Jestem w was, a wy we Mnie.

08. 01. 15 r. Szczecin.

Piotr zadzwonił do mnie z Warszawy i powiedział, że był u „naszego krzyża”. Od razu poczułam uścisk w sercu. Chyba mu zazdroszczę, że może tam jechać w dowolnej chwili.

  • Zobaczyłem Chrystusa jako białą poświatę. Podszedł do mnie, pocałował w policzki. Od razu usłyszałem z dołu krzyczące gacki, jeden z nich wrzeszczał …
  • Oni idą razem, idź i powiedz im !!!!

Kilka lat temu (26. 06. 12 r.) podobne słowa Piotr usłyszał w domu, kiedy się modlił.

Znowu zaczął ! Powiedz mu, że znowu zaczął !

Obydwa zdania brzmią jak raport do kogoś znacznie ważniejszego. Już 10 lat temu byłam przekonana, że Zło ma swoją hierarchię.



12. 01. 15 r. Warszawa.

Dzisiaj znowu byliśmy u „naszego krzyża.” Patrząc na twarz Chrystusa zobaczyłam jedną łzę pod Jego okiem, która się powiększała i powiększała … Była jak kryształ. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Mówię szeptem do Piotra.

  • Widzisz to ?
  • On płacze, ale i jego ramiona są we krwi – odpowiedział cicho Piotr.
  • ………
  • Jestem w was, a wy we Mnie.
  • Dajecie Moje światło.


13. 01. 15 r. Warszawa. 

 Chłopak córki zadzwonił właśnie do mnie i opowiedział, że we własnym mieszkaniu zobaczył w powietrzu nisko nad podłogą drzwiczki w kształcie owalu, przez które wybiegło coś czarnego w wysokości 30-40 cm. Nie zdziwiło nas to, ale zaskoczyło. Chłopak ma dopiero 26 lat, my zobaczyliśmy „wejście do gacków”, tak to nazwaliśmy roboczo, dopiero po 20 latach walki z czarnym! Tak się zastanawiam, czy to my przyciągamy specyficznych ludzi, czy tak działa zło, które rzuca sieć na osoby z naszego otoczenia.

1

Drzwiczki (drewniane) w naszym warszawskim mieszkaniu. Rysunek zrobiony przez Piotra.

Wzięliśmy go więc na „przesłuchanie”. Okazuje się, że jego dziadek był satanistą, został zastrzelony przez Niemców w wieku 33 lat. Wg rodzinnych opowieści wszedł w układ, dzięki któremu dostał pewne możliwości, m. in uzdrawiania. Ta historia akurat potwierdza pewną teorię, że raz wyzwolona siła musi znaleźć swoje ujście i potrafi nękać rodzinę przez wiele pokoleń. Moim zdaniem chłopak nie trafił pod nasze skrzydła przypadkowo, ale być może po to, by dostać wiedzę z naszych doświadczeń i możliwość ostatecznego wyzwolenia. Czy z tego skorzysta, nie wiem … Na razie jest tak zafascynowany ciemną stroną, że nic do niego nie dociera.


Przeprowadziliśmy bardzo niezwykłą rozmowę. Piotr był w świetnej formie. Przez parę minut funkcjonował w dwóch światach jednocześnie.

  • Homiel mówi do ciebie …
  • . Powiedz jej, że przed nią wielka chwała.
  • Przede mną ? – zdziwiłam się kompletnie.
  • Mówi, że masz bardzo wysokie notowanie … – Piotr sam był zdziwiony.
  • Chrystus lubi kiedy przychodzisz do Niego … Uwielbia twoje modlitwy … Co ty tam gadasz ?
  • ……… – zaczynam się śmiać.
  • Będą cię zawsze pilnować, żebyś się niczego bała.
  • To jest wszystko co możemy oddać za to, co zrobiłaś … 
  • Mogliby mi pomóc przebić się przez tą ścianę niewiary ? – chodziło mi o pisanie. 
  • Zaufaj losowi.
  • Mówi, że te wizje, które widzę to prawda …
  • ….Zabiłem cię dwa razy – powiedział po dłuższej chwili i zamurowało mnie totalnie.
  • Poważnie ?!!! 
  • Raz z wkurzenia, raz z zazdrości … Dawno temu …
  • Jak to zrobiłeś ?
  • Raz udusiłem, raz poderżnąłem gardło …
  • Uwierz, to nie byłeś ty – Homiel chyba chciał go usprawiedliwić.                                
  • Dlatego się teraz użerasz ze mną – zaśmiałam się groteskowo, chciałam obrócić wszystko w żart.


19. 01. 15 r.  Warszawa.

Zobaczyłam w internecie zdjęcie, które mnie poruszyło. Przypomniało mi o pewnym wydarzeniu. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/16/strategia-dzialania-zla/

Jestem w sali. Stoję przed stołem jak uczennica, wokół którego siedzi kilku mężczyzn. Czuję się jak na egzaminie. Mężczyźni wyglądają na żydowskich mędrców, mają długie brody. Kładą na stole karty i kręcą przy tym głowami z niezadowolenia, nad czymś debatują. Czekam w napięciu. W końcu jeden z nich powiedział …

  • A teraz najważniejsza karta. Od niej wszystko zależy.

Wyciągnął kartę i położył ją na stole, by wszyscy mogli zobaczyć. Karta przedstawiała Chrystusa, który rozpościera szeroko ręce. To był obraz Chrystusa z Rio de Janeiro.

jezus rio

Dopiero teraz zastanowiła mnie jedna rzecz … Czy to wtedy, właśnie 10 lat temu decydowały się nasze dalsze losy ? Ewidentnie w tym śnie czekałam na decyzję, jakby wyrok nawet. W takim razie co zdecydowało, że dali nam szansę ? Spytałam Homiela …

  • Wasze (dotychczasowe) wybory
  • Niedokończony notesik.

Notesik ? Najpierw AIDA, a później Homiel wspominał, że już poprzednim razem (w ostatnim życiu) wszystko spisywałam, tak jak robię to teraz. Niedokończony … Ciekawe dlaczego ? To musi być naprawdę ważne…, a Piotr za nic nie chce się nagrywać … 



20. 01. 15 r. Warszawa.

Wczoraj otworzyłam Piotrowi drzwi i widzę, że się ledwo wsuwa do mieszkania. Myślę sobie zawał serca ? Okazuje się, że wracając z garażu Piotr usłyszał bardzo wyraźnie słowa … 

  • Ludzi Mych prowadź, a nagrody nie oczekuj, bo zaprawdę powiadam ci, że ją już otrzymałeś.

Piotrowi słabo się zrobiło. Zrozumiał, że ratując innych, ratuje też siebie. A nagroda ? Czy może być coś ważniejszego i cenniejszego na tym świecie niż stała i namacalna obecność samego Chrystusa… i Ojca ?

Jadąc dzisiaj autem Piotr rozkleił się totalnie opowiadając o Bogu, o tym, że miał cudowne wizje…

  • Położyłem swoją głowę na Jego ramieniu i rękoma dotykałem Jego brody, płakałem przy tym jak dziecko, to było wzruszające. Moim całym światem jest Bóg, ale w tym kościele poczułem Chrystusa i Jego dobro, nagle stał mi się tak bliski. W końcu się otworzyłem, a potem ta wizja ..Oto Syn Mój … Byłem tak zmieszany …  Nie wiedziałem co powiedzieć, a potem na ławeczce siedzieliśmy, a potem w stronę słońca szliśmy w powietrzu … W stronę słońca …

Głupio mi było przerywać…

  • Nie zapomnę pewnej sceny, nie zapomnę do końca życia, życzę wszystkim ludziom, aby zasłużyli sobie, by zobaczyli Jego oczy. W tych oczach lekko przymrużonych, nie potrafię powiedzieć, co w nich było … Była mądrość, wszystko, a jednocześnie sprawiedliwość … Tak … Zobaczyłem Ojca, potem zobaczyłem Jego głowę. Pokazał mi jak stworzył wszechświat … To była wspaniała wizja. To była najpiękniejsza moja wizja …




Dopisane 28. 07. 2016 r.

