Oglądaliśmy coś w TV, tak mi się przynajmniej wydawało, że oboje oglądamy TV. Piotr siedział tak głęboko zamyślony, że zerkając na niego z boku zwątpiłam w pewnej chwili, by widział przed sobą w ogóle telewizor. Ostatnio cały czas chodzi zamyślony i czasami trudno mi go przywrócić do rzeczywistości.
Ktoś zadał mi właśnie pytanie.
Ktoś ? – spojrzałam na Piotra, a on ciągle bardzo poważny. Wzięłam do ręki zeszyt i długopis i czekałam.
Spytał mnie …
Czy jesteś gotowy na zmiany ?
…….. – Piotr siedział oszołomiony. Jeszcze chwilę się wahał, ale spytał …
Jakie ?
Czy jesteś gotowy na zmiany, one zbliżą cię do Mnie.
Oooo my God ! … – pomyślałam.
Poczułam wielki ciężar i wagę tych słów. Piotr zresztą też. Gestem powstrzymał mnie przed pytaniami i nadal słuchał …
Mogą być szokujące.
…….. – widzę, że Piotr się zawahał.
Niech stanie się Twoja wola Ojcze.
Niech się więc stanie wedle Mych słów i Mej woli.
Autentycznie siedzieliśmy jak zahipnotyzowani. Zrozumieliśmy oboje, że właśnie wydarzyło się coś ważnego.
Zobaczyłem człowieka w rozkroku. Jedna noga jest w tym świecie, druga w drugim.
Będziesz czerpał wiedzę z naszego świata garściami i przekazywał tym, którzy będą chcieli słuchać.
Każde słowo to słowo prawdy.
Nie lękaj się świata, które zamieszka w tobie, gdyż jesteś jego częścią.
I tak powoli odzyskamy, co Nasze.
Zapisywałam słowo w słowo bojąc się jedynie, że nie nadążam. To jest tak niesamowite …, ciarki mnie przechodzą. Piotr siedzi spokojnie, ale nie na baczność, co sprawia, że czuję się niepewnie. Może powinien paść na kolana ?
Bądź sobą.
Skoro wiesz kim jesteś, to czas, żebyś na powrót się nim stał.
Bóg Ojciec jakby odpowiedział na moje myśli. Patrzymy na siebie i nie wiemy co zrobić, jak zareagować, co powiedzieć, spytać …
Czekaj na zdarzenia.
Sposób się, nadejdą niebawem.
… Ale czeka mnie sprawa sądowa ? – Piotr wykrztusił. Wkurzył mnie, że w ogóle o to spytał w takiej chwili !!!
Nadejdą zdarzenia, sposób się – powtórzył, jakby tamto nie miało żadnego znaczenia.
… Słyszę teraz Homiela, mówi …
Odchodzę. Miło było, ale ktoś inny cię przejmuje.
Jak to ?!! – wyrwało mi się, bo natychmiast poczułam wielki, wielki żal.
… No co ty ! Homiel przestań, nie odchodź – Piotr był całkowicie zaskoczony.
Przejmuje cię Ten, przy którym Ja milczę.
Poleciała mi łezka, a Piotr nic.
Ty tak spokojnie ? Od dziecka przecież Go masz ?!
Homiel mówi, że będzie teraz częściej przy tobie i będzie walczyć, żebyś słyszała.
???
Tak strasznie mi żal … Najlepszy przyjaciel odchodzi ? … Myślałam gorączkowo jak to w ogóle jest możliwe … !!!???
Ktoś inny cię przejmuje.
Prawdziwy nauczyciel – pokazał obrazek stojący na parapecie.
Czy kiedyś się spotkamy w cztery oczy ?
Jak będziesz chciał.
Do Piotra dopiero teraz chyba doszło co się dzieje.
Kurcze … Może mi się to wszystko przesłyszało ? – mówi do mnie niepewnie …
Nie drwij ! Bo choć Tego, który to mówił już tutaj nie ma, to drzwi ma otwarte.
… Czyli słucha – … pomyślałam.
Siedzimy w całkowitej ciszy i nam mózgi parują, myśli krążą, jestem lekko porażona i przerażona tym, co ma nadejść.
Podołamy ? Lepszy nauczyciel to i nauka trudniejsza … – pytam.
A pojętni uczniowie.
Żal mi się Homiel zrobiło.
Niepotrzebnie. Nie płacz, bo płaczę bardziej.
Nie martw się, nie nadążysz pisać.
Pamiętaj, że na tym świecie nic nie trwa wiecznie.
Nie mogłam dzisiaj zasnąć…
Dopisane 10. 08. 2017 r.
Mogą być szokujące – czytam dzisiaj te słowa z wielką pokorą wobec wszechmocy, wszechpotęgi i wszechmądrości Boga Ojca. No cóż… mogę jedynie tylko powiedzieć, że to chyba najlepsze określenie tego, co właśnie zaczęło się u nas dziać.
Byliśmy na kawie, to znaczy ja piłam kawę, a Piotr jogurcik. Nieważne, że nie kawę, ważne, że znowu na „randce”.
Dzisiaj w kościele poczułem ciężar wszystkiego złego, co zrobiłem w swoim całym życiu … Rzuciłem się do piekła, bo wiedziałem co nabroiłem … Leciałem w przepaść i widziałem czarne łapska, które sięgały już po mnie, ale nagle pojawiła się z góry wielka dłoń, która mnie złowiła i uniosła do góry.
Piotr opowiadał o swojej wizji w głębokim zamyśleniu.
Dobrze, że nie jesteś sędzią, bo by ludzi w Niebie nie było – Homiel na to.
I miał rację. Pewnie Piotr tak jak siebie ocenił surowo, tak surowo oceniłby każdego grzesznika i wrzucił od razu do kotła, jeśli takowy w ogóle gdzieś tam w piekle istnieje.
Masz też dobre uczynki.
Myślisz, że święty nie grzeszy ?
Dopuszczone do niego, żeby się uczył.
Hm … To ciekawe … To co trzeba w takim razie zrobić, by trafić do piekła ? – pytam.
Homiel nie odpowiada, ale pokazuje fragment z filmu „Pasja”. Jezus umierając na krzyżu odpuszcza złoczyńcy, który w ostatniej chwili uwierzył i prosi o odpuszczenie. Homiel w ten sposób chce powiedzieć; nie pytaj co trzeba zrobić, aby tam trafić, ale co trzeba zrobić, aby tam nie trafić. Naprawdę niewiele…
Siedzimy dalej na tej „kawie”…
Zobacz, zabrał nam jednak tą codzienność – kiwam z niedowierzaniem.
To Mu się udało … – Piotr przyznaje.
Co nam jeszcze zabierzesz ? – pytam.
Nie pytaj co zabierzesz, a co dam …
A co dasz ?
To, do czego jesteście powołani.
? …. A do czego jesteśmy powołani ?
Ty już głosisz słowo – do mnie.
A ty będziesz czynił.
Nie jestem Jezus przecież – obruszył się Piotr.
Ale możesz iść Jego drogą.
?????
Powiedział „możesz”, a nie „idziesz” …? Czyli może, ale nie musi.
Za życia przeobrazisz się w anioła.
Ocalisz tych, co są do ocalenia.
???!!!
Nie mówi chyba poważnie – Piotr do mnie zdziwiony.
Co będzie się działo …
Siedząc tu nie uwierzysz …
Z tą świadomością jeszcze nie.
Będzie „przewrót majowy” ? – Piotr użył przenośni mając na myśli rewolucję w naszym życiu, nagłe zmiany.
Będzie.
Zaczynam podejrzewać, że to z Ojcem teraz rozmawiamy.
23. 11. 16 r. Warszawa.
Rozmawiamy i oglądamy jednocześnie TV.
Podano ciekawą informację. Kilkunastolatka chora na raka została zamrożona.
Niech zamrożą sobie mózgi … !
Tak pokochali życie, że jedni straszą w domach, inni będą w tubach.
Choć Homiel był wyraźnie zdegustowany, to nas rozśmieszył. Naszła mnie też szybko refleksja. Homiel tymi słowami potwierdził, że takie zjawisko jak „duch” istnieje. Niektórzy ludzie po śmierci tak pokochali życie, że tu pozostali. Ale dlaczego tuby? Dlaczego ma straszyć akurat w tubach… ? Musiałam to sprawdzić.
Tam gdzie umierasz, tam „straszysz”? Być może … Rozmawiamy dalej …
Sąd się nie odzywa, na pewno przegramy – Piotr narzeka w depresyjnym humorze.
Ty płomienny ! Tomasz przy tobie siada.
Sąd już decyzję powziął.
Oni (NIP)już się z górą zderzyli, a teraz czekają.
Oni już wody nabierają, ale jeszcze myślą, że wypompują.
Siedzimy w milczeniu ponad godzinę. Piotr ciągle myśli o przyszłości, obawia się jej. Nie dziwi mnie to wcale, bo mieć w perspektywie operację na sercu …
To co się dzieje i będzie się dziać …, miało się dziać.
Zostało spisane.
