabła … Słyszę Lucyfer … Stoi w ciemności … To jeden z moich przeciwników … On czuje pogardę do Metatrona, bo był człowiekiem. Słyszę jak krzyczy …
  • Ten pomiot chce coś nam dać ? A jest nikim !!!

Piotr był jak w transie … Mówił bardzo szybko i ledwo nadążałam spisywać. 

Ten pomiot chce coś nam dać ? Zdziwiłam się w pierwszym odruchu, bo co może Metatron im dać ? Przypomniałam sobie zdanie, które niedawno gdzieś mignęło mi w internecie. Ponoć Metatron schodził do piekła, by obiecać im, że jak się nawrócą, to wrócą do Nieba. Czyste sience fiction …, a może i nie ? 

  • Diabły gardzą ludźmi.
  • Wiesz co jest w nich najgorsze ? – przypomniałam sobie mojego „kudłatego” siedzącej na łóżku.
Dzisiaj miałam niesamowitą nocną wizytę. Obudziłam się w środku nocy wydawałoby się bez powodu. Podnosząc lekko głowę zobaczyłam wlepione w siebie całkowicie czarne gałki oczu. Twarz człowieka (?) była porośnięta czarnymi włosami jak u małpy, szybkim rzutek oka cały wydawał się we włosach. Człowiek z zezwierzęconą twarzą siedział w nogach mojego łóżka i się… gapił. Co mnie uderzyło... to jego twarz, która nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, a oczy były absolutnie zimne. Nie wiem, czy to coś cokolwiek czuło.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/wp-admin/post.php?post=1768&action=edit
  • Oni patrzą na człowieka całkowicie z zimną obojętnością … Nie wiadomo co myślą, czego się można spodziewać … Lepsza już ta nienawiść, niż to „nic”… Bo nienawiść to już coś … 

Piotr padł jak kawka, prawie zasnął, tyle kosztowało go to energii. Musiałam poczekać.




Dopisane 27. 07. 2017 r.

  • Nie zadawaj mi nudnych pytań – Rozmowy z Ojcem rozwinęły się znacznie i muszę powiedzieć, że właśnie z pytaniami mam największy problem. Każde wydaje się banalne, a tych niebanalnych boję się zadać.

  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.

Te słowa tak głęboko zapadły mi w sercu i głowie, że nigdy o nich nie zapominam modląc się przed obrazem Jezusa.

Dzienniczek św. Faustyny; Mów do mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem.

Trump jak Nabuchodonozor?

07. 11. 16 rWarszawa.

Na porannej kawie Piotr dał kelnerce duży napiwek.

  • Rozrzutny jesteś.
  • Też mi to zabierasz ?
  • Raczej ci dodam, przecież muszę ci wyrównać.

Przypomniałam sobie 50 zł dane żebrzącej kobiecie i pół godziny później 50 zł znalezione pod nogami na parkingu. A więc nie był to przypadek i to co wydał, tyle w jakiś sposób zostanie mu zwrócone.

Podjechałem do kościoła, ale podbiegł do mnie człowiek z prośbą, bym zaparkował gdzie indziej, bo zaraz przyjedzie ciężarówka z ekwipunkiem do budowy stajenki. Powiedziałem, że staję tylko na chwilę i zaraz wracam. Wpadłem więc do kościoła i zobaczyłem staruszkę klęczącą i żebrzącą. Tak była zatopiona w swojej modlitwie, że mnie nie zauważyła. Ukląkłem pod krzyżem i od razu usłyszałem Jezusa. 
- Nakarm ją tak, jak Ja ciebie karmię… idź już.
Wstałem więc i dałem jej 50 zł, ona krzyknęła na cały głos;
- O mój Boże!
Kiedy zacząłem odpalać swoje auto nadjechała ciężarówka, wymieniliśmy się miejscami, było jak w zegarku. Ja wyjeżdżam, ona wjeżdża, dlatego powiedział mi idź już. Skąd wiedział? Podjechałem do Ikei, zaparkowałem z daleka, było pusto dookoła, otwieram drzwi, wysiadam… a pod moimi stopami zobaczyłem 50 zł !!! Zwrócili mi je… Zrobiło mi się strasznie głupio, bo wahałem się, czy jej tyle dać. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/29/nakarm-ja-tak-jak-ja-ciebie-karmie/ 
  • Nie trzeba,  Homielku kochany.
  • Kochany ? Okłamujesz sam siebie – Piotr myślał, że Homiel się nie połapie, że w tej chwili próbuje się właśnie cwanie podlizać.
  • Warto cię było ratować dla tej miny w kościele.
  • ……… – zdecydowanie warto, znowu zaczęłam się śmiać przypominając sobie. 
  • Słodycze przeminęły z wiatrem … – westchnął Piotr zrozumiawszy, że żeby przeżyć, musi przestać objadać się cukrem.
  • Przeminęły z zawałem.

Do naszego pracownika zwrócił się z propozycją współpracy przedstawiciel pewnej państwowej firmy. Uzgadniając szczegóły dostawy powiedział coś takiego, co nas natychmiast zelektryzowało.

  • Chcemy współpracować, ale nie podacie nas do sądu ? 
  • O kurcze ! Skąd oni wiedzą ? – Piotr nawet się z tego ucieszył, że  „się gada o tym na mieście”.
  • Taaa … Przynajmniej nas szanują – skwitowałam. 

Mając takie sygnały Piotr coraz bardziej jest pewny, że zrobił słusznie podając NIP do sądu.

  • Szacunek to jedna z odnóg koronki – Homiel dodał.

W niedzielę Piotr otrzymał wiadomość od naszego prawnika.

NIP odniósł się oficjalnym pismem do opinii rzeczoznawcy. Rzeczoznawca sądowy to wieloletni kapitan pożarnictwa, który napisał opinię na 27 stron. Była ona nie tylko bardzo fachowa, ale i bardzo dla nas korzystna. NIP musiał dostać białej gorączki ją analizując. Nie wiem, czy to jest normalne, ale wystosował do sądu oficjalne pismo podważając wiedzę i kompetencje sądowego rzeczoznawcy!!! Noooo … Tego się nie spodziewaliśmy.

  • Oni nie walczą o pieniądze, oni walczą o swoje imię.
  • Wątrobę im przewróciło.
  • Gdyby mogli, zapłaciliby cztery razy i przepędzili cię na cztery wiatry.
  • Spać przez to nie mogą. Nie bój się.
  • Czy to coś zmieni ? To pismo ?
  • Nic się nie zmieni.


08. 21. 16 r.  Warszawa.

Gorączka przedwyborcza w USA i mi się udzieliła. Próbuję się dowiedzieć kto wygra, ale Homiel milczy jak zaklęty. Wieczorem ….

  • Cały czas słyszę Nabuchodonozor …
  • Znowu ? – pytam zdziwiona.
  • Homiel mówi, że to dla ciebie.
  • Rany … Znowu ? – już to przecież przerabiałam. 
Sen Nabuchodonozora o posągu – Daniel opowiada Nabuchodonozorowi jego sen, w którym posąg zbudowany z różnych materiałów zostaje roztrzaskany przez kamień oderwany od góry. Podaje też wytłumaczenie: różne, coraz gorsze, materiały, z których zbudowany jest posąg, oznaczają kolejne królestwa. Kamień, roztrzaskujący na końcu posąg, to wieczne królestwo Boga, które nadejdzie na końcu czasów. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/30/tajemnica-tory/ 
Sen Nabuchodonozora
Sen Nabuchodonozora


09. 11. 16 r. Warszawa.

Wygrał Donald Trump. Przypomniały mi się słowa Homiela sprzed wielu tygodni …

  • Wbrew pozorom to społeczeństwo nie jest tak zepsute.

