Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.

19. 08. 18 r. Warszawa.

Wczorajszy mail spowodował, że nie mogłam zasnąć. Uznałam go za znak, znak głównie dla mnie, bo Piotr jak zwykle wszystko bagatelizuje. Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy, oczywiście chciałam porozmawiać, ale nie wiedziałam od czego zacząć. Zaczął Ojciec…

  • Słyszę…
  • Lenisz się, a inni potrzebują twojej pomocy.
  • Przez dwa ostatnie dni nie modliłem się, nie było jak i nie miałem siły – tłumaczy się Piotr.
  • ……. – widząc, że rozmowa się zaczęła, spytałam…
  • Dlaczego on, ten Adam to zobaczył ?
  • Żebyś miała znaki.
  • Żeby ci się zaczęło wszystko spinać w twojej układance.
  • Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.
  • Ale co on takiego zobaczył ? Jak zobaczył ? – nie mogło mi się w głowie pomieścić…
  • Zadzwoń do niego.

Kręciłam głową nie mogąc pojąć, co się dzieje. Zmęczona główkowaniem zmieniłam temat.

  • Jak Oni chcą zdjąć z ciebie obowiązek ? Kompletnie tego nie widzę.
  • Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
  • Wiadomo – Piotr przytakuje, ale sam w to nie wierzy. Mruga do mnie porozumiewawczo, że tym razem się nie uda.
  • …. Czy się dowiedzą o Piotrze inni ? Powiedział, że będzie miał wpływ na Polskę – nie mogę przestać o tym myśleć.
  • A nie ma ?
  • …….. – ramiona mi opadły, no bo nie mam już argumentów.

Otwieram tego maila jeszcze raz i czytam uważniej.

  • Adam powiedział, że to człowiek z ogromną wiedzą … – … i wtedy to poczułam. Poczułam pewność.
  • To na pewno o ciebie chodzi ! – w końcu to sobie uświadomiłam. To bardzo charakterystyczna informacja.
  • Bingo !
  • Zobacz, ile zajęło ci to myślenie, a ile zyskałaś ?!
  • A gdybym ci powiedział …
  • Nie zyskałabym pewności…
  • … To znaczy, że co …, że będą mówić o tobie ?
  • Po to jest internet. Kolejki będą.
  •  Nie do mnie. Ja się nie dam – Piotr się zarzeka.
  • Wiesz, co to znaczy, że ktoś taki widzi już ? Że się zaczyna – … i poczułam strach, niepewność …

Zapadła cisza. Minęło nas czarne porsche tak szybko i gwałtownie, że zachwiało naszym samochodem.

  • Ale leci ! Nie jestem w stanie takiego dogonić.
  • Ale jesteś w stanie go zatrzymać.
  • … ???!!! …
  • Powiedz coś jeszcze – Piotr zagaduje myśląc, że z Homielem rozmawia.
  • To ważne zdanie.
  • …… – zastanawiam się dlaczego. Może chodzi o możliwości Piotra, które wydają się ciągle narastać.
  • Dlaczego wybraliście pana Adama, a nie na przykład Jackowskiego ?
  • A uwierzysz Jackowskiemu ?
  • …… – zaśmiałam się. Nie uwierzyłabym.

Spytałam o Jackowskiego z prostej przyczyny. Ojciec zasugerował, abym do Adama zadzwoniła. Szukając w internecie do niego kontaktu, na każdym kroku natrafiałam na jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Niebo wybrało jednak kogoś znacznie mniej medialnego, ale skutecznego. Okazało się bowiem, że Adam to nie tylko widzący, ale i egzorcysta.

  • Adam powiedział, że „nieznana jest jego rola”. Jaka jest moja rola Ojcze ?
  • Zapisane jest.
  • … ?! … Gdzie ?
  • W księgach.
  • … ?! ….


20. 08. 18 r. Warszawa.

Zadzwoniłam do p. Adama, żeby uzyskać więcej informacji. Nasza rozmowa trwała zaledwie 5 minut, ponieważ byłam zbyt zdenerwowana, a i on nie miał czasu. Przeczytałam mu ten fragment i wtedy powiedział;

  • Nie pamiętam tego. Kiedy mówię, mam przekaz, to szybko nie pamiętam.

I to mi wystarczyło. Mechanizm przekazywania informacji jest dokładnie jak u Piotra. Słyszy i szybko zapomina. Wiedziałam, że Adam to właściwa osoba.

Zaledwie 10 minut po tej rozmowie strasznie rozbolała mnie głowa. Wzięłam pigułę i nic nie pomogło. Leżałam na podłodze w łazience i rozważałam, czy nie zadzwonić po pogotowie, ale pomyślałam, że może najpierw zadzwonię do Piotra. Mija 20 minut i wszystko minęło. Płakać mi się chciało. Kiedy przyszedł do domu, prawie całowałam go po stopach z wdzięczności, choć oczywiście powinnam leżeć plackiem w kościele. Piotr nie ma niczego poza tym, co mu Ojciec dał.

  • Naprawdę ci minęło ? – spytał.
  • Naprawdę.
  • To jestem dobry w tym ?
  • Spytaj się ją, czy boli.
  • Wziąłem twoją głowę między ręce, widziałem ją jak hologram. Homiel mi powiedział, żebym zaczął od kręgosłupa, więc uderzyłem światłem w ostatni kręg, tam się zrobiło fioletowe światło, a w głowie miałaś białe – opisywał.
  • Prosiłam o pomoc Ojca, Jezusa i nic. Może chcieli, żebym do ciebie zadzwoniła ?
  • Noooo ….
  • A dlaczego ?
  • Dla jego ćwiczeń, Mój króliczku doświadczalny.
  • Rozumiem doskonale …. – pomyślałam, choć do śmiechu mi nie było.
  • Gniewasz się ?
  • Nie gniewam.
  • … Dzisiaj rano, gdy byłem w kościele, podczas komunii usłyszałem od Ojca …
  • Widzisz te ręce ?
  • Spojrzałem na moje ręce, które trzymałem na ławie, a one się ułożyły w trójkąt.

  • Już wiesz, o kogo chodzi ?
  • …….. – wzruszyłam się, bo nadal myślałam o wizji Adama i ciągle pytałam sama siebie, czy to prawda.
  • Z tego, co wyczytałam w internecie o Adamie, to siwy, skromny człowiek. Podczas rozmowy był rzeczowy, stanowczy, konkretny, taki jaki powinien być egzorcysta, on nie lubi rozgłosu …
  • Nie mógł Ojciec wybrać Jackowskiego – ciągnę dalej.
  • Notabene, który się ciągle chwali – … a tego Niebo nie lubi.
  • To spytaj się Ojca, jaka jest rola tego człowieka z wizji – wykorzystuję okazję.
  • Wiedziałem … – powiedział zrezygnowany.
  • …….. – śmieję się.
  • Zacznie się dziać. Czy my jesteśmy gotowi na to ? – strach mnie obleciał.
  • Nie ma znaczenia.
  • Czy dobrze zrobiłam, że zadzwoniłam do Adama ?
  • Nie miałaś wyjścia.
  • Rzeczywiście, nie miałam – w internecie nie znalazłam żadnego właściwego maila, jedynie telefon.
  • Znam twoją dociekliwość. Martwi cię to ?
  • Nie.
  • On nie musi tego pamiętać … tych słów.
  • Ważne, że to napisał.

Pokazałam maila mojej córce. Jej reakcja mnie rozbawiła.

  • Jak zaczną pisać o tacie na „Pudelku”, to się wyprowadzam z Polski.

Chyba w żaden sposób nie jesteśmy przygotowani na to, co ma nastąpić.

Ci, co z byli z Chrystusem, pisali na żywo.

16. 08. 18 r. Warszawa.

Piotr na spotkaniu biznesowym zamiast omawiać warunki umowy wdał się w dyskusję na temat Boga. 

  • Pytam się faceta w pewnym momencie wprost; wierzy pan w Boga ?
  • Tak.
  • A dlaczego pan wierzy ?
  • Bo daje mi znaki.
  • W jaki sposób ?
  • Poprzez Ojca Pio. Kiedy mam problem, proszę go o pomoc i dostaję. Zawsze, miałem tak ze sto razy… mówi.
  • To jest pan lepszy ode mnie. Ja nie wierzyłem, ale Go zobaczyłem.
  • Zobaczył pan Go ?
  • Tak.
  • To musi mieć wielkie plany wobec pana.
  • …. ??? … Hmm… Fajna rozmowa. Ale nie wiem, czy to dobrze, że o tym tak mówisz otwarcie – miałam wątpliwości.
  • Chwaliłem się tobą Ojcze.
  • Przecież widzę.
  • Mówiłem, że Cię widziałem.
  • Przecież słyszę.
  • Nie wkurzasz się na mnie ?
  • Znam cię.
  • To jest silniejsze ode mnie, lubię Go pokazywać – Piotr się uspokoił.

Wyjście na kawę to jedyna dla mnie okazja, aby jakoś wyglądać. Dzisiaj przed lustrem spędziłam pół godziny nie mogąc się zdecydować, co ubrać. Ciekawe, ale za każdym razem kiedy stoję przed lustrem, mam wyrzuty sumienia. Nachodzi mnie bowiem myśl, że może Ojciec tego nie chce, abym stała przed lustrem.

  • Dobrze wyglądasz – Piotr łaskawie zwrócił na mnie uwagę.
  • I wiesz, o co chodzi .
  • A jak ja wyglądam ? – Piotr zaciekawiony.
  • My o sobie nie mówimy. My jesteśmy.
  • To znaczy, że stoisz wyżej niż ja – powiedziałam ze skwaszoną miną.
  • Chcę powiedzieć, że jesteś kobietą, to jest natura.
  • …. Zobaczyłem wodospad, który obmywa mnie z brudów. Nagle znika i ktoś unosi mnie do góry…

Wizje Piotra są nieoczekiwane i akurat ta nie ma związku z tym, o czym rozmawiamy. To coś znacznie więcej ….



17. 08. 18 r. Jedziemy do Szczecina. 

  • Wiesz co znaczy błogosławieństwo od Boga ? Że nie jesteśmy głodni, mamy zdrowe dzieci, zdrowych rodziców, sami jesteśmy zdrowi …
  • A gdzie nauka ?
  • … ???!!! … – znowu zaskoczenie. 

Kiedy zawsze jest dobrze, to człowiek nie ma wyzwań. Nie pokonuje problemów, nie podejmuje trudnych decyzji, trudnych wyborów, nie uczy się. Ciągle o tym zapominam.


Wczoraj jeszcze raz obejrzałam „Paweł – apostoł Jezusa’. Oglądając doszło do mnie w pełnej prawdzie, że wśród czterech ewangelistów tak naprawdę to tylko Marek i Jan byli naocznymi świadkami działalności Jezusa. Paweł nie znał Jezusa, a Łukasz wiedział wszystko od Pawła. Na ile więc ewangelia Łukasza jest wiarygodna ?