…. Ale, czy Wy na właściwego konia postawiliście ? – Piotr pyta nie zdając sobie spawy, że teraz z Ojcem rozmawia.
Szkoda, że nie znasz siebie.
Dmuchnij w słońce, a zobaczysz co się stanie.
Jak to ?
Dmuchnij.
………. – dmuchnął oczywiście dwa razy, po swojemu.
Raz powiedziałem.
I co ?
Zobacz, co będzie się działo.
………. – słońce zostało zakryte chmurami, nagle… Eeee to przypadek myślę od razu …
A gdybym tak poprosił o porsche ?
Pan Bóg nie chciałby cię aż tak ukarać.
Dopisane 08. 08. 2017 r.
Autor: Jan Paweł II
Katecheza środowa Jana Pawła II wygłoszona 16 listopada 1988
Złoczyńca prosząc Jezusa, by o nim pamiętał, wyznaje wiarę w Odkupiciela. Umierając nie tylko przyjmuje swą śmierć jako słuszną karę za popełnione zło, ale zwraca się do Jezusa, by wyznać, że w Nim pokłada całą nadzieję.
Takie właśnie jest najbardziej oczywiste wyjaśnienie opisanego przez Łukasza epizodu, w którym element psychologiczny — przemiana uczuć złoczyńcy — jeśli nawet ma swą bezpośrednią przyczynę we wrażeniu, jakie wywołał przykład niewinnego Jezusa, który cierpi i konając przebacza, to swymi korzeniami tkwi w tajemnicy łaski Odkupiciela: to ona „nawraca” tego człowieka i obdarza go Bożym przebaczeniem. Odpowiedź Jezusa jest natychmiastowa. Przyrzeka On „nawróconemu” i skruszonemu złoczyńcy raj, razem ze sobą, jeszcze tego samego dnia. Chodzi tu więc o przebaczenie całkowite: ten, który popełnił zbrodnie i przestępstwa — a więc grzechy — staje się świętym w ostatniej chwili swojego życia. Można niejako powiedzieć, że ten tekst Łukasza jest dokumentem pierwszej w dziejach kanonizacji. Dokonana przez Jezusa, dotyczy złoczyńcy, który zwraca się doń w tym dramatycznym momencie. Dowodzi to tego, że dzięki krzyżowi Chrystusa człowiek może uzyskać przebaczenie wszystkich win, a także całego złego życia, nawet w ostatniej chwili, jeśli się podda łasce Odkupiciela, który go nawraca i zbawia.
Słowa Jezusa skierowane do skruszonego złoczyńcy zawierają także obietnicę pełni szczęścia: „Dziś ze Mną będziesz w raju”. Odkupieńcza ofiara wyjednuje bowiem ludziom wieczną szczęśliwość. Jest to dar zbawienia niewątpliwie na miarę wartości ofiary, niezależnie od dysproporcji zachodzącej pomiędzy zwykłą prośbą złoczyńcy a wielkością nagrody. Przezwyciężenie owej dysproporcji dokonuje się przez ofiarę Chrystusa, który wysłużył szczęśliwość niebieską za cenę nieskończonej wartości swego życia i śmierci. Epizod opowiedziany przez Łukasza przypomina nam, że „raj” jest dany całej ludzkości, każdemu człowiekowi, który, jak skruszony złoczyńca, podda się łasce i złoży swoją nadzieję w Chrystusie. Moment autentycznego nawrócenia, ów „moment łaski”, który, jak powiada św. Tomasz, „wart jest więcej niż cały wszechświat”2, może wyrównać rachunki całego życia, może sprawić, że człowiek, każdy człowiek, usłyszy skierowane do siebie zapewnienie Jezusa dane towarzyszowi męki: „Dziś ze Mną będziesz w raju”.
Syn z narzeczoną przyjechał do Warszawy. Chcemy ich ugościć jak się tylko da, więc pieniędzy nie oszczędzamy. Homiel wyraźnie studzi tą naszą hojność.
Za dużo wydajesz, kiedyś może zaboleć.
Zabraknie ? Kiedy ?
Tak jak tej kobiecie, której nie wieziecie, a jest pewna, że będzie miała.
Spojrzeliśmy się na siebie.Jechaliśmy akurat do „naszego krzyża” i byliśmy pewni, że znowu spotkamy tam żebrzącą kobietę.
W takim razie nie jechać do Ustronia ? – pytam.
Dr Cisowski uprzedził nas, że 4 dni po operacji Piotr zostanie przetransportowany do sanatorium w Ustroniu, gdzie klinika ma swój oddział. Tam będzie przez kolejne trzy tygodnie pod ścisłą kontrolą lekarzy dochodził do siebie. Ta informacja nas całkowicie zaskoczyła. W sumie cztery tygodnie w rozłące ? Nie ma mowy. Dlatego zaczęłam już kombinować jak się również „załapać” do tego sanatorium. Okazuje się, że jest kilka pokoi komercyjnych, dostępnych dla każdego, ale na 7 i 9 piętrze. Dla mnie jazda windą jest wykluczona ze względu na klaustrofobię, a kilka razy dziennie wdrapywać się na 9 piętro … ? Miałam wielki problem jak to rozwiązać.
Obserwuj bieg zdarzeń.
Pamiętaj, przezorny zawsze ubezpieczony – … żartobliwie zacytował słowa z reklamy PZU.
Homiel ! Jesteś niezawodny, radzisz mi.
Taki komplement to święto w Niebie.
Dojechawszy do kościoła okazało się, że kobiety … nie ma.
Skoro nie masz pieniędzy, nie ma sensu, by była.
Mieliśmy faktycznie tylko 2 złote, które znaleźliśmy pod poduszką. Nie wiedziałam co z tym zrobić, oprawić w ramkę i powiesić ?… Czy dać biednym ? Postanowiłam, że tak jak przyszło z Nieba, tak ma wrócić do Nieba … i wrzuciłam do kościelnej skrzynki.
Piotr narzeka, że rany go bolą, serce go boli i generalnie … wszystko boli.
Musi boleć.
Wszystko chcesz za darmo ? Pomyliłeś ekipę.
Rany… Homiel jest tak brutalnie szczery, że aż wstrzymuję oddech. Diabeł daje wszystko za darmo, na początku. Jeśli ktoś chce zmienić ekipę, to proszę bardzo, bank otwarty, a w sejfie czeka piekło.
Ponieważ Piotr wybiera się do sanatorium, musimy kupić walizkę. Właściwie nakazał mu to Homiel. Patrząc jak Piotr kręci się po sklepie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nakazał ją kupić ?
Nie jest to dziwne ? Duża torba by ci nie wystarczyła ?
Homiel, co planujecie ? Będę podróżował ? – pyta Piotr.
I to jak !
??? …– zamurowało nas.
Ciekawe … Dokąd będziesz latać z tą walizką …
A jeśli zostanie zaproszony do Watykanu ?
??? … Watykan ? To nierealne.
Małysz na początku też nie skakał.
??? … Homiel, nie wiesz co mówisz – jesteśmy coraz bardziej zdziwieni.
Nie chciałbyś zobaczyć Rzymu, taką starą cywilizację ? – pytam już żartobliwie.
Obrzydliwa, tak uległa diabłu.
???!!!! – … a to ci dopiero.
Obrzydliwa, tak uległa diabłu – poza wielkim osiągnięciami cywilizacji rzymskiej nie wolno zapomnieć, że niewątpliwie miała ona swoją drugą, obrzydliwą twarz.
Życie w tamtych czasach było dla niektórych udręką oraz próbą przetrwania, dla innych rozrywką, spokojem i bogactwem. Z reguły świat rzymski ukazywany był jako świat pełen dobra i dostatku, gdzie ludzie byli szczęśliwi i pewni, że nic im nie grozi, gdyż są mocarstwem o potężnym wojsku i ogromnej gospodarce przynoszącej spore dochody. Jednak pod spodem krył się świat o zupełnie odmiennym obliczu: cierpienie, głód oraz brak poszanowania godności osobistej.Prostytucja w antycznym Rzymie była kwestią powszechną. Zapotrzebowanie na tego typu usługi w Imperium było ogromne, więc i rozwój prostytucji nie powinien dziwić. W starożytnym Rzymie, jak i w innych miejscach regionu, gdzie istniało zjawisko niewolnictwa, można było używać niewolników wedle upodobania, stanowili oni bowiem własność prywatną. Niewolnica znajdowała się poza sferą praw dotyczących zdrady małżeńskiej: jej partner nie mógł przedstawić jej tego rodzaju zarzutów, i to niezależnie od tego, czy jej kochankiem był jej właściciel, czy też ktoś inny.Zasadniczo, jak u Greków, tak i u Rzymian było normalne, że dorośli mężczyźni korzystali z prostytutek obu płci. http://www.imperiumromanum.edu.pl/artykul/chrzescijanie-wobec-cesarstwa-rzymskiego-iv/#more-17699
Mozaika przedstawiająca brutalne zwyczaje podczas rzymskich widowisk
Szybko wróciliśmy do domu.
Od rana męczy mnie słowo konsekwencje i konsekwencje – powiedział sapiąc.