  • Uwierz, to nie byłeś ty – To jest kolejny raz, kiedy Homiel nawiązuje do wielo – żywotności człowieka. Od dziecka łapałam się za gardło bojąc się, że ktoś może mnie skrzywdzić właśnie w ten sposób. Pamiętam z dzieciństwa pewną rozmowę w piaskownicy. Dzieciaki zaczęły rozmawiać między sobą jak nie chciałyby umrzeć. Kiedy przyszła kolej na mnie złapałam się za gardło i powiedziałam; nie chcę, by ktoś poderżnął mi gardło. Poczułam przy tym ogromny lęk i pamiętam to do dziś. Dzisiaj chrześcijaństwo, a zwłaszcza kościół katolicki odrzuca zdecydowanie idee ponownego wcielania się duszy w nowe ciało. Ale nie zawsze tak było.

Ufaj Ojcu.

03. 01. 15 r. Szczecin.   

Oglądaliśmy TV, Piotr po chwili odwrócił się do mnie i powiedział, że miał właśnie widzenie.

  • Byliśmy w jakieś przestrzeni, płynęliśmy w niej, ciągnęłaś mnie za rękę, ale w pewnej chwili mnie puściłaś. Przez chwilę płynąłem sam, potem moją rękę wziął Chrystus i pociągnął mnie dalej, nabraliśmy prędkości i też mnie w końcu puścił. Płynąłem dalej sam w stronę światła …
  • Zostaw ich samych, daj im się sobą nacieszyć powiedział Chrystus do ciebie.

Cała prawda. Najpierw ja pomogłam Piotrowi, potem Chrystus i wiara, a teraz jego droga prowadzi prosto do Ojca. Zastanawia mnie tylko, dlaczego mają się sobą nacieszyć. Przed czym, przed kolejnym zadaniem ?

111

Piotr od tygodnia siedzi w domu, odpoczywa. Przyjęłam inną strategię. Już nie naciskam niecierpliwie, by ciągle pytał  Homiela, ale czekam, aż On sam się odezwie. I odezwał się wieczorem.

  • Kaskada zdarzeń cię zaskoczy. Teraz nadszedł twój czas.
  • Kaskada ? Coś co pociąga jedno za drugim i nie ma na to wpływu – od razu głośno analizuję.
  • Bóg Ojciec przygotował nowe miejsce.
  • Z chwilą kiedy wybrałeś swoją drogę, było wesoło i smutno, ale żeby z tego coś było, trzeba połączyć białe z czarnym.

?! Wielce tajemnicze słowa …. 

Na chwilę Homiel zamilkł, ale później powiedział coś, co mnie bardzo ucieszyło i zdziwiło zarazem.

  • Wkrótce nowiny przyniesie ci wiatr czasu.

Wiatr czasu ? 

  • Rany ! Dzisiaj siedząc w aucie i czekając na ciebie obserwowałam niebo. Na niebie bardzo szybko przesuwały się chmury, był to niezwykły widok i pomyślałam sobie wtedy, że jest tak silny wiatr i te chmury lecą tak szybko jak szybko mija czas – powiedziałam do Piotra ze zdumieniem.
  • Homiel użył takich samych słów jak ja w swoich własnych myślach !!!
  • Czy powinienem się czego bać ? – zapytał od razu Piotr.
  • Czego masz się obawiać, skoro tak głęboko wierzysz w Ojca ?
  • Drogę On ci wyznaczył, a My ci tylko towarzyszymy.
  • Owe zdarzenia będą się dziać za dnia, nie w nocy.

Piotr  zamyślił się na chwilę … 

  • Aaaa …  Już wiem o co Mu chodzi ! – prawie krzyknął.
  • Kiedy miałem jakieś wizje dotyczące niektórych zdarzeń, często działo się to w nocy. Hmm … Ale jakie to ma znaczenie ?

Faktycznie, co to może znaczyć ? Przypomina mi się wizja związana z przepłynięciem basenu, a działo się to w nocy. Oznaczała naszą szybką decyzję związaną z przeprowadzką, opuszczeniem chyba najbardziej nawiedzonego mieszkania w Warszawie. To, co się dzieje w nocy dotyczy zdarzeń wokół gacka ? Symbolika; dzień – Niebo, noc – piekło ? Być może…


Syn napisał do mnie wiadomość jeszcze ze statku …

Obudziłem się w nocy i ktoś siedział na moim łóżku. Chciałem go dotknąć i już go nie było. Tak zapamiętałem. Siedział skulony mi w nogach. Krótko obcięty, lekko odstające uszy, płaska głowa po bokach.

Obawiam się, że jeśli nie skrzywdzą już nas, mogą skrzywdzić kogoś najbliższego. Czas, odległość nie ma dla nich żadnego znaczenia.


Wczoraj gościliśmy u siebie właścicieli mieszkania, które wynajmujemy od listopada. To bardzo mili, starsi ludzie. Kiedy już wychodzili, pan Jerzy odwrócił się do mnie, zajrzał głęboko w oczy i powiedział …

  • Widzi Pani ? Nie było śniegu, widzi Pani ?

Zatkało mnie, bo właśnie dał mi odpowiedź na pytanie, które mnie dręczyło od tygodni. Czy padał w końcu ten śnieg, czy nie? (wpis z 6.09.15). Niemal codziennie rano sprawdzałam pogodę za oknem będąc w Szczecinie lub Warszawie. Zdarzało się, że coś poprószyło, ale znikało w ciągu pół godziny i nie byłam nigdy pewna, czy to mam zaliczyć jako śnieg, czy jeszcze nie. Teraz mi ulżyło. Nie chodzi mi w tym wszystkim o nasze problemy, ale by słowa Homiela okazały się prawdą. Ćwiczenie na wiarę i zaufanie.



04. 01. 15 r. Szczecin.

Pojechaliśmy nad morze do Międzyzdrojów, tam zjedliśmy nasze ulubione gofry z bitą śmietaną. Wracając powiedziałam mimochodem …

  • Szkoda, że Oni nie wiedzą jakie to dobre, nie znają smaku gofrów.
  • Wiemy, przez Hemingwaya odparł Homiel i pokazał Piotrowi otwartą książkę.

Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni, o co Mu chodzi ? Dopiero po chwili doszło do nas, że znowu chodzi o film „Miasto aniołów”. W filmie Seth (anioł) pyta bohaterkę o to, jak według niej smakują potrawy, o uczucia jakie przynosi jej dotyk rożnych przedmiotów. Często przy tym cytuje też Hemingwaya; „On nigdy nie zapomina o tym, by opisać jak smakują potrawy”.

To było dla mnie zaskakująco niespodziewana odpowiedź. Homiel ciągle zmusza nas do myślenia. Oczywiście nie czuje dosłownie przez Hemingwaya, ale przez nas, jak my to odczuwamy. 

  • Ale to nie to samo – odpowiedziałam.
  • A wy nie znacie tego, co My mamy.
  • …….. ?
  • Ale poznacie …

Mam nadzieję Homiel, mam nadzieję… 


Nasz prawnik cały czas załatwia sprawy związane ze znaną naukową instytucją państwową, z którą będziemy się sądzić (http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/10/kazdy-ma-swoj-sad-ostateczny/).  Rozmawialiśmy o tym wieczorem. 

p.s. dla prostszej identyfikacji będę używać nazwy skróconej NIP.

