To co masz, jest ode Mnie.

19. 02. 17 r. Warszawa.

Dostałam w prezencie lunetę.

  • Fajnie, teraz patrząc w niebo będziemy bliżej Boga – zażartowałam.
  • Nie zgodzę się z tym.
  • Bliżej się już nie da.

Ja dostałam lunetę, a Piotr dostał wizję.

Wczoraj miałem trzecią część tego snu. Jestem na stałym lądzie, wchodzę do białej, świetlistej sali, przechodzę przez nią spokojnie i na końcu znajduję wąski pas mgły, tracę widoczność. W tej mgle poruszałem się po omacku. Spojrzałem w dół i zobaczyłem podłogę ze szkła, przez którą mogłem zobaczyć pod nogami cały wszechświat. Z tej mgły wyłania się powoli gigantyczna głowa z alabastru, głowa w hełmie, ta głowa była oparta o coś, miała zamknięte oczy, jakby spała. Zrozumiałem, że to moja dusza, że to ja. Dopóki żyję tutaj na ziemi, „on” tam będzie spał. 
http://osaczenie.pl/wp/2016/03/28/zaskakujacy-pazdziernik/
  • Zobaczyłem znowu tego alabastrowego kolosa !
  • …….. – zmarszczyłam czoło szukając w pamięci, o czym on teraz mówi.
  • No tego śpiącego !
  • Aaaa … – przypomniałam sobie. 
  • To było dawno … 
  • Stał teraz pośrodku kosmosu na jakieś kwadratowej platformie. W każdym rogu tej platformy stał anioł ubrany jak żołnierz, mieli miecze i hełmy. Patrzyli na niego. A z góry spływała na kolosa jakby para i miałem wrażenie, że go czyszczą, choć on ciągle spał, bo miał przymknięte oczy.

  • Budzą go ?
  • Nie wiem …. – Piotr wzruszył ramionami i wstał chcąc iść do kuchni. W połowie drogi cofnął się …
  • Co znaczy …. Stejauf … ?
  • Co ? – spytałam zdziwiona.
  • Stejauf… Homiel mi ciągle mówi…, stejauf…
  • Steh auf ! – dopiero po chwili zorientowałam się, co do mnie mówi.
  • To po niemiecku powstań, wstawaj … – tłumaczę naprawdę zdziwiona. 
  • Dlaczego po niemiecku …? A wiem już … Miałaś ty to rozwiązać – i sobie poszedł.

Mówiąc uczciwie chciałam tę wizję zbagatelizować, ale „steh auf!”  przykuło oczywiście moją uwagę. Piotr nie mógł wiedzieć, że to forma rozkazująca czasownika rozdzielnie zbudowanego aufstehen. Tylko znający niemiecki lub uczący się w stopniu zaawansowanym mogą to wiedzieć. I dlatego Homiel użył niemieckiego wiedząc, że teraz tej wizji nie odłożę ad acta.

  • A więc budzą z letargu tego kolosa … ? A po co go budzą, niech sobie śpi – pytam Homiela pięć minut później.
  • A tego wytłumaczyć nie mogę.
  • Ale na pewno nie jest tak, jak myślisz.
  • Ten alabastrowy był już w pozycji pionowej. To wszystko działo się w kosmosie, 4 żołnierzy patrzyło na niego, a z góry leciała jakby para, czyścili go albo budzili … Sam nie wiem – Piotr powtarza.
  • Jeśli Homiel powiedział steh auf, to znaczy, że ma to znaczenie.
  • No co z tym kolosem ? – Piotr pyta sam już zaciekawiony.
  • To, że go myją, nie znaczy, że go budzą.
  • Ale steh auf usłyszałem, jaka jest więc prawda ?
  • W tej materii się nie dowiesz.


20. 02. 17 r.  Warszawa.

  • Gdy byłem na porannej mszy, usłyszałem od Ojca … – opowiada Piotr na kawie.
  • To co masz, jest ode Mnie.
  • Hmm … Czyli jak masz problemy…, to też od Ojca.
  • Wiem, to takie ćwiczenia na ile ja wierzę. Wszystko mi wyznaczył co mam robić, więc muszę to zrobić.
  • Hmm …. 
  • W kościele była grupa młodych ministrantów … Wiesz, co widziałem ? Każdy z nich miał za sobą wielkiego anioła ! – i zaczął się cieszyć.
  • …. Twojego Grubasa też widzę, jest przy tobie.
  • No nie mów tak na niego…! – wkurzyłam się.
  • Blisko jesteś ? – spytałam Mojego.
  • Jestem bliżej niż przy tobie.
  • ……..
  • Ten na starość się rozgadał – Homiel ze śmiechem, ale ja zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak bardzo Mój musi mnie pilnować.
  • Czy moje zadanie nie jest jeszcze skończone ? – miałam na myśli Piotra. Dwa razy uratowałam mu życie, więc chyba już wystarczy. 
  • Teraz dajesz później, będziesz brała.
  • O ! Twój Grubas to też mądrala – Piotr dalej …
  • Nie mów na Niego Grubas ! – znowu mnie wkurzył.
  • Hmm … Jak mogę Cię nazwać, żeby nie mówił Grubas ? – musiałam Mu nadać jakieś porządne imię.
  • … Widzę Och!… I końcówkę –iel…. Ochiel, sprawdź, czy taki jest … – Piotr się śmieje… i ja zaczynam się śmiać, bo rozumiem dlaczego akurat tak.
https://www.biblegateway.com/resources/encyclopedia-of-the-bible/Ochiel
https://www.biblegateway.com/resources/encyclopedia-of-the-bible/Ochiel

To nie jest prawdziwe imię mojego anioła, jak i Homiel nie jest prawdziwe. Widzę, że Ochiel również ma swoiste poczucie humoru, bo wybrał je na potwierdzenie tego, że widzi jak ciągle wzdycham, gdy myślę o Niebie. Wzdycham, bo po prostu brakuje mi słów, by wyrazić co czuję i jak Ich podziwiam. 


  • Homiel mi wyjaśnił teraz, co znaczy ta pasta …
  • Woda myje, ale pasta czyści, działa podwójnie, choć nie widzisz.
  • A widzisz ! Czyli dobrze to rozszyfrowaliśmy.

Wieczorem.

Dostałam wiadomość, jak dotąd jedyną tego rodzaju.

Przeczytałam Piotrowi na głos, a odezwał się Homiel …

  • Trudno im sobie wyobrazić, że masz wiedzę od Boga.
  • Wszędzie widzą diabła.
  • Nikt wizji z Bogiem nie odważy się naśladować.
  • Bądź pewna swego.
  • Ale widzisz jak trudno im uwierzyć ?
  • Ty masz wierzyć. Dostaniesz jeszcze wiele dowodów.
  • Wielu będzie wątpiących, ale ty rób swoje.
  • Będą podburzać ludzi przeciwko tobie, ale ty rób swoje.
  • No widzisz ? Tak to już jest na tym świecie …
  • Tak to jest i tak będzie.
  • …….. – zapadliśmy w zadumę.
  • Chyba Zdzichu umarł …
  • Co ? – kompletnie mnie zaskoczył.
  • Zdzichu umarł, bo przyszedł do mnie …
  • Jak to przyszedł ?
  • No usłyszałem jego głos teraz …
  • A co powiedział ?
  • Dziękuję ci za wszystko.
  • ??? …
  • Za co ci dziękował ?
  • Gdy się modliłem, odsuwałem od niego czarnych, żeby się nie męczył.
  • …….. – to mnie teraz Piotr zaskoczył. W ogóle o tym nie wspominał.

Zdzichu – tak go wszyscy nazywali, to dawny znajomy rodziny. Pod koniec ubiegłego roku dowiedzieliśmy się przypadkiem od jego sąsiadki, że leży gdzieś w hospicjum po udarze i dodatkowo z Alzheimerem. Nic więcej nie była w stanie powiedzieć, bo nie wiedziała gdzie leży i gdzie obecnie jest jego rodzina. W każdym razie był ciężko chory, więc jego śmierć jest bardzo prawdopodobna. Trudno nam to jednak zweryfikować nie mając konkretnych danych.

  • Homiel, co z Nim ?
  • Duchy to stan przejściowy.
  • Nie mówmy o duchach, mówmy o żywych.



Dopisane 12. 10. 2017 r.

  • W tej materii się nie dowiesz – wtedy, ale później tak. I to będzie bardzo ciekawe rozwiązanie tej zagadki.

Duchy to stan przejściowy. Nie mówmy o duchach, mówmy o żywych.

A. Lenczewska; Słowo pouczenia.
A. Lenczewska; Słowo pouczenia.

To, co masz, jest ode Mnie.


p.s. Ze względu ostatnio na niezliczoną ilość spamów blokuję na pewien czas możliwość komentowania. W przypadku pytań proszę o informacje mailem rozmowyzniebem@wp.pl lub osaczenie.00@wp.pl 

Służba Bogu to największy przywilej.

18. 02. 17 r. Warszawa.

Wracamy autem do Warszawy. Rano wstałam z myślą, że właśnie zaczęła się prawdziwa, niepewna droga ku nieuchronnemu. Poczułam ciężar na swoich barkach.

  • Dzisiaj obudziłem się słysząc słowa piosenki Co mi Panie dasz…

Sprawdzam od razu tekst piosenki w telefonicznym internecie; Co mi panie dasz w ten niepewny czas…

  • Ewidentnie usłyszałeś to, co ja czułam dzisiaj rano … Lęk przed nieznanym.
  • ……… – Piotr ze zrozumieniem kiwa głową.

  • Homiel, gdzie jesteś ? – spytał Piotr półżartem.
  • Z tyłu, ciasno jest.
  • To ilu Was jest ? – pytam ze śmiechem. 
  • Niech policzę … Sześciu.
  • Dlaczego aż tylu ? – byliśmy zaskoczeni.
  • Nie pytaj, tylko przyjmij.
  • To będzie tak ciężko ? – … jeśli jest ich tak wielu … ? 
  • …….. – nie odpowiedział.
  • Ile dni Jezus przebywał na pustyni ? – spytałam, bo niektórzy podważają, że w ogóle był.
  • Odsyłam cię do Biblii.
  • Wiedziałam, że to powiesz … Ale jak mógł to przeżyć ?
  • Uczysz i uczysz i dalej nie rozumiesz.
  • …….. -…  to mi przygadał. 
  • Czuję ciężar tego co będzie – Piotr.
  • Z taką obstawą ? Po prostu jedź.
  • Wiem, że jestem nienormalny dla innych. To, co widzę i słyszę…, to nienormalne.
  • Jak wszyscy, dozwolona nienormalność.

Piotr zaczął poprawiać wsteczne lusterko w aucie, by z tyłu lepiej widzieć. 