Oglądam powyborcze relacje i komentarze w TV i słyszę z ust dziennikarki TVN …

  • Trump jak Nabuchodonozor!

???!!! Zelektryzowało mnie to natychmiast, ponieważ przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę. Komentatorka nie rozszerzyła myśli, w takim razie zaczęłam szukać w internecie.

Nabuchodonozor II był królem i twórca potęgi Babilonii. Biblia przybliża tę postać, prezentując jego sen o kolosie na glinianych nogach. Król we śnie ujrzał posąg. Tajemniczy kamień, który stoczył się z góry, uderzył w podstawę i rozbił monumentalna figurę. Ten dramatyczny obrazek symbolizować miał upadek wielkich mocarstw. Dziś ten koszmar śni się także amerykańskim panom świata.

Twórca WikiLeaks Julian Assange udowodnił, że polityka globalna Stanów Zjednoczonych znajduje swoich kontestatorów nie tylko w krajach trzeciego świata, w Rosji, Korei Północnej czy Iranie – wrogowie czają się także wśród najbliższych towarzyszy. Do tej pory byli to niezbyt poważni alterglobaliści apelujący, by „ratować wieloryby przed dominacją konfederatów” albo skandujący „nie karmcie nas swoimi hamburgerami”. Dziś okazało się, że Ameryka ma swojego poważnego wewnętrznego kontestatora. Po raz kolejny okazało się, że nie tylko masy, ale także (a może przede wszystkim) jednostki tworzą ład polityczny. Król Babilonii śnił o rozpadającym się posągu. Jego rozpad symbolizować miał upadek wielkich mocarstw: Babilonu, Persji, Grecji, Rzymu. Czy politycy amerykańscy zaczęli już śnić ten sam sen? https://www.wprost.pl/220542/Amerykanski-sen-Nabuchodonozora 




Dopisane 25. 07. 2017 r.

Wtedy nie rozumiałam jak ten kraj mógł się dorobić takich kandydatów, naprawdę nie było lepszych?… tak sobie wtedy myślałam… Muszę jednak pochylić głowę w pokorze, bo w swojej naiwności i przede wszystkim niewiedzy osądzam, a nie powinnam. Jeśli to on wygrał, to tak miało być. Bóg Ojciec wie co robi!

Jest jeszcze jedna osoba, która powiązała D. Trumpa z Nabuchodonozorem. https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/ks-adam-skwarczynski/ks-adam-skwarczynski-nabuchodonozor/ Ile w tym tekście (tutaj fragment) jest prawdy, czas pokaże. Jednakże, jeśli Homiel również łączy Nabuchodonozora z Trumpem warto to zapamiętać.

Fryderyk z Meksyku; to młody człowiek, od lat obdarzony nocnymi wizjami – na wzór opisywanych przez św. Jana Bosko. W liście do ks. Adama Skwarczyńskiego pisze:

Czuję w ustach słodycz połączoną z goryczą. Zwycięstwo Trumpa wiąże się dla mnie z częściowym wypełnieniem się wizji otrzymanej we śnie, dotyczącej „upadku” Stanów Zjednoczonych. Gorycz dlatego, że stoimy u wrót Końca Czasów, słodycz – gdyż jak Jonasz kontempluję karę ognia, spadającą na „Niniwę”.

  1. Trump nie będzie mógł niczego dokonać. Dobrze to określiłeś: zabraknie mu czasu. Trump nie jest masonem. To idealista. Jest „artystą”, komediantem raczej niż człowiekiem podstępnym lub dwulicowym. Można go uznać za nieobliczalnego szaleńca. Ma w sobie coś z biblijnego króla Nabuchodonozora, jednak zabraknie mu czasu, żeby odegrać swoją sztukę, tragedię. Stanie się dla naszego pokolenia drugim Franciszkiem Ferdynandem – zarzewiem wojny. Padnie zabity, a gdyby nie padł, sam zacząłby wojnę.

Oto dlaczego – w oparciu o wizję symboliczną – osobę Trumpa kojarzę sobie z Nabuchodonozorem:
– tamten był „niszczycielem narodów”, ten stanie się przyczyną i zarzewiem wojny światowej;
– pod rządami Nabuchodonozora zniszczona została świątynia jerozolimska, zaś pod rządami Trumpa posypie się syjonizm masoński;
– sen Nabuchodonozora zawierał wizję posągu ze złota i innych metali i stopami z gliny, a w chwilę później jego kompletną ruinę, zaś Trump jest „królem końca czasów”, kiedy to nastąpi upadek wszystkich ziemskich imperiów;
– tamten kazał wrzucić trzech młodzieńców do rozpalonego pieca, a pod rządami Trumpa dojdzie (pośrednio lub bezpośrednio) do prześladowania Kościoła. Trump, jak król z Księgi Daniela, stanie się obrońcą Kościoła, a tym samym wielkim nieprzyjacielem satanistów;
– Nabuchodonozor był identyfikowany z „Gwiadą Zaranną” (imię własne Lucyfera!), zaś rządy Trumpa będą się wiązały z ostatecznym upadkiem demona-„zwodziciela narodów”;
– wreszcie siedmioletnie pomieszanie zmysłów u króla implikuje straszny los Stanów Zjednoczonych: władca wielu narodów upodobnił się do zwierzęcia jedzącego trawę…

 

 

Wygrałeś ze sobą bitwę, ale nie wygrałeś ze sobą wojny.

06. 11. 16 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do Ikei po parę drobiazgów, a przy okazji zjedliśmy też skromne śniadanie.

  • Dobrze trafiłaś mówiąc, że od wiosny przyszłego roku się zacznieHomiel do mnie.
  • Nie bardzo rozumiem … Tak mówiłam ? – może rzeczywiście w ubiegłym roku tak mówiłam, ale zdążyłam już zapomnieć.
  • Według Homiela przeanalizowałaś sprawę i powiedziałaś, że nasze zmiany zaczną się na wiosnę, a dzisiaj miałem wizję. Zobaczyłem oś czasu, na niej zaznaczony luty i maj. Chyba sprawa sądowa się skończy w lutym i maju.

  • Za dużo mówię – Homiel na to.
  • Akurat ! – już „wierzę”, że powiedział coś przez przypadek. 
  • Ok. Pierwsza zmiana to na pewno twój zawał – zaczynam analizować.
  • Powiedziałem, że zabiorę wam tę codzienność.
  • No i Ci się udało. To co nam jeszcze zabierzesz ?
  • Co wam dam !
  • ? To co nam dasz ?
  • Radość, ty to pierwsza odczujesz.
  • Jaaa ?… Córka pozna w końcu kogoś ? – dużą radość by mi to sprawiło.
  • I ta latorośl znajdzie ziemię, na której będzie się rozwijać.
  • A syn ?
  • Czy nie widzisz, że jego autostrada prosta ? Pruje, a nie jedzie.
  • To fakt. A Piotruś ?
  • Dom się o niego upomni.
  • ????!!!!
  • Chcecie go zabrać ? – niemal wycedziłam te słowa. 
  • To jest nieuchronne.
  • Czy ty wiesz ilu płacze za nim ?
  • Ale to bez sensu ! Jeśli chcecie go zabrać w przyszłym roku, to po co go ratowaliście ?
  • A kto mówi o przyszłym roku ?
  • ………. – wzięłam głęboki oddech, bo zapomniałam, że trzeba z Homielem rozmawiać precyzyjnie.
  • Czy w przyszłym roku będzie z nami na święta ? – spytałam z innej strony.
  • Chcesz go zawłaszczyć tylko dla siebie ? – … noż kurde…! Odechciało mi się pytać.
  • ………..
  • Ciekawe do którego Domu trafię – Piotr.
  • Wiadomo przecież.
  • Dla mnie to oczywiste, na pewno nie na dół – wyjaśniłam szybko Piotrowi.
  • Masz wiele wspólnego z Tomaszem.
  • Dobry człowiek, ale zawsze musiał pomacać.
  • …….?
  • Długo będę w Warszawie ?
  • I ten wątek będzie przeorganizowany.

