18. 12. 19 r. Warszawa.
Wpisując nowy tekst na blog nieco się zatrwożyłam;
- Jak byś się czuła, gdy Piotra nie będzie ? - Ale… będę miała Ciebie Ojcze, tak ? – pytam niepewnie. - A jeśli zanim Ja będę, jego by nie było ? …….. – ciężko mi się zrobiło. Nie brałam tego pod uwagę. Głowa mnie rozbolała, chyba z emocji. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/12/18/objawie-cie-swiatu
Przypominam Piotrowi te słowa, ale nie robi to na nim większego wrażenia.
- Może faktycznie cię nie będzie na święta…
- … Nie mam siły rozmawiać.
- To chociaż jedno pytanie do Ojca …
- ……. – warknął.
- Siedem świeczników Menory, sprawdzałam, jest wiele teorii – próbuję dalej – Możesz się spytać co znaczą ?
- Siedem filarów, siedem pałaców.
- A one czego są symbolem ?
- A ten jeden jest prosty. To siódmy pałac.
- Zobaczyłem dziwne coś …
- Co ?
- Widok z góry na ten świecznik.
- Jak się patrzy na świecznik z góry, to filary są w linii prostej, wytwarzają się światła, które się łączą w kręgi. W centrum pozostaje jeden, pałac Boga.
- To naprawdę ciekawe co zobaczyłeś.
- ……. – Piotr się zapatrzył w górę, przy tym zrobił się dziwnie biały. Przed zawałem często bywał biały, więc się przestraszyłam, że sytuacja się powtarza.
- Co tam widzisz … ?
- Usłyszałem Ojca …
- Spójrz Mi w oczy.
- Spojrzałem w górę, zobaczyłem Ojca …
- Jesteśmy siebie coraz bliżej.
- Obudzę Siebie w tobie.
- Nie jestem jeszcze obudzony ?
- Nie jesteś jeszcze aktywny, nie tak jak Ja chcę.
- To kiedy będę ?
- W najpiękniejszy dzień roku, a więc możesz być i nie będziesz – … na święta.
- A jaki to najpiękniejszy dzień roku ?
- Boże Narodzenie ? – podsuwam Piotrowi pomysł, ale pewna tego nie jestem. Ten co dla nas jest najpiękniejszy, dla Nich nie musi być wcale.
Wieczorem.
Wczoraj oglądaliśmy wypowiedź D. Tuska, który wiarę oficjalnie nazwał średniowiecznym zabobonem. TVP szybko mu przypomniała, że przed wyborami na prezydenta wziął ślub kościelny i fotografował się na tle krzyża stojącego na stole. Hipokryzja turbo !!! Oglądam informacje dalej i wszystko to sprawia, że chodzę wnerwiona.
- Co się denerwujesz ?
- Pokażemy światu cuda.
- Pokażemy coś nie coś temu światu.
- I co powie teraz ten rudy kot ?
- Będzie teraz wierzył, czy nie ?
Roześmiałam się głośno. „Rudy kot” bardzo mnie rozbawił. Siedzimy dalej przed TV. Jestem już znacznie spokojniejsza.
- Pan Bóg ma dla mnie prezent – Piotr się ucieszył.
- A jaki to prezent ?
- Nigdy ci nie mówiłem – … jaki.
- To fakt. Pamiętasz szczygła ?
- Oczywiście – jakże mogłabym zapomnieć.
- Ten będzie inny. Prezent niespodzianka.
- Hmm … Zazwyczaj sam prezent to już niespodzianka – ja na to.
- Nie zawsze. Dla ciebie też mam prezent.
- To kleik.
- Wow … Ciekawe … Prezent, którego się nie spodziewasz. .. Ojcze…
- Nie ekscytuj się, to jeszcze potrwa.
Wpisując notatki do komputera jeszcze raz zwróciłam uwagę na …
- Obudzę Siebie w tobie.