  • Chcesz Nas dostrzec ? Nie uda ci się, jesteśmy przezroczyści.
  • …. Wiesz co usłyszałem … ? Chyba ktoś nowy się wtrącił, bo powiedział …
  • Zawsze tak rozmawiacie ?
  • ??? … Kim jesteś ? – spytałam.
  • Pytanie niepotrzebne.
  • …….. – już wiedziałam, że niczego się nie dowiem.
  • Jak to się wszystko skończy, pojadę nad morze się wyspać, odciąć się od tego – powiedziałam zmęczona emocjami.
  • Masz zbyt silne obowiązki wartownicze.
  • … To prawda – przyznałam. Po ostatnich wydarzeniach nie spuszczałabym Piotra z oczu.
  • … To ciekawe co powiedział Kowalewski o twoich żyłach, że oni ich nie robią, a w Bielsku robią.
  • To wcale nie jest ciekawe, zważywszy jakie masz plecy, a masz plecy.
  • …….. – uśmiechnęłam się, bo mieć po swojej stronie samego Boga to najszersze i najpewniejsze plecy na świecie.
  • Czy aniołowie służą tylko tutaj ? – pytam dalej.
  • W wielu światach.
  • To macie wiele roboty.
  • Oj Ola, wypłakałbym się tobie … –   wybuchłam śmiechem, bo sobie to właśnie wyobraziłam.
  • Służba Bogu to największy przywilej, największa radość.
  • Homiel, teraz jesteś tylko tutaj ?
  • Teraz tutaj, czasami gdzie indziej.
  • Po co tyle światów ? Tyle pracy macie tutaj …
  • Wchodzisz w uprawnienia…
  • Wiem, wiem – szybko się zreflektowałam.
  • …. Chciałbyś, żeby Bóg Ojciec cię operował mimo, że nie ma żadnych kursów ani szkoły ?
  • ……… – zaczęłam się śmiać, bo jeszcze niedawno Piotr potrafił podważyć możliwości Ojca w kwestii uzdrawiania.
  • Chciałbym.
  • Ojciec słyszał twoje słowa. Powiedział, że …
  • Nie masz dna.
  • Czyli nie ma końca twoich twierdzeń, które Go zaskakują.
  • Faktycznie … Jaki ja jestem głupi ! Powiedziałem, że nie zna się na medycynie – Piotr zrobił się czerwony.
  • On ją opracował, każdy szczegół.
  • ….. Ty jesteś dla mnie – raptem Piotr zwraca się do mnie.
  • Wiem i to trudne zadanie.
  • Ale wiesz, że misja będzie teraz kompletna ?
  • Hmm … – zamyśliłam się. Misja … ???
  • Wszędzie ze mną jeździsz, pilnujesz …
  • Zero wolności bez solidarnościHomiel ze śmiechem.

Piotr zaczął opowiadać o swojej porannej wizji.

  • Rozmawiałem z naszym prawnikiem. Pytam go dlaczego pan się tym nie interesuje bardziej ?
  • Myślałem, że to pan powinien wiedzieć.
  • Potem wziąłem białą pastę do zębów i rozpuściłem ją w wodzie w emaliowanej misce … Co to może znaczyć ?

Wzruszyłam ramionami, bo nie wiedziałam, ale zaraz przyszło do mnie pewne skojarzenie.

  • Zanim kładę pastę na szczoteczkę, moczę ją najpierw w wodzie…
  • żeby się lepiej rozprowadzała – Piotr dokończył i wtedy spojrzeliśmy na siebie.
  • Rozumiem … Pasta rozpuściła się w wodzie, ale nie znaczy, że przestała działać. Pasta czyści zęby … Czyli ? – myślę analitycznie.
  • To, co zacząłeś, działa, choć tego nie widzisz. Prawnik w wizji to symbol naszej sprawy z NIP ! – byłam już tego pewna.

To zadziwiające jak niektóre Ich wizje są bardzo czytelne, choć na pierwszy rzut oka wydają się kompletnie niezrozumiałe.

  • Tak się martwiłeś, że nic o NIP nie wiesz, to masz teraz odpowiedź, pasta działa.
  • Dobrze interpretujemy Homiel ? – pyta Piotr dla pewności.
  • Jak ty to wytrzymujesz? odezwał się Nowy. 
  • Co chwilę pytają ?!
  • ???!!!! –   rozdziawiliśmy szeroko buzię, bo  zdążyliśmy o dodatkowym Nieznajomym już zapomnieć.
  • Po raz pierwszy jesteście razem ? – spytałam.
  • Bezpieczeństwa nigdy za wiele, nie na darmo bandażowano ci głowę.
  • Was sześciu jest dla Piotra, czy dla nas ?
  • Czyż nie jesteście jednością ?

Piotrowi zebrało się na wspominki z całego życia, po kolei przypominał mi wszystko po raz setny. Nie chciałam mu przerywać i go wkurzyć, bo prowadził, ale prawie zaczęłam ziewać.

  • To niebywałe jak Oni to robią – Piotr miał na myśli wszystkiej dotychczasowe wizje, koronki.
  • Tyle komplementów w twoich ustach naraz ?
  • A ty udaj, że wszystko słyszysz pierwszy raz zwrócił się do mnie.
  • Jesteś wspaniałomyślny, dostrzegasz Nasze koronki.
  • No dostrzegam – przyznał Piotr.
  • A ciągle wątpisz w koronkę NIP…
  • Ta koronka będzie bardzo duża, dlatego musi potrwać Mój przyjacielu.
  • Załatw teraz serduszko – … czyli jedź do Bielska i o nic się nie martw.

W Warszawie, mimo zmęczenia, pojechaliśmy jeszcze do „naszej” katedry. Piotr usłyszał …

  • Rób, co masz wytyczone.
  • Pozornie możesz wybrać, ale nie masz wyboru, bo zostało to wybrane za ciebie.

A więc my wyboru nie mamy i nigdy nie mieliśmy. Od początku idziemy zgodnie z wytyczonym przez Nich planem.




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Nadchodzi rozwiązanie.

17. 02. 17 r. Szczecin.

Wracaliśmy pociągiem do Szczecina. Nasza rozmowa rozpoczęła się od obecnych problemów naszej firmy.

  • Mam bardzo małe obroty.
  • Nadchodzi rozwiązanie.
  • No widzisz ? Przy Nich nigdy nie utoniesz – już się cieszę.
  • Wiesz co zobaczyłem ? Pływam na morzu kraulem, nie czuję pod nogami ziemi, ale widzę Homiela w masce płetwonurka jak mnie pilnuje pod spodem …

Widok anioła w masce nawet w wyobraźni bardzo mnie rozbawił. 


Przed wyjazdem poszliśmy na kawę do nowej kawiarni, ponieważ starą nam Homiel stanowczo odradzał.

  • Czy ta kawa jest dobra ?
  • … Słyszę muzykę … Śpiewa …. simple the best.
  • Czyli po prostu najlepsza, czyli możemy tam chodzić ? – pytam dla pewności. 
  • Nie zdążycie się rozpędzić.
  • Będzie nam zabronione ?
  • Nie będzie nic „Not allowed” – … jak to dobrze, że  jako tako znamy angielski i rozumiemy słowne wstawki Homiela. 
  • No co masz na myśli ?
  • Zmiany będą tak idące, że inne rzeczy będziecie robić.
  • Przez te zmiany nie będziemy mieli czasu chodzić ? – nie odpuszczałam.
  • Nie dokazuj – czyli mam przestać „dusić”.
  • … A co z NIP ? Czy ta wizja ciągle obowiązuje ?  – ja przestałam, a zaczął Piotr.
  • Wizja jest niezmienna, ona się nie zmienia jak pogoda.
  • Czy wszystkie Wasze wizje są niezmienne ? Czy wizje mogą ulegać modyfikacji ?
  • Jeśli są pokazane od początku do końca, są niezmienne.
  • W takim razie jak spadnę z drugiej fali na kamienne wybrzeże, na pewno coś się ze mną stanie – Piotr jak zwykle pełen czarnowidztwa.
  • Już płaczęa Homiel pełen ironii.
  • Jak by ci było beze mnie, gdybym odszedł ? – pyta mnie. 
  • Strasznie – przyznałam.

I w tym momencie Piotra zakuło mocno serce. Zgiął się niemal w pół.

  • Oho, mam o tym nie mówić.
  • To za karę …
  • My nie budujemy domków z kart, My je betonujemy.
  • …. Na pewno podczas operacji coś odkryją nowego, jakąś inna chorobę – Piotr po chwili dalej czarnowidztwo…
  • Odkryją, że masz niesprawny mózgHomiel ironicznie. 

Piotr przypomniał sobie, jak Maryja bandażowała mu głowę, bandażowała ją wielokrotnie i dokładnie …

  • Na co to ?
  • Na to, żebyś nie poczuł.
  • Czy gacki też się szykują na twoją operację ? – spytałam.
  • Jak wszyscy to wszyscy. Wszystkie ręce na pokład powtórzył.
  • W tej wizji, gdy wylądowałeś na kolanach, to jak się czułeś ? – spytałam.
  • Jeśli każdy szczegół w wizjach jest ważny, to taki sposób wylądowania na brzegu musi mieć swoje znaczenie. 
  • Byłem zdziwiony, zaskoczony.
  • Moim zdaniem będziesz zaskoczony nową rzeczywistością – myślę głośno. 
  • Tyle rozważacie, a gdzie zaufanie ?
  • Stuprocentowe, ale jesteśmy ciekawi – Piotr tłumaczy, choć wiem, że jest po prostu przestraszony niepewnością. Zawsze lubi mieć kontrolę nad wszystkim, a tutaj żadnej kontroli mieć nie będzie.
  • Ty powinieneś milczeć zważywszy na to, co zrobiłeś kiedyś.
  • ……… – Piotra dosłownie zatkało.
  • Te buty masz czyste …
  • Widzisz podobieństwo ?

Spojrzeliśmy natychmiast na jego buty. Były czyste jak lustro. Homiel strzelił w punkt ! Wczoraj oglądaliśmy film dokumentalny o Himmlerze pt. „Porządny”. https://www.youtube.com/watch?v=XuqgHir41gk&t=6s

Fragment, w którym pokazano marsz najważniejszych dygnitarzy SS szczególnie zwrócił naszą uwagę. Każdy z nich miał bardzo wyczyszczone buty. W pewnej chwili pomyślałam nawet, że jakość tego archiwalnego filmu jest znakomita, jeśli widać tak świecące i wyglancowane buty …

  • Ja też lubię pucować swoje buty … – i wyraźnie zrobiło mu się z tą świadomością dość dziwnie…
  • Pamiętasz czarną koszulę ?
  • ……… – Piotr potrząsnął głową jakby nie chciał tego słuchać. Kilkanaście lat temu nosił czarną koszulę, którą lubił wyjątkowo.
  • Tylko brakuje – pokazał znak SS … 
  • … Wiesz, że jako dzieciak w podstawówce malowałem sobie pod pachą ten znak ? – powiedział smutno.

Siedzieliśmy w milczeniu. Gdy korytarzem przechodził młody chłopak, Piotr gwałtownie złapał się za głowę i zrobił się czerwony. Myślałam, że znowu miał zawał.

  • Zobaczyłem przed oczami jak do kogoś strzelam i nożem tnę, jako ss-man …
  • Bali się ciebie nie tylko normalni, ale i swoi.
  • Uniknąłeś kary ? – od razu się tym zainteresowałam.
  • Wyśliznąłeś się, byłeś bardzo poszukiwany, „nieszczęśliwie” spaliłeś się żywcem.
  • … ???!!! … 
  • A mnie wtedy zabiłeś ? – spytałam.
  • Słyszę … Assasynp.s. assassin; zabójca.
  • Szkoda, że nie masz zajawek z dalekiej przeszłości, kiedy byłeś kapłanem – westchnęłam rozumiejąc teraz, dlaczego nasza przeszłość jest przed nami zakryta. Myślę, że po prostu lepiej nie wiedzieć. 
  • Masz w zachowaniu.

Aż się wyprostowałam słysząc te słowa. Przypomniałam sobie bowiem zdanie Homiela sprzed wielu miesięcy, kiedy na pytanie, dlaczego człowiek nie pamięta swojej przeszłości, powiedział po prostu …

  • Ale jego dusza pamięta.

  • …. To ciekawe, że odzyskałem tę świadomość teraz.
  • Ślepy nie widzi, a głuchy nie słyszy.
  • …. Jaki jest twój werdykt, kiedy wiesz ?
  • … Trzeba walczyć o ludzi …
  • To długa droga. Wojna byłaby szybka.
  • Nie chcę wojny.
  • To długa droga.
  • Damy radę.
  • Czy wierzysz w swoją wytrwałość zważywszy na wczoraj ?

A wczoraj Piotr nie miał siły się pomodlić i odprawił „repertuar standardowy”.

  • Ale uczę się.
  • Przyjąłem.
  • …….. – już wiedziałam, że to z Ojcem teraz rozmawiamy.
  • Jeśli się uda; przywróć ustalony porządek…, to nie będzie diabła ? – pytam.
  • Czy to nie pachnie utopią ? – Piotrowi trudno sobie to wyobrazić.
  • To jest wojna od początku do końca, od Adama i Ewy.
  • Co jest lepsze ?
  • Czy czynić dobrze spontanicznie, czy czynić dobrze świadomie ?
  • …. Rozumiesz ? Na tym świecie nie będzie tak, że zło całkowicie zniknie. Człowiek musi czynić dobrze świadomie…, a powiedzmy sobie szczerze … Ilu jest takich ? – pytam.