O co chodzi Homiel ?
Spij spokojnie.
Homiel, nie możesz normalnie ? – Piotr nie ma ochoty na rebusy.
Ja Go rozumiem !
Jesteś lizusek – Piotr do mnie.
Homiel, wolisz lizuska ? – śmieję się.
Kocham lizuska i gburka – … i też się śmieje.
Kilka godzin później oglądaliśmy film „Jumper” i tam pada zdanie …
Konsekwencje, konsekwencje, za wszystko trzeba ponosić konsekwencje.
Masz właśnie odpowiedź – i już się śmieję, ale szybko gasnę, bo nie wiem jakie to konsekwencje ma Homiel na myśli.
Hmm … Skończył się rok miłosierdzia, zaczął sprawiedliwości – powiedziałam w zadumie jakbym nie ja to mówiła.
No co ty ? – Piotr się przejął.
Gdyby tak każdy się mylił, mielibyśmy samych jasnowidzów.
…… ???
Czy intronizacja Chrystusa coś daje ? Przecież Jezus i tak jest królem świata – spytałam.
Oddali się świadomie – … ludzieświadomie wybrali i świadomie powierzyli swoje życie Chrystusowi.
Czy znasz taki naród, który miałby takie oddanie ?
Nie …
Kiedy się modlisz, twoja energia jest niebotyczna.
Taaaak ? – Piotr z niedowierzaniem i w tej chwili miał wizję.
Zobaczyłem ziemię, z której wyciągałem jak odkurzacz czarną energię.
Nie tędy droga, oni muszą wybrać.
Jak to zrobić ?
Otwieraj im głowy, póki trwają sekundy.
Czy Kościół upadnie ?
Nie, jeśli nie wyzwoli się ze swoich ograniczeń, uwolni się ze swoich przywilejów.
Chrystus przewidział, że człowiek będzie silny, kiedy upadnie.
Póki ma ciepło, wtedy rozważa.
Przywróć ustalony porządek to jak wyrok.
A intronizacja Jezusa ?
To parasol na tym narodem …., a zbliża się …
Co się zbliża ?
Burza bracie, burza nadchodzi.
Ludzie będą cierpieć.
Ofiarowanie się Chrystusowi to tratwa ratunkowa.
Dopisane 06. 08. 2017 r.
Skończył się rok miłosierdzia… zaczął sprawiedliwości – Kar używam, kiedy mnie sami zmuszają do tego; ręka moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. Św. Faustyna.
Intronizacja Chrystusa.To parasol na tym narodem…. a zbliża się… Burza bracie, burza nadchodzi.
INTRONIZACJA – ŻĄDANIEM JEZUSA I DROGĄ RATUNKU…
Żądanie Pana Boga wobec ludzkości, by uznała Go swoim Królem poprzez wyrażony oficjalnie i zewnętrznie Akt Intronizacyjny, pojawiło się na początku XX wieku, a powróciło w naszych czasach z podwójną siłą za sprawą Rozalii Celakówny. W dniu 5 XI 1996 r. doszło do otwarcia procesu kanonizacyjnego S.B. Rozalii Celakówny, a wkrótce potem do ujawnienia jej misji związanej z Intronizacją. Te dwa wydarzenia wstrząsnęły i z coraz to większą mocą wstrząsają elitami duchowymi i politycznymi naszego kraju, zmuszając je do wyraźnego opowiedzenia się za lub przeciw Jezusowi Królowi Polski. W misji Rozalii jest bowiem wezwanie do dokonania Intronizacji (uznania Jezusa Królem Polski), skierowane zarówno do władz kościelnych, jak i świeckich: Jest ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Boga w zupełności przez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele… (Rozalia Celakówna, Wyzniania, s. 263n.).
To żądanie Pana Jezusa, by Aktu Intronizacji w imieniu naszego Narodu dokonały razem i jednomyślnie władze kościelne (episkopat) i władze świeckie (prezydent z parlamentem i rządem), stanowi istotę posłannictwa Rozalii i w dziejach chrześcijaństwa jest absolutną nowością. Szczególnie zaskakuje fakt konieczności udziału w Intronizacji władz świeckich. Niezwykłość i rangę tego żądania wyraża ostrzeżenie Boga, skierowane do nas za pośrednictwem Rozalii, że na świat nadchodzi kara o wiele cięższa od kary potopu, a także zapewnienie, że Polska nie zginie, o ile uzna w wyżej opisany sposób Jezusa swym Królem. W ślady Polski, jak zostało to zapowiedziane Rozalii, pójdzie wiele innych narodów, które także uznają w Jezusie swego jedynego Króla i Boga; tylko one ocaleją z powszechnej zagłady. Widzimy więc, że w tych postanowieniach Bożych Polska odgrywa doniosłą i bardzo odpowiedzialną rolę wobec całej ludzkości. http://www.intronizacja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52:intronizacjaocochodzi&catid=34:stale&Itemid=137
Patrząc na to zdjęcie uświadamiam sobie, że właśnie realizuje się kolejna niebiańska koronka. Gdyby nie rząd PIS-u, do intronizacji Chrystusa by nie doszło. Ośmioletnie, spokojne w miarę rządy PO i ich nagły, totalny upadek. Typowe dla niebiańskiego planowania, które trwa długo, a realizuje się szybko. Homiel powtarza, że mało czasu już zostało, stąd to przyspieszenie.
Po powrocie z Bielska byliśmy długo oboje mocno zmęczeni. Nawet Homiel się nie odzywał. Dzisiaj musiałam sprowokować rozmowę …
Homiel, co tam nowego w Niebie ?
Po staremu.
Bóg Ojciec rozważa, a Młodszy z dziećmi.
???
Myślałam, że padnę z wrażenia. Odpowiedział tak prosto, jakby mówił o wujku z Siemianowic. Po chwili tknęło mnie, że o Jezusie powiedział Młodszy. Jezus często odwiedza dzieciniec i Piotr też to widział.
Piotr ostatnio ma nasilenie ataków, ugryzienia są niemal codziennie. Przestałam je nawet dokumentować …
Ale mnie nienawidzą …
A ilu tlen dajesz ?
Czy musisz wszystko widzieć i wiedzieć ?
Tak już mam.
Mimo, że Piotr ma 3 stenty, czasami kłuje go w okolicach serca, zwłaszcza w momentach, gdy się zdenerwuje lub jest bardzo zmęczony. Od razu włosy stają mi dęba ze strachu i jestem w pogotowiu do działania.
Walcząc o ciebie, walczy o siebie.
Ale jesteś Homiel… – rzuciłam, bo był niesprawiedliwy.
Walczysz o siebie, bo jesteście monolitem – wyklarował, że chodziło Mu o coś innego. Razem stanowimy jedność jak dwie połówki brzoskwini.
Ale jest jeszcze syn …
Nie zastąpisz oryginału substytutem.
Syn przyjechał wczoraj do domu. Nareszcie.
19. 11. 16 r. Warszawa.
Piotr miał ciekawą wizję.
Widziałem jak leżałem na płasko. Zobaczyłem rękę wiszącą nade mną równolegle do mojego ciała, była tak wielka jak moje całe ciało. Wyciągnęła mojego ducha, moje drugie „ja” leżało pod ręką równolegle. Po chwili ręka wtłoczyła mnie z powrotem do ciała.
Oby nie było to, o czym myślę … Wyjście z ciała podczas operacji i powrót.
Kiedy będą cię szukać, to cię nie odnajdą.
Kiedy cię przestaną szukać, to wrócisz.
Nic nie rozumiem… – Piotr zmęczonym głosem.
Jak długo będzie to trwało ? – a mnie to zaciekawiło.
To nie ma znaczenia.
Nie wróci, kiedy człowiek będzie walczyć o niego, lecz kiedy Ojciec mu pozwoli.
Zaczniesz nowe życie, już nie na morzu, a na lądzie.
Właśnie zdaję sobie sprawę, że Homiel odnosi się do tej wizji.
Pływałem kraulem po oceanie i szukałem skarbów. Nagle, zupełnie niespodziewanie pojawiła się jedna fala i sztorm, fala była bardzo wysoka i wyniosła mnie wysoko. Fala opadła, popływałem trochę, ale zaraz zauważyłem, że nadchodzi druga sztormowa fala. Była ogrooomna! Porwała mnie i płynąłem na niej tak, jak serwer, wyniosła mnie jeszcze wyżej. Czułem się na niej tak, jak się prowadzi konia. Unosiłem się na jej szczycie, a ona mnie wyrzuciła w powietrze i chyba straciłem wtedy świadomość. Ocknąłem się jak klęczałem na brzegu. Wylądowałem tam na kolanach. Pod kolanami poczułem kamienie i nie było to wygodne. Byłem zdziwiony, że jestem na brzegu, w oddali zobaczyłem dwie kobiety, jedna wyższa, druga niższa, które rozmawiały ze sobą, w ogóle nie zwracały na mnie uwagi.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/04/30/odloz-wszystko-we-mnie-jak-ja-odlozylem-w-tobie/
Czyżby te dwie fale miały znaczyć dwa zabiegi ? Jeden prosty, drugi poważniejszy ?
