20. 03. 18 r. Warszawa.
Byliśmy na kawie.
- Dzisiaj w kościele usłyszałem...
- Nie jesteś stąd. I czy chcesz, czy nie chcesz musisz wrócić do Domu.
- ……. – … wzruszyliśmy, bo może to oznacza, że jednak nie trafi na dół.
- Wczoraj po tej jeździe ze Szczecina nie miałem w ogóle siły się modlić.
- Przez to, że zrobiłeś zestaw obowiązkowy wylazły już z garnka.
- Teraz musisz ich łapać.
- Szczecin ci nie służy do pracy duszpasterskiej.
- ……. – to prawda, nie mamy czasu na rozmowy, na modlitwę, na przemyślenia. Życie codziennością wsysa nas całkowicie.
- Dziękuję ci za życzenia Homielku.
- Życzenia przed tobą, miodna pszczółko.
- Żebyś ty wiedziała ile miodu przynosisz !
- Ty też bierzesz w tym udział – do Piotra, bez niego nic bym nie napisała.
- Jestem najlepszym uczniem Ojca – mówię ze śmiechem.
- Pisząc na blogu i analizując co piszę, uczę się podwójnie.
- Dzisiaj nie zaprzeczę.
Wieczorem.
Do Warszawy dojechał dzisiaj także nasz syn. Nie chciał mieszkać z nami, więc wynajął sobie hotel. Wpadł do nas kolację, ale po godzinie i on był bardzo zmęczony. Obserwowaliśmy go z okna jak wychodził do taksówki. W tym momencie oboje pomyśleliśmy o tym samym. Jak i kiedy się stało, że tak wyrósł ?! Spoglądając na niego z góry czułam się tak, jakbym się z nim żegnała. Łzy mi poleciały po polikach.
- Pan Bóg mówi do ciebie , że…
- Nigdy nie doświadczę cię uczuciem straty, a poczułaś to patrząc.
- ……. – wzruszyłam się jeszcze bardziej, gdyż odpowiedział na moje myśli.
- On ma opiekę, a ty masz słowo, że nigdy cię tak nie doświadczę.
- Gdyby ktoś miał odejść to Piotr.
- Miał tyle razy odejść, więcej niż (przysłowiowy) kot.
- To prawda… – Piotr się zamyślił.
- Ale i tak czujesz powoli odchodzenie.
- … Czuję …
Piotr wyszedł do swojego pokoju się pomodlić, wrócił jednak bardzo szybko.
- Szykowałem się do modlitwy, wziąłem swój krzyż i słyszę Jezusa…
- Spójrz na Mnie.
- Spojrzałem na obraz z Jego wizerunkiem, który wisiał na ścianie…
- Jesteśmy zadowoleni z waszej pracy, spełniacie pokładane w was nadzieje.
- … Tak mi powiedział, a teraz mówi…
- Przekaż Oli…
- Składam ci najserdeczniejsze i najcieplejsze życzenia z okazji urodzin.
- Wiedz, że bardzo cię kocham.
- ……. – rozbeczałam się na całego.
- Powiedz Mu, że ja też…. – choć zabrzmiało to dość głupio, to nie mogłam wymyślić na teraz nic mądrzejszego.
- Wiem.
- Teraz masz życzenia od Pana Ojca…
- Powiedz Mojej malej, że jest dla Mnie ważna nie tylko dlatego, że pisze.
- Przekaż jej to, bo ma urodziny.
- A dlaczego jeszcze ? – spytał Piotr.
- Jak ona się zagłębi w siebie, będzie wiedzieć.
- Już tu nie wróci.
- To jest twoja ostatnia rodzina.
23. 03. 18 r. Warszawa.
Siedzimy na kawie zmęczeni, niedospani.
- Wczoraj nie miałem siły się modlić. Wiesz co usłyszałem ? Rozmowy gacków między sobą…
- To jest twój walczący ?!
- Śmiali się ze mnie…
- ……. – kiwam ze zrozumieniem głową. Robienie codziennie egzorcyzmów wymaga naprawdę wielkiej samodyscypliny, a czasami nie ma się na nic ochoty. Trudna sprawa…
- Czytam książkę tego Richarda, którą mi dałaś. On często pisze, że tam są tłumy ludzi w Niebie. Czytając jakbym się tam przeniósł i zobaczyłem to na własne oczy. W pewnym momencie zobaczyłem wśród tych ludzi samego siebie, ale nie chciałem być z nimi. Poszedłem nad rzekę, usiadłem i owinąłem się skrzydłami. Gdy tak siedziałem zobaczyłem dwóch mężczyzn, którzy idą w moim kierunku.
- Wiesz dlaczego nie chcesz być z nimi ?
- Bo nie jesteś z tego świata. W wolnej chwili chcesz być sam.
- Tam są miliony ludzi ! – Piotr zdziwiony.