Dopisane 09. 10. 2017 r.

  • To długa droga. Wojna byłaby szybka – nic tak nie uczy jak wstrząs. Tego dowiedziałam się z późniejszych naszych rozmów i trudno się z tym nie zgodzić. Każda wojna to wstrząs, ale i krótsza droga do pokazania ludziom czym jest dobro, a czym zło i o co tak naprawdę warto walczyć.

  • Co jest lepsze, czy czynić dobrze spontanicznie, czy czynić dobrze świadomie? – być może jest to jedna z ważniejszych rozmów z Ojcem. A będzie ich tak jeszcze wiele i wszystkie są ważne. Istotą istnienia na tym świecie Zła / Złego jest jedno; nasza ciągła nauka. Dlatego Bóg w życiu pojedynczego człowieka, ale i całych narodów dopuszcza do działania osobowego i duchowego Zła. Po prostu czasami nie ma innego wyjścia…
Lenczewska; Słowo Pouczenia

Jak bardzo diabeł miesza w każdym aspekcie ludzkiego życia przykładów nie trzeba długo szukać. Choćby ostatnie skandale w Teatrze Powszechnym w Warszawie; http://kultura.dziennik.pl/teatr/artykuly/543160,klatwa-spektal-jan-pawel-ii-teatr-powszechny-prokuratura-pis-dominik-tarczynski.html

Tak się zastanawiam… Co jest bardziej złe… „Nawiedzony” autor, który wymyśla coś takiego, czy aktorzy, którzy w imię wolności słowa świadomie biorą w tym udział… ?

Przywrócisz Mi chwałę, która Mi się należy.

16. 02. 17 r.  Warszawa.

Nasz syn znowu wyjechał w morze. Doleciał właśnie do Kuwejtu, gdzie zabukowano mu miejsce w najdroższym hotelu.

  • Temu to się powodzi – Piotr z uśmiechem.
  • Pamiętasz ?… To, co tobie zabrałem, jemu oddam obficieTak powiedział Ojciec.
  • ……. – pokiwałam głową ze zrozumieniem, bo to niesamowite. Chłopak ma 26 lat, a już ma prawie wszystko.
  • Kiedy wróci, to ja już będę po zmianach ?
  • Będą mocno zaawansowane.
  • Czyli będą w trakcie … A marzec to będzie gwoźdź programu tego roku ? – pytam.
  • Nie uprzedzajmy zdarzeń.
  • Wiecznie chcesz robić to samo ?
  • … Wiecznie mogę pisać o Was – trochę mnie zaskoczył, bo nie wiem, co do końca miał na myśli. Nie chciałabym, żeby akurat to się zmieniło.
  • Wiecznie chcesz wracać do tego mieszkania ? – sprostował.
  • Nie.
  • Więc nadchodzą wielkim krokiem.
  • ………
  • Pan Bóg odbierze to, co Swoje.
  • ……… – zaskoczył nas znowu. Zaczęłam główkować co może Bóg odebrać, co jest Jego ? 
  • Ale przecież wszystko jest Jego … – i Piotr zaskoczony.
  • Co odbierze ?  Co masz na myśli ?
  • To, co dał.
  •  To żeś pomógł Homiel – nadal główkowałam o co chodzi.
  • Dał nam życie, więc zabierze to życie ?
  • Nie zabiera to, co twoje, ale to, co Swoje.
  • Dał ci życie i to jest twoje.
  • ……..  – potrzebowaliśmy chwili, by to przetrawić.
  • Nie obronisz się przed tym, co nadchodzi, a poza tym ta obrona nie ma sensu.
  • Dlaczego chce zabrać ? – ciągle drążyłam.
  • Nadchodzi ten czas.

Zamyśliliśmy się oboje nad tymi słowami. Niezwykła rozmowa …, i piękna rozmowa. Przypomniałam sobie Ojca;

  • Przywrócisz Mi chwałę, która Mi się należy.

Chwała, miłość … Tylko to przyszło mi do głowy. Odbierze chwałę, która Mu się należy ?

  • Czy twoja nieobecność zaważy na twojej firmie ? – pytam. 
  • Na pewno – Piotr jest wyraźnie tym zmartwiony, obecnie ma bardzo małe obroty, a jego miesięczna nieobecność tylko to pogłębi.
  • Damy radę, nie bój się dobrej zmiany.
  • Homiel mówi jak nasza pani Szydło ! – Piotr zaczyna się śmiać, ale zaraz poważnieje.
  • Oni są fajni, ale nie znają się na przelewach, na terminach, że trzeba na czas ZUS, podatki płacić …
  • Czyżby ? – spytałam, bo Piotr wyraźnie o czymś zapomniał.
  • Nooo dobra … – przyznał.
  • Pamiętam, miałem zapłacić VAT, zabrakło mi 28 tysięcy, a już jest termin. Od nikogo nie spodziewaliśmy się wpłaty, moja księgowa pyta co teraz zrobimy, a ja nie miałem skąd wziąć… i po południu z Raiffeisen na moim koncie pokazało się dokładnie 28 tys … Bank się pomylił w operacjach i zorientowali się dopiero po 2 tygodniach prosząc o zwrot. Wtedy już mogłem zapłacić, bo miałem …
  • No widzisz, a tym mówisz, że się nie znają – śmieję się soczyście, bo uwielbiam takie historie.
  • Nooo …. Trzy razy mi się tak zdarzyło, że ratowali mi tyłek w ostatniej chwili … Ale teraz będzie inaczej, na pewno coś mi się stanie i kicha … Firma na pewno upadnie, dlatego muszę ci pokazać co masz na wszelki wypadek dalej robić, jak pieniądze zagospodarować.

Był przy tym tak poważny, że poczułam na sobie ogromny ciężar, jakbym ważyła tonę. Zrobiło mi się dosłownie grobowo.

  • No i z fajnej kawy wyszedł dramat wtrącił się na szczęście Homiel.
  • Przestań przypuszczać mister hipoteza.
  • … Ale mnie nazwał … Mister hipoteza ! – Piotr ciągle poważnie.
  • Musisz wiedzieć co masz robić, nie mogę cię zostawić bez niczego.
  • Myślisz, że zabierając ciebie zostawię Swojego anioła na powieruchę ?
  • … ???!!! – to o mnie ? 
  • Co znaczy powierucha ? – pyta mnie Piotr.

Ja jednak nie myślę co znaczy, ale o tym, z kim Piotr właśnie rozmawia. Kto może zabrać Swojego anioła jeśli nie sam Bóg Ojciec ?

  • Wiesz z Kim teraz rozmawiasz ? – na wszelki wypadek uprzedzam Piotra.
  • Zanim ciebie zabiorę, dam jej miękki materac.

Miękki materac … Symbol czegoś bezpiecznego, miłego, spokojnego. Poza tym, moje łózko to wąska nierozkładana kanapa, na której często boli mnie kręgosłup. Codziennie mam z tym problem.

  • Ja po prostu nie chcę czuć jej łez potem, dlatego chcę jej wszystko pokazać – Piotr skierował się bezpośrednio do Ojca.
  • Myślisz, że jak będziesz żył, możesz nie czuć jej łez ?
  • Zawsze tak może być … – przyznał Piotr.
  • … Ale pokażę jej tak ogólnie … – drążył dalej. 

Zaczynam się śmiać, bo Ojciec mówi swoje, a Piotr swoje. Niby przyznaje Mu rację, ale mimo tego myśli swoje.

  • Znowu sprzeciwiasz się Ojcu teraz … Wiesz o tym ? – uświadamiam ostrożnie Piotra.
  • Zgoda, rozkaz to rozkaz – zreflektował się w końcu.
  • Do następnego razu.
  • Jesteś jak woda.
  • Zagrodzisz jej drogę, a ona szuka następnego razu.




Dopisane 07. 10. 2017 r.

Powierucha – szczególnie niebezpieczna odmiana wiatru ( wir powietrzny) porywający ludzi.

http://www.beskid-niski.pl/forum/viewtopic.php?t=4258

Przed operacją Piotr szykował się na wszystko, choć wiedziałam, że przeżyje. Dzisiaj zauważyłam, że oczywiście nie przypadkowo Bóg Ojciec użył słowa powierucha, jako szczególnie niebezpiecznego rodzaju wiatru. Czyż nie jest bowiem tak, że po odejściu kogoś bliskiego czujemy się tak, jakby nas dopadło samo tornado?


W tej rozmowie widać dokładnie jak przeplatają się słowa Anioła i słowa samego Boga Ojca. Do dzisiaj mamy z tym problem, by rozpoznać kiedy rozmawiamy z Homielem, a kiedy z samym Ojcem. W późniejszych rozmowach sam Ojciec to wyjaśnia, ale niedawno znalazłam ciekawą informacje, którą już dzisiaj chciałam tu pokazać.

Bóg czy anioł? Miesięcznik; Któż jak Bóg. Wrzesień.

Rób swoje, a resztę pozostaw Nam.

14. 02. 17 r. Warszawa.

Z powodu Walentynek nasza kawa była bardziej luźna niż zwykle. Rozmawialiśmy o wszystkim.

  • Homiel mówił, że w tym roku możemy zmienić mieszkanie … W ogóle tego nie widzę – przyznałam szczerze.
  • Musiał być chyba pod wpływem ambrozji – Piotr się śmieje.
  • Wyobraź sobie, że to słyszę !
  • To dobrze, bo z sąsiadką z góry nie da się już wytrzymać, tak głośno nastawia muzykę.
  • Ona dawno odrzuciła wszystko, co dobre.
  • Zagłusza swoje myśli.
  • Wow … – Homiel znowu wie więcej niż my …
  • Mam jechać na tą operację ? – Piotr zmienił temat.
  • Kości zostały rzucone.
  • Kiedy to się stało ?
  • W tym roku.
  • Rób swoje, a resztę pozostaw Nam.
  • Ażeby zostawić Nam, musisz zrobić swoje.

Wieczorem.

Zrobić swoje, to zrobić kolejną diagnostykę koronograficzną, która niezbędna jest Cisowskiemu. Z kolei ażeby to zrobić, musimy mieć skierowanie od lekarza rodzinnego, a lekarz rodzinny jest w Szczecinie. Jeśli tego nie zrobimy operacja przesunie się na listopad. A do listopada wiele może się zdarzyć. Już myślami pakowaliśmy się, by jechać do Szczecina, gdy zadzwonił znajomy Piotra ze szpitala. Znowu powiedział, że nie wie dlaczego dzwoni, ale Piotr już czuł przez skórę o co chodzi. Opowiedział mu o sprawie skierowania, a znajomy od razu podał mu telefon do innego lekarza, który po krótkiej rozmowie zobowiązał się do prowadzenia wszystkich spraw lekarskich w Warszawie, oby tylko Piotr nie musiał jeździć celowo do Szczecina.

  • Nie widzisz tego, jak ci drogę płatkami róż ścielą ? Oby wszystko poszło zgodnie z planem, z Ich planem oczywiście.
  • Pilnujecie mnie ? – Piotr.
  • Jak mamy nie pilnować najważniejszej akcji na świecie ?
  • No to będzie się działo – Piotr pokiwał głową w zamyśleniu.
  • Zacznie się dziać, co ma się dziać.
  • Miecz ci uświęciliśmy, teraz kolej na ciebie.
  • Ok, co ma być, to będzie.
  • Co ma być, to musi być.


15. 02. 17 r.  Warszawa.

Piotr pojechał po skierowanie do poleconego lekarza. Okazał się bardzo rozmownym i bardzo… myślącym człowiekiem.