  • Ile wydarzeń opisanych w ewangeliach nie jest prawdziwych ?
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie ostro i się spocił. Dopiero jego spojrzenie uzmysłowiło mi, że zadając to pytanie kroczę po grząskim gruncie.
  • Nic nie słyszę …
  • Szkoda. .. – … ale szczerze mówiąc to mi ulżyło.
  • Źle zadajesz pytanie. Każde oddzielne …
  • Aaaa rozumiem … Powinnam pytać o każde zdarzenie oddzielnie … – takiej odpowiedzi się nie spodziewałam i zaczęłam myśleć szybko nie mogąc przepuścić okazji, aby się dowiedzieć.
  • Ci, co z byli z Chrystusem, pisali na żywo.
  • ….!!!!!! …. A więc jednak spisywali na żywo !!! – pomyślałam. Słynne źródło „Q”, które według badaczy biblijnych istnieć musiało.
- Jak Ewangeliści mogli zapamiętać słowa Jezusa po kilkunastu latach i je zapisać ? Kiedy my nie pamiętamy już po kilkunastu minutach ?
- Skąd znasz słowa modlitwy „Ojcze nasz” ? 
- Od rodziców – odpowiadam zaskoczona. 
- A oni ? 
- Od swoich. 
- A oni ? 
- No wiadomo, ale te słowa są zapisane w Biblii, czyli mieli do czego sięgać… 
- Tak dojdziesz do źródła… 
- Czyli ktoś je na bieżąco spisywał ! 
- Już ci powiedziałem. 
- Rozumiem… – i poczułam się jakbym dokonała odkrycia stulecia. 
Modlitwa została spisana i potem przekazywana z pokolenia na pokolenie. Tak było też z Ewangelistami, ktoś zapisywał słowa Jezusa ( naukowcy nazywają to źródłem Q) i przekazywano je dalej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/26/zaprawde-powiadam-ci-bracie-ujrzysz-swiatlosc-ojca-naszego/
Odkrycie Ewangelii Tomasza wzmocniło hipotezę o istnieniu źródła Q, gdyż jej odkrycie udowodniło, iż we wczesnym chrześcijaństwie istniał gatunek ewangelii złożonej z samych powiedzeń (logiów) Jezusa, za jaki uważa się właśnie źródło Q. Odkrycie pokazało, że rekonstrukcja źródła Q jest przedsięwzięciem, które posiada naukowe podstawy. Dopuszcza się możliwość, że Ewangelia Tomasza mogła korzystać ze źródła Q. https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangelia_Tomasza 

Tak jak przepuszczałam, musi istnieć lub istniało najstarsze źródło, na którym opierali się wszyscy inni. Naprawdę nie sposób normalnemu człowiekowi zapamiętać słów Jezusa nie zapisując ich na bieżąco. Mamy czterech twórców ewangelii. Czy to jeden z nich jest autorem najstarszego źródła…? Pewnie nigdy się nie dowiemy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/25/niezwykla-wielkanoc/
  • Ci, co żyli później, pisali ze słyszenia, co nie znaczy, że źle pisali.
  • Bije dzwon, ale nie wiesz w którym kościele.
  • Rozmowa z Piłatem … Czy to się zdarzyło ? Powiedział; Czy jesteś królem ?
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie teraz z politowaniem. Pewnie pomyślał, że zdurniałam do reszty.
  • To spotkanie odbyło się ponoć w cztery oczy – tłumaczę mu.
  • Jezus nie miał okazji, nie miał kiedy przekazać tej rozmowy uczniom… Jeśli nie miał, to nikt o tym nie wiedział. Chyba, że zrobił to sam Piłat, przekazał to komuś, nawet nieświadomie. Co jest bardzo możliwe, bo w ewangelii jest to opisane jako proces sądowy – analizuję.
  • Ale z drugiej strony … Jest relacja Caviezela podczas kręcenia filmu. Właśnie podczas kręcenia tej sceny przeszedł przez niego Duch Święty.

  • Z moich doświadczeń odczytuję to jako potwierdzenie, prawdę. Miałam takie doznanie nie raz … Dobrze analizuję ?
  • Bardzo.
  • A chodzenie po wodzie ? … – spytałam.

Ledwo skończyłam pytanie, zrozumiałam, że nikt by tego nie wymyślił. Bo nikt w tamtych czasach nie wpadłby na pomysł, że to jest w ogóle możliwe, więc ktoś to faktycznie widział i opisał. To tak jak okno w mojej ścianie. Niemożliwe, a było. Sama nie byłabym w stanie tego wymyślić.

Siedząc na kanapie oglądałam TV. Piotr był w drugim pokoju. W pewnym monecie odwracam głowę w prawo. Właściwie mówiąc dokładniej coś zmusiło mnie, bym obróciła głowę w prawo. Zobaczyłam w białej ścianie czarny kwadrat. Wyglądało to jak okno w ścianie. Zwróciłam uwagę, że to „okno” jest kwadratowe, nie kuliste, nie prostokątne, czy jakiś inny kształt, a kanty „okna” są bardzo ostre. Jeśli mogłabym określić co w tej danej chwili czułam, to nie jestem w stanie opisać tego słowami. W słowniku nie ma takiego słowa, które mogłoby to opisać. Chyba przestałam oddychać, znieruchomiałam, zapatrzyłam się na to w osłupieniu i zaskoczeniu całkowitym… To było niesamowite, nieziemskie, nieprawdopodobne, niezwykłe i wiele innych słów na n… http://osaczenie.pl/wp/2016/05/02/prawda/
  • A dlaczego nie miałoby nie być ?
  • …. A dlaczego Maria Magdalena nie była na ostatniej wieczerzy ? Dlaczego jej nie pozwolił być ? Takie były zwyczaje? A może Jezus nie chciał, aby usłyszała, że pośród nich jest zdrajca, który go wyda ? Gdyby wiedziała, zrobiłaby wszystko, aby go powstrzymać ? Mogła przeszkodzić planowi ? – pytania sypały mi się jak z rękawa.
  • Ty też zostałeś zdradzony.
  • Powiedz, strasznie boli ?
  • Pomagasz, a on cię zdradził.
  • ……. – kiedy nie dostałam odpowiedzi, zrozumiałam, że mam już nie pytać.
  • Gdybyś wiedział, że cię Marcin zdradzi pomagałbyś mu ? – pytam zaciekawiona.
  • Jezus też wiedział i nic nie zrobił – przypominam mu. 
  • Chyyyba tak … Nie kierowałbym się kalkulacją, a sercem.
  • Dlatego jesteś wielki, Mały.
  • Co czuł Jezus do Judasza ? –  pytam.
  • Rozgoryczenie. Kara przyszła z Góry, nie od Chrystusa.
  • … Czy ewangelia tak zwana „według Tomasza” powinna być dołączona do tych czterech ? –       https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangelia_Tomasza
  • Po co sobie mieszasz w głowie ?



Dopisane 18. 04. 2019 r.

Ale z drugiej strony... Jest relacja Caviezela podczas kręcenia filmu. Właśnie podczas kręcenia tej sceny przeszedł przez niego Duch Święty.

Doskonale wiem o czym J. Caviezel mówi i jakie to jest uczucie. Bardzo specyficzne i można porównać do energii w postaci jakby chłodnego powietrza, które przechodzi przez cały organizm. To, że aktor podczas kręcenia tej sceny doznał obecności Nieba jest dla mnie osobiście znakiem i potwierdzeniem, że działo się to naprawdę.


- Przyjmij ten film jako bazę twojej wiedzy. Film jest bardzo prawdziwy. 
- On sam nie kręcił i nie rozważaj czy tak było, czy nie było. 
- Twoja książka to narodziny prawdy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/20/kto-zabil-jezusa/
  • Kara przyszła z Góry, nie od Chrystusa – dlaczego Ojciec zaznaczył, że los Judasza został przypieczętowany przez Ojca, a nie samego Jezusa ?

Jan, naoczny świadek wydarzeń, opisuje: „Jezus powiedział: «To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu». Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wstąpił w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: «Co masz czynić, czyń prędzej»” (J 13, 26−27).

W kilku filmach dokumentalnych na temat życia Chrystusa spotkałam się ze stwierdzeniem, że to sam Jezus podając chleb zadecydował o losie Judasza i przejęcie przez szatana. Błąd. 


  • Źle zadajesz pytanie. Każde oddzielne… –  udzielona wskazówka otworzyła mi wiele możliwości. To wtedy postanowiłam przeanalizować wszystkie cztery ewangelie od początku zadając Ojcu konkretne pytania. Dzisiaj wiem, że i to było „ukartowane”, ponieważ opisując dokładnie doświadczenia Piotra, jego wizje, rozmowy, sposób zachowania, reagowania… dużo łatwiej będzie zrozumieć samego Jezusa. W każdym razie wiele ciekawych informacji pojawi się w naszych rozmowach i słowa Twoja książka to narodziny prawdy nabiorą nowego znaczenia. To nie będzie wiedza rewolucyjna, ale wyjaśniająca i uzupełniająca.

Kiedyś to niebezpieczne słowo, znaczy nigdy.

08. 08. 18 r. Warszawa.

Piotr siadając do stolika…

  • Z Panem Bogiem rozmawiałem !
  • ……. – od razu oblewa mnie fala szczęścia i radości. Nie wiem jak to się dzieje, jakby energia z Piotra przelewała się także na mnie.
  • Pokazał mi pięciolinię, na końcu której stał Ojciec. Ja przeskakiwałem na różne linie, ale posuwając się powoli do przodu. Powiedział…
  • Co to się stało na jednej ?
  • Brudy widzę, co Ja tu widzę ? Wyrzuć to !
  • A co to było ?
  • Gacek mi podrzucał brudne myśli. Ta pięciolinia to było moje życie. Jedna linia to duchowość, druga materializm, trzecia gacek.. i dwie pozostałe. Ale nie wiem co to.
  • A na koniec mnie pobłogosławił i powiedział, żebym szedł do pracy.

Wizja wydawała mi się bardzo ciekawa. Muzyka jest tworzona na pięciolinii, tworzy całość, a każda linia to inny dźwięk… Nasze całe życie jest jak pięciolinia. Pięknie pokazał to Ojciec.

  • Dobrze masz z Ojcem – śmieję się.
  • Największe szczęście w życiu, to słyszeć Ojca.
  • Lizus.
  • Mogę być lizusem.
  • … Wczoraj powiedziałeś, ze czułeś jedną energię … Według ciebie Jezus to Ojciec ?
  • ……. – Piotr się zawahał.
  • Chcesz powiedzieć, że twój syn to Piotr ?
  • No właśnie … – ulżyło mi. Syn to syn, Ojciec to Ojciec.
  • Gdybyś to był ty, żyłbyś w zgodzie ze sobą, a jednak nie żyjesz.
  • Twój syn ma więcej genów twoich niż ci się wydaje, a uwidocznią się później.
  • Czyli Jezus to odrębna jednostka. Człowiek, ale z genami Ojca … Tak to rozumiem – … zamyśliłam się.

Robi się naprawdę ciepło. Rozmawiamy między sobą, co by tu zrobić, aby było zimniej …

  • Masz wejście do hologramu, jak mówi twoja żona.
  • Wiesz, że możesz przestawić słońce, rozchwiać wszechświat ?
  • Ale z sercem nie mogłem sobie pomóc.
  • Bo jesteśmy zespołem. Pomagamy sobie.
  • ……. – tak sobie rozmawiali, a ja cięgle myślałam o jednym.
  • Jezus urodził się 2 tysiące lat temu, zmartwychwstał, jest w Niebie … Czy był w Niebie przedtem ? Wcześniej, przed narodzeniem tutaj na Ziemi ? A Maryja ? Czy jest w Niebie dopiero po Chrystusie ? Czy była wcześniej ?
  • Nie widzisz, że przekaźnik się zaciął ?
  • ……. – rzeczywiście, Piotr nagle osłabł po kawie i nie chciało mu się nic.
  • A możesz Ojcze kiedyś na to odpowiedzieć ?
  • Kiedyś to niebezpieczne słowo, znaczy nigdy.
  • No to dzisiaj wieczorem ?
  • To niech będzie kiedyś.
  • ……. – Piotr mimo zmęczenia wybuchł śmiechem.
  • Ojciec też ogląda kabarety.
  • ……. – zaraz jednak zapadł w jakiś trans. Zapadł tak nagle jak pstryknięciem palcami.
  • Widzę golgotę i dwoje ludzi na krzyżu i Jezusa pośrodku. Niebo jest całe czarne … Gigantyczne pioruny. Widzę Jezusa jak jest skonany … Oni Go zatłukli, cały jest we krwi … A potem pojawia się w Górze małe światełko, które rozbłyska nad tym wszystkim i rozświetla całe niebo … I pojawia się zielona trawa …
  • ……. – mowę mi zabrało. Zielona trawa pojawia się często przy wizji Nieba.