W Ikei kupiłam mały, sztuczny kwiatek, który chciałam postawić pod krzyżem. Trzymając go w ręku stwierdziłam, że generalnie nie lubię sztucznych kwiatów, ale cóż, jeśli nie zniknie, to przynajmniej będzie stał co najmniej długo. Piotr szepnął mi do ucha …

  • Jezus teraz do ciebie mówi …
  • Zaprawdę powiadam ci, że wszystko zostanie uświęcone, nikt tego nie ruszy.
  • ……… – wybałuszyłam oczy ze zdziwienia, bo nie spodziewałam się, że odezwie się akurat teraz.

Domyślam się jednak dlaczego Jezus zrobił to właśnie w tej chwili. Nikt tego nie ruszy ... Kupiliśmy taki sam kwiatek pod krzyż, który znajduje się w Szczecinie i zniknął niestety na drugi dzień. Wszystko zostanie uświęcone Nie ma większego znaczenia, czy prawdziwy, czy sztuczny, liczy się intencja. Choć, jeśli mamy wybór, lepiej ofiarować prawdziwy. 


Pojechaliśmy do katedry, do „naszego krzyża”. Ponieważ dzisiaj niedziela oczywiście przywitała nas żebrząca, ta sama co zwykle, kobieta. Już nie zwracając na nią uwagi uklękliśmy pod krzyżem. Słyszę po chwili, że Piotr zaczyna się cicho śmiać. Miał przy tym tak komiczną minę, że i mi się udzieliło. Mrugam do niego pytając o co chodzi ?… Nie chciał powiedzieć. Wstaliśmy i mijając kobietę poszliśmy do głównej bramy. Piotr się zatrzymał i zaczął się wiercić nerwowo w miejscu. Wyjął z portfela 100 zł i obracał banknotem w palcach wyraźnie nie chcąc się z nim rozstawać. Przypomniał mi w tym momencie pewną scenę z filmu „Uwierz w ducha”.

To skojarzenie spowodowało, że strasznie mi się śmiać zachciało, więc wolałam wyjść po prostu z kościoła. Piotr podszedł w końcu do żebrzącej kobiety i wcisnął jej banknot do ręki. Dopiero w aucie opowiedział …

  • Kiedy się modliłem usłyszałem …
  • Piotr, ty to ty.
  • Ona to Ja, więc co uczynisz ?
  • ???
  • Dałem jej 100 zł, najwięcej ile miałem.
  • A ile jeszcze miałeś ?
  • 50 zł.
  • To nie dałeś jej wszystkiego – już zaczęłam się śmiać.
  • Ale dałem więcej !
  • Dzisiaj wygrałeś sam ze sobą, pokonałeś siebie.
  • Ty tego nie odczujesz, a na nią niebo zstąpiło, ale walka była piękna.
  • Walka ? To kabaret raczej … – pomyślałam.
  • I Ja za kwiatek ci dziękuję.
  • ………. – i głupio mi się zrobiło natychmiast za moje myśli, bo nie sądziłam, że to sam Jezus teraz mówi.
  • A ja ci dziękuję za życie – Piotr.

Nieco później …

  • Dałeś 100 …
  • Nie jest źle
  • A nie możesz powiedzieć, że jest dobrze ? – spytałam, bo jak na Piotra sto to jak milion.
  • A czy oddał siebie całego ?
  • …. Uczyniłeś dobrze, ale nie najlepiej. 
  • Wygrałeś ze sobą bitwę, ale nie wygrałeś ze sobą wojny.
  • Znaczy…, przegrałem ?
  • Nie przegrałeś, ale fanfarów nie słyszę.
  • …. Nikt w to wszystko nie uwierzy, jeśli komuś o tym powiem – mówi po chwili. 

  • Bo tylko ty słyszysz.
  • Niewiele istot ogląda oblicze Ojca, więc nie rozważaj, czy wierzy, czy nie.
  • Masz swoje zdanie, znasz ostateczną prawdę … Ty znasz.
  • Nikt nie uwierzy.
  • Bo mają wybór, dlatego tak niewielu przejdzie.
  • Co się dzieje z tym, co nie przejdą ? – pytam natychmiast.
  • ………. 
  • Myślisz, że dałeś jej pieniądze ?
  • Dałeś jej szczęście.



Dopisane 23. 07. 2017 r.

Zobaczyłem oś czasu, na niej zaznaczony luty i maj – wizja okazała się trafna, tylko interpretacja mylna.


  • Masz wiele wspólnego z Tomaszem. Dobry człowiek, ale zawsze musiał pomacać.

zawsze musiał pomacać… – Pamiętam, że bardzo rozbawiło mnie to stwierdzenie. Jest nie tylko zabawne, ale i konkretne. Co my właściwie wiemy o Tomaszu poza tym, co możemy przeczytać w Wikipedii?

O świętym Tomaszu Apostole mówi się czasem „niewierny Tomasz”. Oczywiście nie oznacza to, jakoby był niewierny Jezusowi. Był jednym z dwunastu Jego najważniejszych uczniów, zawsze przykładnie dochowującym Mu wierności. W naszej pamięci pozostał jednak jako ten, który nie uwierzył w Zmartwychwstanie. Miał pecha.
Kiedy zmartwychwstały Jezus ukazał się po raz pierwszy apostołom, Tomasza przy tym nie było. Trudno się dziwić, że kiedy mu o tym opowiadali, miał zwykłe ludzkie wątpliwości. Dopiero kiedy ujrzał rany Zbawiciela, wypowiedział z pokorą znamienne zdanie, przytoczone w Ewangelii według św. Jana: „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28).

Rubens przedstawił Tomasza jako człowieka sędziwego, mającego za sobą doświadczenia całego życia. W jego ręce włożył księgę, którą święty wnikliwie studiuje. W ten sposób pokazał Tomasza nie jako patrona wątpiących, lecz jako patrona dociekliwych, tych, którzy chcą wszystko poznać i zrozumieć. Artysta sugeruje, że ciekawość świata nie opuściła Tomasza przez całe życie i nie stała się żadną przeszkodą w jego drodze do świętości. http://kosciol.wiara.pl/doc/489401.Wierny-i-dociekliwy


Bo mają wybór, dlatego tak niewielu przejdzie – jeśli ktoś czyta uważnie opisane tutaj nasze rozmowy zauważy, że nawet z najzabawniejszych scen naszego życia wychodzą piękne lekcje i nauki. W tym przypadku pojawiła się też konkretna informacja, którą uzupełnię o słowa z książki „Słowo Pouczenia”.

Koniec jest początkiem nowego.

05. 11. 16 r. Warszawa.

Sobota, więc pojechaliśmy do katedry. Zwróciłam uwagę, że krzyż Chrystusa wręcz świecił. Być może to efekt wiszących wyżej świateł, w każdym razie wyglądał dzisiaj wyjątkowo pięknie. Klęcząc słyszeliśmy z oddali grupę kobiet odprawiających głośno różaniec. To wszystko razem sprawiło, że było wręcz magicznie. W takich chwilach nauczyłam się cierpliwie czekać i milczeć. Kilka zaledwie minut później …

  • I Ja do was przychodzę tak, jak wy do Mnie przychodzicie.

Szepnął do mnie Piotr cytując słowa Jezusa. Od razu się wzruszyłam. Piotr wstał z kolan, więc i ja wstałam.

  • Idziesz już ? – spytałam zdziwiona.
  •  Nie – powiedział, ale dopiero po chwili.

