16. 06. 17 r. Szczecin.
Myjąc się rano w łazience usłyszeliśmy naszą „śpiewaczkę”. Śpiewała, ale tym razem piosenkę!… „Czarna Madonna”.
- Dziwne … – zaczęliśmy między sobą to komentować – To może nic nie znaczyć…
- Wie, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele.
- A co to znaczy ?
- Sama nie wie czemu to śpiewa.
Nie wiem, co poskutkowało bardziej. Nasze spotkanie w drzwiach, czy nasza wczorajsza prośba do Michała, aby zapanowała cisza.
- Nasze spotkanie nie było przypadkowe ?
- A co jest przypadkowe ?
- …… – czyżby aż tak to zadziałało ?
- Jesteś zawsze przy mnie ? – pyta Piotr.
- Ja tak, a grubas przy Oli.
- Nie masz dla Niego litości – miałam żal, ale i tak zaczęłam się śmiać.
- Bo się tak nazywa !
- Całe Niebo Go tak nazywa – i sam zaczyna się śmiać.
- …. Najpierw jego straci, a potem zacznie zapadać się w siebie.
- Taaaak ?…. – i szkoda mi się jej zrobiło.
- Dlaczego jej córka krzyczała bez przerwy ?
- Szukała powietrza. To taki bluszcz.
- ……… – przypomniałam sobie te rozdzierające krzyki i zrobiło mi się jej szkoda nieco mniej.
- A mi nie szkoda, ludzie tutaj mieszkają ! – Piotr stanowczo.
- Spotkały się dwie natury tutaj.
- Permanentne przebaczanie i permanentny sąd – podsumował nas Homiel.
- Nauka nigdy nie trwa wiecznie.
- Ten spokój to pewnie dzięki Wam ? – upewniam się.
- Jak się ma takich zamożnych przyjaciół … – Piotr.
- Nie zamożnych, a wpływowych.
- Wpływamy na ludzi – przerwał mu w pół zdania.
- My też nie lubimy tych „piosenek” – czyli wycia śpiewaczki.
- Faktycznie mogłem im wczoraj zaszkodzić ?
- Mieć świadomość swoich możliwości i czynić tylko dobrze, to wielka rzecz.
- Nie możesz działać impulsywnie.
- Impuls zaciera cel.
- Mogłem im zrobić krzywdę, już się na nich szykowałem.
- Różaniec pozbawi cię tej energii.
- Energię skierujesz na gacki.
- Wielka siła to wielka odpowiedzialność.
- Będą cię co rusz prowokować.
- Jak ?
- Abyś skierował uderzenie na człowieka.
- ……… – spojrzałam na Piotra uważniej.
To jego słaba strona, którą gacek bardzo umiejętnie wykorzystuje. Impulsywność. Działa szybciej niż myśli.
- Musisz mieć hamulce, daj sobie czas na działanie – próbuję tłumaczyć Piotrowi.
- Musisz mieć wielu przyjaciół z łańcuchami – którzy trzymają go na krótkiej smyczy i pilnują.
- I wiesz już kim jesteś.
- Ta moc będzie wzrastać.
- Kieruj ją na zło.
- A mogę kierować na świat ?
- Nie naprawiaj nic na tym świecie, bo to cykl naturalny.
- Apogeum będzie, kiedy będziesz na fali.
- Będziesz mógł wszystko, a zrobisz nic.
- Będziesz prowokowany przez ludzi, a to test.
- Uuuuu …. – pomyślałam, z naturą Piotra będzie bardzo ciężko.
- Słyszę … humiliate.
- ………. – sprawdziłam w internecie; poniżenie.
- Będę poniżany?
- Nic nie rób.
- Możesz wszystko, a nic nie zrobisz.
- Przy twojej dumie to będzie wielka próba – przyznałam.
- To małe piwo.
- Jesteś agresywny, skup swoją siłę w modlitwie, a ofiary zostaw w spokoju.
- ………. – Piotr kreci głową, że mu to nie pasuje.
- To NIP ma zostawić ?
- To się samo zrobi.
- A długo takie biczowanie będzie trwało ? – pytam.
- Ile trzeba.
- Wytrzymasz ? – pytam Piotra.
- Zamiast do 10, licz do 100.
- Już tak dużo nauczyłeś się o człowieku.
- To ofiara.
- A jaka jest moja rola ? – pytam.
- Widzę cię z halabardą.
- ……….. – znowu musiałam zajrzeć do internetu.