  • Miałem ciekawą wizję związaną z NIP. Działo się to w nocy, siatkę metalową rzucił na mnie dyrektor, chciał mnie złapać, przedstawiono mi go jako obrzydliwego dziada, demona… I idąc do mnie sam się nogami zaplątał, chciał mnie złapać za gardło, a ja się uwolniłem. On tak się zaplątał, że nie mógł z tego wyjść.

n_l

  • Z tego wynika, że na ciebie zarzucił sieci, a sam w nie wpadł. Wizja bardzo wyraźna.
  • Coś się zacznie dziać … 
  • To się dzieje.
  • To będzie ?
  • To jest teraz. Najważniejsze, że zaczyna się karuzela zdarzeń.
  • Będzie kręciło.
  • Wiesz, że z karuzeli można wypaść – powiedziałam przytomnie. 
  • . Jestem ciągle pod wrażeniem Ich mądrości, przenikliwości, ale kto może być bardziej przenikliwszy jak nie Oni ? – Piotr był wyraźnie pod wrażaniem swojej wizji. 
  • Ten rok może być zaskakujący z tego wynika.
  • …  I będzie.
  • Pozytywnie ?
  • Ufaj Ojcu.



Dopisane 27. 07. 2016 r.

Sprawa związana z instytucją państwową będzie bardzo często przewijała się w naszych rozmowach. Ciągle trwa, ale jeśli zrealizuje się tak, jak opisuje ją Homiel to będzie najprawdopodobniej najlepiej udokumentowana historia ingerencji Nieba w życie doczesne człowieka.

Pieczęć Chrystusa.

27. 12. 14 r. Szczecin.         

W tym roku na święta nie chciałam od Piotra żadnego prezentu. Poprosiłam tylko, by sprawdził jak wyglądało narodzenie Chrystusa. Pamiętając Golgotę odważyłam się na sprawdzenie Betlejem. Piotr nie cierpi, kiedy o takie rzeczy proszę, zwłaszcza kiedy dotyczy to Chrystusa. Czuje się tak, jakby przekraczał zakazaną granicę. Kiedy jednak zaczął mówić, zaczęłam szybko zapisywać.

  • Widzę wzgórze, z daleka kilka chat … Nie mają dachówek, chyba słoma, nie wiem… W tym wzgórzu jest wielka jaskinia …. Ogromne sklepienie w skale. Dziwna, wielostopniowa, ma jakby wykute poziomy, jest tak wielka, że schowały się w niej owce, woły … Widzę kilka osób, dwie starsze kobiety, mężczyźni mają brody…. W środku jest zbity z desek szałas…. Kiedy rodził się Jezus, nad Maryją unosiło się silne światło, drugie światło pojawiło się nad Jego główką … Bóg widzi to wszystko … Słyszę …
  • Rodzi się jak człowiek, ale w Mojej glorii i chwale.
  • Cieszy się z Jego narodzin … Stworzył drogę dla Syna, punkt po punkcie, ale zostawił Mu wolną wolę….

… Tutaj Piotr chciał przerwać, ale poprosiłam, by sprawdził jeszcze, czy byli trzej królowie.

  • To nie królowie… Jeden z nich ma ciekawe ubranie, w pasy, złoto – czerwone podłużne pasy, dziwną czapkę, też w pasy… Nie jest wcale stary, ma około 45 lat, pokazuje bukłak z oliwą … Drugi ma coś takiego … Dym się z tego unosi, nie wiem co to jest, nie przyjechali na koniach, widzę z daleka wielbłądy… Kaka piękna noc ! Pełno gwiazd, a z tej jaskini wydobywa się tylko światło… Faktycznie widzę kometę…. – zakończył zdziwiony.

Miło było to oglądać. Miał tak szeroko otwarte oczy ze zdziwienia, że nie miałam wątpliwości, iż musiał być przez chwilę w innym świecie. Spytałam na koniec ilu widział „króli”? Piotr tylko się żachnął, że tylko jeden był ubrany wytwornie, inni normalnie… Ale ilu ich było?! Co najmniej 2 osoby. Przyszło mi do głowy, że być może był tylko ktoś jeden ważny, a pozostali to ci, co mu służyli. W przeciwnym razie każdy z nich ubrany byłby wytwornie. 

Może kiedyś się jeszcze tego dowiemy, może znajdzie się jeszcze jakaś zagubiona ewangelia ukryta w piaskach pustyni, a tymczasem …

Przede wszystkim bowiem należy spróbować znaleźć to, co wiemy o nim na pewno. Królowie? Nie byli królami. Nie nazywa ich tak ani Biblia, ani najstarsze tradycje. Dopiero późniejsza interpretacja jednego z psalmów pozwalała dostrzegać w nich władców. Św. Mateusz Ewangelista określa przybyszów greckim słowem magoi, które oznaczało kastę uczonych, perskich kapłanów. Orygenes i Tertulian pod tym pojęciem rozumieli astrologów z Babilonu. Arystoteles magoi nazywał uczniów Zaratustry, a Herodot — szczep irański. Z królami, władcami odległych krain, tajemniczy goście małego Jezusa niewiele zatem mieli wspólnego.

Co więcej, być może wcale nie było ich trzech. Św. Mateusz nie podaje przecież ich liczby, mówi jedynie o trzech złożonych darach. Wprawdzie o trzech magach pisał Orygenes, trzech również pojawia się na większości malowideł w katakumbach, ale czasem malowano ich dwóch, czterech, sześciu czy nawet dwunastu. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/V/VBN/pk201401_trzejkr.html 

W tym samym artykule autor pisze; I jeszcze jedno: kiedy przybyli? Św. Mateusz zapisał, że „weszli do domu i zobaczyli Dziecię”. Jezus z rodziną nie mieszkał już w stajence, lecz w domu. Skoro Herod kazał wymordować wszystkich chłopców do dwóch lat, zatem i Jezus mógł już nie być noworodkiem: równie dobrze mógł mieć kilka miesięcy czy nawet ponad rok.

Według Św. Mateusza;
1
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda1, oto Mędrcy1 ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę2 na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon».

Mędrzec pyta o nowo narodzone dziecię. Dziecię kilkumiesięczne, czy roczne na pewno nie jest nowo narodzone ! Sprawa nie jest tutaj jasna, więc wróciłabym do oryginalnej wersji językowej ewangelii i sprawdziłabym najpierw jej tłumaczenie.

Próbowałam się spytać, czy było to w grudniu, czy w innym czasie, Piotr stwierdził, że było ciepło, ale Homiel … 

  • Nie jest ważne kiedy i jak, ważna jest istota ukrzyżowania.

Przypomniałam sobie w tym momencie Jego odpowiedź …

  • My nie niszczymy, My budujemy.

Homiel nie powie czegoś, co mogłoby zburzyć to, w co wierzymy. Cały świat obchodzi Boże Narodzenie właśnie w grudniu, po co to podważać, jeśli to nie narodziny Jezusa, a Jego śmierć jest kluczowa ?

Kluczowa dlaczego ? Ano dlatego, że wcale nie musiał zostać ukrzyżowany. Jezus miał wolną wolę i jako człowiek miał możliwość wyboru. Nie wszystko było przesądzone. To widać podczas kuszenia na pustyni, to widać podczas ostatnich godzin w gaju oliwnym, kiedy mówi …

  • Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!