Dla pewności… To nowe życie będzie tu, ze mną ? – pytam.
Czy tam …, z Wami ?
To ciało należy do tego świata.
Czyli chodzi o życie tutaj …
Ja również miałam dzisiaj dziwny sen. Mieszkałam na przystanku … To znaczy mieszkać to za dużo powiedziane, żyłam na przystanku w jakiś szmatach, kartonach, podręcznych bagażach itd. Nagle pojawiła się nie wiadomo skąd plaga czarnych much, które obległy mnie całkowicie, niemal każdy skrawek mnie. Ktoś wyciągnął miotacz ognia i zaczął to spalać. Krzyknęłam, żeby uważał, bo i mnie spali. Jak to się skończyło ?… Nie wiem. Obudziłam się gwałtownie, zmęczona już z rana.
Przystanek to świetne określenie symboliczne mojego życia, ciągle jestem w drodze, nigdzie nic stałego, Warszawa i Szczecin to wieczne przysłowiowe przystanki. A muchy ? Mój odwieczny wróg się odezwał … Myślałam o tym śnie i gadać mi się nie chciało …
Nie martw się przyszłością.
Nawet jak upadniesz, nie widzę betonu, lecz puch … – Homiel przerwał moje rozmyślania.
… Pokazał mi puch uformowany z drzew jako materac.
Czy nie lepiej nic nie wiedzieć o przyszłości ?
To nie ma znaczenia.
Hmm … Nie ma żadnego. Czy będę, czy nie będę wiedzieć … Oni i tak zrobią po swojemu.
20. 11. 16 r. Warszawa.
Ciekawa sytuacja z rana. Piotr znalazł pod poduszką 2 zł. Skąd się tam wzięło ? Dwie poduszki, jedna na drugiej i dodatkowo jasiek …, a tu 2 złote centralnie po środku położone pod spodem. Żeby tam trafić, trzeba tam położyć.
Skąd się tam wzięło ? – pyta mnie Piotr myśląc, że to moja wina.
Zwracamy ci 2 zł, gdyż twój syn ci nie zwrócił.
???!!!
Homiel, od czego ja tyję, bo już nie wiem jak jeść – pytam. Choćbym same suchary wchłaniała, to i tak waga do góry.
Od wieku.
A nie lepiej powiedzieć od powietrza ?
Jak chcesz.
………. – śmiech.
Ledwo weszliśmy do domu, a Piotr znowu się chwycił za bok i zaczął jęczeć, że szczypie.
Dlaczego jestem tak gryziony ?
Jesteś tak gryziony, jak ty ich gryziesz.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Nowe miejsce i dosyć ciężka noc, choć nic się na szczęście nie działo. Rano Piotr pokazał mi ślad. Trzeci już dzień i jeszcze nie zniknął. Mało tego, wydaje się jeszcze ciemniejszy.
Czy to, co widziałem wczoraj … Czy to widziałem naprawdę ? – Piotr ciągle był pod wrażeniem.
To, co było wczoraj …, było.
Pojechaliśmy na umówioną wizytę do Kliniki. Już wchodząc natknęliśmy się na Cisowskiego, który ucieszył się, że byliśmy wcześniej. Zaprosił nas do swojego gabinetu i poświęcił nam w sumie 45 minut, choć czekano na niego niecierpliwie już w sali operacyjnej. Piotr przekazał mu płytkę CD, którą musieliśmy zdobyć na nowo. Ale by ją zdobyć, Piotr musiał znowu pojawić się w Szpitalu Wolskim u swojego lekarza prowadzącego. Gdy tam poszedł, prawie się ze sobą w drzwiach zderzyli.
To nie ty go szukałeś, to on ci wyszedł naprzeciw – powiedział wtedy Homiel.
Cisowski przyglądał się nagraniu uważnie, a potem uważnie przyglądał się Piotrowi. Na szczęście, zgodnie z zaleceniami Homiela, Piotr ubrany był „jak ta lala”, a może lepiej, jak super prezes. Najlepsza koszula, najlepszy garnitur, zdecydowanie wzbudzał szacunek.
Komputer lekarza lekko był obrócony w moją stronę i mogłam również oglądać to, co i on ogląda. Rzeczywiście, jedna tętnica i to ta jedna z najważniejszych (przednia zstępująca), w pewnym momencie stawała się cienka jak nitka. Cisowski był bardzo spokojny, kompletnie bez emocji, w skupieniu wyciągnął formularz i zaczął wypełniać dane. By przerwać to milczenie powiedziałam …
Urokliwe jest to miasto.
Ale Bóg o nas zapomniał, taki tutaj czasami smog.
Chciałam mu krzyknąć do ucha, że nie zapomniał, bo jesteśmy tu wyłącznie dzięki Niemu, że to sam Bóg go wybrał…, ale nie miało to w tej chwili żadnego sensu. Data operacji została wyznaczona na koniec lutego z zaznaczeniem, że może zostać przesunięta ze względu na brak funduszy, który zwykle dopada klinikę na początku roku.
Wracaliśmy do Warszawy około 9 rano. Zaczęłam wszystko w myślach analizować …
Wszystko ścielą ci pod nogi, dosłownie.
Wszystko po to, byś żył, żebyś zrobił, co masz zrobić.
A co mam zrobić ?
Dowiesz się w odpowiednim czasie.
O zawale nie wiedziałeś.
Gdybyś wiedział, to byś uciekł, tak kochasz swoje codzienności.
To prawda … Gdy wzięli mnie na stół, ja myślałem kiedy pójdę na kawę. To daje stabilność i pewność, te nasze codzienności.
Spójrz na niebo … To jest pewne.
Homiel znowu mnie poraził swoją mądrością. Nic na ziemi nie jest pewne. Pewne jest Niebo, które jest wieczne.
Co to było wczoraj, ten gacek ?
Pomyśl sobie, że tak jak oni cię gryzą, tak im większą krzywdę robisz.
Przypalacie się nawzajem.
Ostatnio im mocno dokuczyłeś.
A co z sądem będzie, mam operację … ?
Będzie, kiedy ma być. Ona (sędzina) jest rozważna.
Coś się stanie podczas operacji ?
Szkoda, że nie żyjesz w Grecji, dramaty byś pisał.
Wiedziałeś, że tak będzie Homiel ?
Jestem reżyserem tego przedstawienia.
???? – … coś mnie w tej chwili tknęło, że to chyba z Ojcem rozmawiamy.
A nie da się tabletką to załatwić ? – Piotr pyta dalej kompletnie nieświadomy.
Już za późno.
Czy ty wiesz, że rozmawiasz z Ojcem teraz ? Reżyserem może być tylko Ojciec – mówię przytomnie do Piotra.
Taaaak ? Z kim teraz rozmawiam ?
… Ze Mną.
… To Ty Ojcze ?
Na to wychodzi …
………. – Piotr się baaardzo wzruszył.
Nie płacz, bo nie masz powodu.
No nie mogę stracić swojej najlepszej figury na polu szachowym.
Jeśli stracę hetmana, co My poradzimy ?
… Ojcze, jesteś najlepszym reżyserem świata – wykrztusiłam, bo sytuacja była niesamowita.
Wszechświata – poprawił mnie Piotr.
Choć niewiele wiesz o świecie …, dziękuję.
I oboje w rozmowie się zacięliśmy. Nie mieliśmy odwagi dalej kontynuować. Wjechaliśmy do Częstochowy i skręciliśmy prosto do klasztoru. Byłam do tej pory tam dwukrotnie. Zawsze pełno ludzi, niewiele więc zobaczyłam. Dzisiaj, być może z powodu pogody przyjechało znacznie mniej zwiedzających. Odwiedziliśmy kaplicę Matki Bożej Maryi, w środku tłoczno, niewiele wolnego miejsca, sporo kalekich ludzi. Wycofaliśmy się po chwili i wiedzeni instynktem poszliśmy na I piętro, gdzie jak się okazało znajdowała się kaplica Świętego Sakramentu i wielki obraz „Jezusa” wg św. Faustyny. Byliśmy prawie sami. Ledwo usiedliśmy w tylnej ławce, Piotr usłyszał …
Witam cię w Domu Ojca Mego.
Wykorzystuj ten okres na przygotowania.
Chodzi o zabieg ?
To też czas przygotowawczy.
Muszą pójść za tobą.
Musisz przyjąć ten kielich.
Kiedy wszystko będzie stracone, wtedy narodzisz się na nowo.
Przygotuj się.
Piotr się rozpłakał, a ja czekałam cierpliwie.
Rozpłakałem się, bo mnie dotknął – wytłumaczył mi już w samochodzie.
Rozpocznie się seria cudów.
Ale mam sprawę sądową – Piotr znowu powtarza jakby o tym zapomnieli.
… Zobaczyłem Jego dłoń, jak dmuchnął pyłek z dłoni … Czyli to nic nie znaczy.
Nie mów już o nich, bo oni od dawna już nie żyją, tylko o tym nie wiedzą.