  • Słyszę, że to wzgórze czaszki. Obok tych krzyży widzę dużą, ludzką czaszkę. Zwykłą, normalną czaszkę … Ale jest wielka … – Piotr robi wielkie oczy …
  • Widzę tysiące spadających gwiazd i nastała zielona trawa, piękne drzewa … Powstał nowy świat … Widzę nowy świat … Ale widzę też, że powoli ta trawa wysycha i drzewa obumierają, ziemia jest zepsuta, tylko gdzieniegdzie są zielone zdrowe kępy trawy ….. – Piotr siedzi i w skupieniu opisuje przenikając mnie wzrokiem. To znaczy patrzy na mnie, ale nie jestem pewna, czy mnie w ogóle widzi.
  • Ziemia zostaje wyniszczona. Widzę skorodowane metale, spalone domy … To przyszłość.
  • Przeszłość i przyszłość – jestem tego pewna.

Ukrzyżowanie Jezusa, Jego śmierć nadała, jakby nowy sens życiu ludziom na tej planecie. Jednak przyszłość wydaje się przerażająca, o czym prorokuje właśnie Jan w swojej apokalipsie. Mam wrażenie, że Piotr widział skróconą jej wersję.

  • Wzgórze, na którym ukrzyżowano Jezusa nazywano „wzgórzem czaszki” i naukowcy sądzą, że to dlatego, że było podobne do czaszki.
  • Hmm … Widzę oczodoły … – Piotr zdziwiony.

Wieczorem oglądaliśmy po raz kolejny „Egzorcyzmy Emilii Rose”.                 

  • Dużo jest takich Anneliese Michel ?
  • Bardzo dużo jest w szpitalach. Lekarze nie mają wiedzy.
  • Dlaczego tak jest ? Bo tak jest łatwiej.
  • ……. – jasne, łatwiej oddać do szpitala niż walczyć.
  • Nawet Piotra głowę zaczęli badać.
  • Kiedy przestał, wszystko wróciło do normy.
Ciekawa rzecz zdarzyła się 3 dnia pobytu w szpitalu. Piotr z OIOM-u został przeniesiony na inną salę. Zrobiono mu wszystkie niezbędne badania. Rano na obchodzie wśród kilku lekarzy była kobieta około 35 lat, która wyjątkowo długo i uważnie wpatrywała się w Piotra i w końcu spytała go na osobności; 
- Czy nie ma pan nocnych wizyt, czy nie budzi się pan w nocy. 
To pytanie kompletnie zaskoczyło Piotra, nie spodziewał się takiego pytania i to w szpitalu. Chciał w pierwszej chwili zaprzeczyć, ale po chwili dogadali się szybko i zaczęli rozmawiać otwarcie. Lekarka stwierdziła, że Piotr ma coś dziwnego w sobie i wcześniej miała już podobnego pacjenta (kobietę). Sama później z tą lekarką rozmawiałam i okazała się bardzo osobą wierzącą. Może ci „bardzo wierzący” czują i widzą więcej? W każdym razie Piotrowi to się nie zdarza, ale zaczął się zwierzać kobiecie, którą widział może po raz drugi raz w życiu. Chyba ją swoimi opowieściami przestraszył, a może i zaintrygował, bo zrobiła mu rezonans głowy, wyniki okazały się absolutnie normalne. Myślę, że po tym doświadczeniu Piotr na drugi raz nie będzie już taki wylewny. 
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/06/plaszcz-smierci/
  • Do jest dopuszczone do nich ?
  • To skomplikowane. Wiele jest ścieżek. 



Dopisane 12. 04. 2019 r.

W 1800 roku archeolodzy badający Jerozolimę odkryli wzgórze, które przypomina kształtem czaszkę. Tak narodziła się teoria, że właśnie tutaj ukrzyżowano Jezusa. Poniższe współczesne zdjęcie faktycznie pokazuje, że wzgórze przypomina czaszkę. 

Ale to zdjęcie sprzed 100 lat (około 1900 r.) oddaje to jeszcze lepiej.

Kamień w kształcie czaszki.

Słynne słowo Golgota pochodzi z hebrajskiego golgoleth (גלגלת), co oznacza „czaszkę”. Pochodzi z korzenia G.L.L. co oznacza „okrągły”, który jest również korzeniem słowa Galilea. Aramejski odpowiednik Golgota został zastosowany na wzgórzu ukrzyżowania, ponieważ była to gładka, okrągła biała skała przypominająca ludzką głowę. Ale to nie jedyne miejsce, w którym słowo Golgoleth pojawia się w Biblii. W Księdze Liczb Pan nakazuje Mojżeszowi, aby przeprowadził spis ludu: „2«Dokonajcie obliczenia całego zgromadzenia Izraelitów według szczepów i rodów, licząc według głów imiona wszystkich mężczyzn. (Liczb 1: 2). W języku hebrajskim słowo „głów” to golgoleth, dosłownie „przez ich czaszki”. W czasach Biblii najlepszym sposobem na dokładne uwzględnienie dużej grupy ludzi było policzenie ich, głowa po głowie.

Czy to jest to właśnie wzgórze ? Czy to jest Golgota ? Baaardzo możliwe. 

Był czas, gdy był czas egzaminu i jest czas prawdy.

05. 08. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Nie było jeszcze mszy, ale była nasza żebrząca. Daliśmy jej trochę pieniędzy i klęknęliśmy pod krzyżem. Jej obecność metr dalej wyjątkowo mi dzisiaj uwierała. Szybko wstałam na nogi, ale Piotr ciągle tkwił na kolanach. Gdy się wyprostował po jakimś czasie, szepnął mi …

  • Szkoda, że wstałaś. Powiedział, żebyś nie odchodziła. Powiedział …
  • Nie odchodźcie. Światło przyszło do Mnie.
  • To dlaczego mi nie powiedziałeś ! – miałam wielkie pretensje i płakać mi się zachciało.
  • Ale ja mówię do Niego… To Ty jesteś światłem.
  • Światło przyszło … Powtórzył…
  • ……. – miałam wielki żal, że nie powiedział mi o tym od razu.
  • Tak wielu przychodzi i nic nie rozumie… Mówi teraz.
  • Tak wielu się modli, a i tak niewielu rozumie.
  • Tak powiedział ?
  • Sam powinieneś się modlić za innych i dla siebie.
  • ……. – oboje się bardzo wzruszyliśmy.

Po mszy na kawę jechaliśmy przez długi czas w całkowitej ciszy.

  • Ciągle słyszę …
  • Wracaj do Nas Mały.
  • No to wracamy do kościoła ?! – ucieszyłam się wiedząc oczywiście, że tak naprawdę nie o taki powrót Im chodzi.

Wróciliśmy. Wysiadając z auta zauważyłam, że nasza żebrząca oddaliła się od kościoła co mnie zdziwiło, bo kolejna msza się dopiero zaczynała i mogła „zarobić” teraz znacznie więcej. Zauważyłam też jej wzrok pełen zdziwienia, że znowu jesteśmy i coś w tym wzroku uchwyciłam … Wahanie, czy wracać na swoje miejsce, czy też nie. Poszliśmy prosto pod „nasz krzyż” znowu i uklękliśmy jeszcze raz. Po minucie odwracam głowę, a żebrząca klęczy obok i się niby modli. I wtedy poczułam do niej wielką niechęć. Ewidentnie cofnęła się do kościoła, byle tylko coś jeszcze dostać. Byliśmy tym oboje zniesmaczeni i dlatego nic już od nas nie dostała. 

Rozmawialiśmy o tej sytuacji jakiś czas później. 

  • Jak byliśmy pierwszy raz, Jezus powiedział do mnie …
  • Dzisiaj nie ma egzaminu, daj jej tyle… i wypadło mi z portfela 10 zł.
  • Ta kobieta się nie modli, ale co mnie to w sumie obchodzi, Ojciec ją osądzi – Piotr komentuje.
  • Otóż to. W Jednej osobie jestem chirurgiem i temidą.
  • I do Mnie to należy.
  • I to się zbliża.
  • Poznaliście prawdę o tej pani.
  • To są ci sami co ….
  •  Zobaczyłem handlarzy ze świątyni, których Jezus wyrzucił.

  • Był czas, gdy był czas egzaminu i jest czas prawdy.
  • Aaaaa …. Najpierw Ojciec nas na niej uczył, a potem pokazał prawdę o niej … Super ! – Piotr był zachwycony. 

Wieczorem.

Rozmawiamy o córce, która wiecznie walczy ze swoim apetytem.

  • Homiel mówi, że się zakładają na Górze, co zje dzisiaj.
  • Wielu się fortuny dorobiło.
  • Ciekawe, czy o nas się tak zakładają … O mnie na przykład ? – śmieję się. 
  • Za poważne rzeczy robisz.
  • Jesteś przewidywalna, bo poruszasz się wedle ruchów Ojca.
  • Aha ! Jestem kompletnie ubezwłasnowolniona w takim razie – myślę sobie, ale po chwili… A co mi tam ! Mogę być! 
  • Ojciec jest tak niesamowity … Tak niesamowity, że … No nie wiem … – Piotrowi zabrakło słów.
  • Jesteś pełen podziwu ?
  • Jestem.
  • To Mi miło.


07. 08. 18 r. Warszawa.

  • Rano w kościele rozmawiałem z Ojcem. Było nawet sporo ludzi i mówię …
  • Ojcze, zobacz jak wielu się modli, ilu masz wyznawców.
  • A czy tak samo robią, jak mówią ?
  • Właśnie !!! Nawet pedofile się modlą … Modlą się i robią dalej … – … dzisiaj zgryźliwa jestem.
  • Wyrzucam gacki z imienia i czuję, że Bóg tego słucha.
  • Słucha, bo jest reżyserem tego filmu.
  • Hmm … – Piotr się zamyślił.
  • Jak kiedyś zobaczyłem Ojca  to miałem pełne gacie ze strachu.
  • Nie miałeś pełnych gaci.
  • Poczułeś wielki respekt i szacunek.
  • No … To właśnie chciałem powiedzieć – Piotr się zreflektował.
  • Poczułem się zerem wielkim wtedy.
  • Lubię, jak jesteś pokornym, ale nie lubię, jak przesadzasz.

Uśmiecham się. Piotr wielokrotnie próbował wejść w łaski Ojca, ale On tego bardzo nie lubi. Wydaje się, że nie znosi fałszu. Nie znosi tych, którzy chcą być na siłę świętymi. Wielu przebywa godzinami w kościele, leży plackiem na posadzce, a zaraz po wyjściu nie robią tak samo, jak mówią …

  • Czuję, że Marcin ma problemy. Cieszę się, że Ojciec mi go zabrał.
  • Hmm… Teraz rozumiem, co znaczy zetrę twoich wrogów w pył. Nie oznacza, że ich zniszczy. Ale, że usunie ich z twojej drogi i da im inną drogę. A to co innego …
- Zawiodłeś się na mnie Ojcze ? 
- Nie mogłem się na tobie zawieść. 
- Nie myśl o wrogach twoich. 
- Ja ich zetrę w pył dla ciebie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/01/kazdy-jest-dzieckiem-boga/
  • Niech on robi, co chce. Ważne, że jest daleko od ciebie.
  • Dawali mu lepsze auto, więc poszedł.
  • No właśnie, a twoje auto wytrzyma ? – pytam.
  • Wytrzyma do końca.
  • Końca mojego, czy jego ? – Piotr zaciekawiony. 
  • Końca właściwego.
  • …. Wiesz, że będziesz bardzo mądry ?
  • A teraz nie jestem ?
  • Teraz jesteś trzpiotem.
  • A czy mądrość pasuje do mnie ?
  • Waśnie do ciebie. Wygląd masz już gotowy.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Zdaje się, że będziesz uczył. Będziesz miał wiedzę, a wygląd masz taki, że trudno ci nie uwierzyć – przyznaję szczerze.
  • Ja się nie nadaję.
  • Jeszcze.

