To co Bóg da, tak będzie.

08. 04. 18 r. Warszawa.

Poszliśmy na mszę. Tym razem do kościoła św. Krzyża. Piotr po komunii jak zawsze uklęknął na chwilę przy Grobie Pańskim. Kiedy skończył szepnął do mnie, żebym poczekała do końca mszy.

  • Muszę ci coś pokazać.

  • Widzisz ten postrzępiony schodek ?
  • Taaa… – rzeczywiście postrzępiony, aż dziw, że nikt tego nie poprawi. 
  • Gdy się modliłem, zobaczyłem jak ten stopień się naprawia. Zaczął się odbudowywać i stał się taki jak ten z czarnego marmuru. Potem jakiś zloty proszek spłynął z góry i zobaczyłem złote schody. Ktoś schodził z tych schodów.
  • Ktoś? Starszy, czy młodszy ?
  • Starszy mężczyzna.
  • Podaj Mi rękę… powiedział do mnie… i poszedłem z Nim.

Nam się wydaje, że w kościele nic się nie dzieje ponadto co widzimy, co mamy przed oczami. Dzieje się wiele i to jest właśnie wiara. Nie widzisz, ale wierzysz, że jest.


Wieczorem.

Piotr poszedł się odprawić egzorcyzmy. Gdy wrócił…

  • Cały jestem spocony. Wziąłem córkę twojego znajomego „na tapetę”. Wziąłem krzyż do ręki i zobaczyłem cały jej organizm od środka. Wysłałem w jej kierunku białe światło, ale widzę, że to niewiele daje.
  • Ojcze, dlaczego ? … pytam się i wtedy zobaczyłem rękę Ojca, a właściwie palec, który dotyka górnej części krzyża. Wtedy wystrzelił z niego wielki promień światła, mój przy nim niech się schowa. Ten promień cały był zloty !!! … i poleciał w stronę tej dziewczyny. Najpierw się połączył z moim, a potem poleciał prosto do niej…. Może coś to da… – zadumał się. 
  • Może…. – pomyślałam. Piotr bez wsparcia Nieba sam z siebie niewiele może, jak pokazuje ta wizja.
  • Ty też możesz się modlić za nią.
  • Ja ?! Prosiłam, ale to twoje prośby są mocniejsze.
  • Nieprawda.
  • Nie licytować się mi tu! przerwał Ojciec.
  • Czy to jest ten dar ? – pytam. Ostatnio niesamowicie łatwo i niespodziewanie Piotrowi przychodzi diagnozowanie chorób. Skanuje organizm i widzi jak rentgen. 
  • Jakie jeszcze dary dostanie ?
  • Dyslokacja.
  • Widzenie zdarzeń, możliwości wpływania na zdarzenia i następstwa tych zdarzeń.
  • To co Bóg da, tak będzie.
  • Będziesz się dziwić.

09. 04. 18 r. Warszawa.

Przeziębiłam się i może powinnam zostać w domu, ale w życiu! Poszłam na kawę… A ja wiem ile tej kawy mi jeszcze zostało ?

  • Miałem wizytę w nocy, może dlatego, że kiedy się modlę to wywołuję tych 7 najważniejszych diabłów po imieniu. Ty też możesz.
  • Oooo nie. Nie mam odwagi. Ja swoje już przeżyłam.
  • I przeżyjesz.
  • Wyobrażasz sobie być fotoreporterem bez przeżyć ?
  • ?! Powiedziałeś fotoreporterem ? Foto…?
  • Po to masz sprzęt.
  • No to daj coś – mówię wprost myśląc, że to Homiel.
  • Spokojnie.

Zadzwoniła córka z pytaniem, gdzie teraz jesteśmy. No jak to gdzie? Na kawie! I wtedy coś mnie oświeciło.

  • Fajne w sumie daliście nam życie. Kawkę sobie pijemy, a wszyscy pracują…
  • Skoro jest Pan Bóg, nic wam nie zabraknie.
  • Dla każdego jest.
  • Już nie narzekasz na brak domu ?
  • Skoro mam go na Górze ?
  • Nie nazwałbym go zwykłym domem.
  • Dom ma ze 100 metrów, a twój jest jaki chcesz – mówi do Piotra.

Wtedy znowu sobie przypomniałam opisy domów z książki Richarda Sigmunda.

  • Ja wolę pilnować Ojca. Tak na wszelki wypadek.
  • Hmm… – zamyśliłam się na jego słowami.
  • A to nie pycha? A może to On cię pilnuje? Ojciec nie potrzebuje ochroniarza.
  • Tak myślisz ?
  • …….. – łzy napłynęły mi do oczu, bo to było takie bezpośrednie i takie normalne pytanie… Bóg rozmawia z człowiekiem… Niezwykłe…
  • Tak myślę – odważyłam się nie zaprzeczyć.
  • Weselej Mi jak mam ochroniarza.
  • Masz rację, Bóg Ojciec nie potrzebuje nikogo, jest wszechpotężny.
  • Nieeee, byłby samotny – przyszło mi do głowy.

Piotr się zamyślił, ja się zamyśliłam.

  • Wiesz co zobaczyłem ? Chyba mędrców, tworzą jakby radę, siedzą i debatują…
  • Ilu ich jest ?
  • Kilkunastu ? – zrobił zdziwioną minę.

http://eliasz.dekalog.pl/goscie/palla/starcy.htm Dwudziestu czterech Starców zasiada na tronach w czasie sądu przedadwentowego (Dn. 7:9-10), który ma ukazać mieszkańcom wszechświata sprawiedliwość i słuszność Bożych decyzji odnośnie ludzi, stąd ich aktywna rola w nim. Podobnie jak oni, w czasie milenium na tronach zasiądą także ludzie, „którym dano prawo sądu” (Ap.20:4), gdyż wówczas również zbawieni będą mogli zajrzeć w zapisy Boże i przekonać się, że BÓG JEST MIŁOŚCIĄ.

ApJ 4;4 Dokoła tronu – dwadzieścia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców, odzianych w białe szaty, a na ich głowach złote wieńce.

  • Ojciec powiedział, że będę się dziwić… W tym roku ?
  • Niewątpliwie.
  • A ja będę się dziwić ? – Piotr.
  • Ty wszystko przyjmujesz normalnie. 
  • Hmm… – to prawda, co mnie ogromnie właśnie dziwi. Często mam wrażenie, że Ojciec lubi kiedy człowiek się dziwi.
  • Nie szepniesz Ojcze o co chodzi ?
  • Później i będę głośno mówił.

Roześmiałam się i przestałam pytać.

Sam mówiłeś, że jestem nieprzewidywalny.

05. 04. 18 r. Warszawa.

Po Wielkanocy Piotr ciągle chodzi zamyślony.

  • Dlaczego to ja się tylko zgłosiłem, żeby tu iść ?
  • Spytaj Ojca – wzruszam ramionami, bo przecież skąd mam wiedzieć…
  • Myślisz, że tak łatwo pytać Ojca ?
  • Myślę, że tak – w przypadku Piotra jest to bardzo proste, choć nie zawsze otrzymujemy odpowiedzi.
  • Bo tak chciałem.
  • No widzisz ? – śmieję się.
  • ……..
  • Powiedziałabyś tak samo ?
  • Powiedziałaby tak samo.
  • Jeśli jest od Ojca, świeci tym samym światłem.
  • Jak cię zadowolić Ojcze ? – pyta.
  • Jeśli będziesz mniej pyskaty…
  • To będzie trudne… – żartuję.
  • Dzisiaj podczas egzorcyzmów byli u mnie Ojciec, Jezus i Maryja. Maryja stała za siedziskiem i obejmowała Ojca i Syna, oni siedzieli w białych szatach.
  • To jak zdjęcie rodzinne… – uśmiecham się.
  • Powiedziała…
  • Stęskniliśmy się.
  • Tak ? Ale jak to ? Macie przecież go na co dzień – myślę racjonalnie.
  • Co do minuty, a wczoraj była przerwa w minutach.
  • A…. Wczoraj się nie modliłeś… Rozumiem… – … jakie to wszystko dziwne…
  • Jutro kawa ? – Piotr.
  • Trzeba łapać póki czas.
  • Zapraszam Cię Ojcze do nas na kawę…
  • …….. – spojrzałam na niego jak na UFO. Zwariował ? 

06. 04. 18 r. Warszawa.

Trzeba łapać póki czas… Czy nam się chce, czy nie chce to idziemy na poranną kawę. Wiedząc, że to się niedługo skończy nie przepuszczamy żadnej okazji.

  • Kiedy jestem w Szczecinie to mało myślę o Górze – przyznał Piotr.
  • Dlatego nie jesteś w Szczecinie.
  • I nie będziesz. Twój Dom nie tutaj.
  • Czytałem o tym Deisenhoferze…
  • Czyli o sobie… – uświadamiam Piotra, bo zdaje się, że nie chciałby o tym pamiętać.
  • Musiał być niezłym łotrem, jeśli tak ciągle awansował.
  • No właśnie… Gdzie po śmierci poszła jego dusza ? – … zastanawiałam się nad tym wcześniej. Czy dla takiego jest miejsce w Niebie ?
  • To skomplikowane dla was.
  • Hmm... Ale nas urobiliście… Jak glinę – zdałam sobie właśnie sprawę jak bardzo oboje się zmieniliśmy.
  • A to dopiero początek.
  • Co chcecie jeszcze zmienić ?
  • Ciebie nie, ty piszesz.
  • Zmienimy łysego…
  • Ostatni raz tak do ciebie mówię, to stan chwilowy był.
  • Nie będę cię już obrażać, bo prawda jest inna.
  • …….. – doszło do mnie, że chyba z Ojcem rozmawiamy.
  • Co ja mam z tym wszystkim zrobić ? – Piotr rozkłada ręce.
  • Pytanie za 100 pkt., na które dawno padła już odpowiedź.
  • Po pierwsze, nie ty będziesz robić.
  • Po drugie, zasłona niedługo opadnie.
  • Ciągle mówisz „niedługo”.
  • Bo to popularne słowo.
  • ……. – roześmieliśmy się głośno.
  • Przypominasz sobie tego szczygła? Ojciec jest rewelacyjny, ma świetne pomysły.
  • Czy zaproszenie jest aktualne ?
  • ???!!! – szukam szybko w myślach o jakie zaproszenie chodzi. Kawa!
  • Jak najbardziej – Piotr wydukał sam zaskoczony.
  • Więc was odwiedzę.
  • ?! Kiedy !?  – Piotr się przestraszył. 
  • Sam mówiłeś, że jestem nieprzewidywalny.
  • No tak… Jak Ty to widzisz dalej Ojcze ?
  • Przecież Mój Syn już ci odpowiedział.
  • Ta chwilka potrwa jeszcze chwilę.
- Zważywszy na zdarzenia to oni będą cię szukać. 
- Really?! – trudno mi w to uwierzyć – Kiedy? 
- Chwilka. 
- Co znaczy tak chwilka? Ciekawy jestem… – Piotr się zainteresował. 
- Chwilka to chwilka. 
- Jak powiedziałem jutro, to było jutro. 
…… – nastawiłam uszy i gorączkowo szukałam odpowiedzi w głowie, kiedy tak powiedział. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/01/13/zatruwa-sie-studnie-a-ludzie-z-tego-pija/
  • A co z sądem ?
  • Spójrz w horyzont.
  • ……. – Piotr zapatrzył się w dal i raptem odsunął głowę do tyłu.
  • Zobaczyłem horyzont i tuż przed nosem spadł z nieba na ziemię budynek sądu. Z takim hukiem, że aż zatrzęsło ! Usłyszałem dosłownie huk o ziemię, ale budynek się nie rozleciał.

