20. 02. 19 r. Warszawa.
Będąc w Szczecinie Piotr najadł się krewetek smażonych w głębokim tłuszczu i do dzisiaj nie może dojść do siebie. Martwię się, ponieważ przy okazji kuje go też serce.
- Muszę bardziej słuchać Ojca, ostrzegał mnie. Ojciec jest przemądry – Piotr wzdycha.
- Obyś się nie zagalopował, że przemądrzały.
- …… – uśmiecham się.
- Boli mnie głowa, boli mnie brzuch, a muszę robić egzorcyzmy. Po tym oddzieleniu chłopca i wilka czuję się strasznie wyczerpany. Jestem wrogiem gacków.
- Ta walka jest nierówna.
- Tak ? Po czyjej stronie ?
- Jesteś sam Piotr, ale nie znaczy, że jesteś słabszy.
- Nikt tak się nie modli jak ty.
Zamyśliłam się. Pewnie wielu modli się jak i Piotr, ale rzeczywiście on ma nad innymi ogromną przewagę. Niewidzialnych wrogów widzi. Niewidzialny świat za przesłoną widzi. Kulę ziemską stawia sobie na ręku i potrafi widzieć wszystko. A to razem sprawia, że jego siła oddziaływania jest dużo mocniejsza niż u kogokolwiek.
- Nic się nie dzieje bez przyczyny.
- Nawet ta kawa.
- Wszystko ma znaczenie, a wiesz jak swobodnie rozmawiacie.
- W domu Piotr jest zmęczony.
- ……. – kiwam głową. Nasze spotkania na kawie faktycznie dostarczają najwięcej informacji. Wieczorem rzadko się zdarza ostatnio, aby Piotr miał jeszcze ochotę rozmawiać.
- Każdy dzień może coś przynieść.
- Pamiętaj, że ciąża trwa.
- Nike ? – za każdym razem, gdy słyszę o ciąży to się dziwię. Nadal nie rozumiem dlaczego to jest tak ważne.
- Co się stanie ? – Piotr dopytuje.
- Twój Pan chce cię na nowo widzieć, choć widzę cię bez przerwy i ciebie też Mój pisarzu.
- Mam plany z twoimi mężem.
- W te dni przedwiosenne nadejdą zmiany.
- ……. – zmroziło mnie.
- Przedwiosenne ? – coś mnie tknęło.
Wczoraj „przez przypadek” przeczytałam ten fragment.
- Czyli dobrze słyszałam ? - Dobrze. Słuch i głowę masz absolutnie zdrową. - Piotr nie powie ci co się będzie działo, więc My ci mówimy. - Piotr nie powie, bo nie będzie chciał w ogóle rozmawiać. - Stracisz troszkę kontaktu z mężem. - Makabra… – pomyślałam. - Na długo ? - Piotr będzie przebiśniegiem. - Oznaczać to będzie wiosenkę dla świata. - Pierwszy przejdzie przez śnieg. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/26/4959/
Kolejny raz sobie uświadomiłam, że zdecydowanie muszę zacząć czytać swój dziennik jeszcze raz od początku.
Poszłam do domu z myślą, że ugotuję Piotrowi rosół, to powinno ukoić jego bolący brzuch. Dzwoni Piotr …
- Ciągle mnie boli …
- ……. – przestraszyłam się, za długo to już trwa.
- No to … spytaj w końcu Homiela co robić … – poczułam się bezradna.
- Dlaczego Mnie nie spytacie ? – włącza się Ojciec.
- Aaaa…. – zatkało mnie trochę, bo ciągle rozmawiamy przez telefon.
- To co robić ?
- Samo przyszło, samo odejdzie.
- Rosół pomoże ?
- Jak najbardziej.
Wyłączając się zrozumiałam, że bez Ojca ani rusz… Nie da się już żyć.
21. 02. 19 r. Warszawa.
Na kawie oczywiście. Może ostatniej, a może nie…
- Ojciec powiedział, że każdy dzień może coś przynieść. Może cię po prostu znowu weźmie do Góry ? Weźmiesz go Ojcze jak na ślub ? – pytam.
- To są nasze sprawy, nie babskie.
- ……. – roześmiałam się.
- W ogóle baby w Niebie to mają chyba przechlapane, mają gorzej – żartuję.
- Czy chcesz się komuś poskarżyć ?
- Nie ma już komu – przyznałam ze śmiechem, Ojciec jest najwyżej.
- ……..
- Dzisiaj w wizji widziałem człowieka o kulach, dokładnie o jednej kuli, stał zgarbiony pod krzyżem. Podszedłem do niego i pytam…
- Wierzysz naprawdę ? Jeśli tak podaj mi rękę… i on podał. A wtedy kula spadła na ziemię i mógł chodzić.
- Hmm… To wizja, ale pamiętaj, że tylko dzięki Ojcu tak możesz – spoważniałam.
- Oczywiście, że tylko dzięki Ojcu – Piotr powtarza i się wzrusza.
- Przez to co powiedziałeś już nie jesteś Mały.
- Jestem.
- Kłócisz się ze Mną ?
- W sekundę urosłeś i przerosłeś wszystkich.
- Bo taka jest prawda. Samym sobą nic nie znaczę, wszystko mam od Ciebie, wszystko co mogę, co mam. Bez Ciebie nic nie znaczę i nic nie ma sensu już.
- Zadziwiasz Mnie.
- Uświadomiłem to sobie w końcu. Moja siła to Ojciec, bez Ciebie nie mogę nic. Nie jestem w stanie kroku zrobić bez Ciebie … – prawie płakał.
- ……..- słucham tego w zadumie. Piotr mówi czystą prawdę, całe nasze życie jest tego dowodem. Każdy dzień jest tego dowodem.
- To powiedzenie… „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”… na ile jest prawdą ? – pytam.
- Dla niewierzących w pełni.
- A dla wierzących…
- Ja jestem twoim łóżkiem, twoją pościelą, twoją drogą, twoim życiem.
- Dużo mogę ci dać, jak wierzysz we Mnie.
- Czy to dotyczy wszystkich ludzi ? Czy ta reguła „być panem swojego losu” jest nieprawdziwa ?
- To zależy w co uwierzy.
- Jeśli wiesz, że Jestem, to czy powiesz jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz ?
- Nie.
- Jak wierzysz we Mnie, to Mi zaufaj.
- Powiesz; przyjmuję co Mi dajesz.
- Ale mamy wolną wolę …
- Masz. Możesz iść w prawo albo w lewo.
- Czy jak wierzysz, pójdziesz do gacka ?
Piękna rozmowa. Idąc na kawę minęłam czarny samochód, Volvo, dość duże, zwróciłam uwagę na napis … Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na miejscu. Wzruszałam się natychmiast, że ktoś jeszcze tak bardzo wierzy w Ojca. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia, ale to wyglądało tak.
„Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu” – mój proboszcz ciągle to powtarza na kazaniach.
Ale nie jeździ volvo tylko fiatem pandą 😉