10. 11. 16 r. Część 2.
Kiedy Piotr „dogorywał”, zwróciłam uwagę na jego buty, które z tyłu były wykończone kawałkiem skóry imitującej czarnego węża.
- Ale masz buty !
- A ja ci powiadam, że tak noszą się zwycięzcy – zażartował Homiel.
- …… – pokiwałam głową, bo na wszystko ma ripostę. Wąż to symbol diabła.
- Homiel to niesamowity wojownik – mówię do Piotra.
- Czy to sprawia Ci przyjemność ? Ta walka ? – pytam.
- To nie ma znaczenia, do tego jestem stworzony.
- Przyjemność znajduję gdzie indziej.
- Ta rozmowa to poezja, która czasami się przeradza w dramat.
Uśmiechnęłam się, ponieważ nawiązuje do naszych kłótni, które od czasu do czasu nam się zdarzają. Potrafimy się pokłócić nawet wtedy, gdy rozmawiamy z Homielem. Zazwyczaj zawsze o to samo, że Piotr nie ma siły rozmawiać …. i w ten sposób poezja zamienia się w dramat.
- Co robisz w wolnych chwilach ?
- Gram na waltorni.
- Co z naszym synem ?
- Tuż, tuż przed progiem domu.
- …. Już wiem co oznacza w wizji, że temida urosła tak wysoko, że widziałem ją na poziomie jej kolan – Piotr zupełnie zmienił temat.
- Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i stała się niebotycznie wielka, sięgałem jej do kolan i powiedziała; - Jestem taka stara. Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; - Coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem! Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/
- Będzie wielka władzą, jaką ma.
- Tak ? Bardzo jestem ciekawy jak się to wszystko potoczy.
- Tak jak zobaczyłeś.
- Kiedy ?
- W wizji, ni mniej, ni więcej.
- Ciekawe jak oni to zniosą ? – zaczynam się zastanawiać.
- Dziadygi tego nie przeżyją. Niedosłownie, ambicjonalnie.
- Odchorują ?
- Odchorować to wrócić do zdrowia. Nie, nie przeżyją tego.
- No nie wiem … Co Wy kombinujecie ?
- Więc bądź zdumiony.
- Choć znasz jej finał, to przebieg cię jeszcze zaskoczy.
- Ale oni mnie nienawidzą. .. – Piotr w zadumie …
- Zostaw ich.
- … Zobaczyłem jak szatkują, kroją i solą … To chcieliby ze mną zrobić.
- ………
- Zabraliście mi kawę … – Piotr z żalem, bo już się nie spotykamy tak często jak kiedyś.
- Dobra trucizna.
- Ja też nie powinnam pić ? – spytałam.
- Powoli odchodzi.
To prawda. Costa Coffee do zawału była naszym stałym punktem spotkań, ale od kilku miesięcy dzieje się coś dziwnego. Coraz trudniej mi pić kawę z Costy, dosłownie ledwo ją przełykam i mam odruch wymiotny. Może organizm sam ją odrzuca ? Jeszcze tej zagadki nie rozwiązałam.
- Homiel, nie wiem co zrobić z moją firmą – właściwie nie pytam, a stwierdzam fakt.
- I ona zaliczyła złote dni.
- A Ola ? Co ma robić.
- Ola to przyszłość i złotymi głoskami będzie świecić.
- ??? … Będę prowadzić biznes ? – byłam zaskoczona, ponieważ już mi się nie chce, swoje zrobiłam.
- Twoje szczęście w czymś innym upatruję, ciesz się papciami – czyli kapciami. Maniana na całego.
Pociąg w pewnej chwili zaczął bardzo się trząść. Czuliśmy silne drgania, nasze ciała też drgały.
- Czujesz to ?! Tak się trzęsło moje ciało, kiedy otwierały się wrota – natychmiast sobie to przypomniałam.
- Wrota się już otworzyły.
- … ???!!!
- Znowu słyszę gacki, kryczą ….
- Zaczyna rosnąć !!!!
- … ???
- Czy nie masz wrażenia, że jedni i drudzy obserwują cię jak się rozwijasz ? – szybko analizuję.
- Co Homiel na to ?
- A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały ?
- Więc nie bądź przeciwko niemu.
- …… – zaczęłam się śmiać, bo ciągle Homiel nawiązuje do naszych kłótni.
- Już cię nic nie powstrzyma.
- Przed czym ? – Piotr.
- Ty już wiesz …
- Niby co ?
- … Jak masz iść.
- ………. – a ma iść drogą prostą.
- Mam do ciebie pytanie techniczne. Jak ty rozpoznajesz, że mówią akurat gacki ? – pytam Piotra.
- Nie wiem, czuję to, słyszę jakby z dołu …
- Długo ten stan nie potrwa.
Piotr wrócił do wczorajszej rozmowy z Chrystusem. Znowu mi zaczął opowiadać ze wzruszeniem…
- Patrz Mi w oczy … Tak powiedział…
- Chciałbym, żebyś nazywał Mnie tak, jak Ja cię nazwałem.
- …….. – i Piotr się znowu wzruszył.
- To plan samego Ojca … Poczułem, że chciał…, byśmy się zbliżyli do siebie.
- Pamiętaj … Mój Syn to Ja, Ja to On.
- Rozmawiając z Nim to tak, jakbyś rozmawiał ze Mną.
Zrozumiałam w tej chwili dlaczego Piotr słyszy często jednocześnie i Ojca i Syna, a od dłuższego czasu nurtowało mnie to pytanie. Zamilkliśmy do końca podróży …
Wieczorem.
- Ojcze, jestem taki grzeszny.
- Jesteś grzeszny.
- Jeśli to mówisz, to jestem zbudowany.
Dopisane 29. 07. 2017 r.
- A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały? Więc nie bądź przeciwko niemu.
- …. – zaczęłam się śmiać, bo ciągle nawiązuje do naszych kłótni.
Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że rozmawiamy z Ojcem i dlatego pozwalaliśmy sobie na większy luz.