Muszę przyznać, że dotychczas nigdy nie patrzyłam na Jezusa właśnie w ten sposób. Kiedy do mnie dochodzi, że wcale nie musiał, ale dał się ukrzyżować,  zaczynam rozumieć w pełni wielkość Jego decyzji. Odkrywam Go na nowo. 


Zwróciłam w „opowieści” Piotra uwagę na kilka szczegółów;

1. Do tej pory myślałam, że liczba trzech „króli” jest faktem, w internecie dowiaduję się, że właściwie nie wiadomo ilu ich było naprawdę.

2. Wg tradycji chrześcijańskiej przekazano w darach; mirrę, kadzidło, złoto. Piotr zobaczył „bukłak z oliwą”, co mogło być mirrą http://pl.wikipedia.org/wiki/Mirra , „coś z dymem”, co mogło być kadzidłem, nic na temat złota nie mówił. Zarówno bukłak i mirra występuje w ewangelii.

Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino [należy wlewać] do nowych bukłaków”. http://zbawienieiwiara.com/Ewangelia/Marka.html

3. Szata w złoto-czerwone pasy, sprawdzenie jak byli ubrani ludzie w tamtych czasach i w tamtym regionie to właściwie zadanie dla archeologa, ale znalazłam coś ciekawego.

http://www.bible-topten.com/archaeology/clothes.htm

222

Jest to fragment murala z Beni Hasan w Egipcie ok. 1890 pne. Znajduje się na północnej ścianie grobowca poświęconemu egipskiemu faraonowi Sesosotis II. Pokazuje pasmo wędrownych kupców, którzy podróżowali z Syrii-Kanaanu do Egiptu. Mural znajduje się w dużej sali, której ściany pokryte są obrazami przedstawiającymi różne aspekty życia w starożytnym Egipcie, a ten fragment zapewne przedstawia zespół zagranicznych przedsiębiorców, którzy często podróżowali przez ten obszar. Egipcjanie określali ich jako „Azjatów”. http://www.bible-archaeology.info/abraham.htm  

Podsumowując … Czy to możliwe, by ta wizja była prawdziwa ? Jak najbardziej.



28. 12. 14 r. Szczecin.

Dzisiaj rano obudził mnie własny krzyk, była 8.15. Miałam ciężki sen.

Staliśmy na lotnisku, nie takim typowym betonowym, lecz utworzonym z dużej polany. Czekaliśmy na przylot syna. Piotr coś robił przy aucie, a ja obserwowałam niebo. Zauważyłam samolot, nieduży, który wydawało mi się, że leci za szybko. Próbował wylądować, ale po chwili wzniósł się ponownie. Zrobił nad lotniskiem koło, zawrócił i znowu przymierzał się do lądowania, jednak tak się kołysał i chwiał, że nie miał szans wylądować bezpiecznie. Wiedziałam, że spadnie. Kiedy zaczęłam krzyczeć ze strachu, zauważyłam nad nim wysoko inny samolot. Wielki, który majestatycznie leciał spokojnie. Poczułam, że to właśnie tam jest nasze dziecko. Mimo tego byłam tak przestraszona patrząc na spadający niżej samolot, że zaczęłam we śnie krzyczeć i to mnie zbudziło.

Myjąc zęby opowiedziałam sen Piotrowi i skwitowałam na koniec … 

  • Jeszcze tego by brakowało, by jakiś samolot rzeczywiście spadł.

Pół godziny później Piotr otwiera internet i czyta o zaginięciu kolejnego samolotu malezyjskiego. To nas naprawdę zaskoczyło. http://www.newsweek.pl/swiat/poszukiwania-zaginionego-samolotu-airasia-malezyjskich-linii-lotniczych,artykuly,354186,1.html 

Ten sen nie dawał mi spokoju przez parę godzin. Dlaczego zobaczyłam dwa samoloty, jeden mniejszy, latający na krótsze dystanse i drugi większy ? Jeśli ten mniejszy to rozbity samolot i to zdarzyło się dzisiaj, to znaczy, że syn może wrócić bezpiecznie do domu już niedługo. Może …



29. 12. 14 r. Szczecin.

10

Odkąd zrobiłam zdjęcie Chrystusa w „naszym kościele”, ciągle na nie patrzę i analizuję. Ciągle zastanawiam się co znaczy ten duży X, czy to przypadek, czy błąd zdjęcia ? Raczej to niemożliwe. Myślę, że w takim akurat zdjęciu wszystko ma swoje odpowiednie znaczenie.

Dzisiaj włączam Discovery Historia i rozpoczyna się film „Tajemnice chrześcijaństwa – Wezuwiusz”. W pewnej chwili słyszę, że pierwsi wyznawcy Jezusa, którzy byli żydami posługiwali się X jako symbolem swojej wiary.

Stanęłam jak wryta. Oznaczało taf, ostatnia literę alfabetu hebrajskiego. Symbolizowała koniec, doskonałość i prawość. Hebrajskie tau przekształciło się w znak krzyża, które znamy dzisiaj, tak sugerują w tym filmie. Znalazłam film na YT i zrobiłam scana z tego ujęcia.

x

I potem porównałam, prawie identyczne.

x2

p. s. Dzisiaj dowiedziałam się, że syn wraca w przyszły piątek. 




Dopisane 25. 07. 2016 r.

Przyjrzałam się literze X ponownie. Nie wiem właściwie dlaczego nie sprawdziłam tego dwa lata wcześniej, ale dopiero dzisiaj zajrzałam do Wikipedii.

W religii chrześcijańskiej krzyż tau τ często łączony jest z osobą Jezusa Chrystusa, bądź też z duchowością Tau. Jej pierwotna forma przypominała X, bądź + i była często używana jako osobisty podpis czy znak pieczętujący dokument lub własność. „Mój podpis w Hi 31,35 dosłownym tłumaczeniu brzmi „moja tau”. https://pl.wikipedia.org/wiki/Tau 

Do tej pory myślałam, że X na moim zdjęciu do symbol pierwotnego chrześcijaństwa. Dzisiaj jestem już pewna, że to osobisty podpis samego Chrystusa mówiący jasno; To jam jest.

Myślę też, że nie przypadkowo X znajduje się na dole. Podpis jak pieczęć autoryzująca dokument. 

Homiel widział moje zaskoczenie, bo powiedział;

  • Masz teraz stokroć większą radość, kiedy odkryłaś to sama.

 


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Zajrzyj do trzosu Chrystusa, zobacz ile tam znajdziesz.

11. 12. 14 r. Warszawa.

 Przedwczoraj Piotr miał bardzo wyraźny sen, otworzył drzwi i ktoś mu wręczył stary mandat do zapłaty. Wczoraj rano mówi do mnie;

  • No jeszcze tego brakowało, bym miał coś nieoczekiwanie do zapłacenia.

Po południu dzisiaj kiedy tylko wszedł do domu od razu wiedziałam, że coś się wydarzyło. Pokazał mi pismo, które przyszło godzinę wcześniej z ZUS-u z nakazem zapłaty za składki wraz oczywiście z odsetkami, w sumie ok. 50 tys zł ( za rok 2010r). Piotr był lekko podłamany, bo miał w tym miesiącu możliwość odłożenia trochę pieniędzy… a tu nic z tego. No i siedząc już na kanapie w zamyśleniu spytał Homiela z lekkim przekąsem…

  • Jakie pomysły tego typu macie jeszcze na ten rok ?
  • Zajrzyj do trzosu Chrystusa, zobacz ile tam znajdziesz.

