04. 05. 18 r. Szczecin.
Uciekliśmy na kawę. Sami! Trochę nareszcie spokoju…
- Rano pytałem Ojca o parę rad jak rozwiązać moje sprawy i wiesz co powiedział ?
- Jak przyjdzie Mi ochota to ci może powiem.
- ………. – zaczęłam się serdecznie śmiać. Cudowne.
- A i tak zrobisz jak chcesz – powiedział teraz.
- Ojciec jest niesamowity – Piotr szepcze do mnie.
- Czyli będziesz się modlił więcej ?
- Hmm…
- Mam nadzieję, że Ojciec nigdy nas nie opuści – i w tej chwili na samą myśl oboje łzy mieliśmy w oczach.
- A dokąd mam pójść ?
- Przestań beczeć, bo nie jesteś lala, ani na rzeź cię nie wydaję.
- Napraw „Moje oczko” w głowie.
- ?! – przed chwilą prosiłam Piotra, aby „naprawił” mi oko, bo szwankuje i coraz gorzej widzę.
- …….. – zadumaliśmy się.
- Kiedy Jezus u „naszego krzyża” powiedział, że to „jedno z naszych ostatnich spotkań” zobacz… to się sprawdza. Nawet jak tam jesteśmy to Go już nie słyszysz. Pomyśl… Jeśli to się sprawdza to znaczy, że i wczorajsze zdanie …To jedno z waszych ostatnich wspólnych spotkań… też się sprawdzi – analizuję.
- Ale co to właściwie znaczy ? Wyjedziesz ? Odejdziesz ? … Co to znaczy ? – pytam dalej.
- Wyobraź sobie wasze rodzinne spotkania i tego, któremu imię przywróciłem naprawdę.
- Wyobrażasz sobie jak je kotleta ?
- Wyobrażasz sobie, że rozmawia z twoim tatą, który obrazki świętych palił, bo to tylko papier ?
- Który nic nie rozumie ?
Szczęka mi opadła. Bóg naprawdę widzi wszystko ! Może rok temu, może dwa, nie pamiętam dokładnie, mój tata chwalił się, że robił porządki w ogródku. Powiedział zdanie, które nas zmroziło. Spalił obrazki świętych, bo były mu niepotrzebne. Oboje z Piotrem krzyknęliśmy wtedy…
- Coś ty zrobił !
Dziwne uczucie, ale nas to po prostu zabolało, a tata był całkowicie zdziwiony naszą reakcją. To tylko jakiś obrazek… tłumaczył się. Nie rozumiał, ale ja w tej sekundzie zrozumiałam jak bardzo się oboje zmieniliśmy. Jeszcze 10 lat temu może też byśmy powiedzieli, to tylko papier…
- Rozumiem. Liczebnie może się nic nie zmienić, ale ty już będziesz nie ten sam. Już nie będziesz z rodziną…
- Ta prawda jest bolesna.
- Będziesz patrzył na nas jak ja będąc za kloszem – przyszła do mnie myśl.
- Może dlatego dali mi to poczuć… – zaczęłam się zastanawiać wiedząc, że wszystko ma swój powód.
Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/03/zakazany-owoc/
- Ojciec podliczy mnie skrupulatnie, tego jestem pewny.
- Najważniejsza rzecz. Nie przyjąłeś władzy od diabła.
- O ! – Piotr się zdziwił, że i to pamięta.
- Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą; - Chodź ze mną – i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie. - Odczep się, czego ty chcesz ode mnie ?! – powiedziałem. - Jak to nie wiesz ? - Nie wiem. - Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie – odparł. - To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń. - Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić. - Nie, to niemożliwe, nigdy! – krzyknąłem. Zwiałem od niego. Czułem w nim ogromne zło. Chciałem jak najdalej od niego uciec i zbiegłem piętro niżej. Wszedłem do jakiegoś mieszkania, gdzie było kilka kolejnych pomieszczeń. Usłyszałem wtedy głos jakby spoza tego budynku, kogoś, kto obserwował całą sytuację z góry. - Nie możesz wiecznie uciekać, musisz walczyć. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
- Hmm… No to faktycznie zawitasz na kawie u Ojca, albo co innego zjesz – zbieram całą układankę.
- My kaszanki nie jadamy, ciągle jesteśmy syci.
- Ale ten Sigmund widział u Was uczty …
- Uczta, a być głodnym to dwie różne rzeczy.
- Ale miałem wizję z tym jajem wczoraj. Myślisz, że ma to jakieś znaczenie ? Ten worek ciągle pęcznieje.
- A jak pęknie ? Wyobraź sobie taki balon z wodą, który nagle pęka… Nagle zalewa wszystko i nie ma czasu, aby uciec – mówię. Teraz zaczynam rozumieć w pełni sens tej wizji.
- Przez kilka dni będzie piękna pogoda, a potem tajfun.
- O to im chodzi, ruszą ze zdwojoną siłą.
- Widzisz ? Znowu ta równowaga. To równowaga jest najważniejsza.
- …….. – zamyślam się.
- Wiesz co ? Ty się lepiej w nic nie wtrącaj, bo nie umiesz utrzymać równowagi – jestem lekko poirytowana.