Wieczorem.

Piotr już tak się przyzwyczaił do odprawiania egzorcyzmów mniej więcej o 19, że teraz dzieli dzień od kawy do egzorcyzmów.

  • Dzisiaj czułem energię Ojca i Jezusa.
  • Ciekawe …. To są dwie odrębne energie ?
  • Hmm … Moim zdaniem jedna.
  • No to jak mogłeś czuć ich obu ?
  • ……… – Piotr nie był w stanie mi wyjaśnić.
  • Szkoda, że ja nie czuję.
  • Wszystko przed tobą córko.

Siedzimy na sofie w milczeniu jakiś czas …

  • Jak widzisz Ojcze nasz harmonogram dnia ? Nasze rytuały codzienne ? – Piotr zagaduje.
  • Jak na końcu staniesz przede Mną, to ci powiem.
  • Ale powiedz …
  • Jakie jest twoje motto ?
  • ? Nie pamiętam.
  • Nie patrz oczami, patrz sercem.

Zrozumiałam tylko tyle, że sami powinniśmy wiedzieć. Nasze odczucia powiedzą nam prawdę.


Niedawno Ojciec wspomniał o iskrze i dzisiaj wpadłam na pewien pomysł. Sprawdziłam, kiedy to Faustyna mówiła o iskrze z Polski. Według jej dziennika to maj 1938 rok.

  • Czy ta iskra pojawia się 100 lat później, jakby w rocznicę ? Tak jak „moje drzwi” 100 lat od Fatimy ?
13. 10. 16 r. Warszawa. Piotr ciągle w szpitalu, więc w domu jestem sama. Obudziło mnie dzisiaj nad ranem coś… absolutnie mrożącego krew w żyłach. Nie wiem jakich słów użyć, by dokładnie to odzwierciedlić… Najpierw zobaczyłam ogromne, ciemne drzwi, a właściwie wrota, które się z trudem otwierały gdzieś głęboko pod ziemią. Wydawały przy tym straszliwy, bardzo głośny dźwięk. To był dźwięk metalowych, grubych, dawno nie otwieranych wrót. Otwierały się wolno, jakby z wysiłkiem. Zgrzyt metalu przypominał mi dźwięk ocierającego się metalu o metal podczas zwalniania pociągu. Słysząc ten dźwięk pomyślałam, że to musiał być bardzo stary metal, nieużywany przez długi czas, bowiem zobaczyłam wyraźne ślady rdzy pozostawione na ziemi. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/01/dziwne-rzeczy-beda-sie-dziac-kiedy-wszyscy-beda-spali/
  • Drzwi nie otworzyły się, bo jest setna rocznica Fatimy.
  • A dlaczego ? – byłam lekko zaskoczona.
  • Bo się otworzyły.
  • Bo nadszedł czas.

Rozumiem. Znowu bawię się w datowanie. Bóg kieruje się Swoimi wyliczeniami i wcale nie muszę ich rozumieć.


Zaczęliśmy oglądać film „Wszystko stracone”. https://www.filmweb.pl/film/Wszystko+stracone-2013-645967 Na koniec…

  • Powinien mieć metalową łódź, a nie ponton – Piotr komentuje.
  • Oj Mały … Bo cię posadzę na takiej łodzi i zobaczymy, co zrobisz.
  • Myśl ludzka w porównaniu z naturą ? Ciągle w rozwoju.




Dopisane 10. 04. 2019 r.

Niedawno Ojciec zwrócił mi uwagę, abym przestudiowała Jego słowa od początku naszych rozmów. Ma to związek z Apokalipsą Jana, którą ponownie mam zgłębić. Słowa przekazane w naszych rozmowach, na różne tematy mają znacznie szerszy wydźwięk, podobnie jak i jest w Biblii. To nowe dla mnie odkrycie.

  • W Jednej osobie jestem chirurgiem i temidą. I do Mnie to należy. I to się zbliża. 

 +

  • Drzwi nie otworzyły się, bo jest setna rocznica Fatimy. Bo się otworzyły. Bo nadszedł czas. 

Z Ojcem zawsze jest lepiej.

30. 07. 18 r. Szczecin.

Mija równy rok od śmierci Edzia, więc Piotr poszedł zamówić na jutro mszę. Okazało się, że ludzie zapisywali się na 1 sierpnia już od maja i w ogóle nie ma miejsc. Piotr nalegał i nalegał, a ksiądz nie i nie.

  • Chcesz, aby mnie z kurii zwolnili ? Najbliższy termin to 3 wrzesień.

Wraca Piotr do domu i mówi o tym Krysi, a ta w płacz. No więc Piotr z powrotem do księdza, a on o dziwo w drzwiach na niego czekał, jakby wiedział, że wróci. 

  • Dobrze, że pan jest.
  • Jesteśmy po tej samej stronie – wali Piotr prosto z mostu.
  • Jesteś księdzem ?
  • Nie takim jak pan myśli – …. i wtedy ksiądz się zamyślił.
  • Dobra …. – otworzył swój notes.
  • W sobotę nie ma mszy…, to 3 sierpnia w piątek na 8 rano.

Oczywiście się uśmiecham.

  • To nie przypadek. Nie byłabym zdziwiona, gdyby to 3 sierpnia był pogrzeb Edzia. Nieważne kiedy odszedł, ale kiedy był pogrzeb.
  • Ojcze dziękuje Ci za pomoc.
  • Pomoc ? Wsłuchaj się w słowa Oli.
  • ??!!! To powtórz dlaczego 3 ?
  • ……. – sprawdzam, bo nie byłam pewna.
  • 4 sierpnia był pogrzeb, ale 4 sierpień to sobota, a wtedy nie ma mszy. Rok temu powiedziałeś „przywróć mi imię moje.” Może właśnie o to chodzi…
- Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… 
Powtarzał to jak nakręcony coraz głośniej. Córka zaczęła mnie szturchać mocniej, że coś jest nie tak, ja zaczęłam z kolei szturchać Piotra, by się uspokoił, a on dalej to samo. Wpadłam lekko w panikę, bo zrozumiałam, że coś się dzieje. Uderzyłam go łokciem mocnej, aż się ocknął. Wychodząc z kaplicy Piotr szeptem zaczął mi opowiadać… Ktoś mówił przeze mnie, nie mogłem się powstrzymać. Ojciec powiedział… 
- Nigdy ci go nie zabrałem, tylko zgasło. Imię twoje w drodze. 
- Usłyszałem jeszcze… 
- Poświęcenie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/01/bedziesz-tym-ktorym-jestes-naprawde-maska-zostanie-zdjeta/
  • Czy to ważne ? – pyta Piotr zdziwiony i pełen zwątpienia.
  • A gdzie twoja cierpliwość ? Dzieje się.
  • … Hmm … Ten ksiądz na mnie czekał. Mówi do mnie najpierw; nie będę kłamał, nie ma miejsca.
  • Ja na to … Kłamać, tak pod krzyżem ?
  • To żeś się wyrobił – śmieję się.
  • A z drugiej strony kusił.
  • Taaak ? – śmieję się bardziej.
  • Trzymałem w ręku pieniądze, by widział, że mogę zapłacić.
  • ……. – … kręcę głową z niedowierzania. Do końca cwaniak.
  • I co o tym sądzisz Homiel ?
  • Pierwsza wizyta była twoja.
  • A druga nasza. Która była lepsza ?
  • No wiadomo.
  • Z Ojcem zawsze jest lepiej.
  • ……. – śmiałam się i jednocześnie zastanawiałam, czy rzeczywiście przeniesienie daty na 3 ma jakieś znaczenie.
  • A ty Co czujesz ?
  • Boję się już czuć. Dostałam już tyle razy po głowie za moje bawienie się datami i analizy …
  • Nie bój się czuć.
  • Na nic się nie nastawiam, ale nie jestem też zdziwiona, że zostało przeniesione na 3.08.
  • Od tej daty powinno coś się zacząć.
  • Hmm, ale my nie musimy o tym wcale wiedzieć – pomyślałam.
  • Pozornie nic się nie dzieje – … Ojciec sczytał moje myśli.
  •  Zobaczyłem nadchodzące burze i grzmoty.

Po to właśnie przyjechaliśmy do Szczecina na tydzień, aby zamówić rocznicową mszę. Od początku Piotr się uparł na datę pierwszego sierpnia. Słuchałam go i siedziałam cicho zastanawiając się, czy nie powinno być jednak czwartego, w rocznice pogrzebu. Nie chodzi o sam pogrzeb, chodzi o to, co się tam wtedy stało. Ojciec tak często podkreślał wagę tego wydarzenia, że bez wątpienia musiało to mieć wielkie znaczenie, którego my jeszcze po prostu nie rozumiemy.



03. 08. 18 r. Szczecin.

Na mszę za Edzia przybyliśmy punktualnie. Kiedy wszyscy dookoła byli zatroskani, ja czułam radość.

  • Czułaś coś ? – pyta mnie Piotr godzinę później będąc chyba lekko zawiedziony, że nic się nie wydarzyło.
  • Radość, wielką radość i w sumie nie wiem dlaczego – … nie wiedziałam jak się z tego wytłumaczyć.
  • Zamknąłeś cykl.
  • …….. – jaki to cykl chciałam spytać, ale zabrakło odwagi.
  • Poproś Ojca o poprawę pogody – … było bardzo gorąco.
  • Sama poproś.
  • Twoje modlitwy są słuchane.
  • Mówisz cicho, a u Nas jest głośno.
  • Przy twoich myślach są tubyzwrócił się do mnie.

Wieczorem.

Piotr mimo, że jest w Szczecinie, to oczywiście pracuje. Odbiera telefony, robi przetargi, brak biura w niczym mu nie przeszkadza. Jest tak zmęczony po kilku godzinach, dodatkowo także pogodą, że powłóczy już nogami. Wchodząc powoli do pokoju nagle zatrzymał się, bo tuż przed jego nosem sfrunął „z Nieba” obrazek i upadł mu prosto pod nogi.

  • Czekałeś na znaki w kościele ?
  • Tak.
  • A one są u ciebie w domu.

Nie miał prawa sam z siebie tak po prostu sfrunąć, bo jeszcze przed chwilą tkwił w szafie za szybą.




Dopisane 06. 04. 2019 r.

  • Pozornie nic się nie dzieje – jak już wspomniałam w listopadzie dojdzie do pewnego wydarzenia, które mi pokazało bardzo dokładnie co znaczy pozornie nic się nie dzieje. Pozornie to nic się nie dzieje u nas, ale nie znaczy, że nie dzieje się u Nich. Wszystkie decyzje o losach ludzi najpierw zapadają na Górze, a potem dzieje się na dole. 


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

 

Ja dla nich zrobiłem wszystko.

18. 07. 18 r. Warszawa.

Egzorcyzmy Piotra bywają różne. To znaczy czasami są bardzo skuteczne, a czasami bardzo słabe, to zależy w jakiej kondycji jest sam Piotr. Informacja, że może przechodzić przez przesłonę i widzieć lepiej, dodała mu jakby dodatkowych skrzydeł.