Halabarda – dwuręczna broń która zdobyła popularność między XIV a XV wiekiem. Typowa halabarda łączy w sobie elementy trzech broni: topora, haka i włóczni. Dzięki temu była uniwersalna, mogąc służyć zarówno do cięcia jak i kłucia. Halabarda była podstawową bronią wczesnej armii szwajcarskiej od XIII wieku, następnie rozprzestrzeniła się także na inne kraje, w dużym stopniu ze szwajcarskimi wojskami zaciężnymi. Jej rola ogranicza się do funkcji reprezentacyjnej i ceremonialnej jako symbol służby wojskowej.
Homiel widząc mnie z halabardą zasygnalizował, że jest to symbol służby dla Boga i to w gotowości do boju.
- A co z naszymi rodzicami ?
- Wasi rodzice jeszcze pobędą na tym świecie trochę, a potem zostaną zabrani w przyjazne miejsce.
- …….. – niby to oczywiste, a jednak słabo mi się zrobiło…
- Spytałem Homiela kiedy ja odejdę …
- Gdybyś wiedział dokąd pójdziesz …
- …. Pokazał mi strusia pędziwiatra …
- Z tego wynika, że wszystko bym zostawił za sobą i spieprzył do Domu.
- Powiem ci tak … Ahoj przygodo !
- Co ma się zaczynać, to się zaczyna.
Wieczorem obejrzeliśmy film „Chata”. Mack jest szczęśliwym mężem i ojcem trojga wspaniałych dzieci. Pewnego dnia jego rodzinę dotyka tragedia. Najmłodsza córka Missy zostaje porwana. Wszelkie dowody wskazują na morderstwo, choć ciała nie udaje się odnaleźć. Mack popada w coraz głębszą rozpacz, która powoli oddziela go od świata i rodziny. Kilka lat po tragedii otrzymuje tajemniczy list z zaproszeniem do leśnej chaty, w której rozegrał się dramat Missy. List wydaje się pochodzić od samego Boga. Pełen wątpliwości i obaw Mack decyduje się na spotkanie z nieznanym, które okaże się być niezwykłym doświadczeniem pozwalającym zrozumieć sens rodzinnej tragedii i zupełnie inaczej spojrzeć na życie i świat. https://www.deon.pl/po-godzinach/rozrywka–relaks/film/art,1320,film-na-weekend-chata.html
https://www.youtube.com/watch?v=9XTtwU7vpf4
- Fajnie tak dostać list od Boga …
- Jak myślisz …
- Kto przywitał cię w pracy ? Ja ?
- Ja takiej możliwości nie mam.
p.s. zacytuję ten fragment jeszcze raz i siłą rzeczy muszę zmienić kolor czcionki.
Wszędzie nakrętki szukaliśmy, na biurku, obok, na kolanach pod biurkiem. Bałam się, że Piotr się zdenerwuje i będziemy musieli wracać do szpitala. Kiedy staliśmy tak bezradnie zastanawiając się co się z nakrętką stało… ona spadła na blat biurka z wysokości około 10 cm. Dosłownie wypadła z powietrza, jakby jakaś niewidzialna ręka wpuściła ją zza „przesłony” do naszego świata. - Widziałaś to?!… - Cholera co to? – Piotr zdezorientowany – - Może to gacek? - Chwila… – zaczęłam myśleć, bo Piotr już wszędzie gacka widzi. - Tym piórem podpisujesz wszystkie umowy… Ktoś cię powitał w ten sposób, jakby chciał powiedzieć welcome home… Pióro to znaczy, że wszystko wraca do normy – zaśmiałam się, bo to był świetny pomysł na przywitanie. - Jak Wy to robicie? – Piotr nie mógł się nadziwić. - Nie zdradzam Mojej techniki. - Cieszą się, że wróciłeś – miałam na myśli wszystkich Homieli w Niebie. - Myślisz? - Musisz żyć. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/05/zaprowadze-cie-do-twojego-zrodla-do-poczatku/
- A krzyż ? To myślisz Kto ?
Dopisane 12. 02. 2018 r.
- Już tak dużo nauczyłeś się o człowieku. To ofiara – Bóg wysyła Swoich pośród ludzi, aby uczyli się ludzi. To, że są słabi i silni. Mądrzy i głupi, itd. To, że życie to ciągła walka i tak łatwo ulec złemu stając się jego ofiarą.
- Nie naprawiaj nic na tym świecie, bo to cykl naturalny – gilgul znaczy cykl, to hebrajska nazwa reinkarnacji. Na tym świecie uczy się nie tylko pojedynczy człowiek, ale cyklowi podlegają też całe narody i cywilizacje. Coś umiera, coś się rodzi…, może lepsze, doskonalsze, może po prostu inne. Nieustający rozwój. Nic na tym świecie nie trwa wiecznie…