11. 01. 20 r. Warszawa.
- Miałem dzisiaj wizję. Właściwie dwie wizje. Zobaczyłem ludzi z NIP jak nachylają się nad jakimś pismem. Zobaczyłem jak mają szkło powiększające. Pochylali się i czytali coś co było po łacinie. Dwuczłonowe słowo po łacinie. Czytali i krzyczeli …
- Nie da się apelacji zrobić !
- O ! – Piotr mnie zaskoczył. Z tego wszystkiego kompletnie zapomniałam o NIP.
- Może faktycznie nie będzie apelacji – mówię dumając jednocześnie nad tym, że strasznie to wszystko się ciągnie.
- Po jakimś czasie dostałem drugą wizję. Zobaczyłem kobietę, która miała przylizane włosy z przedziałkiem pośrodku. Wyglądała jak taka starodawna guwernantka. Ale ubrana była współcześnie.
- Czego chcesz ? … pytam.
- Ja też nie jestem z tego świata. Moja dusza walczyła, żeby być tutaj teraz w tym świecie.
- Ciekawe … Czy dusza może sobie tak wędrować między światami ?
- ……… – … odpowiedzi brak.
Wczoraj miałam super fajne doświadczenie. Modliłam się od 14.30 do 15.05. W końcówce modlitwy bardzo wyraźnie poczułam bliskość Ojca. Rzadko mi się tak zdarza. Gdy skończyłam, zadzwonił do mnie znajomy twierdząc, że kiedy dzwonił o 15 mój telefon milczał całkowicie. Jakby sygnał nie dochodził, albo był wyłączony, jednym słowem kompletna cisza. Zaczęłam się śmiać. Wiedziałam zanim zdanie skończył. Normalnie byłoby to niemożliwe, aby milczał. Telefon nowy, zawsze włączony i leży tuż obok. Po prostu w tym momencie miał mi nie przeszkadzać, ale pytam z ciekawości …
- To skandal, żeby ktoś miał przerwać nam rozmowę.
- Bo to nie modlitwa, to rozmowa.
- Przecież wiesz – Ojciec się roześmiał.
Takie drobne sytuacje obnażają niesamowitą prawdę. W naszym świecie, tej animacji (Ojciec użył raz słowa miraż), w której żyjemy możemy w każdej chwili zostać kompletnie ubezwłasnowolnieni. Można z nami zrobić cokolwiek, zrobić wszystko. Kiedy czasami nad tym myślę, za każdym razem robi to na mnie piorunujące wrażenie. Świadomość tego … dyscyplinuje.
Siedzimy na kawie już po zakupach, wizycie w kościele, nigdzie się nie spieszymy. Rozmawiamy o nieuchronności zbliżających się zdarzeń i przepływie czasu …
- Wczoraj pisałam, że rok czasu będzie trwała twoja przemiana.
- Ojciec mówi teraz … - Pełna twoja przemiana będzie trwała od dnia urodzin do dnia urodzin. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2020/01/11/sluchaj-mego-glosu-a-nie-stu-innych/
- Myślałam, że chodzi o kwiecień, ale teraz nie jestem pewna. Może chodzi o te urodziny Nike ? Czyli wrzesień ?
- Wyglądem jesteś przygotowany, żeby cię słuchano.
- Taaak ? Tak wyglądam ? – pyta mnie chcąc się upewnić.
- Mnie pytaj, nie Oli.
- Wyglądem masz budzić respekt.
- Zgadzam się, wygląd jest ważny – przyznaję.
- I zachowanie jest ważne.
- A ja taki okropny czasami jestem.
- Nie mów do siebie, że jesteś okropny.
- Słyszałem, że jesteś Moją kopią, więc mówisz o Mnie.
- Ciebie czeka Ja. Jeśli ty jesteś kim jesteś, to kim jesteś ? ……. – pogubiliśmy się. Powtarzałam to zdanie w głowie z trzy razy, aby zrozumieć. - Jesteś kopią Mnie. - Więc zrobisz to, co Ja bym zrobił. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/25/jestes-kopia-mnie/
- Bądź Moją kopią. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/25/kiedy-jestescie-razem-wtedy-jestescie-silni/
12. 01. 20 r. Warszawa.
Dzisiaj niedziela. W kawiarence jesteśmy prawie sami.
- Miałem nad ranem wizję. Idę i ciągnę za sobą stary wózek. Na wózku mam worek, taki szary, typowy do ziemniaków. W worku jest dziecko. Wiem, że wiozę to dziecko na egzekucję. Wiedziałem o tym. Ale jadę i nic nie mówię.
- Na drodze zauważam srebrną monetę, ale wiem, że to nie jest prawdziwa moneta, a czekoladka w sreberku imitująca monetę. To dziecko mimo, że jest w worku prosi, aby się zatrzymać i żebym Mu dał tą monetę srebrną. Mówi…
- Daj Mi ten pieniążek i dalej możemy jechać. Nie chcę nic więcej.
- Nie wiem jak on to widział, bo pieniążek by już pod wózkiem, a on był w worku. Zatrzymuję się i podnoszę pieniążek, aby Mu dać. Odwiązuję najpierw ten worek i widzę w środku 3-letniego chłopca, ma blond włosy, zaczesany jest do przodu. Patrzę na niego i odkrywam, że tym chłopcem jestem ja ! Przecież to ja ! Jak byłem mały tak wyglądałem.