  • Czy operacja się uda, czy nie …, tak naprawdę wszystko zależy od tego, czy jest pan dobrym, czy złym człowiekiem. Wszystko zależy od tego, jakie plecy ma pan tam … – ….i pokazał palcem ku Niebu.
  • Jeśli ma pan plecy, to nic panu nie grozi. Musi pan zrobić ten zabieg, bo jeśli pan tego nie zrobi, zostanie panu 2 lata życia. Kto ma z Nim układy, nie ma czego się bać.
  • …….  – Piotr rozdziawił  buzię ze zdumienia. 
  • Mówi pan o Ojcu ?
  • Oczywiście, a o Kim ? – i zapatrzył się w Piotra wnikliwie.
  • To niemożliwe … – i potrząsnął głową jakby chciał się pozbyć jakiejś myśli, która go nawiedziła.
  • ……… – Piotr opowiadał mi o tym godzinę później.
  • Czy to nie dziwne ?
  • Z tego co mówisz, zachowywał się w pewnym momencie tak, jak ty się zachowujesz, kiedy coś słyszysz – zaczęłam analizować.
  • To jeden z Naszych.

Noooo, teraz to już mnie nic nie zdziwi. Ten lekarz otworzył nam oczy na oścież. Tętnica stępująca przednia jest główną tętnicą i będzie się z czasem zwężać. Nie możemy już żyć mrzonkami, że jakoś to będzie. Nie będzie w ogóle, jeśli się nie zdecydujemy na operację. Nikt nam dotąd tak dosadnie nie powiedział, że Piotr ma przed sobą maximum dwa lata życia. Teraz naprawdę nie mamy już wyjścia i Homiel znowu miał rację. Nie ma odwrotu. Zrobimy swoje, a resztę pozostawię Niebu.


Wieczorem Piotr zaczął mnie męczyć pytaniami, dlaczego wyląduje na lądzie na kolanach … A skąd ja mam to wiedzieć !!! Zaczął mnie porządnie już irytować.

  • Homiel, ratuj, nie dam rady tego słuchać więcej.
  • Czy nie lepiej ci poczekać ?
  • Ale co to znaczy ? Co się wydarzy takiego ? – Piotr naciska.
  • Że nadchodzą wielkie zmiany.
  • No powiedz …
  • Nie.
  • To powiedz inaczej Homiel – wtrąciłam się, bo czułam, że i On ma dosyć.
  • Czy Piotr będzie zadowolony, że będzie na lądzie ?
  • A czy widzisz u niego płetwy ?
  • …… – ja się roześmiałam, ale Piotr nie tego oczekiwał.
  • Nie powinieneś być milszy ?
  • A z jakiej paki ? użył kolejnego powiedzonka Piotra, co mnie doprowadziło prawie ze śmiechu do łez.
  • Z takiej, że się znamy od lat.
  • Co księciuniu chciałbyś wiedzieć ? – Homiel był wyraźnie zdegustowany i zarazem lekko rozbawiony.
  • Już nic – … Piotr zniechęcił się całkowicie.

Nastała cisza i dobrze, ponieważ w HBO rozpoczął się film „Zmartwychwstały”.

https://www.youtube.com/watch?v=VANRp6fAgQI

Kilka godzin wcześniej na Discovery oglądałam jeden z filmów dokumentalnych o Jezusie, w którym dowiedziałam się, że tylko dwóch ewangelistów było uczniami Jezusa; Mateusz i Jan. Te dwa obrazy nasunęły mi pewne pytanie …

  • Homiel … Dlaczego Jezus poszedł na pustynię ?
  • Odpowiedź znajdziesz w Biblii …
  • Rany … – westchnęłam, bo zaczyna mi czasu brakować na studiowanie wszystkiego w internecie.
  • Jak zacznę zajmować się tylko tym, to firmę muszę zamknąć i zacząć szukać chyba pracy.
  • Nie martw się, Ja cię zatrudnię.
  • ……… – znowu mnie rozśmieszył.
  • Jak zaczniesz szukać, to jeszcze coś znajdziesz.
  • Długo Jezus był po zmartwychwstaniu wśród ludzi ? – odezwał się i Piotr.
  • Tydzień.
  • Cieszyli się ? – oglądaliśmy akurat scenę, gdzie apostołowie siedzieli uradowani wokół ogniska, co mnie od razu zastanowiło, czy mogło być tak naprawdę.
Scena z filmu Zmartwychwstały
Scena z filmu Zmartwychwstały
  • A ty się nie cieszysz ?

Oooo tak …. Znam to uczucie i jestem pewna, że uśmiech nie schodził z ich twarzy. Uśmiech, zachwyt, uczucie szczęścia.




Dopisane 05. 10. 2017 r.

  • Odpowiedź znajdziesz w Biblii… – to zacznijmy od początku.

Jezus na pustyni – Ewangelie synoptyczne; http://biblia.wiara.pl/doc/436181.Kuszenie-Jezusa-na-pustyni

Adam Ligęza SP: Opowiadanie o kuszeniu u wszystkich trzech synoptyków rozpoczyna się podobnie: Jezus przez czterdzieści dni przebywał na pustyni, gdzie był kuszony przez szatana. Pustynia, szatan, symboliczna liczba czterdzieści — to wspólne elementy tradycji… Zacznijmy od wytłumaczenia, co symbolizuje pustynia…

Michał Wilk: Zanim przejdziemy do symboliki tekstu, najpierw musimy zwrócić uwagę na to, że w tym opowiadaniu chodzi o konkretne miejsce geograficzne — o pustynię leżącą w Judei, prawdopodobnie tę samą, na której działał Jan Chrzciciel. Mówimy o obszarze rozciągającym się na zachód od Morza Martwego i sięgającym aż po wzgórza judejskie. To właśnie tam poszedł Jezus… J.I. Packer opisuje to miejsce dość plastycznie: Ostre gołe skały znaczą jałowe połacie pisaku. Gorące, niosące piasek wiatry tworzą ruchome wydmy. W dodatku w regionie tym bardzo rzadko padają deszcze… Pustynia biblijna daleka jest od naszych wyobrażeń pustyni piaszczystej. Ale ustalenie położenia geograficznego nie wyklucza biblijnej symboliki pustyni, prawda? Jasne, że nie. Wychodząc od obserwacji samej Ewangelii Marka, moglibyśmy powiedzieć, że pustynia jest symbolem czegoś bardzo zwykłego i codziennego: wyciszenia, odpoczynku, spokoju. Ewangelista Marek wiele razy wspomina, że Jezus chodził na pustynie, by odpocząć.


Tylko 3 Ewangelistów opisuje to wydarzenie.

Mateusz;
(16) A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. (17) A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.
Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła.
Marek;
(10) W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. (11) A z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie. (12)
Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię.
Łukasz;
(22) i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie. (1)
Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu [Świętym] na pustyni (2) czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód.

  1. Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła.

  2. Duch wyprowadził Go na pustynię.

  3. Przebywał w Duchu [Świętym] na pustyni – p. s. co nie znaczy, że został tam zaprowadzony przez Ducha św.

    Ponieważ Łukasz był apostołem, ale nie był bezpośrednim uczniem Chrystusa i nie był naocznym świadkiem ówczesnych zdarzeń jego wersję mogę pominąć. Jedynym uczniem wśród tej trójki był Mateusz. Marek był uczniem Piotra, ale jego ewangelia według Homiela oraz samych biblistów jest najstarsza i najbardziej wiarygodna. Ci dwaj ewangeliści wyraźnie relacjonują, że to Duch Święty, a więc sam Bóg skierował Jezusa na pustynię. Pytanie… dlaczego?… 

Marek napisał bardzo niewiele o pobyciu na pustyni i nic też dziwnego, jeśli usłyszał tę opowieść z ust osoby trzeciej; Zaraz też Jezus, prowadzony przez Ducha Świętego, udał się na pustynię. Tam, otoczony tylko przez pustynne zwierzęta, spędził samotnie czterdzieści dni i był kuszony przez szatana. Potem zaś otoczyli Go aniołowie i usługiwali Mu.

Pełną wersję przedstawia tylko Mateusz i to również nic dziwnego jeśli usłyszał o tym bezpośrednio od samego Jezusa. Potem Duch Święty zaprowadził Jezusa na pustynię, gdzie diabeł miał Go kusić. Przez czterdzieści dni i nocy pościł, aż w końcu poczuł głód. Zbliżył się więc do Niego kusiciel i namawiał: – Jeśli rzeczywiście jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie zamieniły się w chleb. Pismo uczy: „Nie tylko chlebem żywi się człowiek, ale również każdym słowem wypowiedzianym przez Boga” – odpowiedział Jezus. Wtedy szatan przeniósł Go do świętego miasta Jerozolimy i postawił na szczycie świątyni. Jeśli rzeczywiście jesteś Synem Bożym, skocz w dół – kusił. – Przecież Pismo uczy: „Swoim aniołom wyda rozkazy dotyczące Ciebie, na rękach będą Cię nosić, byś nawet nie uraził nogi o kamień”. To samo Pismo uczy: „Nie będziesz robił na Bogu prób” – odpowiedział Jezus.

Każdy normalnie myślący człowiek zadaje sobie pytanie jak Chrystus mógł przeżyć 40 dni bez jedzenia. Niewykluczone, że Marek również zadał sobie to pytanie, bo w przeciwieństwie do Mateusza napisał, że Jezus był „otoczony tylko przez pustynne zwierzęta”. Być może nie przypadkowo sugerował w ten sposób, że miał dostęp do żywności. Marek myśli racjonalnie i ja to rozumiem, jednakże… zadaję sobie pytanie, czy wersja Mateusza może się obronić sama? Kiedyś od razu bym ją skreśliła… tyle tylko, że teraz powiem znowu…. wszystko jest możliwe. Człowiek, który uspakaja burzę, uzdrawia, przemienia wodę w wino, budzi ze zmarłych… co znaczą dla Niego te 40 dni o poście?

I może kwestia najważniejsza. Zgodnie z żydowskimi wierzeniami demony mają swe ulubione miejsca, więc człowiek, przebywający w ich otoczeniu naraża się na opętanie. Należą do nich m. in. studnie, pustynie, ruiny domów i latryny”. Przypomnę rozmowę;

  • Pustynia to domena zła – powiedziałam do Piotra.
  • Ja jestem człowiekiem pustyni.
  • Nie jesteś człowiekiem pustyni. Przechodzisz przez pustynięwtrącił się Homiel.
  • Dlaczego akurat pustynia?
  • Miejsce, gdzie nic nie urośnie nie może być dobre. Mieszkają tam ci, co niszczą.

Dlaczego akurat pustynia? Dlaczego Bóg wysłał Jezusa na pustynię?… Aby był kuszony przez diabła? A jeśli nawet… po co to starcie?  Potem Duch Święty zaprowadził Jezusa na pustynię, gdzie diabeł miał Go kusić. 

W większości przekładów Biblijnych jest zapisane, że spotkał diabła, w niektórych, że spotkał szatana, a w tym w nielicznych, że spotkał Szatana (duża litera). Któż może oferować świat jak nie sam Satanel, upadły anioł, kiedyś ukochany Anioł Boga, a teraz przywódca demonów, władca złych duchów (por. Mt 9,34; 12,24), przeciwnik Boga i nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego?

Jezus na pustyni
Jezus na pustyni

To spotkanie było szczególne i jest w nim coś bardzo osobistego. Homiel powiedział, że II wojna w Niebie zaczęła się z chwilą przyjścia Jezusa na ziemię i skończyła z chwilą Jego zmartwychwstania. Spotkanie na pustyni to jedna z bitew, którą Jezus musiał stoczyć… Jak każdy z nas, który toczy bitwy codziennie.

Johann Albrecht Bengel ujął to trafnie; można wywnioskować z tego, że Jezus po raz pierwszy (za późno) rozpoznaje Szatana, jest jednoznaczny, co wydaje się sprzeczne w przedstawieniu tej kwestii w Ewangelii Mateusza 4:1, zgodnie z którą Jezus nie mógł być nieświadomy intencji Ducha Świętego, który zmusił Go, aby poszedł na pustynię. To, że teraz nazywa Szatana imieniem jest w zgodzie z rosnącą intensywnością Jego emocji, a także z osobistym odniesieniem do Kusiciela w Ewangelii Mateusza 4:9; i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon». http://biblehub.com/commentaries/bengel/matthew/4.htm

Zło zawsze jest w pretensjach, zawsze biedne.