……
Ten klasztor jest niesamowity. Cały ołtarz oddycha, ma taką energię, że się unosi i opada, jak żyjące serce – opowiadał swoje wrażenia.
Wróciliśmy do wizyty u Cisowskiego.
Ta rozmowa była inna niż poprzednio – mówię.
W jakim sensie inna ?
W takim, że ładnie wyglądałeś.
Ktoś, kto ma takie biurko i komputer, docenia wygląd.
Jest dobry, ale patrzy oczami.
… No tak. To normalne …
Rozmawiał jak z partnerem, byłeś bardziej czysty od niego.
Po trzecie cię nie zapomni.
A gdybyśmy tak uciekli i pojechali na Kanary, a nie na zabieg ?
Bilety znikną jak ta płytka.
Czyli nie ma sensu uciekać ?
Wiesz kto cię skierował do tej kliniki ?
Motylki, więc motylki będą przy tobie.
………. – przypomniałam sobie Kowalewskiego w fartuchu pełnego motyli. To on nas skierował prosto do Cisowskiego.
Nam skóra cierpła ze strachu, a Homiel śpiewał sobie cały uradowany.
Róbmy swoje – Piotr wyraźnie słyszał jak śpiewał tę piosenkę.
Homiel, ty znasz każdy repertuar ? – pytam.
Wszystkich epok.
Którą muzykę lubisz najbardziej ?
Tę, którą ty.
……. – zaczęłam się zastanawiać co lubię.
… Słyszę słowo Abba, ty też lubisz Abbę ! – Piotr prawie krzyknął odkrywczo.
…… – byłam pod ogromnym wrażeniem, gdyż rzeczywiście lubię ABBĘ, ale …!
Coś ty, to nie o to chodzi. ABBA to po hebrajsku Ojcze.
Aaaaa … Dlatego ? – Piotr pokiwał głową, bo na to by nie wpadł.
Nie inaczej.
Piotr niedouczony, ale przyjdzie dzień, kiedy będzie nas zawstydzał.
Jeśli rozumiem, dostaniesz taką wiedzę, że książkę nową spiszę ?
Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole …
… Jak to wpadniesz ?! – znowu ciary mi przeszły po plecach. Nie wiedziałam co Homiel ma dokładnie na myśli.
Długo tak ?
W życiu długo, ale to chwila.
A gdybym nie zrobił tej operacji ?
Byłoby … pa pa.
……. – i pokiwał dłonią na pożegnanie. Jednym słowem, jeśli Piotr nie podda się operacji na sercu, to umrze.
Wieczorem Piotr był bardzo zmęczony całym dzisiejszym dniem, za dużo wrażeń naraz. Leżał na kanapie i tylko wzdychał.
Mój ty Boże … Mój ty Boże …
Co tak Mały wzdychasz ?
Piotr nie odpowiedział, bo nie wiedział co ma powiedzieć.
Ojcze, on się martwi.
Nie martw się.
Wszystkie linki Ja trzymam.
Dopisane 02. 08. 2017 r.
Musisz przyjąć ten kielich.
Rzeczywiście, ten kielich wypijecie – powiedział. – Ale nie ja decyduję, kto zasiądzie obok Mnie. Mój Ojciec już dla kogoś przeznaczył te miejsca.
Oddalił się nieco, padł na twarz i modlił się: – Ojcze mój, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich. Ale niech będzie tak, jak Ty pragniesz – nie jak Ja.
– Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole… – to się jeszcze nie wydarzyło.
Czyli najważniejsze przed nami? – pyta Piotr.
Przed tobą – i pokazał akrobatę skaczącego z trapezu na trapez. Można to zinterpretować, że wielki skok jeszcze przed nim.
Na porannej kawie Piotr dał kelnerce duży napiwek.
Rozrzutny jesteś.
Też mi to zabierasz ?
Raczej ci dodam, przecież muszę ci wyrównać.
Przypomniałam sobie 50 zł dane żebrzącej kobiecie i pół godziny później 50 zł znalezione pod nogami na parkingu. A więc nie był to przypadek ito co wydał, tyle w jakiś sposób zostanie mu zwrócone.
Podjechałem do kościoła, ale podbiegł do mnie człowiek z prośbą, bym zaparkował gdzie indziej, bo zaraz przyjedzie ciężarówka z ekwipunkiem do budowy stajenki. Powiedziałem, że staję tylko na chwilę i zaraz wracam. Wpadłem więc do kościoła i zobaczyłem staruszkę klęczącą i żebrzącą. Tak była zatopiona w swojej modlitwie, że mnie nie zauważyła. Ukląkłem pod krzyżem i od razu usłyszałem Jezusa.
- Nakarm ją tak, jak Ja ciebie karmię… idź już.
Wstałem więc i dałem jej 50 zł, ona krzyknęła na cały głos;
- O mój Boże!
Kiedy zacząłem odpalać swoje auto nadjechała ciężarówka, wymieniliśmy się miejscami, było jak w zegarku. Ja wyjeżdżam, ona wjeżdża, dlatego powiedział mi idź już. Skąd wiedział? Podjechałem do Ikei, zaparkowałem z daleka, było pusto dookoła, otwieram drzwi, wysiadam… a pod moimi stopami zobaczyłem 50 zł !!! Zwrócili mi je… Zrobiło mi się strasznie głupio, bo wahałem się, czy jej tyle dać.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/29/nakarm-ja-tak-jak-ja-ciebie-karmie/
Nie trzeba, Homielku kochany.
Kochany ? Okłamujesz sam siebie – Piotr myślał, że Homiel się nie połapie, że w tej chwili próbuje się właśnie cwanie podlizać.
Warto cię było ratować dla tej miny w kościele.
……… – zdecydowanie warto, znowu zaczęłam się śmiać przypominając sobie.
Słodycze przeminęły z wiatrem … – westchnął Piotr zrozumiawszy, że żeby przeżyć, musi przestać objadać się cukrem.
Przeminęły z zawałem.
Do naszego pracownika zwrócił się z propozycją współpracy przedstawiciel pewnej państwowej firmy. Uzgadniając szczegóły dostawy powiedział coś takiego, co nas natychmiast zelektryzowało.
Chcemy współpracować, ale nie podacie nas do sądu ?
O kurcze ! Skąd oni wiedzą ? – Piotr nawet się z tego ucieszył, że „się gada o tym na mieście”.
Taaa … Przynajmniej nas szanują – skwitowałam.
Mając takie sygnały Piotr coraz bardziej jest pewny, że zrobił słusznie podając NIP do sądu.
Szacunek to jedna z odnóg koronki – Homiel dodał.
W niedzielę Piotr otrzymał wiadomość od naszego prawnika.
NIP odniósł się oficjalnym pismem do opinii rzeczoznawcy. Rzeczoznawca sądowy to wieloletni kapitan pożarnictwa, który napisał opinię na 27 stron. Była ona nie tylko bardzo fachowa, ale i bardzo dla nas korzystna. NIP musiał dostać białej gorączki ją analizując. Nie wiem, czy to jest normalne, ale wystosował do sądu oficjalne pismo podważając wiedzę i kompetencje sądowego rzeczoznawcy!!! Noooo … Tego się nie spodziewaliśmy.
Oni nie walczą o pieniądze, oni walczą o swoje imię.
Wątrobę im przewróciło.
Gdyby mogli, zapłaciliby cztery razy i przepędzili cię na cztery wiatry.
Spać przez to nie mogą. Nie bój się.
Czy to coś zmieni ? To pismo ?
Nic się nie zmieni.
08. 21. 16 r. Warszawa.
Gorączka przedwyborcza w USA i mi się udzieliła. Próbuję się dowiedzieć kto wygra, ale Homiel milczy jak zaklęty. Wieczorem ….
Cały czas słyszę Nabuchodonozor …
Znowu ? – pytam zdziwiona.
Homiel mówi, że to dla ciebie.
Rany … Znowu ? – już to przecież przerabiałam.
Sen Nabuchodonozora o posągu – Daniel opowiada Nabuchodonozorowi jego sen, w którym posąg zbudowany z różnych materiałów zostaje roztrzaskany przez kamień oderwany od góry. Podaje też wytłumaczenie: różne, coraz gorsze, materiały, z których zbudowany jest posąg, oznaczają kolejne królestwa. Kamień, roztrzaskujący na końcu posąg, to wieczne królestwo Boga, które nadejdzie na końcu czasów.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/30/tajemnica-tory/
Sen Nabuchodonozora
09. 11. 16 r. Warszawa.
Wygrał Donald Trump. Przypomniały mi się słowa Homiela sprzed wielu tygodni …
Wbrew pozorom to społeczeństwo nie jest tak zepsute.
Oglądam powyborcze relacje i komentarze w TV i słyszę z ust dziennikarki TVN …
Trump jak Nabuchodonozor!
???!!! Zelektryzowało mnie to natychmiast, ponieważ przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę. Komentatorka nie rozszerzyła myśli, w takim razie zaczęłam szukać w internecie.