  • Czyli spadnie znienacka i z hukiem… Masz swoją odpowiedź.
  • Ciekawe… Może faktycznie ten sąd będzie szybko ?
  • Na cóż czekać. Figury rozstawione.
  • Rano obudziła mnie czyjaś obecność. Tak ciężkie kroki, że postawiły mnie na równe nogi.
  • Gacek ?
  • Nie wiem, bo była 5.30. Usłyszałem…
  • Daję ci nowy dar.
  • ?!
  • Zobaczyłem, że mogę się przemieszczać jak duch wszędzie…
  • Hmm… A możesz ? – zażartowałam.
  • No coś ty…. Dlaczego Homiel ?
  • Powoli zbliżamy się do celu.
  • A najlepsze, że nic sobie z tego nie robisz.
  • Co to za dar ?
  • To początek wchodzenia do wody.
  • ……. – czyli przed falą.
  • Niesamowite jest to, że Ojciec zaplanował to wszystko już przed tysiącami laty.
  • Sam to widziałeś, oglądałeś jak to będzie wyglądać.
  • Czyli widziałem na co się piszę.
  • O! To ciekawe…. Czy w takim razie widział, że będzie SS-manem ?
  • Wszystko widział.
  • I zgodził się ?! – zdziwiłam się jak nigdy chyba.
  • ……..
  • Skomplikowane są drogi do Ojca – Piotr zdziwiony znacznie mniej.
  • Ale są.
  • Dużo ludzi po drodze przepada ?
  • Sam widziałeś.
  • Wiesz, że ponoć Franciszek powiedział, że nie ma piekła ? – wczoraj gdzieś mignął mi przed oczami taki news, ale go nie sprawdziłam.
  • Widziałem, więc jest. Tam było tysiące ludzi.

Papież Franciszek tak naprawdę doskonale wie co znaczy diabeł, sam odprawiał egzorcyzmy, choć Watykan próbował to później nie wiedzieć czemu zatuszować. Jeśli jest diabeł, to gdzieś musi przecież „mieszkać” …. https://polskatimes.pl/papiez-franciszek-i-egzorcyzm-na-pl-sw-piotra-swiat-nie-chce-wierzyc-w-istnienie-diabla-video/ar/904634

Mój Syn zmartwychwstał.

01. 04. 18 r. Szczecin.

Dzisiaj mieliśmy świąteczno-rodzinne spotkanie, więc dopiero wieczorem mogliśmy trochę porozmawiać. Dostałam w prezencie miód, co mnie i zdziwiło i mocno rozbawiło. Od dłuższego czasu bowiem szukałam prawdziwego miodu… Przypadek ? 

  • Dziękuję ci Ojcze za miód.
  • Na zdrowie.
  • ……. – uśmiechnęłam się. To cudownie niezwykłe.
  • Bóg Ojciec powiedział, że wysłał tu najlepszego ochroniarza.
  • Nie jesteś tylko ochroniarzem. Masz oczy dookoła.
  • Aha, ty jesteś jak komandos.
  • Nie, Ola. To nasz agent 007 – oczywiście się roześmiałam, wczoraj oglądałam „Spectre” i wynika z tego, że Ojciec też.
  • Daj spokój sobie Homiel, jaja sobie robisz – Piotr się żachnął.
  • Zawsze, ale nie w święta.
  • ……. – … to nie Homiel, ale milczę.
  • Wiesz co powiedział mi przed egzorcyzmami Ojciec?
  • Dzisiaj ważny dzień.
  • Mój Syn zmartwychwstał.
  • Słucham cię.
  • i zacząłem się modlić.


03. 04. 18 r. Warszawa.

Wracaliśmy do Warszawy. 7 godzin jazdy i mnóstwo ludzi wracających do domu po świętach.

  • Weź Olę na falę Ojcze.
  • To sprawa między nami.
  • A Marysia? – … że niby ja.
  • A Marysia niech sobie pisze.
  • ……..
  • Byłeś Moim ochroniarzem.
  • Naprawdę ? – pytam, bo czy Bóg potrzebuje ochroniarza ?
  • Najlepszym.
  • I pozbył się Ojciec ciebie ? – dziwię się, bo wydaje mi się, że nikt nie pozbywa się najlepszego ochroniarza ot tak sobie.
  • Nigdy w życiu. Skierowałem na doszkalanie.

i tym sposobem już wiemy, dlaczego Piotr został tutaj zesłany. Szkoda tylko, że się po drodze nieco pogubił. A może! A może to „pogubienie” też było zaplanowane? Jakoś trudno mi wierzyć, że Ojciec mógłby tego nie przewidzieć.


Nie rozmawialiśmy już więcej, czego żałowałam. Kiedy milczymy, a możemy rozmawiać, wydaje mi się, że tracę bezpowrotnie cenny czas. Tyle rzeczy moglibyśmy się dowiedzieć, tyle nauczyć… Po przyjeździe poszliśmy na kawę i znowu zaczęła się rozmowa …

  • Jesteś siedmiu w jednym.
  • ?! – a co to znaczy ? Przyszło mi do głowy, że chodzi o siedem życiorysów, które dotąd przeszedł.
  • A kim jeszcze był ?
  • Karty zostały zakryte.
  • Dlaczego ?
  • Powoli.
  • To za ciężkie dla mnie obciążenie – Piotr wzdycha.
  • A to jest prawda.
  • Zawsze byłam z nim ?
  • Aż ci się oczy świeciły.
  • Tam wiedziałeś, tutaj nie wiedziałeś, ale już wiesz.
  • To pycha. Dostanę za to po głowie.
  • Bóg za prawdę nigdy nie karze, skoro wiesz to od Nas.
  • Skoro wiesz to bądź najmniejszy, skoro wiesz.
  • Im większy, tym mniejszy.
  • Ostatni jest pierwszy, pierwszy ostatnim.
  • Powiedz mi Ojcze tylko, dlaczego Piotr musi to wiedzieć ?
  • Żeby pokonać grzech pychy, żeby jak przyjdzie pora wiedzieć kim jest.

Wieczorem.

Pracowałam przy komputerze zapisując rozmowę, Piotr leżał na sofie zmęczony. Nawet nie przebrał się po podróży tylko padł jak długi. Zakrył dłonią twarz, myślałam, że śpi…

  • Mam ci coś do przekazania…
  • Powiedz Oli…
  • A ciało twoje nie ulegnie rozkładowi.
  • …… – odsunęłam się od komputera, bo tego się nie spodziewałam, takie słowa ?! Teraz ?! I co to znaczy?
  • A dlaczego nie ? Będę miała w sobie tyle chemii ? – zażartowałam.
  • Nie o chemię chodzi.
  • Nie zdąży. Za życia wzięta.
  • …  – i zamiast się cieszyć, to mi się niemiłosiernie głupio zrobiło i już nie chciałam o tym rozmawiać.

Piotr podniósł się ciężko i wyszedł do swojego pokoju się pomodlić. Nie trwało to długo, bo wrócił 5 minut później ze łzami w oczach.

  • Rozmawiałem z Edziem teraz !
  • I ?
  • Powiedział mi…
  • Piotr, zbliżasz się synu do samego siebie. To jest olbrzymie co nadchodzi.
  • Piotr, nie wiedziałem, nie mogę w to uwierzyć.
  • Hmm… chyba falę widział – pomyślałam.
  • Ona świeci… tak jeszcze powiedział.
  • Ciekawe co znaczy sam do siebie….
  • Do czegoś mojego – Piotr bezradnie rozkłada ręce.
  • Twoje imię! – wiedziałam, gdy tylko to powiedział – Wracasz do swojego imienia !
  • Zobaczyłem to jego oczami, powtarzał…
  • Synu, ja nie wiedziałem, to już idzie.
  • On płakał, patrzył na to i płakał.
  • Oooook. Ale płakał z radości, czy przerażenia ? – pytam już przytomnie.
  • To łzy szczęścia.


Dopisane 15. 12. 2018 r.

  • Mój Syn zmartwychwstał – mamy cztery ewangelie, które przedstawiają różne wersje zmartwychwstania. Ojciec dał mi zadanie, aby odkryć jak było naprawdę. Która wersja jest prawdziwa? … Wszystko w swoim czasie. 

Zdaję sobie sprawę, że akurat te rozmowy mogą być całkowicie niezrozumiale, jednak wyjaśni je dopiero książka. Jedno zdanie…

  • Piotr, zbliżasz się synu do samego siebie. To jest olbrzymie co nadchodzi.

właśnie się sprawdziło, co mnie osobiście mocno zatrwożyło. Nie pamiętałam tych słów i wtedy nie próbowałam nawet ich zapamiętać sądząc, że są zbyt nieczytelne, aby je zrozumieć. A jednak, co wydaje się nieprawdopodobne, sprawdziły się co do joty. Próbuję jakoś zdefiniować swoje odczucia na dzisiaj i muszę powiedzieć, że nie jestem przerażona. Jestem porażona, porażona potęgą Boga. To wszystko rzeczywiście dzieje się naprawdę. Jeśli mogę coś dodać… Kochajcie Boga, bez względu na wszystko.

 

Uzbroję cię w Siebie.

31. 03. 18 r. Szczecin.

Jesteśmy u Krysi przygotowując się na święta. Ja siedzę w kuchni, Piotr siedzi w salonie i rozbawia towarzystwo, które na chwilę nawiedziło ten dom. W pewnym momencie przychodzi do kuchni…

  • Zobacz co mam. Ptak uderzył w szybę i teraz ledwo żyje. Nie ruszał się. Wziąłem go do ręki, pochuchałem i żyje – podstawia mi pod nos złączone dłonie, w których ledwo, ledwo widać łepek małego ptaszka.

Myślałam, że wróble są małe, ale ten nie tylko był mniejszy od wróbla, ale i z kolorową główką. Nigdy takiego wcześniej nie widziałam. Wyglądał prześlicznie. W pierwszym odruchu już sięgałam po telefon, aby zrobić zdjęcie, ale spojrzałam na swoje ręce upaprane mąką i zrezygnowałam. Później bardzo tego żałowałam.

Piotr trzymał przez dłuższą chwilę ptaszka w swoich dłoniach, ciągle chuchał i dmuchał, aż uznał, że ptak może już żyć samodzielnie. Otworzył drzwi do ogrodu i go wypuścił. Ptak usiadł na ogrodzeniu metr dalej i nie chciał odlecieć. Siedział i siedział, patrzyli sobie długo w oczy, aż w końcu odleciał.


Wieczorem.

Piotr przeczytał w Kurierze Szczecińskim nekrolog, który go postawił na nogi.

  • O Boże! To on powiedział, że nie może mi dwói wlepić, bo chroni mnie Bóg.
- Nie zdałem egzaminu. Profesor (mechanika okrętowa) kazał mi przyjść na poprawkę ustną, ale znowu się nie nauczyłem. Profesor wziął do ręki pióro i chciał mi wpisać do indeksu dwóję…. i tak wisiał nad tym indeksem z piórem w ręku, co przystawia do kartki pióro, to od razu cofa i tak kilka razy. W końcu odłożył pióro i powiedział; Ma pan szczęście, Bóg pana chroni. Pomyślałem, że zgłupiał. Kazał mi przyjść jeszcze raz, a kiedy przyszedłem nawet mnie nie odpytał, tylko wpisał 3. Do tej pory nie wiem dlaczego tak zrobił. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/15/ma-pan-szczescie-bog-pana-chroni/
  • Po co ja to widzę ?
  • Tylko po to, żebyś się z nim pożegnał.
  • A ten ptak ?
  • To prezent dla ciebie.
  • Ptak ? – spytał zdziwiony i rozczarowany. Nie wiem… może spodziewał się garnca złota… 

Ponieważ zdecydowanie nie był to wróbel i nie wiedzieliśmy co to za ptak zaczęliśmy sprawdzać w internecie. W końcu znaleźliśmy odpowiedź…. szczygieł.