Postaliśmy się jeszcze z 5 minut. Wychodząc …

  • Faktycznie chciałem wyjść, ale powstrzymał mnie Jezus. Powiedział … 
  • Piotrze, nie odchodź jeszcze …, i wtedy …

I wtedy Piotr się rozpłakał. Musiałam poczekać chwilę, aż się uspokoi.

  • Podszedł do mnie. Zobaczyłem świetlistą postać, która schodzi z krzyża. Poczułem, jak przykłada swoją dłoń do mojego serca, jakby chciał go naprawić.


Jechaliśmy na kawę w całkowitej ciszy. W kawiarni wyjęłam notes, długopis i  spytałam wprost …

  • No i co Homiel mogę dzisiaj zapisać w dzienniku ?
  • Nadchodzą zmiany.
  • Jakie ?
  • Globalne.
  • Dla nas, czy dla świata ?
  • Mówimy o was, prawda o świecie została wam dawno ujawniona – miał na myśli wizję z wypalonym ziarnem.
  • O nas ?
  • Wielkie zdziwienie was czeka, niedowierzanie.
  • Wszystko się skończy ?
  • Raczej zacznie, koniec jest początkiem nowego.
  • Powiedz coś jeszcze …
  • Zaufaj losowi.
  • Nadchodzą dni, kiedy dzień stanie się nocą, a noc stanie się dniem.
  • Nadchodzi apokalipsa ?
  • Ona już trwa, to już się dzieje.
  • ??? Urzeknij mnie swoją wiedzą …. – Piotr spytał nieco uszczypliwie zniecierpliwiony brakiem konkretów.
  • Globalność zmian polega na ich nieodwracalności. 
  • Będziecie zaskoczeni.
  • Poczujesz zapach świeżego powietrza, wiele problemów ci zabierzemy.
  • ???
  • Dobra zmiana nadeszłana razie jedyna zmiana to inna dieta.
  • Tak źle jadłem ?
  • Sama trucizna.
  • A teraz ?
  • Teraz mniej.

Siedzieliśmy i czekaliśmy na kelnerkę, by zamówić to, co zwykle. Pomyślałam nagle, nie wiedzieć czemu, że bez zamówienia przyniesie nam gorącą kawę i desery … Ledwo skończyłam swoje myśli, pojawia się kelnerka niosąca dwie kawy i lody, postawiła nam je pod nosem.

Nie mogłam się wyjść ze zdumienia. Chodzimy do tej cukierni od kilku lat w miarę regularnie i zamawiamy to samo, ale po raz pierwszy kelnerka nie pytając co chcemy, sama przyniosła, co chcemy. Byłam naprawdę pod wrażeniem.

  • Za tą intuicję płacisz migrenami.
  • Dar okupiony bólem. 

To prawda, wczoraj cały dzień leżałam w łóżku, nawet tabletki do tej pory niezawodne, tym razem zawiodły.

  • A nie może być inaczej ? Nie mogę mieć intuicji bez migreny ?
  • Nie. Śmiało czuj, a będziesz wiedzieć.
  • Otwórz wreszcie tę książkę, zacznij czytać …

Pięknie powiedziane … Otworzyć książkę to w tym przypadku zaufać totalnie swojej intuicji.

  • Ale jak to zrobić ? Jak uczyć się czytać z książki, jak wyćwiczyć intuicję, by czytać z książki ?
  • Zapłacone – sprzedane, nie bój się widzieć…

Zapłacone – sprzedane, to znaczy jeśli cierpię migreny, żeby mieć intuicję to powinnam z tego daru czerpać garściami.

  • Ale jak to zrobić ? Mam zadawać sobie pytania i sobie odpowiadać ? To jest szalenie trudne …
  • Nigdy nie jest łatwo iść przez ciernie.
  • Możliwości twoje wielkie, ale płacisz za to. Ćwicz.
  • Ćwicz, ćwicz … – mruknęłam pod nosem zastanawiając się jak.
  • Co będzie na obiedzie ? – spytał.
  • ???

Gdy zadał mi to pytanie, wiedziałam od razu, że nie chodzi Mu o potrawę, ale o jakieś wydarzenie. Mignęła mi w głowie krótka scenka; zobaczyłam wysoki kielich i sytuację, że ktoś coś wylewa. Zamyśliłam się głęboko …

  • Kto wygra wybory w USA Homiel ?
  • Ten, kto ma wygrać.
  • No powiedz, nie powiem nikomu.
  • ………. – cisza. 
  • … Wiesz co teraz zobaczyłem ? Ktoś odgarnia chmury i mówi z góry …
  • Przestań męczyć Mojego pracownika !
  • … ??? – zrobiłam wielkie oczy i zaczęłam się śmiać. Faktycznie, zachowuję się jak na przesłuchaniu. 
  • Ojciec nam się przysłuchuje … – Piotr się ucieszył, a ja już mniej. Świadomość Jego tak bliskiej obecności  paraliżuje mnie ze wstydu.

Godzinę wcześniej Homiel „rzucił”, że nie każdy człowiek ma aktywnego anioła i to mnie zdziwiło, bo jest to wbrew ogólnie przyjętej opinii. Pociągnęłam ten temat dalej …

  • Są ci, co mają z Góry.
  • Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy.
  • To są ci, na których inni się uczą.
  • To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych.
  • To duża sztuka.
  • Na przykład taki degenerat, który ciągle pije ?
  • To był jego wybór, na nim uczy się 300, to są wybory duszy.

Jedliśmy lody w zadumie, ktoś z boku patrząc na nas mógłby pomyśleć, że jesteśmy myślami bardzo daleko.

  • Lubię morza, oceany … – Piotr.
  • Homiel, macie tam u Siebie morza ? – od razu pytam.
  • Wystarczy te tutaj.
  • A macie wodę ? – pyta Piotr.
  • Przecież widziałeś.

Piotr niemalże zadławił się swoją kawą z wrażenia. Przyciśnięty do muru opowiedział mi o wizji, którą miał niedawno.

  • Szedłem z Ojcem. Sięgałem mu do ramion, a był sporo wyższy. Szliśmy w milczeniu, ale bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem strumyka. Zauważyłem, że moje nogi nie sięgały strumyka, a Ojciec miał stopy zanurzone w wodzie. Zobaczyłem małe rybki, które podpłynęły do Jego stop, zaczęły po prostu szaleć z radości, że są tak blisko Niego. Ciągle krążyły szczęśliwe wokół Jego stóp. Zachwycił mnie ten widok i chciałem sięgnąć też nogami do wody, ale nie dałem rady.
  •  Że ja tak mogę…? Że ja to widzę…? – spytał zdziwiony.


Pokręciliśmy się po galerii parę godzin i poszliśmy na obiad. Widzę, że kelnerka przyniosła komuś siedzącemu obok deser w wielkim kielichu. Nie od razu przypomniałam sobie, że oczami wyobraźni właśnie taką scenę widziałam kilka godzin wcześniej. Skojarzyłam dopiero, gdy Piotr wylał na stół herbatę. Czyli tak to ma wyglądać ? Tak mam ćwiczyć intuicję ? 


Piotr był zmęczony, więc pojechaliśmy do domu. O 15.00 poszliśmy się pomodlić, osobno. Kilkanaście minut później …

  • Wiesz co usłyszałem ?
  • Czy wiesz, że dzisiaj Mój Syn cię dotknął ?

dotknął w kościele.




Dopisane 21. 07. 17 r.

  • Są ci, co mają z Góry. Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy. To są ci, na których inni się uczą. To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych. To duża sztuka.

To zdanie zmieniło mój stosunek do ludzi biednych, kalekich, upośledzonych i z tzw. marginesu społecznego. Jeśli wybrali taki los jeszcze na etapie bycia duszą, to chwała im za to, bo faktycznie, trzeba mieć wielką odwagę i pokorę zarazem, by być jedynie narzędziem dla nauk innych. Może dlatego też Jezus szczególnie umiłował tych odtrąconych i sponiewieranych?