- Poduszeczkę dam ci pod siedzenie … mówię.
- Nie chcę, możesz Mnie zawieźć.
- Wzruszyłem się bardzo jego niewinnością. Był dobry, a jednak był gotowy iść na śmierć. Coś we mnie pękło.
- Nie oddam cię nikomu i wziąłem go na ręce. Obrałem czekoladę ze sreberka i tak się wizja skończyła.
Każda wizja z chłopcem blondynkiem to wizja z Ojcem.
- Hmm … Ojciec mówił, że jesteś Jego kopią, więc nic dziwnego, że chłopiec był do ciebie podobny. A egzekucja … Sam widzisz co się dzieje. Teraz chcieliby Boga zabić, zlikwidować, wmówić, że Go nie ma. Kiedy Boga nie ma, to hulaj dusza. Ty będziesz Go bronić … To wygląda jakbyś był ostatnią nadzieją.
- Ty to Ja, Ja to ty.
- … Teraz doszło do mnie dlaczego pieniążek czekolada. Dwa dni w temu w kantorze dostałem w prezencie taki pieniądz czekoladkę. Teraz zaskoczyłem – Piotr się wzruszył.
Długo potem myślałam nad tą wizją. Piotr ma kilka słabości, z którymi walczy. Przyziemny materializm i … co wydaje się śmieszne … właśnie czekolada. Gdyby zapanował głód, najbardziej żal mu by było nie chleba, ale czekolady. Pieniądz i czekolada to jakiś dla niego synonim bezpieczeństwa. Że nadal wszystko jest normalne. W tym widzeniu znowu wybrał Ojca, a nie swoje życie. Piękna wizja.
Wieczorem.
Piotr poszedł na egzorcyzmy, wrócił jakiś czas później …
- Od jakiegoś czasu oczyszczam z brudów Franciszka, więc mówię swoją formułkę; oczyszczam cię taki i taki, a raptem wyłania mi się twarz Benedykta. Zza przesłony wyłoniła się jego głowa, aż mnie cofnęło z wrażenia.
- Przecież żyje … – wtrącam się.
- No właśnie, to chyba jego dusza i on do mnie mówi …
- Ja też proszę o ochronę.
- Więc wyciągam rękę i mówię … Oczyszczam cię z wszelkich brudów, gacków itd. I widzę jak z jego ciała wypada szara masa w kształcie prostokąta, tworzy taką jakby metalową blachę, ale mocno brudną. Nie była zardzewiała, ale brudna. No to ja dalej … Mówię po raz drugi czyszczę cię i wtedy zobaczyłem też postać Franciszka. Żeby było mi łatwiej czyścić postawiłem ich koło siebie razem, a wtedy oni wzięli się za dłonie.
- A kiedy się połączyli wybuchła z nich wielka energia, to wyglądało tak jakby biała para z nich buchnęła. Benedykt też prosił mnie o opiekę.
Spojrzałam na Piotra uważnie. Kiedy on był na egzorcyzmach, ja akurat czytałam artykuł https://magazyn.wp.pl/opinie/artykul/auguri-benedetto .
Ten film, mający ambicję filmu dokumentalnego, to prawdziwa gradka dla wyznawców teorii o pancernym kardynale, ludzi przekonanych, że Kościół rzymskokatolicki to czyste zło i właściwie instytucja zatroskana jedynie o własny prestiż, pieniądze i strefy wpływów.
Pancerny ? Dziwna zbieżność. Metal jako symbol twardości, nieustępliwości ?
- Niesamowite jak ty to widzisz wszystko.
- Sam się dziwię. Widzisz ? Mężuś jest niezbędny – zażartował.
- I to jeszcze jak ! I jak to będzie, kiedy cię nie będzie w takim razie ?
- Jakoś się podzielimy.
- Jak cię Ojciec spod skały wyciągnie to nie mam pojęcia.
- To będzie majstersztyk.
- Hmm …
- Masz pióro Majsterstuck ?
- …….. – Piotr zamarł.
- Twoje pióro faktycznie ma nazwę Majsterstuck – Piotr wyjaśnia szybko.
- … I to też będzie majstersztyk.
Siedzimy oszołomieni.
13. 01. 20 r. Warszawa.
Wieczorem.
- Na egzorcyzmach znowu widziałem Benedykta. Prosił mnie o pomoc, żebym o nim nie zapomniał – robi zdziwioną minę.
- Skończyłem modlitwę i Ojciec mówi do mnie …
- Jeszcze raz. Nie myślałeś o niej.
- … To znaczy o modlitwie. Więc jeszcze raz zacząłem od nowa.
- Myśl, co mówisz.
- … Kurka wodna, ja ciągle uciekam myślami – przyznałam się.
- Dzisiaj po raz pierwszy widziałem Polskę z boku, z profilu. Pięła się na wysięgniku ponad wszystkie inne państwa. One zostały z tyłu.
Czytam dalej książkę o Faustynie; Ufam tobie. Wczoraj wydawało mi się, że to raczej niemożliwe, aby dusza kogoś jeszcze żyjącego przyszła po pomoc, a tu raptem u Faustyny pojawia się podobna historia.