  • Wczoraj zebrałam wszystkie rozproszone diabły w kupę i wrzuciłem do piekła. Taka anergia z tego poszła, że pojawił się wiatr w pokoju, aż mi głowę odrzuciło. Mamy je z głowy.
  • Homiel, myli się ? – jestem oczywiście pełna wątpliwości.
  • Skąpy do końca.
  • Tak wiatr zawiał, aż głowa mi się odchyliła !
  • Piekło jest przepełnione od tego, co robisz.
  • Jeszcze Putin z Trumpem sobie buzi dawać będąpoczułam w tym żart, nie pewność. 
https://www.tvn24.pl/raporty/szczyt-trump-putin,1296
  • Maryja mi pomogła.
  • Gdybyś miał na policji zrobić portret pamięciowy Maryi, to do kogo byłaby podobna ?
  • …….. – zamyślił się.
  • Jest śliczna jak z bajki. Delikatna. Muszę cię zmartwić, jest ładniejsza od ciebie i to dużo.
  • ……. – śmieję się, z Maryją nie mam zamiaru konkurować.
  • Czuję się przy niej jak gruby, brudny świniak. Wczoraj dużo się modliłem.
  • Bardzo dużo z siebie dajesz.
  • Masz sporo roboty. Sam się pchałeś.
  • Poszedłem, bo nikt z tych wielkich aniołów by nie poszedł. Muszę Ojca pilnować. W wizji, jak zobaczyłem, że odlatuje, to chciałem z Nim lecieć, ale mi nie pozwolił.
Wizja z 27.10.13 r. 
- Miałem przekaz, chodziłem jak ochroniarz za starszym mężczyzna, usuwałem przed nim wszystkie przeszkody. Znalazłem się przy wielkim tronie, tam siedział On, a ja ruszyłem w miasto i zacząłem walczyć mieczem z gackami. Kiedy skończyłem starszy mężczyzna pogłaskał mnie po głowie, postawił mnie przed tronem jako siódmy filar, powiedział, że każdy z filarów odpowiada za inny świat, a ja mam tu zostać. Sam w pewnej chwili uniósł się gwałtownie do góry i odleciał. Zostawił mnie. Kiedy się obudziłem rozpłakałem się, dlaczego mnie opuścił?
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/22/chce-ci-powiedziec-ze-losy-tego-swiata-sa-przypieczetowane/
  • Może chciał być sam ? – żartuję widząc, że Piotr traktuje, co widział naprawdę śmiertelnie poważnie.
  • Jestem zaborczy.
  • Jestem też zaborczy, nie lubię się dzielić.
  • Chciałbym, żeby Mnie wszyscy kochali.
  • ……. – zatkało mnie.
  • Nie da się Ojcze … Czy się da ? – zawahałam się.
  • Ale co ? – Piotr
  • Żeby wszyscy kochali.
  • Mając takich jak was myślę, że wszystko się da.
  • Naprawdę Ojcze? A jesteś zazdrosny ?
  • No pewnie.
  • A czy ty jesteś zazdrosna ? Gdybyś zobaczyła swojego męża z kimś …
  • Nooo tak.
  • Twój mąż też jest zazdrosny. Mógłby nawet zabić.
  • … Nie jestem mordercą.
  • Gacki inaczej sądzą.
  • ……. – bo pewnie znają przeszłość Piotra.
  • Bałam się zadać to pytanie, czy jest zazdrosny …. – przyznałam się. Do głowy by mi nie przyszło, gdyby nie spytał o to mój znajomy.
  • Śmiało, jestem.
  • A dlaczego ?
  • Skoro pasterz pasie swoje owieczki, pilnuje, ochrania, a gdy one odeszłyby gdzie indziej, zmartwiłabyś się ?
  • No tak …
  • Chce, żeby wracały do niego i były z nim.
  • Przecież to takie ludzkie.

Hmm … Człowiek stworzony na podobieństwo Ojca…



19. 07. 18 r. Warszawa.

Wieczorem.

  • Ojciec chce, abym się więcej modlił, a ja nie mam sił. Same problemy w pracy i jeszcze więcej modlitwy? Nie wiem nawet, kiedy to mam robić. Ojciec mówi, że modlitwa jest ważniejsza od wszystkiego, ale ja nie mogę tak firmy zostawić – Piotr się tłumaczy.
  • Robisz dla nich, robisz dla Mnie.
  • Ja dla nich zrobiłem wszystko. Poświęciłem Siebie.
  • Nie trać choćby kropli wody z tego bukłaka na pustyni.
  • Oni tego nie widzą, ale Ja to wszystko widzę.
  • To co ja mogę jeszcze ?
  • Zapomnij o bólu głowy, nie jesteś słabeuszem.
  • Sam cię posłałem po to.
  • Sam poszedłem.
  • Bo tak jest napisane.
  • Tak naprawdę sam cię posłałem.
  • Stało się wedle Mych słów.
-Stałeś w cieniu, jak szara eminencja, która ciągle chroni szefa. Nie chciałeś się rzucać w oczy i wolałeś zostać nie widziany, umniejszałeś swoje znaczenie, dlatego byłeś znacznie mniejszy. Komu pozwala się stać za swoimi plecami? Komuś, komu się ufa. …….. – Piotr się wzruszył przypominając sobie to kolejny raz. 
- I jesteś. Wstyd tym, którzy mieli pójść, a nie poszli. 
- Ojciec wiedział jak będzie? 
- Wszystko wie, Ojciec by nie wiedział ?
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/18/przemowil-ojciec-do-czlowieka-a-czlowiek-zrozumial/
  • Tamci byli przepiękni, mieli biało platynowe włosy do ramion, ta platyna aż biła po oczach, tak się odbijało światło – Piotr się rozanielił.
  • Ojcze, dlaczego wysłałeś akurat jego ? – spytałam.
  • Bo On nigdy nie zawaha się zadać cios, nawet śmiertelny.
  • … ???!!! …
  • Dlatego jak przyjdzie pora, nie powiem ci „siedź przy tym krześle”, tylko powiem „chodź ze Mną”.



Dopisane 27. 03. 2019 r.

  • Bo On nigdy nie zawaha się zadać cios, nawet śmiertelnyzdaję sobie sprawę, że trudno to zrozumieć. Nam też wówczas było zrozumieć. Dzisiaj mam znacznie więcej wiedzy i już rozumiem w pełni. Trudne do uwierzenia, ale Ojca słowa są zapisane w pewnej księdze. 

Nigdy nie wiesz, co będzie dobre.

06. 07. 18 r. Szczecin.

Po całodniowym bieganiu po sklepach jesteśmy naprawdę zmęczeni. Oglądamy beznamiętnie w TV program, w którym jakiś biznesmen wypowiada się o swoich inwestycjach.

  • I oto człowiek, który ma milion i chce kolejnego miliona – Piotr cierpko.
  • Znałem takiego, co miał jeden milion i rozdał.
  • Wielu takich znałeś ?
  • Niestety niewielu.
  • Rozdałbyś, gdybyś miał ? – pytam Piotra ze śmiechem.
  • Oczywiście.
  • Jasne ! Rodzinie, która by cię potem utrzymywała – … razem się śmiejemy, bo trafiłam w sedno.
  • Co ty na to Homiel ?
  • Mnie to nie dziwi. Ja go znam dogłębnie.

Piotr się przełącza i zaczynamy oglądać mecz Brazylia – Belgia, jest 0;2.

  • Daj im strzelić gola – jesteśmy za Brazylią.
  • Bo co ?
  • …….. – śmiejemy się na głos.
  • Daj im wygrać, proszę.
  • Niedziela za dwa dni.
  • … !? … – patrzymy na siebie nie wiedząc, o co chodzi.
  • Koncert życzeń.
  • ……. – zrozumieliśmy po chwili. W niedziele  za dawnych lat był zawsze program „Koncert życzeń”. 
  • No daj im wygrać – Piotr już ze śmiechem.
  • Bo zamknę okno. Przestań stękać.
  • No daj.
  • Co z ciebie za mężczyzna ?
  • A skąd wiesz, którym się należy ?
  • Oooo, to chyba z Ojcem rozmawiamy – pomyślałam, bo kto może otwierać „okno do „Nieba” i kto wie „którym się należy’? Ale Piotr jest chyba przygłuchy, bo …
  • No daj im zremisować … Ojcze słyszałeś mnie ? – a jednak nie jest przygłuchy. 
  • To, co zrobisz ?
  • Zobaczysz.

Brazylia przegrała, ale widocznie na to właśnie zasługiwała.



07. 07. 18 r. Szczecin.

Pojechaliśmy na rodzinną imprezę organizowaną w wielkim ogrodzie i pod gołym niebem. Było około 30 osób, w tym sporo dzieci. Harmider, luźna atmosfera, grill, piwo, większość miała świetny humor i może dlatego niektórym z nas rozwiązały się języki. Rozmawiałam z synową, która mi się do czegoś przyznała.

  • Dwa dni temu N. ( p.s. mój syn) nie odzywał się cały dzień.
  • A dlaczego ? – zaciekawiła mnie.
  • Zobaczył coś. Zobaczył w swoim znajomym diabła i tak to nim wstrząsnęło, że zaniemówił.
  • ……. – zbaraniałam, bo w ogóle o tym mi nie mówił.
  • On już zwątpił w istnienie Boga i kiedy zobaczył powiedział …
  • Teraz uwierzyłem.
  • Ale numer ! – pomyślałam i bardzo żałowałam, że nie chciał ze mną o tym porozmawiać.

W tym momencie poczułam na ręku silne pieczenie, jakby ktoś skórę przeciął. Zobaczyłam mocne zaczerwienie i spuchnięcie. Ktoś powiedział, że to pewnie mucha, ale pomyślałam, że to dziwne, bo żadnej nie widziałam, a poza tym pod palcami wyczuwałam wyraźne zadrapania. Zaczęłam to masować, ale pieczenie nie mijało. W grodzie stał wielki dmuchany basen, wysoki na 1,5 metra wypełniony na szczęście bardzo zimną wodą. Stałam przy basenie z ręką zanurzoną w wodzie przynajmniej godzinę. To była prawdziwa ulga. Córka podeszła do mnie i zaczęła opowiadać ….

  • Miałam wizję dzisiaj w nocy. Przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Przyjechałam z tobą i bratem. Weszliśmy oglądać łazienkę, która była przepiękna, aczkolwiek pamiętam, że tam tylko znajdowało się wielkie lustro w grubej, złotej ramie oraz telefon. Po chwili stwierdziłaś, że musicie gdzieś wyjść, a ja zostałam sama w tym pomieszczeniu.
  • Po pewnym czasie, z każdej ze ścian zaczęły wyłaniać się hordy czarnych demonów i każdy po kolei zaczął we mnie uderzać, konkretnie uderzały w klatkę piersiową, aż w końcu jeden we mnie wszedł. Mimo, że to był sen, wszystko dokładnie czułam, nie byłam w stanie zapanować nad ciałem, leżałam bezwładnie, lały się ze mnie hektolitry potu i wydobywały się dziwne dźwięki.
  • Nagle ty przyjechałaś, szybko zorientowałaś się, co się dzieje, wzięłaś mnie za fraki i siłą zaciągnęłaś do samochodu. Jeździłyśmy gdzieś, ale ja byłam totalnie nieprzytomna. Pamiętam, że ty szukałaś kogoś, kto mógłby mi pomóc. Wróciłyśmy do mieszkania, kazałaś mi leżeć i pobiegłaś gdzieś dalej szukając pomocy. Ja wtedy wiedziałam, że nikt nie jest w stanie mi pomóc, dlatego z całej siły zebrałam się w sobie, stanęłam na środku i uklękłam, położyłam obie dłonie na splocie serca i zaczęłam sama nad sobą odprawiać egzorcyzmy.
  • Pamiętam, że trzy razy powtórzyłam „ w Imię Jezusa Chrystusa rozkazuje CI wynoś się ze mnie” i nagle to ze mnie wszystko wyszło… To też doskonale czułam. Odzyskałam w pełni panowanie nad sobą i nagle zadzwonił telefon, który tam stał. To był Tata, który pytał „ Wszystko ok? Słyszałem, że potrzebujesz pomocy”. Ja tylko odpowiedziałam, że „Już nie, Poradziłam sobie sama”

Kiedy mi o tym opowiadała, cała się trzęsła. Jej wizja bardzo mnie zmartwiła, bo doskonale pamiętałam, co się z nią działo, gdy miała kilkanaście lat i do siebie strzelała.