A. Lenczewska - Świadectwo
A. Lenczewska – Świadectwo

  • Apokalipsa już trwa, to już się dzieje – do kwestii apokalipsy wrócę w późniejszych wpisach, ale tutaj chciałabym tylko zdradzić, że błędem jest przeświadczenie, że apokalipsa to jedno, mocne zdarzenie. Tak, jak w przypadku Fatimy, która jak zjawisko tak naprawdę trwała około 2 lat (do tego powrócę), tak i apokalipsa to dłuższy proces, ciąg wydarzeń zmierzających do konkretnego celu.

Diabeł nie atakuje rzeczy, lecz bezpośrednio ciebie.

28. 11. 16 r. Warszawa.

Od zawału Piotr schudł 8 kilo. To, czego się nie dało zrobić w ciągu kilku lat, Homiele zrobiły w ciągu kilkunastu dni.

  • A ile Ty ważysz Homiel ? – Piotr zażartował.
  • Mniej niż ty, a jestem dwa razy większy.
  • Taaak ? – Piotr wiedział, że i Homiel zażartował, ale spytał …
  • To co u ciebie waży … Mózg ? – … i zaczął się śmiać.
  • Skrzydła – …i je Homiel rozpostarł …
  • ……. – Piotr zamilkł gwałtownie.
  • No tak … Mogą swoje ważyć …  – pokiwał głową, gdy je zobaczył w pełnej okazałości.


Kilka godzin później jechaliśmy autem …

  • Siedzą za nami, głowy im wystają ponad dach – opisywał Homiela i mojego Grubaska.
  • To chyba im zimno – zażartowałam.
  • Mamy serca gorące to i Nam ciepło.
  • Macie serce ? – pytam.
  • Cały jestem sercem.
  • …….. – jak o sercu mowa to i przypomnieliśmy sobie o zawale.
  • Przyznam, że ten zawał był dla mnie niespodzianką.
  • Takich niespodzianek będzie bez liku.
  • … Ale to była niemiła niespodzianka.
  • Byłaby niemiła, gdyby się źle skończyła.
  • …….. – to fakt, trzeba przyznać.
  • To raz jeszcze dziękuję za życie.
  • Masz jeszcze co robić.

Zamyśliliśmy się oboje. Ciągle się zastanawiamy co nam dalej szykują … Już przez tą jedną „miłą niespodziankę” o mało nie osiwiałam.

  • Mało mi daliście ? Mało widzę, słyszę ? 
  • Przy tym, co będziesz widział, to mało widzisz.
  • ? !  
  • Po co to wszystko ?
  • Będziesz pokazywał ludziom, będziesz bliżej Domu.
  • ……… – Piotr natychmiast się wzruszył.
  • Nie wzruszaj się, bo i Ja się wzruszam.
  • …. Ale z tym zawałem …
  • A ostrzegałem cię !

Rzeczywiście ostrzegał, by nie jadł za dużo słodyczy i pił słodkiej kawy.

  • Będzie lepiej ciąćpowiedział kiedyś.  A teraz jak się odżywiam ?
  • Jak cnotliwa panna … I wtedy widzę 7 z przodu sugestia, że widzi wiek ponad siedemdziesiąt lat.
  • Mam szansę dożyć 70 lat ?
  • Szansę masz, wszystko idzie zgodnie z planem …, untill today …
  • Dlaczego mówisz po angielsku ? – pytam od razu.
  • Piotr by tego nie powiedział.

Homiel wtrącając od czasu do czasu słówka niemieckie lub angielskie daje mi w ten sposób znak, że to faktycznie On mówi, a nie wyobraźnia samego Piotra.


Jadąc dalej przypomnieliśmy sobie o piórze, które zniknęło i po chwili pojawiło się na stole.

  • Często tak robicie ? – spytałam.
  • … Pokazał mi buty …, i krzesło.

Córka, podczas naszej obecności w Warszawie pomieszkiwała w naszym mieszkaniu w Szczecinie. Wchodząc do mieszkania miała pewien wkurzający mnie zwyczaj. Po środku salonu zrzucała buty z nóg machając nimi na oślep w prawo i w lewo, więc buty lądowały kilka metrów dalej bez ładu i składu w różnych częściach pokoju. Jakiś czas temu zrobiła to znowu. Ale tym razem zdarzyło się coś przedziwnego.

  • Zrzuciłam buty jak zwykle, odwróciłam się na chwilę, a po chwili zobaczyłam moje buty ułożone po środku pokoju jakby były na wystawie, jeden oparty o drugiego.

Tak ją to wystraszyło, że uciekła z mieszkania. Była przerażona i myślała, że to gacek. A dzisiaj się dowiaduję, że to mój Grubasek pilnował porządku. 

Drugi przykład, jaki podał i to mnie zdziwiło, to krzesło.

Piotr przyjechał do Warszawy późnym wieczorem. Na dzień dobry, jeszcze w drzwiach usłyszał; 
- Znowu przyjechał ten gnój, idziemy 
Nie był to zwyczajny głos, lecz warkot. 
- Cześć dupki – odpowiedział Piotr w swoim „pięknym” stylu. 
Piotr położył na stole w kuchni czapkę, a na niej rękawiczki. Wszedł do pokoju obok, kiedy się odwrócił zobaczył swoją czapkę leżącą centralnie na podłodze w pokoju. Na czapce leżały rękawiczki. Czyli w ciągu kilku sekund czapka z rękawiczkami „powędrowała” sama kilka metrów. Piotr zaczął się śmiać. Rozebrał się z płaszcza, wrócił do kuchni i chciał usiąść na krześle. Już siadał, kiedy nie mógł ręką wymacać krzesła, odwrócił się i zobaczył, że krzesło, które podsunął sobie przed chwilą pod tyłek stoi też w pokoju.
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/13/czas-ustawowy/
  • To Wy ? – byliśmy naprawdę zaskoczeni.
  • Chcieliśmy cię przestraszyć, byś się nie rozgaszczał.
  • Diabeł nie atakuje rzeczy, lecz bezpośrednio ciebie.

Tak bardzo Homielom zależało na opuszczeniu tego mieszkania, że posunęli się do nadzwyczajnego działania. 




Większa wiedza to większa odpowiedzialność.

26. 10. 16 r. Warszawa.

Wieczorem.

- Homiel… jakie słowo lubisz najbardziej ? 
- Kiedy miałeś 3 lata i nadałeś Mi imię, pokochałem go najbardziej.
  • Aleś wczoraj powiedział z tym słowem, które kochasz najbardziej – Piotr z uznaniem pokiwał głową …
  • Spotkamy się w trójkę i będziemy się widzieć.
  • Po śmierci ?
  • Po jakiej śmierci ? Przed tobą widzę życie na zawsze.
  • Gdyby takie osoby jak ty umierały, wszechświat nie miałby sensu.

Dwie godziny później …

  • Czy odkryłaś coś dzisiaj ? – spytał mnie Homiel.

Zastrzelił” mnie tym pytaniem, bo rzeczywiście odkryłam coś związanego z Metatronem.

Metatron jest jednym z najważniejszych aniołów w niebiańskiej hierarchii. Jest członkiem specjalnej grupy, której pozwolono patrzeć na oblicze Boga, takiego zaszczytu większość aniołów nie posiada. W literaturze Metatron jest często określany jako „Książę oblicza”…. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/27/bog-moze-wszystko-wzial-enocha-i-zrobil-metatronem/

  • Czy oczekujesz nagrody w zamian ?
  • A mogę ? Nie robię tego dla nagrody.
  • Czy oczekujesz nagrody ? powtórzył.
  • … To jakiś sprawdzian ? – poczułam się niepewnie. 
  • ……… – nie odpowiedział, a ja się zastanawiałam co mogę oczekiwać. Od dawna myślę o jednym, chciałabym usłyszeć Jezusa.
  • I zobaczysz Boże Narodzenie.
  • … ???!!!
  • Pamiętaj, większa wiedza to większa odpowiedzialność.