Nabuchodonozor II był królem i twórca potęgi Babilonii. Biblia przybliża tę postać, prezentując jego sen o kolosie na glinianych nogach. Król we śnie ujrzał posąg. Tajemniczy kamień, który stoczył się z góry, uderzył w podstawę i rozbił monumentalna figurę. Ten dramatyczny obrazek symbolizować miał upadek wielkich mocarstw. Dziś ten koszmar śni się także amerykańskim panom świata.
Twórca WikiLeaks Julian Assange udowodnił, że polityka globalna Stanów Zjednoczonych znajduje swoich kontestatorów nie tylko w krajach trzeciego świata, w Rosji, Korei Północnej czy Iranie – wrogowie czają się także wśród najbliższych towarzyszy. Do tej pory byli to niezbyt poważni alterglobaliści apelujący, by „ratować wieloryby przed dominacją konfederatów” albo skandujący „nie karmcie nas swoimi hamburgerami”. Dziś okazało się, że Ameryka ma swojego poważnego wewnętrznego kontestatora. Po raz kolejny okazało się, że nie tylko masy, ale także (a może przede wszystkim) jednostki tworzą ład polityczny. Król Babilonii śnił o rozpadającym się posągu. Jego rozpad symbolizować miał upadek wielkich mocarstw: Babilonu, Persji, Grecji, Rzymu. Czy politycy amerykańscy zaczęli już śnić ten sam sen? https://www.wprost.pl/220542/Amerykanski-sen-Nabuchodonozora
Dopisane 25. 07. 2017 r.
Wtedy nie rozumiałam jak ten kraj mógł się dorobić takich kandydatów, naprawdę nie było lepszych?… tak sobie wtedy myślałam… Muszę jednak pochylić głowę w pokorze, bo w swojej naiwności i przede wszystkim niewiedzy osądzam, a nie powinnam. Jeśli to on wygrał, to tak miało być. Bóg Ojciec wie co robi!
Fryderyk z Meksyku; to młody człowiek, od lat obdarzony nocnymi wizjami – na wzór opisywanych przez św. Jana Bosko. W liście do ks. Adama Skwarczyńskiego pisze:
Czuję w ustach słodycz połączoną z goryczą. Zwycięstwo Trumpa wiąże się dla mnie z częściowym wypełnieniem się wizji otrzymanej we śnie, dotyczącej „upadku” Stanów Zjednoczonych. Gorycz dlatego, że stoimy u wrót Końca Czasów, słodycz – gdyż jak Jonasz kontempluję karę ognia, spadającą na „Niniwę”.
Trump nie będzie mógł niczego dokonać. Dobrze to określiłeś: zabraknie mu czasu. Trump nie jest masonem. To idealista. Jest „artystą”, komediantem raczej niż człowiekiem podstępnym lub dwulicowym. Można go uznać za nieobliczalnego szaleńca. Ma w sobie coś z biblijnego króla Nabuchodonozora, jednak zabraknie mu czasu, żeby odegrać swoją sztukę, tragedię. Stanie się dla naszego pokolenia drugim Franciszkiem Ferdynandem – zarzewiem wojny. Padnie zabity, a gdyby nie padł, sam zacząłby wojnę.
Oto dlaczego – w oparciu o wizję symboliczną – osobę Trumpa kojarzę sobie z Nabuchodonozorem:
– tamten był „niszczycielem narodów”, ten stanie się przyczyną i zarzewiem wojny światowej;
– pod rządami Nabuchodonozora zniszczona została świątynia jerozolimska, zaś pod rządami Trumpa posypie się syjonizm masoński;
– sen Nabuchodonozora zawierał wizję posągu ze złota i innych metali i stopami z gliny, a w chwilę później jego kompletną ruinę, zaś Trump jest „królem końca czasów”, kiedy to nastąpi upadek wszystkich ziemskich imperiów;
– tamten kazał wrzucić trzech młodzieńców do rozpalonego pieca, a pod rządami Trumpa dojdzie (pośrednio lub bezpośrednio) do prześladowania Kościoła. Trump, jak król z Księgi Daniela, stanie się obrońcą Kościoła, a tym samym wielkim nieprzyjacielem satanistów;
– Nabuchodonozor był identyfikowany z „Gwiadą Zaranną” (imię własne Lucyfera!), zaś rządy Trumpa będą się wiązały z ostatecznym upadkiem demona-„zwodziciela narodów”;
– wreszcie siedmioletnie pomieszanie zmysłów u króla implikuje straszny los Stanów Zjednoczonych: władca wielu narodów upodobnił się do zwierzęcia jedzącego trawę…
Sobota, więc pojechaliśmy do katedry. Zwróciłam uwagę, że krzyż Chrystusa wręcz świecił. Być może to efekt wiszących wyżej świateł, w każdym razie wyglądał dzisiaj wyjątkowo pięknie. Klęcząc słyszeliśmy z oddali grupę kobiet odprawiających głośno różaniec. To wszystko razem sprawiło, że było wręcz magicznie. W takich chwilach nauczyłam się cierpliwie czekać i milczeć. Kilka zaledwie minut później …
I Ja do was przychodzę tak, jak wy do Mnie przychodzicie.
Szepnął do mnie Piotr cytując słowa Jezusa. Od razu się wzruszyłam. Piotr wstał z kolan, więc i ja wstałam.
Idziesz już ? – spytałam zdziwiona.
… Nie – powiedział, ale dopiero po chwili.
Postaliśmy się jeszcze z 5 minut. Wychodząc …
Faktycznie chciałem wyjść, ale powstrzymał mnie Jezus. Powiedział …
Piotrze, nie odchodź jeszcze …, i wtedy …
… I wtedy Piotr się rozpłakał. Musiałam poczekać chwilę, aż się uspokoi.
… Podszedł do mnie. Zobaczyłem świetlistą postać, która schodzi z krzyża. Poczułem, jak przykłada swoją dłoń do mojego serca, jakby chciał go naprawić.
Jechaliśmy na kawę w całkowitej ciszy. W kawiarni wyjęłam notes, długopis i spytałam wprost …
No i co Homiel mogę dzisiaj zapisać w dzienniku ?
Nadchodzą zmiany.
Jakie ?
Globalne.
Dla nas, czy dla świata ?
Mówimy o was, prawda o świecie została wam dawno ujawniona – miał na myśli wizję z wypalonym ziarnem.
O nas ?
Wielkie zdziwienie was czeka, niedowierzanie.
Wszystko się skończy ?
Raczej zacznie, koniec jest początkiem nowego.
Powiedz coś jeszcze …
Zaufaj losowi.
Nadchodzą dni, kiedy dzień stanie się nocą, a noc stanie się dniem.
Nadchodzi apokalipsa ?
Ona już trwa, to już się dzieje.
??? Urzeknij mnie swoją wiedzą …. – Piotr spytał nieco uszczypliwie zniecierpliwiony brakiem konkretów.
Globalność zmian polega na ich nieodwracalności.
Będziecie zaskoczeni.
Poczujesz zapach świeżego powietrza, wiele problemów ci zabierzemy.
???
Dobra zmiana nadeszła – na razie jedyna zmiana to inna dieta.
Tak źle jadłem ?
Sama trucizna.
A teraz ?
Teraz mniej.
Siedzieliśmy i czekaliśmy na kelnerkę, by zamówić to, co zwykle. Pomyślałam nagle, nie wiedzieć czemu, że bez zamówienia przyniesie nam gorącą kawę i desery … Ledwo skończyłam swoje myśli, pojawia się kelnerka niosąca dwie kawy i lody, postawiła nam je pod nosem.
Nie mogłam się wyjść ze zdumienia. Chodzimy do tej cukierni od kilku lat w miarę regularnie i zamawiamy to samo, ale po raz pierwszy kelnerka nie pytając co chcemy, sama przyniosła, co chcemy. Byłam naprawdę pod wrażeniem.
Za tą intuicję płacisz migrenami.
Dar okupiony bólem.
To prawda, wczoraj cały dzień leżałam w łóżku, nawet tabletki do tej pory niezawodne, tym razem zawiodły.
A nie może być inaczej ? Nie mogę mieć intuicji bez migreny ?
Nie. Śmiało czuj, a będziesz wiedzieć.
Otwórz wreszcie tę książkę, zacznij czytać …
Pięknie powiedziane … Otworzyć książkę to w tym przypadku zaufać totalnie swojej intuicji.
Ale jak to zrobić ? Jak uczyć się czytać z książki, jak wyćwiczyć intuicję, by czytać z książki ?
Zapłacone – sprzedane, nie bój się widzieć…
Zapłacone – sprzedane, to znaczy jeśli cierpię migreny, żeby mieć intuicję to powinnam z tego daru czerpać garściami.
Ale jak to zrobić ? Mam zadawać sobie pytania i sobie odpowiadać ? To jest szalenie trudne …
Nigdy nie jest łatwo iść przez ciernie.
Możliwości twoje wielkie, ale płacisz za to. Ćwicz.
Ćwicz, ćwicz … – mruknęłam pod nosem zastanawiając się jak.
Co będzie na obiedzie ? – spytał.
???