- Ojcze trudno ogarnąć to wszystko – Piotr wzdycha.
- Sam się pchałeś.
- Chciałem naprawić wszystko.
- Nie nazywaj tego przegraną, a doświadczeniem.
- Gdybym ci nie wybaczył, byłaby to przegrana.
- Czy długo będę żył ?
- Zapytaj Mnie czy będziesz długo żył w tej świadomości, a Ja ci powiadam, że nie.
- Po co do cholery naprawiałem ci to serce ?
- ?! – no… teraz to zgłupiałam.
- Mogę napisać „do cholery” ? – pytam niepewnie.
- Nie bój się prawdy.
- Chcesz wygładzać ten tekst ? Żeby święta matrona uwierzyła ?
- Pokazałem ci wczoraj suche liście. Nie wszystkich da się uratować.
- … – robię wieeeelkie oczy.
- Ojciec ma chyba dzisiaj chandrę – Piotr nachyla się do mnie.
- A czy w ogóle śpi ? Odpoczywa ?
- Nie wiem – … bo skąd mam wiedzieć.
- Odpoczywam po twojej kaszance.
- ……. – wybuchamy śmiechem. Wczoraj zjedliśmy i się pochorowaliśmy.
Wieczorem.
- Sprawdź, czy jest taki gacek Jezebel – mówi Piotr po zakończonych egzorcyzmach.
- … Jest – sprawdzam.
- To wprowadzę go na swoją listę… To niesamowite… Parę dni temu Homiel mi powiedział…
- Brakuje ci siódmego.
- Chodziło Mu o to, że podczas egzorcyzmów powinienem wymieniać siedmiu najważniejszych.
- To jest ten ! – podsuwam mu pod nos artykuł; http://niedziela.pl/artykul/89258/nd/Rozmowa-z-egzorcysta http://www.dowiary.pl/artykul/wspolczesne-zagrozenia/jezebel-demon-rozpusty-i-seksu/
- ……. – Piotr wczytał się w tekst…
- To jest ten, którego szukałem. Jezebel… Ty sukinsynu…
Piotr się zamyślił, ale ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Bardzo personalnie podchodzi do każdego gacka. Jakby każdego znał osobiście… Hmm… A może właśnie tak jest ?
- To on Homiel ?
- A jakie to ma znaczenie, przywalić warto.
- Masz teraz komplet.
- I tak otwierasz kolejne wrota.
- Wrota czego ?
- Wiedzy – przyszło m do głowy.
- Wiedzy i walki.
- Dzisiaj podczas modlitwy miałem wizję, że wyrywam gacki z korzeniami, wyglądały jak drzewa z długimi korzeniami.
- Ciekawe… Czyli zakorzenione ? Czyli takie, które tkwią na ziemi długo albo są głęboko schowane… Albo jedno i drugie… – myślę głośno.
- Trudne to Ojcze – Piotr pociera czoło.
- Chcesz ponarzekać ?
- Nieeee, nie chcę.
Dopisane 16. 01. 2019 r.
- O to im chodzi, ruszą ze zdwojoną siłą – nie wgłębiając się w demonologię, ponieważ to bardzo niebezpieczne, krótko zaznaczę, że wodzące postacie piekła to upadłe anioły. Anioły! Czyli istoty obdarzone rozumem i wielką inteligencją. Bezwzględni stratedzy, wojownicy, szachiści. Oni również ciągle się uczą i rozwijają, wykorzystują słabe nasze punkty, macają gdzie mogą uderzyć, to jak szukanie małej dziurki w metalowym ogrodzeniu. Widząc, że Piotr tak chętnie chciałby wszystkich załatwić w jeden moment dali mu złudzenie, że jest tak możliwość. Prowadzenie prosto w pułapkę.
- Nie bój się prawdy. Chcesz wygładzać ten tekst ? Żeby święta matrona uwierzyła ? – no i to jest ta kwestia, która mnie przez długi czas męczyła. Niewątpliwie nasze rozmowy, a dokładnie styl tych rozmów daleko odbiega od tego, do czego wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni. Piszę często, że Ojciec jest bardzo rzeczowy, stanowczy, konkretny. Gdyby przyjrzeć się słowom Ojca, które padają w Biblii… one też są rzeczowe, stanowcze i konkretne. A więc… Nie bój się prawdy. Prawda obroni się sama.
Co oznacza zwrot „żeby święta matrona uwierzyła?”
Swoją drogą była taka postać, niesamowite życie…
Kiedyś na FB obserwowałam pewną grupę modlitewną złożoną głównie z kobiet. Wiele tam było słów chwalebnych Boga, wiele świętości wokoło, ale kiedy napisałam zdanie, że nie możemy zapomnieć, że Jezus stał się człowiekiem i żył jak człowiek, okrzyknięto mnie diabłem. A przecież powiedziałam prawdę. Są ludzie, u których wiara przysłoniła rozum. Tak rodzi się fanatyzm. Są ludzie, jak Faryzeusze, którzy do obrony swoich przekonań pierwsi będą rzucać kamieniem. Nie o to Bogu chodzi.