12. 02. 17 r.   Warszawa.

Jakiś czas temu za namową znajomego ponownie zaczęłam przeglądać forum FN. Ostatnio przyłączyłam się nawet do rozmowy dotyczącej wędrówki dusz. Dzisiaj przeczytałam coś, co mnie naprawdę bardzo rozbawiło i zarazem zaskoczyło.

Wypowiadam na głos pytanie od naszej czytelniczki „jaki jest końcowy cel nauki duszy”. Można by żartobliwie powiedzieć, że wywołana dusza się odezwała… Nie chcę wyrokować, czy to faktycznie EVP czy też przypadkowy trzask, który ułożył się w słowo „halo”. http://www.nautilus.org.pl/artykuly,3302,czy-w-trakcie-tzw-multimedialnego-czata-z-pokladu-fn-nagral-.html

 https://www.youtube.com/watch?time_continue=13&v=KODperkEVhk

Czytam i słucham i zaczynam coś podejrzewać… Po ostatnich „numerach” Homiela wszystkiego mogę się spodziewać, ale na wszelki wypadek pytam …

  • Masz coś z tym wspólnego ?
  • Przecież działamy razem.
  • A dlaczego „halo” ?
  • A co to zmieniło ?

Hmm… Czy to coś zmieniło ? Na pewno było to pełne zaskoczenie dla samego autora artykułu, a dla innych ? Może ktoś spojrzy na to, co piszę innym wzrokiem…  Na pewno było to kapitalne doświadczenie, a Niebo udowodniło raz jeszcze, że naprawdę potrafi zaskoczyć.

  • Myślę, że zatkało niektórych …
  • A ponoć nie zatyka …
  • ……
  • YES.
  • Oooooooo… Mój ty Grubasku!!!… Wiedziałam …, czułam, że to twoja sprawka – byłam wzruszona, bo Mój Grubasek powiedział swoje klasyczne YES. Tak rzadko się odzywa, że po prostu się rozbeczałam.
  • Jesteś kochany !!!
  • Zasługujesz na to.
  • To twój głos ?
  • ……..
  • Możesz być Grubasek ? – spytałam wykorzystując tę chwilę.
  • Nie mam nic przeciwko temu, że tak Mnie nazwałaś.
  •  Bez przerwy jestem przy tobie, natchnienie masz też ode Mnie.
  • A tobie … – zwrócił się do Piotra.
  • … Życzę zdrowia, żebyś z wielką Pasją zrobił to, co masz zrobić.
  • Pasją ?
  • Nie udawaj, że nie wiesz …
  • Wielokrotnie to oglądałeś, zrobisz to z Pasją … Koniec przekazu.
  • To z okazji nadchodzących Walentynek ? – nie chciałam, żeby już zamilkł.
  • Z okazji wszystkiego.
  • Bardzo Ci dziękuję.
  • Koncert życzeń rozpoczęty.
  • A więc mogę dalej prosić ?
  • ……… – już nie odpowiedział, a ja ciągle nie mogłam uwierzyć, że się odezwał.
  • Zrobisz to z „Pasją”, czyli zrobisz to z Jezusem – tłumaczę Piotrowi.

Jak On to zrobił i czy to Jego głos,  nie wiem. Wiem, że to nie przypadek, że „halo” jest w tym, a nie innym momencie.


Czas nauki duszy według Chrystusa.



13. 02. 17 r. Warszawa.

Piotr mnie obudził rano i uraczył urokliwą opowieścią.

  • Gdy wczoraj wieczorem się modliłem, zobaczyłem na obrazku Jezusa białego, normalnego gołębia. Usiadł sobie na ramce obrazka i patrzył się na mnie.
  • Aha …
  • Gdy skończyłem się modlić, usiadł mi na ramieniu, potem na ręku. Nie ruszałem się, bo nie chciałem go spłoszyć. Biła z niego jakaś dziwna energia. Potem utworzył się tunel w powietrzu i on sobie w to wszedł spokojnie. Wszystko zniknęło …
  • ??? 
  • I po co ja ci to wszystko opowiadam i tak nie uwierzysz ! – spojrzał na mnie i machnął ręką.

. I tu się myli ! Wierzę, przecież mam gołębia na zdjęciu, a okno do drugiego świata widziałam na własne oczy. Jak coś takiego widzi się na własne oczy, absolutnie wszystko jest możliwe.

  • I co dalej ? – pytam.
  • Nic, a dzisiaj znowu obudzili mnie do kościoła. Usłyszałem …
  • Wstawaj, idziesz do Przyjaciela.

Wieczorem.

Zadzwonił Kowalewski, zrobił to, co obiecał. Zorganizował konsylium lekarskie w sprawie Piotra. Poza jeszcze jedną koronografią zastanawiali się, czy zrobić mu operację serca jednak w Warszawie, a nie w Bielsku – Białej. Powiedział coś ciekawego.

  • To dziwne proszę pana. Te żyły, które ja panu zrobiłem (stenty), najlepiej wychodzą właśnie nam, a im nie. Te żyły, które zostały do zrobienia wychodzą nam najsłabiej, a najlepiej w Bielsku. Ja jestem bardzo życzliwy panu, ale musi pan sam zdecydować.
  • Nie ma co się zastanawiać – mówię do Piotra. Wyjścia już nie ma.
  • Nigdy nie było.
  • Właśnie. Decyzja podjęta, jedziemy do Cisowskiego.

Nie po to zobaczyliśmy te motylki, nie po to zniknęła nam dyskietka, nie po to rozchorował się Piotr będąc w Bielsku. Wszystko odbyło się po coś.


Jedną z zapowiadanych zmian w naszym życiu jest usunięcie z naszej drogi prawdziwego wroga. Osoba, która złorzeczyła całej rodzinie, spiskowała, obróciła przeciwko nam prawie wszystkich sąsiadów. Po 50 latach zamieszkiwania tuż za miedzą, w końcu się wyprowadziła. Jej syn na odchodnym tak mocno walnął furtką, że zatrząsł się cały metalowy płot. Roześmieli się na głos i wydawałoby się, że są szczęśliwi. Myślę jednak, że tak naprawdę to tylko pozory, ponieważ z powodu narastających długów byli zmuszeni sprzedać swój dom. Wątpię, żeby ktokolwiek z radością opuszczał swój dom, kiedy musi.

  • Czego oczekujesz ? Zło zawsze jest w pretensjach, zawsze biedne.
  • To nie było zadowolenie, to furia.
  • A nowi sąsiedzi będą lepsi ?
  • Gorsi nie mogą być. Tamci to skrytobójcy, zabijali plotką.
  • To jedna z tych zmian, które nadchodzą ?
  • To było nieuniknione.
  • …….. – Piotr się zamyślił.
  • Ciągle mnie martwi, że w tej wizji z falami wylądowałem na kolanach.

  • Naprawdę nie widzisz pozytywów ? – pytam.
  • W końcu przestaniesz pływać i nie utoniesz.
  • Ale na ziemi mogę nogę złamać !
  • No takiej odpowiedzi  nie przewidziałem, muszę powtórzyć braciom.

Zaczęliśmy się śmiać. Piotr jest taki, że cokolwiek będzie, to według niego będzie źle. Uprawia czarnowidztwo na każdym kroku …

  • Jesteś Kubuś Fatalista.
  • Słyszę jak Homiel się śmieje.
  • Puszczę tę audycję głośno, niech wszyscy się śmieją.
  • A co z tym gołębiem wczoraj ? Widziałem to rzeczywiście ?
  • Widziałeś.
  • Czym sobie zasłużyłem ?
  • To już wiesz.
  • …….. – pytam wzrokiem Piotra, bo ja nie wiem.
  • Wczoraj nie miałem siły się modlić, ale ktoś powiedział do mnie …
  • A możesz kogoś uratować…
  • To wstałem, zacząłem się modlić i wtedy pojawił się gołąb.
  • No i co Homiel dalej?
  • Ja też wolałbym mieć grunt pod nogami, więc daj się ponieść falom czasu.
  • Lepiej złamać nogę, niż się utopić – Piotr na to.
  • Dosyć tej niepewności.
  • Musisz zostawić ich w bezpieczeństwie, będzie ci łatwiej.
  • Za życia cię zabierzemy.
  • Może do zakonu pójdziesz ? – od razu zaczęłam analizować, no bo jak to zrozumieć ?
  • … A ja ? – spytałam.
  • Pod tę modlitwę tuba musi być podłączona.
  • Czyli będę … – tuba to ja, tuba to moje pisanie, tuba to wiedza, która idzie w świat.
  • Homiel nie ściemniasz ? Bo potrafisz ściemniać – pyta Piotr.
  • Nie tym razemi znowu śmiech.



Dopisane 03. 10. 2017 r.

  • Zło zawsze jest w pretensjach, zawsze biednetrafna uwaga. To ciekawe, Piotr kilkukrotnie widział diabła jako biednego, ułomnego, skulonego starca. Wydawał się nieszkodliwy, ale z chwilą jego zlekceważenia on prostował się i rósł w siłę. Myślę, że to jedna z jego wojennych sztuczek, jak zmylić przeciwnika.

Niezmiennie uważam, że spotkanie z diabłem, czy to w formie duchowej, czy fizycznej jest najkrótszą drogą powrotną do Boga Ojca. 


  • No takiej odpowiedzi nie przewidziałem, muszę powtórzyć braciom – i to jest właśnie planowanie. Człowiek ma wolny wybór, ale nasze wszystkie wybory są przewidziane. Przypomina to bardzo zaawansowaną grę komputerową, gdzie na końcu i tak wygrywa jej Stwórca.

Zaufaj Mi.

10. 02. 17 r. Warszawa.

  • Modliłem się wczoraj wieczorem, ale na leżąco. Nie miałem siły klękać. Zobaczyłem kulę ziemską i mnóstwo krążących wokół niej gacków. Wstałem natychmiast i zacząłem się modlić jeszcze mocniej. Prosiłem Ojca, by to, co się ma stać …, w końcu się stało – opowiada mi Piotr na kawie.

  • Zaufaj Mi …, powiedział do mnie.
  • Ufam. Co mi dajesz, to wezmę.
  • … A teraz zobaczyłem mnóstwo gacków na dole … Ale ich się tam namnożyło !... – zapatrzył się przed siebie …
  • To ty ich tam nawrzucałeś.
  • Twoja codzienna praca to uczyniła.
  • Ale to niemożliwe ! 
  • Jesteś skuteczny, jesteś najlepszą bronią obecnie.
  • Inni przecież robią to samo! ? – Piotr rozbrajająco szczerze.
  • Czy wyobrażasz sobie, że ktoś jest w stanie trzymać Ziemię w rękach i ją czyścić ?
  • Rób swoje bracie, tu nie chodzi o ciebie, ale o Ziemię.
  • … ???
  • Dalibyście jakąś furę za to – Piotr chciał wszystko obrócić w żart.
  • Luksus zabija, człowiek niedojedzony działa.

Wieczorem.

Oglądaliśmy film „Polowanie na łowcę”, historię seryjnego mordercy działającego na Alasce. http://www.filmweb.pl/film/Polowanie+na+łowcę-2013-629133 Film oparty częściowo na faktach i trudno uwierzyć, że to się zdarzyło. 

  • Homiel, dlaczego tak się dzieje ?
  • Równowaga.
  • … ???

Mogę się jedynie domyślać, że Homiel mówi o losach ludzkiego życia w dłuższej perspektywie. Może to ten zabójca kiedyś był ofiarą, albo … stanie się ofiarą …? 


I dla równowagi właśnie zaczęliśmy oglądać film przyrodniczy o słoniach. Chciałam kontynuować rozmowę z Homielem, który nie okazywał zbyt wielkiej do tego chęci, ale nie wiedziałam od czego zacząć. Brak pomysłu, w końcu …

  • Homiel, macie tam u siebie słonie ?
  • Próbujesz otworzyć kramik ?