Bolała mnie głowa i Piotr postanowił mi pomóc. Z chwilą gdy „umocował” we mnie białe światło, tak osłabł, że sam padł na podłogę. Nie jest jeszcze gotowy na takie akty miłosierdzia.

  • Gdzieś mi głowa uciekła, nie wiem, gdzie byłem … – powiedział, gdy się ocknął.
  • Już nic nie będzie tak, jak było.
  • … Ty jesteś dla niego dla Piotra.
  • A on jest dla Nas.
  • … Zanim popłyniesz, musisz się lekko przeobrazić – Homiel odniósł się do wizji z wielką falą.
  • Czego Wy ode mnie chcecie ?! – Piotr był wyraźnie zmęczony ciągłymi zagadkami.
  • Spójrz na sufit …
  • …….. – Piotr spojrzał w górę … Sufit jak sufit.
  • Widzisz sufit, a będziesz widzieć gwiazdy.



27. 11. 16 r. Warszawa.

Ze względu na niedawny zawał, dość często zaczynamy mówić o śmierci.

  • Ja mogę odejść, ale ty musisz być – mówi do mnie Piotr.
  • Jak ty odejdziesz, to po co ma być ?
  • ???!!! Jak to ?! – … pomyślałam.
  • Przecież ma córkę i syna !
  • O nich się nie martw, wiara w tobie nikła …
  • Bo wiara to nie tylko wiara, ale też zaufanie – mówię.
  • …. Miałem wizję. Biję mieczem diabły, macham nim dookoła, pocę się, ale nagle przypominam sobie nauki Jezusa. Chowam więc miecz i czuję narastającą wiarę w Chrystusa, a wtedy słyszę krzyk gacków … 
  • On już wie !!!
  • …. Widzisz ? Taki głupi nie jesteś … 
  • Panie, wybacz, że tak do ciebie mówię, ale chciałem, żeby było wesoło.

… No i było. Piotr ciągle twierdzi, że jest za głupi na to, co musi się przydarzyło. Ostatnim razem powiedział to dokładnie godzinę temu …




Dopisane 13. 07. 2017 r

  • I zobaczysz Boże Narodzenie – nie wiem do dzisiaj co miał na myśli, ale oczywiście nie chodzi o święta Bożego Narodzenia. Homiel wspomina w naszych rozmowach o ponownym nadejściu Chrystusa i to jest prawdopodobnie, choć mogę się mylić, to właściwe Boże Narodzenie.

Jestem sługą i posłańcem Bożym.

24. 10. 16 r.  Warszawa.

Jesteśmy zmartwieni synem. Siedzi już 5-ty miesiąc na statku, w dalekim porcie, w upale i jest wykończony. Miał zejść dwa miesiące temu, ale ciągle wychodzą jakieś problemy na statku i armator nalegał, by został. Piotr dzisiaj był na porannej mszy.

  • Ojcze, przywieź mi syna.
  • Wkrótce będzie w domu.
  • Kiedy ?
  • Niedługo.

Opowiada mi o tym godzinę później przy kawie. Kurcze … Mieliśmy z niej zrezygnować, ale nasza słabość wygrała. 

  • No to nie martw się … Ojcu nie wierzysz ?
  • Noooo. … – nie wiem co chciał wyrazić. Czy to, że wierzy, czy to, że ciągle wątpi.
  • A kiedy będzie rozprawa ?
  • Kiedy będzie trzeba.
  • No powiedz coś jeszcze Homiel.
  • Trwaj do sądu i płyń …
  • Ledwo uszedłeś z życiem i znowu zniecierpliwiony ?


25. 10. 16 r. Warszawa.

Rozmawialiśmy wieczorem oglądając jednocześnie TV.

  • Homiel mówił, że sąd zamknie się w październiku, a tu twój zawał … – myślę głośno.
  • Dlaczego pytasz o sąd ? – pyta mnie Piotr.
  • A nie może ?
  • To już w październiku nie zdążycie, za mało czasu … – ciągle głośno myślę.
  • Dzieje się, co się ma dziać.
  • A październik ?
  • A nie stało się ?

Oczywiście, że się stało, tylko zapomniałam. Wyniki ekspertyzy rzeczoznawcy są dla nas doskonałe. I co dalej ?…


W TV akurat reklama Lotto.

  • A może zagrać w lotto ?
  • Już widzę, jak wygrasz.
  • A może wygram – Piotr przekornie.
  • Jak wygrasz to i 10 tysięcy innych.

Zaczęłam się śmiać na głos, bo już widziałam tego skutki. Przy takim podziale dostałby chyba … 1 zł. 


W telewizji mignął nam aktor Krzysztof Pieczyński, wielki antyklerykał.

  • Nie lubię go – mówi Piotr.
  • Lub wszystkich i ucz.
  • No i jak mam go uczyć ?
  • Jak będę chciał, to będzie u ciebie już jutro.
  • …… ?!
  • A może podesłać mu bloga na Facebooku ? – wpadłam na pomysł.
  • Nie na tym etapie.

Usłyszeliśmy sąsiadkę z dołu, która krzyczała do kogoś za oknem. Piotr chciał jej odkrzyknąć …

  • . Aby wiedziała, że dookoła też są ludzie.
  • Nie bądź złośliwym.
  • Nie można być złośliwym ?
  • To domena czarnych.
  • Hmm … – Piotr nie był zbyt zadowolony, bo już myślał, że sobie pokrzyczy i porządek zrobi.

  • Homie l… Jakie słowo lubisz najbardziej ?
  • Kiedy miałeś 3 lata i nadałeś Mi imię, pokochałem go najbardziej.
  • A jak masz na imię naprawdę ?
  • To nieważne. Najważniejsze, że prowadzę cię do celu.
  • Jesteś aniołem ?
  • Jestem sługą i posłańcem Bożym.
  • Służę Temu, do którego tak szlochasz.
  • …….. – Piotr bardzo się wzruszył.
  • Czy Ojciec o tym wie, że tak szlocha ? – … spytałam.
  • On to widzi.
  • …. Co się dzieje z Andrzejem ? – znajomym, który niedawno zmarł na zawał  w hospicjum.
  • Na pewno po łące się nie pasie.
  • Musi to odpracować.
  • Przebimbał życie, przebimbał szansę.
  • Czy tak właśnie wygląda czyściec ? Odpracowanie za błędy ? – … pomyślałam. 

  • Homiel mówi, że dzisiaj podobało mu się co napisałaś, ale musisz zgłębić końcówkę.
  •  ???!!!  – mówiąc krótko wybałuszyłam moje oczęta, ponieważ ciągle mnie to zadziwia, że Oni widzą, co ja robię.
  • Końcowa rzecz …., mówi … 
  • Wyciągniesz wszystko, co najistotniejsze.

Natychmiast zaczęłam główkować o co chodzi.

  • Ładnie koronkę przędziesz i wplatamy coraz częściej Naszą koronkę.

Zastanowiło mnie to od razu. Jakoś tak się zdarza, że kiedy ja zaczynam wątpić w pisanie, od razu dostaję maila od kogoś z prośbą, by pisać dalej.

