03. 05. 18 r. Szczecin.
Dłuuugi weekend ciągle trwa i dzisiaj mamy kolejny wspólny rodzinny obiad. Było radośnie, było apetycznie, kilo od razu więcej, makabra… ale co tam. W dobrych humorach wracaliśmy do siebie.
- To dobrze, że tak spędzaliście czas.
- Tak ? – Piotr wesoło.
- Nieuchronne zmiany nadchodzą.
- To jedno z waszych ostatnich wspólnych spotkań.
- ……. – chyba pobladłam.
- Ale jak to ?!
- W tym stanie rzeczy tak będzie.
- Pytasz Mnie często kiedy Chrystus się urodził, to odpowiadam ci rzeczowo.
- … Przypomniał Ojciec jak stałem w morzu, kazał mi wtedy delektować się chwilą i stać. To było przed zawałem… Jakbym miał pożegnać się z morzem.
- Nie chce mi się wracać do miasta. - Zaprawdę powiadam ci, że nie masz wyjścia. - Zrób co masz zrobić, idź gdzie masz iść. - To są chwile, byś sobie naładował płuca powietrzem przed kolejną turą. - Zgub wagę, będziesz bardziej rześki. Łatwiej przejdziesz. (?!) http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/28/zrozumiec-czlowieka-to-sztuka-a-zrozumiec-narod-to-wielka-sztuka/
- Z takim morzem.
- Zdążę zrobić łazienki ?
- Musisz zrobić.
- A piwnica ?
- Ty nie, ale oni tak.
- Jak to nie zdążę…?
- „Ojcze Niebieski, przywróć mi imię moje”.
- Mówiłem, że go budzą.
- Jak sobie poradzę finansowo ?
- To nie problem.
- Ale to jednak problem jest dla mnie.
- Ufaj Ojcu.
Staliśmy autem już w garażu rozmawiając dalej. Zgasło światło, a ja po tych słowach wielki ciężar poczułam na swoich barkach.
- Więc sama widzisz…
- Kiedy pytasz o szczegóły, zaciążyło.
- Wiecznie nie możesz pisać i oczekiwać co ma nadejść.
- W końcu to nadejdzie.
- Może ze mną coś się stać ? – Piotr wzdycha.
- Nie może, ale na pewno.
- Ola ma wiecznie pisać o teorii ?
- Czas na fakty ? – pytam.
- Nie na fakty, na czyny.
Wieczorem.
Piotr liczył koszty związane z naprawą łazienki i w międzyczasie słucha w TV też Dziennika.
- Ale kupa pieniędzy !
- Poproś Ojca, to ci pomoże – śmieję się.
Z telewizora pada zdanie; mój ojciec to zrobił mi prezent.
- Nie ojciec ! Tato ! Ojciec jest jeden i tylko ten w Niebie, reszta to tatusiowie. Ojciec jest na Górze ośle !!!
- …….. – przewracam oczami. Piotr nigdy chyba się nie zmieni.
- Nie podlizuj się Mały.
- Liczysz na Moją pomoc przy pieniądzach ?
- Nieee, skądże…
- Czy może Mnie nabrać ten, którego stworzyłem ?
- Czy może być jajko mądrzejsze od kury ?
- Czy ja jestem lizusem ? Naprawdę ?
- Tak raczej chcesz wymazać swoje winy.
- Ojciec ci wszystko wybaczył.
- Wielokrotnie to słyszałeś, więc nie bądź gamoniem.
- Wojownik się nie podlizuje.
- Tracisz czas na jałowe rozważania.
- … Ale mi powiedział ! – Piotr wyszeptał.
- Nie masz winy skoro ci wybaczono.
- Skoro ci cofnięto co było ujemne, zaczynasz od zera.
- Ale to nie znaczy, że jesteś zerem.
Piotr wrócił z egzorcyzmów…
- Podczas modlitwy znalazłem się w piekle. Nie wiem jakim cudem wsadziłem tam głowę i się rozglądałem, gdzie te cholerne gacki pouciekały. Dokopałem się do jaja znowu. Złapałem gacki, wsadziłem do tego jaja i ono napęczniało jak worek. Związałem na górze, a worek się stał cały pękaty. I wtedy usłyszałem…
- Co będzie jak ciebie zabraknie i pęknie ?
- Wybuchnie z wielką siłą ?
- Na koniec tej wizji znalazłem się w naszym pokoju i zacząłem obrywać suche liście z kwiatów.
- Co robisz ?… spytał mnie Ojciec.
- Już wiesz, że nie da się wszystkich uratować ?
- Hmm…. – zamyśliłam się nad znaczeniem tej wizji.
- Oni wszystko obserwują co robię, nawet jak liście obrywałem – Piotr zdziwiony.
- I słyszą.
- To ciekawa lekcja.
- Z gackami twoja prywatna, liście ogólna.
Dopisane 14. 01. 2019 r.
- Zgub wagę, będziesz bardziej rześki. Łatwiej przejdziesz – te słowa padły dwa miesiące przed zawałem. Wówczas nie mieliśmy bladego pojęcia co mogą oznaczać. Rzeczywiście, w całym okresie rekonwalescencji najważniejsze okazało się drastyczne obniżenie wagi.
- Wiecznie nie możesz pisać i oczekiwać co ma nadejść. W końcu to nadejdzie – zdradzę nieco więcej. To zdanie nie dotyczy tylko naszego życia. Dotyczy również samej Biblii. Od dawien dawna czekamy na coś nieokreślonego co ma nadejść, choćby na apokalipsę, o której się tak wiele mówi, ale tak naprawdę niewielu w nią wierzy. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić wszyscy, że wydaje się, iż to tylko puste słowa. A tu niespodzianka. A jednak... W końcu to nadejdzie.
Nie dzisiaj, nie jutro… uspakajam na wszelki wypadek.
- Co będzie jak ciebie zabraknie i pęknie ? – cały wszechświat jest zbudowany na zasadzie równowagi i kiedy „pękaty worek” wybuchnie z wielką siłą ta równowaga zostanie zachwiana. Oczywiście, że chciałoby się całe zło zniszczyć, spalić, zakopać, ale nie da się. Tak jak i nie da się wszystkich uratować.