Biada niesprawiedliwym.

07. 12. 20 r. Warszawa.

Dużo ostatnio znaków dostajemy i chodzę z tego powodu jak śnięta. Ewidentnie coś wisi w powietrzu. I kiedy tak siedzimy wieczorem gapiąc się beznamiętnie w TV …

  • Oj, będziesz miała co pisać.
  • Będzie volumen, nie książka.
  • I możesz wszystko zakończyć cdn …
  • ……. – roześmiałam się. Piotr nie mógł za nic o tym wiedzieć, że czasami kończę wpis na blogu właśnie w ten sposób.
  • Tak usłyszałeś ? Cdn ?
  • Zobaczyłem trzy litery cdn i trzy kropki …
  • …….. – kręcę głową z niemocy. Ojciec ciągle mi pokazuje, że widzi co piszę i jak piszę.
  • Wulkany, ciekawe co ?
  • …….. – znowu się roześmiałam.

Opowiadam Piotrowi o ostatnich informacjach o wulkanach, jest pod wrażeniem.

  • To początek „el calderon” ?
  • Strasznie górnolotnie widzisz.
  • A to może być przyziemnie, podziemne.
  • Wow ….

Znowu jestem pod wrażeniem … Nie wulkanów, ale sposobu wykorzystywania przez Ojca słów. Górnolotnie, czyli wulkan – góra …

a przecież są wulkany także pod ziemią, pod wodą … Yellowstone, czy ten w Europie.

Budzi się do życia wulkan położony zaledwie 600 km od Polski. Jego erupcja mogłaby być katastrofalna.

p.s. Najniebezpieczniejszy wulkan świata. Znajduje się w Europie. Yellowstone uważany jest często za najniebezpieczniejszy wulkan świata. Jednak prawdziwe zagrożenie jest znacznie bliżej, niż może się wydawać. Erupcja Pól Flegrejskich zagraża 3 mln mieszkańcom okolicy Neapolu i zmusiłaby władze do masowej ewakuacji.

Przeczytałam Piotrowi newsy. Mocno się zmartwił.

  • Może ja to wszystko źle widzę, słyszę ? – wyczułam nutkę nadziei.

Po egzorcyzmach.

  • Ojciec pokazał mi jak wiele gacków jest pochowanych między ludźmi. Pokazał wszystkich ludzi jako zboże kukurydzy. Każdy to kolba, ale dopiero po podgrzaniu z tej kolby robi się biała prażynka albo spalona… Bardzo trudno ich rozróżnić teraz. Wydają się dobrzy, ale im dalej, tym gorzej …

Zamilkliśmy. Oglądanie TV szybko nas znużyło. Wyłączyliśmy telewizor i siedzieliśmy w ciszy. Piotr zagapił się w sufit.

  • Wiesz co widzę ?! Widzę starodawną łódź płynącą w naszą stronę – mówi cicho.
  • ……… – unoszę brwi do góry, bo to coś nowego.
  • Ta łódź jest taka, jaką wtedy mieli apostołowie. Płynie w naszą stronę.
  • Ale po wodzie ? – dziwię się.
  • W powietrzu. Jest jeden żeglarz na niej … Z brodą …
  • Jezus ! – uśmiecham się od ucha do ucha.
  • Opisz szczegóły co widzisz. 
  • Ma rozwiane włosy, odziany, żagle nadmuchane jakby wiatr dmuchał …
  • Czyli pomoc w drodze.
  • ???!!! – brwi mam coraz wyżej.
  • Uśmiecha się, ale nie tak mocno. Jest zadowolony na pograniczu radości. Słyszę jak anioły śpiewają …
  • … Królu nasz króluj nam …
  • ……. – wzruszyłam się.
  • I ty nie słyszysz ?! Ty nie widzisz ?!
  • I będziesz sprawcą woli Ojca.
  • I nie mów jaki będziesz, bo nie wiesz jak jesteś.
  • I biada niesprawiedliwym i Bóg objawi swoją sprawiedliwość w tobie.

Piotr zaczął tak szybko mówić, że nie nadążałam pisać. Po cichu wyjęłam telefon i włączyłam  nagrywanie.

  • I tak jak widzę jedno światło to tak naprawdę jest ich siedem. Patrzę i widzę jedno, a jest ich siedem. Ważna cyfra to 7.
  • To widzisz jedno światło, czy siedem ?
  • Jest jedno, a ja widzę siedem. Siedem jest ważną cyfrą.
  • ………
  • Holandia może być ukarana za to wszystko, być może groble jej puszczą. Woda ich zaleje. Stanie się coś z innymi krajami. Naśmiewają się z Chrystusa, nie wierzą w Niego. To, że nie wierzą to jedno, ale oni się z Niego naśmiewają.
  • A skąd przyszło ci do głowy, że groble pękną ?
  • Bo zobaczyłem groble, tamę, która chroni przed morzem. Nie wytrzymają naporu… Żeby to było, musi się coś stać.
  • A co znaczy ta łódź płynąca do nas ?
  • Nie wiem, ktoś wstaje i jest radosny. A łódź jest w kolorze mocnego drewna, płynie w naszą stronę. Do ludzi.
  • … I do Oli, że tak powiem. Na ten czas do Oli.
  • Twoje imię jest inne. Tutaj Ola.
  • ……. – spociłam się w sekundę.
  • Jak długo będzie płynąć ?
  • Chyba 40 dni.
  • Skąd ci przyszło do głowy ?
  • Chyba 40 dni. Zobaczyłem cztery i zero.
  • Czyli w połowię stycznia przypłynie ?!!! – wybałuszam oczy.
  • 40 dni objawi się dla ludzi, ale będzie szybciej.
  • Nie rozumiem tego. Będzie szybciej, ale objawi się za 40 dni ?
  • ……….
  • Ta łódka płynie … Jest tam jakieś morze ? – drążę dalej.
  • W powietrzu, ale jak w morzu. Żagle ma nadęte od powietrza. Mówiłem ci …
  • Jak ty to widzisz ?
  • Nie wiem. Chrystus nam macha ręką.
  • Ale masz fajnie … – śmieję się.
  • To była akcja przybliżenia obrazu, już się oddalił.
  • Aaaa, rozumiem.




Dopisane 21. 05. 2021 r. 

Wspomniałam wcześniej, że doszło do naszego „spotkania”. I po tym spotkaniu stwierdziłam, że Niebo wydaje się jednak dosyć skomplikowane. Dlatego, że dla człowieka najważniejsza jest nasza ziemska rzeczywistość, to co widzimy, dotykamy, itd. Dla Nieba nasza rzeczywistość i Ich rzeczywistość (przedstawiana w wizjach) są niemal równorzędne. Tak więc fakt, że spotkanie odbyło się w wizji, nie znaczy, że go nie było w ogóle. Z późniejszych słów wynika, że był to zwiastun zaledwie kolejnych spotkań, które mają jeszcze nadejść … tym razem w realu.

Liczba 40 … Wydawało nam się wówczas, że po 40 dniach „łódź przypłynie”, czyli w połowie stycznia coś się powinno wydarzyć. Nic bardziej mylnego. Jak zwykle w przypadku Nieba byłoby to za proste.  „Spotkanie” było drugiego dnia świąt wielkanocnych, dzień po zmartwychwstaniu i zrozumiałam, że owszem 40, ponieważ adwent trwa 40 dni. A więc kolejny symbol. To idealny przykład, że zinterpretować słowa Ojca można dopiero po pewnym czasie.