Dzisiaj niespodziewanie przyszła do mnie do biura, choć powinna być w szkole. Kiedy ją zobaczyłam, to w pierwszym momencie pomyślałam, że ją zgwałcono, tak koszmarnie wyglądała. Cała roztrzęsiona, makijaż rozlany na policzkach, zapłakana i w depresji, była w strasznym stanie. No … zatkało mnie zupełnie. Pytam się o co chodzi, a ona w płaczu mówi, że właśnie chciała się zabić, bo coś ciągle do tego ją zmusza, że była nad rzeką, ale usłyszała głos, który nakazał jej iść do mnie. Powiedziała, że nie może spać, że ma koszmary, jakieś nocne wizyty. Najgorsze, że dzień wcześniej przyłożyła do skroni broń i strzeliła, ale broń nie wypaliła !!! (p. s. mieliśmy pozwolenie na broń w domu ze względu na prowadzony biznes). Nogi mi się ugięły i wyć mi się chciało. 
Www.osaczenie.pl/wp/2016/03/14/104/. 

Przeanalizowałam jej wizję jeszcze raz. W sumie jest bardzo pocieszająca. Najważniejsze, że sama sobie dała radę. Jest już na tyle silna psychicznie i wie co ma robić, że sama sobie da radę ! Stałam ciągle z ręką zanurzoną w wodzie, głęboko nad wszystkim się zamyśliłam i wtedy dodała „wisienkę na torcie”.

  • Gdzieś mniej więcej dwa miesiące temu ściągnęłam film od kogoś, kto się nazywał Azazel.
  • … ???!!!! … – włosy mi się zjeżyły.
  • Oglądałam film w łóżku. Nie mogłam zasnąć i mówię sobie na głos … Nie mogę spać. Spojrzałam jeszcze na zegar, a była 3 w nocy. I w tej chwili ktoś chwycił mnie za nadgarstek prawej ręki i przygwoździł do poduszki, potem chwycił za lewą rękę i przygwoździł do poduszki. Byłam unieruchomiona. Poczułam ciężar na swoim ciele, jak się położył, ale nie poczułam strachu, tylko krzyknęłam…
  • Zabierz go ode mnie !!!!
  • I wtedy wyraźnie poczułam, że ktoś chwyta tego gościa za kark i mnie uwalnia.
  • ……… – rozpłakała się.

Słabo mi się zrobiło. Przytuliłam ją i pocieszyłam, że jest taka dzielna. Moje czujki już biły na alarm, że coś dzieje się niedobrego, bo taka intensyfikacja naraz ? 

Po powrocie, choć nie mieliśmy siły to jednak nie mogłam o tym wszystkim przestać myśleć. Spytałam ją kiedy to się stało.

Po raz pierwszy Piotr usłyszał o nim 22 lutego.

-Ciągle słyszę Azazel. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/11/ja-cie-porwe-i-uzbroje-w-siebie/
  • Homiel, co się dzieje ? – pytam.
  • Próbowali, próbują i będą próbować.
  • Kto jej pomógł ?
  • Tak zwany „Wypłosz”. Jej anioł.
  • Z twojej gwardii jest. Jest niezawodny.
  • To jest po to, żeby ich ćwiczyć, czy żeby uwierzyli bardziej ?
  • A jak myślisz ?
  • Jedno i drugie ?
  • Jeśli wiesz, to po co pytasz.
- Dlaczego nazwałeś anioła naszej córki „Wypłoszem”? – spytałam tuż przed Warszawą. 
- Tak się czesze jakby miał ciągle wiatr we włosach. 
- …… – tak nas to rozśmieszyło, że Piotr o mało nie wpadł do rowu. 
- Ładnie tak przezywać ? 
- Im bardziej ludzki jestem, tym bliżej  i od razu przestałam się śmiać.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/14/lubie-jak-mnie-prosicie-i-lubie-jak-robie-dla-was-dzialania/


Wieczorem oglądamy kolejny mecz. Rosja ; Chorwacja. Kamera wolno przesuwa się po trybunach. Wszyscy się modlą… Myślę sobie…

  • To na pewno Ojcze ma teraz dylemat, choć wiem, że już dawno wszystkie karty są rozłożone i wiadomo od wieków, kto dzisiaj wygra.
  • Modlą się, oczywiście, że się modlą.
  • A skąd wiesz których słucham ?
  • Nooo … Nie wiem.
  • Nie wygrana wzmacnia.
  • A skąd wiesz, czy wygrana jest dobra ?
  • A może karzę tych, co wygrywają ?
  • A może jest odwrotnie ?
  • Mogą przegrać wszyscy dla jednego piłkarza, a może dla jednego z publiczności … ?
  • Nigdy nie wiesz, co będzie dobre. A wiesz dlaczego ?
  • Bo nie znasz przyszłości.
  • ….. O rany… – pomyślałam, właśnie o tym pisałam na blogu !
Zamilkliśmy kompletnie zaskoczeni. Dotarło do mnie jak trudno wyrokować kiedy walczyć ze złem, a kiedy pozwolić mu działać. Kiedy rozróżnić czy zło przyniesie tylko zło, a kiedy przyniesie też dobro? Trzeba byłoby znać przyszłość, a tylko Ojciec zna przyszłość. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/02/jak-masz-czynic-czyn-tylko-dobrze/



Dopisane 17. 03. 2019 r.

  • A może karzę tych, co wygrywają ?

Przypomniały mi się smutne historie związane z tymi, którzy w lotto wygrali wielkie sumy pieniędzy. 

Wiele osób marzy o wygranej na loterii. Takie zdarzenie zmienia życie… na dobre i na złe. Zazwyczaj bierzemy pod uwagę wyłącznie pozytywny aspekt wygranej. „Gdybym tylko trafił szóstkę, skończyłyby się wszystkie moje kłopoty i wreszcie byłbym szczęśliwy”. Czy na pewno? https://www.forbes.pl/wiadomosci/wygrana-w-lotto-gwarancja-lepszego-zycia-niekoniecznie/d9plj3s

Nie zawsze wysoka wygrana oznacza szczęśliwe życie bez żadnych trosk. Wręcz przeciwnie – według psychologów nagłe pojawienie się w życiu ‚farciarza’ grubych milionów może oznaczać spore kłopoty. Co grozi milionerom spod znaku Lotto

http://buzz.gazeta.pl/buzz/56,163510,10362283,6_szczesciarzy__ktorzy_zostali_pechowcami__Wygrali.html

Weź swój pastorał.

03. 07. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj kawa, cieszę się z umiarem. A może znowu czegoś się dowiem… ?

  • Ojciec powiedział wczoraj, że da mi więcej możliwości.
  • Nooo … – trudno mi sobie to wyobrazić, ponieważ znam jego możliwości obecne, więc… strach się bać.
  • Ale ja jestem nieodpowiedzialny !
  • Przynajmniej jesteś szczery – śmieję się.
  • Ucz się.
  • Nawet cuda powinny być mądre.
  • Hmm …. To prawda – kiwam głową.

Zadzwonił z firmy telefon. Piotr szybko przeskoczył na tryb biznesowy i już tak został przez kolejne 10 minut. Rozmawialiśmy o sprawach firmowych i Marcinie oczywiście, gdy w pewnym momencie Piotr się zatrzymał i lekko żachnął…

  • Ale. .. Homiel !
  • …….. – widocznie Homiel po cichu wtrącił się do naszej rozmowy.
  • Jeśli to Homiel.
  • Przyszedł ten, któremu buty nie jestem godzien wiązać.
  • …???!!! … – teraz nie wiedziałam, czy w ogóle się odzywać.
  • … Jeśli będziesz miał taaakie możliwości, to zrób coś, żeby się od Polski odczepili – żartuję.
  • Czy mogę zrobić ? – Piotr pyta Ojca.
  • Twoja wola.
  • … ???!!! …
  • Powiedzmy przez chwilę, że jest wieczór i poszedłem spać, a ty wziąłeś szkatułkę czary mary.
  • … Ale Ojciec powiedział ! – Piotr zdumiony.
  • Twoja wola !?
  • Nie bądź naiwny … – mówię.
  • Zrobisz jedynie tyle, na co ci Ojciec pozwoli. Ciebie to trzeba trzymać pod kontrolą szczególnie.
  • Nie dość, że wpływowa to i mądra.
  • Wywołuje u Mnie poczucie dużej radości.
  • Jeżeli byśmy przyporządkowali do zaprzęgu konnego, to woźnicą nie jesteś ty, ale twoja żona.

Wieczorem. Siedzimy i rozmawiamy o porannej rozmowie.

  • Już wiesz co znaczy, przyjdzie po Mnie lepszy nauczyciel ?
- Ktoś inny cię przejmuje. Prawdziwy nauczyciel – pokazał obrazek stojący na parapecie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/10/pamietaj-ze-na-tym-swiecie-nic-nie-trwa-wiecznie/

Bóg nauczyciel
  • Zobaczę cię kiedyś ?
  • Już widziałeś.
  • Piękny byłeś. Jak pomnik.
  • Nie mów tak, bo wpadnę w samozachwyt.
  • A wpadniesz ?
  • Wpadnę.
  • ….. Ten świat, który znasz, powoli będzie odchodził dla ciebie.
  • Nie będę się wygłupiać ?
  • Możesz, ale nie będziesz chciał.
  • Nie będziesz, bo zrozumiesz.

Siedzimy w zamyśleniu.

  • Nie jesteśmy sami, dwaj wielcy aniołowie tam są – palcem wskazuje na prawy kąt w pokoju.
  • Mogą dać znać, że są ?
  • Ja ich widzę – Piotr się cieszy.
  • Ale ja nie widzę – jestem rozżalona.
  • Jakoś to przeżyjemy.
  • Ale ci przygadali – Piotr się śmieje.
  • A po co są ? – pytam.
  • Będziemy do końca.
  • Hmm… A może to ci co mają pomóc przejść przez tunel ?
  • Może… – … Piotr się zamyślił.
  • Potrzebujesz ochrony ? – pytam. 
  • Nie o ochronę chodzi.
  • Mogę spytać po co jesteście ? 
  • Ty wiesz.
  • A wiesz ? – pytam Piotra, bo nic mi nie mówił.
  • Czekają. Stoją jak wartownicy ze spuszczonymi głowami.



05. 07. 18 r. Szczecin.

Mieliśmy jechać do Szczecina pociągiem. Mieliśmy wykupione bilety, zamówioną taksówkę.

  • Homiel mi mówi, że mamy jechać autem.
  • Really ? – ucieszyłam się. Jeśli On tak mówi to znaczy, że z pociągiem coś będzie nie tak – p.s. później sprawdziliśmy, że pociąg miał awarię klimatyzacji.

Przepakowaliśmy się szybko i wyruszyliśmy samochodem. Cieszyliśmy się jak dzieci. Jeszcze z miasta nie wyjechaliśmy, kiedy Piotr…

  • Czuję mojego tatę, chyba jest teraz obok.
  • Twój tata dostąpił olbrzymiej łaski.
  • Gdyby wrócił do domu, dom pachniałby wszechobecnym, rozkładającym się ciałem.
  • Wielkie cierpienie. Spodziewałbyś się nie jednego pogrzebu, a dwóch.
  • Wow… Pan Bóg jest niesamowity… Pewnie moja mama odeszłaby po nim… 

Stan zdrowia Edzia przed jego śmiercią wskazywał jednoznacznie, że faktycznie miał raka żołądka. Większość życia narzekał na żołądek.