Dlaczego Ojciec przysłał szczygła? Czytając informacje w Wikipedii Piotr krzyknął nagle…

  • Ja pier…. !!! W chrześcijaństwie szczygieł bywa przedstawiany w związku z męką Jezusa. Wiąże się to z jego preferencjami pokarmowymi w kierunku ostów, których kolce są z w symbolice kolei związane z koroną cierniową… – https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczygieł
  • ???!!! 
  • Dzisiaj Wielkanoc… to dlatego szczygieł, a nie wróbel uderzył w okno – nie mogłam uwierzyć, że Ojciec wpadł na tak niezwykły pomysł.
  • ……. – Piotr milczał zszokowany.

Ptak ten, według świętego Izydora z Sewilli ma bowiem symbolizować mękę i śmierć Chrystusową. Ale także dobrą nowinę – jego późniejsze zmartwychwstanie. Dlaczego szczygieł? Dawniej wierzono bowiem, iż ptaki te żywią się cierniami ostów, do złudzenia przypominającymi ciernistą koronę, która spoczęła na głowię Jezusa. Co więcej, wg średniowiecznych legend ptak ten, miał wyjmować z głowy konającego Chrystusa ciernie, a kontakt z jego krwią sprawił, iż jego dziób na stale zabarwił się na czerwono.

  • Dziękuję ci Ojcze za to – wykrztusiłam i bardzo, bardzo żałowałam, że nie zrobiłam zdjęcia.
  • Wiesz ile musiałem się namęczyć, żebyś to przeczytał ?
  • Dostałeś prezent.
  • Panie Boże dziękuję ci – Piotr się ocknął.
  • To Ja ci dziękuję za piękne słowa jakie powiedziałeś do Mojego Syna.
  • A co powiedziałeś ? – pytam, bo najwidoczniej czegoś nie wiem.
  • W kościele podczas święcenia jedzenia powiedziałem…
  • Wracaj do ludzi, wszyscy cię potrzebują. Odpowiedział mi…
  • Jesteś Mi bratem.
  • Aaaa… Ciebie to nie można nawet na minutę puścić, bo zawsze coś się dzieje… – czuję się zazdrosna.
  • Z tym ptakiem było niesamowite. Uderzył w szybę, ale tylko ja to zauważyłem. Nikt nie zwrócił uwagi. On tak grzecznie siedział mi w ręku, poprawiłem mu nóżki, skrzydła, siedział i się patrzył, długo nie chciał odlatywać… Natychmiast go schowałem w dłoniach, aby kot go nie zjadł. Był na początku nieprzytomny, nie ruszał się.
  • I uzdrowiłeś go.
  • To prezent dla mnie.
  • Dla was. Stanowicie jedność.
  • Tak uderzył w szybę, że powiedziałem do Ojca zabierz mi życie za niego.
  • Zgłupiał ! – pomyślałam. Jego życzenia się sprawdzają, musi uważać o co prosi…
  • Przekuję twoją deklarację, lecz nie przyjmuję twojego życia. Będzie potrzebne innym.
  • Ale jak mam to zrobić?
  • Uzbroję cię w Siebie.
  • …….
  • Piękny prezent Ojcze, jeszcze raz dziękuję ci.
  • Te znaki co się dzieją, dzieją się naprawdę.
  • Przyjmij je wszystkie spokojnie.
  • Ojciec mówi przyjmij, ale to jest do nas – Piotr tłumaczy.
  • Jesteś bardzo potrzebna – do mnie.
  • Żebyś prowadziła tego, któremu w głowie będzie się kręcić.
  • ……… – zamyśliłam się…

Kręcić w głowie… Jak przypuszczam ma to odniesienie do „beczki śmiechu”, którą nam zapowiadają. Będzie się tak dużo działo, że nie będzie wiedział co się dzieje. Kręcić się w głowie może od nadmiaru wrażeń… jest takie powiedzenie…

  • Pan Bóg dał ci odpowiedź, skąd ludzie wiedzą o imionach aniołów, czy demonów. Pokazał mi jak wybiera z każdego pokolenia kilku ludzi i przekazuje wiedzę. Stąd się to wzięło.
  • ……. – rozdziawiłam buzię. Rzeczywiście pytałam o to wcześniej skąd ludzie znają imiona, pełno ich w różnych źródłach, głównie hebrajskich.
  • To Ja ci nadałem imię, które masz.
  • To jest twoje ostatnie zadanie.
  • I nie bój się tego autoryzować.
  • ……. – zaczęłam się lekko nerwowo śmiać. Wczoraj, czy przedwczoraj leżąc już w łóżku myślałam sobie, że kiedy wydam książkę nigdy, przenigdy nie podam swoich prawdziwych danych. Pół nocy kombinowałam co zrobię i jak zrobię, żeby się nie ujawnić. 
  • Każdy z tych, który pisał, a pisał prawdę z imienia pisał. Nikt z tym się nie krył.
  • Gdy przyjdzie pora powiesz kim, kto jest i nie bój się tego.
  • ……. – słabo mi się zrobiło. Kiedy miała wyjść książka, planowałam zakopać się głęboko na Antarktydzie…
  • Ojcze, szczygieł był przepiękny.
  • To najładniejszy okaz, jaki udało mi się ściągnąć.

Widząc, że tak chętnie Ojciec rozmawia z nami teraz i że dzisiaj święta, odważyłam się spytać…

  • Dlaczego Ojcze Magdaleny nie było na ostatniej wieczerzy ?
  • Nie zaproszono jej.
  • ????!!! Dlaczego ?
  • Nie mogła być.
  • ……. – znowu chciałam spytać dlaczego, ale zestrachałam się, że zaraz dostanę po uszach.
  • Nie dlatego, że nie chciała.
  • Dlatego, że Chrystus jej nie pozwolił.
  • Dlaczego? – pomyślałam.
  • Maryi też nie było. Była z Maryją – czyli z Marią Magdaleną.
  • A mogę spytać o coś jeszcze ?
  • Przecież przetrwał.
  • ??? – … chodziło mi jeszcze raz o krzyż, na którym umarł Jezus, czy przetrwał, czy nie.  Ojciec czyta w moich myślach i nawet tego nie kryje. Nie nadążam pytać, a już odpowiada.
  • Patrz na symbol, nie na drzewiec.
  • Czy twój krzyż jest nieprawdziwy ?
  • Nie zastanawiaj się nad historią, bo zgubisz istotę.
  • Ojcze, niesamowity jesteś.
  • Już to mówiłeś. Myślisz, że mnie kupisz tym?
  • ……. – roześmieliśmy się.
  • Czy to zdanie…
-Ta śmierć i zmartwychwstanie teraz da początek czemuś wielkiemu. 
-Skoro ci to mówię, więc wiesz co to oznacza. 
-Oznacza ni mniej, ni więcej, że zaczynamy. 
-Wszystko się wypełniło, wszystko zostało ustawione, by się zaczęło... http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/21/patrzcie-na-znaki/
  • to jest ten szczygieł ?
  • Bingo.
  • Ojciec mówi jak człowiek ! Piotr się śmieje.

Siedzimy w zupełnej ciszy, już późna godzina, delektujemy się rozmową i całym dniem…

  • Widzę tutaj z 30 aniołów, stoją wzdłuż ściany – i pokazuje mi ręką w stronę okna, a sam się nieco skulił chyba przestraszony.
  • Wiesz co mówią ?…
  • Czy jesteś gotowy na Nas? Bo My gotowi jesteśmy.
  • Kim jesteście ?
  • Aniołami światła. Chcesz Nas zobaczyć ?
  • ……. – Piotr kiwnął tylko głową.
  • Co będziemy robić ?
  • Będziemy oświetlać, a ty będziesz mówić gdzie. Oczekuj znaków.
  • Zrobić zdjęcie ? To coś da ? – pytam.
  • Jeszcze nie.
  • ?! – czyli może kiedyś…
  • Ciekawe co to się zacznie – Piotr był zamyślony.
  • Teraz to wszystkiego można się spodziewać – mówię analizując dzisiejszy dzień.
  • Czy jesteś w stanie Mi zaufać ?
  • Tak.
  • Jeśli tak, to dlaczego trwożysz się córko ?
  • Boimy się nieznanego – wtrąca się Piotr.
  • Ty się boisz ?! Ty, który wypędzasz sfory diabłów, ty się boisz ?!
  • Po to masz Mnie.
  • …….
  • Co ty na to ? – Piotr pyta mnie przestraszony jeszcze bardziej.
  • Na co ?
  • Na słowa Ojca.
  • Ale które ?
  • Wszystkie.
  • Przyjdzie pora, że nie będzie czasu na analizę słów.
  • Ojcze, ale powiedziałeś sąd, a potem płyń. Nie rozumiem tego.
  • Nie musisz. Ty graj w piłkę, Ja gwiżdżęczyli Piotr to zawodnik, a Ojciec to sędzia.
  • Ojcze, a co z tą chorą dziewczyną ? Są szanse ? – pytam. 
  • Zadajesz Mi niewłaściwe pytania. Po tylu latach wymagam więcej.
  • ……
  • Ojcze, ale mi dałeś prezent – Piotr nie może jeszcze dojść do siebie.
  • Prezentów dla was mam bez liku. A ty mała tylko Mi pisz.
  • Długo będziesz to przeżywał ?
  • Trochę.
  • To chodź już.

Była już 23.30, czas na egzorcyzmy.



Dopisane 13. 12. 2018 r.

  • Maryi też nie było. Była z Maryjąodpowiedź „dlaczego?” w końcu otrzymałam, choć łatwo uzyskać jej nie było. Wszelkie teorie znane z książki „Kod da Vinci” Dona Browna są nieprawdziwe. Jeszcze jedno… Maria Magdalena to tak naprawdę Maria z Magdali, a mówiąc ściślej… Mariham z Magdali.

A skąd wiesz jaki jestem ?

29. 03. 18 r. Szczecin.

Wracaliśmy pociągiem. Pełno ludzi w przedziale, więc rozmawialiśmy szeptem.

  • W Niebie to mają dobrze, nie płacą podatków, czynszu, nie myją kibli… Ojciec daje im wszystko – Piotr zmęczony niewyspaniem, ale i problemami w firmie.
  • Tak jak i tobie daję.
  • Aaaa… – tyle powiedział zaskoczony, że Ojciec tak szybko się odezwał.

Piotr zaczął szukać po kieszeniach chusteczki, w pewnym momencie zastygł…

  • Niemożliwe… – i wyciągnął z  wewnętrznej kiszeni marynarki swój krzyż.
  • Przecież go nie wziąłem! – patrzył z szeroko otwartymi oczami nie wierząc co widzi.
  • Na dworcu sobie przypomniałem, że nie wziąłem krzyża ! Wcisnęli mi ten krzyż do kieszeni ! Ale jak ?! 
  • Z tego wynika, że masz robić to co najważniejsze – patrzę na to rozbawiona, nic już mnie nie zdziwi.
  • Nie jest łatwo godzić pracę i modlić się, w ogóle nie jest to łatwe.
  • Dlatego nikt nie chciał iść, nikt nie był na tyle głupi.
  • ……. – zaczęłam się śmiać. Ojciec ma dzisiaj humor. 
  • To Piotruś był głupi ?!
  • Wszystko ustawione.

Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki.

  • Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany.

Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył…

  • Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ?
  • Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie.
  • Jak jedna zostanie uzdrowiona to będzie następna, potem piąta. To nigdy się nie skończy.
  • To będzie jak z Olą i jej słynne ”ostatnie pytanie”.
  • ……. – Piotr zamknął oczy. 
  • Przepołowiłem ją na pół i zacząłem spalać te krwotoki… Głupią wizję teraz dostałem. Przyszedł ten twój Caviezel… pytam go…
  • Co ty robisz tutaj ?
  • Przyglądam ci się.
  • Potem Caviezel zamienił się w Chrystusa, urosły mu włosy i stał się Jezusem. Chrystus przytulił tą dziewczynę mocno.
  • Chcesz sam to zrobić, czy chcesz Mnie poprosić ?
  • Niedługo złączysz się ze Mną na dłużej, ale nie bój się.
  • Nie będę cię męczył.
  • …….
  • Co ty sobie myślisz, że jak masz taki dar to znaczy, że masz siedzieć w piwnicy i ludzi unikać ?! – zirytował mnie. On nie może iść na zmarnowanie.
  • No jaki dar, no jaki?! Każdy może mieć takie możliwości.
  • Jasne ! – zirytował mnie jeszcze bardziej.
  • …….
  • Za tydzień idziemy w sobotę do Ikei, a w niedzielę na lody.
  • A Mnie nie pytasz ?
  • A może coś się zmienić ?
  • A może. Nie wiem, czy będziemy mieli wspólne plany.
  • Planujesz tydzień na przód Mały? Lekko szalony jesteś.
  • Ojcze, chciałbym być podobny do Ciebie.
  • A skąd wiesz jaki jestem ?
  • No nie wiem… Wszystkim zawiadujesz, planujesz…
  • Ja zawiaduję, planuję, a ty się podlizujesz.
  • ……. – Piotr zamilkł, a chciałam, żeby rozmawialiśmy dalej.
  • Ola chce, żebyśmy nadal rozmawiali.
  • Jak to Dusia.
  • A co z tą dziewczyną ?
  • To nie jest temat na tą rozmowę. To jest rozmowa na ty i Ja.
  • To co mam robić ?
  • Kombinuj, wiecznie cię wołać nie będęto à propos wczorajszego dnia. „Miło Mi się z tobą ogląda ten film, ale lepiej zrobisz to co masz zrobić”
  • ……. – spojrzał na mnie ciężko i zaczął szeptać.
  • Pamiętaj, że chciałem Alicję uzdrowić i Ojciec spytał wtedy kogo wybieram… Lepiej nie podskakiwać.
  • Ale próbować możesz.
- Dlaczego mam ją zostawić? Nawet jej nie znasz...? 
- Jeśli jej nie zabiorę, zabiorę kogoś, kogo nie znasz. Rachunek musi się zgadzać. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/13/dlaczego-mam-ja-zostawic-nawet-jej-nie-znasz/
  • Dostanę od kogoś w głowę za karę i będzie.
  • Masz na myśli Mnie ?
  • Nieeee… skądże – włączyłam się do rozmowy.
  • A ty cicho bądź.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Czytam o Twoim świecie Ojcze – Piotr ma na myśli „Byłem w Niebie” Richarda Sigmunda.
  • Jak to o Moim świecie ?
  • A ten czyj jest ?
  • ???!!!! – rzeczywiście, Stwórca ziemi i nieba.
  • Widzisz, to jedna setna tego co opisuje, a co tam naprawdę jest.
  • Prawie nigdzie go nie wpuszczono.
  • O! Faktycznie ! Richard pisze, że tam go nie wpuszczono, gdzie indziej też nie, wiele miejsc było przed nim zakrytych – Piotr odkrywczo. Ciekawe, że nie zwróciłam na to wcześniej uwagi.
Fragmenty z książki; Byłem w Niebie.
  • Moim zdaniem tam są domy, które są też przejściem do innego świata.
  • Mały, nie zdradzaj tajników.
  • ……. – Piotr się nachyla do mnie i rusza ustami jak niemowa…
  • Czytaj mi z ust, żeby Ojciec nie usłyszał – … ledwo zaczął…
  • Jestem nie tylko Wszechsłyszący, ale i czytający z ust.
  • ……. – śmieję się.
  • Jesteś tubą dobrego słowa – zwraca się do mnie.
  • Nie mylić ze szczekaczką.

Musiałam sprawdzić co znaczy szczekaczka; 1. pot. «głośnik ścienny lub radio» 2. «w czasie II wojny światowej: megafon uliczny, przez który okupanci hitlerowscy podawali wiadomości dla ludności polskiej» 3. pogard. «o kobiecie gadatliwej, krzykliwej i skłonnej do kłótni»


30. 03. 18 r. Szczecin.

Trwają gorące przygotowania do świąt, zdecydowanie mniej rozmawiamy z Niebem. Dopiero późnym wieczorem…

  • Pan Bóg powiedział mi dzisiaj…
  • Trzymasz wartę tutaj na ziemi.
  • Przepraszam, że ja tutaj się tak wygłupiam, zupełnie niepotrzebnie tak robię.
  • A skąd wiesz jak Ja bym się zachował ?
  • ……..
  • Dam ci prezent.
  • ?!

 Pewnie często by się śmiał…  Kościół ma tendencję do pokazywania Jezusa, można by rzec… śmiertelnie poważnie. Jednak w Jego życiu pojawiały się przekomiczne sytuacje. Nie wiem jak inni, ale kiedy czytam ten fragment …

M 6; 45 Zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. 46 Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. 47 Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. 48 Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. 49 Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. 50 Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». 51 I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. 52 Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.

MT 14; 22 Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. 23 Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. 24 Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.25 Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. 26 Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. 27 Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!»

J 6; 16 O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro 17 i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; 18 jezioro burzyło się od silnego wichru. 19 Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. 20 On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie się!»

ogarnia mnie śmiech. Mam to w wyobraźni… Jezus modląc się nie liczy czasu, orientuje się, że na brzegu został sam, a łódź jest daleko. Pomyślał… ok, pójdę sobie do nich, co mi tam, zrobię im niespodziankę. I wszedł do jeziora… Uczniowie próbują zapanować na łodzią, bo wiatr silny i ledwo wiosłują. Pewnie nie myślą w tym momencie o Jezusie, ale jak bezpiecznie dotrzeć na drugi brzeg. Wiosłują i wiosłują, ale widzą z daleka postać, która kroczy pewnym krokiem i się zbliża. Zamierają… Nie przychodzi im do głowy, że to Jezus, ale duch jakiś, bo przecież niemożliwe, żeby ktoś mógł chodzić po wodzie… Trzech ewangelistów zwraca uwagę, że dorośli mężczyźni zaczynają krzyczeć wniebogłosy przestraszeni, być może w pierwszym odruchu uciekliby, gdyby mieli dokąd… Rozbawiło to samego Jezusa, który ich w końcu uspakaja. Ich miny… to musiał być niezły widok… Oczywiście to przepiękna scena…



Dopisane 11. 12. 2018 r.

Mam chyba dziwne poczucie humoru, ale jest jeszcze jeden fragment, który widząc oczami wyobraźni spowodował, że roześmiałam się do łez. Choć bezsprzecznie okoliczności tego wydarzenia były przytłaczające, to jednak ten mały incydent bardzo mnie rozbawił. 

MK; 50 Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. 51 A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, 52 lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.


  • Ale próbować możeszpisząc teraz uzmysłowiłam sobie, że ta rozmowa może być opacznie zrozumiana. Chodzi w niej o to, że za każdym razem zanim Piotr zajmie się uzdrawianiem, ma prosić Ojca lub Chrystusa o zgodę i pomoc. Bez Nich nic nie będzie skuteczne.

Nie będę już dłużej czekać.

27. 02. 18 r. Warszawa.

Zadzwoniła Dorota, znajoma Piotra, która od czasu do czasu ma wizje z Piotrem w roli głównej.

  • Wiozłeś moją mamę, która nie żyje od 2008 roku. Byłeś kierowcą, a ona siedziała z tyłu. Przestraszyłam się, że nie żyjesz, bo jak jesteś razem z mamą… Pytam się mojej mamy dokąd jedziesz ?
  • Ten pan jest dobry, wiezie mnie.
  • Dokąd ?
  • Nie mogę ci powiedzieć... mówi mama. To spytałam ciebie, a ty mi na to…
  • Niech cię to nie obchodzi.
  • Hmm… – dotychczasowe wizje Doroty wiele mówią o duchowości. Niewykluczone, że dzięki modlitwom Piotra dusze niektórych zmarłych ludzi są przenoszone w inne miejsce.
  • Potem w kościele miałem inną wizję.
  • Stoję w ławce i widzę, że lecą do mnie dzidy. Lecą prosto w moje ciało, ale kiedy dolatują odbijają się jakbym miał zbroje. Mówię … to walnijcie mnie w twarz i widzę dzidę, która leci prosto mi w twarz. Gdy doleciała tu przed głową rozprysła się na drobne, gdyby nie ta zbroja…

  • Dałem ci ją, żebyś gryzł tych łobuzów.
  • Codziennie chóry wam śpiewają za to co robicie, tylko nie słyszycie.
  • Zabrałem ją.
  • Myślę, że do lepszego miejsca. Ciekawe, czy takich jak mama Doroty jest więcej…
  • Tylko o niej wiesz.
  • Dużo robicie. Jedno i drugie. Ty na jednym polu, a ona na drugim.
  • A dokąd ją Piotr zawiózł ?
  • Dokąd łatwo się domyśleć.
  • Pomyśl lepiej skąd ją zabieram.
  • Wyobraź sobie, że była trzymana przez gacków z dwóch stron.
  • Czy to jest właśnie czyściec ?
  • Za dużo chcesz wiedzieć.
  • No chcę – roześmiałam się.
  • …….
  • Właśnie widziałem siebie jak wmieszałem się w ten tłum, co opisywał w książce Richard. Zacząłem pić wodę ze studni, woda była źródlana, krystaliczna czysta. Co to znaczy ?
  • Nie wiem…. – siorbię kawę. Dzisiaj postanowiłam nie myśleć.
  • Pojedziemy w góry ? – zmieniam temat.
  • Nie ty decydujesz.
  • Jak to ?
  • Ograniczysz swoje decyzje do tego jak masz wyglądać.
  • I tak nie widzę w twej szafie zbyt dużego wyboru.
  • I pomyśleć, że tam na Górze masz jedną z największych garderób.
  • ?! – i przypomniałam sobie ciekawostkę z książki Richarda.

Koło naszego stolika przechodził dziwny człowiek. Z pierwszego rzutu okiem wyglądał na pijanego, ale z drugiego wyglądał raczej na nienormalnego. Piotr zawiesił na nim swój wzrok, zmrużył lekko oczy…

  • On ma dwóch gacków koło siebie, trzymają go pod ręce i prowadzą. Załatwię ich… A może nie ? – zawahał się – Nie jestem sędzią. Może tak ma być ?
  • Jesteś trybunem.
  • ?!

Po minucie pojawił się kolejny przechodzień, tym razem cały w tatuażach młody chłopak, rzucał się w oczy z daleka, ponieważ miał tatuaże także na twarzy. Wyglądał koszmarnie. Piotr przymknął oczy..