Roześmiałam się na głos, bo miał rację. Chciałam pogawędzić i pohandlować informacjami jak to w kramiku bywa. Nie udało się, do końca już milczał.



11. 02. 17 r. Warszawa.

Piotr jakiś czas temu dzwonił do Bielska – Białej, by umówić się na koronografię, ale uświadomiono go, że przecież może zrobić to w Warszawie. Tak więc ponownie uderzamy do Kowalewskiego, naszego pana w „motylkach”, by ustalić termin. Już raz uratował mu życie, a jednak Piotr snuje koszmarne wizje, co może go czekać podczas tego zabiegu. 

  • Ciągle nie wierzysz Ojcu, gdybyś wierzył, to byś się tak nie bał.
  • Jestem słaby – przyznał ze wstydem.
  • Pobędziesz wśród swoich, nabierzesz siły.
  • Czy ty wiesz, kto to jest Metatron ? – spytał nagle Homiel.
  • … ???!!! … 
  • Anioł jakiś – i wzruszył ramionami.
  • To nie jakiś anioł.
  • … ???
  • Co to jest tamlud, tam lud, czy coś takiego … – pyta mnie Piotr.
  • A dlaczego pytasz ? – coś mi już świtało w głowie, ale nie byłam pewna.
  • Homiel powiedział teraz …
  • Zrobisz porządek w tamludzie.
  • Jeśli już to w Talmudzie … Homiel, dlaczego ma zrobić porządek w Talmudzie ?
  • Po to przyszedł.
  • …??? … 
  • A co ma chrześcijaństwo do Talmudu ? – spytałam, bo o Talmudzie wiedziałam jedynie tyle, że jest powiązany z judaizmem, choć nawet i tego nie byłam pewna.
  • Nie rozdzielaj włosa na czworo.
  • Ale jak ma uporządkować Talmud, w jaki sposób ? – ciągle byłam zdziwiona, co ma jedno z drugim.
  • Zadrży las, zaśpiewa wiatr, narodzi się nowy …
  • …. ??? … 

Moja znajoma poprosiła, bym spytała jak po hebrajsku jest anioł.

  • Nie marnuj swoich pytań, które sama możesz wiedzieć.
  • Uuuuuuu – poczułam się lekko dotknięta.
  • Obraziłeś moją żonę.
  • Twoja żona, a Nasza siostra.
  • ………. – już nie czułam się obrażona.

Anioł pierwotnie pochodzi on od greckiego ἄγγελος (ángelos, według wymowy bizantyjskiej ánhielos), oznaczającego oryginalnie „posłaniec”. W Starym Testamencie analogiczne byty duchowe są nazywane w j. hebrajskim  מלא ,mal’ach – co również znaczy „posłaniec”. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zarówno gr. angelos jak i hebr. mal’ach oznaczają posłańca w ogóle, bez przesądzania o jego ludzkiej bądź duchowej naturze. Różnica na poziomie językowym pojawia się dopiero w łacińskim tłumaczeniu Biblii: gdy mal’ach bądź angelos ma oznaczać posła ludzkiego, tłumacz używa słowa nuntius lub legatus – gdy zaś ma oznaczać posłańca boskiego, pojawia się słowo angelus, będące oczywiście zlatynizowaną formą gr. angelos. https://pl.wikipedia.org/wiki/Anioł




Dopisane 01. 10. 2017 r.

  • Zrobisz porządek w Talmudzie – o Talmudzie wiedziałam dosłownie nic. Dlatego musiałam zagłębić się do podstaw.

Talmud (hebr.תלמודtalmudnauka) – jedna z podstawowych (choć nie jest uznawana za świętą) ksiąg judaizmu. Talmud jest komentarzem do Tory, w którym wyjaśniono, jak przestrzegać prawa zawartego w Torze w warunkach, jakie zapanowały wśród Żydów wypędzonych z Palestyny w II w. Dla wyznawców tradycyjnego judaizmu Talmud jest czymś w rodzaju obowiązującego katechizmu.

Talmud jako uporządkowany zbiór praw religijnych, normatywnie spisany został około 400 roku n.e i był przez całe wieki i jest obecnie głównym odniesieniem, do którego odwoływali się i nadal się odwołują rabini na całym świecie, rozstrzygając rozmaite spory i przystosowując prawo religijne do współczesnych warunków życia. https://pl.wikipedia.org/wiki/Talmud

Pisarz żydowski, Emanuel Deutsch („Co to jest Talmud”, polski przekład I. Kramstücka, Wyd. 2, Warszawa 1905, s. 25) mówi, że „Talmud jest czymś więcej niż zbiorem praw, jest to mikrokosmos obejmujący, tak jak Biblia, niebo i ziemię. I zdaje się, iż cała proza i cała poezja, cała nauka, cała wiara i wszelka filozofia świata starożytnego… w nim się ześrodkowała”. Niepodobieństwem tu wyliczać wszystkich pochwał, jakimi żydzi obdarzają Talmud; z tego, co piszą, wynika jasno, że gdyby nie Talmud, nie byliby tym, czym są, nie zajęliby tego stanowiska, jakie dzisiaj w świecie posiadają. http://www.ostoja.pl/zakupy/?55,talmud-—-co-zawiera-i-czego-naucza-ks-jozef-kruszynski

Problem z Talmudem jest taki, że wydaje się na wskroś antychrześcijański. Do tego stopnia, że znalazł się na indeksie ksiąg zakazanych do 1962 roku. Książka była palona przez władze kościelne jako tekst bluźnierczy – występujący przeciw Jezusowi. Według niektórych hebrajskich badaczy w Talmudzie nie ma żadnych wzmianek, które można by z całkowitą pewnością odnieść do Jezusa, choć wielu interpretatorów starało się i stara się do dziś to udowodnić. Znajdujemy tam wyłącznie fragmenty historii dotyczących najwyraźniej kilku (co najmniej dwóch) postaci, które uznane zostały przede wszystkim przez przeciwników judaizmu za odnoszące się do Jezusa, mimo że najwyraźniej prezentują one ludzi żyjących w różnym czasie i o różnych kolejach losu. http://www.fzp.net.pl/judaizm/jezus-w-talmudzie

Z drugiej strony wielu wierzy, że to o tym jedynym Chrystusie jest mowa. I kiedy czytam na przykład, że…. Ben Stada (znany też jako Ben Pandira) był Jezusem. Jego matka nazywała się Miriam (Maria). W dodatku Miriam była damską fryzjerką (megadla naszaja), co w swoim brzmieniu kojarzy się z Marią Magdaleną – znaną postacią z Nowego Testamentu…

to teraz rozumiem co znaczy zrobić porządek w Talmudzie… A jak ma do tego dojść… zobaczymy. 

Pamiętaj, prawdziwe światło pochodzi tylko od Ojca.

07. 02. 17 r. Warszawa.

Miałam rano do załatwienia sprawę w szpitalnym laboratorium, więc pojechaliśmy tam razem, a po wszystkim razem udaliśmy się na kawę. Być może pod wpływem szpitala Piotr zaczął bardzo uporczywie rozpamiętywać swoje przeżycia związane z przebytym zawałem. 

  • Kobieta patrzyła na monitor i ciągle nie mogła uwierzyć, że żyję… Pana tu nie powinno być!… Ciągle mówiła… To samo Kowalewski… Ale ma pan szczęście, 15 minut i po wszystkim…
  • 15 minut ? – dociera do mnie w końcu ta prawda …
  • Dlaczego usłyszałeś nie zabiegaj o łaskę, skoro już ją dostąpiłeś ? 
  • Dlaczego ?
  • To ma drugie dno.
  • No to wyjaśnij …
  • Niech nam komputer wyjaśni – i kiwnął głową na mnie …
  • Ja mam wyjaśnić ?! – zdziwiłam się. 

Do dzisiaj myślałam, że dar widzenia, słyszenia samego Ojca to największa łaska jaka jest możliwa. Tylko, że już o tym rozmawialiśmy, a teraz Homiel sugeruje, że za tym kryje się drugie dno ? 

  • Homiel, daj jakiś trop, bo nie wiem czego się złapać – mówię do Niego. Obawiałam się, że jak już mi zadał zagadkę, to będę o niej myśleć pół dnia, dopóki jej nie rozwiążę.
  • …. Wiesz co mi pokazał ? Jeszcze raz wizję jak fala mnie wyrzuciła w przestrzeń i lecę w powietrzu … Tak jakby to ten lot był najważniejszy, a nie płynięcie.
  • Hmm … Kiedy lecisz, to nie jesteś ani na lądzie, ani w niebie, jesteś pomiędzy, tak jakbyś zawisł pomiędzy życiem a śmiercią … 
  • Jak leciałem straciłem świadomość, nawet w tej wizji to czułem.
  • To ciekawe … Homiel mówi, że to ma drugie dno … Ciekawe … – głęboko się nad tym zastanawiałam …

Zbliżała się 10.00, musieliśmy więc naszą kawę szybko zakończyć. Idąc do auta dostałam olśnienia. Napełniło mnie uczucie, że już wiem. 

  • Niedawno powiedziano do ciebie Eliaszu, a ja powiedziałam, że jesteś jak Eliasz. A wiesz, że Bóg Ojciec pozwolił Eliaszowi wrócić do Domu ? Na chwilę ? Tobie też to mówią … Może to jest to drugie dno ? To jest ta łaska, drugiej takiej szansy nie będzie ?
  • Co za bzdury … – Piotr się żachnął.
  • Czyżby ? – pomyślałam …

Wieczorem.

  • Baaardzo mi nie smakowała dzisiejsza kawa, grzęzła mi dosłownie w gardle i nie mogłam jej przełknąć – przypomniałam sobie.
  • Cywilizacyjny śmieć.
  • Taaak ? W takim razie ja już tam nie będę pić, a ty jak chcesz to pij – Piotr do mnie.
  • Dlaczego chcesz truć Olę ?
  • …… – i pokazał jak ktoś do kawy dosypuje proszek.

Pewnie to symbolika, ale przestaje mnie dziwić moja niechęć do tej kawy. Zdecydowanie musimy znaleźć inną kawiarnię.


Przeczytałam na Facebooku komentarze pod artykułem, który dotyczył opętania demonicznego. Kiedyś zapewne bym zareagowała, ale dzisiaj przyjmuję to ze zrozumieniem, bo nie każdy ma świadomość, a na rozmowę z kimś nie mającym świadomości szkoda już mi i nerwów i czasu.

  • Ludzie się śmieją, że diabeł może mieć kopyta, choć sam wiesz, że niektóre z nich faktycznie je mają – mówię do Piotra.
  • Dlaczego oni przybierają takie dziwaczne formy ? – pytam Homiela.
  • Są różni.
  • Hmm … To prawda, różnie ich widziałem – Piotr pokiwał głową ze zrozumieniem.
  • No to opisz …
  • Mam inne sprawy na głowie, muszę zadzwonić do Cisowskiego … Ciekawe co mi powie …
  • To, co musi.
  • A co musi ?
  • To, co powie.
  • A jak będzie spóźnienie w operacji, przesunięcie ?
  • Dla ciebie spóźnienie, dla innych zaplanowane.

Homiel mnie rozbawił. Nie da się w żaden sposób pociągnąć więcej Go za język, więc przestaliśmy pytać. Długo jednak nie wytrzymałam w tej ciszy.

  • O czym myślisz Homiel ?
  • Ja nie myślę, Ja rozważam.
  • Doooobrze, to co rozważasz ?
  • Którą gałąź wybierzecie ?
  • ……?
  • Gałąź ?
  • Drogę, wybór – tłumaczy Piotr.
  • Przecież nie mamy już wyboru – ja na to.
  • Zawsze macie.
  • …. Wiesz co pokazał teraz ? Pokazał jak nasza droga rozgałęzia się na dwie strony, my wybieramy lewą, a Oni prawą, potem znowu wybieramy lewą, a Oni prawą i tak kilka razy aż w końcu i tak, co wybraliśmy łączy się z tym, co Oni wybrali.

