18. 10. 18 r. Warszawa.
Poobrażaliśmy się na siebie wczoraj o pierdoły, ale dzisiaj na kawie byliśmy oboje punktualnie. Są ważniejsze sprawy niż nasze kłótnie.
- Zadzwoniła z rana Beata. Powiedziała…
- Ojciec kazał mi do pana zadzwonić. Nie wiem co pan zrobił wczoraj, ale przez chwilę poczułam się wolna.
- Hmm… A co zrobiłeś ?
- Wziąłem ją jak Pan Bóg wziął mnie. Położyłem ją sobie na ręku i dmuchnąłem. Oczywiście też modlitwy zrobiłem.
- Zaraz, zaraz – próbuję to sobie wyobrazić.
- No zmaterializowałem ją wczoraj – mówi to tak normalnie, jakby to było dla każdego oczywiste.
- Teraz zastanawiam się, czy wziąć na dłoń planetę.
- Hola, hola !
- …….
- Dobra, wytłumacz to od początku.
- Zawsze widziałem ją z daleka, ale Ojciec pokazał mi, że mogę ją przyciągnąć przed sobą jak hologram. Jak w hologramie mogłem ją zmniejszyć i wziąłem na rękę. Jej obraz w oddali był 1;1, a im bliżej była, tym stawała się coraz mniejsza i na końcu była jak laleczka i postawiłem ją na swojej dłoni. Pamiętam co Pan Bóg ze mną zrobił i dlatego spróbowałem tak samo.
- Aaaaaa …. – teraz rozumiem.
Cała tajemnica tkwi w tym, że Piotr potrafi wszystko widzieć w formie hologramu i na takim materiale operować. To wydaje się niewyobrażalne i trudne, ale kiedy się jest świadkiem tego wszystkiego, wcale trudne nie jest.
- Słyszę gacki z dołu, mają jakąś naradę między sobą… – Piotr lekko przechyla głowę jakby nastawiał ucho.
- Diabelska sztama… mówią. Naradzają się, jak mu dopierdolić... słyszę.
- Powiedz im Mały, że się boisz.
- Strasznie !
- Ta ironia jest dobra.
- Rób to, co robisz, likwiduj ich.
- Tylko Mi jaja nie rozsadzaj, bo wiem, żebyś ich rozsadził.
Znowu wbiłem miecz w ziemię i znowu znalazłem się piętro niżej. Zobaczyłem ruszające się dziwne macki, poruszały się jak koralowce w wodzie, uciąłem ich tylko kilka, bo szukałem źródła tego dziadostwa. Zrozumiałem, że te „koralowce” żyją na czyjejś głowie. Głowie wielkiego demona zajmującego z 2 piętra. Wbiłem się przez te macki i wlazłem w jego mózg. Chciałem go załatwić i wbiłem miecz głęboko aż dotarłem do serca. Załatwiłem go, spopieliłem mu mózg i jego wnętrzności. Chciałem iść dalej jeszcze głębiej, bo wiedziałem, że prawdziwe zło jest jeszcze niżej. Pod nim zobaczyłem coś wielkiego w kształcie przezroczystego jaja, w środku zielone jakby rośliny, które się lekko ruszały, wiedziałem, że coś tam w środku żyje. Zamachnąłem się mieczem na to jajo i wtedy usłyszałem; - Zostaw go. Zobaczyłem piękną białą dłoń, która była większa ode mnie kilka razy i która zasłoniła to jajo. Nie pozwolono mi tego zrobić. Wyskoczyłem do góry na samą powierzchnię. Wbiłem swój miecz w ziemię, kleknąłem i spytałem. - Co dalej Boże każesz…? http://osaczenie.pl/wp/2016/05/14/czy-zlo-musi-istniec/
Rozmawiamy o ważnych sprawach, a tu telefon dzwoni. Jakiś człowiek ma pretensje dotyczące dostawy, ktoś znowu nawalił.
- Ojcze, kiedy to się skończy ?
- Nigdy.
- Jak hartuje się stal ? Hartuje się ciągle i ty też się hartujesz.
- Ale jestem już naprawdę zmęczony.
- Nie chcę tego słuchać. Nie po to idziesz spać, abyś był zmęczony.
- Nie ma dnia bez modlitwy.
- ……. – Piotr wzdycha.
- Homiel jest bardziej przyjacielski, mówi dzień bez modlitwy jest stracony. Ojciec jest bardziej stanowczy, wydaje polecenia – mówi szeptem.
- Nawet Swojemu Synowi wydawał polecenia – pocieszam go, a jestem na bieżąco z ewangeliami.