  • Chciałem je mentalnie usunąć, ale usłyszałem gacka – powiedział po chwili.
  • Nie dasz rady ich wszystkich uratować. Nie fatyguj się.
  • Hmm… – pomyślałam, że skurczybyk ma rację.
  • Ojcze, jestem zmęczony wszystkim.
  • To co? Chcesz się zastrzelić ?
  • Wstawaj żołnierzu.

28. 03. 28 r. Warszawa.

Siedzimy przy stoliku. Piotr  przypatruje mi się tak mocno i czujnie, że zaczynam czuć się nieswojo.

  • Słyszę… Ezechiel rozdział 12. Co to ?
  • Prorok z Biblii, trzeba sprawdzić – sprawdzam w internecie. Czytam na głos, z każdym słowem Piotr otwiera oczy coraz szerzej.

1 Pan skierował do mnie te słowa: 2 «Synu człowieczy, mieszkasz wśród ludu opornego, który ma oczy na to, by widzieć, a nie widzi, i ma uszy na to, by słyszeć, a nie słyszy, ponieważ jest ludem opornym. 3 Synu człowieczy, przygotuj sobie rzeczy na drogę zesłania, za dnia i na ich oczach, i na ich oczach wyjdź z miejsca twego pobytu na inne miejsce. Może to zrozumieją, chociaż to lud zbuntowany. Wynieś swoje tobołki, jak tobołki zesłańca, za dnia, na ich oczach, i wyjdź wieczorem – na ich oczach – tak jak wychodzą zesłańcy. 5 Na ich oczach zrób sobie wyłom w murze i wyjdź przez niego! 6 Na ich oczach włóż tobołek na swoje barki i wyjdź, gdy zmierzch zapadnie. Zasłoń twarz, abyś nie widział kraju, albowiem ustanawiam cię znakiem dla pokoleń izraelskich».

  • Dzisiaj pisałam o śmierci Edzia.
- Jeszcze trochę, a twoja łódź też dobije do brzegu. Została jedna przeszkoda. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/28/slepy-i-gluchy-jestem-na-ciebie/
  • A ile ja mam takich przeszkód ? – spytałam.
  • Żadnych. Ty piszesz i patrzysz jak on pokonuje przeszkody.
  • Gdybyś miała przeszkodę nic byś nie napisała.
  • O! To znaczy, że ja to źle zrozumiałam. Myślałam, że przeszkoda to zadanie. Przeszkoda to przeszkoda, bariera, którą musisz pokonać, by wrócić do Góry – tłumaczę Piotrowi.
  • Tą przeszkodą jest chyba twoje imię, które musisz odzyskać. „Przywróć imię moje”…
  • Po tu jesteś, żeby odzyskać imię, po to się urodziłeś.
  • ……. – zamyśliłam się.
  • Gdyby spojrzeć na wszystko z boku… to jest niesamowita historia… to wszystko.
  • Wiesz, że pan Bóg jest moim aniołem? Przebiera się czasami w skórę Homiela.
  • Byłeś powodem bólu Ojca.
  • Aż tak nabroiłem ?
  • Tak się śmiałem.
  • Wiesz, że rozmawiam z Ojcem jakby tu siedział przy stole ?
  • Traktuj, że tak jest.

Wieczorem. Piotr wrócił z pracy zmęczony.

  • Ja nie wiem jak ty sobie poradzisz, gdy mnie zabraknie. Jak sobie poradzisz z firmą… No nie dasz rady… Ojcze ona nie da rady. Nie wiem jak Ty to rozwiążesz.
  • Po raz kolejny cię zaskoczę.

Włączyłam film „Anihilacja” www.filmweb.pl/film/Anihilacja-2018-730844 . W pewnym momencie pada zdanie; Bóg się nie myli.

  • Racja! Bóg się nigdy nie myli – skomentował Piotr.
  • Dziękuję, że Mnie dostrzegłeś w trakcie oglądania.
  • Miło Mi się z tobą ogląda ten film, ale lepiej zrobisz to co masz zrobić.
  • ?! – robię wielkie oczy…
  • Aaaa…! Idź się pomodlić, egzorcyzmy, o to chodzi !

Piotr zastopował film i poszedł się pomodlić. Gdy wrócił zaczęliśmy oglądać dalej.

  • Bez granatu i czołgu tam bym nie wszedł – podsumował na koniec, a jeszcze przed chwilą modlił się o pokój i walczył z diabłem.
  • A Ja myślałem, że bez krzyża i beze Mnie.


Dopisane 09. 12. 2018 r.

  • Zacząłem pić wodę ze studni, woda była źródlana, krystaliczna czysta. Co to znaczy ?

Studnia – źródło wody, tak niezbędnej do życia, symbolizuje moment przełomowy, a także jest znakiem duchowego oczyszczenia i umocnienia. Jej obecność gwarantuje plon, obfitość, zaspokojenie. (…) Dzisiaj sam Jezus staje się źródłem/studnią żywej wody dla każdego, kto pragnie, a każdy, kto spróbuje także nabywa cech źródła. Wodą żywą jest natomiast Duch Święty wypełniający każdego wierzącego. To Jego obecność daje życie, pokrzepia, wzmacnia, działa, przynosi zmiany. http://www.portalcel.pl/piesn-o-studni/


  • Słyszę… Ezechiel rozdział 12 – wczytałam się w ten tekst jeszcze raz i dzisiaj już wiem, że najważniejsze jest ostatnie zdanie.

28 Przeto powiedz im: Tak mówi Pan Bóg: Już więcej żaden z moich wyroków nie dozna zwłoki. Cokolwiek mówię, to mówię i wykonam» – wyrocznia Pana Boga.

Kilka dni temu Bóg Ojciec powiedział…

  • Nie będę już dłużej czekać. 

Nie ma końca, nie ma początku, jest ciągłość.

24. 03. 18 r. Warszawa.

Piotr kupił Księgę Izajasza, która go zainteresowała ze względu na ważne dla niego słowa.

Wydana w formie książeczki trzeba przyznać była mocno specyficzna. Napisana od tyłu do przodu, na jednej stronie po hebrajsku i nad drugiej po polsku. Piotr zaskoczony przewracał kartkę za kartką, czegoś takiego jeszcze nie widział…

  • Chcesz studiować Moje księgi ?
  • No…Tak.
  • Dobrze, będzie nam łatwiej rozmawiać.

Jakiś czas temu Piotr zajmował się sprowadzaniem z Singapuru herbaty na obniżenie poziomu cukru. Biznes się szybko skończył, ale pozostało kilku indywidualnych klientów, którzy do tej pory do firmy w tej sprawie dzwonią. Zwłaszcza jeden tak usilnie ciągle prosi, że ciężko mu odmawiać. Dowiedzieliśmy się niedawno, że przedstawiciel producenta z  Azji będzie na targach w Gdańsku i poprosiliśmy go więc, aby trochę tej herbaty ze sobą przywiózł. No i co? No i musimy jechać teraz do Gdańska specjalnie po herbatę, za którą nawet  nie weźmiemy pieniędzy. Nie będziemy się targować o 200 zł. Patrzymy na siebie w aucie z niemocą i się śmiejemy, bo tylko takie dwa głąby jak my mogą to zrobić zupełnie z serca. Koszt hotelu jest większy niż ta herbata.  Macham w końcu ręką z rezygnacją, przynajmniej się przejedziemy i miasto zwiedzimy.

Podczas jazdy dostaję telefon od znajomego i dowiaduję się, że mój blog nie działa. Jestem wkurzona na maksa, bo to kolejny już raz, ale niewiele mogę zrobić, tylko czekać. Piotr ciągle mnie pociesza i zaczepia, a ja pomyślałam w pewnym momencie, że jeszcze chwila i go zagryzę.

  • Ola chce ci powiedzieć, żebyś się odczepił.
  • …… – wybuchłam śmiechem, bo faktycznie chciałam mu to powiedzieć, ale obawiałam się awantury.

Homiel sprawił, że denerwowałam się już mniej i cieszyłam się tym wyjazdem. Nie byłam w Gdańsku całe wieki.

  • Ja myślę, ty słyszysz, Homiel mówi – mówię ze śmiechem.
  • Wiesz ile razem możemy zdziałać, gdybyś nie był taki głupi ?
  • A jestem ?
  • Głupio uparty ?
  • …… – zaczęłam się śmiać znowu, bo znowu ma rację.
  • Miałem ciekawą wizję nad ranem.
  • Byliśmy obydwoje w kościele, byli ludzie, my siedzieliśmy w pierwszej ławce, za nami inni, a pośród nich facet, który uważał się za proroka. Był do połowy rozebrany, ale w spodniach. Czytał Biblię na głos, a inni go słuchali, nawet ksiądz w którymś momencie oddał mu pierwszeństwo prowadzenia mszy. Po wszystkim ksiądz chciał mu podziękować dając kwiatek, czerwonego tulipana, ale on to odrzucił i rozglądał się co by tu z kościoła wziąć. Chciał coś więcej. Wyglądał na bardzo pewnego siebie. I wtedy usłyszałem…
  • To ty jesteś prorokiem, a podaje się za ciebie.

Hmm… Natychmiast spoważniałam i coś mnie tknęło. Czy czasami ta wizja nie jest odpowiedzią na maila, którego dostałam jakiś czas temu od pewnego księdza. Wysłałam mu zdjęcie i namalowany na jego podstawie obraz Jezusa, opisałam też krótko historię powstania tego obrazu. Dostałam taką odpowiedź;

Zrozumiałam, że największym oponentem tego co piszę będzie sam Kościół. Czy fakt, że zdjęcie brata Elia jest dużo wyraźniejsze, de facto wygląda jak obraz, czy to dyskredytuje moją historię? W wizji Piotra nie ten jest prorokiem kto na proroka wygląda…

  • Nie widzisz jak my jesteśmy bezwolni w Ich rękach ?
  • No skąd… Piotr uważa, że nie… – Homiel z przekąsem. 
  • Oni jak chcą mogą zrobić z nami wszystko, mogą tak zrobić, że będziemy jak bezwolne lalki, a jednak dają ludziom wolną wolę – … dochodzi do mnie ta prawda absolutna, ale Piotr jakby nie słuchał.
  • Ciężko się czuję.
  • Za szybko wziąłeś leki.
  • Dlaczego ?
  • Za dużo pokarmu.
  • Pokarm?! To jak do zwierzęcia. Bierzesz mnie za zwierzę ?!
  • Tak, za osła Pokazał mi osła teraz ! – Piotr się obruszył.
  • Dlaczego mnie obrażasz ?
  • Czy można nazwać osłem kogoś, kto jest osłem ?
  • W Niebie dzięki tobie mamy nową nomenklaturę.
  • A z drugiej strony przynosisz wiele radości.
  • Uważaj, Homiel dzisiaj złośliwy – śmieję się. 

Jedziemy w ciszy przez jakąś chwilę.