- No właśnie… A Niebo ciągle mówi o „wąskich drzwiach”. Stale mówi, że przechodzi niewielu… Jak to jest w końcu ? – dla mnie to prawdziwa zagadka. Jak to rozumieć ?
- …….. – Piotr wzrusza ramionami.
- Ten Richard nie mógł wchodzić do wielu miejsc, miał zakazane – Piotr kontynuuje swoje rozważania.
- Mówiłam ci, te drzwi są do czegoś jeszcze… Jakby Nieba w Niebie… To jakieś szczególne miejsce – … a ja swoje.
- …….. – zamyśliliśmy się.
- Dokąd prowadzą te „wąskie drzwi” ? Ale tak naprawdę ? – pytam w końcu.
- Kiedyś się dowiesz, teraz za wcześnie.
- Czyli mam rację ! Te drzwi są dokądś jeszcze ?
- To miejsce dla nielicznych – Piotr.
- Interesuje cię co jest za tymi drzwiami ?
- Tak.
- Twój świat.
- Czyli jaki ?
- Otwierają się te drzwi ze wszechświatów.
- Pomyśl, a będziesz tam. Przypomnij sobie.
- To niesprawiedliwe, że Piotr może, a ja nie – żartuję.
- Ty ! Z Biblioteki ! Wiesz gdzie jest główna biblioteka ?
- ???!!! Za drzwiami ? – wydukałam.
Właśnie zrozumiałam, że te szczątkowe informacje ujawniły jak zbudowane jest Niebo. No… mniej więcej…
- Wiesz, że Ojciec stworzył czas ?
- Będziecie bardzo mądrzy, uzbroicie się w wielką wiedzę.
- Twoja książka będzie czytana jednym tchnieniem, kiedy dołożysz parę rzeczy.
- Lecz wszystko ma swoje miejsce i swój czas.
- …….
- Wiesz, że w realnym świecie jestem wielki jak ziemia ?
- ……. – śmiać mi się chciało, bo dla niego realny świat to już Niebo, nie ziemia.
- Im większy, tym większa odpowiedzialność.
- Masz nie czerpać korzyści, a służyć.
- No właśnie… służyć. Wczoraj spotkałem takiego faceta, który było widać, że lewak na 1000 procent. Chciałem mu opowiedzieć o Bogu, ale zanim się odezwałem odezwał się Homiel. Kazał mi go zostawić, powiedział…
- On nawet nie jest gotowy, żeby słuchać.
- Hmm… Czysta prawda.
- Ojciec musi mnie mieć dosyć, bo jestem kompletnie niesubordynowany.
- No pewnie, ty zawsze wiesz lepiej – śmieję się.
- Jak odejdziesz będą tęsknić za tobą.
- A odejdę ?
- Dom wzywa.
- Ty też poczujesz tęsknotę za Domem.
- Ja ? – zdziwiłam się i odkryłam, że w duchu faktycznie nie czuję takiej tęsknoty jak Piotr.
- Widzę cię w puchu.
- Jaki kolor chcesz tego puchu, biały, różowy niebieski ?
- ……. – żeby nie podpaść zaczęłam szybko analizować, a jaki byłby dla Ojca najlepszy ?
- Jaki Ojciec da – … nie miałam pojęcia.
- W takim razie da najlepszy.
- Dzisiaj Jezus w kościele mi powiedział…
- Jeszcze chwilkę potrwa ta chwila, a potem będzie wieczność.
- Hmm… – zamyśliłam się nad stylem tego zdania.
Wiem kiedy mówi Ojciec, a kiedy mówi Jezus. Istnieje wyraźnie wyczuwalna, aczkolwiek minimalna różnica, nie potrafię tylko jeszcze zdefiniować na czym ona polega.
- Co tam Ojciec wymyślił z tą falą… ? – Piotr.
- ……. – robię oczy w słup.
- Ktoś się śmieje …
- Wymyślił !!!???
Piotr przypomniał sobie o wizji, w której oprowadzał Ojca po swojej firmie.
Wczoraj miałem fajną wizję. Oprowadzałem Ojca po mojej firmie. Przy każdym stoliku, przy każdym pracowniku się zatrzymywał i coś mu mówił do ucha, chyba przekazywał informację. Do mojej księgowej powiedział… - Widziałem jak modliłaś się żarliwie za Alicję, ale ona już była u Mnie. www.rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/03/bog-co-zamierzal-raz-nigdy-nie-zmienia/
- Jak wyglądał ?
- Białe włosy do ramion, siwa bródka, wysoki, biała szata do stóp…
- To taka starsza kopia… Jezusa ?
- Tak, ale oceniam Go na 55-56 lat.
- Chcesz powiedzieć, że byłem w twoim wieku ?
I w tej chwili zrozumiałam, że być może Bóg Ojciec pokazuje się w taki sposób, jaki oczekuje tego dany człowiek.