Dzisiaj pisałam na blogu słowa, które mogą je wyjaśnić.
- Wszyscy zobaczymy budzącego się do życia. - Ostatecznie więc jak może wyglądać skoro imię Moje jest w nim ? (!!!) http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/12/18/objawie-cie-swiatu/
Jeśli Ojca imię jest w Piotrze, to faktycznie … Jakby budził w nim Siebie. Szechina.
19. 12. 19 r. Warszawa.
Jedziemy na kawę moim BMW, którym przyjechaliśmy do Warszawy. Autko zwinne, szybkie, więc Piotr śmiga po ulicy jak wariat.
- Oszczędzaj moje auto – krzyczę w pewnym momencie.
- Nasze.
- To znaczy, że ja nie mam nic swojego ?
- Masz. Nas !
Roześmiałam się i zamilkłam. Na wszystko mają odpowiedź, a Piotr dalej jedzie jak szalony. Zaciskam zęby.
- Ojciec powiedział o prezencie wczoraj.
- Prezent, którego się nie spodziewasz. Ale wiesz, że różne mogą być niespodzianki, na przykład zawał ! – jestem wkurzona.
- Lubię ten twój wisielczy humor czasem.
- To ma być niespodzianka, nie horror.
- Ojciec ma dla nas prezent, a jaki prezent dla Tatusia mamy ?
- No krem, nie pamiętasz ?
- …….. – nie mam siły być poważną, śmieję się ze szczęścia.
- A dla Jeszua ?
- Co dla Jeszua !
- Przecież Go widziałaś, chce prezent ? Powiedz szczerze.
- On ? – spoważniałam i przypomniałam sobie wizję.
- Nie … Był zainteresowany tylko chlebami.
- Co chcesz Mu dać … Krem ? Maszynkę do golenia ?
- Hmm … – nie wiem co powiedzieć.
- Nie ma takiego poczucia humoru jak Ja.
- No nie ma – przyznaję – Jest inny.
- Już taki jest.
Bardzo się wzruszyłam. Uzmysłowiłam sobie, że rozmawiamy o Chrystusie tak otwarcie jakby to był członek rodziny. Uzmysłowiłam sobie też, że to wielki prezent od Ojca rozmawiać właśnie w ten sposób.
Siedzimy przy stoliku, a kilka metrów dalej na ruchomym bilbordzie wyświetla się reklama „Gwiezdnych wojen”. https://film.wp.pl/gwiezdne-wojny-skywalker-odrodzenie-epicki-koniec-wielkiej-przygody-6457952407115905a
- Wczoraj czytałam recenzję filmu; epicki koniec gwiezdnej sagi. Poczułam, że to jakiś cykl, że dotyczy też i nas. W dzieciństwie zaczęłam oglądać, a teraz to się kończy… – żal mi się zrobiło straszliwie.
- Kończy się wasza saga definitywnie.
- Będziesz miał stałe towarzystwo.
- Co to znaczy ?
- Hmm… Kiedy rodzisz się na nowo i na nowo za każdym razem masz wokół siebie innych ludzi, inne twarze… Na Górze będziesz miał towarzystwo wieczne, bo nie będziesz się rodził … – przyszło mi do głowy.
- …….. – Piotr łyknął kawę …
- Dobra ta kawa, czuję przez niego …
- Kiedyś piłem tu kawę prze kogoś …
- 1841 … Na Krakowskim, w małej kawiarence była …
- Żeby wiedzieć co dobre, trzeba spróbować.
- Wiesz co do kawy miałem ?
- Paliłem papierosa.
Myślałam, że z wrażenia z krzesła spadnę. Ojciec mówił wielokrotnie, że schodzi do ludzi, ale żeby aż tak ???!!!
Czy to możliwe ?