  • Zagłębiając się dalej osiągniesz wyżyny.
  • Będzie ci łatwiej tłumaczyć zawiłości, które nie są zawiłościami.
  • O rany ! Jeszcze bardziej mam się zagłębiać ? Nie jestem przecież teologiem ? 
  • … A może właśnie o to chodzi ? Potrzebne jest świeże spojrzenie ? – … pomyślałam.
  • Postaraj się zbliżyć myślą do Niego (Jezusa).
  • Poczuj GO, a On poda ci rękę na pewno.
  • Bardzo ci to ułatwi.
  • Gdybym Go słyszała, byłoby łatwiej.
  • Gdybyś Go słyszała, nie pierwszą, lecz ostatnią ławkę byś zawitała.
  • Bo w pierwszej ławce są kujony, a w ostatniej leserzy ? Rozumiem … – już nic bym nie robiła, tylko czekała na gotowe.
  • Poza tym poznasz siebie lepiej.
  • A sądzisz, że siebie nie znam ?
  • Do końca ?

Strzał w dziesiątkę ! …, jak zwykle … Kto tak naprawdę zna siebie do końca ?

  • Homielku kochany – próbuję się podlizać.
  • A nie możesz się mi pokazać tak, jak Piotrowi ? Chyba zasługuję na to, prawda ?
  • Nie sądziłem, że będziesz sędzią w swojej sprawie.

On mnie „dobija” … Znowu strzał w dziesiątkę, aż mi się głupio zrobiło. Kto wie lepiej na co zasługuję, a na co nie ?


  • Tak się zastanawiam … Mam całe Niebo na karku … Może powinnam się nie malować, nie farbować, ubierać w długie kiecki, chusty na głowie … ?
  • Chcesz ludzi straszyć ? 
  • …….. – roześmiałam się z ulgą. 



Dopisane 11. 07. 2017 r.

  • Nie bądź złośliwym. To domena czarnych.

 

Jezioro siarki i smoły będą się mieszać, zniszczy nieprawość.

22. 10. 16 r. Warszawa.

Przy córce do tej pory Homiel mówił niewiele. Gdy na chwilę oddaliła się do jakiegoś sklepu, powiedział … 

  • Wróg u bram.
  • Czy zawał to preludium zmian ? Ciągle mówisz o tym od dłuższego czasu …
  • A jak myślisz ?
  • No to zaczynacie z grubej rury …, można powiedzieć – mówię. 
  • Ty jeszcze nie wiesz co znaczy gruba rura.

Wow …  Jeśli Piotr to ledwo przeżył, to co nam zafundują dalej ?


Poszliśmy w trójkę do restauracji. Czekając na zamówienie Homiel tym razem bardzo się rozgadał. Córka wiedziała, że istnieje, ale nigdy nie była świadkiem naszych rozmów i dzisiaj w końcu zobaczyła na własne oczy, jak to się dzieje. Do tej pory tylko słyszała nasze relacje, a dzisiaj przeżyła to osobiście.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy cicho. W pewnym momencie Homiel wyjawił nam córki małą tajemnicę, o której nie mieliśmy pojęcia. Gwałtownie zrobiła się bardzo czerwona i dosłownie się spociła. Dlaczego Homiel to zrobił ? Chciał udowodnić, że istnieje, bo mała do końca w Niego nie wierzyła.



23. 10. 16 r. Warszawa.

Piotr ciągle słaby i dużo odpoczywa.

  • Leżałem na łóżku i czułem, że ktoś patrzy na mnie z góry. Usłyszałem …
  • Mały, zapali się jeszcze dla ciebie słońce.
  • Zobaczyłem jak Ojciec bierze mnie na ręce jak dziecko, jak matka trzymająca dziecko w objęciach i zabiera do góry … Ale to dziwne, bo zabrał mnie w połowie, jakby połowa mojego ducha pozostała na ziemi, a połowa poleciała do góry. Ojciec rozmawiał z tą częścią, która unosiła się do góry, ale ja tutaj na ziemi to słyszałem.

Piotr próbował mi wytłumaczyć, co właśnie przeżywał. Trudno było mi sobie to wyobrazić, ale słuchałam z uwagą … 

  • Ten duch był złoto – żółty. Ojciec powiedział do drugiej połowy, która została na ziemi …
  • Musisz pozostać pośród ludzi. 
  • …… – niesamowite.
  • To, co było kiedyś normalne, teraz cię zadziwia. 

Może faktycznie kiedyś dla Piotra było normalne oddzielenie ducha od ciała, ale dzisiaj jest to mu całkowicie obce. Wszystko poznaje od nowa.


Rozmawialiśmy o otwieranych wrotach, które słyszałam i które ciągle słyszę w swojej głowie. To znaczy ciągle pamiętam ten dźwięk.

  • Co właściwie oznacza apokalipsa, z czym to się wiąże ? Planeta zniknie,  czy co … ? – pyta Piotr.
  • Zagłada.
  • ???
  • Jezioro siarki i smoły będą się mieszać, zniszczy nieprawość.
  • Bóg oczyści.
  • ???
  • Czy wierzysz w Boga ?
  • Wierzę.
  • Czy kochasz Boga ?
  • Kocham.
  • Czy chcesz pieniędzy ?
  • Nie chcę.
  • Czy chcesz dawać ludziom uczciwie to, co się im należy ?
  • Tak.
  • Żyj nam wiecznie… Tyś jest ten, którego wyniosłem do Góry.
  • To niemożliwe.
  • Przyjmij co ci daję.
  • To pycha.
  • Pycha to być samozwańcem.
  • Pełno jest fałszywych proroków.
  • Tyś do nich nie należysz.
  • Rozmawiasz z Tym, który chce, żebyś Go słyszał.
  • Czy nadchodzą ostateczne czasy ?
  • Już się dzieje, ale apogeum przyjdzie …, już wkrótce.
  • Ludzie i tak nie uwierzą …



Dopisane 09. 07. 2017 r. 

  • Jezioro siarki i smoły będą się mieszać, zniszczy nieprawość. Bóg oczyści.

Apokalipsa – Objawienie;

(20) I pochwycono Bestię, a z nią Fałszywego Proroka, co czynił wobec niej znaki, którymi zwiódł tych, co wzięli znamię Bestii i oddawali pokłon jej obrazowi. Oboje żywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora, gorejącego siarką.
(10) A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków.
(8) A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga.


  • Już się dzieje, ale apogeum przyjdzie… już wkrótce.

Nie jesteśmy jedynymi osobami, które są świadkami słów wieszczących nadejście „rychłego końca”. Alicja Lenczewska słyszała to wielokrotnie.

A. Lenczewska; Słowo pouczenia.
A. Lenczewska; Słowo pouczenia.

Ja jestem Drzewem Życia.

20. 10. 16 r. Warszawa.

Otrzymaliśmy wiadomość, że umarł nasz znajomy, którego nie widzieliśmy z dwadzieścia lat. Mniej więcej miesiąc temu dowiedzieliśmy się, że dostał udaru, a ostatecznie zmarł w hospicjum na zawał. Pamiętam go jako człowieka bardzo inteligentnego, ale totalnego pijaka. Nie mogę zrozumieć jak taki człowiek mógł doprowadzić się do takiego stanu. Nie tylko pił, ale i palił na potęgę, zaliczał każdą stację benzynową w mieście kupując kilka hot-dogów dziennie. Z każdą kobietą, która była w jego życiu, szybko się rozstawał.

  • Co z nim dalej ? – spytałam, ponieważ byłam ciekawa co się dzieje z kimś takim po śmierci.
  • Od początku był w rozsypce.

To prawda. Kompletnie na niczym mu nie zależało, dodatkowo ateista … Porażka …

  • I co z nim ?
  • Stało się to, co najlepsze mogło się stać.
  • Pan Bóg wysłuchał twojej modlitwy.

Odpowiedź mnie całkowicie zaskoczyła, ale nie Piotra. Przyznał się, że gdy dowiedział się o udarze, poprosił Ojca, by zabrał od niego diabły, które przy nim zobaczył.