  • A wiesz, że byłem adiutantem Pana Boga ?
  • ?! Skąd wiesz ?
  • Zobaczyłem teraz wizję. Zobaczyłem dwie osoby, starszego i młodszego za Nim. Ten młodszy wszędzie za Nim chodził.
  • Adiutant dotyczy stopni wojskowych.
  • Sekretarzem!… Ale innego pojęcia.
  • Miałeś wiele imion, bo wiele spraw załatwiałeś.
  • Wchodzisz tam gdzie trzeba.
  • To co ja tu robię ?
  • Tu też było trzeba.
  • „Godzina W” przed tobą – p.s. godzina wybuchu powstania.
  • To co Mały? Czas się szykować powoli.
  • …….
  • Homiel śpiewa „Co ja tutaj robię, co ty tutaj robisz…” – … nie chcę wyprowadzać Piotra z błędu, że to już nie Homiel.
  • W Kabale też to jest opisane.
  • O! To dlaczego nie studiujemy kabały ?
  • Po co ci to ?
  • Toś się dużo dowiedziałaś – Piotr sobie zakpił, bo ciągle myśli, że to Homiel.
  • Mam nadzieje, że to nie koniec.
  • Nie ma końca, nie ma początku, jest ciągłość.

Dostałam jeszcze jeden telefon, że mój blog nie działa. Nic nie mogę na to poradzić

  • To twoja pilna praca.
  • Dlatego nie bierz się za biznes, bo żaden ci nie wyjdzie.
  • Rozumiem, pisanie jest ważniejsze – kiwam głową.
  • To pisanie naprawdę zmienia ludzi ?
  • Masz jeszcze wątpliwości ?
  • Zawsze…. – pomyślałam.
  • Często pytam Ojca co mam robić – Piotr na poważnie.
  • I co ?
  • Odpowiada mi…Bądź.
  • Hmm….
  • Ty bądź, Ja robię. Jako jedno.

Zamilkliśmy tym razem na dłużej.

  • Czy naprawdę Homiel używa takich słów jak ciota, głupiec, dureń ? – nie mogę czasami uwierzyć, że to wychodzi prosto z ust anioła.
  • Bóg dał Mi na to zgodę.
  • Piotr jest niekonwencjonalny i ty też możesz być.
  • Spodobało ci się tak mówić ?
  • Nie, lubię czystość.
  • Akurat! – bo mam wrażenie, że spodobało mu się, że nie musi być taki „święty”.
  • Żartowałem.
  • Nie pytaj gracza w scrable jak układać scrable.
  • ……….. – uśmiechnęłam się. To tylko gra pozorów, jak w pokerze. 


Dopisane 05. 12. 2018 r.


  • W kabale też to jest opisane – … faktycznie jest. Znając prawdziwe imię Piotra nietrudno było to znaleźć. Nie będę jednak teraz tutaj tego przetaczać. Skupię się na samej kabale, która wśród chrześcijan ma bardzo złą sławę i pytanie czy słusznie.

Według wiki; Przyjmuje się, że kabała jest to mistyczno-filozoficzna nauka pochodzenia izraelickiego. Według Kabały świat materialny oraz światy duchowe, które znajdują się nad nim, zostały stworzone przez Stwórcę w celu sprawienia maksymalnej radości i zadowolenia stworzeniom, co w kabale określa się terminem „zamysł stworzenia”. Jednak cel nie może być osiągnięty bez udziału stworzeń (dusz ludzi), które inkarnują się w materialnym świecie, dopóki poprzez odmianę swojej natury nie staną się godne całej tej błogości, którą Stwórca pragnie im dać zgodnie z „zamysłem stworzenia”. Dzięki nauce kabały człowiek poznaje, w jaki sposób został stworzony świat, jakie prawa nim rządzą, kim jest człowiek i w jaki sposób powinien odmienić swoją naturę, aby stać się podobnym do Stwórcy (według powiedzianego „Stworzył człowieka na swoje podobieństwo”) i osiągnąć połączenie z Nim. Stan ten w kabale nazywa się Końcowe naprawienie „Gmar Tikun” (heb.גמר תיקון), a jego osiągnięcie jest celem studiów.

Rzymscy Papieże epoki XVI w. nie upatrywali sprzeczności między Kabałą a chrześcijaństwem. Tak na przykład, pierwsze wydanie księgi Zohar zostało wydrukowane przez chrześcijan według wskazówek papieża Piusa IV w 1559 roku. Chrześcijanie, popierając rozszerzanie kabalistycznej literatury, chcieli przyciągnąć Żydów do chrztu.

Kabała mówi, że Źródłem duszy jest Najwyższy. Dusza jest nieśmiertelna i odradza się w nowych ciałach do tej pory, dopóki nie przejdzie przez wszystkie duchowe stopnie do samego Źródła „światła”, Najwyższego.

Zupełnie pobieżnie przestudiowałam zasady kabały. Jedna rzecz mnie zdziwiła; https://www.katolik.pl/kabala–czyli-tajemny-szyfr-biblii,2265,416,cz.html?s=1

Dlaczego Bóg dopuścił, by w stworzonym przez Niego doskonałym świecie mogło zamieszkać zło? Odpowiedź kabalistów jest zaskakująca. Bóg, stwarzając świat, musiał tak się skurczyć, by nie wypełniać sobą całego wszechświata. Akt ten nazywa się cimcum. W chwili „samoograniczenia się” Boga do świata wśliznęło się zło. Tu zaczyna się zadanie powierzone człowiekowi. Tylko on może przywrócić utraconą harmonię. Może uratować Boga i naprawić świat. Kabaliści mówią nawet Bogu pozostającym na wygnaniu. Szechina, czyli Boża obecność w świecie, kobiecy aspekt Boga, potrzebuje wybawiciela: człowieka. Mistycy podejmowali praktyki pozwalające uczestniczyć w ratowaniu Szechiny.

Najwyraźniej widać, że nawet kabaliści nie wiedzą wszystkiego. Trzeba być naprawdę bardzo naiwnym albo nie znać Boga twierdząc, że cokolwiek mogło wśliznąć się niepostrzeżenie, a tym bardziej zło. Jedno co jest pewne jeśli chodzi o Boga… Nic nie dzieje się bez Jego zgody i ani kontroli. Nic nie dzieje się bez przyczyny i bez powodu. 

         Kabała, czyli tajemny szyfr Biblii.

Jeszcze chwilkę potrwa ta chwila, a potem będzie wieczność.

20. 03. 18 r. Warszawa.

Byliśmy na kawie.

  • Dzisiaj w kościele usłyszałem...
  • Nie jesteś stąd. I czy chcesz, czy nie chcesz musisz wrócić do Domu.
  • ……. –  … wzruszyliśmy, bo może to oznacza, że jednak nie trafi na dół.
  • Wczoraj po tej jeździe ze Szczecina nie miałem w ogóle siły się modlić.
  • Przez to, że zrobiłeś zestaw obowiązkowy wylazły już z garnka.
  • Teraz musisz ich łapać.

  • Szczecin ci nie służy do pracy duszpasterskiej.
  • ……. – to prawda, nie mamy czasu na rozmowy, na modlitwę, na przemyślenia. Życie codziennością wsysa nas całkowicie.
  • Dziękuję ci za życzenia Homielku.
  • Życzenia przed tobą, miodna pszczółko.
  • Żebyś ty wiedziała ile miodu przynosisz !
  • Ty też bierzesz w tym udział do Piotra, bez niego nic bym nie napisała.
  • Jestem najlepszym uczniem Ojca – mówię ze śmiechem.
  • Pisząc na blogu i analizując co piszę, uczę się podwójnie.
  • Dzisiaj nie zaprzeczę.

Wieczorem.

Do Warszawy dojechał dzisiaj także nasz syn. Nie chciał mieszkać z nami, więc wynajął sobie hotel. Wpadł do nas kolację, ale po godzinie i on był bardzo zmęczony. Obserwowaliśmy go z okna jak wychodził do taksówki. W tym momencie oboje pomyśleliśmy o tym samym. Jak i kiedy się stało, że tak wyrósł ?! Spoglądając na niego z góry czułam się tak, jakbym się z nim żegnała. Łzy mi poleciały po polikach.

  • Pan Bóg mówi do ciebie , że…
  • Nigdy nie doświadczę cię uczuciem straty, a poczułaś to patrząc.
  • ……. – wzruszyłam się jeszcze bardziej, gdyż odpowiedział na moje myśli.
  • On ma opiekę, a ty masz słowo, że nigdy cię tak nie doświadczę.
  • Gdyby ktoś miał odejść to Piotr.
  • Miał tyle razy odejść, więcej niż (przysłowiowy) kot.
  • To prawda… – Piotr się zamyślił.
  • Ale i tak czujesz powoli odchodzenie.
  • Czuję …

Piotr wyszedł do swojego pokoju się pomodlić, wrócił jednak bardzo szybko.

  • Szykowałem się do modlitwy, wziąłem swój krzyż i słyszę Jezusa…
  • Spójrz na Mnie.
  • Spojrzałem na obraz z Jego wizerunkiem, który wisiał na ścianie…
  • Jesteśmy zadowoleni z waszej pracy, spełniacie pokładane w was nadzieje.
  • … Tak mi powiedział, a teraz mówi…
  • Przekaż Oli…
  • Składam ci najserdeczniejsze i najcieplejsze życzenia z okazji urodzin.
  • Wiedz, że bardzo cię kocham.
  • ……. – rozbeczałam się na całego.
  • Powiedz Mu, że ja też…. – choć zabrzmiało to dość głupio, to nie mogłam wymyślić na teraz nic mądrzejszego.
  • Wiem.
  • Teraz masz życzenia od Pana Ojca…
  • Powiedz Mojej malej, że jest dla Mnie ważna nie tylko dlatego, że pisze.
  • Przekaż jej to, bo ma urodziny.
  • A dlaczego jeszcze ? – spytał Piotr.
  • Jak ona się zagłębi w siebie, będzie wiedzieć.
  • Już tu nie wróci.
  • To jest twoja ostatnia rodzina.

23. 03. 18 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie zmęczeni, niedospani.

  • Wczoraj nie miałem siły się modlić. Wiesz co usłyszałem ? Rozmowy gacków między sobą…
  • To jest twój walczący ?!
  • Śmiali się ze mnie…
  • ……. – kiwam ze zrozumieniem głową. Robienie codziennie egzorcyzmów wymaga naprawdę wielkiej samodyscypliny, a czasami nie ma się na nic ochoty. Trudna sprawa…
  • Czytam książkę tego Richarda, którą mi dałaś. On często pisze, że tam są tłumy ludzi w Niebie. Czytając jakbym się tam przeniósł i zobaczyłem to na własne oczy. W pewnym momencie zobaczyłem wśród tych ludzi samego siebie, ale nie chciałem być z nimi. Poszedłem nad rzekę, usiadłem i owinąłem się skrzydłami. Gdy tak siedziałem zobaczyłem dwóch mężczyzn, którzy idą w moim kierunku.
  • Wiesz dlaczego nie chcesz być z nimi ?
  • Bo nie jesteś z tego świata. W wolnej chwili chcesz być sam.
  • Tam są miliony ludzi ! – Piotr zdziwiony.
  • No właśnie… A Niebo ciągle mówi o „wąskich drzwiach”. Stale mówi, że przechodzi niewielu…  Jak to jest w końcu ? –  dla mnie to prawdziwa zagadka. Jak to rozumieć ?
  • …….. – Piotr wzrusza ramionami.
  • Ten Richard nie mógł wchodzić do wielu miejsc, miał zakazane – Piotr kontynuuje swoje rozważania.
  • Mówiłam ci, te drzwi są do czegoś jeszcze… Jakby Nieba w Niebie… To jakieś szczególne miejsce – … a ja swoje.
  • …….. – zamyśliliśmy się.
  • Dokąd prowadzą te „wąskie drzwi” ? Ale tak naprawdę ? – pytam w końcu.
  • Kiedyś się dowiesz, teraz za wcześnie.
  • Czyli mam rację ! Te drzwi są dokądś jeszcze ?
  • To miejsce dla nielicznych – Piotr.
  • Interesuje cię co jest za tymi drzwiami ?
  • Tak.
  • Twój świat.
  • Czyli jaki ?
  • Otwierają się te drzwi ze wszechświatów.
  • Pomyśl, a będziesz tam. Przypomnij sobie.
  • To niesprawiedliwe, że Piotr może, a ja nie – żartuję.
  • Ty ! Z Biblioteki ! Wiesz gdzie jest główna biblioteka ?
  • ???!!! Za drzwiami ? – wydukałam.