Gdy zadał mi to pytanie, wiedziałam od razu, że nie chodzi Mu o potrawę, ale o jakieś wydarzenie. Mignęła mi w głowie krótka scenka; zobaczyłam wysoki kielich i sytuację, że ktoś coś wylewa. Zamyśliłam się głęboko …
Kto wygra wybory w USA Homiel ?
Ten, kto ma wygrać.
No powiedz, nie powiem nikomu.
………. – cisza.
… Wiesz co teraz zobaczyłem ? Ktoś odgarnia chmury i mówi z góry …
Przestań męczyć Mojego pracownika !
… ??? – zrobiłam wielkie oczy i zaczęłam się śmiać. Faktycznie, zachowuję się jak na przesłuchaniu.
Ojciec nam się przysłuchuje … – Piotr się ucieszył, a ja już mniej. Świadomość Jego tak bliskiej obecności paraliżuje mnie ze wstydu.
Godzinę wcześniej Homiel „rzucił”, że nie każdy człowiek ma aktywnego anioła i to mnie zdziwiło, bo jest to wbrew ogólnie przyjętej opinii. Pociągnęłam ten temat dalej …
Są ci, co mają z Góry.
Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy.
To są ci, na których inni się uczą.
To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych.
To duża sztuka.
Na przykład taki degenerat, który ciągle pije ?
To był jego wybór, na nim uczy się 300, to są wybory duszy.
Jedliśmy lody w zadumie, ktoś z boku patrząc na nas mógłby pomyśleć, że jesteśmy myślami bardzo daleko.
Lubię morza, oceany … – Piotr.
Homiel, macie tam u Siebie morza ? – od razu pytam.
Wystarczy te tutaj.
A macie wodę ? – pyta Piotr.
Przecież widziałeś.
Piotr niemalże zadławił się swoją kawą z wrażenia. Przyciśnięty do muru opowiedział mi o wizji, którą miał niedawno.
Szedłem z Ojcem. Sięgałem mu do ramion, a był sporo wyższy. Szliśmy w milczeniu, ale bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem strumyka. Zauważyłem, że moje nogi nie sięgały strumyka, a Ojciec miał stopy zanurzone w wodzie. Zobaczyłem małe rybki, które podpłynęły do Jego stop, zaczęły po prostu szaleć z radości, że są tak blisko Niego. Ciągle krążyły szczęśliwe wokół Jego stóp.Zachwycił mnie ten widok i chciałem sięgnąć też nogami do wody, ale nie dałem rady.
… Że ja tak mogę…? Że ja to widzę…? – spytał zdziwiony.
Pokręciliśmy się po galerii parę godzin i poszliśmy na obiad. Widzę, że kelnerka przyniosła komuś siedzącemu obok deser w wielkim kielichu. Nie od razu przypomniałam sobie, że oczami wyobraźni właśnie taką scenę widziałam kilka godzin wcześniej. Skojarzyłam dopiero, gdy Piotr wylał na stół herbatę. Czyli tak to ma wyglądać ? Tak mam ćwiczyć intuicję ?
Piotr był zmęczony, więc pojechaliśmy do domu. O 15.00 poszliśmy się pomodlić, osobno. Kilkanaście minut później …
Wiesz co usłyszałem ?
Czy wiesz, że dzisiaj Mój Syn cię dotknął ?
… dotknął w kościele.
Dopisane 21. 07. 17 r.
Są ci, co mają z Góry. Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy. To są ci, na których inni się uczą. To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych. To duża sztuka.
To zdanie zmieniło mój stosunek do ludzi biednych, kalekich, upośledzonych i z tzw. marginesu społecznego. Jeśli wybrali taki los jeszcze na etapie bycia duszą, to chwała im za to, bo faktycznie, trzeba mieć wielką odwagę i pokorę zarazem, by być jedynie narzędziem dla nauk innych. Może dlatego też Jezus szczególnie umiłował tych odtrąconych i sponiewieranych?
A. Lenczewska – Świadectwo
Apokalipsa już trwa, to już się dzieje – do kwestii apokalipsy wrócę w późniejszych wpisach, ale tutaj chciałabym tylko zdradzić, że błędem jest przeświadczenie, że apokalipsa to jedno, mocne zdarzenie. Tak, jak w przypadku Fatimy, która jak zjawisko tak naprawdę trwała około 2 lat (do tego powrócę), tak i apokalipsa to dłuższy proces, ciąg wydarzeń zmierzających do konkretnego celu.
Od zawału Piotr schudł 8 kilo. To, czego się nie dało zrobić w ciągu kilku lat, Homiele zrobiły w ciągu kilkunastu dni.
A ile Ty ważysz Homiel ? – Piotr zażartował.
Mniej niż ty, a jestem dwa razy większy.
Taaak ? – Piotr wiedział, że i Homiel zażartował, ale spytał …
To co u ciebie waży … Mózg ? – … i zaczął się śmiać.
Skrzydła – …i je Homiel rozpostarł …
……. – Piotr zamilkł gwałtownie.
No tak … Mogą swoje ważyć … – pokiwał głową, gdy je zobaczył w pełnej okazałości.
Kilka godzin później jechaliśmy autem …
Siedzą za nami, głowy im wystają ponad dach – opisywał Homiela i mojego Grubaska.
To chyba im zimno – zażartowałam.
Mamy serca gorące to i Nam ciepło.
Macie serce ? – pytam.
Cały jestem sercem.
…….. – jak o sercu mowa to i przypomnieliśmy sobie o zawale.
Przyznam, że ten zawał był dla mnie niespodzianką.
Takich niespodzianek będzie bez liku.
… Ale to była niemiła niespodzianka.
Byłaby niemiła, gdyby się źle skończyła.
…….. – to fakt, trzeba przyznać.
To raz jeszcze dziękuję za życie.
Masz jeszcze co robić.
Zamyśliliśmy się oboje. Ciągle się zastanawiamy co nam dalej szykują … Już przez tą jedną „miłą niespodziankę” o mało nie osiwiałam.
Mało mi daliście ? Mało widzę, słyszę ?
Przy tym, co będziesz widział, to mało widzisz.
? !
Po co to wszystko ?
Będziesz pokazywał ludziom, będziesz bliżej Domu.
……… – Piotr natychmiast się wzruszył.
Nie wzruszaj się, bo i Ja się wzruszam.
…. Ale z tym zawałem …
A ostrzegałem cię !
Rzeczywiście ostrzegał, by nie jadł za dużo słodyczy i pił słodkiej kawy.
Będzie lepiej ciąć, powiedział kiedyś. A teraz jak się odżywiam ?
Jak cnotliwa panna … I wtedy widzę 7 z przodu – sugestia, że widzi wiek ponad siedemdziesiąt lat.
Mam szansę dożyć 70 lat ?
Szansę masz, wszystko idzie zgodnie z planem …, untill today …
Dlaczego mówisz po angielsku ? – pytam od razu.
Piotr by tego nie powiedział.
Homiel wtrącając od czasu do czasu słówka niemieckie lub angielskie daje mi w ten sposób znak, że to faktycznie On mówi, a nie wyobraźnia samego Piotra.
Jadąc dalej przypomnieliśmy sobie o piórze, które zniknęło i po chwili pojawiło się na stole.
Często tak robicie ? – spytałam.
… Pokazał mi buty …, i krzesło.
Córka, podczas naszej obecności w Warszawie pomieszkiwała w naszym mieszkaniu w Szczecinie. Wchodząc do mieszkania miała pewien wkurzający mnie zwyczaj. Po środku salonu zrzucała buty z nóg machając nimi na oślep w prawo i w lewo, więc buty lądowały kilka metrów dalej bez ładu i składu w różnych częściach pokoju. Jakiś czas temu zrobiła to znowu. Ale tym razem zdarzyło się coś przedziwnego.
Zrzuciłam buty jak zwykle, odwróciłam się na chwilę, a po chwili zobaczyłam moje buty ułożone po środku pokoju jakby były na wystawie, jeden oparty o drugiego.
Tak ją to wystraszyło, że uciekła z mieszkania. Była przerażona i myślała, że to gacek. A dzisiaj się dowiaduję, że to mój Grubasek pilnował porządku.
Drugi przykład, jaki podał i to mnie zdziwiło, to krzesło.
Piotr przyjechał do Warszawy późnym wieczorem. Na dzień dobry, jeszcze w drzwiach usłyszał;
- Znowu przyjechał ten gnój, idziemy
Nie był to zwyczajny głos, lecz warkot.
- Cześć dupki – odpowiedział Piotr w swoim „pięknym” stylu.
Piotr położył na stole w kuchni czapkę, a na niej rękawiczki. Wszedł do pokoju obok, kiedy się odwrócił zobaczył swoją czapkę leżącą centralnie na podłodze w pokoju. Na czapce leżały rękawiczki. Czyli w ciągu kilku sekund czapka z rękawiczkami „powędrowała” sama kilka metrów. Piotr zaczął się śmiać. Rozebrał się z płaszcza, wrócił do kuchni i chciał usiąść na krześle. Już siadał, kiedy nie mógł ręką wymacać krzesła, odwrócił się i zobaczył, że krzesło, które podsunął sobie przed chwilą pod tyłek stoi też w pokoju.http://osaczenie.pl/wp/2016/04/13/czas-ustawowy/
To Wy ? – byliśmy naprawdę zaskoczeni.