To było tak zaskakujące, że od razu zaczęłam sprawdzać w internecie o co chodzi. Co to jest „trzos”? W samej Biblii jest kilka wzmianek na ten temat, ale jeden dość szczególny;

I rozkazał im, aby nic nic brali na drogę, jedno tylko laskę; ani tajstry, ani chleba, ani trzos pieniędzy. Ale żeby obuli się w trzewiki, a nie obłóczyli w dwu sukien.

111

Rozmawialiśmy o naszych rodzicach, którzy mimo poważnego wieku trzymają się nadwyraz dobrze. Są samodzielni, nie chorują, są sprawni fizycznie i psychicznie. Słysząc opowieści innych ludzi, którzy borykają się z chorobami swoich rodziców, stwierdzamy oboje jednym głosem, że mamy ogromne szczęście. Mamy szczęście z rodzicami, mamy szczęście z naszymi dziećmi, a jednocześnie Piotr stale narzeka na nadmiar innych problemów wynikających z codziennego życia. To jest kwestia jego charakteru. Przejmuje się każdą trudniejszą sprawą, a wynika to z jego ogromnego poczucia odpowiedzialności. Chce, by wszystko było profesjonalnie załatwione co jest właściwie niemożliwe, jeśli prowadzone jest przez osoby trzecie. Jest dostawa, nie ma zapłaty. Ma być dostawa, nawala transport. Zawsze znajdzie się coś nieoczekiwanego, na co nie ma wpływu. I w ten sposób czasami wpada w okres narzekania myśląc pewnie, że może mu to pomoże.  Rozumiem go i staram się pocieszać, ale nie zawsze mi to wychodzi. Rozmawialiśmy o tym znowu, kiedy raptem Piotr …

  • Usłyszałem mocne słowa, które przywołały mnie do pionu – powiedział.
  • Oszczędziłem twoich rodziców i ciebie.
  • Zabrałem im to.
  • Oszczędzając ich, oszczędzam ciebie.
  • Wytrzymaj dla Mnie te odrobinę kłopotów, które ci daję.

Zamilkliśmy na chwilę z wrażenia.

  • Jak mnie to zmobilizowało w głowie… poczułem, że Go zdradzam.
  • To nie jest właściwe słowo – powiedziałam.
  • Zawodzę. On powinien mieć kogoś, na kim może się opierać, wierzyć w Niego, a ja jestem najsłabszym ogniwem, ciągle narzekam…
  • Wytrzymaj ten ból, im go bardziej wytrzymujesz tym bardziej jesteś bliżej do Nas.
  • No właśnie, człowiek tak jest głupi, że nic nie rozumie.
  • A jeśli ktoś naprawdę cierpi, bo choruje mocno, co ma robić ?
  • Homiel mówi, że możemy prosić o ulgę w cierpieniu – od razu pomyślałam, że taka ulga może mieć różne oblicza. Znalezienie odpowiedniego lekarstwa, odpowiedniego lekarza, uzdrowienie, a nawet szybsza śmierć, jeśli jest to w ogóle możliwe …
  • Po co mi są te doświadczenia ?
  • A po co żyjesz ?
  • A nie moglibyśmy sobie tak pojeździć na golfa ? – zażartował Piotr.
  • … Mówi, że chce kończyć tą sesję – chyba się zniecierpliwił dowcipami nie na miejscu.


18. 12. 14 r. Szczecin. 

W nocy bolała mnie tak głowa, że musiałam wziąć pigułkę na migrenę, nie spałam więc, ale przewracałam się z boku na bok przez wiele godzin. W pewnym momencie leżąc na wznak i mając jak zwykle zasłoniętą kołdrą połowę twarzy wyraźnie poczułam po obu stronach nacisk na materac, tak jakby ktoś nachylił się nade mną opierając się dwiema rękoma o łóżko. Kołdra napięła się i wyraźnie nacisnęła twarz spłaszczając mi nos. Poczułam niepokój, ale trwało to na szczęście tylko chwilę. Na pewno nie byłam sama w swoim łóżku. Homiel powiedział ostatnio, że jestem szczególnie chroniona, ponieważ mnie nienawidzą, najchętniej cofnęliby czas… Ale w tym jednym momencie Moi chyba zaspali … Albo inaczej … Byli i dzięki temu trwało to tylko chwilę …



26. 12. 14 r. Szczecin.

 Syn jest w morzu od 5 miesięcy, mieliśmy wielką nadzieję, że wróci na święta. Piotr spytał nawet o to kilka dni wcześniej …

  • A czy może nie wrócić ?

Odpowiedź wydawała się nam jasna, ale powinnam pamiętać, że kiedy odpowiada pytaniem na pytanie, to wcale tak nie musi jasna. A czy może nie wrócić ? Może ! W naszej rodzinie organizowano na Boże Narodzenie chrzciny i mój syn miał być ojcem chrzestnym. Zobowiązał się do tego już rok temu. Wszystko przygotowano i czekaliśmy na przyjazd syna. Kilka dni przed dostajemy wiadomość, że będzie opóźnienie, ponieważ w wenezuelskim porcie był strajk, niektóre statki stały już od miesiąca i termin przyjazdu zaplanowano na początek lutego. Co tu robić w takiej sytuacji ? Ksiądz zasugerował, że na papierze będzie nazwisko syna, ale w kościele może być ktoś inny, padło na Piotra.

Byliśmy wszyscy w małym kościele, w którym słychać było prawie każdy jeden oddech wielu ludzi. Ksiądz w pewnej chwili wypowiedział formułkę …

  • Wyrzekamy się Szatana.
  • Wyrzekam się – huknął głośno Piotr. W małym kościele było to doskonale słychać.

    Poczułam ważność tej chwili. Po mszy podszedł do mnie Piotr i powiedział, że kiedy to mówił usłyszał za uchem.

  • Dokonało się zaskoczony Piotr zamilknął.

  • Teraz już wiesz, dlaczego nie wrócił dodał po chwili Homiel.

    Piotr zrozumiał, że on miał to powiedzieć, właśnie podczas mszy, właśnie w kościele i może właśnie podczas chrztu małego dziecka jak kropka nad „i”. Wieczorem rozmawialiśmy o tym długo, Homiel powiedział …

  • Waga słów tak wielka.

  • Wyrzekłeś się definitywnie tego, z którym szedłeś, a wracasz do Tego, z którym zawsze żyłeś.

    Zamknęło się koło czasu. Homiel nazywa to cyklem. To, co Piotr kiedyś wybrał, teraz odrzucił właśnie w kościele, przy świętym sakramencie chrztu, który uważany jest za pierwszy egzorcyzm. Nie zdawałam sobie sprawy z wagi pewnych słów, czynów i wyborów, rytuałów… w kościele. Czy wyrzeczenie się gacka poza kościołem miałoby taką samą moc jak w kościele? Długo się nad tym Piotr nie zastanawiał, spytał za to co nas jeszcze czeka w nadchodzącym roku.

  • Dopełnij kielich wina tego roku, zanim rozpocznie się nowe.

    Tłumacząc na „polski”; nie przejmuj się przyszłym rokiem, bo jeszcze ten się nie skończył. Po tych słowach zaczęliśmy wspominać kończący się rok, dla mnie jest on jednym z najważniejszych w moim życiu. To wielka duchowa lekcja, nauka i „powrót do domu” jeszcze za życia. Homiel przypomniał i otrzeźwił szybko…

  • Jesteś ciągle w podróży.

    Myślę, że jest to samo sedno. Życie to droga. Dopóki żyjemy, podróż ciągle trwa.


    Homiel już późno w nocy powiedział, że gacki nie są tylko dla ludzi, są też dla aniołów. Oni uczą się tak samo jak ludzie; 

  • Pokusa, która dotyka ludzi, dotyka też aniołów.