- To się nazywa hierarchia.
- A co się dzieje z podkomendnym, który nie wykonuje rozkazu ?
- A mamy stan wojenny ?
- Nooo, więzienie albo kula w łeb – Piotr kiwa głową, że rozumie.
- Cały dzień musisz podporządkować tej chwili.
- Jak długo ten stan wojenny będzie trwać ? – pytam.
- Do końca.
- Do końca twojego – … Piotra.
- ……. – otworzyłam szeroko oczy, bo jak to rozumieć ?
- Nawet wyjazd nie usprawiedliwia cię, jeśli tego nie będziesz robił.
- A co ja mam robić Ojcze ?
- A co robisz ? Przelewasz to papier, przemyślenia, kroniki zdarzeń.
- Najlepsze przed tobą.
Wieczorem.
Piotr poszedł się pomodlić. Przyszedł 40 minut później cały spocony, ale zadowolony.
- Masz coś zapisać. Podczas modlitwy Ojciec powiedział, że na koniec egzorcyzmów trzeba wymawiać formułkę.
- Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.
- Zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu.
- Kazał mi to powtarzać każdorazowo.
- W imię Moje wyrzucasz, a Mój Syn jest taki jak Ja, tożsamy ze Mną.
- ……. – oczywiście zapisałam natychmiast.
Rozsiadł się na tapczanie i zagapił w TV. Akurat kończył się film „Poszukiwanie zaginionej arki” i trwała scena finałowa z otwieraniem Arki Przymierza. Widzieliśmy to setki razy, ale teraz jakby inaczej. https://www.youtube.com/watch?v=0APF3SO9tqE
- Ciekawe ile w tym prawdy.
- A ile byś chciała ?
- ……. – szybko myślę co by tu powiedzieć. Legenda głosi, że Arka kryła w sobie wielką moc.
- Chciałabym, żeby było dużo – choć widząc co zrobił reżyser trudno o powagę.
- Czy ty wierzysz ?
- Oczywiście.
- Więc jak wierzysz wiesz, że nie ma rzeczy niemożliwych dla Stwórcy.
- Stąd nazwa Stwórca.
- …… – uśmiecham się
- Czy rozszyfrowałaś kod ?
- …….. – lekko sztywnieję.
- Czy go już rozumiesz ?
- Czy to są te uderzenia ? – … nie jestem pewna.
- ……..
- Dzisiaj spytałam sama siebie, czy za dużo jem i od razu poruszała się żaluzja, a okna były szczelnie zamknięte.
- To już wiesz o czym mówimy. To nie żaluzje, to wiaterek.
- To są chwile twoje z Ojcem.
- To są nasze chwile.
- ……. – wzruszyłam się, bo zdarza się to ostatnio naprawdę bardzo często. Zaczęłam nawet sprawdzać żaluzje, czy nie są czasami gdzieś uszkodzone.
- Czy mam coś jeszcze jeszcze przekazać ? – Piotr dopytuje.
- Nie masz snuć opowieści, a przekazać co powiedziałem.
- To teraz będę codziennie czekać na te sygnały – pomyślałam.
- Nie chodzi o Mnie, chodzi o ciebie.
- To nie ma być chleb powszedni dla ciebie, nie masz się przyzwyczajać.
- To nagroda za pisanie i guardowanie – …p.s. guard – strażnik.
Przyznałam rację. Nie może być tak, że zamiast skupiać się na modlitwie, będę skupiać się na żaluzjach. Te odgłosy, które mają być odpowiedzią na moje pytania i to pytania zadane w myślach są tak charakterystyczne, że zawsze wzbudzają moje zdumienie. To nie jest tak; daj znać, czy jesteś i rozbrzmiewa odpowiedź. Rozbrzmiewa, gdy się tego nie spodziewam. Rozbrzmiewa, gdy nad czymś pracuję, mam dylemat, a Piotra w pobliżu nie ma, aby spytać. Niesamowite…
- Spytałam, czy jem za dużo i teraz nie wiem, czy odpowiedź była na tak, czy na nie – śmieję się szukając w tym chyba pocieszenia.
- Jeszcze musisz się uczyć.
- Kiedyś będziesz zawsze wiedziała, będziesz na właściwej drodze. Mamy czas.
- A te uderzenia w meble, podłogę to też tajny kod ?
- Potraktujemy to jako jedno.
Ponieważ analizuję ewangelie, przyszło mi pewne skojarzenie w związku z „tajnym kodem”;
J 14 ; 23 W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego i będziemy u niego przebywać.