  • A ja ?
  • Nie jesteś z tego świata, więc funeral nie będzie.
  • Jak to nie będzie pogrzebu ?
  • Nie możesz.
  • To co napiszą w dokumentach ? – Piotr pragmatycznie.
  • A jak ten Szwab odszedł ?
  • … ???!!! …  – … ale nas zaskoczył Ojciec, aż śmiać się zaczęliśmy. Pan Deisenhofer spłonął, wyparował i ma napisane jako zaginiony.
Pod koniec stycznia 1945 roku natomiast wydano mu rozkaz udania się do Arnswalde (Choszczno) na Pomorzu Zachodnim w celu przejęcia dowodzenia nad złożoną z ochotników łotewskich, 15 Dywizją Grenadierów SS (1-wsza łotewska). W drogę na Pomorze wyruszył samochodem, ale w trakcie podróży jego wóz został zaatakowany przez sowiecki samolot szturmowy. W ataku zginęli wszyscy pasażerowie. Oprócz samego Deisenhofera zginął również jego kierowca i adiutant. Ponieważ do dnia dzisiejszego nie ma „namacalnych” dowodów jego śmierci, a jego szczątki nie zostały odnalezione jest on klasyfikowany jako zaginiony w akcji 26 stycznia 1945 roku, a nie poległy w walce. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/12/kosciol-jest-dla-wszystkich/
  • Nikt nie zrozumie.
  • To mi nie wypłacą z ubezpieczenia – teraz ja myślę pragmatycznie.
  • Nie będziesz tym zainteresowana.
  • …. Czyż wasze życie nie jest szokowe ?
  • Ja jestem prowodyrem tej jazdy.
  • Chcesz nam coś przekazać ? – …. bo zapisuję non stop każde słowo.
  • A co bez przerwy robisz ?
  • Ojcze, Unia atakuje ciągle Polskę. Nie damy rady się przed tym uchronić.
  • Ty naprawdę nie masz pojęcia kto prowadzi to auto.

Zastanowiło mnie to zdanie. Nie jestem pewna, czy chodzi o to, że Ojciec prowadzi, czy że Piotr prowadzi i nie zna swoich możliwości.

  • Pan Bóg chce chyba, żebym to ja się tym zajął.
  • Jak to dobrze, że znasz Moje myśli.
  • Więcej czujesz, niż rozumiesz.
  • Ale…. – chciałam się wtrącić, że Piotr niewiele może. Może się tylko modlić…
  • Chodzi o to, żeby on uwierzył.
  • Kiedy uwierzy będziemy mieli eksplozję.
  • To ty nie wierzysz ?! – byłam ciężko zdziwiona.
  • Ostatnio zajęty jestem.
  • Chyba swoją urodą.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.

Mija trochę czasu. Przypomniałam sobie mój dzisiejszy sen.

  • Śnił mi się dom moich rodziców. Rozpadał się na części, to znaczy wielkie płyty tego domu się odchylały jak w domku dla lalek. Złączenia domu były klamrami i one zaczęły pękać. Dziwne…. Ma nadzieję, że tam się nic nie stanie…
  • Kiedy twój tata spalił obrazki, umarł chrześcijańsko.
  • To jest ten moment. I na ten moment nic nie zmienisz.
  • Wow …. 
- Wyobraź sobie wasze rodzinne spotkania i tego, któremu imię przywróciłem naprawdę. 
- Wyobrażasz sobie jak je kotleta ? 
- Wyobrażasz sobie, że rozmawia z twoim tatą, który obrazki świętych palił, bo to tylko papier ? 
- Który nic nie rozumie ? 
Szczęka mi opadła. Bóg naprawdę widzi wszystko ! Może rok temu, może dwa, nie pamiętam dokładnie, mój tata chwalił się, że robił porządki w ogródku. Powiedział zdanie, które nas zmroziło. Spalił obrazki świętych, bo były mu niepotrzebne. Oboje z Piotrem krzyknęliśmy wtedy… www.rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/16/nie-boj-sie-prawdy/

Mam wrażenie, że musiało to Ojca zaboleć… Nie chodzi o spalenie obrazków jako takich, ale deklarację, która za tym się kryje. Jeśli wierzysz naprawdę, nigdy byś tego nie zrobił.


Piotr znowu zaczyna rozmyślać o Marcinie.

  • Kompletnie nie przejmuj się firmą.
  • Ale Marcin atakuje.
  • Kim jest Marcin ?
  • Stać go płacić zaliczki, wadia, wydzwania do klientów i nas oczernia…
  • Stać go i nie stać.
  • Gdyby on wiedział, u kogo pracował, nigdy by tego nie zrobił.
  • ….. Wczoraj się nie modliłem.
  • Twoje ostatnie modlitwy są takie, że powinieneś się nazywać Inżynier Zawodnyp.s. z filmu „Czterdziestolatek”.
  • Weź swój pastorał.

Włączyłam radio, a tam piosenka „Planety szaleją”. Od razu przypomniałam sobie…

- Wiesz co mówi mi teraz Homiel? 
- Szał niebieskich ciał. nuci mi tę piosenkę. Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc związku. Co chcesz przez to powiedzieć Homiel? 
- Przyszłość. ? Posłuchaj refrenu piosenki. 
Nie było innego wyjścia jak tylko znaleźć tekst piosenki w; A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją. A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją. Www.rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/24/jestem-aniolem-prowadzenia-a-nie-aniolem-zwiastowania/ 
  • Dlaczego tak wszystko komplikujecie ? Zamiast powiedzieć konkretnie, a nie symbolami, metaforycznie – pytam Homiela.
  • Nie ty ustalasz warunki gry.
  • Nie będziesz ustalać Nam nowy plan zagospodarowania.
  • ……… – śmiech.
  • Ojcze, to jest trudne do uwierzenia, że jestem tym … – Piotr się zaciął. Nie był w stanie wypowiedzieć swojego prawdziwego imienia.
  • Mi też trudno w to uwierzyć.
  • Nooo … Naprawdę ?
  • No i jesteś.
  • Mam ci to napisać ?
  • Gdyby nie On, byłoby źle w Polsce.
  • Nie daję mu czynienia sprawiedliwości, bo byłaby okrutna.
  • Nie widzę tu grama litości na tymi, co czynią źle.
  • Więc zostaw Marcina.
  • Zachłysnął się i to zachłyśnięcie może być śmiertelne.

Judaszu, zdradziłeś syna człowieczego…

25. 06. 18 r. Warszawa.

Wieczorem. Córka dzwoni do nas, aby pogadać z Homielem.

  • Homiel, mam urodziny.
  • Całe Niebo składa ci najlepsze życzenia.
  • ……. – … rozpłakała się oczywiście i nic dziwnego, ja też się rozpłakałam. Naprawdę niewiele trzeba, aby się rozbeczeć.
  • Jesteś drzewem szczęścia. Dostaniesz na urodziny prezent.
  • Będziesz coraz lepiej słyszeć, coraz lepiej wiedzieć.
  • Wow, a widzisz ? Już zaczynasz ! – cieszę się przypominając jej o Balisto, książce i dzwonku sprzed kilku dni.
  • Ola, to początek.
  • Ona naprawdę będzie dużo słyszeć, a czegoż się spodziewać po takich rodzicach.
  • Hmm …

Córka mniej więcej co dwa lata wyjeżdża na Wyspy Kanaryjskie, aby odpocząć. Ma tam koleżankę, utarte swoje ścieżki, więc odkłada pieniądze przez kilka miesięcy i wyjeżdża.

  • Czy ten wyjazd będzie inny ? – pyta z ciekawości.
  • Trudno nazwać to wycieczką. Postanowione, że jedziesz.
  • O pieniądze się nie martw, Łysy coś wykombinuje.
  • Nic nie dzieje się bez powodu.
  • Jesteś prawdą. Bardzo cię kocham.

Jestem pewna, że to nie Homiel. (p.s. sprawdziło się w 100%)



26. 06. 18 r. Warszawa.

  • Na mszy po komunii usłyszałem coś dziwnego…
  • Na powrót przyjmuję cię do stanu Naszego.
  • Hmm … Dziwne – przyznałam.
  • Co to znaczy ?
  • Jaki możemy mieć stan … Ciekły, gazowy, stan gotowości, stan kapłański, duchowny … Wiele opcji … Nie wiem … – skończyły mi się pomysły. 
  • ……..
  • Oj Ojcze … – westchnęłam zamyślając się ogólnie nad życiem.
  • To jest okres przed falą.
  • Ile to będzie trwało ? – ledwo Piotr spytał, gdy pomyślałam, że pyta niepotrzebnie, bo i tak się nie dowie.
  • Nie bądź taki jak twoja żona.
  • Jak wyglądał ten okres przed falą w twojej wizji ?
  • Trudno mi się pływało, ciągle pobierałem wody w usta, ale pływałem.
  • Czyli żyłeś normalnie, ale trudniej. To by się zgadzało, bo teraz masz serce słabsze i dlatego masz trudniej. Trudniej ci znosić wszystko.
  • Męczyłem się pływaniem, to prawda. 

  • A kiedy byłeś na fali, to jak się czułeś ?
  • Poczułem się fantastycznie, a potem wystrzeliłem w kosmos i po jakiejś chwili opadłem na kolana.
  • Czyli to są 2 etapy. Byłeś przez jakiś czas na fali i potem wystrzał.
  • Przestanę istnieć – Piotr na to.
  • Tego ci obiecać nie mogę.
  • Wróg u bram, a ty chcesz przestać istnieć ?!
  • Jak ty to sobie wyobrażasz ?!
  • ………. – ucichliśmy przestraszeni.

Po południu Piotr przyszedł totalnie zdołowany. Rzucił teczkę w kąt …

  • Ale mi wbito nóż w serce ! – … i padł ciężko na kanapę.
  • Co się stało ?!
  • Dowiedziałem się, że Marcin pracuje u mojej konkurencji. Ukradł nam dane z firmy, namiary i robi teraz przetargi. Wygrał z nami 3 przetargi. Zna nasze ceny, wszystko…. – był naprawdę zdołowany.
- Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję.… Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany.  - ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie.  Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się . 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/28/bylo-tak-jak-mialo-byc-i-bedzie-jak-ma-byc/ 
  • A rozmawiałem z nim, pytałem, czy idzie do konkurencji, to się zarzekał, że nie … Okłamał mnie w żywe oczy … A ja mu tak pomogłem, pieniądze na mieszkanie dałem … – Piotr nie mógł uwierzyć. Był dogłębnie rozgoryczony.
  • Ale się fatalnie czuję … – siedział w ciszy, a ja nie wiedziałam jak go pocieszyć.
  • Widocznie tak Ojciec chciał – mówię, ale czy to jest pocieszenie ?
  • Wiem, ale to boli …
  • … Teraz ktoś mówi …
  • Judaszu, zdradziłeś syna człowieczego …
  • ???!!!! – zbaraniałam.
  • Nie Ktoś, ale chyba słyszysz Jezusa – byłam zaskoczona.
  • Piotr, wiesz jak to już jest być zdradzonym.
  • Sprzedano cię za 30 srebrników.
  • ……… – chwyciłam swój zeszyt i zaczęłam notować. 

Szybko zdałam sobie sprawę, że dzieje się coś niezwykłego i pięknego zarazem. Marcin przeszedł do konkurencji, bo dostał tam służbowe auto i większe pieniądze. Dostał „srebrniki”.