Właśnie zrozumiałam, że te szczątkowe informacje ujawniły jak zbudowane jest Niebo. No… mniej więcej…

  • Wiesz, że Ojciec stworzył czas ?
  • Będziecie bardzo mądrzy, uzbroicie się w wielką wiedzę.
  • Twoja książka będzie czytana jednym tchnieniem, kiedy dołożysz parę rzeczy.
  • Lecz wszystko ma swoje miejsce i swój czas.
  • …….
  • Wiesz, że w realnym świecie jestem wielki jak ziemia ?
  • ……. – śmiać mi się chciało, bo dla niego realny świat to już Niebo, nie ziemia.
  • Im większy, tym większa odpowiedzialność.
  • Masz nie czerpać korzyści, a służyć.
  • No właśnie… służyć. Wczoraj spotkałem takiego faceta, który było widać, że lewak na 1000 procent. Chciałem mu opowiedzieć o Bogu, ale zanim się odezwałem odezwał się Homiel. Kazał mi go zostawić, powiedział…
  • On nawet nie jest gotowy, żeby słuchać.
  • Hmm… Czysta prawda.
  • Ojciec musi mnie mieć dosyć, bo jestem kompletnie niesubordynowany.
  • No pewnie, ty zawsze wiesz lepiej – śmieję się.
  • Jak odejdziesz będą tęsknić za tobą.
  • A odejdę ?
  • Dom wzywa.
  • Ty też poczujesz tęsknotę za Domem.
  • Ja ? – zdziwiłam się i odkryłam, że w duchu faktycznie nie czuję takiej tęsknoty jak Piotr.
  • Widzę cię w puchu.
  • Jaki kolor chcesz tego puchu, biały, różowy niebieski ?
  • ……. – żeby nie podpaść zaczęłam szybko analizować, a jaki byłby dla Ojca najlepszy ?
  • Jaki Ojciec da – … nie miałam pojęcia.
  • W takim razie da najlepszy.
  • Dzisiaj Jezus w kościele mi powiedział…
  • Jeszcze chwilkę potrwa ta chwila, a potem będzie wieczność.
  • Hmm… – zamyśliłam się nad stylem tego zdania.

Wiem kiedy mówi Ojciec, a kiedy mówi Jezus. Istnieje wyraźnie wyczuwalna, aczkolwiek minimalna różnica, nie potrafię tylko jeszcze zdefiniować na czym ona polega.

  • Co tam Ojciec wymyślił z tą falą… ? – Piotr.
  • ……. – robię oczy w słup.
  • Ktoś się śmieje …
  • Wymyślił !!!???

Piotr przypomniał sobie o wizji, w której oprowadzał Ojca po swojej firmie.

Wczoraj miałem fajną wizję. Oprowadzałem Ojca po mojej firmie. Przy każdym stoliku, przy każdym pracowniku się zatrzymywał i coś mu mówił do ucha, chyba przekazywał informację. Do mojej księgowej powiedział… 
- Widziałem jak modliłaś się żarliwie za Alicję, ale ona już była u Mnie. www.rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/03/bog-co-zamierzal-raz-nigdy-nie-zmienia/   
  • Jak wyglądał ?
  • Białe włosy do ramion, siwa bródka, wysoki, biała szata do stóp…
  • To taka starsza kopia… Jezusa ?
  • Tak, ale oceniam Go na 55-56 lat.
  • Chcesz powiedzieć, że byłem w twoim wieku ?

I w tej chwili zrozumiałam, że być może Bóg Ojciec pokazuje się w taki sposób, jaki oczekuje tego dany człowiek. 

Nie jestem na potem, jestem na teraz.

15. 03. 18 r. Warszawa.

Jechaliśmy pociągiem do Szczecina. Piotr miał dobry humor, ale tym razem ze mną było kiepsko. Miałam od rana migrenę i żałowałam, że niewiele da się porozmawiać. Wzięłam tabletkę i jakoś po godzinie trochę mi przeszło.

  • Ta fala była ogromna ! – Piotr w pewnym momencie sobie przypomniał.
  • Zaprawdę powiadam ci… Nieważne, że wielka.
  • Ważne, żebyś tą drogę przeszedł.
  • Ale co to ma być ?
  • ……. – … cisza.
  • Z Ojcem to krótka piłka, lepiej nie podskakiwać.
  • To dlaczego podskakujesz ?
  • Już taki jesteś niepoukładany, ale z drugiej strony dawno się tak dobrze nie bawiłem.
  • Na ten moment gdy wracasz z pracy wiele osób czeka. Wielu cię ogląda…
  • Ojca nie da się oszukać, jest wszechobecny.
  • I jest wszechsłyszący, pamiętaj.

To wystarczyło, żeby Piotr się zamknął na godzinę. W Poznaniu do wagonu klasy 1 wszedł elegancko ubrany mężczyzna z plecakiem. Twierdził, że został okradziony i nie ma pieniędzy na bilet do Szczecina. Od początku wiedziałam, że to oszust. Pech dla niego chciał, że zauważyłam go stojącego na peronie już wcześniej, zanim wszedł do pociągu. Kompletnie nie interesował go przedział klasy II, a tylko klasy I. Poza tym „ten numer” widziałam w swoim życiu już po raz czwarty. Siedziałam więc bez ruchu i bez mrugnięcia oka przyglądałam się jak sobie dalej poradzi. Tylko jedna z kilkudziesięciu osób siedzących w open space dała mu parę groszy. Pytam się Homiela…

  • Oszust ?
  • Jemu chce się tak jechać do Szczecina jak Mi kopać doły.
  • …….. – zaczęłam się śmiać, uwielbiam te Jego komentarze.

Kolejna godzina później. Zaczęliśmy rozmawiać o życiu w Niebie…

  • W Niebie będę cię szukać i się wślizgiwać do twojego pokoju – zażartował sobie Piotr.
  • A skąd wiesz dokąd trafisz ? A może trafisz na dół ?
  • ……. – mina mu zrzedła w sekundę.
  • Czy to będzie okrutne skoro Ja cię tam wysyłam ?
  • A może tak będzie ?
  • Będą cię okładać, a wtedy odejdą od ludzi ?
  • U może to jest Mój plan ?
  • Czy ty podołasz, że cię poślę na żer, żeby uwolnić tych wszystkich biedaczków ?
  • Tak jak uwolniłeś tą kobietę ?
  • ……. – pytam oczami szybko Piotra co to za kobieta…
  • Radości nie będzie końca wśród ludzi.
  • Czy dasz radę to wziąć ?
  • Te szpony, zęby by tylko na ciebie czekały.
  • Uwierz Mi, że każdy by ci dołożył.
  • Będę walczył – Piotr blady jak ściana, nie tego się spodziewał.
  • Próbować możesz.
  • I to jest twój krzyż – …. właśnie wjeżdżaliśmy na stację „Krzyż”.
  • Więc nie wiesz gdzie pójdziesz.
  • Wiesz tyle, co dam ci wiedzieć.
  • ……. – siedzieliśmy struchlali.
  • Co to za kobieta ? – nie wytrzymałam.
  • A… kiedyś do pociągu weszła kobieta, która bardzo źle się czuła. Zamknąłem oczy i wpuściłem do niej swoją energię. Po jakimś czasie poczuła się jak skowronek, a ja jak zdechły śledź. To niesamowite, że Ojciec wszystko to pamięta….
  • …….
  • Wrócę na dół… – wymamrotał z wielkim żalem.
  • Nie po to dano ci zbroję, hełm i zęby tytanowe.
  • Nie jestem na potem, jestem na teraz.

Wieczorem. Siedzimy zmęczeni przed TV. Piotr kompletnie bez humoru.

  • A pamiętasz jak razem się bawiliśmy ?zagadnął Homiel, co mnie zdziwiło, gdyż zrozumiałam, że wie co piszę aktualnie na blogu. Wczoraj pisałam, że Homiel pojawił się w życiu Piotra gdy miał 4 lata.
  • Cieszyłeś się na tą drogę Homiel ? – pytam.
  • Zawsze.
  • Cieszyłem się, że takiego podopiecznego dostałem, że Pan Mi zaufał.
  • …….. – Piotr się wzruszył i prawie rozpłakał.
  • Nie płacz, teraz będzie tylko z górki.
  • Z górki ?
  • To już nie będzie taka bitwa.
  • A Mój Grubasek się cieszył ?
  • To zaszczyt. Nigdy cię nie opuszczę pani.
  • …. – zamurowało mnie i poczułam się nieswojo.
  • No przestań… – przestraszyłam się lekko.
  • No proszę ! Twój się odezwał ! Święto ! – Piotr zadrwił.
  • Czy była potrzebna śmierć Edzia, żeby „przywrócić imię twoje” ? To dla mnie zagadka – szybko zmieniam temat.
  • To nie jest zagadka, odpowiedź przyjdzie w odpowiednim czasie.

Szukając ostatnio w „Pasji” słowa „el shalak” na coś jeszcze przy okazji zwróciłam uwagę. W ogrodzie oliwnym Jezus mówi; ano ho – Ja jestem. Ale podczas sądu w Sanhedrynie, kiedy pytają Go czy jest Mesjaszem mówi już inaczej; ehyeh ana (ehue ana) – Ja jestem.

  • Bóg w Biblii o Swoim imieniu mówi: Jestem, który Jestem / Ehyeh asher ehyeh.

  • Jezus, gdy Go pytają powiedział podobnie jak Bóg, czy celowo ?
  • Koronka wszędzie obowiązuje.
  • Wszystko ma swój cel.
  • Kiedy usłyszysz taką odpowiedź, to już wiesz z kim masz do czynienia.

19. 03. 2018 r. Warszawa.

Wstawanie o 3.00 w nocy, żeby zdążyć na pociąg o 4.00 zaczyna mnie wykańczać. Gorączka przedpodróźna powoduje, że nie mogę zasnąć, a w pociągu jest jeszcze gorzej, bo też nie mogę zasnąć. Z tego zmęczenia prawie w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy.

  • Wszyscy się ze mnie śmieją – podczas rodzinnych zjazdów Piotr robi z siebie klauna, rozbawia całe towarzystwo.
  • To znaczy, że cię dobrze ukryłem.
  • Hmm…. – rzeczywiście, nikt nie zdaje sobie sprawy kim jest i z czym do czynienia.
  • Czuję, że ktoś mnie obgaduje…
  • Ja cię obgaduję, mamy naradę ze starszyzną.
  • ……. – początkowo myślałam, że to żart, ale przypomniałam sobie słowa Sigmunda.
słowa Jezusa – Richard Sigmund; Byłem w Niebie.
  • Podczas wczorajszych egzorcyzmów zgasło nagle światło i zaraz się zapaliło.
  • Nie modliłeś się do pustej ściany, modlisz się do Nas.
  • Byłem tak zmęczony, że myślałem, że nie dam rady, ale usłyszałem od razu Ojca. Przypomniał mi, że sam się tu zgłosiłem i po to tu jestem.
  • Nie jesteś tu dla swojej wygody, ale dla innych.
  • Nadzieja umiera ostatnia, dla wszystkich ludzi.
  • Ty nie musisz mieć nadziei, ty masz wiedzę.
  • A ja ? – pytam.
  • Ty też nie musisz mieć, bo masz Piotra.
  • Twoja mama też nie potrzebuje, bo ona nie wie co to nadzieja.
  • Nadziei potrzebuje ten, kto nie ma wiedzy. 
  • Czy długo będziemy tutaj żyć ?
  • Nigdy ci na to nie odpowiem. To wielka tajemnica.