Kolejnym punktem spaceru jest Telimena, która znajduje się u zbiegu ulicy Koziej i Krakowskiego Przedmieścia. Pewnie większość z was zna ten punkt jako Green Caffè Nero, ale to historia najnowsza. Nie przesadzę, jeżeli powiem, że odkąd zawitała w tej kamienicy pierwsza cukiernia (ok. 1827 roku), nieprzerwanie do teraz były tam wyłącznie kawiarnie i cukiernie, niektóre z bardzo ciekawą historią. https://podrozeodkuchni.pl/2016/03/cukiernie-i-kawiarnie-w-warszawie-dawniej-i-dzis/
W latach 20. XIX wieku u zbiegu Koziej i Krakowskiego Przedmieścia funkcjonowała kawiarnia będąca ulubionym miejscem spotkań literatów i innych artystów kawiarnia „Kawa u Brzezińskiej”. Jej częstym gościem był Fryderyk Chopin. https://fotopolska.eu/Warszawa/WszystkieZdjecia/u86173,Ulica_Kozia.html
Na początku XIX w. Rynek stracił znaczenie centrum Warszawy, najbogatsze sklepy i kawiarnie przeniosły się na Krakowskie Przedmieście. https://www.srodmiescie.warszawa.pl/ulica-307.html
A ja to sie nie nadaje na te ciezkie czasy bo szlag mnie trafia z tymi restrykcjami .noszeniem maski ktorej w kosciele nie zaloze .widze ze nic fajnego w zyciu nie mialam tylko cierpienia ,kupa dzieci i pijacki maz i jeszcze teraz nas Bog karze..ja sie nie nadaje serio nie mam ani milosci ani cierpliwosci i boje sie wszystkiego nerwy mi nie strzymuja bo ilez mozna zyc w nerwach i martwic sie o wsio.uczyc w doma kazdego az mnie rozpacz juz dopadla ..powoedzialam mezowi ze wiecej do sklepu nie pojde .bo maski nie zaloze bo to wbrew prawu ..a mi i tak juz slabo jak wlaze do sklepu boje sie czy nie padne kiedy..jestem zla na sama siebie ze przez meza mam 7 dzieci i musze z nim a go nie kocham i nie cierpie pijaka.I co teraz nam przyjdzie zdechnac i niz fajnego z zycia nie mam a do nieba takich jak ja nie wpuszczaja
Pani Bernadeto,
proszę nie tracić nadziei.
Czytając Pani wpis przed oczami stanęło mi świadectwo p. Macieja Bodasińskiego (współpomysłodawcy „Różańca do granic”) –
https://www.youtube.com/watch?v=rn-LGREEb_A
szczególnie pierwsze 11 minut, kiedy opowiada o własnych słabościach i w jaki sposób, nagle, Bóg odmienił nie tylko jego, ale całą rodzinę – i to wydawałoby się w beznadziejnej sytuacji.
Kierując zaś słowa do innych Czytelników: uważam, że nie zaszkodziłoby wspomóc Pani Bernadety w modlitwie. Nie jesteśmy może psychologami, nie znamy wszystkich szczegółów, nie powinniśmy ocenić – ale zawsze możemy wspomóc dobrym słowem, wysłuchać, czy wspólnie się pomodlić.
Pani Olu, czytając część (niekiedy mocno zawiłych) komentarzy doceniam siłę prostoty przekazu Ojca, który Pani zamieszcza. Można powiedzieć, że takimi przykładami, językiem i opisami można dotrzeć do każdego i być zrozumiałym. Niech Bóg Ojciec nad Wami czuwa w tych trudnych czasach!
Zgadza się. Ojciec chce być zrozumiany przez wszystkich.
Fajka z kawą, no cóż gdyby to ustrojstwo nie szkodziło to pewnie jarał bym dalej, a trochę to moje uzależnienie trwało. Zapalenie papierosa po sutym objedzie lub podczas picia dobrej kawy po ciężko minionej nocce zapada miło w pamięci i długo, męcząco długo, satysfakcją z takiej przeżytej chwili nęci, taki – paradox. Nie dziwię się Ojcu, że się skusił. :-).