  • Czy anioły boją się gacków ? 

  • Anioł sam w sobie budzi wielki strach na dole, sama ich obecność.

  • Boją się Michała, lecz większość nie chce mieć z nimi nic wspólnego – odpowiedział.


    Niedawno oglądaliśmy film „Miasto Aniołów” i wpadłam na pomysł, że spytam Homiela, czy to jest u Nich możliwe zakochać się w kobiecie, spaść na ziemię i sobie tak żyć jak gdyby nigdy nic.

  • My też dowiadujemy się oglądając – odpowiedział wyrażając swoje zdziwienie z wyraźną ironią.

Dodał jeszcze, że dziwi się za każdym razem, czyli za każdym razem kiedy to oglądamy. A ja się dziwię, że ogląda z nami TV, co właściwie nie powinno dziwić jeśli ciągle jest przy nas. Dziwny ten świat….

Prawdziwy Chrystus.

10. 12. 14 r. Warszawa. 

Byliśmy na kawie jak zwykle o 10.00 rano, Piotr zamyślił się nagle;

  • Homiel mówi …
  • Wszystkie zasłony zostaną zdjęte.
  • Będziesz widzieć to, czego inni nie widzą i nie widzieli, będzie ci to dane.
  • Twoje serce przebije światło i będziesz przekazywał to innym.
  • … Będziesz jeszcze więcej widzieć ? – spytałam zdziwiona.
  • Nie zwariujesz ?

Spytałam jeszcze raz ze zdziwieniem, gdyż już teraz często Piotr zastanawia się, czy jest do końca „normalny”. To, co w tej chwili się dzieje jest już i tak absolutnie niezwykłe, a Oni zapowiadają jeszcze więcej. Jeśli będzie jeszcze więcej to nie wiem, jak to nawet nazwać. Nie mam odpowiedniego słowa.

  • Nie wiem.
  • Wracając do Domu, musisz przysłużyć się ludziom, innej drogi nie ma.
  • Mówi, że nie wolno mi użyć niczego przeciwko ludziom, bo wtedy znowu zbliżę się do dołu, mam to użyć po to, aby ludzi ratować i oświecać, a nie przeciwko nim.
  • A na czym ma to polegać ? – pytam.
  • A skąd mam wiedzieć ?
  • A kto ma wiedzieć ? 

Czas pokaże…


Nie wiem czy to wpływ kawy, czy faktycznie usuwają mu wszelkie zasłony, ale przypatrzył mi się dokładnie i powiedział …

  • Twój Grubasek jest bardzo blisko ciebie, ciągle trzyma ręce na ramionach, ciągle cię pilnuje – potem otworzył szerzej oczy.
  • Ale ich jest więcej, jesteś otoczona przez Innych, ściśle cię ochraniają.
  • Taaaa… Dlaczego ?
  • Twój mówi … 
  • Czarni cię nienawidzą, nienawidzą to właściwie słowo nie na miejscu 
  • Przelewasz świadomość i prowadzisz ślepego
  • … Ślepego ? To chyba chodzi o mnie ? – zaśmiał się Piotr.

Przypomniała mi się wizja, w której Piotr szedł z przepaską na oczach.

  • Ta biblioteka na Górze jest przepiękna – kontynuował dalej.
  • Schody prowadzą do wielkiej sali, po bokach stoją wielkie filary, łuki, wszystko jest jasne, marmur albo alabaster, daj narysuję ci… – Piotr wziął serwetkę i narysował.. coś.

1111


Po kawie pojechaliśmy na drugą stronę Wisły do „naszego” kościoła, o dziwo nie paliło się światło nad krzyżem Jezusa. Kątem oka zobaczyłam uśmiechającego się Piotra, szepnął mi do ucha, że widzi białego gołębia siedzącego na ramionach Chrystusa, a właściwie gołębicę, bo jest gruba. Macha skrzydłami i wydaje swoje dźwięki, czyli chyba… grucha. Spojrzałam na niego z politowaniem, bo oczywiście absolutnie niczego nie widziałam, ale nieoczekiwanie usłyszałam w swojej głowie; zrób zdjęcie. Zdarzyło mi się to pod tym krzyżem po raz pierwszy, więc szybko wyjęłam swojego Iphona i zrobiłam dwa zdjęcia.

1

Dwa zdjęcia zrobione w odstępie 2 sekund. Zaraza po wyjściu sprawdziłam, czy udało się coś uchwycić, ale na pierwszy rzut oka niczego nie zauważyłam, oprócz jakiejś, powiedzmy, mgły nad głową Chrystusa. Po kilku godzinach dopiero, już w domu i na komputerze zaczęłam sprawdzać je ponownie. Nie zrobiłabym tego w ogóle, gdyby nie usłyszane słowa; zrób zdjęcie. Musiały mieć przecież jakiś sens.

2

3

Powiększyłam oba zdjęcia dla porównania i już na pierwszy rzut oka zobaczyłam między nimi sporą różnicę. Skupiłam się na pierwszym zdjęciu powiększając go w programie graficznym Windowsa możliwe jak się da.

GOŁĄB

Nie mogłam uwierzyć w efekt końcowy. Najpierw zobaczyłam jasnego gołębia z uniesionymi do góry skrzydłami, wyraźny dzióbek, szyja… A potem… A potem Niebo zeszło na ziemię…

5

Zatkało mnie absolutnie … Siedziałam przed monitorem zapatrzona… Gołąb przy głowie mężczyzny, przymknięte oczy, włosy do ramion, broda, zagadkowy znak dużego X… Chrystus… prawdziwy, autentyczny.

Waliło mi serce z wrażenia i pytam się Homiela … 

  • Czy to na pewno On ? – nawet bałam się powiedzieć na głos Jego imię.
  • To jest dla ciebie.

Od pierwszych wieków chrześcijaństwa gołębica była głównym ikonograficznym symbolem Ducha Świętego, a od nakazu Benedykta XIV[potrzebny przypis] jedynym. W Biblii pod tą postacią objawił się on podczas chrztu Jezusa Chrystusa (Mt 3,16 ; Mk 1,10). Św. Jan Apostoł pisze o świadectwie Jana Chrzciciela: „Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim” (J 1,32).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gołąb_w_kulturze_i_wierzeniach

Przypomniałam sobie nakaz Homiela, bym się modliła codziennie Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami, albowiem tylko Tyś jest święty, Tyś jest panem, tyś najwyższy, Jezus Chrystus z Duchem Świętym, chwała Ojcu Amen.

Teraz rozumiem dlaczego.




Dopisane 22. 07. 2016 r.

To być może jedyne tego typu zdjęcie na świecie… Nie wiem tego na pewno oczywiście, ale ono nie może być tylko dla mnie. Przekazuję to innym ludziom, niech się radują i uwierzą. 



Dopisane 22. 08. 2016 r.

W najnowszy miesięczniku „Egzorcysta” ukazał się artykuł; http://www.miesiecznikegzorcysta.pl/wiara-i-rozum/item/1419-jezus-nigdy-nie-rozstawal-sie-z-duchem-swietym

Jezus nigdy nie rozstawał się z Duchem Świętym

Kiedy współcześni katolicy mówią o Jezusie, rzadko pamiętają o Duchu Świętym. Podobnie duchowni sporadycznie wspominają o Nim w kazaniach. Taki stan rzeczy jest spowodowany m.in. tym, że chrześcijanie przyzwyczaili się do mówienia i myślenia o Jezusie jak o samotniku lub bohaterze religijnym.