  • …… – roześmialiśmy się oboje głośno.
  • I tak zawsze wychodzi po Ich myśli. A nam się wydaje, że mamy wolną wolę. Zawsze tak jest ? – miałam na myśli, czy dotyczy to każdego człowieka.
  • Nie zawsze. Mówimy o was.
  • No widzisz ? I tak w ten sposób podsumował nam nasze życie. Cokolwiek robimy i tak wychodzi na Ich modłę. Zataczamy koło i wracamy do tego, co Oni chcą.
  • Znamy wyższą matematykę, by zgadzała się wam wasza podstawowa.

… I to jest święta prawda. Oni znają całość, a my jak marna mrówka mały odcinek. Poza tym … Jeśli wszystko przed wszystkimi wiekami zostało przez Nich spisane, to nie może się Im nie udać … Narzędzie nie myśli, narzędzie wykonuje. 



08. 02. 17 r. Warszawa.

W ostatnich dniach Piotr codziennie o 6.00 rano jest budzony na poranną mszę. Odbywa się to różnie, stukanie w szafę, w podłogę albo dosłowne „wstawaj”. Dzisiaj mniej więcej o 6.30, czyli znacznie później, rozległo się mocne stuknięcie. Piotr zerknął na zegar …

  • Nie zdążę przecież.
  • Zdążysz i dostałem takiego kopa energetycznego, jakbym wypił 3 Red Bulle naraz. Byłem ogolony, ubrany w 10 minut – opowiada mi godzinę później.
  • … Na mszy, 5 minut przed eucharystią usłyszałem Jezusa …
  • Kto spożywa Moje ciało, ma życie wieczne.
  • Pamiętaj, prawdziwe światło pochodzi tylko od Ojca.
  • ………
  • Coraz więcej będziesz mógł, niedługo będziesz tak dobry, że zaczniesz jeszcze lewitować !
  • To próżny cud. Dotknij chorego, to będzie cud.
  • Ale to niemożliwe, że mogę tak Go słyszeć.
  • Tyle miałeś dowodów, a jesteś jak uczniowie Chrystusa, wciąż nie wierzysz.
  • Ale ja wierzę !
  • Wierzysz ?
  • Homiel, po prostu ja jestem na to wszystko za głupi.
  • I tak jest postęp.
  • Byłeś cwany, teraz jesteś uczciwy.

Myślę, że każdy czułby się głupcem w tej sytuacji. Nasze doświadczenia wykraczają ponadto to, co jest rozsądne i logiczne.


Obejrzałam na YT film ks. Glasa, był bardzo zmartwiony stanem duchowieństwa…

https://www.youtube.com/watch?v=vnt4w1X2DTU

Opowiadam o tym głośno Piotrowi, a odzywa się Homiel.

  • Nie liczy się ilość, ale jakość.
  • Ale sam widzisz co się dzieje.
  • Nie troskaj się, Mały.
  • Przecież nie jestem taki mały.
  • Choć jesteś duży to i tak jesteś mały.



Dopisane 29. 09. 2017 r.

  • To ma drugie dno – na dzień dzisiejszy wiele wskazuje na to, że wtedy się nie myliłam. Tyle w tej chwili mogę ujawnić.

  • To próżny cud. Dotknij chorego to będzie cud – to nie pierwszy raz Homiel tłumaczy nam, że efektowne manifestacje rodem z Hollywood nie są mile widziane przez Niebo. Czynienie cudów dla zaspokojenia jedynie ludzkiej ciekawości jest próżne i niepotrzebne, to marnotrawstwo energii i czasu. Czynienie cudów powinny służyć czynieniu dobra.

Nie liczy się ilość, ale jakość.

Spożywaj codziennie chleb Mój.

05. 02. 17 r.  Warszawa.

To, w jakim stylu rozmawia Piotr z Homielem, jest wręcz nieprawdopodobne. Nie wiem, czy ktokolwiek na świecie ma tyle czelności, odwagi i naturalności, by rozmawiać z aniołem w ten sposób. Obecność Ojca też nie deprymuje Piotra w ogóle. Zadziwia mnie, będąc na jego miejscu miałabym mnóstwo pytań, a jemu wystarczy nic.

  • Słuchaj … Gdybyś miał jedno pytanie do Ojca …
  •  To nie spytałbym – przerwał mi w pół zdania.
  • Mnie nie interesuje pytać. Jestem szczęśliwy, że Jest. Ty tego nie zrozumiesz.
  • No dobrze, ale gdybyś …
  •  Daj sobie spokój, nie będę o nic pytać – znowu mi przerwał.
  • Ja pierdzielę !… – nie wytrzymałam, już mnie wkurzył na całego.
  • To w takim razie spytaj Ojca w moim imieniu ! Mam tylko jedno pytanie … Dlaczego stworzył człowieka ? – zaczęłam prawie krzyczeć, byle mi nie przerwał znowu.
  • …… – Piotr zamilkł i się zamyślił.
  • Mam odpowiedź …
  • … Dla Siebie.

Szczęka mi opadła i od razu się rozbeczałam. Po prostu nie spodziewałam się tak szybko, tak naturalnie i tak prostej odpowiedzi. Ta odpowiedź wzruszyła mnie dodatkowo, bo głęboko w zakamarkach mojej głowy słyszę ciągle słowa Ojca, które mną kiedyś wstrząsnęły.

  • Wiara w człowieka daje Mi wielką siłę.

Zrozumiałam w tej jednej sekundzie całą miłość Ojca do człowieka. Po prostu … Stwórca kocha swoje dzieło …


Gdy się nieco uspokoiłam, rozmawialiśmy o możliwościach Piotra do uzdrawiania.

  • Może Ojciec nakaże ci taką posługę ? Stajesz się w tym coraz lepszy … – powiedziałam całkowicie obiektywnie biorąc pod uwagę własne doświadczenia.
  • Nie sądzę, żebym tym się zajmował.
  • A może cię do tego szykują ?
  • Jeśli nawet, to nie będę brał za to ani grosza.
  • A jeśli ktoś chciałby ci w podzięce coś dać ?
  • Bogu mają dziękować, nie mnie.
  • Dziękuję ci za twoją deklarację.
  • Będę spokojny powierzając ci swój posag.
  • … ???

Znowu szczęka mi opadła. Zauważyłam jednak mimo zaskoczenia, że Ojciec mówi o przyszłości. Będę spokojny powierzając …


Jechaliśmy do katedry.

  • Maryja mówiła do mnie, że jestem skąpy.
  • To nie jest powód do pychy, ale do odpowiedzialności.
  • …. ???
  • No i co ? Zatkało kakao ? – Homiel użył powiedzonka, które często używa sam Piotr.
  • Kakao zatyka, bo nie ma patyka ! – odpalił natychmiast, chyba do końca nie myśląc co mówi.
  • …. Zobaczyłem teraz jak Homielowi wydłużyły się ręce i włóczył je po ziemi jak gibon. Tak mu ręce opadły …

  • To jest cudowne jak wy rozmawiacie – śmiałam się na głos. 
  • Nareszcie czymś zaskoczyłeś Homiela. 
  • Nie spodziewałem się, że doczekam się tej chwili, że zabraknie Mi słów.

Wyłam ze śmiechu i myślę, że wraz ze mną także i całe Niebo. Uspokoiło mnie pytanie …

  • Widzisz to ?
  • Co ?
  • Człowieczy los.

Wielokrotnie jechaliśmy tą trasą i mijaliśmy ten budynek, ale dopiero teraz przyjrzałam się obrazowi uważniej. 

 Warszawa, al. Solidarności. Człowieczy Los
Warszawa, al. Solidarności. Człowieczy Los

Na ścianie budynku namalowano owcę i wilka w garniturze. „Człowieczy los” – część napisu czł-owiec-zy była zaznaczona innym kolorem. Chciałam zrobić zdjęcie, ale Piotr jechał zbyt szybko.

  • Hmm … Bardzo ciekawy, mądry obraz, ktoś naprawdę myślący zrobił dobrą robotę – przyznałam.
  • Wilk prowadzący na rzeź owce ? – Piotr też zamyślony.
  • Naprawdę mądre – im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam pod wrażeniem.
  • To był klucz programu na to Homiel. 
  • Zrób zdjęcie, masz czas.

Zawróciliśmy.

  • Ta owca wygląda tak, jakby była już stracona, nie miała szans – przyglądałam się malunkowi siedząc w aucie.
  • Trzeba chyba jednak zrobić zdjęcie, czujesz to ? – pytam Piotra.
  • A ty nie czujesz ? Trzeba to rozpropagować.
  • Sam patrzysz na plakat, a nie widzisz.
  • Tak czytają cię, a nie widzą.
  • Wooow … – Homiel odniósł się do tych, którzy czytają ten dziennik z ciekawości, a nie wyciągają wniosków.
  • Ta owca nie ma wyjścia, idzie na rzeź ?
  • To plakat dla wojowników, dla tych co rozumieją.
  • Takie jest życie człowieka, ciągle czyha na niego wilk – powiedziałam w zadumie.

Wieczorem.

  • Wiesz co usłyszałem podczas egzorcyzmów ?
  • Rzucę ci twoje wrogi do stóp.
  • …… ?


06. 02. 17 r.  Warszawa.

Poszliśmy na kawę, ale nie do Costy Cafe, a do Wedla.

  • Nie jest to ideał, ale lepszy.
  • No to gdzie jest ideał ? – już naprawdę nie wiem, gdzie chodzić na kawy, wszędzie wg Homiela „trują”. 
  • W Niebie. Tam wszystko jest idealne.
  • A można tam stracić skrzydła ?
  • Wszystko można stracić, nic nie jest dane na zawsze.
  • Wielu braci straciło, a teraz płaczą, wyją, skowyczą, chodzą w bólach.
  • …???  – o kurcze …  Tematycznie przeszliśmy od kawy do opadłych aniołów. 
  • Anioły bez skrzydeł trafiają do piekła ? To jest jedyna alternatywa ? – pytam dalej.
  • A po co ci dziecko to pytanie techniczne ?
  • …….. – no i zbił mnie z tropu.
  • Anioły nie czują, ale odczuwają.
  • … ???
  • Jaka jest różnica między odczuwaniem, a czuciem ? – pyta mnie Piotr.
  • Pamiętasz rozmowę o lodach ? Kiedy jesz lody, to czujesz ich smak. Homiel może odczuć tylko poprzez ciebie.

Odczuwać; rozumieć, odbierać, doświadczać, poznawać.

  • Na mszy rano miałem ciekawą wizję … To się działo podczas ukrzyżowania … Byłem wściekły, nie mogłem sobie znaleźć miejsca, przeboleć, że ukrzyżowali Jezusa. Chciałem złapać tych, którzy to zrobili, chciałem ich rozwalić … Przechodziłem między wymiarami i szukałem. Narastał we mnie wielki gniew i wściekłość, gdy widziałem jak Go krzyżują. Wtedy usłyszałem Jezusa ...
  • Uspokój się Mój przyjacielu.
  • Tak zostało zapisane na samym początku przed wszystkim.
  • Spożywaj codziennie chleb Mój.
  • ….. Wiedziałem, że nie mogę nic zrobić, usiadłem na trawie i zacząłem płakać. Miałem spuszczoną głowę, twarz zakryłem rękoma i płakałem. Czułem, że podchodzi do mnie diabeł, nawet nie podniosłem głowy, bo byłem tak wściekły … Napiąłem tylko mięśnie i to wystarczyło, że się spalił.

 




Dopisane 27. 09. 2017 r.

