Przygotuj swoją duszę, bo w każdej chwili może być wzięta.

08. 10. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Ale miałem rozmowę… Pobeczałem sobie trochę, gdy przypomniałem sobie moje chwile z Ojcem i usłyszałem wtedy…
  • Dlaczego płaczesz Mały?
  • Nie powiem Ci.
  • Wszystko widzę w twoim sercu.
  • Pytam się po to, by rozładować to, co masz w sercu.

Nie powiem Ci…?!… Tylko Piotr mógł tak odpowiedzieć… szkoda słów. Z drugiej strony nawet mi  się to podoba. Jego bezpośredniość i prostota. Pytanie tylko, czy to podoba się Ojcu… 


Pojechaliśmy do Ikei. Mijając dział z talerzami Piotr….

  • Kupimy do naszego domu też talerze.
  • Do którego?
  • No… nie wiem w w końcu.
  • Do Naszego?
  • A macie tam talerze?
  • Oczywiście.
  • Jakie?
  • Mamy w was.
  • ?!

List do Rzymian; 

(20) Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie takim uczyniłeś?


Zamiast talerzy kupiliśmy kolejny kwiat i pojechaliśmy prosto do kościoła. Piotr postawił kwiat po prawej stronie „naszego krzyża”. W sumie pod stopami Chrystusa stało już osiem naszych kwiatów, wszystkie sztuczne niestety. Pomodliliśmy się pod krzyżem, daliśmy pieniądze żebrzącej kobiecie i poszliśmy po chwili na mszę. Kiedy rozpoczynała się komunia święta jakoś tak się złożyło, że stanęliśmy na końcu długiej kolejki. Widzę, że Piotr wyciera oczy, a to znaczy, że rozmawia… Czekam, aż przestanie, ale boję się, że zapomni co słyszy, więc wyciągam swój zeszyt przy wszystkich i notuję…

  • Przygotuj swoją duszę, bo w każdej chwili może być wzięta.
  • …….. – Piotr mi szepcze do ucha.
  • Już nie przynoś… – … kwiatów.
  • Dlaczego? – zdziwiło mnie to.
  • Jezus już nie chce kwiatów?
  • Wypełniłeś wszystko.
  • Jezus pokazał mi, że kwiaty ułożyły się w formie krzyża…
  • Really? – zdziwiłam się, że nie zauważyłam. Po hostii cofnęłam się pod krzyż i zrobiłam zdjęcie. Rzeczywiście, nasze sztuczności ktoś poukładał w formie krzyża.

  • Błogosławiony ten, którego imię nosisz w sercu.

Już w aucie roztrząsaliśmy tylko jedno zdanie; w każdej chwili może być wzięty. Znowu zaczęłam analizować kiedy to jest możliwe.

  • Jutro musisz być przytomny, bo musisz zapłacić pensje, a Bóg nie pozwoli, byś zostawił swoich ludzi. Na pewno nie będzie to jutro. 
  • Pan Bóg wszystko dokładnie zaplanował. W każdym szczególe, ze wszystkimi ludźmi.
  • A tę lukę po mnie zapełnicie? – Piotr myśli, że umrze, a mi się śmiać z nerwów chce.
  • Nie musimy, będziesz.
  • Ojciec pokazał mi jak stoję w rozkroku w dwóch światach.
  • I co z tą wiedzą zrobisz?


Wieczorem.

http://telewizjarepublika.pl/kuzniar-palikot-skowyt-szatana-na-temat-akcji-quotrozaniec-do-granicquot,54928.html

Wczorajsza akcja modlitewna „Różaniec do granic” okazała się tak wielkim sukcesem, który odbił się echem na cały świat. Ponad milion osób uczestniczyło w spontanicznej akcji modlitewnej, w której modlono się w sposób szczególny za pokój na świecie. Ale i przybywa tzw. hejtu szatańskiego, który pokazuje jedynie, że zły po prostu przegrywa.

  • Jesteśmy światłem w Europie?
  • Na świecie.
  • Proroctwo się spełniło?
  • Spełnia.
  • ………
  • Przyjąłeś Mojego Syna – … komunia.
  • Podziękowałeś za wszystko –kwiaty.
  • Dałeś jałmużnę – … żebraczka.
  • I teraz ze Mną masz do pogadania.

Długo się nie odzywaliśmy. Myśli kłębiły mi się w głowie, tysiąc pytań na sekundę…

  • Ciekawe o czym będziecie rozmawiać…
  • Raczej Ojciec da mi za wszystko pasem…
  • Myślisz po ziemsku.
  • Ten, który się obudzi nie ma nic wspólnego z ziemskim życiem.

Znowu zamilkliśmy na długo. Tak trudno ogarnąć rozumem wszystko …

  • Do pogadania...? To brzmi jak wezwanie na dywanik – Piotr dłuuugo myślał.
  • Czy Pinokio boi się rozmawiać ze swoim stwórcą?
  • Ale mam w Niebie opinię… Pinokio przecież kłamał! – szepcze mi do ucha.
  • A wiesz co jest najgorsze? Że myślisz, że jestem głuchy – … Ojciec też szeptem.
  • ……… – nie wytrzymałam. Wybuchłam soczystym śmiechem, ale zaraz mnie na płacz wzięło. Przyszła do mnie nagle myśl, że jeszcze niedawno mogłabym to wszystko stracić w sekundę. Poczułam się jakby mi tlen zabrano.
  • Nie skrzywdzę cię jego osobą.
  • Dziękuję ci Ojcze – pochlipałam pod nosem.
  • Nie tylko ty Mi dziękujesz.
  • …….. – cała rodzina dziękuję, że Piotr żyje.
  • Ojciec pokazał mi, że Edziu dostał dar od Nich.
  • Twój tato to mieszaniec.
  • ?!
  • Pokazał mi jak rękoma otaczał kompas.

To ulubiona Edzia zabawa. Chwalił się, że jak przykładał obydwie ręce do kompasu strzałka odchylała się znacznie w prawo. U nikogo z nas kompas tak nie reagował, jak u Edzia. Miał silną, uzdrawiającą energię. Kwiaty, które przesadzał, w ogrodzie szalały, rozwijały się szybko na cztery strony świata. W ogrodzie skumulowały się też chyba wszystkie wróble z całego miasta. Obce psy podbiegały i kładły mu się brzuchem do góry czekając, aż je dotknie. Taaaa, Edziu miał dar, szkoda tylko, że tak późno wszyscy zwrócili na to uwagę. Mógł zrobić z niego większy użytek. 

  • Daliśmy coś od Siebie. Trudno było mu dopasować się do tego świata.
  • Wiesz jak Edziu odszedł? – pytam Piotra, bo ciągle gdzieś patrzył w dal.
  • On spał, a świetlista postać rękę położyła na jego ramieniu i powiedziała…
  • Już czas...
  • i On wstał bez wahania.
  • Anioł?
  • Nie wiem. Cały świecił, ale tak, że nic nie raziło. To jak światło pod lodem, takie ciepłe światło, przytłumione…
  • Tak właśnie wygląda śmierć? – pomyślałam i się wzruszyłam.

Słowo pouczenia; A. Lenczewska