Tymczasem Nowy Testament ukazuje Jezusa, który był wiedziony przez Ducha i posyłał Parakleta. Co więcej, samo słowo „Chrystus” oznacza namaszczonego Duchem Świętym i spełniającego swą misję w mocy Ducha. Nie ma ani jednego odcinka w ziemskim życiu Jezusa, w którym dopuszczalne byłoby zapomnienie o Duchu Świętym. To samo dotyczy tożsamości chrześcijan, którzy mają łączność z Chrystusem i z Bogiem Ojcem w mocy Ducha Świętego. Mamy wiele do naprawienia w zakresie naszej wiary w Ducha Świętego

Herezje

Za niedoskonałym sposobem przedstawiania Chrystusa stoi kilka przyczyn. Najistotniejszymi spośród nich były pojawiające się w IV w. herezje, które zaprzeczały odwiecznej jedności Jezusa i Ojca. I tak adopcjanizm głosił, że Jezus jest zwykłym człowiekiem, tyle że w wyjątkowy sposób obdarzonym Duchem Świętym. Sekta ebonitów, istniejąca już od II w., uważała Jezusa za nowego Mojżesza, a Jego chrzest w Jordanie interpretowała jako moment, w którym człowiek o imieniu Jezus otrzymał namaszczenie Duchem. Jezus miał zatem być tylko człowiekiem namaszczonym przez Ducha, podobnie jak Mojżesz. Ten pogląd był sprzeczny z objawieniem Jezusa jako odwiecznego Słowa, które stało się Ciałem. W sytuacji zagrożenia ze strony herezji bezpieczniej było mówić osobno o Chrystusie i osobno o Duchu Świętym. W ciągu wieków doprowadziło to jednak do zapomnienia, że Chrystus kontynuuje swe dzieło razem z Ojcem przez Ducha. Chrześcijanin na podstawie porządku Objawienia powinien pamiętać, że wszystko, co Bóg czyni w naszym życiu, czyni mocą Ducha Świętego. A Duch Święty, który jest Osobą Trójcy Świętej, nie może być ani pomijany, ani przemilczany bez konsekwencji osłabienia naszej wiary w Boga. Przecież Trójca nie była nigdy „Dwójcą”!



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Ty Mnie szukasz, a Ja jestem przy tobie.

07. 12. 14 r. Warszawa.

Dawno nie byłam „u naszego krzyża” i dzisiaj niemal tam biegłam. Jeszcze podczas modlitwy Piotr powiedział, że usłyszał niezwykłe skowa …

  • Ty Mnie szukasz, a Ja zawsze jestem z tobą, ciągle jestem przy tobie.

Ja już nie wiem co robić, by odwdzięczyć się za to wyróżnienie. Ciągle mi się cisną słowa; nie jestem godna, abyś przyszedł do mnie… Najciekawsze, że oboje traktujemy Go jak kogoś bardzo bliskiego. Zwłaszcza Piotr, co nie jest nawet dziwne jeśli się Go widzi i słyszy. To niezwykłe uczucie … Zatyka gardło … 



08. 12. 14 r. Warszawa.

Dzisiaj Piotr został obudzony z nakazem pójścia do kościoła, tam dostał wizję. 

  • Zobaczyłem Ziemię jako małą kropkę we wszechświecie, wszystko to mieściło się w przestrzeni o kształcie kuli. Ponad tą kulą znajdowała się inna kula, inny wszechświat. Oba połączone były tunelem w formie wirującego spiralnego leju. Dziwnie… Tam jest i zielony i niebieski kolor.

A jeśli budowa hologramu wygląda właśnie w ten sposób, że istnieją wszechświaty w kształcie kuli, które są połączone wirującym spiralnym tunelem ? Z tego co wiem, pełno jest zjawisk we wszechświecie właśnie w formie wiru ….

Czy rodzący się Wszechświat wirował? Do tej pory myślano, że Wielki Wybuch był jednorodny, a przestrzeń zachowuje się tak samo w każdym kierunku. Ostatnie badania podważają tę teorię – być może Wszechświat obraca się jako całość, a jeśli tak, to musiało być tak od samego początku. http://news.astronet.pl/index.php/2011/07/22/n6773/

1


Piotr wczoraj miał sen.

  • Byliśmy razem na półpiętrze – p.s. znowu półpiętro, co to może znaczyć ?
  • Zobaczyłem gacka. Wysoki, na czarno ubrany chudy facet o dziwnie długich nogach. Były wręcz nienaturalnie długie. Podawał mi nowe koszule do zmiany, oferował mi swoje usługi, ale oczywiście je odrzuciłem. Dziwne, ale kiedy podchodził do mnie cały czas gapił się czujnie na ciebie.

Kiedy tego słuchałam w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Tego czarnego chudego faceta z nienaturalnie długimi nogami widziałam już wcześniej. Dokładnie wtedy, kiedy wprowadziliśmy się do poprzedniego mieszkania. Teraz kolejna przeprowadzka i znowu się pojawił, tym razem w wizji Piotra. Spytałam się Homiela dlaczego ? Obawiam się, że coś się szykuje.

  • Taką macie drogę, macie nas, macie tamtych.
  • … Powiedział, że nic lepszego na ten moment nie mogliśmy znaleźć, to było wskazane.
  • Musieliście się przeprowadzić … 
  • To mieszkanie czas było opuścić.
  • Czy coś było złego ?
  • Ten etap się skończył.
  • Ale nam było dobrze …
  • Są etapy w życiu.
  • A to obecne ?
  • Przechowalnia.
  • Czy długo potrwa ?
  • Na razie przesłona zdarzeń stoi.
  • …. Powiedział …
  • Dostałeś przepiękny prezent.
  • Prowadzenie przez Chrystusa.
  • To jest początek twojej drogi do końca.
  • I to się właśnie zaczęłood razu wiedziałam, że chodzi o wizję, w której Piotr idzie w powietrzu z Chrystusem.
  • Pokazał ci, że jest naprawdę …
  • … Przypomniał mi płuca jak oddychał.

Piotr miał dzisiaj w kościele piękną wizję …

  • Przede mną długa świetlista droga, jesteśmy gdzieś w przestrzeni, mam zawiązane przepaską oczy i nic nie widzę, trzymasz mnie z lewej strony, Jezus trzyma mnie z prawej strony i tak razem idziemy, a raczej prowadzicie mnie tą drogą. Na końcu drogi puszczacie mnie wolno i idę już sam.

peopl05

Piotr jest jak ślepiec, potrzebuje prowadzenia i wsparcia… Ale powiedzmy sobie szczerze, któż z nas tego dzisiaj nie potrzebuje…

My nie niszczymy, My budujemy.

20. 11. 14 r.  Warszawa.  

Byliśmy dzisiaj przy „naszym” krzyżu i z daleka zobaczyliśmy cygankę, która od tygodni tam „zawodowo urzęduje” i zarabia żebrząc. Piotr na jej widok zatrzymał się i nie chciał wejść. Powiedział, że przeszkadza mu jej obecność. Trochę go rozumiałam, ponieważ siedziała na posadzce 2 metry od krzyża, ale też nie wyobrażałam sobie, by tam nie wejść. Właściwie zmusiłam go do wejścia. Piotr pomodlił się szybko, wydawałoby się, że zrobił to machinalnie. Poklęczał trochę i wyszedł. Już po wyjściu…

  • Ale usłyszałem … !!!
  • Niech nikt nigdy nas nie rozdziela, tą cyganką mogę być Ja.
  • Przepraszam Cię …
  • Nie pozwól na to, jak będziesz widział, że stoją między nami, to nie bój się iść do Mnie.

Ciarki mi przeszły po plecach, a Piotrowi zrobiło się naprawdę głupio, nawet chciał wracać z powrotem. 