  • Ale ja modliłem się, by gacki od niego odeszły…, a nie żeby umarł …  – Piotr nieco zdziwiony. 
  • Dlatego udało się, przestali go męczyć.

Zadziwiające … Śmierć może być dla niektórych prawdziwym wybawieniem i jedynym wyjściem. Homiel w tej chwili pokazał zupełnie inne spojrzenie na śmierć …

  • A widzisz !… Ja żyję !
  • To koło za dużo kół by zatrzymało.

Święta racja. Od niego zależy wiele istnień … Pracownicy i ich rodziny … Dostawcy i ich rodziny … Podwykonawcy i ich rodziny … Cała machina zbudowana jak wnętrze dobrze działającego zegara. Zdajemy sobie sprawę z ciążącej na nas odpowiedzialności, dlatego Piotr od lat nie był na urlopie i dostał w końcu zawału. To musiało się tak skończyć.

  • Ola prowadziłaby firmę.
  • To koło nie jest uformowane jeszcze.

Kolejna święta racja, w żaden sposób nie jestem do tego przygotowana i raczej nie będę.


Stało się to, co najlepsze mogło się stać. Pan Bóg wysłuchał twojej modlitwy... – przypomniałam sobie pewną sprawę. Moja znajoma stawiająca kiedyś karty opowiadała o swojej znajomej. Kobieta popadła w straszne długi przez syna i męża. Jej syn był narkomanem, mąż ją tłukł, do tego rozchorowała się ciężko … No jednym słowem gehenna. Przyszła do niej, bo chciała usłyszeć coś pokrzepiającego.

  • Zobaczyłam w kartach, że nadchodzą dla niej świetne czasy, że wszystkie kłopoty miną jak ręką odjął, że będzie szczęśliwa. Sama byłam zaskoczona tą zmianą. Myślałam, że coś wygra, bo taka zmiana ? Po 2 tygodniach dowiaduję się, że zmarła nagle. Nie rozumiem, bo nie widziałam jej śmierci, ale to, że będzie szczęśliwa. 

Uśmiechnęłam się. Bóg się nad nią ulitował, wysłuchał jej prośby i skończył jej gehennę, a teraz jest szczęśliwa. Bywa i tak … 


Rozmawiamy o odwołanej sprawie z NIP.

  • Homiel, to Twoja sprawa ?
  • Nie miałbyś siły, a musisz stawić czoło z gotową przyłbicą.
  • … ?
  • … Kluczyku, nie martw się, otworzysz i te drzwi.

Pomysłowość Homiela w kreacji obrazów i tłumaczeniu zadziwia mnie. Niedawno tłumaczył nam, dlaczego tak wszystko  wolno się dzieje. Pokazał kluczyk, który jest wkładany do zamka, a jest wkładany powoli. Dopiero, gdy wejdzie gładko we wszystkie tryby wewnątrz zamka, kluczyk wchodzi do końca i otwierają się drzwi. Na tym polega koronka, wszystko musi zatrybić i zgrać się w jednym czasie.

Według wcześniejszych słów Homiela wszystko miało się skończyć w październiku, ale faktycznie nie powiedział którego roku. W tym roku to się nie skończy, więc kiedy ?

  • Jesteś pewna, że się nie skończyła ?

I w tym momencie przypomniała mi się przysłana od rzeczoznawczy w październiku opinia, która dla nas jest absolutnie pozytywna i miażdżąca dla NIP. Od tej opinii sędzina uzależniała swój wyrok. Według mnie następna rozprawa będzie jedynie formalnością.


Po zawale Piotr jest ciągle bardzo osłabiony, wieczorami wygląda jak cień samego siebie.

  • Ale się słabo czuję …
  • Jak zbity kurczak, bo do koguta ci daleko – … jak widać Homielowi humor ciągle dopisuje. 

Dzisiaj Piotr został wybudzony z anielskim nakazem, że ma iść do kościoła.

  • Gdy brałem hostię, usłyszałem Ojca.
  • Pozwolę ci jeszcze smakować tę radość.


21. 10. 16 r. Warszawa.

Córka przyjechała na weekend, więc obowiązkowo w trójkę pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Myślałam, że nic się nie wydarzy, ale Piotr zaczął mówić, a ja notować.

  • Patrząc na Chrystusa usłyszałem …
  • Drzewo życia.
  • Ten głos był z boku. Tak jakby ktoś mówił, że On, Jezus jest drzewem życia. Potem usłyszałem …
  • Ja jestem Drzewem Życia.
  • Kto wierzy we Mnie, ma życie wieczne.



Dopisane 07. 07. 2017 r.

  • Ja jestem Drzewem Życia. Kto wierzy we Mnie, ma życie wieczne.

W środku ogrodu natomiast rosło drzewo życia oraz drzewo poznania dobra i zła (Rdz 2,9). Symbol drzewa życia znany jest nie tylko tradycji biblijnej. Według pisemnych wschodnich przekazów starożytnych ludów w centrum ziemi rosło drzewo życia, rodzące owoce nieśmiertelności, którymi żywili się bogowie.

Tekst biblijny jednak przedstawia odmienną myśl i podpowiada, że drzewo życia oraz drzewo poznania dobra i zła były również w zasięgu ręki człowieka, nie tylko Boga, choć dla człowieka objęte zakazem spożywania jego owoców. Wyciągnięcie ręki po „zakazany owoc” oznacza, że człowiek od zarania swojego istnienia świadomy był swojej skończoności, śmiertelności. Mógłby jednak tę własną egzystencjalną granicę pokonać dzięki pokarmowi danemu mu przez Boga. Symbol drzewa poznania dobra i zła nie ma odpowiednika w mitologiach starożytnych. Oba drzewa pojawiają się w Ogrodzie Eden zanim znalazł się tam człowiek. Oznacza to, że zarówno nieśmiertelność, jak i określenie tego, co jest dobre, a co złe, zastrzegł Bóg dla siebie.

Obraz drzewa życia pojawia się dwukrotnie na końcu Biblii, w Apokalipsie: Zwycięzcy pozwolę jeść z drzewa życia, które znajduje się w raju Boga (Ap 2,7). Na środku placu miasta, pomiędzy brzegami rzeki rośnie drzewo życia rodzące owoce dwanaście razy. Wydaje ono owoc co miesiąc, a jego liście służą narodom jako lekarstwo (Ap 22,2).

Drzewo życia – symbol życia, którym jest Bóg! Drzewo poznania dobra i zła – symbol wszechwiedzy Boga, który jako jedyny wie, co naprawdę jest dobre, a co złe dla człowieka.

Jeśli Jezus mówi o sobie: Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, to znaczy, że On jest nowym drzewem życia. On daje życie (wieczne), bo jest jego źródłem – zasadzony pośród ludzkości przez Ojca, który jest tym, który stale uprawia, kultywuje ludzkość.” http://kielce-dabrowa.pl/teksty/drzewo-zycia-5-niedziela-wielkanocna/

Drzewo życia – fresk Taddeo Gaddiego z kościoła Santa Croce we Florencji (1360) fragment
Drzewo życia – fresk Taddeo Gaddiego z kościoła Santa Croce we Florencji (1360) fragment

Mówiąc otwarcie, by zrozumieć Jezusa mówiącego „Ja jestem drzewem życia” musiałam posiłkować się internetem. I dzięki powyższemu tekstowi bardziej zrozumiałe są dla mnie również i te słowa, przekazane A. Lenczewskiej.

Jeśli prawda jest prawdą, a prawdę tu opisuję, to nie może być kłamstwem. Zdaje sobie sprawę, że wielu to czytających ciągle ma wątpliwości, ale jeśli czytając słowa prosto z Nieba czują spokój, radość, zadumę, to ten owoc jest prawdziwy.