Chcieliśmy cię przestraszyć, byś się nie rozgaszczał.
Diabeł nie atakuje rzeczy, lecz bezpośrednio ciebie.
Tak bardzo Homielom zależało na opuszczeniu tego mieszkania, że posunęli się do nadzwyczajnego działania.
……… – nie odpowiedział, a ja się zastanawiałam co mogę oczekiwać. Od dawna myślę o jednym, chciałabym usłyszeć Jezusa.
I zobaczysz Boże Narodzenie.
… ???!!!
Pamiętaj, większa wiedza to większa odpowiedzialność.
Bolała mnie głowa i Piotr postanowił mi pomóc. Z chwilą gdy „umocował” we mnie białe światło, tak osłabł, że sam padł na podłogę. Nie jest jeszcze gotowy na takie akty miłosierdzia.
Gdzieś mi głowa uciekła, nie wiem, gdzie byłem … – powiedział, gdy się ocknął.
Już nic nie będzie tak, jak było.
… Ty jesteś dla niego – dla Piotra.
A on jest dla Nas.
… Zanim popłyniesz, musisz się lekko przeobrazić – Homiel odniósł się do wizji z wielką falą.
… Czego Wy ode mnie chcecie ?! – Piotr był wyraźnie zmęczony ciągłymi zagadkami.
Spójrz na sufit …
…….. – Piotr spojrzał w górę … Sufit jak sufit.
Widzisz sufit, a będziesz widzieć gwiazdy.
27. 11. 16 r. Warszawa.
Ze względu na niedawny zawał, dość często zaczynamy mówić o śmierci.
Ja mogę odejść, ale ty musisz być – mówi do mnie Piotr.
Jak ty odejdziesz, to po co ma być ?
???!!! Jak to ?! – … pomyślałam.
Przecież ma córkę i syna !
O nich się nie martw, wiara w tobie nikła …
Bo wiara to nie tylko wiara, ale też zaufanie – mówię.
…. Miałem wizję. Biję mieczem diabły, macham nim dookoła, pocę się, ale nagle przypominam sobie nauki Jezusa. Chowam więc miecz i czuję narastającą wiarę w Chrystusa, a wtedy słyszę krzyk gacków …
On już wie !!!
…. Widzisz ? Taki głupi nie jesteś …
Panie, wybacz, że tak do ciebie mówię, ale chciałem, żeby było wesoło.
… No i było. Piotr ciągle twierdzi, że jest za głupi na to, co musi się przydarzyło. Ostatnim razem powiedział to dokładnie godzinę temu …
Dopisane 13. 07. 2017 r
I zobaczysz Boże Narodzenie – nie wiem do dzisiaj co miał na myśli, ale oczywiście nie chodzi o święta Bożego Narodzenia. Homiel wspomina w naszych rozmowach o ponownym nadejściu Chrystusa i to jest prawdopodobnie, choć mogę się mylić, to właściwe Boże Narodzenie.
Jesteśmy zmartwieni synem. Siedzi już 5-ty miesiąc na statku, w dalekim porcie, w upale i jest wykończony. Miał zejść dwa miesiące temu, ale ciągle wychodzą jakieś problemy na statku i armator nalegał, by został. Piotr dzisiaj był na porannej mszy.
Ojcze, przywieź mi syna.
Wkrótce będzie w domu.
Kiedy ?
Niedługo.
Opowiada mi o tym godzinę później przy kawie. Kurcze … Mieliśmy z niej zrezygnować, ale nasza słabość wygrała.
No to nie martw się … Ojcu nie wierzysz ?
Noooo. … – nie wiem co chciał wyrazić. Czy to, że wierzy, czy to, że ciągle wątpi.
A kiedy będzie rozprawa ?
Kiedy będzie trzeba.
No powiedz coś jeszcze Homiel.
Trwaj do sądu i płyń …
Ledwo uszedłeś z życiem i znowu zniecierpliwiony ?
25. 10. 16 r.Warszawa.
Rozmawialiśmy wieczorem oglądając jednocześnie TV.
Homiel mówił, że sąd zamknie się w październiku, a tu twój zawał … – myślę głośno.
Dlaczego pytasz o sąd ? – pyta mnie Piotr.
A nie może ?
To już w październiku nie zdążycie, za mało czasu … – ciągle głośno myślę.
Dzieje się, co się ma dziać.
A październik ?
A nie stało się ?
Oczywiście, że się stało, tylko zapomniałam. Wyniki ekspertyzy rzeczoznawcy są dla nas doskonałe. I co dalej ?…
W TV akurat reklama Lotto.
A może zagrać w lotto ?
Już widzę, jak wygrasz.
A może wygram – Piotr przekornie.
Jak wygrasz to i 10 tysięcy innych.
Zaczęłam się śmiać na głos, bo już widziałam tego skutki. Przy takim podziale dostałby chyba … 1 zł.
W telewizji mignął nam aktor Krzysztof Pieczyński, wielki antyklerykał.
Nie lubię go – mówi Piotr.
Lub wszystkich i ucz.
No i jak mam go uczyć ?
Jak będę chciał, to będzie u ciebie już jutro.
…… ?!
A może podesłać mu bloga na Facebooku ? – wpadłam na pomysł.
Nie na tym etapie.
Usłyszeliśmy sąsiadkę z dołu, która krzyczała do kogoś za oknem. Piotr chciał jej odkrzyknąć …
…. Aby wiedziała, że dookoła też są ludzie.
Nie bądź złośliwym.
Nie można być złośliwym ?
To domena czarnych.
Hmm … – Piotr nie był zbyt zadowolony, bo już myślał, że sobie pokrzyczy i porządek zrobi.
Homie l… Jakie słowo lubisz najbardziej ?
Kiedy miałeś 3 lata i nadałeś Mi imię, pokochałem go najbardziej.
A jak masz na imię naprawdę ?
To nieważne. Najważniejsze, że prowadzę cię do celu.
Jesteś aniołem ?
Jestem sługą i posłańcem Bożym.
Służę Temu, do którego tak szlochasz.
…….. – Piotr bardzo się wzruszył.
Czy Ojciec o tym wie, że tak szlocha ? – … spytałam.
On to widzi.
…. Co się dzieje z Andrzejem ? – znajomym, który niedawno zmarł na zawał w hospicjum.
Na pewno po łące się nie pasie.
Musi to odpracować.
Przebimbał życie, przebimbał szansę.
Czy tak właśnie wygląda czyściec ? Odpracowanie za błędy ? – … pomyślałam.
Homiel mówi, że dzisiaj podobało mu się co napisałaś, ale musisz zgłębić końcówkę.
???!!! – mówiąc krótko wybałuszyłam moje oczęta, ponieważ ciągle mnie to zadziwia, że Oni widzą, co ja robię.
Końcowa rzecz …., mówi …
Wyciągniesz wszystko, co najistotniejsze.
Natychmiast zaczęłam główkować o co chodzi.
Ładnie koronkę przędziesz i wplatamy coraz częściej Naszą koronkę.
Zastanowiło mnie to od razu. Jakoś tak się zdarza, że kiedy ja zaczynam wątpić w pisanie, od razu dostaję maila od kogoś z prośbą, by pisać dalej.
Zagłębiając się dalej osiągniesz wyżyny.
Będzie ci łatwiej tłumaczyć zawiłości, które nie są zawiłościami.
O rany ! Jeszcze bardziej mam się zagłębiać ? Nie jestem przecież teologiem ?
… A może właśnie o to chodzi ? Potrzebne jest świeże spojrzenie ? – … pomyślałam.
Postaraj się zbliżyć myślą do Niego (Jezusa).
Poczuj GO, a On poda ci rękę na pewno.
Bardzo ci to ułatwi.
Gdybym Go słyszała, byłoby łatwiej.
Gdybyś Go słyszała, nie pierwszą, lecz ostatnią ławkę byś zawitała.
Bo w pierwszej ławce są kujony, a w ostatniej leserzy ? Rozumiem … – już nic bym nie robiła, tylko czekała na gotowe.
Poza tym poznasz siebie lepiej.
A sądzisz, że siebie nie znam ?
Do końca ?
Strzał w dziesiątkę ! …, jak zwykle … Kto tak naprawdę zna siebie do końca ?
Homielku kochany – próbuję się podlizać.
A nie możesz się mi pokazać tak, jak Piotrowi ? Chyba zasługuję na to, prawda ?
Nie sądziłem, że będziesz sędzią w swojej sprawie.
On mnie „dobija” … Znowu strzał w dziesiątkę, aż mi się głupio zrobiło. Kto wie lepiej na co zasługuję, a na co nie ?
Tak się zastanawiam … Mam całe Niebo na karku … Może powinnam się nie malować, nie farbować, ubierać w długie kiecki, chusty na głowie … ?