  • Każda wizyta to lekcja, zauważyłaś ?
  • Ogromna. Człowiek się ciągle uczy.
  • Ile jej dałaś ? – Piotr mnie rozwalił tym pytaniem. Pomyślałam, że jest trzeźwy jak zawsze. 

Nieco później wspominaliśmy wcześniejsze doświadczenie spod krzyża.

- Widziałem jak oddycha, Jego klatka piersiowa się unosiła do góry i na dół, żył wisząc na tym krzyżu. Powiedział ...  
- Będziemy iść razem. Twój świat się kończy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/ 
  • Na mnie wrażenie zrobiło jak Jego płuca pracowały, jak klatka piersiowa się podnosiła, widziałem jak oddychał.
  • Oddychał jak człowiek konający na krzyżu, czy normalnie ? – staram się pytać rozsądnie. 
  • Normalnie oddychał, widziałem jak te płuca się podnosiły i schodziły, podnosiły i się schodziły, niewiele brakowało a głowa obróciłaby się w moją stronę, a wtedy zgasło światło.
  • ………- oczywiście pamiętam o tym doskonale. 
  • Widziałaś moje zdezorientowanie ? 
  • Wtedy usłyszałeś twój się świat się kończy, możesz się spytać Homiela o co chodzi ?
  • To zadanie dla ciebie mówi.
  • On to powiedział ze smutkiem ? – chciałam wyczuć po tonie co się za słowami kryło. 
  • Nie, to sucha informacja, nie było przy tym żadnego ładunku emocjonalnego.
  • A to zgaszone światło to znak dla mnie, czy dla ciebie ?
  • Piotr wszystko widzi, on tego nie potrzebuje.
  • . A więc to znak dla mnie – ucieszyłam się w duchu. 
  • . Ja zawsze byłem przy Bogu, On był dla mnie najważniejszy … – zamyślił się Piotr znowu. 
  • Ty myślisz, że On sobie bez ciebie nie poradzi ? – chyba do końca nie przemyślałam swojego pytania, bo zaraz wybuchnęliśmy śmiechem odkrywczo zrozumiawszy jego absurdalność.
  • … Słyszę gdzieś w oddali głęboki śmiech dojrzałego mężczyzny… – powiedział nagle całkiem spokojnie. 


28. 11. 14 r.  Szczecin.

Przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Przez dwa dni targałam wszystkie graty i schudłam od razu 2 kilo. Jeśli to jedyny sposób na schudnięcie, to proszę bardzo, mogę tak co 3 lata.

Kiedy usiadłam w fotelu zmęczona przypomniałam sobie słowa Homiela; Zbliżasz się do przesłony zdarzeń na osi czasu i wskazówkę, że w listopadzie będzie zmiana (wpis z 25. 10. 14 r). Pokiwałam z niedowierzaniem głową, bo właśnie się tak stało.

Pierwszy dzień Piotra w nowym mieszkaniu rozpoczął się ciekawie. Siedzieliśmy w salonie, który jest połączony z kuchnią, czyli współczesny open space. Poszłam do kuchni, by upchnąć do szafy ostanie talerze, pojemniki itd. Miałam szklany świecznik wielkanocny używany tylko w Wielkanoc z uwagi na jego charakterystyczne symbole, tzn. biały baranek. Włożyłam go do głębokiej miski, by się nie potłukł, a miskę do głębokiej szafy. Byłam zadowolona, bo wiedziałam, że nic się jemu nie stanie, a kiedy przyjdzie czas, to go wyciągnę.

Podeszłam do zlewu, zaczęłam zmywać naczynia, trwało to może 5 minut. Odwracam się i widzę na kaflowej posadzce pod moimi nogami pół wielkanocnego świecznika, którego przed chwilą przecież schowałam. !!!

Zesztywniałam … Zaczęłam w głowie natychmiast analizować sytuację. Kiedy ja to zbiłam ? Skąd się to wzięło ? Dlaczego nie słyszałam rozbijającego się szklanego świecznika o podłogę ? Dlaczego nie słyszał tego Piotr, który siedział 3 metry obok ? Otworzyłam szafkę, wyciągnęłam z głębi miskę, a w niej… druga połowa świecznika !!!??? Piotr podszedł i tak oboje patrzyliśmy na rozbity świecznik nic nie rozumiejąc.

  • Jak Oni to robią ?! – spytałam nie będąc do końca pewna kto za tym stoi – Spytaj jednak Homiela, czy to Oni są za to odpowiedzialni – poprosiłam Piotra mając mętne przeczucie.
  • My nie niszczymy, My budujemy.

Ups …. Jak mogłam mieć jeszcze wątpliwości ? Gacek dał znowu znać, że jest i choćby zmienialibyśmy mieszkanie co miesiąc, to tak naprawdę nie ma dokąd uciec.




Dopisane 20. 07. 2016 r.

To pozornie błaha odpowiedź okazała się bardzo znamienna. Wielokrotnie w późniejszym czasie kiedy zdarzały nam się dziwne wydarzenia, których autora nie mogliśmy przyporządkować przypominałam sobie to zdanie. Niebo nie jest tym, co budzi niepokój, skłóca, podważa, sieje zamęt, niszczy. To domena Zła.

Przykładowo; czytając w internecie wypowiedzi ludzi, którzy mają różne wizje, sny pada często pytanie, czy pochodzą od dobrego źródła, czy złego. Według tej prostej zasady i wskazówki łatwo będzie to rozróżnić. Jeśli człowiek po takiej wizji czuje niepokój, to lepiej o niej zapomnieć.

To drobny przykład, ale weźmy coś większego. Konflikty międzyludzkie i wojny nie są dziełem Nieba. Wszystko co prowadzi do zniszczenia człowieka emocjonalnie, duchowo, fizycznie, czy jakkolwiek nie jest dziełem Nieba. Nie obwiniajmy Ojca o Zło, które jest wszechobecne niemal w każdej dziedzinie naszego życia. To jest niesprawiedliwe. 


Przeprowadziliśmy setki rozmów i bardzo często byłam pod wrażeniem humoru samego Homiela, jak i Ojca. Szalenie trudno komuś to wytłumaczyć, a jeszcze trudniej udowodnić.

2

Fragment z książki „Między Niebem a radością” ks. j. Jamesa Martina.

  • Niech nikt nigdy nas nie rozdziela, tą cyganką mogę być Ja.

Te słowa ciągle słyszę w swoje głowie. Uświadomiły mi, że nigdy nie wiem z kim mam akurat do czynienia. Tak łatwo nam oceniać ludzi zanim się jeszcze odezwą, a przecież nie mamy żadnej o nich wiedzy. Chrystus uczy, że każdemu warto dać szansę, bo nigdy nie wiadomo…


  • Nie pozwól na to. Jak będziesz widział, że stoją między nami, to nie bój się iść do Mnie. 

Wtedy oczywiście sądziłam, że słowa dotyczą ciągle żebrzącej cyganki, ale dzisiaj widzę ich znacznie głębszy sens. Przykładowo; zostałam wychowana w rodzinie katolickiej, która nie wierzy w Boga. Takich rodzin i ludzi jest miliony. Mając bogate doświadczenia próbowałam raz, czy dwa porozmawiać na temat istnienia Boga, ale zostałam ośmieszona. To mnie nie powstrzymało, by wierzyć. Ja nie idę piechotą do Chrystusa, ja do Niego wręcz biegnę. W dzisiejszych czasach „między nami” będzie jeszcze wiele przeszkód, ale człowiek, kiedy wierzy nie może się bać wierzyć.

To były dwie piękne lekcje.