Wieczorem. Jest dopiero 20.00, a my ledwo, ledwo…

  • Ale jestem zmęczona…
  • Musimy to zweryfikować.
  • Też jestem zmęczony nim znalazłem swoje skrzydła...
  • Widziałeś moje zęby ? Wiesz jaką szczotą muszę je myć ?
  • …….. – roześmieliśmy się resztką sił.

- Każdy z nich ma swój znak rozpoznawczy (mają po kilka). Są bardzo stanowczy, ale często się śmieją pokazując w pełnej krasie swoje piękne, duże zęby. Razem tworzą orkiestrę. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/20/anioly-nawet-nie-zdajesz-sobie-sprawy-jak-blisko-sa-natury-ludzkiej/
  • Zmieńcie godzinę.
  • Co o tym wszystkim myślisz Homielu ?
  • Szable w dłoń i nie narzekajcie.

 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Kiedy zło trzyma się na uwięzi, nie wszystko jest stracone.

13. 03. 18 r. Warszawa.

Piotr podtruty od wczorajszego jedzenia na tyle poczuł się źle, że pozostał dzisiaj w domu. Nad ranem zbudził go telefon i już sam fakt, że był mocno nad ranem bardzo go zdenerwował. Złapał się za serce i runął na łóżko. Nadranne telefony kojarzą mu się po Edziu tylko z jednym, że coś się w domu stało. Tym razem nic się nie stało, to księgowa się pomyliła, miała zadzwonić do kogoś innego. Piany niemal dostałam na ustach, ale może i dobrze, że tak się stało, przynajmniej wiem w jakim stanie jest jego serce. 

Dodatkowo córka miała ciekawy sen, o którym postanowiłam Piotrowi w tym stanie nie mówić.


Wpisywałam na blog tekst i przyjrzałam się jednemu zdaniu bardzo uważnie. Czytam Piotrowi…

- Kiedy słońce wzejdzie 2 razy, na 3 dzień po tym zdarzeniu Nas odwiedzisz. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/12/zdaj-sobie-sprawe-ze-to-co-widzisz-to-widzisz/
  • Ja się na wszystko już zgadzam – jęknął.
  • A czy mogłeś się nie zgodzić ?

p.s. – To samo zdanie padło w opisanej rozmowie dot. Kamila Stocha. Co może oznaczać? Jeszcze nie wiem. 


14. 03. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Ubierałem się do pracy rano i słyszę…
  • Wracasz do arki ?
  • Do jakiej arki ?
  • Do pracy.
  • Chyba do orki !
  • Nie, do arki.
  • ……. – robimy zdziwioną minę. Nie wiadomo o co chodzi, a jak nie wiadomo to trzeba zostawić na później.
  • Dzisiaj zmarł Hawking, co jakiś czas zmieniał zdanie co do Boga – byłam ciekawa opinii Nieba.  https://pl.wikipedia.org/wiki/Stephen_Hawking
  • Zmieni znowu.
  • …….. – rozbawiła mnie ta mega-prosta odpowiedź. No to się musiał zdziwić.  
  • Zobaczysz, coś się ze mną stanie – Piotr zaczyna.
  • Jak Ja lubię to pierdzielenie !
  • Ty rozsądny ! Po to cię ratowano, żeby cię zabrać ?
  • …… – wybuchłam śmiechem, kawa mi się rozlała po brodzie, bo któryż to anioł mówi w ten sposób ?
  • Masz zdecydowanie zły wpływ na Niego. Zepsułeś anioła !
  • Pierdzielenie? To już nie anioł. To jak rodzina – Piotr też się śmieje. 
  • Czyżbyśmy byli szwagrami ?
  • Mów mi szwagroszczak – … sprawdzam od razu w internecie, a to w gwarze warszawskiej znaczy szwagier. 
  • Nie mam wpływu na swoje życie. Homiel, czemu tak jest ? – Piotr wzdycha.
  • Bo jesteś szczęściarzem.
  • Nawet nie wiesz ile postaci było pod postacią Homiel, z którymi rozmawiałeś, ale w ścisłym gronie.
  • O! A kto jeszcze ?
  • Maryja.
  • Homiel to dość uniwersalne imię.
  • Taaak? To kto jeszcze ?
  • Michał.
  • Pokazał mi tubę i kilka osób w kolejce…

Jak się tak zastanowić to faktycznie Homiel wydawał się mówić w różnym stylu, nam się czasami wydawało, że humoru nie miał, albo „zaspany”, a to możliwe, że za każdym razem kto inny. Dorwali się do Piotra, bo „ma odetkane ucho i słyszy”. Jednak zdecydowanie inaczej brzmią słowa samego Ojca. Jest w nich jakaś nieokreślona siła, moc i energia. 


Wieczorem.

Piotr zaczął wspominać pogrzeb Edzia.

  • Mówię ci, coś się wydarzy, nie na darmo mówiłem „przywróć mi imię moje”.
  • Biedak zawołał, Ojciec wysłuchał.
  • To co się dzieje dziać się musi, a dziać się będzie – natychmiast sobie przypomniałam; czekaj na zdarzenia. One cie zaskoczą, one są moją wolą.
  • Oglądasz skoki, a ktoś dostaje olśnienia.
  • Sędzina dostanie olśnienia ? – Piotr się ucieszył.
  • Przesłona została zdjęta.
  • ……. – szkoda, że nie możemy tego zweryfikować.
  • Codziennie robię egzorcyzmy.
  • Pan Bóg powiedział „nie tego ciebie oczekuję”.
Starszy mężczyzna z siwą brodą w długiej szacie lekko kroczył po ziemi, właściwie lekko się nad ziemią unosił. Ja szedłem przed nim i zamiatałem szybko ścieżkę, po której On szedł. Nie chciałem, by trafił na jakąś przeszkodę, bo szedł boso. W pewnym momencie zobaczyłem wystający z ziemi bolec, dopadłem do niego i próbowałem go wyrwać, ale tkwił bardzo głęboko, a widzę, że On się zbliża. Położyłem się więc na nim, by staruszek mógł przejść bezpiecznie. Kiedy podszedł spojrzał na mnie i powiedział; 
- Nie tego od ciebie oczekuję – i przeszedł bokiem. http://osaczenie.pl/wp/2016/05/08/nie-tego-od-ciebie-oczekuje/
  • Teraz już wiesz czego od ciebie oczekuję.
  • Teraz wypełniasz swoją rolę.
  • Coraz mniej zła na świecie. Widzisz ?
  • Będą czerpać przyjemność w dawaniu. Odnajdą w sobie światło.
  • Kiedy zło trzyma się na uwięzi, nie wszystko jest stracone. 
  • Ponoć wiele jest nieodwołalnego.
  • Rób swoje.
  • Któryś cierpiał za nas rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami. 
  • Twoja firma to arka, ale nie Noego, ale to arka.
  • Ale i arka dopłynęła do brzegu. Będzie miała swój koniec – mówię przytomnie.
  • Na razie wszystko przegrywam, wszystkie przetargi – Piotr narzeka.
  • Tatuś cię nie zostawi – pocieszam go i wychodzę do kuchni.
  • Ktoś cię poprawia – Piotr idzie za mną.
  • Abba. 
  • ?
  • To po aramejsku tata – tłumaczę Piotrowi i łezka mi się zakręciła w oku.
  • Nic mi nie idzie – Piotr dalej narzeka.
  • Myślisz, że nie widzę ?
  • Najpierw zrobimy kredyt. 
  • A potem ? – pytam.
  • Święta, w których nie chcesz uczestniczyć cwaniaczku. Pilnujesz Małego. 
  • Wiesz dlaczego jesteś łysy? Bo w innym świecie masz piękną czuprynę – zwraca się do Piotra. 
  • ……. – cieszyłam się tą chwilą.
  • To najlepsza część tego dnia.

Piotr dostał na rok obrotowy kredyt  z dobrym oprocentowaniem. Święta… Faktycznie nie miałam ochoty na wielkie zgromadzenie, w głowie kombinowałam jak się z tego wymigać. A ta rozmowa to najlepsza część dnia, ponieważ doszło do wielkiej awantury w rodzinie. Naciskają na nas, abyśmy szybko się przeprowadzili, a nam brakuje już argumentów na nie. Tak więc Ojciec podsumował mnie dzisiaj idealnie.


Pisząc tekst na blogu zwróciłam uwagę na to zdanie.

- Podczas modlitwy o 15.00 czułem na sobie wzrok Ojca. Spuściłem od razu głowę i zamknąłem oczy. Ojciec ręką dotknął mojego podbródka i podniósł moją głowę, chciał żebym patrzył. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/10/dzien-chwaly-naszego-ojca-jest-bliski/

Przypomniała mi się relacja Richarda Sigmunda. Przed tronem stali też ludzie wyprostowani, nie wszyscy się kłaniali, jakby Ojciec tego nie chciał.



Dopisane 29. 11. 2018 r.

Wizja córki o spadającym suficie odzwierciedlała znane powiedzenie; Jakby na głowę zwalił mi się sufit. Miało to związek w tym czasie z chwilowym załamaniem Krysi po śmierci Edzia. Dawno już zauważyłam, że Niebo posługuję się obrazami, które nawiązują do znanej nam rzeczywistości. Pierwsze pytanie jakie powinniśmy sobie zadać po takich wizjach to; z czym ona nam się kojarzy? Znalezienie odpowiedzi bardzo ułatwia rozszyfrowanie przekazu.


  • Coraz mniej zła na świecie. Widzisz?pół roku temu faktycznie wiele zapalnych punktów zostało zgaszonych. Syria, Korea, a nawet konflikt polsko-izraelski. 

  • Zmieni znowu.

W jednym z ostatnich wykładów na kalifornijskim Caltechu Hawking powiedział, że nasz wszechświat nie potrzebował żadnej boskiej pomocy, kiedy się zaczął. „Co robił Bóg przed aktem stworzenia? Przygotowywał piekło dla tych, którzy zadają takie pytania? – zapytał. Jakie jest jego podejście do Boga i czy zmieniło się przez lata? Sądzę, że w tym temacie niezbyt wiele się zmieniło. Przez większość swojego życia Hawking był agnostykiem na granicy ateizmu. Ostatnio mówi o tym więcej, ale mimo faktu, że nie wierzy w Boga, Stephen nigdy nie powiedział, że jego nauka wyklucza możliwość, że Bóg istnieje. Osobiście mam nadzieję, że częścią jego dziedzictwa nie będzie zachęcanie młodych ludzi do bycia zwolennikami bezmyślnego ateizmu. Decyzja na temat wiary w Boga albo jej braku jest o wiele głębsza i wymaga o wiele więcej przemyśleń, niż po prostu naśladowanie naukowego celebryty/gwiazdy – i nie ma tu znaczenia, jak bardzo wyjątkowy i genialny jest ten człowiek.  https://gazetalubuska.pl/stephen-hawking-jest-ateista-chociaz-nie-wyklucza-ze-bog-istnieje-rozmowa/ar/940333/2