Człowieczy los; http://wawalove.pl/Czlowieczy-los-na-Targowku-a4718

„Mimo, że istnieje już od 2010 roku, warto o nim przypomnieć tym warszawiakom, którzy rzadko bywają w jego okolicy. Namalowany na budynku mieszczącym się pod adresem Radzymińska 150, mural CZŁOWIECZY LOS jest dziełem grup TWOŻYWO (Warszawa) i FARBFIEBER (Dusseldorf). Powstał w ramach światowego projektu „go west – go east” z okazji 20-lecia partnerstwa miast Warszawa – Dusseldorf. O pieniądze na projekt zadbały miasta Warszawa i Dusseldorf przy wsparciu Goethe-Institut w Warszawie oraz Urzędu Dzielnicy Targówek. Projekt zrealizowała Fundacja Open Art Projekt.

Sztuka intensywnie i w zagęszczonej formie odzwierciedla rozwój i osiągnięcia danego społeczeństwa oraz przekazuje na wiele sposobów, jego myśli, życzenia i pragnienia, jak również jego postawy religijne i światopoglądowe. Obcowanie ze sztuką danego kraju, pozwala na jego lepsze poznanie i zrozumienie. Proces ten wymaga zmiany własnego myślenia. Właśnie z uwagi na otwarty, publiczny charakter malarstwa ściennego jest ono szczególnie predestynowanym medium, aby inspirować i poruszać. Malarstwo ścienne wchodzi w relacje ze swoim otoczeniem i wpływa na nie, wprowadzając sztukę w codzienność” – czytamy na stronie Urzędu Dzielnicy Targówek.


  • Tak zostało zapisane na samym początku przed wszystkim – Jezus znał swoją przyszłość i swoją misję i zdawał sobie sprawę z wagi tej misji.

  • Dla Siebie – to nie będzie jedyne odwieczne ludzkości pytanie, które odważę się zadać Ojcu.
Świadectwo; A. Lenczewska
Świadectwo; A. Lenczewska

Przy Ojcu nic nie jest ciężkie, wszystko smakuje.

03. 02. 17 r.  Warszawa.

Do choroby dołączyła migrena. Była tak silna, że całą noc miałam nieprzespaną. I może dzięki temu, że nie spałam, usłyszałam wyraźnie stuknięcie do drzwi pokoju Piotra. Myślałam, że go to obudzi, ale widocznie musiał być zbyt zmęczony, gdyż nawet się nie poruszył. Rano wyglądałam jak zombi, co lekko przestraszyło Piotra. Pojechał do biura i zadzwonił godzinę później.

  • Gdzieś za 15 minut powinnaś czuć się lepiej.
  • Ok. zobaczymy… – powiedziałam z rezygnacją.

Mija niecałe pół godziny i… wszystko minęło. Po południu wróciwszy do domu jeszcze w progu zaczął mi opowiadać.

  • Wkurzyłem się na twoją głowę. Wziąłem ją sobie między ręce, to znaczy ją zwizualizowałem. Widziałem wszystkie twoje zwoje i coś czarnego na skroni. Od rąk wytworzył się stożek światła, od prawej i lewej ręki. Ostre końce tych dwóch stożków złączyły się w środku głowy, a potem dołączyło jeszcze wielkie światło z góry, też w kształcie stożka. Trzy stożki w twojej głowie tak rozświetliły ci głowę, że było tam tylko biało.

To zadziwiające, nie wiem któryż to raz uzdrawia mnie z migreny i zawsze odbywa się to niejako w inny sposób. Nie wiem jak to wytłumaczyć, a i sam Piotr jest tym zaskoczony.


Wieczorem.

Jakiś czas temu zaczęłam korespondować z pewnym księdzem egzorcystą. Napisał mi dzisiaj coś smutnego.

  • Wieczorem dostałem słowo, że za mało się modlę o ochronę, a Zły atakuje szczególnie tych, którzy demaskują jego ciemne sprawki.
  • On potrzebuje pomocy – Piotr przyznał czytając te słowa.
  • Jak każdy. Wszystkie ręce na pokład – i pokazał łódź z wioślarzami trzymającymi wiosła.
  • Wielu jest wioślarzy…
  • A sternik jeden.

Piotr wymownie pokazał palcem ku górze i zrobił przy tym taką minę, jakby odkrył największą tajemnicę świata. Miałam skojarzenie, że Homiel mówi o łodzi z jego 12 apostołami.

Jezus i 12 apostołów

  • Sternik ?
  • No wiesz przecież Kto !
  • Pokazałeś to tak taktownie, że nikt nie widział – Homiel zażartował. 
  • Ale Ty widziałeś !
  • Tak jak wszyscy inni – … czyli całe Niebo.
  • …. Miałem dzisiaj rozmowę z Ojcem. Powiedział do mnie …
  • Posłałem cię między wilki, prowadź owce Moje.
  • ……… – zamyśliłam się, bo to wcale nie jest proste.
  • Przypomnę ci słowa Ojca … – mówię. 
  • Dzieci Moje niszczą się nawzajem 
  • … Hmm … To prawda … Ojcze, daj mi zrobić porządek – poprosił Piotr  i zrobił to w taki sposób, że mnie zatkało.
  • Nie po to cię powołałem.
  • Zrobię porządek z gackami, Ojcze – nalegał. 
  • Więc rób, masz modlitwę.

Powinnam się przyzwyczaić, że dane nam Go słyszeć, ale …, to jest tak niesamowite … 



04. 02. 17 r. Warszawa.

Dzisiaj sobota i mimo, że ciągle byłam lekko osłabiona, chciałam jechać do „naszego krzyża”. Zanim jednak to zrobiliśmy, zahaczyliśmy o bankomat.

  • Zobacz, co robisz … zwrócił uwagę Homiel.
  • Do kościoła idziesz !

Natychmiast zaczęliśmy się śmiać. Mówiąc zobacz, co robisz powinien raczej powiedzieć uważaj, co robisz … Wybierając się do katedry nigdy nie wiemy co nas spotka tym razem i czy „nauka o dawaniu” już się skończyła. Staramy się zawsze mieć przy sobie trochę grosza, ale nie za dużo, bo a nóż trzeba będzie oddać wszystko ? Dlatego Piotr w pierwszym momencie się zawahał, ale machnął ręką i poszedł do bankomatu. Ile wziął, nie wiem. Nieoczekiwane pytanie Homiela wprawiło mnie w doskonały humor i wyostrzoną czujność.

Przed kościołem zobaczyłam znajomą cygankę, która już z daleka zaczęła nam kiwać ręką. Po krótkiej wymianie zdań cyganka okazała się Rumunką i zdziwiłam się, że całkiem dobrze nauczyła się polskiego. Do tej pory myślałam, że to polska cyganka, a to Rumunka i czy coś z tego powodu się zmieniło ? … Absolutnie nic. Złapałam swoją myśl w locie, że prawdopodobnie jeszcze dwa lata temu wiedząc, że to nie-Polka, wchodziłabym do kościoła od tyłu, byle tylko jej nie spotkać. A teraz ? A teraz wszystko jest inaczej i to się nazywa niebiańskie pranie mózgu ! Myślę, że dla mnie to wielka nauka.

Daliśmy jej trochę pieniędzy i spokojnie weszliśmy do środka, gdzie nie było już nikogo oprócz organisty, który prawdopodobnie przygotowywał się do jakieś uroczystości. W kościele absolutnie nic się nie działo, a organy grały. Dzięki tej pięknej muzyce, dzięki zgaszonym lampom, dzięki świecącym świecom, panowała bardzo magiczna atmosfera. I wtedy właśnie Jezus …

  • Czas nauki się skończył 
  • Przywdziejesz zbroję, pobierzesz oręż.
  • Nachodzi nieuchronne.

Czas nauki się skończył …

  • A kiedy czas nauki się kończy, zaczyna się czas … ??? – zaczęłam analizować już po wyjściu.
  • Zaczyna się nieuchronne … Kiedy się zacznie ? Od jutra ? – Piotr pyta Homiela.
  • Bardzo szybko, ale to nie Express Reporterów.
  • … Nie mam siły do Niego – Piotr się śmieje.

Wczoraj wieczorem oglądaliśmy program „Expres reporterów” poświęcony zagładzie Polaków w obozie w Działdowie. Widocznie musiał oglądać go z nami.


Pojechaliśmy na obiad. Oboje pewnie myśleliśmy o jednym, o tym kiedy nadejdzie nieuchronne …

  • Słyszę bicie zegara – Piotr zaczął rozglądać się wokoło szukając zegara.
  • To bije w twojej głowie, bo nic tu nie ma.
  • Chyba tak, bo zobaczyłem zegar i godzinę 12. Zegar rzeźbiony w złocie, biała tarcza i wskazówki równo ustawione na godzinę 12.
  • Dotknij.
  • Czego ? – zdziwił się Piotr, ale wyciągnął rękę do przodu.
  • Kryształowej ściany.
  • Trzymasz rękę na ścianie. To już wiesz gdzie jesteś.
  • To miesiąc ?
  • …….
  • Spiszę ci wszystko dzisiaj, co masz robić, gdyby się coś stało ze mną – Piotr bardzo poważnie już mocno przestraszony.
  • Homiel … A jest to potrzebne, by Piotr spisał ? – spytałam, bo choć wiedziałam, że nic się z nim  nie stanie, na wszelki wypadek chciałam się upewnić.
  • Piotr znowu ma pełne portki, chciałby świat już przemeblować.
  • …… – o mało nie dostałam czkawki ze śmiechu, bo trafił jak zawsze w samo sedno. 
  • Pamiętasz jak gacek wyciągnął do mnie rękę i chciał, żebym poszedł za nim ? –

Piotr przypomniał jedno z najbardziej traumatycznych chwil w swoim życiu, czym szybko sprowadził mnie do równowagi.

Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą;

- Chodź ze mną  i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie.
- Odczep się, czego ty chcesz ode mnie – powiedziałem.
- Jak to nie wiesz?
- Nie wiem.
- Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobieodparł.
- To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń.
- Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić.
-Nie, to niemożliwe, nigdy! krzyknąłem.
http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
  • Pamiętaj, że diabeł gardzi ludźmi.
  • Nie chcę o tym mówić.
  • Możesz o tym mówić, bo to twoje zwycięstwo.
  • Ale ja anemicznie walczyłem !
  • Ale wygrałeś.

Wygrał, bo niezależnie, czy na jawie, czy w wizji ważne jest, jak się kończy.


Podczas obiadu kontrolowałam Piotra, by się nie przejadał. Sporo już schudł i w jego przypadku utrzymanie wagi było kluczowe dla dalszego stanu serca.

  • Przed zawałem zjadałem 20 dkg cukierków i od razu piłem kawę.
  • A mówiłem, że śmierć pakujesz w siebie i co się stało ?
  • Ciele oknem wyleciało ! – odpalił natychmiast Piotr już wkurzony ciągłymi Jego pouczeniami.
  • …….. – czekałam na reakcję Homiela z wstrzymanym oddechem, bo tego chyba się nie spodziewał.
  • Sam byś wyleciał, gdyby nie Nasza siatka, ale powiem ci jedno powiedzenie …
  • Głupi to zawsze ma szczęście … Czym sobie zasłużyłeś na to ?
  • …… – nie wierzyłam własnym uszom, rozmawiają jak starzy kumple !
  • Ale będę miał teraz ciężko – Piotr westchnął.
  • Przy Ojcu nic nie jest ciężkie, wszystko smakuje.

 




Dopisane 24. 09. 2017 r.

  • Głupi to zawsze ma szczęście… Czym sobie zasłużyłeś na to? – Normalność, prostota, dowcip i nauka zarazem. Kiedyś myślałam, że słowo „głupi” nie istnieje w słowniku Nieba.

Łk 12,20 Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze! Umrzesz jeszcze tej nocy. Komu więc to wszystko zostawisz?”

Jezus;  Głupi ślepcy! Co jest ważniejsze: złoto czy świątynia, która złoto uświęca?

Kto zaś słucha Mnie, ale nie postępuje według tego, jest jak człowiek głupi, który swój dom zbudował bezpośrednio na piasku.


  • Jak każdy. Wszystkie ręce na pokład – z ostatnich rozmów wynika, że bardzo martwią się marną kondycją obecnego duchowieństwa. Nie są to obawy nowe, ponieważ Chrystus A. Lenczewskej mówi o tym bardzo wyraźnie.