  • Sprzedał się za auto – Piotr kręci głową w amoku.
  • Nie Piotr, za srebrniki. A miał u ciebie wszystko.
  • Judasz też miał wszystko.
  • Piotr, to będzie dla Andrzeja lekcja. Jezus przyrównał go do Judasza.
  • Ale ja nie chcę, żeby się wieszał.
  • Przecież nie o wieszanie chodzi, on zrozumie swój błąd – szybko mu tłumaczę.
  • Czy chcesz powiedzieć, że chodzi ci o syna marnotrawnego ?
  • ……… – uśmiechnęłam się.
  • Zanim Judasz się powiesił, zrozumiał, co uczynił.
  • Przyjmiesz go, kiedy się nauczy ?
  • No nie wiem, raczej nie.
  • A Pan Bóg ma cię przyjąć ?
  • …….. – po moim plecach mrowie przeleciało.
  • Ale Panie Boże, to jest nie w porządku.
  • Byłeś gorszy.
  • Ale on mnie zdradził.
  • A wiesz dlaczego cię zdradził ? Zrobił to dla ciebie.
  • Dla mnie ?
  • Żebyś się nauczył.
  • Daj spokój Ojcze … Nie mogę go przyjąć z powrotem.
  • Zrobisz, co będziesz czuł.
  • Ojcze, no nie bądź taki … Dałem mu wszystko.
  • Ja też dałem ci wszystko.

Piotr się wyprostował i w sekundę przestał narzekać. Takie otrzeźwienie było mu potrzebne.

  • Życzę mu, żeby mu się wiodło jak najlepiej.
  • Ale nie będzie mu się wiodło najlepiej.
  • Ty już nauczyłeś swoich ludzi. 

Od lipca wchodzi w życie ustawa o podzielnej płatności, co jest wielkim utrudnieniem w prowadzeniu firmy i przetargów. Marcin odszedł z początkiem lipca, Piotr nie zdążył go nauczył jak się w tych nowych warunkach poruszać. Ta podzielność wymaga od firmy zupełnie innego zarządzania kosztami. Wiele przetargów będzie nieopłacalnych. 

  • On tego jeszcze nie wie.
  • ……. – widzę, że Piotr już jest spokojniejszy.
  • Przysięgał mi, że nie idzie do konkurencji, dlatego byłem tak rozczarowany. W cztery oczy z nim rozmawiałem !!!
  • ……… – teraz dopiero naprawdę zrozumiałam jego rozgoryczenie. Mnie by szlag trafił na miejscu.
  • A jak wróci, co zrobisz ?
  • To zależy co powie Ojciec.
  • A jak nic nie powie ?
  • … To zależy.
  • Zrobię, co karzesz. Jestem tylko pionkiem.
  • Jak ty Mnie rozczuliłeś, jesteś tylko pionkiem …
  • Widziałem Jezusa, jak był rozczarowany Judaszem …
  • Teraz już wiesz, jak czuje się człowiek zdradzony …

  • Strasznie się czuję.
  • Lecz pocieszę cię, długo to nie potrwa.
  • Rób swoje.
  • Nic nie rób przeciw niemu, bo Ojciec mu drogę wyznaczył.
  • Może wróci do ciebie, a może pójdzie dalej.
  • To Ojciec drogę mu wytyczył.
  • Nie minie koniec roku, a już go w tej firmie nie będzie.
  • Nie sądzę, wygra kontrakty to nie będą chcieli go puścić.
  • Więc niech wygra.
  • Czy zawsze trzeba i odpuszczać takim ludziom ? – pytam.
  • Sprawiedliwość należy do Ojca.
  • …. Nie mogę tego przetrawić.
  • Nie możesz ?
  • Nie mogę.
  • Powiem ci nie po chrześcijańsku …, olej to.



Dopisane 09. 03. 2019 r.

  • Judasz też miał wszystko.

Sytuacja z Marcinem była wstępem do tej niesamowitej rozmowy, która zawierała kilka lekcji naraz. Piotr w danym momencie był zdecydowany uruchomić postępowanie sądowe i już rozmawiał z naszym prawnikiem. Po tym co usłyszał całkowicie jednak zmienił decyzję. Sprawiedliwość oddał Ojcu. I co dalej… Konkurencja, firma z wieloletnim stażem działalności podzieliła się na mniejsze z powodu kłótni właścicieli. Przestała wygrywać, a ponosić koszty. Z tego co wiemy obecnie, Marcin lekko nie ma. Piotr przestał się nim interesować, choć spotykają się czasami w konkursach przetargowych. Każdy robi swoje.

Sprawa Marcina nauczyła nas znowu, że nic nie dzieje się bez powodu i bez celu. Nauczyła nas cierpliwości i zaufania.

Każdy z nas ma swojego „Judasza”. Jeśli mu wybaczymy, to i Bóg nam wybaczy… I tego przede wszystkim nauczyła nas ta rozmowa.

Istnieje tzw. Ewangelia wg Judasza. Narobiła wiele szumu w świecie biblistów, ponieważ według niej Judasz nie zdradził Jezusa, ale wydał go na Jego własne życzenie. Wielokrotnie o to pytałam, czy to prawda, ale odpowiedzi nie uzyskałam do czasu tej rozmowy.

Gdyby faktycznie tak było jak opisuje ta ewangelia, Jezus nie powinien mieć do Judasza żalu. A jednak powiedział…

  • Piotr, wiesz jak to już jest być zdradzonym.

Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste…

18. 06. 18 r. Warszawa.

Córka obudziła mnie SMS-em.

A więc i ona zaczyna słyszeć…


Mieliśmy z Ojcem prześmieszną rozmowę.  Nasza córka wybierała się do Warszawy i Piotr zabukował jej hotel, a teraz zabierał się za PKP. Wszystko przez internet.

  • Pamiętaj, że będę z wami.
  • Daj jej co najlepsze.
  • Mam jej dać I klasę PKP ? – Piotr niepewnie.
  • Chcesz ją w luku bagażowym wozić ?
  • Załóż, że ona to Ja.
  • Jak Ty, to kupię Ci pierwszą klasę.
  • Kupisz jedynkę ?
  • Tak Ojcze.
  • I kawę dostanę ?
  • Tak Ojcze.
  • Jestem lekko tobą zawiedziony …
  • Chciałeś Mnie posadzić w drugiej klasie….
  • Nieeee, to taki żarcik był.
  • ……. – Piotr odwraca do mnie głowę i robi minę Whoopi Goldberg z filmu „Duch”.

Wyłam ze śmiechu przez pół godziny.



19. 06. 18 r. Warszawa.

Od wielu dni, zgodnie z nakazem Ojca, pracuję nad Apokalipsą. www.rozmowyzniebem.pl/wp/apokalipsa-sw-jana-losy-tego-swiata-sa-przypieczetowane/

Idzie topornie, bo i temat mega ciężki. Ciągle zadaję Piotrowi pytania czując ciężar tego tematu dosłownie na swoich barkach. Dzisiaj Piotr gada o zepsutym sedesie, a ja myślę tylko o apokalipsie. W końcu dochodzi między nami do spięcia.

  • Słuchaj jej ! Odcisk pieczęci ma, a nie jestem zwykł składać swoją pieczęć !
  • … ???!!! …  – Piotr wybałuszył oczy i się uciszył. Ojciec przywołał go do porządku i mogliśmy rozmawiać już dalej.

Rozmowę spisywałam bezpośrednio do komputera …

  • Ale miałem teraz … – przerywa mi Piotr.
  • Zobaczyłem wielką postać mężczyzny w białej szacie do kostek, usiadł koło mnie i przyłożył mi do serca dłonie.
  • ……… – oderwałam się od komputera, bo to znaczy, że ze zmęczenia mógł mieć nie tyle zawał, co jakieś osłabienie. A ja zajęta komputerem tego po prostu nie zauważyłam. Przestraszyłam się…
  • Uspokój Olę … powiedział mi Ojciec. Nie będę miał zawału.

Po tej szybkiej „reanimacji” Piotr poszedł spać.



Dopisane 03. 03. 2019 r.

Trochę aktualności.

Niedawno umieściłam tu film o Rabbim Kadurim ogłaszającym, że nadchodzący Mesjasz to Jezus. Komuś ewidentnie to się nie spodobało. Zwracam na to uwagę, ponieważ do tego filmu jeszcze powrócę. 


Ostatnio gdzie nie spojrzę to widzę działanie Ojca. To jest tak oczywiste, że aż zatyka.

Jak Dawid stał na podium czekając, czy ktoś go wyprzedzi, wierzyłem, że jest szansa na dziesiątkę, może na szóstkę. Było tam w końcu sporo nazwisk, które wzięły się nie wiadomo skąd. I wtedy przyszedł Piotrek Żyła i powiedział, że Dawid to wygra, a Kamil na pewno będzie na podium – opowiada Małysz. https://sportowefakty.wp.pl/skoki-narciarskie/807957/ms-w-skokach-2019-jednoznaczny-komentarz-adama-malysza-nigdy-nie-widzial-takiego

Z 27 miejsca Polak stał się pierwszym i ktoś to przewidział. O „cudzie na skoczni” trąbi już cała Polska i nie tylko. Czytając ten fragment zdałam sobie sprawę…

  • To Ojciec przemówił przez niego … – śmieję się na głos.
  • Dlaczego tak się stało ?
  • To Moje tajemnice.
  • Hmm …. 
  • Biedny jest ten (Hongacher)  i co ma zrobić ?
  • Był pewny, że odchodzi do Niemiec i teraz bije głową o ścianę i pyta „co mam zrobić” …
  • Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste …

Ciekawe… Trener miał decyzję już podjętą i miał ją ogłosić w sobotę, wczoraj. Zdaje się, że „cud” miał zamieszać mu w głowie…  Uśmiechnęłam się, gdy godzinę po tej rozmowie przeczytałam… 

Stefan Horngacher zmienił zdanie. Trener polskich skoczków narciarskich od dawna obiecywał, że na zakończenie mistrzostw świata w Seefeld ogłosi czy dalej będzie pracował z naszą kadrą, czy odejdzie do Niemiec. W sobotę Adam Małysz poinformował dziennikarzy, że Austriak nie da teraz odpowiedzi, bo musi wszystko przemyśleć i „poukładać sobie na spokojnie po mistrzostwach”. Czy Horngacher dostał nową, lepszą propozycję od Niemców? http://www.sport.pl/skoki/7,65074,24509671,stefan-horngacher-zmienil-zdanie-zlamal-obietnice-malysz.html

  • To zostanie ?
  • Tak słabo w Ojca wierzysz ?… i nie wiem szczerze mówiąc co Ojciec dla niego zaplanował.  

Konfliktu Polska – Izrael ciąg dalszy. Kiedy zadajemy sobie pytanie dlaczego tak się dzieje zawsze powtarzam, że warto czasami spróbować patrzeć na świat oczami Ojca. Nic nie dzieje się bez powodu i celu…

Przyznał jednak, że kiedyś sam czuł „silne obrzydzenie” na myśl o Polsce. On i wielu Żydów sądzili, że Niemcy wybudowali obozy w Polsce, bo „wiedzieli”, że Polacy są antysemitami. – Dopiero kryzys, który wybuchł rok temu, zmusił mnie do wsłuchania się w polską narrację. Wtedy po raz pierwszy zacząłem czytać o skali polskiej tragedii, ale też o Polakach, którzy ryzykowali własnym życie, aby ratować Żydów – stwierdził. https://wiadomosci.wp.pl/zdecydowana-wypowiedz-izraelskiego-dziennikarza-katz-jest-przede-wszystkim-idiota-6355037485148289a

Gdyby nie ten konflikt, wielu nadal żyłoby w błędzie. 


Wczoraj  oglądałam brytyjską wersję „Milionerów”. Moją uwagę zwraca mężczyzna, który stracił w wypadku nogę, a podczas operacji 5-krotnie tracił życie. Nie wiem czy jest wierzący, czy nie… Ale to co się stało podczas programu jest zadziwiające… Wygrał już 64 tysięcy funtów, a teraz gra o 125 tys..

  • Już więcej nie wygra. Ojciec mu zwrócił co stracił – powiedział Piotr zamyślony. I tak się stało. Niezwykłe…

Nasze doświadczenia otworzyły mi oczy na świat. Wszędzie dostrzegam rękę Ojca …